30 - RE-BEER-OLUTIONS
UWAGA:
DO CZYTANIA TEJ CZĘŚCI (trochę) POTRZEBNY JEST SŁOWNICZEK
ANGIELSKO-POLSKO-WIEJSKI, DOSTĘPNY NA KOŃCU TEJ STRONKI.
Pierwszy
obudził się Prosiaczek. Zaraz po przebudzeniu, nawiedziła go
reflexja, że lepiej by było gdyby to był sen. To co widział było
przeznaczone dla marines, a nie dla delikatnego, miłego pro-siaczka
(jak nazwała go lokalna dziwka). Dom wyglądał gorzej niż zwykle
po popijawach u Kubusia. Wszędzie leżały butelki Heraclesa, piwa,
wódy i resztki niezidentyfikowanych prochów. Nie to było jednak
najgorsze. Brygada walała się w promieniu 35 metrów od domku.
Wszystko za sprawą (s)experymentów królika, który zaczął bawić
się zestawem "młody chemik", mieszając spirytus z
czteroazotanem erytrytu. Bekon wstał i zaczął rozglądać się za
czymś, co byłoby dobre na kaca. Wybór padł na ostrojebną
wódeczkę. Po zaspokojeniu pierwszego pragnienia Boczek zaczął
budzić brygadę.
-KURWA!!-
krzyknęła chórem grupa gdy Świniak próbował pobudzić ich do
życia.
-POJEBAŁO
CIĘ KURWA DAŁNIE!- Królik był w miarę delikatny.
-NA
MÓZG CI PADŁO BEKONIE!- Kłapouch był bardziej rozeźlony
-JA
CI KURWA POKAŻĘ (Z)BOCZKU!- Krzyknął Tygrys i chwycił
obrzyna
Harmider
ogarnął chatkę. Zaczęła się zadyma i po chwili nie było jush
ważne kto kogo bije
STOP
KURWA STOP!- Puchatek jak zwykle był najbardziej
trzeźwy.
-Przestańcie,
bo tylko mi tu brakuje kolejnego ciała w ogródku królika. Trzeba
wino kupić!
Wszyscy
skierowali się do chatki baby jagiTM .
-Cze,
babajag! Winko, ale już!- Kłapouch był jak zwykle
treściwy
-Wszystko
skończone! Wina jush nie ma od tygodnia!
-Jak
nie kurwa!
-Naprawdę
nie kłamię! Był tu zjazd AA, wszystko wychlali!
-A
w ryj by chciała??- Puchatek zareklamował swoje usługi
-W
restauracji "pod żabą" należącą do gangster... to
znaczy do "byznesmenuff" z okolicy może wam się uda kupić
ostatnie butelki.
-Panowie
spierdalamy-Puchatek uwielbiał być przywódcą- A tobie(tu spojrzał
na babę jageTM) Może to?- Tu wyjął m4a1 zaczął naparzać po
całej chatce, rozpierdalając wszystkie towary.
-To
nara lemon!- Krzyknął Osioł i wszyscy wyszli
Gdy
dotarli do restauracji, zaskoczyła ich wszechobecna pedalskość.
Wszyscy zachowywali się jakby ich własny pogrzeb się odbywał.
Brygada rozsiadła się przy stoliku, zabierając przy okazji jakimś
wieśniakom krzesła. Nagle ujrzeli jędzę ubraną na biało, która
kaczkowała w ich kierunku.
-Dzień
dobry szanownym klientom. W czym szlachetnym panom mogę służyć?-
wazelinę można było zbierać rękoma, więc Puchatek zaczął
działać
-Yo
Shakira! Zapodaj 10 zgrzewek Heraclesa! Tylko jeno szybko, żebym tam
przyjść nie musiał!
-Przykro
mi, szanowny panie, lecz nie prowadzimy tak eee, nisko cenionych
trunkuff. Źle wpłynęło by to na opinię....
Jak
zwykle w sytuacji kryzysowej, gdzie stawka była wyższa niż wino,
Bekon wyjął uzi. Każdy z bohaterów wyjął jakąś broń
-A
teraz kurwa wino dawać! Żebym was zaraz wszystkich nie musiał!-
Tygrys w przypływie alkoholizmu jak zwykle nie panował nad
sobą.
-Ale
naprawdę szanownych klientów prze...-kelnerka nie dokończyła tych
słów. Na jej ramieniu rękę położył jakiś przypierdol w
garniturze.
-Panno
Olu, ja to załatwię.
-A
kim ty kurwa w ogóle jesteś, pajacu?- swej niechęci nie krył
Kłapouchy
-Grzeczniej
śmieciu, nazywam się Abdul Wisimulacha! Jestem tutaj szefem i grubą
szychą!
-Ty,
a w ryj ty kiedyś porządnie dostałeś?- Kubuś nie mógł przeżyć,
że kolejny dzień może nikogo nie skatować.
-Więc
masz to!- to krzyknąwszy Abdul wykonał niesamowicie skomplikowane
ruchy, mające najprawdopodobniej na celu unicestwienie naszej
drużyny. W wyniku padł na ziemię.
-Nie
no kurwa nie po to oglądałem tysiące filmów akcji, żeby mi tu
jakiś pajac nie wiadomo skąd wyczyniał jakieś dzikie ruchy-
Tygrys nienawidził ignorancji- Łeb ci rozjebię
-Wino
będzie moje!- z przekrwawionymi oczami wysapał to co czuł.
Wtem
wdał się w walkę z Abdulem. Niestety jakimś chujem ten debil był
silniejszy od naszego bohatera. Co więcej, nawet Sperminator nie był
tak silny. Cały czas z uroczym uśmiechem blokował wszystkie ciosy
Tygrysa i czasem też oddawał
-Kim..
ty kurwa.. jesteś?!!!- Prosiak nie mógł się nadziwić
-No
więc, wam muszę to powiedzieć. Jestem Leszek Miller, zawsze
odpieram ataki prawicy, więc jestem w tym dobry.
-Więc
dlatego jesteś takim chujem! A ta restauracja to pralnia!- Puchatek
cały czas wierzył w to że kiedyś wróci totalitaryzm( był misiem
o bardzo małym rozumku).
-Ekhem...niczego
jeszcze mi nie udowodniono- Na twarzy czerwonego widać było
zmieszanie
-Czas
na zadymę!- krzyknął królik i wszyscy rzucili się na
NajlepszegoPremieraWHistoriiPolski. Lecz znów dane im było
przerwać.
-Lesiu,
choć tu na chwilę, musimy pogadać.- Jakiś gruby ćwiek był po
imieniu z niby-Abdulem- Co to za pajace?
-A,
Lew, nimi się nie przejmuj! To jakiś miejscowy element!
-To
dam im 17 mln. Dolarów i niech sobie pójdą. Tylko nie mówcie że
byłem tutaj. No i ani słowa o skarpetkach. Mam kolorowe a....
-Mówi
się, że w kolorowych chodzą tylko pedały!- Krzyknął puchatek,
cytując pewną bardzo mądrą posłankę.
-A
słuchaj, czy zamiast tych dolarów, moglibyśmy dostać trochę
wina?- rzekł Osioł, z nadzieją w głosie, pokazując
obrzyna.
-Właśnie,
bardzo mnie suszy- Krzyknął pro-siak, wyciągając uzi.
-Mnie
też!- Wydarł się Królik, wyciągając AK-47
-To
chodźcie, mamy chyba coś specjalnie dla was- Gruby był trochę
speszony.
Wszyscy
weszli do pomieszczenia, do którego aby wejść trzeba było znać
hasło: "To my, grupa trzymająca władzę!". Gdy weszli do
środka, zobaczyli znajome z TV twarze, które nie tak dawno
obiecywały dobrobyt. Wszędzie było wino marki Heracles, jakże
pięknie wyglądające.
-Panowie
i Panie, przywitajmy naszych gości, którzy swymi argumentami(tu
spojrzał na obrzyna) przekonali nas, abyśmy przyjęli ich na nasze
skromne przyjęcie- Lwowi bardzo zależało na pozytywnym przyjęciu,
na co pewnie miał wpływ fakt, że Kubuś trzymał m4a1 tuż za jego
plecami.
Tak
oto nasza brygada znalazła sobie zajęcie na całą noc. Należy
tylko dodać, że po raz pierwszy spotkali prawie tak wielkich
alkoholików jak oni.
Lord
of Darkness
(reloaded14@wp.pl)
SŁOWNIK
ANGIELSKO-POLSKO-WIEJSKI
Opracowane
tu słowa są dodatkiem do 29
części Kubusia Puchatka (re-beer-olutions)
Są
efektem wielomiesięcznego wieśniaczenia Szwacza (szwacz@op.pl) na
spółkę z Lordem of Darkness (reloaded14@wp.pl). Texty tu
zamieszczone mogą kogoś rozśmieszać, lecz na pewno ułatwiają
czytanie, jakże głupich rzeczy popełnionych przez w/w autorów (z
czego tylko jeden póki co pisze).
Załejtuj-
od słowa wait, czyli czekać czyli na nasze zaczekaj.
Tejknąć
looka-
od take a look czyli spojrzeć.
Tejknąć
(tejczyć) łoka-
od take a walk, czyli iść(gdzieś)
Skikować-
od kick, czyli kopać.
Zbanować-
od bann, czyli usuwanie kogoś z forum, rozgrywki itp.
Zmejcz-
od make czyli robić(czynić).
Yo,
Shakira-
wieśniackie przywitanie.
Nara
lemon-
równie wieśniackie pożegnanie.
Bedżinić-
od begin czyli zaczynać.
Zmitować-
od meet, czyli poznawać(spotkać).
Komitnąć
susajda-
od comitt suicide, czyli popełnić samobójstwo
Hertnąć-
od hurt, czyli ranić.
KONIEC CZĘŚCI TRZYDZIESTEJ