33 - SALESMAN PUCHATEK
Był
piękny pierwszomajowy poranek. HERACLES Classic Płońsk Apertif jak
co dzień ustalił naszych bohaterów, czyli Puchatka, Prosiaczka,
Tygryska, Kłapouchego i Królika w pozycji równoległej do
powierzchni podłogi. Walające się tu i ówdzie butelki oraz bełty,
wyglądające jak fraktale powstałe w chorym umyśle jakiegoś
matematyka, a uwolnione z dna owrzodzonych żołądków uczestników
ostatniej libacji u Puchatka dopełniały krajobrazu, jaki tego
poranka można było ujrzeć u niego w domku. Wydzielające się przy
tym z owych bełtów gazy nie przeszkadzały absolutnie już nikomu,
gdyż jak wiadomo lata praktyki robią swoje. Pierwszym, który
nawiązał w miarę przytomny kontakt ze światem okazał się tym
razem Puchatek. Potężnym beknięciem, które wydało się obudzonym
kompanom porównywalne z dźwiękiem, jaki niechybnie wydają trąby
jerychońskie, obwieścił Światu swój powrót z pijackiego snu. Za
jego przykładem chciał się udać Prosiaczek, lecz mizeria z jaką
to uczynił była godna pożałowania, i tym samym wystawiła go na
gromki śmiech Tygryska, Królika i Kłapcia. Aby nie wyjść
zupełnie na fajtłapę, Prosiaczek napiął się z całej siły i
puścił najwspanialszego bełta w swoim życiu, którym wprawił w
zachwyt wszystkich obecnych.
-
No, chyba dałem z siebie wszystko. - stwierdził lakonicznie
Prosiaczek.
-
Bravo, bravo, bravissimo! - wrzeszczał Królik.
-
In de fejs of de hedżehog! (W mordę jeża! - to dla nie obeznanych
z językiem obcym) - zawieśniaczył z nieukrywaną nutą podziwu w
głosie Tygrysek.
-
I co zrobimy z tak dobrze rozpoczętym dniem? - uciął błyskotliwe
recenzje nad Prosiaczkowym bełtem Kłapcio.
-
No - zawyrokował Puchatek wyciągając swój zegarek z dewizką,
który jak wiadomo nie posiadał wskazówek - chyba pora na małe co
nieco.
I
w ten oto sposób nasza gromadka bohaterów znalazła się na bardzo
przez nich często uczęszczanej drodze na Piwną Górkę.
Nie
uszli jednak tą drogą zbyt daleko, bo na trzeciej mijanej przez
nich polance ukazał się niecodzienny widok. Otóż wylądowało tam
7 metrowej średnicy COŚ, zwane potocznie Unidentify Flajing
Obdżekt, lub jak kto woli w skrócie - UFO. Po opadnięciu kurzu
wyszło ze spodka pięciu typa, wyglądających zupełnie identycznie
jak cała gromadka naszych bohaterów.
-
O kurwa! - skwitował to Prosiaczek.
-
Prosiaczku, za mało kurwa w tym twoim ?kurwa?. Chyba powinieneś
powiedzieć: ?O KURWA!!!?. - wymamrotał Tygrysek.
-
Uszczypnijcie mnie, bo albo nie minął mi jeszcze wczorajszy trip,
albo to co widzę to najczystsza galaktyczna prawda. - Kłapouchy
przecierał z niedowierzania oczy.
Spełnieniem
prośby Kłapcia zajął się z przyjemnością podnieconego sadysty
Królik.
-
Orzesz ty orzeszku jeden! - wrzeszczał Kłapcio. - Co ja ci kurwa do
chuja wafla zrobiłem, co? Wyprostować ci te twoje wystające zęby,
hę? Nie rozumiesz debilu co to jest przenośnia?
-
So ? so? sorrrry? - Próbował bronić się skamlącym głosem
Królik. - Zachowałem się jak gówniarz. Obiecuję, że się to
więcej nie powtórzy.
-
Dobra, chłopaki. - komenderował Puchatek. - Gnaty trzymać w
pogotowiu. Jak który będzie próbował jakiś sztuczek, to zmieść
gnoja z tego świata. Nie będzie się żadna morda podszywała pod
nasze ziemskie powłoki. Idziemy!
Z
nienawiścią w przekrwionych z podniecenia oczach oraz oczywiście
od codziennego picia HERACLESA zbliżali się do stojących
nieruchomo postaci przed spodkiem. Znany ze swej porywczości
Prosiaczek ściskał za plecami swoje ukochane uzi.
-
Czego do kurwy nędzy chcecie na naszym terenie, co? - z najwyższą,
na jaką go było stać kurtuazją spytał przybyszów Puchatek.
-
Szukamy paliwa do naszego pojazdu. - zaczął kosmiczny odpowiednik
Puchatka. - Z kosmosu odebraliśmy sygnały, że tu na Ziemi można
znaleźć zamiennik do naszego reaktora. Znaczna część mieszkańców
waszej planety zwie go korbojebem lub gleborzutem, a nazywa się to
ponoć jakoś tak - RULEZ, GUL-GULEZ, oj chyba nie tak. A może
HERCULES ?
-
HERACLES Classic Płońsk Apertif, ty durny ćwoku. - odparł z
wyniosłym znawstwem prawdziwego konesera Tygrysek.
-
Jedyny i niepowtarzalny HERACLES Classic Płońsk Apertif doda ci
skrzyyydeł! - wrzasnął Królik.
-
A tak. Zgadza się. Tego właśnie szukamy. - ucieszył się
kosmiczny odpowiednik Prosiaczka.
-
Co wy kurwa, chcecie naszego HERACLESA na paliwo do jakiegoś spodka
zmarnować? - nie spodobało się to Kłapouchemu.
-
Hola, hola! - zwietrzył w tym doby interes Puchatek i zdzielił
Kłapcia w łeb tak, że Kłapcio padł jak zabity na ziemię z miną
podobną do miny rozanielonego Krzysia, gdy mu Pan Sowa ?zrobi
dobrze?. - Ile potrzebujecie tego wyśmienitego ?paliwa??-
kontynuował rzeczowo, jak rasowy salesman Kubuś.
-
Ksadokek umfigikow. To po waszemu 15 litrów. - wydusił z siebie
kosmiczny odpowiednik Prosiaczka, który zobaczył u swojego
ziemskiego odpowiednika kawałek wystającej mu zza pleców lufy.
-
Sądzę, że będziemy mogli wam pomóc. - z wazeliniarsko -
włazidupskim uśmiechem od ucha do ucha odrzekł ?GŁÓWNY
NEGOCJATOR Z OBCYMI? Kubuś. - A kasę macie?
-
Mamy. - odparł kosmiczny odpowiednik Kłapouchego. - Ale tylko w
używanych ?stówach?.
-
Bryknij się kurwa Tygrysku do Babyjagi ? po 5 sześciopaków dla
naszych kosmicznych kumpli. - komenderował Puchatek. - Ale migiem,
na jednej nodze!
-
A jak się Babajaga ? zapyta o kasę? - zreflektował się Tygrysek.
-
Zacznij obierać nożem banana tak, aby Babajaga ? poślizgnęła się
na skórce od banana i nadziała się na Twój nóż. I tak siedem
razy! - wrzasnął delikatnie już wkurwiony na niekompetencję
swojego kumpla Puchatek. - Jesteśmy stałymi klientami, tak czy nie?
Mamy otwartą stałą linię kredytową, tak czy nie? Co ja, do
jasnej cholery ojca mam uczyć, jak dzieci robić???
-
Ołkej! - zawieśniaczył Tygrysek zrozumiawszy dywagacje Puchatka. -
Pędzę, lecę ?!!!
Po
czasie, jaki jest potrzebny na obejrzenie jednego Teleekspresu zjawił
się zziajany Tygrysek taszcząc 5 sześciopaków HERACLESA.
-
Mam wszystko o co prosiłeś. - odrzekł Tygrysek. - Oto 5
sześciopaków HERACLESA.
-
Przecież durny gamoniu nic więcej nie chciałem. - warknął
zirytowany Kubuś. - Oto panowie 5 sześciopaków HERACLESA, lub jak
kto woli 15 litrów ?paliwa?. - rzekł zwracając się do kosmitów.
- Cena promocyjna to ?stówa? od 1 opakowania. Razem 3000 PLN.- z
jeszcze większym wazeliniarsko - włazidupskim uśmiechem niż
poprzednio zakończył Puchatek.
-
Bierzemy! - uciął kosmiczny odpowiednik Prosiaczka.
-
No pewnie. Nie macie innego wyjścia! - wyszczerzył się do niego
prawdziwy Prosiaczek, który był wkurwiony do granic możliwości,
że tym razem nie użyje swojego uzi.
Po
zapłaceniu i zatankowaniu spodka ?OBCY? odlecieli, a nasi
bohaterowie z kabzą nabitą ?stówami? wrócili na bardzo przez nich
często uczęszczaną drogę na Piwną Górkę. Nie osiągali jednak
swojej normalnej prędkości, ponieważ musieli taszczyć ze sobą
nieprzytomnego jeszcze Kłapouchego. Jednakże myśl o rychłym
zatopieniu się w błogiej nieświadomości po wypiciu kolejnego
morza HERACLESA dodawała im sił. Tylko niezadowolony Prosiaczek
mruczał pod nosem:
-
Jak kurwa tak dalej pójdzie, to lufa mojego uzi zardzewieje.
Następnym razem będę ja negocjował. Tak ? I podyktuję im takie
warunki, że zesrają się z wrażenia. Wtedy będę niezadowolony i
wywołam zajebistą rozpierduchę ? - rozmarzył się Prosiaczek.
A
kolejne dni upływały im na dosłownym i w przenośni upłynnianiu
kasy zarobionej na sprzedaży ?paliwa?, dostarczając im zapominanych
wrażeń z każdej imprezy po każdorazowym przebudzeniu.
KONIEC CZĘŚCI TRZYDZIESTEJ TRZECIEJ