1.Dwie Historie.
Historia zwykłego człowieka może przenikać się z dziejami całego narodu. Każde inwidualne istnienie wnosi jakąś cząstkę do historii zbiorowości, w jakiej żyje i może ją opisać lepiej, niż kto inny. Co prawda każdy może przedstawić inaczej tą samą historię, zależy, kto dane wydarzenia opisuje. Kaczmarski przez swoje dzieła odczytywał na swój sposób historię, którą znał doskonale, przez co przybliżał ją ludziom. Potrafił „bawić” się postaciami historycznymi, wykorzystywał je do przedstawienia w bardzo zwinny sposób postaw ludzkich, które odzwierciedlały właśnie te postacie. Bard bez wątpienia zapisał się w historii naszego kraju, który w bardzo wielu tekstach poety był przedstawiany, jako najwyższe dobro, o które jednak sami Polacy nie potrafią zadbać.
- dyskusia, tło historyczne po powrocie do Polski
Kaczmarski nastawienie do losów swojej rodziny wyraził w tekście „Drzewa Genealogicznego”. Porusza w nim wydarzenia, które są przekazywane z pokolenia na pokolenie. Obrosły one w formę swego rodzaju mitów. (co go skłoniło do napisania tego tekstu) Tekst opisuje historię będącą bezpośrednio z nim związaną i miejącą wpływ na jego życie i twórczość.
- wywiady Kaczmarskiego, z początku pobytu w Polsce.
- rekonstrukcja kontekstu historycznego
Rodowód mój nie sięga bursztynowych szlaków,
Mój praszczur się nie najadł na ciele Popiela,
I kiedy nie od razu budowano Kraków
Zabrakło także mojej krwi przedstawiciela.1
- Utwór naśladuje konwencje spowiedzi
- ironia w tekście,
- konwencja spowiedzi w innych tekstach
- (bard jako grzesznik), jakie były wobec niego oczekiwania, rekonstrukcja kontekstu z którego wyrósł ten tekst.
W pierwszej strofie tekstu bard nawiązuje do bardzo odległych wydarzeń historycznych, których uczestnikami nie byli członkowie jego rodziny. Służy to wyolbrzymieniu rzekomej winy nie sprostania patryjotycznej biografii. Na początku pojawia się nawiązanie do tak zwanych bursztynowych szlaków. Nawiązanie tego typu określa czasy, w których zaczyna swoją opowieść Kaczmarski.(Grzech sięga absurdu, grzech nie zadłużenia się który powoduje efekt ironiczny, po co te zdanie jest ? Chodzi tu o pierwsze wieki naszej ery. Później następuje przejście do początku dziejów Polski i króla Popiela, którego według legendy zjadły myszy. Wzmianki o wymienionym w strofie Popielu pojawiły się w wielu tekstach miedzy innymi w kronice Gala Anonima: „był mianowicie w mieście Gnieźnie, które po słowiańsku znaczy tyle, co „gniazdo”, książę imieniem Popiel, który miał dwóch synów”2. Były to wieki krwawe i przewrotne dla Polski. Bard przedstawia swojego praprzodka, jako praszczura, mogącego mieć coś wspólnego z wydarzeniami, (oczekiwanie że on powinien tam być, oczekiwanie odbiorców Kaczmarskiego, prawdziwy polak powinien być wszędzie tam gdzie potzreba) które miały miejsce w dziewiątym wieku. Jednak jest to mało prawdopodobne. W dalszej części strofy następuje przywołanie przysłowia nie od razu Kraków zbudowano. (to samo nawiązanie do biegów polski żeby wyzwać swoją winę) Od razu nie osiągnięto korzyści. Można to rozumieć, jako stwierdzenie, że przodkowie Kaczmarskiego byli bardzo przekorni. Dążyli po woli do celu i niczym spektakularnym od razu się nie zasłużyli. Informacje o przodkach z pierwszych wieków opisywanych w tekście się nie zachowały. Być może w ogóle ich nie było.
Czy byli pod Grunwaldem - milczą kronikarze,
Jeżeli wzięli Moskwę - to ich tam zjedzono.
Brakuje mi pradziadów w głównym nurcie zdarzeń
Bym mógł ich dać za przykład pro publico bono.3
W następnej strofie bard nadal się zastanawia do kąt sięgają korzenie jego rodziny, które może przedstawić. W żadnych kronikach nie zachowało się to, co jego przodkowie robili w średniowieczu okresie tak licznych wojen, w których można było się zasłużyć. W tej strofie również nie ujawnia się żadna osoba, o której autor mógłby opowiedzieć dla dobra ogółu.
Za to jacyś przodkowie (widzę po swych ustach,
Których krój Epikura psuje wstyd nieszczery)
Musieli czuć się dobrze przy Saskich Augustach
I z Ciołkiem zwiedzać chętnie ogrody Wenery4
Gall Anonim, Kronika polska, Zakład Narodowy Ossolińskich, Wrocław 2003↩