Recital Jesienny
„Dzieńdobrynka”
LEŚNE LUDKI I TELEWIZJA
- Dziś mówili w telewizji,żż
że za dwa dni wróci lato,
jesień zaś nie przyjdzie wcale.
No i co powiecie na to? - NADIA
- Co powiemy? Że to bzdura. – OLIWIA A., ZUZIA B., HANIA
- Tak, tak! Bzdurka! I bajeczka! – SZYMON
- W tym stwierdzeniu, drogi panie,
nie ma prawdy ani deczka.
Zawsze jest po lecie jesień
i inaczej być nie może. OLA, PATRYCJA
Koniec. Kropka. Na to nawet
telewizja nie pomoże. – OLIWIA Z.
- Właśnie! Właśnie! Nie pomoże! MACIEJ H., BARTEK, NATAN
- Sam słyszałem. Tak mówili! ŁUKASZ
- Tak mówili? No, być może...,
Więc musieli się pomylić. ZUZIA P, ROKSANA, RADEK
- A ja miałem już nadzieję,
że powrócą znów upały,
boćki, kwiatki i te rzeczy... KAROL
- Boćki dawno odleciały. MARKUS, OLIWIA Z
- Tak, tak! Jesień czuły w kościach! FRANEK, MAKSIU
- Niech pan spojrzy - jesień wszędzie,
w parkach sypią się kasztany
i fikają z drzew żołędzie. PIOTR T, OLIWIA Ż., MIRELA
- Jakoś mnie pan nie przekonał.
Wróci lato i wakacje. SZYMON
W telewizji tak mówili. NADIA
Jak myślicie - kto miał rację? WSZYSCY
„Czerwone jabłuszko” – taniec
Placek
Piekła baba placek
miała ciężką pracę.
Chociaż miała chłopa w domu,
ani trochę jej nie pomógł.
Narąbała drew na opał,
a on coca-colę żłopał.
Rozpaliła ogień duży,
a on fajkę sobie kurzył.
Przytargała worek mąki,
a on tylko zbijał bąki.
Wbiła w mąkę jajek kopę,
a on ziewa. Co z tym chłopem?
Zaczyniła ciasto w dzieży,
a on już na łóżku leży.
Piekła placek dwie godziny,
chłop nie wylazł spod pierzyny.
A jak wylazł po omacku,
to od razu siadł na placku.
Zniszczył babie całą pracę.
To ci chłop....
MASZ, BABO, PLACEK!
JESIEŃ – JESIENIUCHA
Ale plucha cha, cha
Plucha cha, cha.
Ale dmucha cha, cha
Dmucha cha, cha.
Niech tam leje, niech tam wieje.
Ja się bawię, ja się śmieję.
Niech tam leje, niech tam wieje.
Ja się bawię, ja się śmieję.
Żółta grucha cha, cha
Grucha cha, cha.
Hop do brzucha cha, cha
Brzucha cha, cha.
Niech tam leje, niech tam wieje.
Ja się bawię, ja się śmieję.
Niech tam leje, niech tam wieje.
Ja się bawię, ja się śmieję.
Dla mnie jesień
to jest mucha cha, cha.
Jesień, jesień –
jesieniucha cha, cha.
Niech tam leje, niech tam wieje.
Ja się bawię, ja się śmieję.
Niech tam leje, niech tam wieje.
Ja się bawię, ja się śmieję. do góry
Złoty liść"
Klon ma złote liście,
świecą się ogniście,
jesion ma brązowe,
zgubił ich połowę,
dęby się czerwienią,
pół na pół z zielenią.
Olcha - żółto - siwa,
wiatr jej liście zrywa,
miesza je z innymi,
pędzi het! po ziemi;
z najładniejszych liści
cały las oczyści.
Pan Listopad
Pan listopad gra na basie
dylu, dylu, dyl.
Na jesiennym graniu zna się
trawką dotknął strun.
Wesoło gra muzyka,
pada deszcz.
Świerszcz za kominem cyka
tańcz, gdy chcesz.
Pan listopad gra na bębnie
bara, bara, bum.
Z deszczem puka równo,
pięknie koncert daje mu.
Wesoło gra muzyka,
pada deszcz.
Świerszcz za kominem cyka
tańcz, gdy chcesz.
Pan listopad gra na flecie
fiju, fiju, fiu.
Z liści złotych ma berecik
a kubraczek kubraczek nut.
Wesoło gra muzyka,
pada deszcz.
Świerszcz za kominem cyka
tańcz, gdy chcesz.
Przyszła jesień
do fryzjera:
- Proszę mną się zająć teraz!
Lato miało włosy złote,
ja na rude mam ochotę.
No, bo niech pan
spojrzy sam,
rudo tu i rudo tam...
Mówi fryzjer:
- Rzeczywiście!
Dookoła rude liście,
ruda trawa, rude krzaki,
chyba modny kolor taki.
Szczotka,
grzebień,
farby fura,
już gotowa jest fryzura.
Woła jesień: - W samą porę!
Płacę panu muchomorem!
„Złote liście” piosenka
Paweł i Gaweł
Paweł i Gaweł w jednym stali domu,
Paweł na górze, a Gaweł na dole;
Paweł, spokojny, nie wadził nikomu,
Gaweł najdziksze wymyślał swawole.
Ciągle polował po swoim pokoju:
To pies, to zając — między stoły, stołki
Gonił, uciekał, wywracał koziołki,
Strzelał i trąbił, i krzyczał do znoju.
Znosił to Paweł, nareszcie nie może;
Schodzi do Gawła i prosi w pokorze:
— Zmiłuj się waćpan, poluj ciszej nieco,
Bo mi na górze szyby z okien lecą. —
A na to Gaweł: — Wolnoć, Tomku,
W swoim domku. —
Cóż byłe mówić? Paweł ani pisnął,
Wrócił do siebie i czapkę nacisnął.
Nazajutrz Gaweł jeszcze smacznie chrapie,
A tu z powały coś mu na nos kapie.
Zerwał się z łóżka i pędzi na górę.
Sztuk! puk — Zamknięto. Spogląda przez dziurę
I widzi… Cóż tam? cały pokój w wodzie,
A Paweł z wędką siedzi na komodzie.
— Co waćpan robisz? — Ryby sobie łowię.
— Ależ, mospanie, mnie kapie po głowie!
A Paweł na to: — Wolnoć, Tomku,
W swoim domku. —
Z tej to powiastki morał w tym sposobie:
Jak ty komu, tak on tobie.
ROZŚPIEWANY BLOK
Gdy zostaję w domu sam,
wtedy własny koncert mam,
bo z każdego kącika
wyskakuje muzyka:
Stuka okno, skrzypią drzwi,
każda rura śpiewa mi,
w kranie słychać gruby głos
i za ścianą kicha ktoś.
Stuka okno, skrzypią drzwi,
każda rura śpiewa mi,
szczeka pies i miauczy kot,
rozśpiewany jest nasz blok.
Gdy zostają w domu sam
to z muzyką w berka gram.
Siedzę sobie cichutko,
łapie nutkę za nutką:
Stuka okno....
Leń
Na tapczanie siedzi leń,
Nic nie robi cały dzień.
"O, wypraszam to sobie!
Jak to? Ja nic nie robię?
A kto siedzi na tapczanie?
A kto zjadł pierwsze śniadanie?
A kto dzisiaj pluł i łapał?
A kto się w głowę podrapał?
A kto dziś zgubił kalosze?
O - o! Proszę!"
Na tapczanie siedzi leń,
Nic nie robi cały dzień.
"Przepraszam! A tranu nie piłem?
A uszu dzisiaj nie myłem?
A nie urwałem guzika?
A nie pokazałem języka?
A nie chodziłem się strzyc?
To wszystko nazywa się nic?"
Na tapczanie siedzi leń,
Nic nie robi cały dzień.
Nie poszedł do szkoły, bo mu się nie chciało,
Nie odrobił lekcji, bo czasu miał za mało,
Nie zasznurował trzewików, bo nie miał ochoty,
Nie powiedział "dzień dobry", bo z tym za dużo roboty,
Nie napoił Azorka, bo za daleko jest woda,
Nie nakarmił kanarka, bo czasu mu było szkoda.
Miał zjeść kolację - tylko ustami mlasnął,
Miał położyć się - nie zdążył - zasnął.
Śniło mu się, że nad czymś ogromnie się trudził.
Tak zmęczył się tym snem, że się obudził.
„Tuptaczek” - taniec
„Czas się żegnać” - piosenka