„NA ŁĄCE”
(sł. B. Świergolik)
Pewnego razu na łące
Tak żalił się motyl biedronce:
- Czy ty wiesz, moja miła,
Jak straszna rzecz się zdarzyła?
Wczoraj na łąkę przybiegły dzieci,
Chciały mnie złapać w te straszne sieci!
- Ojej! – biedronka na to odpowie -
To się nie mieści w mej małej głowie!
Jak ci się uciec udało, biedaku?
- Ach! Z wielkim trudem dopadłem krzaków!
Prawie skrzydełko sobie złamałem.
Och! Jak się bałem, strasznie się bałem.
Usłyszał świerszczyk tę złą nowinę -
Rzekł - Ja uciekałem prawie godzinę!
Myślałem, że w słoik mnie już schwytają,
na szczęście świerszcze także latają,
więc podskoczyłem na liść zielony
i poleciaaałem w nieznane strony.
Zwołały więc owady naradę i tak myślały:
- Czy damy radę tym wszystkim dzieciom,
co tylko straszą, krzyczą i śmiecą?
Malutka pszczółka wnet głos zabrała
Bzycząc cichutko, tak powiedziała:
- Trzeba to dzieciom wszystkim powiedzieć,
że tu na łące można posiedzieć,
można posłuchać koncertu w ciszy
i wtedy właśnie można usłyszeć:
świerszcza lub ważkę,pszczółkę, biedronkę.
Można się cieszyć cieplutkim słonkiem,
a może nawet nastanie chwilka,
gdy poczujemy dotyk motylka.
Owady na liściu list napisały,
Ja przeczytałam go właśnie cały.
Z tej to historii morał jest taki:
NIE STRASZCIE NA ŁĄCE OWADÓW, DZIECIAKI!