SERCE
Czasami to przeklęte życie układa się zupełnie inaczej, niż byśmy sobie tego życzyli. Tak właśnie jest w moim przypadku. Nie możesz temu zaprzeczyć i ja tym bardziej tego nie zrobię. Nigdy nie pragnąłem, by sprawy przybrały taki obrót, ale co można zrobić, jeśli jest się po części ofiarą własnego przeznaczenia?
Nie próbuję się ani bronić, ani tłumaczyć, ani tym bardziej umniejszać swojej winy w twoich oczach. Zabiłem Dumbledore'a i nie mam zamiaru nazywać siebie niewinnym. Nie mam na to ochoty i nie widzę w tym głębszego sensu. Słowa zbrodniarza nic nie znaczą.
Napisałaś do mnie pytając, czy naprawdę to zrobiłem. Znałaś prawdę bez mojej odpowiedzi, a mimo to trwałaś w absurdalnej nadziei, że zaprzeczę. Dziś stoisz przede mną i ponawiasz pytanie, a ja nie zaprzeczam.
Pytasz, dlaczego? Kolejne bezsensowne pytanie. Przecież wiesz.
Tkwiący we mnie śmierciożerca nigdy nie umarł. Ukryłem go przed wami głęboko, abyście mogli myśleć, że go już nie ma, ale on czekał tylko na odpowiedni moment. Czekał jak przyczajone zwierzę na chwilę waszej nieuwagi, aby zaatakować od tyłu.
Możesz wykrzyczeć mi w twarz, że jestem zwierzęciem i temu również nie zaprzeczę. Gdybym był w pełni człowiekiem, nie byłbym śmierciożercą. Oni wszyscy są jak psy, posłuszni swemu panu. Rozszarpujemy bezlitośnie bijące resztką sił serca, uprzednio zabawiając się nimi. Czy widziałaś kiedyś oczy gwałconej dziewczyny, czy słyszałaś ostatni oddech tuż przed śmiercią? Nigdy. Dla mnie to było niczym innym jak rzeczywistością, dzienną normą, jaką musiałem wypracować, aby nie stać się pokarmem robaków.
Twoje natrętne przypominanie, że sam się do tego doprowadziłem i tak nic nie zmieni. Myślisz, że poczuję się winny, skruszony? Wyprano mnie z tych uczuć już dawno temu. Stałem się jak czysta karta, którą ponownie zapisano krwią niewinnych. Wtedy wziąłem los w swoje ręce, ale teraz nie posiadam już żadnej kontroli.
Nie, nie zaprzeczę, że Hogwart pozwolił mi odetchnąć, ale bez sensu jest kryć się przed skutkami własnych decyzji. Śmierciożercą zostaje się na całe życie i pojęcie nawrócenia jest w tym przypadku całkowicie złudne. Nie ma odwrotu i niczego tutaj nie zrzucam na Przysięgę Wieczystą. Pomyśl tylko: czy złożyłbym ją, gdybym tego nie chciał? Czy sądzisz, że ktoś taki jak Narcyza Malfoy był w stanie zmusić mnie do tego w jakikolwiek sposób? Jeśli tak, to jesteś w błędzie.
Moje serce obrosło lodem? Tak sądzisz? Jesteś pewna, że posiadam w ogóle jakikolwiek organ, który nosiłby taką właśnie nazwę? To wątpliwe, nieprawdaż?
Widzę jak na mnie patrzysz swoimi wyblakłymi oczami. Czego szukasz w moich? Resztek uczuć, resztkę dobra? Nie słyszysz, co do ciebie mówię!? Nie znajdziesz ich, bo nie posiadam już serca. Od początku mojego istnienia wydzierano mi je cząstka po cząstce, kawałek po kawałku, sprawiając przy tym dotkliwy ból. Ostatni krok należał do mnie. Wyrwałem sobie resztę, by nie czuć nigdy więcej.
Spójrz na siebie! Szata wisi na tobie jak na wieszaku, schudłaś. Trudno nie zauważyć nerwowych ruchów, rozbieganych oczu i drżenia warg. Spójrz, do czego doprowadziło cię posiadanie serca. Nie, nie ma w tym nic chwalebnego ani wzniosłego, Minerwo. To tylko kolejny kłopot, kolejny słaby punkt.
Dobro? Zapomnij. Zostawmy to tak jak jest w chwili obecnej. Odejdź tam gdzie cię potrzebują, bo tu jesteś zbędna. Odejdź, do cholery!
Nie idziesz? Nie rozumiem cię, kobieto! Dlaczego poprzez kraty wyciągasz rękę do mordercy? Myślisz, że to coś dla mnie znaczy? Kolejny błąd. Nic, ani nikt nie ma dla mnie znaczenia. Resztki mojego człowieczeństwa uleciały bezpowrotnie wraz z cicho wypowiedzianym zaklęciem. Pozostało tylko szyderstwo. Niczego nie żałuję.
Wspominasz coś o strażnikach, że czujesz ich oddech przez mury. Mówisz, że nie mogą mi już nic zabrać.
Widzę cofającą się dłoń. Odchodzisz.
Twój stłumiony jęk jest doskonale słyszalny, gdy niespodziewanie ściskam nadgarstek i gwałtownie przyciągam cię do krat.
Słuchaj uważnie tajemnicy, którą szepczę ci do ucha.
Czy wiesz, że czuję drgania wzgardzonego serca?
Koniec