92 93


Ręce Anioła niemal zacisnęły się na jaszczurce, ale jeszcze jej nie dotknęły. Wtedy nieszczęsne stworze­nie zwróciło się do Upiora tak głośno, że nawet ja usłyszałem, co mówiło:

Uważaj, on naprawdę może to zrobić. Może
mnie zabić. Wystarczy jedno twoje słowo, a zostaniesz
beze mnie na zawsze. To nienormalne. Jak mógłbyś"
żyć? Byłbyś tylko smętnym upiorem, a nie prawdzi­
wym człowiekiem tak jak teraz. On nic nie rozumie.
Jest tylko zimnym, bezkrwistym, abstrakcyjnym two­
rem. Dla niego to może normalne, ale nie dla nas.
Tak, tak, wiem, nie mamy już prawdziwych przyjem­
ności, tylko sny. Ale czy to nie lepsze niż nic? Obie­
cuję, że będę się starać jak nigdy. Przyznaję, że przed­
tem czasami pozwalałam sobie na zbyt wiele, ale to
się więcej nie powtórzy. Będziesz miał same ładne
sny — takie słodkie, świeże, niemal niewinne. Tak,
można powiedzieć, całkiem niewinne...

92

.— Zgadzasz się? — ponownie zapytał Anioł. -— Wiem, że to mnie zabije.

Po chwili wydał z siebie taki wrzask, jakiego nigdy nie słyszałem na Ziemi. Płonący Anioł zacisnął purpu­rową dłoń wokół gada, zakręcił nim, a gdy ten wciąż jeszcze gryzł i wił się, odrzucił go ze skręconym kar­kiem na trawę.

Ooo, koniec ze mną — wysapał Upiór; zatoczył
się i upadł na wznak.

Przez jakiś czas nie wiedziałem, co się właściwie stało. A potem, pomiędzy mną a najbliższym krzakiem zobaczyłem najprawdziwsze, z każdą chwilą przybie­rające bardziej realne kształty męskie ramię. Następ­nie pojawiły się silne, jaśniejące ręce i nogi. Na mo­ich oczach zmaterializowała się szyja i złocista głowa, i gdyby coś innego nie odwróciło mojej uwagi, zoba­czyłbym od początku do końca jak powstaje człowiek — olbrzymi i nagi, niewiele mniejszy od Anioła. Moją uwagę odwróciło coś dziwnego, co w tej samej chwili zaczęło się dziać z jaszczurką. Najpierw pomyślałem, że zabieg mimo wszystko się nie udał. Zwierzę nie tyl­ko nie umierało, ale wijąc się i szamocząc, przybiera­ło coraz większe rozmiary. Wraz ze wzrostem zmie­niał się jego wygląd. Tylna część ciała zaokrągliła się, a ogon, którym nie przestawało wywijać, zmienił się "w falującą kitę, połyskującą teraz na tle ogromnego, lśniącego zadu. Aż odskoczyłem z wrażenia i przetar­łem oczy. Przede mną stał teraz największy ogier, ja-

93



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
ei 07 2002 s 92 93
page 92 93
92 93 607 pol ed01 2007
92 93
92, 93
92 93
92 i 93, AP
ei 07 2002 s 92 93
92 93 c5 pol ed01 2010
92 93 207 pol ed02 2008
92 93 406c pol ed01 2004
92 93
Lekcje 91,92,93
92, 93
92 93 1007 pol ed01 2008
ei 09 2002 s 92 93
page 92 93

więcej podobnych podstron