MIĘDZYNARODOWE STOSUNKI POLITYCZNE
prof. dr hab. Jerzy Wiatr
Zaliczenie: egzamin opisowy (esej) - 3 tematy do wyboru 1
WYKŁAD I 02-10-2004 r.
STOSUNKI MIĘDZYNARODOWE. ICH PŁASZCZYZNY. TEORIE STOSUNKÓW MIĘDZYNARODOWYCH. PERIODYZACJA STOSUNKÓW MIĘDZYNARODOWYCH.
Stosunki międzynarodowe to stosunki między państwami, a nie narodami. Ale powstaje pytanie czy tylko między państwami. Tradycyjnie uważało się jeszcze w XIX wieku, że tylko między państwami. Natomiast w wieku XX rozwinęła się cała sieć ponadpaństwowych organizacji międzynarodowych. Najpierw Liga Narodów po I wojnie światowej, później Organizacja Narodów Zjednoczonych po II wojnie światowej oraz wiele organizacji regionalnych np. Unia Europejska. Otóż ich rozwój spowodował, że współczesne stosunki międzynarodowe to są nie tylko stosunki między państwami, ale także stosunki pomiędzy państwami oraz organizacjami ponadpaństwowymi. Tutaj trzeba jednak wyjaśnić, o jakie organizacje chodzi. Nie wszystkie organizacje międzynarodowe, tzn. takie organizacje, które działają stale w obrębie jednego państwa są podmiotami stosunków międzynarodowych, jedynie te, których członkami są państwa np. Organizacja Narodów Zjednoczonych, Unia Europejska czy Pakt Północnoatlantycki.
Stosunki międzynarodowe dzielimy na dwie podstawowe kategorie:
pokojowe,
czyli należy tu to wszystko, co państwa czynią bez użycia siły; są to stosunki oparte na negocjacjach; to nieustanny proces negocjowania pomiędzy państwami: traktaty, porozumienia.
wojenne
czyli stosunki międzynarodowe oparte na działaniach wojennych; to szczególne stosunki polegające na tym, że użycie przemocy zastępuje inne formy oddziaływania, inne środki współpracy.
TEORIE STOSUNKÓW MIĘDZYNARODOWYCH.
Teoria w tym znaczeniu to pewien sposób objaśnienia stosunków międzynarodowych. Są trzy sposoby.
I. Wyjaśnienie stosunków międzynarodowych przez wewnętrzną strukturę państwa, które jest podmiotem stosunków międzynarodowych. Jest to grupa teorii, które można nazwać teoriami socjalistycznymi.
Teoria Marksa. Marks patrzy na stosunki międzynarodowe jako na przedłużenie, konsekwencje wewnętrznych stosunków, zwłaszcza klasowych poszczególnych państw. Ukrytym założeniem tej teorii jest przekonanie, że państwa prowadzą taką politykę, która jest w interesie klasy panującej. Jeżeli państwo dąży do rozszerzania posiadłości kolonialnych to dla tego, że taki jest interes klasy panującej. Ten sposób myślenia pochodzi z XIX wieku i trwa po dzisiaj zwłaszcza wśród radykalnych polityków.
II. Objaśnianie stosunków międzynarodowych w kategoriach stałych relacjach sił.
Kierunek ten nazywa się często kierunkiem realistycznym. Teoretycy tego kierunku wychodzą z założenia, że istnieje jeden podstawowy interes każdego państwa, tzn. tym interesem jest bezpieczeństwo. Bezpieczeństwo państwa oznacza stworzenie takiej sytuacji, takiego układu sił, w którym nikt temu państwu nie może skutecznie zagrozić, tzn. odebrać terytorium, czy w jakikolwiek inny sposób ugodzić w jego interesy. W związku z tym państwa prowadzą taką politykę żeby maksymalizować swoje bezpieczeństwo. Maksymalizować swoje bezpieczeństwo tzn. zmniejszyć bezpieczeństwo innych. Bo jeśli ja zwiększam swoje bezpieczeństwo to mam taki potencjał siły, że jestem w stanie zagrozić innym. Zgodnie z tym kierunkiem stosunki międzynarodowe przyjmują wówczas ustawiczny, niekończący wyścig o uzyskanie maksymalnej przewagi. Jednak uzyskanie maksymalnej siły tylko częściowo może się dokonywać działaniami wewnątrz danego państwa.
III. Wyjaśnianie stosunków międzynarodowych poprzez nacisk na stronę psychologiczną.
Kierunek ten kładzie nacisk na psychikę, czyli na to, co myślą ludzie, zarówno obywatele jak i politycy. Ale trzeba tu odnieść pewne założenie. W psychologicznych teoriach międzynarodowych założenie jest takie, że między sposobem myślenia polityków, którzy podejmują decyzje, a sposobem myślenia obywateli istnieją związki. Na „dłuższą metę” nie jest możliwe by ci, którzy kreują politykę państwa szli w zupełnie inną stronę niż uczucia ogółu współobywateli. W teorii psychologicznej kładzie się nacisk w odróżnieniu od dwóch pozostałych teorii na sferę subiektywną, na to, co ludzie myślą, jak odczuwają, jakie są ich tradycje. Istotne jest to, że w stosunkach międzynarodowych nie wszystko da się wyjaśnić sferą psychiczną masową. Wiele zaś da się wyjaśnić na podstawie sfery psychologicznej przywódców, na podstawie tego jak przywódcy rozumieją stosunki międzynarodowe.
Są to trzy podstawowe kierunki wyjaśnień stosunków międzynarodowych, w kategoriach wewnętrznej struktury państwa ekonomicznej, społecznej, politycznej, w kategoriach stałych relacji sił i wreszcie w kategoriach psychologicznych. Nie trzeba między nimi wybierać, ale możemy wziąć pod uwagę ich założenia. Na określony fragment stosunków wpływa jedno, drugie, trzecie. Kierunki te możemy traktować jako wzajemnie uzupełniające się, może się okazać, iż w określonych przypadkach jedna teoria wyjaśnia lepiej niż druga.
GŁÓWNE OKRESY PERIODYZACJI NOWOŻYTNYCH STOSUNKÓW MIĘDZYNARODOWYCH.
O stosunkach międzynarodowych nie możemy mówić do XV, XVI wieku, ponieważ nie można było wówczas oddzielić polityki państw od polityki dynastycznej.
Procesy zachodzące dla kształtowania się stosunków międzynarodowych to globalizacja świata. Odkrycia geograficzne to rzeczywiste umiędzynarodowienie. Pojawia się samodzielne państwo narodowe jako podmiot stosunków międzynarodowych.
Państwo narodowe pojawia się w XVI, XVII wieku w wyniku dwóch procesów, jakie zachodziły w Europie. Po pierwsze osłabienie jednoczącego w średniowieczu procesu łączącego władzę duchową i polityczną przy pomocy reformacji tzn. zerwanie chrześcijańskiej wierności w Europie. Do tego okresu prawie cała Europa Zachodnia znajdowała się pod władzą duchową i polityczną papieża i cesarza. W XVI, XVII wieku dochodzi do reformacji, czyli do usamodzielnia się państw. Początek reformacji dał dwór angielski, który zrywa z papiestwem i ostatecznie odłącza się od dominacji papiestwa. W latach 1618-1648 trwa wojna katolicko - protestancka, której podłożem było to, czy władca ma prawo oderwać się od papiestwa, czy władca może decydować sam o wyborze religii. Początkowo państwa katolickie stanęły po jednej stronie, a protestanckie po drugiej. Pod koniec wojny katolicka Francja na czele, której stał kardynał Richelieu udzieliła poparcia państwom protestanckim. Richelieu był jednym z głównych twórców koncepcji polityki jako racji stanów. Zatem Francja zrobiła to w swoim własnym interesie, chciała samodzielności. Wojna trzydziestoletnia zakończyła się pokojem westfalskim, który opierał się na zasadzie: czyja władza ta religia. Pokój westfalski nie był jednak oparty na zasadzie tolerancji religijnej. Władcy dostali wolną rękę w narzucaniu poddanym takiej religii, jaką sami wyznawali. Nikt władcy nie mógł narzucić religii. Istotą pokoju była suwerenność państwa, a więc władcy było wszystko wolno, nie mieszano się w wewnętrzne sprawy państwa. Stosunki oparte na tym pokoju panowały resztę XVII i cały XVIII wiek. Nie były to stosunki pokojowe, bo państwa miały sprzeczne interesy, ale nikt nie ingerował w wewnętrzne sprawy państwa.
Sytuacja zmieniła się dopiero w wyniku Rewolucji Francuskiej, w 1790 roku i trwała tak aż do Wojen Napoleońskich i zakończyła się po ostatecznej klęsce Napoleona Bonaparte w 1815 roku. Okres ten oznaczał próbę przeobrażenia stosunków wewnątrz państwa w innych krajach. Rewolucyjna Francja chce przeobrazić na swój wzór i podobieństwo całą Europę. Po burzliwych 25-ciu latach odbył się w 1815 roku Kongres Wiedeński, który ustanowił nowy ład. Miał on ograniczyć suwerenność państw w tym znaczeniu, że ustanawiał dominację tzw. mocarstw kongresowych, które miały działając wspólnie zapewnić światu pokój. Początkowo były to cztery mocarstwa, które odniosły zwycięstwo nad Francją: Austria, Wielka Brytania, Rosja i Prusy. Po paru latach dołączyła do nich Francja. Układ Kongresu Wiedeńskiego zakończył się ostatecznie wybuchem I wojny światowej. Wystąpiły trzy procesy, które pociągnęły rozpad postanowień wiedeńskich:
zmiana układu sił, dominacja Prus w skutek łączenia się państw niemieckich;
- stopniowy rozkład turcjo bałkański powodował ostrą rywalizację o to, kto najwięcej skorzysta z wycofywania się Turcji z Europy; z jednej strony Austria, z drugiej strony Rosja jednocząca się ze słowiańskimi państwami i walcząca o wpływy na Kaukazie;
wzrost potęgi państw pozaeuropejskich - Stanów Zjednoczonych i Japonii; Japonia na początku XX wieku pokonała Rosję, a Stany Zjednoczony pod koniec XIX wieku ostatecznie wyparły z kolonii w Ameryce Hiszpanię.
Konflikty te spowodowały wybuch I wojny światowej, która zniszczyła cały układ. I wojna światowa zakończyła się nieudaną próbą tworzenia nowego ładu opartego na prawie. Była to koncepcja prezydenta Stanów Zjednoczonych, która miała budować stosunki oparte na prawie. Powstała Liga Narodów, która miała rozwiązywać konflikty w sposób pokojowy. Idea była piękna, ale nic z tego nie wyszło. Od razu na początku Liga Narodów okazała się fiaskiem, gdyż Senat Stanów Zjednoczonych odrzucił traktat o przyjęciu Stanów Zjednoczonych do Ligi. Natomiast Rosja i Niemcy w latach 30-tych były w stanie rzucić wyzwanie postanowieniom wersalskim.
II wojna światowa stawiła temu wyzwanie, starły się dwa przeciwstawne systemy ideologiczne agresywny totalitaryzm, który ma zapanować nad światem i postanowienia pokojowe. Zwycięstwo koalicji antyhitlerowskiej otworzyło kolejny okres dla nowożytnych stosunków międzynarodowych trwający do 1989 roku. Cechą jego było podzielenie świata na dwa obozy skupione wokół Stanów Zjednoczonych i Związku Radzieckiego. W czasie tego okresu pomiędzy tymi państwami trwała równowaga sił. Równowaga ta oparta była na trzech cechach:
równowaga oparta na tym, że żadna ze stron nie była w stanie pokonać militarnie drugiej strony (broń atomowa); nie dochodziło do wojny totalnej, gdyż groziła ona zagładą całej ludzkości; był to okres tzw. zimnej wojny, czyli wyłączenie wojny totalnej;
linie sojuszy były w zasadzie trwałe, występowały dwa obozy, dwa światy i w odróżnieniu do poprzednich stosunków państwa w zasadzie nie zmieniały sojuszy, chyba,że zachodziły zasadnicze wewnętrzne zmiany tj. zmiana systemu;
prowadzenie gry, które wykraczało poza tradycyjne stosunki pokojowe, było czymś pośrednim między wojną a pokojem; dla określenia tej sytuacji używamy terminu zimna wojna, a więc taka, która polega na stosowaniu środków propagandowych, dywersji, środków ekonomicznych.
Zimna wojna ostatecznie zakończyła się jesienią 1990 roku po zburzeniu Muru Berlińskiego, a ściślej, gdy nastąpiło rozwiązanie Związku Radzieckiego.
Od tego momentu mamy do czynienia ze współczesnymi międzynarodowymi stosunkami politycznymi. Współczesne jest to, co nadal trwa. W tym sensie okres zimnej wojny nie jest współczesnością. Dla nas współczesnością jest okres otwarty w 1990 roku, który nadal trwa, zmieniają się różne rzeczy, ale są to zmiany w ramach obecnego układu.
WYKŁAD II 09-10-2004 r.
SKUTKI II WOJNY ŚWIATOWEJ DLA SYSTEMU MIĘDZYNARODOWEGO. ZIMNA WOJNA - PRZYCZYNY, PRZEBIEG I KONSEKWENCJE.
Okres zimnej wojny to okres trwający od końca II wojny światowej do roku 1990. Ten 45 letni okres nazywamy zimną wojną, dlatego że był on czymś pośrednim pomiędzy wojną a pokojem. Od wojny różniło się to tym, że dwa główne mocarstwa znajdujące się w stałym konflikcie - Stany Zjednoczone i Związek Radziecki - nie toczyły ze sobą bezpośredniej wojny. Konsekwencją tego było również to, że wielu sojuszników jednego czy drugiego mocarstwa nigdy nie znalazło się w stanie wojny w czasie tych 45 lat. Z drugiej jednak strony nie był to konflikt w tym sensie, że konflikt, który istniał między dwoma obozami miał charakter nuklearny. Podobnie jak w czasie wojny te dwa obozy zmierzały do tego by odnieść nad drugim zwycięstwo. Przyczyna tego jest prosta broń masowej zagłady czyniła wojnę między dwoma mocarstwami wojną absurdalną.
W związku z zimną wojną nasuwają się trzy podstawowe pytania:
Dlaczego doszło do zimnej wojny?
Jak i dlaczego w czasie zimnej wojny zmieniały się relacje sił między dwoma blokami?
Dlaczego zimna wojna zakończyła się zwycięstwem zachodu i klęską bloku socjalistycznego?
Dlaczego doszło do zimnej wojny? Czy była ta wojna nieunikniona? Czy z faktu, że istniały dwa bloki musiał wynikać fakt nieustannego napięcia? Sama różnica systemów tego nie wyjaśni. O konieczności zimnej wojny przesądzała globalna polityka radziecka. Prezydent Stanów Zjednoczonych Roosevelt wiedząc, czym jest Związek Radziecki liczył na to, po wojnie nastąpi etap wiecznego pokoju. Tą nadzieję opierał na tym, że Stany Zjednoczone będą respektowały interesy radzieckie, licząc na to, że Związek radziecki będzie respektował interesy amerykańskie. Wyrazem jego polityki była m.in. zgoda Stanów Zjednoczonych na rozciągnięcie interesów radzieckich po terytorium polskie. Prezydent stanów Zjednoczonych widział w tym szanse na pokój, liczył na to, że Związek Radziecki uzyskawszy ogromną strefę wpływów, a tym samym bezpieczeństwo będzie zadowolony. Okazało się jednak, że Związek Radziecki nie ma zamiaru zadowolić się tym, co uzyskał w wyniku II wojny światowej.
Ambicje radzieckie sięgały dalej. Pierwszym, który zdał sobie z tego sprawę był ówczesny minister, doradca w ambasadzie Stanów Zjednoczonych w Moskwie George Cenan, późniejszy ambasador w Moskwie. Wysłał on w 1946 roku tzw. „ Długi telegram” do Stanów Zjednoczonych, w którym wyjaśnił, co jego zdaniem stanowi istotę polityki radzieckiej - ekspansjonizm. Dlaczego? Tutaj Canaan daje podwójne wyjaśnienie. Po pierwsze tradycja radziecka. W odróżnieniu od Wielkiej Brytanii położonej między dwoma oceanami, Rosja nie ma granic, położona na kontynencie Euroazjatyckim czuje się zagrożona z różnych stron, a równocześnie rozszerza swoje wpływy na zachód, na wschód i na południe. Po drugie zaś ideologia komunistyczna, która zakłada zwycięstwo komunizmu na całym świecie. W pewnej interpretacji tej doktryny sformułowanej jeszcze przez Lenina, a rozwiniętej przez Stalina ten proces zwycięstwa komunizmu na całym świecie ma się dokonać w wyniku działania dwóch sił: wewnętrznych procesów rewolucyjnych skierowanych przeciwko systemowi kapitalistycznemu oraz umacniania się potęgi strategicznej Związku Radzieckiego. W praktyce Związek Radziecki miał niewielki wpływ na to, czy np. robotnicy brytyjscy albo amerykańscy mogą rewolucji komunistycznej i zmienić system. Większy wpływ miał natomiast na to jak będzie się układała strategiczna mapa świata. Stąd, z tej doktryny zwycięstwa komunizmu w skali światowej wynikało dążenie do konkretnego zamiaru. Z tym jednak, że należy zwrócić uwagę na jedną, istotną cechę różniącą dyktaturę radziecką od np. dyktatury hitlerowskiej w Niemczech. Komuniści radzieccy ze Stalinem na czele myśleli w skali pokoleń. Adolf Hitler myślał w skali swojego pokolenia. Stalin w odróżnieniu od Hitlera nie liczył na to, że komunizm zwycięży za jego życia, rozkładał tę strategiczną grę na dziesięciolecia. Chciał jednak by pod jego władzą Związek Radziecki zdobył jeszcze większą potęgę. Nie zadawalał się zdobyczami II wojny światowej.
„Długi telegram” zawierał także radę jak na to reagować. Rada ta była taka: powstrzymać ekspansję radziecką, tzn. udzielić pomocy wszystkim państwom, które zagrożone przez ekspansjonizm radziecki są gotowe bronić się. Nie starać się zmienić tego, co już się stało. Inaczej mówiąc nie usiłować odebrać Związkowi Radzieckiemu tego, co zdobył w wyniku II wojny światowej. Natomiast powiedzieć ani kroku dalej.
Ta koncepcja została przez prezydenta Truman `a ( który zastąpił prezydenta Roosevelt'a w kwietniu 1945 roku) przyjęta jako podstawa strategii Stanów Zjednoczonych i nazwana jako doktryna Truman a. Doktryna ta stała się linią przewodnią polityki amerykańskiej przez cały okres zimnej wojny. Przez cały ten okres Stany Zjednoczone nie zrobiły nic, aby wypchnąć Związek Radziecki z tych pozycji, które zdobył on w wyniku II wojny światowej. Kiedy np. w 1956 roku na Węgrzech doszło do zbrojnego powstania przeciwko dominacji radzieckiej, przeciwko systemowi komunistycznemu i powstanie to było tłumione przez wojska radzieckie, Stany Zjednoczone poza wypowiadaniem różnego rodzaju słów w 1968 roku Związek Radziecki siłą zdławił reformatorskie rządy nastawione demokratycznie działaczy komunistycznych w Czechosłowacji. Znów Stany Zjednoczone i ich sojusznicy potępiały te działania, ale niczego nie zrobiły. Kiedy w 1980 - 1981 roku w czasie rozkwitu Solidarności w Polsce Związek Radziecki postraszył interwencją wojskową Stany Zjednoczone dawały jasne sygnały, że Polska nie może liczyć na wsparcie amerykańskie, gdyż polityka amerykańska sięgała tam gdzie Związek Radziecki usiłował wprowadzać swoje wpływy. W Europie takim państwem była Gracja. Grecja, która ostatecznie została oswobodzona z okupacji niemieckiej przez wojska brytyjskie i amerykańskie, rządzona była przez pro zachodni rząd królewski, ale w Grecji istniała silna partyzantka komunistyczna wspierana przez państwa komunistyczne - Jugosławię. W 1947 roku Stany Zjednoczone zagwarantowały bezpieczeństwo Grecji, udzieliły zmasowanej pomocy wojskowej, co doprowadziło do klęski partyzantki komunistycznej i Grecja uzyskała zachodnią ochronę.
W 1949 roku z inicjatywy Stanów Zjednoczonych powstał Pakt Północnoatlantycki grupujący początkowo 12 państw - 2 państwa półkuli zachodniej Stany Zjednoczone i Kanadę oraz 10 państw europejskich - Wielką Brytanię, Francję, Włochy, Portugalię, Norwegię, Danię, Belgię, Holandię, Luksemburg i Islandię. Pakt Północnoatlantycki ustabilizował sytuację w Europie. W ciągu tych 45 lat w Europie linia podziału między państwami komunistycznymi i nie komunistycznymi nie zmieniła się. Patrząc na to perspektywicznie można mówić, że w Europie polityka Stanów Zjednoczonych odniosła sukces. Bowiem sukcesem było zrealizowanie zamiaru, jaki postawiły sobie Stany Zjednoczone w Europie, zamrozić sytuację.
Natomiast, kiedy patrzymy na rozwój zimnej wojny poza Europą, to widać, że doktryna Truman'a nie zdawała egzaminu gdzie indziej, w Azji przede wszystkim, a także na niektórych innych obszarach. Dlaczego w Azji przede wszystkim? Pierwszym zatargiem, w którym Stany Zjednoczone uczestniczyły było zwycięstwo partii komunistycznej w Chinach w 1949 roku. Partia komunistyczna znajdowała się w przewlekłym datującym się jeszcze od 1927 roku konflikcie z rządzącą pro zachodnią, też niedemokratyczną partią Kuomintangu. Jesienią 1949 roku armie komunistyczne odniosły całkowite zwycięstwo, zajęły Pekin, Szanghaj, całe kontynentalne Chiny. Stany Zjednoczone usiłowały uratować rząd chiński, ale nie mogły, ponieważ naród chiński był po stronie komunistów. Doktryna Truman'a nie miała żadnej polityki, bo czym innym jest udzielić poparcia państwu zagrożonemu przez ekspansję radziecką, a co innego ratować z upadku państwo które się rozpadło. Druzgocące zwycięstwo komunistyczne polegało na tym, że całe armie z generałami przechodziło na stronę komunistycznej partii, która rosła w siłę.
Rok później doktryna Truman'a sprawdziła się w innym państwie azjatyckim - Korei. Korea była podzielona. W czasie wojny i przed nią znajdowała się pod okupacją Japonii. Kiedy Japonia przegrywała wojnę Korea została podzielona. Północna część została zajęta przez armię radziecką, południowa przez amerykańską. W konsekwencji powstały dwa rywalizujące ze sobą państwa koreańskie, które istnieją po dzień dzisiejszy - Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna na północy i Republika Korei na południu. Po wycofaniu wojsk obu mocarstw w czerwcu 1953 roku Korea Północna , komunistyczna zaatakowała Południową, Stany Zjednoczone przyszły jej z pomocą, toczyła się trzyletnia wojna potem z udziałem Chin, które przysłały na pomoc północnej Korei swoje wojska. Ostatecznie latem 1953 roku zawarto zawieszenie broni najdłuższe w historii bo trwa po dzień dzisiejszy, a więc ponad 50 lat. Wojna koreańska zakończyła się istotnym sukcesem Stanów Zjednoczonych, gdyż linia zawieszenia broni jest niemal dokładnie tą linią wzdłuż której przebiegał podział Korei po II wojnie światowej, czyli Stanom Zjednoczonym udało się obronić Południową Koreę.
Kilkanaście lat później Stany Zjednoczone stanęły znów przed nowym wyzwaniem w Wietnamie, czyli Indochiny. Wietnam, Kambodża i Laos przed wojną były koloniami francuskimi, w czasie wojny były okupowane przez Japonię, w czasie wojny rozwinął się patriotyczny ruch oporu do Japonii. W konsekwencji ten ruch oporu domagał się niepodległości. Francja próbowała powstrzymać ten ruch, zakończyło się to porażką i w 1954 roku na międzynarodowej konferencji w Genewie postanowiono o podziale Wietnamu na dwie części - północną i południową, północną pod rządami komunistów, południową - pro zachodnią. Jednak postanowiono, że w ciągu roku mają odbyć się wolne wybory, Wietnam miał być połączony. Stany Zjednoczone od początku sprzeciwiały się temu rozwiązaniu, gdyż uważały, że wolne wybory przyniosą zwycięstwo komunizmu. Stąd wojskowi południowi w porozumieniu ze Stanami dokonali przewrotu, zerwali porozumienie, ale w konsekwencji nastąpił rozwój komunistycznej partyzantki na południu Wietnamu. W II połowie lat 60-tych, kiedy ta partyzantka stawała się silna Stany Zjednoczone zaczęły przysyłać wojska. W 1968 roku było w Wietnamie 0,5 miliona amerykańskich żołnierzy, którzy jednak nie byli w stanie zgładzić partyzantki komunistów. Ostatecznie w 1973 roku prezydent Richard Nixon doprowadził do porozumienia na podstawie, którego wojska amerykańskie zostały wycofane, a później rząd pro zachodni pokonał komunistyczną partyzantkę wspieraną z północy co doprowadziło do zjednoczenia Wietnamu, a także objęcie władzy przez przywódców pro zachodnich.
Wojna wietnamska trwająca co najmniej 10 lat pokazała, że Stany Zjednoczone nie są w stanie powstrzymać zwycięstwa komunistów wtedy, gdy mają oni dostatecznie silne poparcie narodu. (Chiny, Wietnam)
Późniejsze losy tego konfliktu wschód - zachód przebiegały w pewnym sensie wahadłowo. Wojna wietnamska osłabiła Stany Zjednoczone. W połowie lat 70-tych Stany Zjednoczone były niewątpliwie w najsłabszym punkcie w obrębie całej zimnej wojny. Na to nakładają się jeszcze inne niepowodzenia np. wcześniejsza w 1959 roku antyamerykańska rewolucja na Kubie i niemożność mimo usilnych zabiegów, w tym także zbrojnych obalenia dyktatury Fidela Castro. W połowie lat 70-tych wydawało się, że ta szala konfliktu przechyliła się wyraźnie na stronę Związku Radzieckiego, że Stany Zjednoczone i ich sojusznicy znajdują się w odwrocie. W niektórych państwach dokonywały się przewroty o charakterze nie komunistycznym, ale antyamerykańskim. Np. w roku 1979 rewolucja islamska w Iranie obaliła rządy pro zachodniego szacha i tym samym wypchnęła Stany Zjednoczone z tego ważnego państwa środkowowschodniego. Wcześniej na tory antyamerykańskie przeszła większość państw arabskich, poczynając od Egiptu, gdzie wojskowi dokonali przewrotu w 1962 roku i skierowali władzę na tory polityki antyamerykańskiej. Podłożem tego był konflikt arabsko - izraelski. Należy zatem sobie uświadomić, że w połowie lat 70-tych Stany Zjednoczone traciły wyraźnie oddech w tym wyścigu, Związek Radziecki zyskiwał potęgę.
Powstaje zatem pytanie dlaczego w takim razie zimna wojna skończyła się klęską Związku Radzieckiego a zwycięstwem zachodu? Trzeba sobie uświadomić, że od niewątpliwej porażki Stanów Zjednoczonych jaką była rewolucja islamska w Iranie do upadku Muru Berlińskiego minęło zaledwie 10 lat. W ciągu tych 10 lat wszystko się zmieniło. Ten kto był słaby okazał się zwycięzcą, ten kto wydawał się zwyciężającym przegrał i nawet takie mocarstwo jak Związek Radziecki znikł z mapy. Najbardziej fascynującą zagadką jest takie zakończenie zimnej wojny. Dlaczego tak się zimna wojna zakończyła? Dlaczego wschód przegrał, zachód wygrał? Jest kilka odpowiedzi na to pytanie, nie wszystkie są jednakowo trafne. Jedna odpowiedź jest taka Związek Radziecki przegrał, gdyż system komunistyczny z przeogromnymi wyobrażeniami ludzi musiał na długą metę przegrać. Są jednak wątpliwości co do tego wyjaśnienia. Skoro tak to jest oczywiste, to dlaczego ci, którzy powiadają Związek Radziecki przegrał bo przegrać musiał nie byli tacy przewidujący zanim system komunistyczny przegrał.
W 1986 roku Zbigniew Brzeziński wydał książkę Plan gry, jak prowadzić rywalizację amerykańsko - radziecką. W tej książce Brzeziński stoi na stanowisku, że rywalizacja radziecko - amerykańska to trwały element stosunków międzynarodowych na długie dziesięciolecia. W związku z tym przedstawia pewną koncepcję, co należy zrobić.
Drugie wyjaśnienie jest takie: Związek Radziecki nie wytrzymał rywalizacji ze Stanami Zjednoczonymi. Stany Zjednoczone otrząsnęły się. W 1980 roku prezydent Carter przegrał wybory, jego następcą został Ronald Reagan, który rozpoczął zupełnie inną, twardą politykę, m.in. zwiększając pomoc dla krajów występujących przeciwko Związkowi Radzieckiemu np. dla antykomunistycznej partyzantki w Afganistanie. Ronald Reagan rozpoczął przyśpieszony wyścig zbrojeń w Stanach Zjednoczonych, w którym słabsza gospodarka radziecka nie była w stanie wystawić równorzędnej rywalizacji. Połączenie nadmiernej pewności siebie Związku Radzieckiego w wdawaniu się w różnego rodzaju kierowane przeciwko zachodowi awantury w różnych punktach kuli ziemskiej powodowało przesuwanie sił na niekorzyść Związku Radzieckiego i na korzyść Stanów Zjednoczonych. Istotnym faktem zimnej wojny jest to, że chociaż w zakresie wojny nuklearnej oba mocarstwa były równorzędnymi potęgami, to potencjał gospodarczy Stanów Zjednoczonych był zawsze większy niż Związku Radzieckiego. Stany Zjednoczone były potęgą gospodarczą, były i są nowoczesnym pod względem technologicznym i naukowym mocarstwem, zaś Związek Radziecki nigdy nie był równorzędnym partnerem. Ta nierówność technologiczna pogłębiała się. Im bardziej nauka i technologia szły na przód tym bardziej zachód oddalał się. Nie tyle natura systemu politycznego ile dysproporcja w sił zakresie gospodarczym i technologicznym przesądzała o zwycięstwie zachodu.
Jednak to drugie wyjaśnienie ma także pewną lukę. Powstaje, zatem pytanie czy biorąc pod uwagę tę nierówność sił, czy Związek Radziecki był skazany, czy ta klęska wynikała z własnej polityki radzieckiej? Tak. Ale, na czym to przekonanie się opiera? Na przykładzie Chin. Chiny jako państwo komunistyczne przetrwały. Nic nie wskazuje na to, żeby system komunistyczny w Chinach chylił się do upadku. Chiny stają się coraz silniejsze. Brzeziński przewiduje, że w połowie tego stulecia zrównają się potencjałem gospodarczym ze Stanami Zjednoczonymi. Natomiast dzisiaj widać, że możliwa była taka strategia postępowania, która chroniłaby Związek radziecki przed katastrofą. Jaka byłaby to strategia? Po pierwsze reformy, wewnętrzne reformy. Jakie? W pierwszym etapie gospodarcze. To, co powodowało zmiany w Chinach powinno być zastosowane w Związku Radzieckim. Mianowicie po śmierci twórcy komunistycznych Chin - Mao Tse Tunga w 1976 roku, Chiny weszły na drogę reform gospodarczych. Otworzyły się na kapitał zagraniczny, na nowoczesną technologię, na naukę. W Związku Radzieckim tego nie uczyniono. Związek Radziecki trwał w konfrontacji z zachodem do połowy lat 80-tych. w konsekwencji Związek Radziecki odcinał się od możliwości współpracy z rozwiniętymi państwami zachodnimi. Chiny wcześnie zerwały tą konfrontację. W 1972 roku w Pekinie pojawił się prezydent Stanów Zjednoczonych Richard Nixon i rozpoczęła się era współpracy amerykańsko - chińskiej. Faktem jest, że dzięki tej polityce prowadzonej konsekwentnie przez wszystkich prezydentów Stanów Zjednoczonych od Nixona do Bush'a nie ma zimnej wojny pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Chinami, jest współdziałanie korzystne dla obu stron i spokój we wschodniej Azji. Otóż Związek Radziecki hamował wszelkie próby reformatorskie zarówno te, które pojawiały się same, jak i te, które pojawiały się w rządzonych przez partie komunistyczne państwach Europy Środkowo - Wschodniej - Polskę, Czechosłowację i w konsekwencji trwał w pewnym zastoju równocześnie prowadząc politykę konfrontacji ze Stanami Zjednoczonymi.
Zmiana polityki radzieckiej nastąpiła w 1985 roku. Wówczas do władzy doszedł Michaił Gorbaczow. Miał on wówczas 54 lata. Pojawienie się nowego przywódcy oznaczało, że Związek Radziecki zaczyna wchodzić w okres zmian. Gorbaczow w swoim programie zakwestionował wszystkie podstawowe filary dotychczasowej polityki radzieckiej. Były trzy najważniejsze filary:
zakończenie zimnej wojny, pojednanie z zachodem; w 1986 roku ogłosił pierestrojkę, w której rzuca myśl o wspólnym domu. Ten wspólny dom mają zamieszkiwać bez konfliktów życzliwi sobie sąsiedzi. A więc odrzucenie całej koncepcji ekspansjonizmu, wyrzeczenie się nadziei na to, że Związek Radziecki kiedyś stanie w centrum panującego w całym świecie systemu komunistycznego, zastąpienie tego ideą życzliwego, pokojowego, opartego na dobrych stosunkach współdziałania.
jawności, czyli demokratyzacja systemu politycznego, początkowo miało to polegać na swobodzie wypowiedzi, wolniejszej prasie, itd., ale szybko objęło także swobodę przeprowadzanie wyborów, autentyczne, demokratyczne wybory.
przebudowa gospodarki (pierestrojka), ta pierestrojka stała się symbolem całej reformacji. Miał tu jednak najmniejsze wyobrażenie, co ma to znaczyć. Nie był, bowiem konsekwentny, widział, że stary scentralizowany, nakazowo - rozdzielczy system gospodarczy nie wytrzymuje konkurencji, że go trzeba zmienić, ale jednocześnie nie był gotów pójść w tej zmianie do końca, a więc do pełnego przywrócenia gospodarki rynkowej, do prywatyzacji, do zastąpienia socjalistycznego systemu gospodarczego, systemem gospodarki rynkowej. Tu był bardzo niekonsekwentny i w konsekwencji tej jego wadliwości gospodarczej reforma gospodarcza okazała się najsłabszym ogniwem całej reformy, ale to najsłabsze ogniwo pociągnęło za sobą wiele zmian demokratyzacji w warunkach pogarszającej się sytuacji wewnętrznej. Powodowała rosnące niezadowolenie, któremu już system nieprzeciwstawiał się środkami represyjnymi. Do tego w programie Gorbaczowa nie brano pod uwagę jednego ważnego aspektu - kwestii narodowościowej. W warunkach wielonarodowego państwa istniały odwieczne konflikty i demokratyzacja powodowała, że te wszystkie konflikty ujawniły się. Przedtem przytłumione przez twardą dyktaturę, teraz wylały się. W konsekwencji konflikty narodowościowe stały się największym problemem.
Gorbaczow nie przewidział, że wejście na pole pojednania z zachodem musiało doprowadzi do upadku większości idei komunistycznych w Europie Środkowo - Wschodniej. Łudził się, że jeśli Związek Radziecki nie będzie ingerował w sprawy wewnętrzne państw Europy Środkowo - Wschodniej, to partie komunistyczne będą w stanie utrzymać się przy władzy o własnych siłach demokratyzując gospodarkę.
Otóż kiedy spojrzymy na to co się stało na początku lat 90-tych w Europie Środkowo - Wschodniej, to widać, że taki sposób powiódł się, ale tylko na krótko w małych państwach bałkańskich - Bułgarii, Albanii oraz Serbii, Macedonii i Czarnogórze, gdzie zresztą przekształcone partie komunistyczne najdłużej pozostawały przy władzy. Natomiast gdzie indziej, poczynając od Polski, poprzez Węgry, Czechosłowację rządzące partie traciły władzę. Gorbaczow wyzwolił pewien proces, który w krótkim czasie powodował likwidację tych wszystkich zdobyczy europejskich, które przypadły Związkowi Radzieckiemu pod koniec II wojny światowej. U kresu tych procesów był rozpad Związku Radzieckiego pod koniec 1991 roku.
Upadek Związku Radzieckiego w tej fazie historii i w tej formie nie był nieuchronny. Gdyby Związek Radziecki przyjął tą politykę wcześniej, gdyby tak jak Chiny na drogę reform wszedł w latach 70-tych, a nie w drugiej połowie lat 80-tych, to być może był by na miejscu Chin.
Jaki był udział Polski w upadku Związku Radzieckiego? Czy był w ogóle? Jest to trudne pytanie, dlatego, że udzielając na nie odpowiedzi w sposób nieuchronny wchodzi się w naładowanie konsekwencjami. Bardzo wielu Polaków uważa, że to myśmy obalili komunizm. Ile jest w tym prawdy? Jest w tym pewien element prawdy. Taki, że pojawienie się najbardziej masowego ruchu opozycyjnego w największym w Europie Środkowej państwie uświadamiało wszystkim łącznie z kierownictwem radzieckim, że konieczne są reformy. W tym sensie Solidarność była jednym z istotnych punktów, które wywołały zmiany. Jedno nie ulega wątpliwości, że po obaleniu Stanu Wojennego system się obronił, wytrzymał, a zmienił się dopiero w wyniku negocjacji Okrągłego Stołu, które nastąpiły po tym, jak Związek Radziecki wszedł w proces zmian. Na to składały się najrozmaitsze przyczyny. Wystarczy mieć świadomość, że opozycja w Polsce bardziej niż w jakimkolwiek innym kraju komunistycznym poza Związkiem Radzieckim przyczyniła się do zmian. Natomiast nie należy wyolbrzymiać naszego udziału w zmianie systemu, bo Polska nie była potencjałem gospodarczym.
WYKŁAD III 23-10-2004 r.
ARCHITEKTURA STOSUNKÓW MIĘDZYNARODOWYCH PO ZIMNEJ WOJNIE. POZYCJA STANÓW ZJEDNOCZONYCH JAKO ŚWIATOWEGO HEGEMONA.
Po okresie zimnej wojny powstała sytuacja takiego ukształtowania w stosunkach międzynarodowych, w którym jedno mocarstwo jest hegemonem światowym, jest jedynym super mocarstwem. Jest jedynym mocarstwem, które jest całkowicie bezpieczne, jeżeli mówimy o klasycznej wojnie. W klasycznym sensie Stany Zjednoczone są jedynym mocarstwem, które nie może być pokonane wojskowo ani przez jakiekolwiek inne państwo świata, ani przez jakąkolwiek koalicję państw. W tym sensie pierwszym elementem szczególnej pozycji Stanów Zjednoczonych w obecnej architekturze stosunków międzynarodowych jest maksymalizacja bezpieczeństwa. Szczególna sytuacja Stanów Zjednoczonych w tej nowej architekturze polega na tym, że one i tylko one uzyskały maksymalne bezpieczeństwo w stosunku do pozostałych państw, czy też ich koalicji. Ta szczególna pozycja Stanów Zjednoczonych została wybudowana przez cały okres po II wojnie światowej w wyniku połączenia dwóch elementów. Jednym było systematyczne, znacznie bardziej wytrwałe niż w wypadku innych państw demokratycznych inwestowanie w obronę, tj. zagrożenie ze strony Związku Radzieckiego i słusznie uważając, że jeśli same się nie obronią to nie mogą liczyć na nikogo innego, Stany Zjednoczone przez cały okres powojenny utrzymywały wysoki poziom inwestowania w obronę. Po drugie to inwestowanie w obronę dokonywało się w warunkach prężnej, nowoczesnej i rozwijającej się gospodarki. Innowacyjność gospodarki amerykańskiej związana z poziomem nauki, w tym nauk technicznych powodowała, że Stany Zjednoczone wyprzedzały wszystkie pozostałe kraje łącznie ze Związkiem Radzieckim w zakresie nowoczesnych technologii wojennych. Ogromnym wysiłkiem, który przekładał się na wyrzeczeniach gospodarczych i stał się jedną z przyczyn klęski poniesionej przez Związek Radziecki, to drugie mocarstwo utrzymywało zbliżony poziom, ale wyglądało to mniej więcej w ten sposób, że gdy Stany Zjednoczone dokonywały kolejnego kroku w zakresie doskonalenia technologii wojennej, Związek Radziecki zaciskając pasa na wszystkie inne wydatki z wielkim trudem doganiał. W zasadzie, w jednym tylko momencie, mianowicie pod koniec lat 50 -tych Związkowi Radzieckiemu udało się na krótko wyprzedzić Stany Zjednoczone w technologii bezpośrednio w prawdzie nie traktowanej jako wojenna, ale mającej potencjał militarny. Związek Radziecki jako pierwszy wystrzelił satelitę okołoziemskiego, najpierw bezzałogowego, później z psem doświadczalnym, wreszcie w 1957 roku z człowiekiem. Ponieważ technologia potrzebna do wystrzeliwania pocisków atmosferycznych jest ta sama, co pocisków międzykontynentalnych, wobec tego na krótko pod koniec lat 50 -tych Związek Radziecki w tej jednej dziedzinie znajdował się o krok przed Stanami Zjednoczonymi, co zresztą dało wyraz w wielkiej debacie kandydatów na prezydenta w 1960 roku - John'a Kennedy' ego i Richard'a Nixona, Kennedy, który ostatecznie te wybory wygrał, na wielką skalę eksploatował wątek opóźnienia Stanów Zjednoczonych w zakresie paktu dla Europy - podróży w kosmos, które mogły się przełożyć na technologię wojenną. Krótko później w latach 60-tych Stany Zjednoczone wyrównały, a następnie prześcignęły Związek Radziecki w tej jednej szczególnej technologii. Pierwszym więc elementem mocarstwowej pozycji Stanów Zjednoczonych jest siła obronna, najbardziej nowoczesna, w konsekwencji najbardziej skuteczna z wszystkich sił zbrojnych istniejących we współczesnym świecie.
Drugim filarem mocarstwowej pozycji Stanów Zjednoczonych jest gospodarka. Bezpośrednio po zakończeniu II wojny światowej Stany Zjednoczone były nie kwestionowanym liderem świata w zakresie potencjału gospodarczego. Po niemal sześćdziesięciu latach istnieją państwa, które w sensie poziomu gospodarczego mogą ze Stanami Zjednoczonymi rywalizować, a nawet niektóre z nich przebijają Stany Zjednoczone pod względem ważnego dla gospodarki wskaźnika jakim jest PKB na jednego mieszkańca. Tak np. PKB na jednego mieszkańca w Luksemburgu jest niemal dwukrotnie wyższy niż w Stanach Zjednoczonych. Należy pamiętać o tym, że o ile o warunkach życia obywateli w wielkiej mierze decyduje PKB na jednego mieszkańca - im wyższy tym zamożniejsza jest ludność danego kraju, o tyle o potencjale gospodarczym państwa decyduje PKB traktowany globalnie. W tym sensie Chiny, które mają wielokrotnie niższy PKB na jednego mieszkańca niż Luksemburg, a nawet niż Polska, mają nieporównanie większy potencjał gospodarczy, tzn. PKB, który jest w dyspozycji pozycji jest znacznie wyższy, gdyż to państwo jest ogromne. Stany Zjednoczone - jeżeli tak na to patrzeć - mają wciąż największy PKB ze wszystkich państw świata. Potencjał gospodarki amerykańskiej przekłada się na przykład na bardzo szczególną pozycję waluty amerykańskiej. Stany Zjednoczone mają obecnie gigantyczny, liczony na kilkaset miliardów dolarów deficyt. Każde inne państwo gdyby dorobiło się takiego deficytu znajdowałoby się w poważnych problemach. Stany Zjednoczone mogą sobie na to pozwolić, dlatego, że siła nomenklatury amerykańskiej powoduje zaufanie do waluty amerykańskiej. Zarówno rządy państw, jak i wielkie firmy, jak wreszcie zwykli obywatele od dawna chętnie lokowali i dalej lokują swoje oszczędności w dolarze. Wprawdzie pojawiła się konkurencja w postaci Euro, ale ta konkurencja jest silna na rynkach europejskich, natomiast na rynkach poza europejskich dolar nadal ma się dobrze.
Trzecim filarem potęgi Stanów Zjednoczonych jest sieć sojuszy. Stany Zjednoczone zbudowały wokół siebie sieć sojuszy. Historycznie rzecz biorąc pierwszą taką strefą, która stała się w sposób trwały obszarem współdziałania politycznego, wojskowego i w dużej mierze gospodarczego ze Stanami Zjednoczonymi była Ameryka Łacińska. Ameryka Łacińska uzyskiwała niepodległość w szeregu poczynań, w którym najwcześniejsze były wojny o niepodległość kolonii hiszpańskich w Południowej Ameryce. Na początku lat 20-tych XIX wieku hiszpańska Południowa Ameryka składała się już z niepodległych państw. W tym czasie, w 1821 roku prezydent Stanów Zjednoczonych - James Monroe ogłosił nową doktrynę Stanów Zjednoczonych. Doktryna ta powiadała, że Stany Zjednoczone nie dopuszczą do ingerencji mocarstw europejskich w politykę państw amerykańskich. Ponieważ Stany Zjednoczone z wszystkich niepodległych państw na zachodniej półkuli były już wtedy najsilniejsze, chociaż były słabsze niż wiele państw europejskich, oznaczało to, że Stany Zjednoczone przyjmują na siebie rolę przywódcy państw amerykańskich i ochronę przed ewentualną grożącą ingerencją ze strony państw europejskich. Proces konsolidowania Stanów Zjednoczonych jako hegemona zachodniej półkuli trwał do końca XIX wieku i ostateczny akt, który zakończył zwycięski marsz Stanów Zjednoczonych do niekwestionowanej pozycji przywódcy wszystkich państw amerykańskich była wygrana w 1900 roku wojna z Hiszpanią, w wyniku, której Hiszpania utraciła ostatnią posiadłość po zachodniej stronie Atlantyku - Kubę. W ten sposób ukształtowany został system, zwany systemem panamerykańskim, polegający na ścisłych powiązaniach państw Ameryki Łacińskiej ze Stanami Zjednoczonymi. Powiązania te miały rozmaity charakter. W pierwszym okresie, zwłaszcza po zwycięstwie z Hiszpanią, a więc w pierwszych dziesięcioleciach XX wieku wyrażało się to przede wszystkim w narzucaniu przez Stany Zjednoczone swojej woli, często w narzucaniu życzliwych Stanom Zjednoczonym rządom, w dyktowaniu polityki. Klasycznym przykładem było rozegranie sprawy Kanału Panamskiego. Od dawna planowano zbudowanie drogi morskiej, która pozwalałaby przepłynąć z Atlantyku na Pacyfik bez okrążania Południowej Ameryki, ale teren ten był zajęty. W związku z tym Stany Zjednoczone zainspirowały wojskowy zamach i nowo powstały rząd umożliwił zbudowanie Kanału i administrowanie tym Kanałem co trwało do lat 70-tych. Ameryka Łacińska była pierwszym rejonem gdzie Stany Zjednoczone zbudowały sieć sojuszy. Po II wojnie światowej Stany Zjednoczone były inicjatorem powstania Paktu Północnoatlantyckiego. Pakt był pomyślany jako skuteczna zapora dla rozprzestrzeniania się wpływów Związku Radzieckiego w Europie. Początkowo było 12 państw. Dwa amerykańskie - Stany Zjednoczone i Kanada oraz 10 państw europejskich - Wielka Brytania, Francja, Włochy, Portugalia, Norwegia, Dania, Islandia, Belgia, Holandia, Luksemburg. Byli to pierwsi członkowie Paktu Północnoatlantyckiego stworzonego w marcu 1949 roku. Ten elitarny klub uległ stopniowemu rozszerzaniu w okresie zimnej wojny - w 1951 roku przyjęto do niego Grecję i Turcję, w 1955 roku - RFN (w 1955roku trzy mocarstwa zachodnie Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Francja ogłosiły przywrócenie pełnej suwerenności RFN, tym samym Republika stała się zdolna do wchodzenia w sojusze), wreszcie w 1982 roku kilka lat po śmierci dyktatora Franco - do NATO przyjęta została Hiszpania. W ten sposób zimną wojnę NATO kończyło jako sojusz 16-tu państw, rozszerzone zostało w 1999 roku o trzy państwa - Polskę, Czechy i Węgry, a w 2004 roku o kolejne siedem państw - Estonię, Litwę, Łotwę, Słowację, Rumunię, Bułgarię i Słowenię. Sojusz Północnoatlantycki grupujący dzisiaj niemal wszystkie demokratyczne państwa Europy oraz Stany Zjednoczone i Kanadę jest drugim obszarem stałych sojuszy innych państw ze Stanami Zjednoczonymi. Trzecim obszarem jest Oceania - Australia i Nowa Zelandia. We wczesnej fazie zimnej wojny Stany Zjednoczone zbudowały równolegle z NATO sojusz azjatycki, z wybranymi państwami Azji i Oceanii. Z państw azjatyckich właściwie wszystkie później wykruszyły się z sojuszu, pozostały tylko jako trwali sojusznicy Australia i Nowa Zelandia, tworząc tym samym kolejną ważną flankę sojuszy. Do tego dodać należy niektóre państwa sojusznicze wobec Stanów Zjednoczonych, a rozsiane tj. Izrael, Japonia, a więc państwa, które nie stanowią części jakiegoś zwartego obszaru sojuszników Stanów Zjednoczonych, ale na które Stany Zjednoczone zawsze mogą liczyć. Tak rozległa sieć sojuszy daje Stanom Zjednoczonym oprócz potencjału militarnego i gospodarczego niezwykle silną bazę.
Wreszcie Stany Zjednoczone posiadają to, co nazywa się często w literaturze poświęconej stosunkom międzynarodowym - miękką siłą. Miękka siła to siła istnienia, atrakcyjność kultury amerykańskiej, nauki, ideologii amerykańskiej. To wszystko powoduje, że Stany Zjednoczone są pod wieloma względami, choć nie dla wszystkich, ale dla wielu atrakcyjnym magnesem. Stany Zjednoczone są atrakcyjne. Łatwo to zauważyć, kiedy się podróżuje do Stanów Zjednoczonych, czy wyjeżdża się ze Stanów Zjednoczonych, podróżnika nie obeznanego z obyczajami, a przyzwyczajonego do stosunków panujących uderza niesymetryczność procedur paszportowych. Przy wjeździe skrupulatna kontrola, przy wyjeździe sprawdza się jedynie ewidencyjny fakt zarejestrowania wyjazdu. Dlatego, że Stany Zjednoczone od początku swoją politykę opierają na domniemaniu, że niejeden chciałby wjechać do Stanów, ale nie koniecznie musi być wpuszczony, a jeśli ktoś chce z tego kraju wyjechać to jego sprawa. Nie tylko o to jednak chodzi. Jeżeli Francja, jeszcze w czasach Gaulle'a podjęła wielką kampanię na rzecz obrony języka francuskiego przed amerykanizmami to był to najlepszy dowód jak sytuacja się zmieniła. Kiedyś, sto lat temu nie można było sobie wyobrazić wykształconego, kulturalnego człowieka nie mówiącego po francusku, dzisiaj jak najbardziej. Dzisiaj natomiast nieznajomość angielskiego coraz bardziej oznacza społeczną degradację. To atrakcyjność Stanów Zjednoczonych powoduje, że ten język stał się językiem światowym. Ta miękka siła, siła kultury amerykańskiej jest dodatkowym elementem mocarstwowej pozycji. Połączenie tych czterech elementów daje wyjątkową pozycję Stanom Zjednoczonym w świecie.
Jeżeli spojrzeć na historię ludzkości to znajdziemy tylko jeden okres, w którym mocarstwo, jedno mocarstwo, znajdowało się w sytuacji przypominającej dzisiejszą pozycję Stanów Zjednoczonych. Był to oczywiście Rzym, w końcowym okresie Republiki, a następnie w czasach ówczesnych. Rzym miał wszystkie te same elementy siły, które mają dzisiaj Stany Zjednoczone, oczywiście uwzględniając konsekwencje upływu 2000 lat. Ale w szczycie swej potęgi był mocarstwem pod względem wojskowym niezwyciężonym, najsilniejszym. Jego gospodarka górowała nad gospodarką innych państw, miał sieć sojuszy i wreszcie miał ową miękką siłę powodującą ogromną atrakcyjność. Była jednak jedna różnica. Rzym był hegemonem świata tak rozumianego, jak wówczas rozumieli ludzie antycznej Europy, a więc świata wokół Morza Śródziemnego. Rzymianie nie mieli świadomości tego, że tysiące mil od tego świata znajduje się inny świat, którego hegemonem są Chiny nazywające się państwem środka i odgrywające w stosunku do państw wschodniej Azji podobną rolę jak Rzym w stosunku do państw Basenu Morza Śródziemnego. A więc hegemonia Rzymu była pełna, ale tylko w obrębie tego świata - świata antycznego. Gdzie indziej istniały obszary do których hegemonia Rzymu nie sięgała. Hegemonia Stanów Zjednoczonych obejmuje całą kulę ziemską.
Chociaż ostateczny aktor, który przesądził o ukształtowaniu tej architektury stosunków międzynarodowych, a więc jednobiegunowego świata, świata zdominowanego przez Stany Zjednoczone chociaż ostatecznie z momentem kształtowania się takiej architektury było zagrożenie zimnej wojny, to jednak Stany Zjednoczone do swojej dzisiejsze pozycji światowej szły etapami. O pierwszym etapie była mowa przy Ameryce Łacińskiej.
Cały XIX wiek to patrząc z punktu widzenia polityki zagranicznej Stanów Zjednoczonych walka o to by stać się hegemonem, liderem, przywódcą zachodniej półkuli. Ta walka zostaje zakończona zwycięstwem nad Hiszpanią. Były różne momenty. W latach 60-tych cesarz Francji - Napoleon III korzystając ze słabości Meksyku zorganizował ekspedycję wojskową, której celem było posadzenie na tronie meksykańskim zależnego od Francji - arcyksięcia austriackiego. Stany Zjednoczone uwikłane zresztą w tym czasie w konflikt między Północą a Południem niewiele mogły zrobić, ale nie zaniedbały sprawy. Udzieliły poparcia anty francuskiej rewolucji meksykańskiej, czego konsekwencją było pokonanie Francuzów i rozstrzelanie arcyksięcia, ustanowienie Republiki Meksyku. Stany Zjednoczone wykorzystały wiek XIX dla zbudowania swojej potęgi jako mocarstwa regionalnego, hegemona wobec państw obu Ameryk. Wiek XX natomiast przynosił Stanom Zjednoczonym kolejne kroki na drodze do dzisiejszej pozycji.
W I wojnę światową Stany Zjednoczone weszły późno, bo dopiero w 1917 roku i przełamując silne opory wewnętrzne. Sympatie amerykanów znajdowały się z pewnością bliżej Wielkiej Brytanii i Francji niż Niemiec, ale równocześnie istniała bardzo silna w społeczeństwie amerykańskim tendencja izolacji, która wyrażała się w przekonaniu, że nie powinniśmy mieszać się do konfliktu europejskiego. W konsekwencji Stany Zjednoczone przez pierwsze trzy lata wojny pozostawały państwem neutralnym, ale utrzymywały stosunki handlowe z Wielką Brytanią. Wielka Brytania w ogromnej mierze w swym wysiłku wojennym zależała od dostaw amerykańskich. W tym sensie Stany Zjednoczone były i nie były państwem neutralnym. Były w tym sensie, że nie znajdowały się stanie wojny, ale jednocześnie nie zachowywały równego dystansu do stron konfliktu. Dla Niemiec oznaczało to niemożność pokonania Wielkiej Brytanii na froncie ekonomicznym. Gdyby udało się odciąć Wielką Brytanię od dostaw zza Atlantyku, Niemcy z silnym przemysłem byłyby w stanie być może rozstrzygnąć wojnę na swoją korzyść. W konsekwencji rząd niemiecki podjął ryzykowną i jak się okazało zgubną decyzję zahamowania transportu towarów z Ameryki do Wielkiej Brytanii. Pomagał temu nowy wynalazek wojenny - łodzie podwodne, które wysyłano na Atlantyk by zatrzymać statki amerykańskie. Gdy zaczęto zatapiać statki amerykańskie premier Wilson uznał to za akt wojny w stosunku do Stanów Zjednoczonych i zwrócił się do Senatu o wypowiedzenie wojny. W ten sposób to, co miało zahamować napływ pomocy amerykańskiej dla Wielkiej Brytanii stało się przyczyną wojskowego zaangażowania Stanów Zjednoczonych po stronie Wielkiej Brytanii i Francji. Na polach Wielkiej Brytanii i Francji pojawił się korpus amerykański generała Pershing'a. W tym sensie Stany Zjednoczone pojawiły się pod koniec I wojny światowej jako to mocarstwo, które wchodząc w wojnę rozstrzygnęło o jej losie. To ciągle nie dawało Stanom Zjednoczonym przywództwa wśród państw zwycięskich, ale dało im mocną pozycję. Ta pozycja została następnie zmarnowana poprzez izolacyjne nastroje w społeczeństwie, a zwłaszcza w Kongresie Stanów Zjednoczonych. Liga Narodów stworzona w wyniku I wojny światowej z inicjatywy Stanów Zjednoczonych - prezydenta Wilson' a została zdezaktuaowana przez Senat Stanów Zjednoczonych, który w głosowaniu odrzucił ratyfikację traktatu o przystąpieniu Stanów Zjednoczonych do Ligi Narodów. Oznaczało to zrezygnowanie przez Stany Zjednoczone z tej pozycji politycznej, którą zdobyły swoim zaangażowaniem w I wojnie światowej. Przez następne dwadzieścia lat Stany Zjednoczone były istotnie nieobecne w polityce światowej. Wszystko, co się działo w latach 20-tych i 30-tych odbywało się poza udziałem Stanów Zjednoczonych.
Dopiero II wojna światowa, do której Stany Zjednoczone zostały włączone w XII 1941 roku w wyniku ataku japońskiego, dopiero ta wojna wyprowadziła Stany Zjednoczone z izolacji. Po II wojnie światowej nie było już w Stanach Zjednoczonych liczących się tendencji izolacyjnych. Już rozumiano, że nie wolno było powtórzyć błędu popełnionego na początku okresu międzywojennego. Stany Zjednoczone nie mogą być bezpieczne, jeśli nie będą uczestniczyły aktywnie w polityce światowej. Wybuch II wojny światowej, co więcej, spowodował, że Stany Zjednoczone stały się jednym z dwóch supermocarstw. Stały się jednym z dwóch super mocarstw, dlatego, że po pierwsze same wyszły z wojny wzmocnione. Uczestnicząc w wojnie nie zaszkodziły gospodarce, wręcz przeciwnie, gospodarka amerykańska szybko się rozwijała, straty ludzkie poniesione w wojnie, choć znaczne, były nieporównanie mniejsze niż straty poniesione przez głównych kombatantów europejskich, w konsekwencji Stany Zjednoczone wyszły z wojny wzmocnione. Ale nie tylko. Siła każdego państwa liczy się nie tylko tym jakie ono ma atuty, ale także tym, jak jego siła ma się do sił pozostałych państw. Otóż wynikiem II wojny światowej było osłabienie kilku mocarstw, które jeszcze pod koniec lat 30-tych, mogły być traktowane, czy same się traktowały jako mocarstwa mniej więcej równorzędne Stanom Zjednoczonym. Dwa z nich poniosły klęskę i znalazły się pod okupacją - Niemcy i Japonia, dwa inne - Wielka Brytania i Francja uległy wielkiemu osłabieniu, choć znalazły się w obozie zwycięzców, to straty jakie poniosły osłabiły ich pozycję w świecie. W wypadku Francji dodatkowo i szczególnie jej pozycję osłabiło to, że w 1940 roku rząd francuski poprosił o zawieszenie broni, zaprzestał walki z Niemcami, dopuścił do okupacji terytorium Francji przez armię niemiecką i właściwie aż do 1944 roku, do wyzwolenia Francji przez wojska amerykańskie, kanadyjskie, brytyjskie, także polskie pozostawała Francja nieczynna politycznie. Osłabienie więc większości dotychczasowych mocarstw powodowało, że przestały one być rywalem Stanów Zjednoczonych. Rywalem pozostawał tylko Związek Radziecki. Ostatnim aktem było zwycięstwo Stanów Zjednoczonych w zimnej wojnie.
Stany Zjednoczone przez 200 lat szły drogą od małego państwa walczącego o niepodległość, poprzez pozycję lidera jednej półkuli, do zwycięstwa w zimnej wojnie. W procesie tym działały okoliczności zależne i niezależne od Stanów Zjednoczonych. Patrząc na ten proces w perspektywie historycznej nasuwa się pytanie jakie były okoliczności, które mogły zagrozić pozycji Stanów Zjednoczonych. Były to czynniki zewnętrzne wynikające z polityki innych państw oraz wewnętrzne wynikające z sytuacji w kraju.
Podstawowym zagrożeniem dla pozycji Stanów Zjednoczonych były państwa europejskie - Wielka Brytania, Francja i Hiszpania. Stany Zjednoczone nigdy nie stanęły w bezpośrednim konflikcie z tymi trzema państwami jednocześnie. Wielka Brytania stała się sprzymierzeńcem Stanów Zjednoczonych i zapewniała im bezpieczeństwo w konflikcie z Hiszpanią. W I połowie XX wieku zagrożeniem dla Stanów Zjednoczonych była perspektywa zdobycia przez Niemcy hegemonii w Europie. Ambicje niemieckie jednak w krótkiej perspektywie czasowej nigdy nie sięgały poza Atlantyk. Zagrożenie polegało na tym, że gdyby Niemcy wygrały I lub II wojnę światową to wówczas powstałby rywal, który zepchnął by Stany Zjednoczone na dalszy plan w Europie. Japonia zaś zaatakowała Stany Zjednoczone dlatego, iż chciała mieć wolną rękę w opanowywaniu wschodniej Azji.
Po II wojnie światowej zagrożeniem dla Stanów Zjednoczonych stał się Związek radziecki, który na zasadzie ideologicznej był w stanie mobilizować przeciwko Stanom znacznie większe i mobilniejsze siły niż Niemcy czy Japonia.
Wewnętrzne zagrożenia były takie, że opinia amerykańska nie sprzyjała trwałemu zaangażowaniu się w sprawy europejskie w okresie zimnej wojny.
Wojna wietnamska to jedyny konflikt, w którym Stany Zjednoczone przegrały. Pojawiły się w niej w I połowie lat 50-tych. Pierwsza wojna wietnamska toczyła się pomiędzy komunistyczną partyzantką a Francją. Stany Zjednoczone postanowiły odrzucić porozumienie pokojowe, gdyż uważały, że w zaplanowanych wyborach zwycięży komunizm. Odpowiedzią na zerwanie porozumień genewskich była stopniowa rozbudowa partyzantki komunistycznej. Pod koniec urzędowania rządu proamerykańskiego w Wietnamie pojawili się doradcy amerykańscy, którzy mieli pomagać w zażegnaniu konfliktu. Na początku 1963 roku prezydent Wietnamu został obalony przez innych wojskowych. Mimo udziału Stanów Zjednoczonych po stronie Wietnamu Południowego partyzantka komunistyczna była nie do pokonania. W 1968 roku w Wietnamie było 550 tysięcy wojsk amerykańskich, a straty wynosiły już 50 tysięcy. W 1964 roku Stany bombardowały północny Wietnam licząc na załamanie się rządu na północy i partyzantki na południu. Wiosną 31 marca 1968 roku prezydent Johnson zapowiedział, że nie będzie ubiegał się o ponowną kadencję i skoncentruje się na rozwiązaniu konfliktu wietnamskiego. W 1968 roku prezydenckie wybory w Stanach Zjednoczonych wygrał Nixon, który zapowiadał zakończenie wojny, mówiąc, że zakończy wojnę honorowym pokojem. Opinia amerykańska słyszała to co słyszeć chciała. Jednak Nixon nie miał jasnej polityki jak rozwiązać konflikt wietnamski. W swojej polityce podjął decyzję o współpracy z Chinami. Od zwycięstwa w 1949 roku w Chinach rewolucji komunistycznej Stany Zjednoczone nie utrzymywały z nimi oficjalnych kontaktów. W 1972 roku nawiązując kontakty z Chinami Nixon chciał pozbawić północny Wietnam wsparcia. Otworzył stosunki dyplomatyczne. Mimo złagodzenia postawy Chin Stanom Zjednoczonym nie udało się sparaliżować Wietnamu, gdyż ten uzyskiwał pomoc ze strony Związku Radzieckiego. Nixon postanowił, że Stany pomogą południowemu Wietnamowi w walce, ale jednocześnie w roku 1973 wycofał wojska amerykańskie. W sierpniu 1974 roku podał się do dymisji. Odejście Nixona oraz zwycięstwo w wyborach do Kongresu Stanów Zjednoczonych przeciwników wojny wietnamskiej doprowadziło do ogłoszenia decyzji o zaprzestaniu finansowania Wietnamu południowego, co miało swój wyraz w wycofaniu w styczniu 1975 roku wojsk radzieckich z Wietnamu. Stany Zjednoczone mogły pod względem finansowym toczyć wojnę w Wietnamie do końca, ale nie mogły jej wygrać, gdyż rząd miał przeciwko sobie większość społeczeństwa wietnamskiego.
Stany Zjednoczone są państwem demokratycznym budowanym na pewnych ideologiach. Rządy amerykańskie nie mogły narzucać swoich poglądów społeczeństwu. Nie dławią zbrojnie wystąpień przeciwko społeczeństwu. Zaś o hegemonii będzie decydowało to, jak stany Zjednoczone uporają się z obecnym problemem - konfliktem irackim. Istnieją obecnie dwie koncepcje. Jedna prezydenta Bush'a, który uważa, że Stany Zjednoczone są w stanie wygrać wojnę z terroryzmem przy użyciu siły wojskowej i gospodarczo, druga Kerry'ego, który mówi, iż to nic nie da, gdyż nie osiągnie się w ten sposób zwycięstwa.
WYKŁAD IV 06-11-2004 r.
ROSJA I WSPÓLNOTA NIEPODLEGŁYCH PAŃSTW, ICH ROLA WE WSPÓŁCZESNYCH STOSUNKACH MIĘDZYNARODOWYCH.
ROSJA.
Rosja była największym przegranym wieku XX. Zmarnowała swój wiek XX. Mówiąc to ma się na myśli porównanie jakie można przeprowadzić między Rosją roku 1900 i Rosją roku 2000.
Rosja na przełomie XIX i XX stulecia należała do bardzo elitarnego klubu największych potęg ówczesnego świata. Warto sobie uświadomić, kto do tego klubu wchodził, bo to jest historia odległa, ale historia, która ma wpływ pośredni na dzień dzisiejszy. Jednym z członków tego elitarnego klubu były Stany Zjednoczone, dla których przełom XIX i XX wieku to jest ostateczne ukierunkowanie w wyniku zwycięskiej wojny z Hiszpanią swojej hegemonii w stosunku do krajów Ameryki zarówno Środkowej jak i Południowej. Niemcy, zjednoczone po wygranej wojnie z Francją w 1870 roku - największa potęga ówczesnej Europy Zachodniej i Środkowej. Francja wprawdzie pokonana w wojnie z Niemcami, ale ciągle silne mocarstwo, którego pozycja wzmocniona była zawarciem dwóch bardzo istotnych sojuszy, najpierw z Wielką Brytanią i z Rosją. I wreszcie Rosja. Rosja dochodziła do swojej potęgi, do tej pozycji jaką miała na przełomie XIX i XX wieku, dochodziła w długim okresie. Kiedy Francja czy Anglia były już potężnymi państwami, to Rosja - księstwa istniejące na terytorium Rosji dopiero rozpoczynały proces zrzucania jarzma tatarskiego, które w wyniku podbojów jeszcze Chin Gin Chana rozciągnęły się na niemal całe kontynentalne terytorium Rosji. Iwan IV Groźny w 1347 roku ustanowił stolicę państwa w Moskwie i koronował się na cara Rosji. Dokonywał stopniowego podporządkowywania sobie kolejnych Księstw, a jego największym rywalem do zjednoczenia ziem rosyjskich był Nowogród. Zwycięstwo nad Nowogrodem otwierało Moskwie drogę do utworzenia w niej centrum nowego państwa. w następnych stuleciach Rosja napotkała na rywala w postaci Rzeczpospolitej Polsko-Litewskiej. Właśnie unia między Polską a Litwą wprowadziła Polskę w konflikt z Rosją, dlatego, że ta Litwa, która wchodziła w unię z Polską to nie była dzisiejsza Litwa, to w wyniku podbojów Giedymina było ogromne państwo obejmujące poza dzisiejszym terytorium Litwy, większość dzisiejszej Białorusi i znaczną część dzisiejszej Ukrainy. Kiedy panowanie tatarskie było usuwane wówczas z ziem ruskich, to ten proces dokonywał się w dwóch kierunkach. Z Wilna Litwini szli w kierunku południowo - wschodnim tworząc ogromne terytorialnie państwo, które następnie ogarnęło Polskę. W wyniku unii polsko - litewskiej Rosja znalazła się w sąsiedztwie wielonarodowego państwa, którego wschodnie granice przebiegały bardzo blisko głównych ośrodków budowanego państwa rosyjskiego. Granica przebiegała w pobliżu Smoleńska. Ten terytorialny podbój zachodni musiał doprowadzić do konfliktu z państwem polsko - litewskim. Konflikt ten rozpoczął się w wieku XVI, a swoje apogeum miał w wieku XVII. Na początku tego wieku zwyciężali Polacy, wojska polskie zajęły Moskwę, starszy syn króla Zygmunta III Wazy miał zostać hrabią rosyjskim, ale ostatecznie rzecz się nie powiodła. Polacy zostali ostatecznie z Moskwy wygnani 4 listopada. Ale w drugiej połowie XVII wieku szale przechyliły się na drugą stronę. Rozpoczęta w 1654 roku kolejna wojna polsko - rosyjska zakończona została bardzo ważnym w historii Rosji rozejmem Andruszowskim, który potem został przerodzony w tzw. wieczysty pakt w 1656 roku. Istotą rozejmu Andruszowskiego, późniejszego paktu pokojowego był podział wzdłuż Dniepru tak, że jego wschodni brzeg przypadł Rosji, a to co znajdowało się po zachodniej, prawej stronie Polsce. Ten podział okazał się niezwykle ważny historycznie. Patrząc na mapę ostatnich wyborów prezydenckich na Ukrainie, to obszar na którym zwyciężył kandydat opozycji i obszar na którym zwyciężył obecny premier to ta linia niemal dokładnie pokrywa się z linią rozejmu Andruszowskiego. Premier zwyciężył w granicach Rosji zaś kandydat opozycji zwyciężył na tych obszarach, które znajdowały się w granicach Polski. Późniejszy rozwój Rosji jako imperium dokonywał się w trzech aspektach:
wschód - już w wieku XVII kozacy znajdujący się w służbie carskiej dotarli na obszary azjatyckie, które tradycyjnie niezupełnie słusznie w Polsce nazywa się Syberią, były w istocie buszem, przypominały bardzo północną Amerykę, w takim względzie, że kiedy koloniści europejscy zdobywali kolejne obszary posuwając się na zachód w Ameryce Północnej, to posuwali się na wielkich obszarach bardzo słabo zorganizowanych pod względem państwowym; otóż bardzo podobnie miała się sprawa na wielkim obszarze azjatyckim, które zajmowała Rosją
ekspansja na zachód - wiąże się bardzo ściśle z niefortunną historią Polski XVIII wieku; rozejm Andruszowski i późniejszy pokój był wieczysty w tym znaczeniu, że na ponad 100 lat wykluczył wojny polsko - rosyjskie; do następnej wojny polsko - rosyjskiej doszło dopiero w 1792 roku, gdy Rosja rządzona przez Katarzynę Wielką wydała Polsce wojnę w celu obalenia Konstytucji 3 Maja, ale bez wojny Rosja wchodziła na tereny dawnego państwa polsko - litewskiego ; kolejne rozbiory Polski wynikały przede wszystkim ze słabości samej Rzeczpospolitej , to wewnętrzna sprawa tego państwa powodowała, że państwo duże, w Europie największe poza Rosją, ludne, mające spory majątek narodowy okazywało się bezsilne, że każdy mógł Rzeczpospolitą szarpać w swoją stronę, nawet Prusy znacznie mniejsze, uboższe i mające mniej ludności, ale dobrze zorganizowane; problemy Rzeczpospolitej wynikały w pierwszym rzędzie z anachronicznego ustroju państwa, gdy nasi sąsiedzi, a także inne państwa europejskie budowały silne, absolutne monarchie zdolne do stawiania silnych wojsk, Rzeczpospolita tkwiła w przekonaniu, że bez silnej władzy, ale w oparciu o wolności stanu szlacheckiego będzie dalej silna, w wyniku rozpadu kolejnych rozbiorów Polski wynikających z ich słabości Rosja weszła na wszystkie obszary sporów pomiędzy Polską a Litwą, dotarła do linii Bugu, mniej więcej do dzisiejszej wschodniej granicy Polski, a w wyniku wojen napoleońskich i postanowień Traktatu Wiedeńskiego stała się zwierzchnikiem również centralnej Polski, czyli Królestwa Polskiego ze stolicą w Warszawie połączonego postanowieniami Kongresu Wiedeńskiego z Rosją unią dynastyczną.
ekspansja na południe - ten trzeci kierunek rosyjskiej ekspansji wiązał się ze stopniowym cofaniem się wpływów Turcji, która podobnie jak Polska przeżywała kryzys wewnętrzny, kryzys, który anachronicznie wynikał też ze struktury wewnętrznej, ale szczęśliwsze położenie geopolityczne powodowało, że tylko jedno graniczące z Turcją mocarstwo było w stanie intensywnie odbierać Turcji posiadłości, to była Rosja; dopiero po I wojnie światowej do podziału tego państwa dołączyły się Wielka Brytania i Francja; wypychając Turcję z jej posiadłości w środkowej Azji i na Kaukazie Rosja opanowała na początku XIX wieku Kaukaz, czyli przede wszystkim dzisiejszą Gruzję, Armenię, Azerbejdżan, a także obszary należące dzisiaj do Federacji Rosyjskiej, Czeczenię, Serbię, Inguszetię i inne kraje kaukaskie, opanowała również kanały środkowej Azji, przede wszystkim największy i najważniejszy dzisiejszy Kanał Panamski; w ten sposób posuwając się Rosja stała się największym terytorialnie państwem świata.
W XIX wieku Rosja osiągnęła ogromną potęgę. To Rosja złamała kręgosłup napoleońskiej Francji. Zwycięstwo w wojnie 1812 roku niezwykłej dla ówczesnej Europy i niezwykle ważnej dla Rosji. To zwycięstwo doprowadziło Rosję do szczytu potęgi. Kiedy wojska rosyjskiej zajęły Paryż mogło się wydawać, że potęga rosyjska osiągnęła takie szczyty jakich żadne mocarstwo europejskie dotąd nie osiągnęło i jest to pozycja trwała.
Rosja w wiek XX wchodzi jako wielka potęga. Panowanie rosyjskie rozciąga się od Władywostoku do Kalisza, czyli do tych miast zachodniej części Królestwa Polskiego nad granicą rosyjsko - niemiecką, sięga po Kaukaz i środkową Azję. Potem zaczyna się seria klęsk. Pierwszym sygnałem, że ten wielki kolos jest chory była przegrana wojna rosyjsko - japońska w 1904 roku. Japonia weszła pierwszy raz na arenę światową, pierwszy raz próbując przeciwstawić się wielkiemu mocarstwu europejskiemu uzyskuje sukces. Konsekwencją przegranej wojny, niezadowolenia, które wojna wywołała była Pierwsza Rewolucja Rosyjska 1905 roku obejmująca ziemie Królestwa Polskiego. Rewolucję 1905 roku rząd carski stłumił, ale sumienie rewolucyjne nie wyleczyło Rosji z podstawowych problemów. Rewolucja, a wcześniej wojna z Japonią odsłoniła podstawową chorobę imperium. To była anachroniczna struktura władzy. Rosja przełomu XIX i XX wieku była jedynym absolutystycznym państwem w Europie, jedynym mocarstwem, w którym car był władcą absolutnym, państwem bez parlamentu, bez konstytucji ograniczającej uprawnienia władcy. Poza tym Rosja końca XIX wieku wyglądała tak, jak jej ustrój polityczny w czasach Katarzyny Wielkiej. Anachroniczna struktura polityczna była źródłem zastoju, Rosja wolno rozwijała się gospodarczo. W porównaniu podboju syberyjskiego z podbojem Dzikiego Zachodu w Ameryce jest jedna zasadnicza różnica. Wolnościowy ustrój Stanów Zjednoczonych, zapewniający wolność gospodarczą, religijną, polityczną był potężnym magnesem, który ściągał do Ameryki emigrantów z Europy. I właśnie ci, przybywający emigranci z Europy zasiedlali zdobywane tereny. Bez nich Ameryka nigdy nie byłaby w stanie zagospodarować owego Dzikiego Zachodu. Syberię zaś zagospodarowywali zesłańcy, dlatego, że Rosja nie stanowiła takiego magnesu jak Stany Zjednoczone. Nie przyjeżdżały do Rosji tysiące czy miliony emigrantów z innych krajów szukający chleba i wolności. Ani chleba nie było za dużo, ani przede wszystkim wolności. Chleb pewnie by się znalazł gdyby Rosja była w stanie oferować wolność. W konsekwencji by zagospodarowywać azjatycki wschód imperium sięgano po pracę przymusową, po zesłańców i to w jaskrawy sposób pokazuje kontrast pomiędzy tymi dwiema potęgami, których konflikt miał w przyszłości się narodzić. Słabość wewnętrzna imperium rosyjskiego w pełni ujawniała się w I wojnie światowej.
W I wojnie światowej pierwszym pokonanym była Rosja. To Rosja załamała się pod uderzeniami wojsk niemieckich i austrowęgierskich. W konsekwencji, w toku wojny doszło do Drugiej Rewolucji, obalenia cara, a następnie zamachu w listopadzie 1917 roku i objęcia władzy przez Lenina i jego towarzyszy. To nie uratowało Rosji przed klęską wojenną. Na początku 1918 roku Rosja zmuszona była do zawarcia niezwykle ciężkiego pokoju z Niemcami, który gdyby się utrzymał to cofnął by Rosję do obszaru dzisiejszych granic rosyjskich w Europie. Warunki tego pokoju, Pokoju Brzeskiego przekreśliły dalszą klęskę. W listopadzie 1918 roku Niemcy i Austrowęgry ostatecznie przegrały wojnę i kapitulowały. W tym czasie w Rosji już rządziła Partia Komunistyczna, rządziła, ale musiała stoczyć 4 - letnią wojnę domową z różnego rodzaju antykomunistycznymi armiami. Elementem tych zmagań była wojna z Polską, wojna, która pokazała w sposób oczywisty słabość rewolucyjnej Rosji. Bo o to Polska dopiero powstająca z 123 - letniej niewoli, ale więc jeszcze nie zorganizowana w pełni jako państwo w ostatecznym rozrachunku osiągnęła sukces militarny. Pokonała wojska rosyjskie, odepchnęła je od Warszawy w głąb Białorusi i pokojem Ryskim ustanowiła na 20 lat granicę, która po stronie polskiej zostawiała zachodnie części Ukrainy i Białorusi. Późniejsze lata pokazały, że sprawowanie żelazną ręką władzy, zwłaszcza poprzez rządy od 1924 roku Józefa Stalina jest w stanie Rosję podnieść do rangi potęgi.
I rzeczywiście w II wojnie światowej Rosja ponosząc ogromne straty stała się jednym z głównych zwycięzców. Wynikiem tego zwycięstwa - porównywanego często przez historyków rosyjskich ze zwycięstwem Aleksandra I nad Napoleonem w 1812 roku - było ustanowienie hegemonii Związku Radzieckiego nad całą Środkowo - Wschodnią Europą, w tym nad Polską, ustanowienie na czterdzieści kilka lat rosyjskiego protektoratu nad wschodnią częścią Niemiec. To było niezwykłe osiągnięcie polityczne i mogło się wówczas wydawać, co więcej bardzo wielu wydawało się, że Rosja strąciła z siebie te słabości, które powodowały na początku wieku XX, że była mocarstwem pogrążonym w głębokim kryzysie.
W II połowie wieku XX okazało się, że Rosja - Związek Radziecki nie wytrzymuje rywalizacji z zachodem. Nie wytrzymuje tej rywalizacji z tego samego powodu, który był wcześniej powodem utraty pozycji mocarstwowej pod koniec XIX a ściślej rzecz biorąc na początku XX - tego stulecia - ze względu na swój ustrój wewnętrzny. Ustrój wewnętrzny Związku Radzieckiego, choć nieco zliberalizowany po śmierci Stalina był totalitarny. Opierał się na dyktaturze partii. System ten stanowił podstawową barierę rozwoju Związku Radzieckiego. Skostniały, nie pozwalający na innowacje system powodował kilka, równolegle występujących, prowadzących do kryzysu chorób Związku Radzieckiego. Pierwszą z tych chorób był niewystarczający poziom wzrostu gospodarczego, świat szedł na przód, Związek Radziecki też, ale wolniej. Dystans między Związkiem Radzieckim a Zachodnią Europą w ciągu 40 -tu lat po II wojnie światowej niezwykle się powiększył.
Drugą przyczyną kryzysu była awanturnicza, globalistyczna polityka totalnego, globalnego konfliktu z Zachodem. W imię ideologii komunistycznej postulującej forsowanie przemian komunistycznych w świecie, co nakładało na Związek Radziecki nieporównanie większe nakłady. Średnie nakłady Stanów Zjednoczonych na zbrojenia w czasie zimnej wojny to było 7% PKB, w Związku Radzieckim 14%. Dlaczego? Skoro Produkt Krajowy Związku Radzieckiego był niższy niż Stanów Zjednoczonych, a Związek radziecki chciał utrzymać parytet wojskowy ze Stanami Zjednoczonymi, czyli utrzymać się na mniej więcej porównywalnym poziomie to musiał na zbrojenia przeznaczać większą część Produktu Krajowego. Natomiast na niewojskowe wydatki Stany Zjednoczone zostawiały 93%, a Związek Radziecki 86% swojego Produktu Krajowego. Jeżeli pamiętać, że Produkt Krajowy Związku Radzieckiego był znacznie niższy od Produktu Stanów Zjednoczonych to łatwo zrozumieć dlaczego wyścig zbrojeń kładł na łopatki gospodarkę radziecką, a nie gospodarkę amerykańską.
Trzecim skutkiem niedemokratycznego, totalitarnego systemu było to, że w państwie wielonarodowym, a takim państwem był Związek Radziecki, totalitarna dyktatura przytłumiała, ale przecież nie rozwiązywała konfliktów narodowościowych. Te konflikty narodowościowe były zepchnięte pod ziemię dyktatorsko - totalitarnym naciskiem władzy, ale wetknięte pod ziemię nie rozwiązywały się, a wręcz przeciwnie konflikt narodowościowy można rozwiązać, ale nie można go stłumić siłą, a więc siłą można go zamrozić na pewien czas, można zdławić, ale konfliktu narodowościowego się w ten sposób nie rozwiąże. Jeżeli gdzieś konflikty narodowościowe się rozwiązywały to w warunkach demokracji, w warunkach kompromisu, w warunkach porozumienia, bo tylko w tych warunkach można usunąć źródła konfliktu, ale i to nie jest łatwo uczynić.
Konsekwencją tego wszystkiego była klęska Związku Radzieckiego w końcówce zimnej wojny. Tą klęskę przyspieszyło to, że reformowanie Związku Radzieckiego rozpoczęte po objęciu władzy przez Michaiła Gorbaczowa w marcu 1985 roku było spóźnione a do tego przebiegało dość chaotycznie. To, że było spóźnione to nie była wina Gorbaczowa, ale to, że reformy były prowadzone chaotycznie, to już obciąża ostatniego przywódcę Związku Radzieckiego. Jego największym błędem było niezrozumienie wagi problemu narodowościowego. Niezrozumienie tego, że jeżeli zaczyna się liberalizowanie systemu politycznego, to wówczas nierozwiązane problemy narodowościowe wypłyną na powierzchnię. I tak się stało. W ostatnich latach rządów Gorbaczowa Związkiem Radzieckim wstrząsały najrozmaitsze kryzysy narodowościowe. Ormianie zaczęli walczyć w wojnie z Azerami o sporny teren górnego Karabachu. To początek 1988 roku. Kazachowie w Ałmaacie wtedy kiedy decyzją Komitetu Centralnego KPZR pierwszego sekretarza kazaskiej partii Kazachów zdymisjonowano i zastąpiono Rosjaninem. Gruzini, potem Litwini, a za nimi Łotysze zaczęli w demonstracjach ulicznych domagać się suwerenności. Wreszcie sama Rosja, największa część Związku Radzieckiego weszła na drogę szukania niezależności od Związku Radzieckiego. Była to wyjątkowa sytuacja, nieznana w historii, kiedy to naród największy, dominujący w państwie domaga się niepodległości, domaga się wyjścia z tego państwa. można to prosto wytłumaczyć. Otóż w Związku Radzieckim Rosjanie byli największym narodem i zajmowali dominującą rolę w państwie, ale Związek Radziecki nie był zbudowany na zasadzie oficjalnej dominacji rosyjskiej, nie był Rosją. Był Związkiem formalnie równoprawnym i ten typ związku powodował, że z jednej strony nie rosyjskie narody buntowały się przeciwko centrali Moskwy, ale z drugiej strony cała Rosja, a przynajmniej znaczna część jej politycznie czynnej ludności, elity politycznej buntowała się przeciwko wciśnięciu Rosji w „gorset” wielonarodowego komunistycznego państwa. Przejawem tej dążności do separacji było przede wszystkim przegranie w 1990 roku wyborów do Parlamentu Republiki Rosyjskiej, przegranie przez kandydatów popieranych przez Gorbaczowa i KPZR. Przewodniczącym Rady Najwyższej Rosji został rówieśnik, rywal Gorbaczowa - Borys Jelcyn. W czerwcu 1991 roku w wyniku zmiany Konstytucji Republiki Rosyjskiej, Jelcyn został wybrany prezydentem Republiki Rosyjskiej wchodzącej w skład Związku Radzieckiego w wyborach powszechnych. Był to pierwszy w historii Rosji wypadek, że głowa państwa, jeszcze ciągle nie suwerennego została wybrana w wyborach powszechnych. Rok 1991 był rokiem ostatecznej klęski Związku Radzieckiego. Wydarzenia tego roku doprowadziły do tego, że Gorbaczow poniewczasie zrozumiał, iż utrzymanie Związku Radzieckiego jest niemożliwe i razem ze swoimi współpracownikami zaproponował reorganizację Związku Radzieckiego. Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich miał zostać zastąpiony przez nową Federację - Związek Suwerennych Republik Radzieckich. Porozumienie o powstaniu takiego Związku Gorbaczow uzgodnił z przywódcami nie wszystkich, ale większości ówczesnych republik. Z piętnastu republik Związku Radzieckiego na tą reorganizację wyrażało zgodę dziewięć. Te, które nie wyrażały stanowiły w sumie bardzo niewielką część. Były to, bowiem Estonia, Łotwa, Litwa, Mołdowa, Gruzja i Armenia. W sumie parę procent ludności i znikoma część terytorium Związku Radzieckiego. Nie mniej, wizja tego, że od Związku Radzieckiego odejdą te republiki, które najwyraźniej domagały się suwerenności i że Moskwa nie będzie się temu sprzeciwiała, wizja tego, że ten nowy Związek będzie luźną konfederacją w istocie suwerennych państw, gdyż te państwa miały mieć całkowitą suwerenność w wewnętrznej polityce, natomiast miały mieć wspólną politykę zagraniczną. Otóż ta wizja wzburzyła konserwatystów z otoczenia Gorbaczowa. 19 sierpnia 1991 roku grono jego bliskich współpracowników z Vice Prezydentem Anajewem, premierem Pawłowem, ministrami obrony narodowej i spraw wewnętrznych, szefem Komitetu Bezpieczeństwa Państwa - KGB stworzyła Komitet Stanu Wyjątkowego, ogłosiła stan wyjątkowy, poinformowała opinię światową, że Gorbaczow z powodu choroby nie może występować, a w rzeczywistości był on zdrowy tyle tylko, że był internowany w wilii gdzie spędzał urlop na Krymie. Zamach stanu się nie udał, gdyż przemiany demokratyczne wprowadzone wcześniej, zainicjowane przez Gorbaczowa zmieniły już Rosję. Przeciwko zamachowi wystąpił przede wszystkim prezydent Federacji Rosyjskiej - Jelcyn, który swoim dekretem unieważnił wszystkie postanowienia Komitetu Stanu Wyjątkowego na terytorium Federacji Rosyjskiej, tym samym przejmując w istocie władzę. Jelcyn dostał poparcie ludności Moskwy, jak również po stronie Jelcyna opowiedzieli się wielcy dowódcy wojskowi np. dowódca batalionu Kalingradzkiego, dowódca floty bałtyckiej i znajdująca się kilkanaście kilometrów od Moskwy elitarna armia do rozwiązywania konfliktów wewnętrznych. To przesądziło sprawę i 21 sierpnia zamach upadł, jego organizatorzy znaleźli się w więzieniu. Ale kiedy Gorbaczow wracał z Krymu do Moskwy, to wracał do innej Moskwy niż ta, którą opuszczał, do Moskwy rządzonej przez Borysa Jelcyna. Formalnie był jeszcze prezydentem Związku Radzieckiego, ale właściwie nie miał władzy. Zamach, bowiem przesunął władzę definitywnie z rąk prezydenta Związku Radzieckiego, którym był Gorbaczow na poziom republiki. Wątek ten został przypieczętowany spotkaniem w Białowieży prezydentów Rosji, Ukrainy i Białorusi, na którym to spotkaniu postanowiono o rozwiązaniu Związku Radzieckiego. Przypieczętowane zostało następne spotkanie w Mińsku, gdzie ostatecznie ogłoszono rozwiązanie Związku Radzieckiego z końcem grudnia 1991 roku i powstanie Wspólnoty Niepodległych Państw.
WSPÓLNOTA NIEPODLEGŁYCH PAŃSTW.
Wspólnota Niepodległych Państw od samego początku nie obejmowała całego terytorium. Do WNP nie przystąpiły w momencie jej utworzenia cztery z piętnastu republik - Estonia, Łotwa, Litwa, a także Gruzja. Estonia, Łotwa, Litwa nigdy nie przystąpiły do WNP, nie związały się z Rosją, dzisiaj są członkami Unii Europejskiej i Paktu Północnoatlantyckiego, a więc zdecydowanie przeszły na przeciwną stronę. Sytuacja Gruzji była bardziej skomplikowana. W 1993 roku pod presją wewnętrznych wydarzeń, wojny domowej w Gruzji, ówczesny prezydent, a były minister spraw zagranicznych Związku radzieckiego - Edward Szewardnadze zgłosił akces Gruzji do Wspólnoty Niepodległych Państw, by uzyskać pomoc Rosji na swoją korzyść w wewnętrznym konflikcie.
Można sobie zadać pytanie: co spowodowało proces rozpadu Związku Radzieckiego? Dwa różne i skierowane w odwrotnych kierunkach dążenia. W jednych republikach dążenia niepodległościowe były związane jednocześnie z dążeniami do demokratyzacji. Tak było z pewnością w republikach nadbałtyckich, gdzie narody siłą włączone do Związku Radzieckiego w 1940 roku chciały niepodległości i chciały demokracji, tak było w dwóch republikach kaukaskich - Gruzji i Armenii i w Mołdawii historycznie spornym terenie między Rosją i Rumunią przyłączonym ostatecznie do Związku Radzieckiego w wyniku II wojny światowej i wreszcie tak było w samej Rosji. Natomiast w republikach azjatyckich, pięciu republikach Środkowej Azji - Kazachstan, Tadżykistan, Turkmenistan, Kirgistan i Uzbekistan lokalni partyjni szefowie, dyktatorzy lokalni przerazili się powiewami demokracji idącymi z Moskwy. W niepodległości słusznie widzieli najbardziej skuteczną barierę przeciwko temu, co postrzegali jako zaraza demokratyczna płynąca z Moskwy. I udało im się. Te pięć republik mniej lub bardziej samodzielnych, ale rządzonych twardą ręką obroniło się przed demokracją. Ukraina i Białoruś pozostały, choć w jednym i drugim wypadku ścierały się tendencje zarówno demokratyczne, niepodległościowe jak i autokratyczne. Wspólnota Niepodległych Państw w założeniu miała być czymś w rodzaju wschodniej Unii Europejskiej. Miała stanowić wspólny obszar gospodarowania i współpracy militarnej. W rezultacie, w założeniu Rosja będąca najpotężniejszym członkiem WNP powinna stać się przywódcą całej Wspólnoty i korzystając z postanowień integrujących ekonomicznie, politycznie i militarnie Wspólnotę uzyskać silną pozycję regionalnego mocarstwa.
Pytanie czy jej się to udało? W istocie odpowiedź jest NIE. Po rozwiązaniu Związku Radzieckiego Rosja cofnęła się terytorialnie do granic sprzed pokoju andruszowskiego. Obecna granica wschodniej Rosji niemal dokładnie pokrywa się z granicą Rosji połowy XVII wieku. Rosja straciła, więc za jednym zamachem te wszystkie zdobycze, które uzyskiwała krok za krokiem w toku 300 lat - od wczesnych Romanowych, poprzez Piotra Wielkiego, Katarzynę Wielką, Aleksandra I i wreszcie Józefa Stalina. Utrata terytorium spowodowała zmieniającą się sytuację ludnościową. 25 mln Rosjan etnicznych znalazło się na terenie obcych państw, np. ludność Rosyjskiej Federacji to 145 mln, z czego mniej więcej 82% stanowią etniczni Rosjanie. Ta mniejszość rosyjska znajduje się we wszystkich republikach dawnego Związku Radzieckiego, ale nie wszędzie w jednakowym zagęszczeniu. W pięciu stanowi ona powyżej 20% ludności, a więc 38% ludności Kazachstanu, zaś ludność kazachska stanowi około 40%; Łotwa - 34% ludności to Rosjanie, Estonia - 30%, Ukraina - 22%, Kirgistan - 21,5%. Ale gdzie indziej też stanowią znaczne odłamy, np. 13% w Mołdawii. Jeżeli dodać do tego, że Mołdawianie to 64%, 13% Ukraińców to widać jak ta struktura narodowościowa republik, które powstały po rozpadzie Związku Radzieckiego jest odłamowa. Istnienie tak znacznej mniejszości rosyjskiej poza granicami Związku Radzieckiego mogłoby być przy mądrej polityce rosyjskiej szansą na utrzymywanie bliskich stosunków przynajmniej z tymi krajami, w których ta mniejszość rosyjska jest silna. Oczywiście wymaga to także odpowiedniej polityki. Rosja obecnie wykorzystuje tą sytuację zwłaszcza w stosunku do Ukrainy. Otóż wiele się mówiło w ostatnich wyborach na Ukrainie od oddziaływaniu Rosji na te wybory. Rosja nigdy nie ukrywała, że jest zainteresowana zwycięstwem prorosyjskiego kandydata Wiktora Janukowycza, a nie pro zachodniego kandydata Wiktora Juszczenki, ale podstawową kartą, którą może grać jest właśnie ta mniejszość, te 22% obywateli Ukrainy. Co więcej ta mniejszość rosyjska nie jest równomiernie rozłożona na terytorium Ukrainy, ona jest skupiona na obszarach tzw. lewobrzeżnej Ukrainy, czyli na wschód od Dniepru, gdzie stanowi 70% tego obszaru. Rosja jest w stanie oddziaływać na terytorium Ukrainy, a także innych republik, np. Kazachstanu w tym stopniu w jakim trwa wśród mniejszości rosyjskiej ciążenie ku Rosji. To ciążenie nie musi oznaczać, że chce się oderwać kawałek kraju i przyłączyć do Rosji. Chodzi o to, że ta liczna mniejszość rosyjska wykorzystując swoje prawa wywiera presję na władze republiki by prowadziły politykę zbliżenia z Rosją.
Aby można było wykorzystać atuty, jakie Rosja posiada jako najliczniejsze państwo Wspólnoty Niepodległych Państw Rosja musiałaby przezwyciężyć zewnętrzne słabości. Lata 90 -te były swego rodzaju wskaźnikiem. W ciągu całego dziesięciolecia gospodarka rosyjska wykazywała tendencje spadkowe. O ile pewien reces gospodarczy występował we wszystkich krajach pochodzących z bloku komunistycznego, o tyle nie we wszystkich utrzymywał się tak długo. Polska stanowiła odwrotność z tego punktu widzenia Rosji. Polska była pierwszym krajem, w którym reces gospodarczy został zahamowany, bo już cztery lata po rozpoczęciu przemian ustrojowych w 1993 roku produkt krajowy zaczął nieznacznie rosnąć. On ciągle był wtedy niższy niż na początku transformacji, ale przestaliśmy „jechać w dół”, zaczęliśmy się podnosić. W 1997 roku Polska jako pierwsza osiągnęła poziom produktu krajowego wyższy niż w ostatnim roku poprzedzającym transformację. W tym samym czasie Rosja systematycznie słabła. W konsekwencji dystans ekonomiczny pomiędzy Polską a Rosją mierzony w produkcie krajowym brutto, netto na mieszkańca systematycznie się powiększał i w rezultacie można to samo powiedzieć między Rosją a innymi państwami. Gospodarczo Rosja znajdowała się w przewlekłym kryzysie. Politycznie znajdowała się też w kryzysie, tylko dwojakiego rodzaju. Z jednej strony, mimo, uwolnienia się od biednych republik dawnego Związku Radzieckiego, Rosja nadal nosiła na sobie ciężar nierozwiązanych problemów narodowościowych. Wojna w Czeczenii, pierwsza, która rozpoczęła się w 1994 roku była najbardziej jaskrawym sygnałem, że przynajmniej niektóre republiki rosyjskie nie chcą zadowolić się daleko posuniętą autonomią prawa Federacji Rosyjskiej, chcą z tej Federacji wyjść. Równocześnie władze rosyjskie, wtedy kierowane przez prezydenta Jelcyna, na to nie były skłonne się zgodzić uważając, że jeśli z Rosji wyjdzie pierwsza republika autonomiczna, w tym wypadku Czczenia, to potem pójdą inne i że państwo w ogóle się rozpadnie. Wreszcie nastąpił w Rosji kryzys władzy. Konstytucja ustanowiona w 1993 roku po zbrojnym przewrocie prezydencki, kiedy prezydent rozwiązał dotychczasowy parlament i w trybie referendum wprowadził nową konstytucję dawała i daje prezydentowi ogromne uprawnienia. Jest to taki zdegenerowany system prezydencki, bo prezydent Rosji ma ogromną władzę wykonawczą, ale parlament nie ma takiej samodzielności jak np. w innym państwie. Jest to system pozbawiony równowagi władz. Równocześnie jednak, ten formalnie bardzo silny prezydent był niezwykle słaby, był słaby jako polityk. Jelcyna osłabiały najrozmaitsze okoliczności. Nigdy nie udało mu się stworzyć silnej partii politycznej, która mogłaby zapewnić mu większość Dumy. Stąd cały czas Duma była opanowana przez jego przeciwników, najsilniejszą partią parlamentarną byli komuniści. Miał słabą kontrolę nad administracją, w dużej mierze podlegającej bardzo samodzielnej gubernatorze republik i okręgów. Wreszcie sam prezydent zapewne nie dorastał do roli przywódcy. Okazał się wspaniały w okresie kryzysu, kiedy Moskwa została opanowana przez protestantów w czasie ustanowienia Komitetu Stanu Wyjątkowego, ale kiedy przyszło do rządzenia nie dawał sobie rady. Konsekwencją słabości prezydentury było wyrastanie różnych sił, w tym także niezwykle potężnej oligarchii. To właśnie za prezydentury Jelcyna powstały w Rosji ogromne potęgi gospodarcze, przy czym powstały one w procesie, który jeden z amerykańskich dziennikarzy, autor biografii jednego z oligarchów - Bierezowskiego nazwał rozkradaniem Rosji. Rozkradanie tzn. przechwytywanie majątku państwowego przez politycznie wpływowych oligarchów spowodowało degenerację władzy. Tą degenerację doskonale pokazują wybory prezydenckie 1996 roku. Jelcyn był ogromnie niepopularny, miał zamiar nie kandydować na drugą kadencję, ale na międzynarodowej konferencji w Dawos grupa oligarchów rosyjskich - Bierezowski, Chodarkowski i inni postanowiła, że Jelcyn musi zostać prezydentem. Wtedy zwrócono się do ówczesnego wice premiera Dubaisa, przeznaczono ogromne środki finansowe na zorganizowanie kampanii i wywarto presję na Jelcyna by jednak zgodził się kandydować, po czym w wyniku dziwacznych cudów rzucających cień na uczciwość wyborów Jelcyn został wybrany na drugą kadencję. Wszystko to spowodowało, że Rosja w tych pierwszych latach okresu pokomunistycznego nie tylko nie odzyskiwała swojej pozycji, ale pogłębiała się w coraz głębszym kryzysie. Przełom nastąpił w 2000 roku. Pod koniec 1999 roku w prezencie noworocznym 31 grudnia Jelcyn ofiarował narodowi rosyjskiemu swoją rezygnację.
Zgodnie z Konstytucją rosyjską w razie śmierci lub rezygnacji prezydenta tymczasowym prezydentem zostaje premier. Otóż zanim zrezygnował, Jelcyn na stanowisko premiera powołał mało znanego, młodego pułkownika wywiadu Władymira Putina, który stał się tymczasowym prezydentem, który potem wygrał na własną rękę wybory i stał się pełnoprawnym prezydentem prezydentura Putina rodzi najrozmaitsze komentarze i oceny. Na zachodzie początkowo Putin był znacznie mniej popularny niż Jelcyn. Jelcyna pamiętamy jako obrońcę przed antydemokratycznym przewrotem, jako jednego z twórców tej rosyjskiej `kulawej”, ale jednak istniejącej demokracji. W Putinie widziano i w sumie miano rację powrót wpływów służb specjalnych, zwłaszcza, że Putin nie krył się ze swoim pochodzeniem oraz, że otoczył się grupą ludzi wywodzącą się z dawnego wywiadu radzieckiego. Równocześnie jednak prezydentura Putina wykazała pewne różnice w porównaniu do poprzedniej. Przede wszystkim oczywiste wzmocnienie władzy centralnej, prezydent bez zmiany konstytucji, ale korzystając w bardzo umiejętny sposób z konstytucyjnych uprawnień skupił w swoich rękach znaczną władzę, władzę nastawioną na złamanie potęgi oligarchii. Jeden z nich Bierezowski przebywa obecnie na dobrowolnej emigracji, drugi Todorkowski w więzieniu oczekuje na proces. To uderzenie w oligarchów wywołuje różnego rodzaju komentarze. Jedni, duża część na zachodzie również w Polsce postrzega to jako element budowania bardzo silnej prezydentury i trudno tej motywacji nie brać pod uwagę. Równocześnie faktem jest, że uderzenie w potęgę oligarchów jest w Rosji niezwykle popularne. Putin jest autentycznie popularny w Rosji. Wygrywa wybory parlamentarne w sposób, który nawet niechętni Putinowi komentatorzy nie traktują jako wynik fałszu wyborczego. Putin ma tak ogromną popularność, że 70% głosów może zdobyć w najbardziej uczciwy sposób. Popularność Putina jest konsekwencją dwóch elementów. Po pierwsze tęsknotą Rosjan za silnym państwem, państwem, które zakończyłoby proces schodzenia w dół, kryzysu w Rosji. Po drugie popularność Putina jest konsekwencją poprawy sytuacji gospodarczej. W poprawie sytuacji gospodarczej Jelcynowi sprzyjał los. Otóż w wyniku zmian, które zaszły na międzynarodowych rynkach paliwowych, a zmiany te są związane głównie z kryzysem eksportowym - ropa naftowa. W konsekwencji wpływy, jakie Rosja uzyskuje z tego swojego podstawowego artykułu eksportowego wzrosły, odpowiednio wykorzystane stały się przyczyną stopniowego przeobrażania gospodarki. Rosja już nie spada w dół, już nastąpiły zjawiska podnoszenia PKB, budżet państwa został ustabilizowany, zniknęło pewne zjawisko, na które Rosja cierpiała w ciągu lat 90 -tych - chroniczna niewypłacalność państwa. W Rosji Jelcynowskiej normalną rzeczą było, że ludzie otrzymujący wynagrodzenie miesiącami czekali na należne im pieniądze. Putin wreszcie zmienił charakter polityki zagranicznej Rosji. Rosja w istocie abdykowała swoją rolę jako poważnego partnera w stosunkach międzynarodowych. W większości wypadków przytakiwała polityce Stanów Zjednoczonych, co było źródłem popularności Jelcyna w kręgach zachodnich decydentów i komentatorów zwłaszcza amerykańskich. Putin po objęciu prezydentury nakreślił pewne nowe kierunki polityki rosyjskiej. Pierwszym krokiem było wyciągnięcie ręki do Europy. Jelcyn był proamerykański, Putin jest proeuropejski. Jego pierwszym zachodnim rozmówcą był Kanclerz RFN, z którym rozmawiał bez tłumacza.
W kilku wypadkach, np. w czasie kryzysu irackiego ukształtował się faktyczny pakt Paryża - Berlina - Moskwy, kiedy te trzy państwa stały w składzie Rady Bezpieczeństwa wyraźnie zajmowały odrębne stanowiska, ale ten antyamerykański przywódca jako pierwszy zadzwonił do prezydenta Bush'a z kondolencjami po zamachach 11 września. Miał zatem wyczucie i zadeklarował pomoc Rosji w wojnie z terroryzmem. Mamy tu ciekawą sytuację, Rosja z jednej strony opowiada się za wojną z terroryzmem, a z drugiej zaś wraz z Francją i Niemcami mówi - wojna z terroryzmem tak, ale nie w ten sposób, w jaki Stany Zjednoczone pod przewodnictwem prezydenta Bush'a ją prowadzą. Jest to gra umiejętna, bo pozwalająca prezydentowi Rosji usytuować się po środku.
Wielka karta polityki zagranicznej Putina. Putin otworzył z powrotem współpracę chińską zamrożoną od lat 60 -tych, od początku kryzysu w stosunkach chińsko - radzieckich. Nigdy później ani w czasach Breżniewa, ani w czasach Gorbaczowa, ani w czasach Jelcyna nie było ocieplenia na linii Moskwa - Pekin. To ocieplenie to dopiero wiek XXI. Znowu widać tu interesującą myśl przewodnią. Z jednej strony bowiem opowiada się po stronie Stanów Zjednoczonych w wojnie z terroryzmem, ale razem z Francją i Niemcami chce tą wojnę z terroryzmem prowadzić w pokojowych warunkach, z drugiej zaś strony przywracając bliską współpracę z Chinami wskazuje światu pewną możliwość odzyskiwania przez Rosję znaczenia. Rosja jest dzisiaj słabsza od Chin ekonomicznie, ale jest w dalszym ciągu mocarstwem nuklearnym. Zatem ta współpraca rosyjsko - chińska stwarza pewne możliwości obu mocarstwom.
Wspólnota Niepodległych Państw to dzisiaj są trzy regiony. W stosunku do każdego Rosja ma nieco inną politykę. Jest region wschodniej Europy. To są trzy państwa Ukraina, Białoruś i Mołdawia. Jest region Kaukazu - Gruzja, Armenia, Azerbejdżan. I trzeci region Azji Środkowej - Kazachstan, Uzbekistan, Turkiestan, Tadżykistan i Kirgistan. Jak wygląda polityka rosyjska w stosunku do każdego z tych trzech obszarów? W stosunku do Azji Środkowej, Rosja jest oparciem dla lokalnych niedemokratycznych prezydentów w walce przeciwko zagrożeniu islamistycznemu. Ten obszar jest najbardziej zagrożony naciskiem fundamentalizmu islamskiego mającego swoje fakty w Iraku. W jednym z tych państw - Tadżykistanie, toczy się od dawna wojna domowa między niedemokratycznym, ale świeckim prezydentem a islamistyczną opozycją. Ta wojna już by się dawno zakończyła zwycięstwem islamistów, gdyby nie to, że w ramach polityki wojskowej WNP rząd Tadżykistanu korzysta z pomocy wojskowej Rosji. Nawiasem mówiąc to właśnie walka z islamizmem na terenie Azji Środkowej zyskuje w Rosji punkty w Waszyngtonie. Rosja stara się również utrzymać swoje wpływy dość umiejętnie wygrywając rywalizację zrywów narodowych. Gruzja odrywa się od Rosji szuka porozumienia z Zachodem, chce przystąpienia do Unii Europejskiej, NATO. Wobec tego Rosja popiera nie gruzińskie obszary autonomiczne - Abchazję i południową Osetię, gdzie obecność wojsk rosyjskich jako tzw. wojsk pokojowych powoduje de facto, że te zbuntowane w stosunku do centralnej władzy obszary są takimi quasi samodzielnymi państewkami. Rosja umiejętnie wygrywa też konflikt armeńsko - azerski. Nie staje zdecydowanie po żadnej ze stron, ale postępując w ten sposób, że zarówno Armenia jak i Azerbejdżan szuka w Rosji wsparcia przeciwko drugiej stronie. Największym wyzwaniem jest obszar wschodniej Europy. Tu występują trzy różne sytuacje. Białoruś rządzona twardą ręką przez popularnego prezydenta Łukaszenkę chciałaby jak najbliżej być Moskwy. Łukaszenko domagał się utworzenia przez dwóch prezydentów. Jest to parcie Mińska do Moskwy. Putin nie chce by Łukaszenko narzucał Rosji swoje archaiczne metody rządzenia. Z Mołdawią jest inaczej. W Mołdawii demokratyczne wybory w 2000 roku wygrała partia komunistyczna, która ma bezwzględną większość w parlamencie, premiera, prezydenta i chciałaby bliskich związków z Rosją, nawet połączenia, tylko nie może do tego dojść ze względów geograficznych, ponieważ Mołdawia jest wciśnięta między Rumunię i Ukrainę. Wreszcie Ukraina - największe wyzwanie. Putin dokładnie rozumie, że Ukraina jest i pozostanie niepodległym państwem. W odróżnieniu od Białorusi na Ukrainie nie istnieje liczący się obóz polityczny, który chciałby przyłączenia się do Rosji, czy też stworzenia wspólnego konfederacyjnego państwa. Rosja rozumie te inspiracje, ale zdaje sobie sprawę z tego, że od przyszłości Ukrainy zależy przyszłość Rosji, tzn. Ukraina bliska Rosji to jednocześnie wielka siła rosyjska, Ukraina, która się od Rosji odwróci i pójdzie na zachód to jest ostateczne zepchnięcie Rosji do pozycji Rosji w Europie z XVII wieku. Stawka jest bardzo wysoka. Ukraina liczy kilka milionów mieszkańców. Kraj w tej chwili biedny, ale potencjalnie z dalszymi możliwościami rozwoju. Do tego kraj, który bez względu na powikłaną historię jest z Rosją blisko związany. Rosja dąży do tego by stosunki rosyjsko - ukraińskie w sposób trwały przypominały stosunki amerykańsko - kanadyjskie. Stany Zjednoczone nie dążą przecież do przyłączenia Kanady, ale Stany Zjednoczone mają w Kanadzie wiernego i wypróbowanego przyjaciela. Rosja prowadząc taką a nie inną politykę chciałaby aby tak właśnie wyglądały stosunki rosyjsko - ukraińskie. Może to osiągnąć, ale warunkiem podstawowym jest rozwiązywanie wewnętrznych problemów. Rosja ze swoim wewnętrznym kryzysem będzie nieatrakcyjna dla wszystkich, w tym także dla Ukrainy, Rosja podnosząca się, silna, ukształtowana wewnętrznie będzie dla znacznej części krajów atrakcyjna.
Wysuwają się z tego wykładu następujące podsumowania. Rosja na pewno zmarnowała swój wiek XX. W 2000 roku była w sytuacji nieporównanie gorszej niż w 1900 roku, ale ciągle jest potencjalnie liczącym się państwem. To ciągle jest wielki naród, prawie 150 mln ludzi, największe terytorialnie państwo świata z wielkimi zasobami pracy i okaże się czy Rosja wykorzysta wiek XXI niż XX. Jeżeli wykorzysta go dobrze to będzie liczącym się mocarstwem w świecie.
WYKŁAD V 13-11-2004 r.
ROLA MOCARSTW AZJATYCKICH (CHINY, JAPONIA, INDIE). AFRYKA WE WSPÓŁCZESNYCH STOSUNKACH MIĘDZYNARODOWYCH.
Azja i Afryka po II wojnie światowej przeszły niezwykle głębokie przeobrażenia. Gdybyśmy zajrzeli do starego politycznego Atlasu Świata sprzed II wojnie światowej, czy kilka lat po jej zakończeniu to zobaczymy, że prawie cała Afryka i znaczna część Azji pomalowane były na dwa kolory - czerwony i niebieski. Niebieskim były zaznaczone posiadłości francuskie, a czerwonym brytyjskie. Przedwojenna mapa Afryki to niemal wyłącznie te dwa kolory, mapa Azji to w wielkim stopniu też te dwa kolory. Azja i Afryka przeszły po II wojnie światowej proces dekolonizacji. Mocarstwa kolonialne, przede wszystkim Wielka Brytania i Francja, a także mniejsi europejscy kolonizatorzy Holandia, Belgia, Portugalia, Hiszpania utracili posiadłości kolonialne. W większości wypadków dobrowolnie, chociaż bywały przypadki, że państwa o swoją niepodległość walczyły zbrojnie. Również zmieniła się sytuacja państw, które przed wybuchem II wojny światowej były wprawdzie formalnie biorąc państwami niezależnymi, ale w rzeczywistości pozostawały w głębokim uzależnieniu od mocarstw najczęściej europejskich, częściowo od Stanów Zjednoczonych, a nawet od Japonii. Myślimy tu o Chinach, Etiopii, która utraciła pobita przez Włochy niepodległość dopiero w połowie lat trzydziestych.
DEKOLONIZACJA.
Powstanie niepodległych państw azjatyckich to pierwsza i najważniejsza zmiana, która po II wojnie światowej wystąpiła. II wojna światowa szczególnie w Azji oznaczała kryzys kolonializmu. Trzeba jeszcze pamiętać, że przez znaczną część II wojny światowej Europejczycy w Azji Wschodniej byli w odwrocie. Posiadłości francuskie, holenderskie - Indonezja, brytyjskie - Birma znajdowały się pod okupacją japońską. Otóż na wojnę, tą wojnę w Azji my Europejczycy musimy patrzeć zupełnie innym wzrokiem niż patrzymy na wojnę w Europie. W Europie bowiem Niemcy hitlerowskie podbijały niepodległe państwa europejskie poczynając od Polski, co w sposób oczywisty oznaczało, że niepodległościowe aspiracje narodów europejskich kierowały się przeciwko hitlerowskiej III Rzeszy. W Azji było inaczej, ponieważ Japończycy z wyjątkiem Chin nie podbijali suwerennego państwa tylko odbierali kolonizatorom europejskim, a w przypadku Filipin amerykańskim ich kolonie. W konsekwencji przez długi czas wojny ruchy narodowościowe, niepodległościowe tych podbijanych przez Japończyków kolonii opowiadały się za sojuszem z Japonią. Przykładem jest wieloletni, po wojnie 20 lat rządzący Indonezją prezydent Suharto, który był jeszcze przed wojną przywódcą nielegalnej niepodległościowej partii Indonezji. W czasie okupacji japońskiej współpracował z Japończykami, czymś w rodzaju marionetkowego, pro japońskiego rządu i po upadku wojny zachował władzę. Holandia próbowała odnowić swoje panowanie w Indonezji, ale nie miała dostatecznie dużo sił i Indonezja stała się niepodległym państwem. Podobnie przedstawiała się sytuacja w wielu innych krajach. zatem dekolonizacja była konsekwencją wojny, a także polityki Organizacji Narodów Zjednoczonych. W 1960 roku ONZ podjęła uchwałę zobowiązującą państwa kolonialne do dawania niepodległości tym koloniom, które jeszcze pozostawały pod ich władzą, co dotyczyło przede wszystkim Afryki i rzeczywiście w latach 60-tych Afryka niemal całkiem została zdekolonizowana. Niemal w całości, bo nie zastosowała się do tej uchwały ONZ Portugalia, która nadała niepodległość swoim koloniom - Mozambikowi, Angoli dopiero po rewolucji, która obaliła autorytarny rząd Portugalii w 1964 roku.
To powstanie w większości nowych państw oznacza dla stosunków międzynarodowych bardzo zasadniczą zmianę. Oznacza, że stosunki międzynarodowe przestały rozgrywać się głównie w Europie i w Ameryce, że stały się w pełni stosunkami światowymi.
W okresie zimnej wojny te nowe państwa Azji i Afryki stały się obszarem rywalizacji między Stanami Zjednoczonymi i Związkiem Radzieckim. Rywalizacja ta miała charakter przede wszystkim polityczny, dopiero później ekonomiczny. Tylko w niektórych i raczej wyjątkowych przypadkach u podstaw tej rywalizacji leżały interesy ekonomiczne. Interesy ekonomiczne występowały wyraźnie w walce o dominację w Kongu. Kongo, a zwłaszcza Katanga jest bogata w surowce - złoża uranu i diamenty. Jednak w większości wypadków, zwłaszcza państw afrykańskich ta rywalizacji dotyczyła nie tyle oczekiwanych korzyści ekonomicznych, ile politycznych. Gra wyglądała mniej więcej tak - jeżeli ja nie wejdę i nie ustanowię swojej dominacji, to mój przeciwnik wejdzie i tak samo rozumowali politycy radzieccy jak i amerykańscy. Stąd nie tyle kłopot by uzyskać jakieś korzyści powiedzmy w ustanowieniu w Ugandzie dominacji. W ekonomicznym sensie był to interes deficytowy. Związek Radziecki, który był ekonomicznie słabszy od Stanów Zjednoczonych ponosił nieproporcjonalnie wielkie ciężary by kupować sobie przyjaźń tych słabych, biednych państw afrykańskich i częściowo azjatyckich. Gra więc toczyła się w wielkim tempie o polityczne wpływy, a do tego wcale nie w większości wypadków o korzyści ekonomiczne. To się skończyło po zimnej wojnie, ponieważ niema już Związku Radzieckiego, a zatem niema powodu by Stany Zjednoczone rywalizowały z kimkolwiek o hegemonię na tym obszarze. To wszystko powoduje, że mamy tu wycofywanie się wielkich mocarstw z gry zwłaszcza na kontynencie afrykańskim, azjatyckim wygląda to trochę inaczej, gdyż niektóre z państw wyrastają na większą potęgę od amerykańskiej. W odróżnieniu od zimnej wojny, dzisiaj miewamy sytuacje, kiedy w tym czy innym państwie afrykańskim toczy się przewlekła wojna domowa i nikt z wielkich mocarstw w to się nie wtrąca. Nie wtrąca się, bo nie ma bezpośredniego interesu. W okresie zimnej wojny, gdy powstawały dwa zwalczające się obozy to jeden szukał poparcia w Moskwie, a drugi tego samego w Waszyngtonie. Dziś Moskwa niema mocy i sił na to, a Waszyngton też się nie angażuje ponieważ stawka została obniżona. Co wcale nie oznacza, że sytuacja na tych kontynentach jest z tego powodu lepsza. Pozostawieni sami sobie, politycy afrykańscy potrafią stosować swoim rodakom piekło na ziemi. Największa rzeź etniczna porównywana do holokaustu miała miejsce w 1994 roku w czasie wojny plemiennej między plemieniem Tutsi i plemieniem Hutu w Ruandzie, gdzie wymordowano kilka milionów ludzi, co stanowiło około 20% mieszkańców kraju. A więc skala tej wojny porównywalna w sensie procentowym do stanu holokaustu.
Sytuacja polityczna na tych dwóch kontynentach przedstawia się zupełnie inaczej. Azja jest obszarem na którym rywalizują ze sobą, mające na równi porównywalną rolę światową, a w każdym razie mogą odgrywać liczące się mocarstwa regionalne. Afryka prawie nie ma tego typu mocarstw, za wyjątkiem Republiki Południowej Afryki.
ROLA MOCARSTW AZJATYCKICH (CHINY, JAPONIA, INDIE).
Kiedy patrzymy na mapę dzisiejszej Azji to trzy państwa można na tej mapie wyróżnić jako liczące się mocarstwa regionalne. Są to idąc od wschodu Japonia, Chiny i Indie. Te trzy bardziej niż inne państwa mają potencjał pozwalający na zaliczanie ich do regionalnych mocarstw, a jedno z nich ma potencjał, który pozwala komentatorom widzieć w tym mocarstwie przyszłego i to wcale w niedalekiej przyszłości rywala Stanów Zjednoczonych w walce o hegemonię światową - Chiny. Dwa pozostałe mocarstwa są każde z innego powodu znacznie mniej prawdopodobnymi kandydatami do odegrania wielkiej roli w stosunkach międzynarodowych.
Japonia. Japonia zaczynała swój wiek XX wspaniałym zwycięstwem z Rosją w 1904 roku. Patrząc od strony Japonii było to wielkie wejście na salony światowej polityki. Państwo, które jeszcze pięćdziesiąt lat wcześniej nie liczyło się, pokonało mocarstwo, które mniej niż 100 lat wcześniej było największym zwycięzcom w wojnach z Napoleonem Bonaparte. Japonia szła niezwykle szybko w górę w walce o pozycję mocarstwową. Reformy, które w 1868 roku za rządów dynastii Meiji zostały zapoczątkowane, polegały na otworzeniu Japonii na zachód, doprowadziły w krótkim czasie, w ciągu jednego pokolenia do powstania nowoczesnego, silnego, zmilitaryzowanego państwa. To było państwo militarne. Silna centralna władza podporządkowała wojsku, bo cesarz był w istocie parawanem dla wojskowych, stałą się jednym z najsilniejszych mocarstw światowych. W I wojnie światowej było sojusznikiem Francji, Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych, a więc znajdowało się w roli zwycięzców. W latach 30-tych rozpoczęło ekspansję na kontynent azjatycki opanowując krok za krokiem Chiny, najpierw Mandżurię w 1931 roku, a później wschodnią część, oceaniczną część Chin kontynentalnych. Nigdy nie podbiła Japonia całych Chin, ale w okresie II wojny światowej sprawowała kontrolę nad większością wielkich ośrodków chińskich z Pekinem i Szanghajem włącznie. Japonia przegrała II wojnę i przegrana w wojnie dokonała „niezwykłego cudu” rzadko spotykanego w historii - naród się zmienił. To, że się zmienia rząd to nic dziwnego, to, że się zmienia naród, głęboko, w ciągu jednego pokolenia to jest prawie niemożliwe. Japończycy stali się narodem pacyfistów, jednym z nielicznych państw świata, którego Konstytucja zakazywała najpierw posiadania sił zbrojnych, a później używania sił zbrojnych poza terytorium Japonii. Co więcej w społeczeństwie japońskim ekspansja, siła zbrojna, potęga państwa przestały się liczyć. Japonia stała się pokojowym społeczeństwem nastawionym na sukces gospodarczy.
W XIX wieku wielki socjolog brytyjski Herbert Spencer wprowadził taką typologię, często później powoływaną, na państwa wojownicze i industrialne. Jego tezą było, że jeżeli dane państwo przez dłuższy czas prowadzi wojny lub jest zagrożone to ono się przeobraża, społeczeństwo się przeobraża, interes jednostki ustępuje miejsca interesowi zbiorowości, troska o dochody ustępuje miejsca walce o potęgę państw.
Otóż Japonia po II wojnie światowej jest przykładem odwrotnym. Mocarstwo, któremu się nie powiodło i to w dramatyczny sposób, nie powiodło w próbie podbicie Azji i wyspach okolicznych utraciło wolę odgrywania roli mocarstwa w sensie wojskowo-politycznym. Japonia zadowoliła się robieniem interesów, co idzie jej bardzo dobrze, Japonia w sensie obrony przed zagrożeniem zdała na Stany Zjednoczone stając się w sensie politycznym i wojskowym, takim de facto wasalem Stanów Zjednoczonych bez własnej inicjatywy. Japończycy zresztą na tym świetnie wychodzą. Stali się jednym z najbogatszych narodów świata przy czym nie mając ani jednej przestrzeni, ani bogactw naturalnych, ani innych takich obiektywnych atutów, które w innych wypadkach były podstawą bogactwa narodu. Tutaj tylko wysiłek niezwykle zdyscyplinowanego społeczeństwa skierowany na w pełni pokojowe bogacenie się, odrzucenie na bok marzeń o wielkości politycznej dało tak zdumiewający efekt. Japończykom nie udało się podbicie Stanów Zjednoczonych w II wojnie światowej, ale po II wojnie światowej kapitał japoński w wielkiej mierze opanował może nie całe Stany Zjednoczone, ale istotne elementy gospodarki amerykańskiej. Dlaczego powiada się, że Japonia jest potęgą, jest gigantem ekonomicznym, ale karłem politycznym? Pozbawiona ambicji, odgrywania istotnej roli politycznej, tej roli nie odgrywa, nie odgrywa dlatego, że aby być potęgą polityczną nie wystarczy być potęgą ekonomiczną. Jak się nie jest potęgą ekonomiczną to się potęgą polityczną nie stanie, ale jeśli się jest potęgą ekonomiczną to jeszcze z tego nie wynika, że się będzie potęgą polityczną i wojskową, bo do tego trzeba jeszcze woli, nie tylko możliwości ekonomicznych, ale woli przekładającej się na przykład na takie działania państwa jak zbudowanie silnej roli, pielęgnowanie korzystnych stosunków za granicą, korzystnych dla tego mocarstwa, itd.
INDIE.
Drugim mocarstwem azjatyckim, które w większym stopniu mogłoby odgrywać rolę takiego regionalnego centrum siły są Indie. Jest to w tej chwili drugie pod względem mieszkańców państwo świata. Mimo niskiego poziomu zamożności obywateli, potencjał globalny sytuuje to państwo wśród czasami się mówi dziesięciu, czasami kilkunastu największych mocarstw ekonomicznych, o czym decyduje nie PKB na jednego mieszkańca tylko PKB globalny, potencjale państwa nie zamożności jego obywateli. Indie przeszły pozytywne zmiany jeżeli chodzi o sytuację obywateli, dawniej były państwem głodu, teraz o tym się nie słyszy. Mieszkańcy Indii żyją skromnie w porównaniu z naszymi standardami zachodnioeuropejskimi, czy amerykańskimi, ale czasy klęsk głodowych, potwornej nędzy już należą do przeszłości. Co jednak hamuje możliwość odgrywania przez Indie poważniejszej roli? Paraliżujący konflikt z Pakistanem. Konflikt ten ma swoje korzenie w odległej historii, ale przede wszystkim w historii po II wojnie światowej. Trzeba powiedzieć, że obszar Cesarstwa Indii, czyli Indii brytyjskich w pierwszych czterech dziesięcioleciach XX wieku był obszarem niezwykle zróżnicowanym. Czterdzieści kilka języków i to tak różnych jak języki europejskie, trzy wielkie religie azjatyckie - hinduizm, buddyzm, islam, a nadto chrześcijaństwo będące produktem panowania kolonialnego brytyjskiego i brak wspólnej historii, bo Indie nigdy nie były jednym organizmem państwowym, z wyjątkiem mniej więcej dziewięćdziesięcioletniego okresu panowania brytyjskiego. Na tle różnic, które dzieliły mieszkańców Cesarstwa pojawiła się ostra rywalizacja dwóch koncepcji politycznych w okresie uzyskiwania niepodległości. Wielka Brytania przyznała Indiom niepodległość w 1947 roku jako konsekwencja zobowiązań podjętych w czasie II wojny światowej. W czasie II wojny światowej Brytyjczycy obiecali niepodległość Indiom, czym skutecznie scementowali poparcie, które mieszkańcy Indii jak również siły polityczne udzieliły Wielkiej Brytanii w wojnie z Japonią odrzucając pokusę, jaką Japonia czyniła obiecując niepodległość pod swoim patronatem, jeżeli zwrócą się przeciwko Wielkiej Brytanii. Nie zwyciężyły i nie otrzymały wolności, ale otrzymały niepodległość połączoną z podziałem. Bowiem w Indiach działały dwie opcje. Jedną reprezentowała największa siła polityczna Indii okresu kolonialnego - Indyjski Kongres Narodowy. To ruch, partia polityczna po dzień dzisiejszy założona w latach 90-tych XIX wieku. Dwie postacie twórców, przywódców są powszechnie znane - Mohandas Gandhi wielki duch tego ruchu, nigdy nie przywódca w sensie politycznym i Jawaharlal Nehru, pierwszy premier niepodległych Indii, który dla Indyjskiego Kongresu Narodowego w sensie plastycznej polityki był tym, kim Ganhdi sfery innej. Indyjski Kongres Narodowy opowiadał się za świeckim państwem opartym na równouprawnieniu wszystkich religii i wszystkich grup etnicznych. Jego rywalem była powstała nieco później Liga Muzułmańska, która domagała się stworzenia państwa opartego na Koranie. Oczywiście jednak takie państwo nie mogło powstać na obszarze całych Indii brytyjskich, gdyż wyznawcy islamu zamieszkiwali tylko północną część. W konsekwencji przeprowadzono podział Indii brytyjskich na dwie części - Republikę Indii w środkowej i południowej części oraz Pakistan w części północnej i północno-wschodniej. Pakistan był obszarem zamieszkałym w większości przez Mahometan. W prawdzie po stronie po stronie indyjskiej granicy pozostało wtedy 40 mln Mahometan to w czasie podziału o mniej więcej 10% mieszkańców Indii, ale była to mniejszość. Na tle podziału doszło do walk etnicznych, masowe rzezie po obu stronach, Gandhi bezskutecznie jeździł wzywając do pojednania aż został zamordowany, nie przez muzułmanina tylko przez anarchistycznego nacjonalistę hinduskiego, któremu nie podobało się to, że Gandhi wzywa do pojednania z Mahometami.
Konflikt indyjsko - pakistański nie wygasł. Jego przyczyną podstawową jest to, że nigdy nie udało się przeprowadzić podziału granicznego w sposób absolutnie konsekwentny, tak by wszyscy Mahometanie byli po jednej stronie, a po drugiej nie Mahometanie. Najbardziej spornym obszarem jest prowincja Kaszmir na północy w Himalajach, z większością mieszkańców wyznania mahometańskiego, ale przyłączona do Indii, do ówczesnego księcia Maharadży Kaszmiru, który opowiedział się za wejściem Kaszmiru do Indii. Dlaczego o Kaszmir Indie i Pakistan toczyły wojnę w 1965 roku i w 1971 roku? W 1971 roku wojna wiązała się z secesją tzw. Pakistanu Wschodniego, oddzielonego od reszty kraju. Pakistan oderwał się i ogłosił odrębnym państwem - Bangladesz, czyli wolny rękaw. Pakistan usiłował wtedy secesję stłumić siłą, wojska indyjskie wkroczyły, udzieliły poparcia i ostatecznie wojnę wygrały. Otóż konflikt, który trwa niekoniecznie w postaci wojennej, ale zatruwa stosunki między tymi dwoma państwami, działa na politykę indyjską jak kula żelazna przyczepiona do nogi biegacza, który siłą rzeczy nie będzie mógł rozwinąć takich szybkości jakie mógłby gdyby tej kuli nie miał. Wysiłek Indii, podobnie jak wysiłek słabszego od Indii Pakistanu w wielkiej mierze poszedł na jałową, nie mającą perspektyw rywalizację, także wojskową. W konsekwencji polityka Indii jest proporcjonalnie mniej istotna, jest zdeptana konfliktem z Pakistanem. W czasie zimnej wojny doprowadziło to do sytuacji zbliżenia ze Związkiem Radzieckim, wynikało to nie ze względów ideologicznych, czy jakichkolwiek innych, tylko dlatego, że Pakistan opowiedział się za ścisłymi związkami ze Stanami Zjednoczonymi. Likwidacja konfliktu zimnowojennego wprawdzie pozbawiła Indie poparcia w związku Radzieckim, ale również powodowała, że dla Stanów Zjednoczonych popieranie Pakistanu przestało mieć znaczenie, bo miało znaczenie tak długo, jak długo trwa amerykański Pakistan wyzwaniem dla polityki Stanów Zjednoczonych w konfrontacji ze Związkiem Radzieckim. W konsekwencji Indie z innego powodu niż Japonia nie odgrywają zatem i nie będą odgrywały takiej roli światowej jaką mogłyby z uwagi na swój potencjał ludnościowy, gospodarczy i intelektualny.
CHINY.
Chiny są tym państwem, tym mocarstwem światowym, który najlepiej wykorzystał wiek XX. Gdyby poszczególnym państwom wystawiać oceny egzaminacyjne za to jak wykorzystały swój wiek XX, to Rosja dostałaby ocenę niedostateczną, Stany Zjednoczone bardzo dobrą, ale Chiny celującą. Dlaczego? Bo wykorzystanie tego stulecia trzeba oceniać tak jak to zrobiono w stosunku do Rosji, porównując początek i koniec stulecia. Czym były Chiny w roku 1900? Cesarstwem całkowicie słabym, gdzie obce mocarstwa otwarcie wtrącały się w wewnętrzne sprawy, gdzie stacjonowały obce wojska, gdzie były całe obszary wyłączone spod kompetencji władz centralnych, można było zauważyć napisy „Chińczykom i psom wstęp wzbroniony”. W centrum Chin, państwa formalnie niepodległego. Potem przyszła rewolucja obalająca cesarstwo w 1911 roku, rewolucja, której duchowym i politycznym przywódcą był Sun Yatsen, pierwszy prezydent Republiki Chińskiej, ale po rewolucji i po śmierci Sun Yatsena Republika zaczęła przeżywać wewnętrzne konflikty. Rządząca partia, którą Sun Yatsen stworzył - Kuomintang w 1927 roku zerwała koalicję z komunistami i rozpoczęła się wojna domowa trwająca ponad 20 lat, w 30-tych latach zaczęła się penetracja japońska. W istocie gdyby nie klęska japońska poniesiona nie z rąk Chińczyków tylko przede wszystkim Ameryków to Chiny stałyby się wielkim protektoratem Japonii. W 1949 roku nastąpił fakt, który okazał się brzemienny w konsekwencji. W trwającej od ponad 20 lat wojnie domowej komuniści odnieśli zwycięstwo. System Kuomintangu załamał się, jego prezydent i wódz naczelny generał Chiang Kai-shek schronił się wraz z resztą wojska i z politykami na wyspie Tajwan, gdzie po wielu latach zmarł, a następnie rząd Kuomintangu wciąż rządząc tą wyspą z formalną częścią Chin, ale nie podlegającą władzy władz komunistycznych przegrał. Komuniści opanowali w krótkim czasie całe kontynentalne Chiny. To było wydarzenie zaskakujące i w owych czasach, pierwszy raz po II wojnie światowej o ogromnym znaczeniu wykraczającym poza Chiny. Wtedy bowiem po raz pierwszy okazało się, że komuniści dochodzą do władzy nie w wyniku wkroczenia wojsk radzieckich, albo jak w wypadku Jugosławii gdzie prawie dochodzili do władzy samodzielnie ale w obszarze przylegającym do terenów gdzie stacjonowała armia radziecka, a więc z pośrednim poparciem radzieckim, tylko całkowicie własnymi siłami. Do tego własnymi siłami w walce z rządem korzystającym ze zmasowanej gospodarczej i wojskowej pomocy Stanów Zjednoczonych. Z relacji dowódców amerykańskich wiemy, że rewolucja chińska stanowiła wyzwanie dla doktryny powstrzymania , ta doktryna powstrzymania zaostrzyła sytuację, kiedy narody nie chcące władzy komunistów znajdowały się w cieniu złości, nasycenia tej władzy przez ekspansję radziecką. Natomiast w sytuacji kiedy narody same chciały, popierały stronę komunistyczną doktryna powstrzymania była bezsilna zwłaszcza gdy w grę wchodziło państwo o tych rozmiarach i tym potencjale jak Chiny. Rządy komunistyczne w Chinach w odróżnieniu od rządów partii komunistycznych w Europie bądź w związku Radzieckim utrzymały się. Jednak to nie znaczy, że są dzisiaj takie jak 50 lat temu. Chiny pod rządami partii komunistycznej przechodziły różne okresy. Pod koniec lat 60 -tych i na początku 70 -tych był to okres takiej radykalizacji nazywanej w Chinach Wielką Rewolucją Kulturalną, radykalizacji, która zapanowała terytorium Chin, była wymierzona przeciwko inteligencji, uczonym, w tym profesorom wielkich uczelni zsyłanym na wieś do pracy fizycznej by się lepiej wyedukowali, lepiej zrozumieli prostych ludzi. To powodowało postęp gospodarczy, ale nie zdołało zmienić ludzi. Kiedy przywódca komunistyczny Chin Mao Zedong zmarł w 1976 roku przez parę miesięcy odsunięto od władzy radykałów w toku wojsk siłą, która otworzyła drogę do reform w Chinach była armia. Dlaczego armia? Bo wojskowi znacznie lepiej niż inni rozumieli potrzebę nowelizacji, ale nie znacznie lepiej niż wszyscy, nie lepiej niż intelektualiści, ale lepiej niż cywilni, natomiast mieli siłę. Wojsko otworzyło silną drogę do reform. Przywódcą tych reform, nigdy nie zajmujący najwyższego stanowiska był Deng Xiaoping wybitny polityk chiński, dwukrotnie więziony. Człowiek, który kiedyś zasłynął takim aforyzmem „Nie jest ważne czy kot jest czarny, czy biały, ale by łapał myszy”. A więc nieważne jest, pod jakim sztandarem politycznym, ważne jest, co zrobimy dla Chin. I co zrobiono? W ciągu 30 lat Chiny otworzyły się gospodarczo na kontakty z Zachodem równocześnie zachowując państwową kontrolę nad podstawowymi instrumentami ekonomicznymi. To wydaje się z punktu widzenia klasycznej myśli ekonomicznej niemożliwe. Bardzo wielu ekonomistów powiada, że albo liberalizuje się gospodarkę, prywatyzuje się ją, podporządkowuje się prawom wolnego rynku, albo gospodarka nie będzie mogła się rozwijać. Chiny znalazły pewne rozwiązanie pośrednie. Mianowicie zachowując kontrolę gospodarki państwa nad podstawowymi instrumentami życia gospodarczego równocześnie stworzyły strefy wolnego handlu np. koło Szanghaju. Na jego obrzeżach powstała ogromna strefa wolnego handlu, gdzie kapitał zachodni inwestuje na wielką skalę, gdzie tempo wzrostu gospodarczego jest imponujące, nawiasem mówiąc dzięki tej polityce Chiny uzyskały w ten to sposób stabilny utrzymujący się na poziomie 10 - 11% rocznie.
Ostatnie wiadomości w prasie informują, że rząd chiński postanowił schłodzić gospodarkę, ponieważ tak wysokie tempo gospodarcze przynosi negatywne konsekwencje, ale schłodzenie to polega na tym, że przyjęty przez rząd cel to obniżenie poziomu produktu krajowego do 8% rocznie. Te 8% to jest poziom, którego nie osiąga żadne inne państwo świata, polska jak doszła z powrotem do 6%, to słusznie mówimy, że wydobyliśmy się z kilkuletniej zapaści.
Chiny rosną w siłę, budują konsekwentnie pozycję ekonomiczną, poprawiają stopę życiową obywateli. To, że ten poziom życia jest niski w porównaniu ze standardami Zachodu, nieprawda. To jest pytanie dla Chińczyków, a nie dla nas. To nie jest pytanie jak się żyje Chińczykom w porównaniu z nami, tyko jak się żyje Chińczykom dzisiaj w porównaniu z tym jak się żyło 50 lat temu? I tu to porównanie jest uderzające na korzyść obecnych Chin. Chiny znalazły wreszcie formułę swojej polityki światowej, znalazły ją w Stanach. W 60 -tych latach, na początku lat 60-tych dawny sojusz chińsko-radziecki został zerwany. Odpowiedzialnością obie strony się nawzajem obciążały. Później po pewnym okresie izolacji w połowie lat 70-tych Chiny zbudowały dobre stosunki ze Stanami Zjednoczonymi i to zaczął prezydent Nixon swą wizytą w Pekinie w 1972 roku. to pozwoliło Chinom uzyskać dzięki dobrym stosunkom ze Stanami Zjednoczonymi korzystną, mocną pozycję wobec Związku Radzieckiego. W tym okresie Stany Zjednoczone zdołały doprowadzić do tego, że stosunki między Stanami Zjednoczonymi i Chinami oraz Stanami Zjednoczonymi i Związkiem Radzieckim były znacząco lepsze niż stosunki między Chinami i Związkiem Radzieckim.
Po zakończeniu zimnej wojny pozycja Chin nie uległa osłabieniu, lecz uległa wzmocnieniu. Chiny są jedynym państwem komunistycznym, do tego rządzonym przez partię komunistyczną, które na klęsce komunistycznej strony zimnej wojny wygrały, a nie przegrały. Dlaczego wygrały? Z dwóch powodów. Po pierwsze likwidacja zimnej wojny w sposób ostateczny spowodowała, że nie ma powodów by na Zachodzie, w Stanach Zjednoczonych odnoszono się do Chin podejrzliwie. Prezydent Bush, który jest uosobieniem amerykańskiego konserwatyzmu w polityce chińskiej kontynuuje idee swoich poprzedników od Nixona, po Reagan' a i pierwszego George' a Bush' a - jego ojca. To, że Chiny są komunistyczne Stanom Zjednoczonym nie przeszkadza. Dlaczego? Bo komunistyczny charakter Chin ma zupełnie inne oblicze niż Związku Radzieckiego. związek Radziecki niemal do ostatnich chwil był związkiem nastawionym na zwycięstwo komunizmu w całym świecie. Chiny nie. Chiny nie usiłują kolonizować świata, Chiny chcą pod hasłami komunistycznymi stworzyć potęgę mocarstwa. W rzeczywistości polityka rządzącej partii komunistycznej z ideologią komunizmu ma niewiele wspólnego. Jest to polityka budowania nowoczesnego, silnego ekonomicznie, politycznie i wojskowo państwa. w tej polityce Chiny starannie dbają o to, żeby mieć jak najmniej wrogów i w zasadzie tych wrogów nie mają. Pojednanie z Rosją otworzyło Chinom bardzo interesującą możliwość budowania takiego drożnego bloku euroazjatyckiego. Chiny pogodziły się z Japonią, w społeczeństwie nie ma miłości do Japończyków, którzy w czasie wojny zapisali się okropnymi zbrodniami, ale rząd Chiński prowadzi politykę dobrego sąsiadowania z Japonią. W konsekwencji można powiedzieć, że niema na razie istotnych sprzeciwów, ma umiarkowane ambicje do tego by się stać podstawowym regionalnym mocarstwem Azji wschodniej. Kiedy doszło do konfliktu z Wietnamem komunistycznym w 1979 roku, to w istocie rzeczy chodziło o to, Chiny próbowały i w istocie im się udało, próbowały pokazać Wietnamowi gdzie jest jego miejsce, tzn., że powinien jako znacznie mniejsze państwo uznać priorytet chiński. To się o tyle nie udało, że Chiny były dopiero na początku drogi wydobywania się z radykalnej polityki Mao Zedunga, Wietnam dobrze zorganizowany wojskowo potrafił się obronić przed krótkotrwałą inwazją chińską, odepchnąć Chińczyków. To było takie jedno wyraźne niepowodzenie, po którym Chiny już nie dążyły do tego, zbudowały przyzwoite, dobrosąsiedzkie stosunki z Wietnamem wygaszając konflikt. Mając te atuty - 1 mld 300 mln mieszkańców, potencjał gospodarczy, potencjał militarny, ogromną wartość wewnętrzną społeczeństwa Chiny są potęgą. Czasami stawia się pytanie czy jest to kolos na glinianych nogach? Ci, którzy tak twierdzą rozumują przez pewną analogię europejską? Jak długo w takim stanie może się utrzymać mocarstwo, w którym gwałcone są prawa człowieka, czyli nie są państwem demokratycznym, standard poszanowania praw człowieka jest pożałowania godny. Około 10 tysięcy skazańców zostaje straconych. Występują prześladowania opozycji, głód. I to trzeba pamiętać, żeby nie powstawał upiększony obraz tego społeczeństwa, ale z tego nie wynika, że Chiny są kolosem na glinianych nogach, ponieważ nie ma wcale dowodu na to, że państwo niedemokratyczne musi się wskutek swojego niedemokratycznego charakteru załamać. Państwa niedemokratyczne niekiedy owszem załamywały się, Związek Radziecki jest tego bardzo dobrym przykładem, ale Związek radziecki nie tyle załamał się dlatego, że był niedemokratyczny, ile dlatego, że prowadził fatalną politykę, a pod koniec w nieudolny sposób próbował z tej fatalnej polityki zrezygnować popełniając jeszcze większe błędy.
Chiny nie wykazują tych skłonności. Jest zupełnie odwrotnie, że Chiny przejdą drogę przypominającą drogę niektórych mniejszych państw azjatyckich, które odbyły proces modernizacji i rozwoju politycznego pod dyktatorskimi rządami, a później zaczęły stopniowo się demokratyzować, np. Republika Południowej Korei.
Było to kraj zrujnowanej polityki rządzonej twardą ręką przez kolejne wojskowe dyktatury, który osiągnął taki poziom gospodarczy, że dzisiaj jest porównywalny ekonomicznie do rozwiniętych państw europejskich i dopiero w latach 90-tych XX wieku rozpoczął bez żadnej rewolucji stopniowe liberalizowanie od góry państwa, stał się przyzwoitą, demokratyczną republiką.
Czy Chiny mogą pójść tą droga? Mogą, tylko jeżeli Korei ta droga zajęła pół wieku to Chinom odpowiednio więcej bo są znacznie większe i mają znacznie poważniejsze problemy - jest zamożny wschód i bardzo biedny zachód.
AFRYKA WE WSPÓŁCZESNYCH STOSUNKACH MIĘDZYNARODOWYCH.
Afryka jest podzielona na trzy części. W pierwszym rzędzie Afryka Północna - Arabska są to dawne posiadłości francuskie - Niger, częściowo hiszpańskie - Maroko, częściowo włoskie - Libia i Egipt, który był formalnie niepodległym państwem z protektoratem brytyjskim. Arabska Afryka politycznie jest bardziej znacznie związana ze światem arabskim niż z najliczniejszym państwem arabskim Północnej Afryki - Egiptem. W swoim czasie antycznym zdawało się że stał się przywódcą całej Afryki, ale na ambicjach się skończyło.
Drugą częścią Afryki jest tzw. Czarna Afryka na południe od krajów arabskich aż po znajdującą się na południu Republikę Południowej Afryki.
Republika Południowej Afryki jako obszar szczególny, można powiedzieć „czarno-biały”, ani arabski, ani czarny.
Ta środkowa część Czarna Afryka jest zbiorowiskiem niedużych, słabych, niezwykle biednych, wewnętrznie niestabilnych państw. Nigdzie nie występuje ustabilizowany system demokratyczny. Jedną z podstawowych przeszkód w funkcjonowaniu systemów demokratycznych jest to, że państwa Czarnej Afryki są tworami sztucznymi. Powstały, bowiem nadaniem niepodległości dawnych kolonii, a kolonie wyznaczane miały granice według arbitralnych decyzji mocarstw europejskich stąd nowa sytuacja polegała na tym, że to samo plemię żyje w kilku państwach, a w ramach każdego państwa żyje kilka, mówiących innymi językami nienawidzących się wzajemnie plemion. Wojny plemienne takie brutalne jak w Ruandzie w 1994 roku są na porządku dziennym. Niestabilne rządy, niezwykle niski rozwój ekonomiczny, katastrofy społeczne - dzisiaj przede wszystkim epidemia AIDS, która ma swoje epicentrum w Bangi. Największy procent zarażonych wirusem HIV to Afrykanie, przede wszystkim, dlatego, że bieda, nędza ludności, słabość państw, brak oświaty, wszystko to powoduje, łatwość rozprzestrzeniania się epidemii i trudność jej opanowania. Ta część Afryki nieprzerwanie od II wojny światowej jest takim kotłem nieszczęść na które świat nie potrafi znaleźć lekarstw.
Południowa Afryka. Jeżeli na kontynencie afrykańskim jest państwo, które ma szansę odegrać poważniejszą rolę w świecie to Republika Południowej Afryki. Niezwykle interesujący kraj i niezwykle interesująca i w sumie optymistyczna historia przekształceń politycznych w ciągu ostatnich kilkunastu lat. Żeby zrozumieć czym jest Republika Południowej Afryki trzeba przypomnieć historię.
REPUBLIKA POŁUDNIOWEJ AFRYKI.
Ta czarno-biała, albo biało-czarna republika zrodziła się z kolonizacji holenderskiej na przełomie XVI i XVII wieku. Holendrzy, którzy przybywali do południowej Afryki byli przede wszystkim emigrantami uciekającymi przed prześladowaniami religijnymi. Jest to okres reformacji, wojen religijnych w Europie. Fundamentalistyczni protestanci Holenderscy zagrożeni przez katolików szukali miejsca, gdzie mogliby być wśród swoich narodów, wolni od panowania cesarskiego. Ponieważ byli to w większości chłopi, wobec tego dla mieszczańskich białych mieszkańców południowej Afryki zaczęto używać holenderskiego słowa - boer (oznacza chłop). Owi Burowie stali się posiadaczami południowej Afryki. Wtedy cały cypel południowej Afryki właściwie był prawie bezludny, czyli osadzali się na ziemiach, gdzie ludności murzyńskiej niemal nie było. Później w XVII wieku pojawił się drugi europejski element z podobnych powodów - francuscy hugenoci też uciekający przed katolickimi prześladowaniami, ale było ich mniej wobec tego stopili się z Burami. W 1657 roku Burowie założyli Kapsztad jako strzępki państwa i żyli tak do wieku XIX. Na początku wieku XIX zaczyna się kolonizacja brytyjska, pokojowa. Początkowo Burowie zareagowali na pojawianie się Brytyjczyków w niezwykle ciekawy sposób, mianowicie przesunęli się na północ. Był to tzw. Wielki Marsz - cały lud zapakował się na wozy i przesunął się w stronę północno-wschodnią zakładając jedną kolonię, którą nazwano Natal, ale Brytyjczykom tego przesunięcia się Burów było za mało i pod koniec XIX wieku, w 1899 roku rozpoczęli wojnę o opanowanie całej południowej Afryki. O tyle ciekawą wojnę kolonialną, że toczoną nie przeciwko rdzennej, murzyńskiej ludności, tylko przeciwko białym osadnikom, ale nie brytyjskim. Mimo, że Burowie stawiali bardzo wytrwały opór dysproporcja sił była kolosalna i południowa Afryka została podbita przez Wielką Brytanię. Stała się kolonią brytyjską następnie przemianowaną w dominium, a więc stała się autonomią w ramach Wielkiej Brytanii pod nazwą Unia Południowej Afryki i jako taka uczestniczyła w I wojnie światowej. Taki anegdotyczny epizod obu tych wojen - wojny burskiej i I wojny światowej polegał na tym, że dwaj ludzie zetknęli się w obu tych wojnach. W wojnie burskiej Burowie dowodzeni przez majora Jana Smutsa wzięli do niewoli brytyjskiego porucznika Winstona Churchilla. Ci dwaj przeciwnicy następnie spotkali się w I i II wojnie światowej, ale zwłaszcza w II wojnie, kiedy marszałek Smuts był wodzem naczelnym wojsk Unii Południowoafrykańskiej, a Churchill został naczelnym wodzem Wielkiej Brytanii. W ten sposób z przeciwników stali się partnerami i sojusznikami w walce Brytyjskiej Wspólnoty Narodów. Jednakże wewnętrzne wydarzenia Unii Południowoafrykańskiej zakłóciły harmonijny związek dawnych zwycięzców i dawnych pokonanych. W 1948 roku w wyborach w Południowej Afryce zwyciężyła Partia Narodowa. Trzeba pamiętać tu o tym, że Unia Południowoafrykańska w ramach Brytyjskiej Wspólnoty Narodów miała system demokratyczny, ale ograniczony do białych. Prawa dotyczyły tylko białych stanowiących po II wojnie światowej około 10% ludności całej Południowej Afryki. Wśród białych występowały podziały polityczne i etniczne i one się zbiegały z sobą. Mianowicie mieszkańcy pochodzenia brytyjskiego wspierali głownie Partię Liberalną, potomkowie Burów, nazywający siebie wtedy Afrykanerami Partię Narodową. Ta partia wygrała wybory prezydenckie. Wygrywając wybory Partia Narodowa skierowała na swojego premiera Malana i rozpoczęła budowę państwa rasistowskiego. Przeprowadziła szereg ustaw o rozdzieleniu państwa, co się w języku Afrykanerów nazywa apartheid. Apartheid oparty był na zasadzie ścisłego rozgraniczenia ras, a więc ograniczenia dla nie białych, tzn. zarówno dla Murzynów jak i Azjatów, bo część Południowej Afryki stanowili izraelici z Azji, głównie z Chin. Ograniczenia, całkowite pozbawienie politycznych, ale także ograniczenia praw osobistych - segregacja mieszkaniowa, bardzo ścisłe ograniczenia poruszania się, no i bardzo charakterystyczne tzw. prawo o niemoralności. Prawo o niemoralności stanowiło przestępstwo kodeksu karnego utrzymywanie jakichkolwiek stosunków seksualnych między osobnikami odmiennych ras. To ciekawe, jeśli porównać z systemem segregacji rasowych obowiązującym w Stanach Zjednoczonych przez bardzo długo. Otóż w Stanach Zjednoczonych nigdy nie było żadnego zakazu utrzymywania międzyrasowych stosunków seksualnych. Wprost przeciwnie. W pewnym wariancie stosunki te były bardzo rozpowszechnione społecznie jak i instytucjonalnie. Biali mężczyźni i czarne kobiety. Ten model stosunków był w Ameryce przez kilka stuleci rozpowszechniony i dlatego jest ogromna przewaga Mulatów w społeczności Murzyńskiej Ameryki. Prawo o niemoralności Południowej Afryki oznaczało coś innego, wszelkie przekroczenie bariery rasowej w stosunkach seksualnych, wszystko jedno czy robił to biały mężczyzna czy biała kobieta, czarny mężczyzna czy czarna kobieta było łamaniem prawa i pociągało za sobą surowe konsekwencje. System apartheidu był od samego początku bardzo ostro krytykowany. Władze brytyjskie usiłowały się temu przeciwstawić. Odpowiedzią na to było ogłoszenie w 1962 roku niepodległości Południowej Afryki i zmiana nazwy Unia Południowej Afryki na Republikę Południowej Afryki i zmianę jej przeznaczenia, bo jeśli republika to na jej czele stoi wybrany prezydent a nie królowa brytyjska. W ten sposób RPA zerwała więzi z Wielką Brytanią, stała się państwem niepodległym, ale obłożonym sankcjami Organizacji Narodów Zjednoczonych - zakazy handlu bronią, pozbawienie różnego rodzaju uprawnień np. sportowców, nie mogli brać udziału w Igrzyskach olimpijskich, ponieważ Międzynarodowy Komitet olimpijski żądał by zespoły były mieszane co było sprzeczne z prawem południowoafrykańskim. Republika jednak mogła oprzeć się sankcjom dlatego, że była silnym gospodarczo organizmem. RPA była i jest ekonomicznie najsilniejszym państwem Afryki. Jej siła opiera się na bajecznych bogactwach naturalnych. W swoim czasie wielkie pokłady węgla, gdy był on ważnym surowcem strategicznym, przy czym węgiel południowoafrykański nie tylko jest bardzo wysokiej jakości, ale również pod względem naturalnym - jest tani. A więc węgiel, ale nie tylko, kamienie szlachetne, diamenty, uran. Wszystko to czyniło z Republiki silne ekonomicznie państwo świata. Jego siła ekonomiczna przyciągała białych emigrantów. Biała ludność Południowej Afryki mogła utrzymać swoją silną pozycję w sensie mniejszościowym, ale silną. Mimo tego, że przyrost naturalny ludności murzyńskiej był wyższy, ale żył z emigracji białych Europejczyków, w tym także Polacy. Równocześnie jednak w Republice narastał protest przeciw apartheidowi. Afrykański Kongres Narodowy początkowo walczył pokojowo, kiedy to się okazało bezskuteczne rozpoczął walkę zbrojną, partyzancką połączoną z zamachami. Z tym, że tutaj zawahać się należy przed użyciem słowa terrorystycznymi. Wprawdzie ówczesne ustawodawstwo południowoafrykańskie traktowało te działania jako terroryzm, ale w istocie nie był to terroryzm w takim sensie w jakim mamy dzisiaj do czynienia na Bliskim Wschodzie. Afrykański Kongres Narodowy nie atakował przypadkowych cywilów. To były ataki na jednostki policji, wojska, czasami na linie kolejowe. Jednym słowem działania partyzanckie porównywalne do tego co robiło podziemie polskie w czasie okupacji, a nie do tego co np. robią Palestyńczycy na okupowanych terenach Izraela. Zwyciężono wojnę i pociągnięto za tym surowe represje. Przywódca Afrykańskiego Kongresu Narodowego Nelson Mandela skazany za tego typu działania spędził 27 lat w południowo afrykańskich więzieniach zanim został uwolniony i stał się pierwszym prezydentem demokratycznej Republiki Południowej Afryki. Ta polityka jątrzenia ruchu antynazistowskiego udawała się w RPA jak długo trwała zimna wojna. Dla Stanów Zjednoczonych RPA była ważnym, chociaż niewygodnym sojusznikiem. Kolejni prezydenci amerykańscy robili różnego rodzaju gesty by wpłynąć na zniesienie segregacji rasowej, apartheidu w Południowej Afryce, ale nawet najbardziej radykalny w walce o prawa człowieka prezydent amerykański okresu zimnej wojny Carter nie posunął się zbyt daleko. Nie mógł się posunąć daleko z obawy przed tym, że stracą ważnego politycznie sojusznika, najsilniejsze państwo afrykańskie, niewątpliwie o sławie antykomunistycznej i pro amerykańskiej. Paradoks polegał na tym, że Zachód obkładał także wojskowo Południową Afrykę sankcjami za apartheid, ale rząd, który opowiadał się za Zachodem przeciwko Związkowi Radzieckiemu, gdyż traktował Związek Radziecki, blok państw komunistycznych jako ideologicznego wroga. Kiedy zimna wojna się skończyła strategiczne znaczenie Południowej Afryki dla Stanów Zjednoczonych zniknęło. Do tego pechowo z punktu widzenia władz w Południowej Afryce w 1992 roku wybory wygrał Clinton, który w swej polityce wrócił do zasad jeszcze Cartera, a więc do zasady, że Stany Zjednoczone sprawy praw człowieka traktują jako jeden z takich podstawowych wyznaczników swojej polityki w stosunku do innych państw. Stany Zjednoczone rzuciły swój autorytet na szalę wspierania dążeń do zmiany w republice. Ale zmiany zachodziły jeszcze przedtem. Gdy w 1991 roku, a więc wkrótce po zakończeniu zimnej wojny, zaczęły się stopniowe zmiany. W 1991 roku opanowany przez białych parlament RPA zniósł apartheid. Następnie w wyniku amnestii zwolniono więźniów, następnie miały miejsce rozmowy między zwolnionym z więzienia przewodniczącym Afrykańskiego Kongresu Narodowego Nelsonem Mandela i prezydentem Willem de Klerk. Obaj otrzymali zresztą później pokojową Nagrodę Nobla za doprowadzenie do pokojowego przekształcenia struktur Południowej Afryki. Wynegocjowano porozumienie, które przywracało pełne prawa polityczne wszystkim obywatelom, ale i tak dawało pewne gwarancje białym. Między innymi w pierwszej konstytucji dla białych zastrzeżone było stanowisko Wiceprezydenta, którym został Wille de Klerk. Nelson Kandela został wybrany prezydentem w 1994 roku. W 1994 roku wybrany został parlament RPA, w którym większość mandatów zdobył Afrykański Kongres Narodowy, dziś najważniejsza rządząca partia republiki. To było 10 lat temu. W ciągu tych 10 lat w Republice Południowej Afryki udało się coś, co wydawało się niemal niemożliwe. Zdemontowanie systemu apartheidu nie doprowadziło od odwetu na białych. W niektórych innych państwach Czarnej Afryki, zwłaszcza w Zimbawue biali są prześladowani, pozbawiani ziemi, zmuszani do masowej emigracji. Nic takiego nie dzieje się w Południowej Afryce. Mamy tu do czynienia w Południowej Afryce z bardzo interesującym przykładem, świeżym, ciągle niepewnym, ale pojednania rasowego, które nastąpiło po dziesięcioleciach niezwykle silnych konfliktów i prześladowań. To pojednanie w RPA jest wspaniałym przykładem, że pojednanie jest możliwe przy takim doświadczeniu, które jest niewyobrażalne z większością tego co doznawały inne niedemokratyczne w przeszłości państwa. największy problem Południowej Afryki to nie jest problem rasowy. Największy problem to jest problem ekonomiczny. Ta republika ma ostre konflikty o charakterze społeczno-ekonomicznym, a nie rasowym. One się do pewnego stopnia nakładają na siebie w tym sensie, że ta buntująca się przeciwko krzywdzie część białych jest w mniejszości, ponieważ RPA przeżywa koszty, pogłębia się kryzys na tym tle, pogarsza koniunktura, stan bezpieczeństwa. RPA to jedyne autentycznie demokratyczne państwo na kontynencie afrykańskim, z opozycją w parlamencie, nieporównanie bardziej demokratyczne niż Ukraina nie mówiąc już o Białorusi. Słowem państwo wielkiej szansy ekonomicznej, posiadające bogactwa naturalne i jeżeli konflikty rasowe się nie utrzymają to Republika Południowej Afryki jest kandydatem do odgrywania roli takiego regionalnego lidera. Zatem w zderzeniu cywilizacji, mówiąc o Afryce mówi się, że jeżeli jest państwo łączące cywilizację afrykańską, państwo będące lokalnym liderem to tylko Republika Południowej Afryki. Na kontynencie, który jako całość wygląda smutno i ponuro państwo, które jest jakimś kojeniem nadziej, że nawet z najtrudniejszych sytuacji można wyjść na lepszą drogę.
24