background image
background image

 

 

1 

 

Anne Oliver 

 

Urlop na Bali 

background image

 

 

2 

PROLOG 

 

- Prezerwatywy? 

Kate  patrzyła  na  prezent  od  przyszłej  panny  młodej.  Udawała,  że  nie 

widzi  porozumiewawczych  uśmieszków  koleżanek.  Czuła,  że  oblewa  się 

rumieńcem, ale na szczęście miała woalkę. 

- Ja... 

- Dziewczyno, na co czekasz? - zawołała Sheri-Lee. - Żyje się tylko raz. 

Sheri bez pytania wetknęła woreczek za pasek jej zwiewnej spódniczki. 

- Poszalej. 

Rozległy się chichoty, a Kate zrobiło się przykro. 

- Pomyślę. 

Zaśmiała się z przymusem i zerknęła w stronę drzwi. Miała ochotę uciec 

do domu.  

Sheri-Lee spojrzała na nią pytająco. 

- Przepraszam - bąknęła Kate. - Zaraz wrócę.  

Odetchnęła, gdy owiało ją chłodne powietrze.  Tutaj przyćmione światło 

stwarzało intymną atmosferę. 

Przyjęcie  odbywało  się  na  przedmieściu  Sydney,  niedaleko  biura 

podróży, w którym pracowała. 

Kate  szła  przez  salę,  sącząc  wino.  Nie  patrzyła  na  fotografie,  ponieważ 

oczyma  wyobraźni  widziała  swojego  byłego  narzeczonego.  Panieńskie 

wieczory zwykle wywoływały przykre wspomnienia. 

Kate  uważała,  że  już  dawno  powinna  być  mężatką.  Młodsza  siostra 

niebawem ją wyprzedzi. A wszystko przez Nicka... 

R S

background image

 

 

3 

Pokręciła  głową.  Nie  będzie  o  nim  myśleć.  Nie  warto  wspominać 

człowieka, któremu poświęciła trzy lata życia, a on ją zdradził. W ciągu tych 

lat  mogła  urodzić  dziecko.  Cieszyła  się,  że  przynajmniej  Rosa  znalazła 

prawdziwą miłość. 

Kate  przekroczyła  trzydziestkę  i  zdaniem  ojca  była  skazana  na 

staropanieństwo. 

Zaklęła pod nosem. 

W  powietrzu  unosiły  się  apetyczne  zapachy.  Ale  Kate  nie  była  głodna. 

Szukała pretekstu, żeby pojechać do domu. 

Za  tydzień  odbędzie  się  ślub  Sheri-Lee.  Przyjaciółka  postanowiła 

zrezygnować  z  pracy.  Kate  jej  współczuła  i  zastanawiała  się,  dlaczego 

małżeństwo oznacza koniec niezależności. 

Miłość  zwykle  wymaga  poświęcenia  ze  strony  kobiety,  ale  przyjaciółce 

widocznie to nie przeszkadzało. 

Przed  czterema  laty  niewiele  brakowało,  aby  Kate  podobnie  spędziła 

życie. Była przekonana, że Nick ją kocha. Po pewnym czasie zorientowała się, 

że jest inaczej. 

Nigdy  nie  pociągały  jej  przygodne  miłostki,  ale  tęskniła  za  prawdziwą 

miłością. 

Poczuła przebiegające po krzyżu dreszcze. Ktoś ją obserwował. 

Zerknęła  przez  ramię  i  zrobiło  się  jej  gorąco.  Nieznajomy  wyglądał  jak 

uosobienie marzeń. Wysoki, ciemnowłosy, z kilkudniowym zarostem. Ubrany 

w czarną koszulę i wojskowe spodnie. Jego wzrok sprawił, że serce Kate biło 

jak szalone. 

Chętnie poddałaby się pieszczotom takiego kochanka. Powoli odwróciła 

się i zza woalki przyjrzała mężczyźnie. Wyglądał jak bohater filmu akcji. 

R S

background image

 

 

4 

Podniosła  wzrok  i  zobaczyła,  że  nieznajomy  wpatruje  się  w  jej  nagi 

brzuch.  Gdy  zachwyconym  spojrzeniem  obrzucił  spódniczkę  i  smukłe  nogi, 

krew zmieniła się w lawę. 

Kate  ogarnęło  pożądanie.  Pierwszy  raz  gwałtownie  zareagowała  na 

spojrzenie  obcego  mężczyzny.  Nieznajomy  wyglądał  niebezpiecznie  i  na 

pewno był niebezpieczny. 

Mężczyzna zrobił krok do przodu. 

Kate wyprostowała się. Przypomniała sobie radę Sheri. 

Zanim  nieznajomy  się  zbliżył,  zdołała  jako  tako  uspokoić  rozedrgane 

nerwy. Panowała nad sobą do momentu, gdy stanął dwa kroki przed nią. Z tej 

odległości wyraźnie widziała złote plamki w zielonych oczach. 

- Mogę ci coś podać? - zapytał uwodzicielskim głosem. 

Co konkretnie? Mógł dać i wziąć cokolwiek chciał. 

Milczała, więc wskazał prawie pusty kieliszek. 

- Miałem na myśli wino.  

Kate się speszyła. 

- Mam wszystko. Dziękuję. 

Kątem oka dostrzegła dwie koleżanki. 

- Wyglądasz, jakbyś przyleciał zza oceanu - powiedziała. 

- Faktycznie, przyleciałem z Los Angeles. 

- Pracowałeś tam, czy tylko przyjemnie spędzałeś czas? 

-  Jedno  i  drugie  -  przekrzywił  głowę.  -  A  ty  przyjechałaś  na  bal 

przebierańców? 

- Na wieczór panieński. 

- Wychodzisz za mąż? 

- Nie. 

- Bardzo mnie to cieszy. 

R S

background image

 

 

5 

Schwycił  jej  dłoń  z  kieliszkiem,  a  Kate  przeszył  prąd  od  palców  do 

łokcia. Spojrzała na opaloną twarz, zatonęła w zielonej głębi oczu. Nieznajomy 

podniósł kieliszek do ust i jego oddech owiał dłoń Kate. 

Usłyszała  zduszony  śmiech.  Czy  koleżanki  uważają,  że  jest  komiczna? 

Urażona błyskawicznie podjęła decyzję. To może być ostatnia szansa udowod-

nienia im oraz sobie, że potrafi zdobyć mężczyznę. Na jeden wieczór zapomni 

o poważnej Kate Fielding. Przez jedną noc może być, kim zechce. I zaszaleć. Z 

obcym mężczyzną. 

 

Damon Gillespie był zadowolony, że przyleciał do Sydney wcześniej, niż 

zamierzał. Przed przystąpieniem do interesów chciał spokojnie obejrzeć firmę, 

którą otrzymał w spadku. 

Lecz trafił na bal przebierańców. I zobaczył tę kobietę. 

Była  sama.  Podobnie  jak  on.  Być  może  dlatego  wzbudziła  w  nim  coś 

więcej  niż  zwykłe  pożądanie.  Uczucie  było  niepokojące,  ale  dzięki  niemu 

zapomniał o zmęczeniu. 

Interesy mogą poczekać. 

Uważniej popatrzył na zakrytą twarz. Za gęstą woalką dostrzegł wydatne 

kości policzkowe, ładnie wykrojone usta. 

Nieznajoma  była  półnaga.  Miała  stanik  obszyty  koralikami  i 

dzwoneczkami  oraz  kusą  spódniczkę  z  kolorowych  szali,  która  więcej 

odsłaniała,  niż  zakrywała.  Z  podziwem  patrzył  na  wąską  talię,  płaski brzuch, 

smukłe nogi. Najbardziej intrygował go rubin w pępku. Dlaczego nie wypada? 

Czy trzymają go specjalnie wyćwiczone mięśnie? 

Ogarnęło  go  szalone  podniecenie,  jak przed  skokiem  z  wysokiej  wieży. 

Nie  rozumiał,  dlaczego  akurat  w  Australii  znalazł  wcielenie  swoich  marzeń. 

R S

background image

 

 

6 

Od kilku miesięcy prowadził niemal spartański żywot, całkowicie pochłaniały 

go najnowsze projekty oraz sporty ekstremalne. Nie miał czasu na kobiety. 

Należy naprawić błąd. Jeszcze dzisiaj. 

Bacznie obserwował piękną nieznajomą. Miała duże, czarne oczy. 

Pijąc wino, miał wrażenie, że czuje słodki smak ust. Niestety poczuł też 

mniej przyjemny smak i skrzywił się niezadowolony. 

- Szampan powinien być schłodzony - mruknął.  

Przywołał kelnera z tacą, odstawił pusty kieliszek i wziął pełny. 

- To dla ciebie. 

Ich palce znowu się zetknęły. 

- Dziękuję. 

Damon wziął ją za rękę. 

- Chodź, Egipcjanko. Poszukamy spokojniejszego miejsca. 

Poprowadził  ją  w  stronę  donic  z  filodendronami,  gdzie  hałas  był 

mniejszy.  Liczył,  że  aby  wypić  wino,  „Egipcjanka"  odsłoni  twarz,  a  ona 

wsunęła kieliszek pod welon i twarz nadal pozostała kuszącą tajemnicą. 

- Jak masz na imię? 

- Shakira. 

Powiedziała  to  tonem  podsycającym  płomień,  który  już  dawno  trawił 

Damona. 

- Niech ci będzie. 

Wsunął rękę pod woalkę i ujął Shakirę pod brodę. 

- Nie! - syknęła. 

Damon uśmiechnął się czarująco. 

- Dobrze. Zabawimy się według twoich zasad. Byle do wiadomego końca 

- dodał w duchu.  

Pieszczotliwie powiódł placem po pełnych wargach. 

R S

background image

 

 

7 

- Mam nadzieję, że nie oszukujesz swojego chłopaka. 

Kate żachnęła się. 

- Nikogo nie oszukuję. 

- To dobrze. 

Przesunęli  się  dalej,  by  liście  zakryły  ich  przed  niepowołanymi 

spojrzeniami.  Damon  pochylił  się  i  z  przyjemnością  wdychał  egzotyczny 

zapach perfum. 

Pocałował ją w szyję i zachęcony reakcją, ugryzł w ucho. Usłyszał cichy 

dźwięk dzwoneczków przy spódniczce, koraliki zdobiące stanik wbiły mu się 

w pierś. Powiódł palcem tuż nad spódniczką, po twardym płaskim brzuchu. 

Kate  zadrżała,  czarne  oczy  rozgorzały  pożądaniem.  Damon  był  bardzo 

podniecony, chciał porwać Shakirę w ramionach, kochać się z nią teraz, zaraz. 

Z  trudem  zapanował  nad  sobą  i  odsunął  się.  Sądząc  po  wyrazie  oczu, 

Shakira pragnęła tego samego, co on. 

Chwycił ją za rękę. 

- Wychodzimy. 

Nie sprzeciwiła się, bo po prostu zabrakło jej sił. Pozwoliła wyprowadzić 

się z sali. Weszli na piętro. Kate szumiało w uszach. Pierwszy raz pociągał ją 

człowiek, którego dopiero co poznała. 

Sheri ma rację. Żyje się tylko raz. 

Damon  otworzył  drzwi  i  przepuścił  Kate.  Znaleźli  się  w 

nieprzeniknionym  mroku,  ale  oczy  prędko  przyzwyczaiły  się  do  ciemności. 

Damon zamknął drzwi i zapytał: 

- W jakim punkcie jesteśmy? 

- Mniej więcej w tym. 

Kate  oparła  dłonie  na  potężnym  torsie.  Nie.  Należy  wprowadzić 

poprawkę, bo to Shakira położyła ręce na piersi obcego mężczyzny. Kate nie 

R S

background image

 

 

8 

zdobyłaby  się  na  takie  zuchwalstwo.  Gładząc  twarde  jak  skała  mięśnie, 

pomyślała, że dawno nie znajdowała się tak blisko męskiego ciała. 

W  pokoju  panował  półmrok,  więc  czuła  się  bezpieczna  w  swym 

przebraniu. Nieznajomy odsunął welon. 

- Zjawiskowa piękność - szepnął, przyciągając Kate do siebie. - Nawet w 

ciemności jesteś cudną dziewczyną. 

Kate całym ciałem pragnęła tego mężczyzny. 

Damon  objął  ją  i  namiętnie  pocałował.  Rozchyliła  wargi;  pieszczoty 

językiem obiecywały dalsze rozkosze. 

Damon  powoli  przesuwał  dłonie  ku  górze,  a  gdy  natrafił  na  stanik, 

niecierpliwie syknął. 

Wiedziała, że już nic ich nie powstrzyma. 

Damon podciągnął stanik i objął pierś. Uniosła głowę i nim ich usta się 

złączyły, zdążyła dostrzec żar w zielonych oczach. 

Pod  lekkim  naporem  cofała  się.  Znalazła  się  między  twardą  ścianą  i 

męskim ciałem. 

- Och! 

Damon odrobinę się odsunął. 

- Dobrze ci? 

- Tak. 

Podniósł ją bez wysiłku. 

- Obejmij mnie nogami - szepnął, rozpinając spodnie. - Jesteś pewna? 

Była  uwięziona,  a  jednocześnie  czuła  się  wolna  jak  nigdy,  gotowa  na 

wszystko. 

- Tak. 

Damon wsunął rękę do kieszeni. 

- Chwileczkę. Zabezpieczę się. 

R S

background image

 

 

9 

Kate wyciągnęła zza paska nylonowy woreczek. 

- Jesteś przewidująca. 

Zastanawiała  się,  czy  powiedzieć,  że  to  przypadek.  Nie,  nie  ma  sensu 

przyznawać  się,  bo  światowa  dziewczyna,  czyli  Shakira,  powinna  być 

przewidująca. Nie musiała tłumaczyć się przed kochankiem na jedną noc. 

Objęła go nogami, a gdy poczuła go w sobie, zrobiła się ślepa i głucha na 

wszystko  oprócz  niego.  Ciszę  mąciły  urywane  oddechy,  ekstaza  dosięgła 

szczytu. 

Damon podtrzymywał Kate tak długo, aż się uspokoiła. 

- Czy..? 

Urwał, ponieważ zadzwonił jego telefon. Kate patrzyła na niego pytająco. 

- Muszę odebrać. 

Wyciągnął komórkę z kieszeni i przyłożył do ucha, pieszcząc pierś Kate. 

-  Słucham  -  zazgrzytał  zębami.  -  Więc  gdzie  jest,  do  jasnej  cholery? 

Dobrze, skontaktuj się z Darkiem - przez chwilę uważnie słuchał. - Zostaw, ja 

się tym zajmę. 

Bez słowa ruszył w stronę łazienki. 

Sytuacja  zmieniła  się  w  ułamku  sekundy.  Trzeba  wrócić  do 

rzeczywistości. 

Kate upięła welon. Chciała mieć zasłoniętą twarz, gdy kochanek wróci i 

zapali światło. Potem powoli osunęła się na podłogę. 

Co właściwie się stało? 

Przeżyła  przygodę  z  nieznanym  mężczyzną.  Trochę  za  późno  myśleć  o 

tym, co zrobiła. 

Nawet nie wiedziała, jak kochanek ma na imię. 

R S

background image

 

 

10 

Widocznie  straciła  głowę  i  rozsądek.  Lepiej  o  tym  nie  myśleć.  Na 

rozważania  przyjdzie  czas  później.  Teraz  trzeba  stąd  wyjść  i  niepostrzeżenie 

wymknąć się do domu. 

Gdy  wyszła  na  ulicę,  wiatr  nieco  ochłodził  rozgorączkowane  ciało. 

Posłała Sheri-Lee przeprosiny za to, że bez pożegnania opuściła przyjęcie. 

Pierwszy  raz  w  życiu  postąpiła  nieodpowiedzialnie.  Poprzednio,  nim 

zdecydowała się iść z mężczyzną do łóżka, musiała trochę go poznać. Według 

niej  związek  dwojga  ludzi  powinien  być  oparty  na  szacunku,  przyjaźni  i 

szczerości. 

A  tymczasem  wystarczyło  jedno  spojrzenie,  aby  zmieniła  się  nie  do 

poznania. Ogarnęło ją dziwnie niepokojące uczucie. Miała wrażenie, że oddała 

temu człowiekowi nie tylko ciało, ale i duszę. 

R S

background image

 

 

11 

ROZDZIAŁ DRUGI 

 

Damon zaklął, gdy zobaczył pusty pokój.  

Dlaczego uciekła najbardziej czarująca istota, jaką w życiu spotkał? Nie 

zamierzał od razu uwieść Shakiry, nie lubił być kochankiem na jedną noc. Lecz 

po pierwszym spojrzeniu na czarodziejkę stracił rozum i zapragnął ją zdobyć. 

Przez moment zastanawiał się, czy  warto jej szukać. Wątpił, by wróciła 

na  przyjęcie,  a  poza  tym  dla  niego  kobiety  nigdy  nie  były  ważniejsze  od 

interesów  i  nie  będzie  robił  wyjątku.  Tajemnicza  kochanka  widocznie  tylko 

tyle  od  niego  oczekiwała,  bo  gdyby  liczyła  na  więcej,  zostałaby.  Szkoda,  że 

odeszła, ale...  

Wzruszył ramionami. Tak czy owak dłuższa znajomość nie wchodziła w 

grę. 

Zamyślony  podszedł  do  okna.  Przyjechał  do  Australii,  aby  zająć  się 

biurem podróży odziedziczonym po stryju. A zamiast tego tuż po przyjeździe 

spojrzał w wielkie czarne oczy i porwał go wir namiętności. 

Bonita...  Była  piękna  jak  marzenie.  Urodę  odziedziczyła  po  matce 

Egipcjance, ale oczy po ojcu Hiszpanie. Czy to dziwne, że tego wieczoru uległ 

czarowi kobiety podobnej do pierwszej miłości? 

Bonita...  Ukochana  zmarła  w  wieku  dwudziestu  czterech  lat.  Damon 

myślał  o  samobójstwie.  Zamknął  się  w  sobie,  przestał  spotykać  się  ze 

znajomymi. 

Wyrzucił puszkę i poszedł do łazienki, aby usunąć zmęczenie po podróży 

oraz  delikatny  zapach,  jaki  pozostawiła  piękna  nieznajoma.  Nie  należy 

wspominać przeszłości, żałować tego, co bezpowrotnie minęło. Przyjechał do 

R S

background image

 

 

12 

Sydney, aby załatwić najpilniejsze sprawy związane ze spadkiem. Spełni swój 

obowiązek i zaraz potem opuści Australię. 

W niedzielę Kate dostała kataru i prawie cały dzień spędziła w łóżku. W 

poniedziałek  później  niż  zwykle  wyjechała  z  domu  i  jak  na  złość  utknęła  w 

korku. 

Bratanek  zmarłego  szefa  zapowiedział  się  na  wtorek.  Chciała 

przygotować  wszystko  tak,  aby  nie  miał  zastrzeżeń,  ale  przeziębienie 

pokrzyżowało  plany.  Straciła  niedzielę,  bo  od  rana  do  wieczora  spała. 

Wyłączyła telefony, lecz spać przeszkadzały myśli o niezwykłym kochanku. 

Z piskiem hamulców stanęła na czerwonym świetle, które  zauważyła  w 

ostatniej  chwili.  Mocniej  chwyciła  kierownicę.  Przygodny  kochanek  chyba 

zaszkodził  zdrowiu,  a  myślenie  o  nim  stanowiło  zagrożenie  dla  życia.  Nie 

warto przejmować się tym, że dla niego jakiś telefon był ważniejszy od niej. 

Dobrze, że nigdy więcej się nie spotkają. 

Lecz  dlaczego  nie  może  przekonać  o  tym  wciąż  rozgorączkowanego 

ciała? 

Z trudem odsunęła podniecające obrazy. Czas skupić się na ważniejszych 

problemach. Nazajutrz stanie twarzą w twarz z człowiekiem, którego nie znała 

osobiście, ale o którym miała negatywną opinię. Nie da mu powodu do krytyki. 

Bryce  Gillespie,  czterdziestotrzyletni  właściciel  Aussie  Essential,  zmarł 

nagle  i  od  miesiąca przyszłość  jego  firmy  stała  pod  znakiem  zapytania. Kate 

przez  siedem  lat  solidnej  pracy  marzyła  o  kierowniczym  stanowisku.  Teraz 

będzie musiała przekonać o swych kwalifikacjach bratanka Bryce'a, który za-

pewne nie ma pojęcia o prowadzeniu biura podróży. A już na pewno nie wie 

nic o firmie zmarłego stryja. 

Spóźniła  się  dziesięć  minut.  Pierwszy  raz  od  lat.  Zdziwiła  się,  że  przy 

biurku siedzi tylko najmłodsza pracownica. 

R S

background image

 

 

13 

- Dzień dobry. Gdzie się wszyscy podziali? 

- Dzień dobry. Hm... 

Deb zerknęła w stronę sali konferencyjnej. 

- Tylko mi nie mów, że on już tu jest - rzekła Kate. 

- Rzekomo próbował się z tobą skontaktować.  

Kate jęknęła. 

- Zawiadomił, że przyjedzie we wtorek. 

-  Wiem,  ale...  -  Deb  wzruszyła  ramionami.  -  Nas  uprzedził,  że  rano 

będzie zebranie personelu. Wszyscy tam są. 

Kate wytarła nos. 

-  Zebranie  personelu?  -  powtórzyła  zaskoczona.  -  On  wydaje  nam 

polecenia? 

Jej zdaniem bratanek nie był ulubieńcem Bryce'a. Bezduszny obieżyświat 

nie pofatygował się na pogrzeb stryja. 

- Sprawia wrażenie człowieka, który lubi rządzić.  

Kate  gniewnie  sapnęła.  Intruz  nie  miał  żadnych  praw.  Zawsze  podczas 

nieobecności szefa ona zarządzała Aussie Essential Travel. Bruce obiecał jej, 

że  niebawem  dostanie  awans.  Przez  trzy  tygodnie  po  jego  śmierci  doskonale 

sobie radziła. A bratanek Bryce'a wcześniej nie interesował się firmą. Co taki 

człowiek wie o prowadzeniu biura podróży? 

- Źle się czujesz? - spytała Deb.  

Kate pokręciła głową. 

- No, muszę iść. 

Starała  się  zachować  spokój,  aby  ze  spadkobiercą  szefa  rozmawiać 

rzeczowo.  Nowy  właściciel  Aussie  Essential  musi  wiedzieć,  że  ma  do 

czynienia z kompetentną osobą. Była zdecydowana bronić swego stanowiska. 

R S

background image

 

 

14 

Cicho  uchyliła  drzwi.  Pracownicy  słuchali  mówiącego.  Mężczyzna  w 

ciemnym  garniturze  miał  miły,  melodyjny,  a  jednocześnie  władczy  głos.  Wi-

docznie coś usłyszał, bo przerwał i odwrócił głowę. 

Kate  nie  wierzyła  własnym  oczom.  Przygodny  kochanek  okazał  się 

bratankiem szefa! To niemożliwe. 

Spadkobierca Bryce'a jedynie wygląda jak niedawny kochanek. Ogolony 

elegant w drogim garniturze nie może być tym samym mężczyzną, z którym 

się kochała... 

Pracownicy odwrócili się zaintrygowani. Kate na uginających się nogach 

podeszła do jedynego  wolnego krzesła, które stało po prawej stronie mówcy. 

Miała nadzieję, że kochanek jej nie pozna. 

- Przepraszam za spóźnienie - szepnęła. 

- Witam panią. 

Dobrnęła do krzesła. Nerwowo splotła palce i zdecydowała się spojrzeć 

w zielone oczy. 

- Nazywam się Kate Fielding - oznajmiła chłodno. 

Damon patrzył na nią przez parę sekund. 

- Jestem Damon Gillespie. Wczoraj usiłowałem się z panią skontaktować, 

ale bez skutku. Udała się sobota? 

Zapytał takim tonem, jakby wiedział, co robiła w sobotę wieczorem. Na 

szczęście  nie  czekał  na  odpowiedź,  spojrzał  na  zebranych  i  oznajmił,  że  w 

ciągu najbliższych dni porozmawia z każdym z nich.  

Kate spuściła zaciśnięte pięści na kolana. 

Damon  położył  dłonie  na  stole.  Kate  nie  mogła  oderwać  wzroku  od 

palców, które niedawno ją pieściły. 

Ogarnęło  ją  silne  podniecenie.  Dlaczego  gwałtownie  reaguje  na 

mężczyznę, którego postępowanie po śmierci stryja uznała za oburzające? 

R S

background image

 

 

15 

Na dźwięk swego imienia drgnęła i niechcący strąciła pióro na podłogę. 

- Niestety nie słyszałam pytania. 

Damon doskonale o tym wiedział. Ironia losu! Czy mógł przypuścić, że 

kochanka zjawi się na służbowym zebraniu? Zauważył, że zdenerwowała się, 

gdy go zobaczyła. 

Była oschła. Diametralnie inna niż podczas pierwszego spotkania. Chyba 

łudziła się, że jej nie poznał. Widocznie zapomniała, że ma znamię pod lewym 

okiem. 

Schylił się, aby podnieść pióro i, korzystając z okazji, zerknął na nogi w 

półbutach. 

-  Pytałem,  komu  mam  szczególnie  podziękować  za  zajęcie  się 

pogrzebem. Jestem jedynym krewnym mego stryja. 

- Wiem. W domu mam wszystkie rachunki - rzekła chłodno. - I listę osób, 

które przybyły na pogrzeb. 

Mocno podkreśliła ostatnie słowa, jakby oskarżała Damona, że tylko jego 

zabrakło. Mógłby powiedzieć, że wiadomość o śmierci stryja otrzymał dopiero 

przed kilkoma dniami, ale nie lubił się usprawiedliwiać. 

- Dziękuję. 

Uśmiechnął się do pozostałych pracowników. 

-  Tyle  na  dzisiaj.  Proszę  się  nie  martwić.  Razem  jakoś  przetrwamy 

kryzys. 

Gdy wszyscy wstali, chwycił Kate za rękę. 

- Proszę zostać. 

W milczeniu czekali, aż zostaną sami. Kate patrzyła przed siebie pustym 

wzrokiem,  a  dwa  dni  wcześniej  Damon  widział  w  jej  oczach  pożądanie.  Ta 

służbistka w granatowym kostiumie i z gładko zaczesanymi włosami nie była 

egzotyczną kusicielką. 

R S

background image

 

 

16 

W sobotę podała jedno imię, teraz drugie. 

Czy miała podwójną osobowość i prowadziła podwójne życie? 

- Podobno przyjaźniłaś się z Bryce'em. Czy to prawda? 

Kate spojrzała na niego lodowato. 

-  Tak.  Był  dobrym  przełożonym,  ale  przede  wszystkim  prawdziwym 

dżentelmenem. 

Damonowi  przemknęła  myśl,  że  on  w  sobotę  wcale  nie  był 

dżentelmenem, lecz ta kobieta była nim zachwycona. Mimo woli drgnęły mu 

kąciki ust. 

- Nietrudno zgadnąć, co cię bawi - wycedziła Kate przez zaciśnięte zęby. 

W  gniewie  była  wspaniała,  ale  niepotrzebnie  się  złościła.  Nie 

potrzebował firmy po stryju. 

- Bryce  zmarł  zaledwie przed miesiącem - dodała Kate oskarżycielskim 

tonem. - Nie masz dla niego krzty szacunku. 

Damon  zaklął  w  duchu.  Po  swojemu  opłakał  śmierć  Bryce'a,  ale  nie 

musiał się tłumaczyć. 

- To nie kwestia szacunku. Wszyscy jesteśmy śmiertelni. 

- Widocznie stryj niewiele cię obchodził. 

- Traktowałem go jak starszego brata. 

- Dawno i nieprawda. 

- Utrzymywaliśmy dość ścisłe kontakty.  

Zwykle, gdy Bryce potrzebował pieniędzy - dodał w duchu. 

Uważniej przyjrzał się Kate. Źle wyglądała. 

-  Jesteś  chora.  Jedź  do  domu  -  zaproponował.  -  Skontaktujemy  się 

później. 

Kate popatrzyła na niego wzrokiem bazyliszka. 

R S

background image

 

 

17 

- Od trzech lat nie brałam wolnego. Mam poważne stanowisko, w każdej 

chwili mogę być potrzebna. 

-  Jak  sobie  życzysz.  Ale  jeśli  zmienisz  zdanie,  nikt  nie  będzie  miał  do 

ciebie pretensji. 

Kate wstała. 

- Ja miałabym pretensje do siebie. 

- Lepiej miej litość dla siebie. Jeśli będę potrzebny, dzwoń. 

Wziął jej notatnik i zapisał numer telefonu. 

-  Nie  będę  cię  potrzebować  -  rzuciła  Kate  wyniośle.  -  Poradzę  sobie  w 

każdej sytuacji. 

- Wierzę. 

Wzrokiem odprowadził ją do drzwi, odebrał telefon i poszedł na parking. 

Przez  kilka  minut  siedział  w  samochodzie,  niewidzącym  wzrokiem  patrząc 

przed siebie. 

- W co ty mnie znowu wpakowałeś? - mruknął, podnosząc oczy ku niebu. 

Przed  dwoma  laty  przelał  na  konto  Bryce'a  setki  tysięcy  dolarów.  W 

ramach pożyczki. Gdzie podziały się te pieniądze? 

Niedzielę spędził w biurze, przeglądając dokumentację. Bardzo żałował, 

że to zrobił. Zlikwidowanie Aussie Essential oznaczałoby wyrzucenie sześciu 

osób  na  bruk,  a  takiej  ostateczności wolał  uniknąć.  Słynął  z  tego,  że  potrafił 

ratować upadające firmy. 

Obecnie  najważniejsze  było  pytanie,  czy  ma  ochotę  marnować  czas  i 

energię, nie mówiąc o pieniądzach. 

Przez  pewien  czas  mieszkał  w  Sydney.  Gdy  miał  pięć  lat  usłyszał,  że 

niepotrzebnie  się  urodził  i  później  często  mu  to  powtarzano.  Wreszcie  jego 

babka  straciła  cierpliwość,  oświadczyła,  że  dziecko  musi  rozwijać  się  w 

stabilnym otoczeniu i zabrała wnuka do siebie. Jego rodzice nadal prowadzili 

R S

background image

 

 

18 

koczowniczy tryb życia, odwiedzali syna coraz rzadziej, aż w ogóle przestali 

przyjeżdżać. Ostatni raz widział ich przed dziesięciu laty, na pogrzebie babki. 

Nie miał pojęcia, gdzie mieszkają i wcale go to nie interesowało. 

- Bryce, gdybym wiedział, prędzej bym przyjechał - szepnął. 

Lecz  nie  utrzymywali  bliskich  kontaktów.  Każdy  miał  inny  styl  życia, 

pracę oraz zainteresowania. Damon lubił sporty ekstremalne. 

Odziedziczył upadającą firmę i czuł się zobowiązany ją ratować. Do tego 

doszła  niepotrzebna  fascynacja  tą  kobietą.  Po  krótkim  szaleństwie  miał  wy-

raźną ochotę na powtórkę. Czy obraziła się, że odebrał telefon, zamiast czule z 

nią rozmawiać? 

Nie.  Jej  wrogie  nastawienie  miało  inne  źródło.  Chodziło  o  Aussie 

Essential i o to, że uzurpował sobie jej prawa. 

Piastowała najwyższe stanowisko, więc będzie potrzebował jej wsparcia, 

jeżeli zachce utrzymać firmę. Jak udobruchać obrażoną kobietę? 

Najlepiej spotkać się poza pracą. 

 

Kate  odetchnęła  z  ulgą,  gdy  zobaczyła,  że  Damon  wychodzi.  Już  nic 

gorszego nie może się zdarzyć. 

Może  bratanek  zmarłego  szefa  niebawem  zostanie  jej  nowym 

przełożonym. A to człowiek, którym od dawna gardziła. I słusznie. Ten egoista 

sprzątnie jej sprzed nosa kierownicze stanowisko. 

Dlaczego więc na jego widok mięknie jak wosk? Człowiek, który pod jej 

nieobecność zarządził zebranie, nie był mężczyzną, z którym przeżyła chwile 

rozkoszy. Trzeba oddzielić życie zawodowe od prywatnego. 

Ciekawe, kiedy Damon Gillespie zorientuje się, kim ona jest. 

R S

background image

 

 

19 

ROZDZIAŁ TRZECI 

 

Kate chciała odgrzać rosół, ale nie zdążyła, bo zadzwonił telefon. 

- Kate? 

- Tak. 

Z wrażenia nie mogła powiedzieć nic więcej. Zdawało się jej, że Damon 

stoi obok, szepcze prosto do ucha. Czego on chce? 

- Jak katar? - zapytał. 

- Chyba mija - spojrzała na zegar i z wyrzutem dodała: - Jest dawno po 

godzinach pracy. 

- Wiem. Powinienem zadzwonić wcześniej. Mam nadzieję, że chętnie coś 

zjesz. 

Zaburczało jej w żołądku. Czy otrzyma zaproszenie na kolację? 

-  Nie  jestem  głodna.  Pewnie  dzwonisz,  żeby  mi  przypomnieć  o  spisie 

osób obecnych na pogrzebie. Przyniosę jutro. 

- Jadłaś lunch? 

-  Nie  -  usłyszała  pukanie  do  drzwi  i  ucieszyła  się,  że  ma  pretekst  do 

zakończenia rozmowy. - Przepraszam, muszę otworzyć. Zadzwonię później. 

Wątpiła, czy się odezwie, ale przynajmniej będzie mogła powiedzieć, że 

zjadła kolację.  

Odłożyła słuchawkę i poszła otworzyć. 

- Och! 

Na progu stał Damon. W jednej ręce trzymał telefon, a w drugiej pudełko 

z pizzą i papierową torebkę. 

- Dobry wieczór. 

Wymownie spojrzał na nagie piersi widoczne pod przeźroczystą bluzką. 

R S

background image

 

 

20 

- Nie spodziewałam się wizyty - mruknęła.  

Damon puścił oczko. 

- Przed chwilą było ci pilno otworzyć drzwi. 

- Myślałam, że to moja siostra. 

Nie  miała  ochoty  jeść  pizzy  w  towarzystwie  nieproszonego  gościa. 

Damon cierpliwie czekał. 

- Wejdź, ale uprzedzam, że nic nie tknę. 

- Założę się, że nie próbowałaś pizzy, którą poleca Dominic Amigo. 

- A ty kiedy próbowałeś? Rzekomo dopiero co przyjechałeś do Sydney. 

-  Sandy  mi  poleciła.  Po  południu  zadzwoniłem  do  biura,  żeby 

skontaktować  się  z  tobą,  ale  u  ciebie  akurat  był  klient.  Więc  pogadaliśmy  o 

lokalach. 

- Zapamiętam sobie - mruknęła Kate pod nosem.  

Postawiła talerze na stole. Starała się zapomnieć o pizzy, ale zapach był 

tak kuszący, że żołądek głośno upomniał się o swoje prawa. 

- Nie jesteś głodna, hę? 

Damon  postawił  pizzę  na  stoliku  i  uśmiechnął  się.  Tak  samo  jak  w 

sobotę. Pod wpływem uwodzicielskiego uśmiechu Kate traciła głowę. 

Spojrzała na papierową torebkę. 

- Co w niej jest? 

-  Świeży  korzeń  imbiru  i  olejki.  Tymi  specyfikami  moja babcia  leczyła 

przeziębienie. Dołączyłem instrukcję. 

Obcy  człowiek  pomyślał  o  tym,  aby  przynieść  rodzinne  specyfiki  na 

katar! Czy zbyt pochopnie go krytykowała? Ogarnęło ją cieplejsze uczucie. 

- Dziękuję. 

- Nie ma za co.  

Wyjęła odręczną notatkę. 

R S

background image

 

 

21 

- Nadal leczysz tym katar? 

- Nigdy nie bywam przeziębiony. Jestem nieprzyzwoicie zdrowy. 

- Aha. 

Kate  odwróciła  wzrok  od  podniecającego  okazu  zdrowia  i  otworzyła 

lodówkę. 

- Widzę dwa talerze. Czy to znaczy, że pani domu jednak coś zje? 

- Jeśli są oliwki, może dam się skusić. 

-  Jest  ser  mozzarella,  pieczony  kurczak,  pieprz,  grzyby,  cebula,  świeża 

kolendra, sos satay. Niestety brak oliwek. 

- Pierwszy raz słyszę o pizzy z pieczonym kurczakiem i sosem satay. 

- Będzie ci smakować. 

- Pogadamy przy jedzeniu. 

Miała nadzieję, że prędko pozbędzie się gościa. 

- Porozmawiamy, ale nie o interesach - Damon pociągnął nosem. - Co za 

aromat! Nie będziemy psuć sobie apetytu - nałożył porcję pizzy. - Proszę. 

- Dziękuję. Śmierć Bryce'a to był grom z jasnego nieba, prawda? 

W zielonych oczach mignął ból. 

- Strata jedynego krewnego jest bardzo przykra.  

Kate  nie  wyobrażała  sobie,  że  mogłaby  pozostać  bez  najbliższych. 

Rodzina była dla niej najważniejsza. 

- A twoi rodzice? 

Damon zmienił się na twarzy. 

-  Od  wielu  lat  ich  nie  widziałem.  Babcia  wychowywała  mnie  razem  z 

Bryce'em. Mój ojciec nie wie, że jego brat umarł, ponieważ ja nie wiem, gdzie 

go szukać. Nawet gdybym chciał go znaleźć... 

R S

background image

 

 

22 

Kate  była  zaskoczona,  ponieważ  usłyszała  w  jego  głosie  gorycz.  Czy 

uprzedziła się do Damona i niesprawiedliwie go ocenia? Miała pretensję o to, 

że przejmie Aussie Essential, że przyjechał wcześniej, niż zapowiedział. 

- Bardzo mi przy... 

- Nie - przerwał ostro. 

Był zły, ponieważ chciał uchodzić za człowieka, którego nic nie wzrusza. 

Zazdrośnie  strzegł  swej  prywatności,  starannie  ukrywał  bolesną  przeszłość. 

Przed  laty  udało  mu  się  poradzić  sobie  z  bezsilnością  wobec  śmierci.  Od 

tamtego czasu zagłuszał rozpacz ciężką pracą i niebezpiecznymi rozrywkami. 

Z przyjemnością zjadł kawałek pizzy. 

- Niezła, prawda? - spytał. 

Kate  patrzyła  na  niego  zaskoczona.  Czy  to  możliwe,  aby  człowiek  tak 

prędko zapomniał o cierpieniu? 

- Zrób mi przyjemność i zjedz jeszcze trochę - poprosił Damon. 

Próbował  odwrócić  jej  uwagę  od  siebie.  Kate  wzięła  kęs  do  ust, 

posmakowała i oblizała wargi. 

- Faktycznie smakowita - pochwaliła.  

Damon  patrzył  na  nią  rozpalonym  wzrokiem.  To  trzecie  spotkanie  i  za 

każdym  razem  Kate  wygląda  inaczej.  Teraz  była  bardziej  przystępna  niż 

służbistka w granatowym kostiumie. A jednak w tamtej pedantce było coś, co 

go niezwykle podnieciło. 

Najpierw  wystąpiła  jako  Shakira.  Ukryła  twarz  za  woalką,  ale  otwarcie 

uwodziła prawie nagim ciałem z rubinem w pępku. Warto byłoby sprawdzić, 

czy rubin nadal się tam znajduje. 

Teraz  Kate  była  ubrana  byle  jak  i  miała  rozpuszczone  włosy.  Pragnął 

wsunąć w nie palce. Już widział siebie i Kate w łóżku... 

Opamiętał się. 

R S

background image

 

 

23 

- Czy to twoje motto? - zapytał. 

- Słucham? 

Damon  wpatrywał  się  w  napis  na  bluzce,  a  raczej  w  nagie  piersi 

widoczne pod cienkim materiałem. 

-  Diamenty  są  najlepszym  przyjacielem  dziewczyny  -  przeczytał.  -  Czy 

dla ciebie pieniądze są ważniejsze od mężczyzn? 

Kate wyzywająco spojrzała Damonowi w oczy. 

- Powiem ci, gdy spotkam takiego, który jest dużo wart. Oj, nie powiem, 

bo  przecież  niedługo  stąd  wyjedziesz.  Mówiłeś,  gdzie  mieszkasz,  ale  zapom-

niałam. 

- Mieszkam tam, gdzie akurat pracuję. 

- Na czym polega twoja praca? 

- Robię różne rzeczy. 

Nigdzie nie zagrzewał miejsca, ale wolał o tym nie mówić. 

Jego  maksyma  życiowa  brzmiała:  dąż  do  sukcesu,  baw  się  dobrze  i 

poznawaj świat. Nie przywiązuj się ani do ludzi, ani do miejsc. 

- Teraz chcesz przejąć nasze biuro podróży - mruknęła Kate. 

Gniewnie zacisnęła usta. 

Damon  pamiętał  smak  tych  ust,  chciał  znowu  je  całować.  Wiedział,  że 

ona  też  jest  podniecona.  A  jednak  w  czarnych  oczach  widział  niechęć.  Nie 

rozumiał, dlaczego. 

Sprawiała  wrażenie  osoby  poważnej,  odpowiedzialnej,  która  żyje 

wyłącznie  pracą, bo  zależy  jej  na  karierze.  Może  pozwalała  sobie  jedynie  na 

przelotne  miłostki.  Dowodem  na  to  byłby  fakt,  że  miała  przy  sobie 

prezerwatywy. 

Aby stopić lody, zapytał: 

- Lubisz gotować? 

R S

background image

 

 

24 

-  Lubię  od  czasu  do  czasu  wypróbować  nowy  przepis,  ale  nie  znoszę 

codziennego gotowania. 

- Czy zapraszałaś Bryce'a do domu i gotowałaś dla niego? On wcale nie 

zwracał uwagi na to, co jadł. Mógł codziennie jeść tę samą potrawę. 

- Wiem. 

Kate uśmiechnęła się i odsunęła talerz. Damon też się uśmiechnął. 

- Często podróżujesz służbowo? 

- Ostatnio raz w roku jeździłam na wycieczkę rozpoznawczą. Niedawno 

Bryce obiecał mi coś ciekawszego. 

- Pieszą wędrówkę po Nepalu? 

-  A  skąd!  Nic  w  tym  stylu  -  Kate  wybuchnęła  śmiechem.  -  Ja  uznaję 

wakacje w pięciogwiazdkowych hotelach. 

- Często bywasz w nocnych klubach? 

- Nie. 

- Nigdy nie pozwalasz sobie na odrobinę szaleństwa? 

W czarnych oczach mignął strach, a w głosie zabrzmiała ostra nuta. 

- Wszyscy czasem sobie pozwalamy. No, kolacja skończona. Zaczynamy 

sprawdzanie listy? 

Damon  nie  odpowiedział,  bo  pomyślał  o  czymś  przyjemniejszym. 

Wolałby sprawdzić, czy rubin znajduje się na miejscu. 

-  Tu  jest  lista  osób,  które  przyjechały  na  pogrzeb.  Chcesz  komuś 

podziękować? 

Zamiast  odpowiedzieć,  Damon  zapytał  o  najbardziej  interesującą  go 

kwestię. 

- Mówiłaś, że byłaś zaprzyjaźniona z Bryce'em. Co to znaczy? 

-  Co  piątek  mieliśmy  „randkę"  i  w  milszym  niż  biuro  otoczeniu 

omawialiśmy sprawy związane z pracą. Nasze stosunki były czysto służbowe. 

R S

background image

 

 

25 

Damon odetchnął z ulgą. 

- Zawsze spotykaliście się w tym samym miejscu, prawda? 

- Tak. 

- Cały Bryce.  

Drgnęły jej kąciki ust. 

- Znaliśmy się bardzo długo. 

Przeglądanie  listy  zajęło  godzinę.  Przez  cały  czas  Kate  czuła  na  sobie 

płonący wzrok Damona. Była ciekawa, czy poznał w niej sobotnią kochankę. 

- Jedno załatwione. 

- Dziękuję. 

Damon pochylił się i nakrył jej dłoń swoją. 

- To chyba pomoże - powiedziała Kate. - Mam na myśli informacje. 

- Wiem, o co ci chodzi. 

Patrzył  na  nią  uśmiechnięty,  ale  Kate  nie  zdobyła  się  na  uśmiech. 

Podniecona pomyślała, że zwykły gest może być cudowną pieszczotą. Patrzyli 

sobie w oczy i przez moment bała się, że została rozpoznana. 

Lecz Damon odsunął się i wstał. 

- Czas na mnie. Nie zapomnij o olejkach. 

- Będę pamiętać. 

-  Jutro  nie  przyjadę  do  biura,  bo  umówiłem  się  z  adwokatem.  Musimy 

uporządkować sprawy Bryce'a. 

- Poradzimy sobie bez ciebie - oschle rzuciła Kate. 

Damon przewrotnie się uśmiechnął. 

- Jestem tego pewien. Wykonałaś dobrą robotę. Dziękuję. 

- Bryce obiecał mi awans.  

Musiała to powiedzieć. 

- Chciał wyjechać? 

R S

background image

 

 

26 

- Nie wiem, co planował. Powiedział mi tylko, że bierze dłuższy urlop. 

Damon zmarszczył brwi. 

-  Trzeba  podjąć  jakąś  decyzję.  Twoje  doświadczenie  będzie  mi 

potrzebne. 

Kate skinęła głową. 

- Dobranoc. 

- Dobranoc. 

Słyszała oddalające się kroki, trzaśnięcie drzwi samochodu, szum silnika. 

Dopiero gdy wszystko ucichło, zaczęła normalnie oddychać. 

Podczas wizyty Damon był bardzo miły; to nie ów zarozumiały osobnik, 

który  rano  szarogęsił  się  w  biurze.  Przywiózł  leki  na  przeziębienie.  Jaki 

mężczyzna przywozi obcej kobiecie takie rzeczy? Czy to na pewno on uwodził 

nieznaną dziewczynę? 

Mężczyźni potrafią oddzielać seks od innych dziedzin życia. Za przykład 

może służyć były narzeczony. Kate przysięgła sobie, że nigdy więcej nie zaufa 

żadnemu mężczyźnie. Jeden błąd wystarczy. 

Mimo wszystko było jej trochę przykro, że Damon nie ma krewnych. Nie 

wyobrażała sobie, jak można żyć bez kogoś bliskiego, kto wesprze w trudnych 

chwilach. Pomyślała o swym apodyktycznym ojcu. Traktował ją, jakby miała 

trzynaście lat, ale wybaczała mu, bo gotów był wszystko dla niej zrobić. 

Damon  musi  być  bardzo  samotny.  Lecz  zamiast  mu  współczuć,  należy 

pamiętać, że na razie będzie szefem. Całe szczęście, że jej nie poznał. Powinna 

być zadowolona, a czuła się zawiedziona. 

Rano  Damon  zabrał  się  do  robienia  porządku  w  mieszkaniu  Bryce'a. 

Usiłował  posegregować  kartony  wypełnione  papierami.  Wyciągnął  rachunek 

za prąd, przeczytał, cisnął na biurko. 

- Niech to! 

R S

background image

 

 

27 

Pomasował zesztywniały kark, zamknął piekące oczy. Spędził bezsenną 

noc z winy kobiety, która stale zaprzątała mu myśli. Wieczorem z trudem po-

wstrzymał się, by jej nie pocałować. 

Była  najbardziej  czarującą  kobietą,  jaką  w  życiu  spotkał.  I  najbardziej 

namiętną kochanką, jaką miał. Uwiodła go tajemniczością, ekstatyczną reakcją 

na pieszczoty. 

Stanowiła  zagadkę.  Shakira to  wytwór  fantazji,  alter  ego  Kate  Fielding. 

Fascynujące wcielenie. Kto by pomyślał, że opanowana służbistka z biura po-

dróży tak bardzo lubi seks? 

Interesowało go pytanie, czy przestrzega tych samych reguł, co on. 

R S

background image

 

 

28 

ROZDZIAŁ CZWARTY 

 

We  wtorek  przyjechała  do  pracy  bardzo  wcześnie,  na  wypadek  gdyby 

Damon zmienił zdanie i jednak się pojawił. 

Wieczorem długo  leżała  w  gorącej  wodzie z  olejkami. Po aromatycznej 

kąpieli  poczuła  się  nie  tylko  odświeżona,  ale  i  ożywiona.  Czy  tak podziałały 

olejki? A może raczej wyobrażanie sobie, że kąpie się z Damonem? 

Wieczorem o nim marzyła, ale rano wróciły dawne pretensje. 

Z zadumy wyrwał ją głos Sandy. 

- Jaka jest twoja opinia? 

- Na jaki temat? 

- Co sądzisz o nowym szefie? 

Sandy tęsknie westchnęła, co rozdrażniło Kate. 

- Jeszcze nie jest naszym szefem - odwróciła się, ponieważ oblała ją fala 

gorąca. - Może myśli o sprzedaniu firmy. 

- To po co wprowadzałby zmiany? 

- Jakie zmiany? 

- No, ten nowiuteńki automat z kawą.  

Jaki automat? 

- Nie miałam czasu na picie kawy. Muszę wreszcie załatwić tę grupową 

rezerwację, bo dzwonili z lotniska. Nowe urządzenie jest niepotrzebne.  

Sandy przyjrzała się jej zaintrygowana. 

- Co cię ugryzło? Masz coś przeciwko temu supermanowi? 

-  Nie  -  burknęła  Kate.  Coś  sobie  przypomniała  i  groźnie  spojrzała  na 

Sandy. - Dlaczego nie powiedziałaś, że do mnie dzwonił? 

- Zapomniałam. Przepraszam. 

R S

background image

 

 

29 

- Twierdziłaś, że rozmawiam z klientem, chociaż nie miałam interesanta. 

Pracowałam na zapleczu, żeby was nie zarazić. 

Sandy wzruszyła ramionami. 

- Pomyliłam się. Jeszcze raz przepraszam - zerwała się z krzesła. - Zaraz 

cię udobrucham. Przyniosę ci pyszną kawę. Może być cappuccino? 

-  Nie.  Dziękuję  -  starała  się  mówić  spokojnie,  ale  ostatnio  spokój  ją 

opuścił. - Niedługo zrobię przerwę i sama się obsłużę. 

No,  proszę!  „Superman"  zjawił  się  poprzedniego  dnia  i  już  stał  się 

przyczyną konfliktu. 

Nowy automat! Nie ulegało wątpliwości, że Damon stara się przeciągnąć 

ludzi na swoją stronę. Cały personel go polubi, zechce, aby został. 

Jaką  następną  innowację  wprowadzi?  Pewnie  wymyśli  inną  nazwę. 

Sprawiał wrażenie człowieka, który musi wycisnąć swe piętno na firmie. 

Stali klienci mieli zaufanie do Aussie Essential. Dlaczego zmieniać coś, 

co dobrze funkcjonuje? 

Zdążyła załatwić rezerwację, gdy zadzwonił telefon. 

- Dzień dobry. Kate Fielding z Aussie Essential Travel. 

- Dzień dobry. Cieszę się, że katar minął.  

Damon.  

Chciała być chłodna, opanowana, ale czuła, że serce od razu mocniej bije. 

- Co mogę dla ciebie zrobić? - zapytała.  

Przez chwilę milczał, jakby wybierał jedną z wielu możliwości. 

- Chciałbym po południu skorzystać z twojej pomocy. Będziesz wolna o 

trzeciej? 

- Czy to ma związek z pracą? 

- Oczywiście. 

R S

background image

 

 

30 

Kate  westchnęła.  Już  raz  się  kochali...  Szkoda,  że  dalszego  ciągu  nie 

będzie, ale jako podwładna jest nieosiągalna. 

- Jeśli się uwinę, będę wolna. 

- Przyjadę po ciebie. 

- Kto jeszcze jest potrzebny? 

- Wystarczysz ty. Masz zastrzeżenia? 

- Nie. 

- Godziny pracy są od wpół do dziewiątej do wpół do szóstej. Cokolwiek 

poza tym... 

Dlaczego nie dokończył zdania? Co to znaczy?  

Serce gwałtownie zatrzepotało, ciało pragnęło tego „cokolwiek". 

- Rozumiem - wykrztusiła. 

- Do zobaczenia. 

Czuła  się  wyczerpana  jak  po  maratonie.  Miała  nadzieję,  że  do  piątej 

zrobią to, o co Damonowi chodzi i rozstaną się. Czas po godzinach pracy był 

niebezpieczny. 

Gdy  Damon  przyjechał,  natychmiast  wzięła  torebkę  i  wstała.  Wolała 

przywitać się bez świadków. 

Damon  obrzucił  taksującym  spojrzeniem  jej  czarne  spodnie  i  białą 

bluzkę. Sam był ubrany podobnie; w białą koszulę, czarną skórzaną marynarkę 

i popielate spodnie. 

Poczekał,  aż  Kate  wsiądzie  i  zamknął  drzwi.  Gdy  przechodził  przed 

maską,  Kate  pomyślała,  że  wyglądają,  jakby  wcześniej  uzgodnili,  w  co  się 

ubiorą. 

Damon usiadł za kierownicą. 

- Dokąd jedziemy? - zapytała Kate. 

R S

background image

 

 

31 

- Niedaleko. Jeśli pogoda dopisze, trochę się przejdziemy. Masz wygodne 

buty? 

- Dlaczego pytasz? Wynająłeś to luksusowe auto na czas pobytu? 

- Tak. Przyda się samochód, bo trochę tutaj pobędę. Muszę zrobić coś z 

mieszkaniem Bryce'a i z firmą. 

Kate posmutniała na myśl, że jej przyszłość zależy od Damona. Awans, 

na który tyle lat czekała, stawał się nieosiągalny. 

- Jesteś dziwnie milcząca. Co cię gnębi? - zapytał biorąc ją za rękę. 

Ciepły dotyk wywołał rozkoszny dreszcz. 

- To miało być spotkanie służbowe - mruknęła.  

Kątem oka dostrzegła, że Damon pokręcił głową. 

Na  pewno  po  tym  spotkaniu  uzna  ją  za  zimną  dziewicę  bez  poczucia 

humoru.  Patrzyła  przed  siebie  i  starała  się  nie  wdychać  zapachu  skórzanej 

marynarki. 

Rozpadało się. 

Damon zaparkował przy placu zabaw niedaleko Aussie Essential i podał 

Kate notatnik. 

- Zaczniemy tutaj. Zanotujesz ofertę konkurencji, ceny. Aby utrzymać się 

na rynku, trzeba znać taktykę rywali. 

- Wystarczyłoby przejrzeć ich strony internetowe. 

-  Lepiej  poznaje  się  czyjąś  linię  postępowania,  gdy  człowiek  osobiście 

przyjrzy się wszystkiemu. 

- Do tego nie jestem ci potrzebna. Sam mógłbyś to zrobić. 

- Ale byłoby mniej przyjemnie. 

Kate odwróciła się, aby nie widzieć roziskrzonych oczu i nie zdradzić się 

z tym, jak ciało reaguje na bliskość Damona. Wyjrzała przez okno. 

- Grozi nam areszt za kręcenie się tutaj bez powodu. 

R S

background image

 

 

32 

Dobrze,  jeśli  zostaną  zatrzymani  jedynie  za  to.  Coraz  trudniej  było 

panować nad sobą. Miała ochotę przysunąć się do Damona, sprawdzić, jaka w 

dotyku jest marynarka, ciało... 

- O czym myślisz? - zapytał Damon. 

- Nie widzę nawet szyldu. 

- Proszę - podał lornetkę. - Sprawdź teraz. 

-  Chcesz  być  zatrzymany  za  podglądanie?  -  była  wściekła,  że  dała  się 

nabrać. - Cholera! O co ci właściwie chodzi? 

Damon spoważniał. 

- Przyznaję, że chciałem porozmawiać z tobą w cztery oczy. 

-  Ściągnąłeś  mnie  tu  pod  fałszywym  pretekstem  -  wycedziła  zimno.  - 

Wcale nie chodzi o poznanie taktyki rywali. Chcesz... 

Odwróciła się, aby nie dostrzegł tego, co ma wypisane na twarzy. 

-  Chcę  poznać  twoją  opinię  o  sytuacji  Aussie  Essential.  Lepiej,  żeby 

reszta personelu nie słyszała naszej rozmowy. 

Aha. Czyli nie zamierza jej uwieść. Chodzi mu tylko o pracę. 

- Według mnie wszystko jest w porządku - zaczęła z namysłem. - Oprócz 

księgowości, którą Bryce osobiście się zajmował. 

Damon  przejrzał  dane  z  ostatniego  miesiąca,  sprawdził  tyle  kwitów,  ile 

udało mu się znaleźć. Niestety nic nie zgadzało się z wydrukami bankowymi. 

- Będę z tobą szczery - spojrzał Kate prosto w oczy. - Będzie piekielnie 

dużo roboty. 

- Sprawdziłeś finanse? 

- Czy to cię dziwi? 

- Szczerze mówiąc, bardzo. 

- Masz o mnie kiepską opinię.  

Kate zarumieniła się. 

R S

background image

 

 

33 

- Za mało o tobie wiem, żeby mieć jakąś opinię.  

Damon ujął ją pod brodę i zmusił, aby na niego spojrzała. Chciał widzieć 

subtelne zmiany w czarnych jak noc oczach. 

- Co nieco już wiesz. 

- Powiedziałeś, że nigdzie nie zagrzewasz miejsca. Podejrzewam, że przy 

niczym nie trwasz do końca. 

- Mów dalej. 

- Nie rezygnujesz z żadnej przyjemności. 

-  Masz  na  myśli  kobiety,  prawda?  A  rzekomo  chciałaś  skupić  się  na 

sprawach służbowych.  

Kate wzruszyła ramionami. 

-  Interesuje  mnie  wszystko,  co  może  wpłynąć  na  losy  firmy.  Gdy 

znudzisz się, rzucasz wszystko i ruszasz dalej. Mam rację? 

- Niektórzy tak sądzą. 

- Dlaczego teraz miałoby być inaczej? 

- Zostałem właścicielem i... przeszkadzam ci, prawda? 

Milczenie  stanowiło  odpowiedź.  Nie  podobał  się  Kate,  a  mimo  to  byli 

idealnymi kochankami. 

Kate nie wiedziała, że on o tym wie. 

Rozmowa  zaszła  za  daleko.  Miał  wrażenie,  że  się  udusi,  więc  prędko 

otworzył drzwi. 

- Chodźmy pospacerować. 

- Przecież leje. 

- Kropi, a poza tym nie jesteśmy z cukru. 

Na liściach skrzyły się krople wody. Plac zabaw był pusty. Damon ręką 

przetarł huśtawkę, usiadł i zaczął się bujać. 

R S

background image

 

 

34 

Kate miała żakiet zapięty na wszystkie guziki, starannie uczesane włosy, 

stała sztywno  wyprostowana i patrzyła na Damona z dezaprobatą. Wyglądała 

tak nie na miejscu, że uśmiechnął się. 

- Pani Fielding, zapraszam na drugą huśtawkę. 

- Niepotrzebnie tracimy czas. 

- Czy człowiek traci czas, gdy robi coś przyjemnego? 

-  Może  ciebie  bawi  dziecinne  zachowanie.  Mnie  nie.  Zresztą  huśtawka 

jest mokra. 

- Na to jest rada. 

Położył swoją marynarkę na sąsiedniej huśtawce, ale Kate ani drgnęła. 

-  Bądź  dziecinna  choć  przez  chwilę  -  pociągnął  ją  za  rękę.  -  Przecież 

masz ochotę się pobujać. 

Pozwoliła  zaprowadzić  się  do  huśtawki.  Drgnęły  jej  kąciki  ust, 

rozświetliły się oczy. 

- Dawno się nie huśtałam. 

- Pamiętasz, ile wtedy miałaś lat? 

- Dwanaście. 

Myślami wrócili do dzieciństwa i przez parę minut huśtali się zatopieni 

we wspomnieniach. 

- Niepotrzebnie martwisz się o pracę - odezwał się Damon. 

- Łatwo ci mówić. Jeśli będą duże kłopoty... Nie chodzi mi tylko o mnie... 

Sześć osób jest zagrożonych. 

Damon postanowił nikogo nie zwalniać, ale nie chciał, żeby ktokolwiek 

wiedział, ile pieniędzy musi przeznaczyć na ratowanie Aussie Essential. 

- Zrobię, co w mojej mocy, żeby nikt nie stracił pracy. 

- Ładnie z twojej strony -  Kate spojrzała na zegarek. - Czas wracać, bo 

jeszcze mam sporo roboty. 

R S

background image

 

 

35 

Posmutniała, a Damon stracił humor. 

- Szef nie będzie się pieklił, jeśli zostawisz na jutro - rzekł cicho. 

Kate zeskoczyła z huśtawki. 

-  Nie  jesteś  moim  przełożonym  i  raczej  nie  będziesz.  Z  twoich  słów 

wynika, że trochę nam pomożesz i znikniesz z horyzontu. 

- Według ciebie tak postąpię? 

- Nie wiem, nie znam cię. 

- Masz okazję mnie poznać. 

Lecz  Kate  ruszyła  w  stronę  samochodu.  Wobec  tego  wziął  marynarkę  i 

też poszedł. 

W drodze powrotnej bez uprzedzenia skręcił w stronę Diamond Bay. 

- Źle jedziemy! - zawołała Kate. 

- Chcę coś ci pokazać. 

Zaparkował  na  szczycie  urwistej  skały,  skąd  rozciągał  się  widok  na 

majestatycznie  piękny  ocean.  Wysiadł  i  z  przyjemnością  oddychał  słonym 

powietrzem. 

- Kiedyś bardzo lubiłem to miejsce - powiedział, gdy Kate stanęła obok. 

- Mieszkałeś gdzieś w pobliżu? 

- Nie. Mieszkaliśmy koło kolei. Gdy pędziły pociągi, w oknach dzwoniły 

szyby, podłoga drżała. Dzień i noc prawie bez przerwy. Uciekaliśmy od hałasu 

i tutaj rozkoszowaliśmy się ciszą. 

- Ty i Bryce? 

-  Nie  -  odparł  niechętnie.  -  Chodziliśmy  na  długie  spacery  i  czasem 

wysuwaliśmy  się  za  barierę,  żeby  sprawdzić,  kto  podejdzie  bliżej  skraju 

urwiska. 

- Ile wtedy miałeś lat? 

- Dwanaście. 

R S

background image

 

 

36 

- Ja w tym wieku się huśtałam, a ty igrałeś ze śmiercią. 

Ostatni raz był tutaj już bez Bonity. Patrząc na horyzont, zastanawiał się, 

czy gdzieś tam daleko jest jego ukochana. Strome skały kusiły i przez moment 

myślał o samobójstwie. 

Tamtego dnia przysiągł sobie, że będzie żył bez oglądania się wstecz. 

- Niebezpiecznie tu - szepnęła Kate. 

Damon  skrzyżował  ręce  na  piersi.  Popełnił  błąd,  odwiedzając  ulubione 

miejsce  swoje  i  Bonity.  Jeszcze  większym  błędem  było  zabranie  tu  Kate.  A 

mimo  to  czuł  ukojenie.  Czy  Kate  wie,  co  znaczy  stracić  kogoś  bliskiego? 

Wolał nie pytać. 

Znowu  zaczęło  padać.  Kate  miała  mokre  oczy.  Od  deszczu  czy  od  łez? 

Czy wspominała kogoś, kogo straciła? 

Bał  się  głębiej  zajrzeć  w  czarne  oczy,  aby  nie  zobaczyć  tam  siebie. 

Odsunął się. Kilka razy w roku narażał się, igrał ze śmiercią. Uwielbiał ryzyko, 

ale takie, które nie wymagało angażowania serca. 

R S

background image

 

 

37 

ROZDZIAŁ PIĄTY 

 

Damon  zadzwonił  do  biura,  aby  uprzedzić,  że  nie  wrócą,  po  czym 

oznajmił: 

- Zapraszam cię na kolację. 

Kate drgnęła zaskoczona. Czy w tej propozycji jest erotyczny podtekst? 

Po namyśle uznała, że nie chodzi o seks. 

- We wtorki odwiedzam rodziców - rzekła cicho. 

-  W  każdy  wtorek?  -  przelotnie  zerknął  na nią  i  wzruszył  ramionami.  - 

Rodzina ma pierwszeństwo. Rozumiem. 

Kate usłyszała w jego głosie rozczarowanie i zrozumiała, że gdy stali na 

urwistej  skale,  zaszła  w  nich  zmiana.  Stało  się  coś  istotnego,  co  nie  ma 

związku z seksem. Pomyślała, że powinna uciekać, ale powiedziała: 

- Zadzwonię do domu i przełożę spotkanie. 

- Nie musisz.  

Kate wyjęła telefon. 

-  Dzień  dobry,  mamusiu.  Przepraszam,  ale  dziś  nie  przyjadę.  Jestem  z 

bratankiem Bryce'a, mamy robotę, którą trzeba skończyć. Jeszcze raz przepra-

szam. Zadzwonię później. 

Uzmysłowiła sobie, że nie podała imienia Damona. 

Czy  to  znaczy,  że  podświadomie  odcina  się  od  niego?  Wolałaby,  aby 

rodzice  nie  pytali  o  nowego  szefa,  bo  nie  mogłaby  opowiadać  o  nim  bez 

rumieńców.  Damona  też  się  wstydziła,  ponieważ  słyszał  jej  kłamstwo. 

Zapewne uważał, że musi okłamywać rodziców, którzy nie pozwalają jej żyć 

własnym życiem. 

- Niedaleko jest lokal... - zaczęła. 

R S

background image

 

 

38 

- Ja coś przygotuję. 

Kate ani przez moment nie przypuszczała, że to będzie kolacja we dwoje. 

Udawała spokój, chociaż serce zaczęło mocno bić. 

- Umiesz gotować? 

- Tak. Jestem ciekaw, jak ocenisz moje umiejętności. 

- Uprzedzam, że mam pustą lodówkę, bo nie zrobiłam zakupów. 

- Ale ja zrobiłem. Zjemy kolację w mieszkaniu Bryce'a. Odpowiada ci? 

- Tak. 

Damon był mile zaskoczony. Nastawił się na to, że będzie musiał długo 

ją namawiać, a tymczasem od razu się zgodziła. 

Miał ochotę objąć ją, ale bał się, że znowu się odsunie. Gdzie podziała się 

zalotna dziewczyna, która uwiodła go w sobotę? 

Nie  wspomniał  o  pierwszym  spotkaniu,  chociaż  milczenie  działało  na 

jego  niekorzyść.  Wolałby  otwarcie  porozmawiać  o  tym,  co  przeżyli.  To  był 

fantastyczny seks. Pragnął zrobić następny krok, a nie zaczynać od początku. 

Chciał podziwiać całą Shakirę bez tiuli... i bez zahamowań. 

Powinien  od  razu  powiedzieć  Kate,  że  już  się  znają.  Patrząc  na  nią 

podczas  zebrania  zrozumiał,  że  jedna  noc  nie  wystarczy.  Jak  postępować? 

Uwodzić bez wspominania o tamtym spotkaniu czy otwarcie postawić sprawę? 

Wybrał drugi wariant. Zastosuje go jeszcze tego dnia. 

Na  myśl  o  tym  ogarnęło  go  pożądanie.  Nie  będą  mieli  tajemnic,  nie 

będzie  żadnych  barier.  Chodzi  tylko  o  przyznanie,  że  przeżyli  coś 

fantastycznego i znowu mogą to przeżyć. 

Podniecony cieszył się, że następnym razem nie będzie przeszkadzać im 

ubranie.  Lecz  tego  wieczoru  bardziej  zależało  mu  na  towarzystwie  i 

instynktownie czuł, że Kate pragnie tego samego. 

Pół godziny później zajął się przygotowaniem kolacji. 

R S

background image

 

 

39 

- Mam nadzieję, że lubisz ryby - powiedział, wyjmując z lodówki łososia. 

- Bardzo. 

Zadzwonił telefon. Kate wyciągnęła komórkę z torebki. 

-  Cześć  -  unikając  wzroku  Damona,  wyszła  na  patio.  -  To  kiepska 

propozycja, bo przecież właściwie go nie znam. 

Mówiła przyciszonym głosem, ale Damon słyszał ją przez otwarte okno. 

-  Niemożliwe.  To  nie  mężczyzna,  którego  zaprasza  się  do  domu  i 

przedstawia rodzicom. Nawet gdy jest w garniturze. Pod warstewką ogłady... - 

wybuchnęła zduszonym śmiechem. 

Damon  był  pewien,  co  wywołało  śmiech.  Prawdopodobnie  rozmowa 

zeszła na seks i Kate pomyślała o sobotniej nocy. 

- Tak czy owak odpada - ciągnęła Kate. - Przyjechał do Sydney tylko po 

to, żeby załatwić sprawy spadkowe i jechać dalej. Kto wie, czy za miesiąc będę 

miała pracę. Przepraszam, muszę kończyć. Ciao. 

Wróciła do kuchni. Damon nakrył do stołu. 

- Ktoś cię kontroluje? 

- Dzwoniła moja siostra. Jeśli nie zjawię się o ustalonej porze, zaraz musi 

wiedzieć, dlaczego. 

Nagle znowu zadzwonił telefon Kate. Odebrała i przygryzła wargę. 

- Tak, tatusiu, oczywiście, upewnię się. Nie, ja...  

Damon nie rozróżniał słów, ale słyszał władczy ton pana Fieldinga. 

- A ja myślałam... - urwała speszona. - Przeproś mamę w moim imieniu. 

Tak. Do usłyszenia. 

- Jakieś niesnaski? 

-  Nie,  skądże  -  Kate  spojrzała  na  talerze.  -  Łosoś  bardzo  apetycznie 

wygląda. 

R S

background image

 

 

40 

Usiedli  przy  małym  stole.  Przez  otwarte  okno  dochodził  szum 

samochodów. 

- Mówiłaś, że masz dużą rodzinę. 

- Mama jest Włoszką, więc to nic dziwnego. 

- A ojciec? 

-  Dziadkowie  pochodzą  z  Włoch.  Tatuś  urodził  się  w  Australii,  ale  ma 

serce  Włocha  -  zapatrzyła  się  w  dal.  -  Moi  rodzice  są  konserwatywni  i mam 

tłum konserwatywnych krewnych. 

- Czy twoja siostra mieszka z rodzicami? 

-  Tak.  Za  kilka  tygodni  wychodzi  za  mąż.  Podczas  wakacji  w  Europie 

poznała Francuza. Leon rzucił pracę i przyjechał do Australii, żeby być z Rosą. 

Romantyczna miłość. 

- Raczej wakacyjny romans trwający najdalej pół roku. 

-  Nie  znasz  ich,  a  kraczesz,  że  się  rozwiodą.  Jesteś  cynikiem.  Żal  mi 

twojej żony. 

-  Nie  żałuj,  bo  takiej  nie  ma  i  nie  będzie.  Odpowiada  mi  obecny  tryb 

życia. Mogę nalać ci wina? 

Nie czekając na odpowiedź, napełnił kieliszki. Rozmowa o małżeństwie 

zawsze psuła mu humor. 

- Jakie jest to twoje życie? 

- Nieskomplikowane, bez obciążeń.  

Kate popatrzyła na niego krytycznie. 

- I bez odpowiedzialności - mruknęła.  

Damon pomyślał, że tacy byli jego rodzice. Czy odziedziczył ich wady? 

Uwielbiał ryzyko, ale czy to oznacza nieodpowiedzialność? Nie, ponieważ nie 

miał żony i dzieci, narażał tylko siebie. 

R S

background image

 

 

41 

W  interesach  był  bardzo  poważny,  odpowiedzialny,  ale  Kate  nie  musi 

wiedzieć o jego firmach w Azji i Ameryce. 

Dopisywało mu niebywałe szczęście w interesach, lecz nie interesowało 

go bogactwo jako takie. Zaczął bardzo skromnie. Zainwestował  wszystko, co 

posiadał  w  upadającą  firmę,  którą  po  pewnym  czasie  sprzedał  z  dużym 

zyskiem. Od śmierci Bonity pasjonowały  go sporty  ekstremalne, pamiętał, że 

życie może nagle się skończyć. 

Z zamyślenia wyrwał go głos Kate. 

- Bryce chciał, żebyś został jego partnerem, ale odmówiłeś. 

- Wytłumaczyłem mu, dlaczego. 

Pięć lat temu walczył z demonami i zainwestował wszystkie pieniądze w 

nową firmę. 

- Dam głowę, że ty jesteś bardzo odpowiedzialna. Robisz to, czego inni 

od ciebie oczekują. 

Kate gwałtownie odstawiła kieliszek. Trafił w czuły punkt. 

-  A  ty?  -  zapytała  ostro.  -  Gonisz  za  mrzonkami  niezależnie  od 

konsekwencji? Nieważne, czy ktoś przez ciebie cierpi? 

Nieprawda. On jedynie uciekał przed koszmarami. 

- Coś w tym guście - pochylił się ku niej. - A ty czego chcesz? 

- Być najlepszą w swoim zawodzie. 

-  Chyba  powtarzasz  słowa  ojca.  Czego  sama  chcesz?  Tak  naprawdę,  w 

głębi duszy? 

Kate zamglonym wzrokiem popatrzyła w dal. 

- Czasami chcę zrzucić skorupę, być kimś innym. 

- Warto spróbować. 

Bez pytania rozpuścił jej włosy. Kate patrzyła na niego wielkimi oczami, 

przez jej ciało przebiegło drżenie. 

R S

background image

 

 

42 

- W pracy nie noszę rozpuszczonych włosów - szepnęła. - Nie wypada. 

- Teraz jesteś poza biurem. 

Bez  pośpiechu  wyjął  złote  kolczyki,  delikatnie  pomasował  płatki  uszu. 

Wymownie  spojrzał  na  pięknie  wykrojone  usta.  Ulegając  pokusie,  powiódł 

kciukiem po czerwonych wargach. Podobnie zaczęło się pierwsze spotkanie. 

Kate  wpatrywała się  w niego bez słowa. Nie miała siły go odepchnąć... 

Nie chciała. 

- Nie lubisz siebie, prawda? - nieoczekiwanie zapytał Damon. 

Pomyślała, że gdy on tak na nią patrzy, jest z siebie zadowolona. Gdy ją 

obejmował, miała upajające złudzenie, że jest centrum wszechświata. Damon 

był  czułym,  delikatnym,  a  jednocześnie  namiętnym  kochankiem.  Wiedziała, 

jak uwodzi, pieści, kocha. 

- Lubię, ale czasami... 

Czy jest w transie i dlatego pragnie kochać się tutaj i teraz? To nic, że już 

zna Damona i wie, że jest żądnym przygód obieżyświatem. I jej szefem. 

Znała też siebie. Była skromna, spokojna. 

Wolała  o  tym  nie  myśleć.  Na  kilka  sekund  ogarnęło  ją  pragnienie,  by 

spłonąć w ogniu, który rozgorzał w zielonych oczach. 

- Każdy czasem chce być kimś innym - szepnął Damon. 

- Ale ja... 

Urwała, ponieważ od żaru pożądania zmąciły się jej myśli. 

- Czy wtedy, gdy do głosu dochodzi Shakira? 

- Nie! 

Damon mówił tak, jakby uważał, że Shakira pojawia się regularnie. Czy 

posądzał  ją,  że  stale  uwodzi  nieznanych  mężczyzn?  Całkiem  możliwe.  A 

przecież tylko jeden raz odważyła się na ryzykowną grę, której zasad nie znała. 

R S

background image

 

 

43 

Wolałaby  nie  patrzeć  w  zielone  oczy.  Czy  Damon  uważa  ją  za  łatwą 

kobietę?  Chyba  nie.  Raczej  za  nowicjuszkę,  która  weszła  na  dotychczas 

omijaną ścieżkę. 

Trudno powiedzieć, co jest gorsze. Damon nie znał jej, więc nie wiedział, 

że  nawet  we  własnym  mieszkaniu  czuje  się  skrępowana.  Nadal  postępowała 

według oczekiwań rodziców. 

Gniew  dodaje  energii,  jest  wskazany,  lepszy  od  obezwładniającego 

wstydu.  

Kate odsunęła się. 

- Wiedziałeś! - krzyknęła. - Od samego początku, prawda? 

- Chyba nie sądziłaś, że o tym zapomnę?  

Delikatnie musnął znamię pod okiem.  

Kate zrobiło się gorąco, poczerwieniała. 

- Oszukałeś mnie. 

Słowa  z  trudem  przeszły  przez  ściśnięte  gardło,  ale  duma  kazała  Kate 

patrzeć Damonowi w oczy. Na pewno kpił z niej za plecami, obśmiewał nudną 

służbistkę z biura podróży... 

-  Ty  wiedziałaś,  kim  ja  jestem  -  mrugnął  porozumiewawczo.  -  Oboje 

zawiniliśmy. 

- Nie muszę się spowiadać, ale powiem ci, że przed sobotą Shakira nie 

istniała. 

Była wściekła na siebie za głupi pomysł i na Damona za to, że właśnie on 

się  nawinął.  Idiotyczny  zbieg  okoliczności!  Bezmyślnie  postanowiła  zagrać 

rolę, której nie znała. 

Zerwała się z miejsca, lecz Damon ją przytrzymał. 

- Wiem o tym. 

- Ale... 

R S

background image

 

 

44 

Nie  dokończyła,  ponieważ  zamknął  jej  usta  gwałtownym  pocałunkiem. 

Dotychczas nikt jej tak nie całował. W zachłannym pocałunku było szalone po-

żądanie, ale i coś więcej. Coś głębszego. Pocałunek palił usta, rozpalał ciało. 

Damon mocno ją przyciągnął, więc czuła jego erekcję. Starała się ukryć 

podniecenie,  ponieważ  nie  powinien wiedzieć,  że  doprowadza  ją do  wrzenia. 

Za wcześnie. Najpierw muszą porozmawiać.  

Szarpnęła się mocniej, spróbowała wyrwać. 

Damon uniósł głowę i opuścił ręce. 

- Pomyśl o tym - szepnął. 

- Muszę iść. Zostaw mnie. 

- Odwiozę cię. 

- Pojadę taksówką. 

Gdy  otworzyła  drzwi,  owionął  ją  zimny  wiatr.  Pomachała  ręką,  a  gdy 

auto podjechało, odwróciła się do Damona. 

- Dziękuję za kolację. 

- Liczę na kolejne spotkanie. 

Co to znaczy? Dlaczego mówi o spotkaniu? Chodzi mu o łatwy seks? 

- Jutro rano się spotkamy - powiedziała chłodno. 

- Ale poza godzinami pracy też. 

- Do widzenia. 

W  taksówce  powoli  się  uspokoiła.  Ostatni  pocałunek  był  wart 

zastanowienia.  Jeśli  zechce,  będzie  więcej  takich  pocałunków,  ale  najpierw 

muszą się rozmówić. 

Niestety  możliwy  będzie  tylko  krótki  romans.  Już  raz  została  zraniona. 

Wtedy za późno zrozumiała, że to nie była miłość, lecz żądza. 

Z Damonem taka pomyłka jest niedopuszczalna. 

R S

background image

 

 

45 

Zaczęła zastanawiać się, czy warto ryzykować. Czy warto decydować się 

na romans, gdy wiadomo, że Damon niebawem opuści Australię i wyruszy na 

poszukiwanie nowych przygód? 

 

ROZDZIAŁ SZÓSTY 

 

Damon  przetarł  oczy  i  spojrzał  na  ścienny  zegar;  dochodziła  szósta,  za 

dwie i pół godziny zjawią się pracownicy. Zostało jeszcze dużo do zrobienia, 

nie  starczy  czasu,  by  jechać  do  domu  i  się  przebrać.  Każda  chwila  była  na 

wagę złota. Wyglądało na to, że Aussie Essential może iść na dno prędzej niż 

przypuszczał. 

Długo nie mógł usnąć. Z powodu Kate. Po kilku godzinach przewracania 

się z boku na bok zrezygnował ze snu, przyjechał do biura i zaczął dokładnie 

przeglądać  księgi.  To,  co  wykrył  w  dokumentach,  świadczyło,  że  Bryce 

jedynie udawał księgowego! 

Kolejny  raz  przejrzał  księgi  rachunkowe,  wzruszył  ramionami  i 

psychicznie nastawił się na dokonanie przelewu ze swego konta w Stanach na 

konto w Australii. Uratowanie Aussie Essential będzie dużym wyzwaniem, ale 

on wprost uwielbiał ratować upadające firmy. Bardziej podniecały go jedynie 

skoki z niebotycznych wysokości oraz piękne kobiety. 

Na przykład Kate. 

Poprzedniego  dnia  niewiele  brakowało,  by  ją  zdobył.  Nie  pamiętał, czy 

kiedykolwiek  bardziej pożądał  kobiety.  Zapach  Kate  zdawał  się  stale  drażnić 

nozdrza i wciąż czuł smak jej ust. 

Była w jego rękach jak wosk... do momentu, gdy wspomniał Shakirę. W 

ułamku sekundy zmieniła się z miękkiego wosku w zimny kamień. 

R S

background image

 

 

46 

Nie zniechęcił się. Będzie próbował aż do upragnionego końca. 

Wypił  resztę  zimnej  kawy,  otworzył  nowy  plik  i  zabrał  się  do  pracy. 

Przed opuszczeniem Australii umocni pozycję firmy Bryce'a. 

A Kate znajdzie się w jego łóżku. 

 

Kate  źle  spała  z  powodu  snów  o  Damonie,  więc  rano  obudziła  się 

zmęczona i poirytowana. Według niej tylko tchórz pozostawia nierozwiązaną 

kwestię, a poprzedniego dnia postąpiła, jakby była tchórzem. Damon oszukał 

ją,  przemilczając,  że  poznał  w  niej  Shakirę,  lecz  prawdę  powiedziawszy, 

oszukali się nawzajem. 

Pomyślała  o  rodzicach;  dostaliby  zawału,  gdyby  dowiedzieli  się  o 

postępku  starszej,  dotychczas  rozsądnej  córki.  Beztroska  Rosa  zawsze  robiła 

to,  co  chciała,  a  obowiązkowa  Katerina  starała  się  spełniać  oczekiwania 

rodziców. I która lepiej na tym wyszła? Ta pierwsza. 

Kate  nerwowo  chodziła  po  kuchni.  Nie  czuła  się  winna,  że  Nick  ją 

zdradził, chociaż matka inaczej na to patrzyła. Pani Fielding uważała, że jako 

kobieta powinna wyjść za mąż, zrezygnować z pracy, zająć się domem i rodzić 

„molti bambini Italiani".  

Kate miała dwadzieścia sześć lat, a to najwyższa pora, by założyć rodzinę 

i uszczęśliwić matkę wnukami. 

Nie  udało  się  i  młodszej  siostrze  przypadnie  zaszczyt  urodzenia 

pierwszego wnuka. 

Kate  miała  inne  plany.  Przede  wszystkim  marzyła  o  karierze.  Damon 

prawie  zgodził  się  zrobić  to, co  obiecywał  Bryce.  Trzeba  pilnować,  żeby  nie 

zapomniał. 

R S

background image

 

 

47 

I  wyjaśnić  okoliczności  związane  z  szaloną  nocą.  Musi  przekonać 

Damona,  że  to  była  wyjątkowa  przygoda.  Przedtem  nikogo  nie  uwodziła  i 

nikomu nie dała się uwieść. 

Niepewnie  pokręciła  głową.  Czy  warto  wyjaśniać?  Czy  ważne,  jakie 

Damon ma o niej zdanie? Poprzedniego dnia doszła do wniosku, że łączy ich 

coś  więcej  niż  seks.  Czy  słusznie?  A  może  to  tylko  jej  romantyczna  wizja, 

pobożne  życzenie  zdesperowanej  trzydziestolatki?  Dawniej  była  przekonana, 

że może mieć wszystko, czyli partnera i pracę. Niestety, nie udało się. 

Czy  uczucia  Damona  są  takie,  jak  wyczytała  w  jego  oczach?  Może 

widziała  to,  co  chciała?  Damon  nie  ukrywał,  czego  od  niej  oczekuje. 

Wmawiała sobie, że tylko tyle powinno jej wystarczyć. Nie będzie angażować 

się  uczuciowo.  Zadowoli  się  seksem  bez  zobowiązań  oraz  awansem  przed 

ewentualną sprzedażą Aussie Essential. 

Przyjechała  do  pracy  dziesięć  po  ósmej.  Wiedziała,  że  Damon  jest  w 

biurze,  ponieważ  jego  samochód  stał  na  parkingu.  Była  podniecona,  a 

jednocześnie  miała  pretensję,  że  zjawił  się  wcześniej  niż  ona.  Wprawdzie 

napomknął, że chce popracować na miejscu, lecz nie uprzedził, że przyjedzie 

skoro świt. 

Sandy na widok Kate poderwała się i tajemniczo uśmiechnęła. 

- Dzień dobry. 

- Cześć. 

Sandy była dziwnie podekscytowana. Kate domyśliła się, co, a raczej kto, 

jest  tego  przyczyną.  Patrzyła  na  rozpromienioną  koleżankę  z  uczuciem 

przyprawiającym o mdłości. 

Sandy podeszła bliżej. 

- No, no. 

- O co chodzi? 

R S

background image

 

 

48 

- Zanosi się na biurowy romans. 

- Kogo? 

Kate z obojętną miną poprawiła żakiet, ale serce biło niespokojnie. 

-  Ty  z  Damonem.  A  myślałam,  że  go  nie  cierpisz  -  puściła  oko.  - 

Opowiedz mi wszystko z detalami. 

Kate wytarła wilgotne dłonie o żakiet i wolno podeszła do biurka. 

-  Pojechaliśmy  zorientować  się,  jak  funkcjonują  niektóre  firmy  w 

sąsiedztwie - na wypadek, gdyby Damon się wygadał, dodała: - Potem co nieco 

przekąsiliśmy. 

- Hm... A może to było kąsanie? 

Sandy podejrzanie się uśmiechnęła, więc Kate wystraszyła się, że ma na 

szyi ślady pocałunków. 

- Nie. 

- Jesteś pewna, że nie zapomniałaś o jakimś drobnym szczególe? 

-  Jestem  -  oświadczyła  Kate  stanowczo.  -  Nawet  gdyby  to,  co 

podejrzewasz,  było  prawdą  -  a  nie  jest  -  nie  byłoby  biurowego  romansu,  bo 

Damon tu nie pracuje. 

W  tym  momencie  zauważyła  na  biurku  arkusz  firmowego  papieru,  na 

którym  było  wydrukowane  polecenie,  aby  o  ósmej  trzydzieści  stawiła  się  na 

ogólnym zebraniu. Podpisał Damon Gillespie. 

U góry kartki przykleił jej kolczyki i napisał:  

Wczoraj zapomniałaś zabrać

Kate szarpnęła kolczyki i zgniotła kartkę. 

-  Wcale  nie  było  tak,  jak  myślisz  -  burknęła  zaczerwieniona.  -  Co  on 

sobie wyobraża? Kim jest, żeby znowu zwoływać zebranie? Nie należy do na-

szego zespołu, a poza tym będzie tu krótko - zwoływanie zebrań leżało w jej 

R S

background image

 

 

49 

gestii  i  już  zaplanowała  kolejne.  -  Gdzie  jest  Bill?  Maureen  przychodzi  do 

pracy po dziesiątej... 

- Dzień dobry, Kate. 

Podskoczyła nerwowo, jakby została przyłapana na gorącym uczynku. 

- Wszystkich zawiadomiłem - powiedział Damon. 

Aby  opanować  się,  Kate  zamknęła  oczy,  ale  zaraz  je  otworzyła,  bo 

poczuła silne ręce na ramionach. 

- Spokojnie, pani Fielding. Wszystko jest pod kontrolą. 

Pod  JEGO  kontrolą.  Kate  miała  ogromną  ochotę  odepchnąć  Damona, 

lecz tym samym dostarczyłaby 

Sandy  więcej  materiału  do  plotek.  Podsycała  w  sobie  złość,  że  on 

zaczyna rządzić. 

Bill  i  Maureen  weszli  jednocześnie  i  zgodnym  chórem  pozdrowili 

nowego szefa. 

- Witam. Napijcie się kawy i zaczynamy. 

Zarozumialec!  Kate  wewnątrz  gotowała  się,  ale  rozciągnęła  usta  w 

wymuszonym uśmiechu. Dwie osoby wstąpiły do kuchni po kawę, a reszta od 

razu poszła do sali konferencyjnej. 

Unikając  wzroku  Damona,  Kate  wzięła  notatnik  i  pióro.  Starała  się 

opanować wściekłość. Nadal była oburzona, lecz niemądre serce podskoczyło, 

gdy Damon ją wyminął. Mimo woli spojrzała na szerokie barki opięte czarnym 

dżersejem i dosłownie osłupiała. 

Damon włożył to samo, co miał na sobie w sobotę! Ubrał się niedbale na 

zebranie  z  podwładnymi!  Dlaczego  nie  włożył  garnituru,  w  którym  był  w 

poniedziałek?  Widocznie  nie  miał  pojęcia  o  tym,  co  kiedy  wypada  nosić.  A 

może było mu obojętne? 

R S

background image

 

 

50 

Gniewnie  zacisnęła  usta.  Chętnie  odciągnęłaby  Damona  na  bok  i 

powiedziała  mu  parę  słów  prawdy.  Przede  wszystkim  to,  że  brak  mu 

kwalifikacji,  by  prowadzić  zebranie.  Że  w  pracy  nie  wypada  nosić  obcisłych 

spodni, chociaż idealnie je wypełnia... Zadrżała podniecona, gdy przypomniała 

sobie, kiedy czuła szorstki materiał tych spodni na udach... 

Kobieto,  opanuj  się  -  zawołała  w  duchu.  Pamiętaj  o  kolczykach,  które 

Damon położył na biurku, żeby wszyscy widzieli. I o dołączonej notatce. Czy 

on choć przez moment zastanowił się, jakie będą komentarze? Wszyscy zaczną 

o niej plotkować... jeśli już nie plotkują. 

Poirytowana  sapała  i  zgrzytała  zębami.  Na  razie  musiała  milczeć, 

ponieważ nie byli sami. 

Damon stanął u szczytu stołu, położył przed sobą plik papierów. 

Kate niechętnie spojrzała na niego, a wtedy wskazał jej miejsce po swojej 

prawicy. Zielone oczy rozżarzyły się, ale przymknął powieki, aby pozostali nic 

nie zauważyli. 

- Może będę potrzebował pomocy - rzekł oficjalnym tonem. 

Kate zauważyła, że jest nieogolony i wygląda jak pirat. 

- Chętnie ci pomogę - powiedziała głośno, a  w duchu dodała, że raczej 

podstawiłaby mu nogę. 

Damon wskazał dwa kubki. 

- Jedna kawa dla ciebie. Dobrze ci zrobi. 

- Dziękuję, ale rano wolę herbatę. 

Damon nieznacznie uniósł brew i oczy mu pociemniały, jakby mówił, że 

kiedyś razem  wypiją poranną herbatę. Zdradzieckie pożądanie rozpaliło  ciało 

Kate. 

- Postaram się pamiętać - rzekł ciszej i uśmiechnął się. 

R S

background image

 

 

51 

Kate  nie  odwzajemniła uśmiechu, tylko  usiadła na  wskazanym  miejscu. 

Byłaby życzliwiej usposobiona, gdyby Damon poprosił ją o wsparcie tak, jak 

zapowiedział wieczorem. Niepotrzebnie udawał ważnego szefa.  

Mogliby  wspólnie  nakreślić  plan  wyjścia  z  krytycznej  sytuacji,  a 

tymczasem  pracował  sam.  Widocznie  napomknął  o  pomocy,  aby  rozładować 

niechęć, której nie zdołała ukryć.  

Damon usiadł, oparł ręce na stole. 

-  Jeszcze  raz  serdecznie  witam.  Dziękuję,  że  stawiliście  się,  chociaż 

późno was zawiadomiłem - popatrzył kolejno na obecnych. - Przede wszystkim 

chciałbym  wyrazić  wdzięczność  za  wydajną  pracę  po  śmierci  Bryce'a. 

Doceniam wasz wysiłek. 

Urwał, ale nikt się nie odezwał. 

- Jak już wiecie, otrzymałem Aussie Essential Travel w spadku. Na razie 

nie zamierzam sprzedać firmy. 

Kate  skrzywiła  się  niezadowolona;  będzie  musiała  jakoś  pogodzić  się  z 

faktem, że odtąd ma nowego przełożonego. 

- Sytuacja jest niewesoła - mówił Damon - ale mam nadzieję, że razem 

pokonamy trudności. 

- Świetnie, że będziesz szefem - zawołała Sandy.  

Kate  zacisnęła  wargi,  aby  nie  wykrzyczeć  pytań  cisnących  się  na  usta. 

Jakie uzurpator ma pojęcie o przemyśle turystycznym? Czy kiedykolwiek pro-

wadził biuro podróży? 

Damon  widocznie  potrafił  czytać  w  myślach,  bo  spojrzał  na  nią  i 

oznajmił: 

-  Ukończyłem  studia  w  Australii.  Mam  doświadczenie  w  prowadzeniu 

różnych firm i jestem udziałowcem w kilku spółkach w kraju i za granicą. 

Zauważył minę Kate i w jego oczach mignęły wesołe iskierki. 

R S

background image

 

 

52 

Kate zacisnęła pięści. Chyba celowo ją irytował. 

- Co wiesz o przemyśle turystycznym? - odezwała się chłodno. 

-  Mam  podstawową  wiedzę,  a  ty  mogłabyś  mi  pomóc  w  uzupełnieniu 

ewentualnych braków. 

- Planowałeś krótki pobyt w Australii. 

-  Wyjadę,  gdy  będę  miał  pewność,  że  firma  utrzyma  się  na  rynku. 

Przedtem wyznaczę kierownika. 

Kate  zazgrzytała  zębami.  Wspomniała  mu  o  obietnicy  Bryce'a,  lecz  nie 

powiedział, czy rozpatrzy jej kandydaturę. 

Damon  rozdał  wydruki  i  zaczął  mówić  o  niedostatecznych  obrotach, 

kurczącej się liczbie klientów i o wizji firmy na najbliższe pół roku. 

Kate  złośliwie  pomyślała,  że  to  nie  jest  wizja  firmy,  lecz  jego 

nieprzemyślany  pomysł.  Rysowała  na  kartce  esy  floresy  i  jednym  uchem 

słuchała o skuteczniejszej reklamie i specjalnych ofertach.  

Nadstawiła uszu, gdy Damon powiedział: 

-  Zmienimy  nazwę  i  wizerunek.  Od  dzisiaj  jesteśmy  Ultimate  Journey 

Travel Agency. Będziemy oferować nie tylko konkretne miejsce, ale związane 

z  nim  własne  doświadczenie  -  pokazał  slajd  ze  sloganem:  „Zawsze  sami 

próbujemy  to,  co  oferujemy  klientom".  -  Innymi  słowy,  do  oferty  będziemy 

dodawać  nasze  osobiste  doświadczenie  z  wakacji.  W  tym  celu  każdy  z  was 

niedługo  wybierze  się  w  drogę.  Chcę,  żebyście  zwiedzili  nieznane  strony, 

zaznali czegoś zupełnie nowego. 

-  Ja  mam  małe  dzieci  -  odezwała  się  Maureen.  -  Nie  mogę  daleko  i  na 

długo wyjeżdżać. 

-  Dla  ciebie  znajdziemy  coś  w  pobliżu.  Chciałabyś  skoczyć  ze 

spadochronem? 

Maureen zwiesiła głowę. 

R S

background image

 

 

53 

- Nie. 

- Ja od dawna mam na to ochotę - odezwał się uśmiechnięty Bill. 

- Brawo. O to mi chodzi. O entuzjazm, o chęć poszerzania horyzontów - 

Damon postukał piórem w blat stołu. - Kate, co ty proponujesz? 

Spojrzała  na  niego  zaskoczona.  Wprawdzie  marzyła  się  jej  jakaś 

egzotyczna  wyprawa,  ale  nie  myślała  o  niczym  niebezpiecznym.  Najwyżej 

białe szaleństwo w Dubai albo podróż statkiem na Alaskę. 

Milczała, więc Damon dodał: 

- Bryce wybierał się na Bali. 

- Nie wiedziałam. 

- Masz ważny paszport? 

- Tak. 

Odetchnęła z ulgą. Bali jest bezpieczne. Są tam luksusowe hotele i piękne 

plaże. 

- A zatem Bali od wtorku. 

- Tak prędko? 

- Hotel już dawno zarezerwowany. Szkoda odwoływać. 

Kate skinęła głową. Dobrze, że wyjedzie, im prędzej, tym lepiej. Damon 

źle  wpływał  na  zdrowie,  uniemożliwiał  normalną  pracę.  Przez  moment 

żałowała, że przed dwoma miesiącami odrzuciła ciekawą ofertę. Miała okazję 

przenieść  się  do  innej  dzielnicy.  Tam  byłoby  przyjemnie,  bezpiecznie,  bez 

Damona. Lecz dotychczas była zadowolona z pracy w Aussie Essential. 

- To wszystko. Prawie dziewiąta, czas otwierać podwoje. Jeśli będziecie 

mieli  pytania,  jestem  do  dyspozycji.  Kate,  mam  nadzieję,  że  jeszcze  dzisiaj 

omówisz ze mną szczegóły twojej wyprawy - zakończył Damon. 

Przez  następne  trzy  godziny  solidnie  pracował,  chociaż  trudno  było 

zapomnieć,  że  Kate  znajduje  się  w  sąsiednim  pokoju.  Była  zajęta  klientami, 

R S

background image

 

 

54 

lecz  nie  to  go  powstrzymywało.  Zauważył,  jak  zdenerwowała  się,  gdy 

usłyszała,  że  on  teraz  jest  jej  pracodawcą  i  na  razie  nie  wyjedzie.  Liczył,  że 

przez dwie godziny ona ochłonie, a on zdąży dokonać niezbędnej rezerwacji. 

Stuknął  piórem  w  biurko  i  zapatrzył  się  w  okno.  Oszalał  na  punkcie 

Kate... i w tym cały kłopot. Bardzo różniła się od kobiet, które dotychczas za-

praszał na randki; jeśli słowo randka jest odpowiednie. 

Zwykle  umawiał  się  z  jedną kobietą  przez  dwa,  trzy  tygodnie.  Tamtym 

partnerkom  chodziło  o  to  samo,  co  jemu.  Chciały  przyjemnie  spędzać  z  nim 

dni  i  noce,  a  potem  rozstać  się  bez  żalu.  Żadnej  stronie  nie  zależało  na 

głębszym  zaangażowaniu.  Życie  oferuje  mnóstwo  atrakcji,  nie  warto  wiązać 

się z jedną osobą, nie warto kochać kogoś, kto może nagle odejść. 

Wszystko może nagle się skończyć. 

Kate  była  inna,  potrzebowała  rodziny,  znanego  otoczenia,  stałej  pracy. 

Poprzedniego dnia zorientował się, że nie jest w jego typie. Wprawdzie miała 

marzenia, ale bała się je realizować. Prawdopodobnie tylko raz, jako Shakira, 

próbowała zaszaleć. Szkoda. Być może nigdy już nie zdobędzie się na odwagę, 

by spróbować. 

Spojrzał  na  zegarek  i  stwierdził,  że  zmarnował  dwadzieścia  minut. 

Niecierpliwie potarł zarośnięty policzek. Spał dwie godziny, a w biurze spędził 

dziesięć  godzin.  Był  zmęczony.  Trzeba  pobiegać,  aby  rozruszać  mięśnie  i 

odetchnąć świeżym powietrzem. 

 

Kate  zamknęła  komputer  i  wyciągnęła  rękę  po  torebkę.  Akurat  w  tym 

momencie wszedł Damon. Był taki zmęczony, że wzbudzał współczucie, a nie 

warto  mu  współczuć.  To,  czego  dowiedziała  się  o  nim,  świadczyło,  że  jest 

człowiekiem,  który  z  nikim  się  nie  liczy.  Jeśli  przyjdzie  mu  fantazja  szerzyć 

spustoszenie, zrobi to bez zastanowienia. Doświadczyła tego na sobie. 

R S

background image

 

 

55 

Damon stanął przy jej biurku. 

- Wychodzisz? - zagadnął. 

- Jest pora lunchu. Przynieść ci coś? 

- Pójdę z tobą. Będzie okazja do rozmowy.  

Kate pomyślała o wścibskiej Sandy i natychmiast się wycofała. 

- Chciałam zjeść tutaj. 

- Nie. Pracujemy od rana, więc zasługujemy na przerwę - lekko ją objął i 

odwrócił się do Sandy. - Wrócimy za pół godziny. 

Kate wyszła bez słowa. 

-  O  co  ci  chodzi?  -  spytał  Damon,  gdy  znaleźli  się  za  drzwiami.  -  Jeśli 

będziesz unikać mnie jak zarazy, ludzie pomyślą, że brzydko pachnę - podniósł 

rękę i pociągnął nosem. - Siedzę tu od drugiej w nocy. Może trochę mnie czuć, 

ale jesteś uprzejma i mi nie powiesz. 

- Od drugiej? - zawołała zdumiona. - Dlaczego? 

- A jak myślisz? 

Oczy zapłonęły mu na wspomnienie poprzedniego wieczoru; rozogniła je 

myśl o pieszczotach.  

Kate odwróciła głowę. Kupili kanapki oraz kawę i usiedli przy stoliku. 

- Zostawiłeś moje kolczyki na widoku - rzekła Kate z pretensją. 

- Ja nie widzę w tym problemu. 

-  I  nie  zastanowiłeś  się  nad  tym,  co  piszesz.  „Wczoraj  zapomniałaś 

zabrać". Sandy uwielbia plotkować... - nerwowo zamieszała kawę. - Nie uznaję 

romansów biurowych. 

Damonowi rozświetliły się oczy. 

- A zanosi się? 

- Na co? 

- Na romans. 

R S

background image

 

 

56 

Dlaczego pytał, skoro nie bawił się w zaloty, ale od razu przystępował do 

rzeczy. Już dowiódł swego mistrzostwa...  

Na  policzki  Kate  wypełzły  rumieńce.  Z  trudem  przywołała  się  do 

porządku. I zasępiła się na myśl, że teraz kochanek jest przełożonym. 

- Jeśli wolisz nazwać to romansem - szepnął Damon. 

- Nie wiem, jak nazywam - mruknęła poirytowana. - Wiem tylko, że nie 

mogę wybić sobie ciebie z głowy. 

Damon pochylił się, zamknął jej dłoń w swojej.  

- Wyjęłaś mi to z ust. Muszę zobaczyć, do czego to doprowadzi i dlatego 

wybieram się na Bali. 

 

R S

background image

 

 

57 

ROZDZIAŁ SIÓDMY 

 

- Ty też tam jedziesz? - wykrztusiła Kate. 

- Tak. 

Przypomniała  sobie  wcześniejsze  dwuznaczne  uwagi  i  zrozumiała,  że 

zanosi się na bardziej intymne kontakty. 

- To... marny... pomysł. 

- Dlaczego? 

- Bo... ty i ja... mamy diametralnie różne pojęcie o wakacjach. 

- Moja droga, to nie wakacje, ale pobyt dokształcający. 

- Teraz jesteś moim szefem. Jak inni ocenią fakt, że wyjeżdżamy razem? 

-  Jedziemy  wyłącznie  dla  dobra  firmy.  A  co  będziemy  robić  po 

godzinach, nie powinno nikogo interesować - ujął jej dłoń w swoje, oczy mu 

pociemniały, uśmiech zniknął. - Mówiłem, że chcę się z tobą spotykać. Bardzo 

mnie pociągasz, od pierwszej chwili. 

-  Spodobała  ci  się  półnaga  tancerka.  Tajemnica,  której  poznaniu  warto 

poświęcić trochę czasu. 

-  A  Shakirę  pociągał  Indiana  Jones.  Poważna  panna  Fielding  nie 

zadawałaby się z nieznajomym, prawda? Ona nie uznaje seksu z byle kim. 

Kate spąsowiała. 

- Nie twoja sprawa - syknęła. 

Chciała wyrwać rękę, lecz Damon mocno ją trzymał. 

- Coś ci poradzę. Jeśli znowu zechcesz być uwodzicielką, wybierz się do 

innej  dzielnicy.  Nie  udawaj  Shakiry  wśród  ludzi,  których  znasz,  z  którymi 

pracujesz, bo prędzej czy później wszystko się wyda. 

R S

background image

 

 

58 

Kate  szarpnęła  rękę  i tym  razem  wyrwała.  Czuła  się upokorzona, jakby 

Damon rozebrał ją do naga. 

-  Dziękuję  za  wątpliwą  mądrość.  Przepraszam,  ale  biedna,  spragniona 

seksu Kate ma pilną robotę. 

Zerwała się z krzesła, lecz Damon ją przytrzymał. 

-  Uspokój  się  i  siadaj.  Nie  masz  pojęcia,  jak  podniecające  było 

przypuszczenie, że robisz dla mnie wyjątek, że normalnie nie uwodzisz obcych 

facetów. 

- Przestań stale łapać mnie i trzymać wbrew mojej woli. 

- Wcale nie wbrew twojej woli - sprostował Damon, ale ją puścił. 

-  Skąd  wiedziałeś,  że  ja  nigdy...  z  obcym...?  -  popatrzyła  na  niego 

wyzywająco. - Mogę naprawić błąd następnym razem... gdy ktoś mi się  spo-

doba. 

Damon zmrużył oczy. 

- Wobec tego nic ci nie powiem. Ale siadaj.  

Wykonała polecenie, bo ugięły się pod nią nogi. 

- Dlaczego mnie pragniesz, skoro pociąga cię inny typ kobiety? 

Damon wymownie spojrzał na piersi ukryte pod żakietem. 

- Warto sprawdzić, czy tak faktycznie jest - rzekł cicho. 

Perspektywa „sprawdzania" wywołała podniecające obrazy. 

- Będziemy mieli okazję lepiej się poznać - dodał Damon. - I być razem 

tak długo, jak to możliwe. 

-  Mówisz,  jakbyś  już  przewidywał,  kiedy  nastąpi  koniec  -  rzuciła  Kate 

gniewnie. 

-  Nie  dowiemy  się,  jeśli  nie  spróbujemy.  To  mogą  być  niezapomniane 

wakacje. 

R S

background image

 

 

59 

- Przed chwilą twierdziłeś, że nie jedziemy na wakacje - przypomniała. - 

Cokolwiek  to  będzie,  nie  zamierzam  spać  pod  gołym  niebem,  ani  skakać  ze 

spadochronem. Wszelkie ryzyko odpada. 

Już sam wyjazd z Damonem był ryzykowny. 

- Gdzie podziało się zamiłowanie do przygód? 

- Wyparowało. 

-  Obiecuję,  że  nie  będzie  spania  pod  gołym  niebem,  ani  podniebnych 

skoków. 

Uśmiechnął się przewrotnie, co mocno podnieciło Kate. Miała ogromną 

ochotę pocałować roześmiane usta. 

- A inne odstraszające aspekty wyjazdu? - zapytała. 

Damonowi roziskrzyły się oczy. 

-  Nie  ma  żadnych.  Podróżujemy  pierwszą  klasą,  hotel  jest  nowy, 

pięciogwiazdkowy. Proponuję taką umowę: ja zaplanuję zajęcia dzienne, a ty 

nocne. 

Ona  ma  decydować  o  nocach!  O  tym,  czy  będą  się  kochać  czy  nie. 

Wolałaby, aby było na odwrót. 

Podczas pierwszego spotkania od razu wiedzieli, jak chcą spędzić noc. 

Ale robić to w ciągu dnia? 

- Co masz na myśli? 

- Czy latałaś z lotnią? 

Wyobraziła sobie, że jest zawieszona między niebem a ziemią i niestety 

ujrzała  to,  o  czym  od  lat  usiłowała  zapomnieć.  Serce  przeszył  dotkliwy  ból, 

lecz nie pokazała po sobie, że cierpi. 

- Nie próbowałam i nie spróbuję. 

- Lubisz jeździć motorem? 

Zastanowiła się. Damon, ona i wielka maszyna... Może da się skusić. 

R S

background image

 

 

60 

- Jestem gotów iść z tobą na występ ludowego zespołu, jeśli takie rzeczy 

cię interesują. Zgódź się. 

- Na co mam wyrazić zgodę? Na to, że będziesz mi towarzyszył, czy na tę 

tak zwaną umowę? 

- Jedziemy razem, to postanowione. Umowa jest propozycją. 

Kate  pomyślała,  że  „propozycja"  brzmi  bardzo  prowokacyjnie.  A  na 

prowokację nie mogła się zgodzić. Czy rzeczywiście? 

Damon  bacznie  ją  obserwował.  Uważał  się  za  nieustraszonego,  ale  gdy 

Kate zagroziła, że odejdzie, zwyczajnie się wystraszył. 

Nie  należało  kpić  z  Kate  z  powodu  Shakiry.  Ucieszył  się,  gdy 

powiedziała, że nie śpi z byle kim, że tylko dla niego zrobiła wyjątek. 

- Luksusy i przygody - szepnęła Kate. 

- Wyłącznie. 

Nie miała ryzykanckiej żyłki, a on chciał, aby wykazała więcej odwagi. 

Dobrze, zrobi to, aby mieć lepszą opinię o sobie, mocniejsze poczucie własnej 

wartości. Wolałaby się wycofać, ale na to nie pozwalała ambicja. 

 

Przez  kilka  dni  mało  się  widywali.  W  pracy  Kate  wyraźnie  dawała  do 

zrozumienia,  że  nie  chce  być  podejrzewana  o  zażyłość  z  szefem.  Damonowi 

było to na rękę, ponieważ musiał uporać się z bałaganem zostawionym przez 

Bryce'a. 

W  piątek  pracę  skończył  późno,  do  domu  wrócił  po  północy,  więc  nie 

wypadało dzwonić. Przez całą sobotę i niedzielę pracował od rana do wieczora 

i odezwał się do Kate dopiero w niedzielę. 

- Cześć. Spakowałaś się? 

- O, to ty, Damonie. 

Podobało mu się, jak Kate wymawia jego imię. 

R S

background image

 

 

61 

-  Spakowałam  tylko  część  rzeczy.  Resztę  zostawiłam  na  jutro,  bo 

pozwoliłeś mi wziąć wolne, żeby dobrze się przygotować. 

-  Tak  mówi  dziewczyna,  która  nigdy  nie  bierze  wolnego?  -  spytał 

żartobliwie. 

W ciszy, która zapadła, usłyszał przyśpieszony oddech. 

- Przy tobie postępuję jak szalona. 

Liczył na jej szaleństwo, miał dużo pomysłów na najbliższy tydzień. 

-  Człowiek  potrzebuje  trochę  czasu, żeby  przygotować  się  do  męczącej 

podróży. 

- Byle nie za bardzo męczącej. O ile dobrze pamiętam, obiecałeś luksusy. 

Damon uśmiechnął się na myśl o relaksujących kąpielach. Przydadzą się 

Kate po niektórych „zajęciach" w sypialni i poza nią. 

- Co robisz? - zapytał. 

- Leżę w łóżku i oglądam Bali.  

Czy celowo wspomniała o łóżku? 

- Znalazłaś coś ciekawego? 

- Tak. Na niektórych plażach jest biały piasek, a na innych czarny. 

- Niedługo sprawdzimy, jak tam jest. 

Przez chwilę rozmawiali o zleceniach na czas ich nieobecności. 

-  Spotkamy  się  we  wtorek  o  dziesiątej  rano  -  powiedział  Damon  na 

zakończenie. - Pamiętaj o kostiumie kąpielowym. Dobranoc. 

Rozłączył się i  zamknął oczy. Dawno nie miał kochanki, a teraz spędzi 

ponad tydzień z czarującą uwodzicielką. 

 

W poniedziałek wieczorem Kate zadzwoniła do domu. Miała nadzieję, że 

telefon odbierze siostra, lecz odezwał się ojciec. 

- Dlaczego nie przedstawiłaś nam swego szefa? 

R S

background image

 

 

62 

- Tato, przecież nie wypada od razu zapraszać przełożonych do domu. 

- Ja lepiej wiem, co wypada. Pojechałaś do niego na podwieczorek... 

-  Przepraszam,  że  w  ostatniej  chwili  odwołałam  wizytę.  Damon  prosił, 

żebym została i nie mogłam odmówić. Mieliśmy jeszcze sporo pracy - dodała 

niezgodnie z prawdą. 

-  Katerino,  mam  nadzieję,  że  nie  robisz  potulnie  wszystkiego,  co  on  ci 

każe poza godzinami. Musisz mieć swoje zdanie. 

Postanowiła zaraz skorzystać z ojcowskiej rady. 

- Powiedzmy, że chciałam zostać. Robota sama się nie zrobi. 

-  Zamiast  jechać  do  niego,  należało  zaprosić  go  do  domu  i  nam 

przedstawić  -  upierał  się  pan  Fielding.  -  A  teraz  wybierasz  się  z  nim  na 

wakacje. Wiesz, jaka jest mama. 

- To nie wakacje, lecz podróż służbowa. Cały czas będziemy pracować - 

kłamała jak najęta. - Poza tym, jestem dorosła, wiem, co robię. 

- Jako żona Nicka miałabyś zapewniony byt, bez służbowych wyjazdów. 

Znowu to samo. Milcząca pretensja, że jeszcze nie urodziła dziecka. 

- Tato, zapominasz, że Nick mnie rzucił.  

Ponieważ  chciała  pracować  zawodowo,  a  rywalka  była  gotowa 

zrezygnować z pracy i rodzić dzieci. 

- Nie starałaś się go zatrzymać. 

- Zadzwonię z Bali. Do usłyszenia. 

Musiała codziennie dzwonić do rodziców, co bywało bardzo irytujące. Z 

ulgą pomyślała, że nazajutrz o tej porze będzie daleko. 

Damon  skrzywił  się  na  widok  Kate  w  kostiumie,  z  gładko  upiętymi 

włosami. Jedynym plusem była jej wąska i krótka spódniczka. 

- Kobieto, umęczysz się w biurowym stroju - zawołał. 

- Zawsze podróżuję tak ubrana. 

R S

background image

 

 

63 

- Nie tym razem. Jest jeszcze sporo czasu, zdążysz się przebrać. Wyrzuć 

z walizki podobne uniformy. 

- Nie. 

- W tym będzie ci niewygodnie. 

- Wprawdzie jesteś moim przełożonym, ale nie będziesz mi dyktował, co 

mam  nosić  poza  biurem.  To  ty  powinieneś  się  przebrać.  Czy  wiesz,  co  twój 

niedbały ubiór mówi o tobie i o firmie, którą reprezentujesz? 

Damon  był  niemile  zaskoczony,  ale  uznał,  że  bunt  Kate  jest  lepszy  niż 

potulne słuchanie. Był świadkiem, jak rozmawiała z ojcem. 

- A jeśli powiem, że mi się nie podobasz? 

- Mów, co chcesz. 

Patrzyli na siebie rozpalonym wzrokiem. W powietrzu latały iskry. 

- Przynajmniej rozpuść włosy. 

Nie czekając, wyjął szylkretowy grzebyk i włosy opadły na ramiona. 

- Będę robić, co mi się żywnie podoba - oświadczyła Kate. 

Jej usta były kusząco blisko. 

- Ja też. 

Objął ją i pocałował. 

W  pocałunku  Kate  nie  było  ani  krzty  uległości.  Damon  głębiej  wsunął 

język, po chwili wyprostował się i spojrzał w czarne oczy. Pomyślał, że pobyt 

na Bali będzie dokształcający, ale nie tak, jak mówił podczas zebrania. 

Chciał dowiedzieć się o Kate wszystkiego. 

Wylądowali późnym wieczorem. Tropikalne powietrze było tak ciężkie i 

wilgotne, że Kate robiło się niedobrze. 

Gdy  wsiedli  do  klimatyzowanej  limuzyny,  głęboko  odetchnęła.  Damon 

popatrzył na nią z niepokojem. 

- Dobrze się czujesz? 

R S

background image

 

 

64 

- Jestem trochę zmęczona, bo dochodzi północ naszego czasu. O tej porze 

zwykle już jestem w łóżku. 

Na początku podróży była podniecona, a teraz myślała tylko o tym, aby 

się położyć. Od dwóch godzin bolał ją żołądek. 

Zajechali  przed  hotel  i  na  moment  zapomniała  o  niedyspozycji.  Z 

podziwem  patrzyła  na  białe  kolumny  oraz  palmy  w  olbrzymich  donicach. 

Wokół  basenu  rosły  bugenwille,  w  wodzie  odbijało  się  purpurowe  niebo  i 

perłowy księżyc. 

Ledwo  wysiadła,  chwycił  ją  skurcz.  W  ciężkim  powietrzu  unosił  się 

zapach  przyprawiający  o  mdłości.  Pierwszy  raz  tak  reagowała  na  tropikalną 

duchotę. 

Damon  nic  nie  zauważył,  ponieważ  rozmawiał  z  piękną  kobietą  o 

egzotycznej urodzie. 

Kate podeszła do nich. 

Selamat datang, panie Gillespie. Witam, pani Gillespie - recepcjonistka 

uśmiechnęła  się  czarująco.  -  Apartament  czeka.  Życzę  państwu  udanego 

pobytu. 

Kate zakręciło się w głowie. 

- Zaszła pomyłka - powiedział lekko speszony Damon. - Nie zamawiałem 

apartamentu. 

- Pan Gillespie, ya? 

- Ya. 

Mari sprawdziła rezerwację. 

- Jest prośba o apartament. Państwo nie są małżeństwem? 

- Nie. 

Damon podał ich nazwiska. Kate coraz głośniej szumiało w uszach. 

- Ja... 

R S

background image

 

 

65 

Zaczęła  osuwać  się,  lecz  Damon  zdążył  ją  podtrzymać.  Była  biała  jak 

płótno. 

- Pani nie jest przyzwyczajona do takiej temperatury - zmartwiła się Mari. 

- Widocznie - Damon wziął Kate na ręce. - Mniejsza o pomyłkę. Proszę 

zaprowadzić mnie do apartamentu. 

Mari  poprowadziła  ich  długim  korytarzem  i  otworzyła  drzwi.  Damon 

wniósł Kate do sypialni, położył na olbrzymim łożu. Nie zauważył eleganckich 

mebli, kwiatów, owoców, butelki szampana w wiaderku. 

- Wezwę lekarza - zaproponowała Mari. 

- Może później. Zadzwonię, jeśli będę potrzebował pomocy. 

Mari włączyła wentylator i wyszła. 

- Kate? 

Nie odpowiedziała. 

Rozległo się pukanie do drzwi. 

- Proszę. 

Balijczyk w liberii wstawił walizki, zerknął na łóżko i wyszedł. 

Kate wreszcie otworzyła oczy i usiadła. 

- Muszę... - zakryła usta. - Zaraz...  

Damon zaniósł ją do łazienki. 

- Idź stąd. 

Wypchnęła  go  i  zamknęła  drzwi.  Przez  jakiś  czas  nerwowo  chodził  po 

pokoju, potem wziął telefon i zadzwonił do recepcji. 

- Prosiłem o dwa sąsiednie pokoje - powiedział półgłosem. 

W odpowiedzi usłyszał, że już dawno zarezerwowano apartament i w tej 

chwili nie ma wolnych pokoi, ale nazajutrz problem zostanie rozwiązany. Jeśli 

sobie życzy, pokojówka przygotuje spanie na kanapie. 

- Nie trzeba. 

R S

background image

 

 

66 

Wiedział, że i tak nie zmruży oka, jeśli Kate będzie chora. Podszedł do 

drzwi łazienki. Zastanawiał się, czy zapukać, ale usłyszał przekleństwo, o jakie 

nie podejrzewał Kate. To znaczyło, że jest przytomna. 

Zdjął buty, poszedł na plażę i długo stał zapatrzony w wodę. Jednego był 

pewien:  Kate  będzie  zła.  Rezerwacji  dokonał  Bryce  i  dlatego  nazwisko  się 

zgadzało.  Bryce  miał  szeroki  gest,  ale  mizerne  dochody.  Dlaczego  tutaj  się 

wybierał? I z kim? 

Czy  Kate  uwierzy,  że  zaszło  nieporozumienie?  Jak  to  wpłynie  na  ich 

relacje? 

Niebawem się okaże. 

R S

background image

 

 

67 

ROZDZIAŁ ÓSMY 

 

Kwadrans później wrócił ze spaceru. Kate już spała. 

Damon delikatnie nią potrząsnął. 

- Śpisz? 

Usłyszał coś, co zabrzmiało jak „zostaw mnie". 

Po  krótkim  wahaniu  zaczął  rozpinać  bluzkę.  Im  więcej  ukazywało  się 

ciała,  tym  mocniej  drżały  mu  palce.  Nie  mogąc  się  powstrzymać,  zerknął  na 

pępek; klejnotu nie było. Ogarnęło go pożądanie. 

Opanował  się  i  wrócił  do  przerwanego  zajęcia.  Nie  chcąc  budzić  Kate, 

jedynie  rozchylił  bluzkę.  Z  trudem  oderwał  wzrok  od  nagiej  skóry  i  koron-

kowego  stanika.  Ostrożnie  ściągnął  spódnicę  przez  kształtne  nogi  i  przykrył 

Kate prześcieradłem. 

Nagle ciszę przerwał dźwięk telefonu. Damon podskoczył jak oparzony. 

Zorientował się, czyja komórka dzwoni, zajrzał do torebki Kate i wyjął telefon. 

- Słucham? 

- Kto mówi? - rozległ się gniewny głos. 

- Damon Gillespie. 

- Co pan robi w pokoju mojej córki? Która u was godzina? 

- Północ, proszę pana. Trzecia rano w Sydney. 

Damon poniewczasie żałował, że odebrał telefon. 

-  Przylecieliśmy  z  opóźnieniem  -  skłamał.  -  Kate  zostawiła  komórkę  w 

recepcji, ja ją zabrałem, ale zapomniałem oddać. 

- Katerina obiecała, że zaraz po przyjeździe zadzwoni, ale nie odezwała 

się. 

R S

background image

 

 

68 

-  Jesteśmy  na  miejscu  i  wszystko  w  porządku.  Kate  na  pewno  już 

smacznie śpi. Wolałbym jej nie budzić - zerknął na śpiącą. - Powiem, że pan 

dzwonił... gdy rano się spotkamy. Dobranoc. 

- Katerina. 

Przypadkowo dowiedział się o niej czegoś więcej. Uświadomił sobie, że 

w ogóle mało wie o ludziach, z którymi się styka. Poza kilkoma wspólnikami 

właściwie  nie  miał  znajomych. Rzadko  przebywał  w  jednym  miejscu na tyle 

długo, aby nawiązać bliższą znajomość. 

A  Kate?  Siła  wzajemnego  przyciągania  była  niezwykła,  ale  czy  można 

nazwać  ich  kontakty  przyjaznymi?  Przyjaźń  wymaga  zaufania,  otwartości, 

szczerości,  a  żadne  z  nich  nie  chciało  otworzyć  się  przed  drugim.  Przyjaźń 

potrzebuje czasu, musi mieć przyszłość.  

Na  samą  myśl  o  tym  Damon  zacisnął  zęby  i  zamknął  serce,  które 

zaczynało  się  otwierać.  Nie  zamierzał  ponownie  wkraczać  na  drogę  wiodącą 

ku rozpaczy. 

Zeskoczył  z  łóżka,  rozebrał  się,  wyjął  z  torby  przybory  toaletowe  i 

poszedł do łazienki. 

 

Kate  powoli  wracała  do  rzeczywistości.  Przed  oczyma  przewijały  się 

obrazy  przypominające  o  tym,  co  zaszło  wieczorem.  Zasłabła  przy  obcych 

ludziach, wymiotowała w łazience... 

- Straszne - szepnęła zawstydzona. 

Wtuliła  twarz  w  poduszkę.  Była  zadowolona,  że  czuje  się  względnie 

dobrze i jedyną pozostałością niedyspozycji jest ssanie w pustym żołądku. 

Straciła  dobry  nastrój,  gdy  przypomniała  sobie,  co  usłyszała,  zanim 

zemdlała. 

Pani Gillespie! 

R S

background image

 

 

69 

Przewróciła  się  na  plecy,  otworzyła  oczy  i  rozejrzała  się.  Była  sama  w 

pokoju zalanym słońcem. Czy Damon planował, że będą spać razem? Chyba 

nie, gdyż w recepcji miał nietęgą minę. A może po prostu był zły? 

Jeśli  Damon  nie  planował  spania  w  jednym  łóżku,  dlaczego  nie 

zarezerwował  oddzielnych  pokoi?  Niewątpliwie  spędził  noc  tutaj;  widziała 

ślady jego obecności, czuła jego zapach. Na nocnym stoliku leżał jego zegarek. 

Przeszył ją dreszcz. Pożądanie zawsze rozpalało ją, gdy myślała o Damonie i 

spaniu z nim... 

Usiadła i zobaczyła, że jest bez spódniczki, w rozpiętej bluzce... 

Zaczęła  dygotać.  Damon  rozebrał  ją;  dotykał  piersi,  bioder.  Myśl,  że 

widział ją śpiącą i rozebraną, wytrąciła ją z równowagi. 

Dlaczego zniknął? 

Czy postąpił podobnie jak Nick? Gdy spała, narzeczony wymykał się do 

hotelowej sąsiadki. To było główną przyczyną zerwania, z tego powodu odtąd 

spała  sama.  Przysięgła  sobie,  że  nigdy  więcej  nie  będzie  tak  blisko drugiego 

człowieka.  Od  kilku  lat  spędzała  samotne  noce,  których  wolała  nie  liczyć. 

Wmawiała sobie, że nie chce zakładać rodziny, nie chce z nikim wiązać się na 

stałe, bo przestała wierzyć w miłość. 

Nie rozumiała, dlaczego na myśl o tym, co traci, zawsze boli ją serce. 

Wstała. Musi ładnie wyglądać, gdy spotka się z Damonem. 

Wieczorem  nie  miała  siły  podziwiać  luksusowego  apartamentu,  a  teraz 

była zażenowana i też na nic nie zwróciła uwagi. Wzięła prysznic i dyskretnie 

się  pomalowała.  Włożyła  zieloną  sukienkę  w  kwiatki.  Gdy  wychodziła  z 

apartamentu, zobaczyła rzeczy Damona koło kanapy. Widocznie tutaj spędził 

przynajmniej część nocy. Czy faktycznie nie zaplanował wspólnego pokoju? A 

może spał osobno, ponieważ była do niczego? Co by było, gdyby się nie roz-

chorowała? 

R S

background image

 

 

70 

Zbędne pytanie. Doskonale wiedziała, jaka byłaby pierwsza noc na Bali. 

Poszukiwania zaczęła od basenu. Damona nie było wśród pływających. Z 

restauracji dolatywały przyjemne zapachy. Kate była głodna, lecz nie wstąpiła 

na śniadanie. 

Zajrzała przez okno do sali gimnastycznej. Jest! Damon jechał rowerem 

donikąd. Był półnagi, miał na sobie tylko czarno-czerwone szorty. Na twarzy i 

nagim torsie lśniły krople potu. Zafascynowana Kate obserwowała grę mięśni 

ud i ramion. 

Niebawem zwolnił, zsiadł z roweru i podszedł do ławki.  

Kate  spojrzała  na  szorty,  a  raczej  na  to,  co  skrywały.  Zrobiło  się  jej 

gorąco na wspomnienie rozkoszy w tę pamiętną sobotę. Oparła się o ścianę, bo 

ugięły się pod nią nogi. 

Damon wytarł twarz i ręce, włożył koszulę i uśmiechnął się do kogoś w 

głębi sali. Kate drgnęła. Damon uśmiechał się do wysokiej, atrakcyjnej blon-

dynki. Podszedł do niej, zaczęli rozmawiać. Już flirtował  z nieznaną kobietą! 

Jak Nick. 

Czuła  się  upokorzona,  a  jednocześnie  wściekła.  Przed  wyjazdem 

przysięgła sobie, że będzie panować nad emocjami. Co ją obchodzi, że Damon 

flirtuje?  Już  dawno  powinna  przyzwyczaić  się  do  tego,  że  jest  gorsza.  Poza 

tym, należy pamiętać, że są tutaj służbowo. 

Odeszła  ciężkim  krokiem.  W  kawiarni  usiadła  przy  wolnym  stoliku, 

otworzyła laptop i zabrała się do pracy. 

Nie zauważyła Damona, gdy pół godziny później zajrzał do kawiarni. Był 

spocony, w rozpiętej koszuli. 

- Dzień dobry. Jak spałaś? 

Przelotnie spojrzała na niego, coś mruknęła i dalej uderzała w klawiaturę, 

chociaż nie wiedziała, co pisze. 

R S

background image

 

 

71 

- Czujesz się lepiej?  

- Tak, dziękuję.  

Damon chwycił ją za rękę. 

- Co robisz? 

-  Pracuję.  Ty  też  powinieneś  -  spojrzała  na  swój  zegarek,  po  czym 

wymownie na ślad po zegarku na jego przegubie. - Już jedenasta. 

Damon zmarszczył brwi. 

- Miejże litość. Wczoraj o mało nie wylądowałaś w szpitalu. Zresztą, to 

nasz pierwszy ranek. 

Nasz pierwszy ranek! Zabrzmiało to, jakby mówił o podróży poślubnej. 

- Mógłbyś wypytać recepcjonistkę o różne rzeczy. Albo złożyć zażalenie 

w sprawie złej rezerwacji. 

- Skąd wiesz, że tego nie zrobiłem? 

- Bo byłeś w sali gimnastycznej. 

- Wczoraj wieczorem rozmawiałem z dyrektorem. Dziś nieporozumienie 

zostanie wyjaśnione i błąd naprawiony. 

Kate  ogarnęło  rozczarowanie.  Dlaczego?  Niemądra  reakcja.  Zapewne 

skutek męczącej podróży i głodu. Nie chciała spędzić z Damonem dziewięciu 

nocy w jednym pokoju. Naprawdę nie chciała. 

- Dobrze się czujesz? - zapytał Damon. 

- Tak. 

- Doskonale - Damon wstał. - Zaraz przyniosę śniadanie. 

- Nie jestem głodna. 

- Wybiorę coś dietetycznego. 

Wrócił z dużą tacą. Dla Kate przyniósł zieloną herbatę, bułkę i jabłko, a 

dla siebie aromatyczną kawę, owoce i ciastka. 

R S

background image

 

 

72 

Pamiętał  o  herbacie!  Nie  wiadomo  dlaczego,  to  jeszcze  bardziej 

zirytowało Kate, więc jak szalona stukała w klawiaturę. 

- W takim tempie nie można napisać nic mądrego - odezwał się Damon. -

Na pewno jesteś zła z powodu apartamentu. 

Kate ostentacyjnie powoli zamknęła komputer. 

- Twierdzisz, że błąd zostanie naprawiony. To dobrze, wspaniale. 

Wypiła dwa łyki, rozkoszując się aromatem herbaty. 

- Czyli nie chodzi o pokój - Damon przysunął się tak blisko, że widziała 

drgający  mięsień  koło  ust.  -  Postawmy  sprawę  jasno.  Nie  uśmiecha  mi  się 

perspektywa spędzenia tygodnia z ponurą, nieustępliwą osobą. 

-  Ja  nieustępliwa?  -  warknęła  Kate.  -  Czy  wszyscy  muszą  padać  przed 

tobą  na  kolana  i  zachwycać  się  twoimi  pomysłami?  Przyjechałam  tutaj,  bo 

wymyśliłeś,  że  mamy  zachwalać  klientom  różne  atrakcje  na  podstawie 

własnego  doświadczenia  -  odstawiła  filiżankę  i  wstała.  -  Jeśli  zależy  ci  na 

otwartych i szczerych kontaktach, zacznij od siebie. 

Damon  odruchowo  chciał  ją  złapać,  ale  opamiętał  się,  zacisnął  pięść, 

położył  rękę  na  stole.  Nigdy  nie  uganiał  się  za  kobietami.  Patrzył  na  Kate, 

która  szła  sztywno,  z  wysoko  uniesioną  głową.  Potrafiła  otwarcie  dać  wyraz 

niezadowoleniu. 

Dlaczego zachował się jak półgłówek? 

Ponieważ pierwszy raz spotkał taką kobietę. Miała na niego przedziwny 

wpływ.  Nie  wiedział  dokładnie,  na  czym  on  polega,  bo  doświadczenie  było 

nowe.  Pragnął  nie  tylko  ciała  Kate.  Ta  czarująca  kobieta  była  bardziej 

interesująca i skomplikowana niż dotychczasowe znajome. 

Szczerze  ją  polubił.  Podobał  mu  się  jej  charakter,  życzliwość,  troska  o 

bliskich.  Była  odpowiedzialna  i  godna  zaufania.  Postanowił  dać  jej  trochę 

R S

background image

 

 

73 

czasu, aby się pozłościła, a potem odnaleźć ją i porozmawiać. Spokojnie, bez 

nerwów. 

Dziesięć minut później przystanął niezdecydowany przed drzwiami. Nie 

wiedział, czy wejść od razu, więc na wszelki wypadek zapukał. 

Kate stała na balkonie. Wiatr rozwiewał czarne włosy, a Damon nawet z 

daleka czuł ich świeży cytrynowy zapach. W plażowej sukience wyglądała jak 

bezbronna dziewczynka. Dopadły go wyrzuty sumienia. 

- Kate? 

Nie  widział  wyrazu  jej  twarzy,  nie wiedział,  w  jakim jest nastroju,  lecz 

miała mniej sztywną postawę.  

Podszedł bliżej i poprosił: 

- Spójrz na mnie. 

Kate  zacisnęła  pięści,  ale  odwróciła  się.  Zdradziły  ją  podejrzanie 

błyszczące  oczy.  Co  w  nich  jest?  Gniew?  Ból?  Duma  i  chęć  postawienia  na 

swoim? 

Damon  rzucił  okiem  na  jej  piersi,  talię,  nogi  i  pomimo  chłodnego 

powiewu zagotowała się w nim krew. 

Zmusił się, by spojrzeć Kate prosto w oczy. 

- Bardzo cię pragnę - wyznał. 

Kate  nerwowym  gestem  otarła  łzy.  Była  zła,  gdy  ktoś  niepowołany 

widział  jej  wzruszenie.  Damon  podbiegł,  porwał  ją  w  ramiona,  przytulił. 

Westchnął zachwycony, bo poczuł piersi Kate na nagiej skórze. 

- Nie. Najpierw musimy wyjaśnić nieporozumienie - szepnęła. 

Damon kciukiem otarł wiszące na rzęsach łzy i zajrzał w czarne jak noc 

oczy. 

- Będzie dobrze. Postaram się. Tylko powiedz mi, o co masz pretensję. 

R S

background image

 

 

74 

Wsunął palce w jedwabiste włosy i pocałował Kate. Łudził się, że ona też 

pragnie  tego  samego,  co  on.  Miała  oczy  rozpalone  pożądaniem,  ale  zamiast 

oddać pocałunek, odsunęła się. 

- Nie pragniesz mnie naprawdę... Chodzi ci tylko o seks - wykrztusiła. 

-  Mieliśmy  mówić  otwarcie  i  szczerze.  Według  mnie  oboje  pragniemy 

tego samego - spokojnie rzekł Damon. 

- Faceci twojego pokroju myślą, że seks wszystko rozwiąże. 

Damon lekko się uśmiechnął. Był pewien, że jej gniew wyparował. 

-  Mądra  maksyma  powiada,  że  lepiej  kochać  się,  niż  walczyć.  Ja 

zdecydowanie  wolę  to  pierwsze  -  zmarszczył  brwi.  -  Ale  co  znaczy:  faceci 

mojego pokroju? 

Kate spochmurniała. 

- Mężczyźni, którzy... Dobrze wiesz, o co mi chodzi. 

- Niestety nie. 

Kate nadal patrzyła wilkiem, lecz Damon zaryzykował i pogładził ją po 

policzku. 

- Bardzo się mylisz, jeśli sądzisz, że chodzi mi wyłącznie o seks. 

Kate  rzuciła  niedwuznaczne  spojrzenie  na  czarno-czerwone  szorty,  a 

Damon pożałował, że się nie przebrał. 

- Posłuchaj. Oczywiście, zależy mi na seksie, ale powiedziałem, że chcę 

od ciebie nie tylko tego - zastanawiał się, czy na jego korzyść przemawia fakt, 

że Kate widzi, jaki jest podniecony. - Nawet tego dowiodę. 

- Jak? 

- Obejdę się bez seksu. 

Kate osłupiała. Zmarszczyła brwi, w jej oczach mignęło rozczarowanie. 

- Ja... ty... - wyjąkała. 

- Nie można mieć wszystkiego. 

R S

background image

 

 

75 

Kate  otworzyła  usta,  jakby  chciała  dokończyć  zdanie,  ale  nic  nie 

powiedziała. Skrzyżowała ręce na piersi i odwróciła się w stronę morza. 

Nie tylko ona była rozczarowana. Ciało Damona buntowało się przeciw 

pochopnej obietnicy. Lecz stało się. Uważał, że podjął słuszną decyzję. Czyny 

zawsze mówią więcej niż słowa. 

-  Wezmę  prysznic  -  rzekł  głucho.  -  Potem  porozmawiamy  i  jeśli  masz 

siły,  zabierzemy  się  do  pracy.  Albo  poleniuchujemy,  popływamy  w  basenie. 

Co wolisz? 

- To ma być zajęcie zaplanowane na dzisiaj? 

- Zaakceptuję, cokolwiek wybierzesz. 

- Przedtem mówiłeś o ryzyku i przygodach. 

- Wczoraj się pochorowałaś, więc dziś nie będę zmuszał cię do wysiłku. 

Pływanie  w  basenie  można  zaliczyć  do  sportów  wodnych.  À  propos,  w  sali 

gimnastycznej  pytano  mnie  o  ciebie  -  ruszył  w  stronę  łazienki.  -  Lekarka  z 

Perth  widziała  twoje  omdlenie.  Miałem  ci  powiedzieć,  że  jeśli  nie  ufasz 

tutejszym doktorom, udzieli ci porady. Mieszka pod numerem trzydzieści trzy. 

Kate milczała. Zapatrzona w dal słyszała oddalające się kroki, otwieranie 

i zamykanie drzwi. Czyli blondynka jest lekarką. Zrobiło się jej wstyd, że źle 

oceniła Damona. 

Damon był inny niż Nick. Lecz nie chciała, aby wytykał jej wady, a za 

moment całował do nieprzytomności. 

Usiłowała  nie  myśleć  o  tym,  co  traci.  Gdyby  weszła  do  łazienki...  Czy 

zmieniłby zdanie? Przygryzła wargę. 

Jeżeli wejdzie do łazienki, relacje między nimi diametralnie się zmienią. 

Na lepsze - podpowiedział wewnętrzny głos. 

Kate wyjęła z torebki prezerwatywy. 

Na Bali nie obowiązują sztywne godziny pracy. 

R S

background image

 

 

76 

ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY 

 

Kate zapukała i lekko uchyliła drzwi. Poczuła kwiatowy zapach, a szum 

wody przywiódł na myśl tropikalną ulewę. Zajrzała do łazienki. 

- Damonie! 

Stał  w  kabinie  za  mokrą  szybą.  Atletycznie  zbudowany  ideał.  Szeroką 

klatkę piersiową porastała gęstwina włosów, która zwężała się na brzuchu i do-

chodziła do... 

Kate  z  trudem  przełknęła  ślinę.  Powinna  uciekać,  lecz  nogi  wrosły  w 

podłogę. 

- Co ja tu robię? - szepnęła. 

Doskonale  wiedziała,  co  robi.  Była  wolna,  daleko  od  rodziny  i 

współpracowników.  Podjęła  decyzję,  konsekwencje  przestały  się  liczyć. 

Zdawała sobie sprawę z tego, w co się wplątuje. 

Czy aby na pewno? 

Damon  pokręcił  głową,  aby  strząsnąć  wodę,  i  spojrzał  w  stronę  drzwi. 

Nie  okazał  zdziwienia;  widocznie  był  przyzwyczajony  do  tego,  że  kobiety 

kąpią się razem z nim. 

Kate obrzuciła go spojrzeniem od stóp do głów. Ugięły się pod nią nogi, 

więc czym prędzej usiadła. 

- Mam pytanie. 

- Akurat teraz? - zdziwił się Damon. - Nie możesz poczekać, aż skończę? 

- Nie - odważyła się spojrzeć mu w  oczy. - Powiedziałeś, że... seks nie 

wchodzi w grę... Co to znaczy? Tylko dzisiaj czy w ogóle? 

Damon wziął butelkę, wycisnął trochę emulsji i rozsmarował. 

R S

background image

 

 

77 

-  Chodziło  mi  o  teraz  -  drgnął  mu  muskuł  na  twarzy,  zielone  oczy 

pociemniały,  ale  opanowanym  głosem  dodał:  -  Radzę  ci  wyjść,  póki  masz 

szansę. 

- Hm... pomyślałam... moglibyśmy zastosować w praktyce... maksymę o 

wojnie i miłości. Warto sprawdzić, czy odnosi się też do nas. 

- Uważaj, co mówisz, bo nie żartuję. 

-  Ja  też  nie  -  pokazała  prezerwatywę.  -  Widzisz,  co  mam?  -  rozpięła 

zamek,  zsunęła  ramiączka  i  suknia  opadła  na  podłogę.  -  Mówiłeś  coś  o 

sportach wodnych. 

Damon omiótł spojrzeniem jej półnagie ciało. Powoli tracił głowę. Kate 

też mąciły się myśli, ale o jednym wciąż pamiętała. 

-  Powiedziałeś,  że  zgadzasz  się  na  wszystko,  cokolwiek  zaproponuję  - 

zdjęła stanik i figi. - Czy zawsze dotrzymujesz słowa? 

Damon zaklął pod nosem. 

Kate zachichotała nerwowo. Pomyślała, że lepiej będzie, jeśli potraktują 

seks  jako  zabawę.  Rozsunęła  szklane  drzwi,  weszła  do  kabiny  i  zaskoczona 

cofnęła się, upuszczając prezerwatywę. 

- Lodowata woda! - pisnęła. 

Chciała wyjść, lecz Damon błyskawicznie wciągnął ją do środka. 

- Przez ciebie biorę zimny prysznic - jego oddech owiał jej szyję tuż pod 

uchem. - Za późno na wycofanie się. Twój los jest przypieczętowany. 

Aby to podkreślić, delikatnie ugryzł ją w szyję. Pieszczota była wilgotna, 

gorąca, erotyczna. Całując i lekko gryząc szyję, zmienił temperaturę wody na 

wyższą. 

Przysunął się tak blisko, że ich nagie ciała pierwszy raz się zetknęły. Kate 

z podziwu zabrakło tchu. 

R S

background image

 

 

78 

Wodny  masaż  stanowił  dodatkowe  źródło  podniecenia.  Fantastyczne 

doznania.  Egzotyczny  zapach,  gorące  męskie  ciało,  zimne  marmurowe  płytki 

pod stopami. Kate zadrżała, gdy Damon pieszczotliwie przesunął dłonie po jej 

plecach. Powoli, jakby liczył żebra, doszedł do pośladków, podniósł ją i znowu 

pocałował w szyję. 

- Och! 

Z piersi Damona wydobył się głuchy jęk, który echem odbił się w ciele 

Kate. Myśli, słowa, dźwięki zlały się, utworzyły wir pożądania.  

Damon odwrócił Kate, więc plecami oparła się o chłodne płytki. Poniósł 

ją, jakby nic nie ważyła, objął w talii, posadził na swym udzie. Język Damona 

szukał wejścia, wciskał się między wargi i zęby. 

Kate doznała przygnębiającego uczucia, że Damon jest za wspaniały dla 

niej,  nie  pasują  do  siebie.  Podobne  wrażenie  odniosła  pierwszego  wieczora. 

Tamten szał trwał krótko, kochali się kilka metrów od tłumu ludzi. Wtedy nie 

rozebrali się, a teraz byli nadzy. Inna sytuacja, pod wieloma względami. Przede 

wszystkim  trochę  lepiej  się  znali.  Lecz  pewne  rzeczy  nie  uległy  zmianie.  Jej 

skóra  tak  samo  reagowała  na  dotyk  gorących  dłoni.  Pieszczoty  rozbudziły 

pożądanie, zapach Damona wzniecał żądzę. 

Kate wygięła się zapraszająco, chciała zarzucić Damonowi ręce na szyję, 

lecz palce ześliznęły się po mokrej skórze. 

Damon  podtrzymywał  ją  tylko  nogą  wsuniętą  między  jej  uda,  bo  ręce 

oparł  na  ścianie  i  patrzył  rozpalonym  wzrokiem.  Pomyślała,  że  żar  w  jego 

oczach zamieni wodę w parę. 

Nieoczekiwanie  cofnął  się,  a  ona  zsunęła  się,  aż  stanęła  na  chłodnym 

marmurze. 

- Obiecałem, że dzisiaj cię nie przemęczę - rzekł Damon chrapliwie. 

- Czuję się coraz lepiej. 

R S

background image

 

 

79 

- Musisz się położyć. 

- Och... tak... może... 

- Na pewno. 

Podniósł z podłogi prezerwatywę, otulił Kate ręcznikiem, wziął na ręce i 

zaniósł  do  sypialni.  Położył  ją  na  łóżku  i przyklęknął,  obejmując jej  uda  ko-

lanami. 

- Leż spokojnie, odpręż się - szepnął. - To trochę potrwa. 

Zdejmował ręcznik powoli, jakby odwijał cenny dar, a każdy centymetr 

odkrywanej skóry drżał z podniecenia. Damon patrzył tak intensywnie, że Kate 

zdawało się, że czuje dotyk oczu upajających się pięknem jej ciała. 

- Twoje ciało jest cudem natury. 

Kate spodziewała się innych słów, bo w pociemniałych oczach mignęło 

coś  głębszego.  Niestety  nie  usłyszała  tego,  o  czym  marzyła.  Była 

rozczarowana,  ale  na  szczęście  przypomniała  sobie,  że  przecież  nie  chodzi  o 

miłość. To tylko żądza, wyłącznie gra zmysłów.  

Uśmiechnęła się i obrzuciła Damona wymownym spojrzeniem. 

- To samo można powiedzieć o twoim. 

Nie  mogła  oderwać  od  niego  oczu.  Na  opalonej  skórze  lśniły  kropelki 

potu.  Miała  ochotę  pocałować  żyłę  na  szyi,  lecz  nie  ruszyła  się,  leżała  w 

rozkosznym letargu. Zdobyła się jedynie na ciche westchnie. 

Wkrótce pieszczoty wzrokiem przestały jej wystarczać. 

-  Proszę cię... 

-  Cierpliwości  -  Damon  pochyli  się  nad  nią.  -  Prosiłem,  żebyś  się 

odprężyła. 

Leciutko  ugryzł  brodawkę,  głaskał  ręce  Kate  od  ramion  po  koniuszki 

palców. Potem nakrył jej piersi dłońmi i delikatnie pieścił. 

R S

background image

 

 

80 

Relaks  był  niemożliwy,  serce  biło  jak  oszalałe,  ciało  domagało  się 

wszystkiego.  Lecz  Damon  zignorował  cichy  protest.  Zresztą  to  bardziej  było 

kwilenie niż protest. Usta i palce Damona zaczęły pieścić brzuch. Kate poczuła 

język Damona w pępku, potem coraz niżej i niżej. 

- Ja... 

- Co takiego? 

- Ja... nikt mnie... - jąkała się. 

- Nikt? - spytał Damon z niedowierzaniem. 

- Tak. 

Nawet  mężczyzna,  którego  zamierzała  poślubić.  Nick  był  dobrym 

kochankiem,  ale  nie  zawsze  dbał  o  całkowite  zaspokojenie  partnerki.  A 

przynajmniej, gdy chodziło o nią. Tymczasem Damon... 

- Więc jestem pierwszy. 

Oczy  mu  rozgorzały,  gdy  rozsuwał  jej  nogi.  Po  pierwszej  pieszczocie 

językiem zobaczyła białe, pulsujące gwiazdy, po następnej całe wygwieżdżone 

niebo.  Objęła  Damona  nogami  i  razem  ulecieli  w  przestworza.  Nastąpił 

wybuch... 

Upłynęło kilka sekund, zanim wróciła z wysokości, na jaką poszybowała 

dzięki  Damonowi.  Powróciła  do  sypialni  owiewanej  podmuchami  z  wentyla-

tora. 

- Wygrałam los na loterii - szepnęła.  

Damon uśmiechnął się zadowolony. 

- Może dwa losy... 

- Pierwszy raz - dodała Kate. 

Nie rozumiała, dlaczego uważa, że on zasługuje na takie wyznanie. 

Damon położył się na boku i zaczął rysować kółka na jej brzuchu. 

- Zdumiewasz mnie, Katerino. 

R S

background image

 

 

81 

Drgnęła  zaskoczona.  Gdy  ojciec  tak  się  do  niej  zwracał,  imię  brzmiało 

chłodno,  a  Damon  wymówił  je  takim  tonem,  że  zabrzmiało  ciepło, 

wzruszająco. 

- Znasz moje pełne imię... Z tego wnioskuję, że wczoraj dzwonił ojciec. 

- Tak - Damon krzywo się uśmiechnął. - Był ciekaw, co robię w pokoju 

jego córki. 

- Chyba nie zdradziłeś prawdziwej przyczyny. 

-  Powiedziałem,  że  zostawiłaś  telefon  w  recepcji,  ja  zabrałem  i  jeszcze 

nie oddałem. Zapewniłem, że zadzwonisz, ale widzę, że tego nie zrobiłaś. 

- Jeszcze nie. 

Akurat  teraz  nie  miała  ochoty  na  rozmowę  z  ojcem.  Zrobiło  się  jej 

przykro, ponieważ wdarły się emocje przyćmiewające blask rozkoszy. Przede 

wszystkim pojawiło się poczucie winy, że nie zadzwoniła do domu. Po drugie, 

irytacja,  bo  na  kilka  dni  wolałaby  zapomnieć  o  rodzinie.  Czas  uciekał, 

niebawem wrócą do Sydney, do codzienności. Chciała cieszyć się każdą cenną, 

a ulotną minutą. 

-  Ojciec  niepokoił  się  o  ciebie  -  rzekł  Damon  cicho.  -  Tak  powinien 

reagować każdy rodzic. 

Kate wyłowiła w jego głosie nutę smutku. Pamiętała, że jego rodzice nie 

przejawiali żadnego zainteresowania jedynakiem. 

-  Wiem  -  nieznacznie  wzruszyła  ramionami.  -  Ale  mam  już  trzydzieści 

lat. 

-  Kochający  rodzice  zawsze  się  niepokoją,  nawet  gdy  ich  dzieci  są 

dorosłe. Zostaw ojcu przywilej troszczenia się o ciebie. Nie dawaj mu powodu 

do zmartwień. 

Kate powiodła palcem po szerokiej piersi, wokół pępka, musnęła włosy 

poniżej pępka i spojrzała na Damona z niewinną miną. 

R S

background image

 

 

82 

- Trochę za późno, prawda? Czy sądzisz, że ojciec cieszyłby się, gdyby 

wiedział, co robimy? 

Damon uśmiechnął się półgębkiem. 

-  Ja tylko radzę, żebyś zadzwoniła do domu. 

-  Oczywiście,  zadzwonię,  ale  najpierw  coś  zjemy.  Wrócił  mi  apetyt, 

jestem głodna jak wilk. 

Pół godziny później postawili olbrzymią tacę na środku łóżka i zabrali się 

do jedzenia. 

- Same rarytasy - Kate oblizała palce. - Byłeś tu już kiedyś? 

- Spędziłem sporo czasu w tej części świata. 

- Dlaczego wyjechałeś z Australii? 

Damon  przestał  jeść,  sposępniał,  wyprostował  się  i  odparł  bezbarwnym 

tonem. 

- Nic mnie tam nie trzymało. 

Kate  domyślała  się,  że  ma  przykre  wspomnienia,  o  których  woli  nie 

mówić. 

- Nie chodzi o twoją babcię i Bryce'a, prawda? 

-  Z  Bryce'em  już  mieliśmy  niewiele  wspólnego,  a  babcia...  -  pustym 

wzrokiem  zapatrzył  się  w  dal.  -  Zrobiła  to, co  uważała  za  swój  obowiązek... 

Jestem jej dozgonnie wdzięczny. Był czas usamodzielnić się. Znasz Azję? 

Wiedział, że jego odpowiedź nic nie wyjaśniła, ale nie chciał ponownie 

przeżywać  bólu  sprzed  lat.  Dawno  pogodził  się  z  faktem,  że  babcia  go  nie 

kochała. Bonita była jedyną osobą, którą kochał z wzajemnością. 

- Trochę znam. Ciekawa jestem...  

Zamierzała  dalej  pytać.  Jej  oczy  przypomniały  mu  o  innych  oczach, 

innych czasach...  

Zacisnął zęby. Nie wróci do tamtych czasów. Za żadne skarby. 

R S

background image

 

 

83 

Kate chciała wziąć go za rękę, lecz się odsunął. Wolał nie ryzykować nic, 

co wiązałoby się z uczuciami. Musi uważać, aby się nie zakochać. 

-  Przed  powrotem  do  pracy  musimy  wyjaśnić  niektóre  kwestie  -

powiedziała Kate. - Przede wszystkim nasz romans. 

-  Mamy  dziesięć  dni.  Nie,  już  tylko  dziewięć...  Co  zrobiłabyś,  gdybyś 

miała tylko dziesięć dni życia? 

- Skąd ten pesymizm? 

- Proszę cię, odpowiedz. 

- Spędziłabym je z rodziną. 

- A gdybyśmy byli tutaj we dwoje?  

Kate zastanowiła się. 

-  Czy  dajesz  mi  do  zrozumienia,  że  to,  co  nas  łączy,  jest  tylko  na 

dziewięć dni? 

-  Nie wybiegaj myślami poza następny tydzień. 

-  Jednak  powinniśmy  coś  wyjaśnić.  Ciebie  interesuje  seks  bez 

zobowiązań,  zwierzeń,  uczuciowego  zaangażowania,  prawda?  Tylko 

przyjemne spędzanie czasu. Czy prawidłowo rozumuję? 

- Będziemy świetnie się bawić. 

- Ale nie będzie spania razem do rana. 

- Czy to znaczy, że będziesz mnie wyrzucać? 

- Tak. 

-  Jak  to  ma  wyglądać?  Co  noc  kochanek  wymyka  się  do  sąsiedniego 

pokoju? 

Kate  zmieniła  się  na  twarzy,  jakby  przypomniała  sobie  coś  bardzo 

przykrego. Opanowała się jednak i zdobyła na nikły uśmiech. 

- W nocy zamieniam się w ropuchę. 

R S

background image

 

 

84 

Spędzanie  z  Damonem  dwudziestu  czterech  godzin  na  dobę  przez  cały 

tydzień to zbyt wiele. Lecz chodziło też o coś innego. 

- Co on ci zrobił? 

- Kto? 

- To ja ciebie pytam.  

Kate umknęła wzrokiem. 

-  Nick  uważał  mnie  za  idiotkę.  Ale  uzgodniliśmy,  że  nie  będzie 

zwierzeń... 

- On był idiotą, nie ty - warknął Damon. 

- Może... Teraz jestem mądrzejsza. Mnie też nie interesuje długi związek. 

Czy twój dzienny, a mój nocny harmonogram nadal obowiązuje? 

- Tak. Już zaplanowałem, co jutro robimy. 

- Naprawdę? - Kate uśmiechnęła się uwodzicielsko i go pocałowała. - Ja 

zaplanowałam noc. 

Nazajutrz  speszyła  się,  gdy  zobaczyła  motocykl  wypożyczony  na 

popołudnie.  Damon  z  uznaniem  popatrzył  na  jej  białe  rybaczki,  szafirową 

bluzkę,  włosy  splecione  w  warkocz.  Cieszył  się,  że  przez  całą  drogę  będą 

przytuleni. 

Podał skórzaną kurtkę oraz kask. 

- Proszę. 

Kate włożyła zbyt dużą kurtkę. 

- Chyba komicznie wyglądam. 

Damon powoli zapiął błyskawiczny zamek. Czuła jego palce na brzuchu, 

na piersiach, na szyi. 

- Wyglądasz tak, że mam ochotę zanieść cię do sypialni. 

- Nie żartuj. Dokąd jedziemy? 

- Do ciekawego miejsca. 

R S

background image

 

 

85 

- A konkretnie? 

- Teraz ci nie zdradzę, ale na pewno będziesz zadowolona. 

- Oby. 

Gdy wsiedli, Damon na plecach poczuł piersi Kate, na biodrach jej uda. 

Zdawało  mu  się,  że  są  jedynymi  ludźmi  na  ziemi.  Dawno  nie  miał  tak 

upajającego  uczucia.  Początkowo  jechał  dość  wolno,  aby  Kate  oswoiła  się  i 

mogła podziwiać krajobraz. Po pewnym czasie skręcił z utartego turystycznego 

szlaku i wreszcie zatrzymał się, wyłączył silnik, zdjął kask. 

- Popatrz tam. 

Za rzadko rosnącymi palmami widniał lazurowy ocean i czarny piasek. 

- Baśniowy widok - szepnęła Kate. - Zaczarowana plaża. 

- Z bliska jeszcze piękniejsza. 

Trzymając się za ręce, pobiegli między palmami. 

Kate  nie  widziała  żywej  duszy.  Pomyślała,  że  plaża,  woda,  wszystko 

należy do nich. 

Zdjęli kurtki i buty. Damon zdjął koszulę, rozpiął spodnie i przewrotnie 

uśmiechnięty  spojrzał  na  Kate.  Podejrzewał,  że  będzie  miała  opory  przed 

rozebraniem się. 

- Czarne plaże są niepopularne - rzekł. - Tę mamy dla siebie. 

Kate rozpięła bluzkę, lecz nie zdobyła się, by ją zdjąć. 

- Dlaczego się wahasz? 

- Bo mam więcej do ukrycia niż ty. 

- Naprawdę? 

Błyskawicznie  rozebrał  się  do  naga.  Kate  zaczęła  rozpinać  spodnie,  ale 

nadal była skrępowana. 

- Czy to ma być dzisiejsza przygoda? 

- Za mało ryzykowna? 

R S

background image

 

 

86 

- Dziękuję, wystarczy. 

Zdjęła spodnie i bluzkę. Co ona tu robi? Była w samej bieliźnie i patrzyła 

na  ciało  nagiego  mężczyzny.  Ten  fantastycznie  zbudowany  mężczyzna 

wiedział, jak ją zadowolić... 

- No i? - odezwał się Damon. 

Kate lubiła pływać nago, ale bała się rozebrać. Wolałaby  wiedzieć, jaki 

los czeka turystów aresztowanych w tym kraju za obrazę moralności. Drżący-

mi palcami zdjęła stanik i figi. 

Damon pobiegł do wody i zanurkował. 

- Chodź - zawołał. - Powiem ci coś ciekawego. 

R S

background image

 

 

87 

ROZDZIAŁ DZIESIĄTY 

 

W ciągu następnych dni zapoznawali się z miejscową kulturą, zwiedzali 

świątynie, chodzili do nocnych klubów i na występy balijskich artystów, oglą-

dali  bazary.  I  jeszcze  znajdowali  czas,  by  korzystać  z  masażu  relaksującego, 

basenu oraz luksusowego łóżka. 

Teraz  Kate  leżała  sama  i  zastanawiała  się,  dlaczego  co  noc  wyprasza 

Damona  z  sypialni.  Przecież  znajdowała  się  daleko  od  rodziny  i  mogłaby 

pozwolić mu zostać. Przed godziną jeszcze byli razem. 

Zgodnie  ustalili,  że  przygoda  zaczęła  się  i  skończy  na  Bali.  Nie  będzie 

żadnej randki z szefem. Za parę miesięcy Damon opuści Australię, a zanim to 

nastąpi, Kate zamierzała udowodnić, że potrafi samodzielnie prowadzić biuro 

podróży. 

Damon zaplanował różne niebezpieczne przygody, ale jego zamiar spalił 

na panewce, przepadł na rzecz poznawania siebie nawzajem. Pierwsze wraże-

nie bywa mylne i Damon okazał się inny. Może jedynie udawał, że interesuje 

go beztroskie życie, brawurowe skoki grożące śmiercią. 

Miał  jakieś  pilnie  strzeżone  tajemnice.  Często  powtarzał,  że  woli 

nieskomplikowane  życie  bez  obciążeń.  Prawdopodobnie  mówił  tak,  aby 

sprawić wrażenie, że jest wolny jak ptak, lecz Kate nie dała się zwieść. 

Po pierwsze, niewątpliwie zaangażował się uczuciowo. Twierdził, że nie 

chodzi  mu  wyłącznie  o  seks  i  starał  się  tego  dowieść.  Po  drugie,  kochał 

Bryce'a.  Bardzo  się  różnili,  ale  łącząca  ich  więź  była  silna.  Dlatego  Damon 

zajął  się  ratowaniem  upadającej  firmy  Bryce'a,  chociaż  wolałby  robić  coś 

innego. 

Kate tylko się tego domyślała, ponieważ nie chciał o tym mówić. 

R S

background image

 

 

88 

Zrobiło  się  jej  przykro,  że  fizycznie  są  sobie  tak  bliscy,  jak  to  tylko 

możliwe, ale emocjonalnie dalecy. Damonowi teraz  zależało na niej, a mimo 

to, gdy nadejdzie pora odjazdu, rozstanie się bez żalu. Jego uczucia wobec niej 

były  płytkie,  natomiast  jej  wobec  niego  głębokie,  co  skrzętnie  ukrywała. 

Udawała, że ma ochotę na przelotny romans... i ku swemu zaskoczeniu robiła 

to nieźle... lecz coraz bardziej bała się, że utonie na głębinie. 

Jeszcze  tylko  jeden  dzień  na  Bali.  Przez  tydzień  żyła  jak  w  bajce,  ale 

trzeba wrócić do codzienności. 

Przypomniała  sobie,  jak  Damon  wyglądał  we  śnie,  zanim  go  obudziła i 

kazała przenieść się do sąsiedniego pokoju. Gdyby przyzwyczaiła się do spania 

z nim, przy rozstaniu pękłoby jej serce. Już teraz mocno bolało. 

Czyżby jednak zakochała się? Czy pokochała człowieka, który niedługo 

ją porzuci? Nie! Więcej razy nie da się zranić. 

Ostatniego  dnia  Damon  chciał  pokazać  miejsce,  o  którym  mówił  z 

tajemniczą miną. Jechali już dość długo, gdy Kate zobaczyła lotnie wysoko na 

niebie.  Ogarnął  ją  strach,  więc  czym  prędzej  spojrzała  na  świątynię,  obok 

której przejeżdżali. 

Niebawem  droga  skręciła  pod  górę  i  gdy  Damon  zatrzymał  się,  Kate 

zrozumiała,  co  ją  czeka.  Zrobiło  się  jej  słabo,  oczyma  wyobraźni  ujrzała 

przerażającą scenę. Zbierało się jej na wymioty, wystraszona mocno zacisnęła 

pięści. 

- Nie polecę - szepnęła. - Nie mogę. 

- Odwagi! Głowa do góry. 

Damon  otworzył  drzwi,  a  Kate  siedziała  jak  przygwożdżona.  Na  samą 

myśl o tym, co ją czeka, zaczęła trząść się jak galareta. 

- Obiecałeś, że nie będzie nic niebezpiecznego - rzekła z wyrzutem. 

- I dotrzymuję słowa - uśmiechnął się szeroko. 

R S

background image

 

 

89 

- Ja latałem sto razy sam, a ty polecisz razem ze mną. 

Kate zauważyła nadchodzącego blondyna. 

- Znasz tego człowieka? 

- Tak. Poznaliśmy się kilka lat temu. Jest Australijczykiem, ale ożenił się 

z  Balijką  i  tu  mieszka.  Cześć,  Seb  -  wysiadł  i  przez  chwilę  rozmawiał  ze 

znajomym,  po  czym  przedstawił  go  Kate.  -  Biedaczka  jest  podenerwowana. 

Spróbuj ją uspokoić, a ja pójdę po sprzęt. 

Seb wsiadł do samochodu. 

- Będziesz bezpieczna. Damon jest doświadczonym pilotem. 

- Zwabił mnie podstępem, ale nie zaryzykuję skręcenia karku. 

-  Co  taka  wrażliwa  dziewczyna  robi  w  towarzystwie  ryzykanta?  Nie 

sądzę, żeby Damon chciał się ustatkować. 

-  Może  nigdy  się  nie  ustatkuje.  Razem  pracujemy  i  tyle.  Był  tu 

wcześniej? 

-  Przyjeżdża parę razy w roku. 

-  Jak  żona  zapatruje  się  na  twoje  ryzykanctwo?  Jest  ci  obojętne,  że 

możesz ją unieszczęśliwić? 

- Ona też latałaby, gdyby nie dziecko... 

- Masz dziecko i mimo to igrasz ze śmiercią?  

Seb wiercił się, co rusz wyglądał przez okno. 

- Ryzyko jest małe. 

- Czy mówiłbyś to samo, gdyby twoja żona zginęła? Gdyby zostawiła cię 

z dzieckiem? 

- O, idzie Damon. 

Seb  wyskoczył  z  samochodu  jak  z  procy.  Damon  niósł  sprzęt,  który 

według Kate nie gwarantował, że udźwignie jedną osobę, a co dopiero dwie. 

Po wysłuchaniu Seba Damon spojrzał w stronę Kate. 

R S

background image

 

 

90 

Widziała, że jest niezadowolony. Trudno. Na pewno obaj uważają ją za 

tchórza. Mężczyźni nic nie rozumieją. Dopiero gdy jest za późno... 

Wyjęła  kluczyki  ze  stacyjki  i  wysiadła.  Na  jej  widok  Seb  szybko 

pożegnał się i odszedł. 

Damon rzucił wszystko na ziemię, uśmiechnął się, mocno objął Kate. 

- Będzie dobrze, zobaczysz. 

Twarde  jak  skała  męskie  ciało  jest  najlepszą  podporą  dla  drżącego 

kobiecego ciała. Łatwo byłoby dać się namówić na zmianę decyzji...  

Nie. Kate odepchnęła Damona i spojrzała w zielone oczy, które przez łzy 

ledwo widziała. 

-  Nie  zagwarantujesz  mi  bezpieczeństwa  -  rzuciła  gniewnie.  -  Sam 

ryzykuj. Ja wracam do hotelu. 

Damon spoważniał, włożył kask i ciemne okulary. 

- Przesadzasz. 

-  Tak  sądzisz?  -  Kate  potrząsnęła  kluczykami.  -  Mój  brat  szalał  na 

punkcie  lotni  i...  tragicznie  zginął.  Nie  będę  patrzeć,  jak  drugi  śmiałek, 

którego... - ugryzła się w język. - Nie chcę być świadkiem, jak ginie człowiek, 

który uważa się za niezniszczalnego. 

Zapadło grobowe milczenie. 

- Baw się dobrze - mruknęła Kate.  

Odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę samochodu. Damon dogonił ją 

i przemocą zatrzymał. 

- Zaczekaj! 

Nie mogła nic wyczytać z jego twarzy. 

- Zejdź mi z oczu - syknęła. 

- Nie. 

R S

background image

 

 

91 

Damon rzucił okulary i kask na ziemię. Poczuł coś w rodzaju wyrzutów 

sumienia. Schwycił Kate za rękę, objął drżące ciało, wtulił twarz w pachnące 

włosy. Pierwszy raz w życiu był zupełnie bezradny. 

Nieprawda.  Podobnie  czuł  się,  gdy  patrzył  na  umierającą  Bonitę. 

Zaczynał  rozumieć  niepokój  Kate  oraz  to,  jak  różnie  zareagowali  na  utratę 

bliskiej  osoby.  Ona  bała  się  wszelkiego  ryzyka,  a  on  ryzykiem  starał  się 

zagłuszyć ból. 

Kojącym gestem pogładził Kate po plecach. 

- Czy słowo „śmierć" coś ci mówi? - szepnęła. 

- Ona sprawia, że wyraźniej zdajemy sobie sprawę z własnej kruchości. 

Ona  każe  nam  żyć  chwilą,  bo  każdy  dzień  może  być  ostatni.  Nie  chciałabyś 

cieszyć się pełnią życia? 

- Chciałabym... 

- Carpe diem. Używaj życia - poczuł, że zadrżała, więc mocniej ją objął. - 

Zrób to dla siebie, nie dla mnie. 

Spod przymkniętych powiek spłynęły dwie  wielkie łzy, które delikatnie 

wytarł. 

- Jeśli przezwyciężysz strach, poczujesz się naprawdę wolna. 

Kate  długo  toczyła  wewnętrzną  walkę,  potem  wyprostowała  się  i 

otworzyła oczy. Rozświetlał je blask, którego przedtem nie było. 

Dla dodania jej odwagi, Damon powiedział: 

- Warto uwierzyć w siebie. 

- Będziesz musiał spłacić wielki dług - szepnęła Kate. 

Mówiła takim tonem, że Damon poczuł się, jakby stracił równowagę nad 

urwiskiem. 

R S

background image

 

 

92 

Czy  Kate  wie,  że  ma  nad  nim  władzę?  Okręciła  go  wokół  palca,  może 

zrobić z nim, co zechce. Jeśli będzie despotycznie sprawować władzę, marny 

jego los. 

Kate  włożyła  kask,  ale  miała  blade,  zaciśnięte  usta.  Damon  powiódł 

palcem po zbielałych wargach. 

- To przypomina seks, przekonasz się. Wzlecimy pod niebiosa, do gwiazd 

i... 

- Będę przeraźliwie krzyczeć - wycedziła Kate przez zaciśnięte zęby. - I 

chyba zemdleję. Jesteś na to przygotowany? 

-  Na  wszystko.  Zawsze  jestem  gotów  i  chętny  -  uśmiechnął  się 

uwodzicielsko. - To naprawdę przypomina seks. Fantastyczny, wart krzyku. 

- W łóżku nie krzyczę.  

Damonowi drgnęły kąciki ust. 

- Szkoda. 

- Krytykujesz mnie? 

-  Warto  byłoby  zapomnieć  się,  a  tego  nie  robisz.  Hm,  może  ja  źle  się 

spisuję. 

Kate rozgorzały oczy, ale głos miała opanowany. 

- Nie dopraszaj się komplementów.  

Damon ponownie przejrzał sprzęt. 

- W porządku. Masz coś w kieszeniach? 

- Nie. 

- Włóż okulary. 

Podając okulary, musnął piersi Kate i zmąciły mu się myśli. 

- Wcale nie zdecydowałam się, bo mnie namówiłeś. Robię to dla siebie. 

Chcę przepędzić duchy, używać życia i tak dalej - potarła policzki. - Musisz o 

tym wiedzieć. 

R S

background image

 

 

93 

- Potem mi podziękujesz. 

- To ty będziesz dziękował. 

Damon  wyobraził  sobie,  jakie  to  będzie  podziękowanie.  Siestę  zawsze 

spędzali w łóżku... 

-  Chętnie wyrażę moją wdzięczność. 

W drodze powrotnej do hotelu powiedział: 

-  Jednak nie zemdlałaś. 

-  Byłam  odwrócona  do  ciebie  tyłem.  Nie  wiesz,  czy  straciłam 

przytomność. 

Siedzieli  blisko  siebie,  więc  po  zwiotczeniu  mięśni  wyczułby,  że 

zemdlała. A podczas całego lotu siedziała sztywno wyprostowana. 

- Wiedziałbym. 

- Ja nie wiem, czy byłam przytomna, a ty masz pewność. 

- Grunt, że zdobyłaś się na odwagę. 

- Tak. 

Damon  zamyślił  się.  Kate  dopiero  tego  dnia  wspomniała  o  bracie,  a 

informacja o wypadku dużo wyjaśniła. Teraz lepiej rozumiał nadopiekuńczego 

ojca.  Pan  Fielding  kochał  jedynaka  i  nie  przebolał  straty.  Ojciec  Kate  był 

zupełnym przeciwieństwem jego rodziców. Damon próbował wyobrazić sobie, 

jakby to było, gdyby ktoś szczerze go kochał, troszczył się i martwił o niego. 

Przypomniało mu się, co Kate powiedziała przed godziną. Że każdy człowiek 

ma obowiązek pilnować tego, kogo... Czy usłyszał początek wiele mówiącego 

słowa? Poczuł skurcz żołądka, jak w momencie skoku z wysokiej wieży. 

Ustalili,  że  nie  będą  się  angażować,  lecz  wolał,  aby  niezwykły  romans 

trwał  trochę  dłużej.  Nie  chciał  być  traktowany  jako  szef,  w  dodatku 

tymczasowy. Chciałby... 

R S

background image

 

 

94 

Zrobiło  mu  się  duszno,  więc  otworzył  okno.  Z  wilgotnym  powietrzem 

napłynęły  charakterystyczne  zapachy:  woń butwiejących śmieci, tropikalnych 

owoców, pikantnego curry. 

O co właściwie chodzi? Nie, to niemożliwe!  A jednak z każdym dniem 

bardziej pragnął kobiety, która rozpalała go, jak żadna inna. Nawet gdy była w 

nietwarzowym  kostiumie,  w  znoszonych  domowych  rzeczach  albo  bez 

niczego. Szczególnie, gdy nic na sobie nie miała. 

Romansuje  z  poważną  dziewczyną,  mającą  poważne  poglądy  na  życie. 

Niestety  na  dłuższą  metę  nic  z  tego  nie  będzie.  Nie  byliby  udanym 

małżeństwem.  Nawet  gdyby  myślał  o  ożenku,  ale  to  przecież  nie  wchodzi  w 

grę.  Za  bardzo  się  różnią.  W  chwilach  wolnych  od  pracy  szukał 

niebezpieczeństw mrożących krew w żyłach, a Kate wolała bezpieczeństwo. 

Mimo  to  tego  dnia  zaryzykowała,  chociaż  była  przerażona.  Wyjątkowa 

kobieta, jedna na milion. 

Wrócili  do  hotelu  późnym  popołudniem.  Damon  spuścił  żaluzje  i 

sypialnia zatonęła w półmroku. Gdy odwrócił się od okna, zobaczył, że  Kate 

rozplata włosy. 

Przebiegł go dreszcz podniecenia. Wystarczało jedno spojrzenie czarnych 

oczu. Zrobił krok, lecz Kate podniosła rękę. 

- Jutro rano będziemy w Sydney, z powrotem na służbowej stopie. 

Zapadło  przykre  milczenie.  Damon  wsłuchał  się  w  przyśpieszone 

oddechy na tle szumu morza. Serce wybijało rytm upływającego czasu. 

Ostatnie popołudnie. 

-  Żadne  prawo  nie  zakazuje  zmiany  ustanowionych  reguł.  Nie  musimy 

być jedynie współpracownikami. 

R S

background image

 

 

95 

-  Ale  jesteśmy  -  Kate  westchnęła.  -  Koniec  wakacyjnego  romansu.  Nie 

tylko dlatego, że jesteś moim przełożonym, a ja nie umawiam się na randki z 

szefem, ale dlatego, że chodzi nam o różne rzeczy. 

Damon zastanawiał się, czy zapytać ją, czego naprawdę chce. Twierdziła, 

że najważniejsza jest praca zawodowa i awans, ale czasem jej oczy mówiły coś 

zupełnie  innego.  Na  pewno  tak  jak  inne  kobiety  marzyła  o  domu,  mężu, 

rodzinie. 

On nie wiedział, co znaczy rodzina i dom. Jak mógłby zapewnić jej coś, 

czego nie znał? Miała rację. Lepiej wrócić do tego, co było przed pobytem na 

Bali. Lecz czy zdoła widywać się z nią obojętnie? 

Kate  wyprostowała się. Spojrzenie czarnych oczu ześliznęło się  z piersi 

Damona na brzuch i niżej, coraz niżej. 

-  Wydaje  mi  się,  że  oboje  pragniemy  tego  samego  -  rzekł  Damon 

przytłumionym głosem. - Już się rozbieram... 

Kate zsunęła buty i podbiegła do niego. 

-  Nie.  Ty  dotychczas  rządziłeś  w  pracy  i  w  łóżku  -  zakreśliła  kółko  na 

jego  piersi.  -  Czas  oddać  dług  -  musnęła  ustami  miejsce,  na  którym  przed 

chwilą zakreśliła kółko. - Ja też mam marzenia i zachcianki. 

Damon opuścił ręce. 

-  Dobrze.  Nikt  nie  powie,  że  Damon  Gillespie  nie  przyznaje  swojej 

kobiecie prawa do... 

Natychmiast pożałował, że wymknęło mu się nieopatrzne słowo. 

- Swojej kobiecie? - powtórzyła Kate tonem jak świst bicza. - Człowieku, 

w jakiej epoce ty żyjesz? 

Oczy  jej  rozbłysły,  wbiła  zęby  w  koszulę  na  piersi,  boleśnie  ugryzła 

Damona. 

R S

background image

 

 

96 

- Wolałabyś określenie „kochanica"? - drgnął i szpetnie zaklął, ponieważ 

ostre zęby wbiły się głębiej. - Dobrze, dobrze. Jesteśmy partnerami. 

- A więc... partnerze, będę używać życia.  

Przestała go gryźć i przytuliła się. Pachnące włosy łaskotały mu skórę. 

Chciał ją objąć, lecz odsunęła się i lekko go uderzyła. 

- Dzisiaj będziesz robił, co ja każę. Trzymaj ręce przy sobie. 

Czy  tą  rozkazującą  kobietą  jest  filigranowa  Kate  Fielding?  Miewał 

kochanki,  które  lubiły  przejmować  inicjatywę  i  sprawiały  mu  dużą 

przyjemność.  Lecz  obecna  przewyższała  wszystkie  inne.  W  tym  nie  całkiem 

niewinnym uwodzeniu była uroczo świeża naiwność. 

Kate  wsunęła  dłonie  pod  koszulę,  pieszczotliwe  palce  rozsyłały  fale 

żądzy po całym ciele. Damon chciał, aby gorące usta szły śladem rąk. 

Jakby  spełniając  jego  nieme  życzenie,  Kate  powiodła  językiem  po 

brzuchu, wsunęła język w pępek. Damon wstrzymał oddech i zacisnął pięści, 

po czym jęknął i położył rękę na zamku spodni. Nie zastanawiał się, czy robi 

to, aby zmniejszyć napięcie czy podpowiedzieć Kate, żeby rozpięła zamek. 

- Ja... - zaczął. 

Kate odsunęła się i koszula opadła na brzuch. 

- Sam ją zdejmij - rozkazała. 

Damon  posłusznie  zdjął  koszulę  i  rzucił  na  podłogę,  Kate  rozpięła  mu 

spodnie, wsunęła dłonie pod slipy i zaczęła go pieścić. 

- Ostrożnie - wykrztusił. 

-  Zawsze  jestem  ostrożna.  Niektórzy  twierdzą,  że  za  bardzo  -  powoli 

zsunęła  jego  spodnie  i  slipy  niżej,  ale  zatrzymała  się  przy  kolanach.  -  Buty 

przeszkadzają. 

R S

background image

 

 

97 

Damon  zaklął.  Bał  się,  że  straci  równowagę,  ale  udało  mu  się  dość 

sprawnie  rozwiązać  buty.  Energicznym  ruchem  zdjął  wszystko  razem, 

wyprostował się i spojrzał na Kate. 

Przez  moment  patrzyli  sobie  w  oczy,  po  czym  Kate  obrzuciła  go  takim 

spojrzeniem, że ciało Damona pokryło się kroplami potu. 

On był nagi, gotowy, a ona nadal ubrana. 

- Połóż się - poczekała, aż spełnił polecenie. - Jesteś cierpliwy? 

- Akurat teraz nie. 

W czarnych oczach mignęły wesołe iskierki. Damon poczuł się dziwnie 

bezbronny.  Od  lat  zwalczał  każdą  słabość,  a  Kate  udało  się  zburzyć  jego 

przekonanie,  że  odniósł  zwycięstwo  nad  sobą.  Zacisnął  zęby.  Nie  chciał 

myśleć o porażce, nie chciał się poddać. 

- Chodź do mnie - rzucił władczo. 

Zamiast wejść do łóżka, Kate podeszła do drzwi. 

- Nie ruszaj się. Zaraz wrócę. 

Kate  zniknęła  za  drzwiami.  Spojrzał  na  siebie;  był  chętny  i  w  pełni 

gotowy. 

Sytuacja  odwróciła  się.  Czy  Kate  miała  właśnie  to  na  myśli,  gdy 

wspomniała  o  spłacie  długu?  Czy  zaplanowała,  że  zakpi  z  niego,  zostawi  go 

rozpalonego pożądaniem? 

R S

background image

 

 

98 

ROZDZIAŁ JEDENASTY 

 

Wsłuchany  w  dochodzące  z  zewnątrz  dźwięki,  starał  się  nie  myśleć  o 

swym dziwacznym położeniu. Próbował spokojnie zastanowić się nad sytuacją, 

w jakiej się znalazł. 

Tego dnia Kate pokazała inne oblicze. Wreszcie wydało się, dlaczego nie 

lubi ryzykantów i ryzyka. Damon chciałby dowiedzieć się więcej o jej bracie i 

rodzicach, zapytać, jaką krzywdę wyrządził narzeczony. 

Lecz  jaki  jest  sens  takich  pytań?  Przelotny  związek  nie  skłania  do 

zwierzeń, mówienia o nadziejach, marzeniach, obawach. Lepiej i bezpieczniej 

trzymać się tego, co mają. A co właściwie mają? Nie potrafił odpowiedzieć. 

Było  oczywiste,  że  Kate  z  niego  zakpiła.  Na  chwilę  zamknął  oczy  i... 

niechcący  usnął.  Przez  sen  usłyszał  jakby  dźwięk  dzwoneczków.  Otworzył 

oczy i osłupiał. 

- Skąd to wzięłaś? - wykrztusił. 

Oboje  byli  bardzo  zaskoczeni.  Kate  nie  sądziła,  że  zastanie  Damona  w 

pozycji, w jakiej go pozostawiła. Zresztą liczyła, że prędzej się przebierze. 

- Tutaj można dostać wszystko, czego dusza zapragnie - odparła. - Nawet 

takie  stroje  –  poruszyła  ramionami  i  maleńkie  miedziane  krążki  na  staniku 

znowu zadzwoniły. - Chcesz przebrać się za pirata? - obrzuciła go taksującym 

spojrzeniem. - A może wolisz być Tarzanem? 

- Będę widzem. 

- Jak wolisz. 

Popłynęła  muzyka.  Kate  wciągnęła  brzuch  i,  uwodzicielsko  patrząc  na 

Damona, zaczęła kołysać biodrami. Najpierw wolno, potem coraz szybciej. 

R S

background image

 

 

99 

Zielone  oczy  wpatrywały  się  w  nią  z  zachwytem.  Kate  przyznała 

Damonowi  rację,  bo  pokonała  strach  i  teraz  w  jej  żyłach  śpiewała  wolność. 

Osiągnęła coś bardzo ważnego, a nie sądziła, że kiedykolwiek zdobędzie się na 

podobny  wyczyn.  Może  odważy  się  podjąć  kolejne  ryzyko  w  życiu?  Czy  to 

życie i ryzyko obejmuje Damona? 

- Dosyć tańca. Chodź do mnie - odezwał się Damon. 

- Dopiero zaczynam cię uwodzić. 

- Tyle wystarczy. Więcej nie zniosę. Chodź.  

Kate pokręciła głową. 

- Dobrze. Ale nadal obowiązują moje warunki.  

Jeszcze nie skończyła zaplanowanego programu. 

Obmyśliła  szczegóły  podczas  drogi  powrotnej  i  chociaż  raz  chciała 

dyktować warunki. Dotychczas zawsze starała się wszystkim dogodzić, a teraz 

miała okazję robić to, na co ma ochotę. 

Wchodząc  do  łóżka,  rozsunęła  spódniczkę,  aby  pokazać,  że  nie  ma  nic 

pod  spodem.  Gdy  usiadła na udzie  Damona,  poczuła  między  nogami  drżenie 

twardych mięśni. Powoli zdjęła stanik. 

Damon jedynie wzrokiem pieścił jej piersi, bo tylko na tyle pozwoliła. 

- Trzymaj ręce przy sobie - przypomniała uwodzicielka. 

- Prezerwatywa... 

- Dzisiaj bez. Chcę mieć ciebie... tylko ciebie. Nie martw się. 

- Ale... 

- Nie bój się, jestem zabezpieczona. 

Damon skinął głową i czekał, co będzie dalej. Kate pochyliła się tak, że 

piersiami  dotknęła  jego  brzucha.  Kołysała  się  w  górę  i  w  dół,  w  prawo  i  w 

lewo, aż podniecenie dosięgnie zenitu. Przygryzła wargę, aby z ust nie wyrwał 

się dźwięk oznaczający kapitulację. 

R S

background image

 

 

100 

Oparła dłonie na rozłożonych rękach Damona i zaczęła pieścić go ustami, 

językiem. Gdy całowała pierś, pod wargami czuła szalejące serce. 

- Litości - odezwał się Damon. - Zamordujesz mnie. 

Kate uniosła głowę i spojrzała na niego.  Zatonęła  w zielonych oczach i 

raptem coś się zmieniło. Przestało jej zależeć na rządzeniu, już nie chodziło o 

to, aby Damon poddawał się jej woli. 

- Za chwilę oszaleję - szepnął. 

- Jako Shakira tak na ciebie działam? 

- Jako Shakira też, ale bardziej jako Kate. 

- Nie wierzę. 

- Ale to prawda. Piękna kusicielko, dość igraszek - wyciągnął ręce, aby 

rozpiąć spódniczkę. - Jak to się zdejmuje? - znalazł zapięcie, odrzucił zwiewną 

szatkę. - Kate jest kobietą, z którą chcę się kochać. Chcę wreszcie ją pieścić... 

całą... 

- Może jeszcze nie jestem gotowa? 

- Przecież jesteś. 

Nie  było  sensu  zaprzeczać.  Oboje  drżeli  z  pożądania.  Kate  powoli 

osunęła się i pierwszy raz brała go w siebie nagiego. Czuła, jak wsuwa się w 

nią coraz dalej. To było prawdziwe połączenie. Przyjmowała go do ciała i do 

serca. 

Całkowita jedność trwała kilka sekund, była upajająca, ale niebezpieczna, 

bo Damon nie pragnął serca. Nie chciał nic więcej ponad to, co teraz przeży-

wali. Uniosła się i znowu wsunęła na Damona, jeszcze raz i jeszcze... 

Fale  wzburzyły  się,  wciągnął  ich  wir,  szaleństwo  zmysłów  rzuciło  na 

niezbadane  wody.  Kate  poddała  się unoszącemu  ją prądowi.  Miała absolutną 

pewność,  że  teraz  Damon  naprawdę  jest  razem  z  nią. Może  wbrew  woli,  ale 

jest. 

R S

background image

 

 

101 

W piątek rano zobaczyła Sydney z lotu ptaka. 

Kończył  się  tydzień  pracy.  Kate  pomyślała,  że  w  poniedziałek  znajdzie 

się wśród tłumu ludzi śpieszących do swoich obowiązków. Skupi się wyłącznie 

na  pracy,  będzie  obsługiwała  klientów,  siedząc  kilka  metrów  od  mężczyzny, 

który  przez  ponad  tydzień  był  jej  kochankiem.  Gdy  będzie  przechodził, 

poczuje  zapach  jego  ubrania,  skóry.  Będzie  słyszała  jego  głos  dobiegający  z 

sąsiedniego  pokoju.  Damon  czasem  przystanie,  aby  pogawędzić  i  wzrokiem 

zada pytanie, na które nie otrzyma odpowiedzi. 

Gdy  samolot  zszedł  do  lądowania,  wsunęła  buty  i  sięgnęła  po  żakiet. 

Kostium zewnętrznie pomagał wrócić do roli kobiety pracującej. 

Miała nowe czarne buty, które pewnego dnia zobaczyła na wystawie i nie 

oparła  się  pokusie.  Pierwszy  raz  w  życiu  miała  pantofelki  na  wysokich 

obcasach i czuła się bardzo kobieca, godna pożądania. 

Była  uszczęśliwiona,  gdy  zobaczyła  reakcję  Damona.  Patrzył  na  nią  z 

zachwytem, lecz niestety zepsuł efekt, mówiąc: 

-  Ładne,  ale  niepraktyczne.  O  co  zakład,  że  będę  musiał  nieść  cię  na 

rękach? 

- Choćby dlatego warto zaryzykować. 

- Może masz rację. 

Okazało  się,  że  istotnie  popełniła  błąd.  A  większym  był  drugi,  jeszcze 

bardziej bezmyślny postępek, czyli wyrzucenie wygodnych butów. 

Od  lat  cierpiała  na  bóle  biodra  i  głównie  dlatego  zapisała  się  na  kurs 

tańca  brzucha.  Regularne  ćwiczenia  poprawiały  stan  mięśni  i  kości. 

Uśmiechnęła  się  na  wspomnienie  pierwszego  dnia  na  Bali,  lecz  nie  wolno 

myśleć o tym, jak Damon na nią patrzył. To było, minęło... 

Z zadumy wyrwało ją pytanie: 

- Wstąpisz do mnie na śniadanie? 

R S

background image

 

 

102 

Zapytał takim tonem, jakby uważał, że zmieniła zdanie na temat romansu 

i nadal będą kochankami. 

Spojrzała  w  bok,  bo  unikała  patrzenia  na  Damona.  Codziennie  rano, 

punktualnie o siódmej, przychodził do jej sypialni. 

-  I  tak  nic  nie  przełknę  -  odparła.  W  duchu  dodała,  że  przeszkadzają 

wspomnienia o śniadaniach w łóżku. - Trzeba rozpakować się, włączyć pralkę. 

- I nadrobić rodzinne zaległości. 

-  Jutro  rano  lecę  do  Coffs  Harbour  -  rzekła  chłodno.  -  Jest  wielka 

uroczystość z okazji złotych godów wujostwa. Ja też muszę jechać. 

Nieprawda. Nie musiała, ponieważ rodzice sądzili, że nadal jest na Bali. 

Lecz  dzięki  kłamstwu  będzie  miała  czas  spokojnie  przemyśleć  zaistniałą 

sytuację. To najlepsza pora, aby odsunąć się od Damona. 

- Znowu będziesz grać rolę posłusznego dziecka - skomentował Damon z 

ironią. 

- A ty myślisz tylko o sobie - natychmiast zawstydziła się. - Wybacz. Nie 

mam prawa tego mówić. 

Jak  mogła  coś  takiego  powiedzieć?  Przecież  wiedziała,  że  rodzice 

wyparli się go i on nie ma nikogo bliskiego. 

Damon zacisnął usta, zmarszczył brwi, a jego oczy...  

Kate czym prędzej odwróciła wzrok. 

- Nie widzę w tym nic złego - syknął.  

Wysiadł  z  samolotu  jako  pierwszy,  zabrali  walizki  i  poszli  w  stronę 

ruchomych schodów. Kate stanęła za Damonem; zmieściłaby się obok niego, 

lecz wolała zostać z tyłu. 

Nagle odwrócił się, przechylił głowę, zajrzał Kate w oczy. 

- Skoro tak bardzo chcesz być sama, weźmiemy osobne taksówki. 

R S

background image

 

 

103 

A  więc  stało  się!  Jedna  zgryźliwa  uwaga  zniszczyła  zakończenie 

pięknych wakacji. Kate zrobiło się za ciasno pośród tłumu, w płucach zabrakło 

powietrza. 

-  Rozsądniej  jechać  razem,  bo  przecież  mijasz  mój  dom  w  drodze  do 

Bryce'a. 

- Nie wracam do jego mieszkania. Jadę gdzie indziej. 

Kate dostrzegła w jego wzroku coś, czego nigdy przedtem nie zauważyła. 

Widocznie śpieszył się na spotkanie z kobietą. Była zła, że schody jadą zbyt 

wolno. 

Potem wszystko wydarzyło się błyskawicznie. Cieniutki obcas utkwił w 

szparze, stopę przeszył ostry ból, Kate zachwiała się i upadła. 

W szpitalu powiedziano Damonowi, że Kate zwichnęła kostkę i doznała 

lekkiego wstrząsu. 

W tej chwili spała. 

Damon  nie  znał  takiego  przerażenia,  jakie  ogarnęło  go,  gdy  ujrzał 

zemdloną Kate na ruchomych schodach. Straszny widok. Lepiej nie myśleć o 

tym, jak upadek mógł się skończyć. Kate musi żyć, musi być zdrowa. 

Już wcześniej wiedział, co to znaczy bardzo kogoś kochać, ale teraz było 

inaczej. Bonita nie sprawiała, że krew w żyłach wrzała. 

Szczerze kochał Bonitę, ale nie oczekiwał od niej tego, czego oczekiwał 

od Kate. Wspólne dorastanie nieuchronnie prowadziło do przyjaźni i miłości. 

A jak nazwać obecne uczucie? Czy to miłość? 

Myśl  poraziła  go.  Nie  pragnął  miłości,  bo  nie  wiedział,  co  z  tym 

uczuciem zrobić. 

Zaczął  nerwowo  chodzić.  Buty  robiły  za  dużo  hałasu,  serce  biło  zbyt 

głośno. Damon ze złości zgrzytał zębami. Nie był mężczyzną odpowiednim dla 

Kate. Ostatniego dnia na Bali powiedziała, że mają diametralnie różne cele. 

R S

background image

 

 

104 

Trzeba  uporządkować  sprawy  spadkowe  i  wyjechać.  Im  prędzej,  tym 

lepiej. 

Stanął  przy  oknie  i  patrzył  na  zatokę.  Przebiegł  go  zimny  dreszcz. 

Potrzebował czegoś, co skieruje myśli na inne tory. Najlepszy byłby szaleńczy 

skok. 

Odwrócił się i zobaczył, że Kate na niego patrzy. 

Podszedł do łóżka, nieśmiało ujął drobną dłoń. 

- Jak się czujesz? 

- Jakby mnie przejechał samochód. 

- Nic dziwnego. 

- Moje buty... 

- Dziewczyno, masz wstrząs mózgu i zwichniętą kostkę, a martwisz się o 

buty? 

- Pierwszy raz w życiu takie miałam. 

- Niestety są do wyrzucenia - uśmiechnął się. - Kupimy nowe. 

Kate ze smutkiem pokręciła głową. 

- Która godzina? 

Chciała usiąść, ale skrzywiła się z bólu. 

- Leż spokojnie. Minęła trzecia. 

Kate  przyjrzała  mu  się.  Był  nieogolony,  w  podróżnym  ubraniu.  Nie 

opuścił jej. 

- Jesteś tu od rana? 

- A gdzie miałbym być? - zdziwił się. 

Puścił jej rękę, jakby wstydził się czułego gestu.  

Kate zmarszczyła brwi. 

- Mówiłeś, że musisz gdzieś jechać. 

R S

background image

 

 

105 

-  Nieważne.  Zadzwonić  do  twoich  rodziców  i  uprzedzić,  że  nie 

przyjedziesz? 

Lekko się zarumieniła. 

-  Wiesz,  skłamałam  o  moim  wyjeździe  do  Coffs  Harbour  -  spuściła 

wzrok. - Przepraszam za to, co stało się na lotnisku. 

Damon  długo  wpatrywał  się  w  nią  bez  słowa.  Dlaczego  skłamała? 

Naprawdę nie chciała być z nim czy po prostu się boi? 

- Zapomnijmy o tym - rzekł wreszcie.  

Weszła młoda, atrakcyjna lekarka. Pod rozpiętym fartuchem miała bluzkę 

z dużym dekoltem i krótką spódniczkę. 

- Dzień dobry. Jestem Rosemary Andrews.  

Damon  przedstawił  się.  Lekarka  przez  sekundę  patrzyła  na  niego,  po 

czym zajęła się pacjentką. 

- Jak się pani czuje? 

- Noga boli mnie przy najlżejszym ruchu. 

- A guz? 

- Trochę przeszkadza. 

- Czy gorzej pani widzi? Boli głowa? Są nudności? 

- Nie. 

- Mogę panią wypisać, jeśli będzie pani miała w domu opiekę. 

- Mieszkam sama. 

Lekarka przelotnie zerknęła na Damona. 

- Wobec tego zostanie pani... 

- Ja się nią zaopiekuję - odezwał się Damon. 

Nie patrzył na Kate, ponieważ obawiał się, że się sprzeciwi. 

- Trzeba obserwować pacjentkę przez dwie doby. 

- Dobrze. 

R S

background image

 

 

106 

- Wobec tego przygotuję wypis. 

- Dziękuję. 

Kate poczekała, aż zostaną sami. 

- Ja wca... 

Damon przerwał jej w pół słowa. 

- Potrzebny ci odpoczynek. Spokojny, bez zakłóceń. 

- Bez zakłóceń... - powtórzyła. 

-  Cicho  -  położył  jej  palec  na  ustach.  -  Chcesz,  żeby  pani  doktor 

usłyszała? Nie sprzeciwiaj się. Obiecuję, że nie zakłócę ci spokoju. 

Taksówką  pojechali  pod  dom  Bryce'a  i  przesiedli  się  do  auta  Damona. 

Kate mimo woli zdrzemnęła się, a gdy otworzyła oczy, byli za miastem. 

- Gdzie jesteśmy? 

- Godzinę drogi od Sydney. 

Kate rozglądała się ciekawie. Na stromym zboczu wśród drzew stał dom. 

Damon minął wąski podjazd i zatrzymał się. 

- Co to za dom? 

- Azyl na kilka dni. Jak się czujesz? 

- Całkiem dobrze. 

Gdyby nie ból kostki i głowy. 

- Nie wierzę. 

Damon  wysiadł,  przeszedł  przed  maską  i  otworzył  drugie  drzwi.  Kate 

poczuła zapach buszu oraz palącego się drewna.  

Damon wziął ją na ręce i bez pukania wszedł do domu. 

W  przedpokoju  stała  niska,  siwowłosa  kobieta,  a  za  nią  wysoki,  lekko 

przygarbiony mężczyzna. 

- Dzień dobry, Jenny - powiedział Damon. 

- Dzień dobry, Leight. 

R S

background image

 

 

107 

- Witajcie - starsza pani ciepło się uśmiechnęła. 

- To pani Kate, prawda? 

- Tak. Leigh i Jenny Charlesworth są moimi dobrymi znajomymi - rzekł 

Damon. 

Kate była zła, że trzyma ją na rękach i traktuje jak inwalidkę. 

- Bardzo mi miło - powiedziała z bladym uśmiechem. - Nie chciałam się 

narzucać, ale... 

- Narzucać się? - zdziwiła się starsza pani.  

Chciała  coś  dodać,  lecz  zauważyła  wymowne  spojrzenie  Damona,  więc 

się powstrzymała. 

Kate  była  coraz  bardziej  speszona.  Chciałaby  zapytać,  dlaczego  tu 

przyjechali, dlaczego sprawiają kłopot jego znajomym. Lecz nie miała okazji. 

Damon zatrzymał się przy drzwiach, które pani Charlesworth otworzyła. 

Widocznie  dzwonił  wcześniej,  bo  w  pokoju  okna  były  zasłonięte,  nocna 

lampka zapalona, łóżko przygotowane. 

Ostrożnie posadził Kate na łóżku. 

- Zaraz przyniosę twój bagaż. Pomóc ci się rozebrać? 

- Zwariowałeś? 

- Chodzi mi tylko... 

- Dlaczego mnie tu przywiozłeś? - przerwała mu. - Nie znam tych ludzi. 

-  Ale  ja  znam  -  pomógł  jej  się  położyć  i  przykrył  kołdrą.  -  Później 

porozmawiamy, a teraz odpocznij. W nocy będę cię obserwował. 

- Ale... 

Położył palec na jej ustach. 

- Później. 

Nie chciał wdawać się w wyjaśnienia. Zgasił światło, pocałował Kate w 

czoło i wyszedł. 

R S

background image

 

 

108 

W  kuchni  pachniało  świeżo  upieczonym  chlebem.  Pani  Charlesworth 

zamknęła piekarnik i serdecznie uściskała Damona. 

- Bardzo się cieszę, że przyjechałeś. Położyła się? 

- Tak. Mam ją obserwować.  

Starsza pani przyjrzała mu się. 

- Coś mi się zdaje, że wpadła ci w oko. 

- Źle widzisz. Nie chcę, żeby pracownice podawały mnie do sądu. 

Mrugnął  i  chciał  ułamać  gorącą  skórkę,  ale  gospodyni  uderzyła  go  w 

rękę. 

-  Zaczekaj  na  kolację.  Gdy  byłeś  tu  przed  dwoma  tygodniami,  ani 

słowem nie wspomniałeś o nowej dziewczynie. Po podwieczorku wszystko mi 

powiesz. 

- Synu, radzę ci być posłusznym - odezwał się jej mąż. 

- Mam brać przykład z ciebie? 

Pani  Charlesworth  rzuciła  mężowi  groźne  spojrzenie,  ale  Damon 

dostrzegł w jej oczach czułość. Od dawna zastanawiał się, co tych dwoje łączy 

przez ponad dwadzieścia lat. Stanowili przeciwieństwo pod każdym względem. 

Zawsze tacy byli. Mieszkali obok jego babki. Byli bezdzietni i chyba dlatego 

pani  Charlesworth  interesowała  się  dziećmi  z  sąsiedztwa.  Szczególnie 

Damonem. 

Była  nadzwyczaj  spostrzegawcza,  więc  bał  się,  że  dostrzeże  to,  co  on 

dopiero odkrywa. Coś, nad czym wolał się nie zastanawiać. 

R S

background image

 

 

109 

ROZDZIAŁ DWUNASTY 

 

Kate  drzemała.  Dawno  nie  było  jej  tak  dobrze.  Przesunęła  się  w  stronę 

źródła ciepła, ale natrafiła na twardą przeszkodę,  więc otworzyła oczy. Obok 

spał Damon. 

Kate przebiegł dreszcz. Wbrew ustalonym zasadom spędził noc razem z 

nią,  a  nie  czuła  zagrożenia,  którego  tak  się  bała.  Wręcz  przeciwne,  miała 

wrażenie, że jest bezpieczna. Rozwiały się obawy, które dręczyły ją na myśl o 

takiej intymności. Damon spał obok niej i nic się nie stało. 

Dziwiło  ją,  że  zakochała  się  tak  mocno  i  szybko.  Niestety  pokochała 

nieodpowiedniego  mężczyznę.  Damon  był  niespokojnym  duchem,  stale 

przenosił się z miejsca na miejsce, a ona prowadziła osiadły tryb życia. Lecz 

podobało się jej, że Damon kocha życie, robi to, co lubi. Dzięki niemu inaczej 

spojrzała na siebie, zrozumiała, że w życiu liczy się nie tylko praca. 

Mogłoby być dobrze, a zanosiło się na kłopoty. 

Damon otworzył oczy i Kate poczuła, że tonie w wielkich źrenicach. 

- Dzień dobry. 

Z trudem przełknęła tkwiącą w gardle grudę. Bała się, że Damon czyta w 

jej myślach. Podniecona zapomniała, że zapowiedziała koniec romansu. 

Damon zmarszczył brwi i delikatnie otarł kropelki potu z twarzy Kate. 

- Gorzej się czujesz? Coś cię boli?  

Zdobyła się na uśmiech i lekki ton. 

- Nic mnie nie boli, ale czułabym się lepiej, gdybyś się rozebrał i położył 

pod kołdrą. 

- Przecież mówiłaś... 

- Pamiętam, co mówiłam. Mimo to zapraszam do mnie. 

R S

background image

 

 

110 

-  Jestem  na  twoje  rozkazy  -  powiedział  przytłumionym  głosem  i 

czarująco się uśmiechnął. 

Kate położyła dłoń na szerokiej piersi i pieszczotliwie pogładziła gorącą 

skórę. Damon był w slipach... 

Niepotrzebnie  są  rozdzieleni.  Chciała  położyć  się  bliżej,  ale  zabolała  ją 

noga. 

- Och! 

Damon zrzucił koc na podłogę, zdjął slipy, odsunął kołdrę. 

Kate była w koszuli. Damon powoli podnosił ją coraz wyżej, nieogoloną 

brodą drapiąc uda, brzuch, piersi.  

Kate momentalnie ogarnęło pożądanie. 

Damon  wsunął  się  w  nią  jak  gorący  nóż  w  masło.  Znajdował  się  tam, 

gdzie jego miejsce. 

- Mogłabym tak leżeć cały dzień - szepnęła Kate, gdy się uspokoili. 

Damon pogłaskał ją po policzku. 

- Ty możesz leżeć, jak długo zechcesz, ale ja jadę do pracy. 

- Przecież jest sobota. 

- Długo nas nie było, więc wypada sprawdzić, jak wygląda sytuacja... 

Rozległy się kroki za drzwiami i Kate przypomniała sobie, że nie są sami. 

- Powiedz wreszcie, kim ci ludzie są dla ciebie i dlaczego tutaj jesteśmy. 

- Byli sąsiadami babci. A jesteśmy tutaj, bo wolę, żebyś dzisiaj nie była 

sama. No, idę się umyć. 

Z drzemki wyrwało Kate lekkie ukłucie w szyję. Damon pachniał kawą. 

- Spotkamy się przy kolacji. 

- Już wychodzisz? - usiadła. - Nie mogę leżeć w łóżku w cudzym domu. 

Ja też wstaję. 

R S

background image

 

 

111 

-  Proszę  bardzo  -  otulił  ją  płaszczem  kąpielowym.  -  Obok  kuchni  jest 

pokój,  w  którym  można  wygodnie  posiedzieć.  Tam  będziesz  miała  czym  się 

zająć  do  mojego  powrotu  -  wziął  ją  na  ręce,  chociaż  się  sprzeciwiała.  -  Nie 

marudź. Musisz oszczędzać nogę. 

Kate  ciekawie  się  rozglądała.  Drzwi  do  salonu  były  otwarte,  więc 

zobaczyła ścianę ze szkła, a za nią drzewa i góry. 

Pani Charlesworth przerwała smarowanie grzanki. 

- O, witam. Napije się pani kawy? 

- Z przyjemnością. 

Damon pocałował ją w policzek. 

- Do widzenia. 

Miała  ochotę  zarzucić  mu  ręce  na  szyję  i  przytulić  się,  ale  na  pewno 

byłby niezadowolony. Sama zresztą też nie chciała zdradzać uczuć. Posłała mu 

całusa. 

- Do zobaczenia. 

Po jego wyjściu przepraszająco spojrzała na gospodynię. 

- Proszę się mną nie przejmować. I tak nadużywam pani gościnności. 

- Zaraz podam śniadanie. Proszę. 

Kate  niepewnie  popatrzyła  na  olbrzymią  porcję  bekonu  i  jajek.  Zwykle 

jadła skromne śniadanie. 

- Nie wiem, czy dam radę tyle zjeść. 

Rozejrzała się. Jedną ścianę kuchni tworzyły rozsuwane szklane drzwi, za 

którymi znajdował się basen. Przerzucony nad wodą drewniany mostek łączył 

kuchnię z dużym słonecznym pokojem. 

- Mają państwo piękny dom. 

- Dom należy do Damona.  

Kate z wrażenia upuściła widelec. 

R S

background image

 

 

112 

- Nie powiedział pani? 

- Ani słowa. 

-  Damon  kupił  ten  dom  osiem  lat  temu.  Rzekomo  jako  inwestycję 

kapitałową.  Mój  mąż  stracił  pracę  i  groziła  nam  eksmisja.  Damon 

zaproponował,  żebyśmy  wprowadzili  się  tutaj.  Nie  bierze  od  nas  za 

mieszkanie,  bo  twierdzi,  że  najważniejsze,  że  dom  jest  pod  opieką  ludzi, 

którym ufa. 

- Rozumiem. 

-  Proszę  się  nie  martwić.  Nie  będziemy  przeszkadzać.  Mieszkamy  na 

parterze. Raz w tygodniu odkurzam pokoje na piętrze. 

- Wcale nie zamierzam tu zostać - oświadczyła Kate. - Mam mieszkanie 

w Sydney. 

Była zaskoczona, że Damon ma dom w Australii. 

Nic nie wiedziała, ponieważ ustalili, że liczy się wyłącznie teraźniejszość 

i nie będą rozmawiali o przeszłości. 

-  Kiedy ostatnio tu mieszkał? 

-  Trzy  lata  temu  -  starsza  pani  westchnęła.  -  Czas  najwyższy,  żeby 

przestał tułać się po świecie. Powinien wreszcie zapuścić korzenie. 

Kate  o  nic  więcej  nie  pytała.  Zjadła  część  bekonu  i  jajek  i  pomogła 

sprzątnąć ze stołu. 

- Pokażę pani dom - zaproponowała gospodyni. - Damon wydał fortunę 

na urządzenie wnętrz, najął różnych fachowców, a nie siedzi tu, żeby cieszyć 

się rezultatem ich pracy. 

W pokojach nie było żadnych fotografii ani pamiątek z podróży. Piękny 

dom ział pustką. 

R S

background image

 

 

113 

-  Tutaj  wstawiono  stare  meble  po  pani  Gillespie  oraz  kartony,  których 

Damon jeszcze nie zdążył otworzyć - powiedziała pani Charlesworth na zakoń-

czenie. 

Kate  umyła  się,  ubrała  i  poszła  do  salonu.  Nie  znalazła  żadnych płyt,  a 

wśród książek były wyłącznie kryminały i powieści przygodowe. 

Gospodyni  obiecała  przygotować  lunch,  ale  posiłek  będzie  dopiero  za 

trzy godziny. Nie chcąc przeszkadzać, Kate pokuśtykała na piętro. Zatrzymała 

się koło sypialni Damona. Zajrzała przez uchylone drzwi i zobaczyła łóżko z 

granatową narzutą oraz komodę i parę drobiazgów. 

Weszła,  aby  z  bliska  obejrzeć  zdjęcia.  Na  jednym  był  Damon  i  Bryce, 

jako dzieci. Na drugim Damon, wysoki i chudy, oraz ciemnowłosa dziewczyna 

o dużych czarnych oczach. 

- To Bonita. 

Kate  nerwowo  drgnęła,  odwróciła  się  i  zobaczyła  gospodynię  z  plikiem 

kopert. 

- Przyłapała mnie pani - powiedziała speszona. 

-  Nie  szpieguję,  tylko  chciałam  zapytać,  jak  pani  się  czuje.  Obiecałam 

Damonowi... 

- Dziękuję, dobrze - wskazała zdjęcie. - Kim jest ta dziewczyna? 

-  Koleżanka.  Chyba  więcej  niż  zwykła  koleżanka.  Zmarła  na białaczkę. 

Po jej śmierci bardzo się zmienił. 

-  Udaje  beztroskiego  ryzykanta,  ale  chyba  taki  nie  jest.  Trudno  go 

zrozumieć. 

- Chodźmy. Pokażę coś pani. Zeszły na parter. 

-  Damon  zawsze  przysyła  życzenia  świąteczne  i krótko pisze  o  tym,  co 

robi.  Na  tym  zdjęciu  jest  nędzna  buda.  Damon  kupił  ją  za  pieniądze  odzie-

dziczone po babce. Teraz tamta rudera wygląda tak. 

R S

background image

 

 

114 

- Znam ten lokal... Jeden z najpopularniejszych klubów w dzielnicy. To 

dzieło Damona? 

- Tak. Po śmierci Bonity sprzedał klub z zyskiem i wyjechał za ocean - 

gospodyni  pokazała  kolejne  zdjęcia.  -  Wszystkie  interesy  upadały,  a  Damon 

poprawiał ich kondycję i sprzedawał. 

Kate pomyślała, że to samo zrobi z Aussie Essential. 

- Nic o tym nie wspomniał. 

- Posiada firmę internetową w Stanach. 

- Dlaczego w Stanach, a nie w Australii? 

- Bo jest niespokojnym duchem, miota się. Może pani mu pomoże. 

- Dlaczego ja? Czy coś pani mówił? 

- Nie. Ważniejsze to, czego nie mówi. 

Kate pokręciła głową. Mieli krótki romans i to wszystko. 

- Ja go nie uratuję. 

- Ale chciałaby pani go zrozumieć, prawda? 

- Tak. 

- Ja wam pomogę - szepnęła pani Charlesworth. 

Damon  wrócił  o  zmierzchu.  Na  widok  świateł  w  oknach  ogarnęło  go 

wzruszenie. 

Czy  Kate myśli o spotkaniu z równą niecierpliwością jak on? Starał się 

opanować rosnące pożądanie. Nie mógł doczekać się, kiedy będą się kochać. 

Poprzedniego  dnia  przesadnie  zareagował,  gdyż  przypomniała  mu  się 

przeszłość.  A  tamto  nie  może  się  powtórzyć.  Zrobi  wszystko,  aby  przekonać 

Kate, że warto trochę dłużej romansować. 

Otworzył drzwi salonu i z lubością wciągnął zapach wanilii oraz palącego 

się drewna eukaliptusowego. Lampy były zgaszone, w kominku trzaskał ogień, 

na stolikach paliły się świeczki. 

R S

background image

 

 

115 

Kate  siedziała  przed  kominkiem.  Miała  włosy  pozłocone  blaskiem  z 

kominka oraz białą szatę z dużym dekoltem. Czy to koszula nocna? 

- Witaj - Kate wskazała miejsce koło siebie. - Mamy piknik. 

- Piknik? 

- Tak. Tylko my dwoje. 

- Bardzo się cieszę, ale pierwszy raz widzę taki piknik. 

- A na ilu byłeś? 

- Nie pamiętam - wziął od niej kieliszek. - Wypijmy za powrót do domu. 

Wypili  po  pół  kieliszka.  Damon  powoli  zlizał  resztki  wina  z  ust  Kate. 

Miał  ochotę  porwać  ją  w  ramiona  i  kochać  się,  lecz  wypadało  poczekać,  bo 

włożyła trochę wysiłku w przygotowanie wieczoru. 

- Co dobrego jest w koszyku? 

-  Krakersy,  pasztet,  ser,  pieczone  skrzydełka,  chleb.  Na  deser  budyń 

malinowy  z  tartą  czekoladą.  Zaczniemy  od  krakersów  -  posmarowała  jeden 

pasztetem. - Dlaczego nie powiedziałeś mi o swoich zamorskich interesach? 

- Bo uzgodniliśmy, że nie wracamy do przeszłości. 

- Interesy nie są przeszłością, lecz teraźniejszością. 

-  Zaopatruję  klientów  na  całym  świecie  w  sprzęt  do  sportów 

ekstremalnych. 

- Spadochrony, lotnie? 

- Tak. Internet ma ten plus, że mogę pracować wszędzie. 

-  Czyli  nie  musisz...  -  urwała,  ponieważ  zadzwonił  jej  telefon.  - 

Przepraszam, muszę odebrać. Dobry wieczór, tatusiu - przez chwilę słuchała. - 

Akurat  jemy  kolację.  Tak,  jestem  z  nim.  Jak udało  się  przyjęcie?  -  pokręciła 

głową. - No, dobrze, zapytam - zasłoniła telefon. - Rodzice zapraszają cię na 

kolację. W czwartek. 

- Podziękuj i powiedz, że przyjmuję zaproszenie. 

R S

background image

 

 

116 

- Nie musisz. 

- O co chodzi? Wstydzisz się mnie? 

- Nie - odwróciła się, aby nie widział, jaką ma minę. - Damon dziękuje za 

zaproszenie. Czy mogłabym zamienić kilka słów z mamą? 

Damon  zastanawiał  się,  w  co  się  wplątuje.  Pozna  rodziców  Kate. 

Sytuacja  będzie  jak  w  filmie,  którego  wolałby  nie  oglądać.  Poprzednie 

kochanki  nie  zapraszały  go  do  rodzinnego  domu.  Był  im  wdzięczny,  bo  nie 

musiał szukać pretekstów, aby odmówić. 

Rozmyślał o tym później, gdy trzymał w ramionach śpiącą Kate. Piknik 

się udał. Zwierzali się i rozmawiali o pracy zawodowej. Kate od lat pracowała 

w tej samej firmie w Sydney, a Damon prowadził interesy w różnych częściach 

świata.  Wspominali  też  dzieciństwo,  ale  starannie  unikali  mówienia  o 

poprzednich związkach. 

Damon  pomyślał  o  czwartkowej  kolacji.  Dlaczego  go  zaproszono? 

Prawdopodobnie  pan  Fielding  chce  ocenić,  czy  nowy  szef  ukochanej  córki 

nadaje  się  na  zięcia.  Będzie  rozczarowany.  A  gdyby  wiedział,  jak  szef 

potraktował Kate, nie wpuściłby go do domu. 

Damon był pewien, że też by tak postąpił, gdyby miał córkę podobną do 

Kateriny. Gdyby miał córkę...  

Oczyma wyobraźni ujrzał Kate z dzieckiem na ręku. 

Wpatrzony  w  sufit  zastanawiał  się,  dlaczego  traktuje  Kate  inaczej  niż 

poprzednie kochanki. Czy chciał poznać jej rodziców, ponieważ łudził się, że 

pomogą ją zrozumieć? Zapewni ich, że ma jak najlepsze intencje. I uspokoi się, 

gdy nabierze pewności, że po jego wyjeździe będzie otoczona miłością. 

Jakie  zwyczaje  obowiązują  podczas  pierwszej  wizyty?  Spotkanie  jest 

wyznaczone na siódmą. Czy o ósmej zacznie się awantura? 

R S

background image

 

 

117 

ROZDZIAŁ TRZYNASTY 

 

W sobotę rano wybrali się na wycieczkę, a popołudnie przespali. Damon 

uparł  się,  że  Kate  musi  spędzić  poniedziałek  w  domu  i  dopiero  wieczorem 

odwiózł ją do jej mieszkania. Miał ochotę prosić, aby została u niego dłużej, 

lecz wiedział, że to bezcelowe. Wspólne przyjazdy do pracy nie wchodziły w 

grę. 

Noc po wypadku, którą spędził obok Kate, zaowocowała kolejną zmianą. 

Milcząco pogodzili się z tym, że łączy ich coś więcej, niż pierwotnie zakładali. 

Kate  przestała  mówić  o  dwuznacznej  sytuacji  w  pracy,  a  Damon  zaczął 

zastanawiać się, jak i kiedy nastąpi koniec romansu. 

Nie miał ochoty zrywać, lecz  wiedział, że prędzej czy później wróci do 

Stanów. Czyli będzie zmuszony sprzedać biuro podróży albo awansować Kate. 

Mógłby też  zatrzymać Ultimate Journey i przenieść się do Australii, bo 

wszędzie  można  prowadzić  firmę  internetową.  Pierwszy  raz  brał  pod  uwagę 

powrót do kraju. 

Przez trzy noce spał bardzo źle, ponieważ tęsknił za Kate. W pracy mało 

rozmawiali,  ale  wymieniali  wymowne  spojrzenia.  Raz  i  drugi  zjedli  razem 

lunch. 

Nadszedł czwartek. 

Wiedząc,  że  nie  zdąży  wrócić  do domu,  Damon  zabrał  do  pracy  czystą 

koszulę i przed wyjazdem przebrał się. Dla pani domu kupił bukiet róż, a dla 

pana domu butelkę wina. Powtarzał sobie, że spotkanie z rodzicami Kate to nic 

takiego, ale gdy zajechał pod jej dom, rozbolał go żołądek. Dotychczas żadna 

kochanka  nie  przedstawiła  go  rodzicom,  gdyż  oznaczałoby  to  trwalszy 

związek. Czy postępuje uczciwie wobec Kate? 

R S

background image

 

 

118 

Wysiadł  z  samochodu  i  powoli  wszedł  po  schodach.  Mniej  nerwów 

kosztował go skok z Idaho Perrine Bridge! 

Jego  skrępowanie  nasiliło  się,  gdy  ujrzał  Kate  w  dżinsach  i koszulowej 

bluzce. 

- Dzień dobry - uśmiechnęła się czarująco. - Wyglądasz bosko. 

- Czemu jesteś tak ubrana? Nigdy nie nosisz dżinsów. 

-  Nasza  znajomość  jest  za  krótka,  żebyś  wiedział,  co  często  noszę.  No, 

ruszamy. 

Szedł za nią jak na ścięcie. Za późno na wycofanie się. 

Kate dyskretnie go obserwowała. 

- Jesteś zdenerwowany? - spytała. 

- Dlaczego miałbym się denerwować? 

- Bo to dla ciebie nowe doświadczenie. 

- Jestem spokojny.  

Kłamał. 

Zajechali  przed  skromny,  ale  dobrze  utrzymany  dom.  Ledwo  Damon 

wyłączył silnik, Kate pocałowała go w usta. 

- Przez cały dzień o tym marzyłam. 

- Musiałaś wybrać akurat ten moment? Boisz się, że to jedyna okazja? 

- Myślę, że będzie następna - szepnęła, patrząc na niego obiecująco. 

Damon wziął róże oraz wino i zamknął samochód. Państwo Fieldingowie 

wyszli na werandę. Kate uściskała ich, odwróciła się i poczerwieniała. 

- Zapomniałam ci powiedzieć, że mamusia jest uczulona na róże, a tatuś 

nie pije alkoholu. 

Elegancka starsza pani groźnie popatrzyła na córkę. 

R S

background image

 

 

119 

- Nie zawstydzaj biedaka. Tak ładnie wygląda. Bardzo lubię mężczyzn w 

garniturze  -  uśmiechnęła  się  serdecznie.  -  Dziękuję.  Róże  są  piękne.  Przykro 

mi, że nie mogę ich wąchać. 

- Zapamiętam - położył kwiaty i wino na stoliku. - Wobec tego róże będą 

dla Kate. 

- Dziękuję. 

Zapadło kłopotliwe milczenie. 

Damon i Kate odezwali się jednocześnie. 

- Jestem Damon Gillespie... 

- Pozwólcie, że przedstawię... 

-  Zapraszamy  do  jadalni.  Kolacja  prawie  gotowa.  Rosa  przyjedzie 

później. 

Panie poszły do kuchni, a panowie usiedli na sofie w pokoju. 

- Katerina mówiła, że wyjazd się udał - odezwał się pan domu. 

- Tak. Wróciliśmy zadowoleni. Był pan na Bali? 

- Nie. Dalekie loty kosztują mnie dużo zdrowia. 

-  Bywają  męczące  -  przyznał  Damon.  -  Państwo  byli  teraz  w  Coffs 

Harbour, prawda? 

- Tak. Szkoda, że Katerina nie przyjechała. Rodzina jest bardzo ważna. 

- Oczywiście. 

Damon wiedział, że ojciec Kate go bada. 

- Czy pan ma dużą rodzinę? - zapytał pan Fielding. 

- Bryce był mi najbliższy. 

-  Wiem  od  córki  o  jego  nagłej  śmierci.  Proszę  przyjąć  wyrazy 

współczucia. Gdzie pan mieszka? 

- W Stanach. 

R S

background image

 

 

120 

-  Bardzo  daleko  -  niebieskie  oczy  przeszyły  Damona  na  wylot.  -  Nie 

chcę, żeby Katerina cierpiała. 

- Ja nie zamierzam sprawić jej żadnej przykrości. 

- To dobrze, bo miałby pan do czynienia ze mną.  

Starszy pan był surowy, ale niewątpliwie kochał córkę i chciał ją chronić. 

- Rozumiem, ale Kate jest dorosła i musi żyć na swój rachunek. 

Starszy pan głośno sapnął. 

- Jest bardzo delikatna. 

- W pracy nie daje sobie w kaszę dmuchać. 

- Słusznie. Chcę dla niej jak najlepiej. Rosa wychodzi za Francuza, kto 

wie, czy nie przeniosą się do Francji... Zostanie nam tylko Katerina. 

- Ona zawsze tu będzie. Dla niej rodzina jest najważniejsza. 

Pan  Fielding  przez  chwilę  badawczo  patrzył  na  Damona,  po  czym 

włączył telewizor. 

- Jakiej drużynie pan kibicuje? Co pan sądzi o Aussie Rules? 

-  Staram  się  oglądać  mecze  wszystkich  naszych  drużyn,  ale  w  Stanach 

trudno trafić na Aussie Rules. 

Przez  parę  minut  oglądali  mecz.  Damon  doszedł  do  wniosku,  że  pan 

Fielding ma twardą skorupę, ale w środku jest miękki jak jego córka. 

Naprawdę  nie  chciał  sprawić  Kate  przykrości,  a  zrani  ją,  gdy  nadejdzie 

pora wyjazdu do Stanów. Jej ojciec słusznie jest podejrzliwy. 

Pożegnali  się  o  dziesiątej.  W  samochodzie  Kate  odetchnęła  z  ulgą. 

Damon  od  razu  spodobał  się  matce,  a  ojciec  szanował  go  jako  jej 

przełożonego. Lecz gdyby wiedział, że są kochankami... 

Damon nagle zahamował z piskiem opon. Oczy miał dzikie, rozognione. 

Objął ją i pocałował. W pocałunku była desperacja, która zaskoczyła ją i zanie-

pokoiła. 

R S

background image

 

 

121 

- Przez cały dzień o tym marzyłem.  

Chrapliwie powtórzył jej słowa, wsunął palce pod stanik. 

- Chcę cię pieścić przez całą noc. Pozwól mi zostać u ciebie. 

Ciało natychmiast odpowiedziało na zew krwi, a mimo to Kate milczała. 

Damon namiętnie ją całował, ale jego zarost nie drażnił skóry, jak to bywało 

rano. 

- Ogoliłeś się przed wizytą? 

- Oczywiście. Choćby dlatego zasługuję na zaproszenie. 

- Mam wąskie łóżko. 

- Poradzimy sobie. Powiedz, że się zgadzasz. 

Czy  warto?  Przecież  romans  niebawem  się  skończy.  Lecz  przez  kilka 

godzin  Damon  starał  się  być  mężczyzną,  jakiego  jej  rodzice  się  spodziewali. 

Dlaczego? Czy zależy mu na ich opinii? 

- Dobrze - szepnęła. 

Gdy weszli do sypialni, Damon zdjął krawat i pocałował Kate w szyję. 

- Zapal światło, chcę cię widzieć.  

Kilka chwil później byli nadzy. 

- Och, jak za tobą tęskniłem. 

- Ja za tobą też. 

Jego  język  domagał  się  wejścia,  więc  Kate  rozchyliła  wargi.  Teraz 

Damon należy do niej i łatwo zapomnieć, że nie zawsze będą razem. 

Dzięki  niemu  znalazła  się  w  siódmym  niebie,  zdawało  się  jej,  że  czuje 

muśnięcia skrzydeł aniołów. 

Przed  powrotem  na  ziemię  Kate  zrozumiała,  że  pokochała  Damona nad 

życie. 

Damon zsunął się z niej i zamknął oczy. 

R S

background image

 

 

122 

To  wszystko?  Nie  będzie  miłosnych  szeptów?  Kate  była  rozczarowana. 

Przez  kilka  dni  nie  mogli  czule  rozmawiać,  a  mimo  to  milczą.  Czy  Damon 

zaczyna się wycofywać? Dlaczego błagał, żeby zaprosiła go do siebie? Prawdę 

powiedziawszy,  wcale  nie  musiał  błagać...  Co  go  zraziło?  Czy  uznał,  że  nie 

warto wiązać się z kobietą mającą konserwatywnych rodziców? 

Chwile rozkoszy były jak czarowny sen, ale teraz wypada trzeźwo ocenić 

sytuację. Kochała Damona, lecz miłość nic nie zmieniła i romans skończy się 

prędzej czy później. 

Damon udawał, że śpi, a miał gonitwę myśli. Pragnął mocniej objąć Kate, 

jak robił to co rano. Czy tak było zaledwie przed tygodniem? Zdawało mu się, 

że minęły lata. Pragnął czuć pod palcami bicie serca Kate, chciał wtulić twarz 

w jej włosy. 

Chciał zapomnieć o przeszłości i kochać całym sercem.  Lecz czy  warto 

ryzykować,  skoro  prowadzi  taki  styl  życia?  Wiedział,  co  znaczy  blask  w 

roziskrzonych  czarnych  oczach.  Lecz  nie  mógł  spełnić  marzeń  Kate.  I  jeśli 

zapomni o ostrożności, oboje będą cierpieć. 

Musi  rozważnie  postępować,  odejść  stopniowo,  niepostrzeżenie. 

Przeszłość  wyznaczyła  mu  przyszłość,  miał  jedynie  teraźniejszość.  Nadszedł 

odpowiedni moment, by uzgodnić kolejny skok w stolicy Malezji. 

Kate  poszybowała  wysoko  pod  chmury,  po  czym  zaczęła  opadać.  Była 

coraz bliżej stromych skał. Krzyknęła, lecz wiatr zagłuszył jej krzyk. 

Obudziła się spocona z palcami kurczowo wczepionymi w prześcieradło. 

Dawno nie miała tego snu. Gdy nieco ochłonęła, usłyszała kojący szum wody. 

Z łazienki wyszedł Damon. 

-  Dzień dobry. 

- Dlaczego tak wcześnie wstałeś?  

R S

background image

 

 

123 

Przeciągnęła się zalotnie. Miała nadzieję, że Damon przyjdzie do niej, ale 

nie. 

- Muszę być wcześnie w biurze. Jutro wyjeżdżam. 

- Nic nie mówiłeś. 

Zrobiło  się  jej  przykro,  bo  Damon  ani  słowem  nie  wspomniał  o 

wyjeździe. Lecz zaraz pomyślała, że nie musi się opowiadać. 

-  Nie  było  o  czym  mówić,  bo  dopiero  dziś  rano  sprawa  się 

wykrystalizowała. 

- O tej porze uzgodniłeś wyjazd? 

- Szósta godzina jest dobra jak każda inna.  

Miał  taką  minę  jak  tuż  przed  jej  upadkiem.  Pod  koniec  podróży 

zachowywała się chłodno, a Damon odpłacił pięknym za nadobne. 

Widocznie zrozumiał jej milczenie jako krytykę, bo dodał: 

- Nie bój się, nie biorę wolnego. W poniedziałek rano stawię się do pracy. 

- Dokąd jedziesz? 

- Do Kuala Lumpur. 

- Jakie licho cię tam niesie? 

-  Umówiłem  się  z  Sebem  -  niedbale  wiązał  krawat.  -  Akurat  teraz 

możemy  wykonać skok, który nam się marzy.  Za dobra okazja, żeby zrezyg-

nować. 

Kate ogarnęły złe przeczucia. 

- Mógłbyś skakać w Sydney - rzekła sucho. 

- Tam mamy lepsze warunki. 

- „Lepsze" warunki czy większe niebezpieczeństwo? - wykrztusiła. 

- To pierwsze. 

Wiedziała,  że  śmiałkowie  wybierają  najwyższe  budynki,  mosty,  skały  i 

skaczą z jednym jedynym spadochronem. Wbiła w Damona świdrujący wzrok. 

R S

background image

 

 

124 

- Jednak słusznie uważałam cię za nieodpowiedzialnego wariata. 

- Nic mi nie będzie. Nie martw się.  

Odwróciła się i zacisnęła wargi. Damon położył jej rękę na ramieniu. 

- Zobaczymy się w biurze w poniedziałek rano. Będę cały i zdrowy. 

Strąciła jego rękę. Miała ściśnięte gardło i oczy pełne łez, ale spojrzała na 

Damona. 

- Czy zmieniłbyś plany, gdybym powiedziała, że cię kocham i poprosiła, 

żebyś nie jechał? 

Damon zbladł. 

- Przecież... 

Zapadła grobowa cisza. Kate bała się, że serce jej pęknie. 

- Wiesz, jaki jestem - rzekł Damon głucho. - Na pewno nie chcesz kochać 

szaleńca. 

-  Faktycznie  nie  chcę,  ale  kocham.  Nie  zawsze  dostajemy  to,  czego 

chcemy. 

Ponuro wpatrywała się w poszarzałą twarz. Dopiero teraz dostrzegła, co 

kryje się pod zarozumiałą, arogancką maską. 

Damon walczył ze sobą. 

-  Jestem  nieodpowiedni  dla  ciebie  -  oświadczył,  chociaż  wyraz  oczu 

zadawał  kłam  słowom.  -  Tobie  potrzebny  mężczyzna,  który  da  ci  to,  na  co 

zasługujesz. Dom, rodzinę... 

-  Najbardziej  zależy  mi  na  pracy  -  musiała  w  to  wierzyć.  -  Pomyśl 

uczciwie  o  tym,  czego  naprawdę  się  boisz.  Według  mnie  jest  tylko  jedno, 

czego się boisz. Najważniejsze w życiu. 

R S

background image

 

 

125 

ROZDZIAŁ CZTERNASTY 

 

Wyszedł  bez  pożegnania.  Kate  zadzwoniła  do  biura,  aby  uprzedzić 

Sandy, że zostaje w domu. Nareszcie zrozumiała, że są rzeczy ważniejsze od 

pracy.  Uświadomiła  to  sobie  późno  i  na  dodatek  dzięki  Damonowi.  Co  za 

ironia losu! 

Czym  się  zająć?  Ogarnęło  ją  poczucie  pustki;  miała  dużo  czasu,  a  nic 

pilnego  do  zrobienia.  Może  jednak  należało  jechać  do  biura?  Nie!  Widok 

Damona byłby zbyt bolesny. 

Zajęła się porządkami. Wieczorem była wyczerpana, ale nie mogła usnąć. 

Przez cały dzień łudziła się, że Damon zadzwoni. Nie zadzwonił, więc w so-

botę wyłączyła telefony. 

Około południa zjawiła się Rosa. 

- Hej. Miałyśmy zrobić zakupy - bacznie przyjrzała się siostrze. - Coś się 

stało? 

Kate wybuchnęła płaczem. 

- Zrobiłam straszliwe głupstwo. 

- Jakie? 

- Zakochałam się. 

- W Damonie? 

- Tak - wzięła suchą chusteczkę. - Zakazana miłość do szefa! Gdzie moje 

zasady dotyczące romansów w pracy? Po tym, co zrobił Nick... 

- Nick był, jest i będzie łajdakiem, ale nie wszyscy mężczyźni są tacy. 

- Myślałam, że jedna nauczka wystarczy.  

Rosa patrzyła na nią ze współczuciem. 

- Damon mówił coś o miłości? 

R S

background image

 

 

126 

Kate  raz  i  drugi  słyszała  w  jego  głosie  szczególną  nutę,  widziała  w 

oczach szczególny blask. A gdy się kochali... 

- Nie mówi, bo sam nie wie, co czuje. Poza tym nie pasujemy do siebie. 

- Opowiedz mi o nim. 

- A masz wolne trzy godziny? 

- Mam cały dzień. 

 

Grupa  śmiałków  wjechała  na  szczyt  KL  Tower.  Damon  i  Seb  przypięli 

spadochrony  i  wyszli  na  platformę.  Betonowy  występ,  z  którego  skakano, 

znajdował się kilka kroków od nich. 

Damon  przeciągnął  dłonią  po  twarzy,  jakby  chciał  odpędzić  dręczące 

myśli. Seb spojrzał na niego pytająco. 

- Co ci jest? Oblatuje cię strach?  

Damon zacisnął pięści, pokręcił głową. 

- Ja i strach? 

- Spotkamy się na dole.  

Seb skoczył. 

- Za blisko - mruknął Damon. 

Obserwując lecących ku ziemi, czuł, jak po plecach spływa strużka potu. 

Pięć  sekund,  sześć...  Ulżyło  mu,  gdy  zobaczył  otwierające  się  spadochrony. 

Najgorsze były sekundy oczekiwania. Zaczynał rozumieć Kate. 

Co kilka sekund ktoś skakał, a on wciąż stał i zajmował miejsce innym. 

Przypomniał  mu  się  upadek  Kate.  Wtedy  ogarnęło  go  przerażenie  i 

całkowita  bezradność,  nie  mógł  sobie  darować,  że  w  porę  nie  podtrzymał 

upadającej. 

Wyprostował  się  i  popatrzył  na  stolicę  Malezji.  Usłyszał  wewnętrzny 

głos, który nakazywał: skacz, nim będzie za późno. Carpe diem. 

R S

background image

 

 

127 

Nie rozumiał, dlaczego się waha. Od lat ryzyko było sensem życia. 

Jest ryzyko, którego bardzo się boisz. Najważniejsze ryzyko w życiu. 

Mądrość Kate. Jej ból. Jej miłość. 

Prawda  poraziła  go  swą  siłą.  Powoli  wycofał  się,  odpiął  spadochron  i 

poszedł do windy. 

Ujrzał przed sobą przyszłość. Miał po co żyć. 

 

Damon  przebrał  się  i  pojechał  prosto  do  biura,  sądząc,  że  Kate  już 

pracuje. 

Miał wielkie plany na wieczór. Po kolacji w restauracji powie Kate to, co 

należało powiedzieć w piątek. Lecz wtedy bał się przyznać nawet przed sobą, 

że jest zakochany, a co dopiero głośno wyznać miłość. 

Teraz czuł się, jakby był innym człowiekiem. 

Poprawił krawat i wszedł do biura. Krzesło Kate było puste! 

- Witam! - zawołała Sandy. 

- Dzień dobry. Dlaczego nie ma Kate? 

- Minęliście się.  

- Jak to? 

- Wpadła na chwilę, zabrała rzeczy i pożegnała się. 

- Powiedziała, dokąd idzie i kiedy wróci?  

Sandy lekko wzruszyła ramionami. 

- Zostawiła coś na twoim biurku. 

- Aha, dziękuję. 

- Dałeś jej wymówienie?  

Damon wlepił oczy w Sandy. 

- Dlaczego pytasz? 

- Bo zabrała z sobą Smileya. 

R S

background image

 

 

128 

- Co to takiego? 

- Różowa maskotka, którą zawsze trzymała na biurku. 

Damonowi ścisnęło się gardło. 

- Nie dałem wymówienia. 

Na  jego  biurku  leżało  zdjęcie  zrobione  w  nocnym  klubie  na  Bali. 

Popatrzył  na  fotografię  i  zadrżały  mu  ręce.  Wtedy  nic  nie  zauważył,  a  teraz 

widział świetlisty blask w oczach Kate. Lecz bardziej zdumiewające było to, że 

i on miał blask w oczach. 

Pieszczotliwie pogładził zdjęcie. 

- Dotychczas byłem ślepcem - mruknął. - Ale jeszcze mam szansę. 

Odłożył  fotografię,  wyciągnął  kluczyki,  chciał  natychmiast  jechać  do 

Kate. 

- Przepraszam, czy pan Gillespie? 

W drzwiach stała czarnowłosa kobieta, która groźnie na niego patrzyła. 

- Tak. 

Nieznajoma zamknęła drzwi. 

-  Jestem  Rosa  Fielding.  Za  skrzywdzenie  mojej  siostry  czeka  pana 

przeprawa ze mną. 

- Czy cała rodzina mnie zaatakuje? 

-  Po  to  jesteśmy.  Zawsze  wspieramy  tych,  których  kochamy.  Może 

potraktuję złoczyńcę ulgowo, bo  Kate trochę mi o panu opowiedziała. Moim 

zdaniem nie widzi pan miłości, nawet gdy ma ją przed nosem. I nie rozumie 

pan, jak czuje się... 

- Proszę usiąść. 

- Wolę stać. 

Damon nie miał ochoty stać, a raczej nie miał siły. Przysiadł na biurku. 

R S

background image

 

 

129 

-  Kate  przez  wiele  lat  była  lojalną  pracownicą  -  zaczęła  Rosa.  -  Pański 

stryj obiecał jej, że w tym miesiącu otrzyma awans. A ona rzuca pracę. 

- Co? 

- Przenosi się do innej firmy. 

Słowa Rosy uderzyły Damona jak cios obuchem. Kate była potrzebna w 

Ultimate Journey, jemu była potrzebna jeszcze bardziej.  

A mimo to powiedział: 

- Z takimi kwalifikacjami i doświadczeniem znajdzie dobrą posadę. 

- Panu obojętne, czy ona odejdzie? - zawołała Rosa. 

- Nie. Ale jeśli tego pragnie... Chcę, żeby była szczęśliwa. 

-  Zmiana  pracy  jej  nie  uszczęśliwi  -  Rosa  obejrzała  zdjęcie  leżące  na 

biurku. - Tutaj jest szczęśliwa. Pan też. Radzę działać, nim będzie za późno. 

 

Przed blokiem nie było auta Kate. Damon przejechał koło domu państwa 

Fieldingów,  ale  nie  zauważył  poszukiwanego  samochodu.  Co  robić?  Czy 

usiąść przed blokiem i cierpliwie czekać na Kate? 

Wstąpił  do  Ultimate  Journey,  lecz  Kate  nie  wróciła,  więc  pojechał  w 

stronę placu zabaw. Pod drzewem stało auto podobne do samochodu Kate, a na 

huśtawce siedziała czarnowłosa kobieta... 

Serce Kate podskoczyło, gdy zobaczyła, kto idzie.  

Damon! Cały i zdrowy! 

-  Pracownicy  mają  obowiązek  złożyć  wymówienie  z  dwutygodniowym 

wyprzedzeniem - rzekł groźnie. - Wiesz o tym, prawda? 

Kate nie patrzyła na niego, bo do szczęścia wystarczyło jej, że są razem. 

Niestety nie mogła spędzić życia z takim człowiekiem. 

- Świadomie zignorowałam przepisy. Podaj mnie do sądu. 

Zaczęła się huśtać. 

R S

background image

 

 

130 

- Nie skoczyłem. 

Kate chciała krzyczeć z radości, ale udawała obojętność. 

- Nieustraszonego skoczka zawiodły nerwy? 

- Nie. 

Oczywiście. On miał nerwy jak postronki. 

- Co się stało? 

- Pomyślałem o tobie. 

Kate przestała się huśtać, a serce zaczęło walić jak młot. 

- Twoje słowa nie dawały mi spokoju.  

Z wrażenia zakręciło się jej w głowie. 

-  Mam  nadzieję,  że  nie  wycofałeś  się  z  mojego  powodu,  bo  to  nic  nie 

zmieni. Zrezygnujesz z marzeń, z oczekiwań, a potem będziesz miał do mnie 

pretensje. 

- Ty nie jesteś za nic odpowiedzialna. Przy podejmowaniu decyzji zawsze 

biorę pod uwagę to, co dla mnie najlepsze. Możesz nazwać mnie egoistycznym 

łajdakiem... Dotychczas byłem samolubem, bo nie musiałem z nikim się liczyć. 

Teraz jest inaczej. 

Kate  znowu  zaczęła  się  huśtać.  Nie  wiedziała,  jak  poradzić  sobie  z 

ogromem uczuć. Damon zatrzymał huśtawkę i zmusił Kate, by spojrzała mu w 

oczy. 

-  Zrozum  mnie  dobrze.  Zmieniłem  decyzję  ze  względu  na  ciebie.  Gdy 

stałem kilometr nad ziemią, wreszcie to do mnie dotarło. 

- Co? 

- To, co powiedziałaś przed rozstaniem. Widocznie jestem tępy i dlatego 

tak  późno  zrozumiałem,  że  miłość  jest  największym  ryzykiem  -  przykucnął 

przed Kate. - Ty jesteś  wszystkim, czego pragnę. Prawie zapomniałem, że  w 

R S

background image

 

 

131 

życiu  liczą  się  nie  tylko  niebezpieczne  skoki.  Nie  chcę  już  w  ten  sposób 

ryzykować. 

Pieszczotliwie musnął jej policzki, ale Kate pozostała niewzruszona. 

- Cieszę się, że trochę ci pomogłam. 

-  Trochę?  -  ujął  jej  dłonie  w  swoje.  -  Nie  umniejszaj  swoich  zasług. 

Zapraszam cię na kolację, a potem... 

- Dzisiaj nie mogę. 

- Oczywiście, możesz. 

 - Idę z kuzynem do opery. 

- Odwołaj. 

- Sean już kupił bilety. 

- Przecież wiedziałaś, kiedy wrócę. 

Kate  popatrzyła  na  niego  takim  wzrokiem,  że  mróz  przebiegł  mu  po 

krzyżu. 

- Nie zawiodę Seana. Prosiłam cię, żebyś nie jechał do Kuala Lumpur, ale 

zrobiłeś swoje - spojrzała na zegarek. - Muszę iść. Za godzinę mam spotkanie. 

- Chyba nie w sprawie nowej pracy?  

Kate długo na niego patrzyła. 

- Co za różnica? Damon Gillespie nikogo nie potrzebuje. 

- Udowodnię ci, jak bardzo się mylisz. Jutro wieczorem. 

- We wtorki... 

Przerwał jej bezceremonialnie. 

- Nie obchodzą mnie rodzinne kolacje. Musisz mieć czas dla mnie. 

- Dobrze. Odpowiada ci godzina dziewiąta? 

- Ósma. 

- Wpół do dziewiątej. 

- Przyjadę o ósmej i poczekam. 

R S

background image

 

 

132 

- Jak chcesz. Do widzenia.  

Zeskoczyła z huśtawki i zrobiła dwa kroki. 

- Rozumiem, że jutro nie przyjdziesz do pracy.  

Kate nie odpowiedziała. 

- Bardzo dobrze. Przyda ci się odpoczynek. 

Jak  trudno  odejść  bez  oglądania  się.  Damon  ją  kocha!  Naprawdę  się 

zakochał.  Widziała  miłość  w  jego  oczach.  Lecz  jeśli  mają  razem  iść  przez 

życie, on musi się zmienić. 

Po  masażu  przebrała  się  i  pojechała  do  opery.  Przystojny  kuzyn  jak 

zwykle był przemiły. I odwiózł ją do domu. 

- Dziękuję za piękny wieczór. 

-  Ja  też  dziękuję  -  Sean  dostrzegł  ciemną  sylwetkę  przy  schodach.  - 

Spodziewasz się gościa? 

- Nie - Kate zobaczyła Damona siedzącego na schodach. - Och! 

- Chcesz, żebym mu przyłożył? 

- Nie. Jeszcze raz dziękuję. Do zobaczenia.  

Ciekawe, jak długo Damon czeka. 

- Umówiliśmy się na wtorek - powiedziała spokojnie, chociaż serce biło 

jak szalone. 

- Nie jestem cierpliwy. Wpuścisz mnie? 

- Muszę. 

W kuchni Damon zapalił dużą świecę i zgasił światło. 

-  Czas  na  rozmowę.  Nie  mieliśmy  wspominać  przeszłości,  ale  jednak 

trzeba. 

-  Kim  była  Bonita?  -  spytała  Kate.  -  O  niej myślałeś,  gdy  staliśmy  nad 

oceanem, prawda? 

R S

background image

 

 

133 

-  Tak.  Była  dla  mnie  wszystkim.  Przyjaźniliśmy  się  i  kochaliśmy.  Jej 

śmierć była dla mnie końcem świata. Uświadomiłem sobie, że w każdej chwili 

można umrzeć. 

- Nikt nie wie, kiedy to nastąpi. Ważne jest to, co robimy, póki jesteśmy 

tutaj. 

- A najważniejsza miłość. Bez niej nie warto żyć. Zrozumiałem to dzięki 

tobie. Powiedz coś więcej o Nicku. 

-  Pracowaliśmy  razem  w  Aussie  Essential.  Był  przystojny,  atrakcyjny. 

Dziwiło  mnie,  że  zakochał  się  we  mnie,  ale  wierzyłam  mu...  Wyjechaliśmy 

służbowo.  Nie  wiedziałam,  że  koleżanka,  która  nam  towarzyszy,  jest  jego 

kochanką. 

- Och. 

- Wiedzieli wszyscy oprócz mnie. Wydało się, gdy ona zaszła w ciążę. 

- Teraz rozumiem, dlatego nie uznajesz biurowych romansów. 

- Gdyby nie to, wyszłabym za Nicka, rzuciła pracę, rodziłabym dzieci. 

- Podły typ, ale wasze rozstanie otworzyło drogę dla mnie. Nigdy bym cię 

nie spotkał, żyłbym jak dotąd, aż któryś skok okazałby się ostatnim. 

- Chciałam mieć rodzinę i pracować. Nadal tego pragnę. 

- Możesz mieć wszystko. Ultimate Journey potrzebuje kierowniczki, a ja 

potrzebuję  ciebie  -  zamknął  jej  dłonie  w  swoich.  -  Chcę  być  z  tobą,  mieć 

dzieci. Pobierzmy się. 

- Ja pracuję tutaj, a ty za oceanem. 

- Mam firmę internetową, więc mogę mieszkać gdziekolwiek. Potrzebny 

mi tylko komputer. I ty. Czy zaryzykujesz życie ze mną? 

- Ja... 

R S

background image

 

 

134 

Damon nie spodziewał się  wahania. Gdy na czymś bardzo mu zależało, 

nie zatrzymał się, aż osiągnął cel. A teraz? Trzeba postępować ostrożnie, bo to 

jest najważniejsza sprawa w życiu.  

Wyjął coś z papierowej torby. 

- Proszę. Niech to będzie dowodem, że mówię poważnie. 

- Cebula? 

-  Cebulka  żonkila.  Chcę  przy  tobie  zapuścić  korzenie.  Gdy  żonkil 

zakwitnie, weźmiemy ślub. Za pół roku. 

Kate spojrzała na niego rozpromieniona. 

- Nie potrzebuję pół roku. 

Pocałowała  go.  W  słodkim  pocałunku  była  obietnica  dozgonnego 

szczęścia.  

Kate odsunęła się i figlarnie uśmiechnęła. 

- Jednak przyda się kilka miesięcy, żeby zaplanować huczne wesele. 

-  Cokolwiek  chcesz,  Katerino  - przesadnie  westchnął.  -  Wiem,  co  mnie 

teraz czeka. Poważna rozmowa z twoim ojcem. 

- Mama i Rosa będą zachwycone. 

- Twoja siostra złożyła mi wizytę. 

- Zabroniłam jej, ale mnie nie słucha. 

- W razie kłótni wolałbym mieć ją po mojej stronie. 

- Jedźmy do nich. 

- Teraz? 

- Podobno żyjesz w teraźniejszości. 

- Już nie. Musimy zaplanować przyszłość - obsypał ją pocałunkami. - Ale 

najpierw zaplanujmy najbliższą godzinę. 

Kate uśmiechnęła się uwodzicielsko. 

R S

background image

 

 

135 

-  Albo  dwie  godziny.  Jutro  wsadzę  cebulkę  do  doniczki.  Jeśli  żonkil 

zakwitnie, pójdę z nim do ołtarza. 

Damon wziął ją na ręce. 

- A teraz idziemy do sypialni. 

 

            

 

R S


Document Outline