03 2005 matematyka

background image

Ju¿ wiosna

Matura za pasem. Reforma egzaminu maturalne-

go zmieni oblicze polskiej szko³y. Wierzmy, ¿e na lep-
sze. Ale nie o tym przecie¿ chcemy pisaæ w k¹ciku ma-
tematycznym. Jednak trudno mi siê powstrzymaæ od
gorzkiej refleksji, po us³yszeniu w tramwaju warszaw-
skim wypowiedzi pewnej licealistki do swojej kole¿an-
ki: „Wiesz, wybieram siê na matematykê. Tam s¹ kom-
putery i nie trzeba bêdzie du¿o myœleæ”. I to jest bez-
poœrednia przyczyna takiego w³aœnie wyboru tematu
do bie¿¹cej edycji k¹cika.

Myœlenie a matematyka?

Prawie niezauwa¿ona minê³a niedawno 150.

rocznica jednego z najwa¿niejszych wydarzeñ w histo-
rii matematyki. 10 czerwca 1854 roku dwudziestooœ-
mioletni Bernhard Riemann wyg³osi³ na uniwersytecie
w Getyndze swój wyk³ad habilitacyjny. Niemiecki tytu³
brzmia³ Über die Hypothesen, welche der Geometrie zu
Grunde liegen
, co na polski mo¿na przet³umaczyæ tak,

jak tytu³ tego artyku³u. Wyk³ad siê uda³, Riemann zo-
sta³ docentem... i jednym z najs³ynniejszych matematy-
ków XIX wieku. Choæ nie do¿y³ nawet 40 lat, jego
osi¹gniêciami mo¿na by obdzieliæ z tuzin dobrej klasy
matematyków. To z jego nazwiskiem wi¹¿e siê tzw. hi-
poteza o zerach dzeta-funkcji, uchodz¹ca od blisko 150
lat za najwa¿niejszy nierozwi¹zany problem wspó³-
czesnej matematyki. Z du¿¹ przesad¹ (ale jest w tym
ziarno prawdy) mówi siê, ¿e po rozwi¹zaniu problemu
zer dzeta-funkcji nast¹pi koniec kryptografii.

W wyk³adzie przed 150 laty Bernhard Riemann

nie opowiedzia³ o tym, czego siê nauczy³, co udowodni³
on lub inni matematycy, nie opowiada³ interesuj¹co
w efektownym (dziœ powiedzielibyœmy: telewizyjnym)
stylu. Po prostu: wytyczy³ rozwój geometrii na co naj-
mniej kilkadziesi¹t lat. Ot tak, po prostu. Wzi¹³ i wyty-
czy³. Zrobi³ to tak, ¿e od tej chwili my patrzymy ju¿ ina-
czej na przestrzeñ. My, to znaczy kto? OdpowiedŸ jest
prosta. Matematycy, fizycy i filozofowie. Wielu innych
myœl¹cych ludzi.

Ludzie od zawsze interesowali siê przestrzeni¹.

Jedni chc¹ j¹ eksplorowaæ i po sukcesie wyprawy na
Tytana projektuj¹ dalsze nak³ucia bezkresu kosmosu.
Inni tylko o tej przestrzeni myœl¹. Matematycy potrze-
buj¹ oczywiœcie precyzji. Geometria zosta³a ujêta za-
tem w aksjomaty. Zapamiêta³em taki oto fragment opo-
wiadania nieznanego mi autora. Kowboje znaj¹ sposób
skrêpowania byczka tak, ¿e zwierzê nie mo¿e siê poru-
szyæ ani pomyœleæ. Taki wêze³ nazywa siê hog-tie i to
w³aœnie Euklides zrobi³ z geometri¹.

Riemann zacz¹³

swój wyk³ad tak

1)

:

Geometrya, jak

wiadomo, przyjmuje jako
coœ danego zarówno pojê-
cie przestrzeni, jak i pier-
wsze zasadnicze pojêcia
dla konstrukcyj w przes-
trzeni. Tych pojêæ daje ona
tylko okreœlenia nominal-

ne, gdy tymczasem istotne oznaczenia wystêpuj¹ w for-
mie pewników (aksjomatów). Stosunek tych za³o¿eñ po-
zostaje przytem w ciemnoœci; nie widaæ ani czy i ile ich
po³¹czenie jest konieczném, ani a priori, czy jest mo-
¿ebném.

Postawi³ sobie zatem (i innym matematykom)

dwa zasadnicze cele: „stworzyæ ogólne pojêcie przes-
trzeni i wyjaœniæ stosunki miarowe w takich przestrze-
niach”. To jest obecne, wspó³czesne sformu³owanie te-
go zagadnienia. 150 lat temu wszystko jeszcze by³o

„w ciemnoœciach”. Na wstêpie wyk³adu Riemann wy-
ra¿a nadziejê, ¿e mo¿e liczyæ na wyrozumia³y os¹d
swoich rozwa¿añ, poniewa¿ nie jest wprawny w pra-
cach tego rodzaju natury filozoficznej, gdzie trudnoœci
spoczywaj¹ bardziej w pojêciach, ani¿eli w konstrukcyi,
i ¿e nie mog³em korzystaæ z ¿adnych prac poprzednich,
prócz z kilku bardzo krótkich wskazañ, które o tym
przedmiocie da³ Pan Tajny Radca Dworu Gauss.

Widaæ zatem, ¿e zdawa³ sobie sprawê m³ody

uczony, ¿e porusza siê na granicy matematyki i filozofii.
Trudno powiedzieæ, czy pamiêta³ s³owa Eulera: Mate-
matyk, dopóki jest matematykiem, nie musi paraæ siê fi-
lozofi¹.

Przestrzeñ, jaka jest, ka¿dy widzi

Czytelnik mo¿e siê zdziwiæ: o co tyle ha³asu?

Przestrzeñ, to... no, no, ... I w³aœnie, pojêcie oczywistoœ-
ci zaczyna zanikaæ, gdy wyobra¿amy sobie czarne dziu-
ry czy tak czêste u Lema wiry czasoprzestrzenne, ugiê-
cie œwiat³a, antymateriê i wreszcie to, co Alicja (ta
z Krainy Czarów) zobaczy³a po drugiej stronie lustra.
Czy mo¿na zrozumieæ przestrzeñ bez chwytów reto-
rycznych, literackich upiêkszeñ i dziennikarskiej ten-
dencji do tropienia sensacji? Riemann pisze:

Wielokrotnie rozci¹g³a wielkoœæ nadaje siê do roz-

maitych stosunków miarowych, ¿e przestrzeñ wiêc sta-
nowi tylko szczególny przypadek trójkrotnie roz-
ci¹g³éj wielkoœci.(...). Twierdzenia geometryi nie daj¹ siê
wyprowadziæ z ogólnych pojêæ wielkoœciowych; w³as-

m a t e m a t y k a

M

Ł

ODY

TECHNIK

3/2005

5

50

0

M i c h a ł S z u r e k

O HIPOTEZACH, KTÓRE LEŻĄ

U PODSTAW GEOMETRII

TEKST TRUDNY

!!!

background image

„ W i e s z , w y b i e r a m s i ę n a m a t e m a t y k ę .

Ta m s ą k o m p u t e r y i n i e t r z e b a b ę d z i e d u ż o m y ś l e ć ”

noœci któremi przestrzeñ wyró¿nia siê od innych pomyœ-
leæ siê daj¹cych trójk¹tnie rozci¹g³ych wielkoœci, mog¹
byæ powziête tylko z doœwiadczenia (
Erfahrung). Zt¹d
powstaje zadanie odszukania najprostszych faktów
(
Thatsachen), z których oznaczyæ siê daj¹ stosunki mia-
rowe przestrzeni - zadanie, które wedle istoty rzeczy nie
jest jeszcze zupe³nie oznaczoném; albowiem mo¿na
wskazaæ wiele uk³adów najprostszych faktów wystar-
czaj¹cych do oznaczenia stosunków miarowych przes-
trzeni.

Mo¿na to zrozumieæ tak, ¿e Riemannowi chodzi

o podanie okreœlenia przestrzeni w sensie arystotele-
sowskiej zasady definitio fit per genus proximum et dif-
ferentia specifica
, czyli przez podanie najbli¿szego ro-
dzaju
i ró¿nicy gatunkowej. Okreœlaj¹c kwadrat jako
„prostok¹t o równych bokach”, wskazujê, ¿e nale¿y on
do rodzaju prostok¹tów, a ró¿nic¹ gatunkow¹ jest dla
kwadratu „posiadanie równych boków”. Ale, nawi¹zu-
j¹c do zabawnego pytania: Czym siê ró¿ni wróbel (od-
powiedŸ: ma jedn¹ nó¿kê bardziej), zapytajmy, czym
siê ró¿ni przestrzeñ?

Temat polityczny

Chcê zwróciæ uwagê, ¿e zarówno Gauss (nazy-

wany w XIX wieku zgodnie ksiêciem matematyków),
jak i Riemann pochodzili z ubogich, prostych rodzin. Oj-
ciec Gaussa w dzisiejszej terminologii by³by nazwany
ch³oporobotnikiem, ojciec Riemanna by³ ubogim pasto-
rem wiejskim, a profesorem Riemanna w Berlinie Jo-
hannes Benedict Listing, którego ojciec ¿y³ z wyrobu
i sprzeda¿y szczotek. To Listing (syn, nie ojciec-szczot-
karz) u¿y³ po raz pierwszy terminu „topologia” na oz-
naczenie dyscypliny, która w kilkadziesi¹t lat potem
rozs³awi³a polsk¹ matematykê na ca³ym œwiecie.

Gdzie tu polityka? Mo¿e nie ma jej za du¿o. To

taki mój g³os w dyskusji nad tym, czy oœwiata i wy-
kszta³cenie jest dobrem do kupienia, czy jest prawem
naturalnym ka¿dego? Wymienieni trzej uczeni chodzili
do zwyk³ych szkó³ ludowych i zostali dostrze¿eni. Wi-
daæ oœwiata ludowa nie by³a w Niemczech na z³ym po-
ziomie, a talenty nie zawsze ginê³y.

Koniec z polityk¹, wchodzimy do przestrzeni

Po studiach w Berlinie Riemann mia³ dobr¹ wie-

dzê z fizyki. Mo¿e dlatego z trzech tematów zapropono-
wanych Radzie Wydzia³u jako wyk³ad habilitacyjny
dwa dotyczy³y elektrycznoœci. Tymczasem wybrano te-
mat geometryczny. Podobno Riemann bardzo siê tego
przestraszy³, uciek³ w chorobê, uzyskawszy jednak od-
roczenie terminu. W koñcu, jak wiemy, wyk³ad siê po-

myœlnie odby³... i tyle. Opublikowany zosta³ w wiele lat
póŸniej, w³aœnie gdy zrozumiano, ¿e wytycza, ¿e k³a-
dzie podwaliny, ¿e kieruje, ¿e po prostu wyprzedzi³
swoj¹ epokê. Wtedy w³aœnie, gdy „nadszed³ jego
czas”. Bywa tak czêsto.

Pierwsz¹ czêœæ swojego wyk³adu zatytu³owa³

Riemann „Pojêcie n-krotnie rozci¹g³ej wielkoœci” (Beg-
riff einer n fach ausgedehnten Grösse). Nawet w wiele
lat po Riemannie dla matematyków XIX wieku nie by³o
wcale oczywiste, ¿e wielowymiarowym przestrzeniom
nale¿y poœwiêcaæ wiele uwagi.

Riemann du¿o pisze o „stosunkach miarowych”.

Wreszcie przechodzi do „konkretów”, choæ w kluczo-
wym miejscu ucieka siê do zwrotu, który w dzisiej-
szych podrêcznikach szkolnych jest niezmiennie, sta-
nowczo i konsekwentnie ganiony przez recenzentów:
„³atwo domyœliæ siê”. W t³umaczeniu Jacka Dembka
fragment ten brzmi:

Za³ó¿my, ¿e pewnemu pojêciu odpowiada zbiór

sposobów oznaczeñ tworz¹cych rozmaitoœæ ci¹g³¹, przy
czym od jednego sposobu do innego mo¿na przejœæ na
jeden, okreœlony sposób (...). WyobraŸmy sobie dalej, ¿e
taka rozmaitoœæ przechodzi w inn¹, ca³kiem ró¿n¹ i to
znów w jeden, okreœlony sposób, to znaczy, ¿e jej ka¿dy
punkt przechodzi w okreœlony punkt drugiej. Wówczas
wszystkie sposoby oznaczenia, przez które przechodzi
siê, tworz¹ dwukrotnie rozci¹g³¹ rozmaitoœæ. W podob-
ny sposób otrzymujemy trzykrotnie rozci¹g³¹ rozmai-
toœæ, gdy wyobrazimy sobie, ¿e dwukrotnie rozci¹g³a
rozmaitoœæ przechodzi w okreœlony sposób w inn¹. £at-
wo domyœliæ siê, w jaki sposób mo¿na tê konstrukcjê
poprowadziæ dalej.

Nastêpne zdanie w pracy Riemanna jest byæ mo-

¿e kwintesencj¹ ca³ego pomys³u. W oryginale brzmi tak:

Wenn man, anstatt den Begriff als bestimmbar,

seinen Gegenstand als veränderlich betrachtet, so kann
diese Construction bezeichnet werden als eine Zusam-
mensetzung einer Veränderlichkeit von n+1 Dimensio-
nen aus einer Veränderlichkeit von n Dimensionen und
aus einer Veränderlichkeit von Einer Dimension.

Nie trzeba znaæ niemieckiego, ¿eby zrozumieæ,

¿e chodzi tu o indukcyjn¹ definicjê wymiaru n+1: wiel-
koœæ wymiaru n+1 powstaje, gdy pewn¹ wielkoœæ wy-
miaru n potraktujemy jako zmienn¹, przemieszczaj¹c¹
siê w innym, pojedynczym wymiarze. Takie to proste.
Czy to naprawdê by³o tak wielkie odkrycie? A dlaczego
nie mo¿na tego by³o napisaæ krótko i prosto? Ka¿dy na
to ³atwo odpowie, gdy zda sobie sprawê, jak potoczy-
³yby siê losy bitwy pod Waterloo, gdyby Napoleon mia³
³¹cznoœæ komórkow¹ ze swoimi genera³ami.

3/2005

background image

Czy Newton naprawdê wszystko
zawdziêcza drzemce pod jab³on-
k¹?

Nie tylko dziennikarze zawo-

dowi lubi¹ robiæ ze wszystkiego
sensacje. Wyk³ad Riemanna przed-
stawiany jest niekiedy w konwencji
„jab³ko Newtona”: ¿e Newton nic
nie wiedzia³, zdrzemn¹³ siê pod jab-
³onk¹, dosta³ jab³kiem w g³owê i za-
nim pies ogonem merdn¹³, teoria
grawitacji by³a gotowa.

Idee, które zmieni³y nasze

myœlenie o przestrzeni, z pewnoœci¹
nie przysz³y Riemannowi do g³owy
nagle. Nie by³o to olœnienie, jakie
byæ mo¿e mia³ Adam Mickiewicz,
pisz¹c o swoim czterdzieœci i cztery.
Idee musia³y siê odle¿eæ, przejœæ proces inkubacji i pod
wp³ywem pozytywnego stresu, jaki prze¿ywa³ Rie-
mann, mog³y siê tak piêknie uzewnêtrzniæ. Odkrycia
naukowe nigdy nie objawiaj¹ siê uczonym w gotowej,
piêknie opakowanej postaci, z gotowymi formu³ami
i ekonomicznymi wzorami.

Co jeszcze zobaczy³ Bernhard Riemann w przestrzeni?

Drug¹ czêœæ wyk³adu poœwiêci³ Riemann pojêciu

krzywizny. Czy mo¿na sobie wyobraziæ, ¿e przestrzeñ,
w której ¿yjemy, nasz zwyk³y kosmos, jest byæ mo¿e
krzyw¹? Co to znaczy?

Do dziœ zakrzywienie przestrzeni uchodzi za jed-

n¹ z niemo¿liwych do zrozumienia sztuczek fizyków.
Clive Staple Lewis (Odrzucony obraz) pisze:

Nowoczesna fizyka nie przemawia do rzesz bez

przypowieœci. Takie wyobra¿enie jak „zakrzywienie
przestrzeni” daje siê œciœle porównaæ do starej definicji
Boga jako „ko³a, którego œrodek jest wszêdzie, a obwód
nigdzie”. Oba skutecznie sugeruj¹; ka¿de czyni to,
przedstawiaj¹c to, co na poziomie naszego zwyk³ego
myœlenia jest nonsensem. Przyjmuj¹c „zakrzywienie
przestrzeni”, nie „wiemy” ani nie cieszymy siê „prawd¹”
na sposób, który kiedyœ uwa¿ano za mo¿liwy.

Riemann zrozumia³ w³aœnie, ¿e... krzywiznê da

siê zrozumieæ, ¿e mo¿na j¹ zobaczyæ, prawie dotkn¹æ,
nie wychodz¹c z przestrzeni, w której ¿yjemy. Wystar-
czy sprawdziæ, czy k¹ty trójk¹tów sumuj¹ siê zawsze
do 180 stopni. I znowu Czytelnik siê zdziwi: przecie¿

to jest udowodnione matematycz-
nie, tego uczymy siê w szko³ach. To
pewne i niewzruszone.

Dotykamy ró¿nicy miêdzy ma-

tematyk¹ a fizyk¹. W modelu mate-
matycznym naszej przestrzeni istot-
nie suma k¹tów ka¿dego trójk¹ta
jest równa 180 stopni. Ale.... jak
dok³adny jest to model? Prawdziwy
do koñca czy tylko przybli¿ony?

Ju¿ w latach 1821-23 Gauss

przeprowadzi³ pomiar, maj¹cy wyka-
zaæ, czy przestrzeñ jest zakrzywiona,
czy nie. Na wierzcho³kach trzech gór:
Brocken, Hohenhagen i Inselberg ko-
³o Getyngi, odleg³ych od siebie
o wiele kilometrów, ustawiono przy-
rz¹dy, z najwiêksz¹ mo¿liw¹ precyzj¹
zmierzono trzy k¹ty, dodano... i po

uwzglêdnieniu b³êdów pomiaru otrzymano 180 stopni.
W 90 lat potem Albert Einstein stworzy³ teoriê wzglêd-
noœci, w której uzasadnia³, ¿e wszêdzie, gdzie jest mate-
ria, przestrzeñ musi siê zakrzywiaæ.

Wiemy, jak mierzyæ krzywiznê czasoprzestrzeni.

Trzeba „tylko” patrzeæ, co siê dzieje z dwiema cz¹stka-
mi, poruszaj¹cymi siê pocz¹tkowo doœæ blisko siebie
i równolegle, z tymi samymi prêdkoœciami. Gdy bêd¹
zbli¿aæ siê lub oddalaæ, bêdzie to znaczyæ, ¿e przestrzeñ
jest zakrzywiona i ze zmiennoœci odleg³oœci miêdzy nimi
wyznaczymy „tensor krzywizny”. W latach 1974-1975
odpowiednie doœwiadczenie przeprowadzono w obser-
watorium w Green Bank w USA, wybieraj¹c jako Ÿród³a
mikrofal trzy dalekie radioŸród³a na niebie, które le¿¹
prawie na jednej linii prostej, a œrodkowe jest wiosn¹
ka¿dego roku zaæmiewane przez S³oñce, co mo¿e spo-
wodowaæ ugiêcie siê fali od tego Ÿród³a. Eksperyment
wymaga³ niezwykle du¿ej dok³adnoœci, bo przewidywa-
na wielkoœæ odchylenia mia³a wynosiæ zaledwie 1 3/4
sekundy k¹towej (sekunda to 1/3600 czêœæ stopnia). Ek-
speryment powiód³ siê: w ci¹gu dwóch kolejnych wio-
sen zmierzono ugiêcie 1,76 sekundy (z b³êdem 0,016 se-
kundy) i stanowi³o to kolejne potwierdzenie ogólnej teo-
rii wzglêdnoœci. Czy nie czujemy wszyscy, ¿e ¿yjemy
w Zakrzywionej Przestrzeni??

1)

Według przekładu Samuela Dicksteina (1877). Współczesne polskie tłuma-
czenie: Jacek Dembek, „Matematyka, społeczeństwo, nauczanie”. Nr 4 ,
styczeń 1990.

Suma kątów w trójkącie nie równa
się 180°, bo przezstrzeń jest zakrzy-
wiona.

m a t e m a t y k a

M

Ł

ODY

TECHNIK

3/2005

5

52

2


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
03 2005 022 024
03 2005 053 054
2001 03 24 matematyka finansowaid 21604
03 2005 095 097
897953 1600SRM0639 (03 2005) UK EN
03 2005 081 083
03 2005 111 113
1598459 1900SRM1213 (03 2005) UK EN
03 2005 050 052
897956 1900SRM0642 (03 2005) UK EN
03 2005 010 015
ar 156 radio 60360938 03 2005
03 2005 039 042
2001.03.24 matematyka finansowa
897963 4500SRM0649 (03 2005) UK EN
PNN 11 03 2005 Wojcich Załuska
2008 03 17 matematyka finansowaid 26447

więcej podobnych podstron