background image

JUDY CHRISTENBERRY

Deszczowa historia

Dady On The Doorstep

Tłumaczyła: Jolanta Zubek

background image

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Andrea   Bainbridge   bardzo   wolno   prowadziła   samochód   i   z   napięciem 

wpatrywała się w ociekającą strugami deszczu przednią szybę. W gwałtownej 
ulewie trudno było cokolwiek zobaczyć. Chwilami traciła z oczu nawet białe 
linie na drodze i niewyraźne światła jadących przed nią samochodów. Miała 
nadzieję, że zdoła dotrzeć do ciotki Bess, zanim silny wiatr zmiecie ją z szosy.

Niecierpliwie   wypatrywała   zjazdu   prowadzącego   na   farmę   Bess. 

Wreszcie poprzez potoki wody dostrzegła znajomy kształt skrzynki na listy i 
ostro skręciła w prawo. Poczuła, jak koła samochodu ślizgają się w błocie i 
mocniej zacisnęła ręce na kierownicy.

Próbowała   zachować   spokój,   ale   nie   bardzo   jej   się   to   udawało.   Trzy 

godziny wcześniej ciotka Bess zadzwoniła do niej, skarżąc się na nieznośny ból 
w piersi. Andrea próbowała ją namówić, aby natychmiast wezwała lekarza, ale 
starsza   pani   nie   chciała   o   tym   słyszeć.   Upierała   się,   że   poczeka   na   Andy   i 
dopiero wtedy pozwoli zawieźć się do szpitala.

Zazwyczaj   droga   do   ciotki   nie   zajmowała   Andrei   więcej   niż   dwie 

godziny, ale dziś nie było tak jak zwykle. Od kilku dni nieustannie, dzień i noc, 
padał deszcz, zamieniając ziemię w grząską mai. Andrea zaczynała czuć się jak 
Noe po kilku dniach potopu. Uważnie prowadziła samochód po jedynej drodze, 
która pozostała jako tako przejezdna.

– Trzymaj się, Bess – szeptała z troską. – Już jadę.
Usiłowała   panować   nad   emocjami,   ale   nie   przychodziło   jej   to   łatwo. 

Ciotka   Bess   była   jedyną   osobą   na   świecie,   którą   kochała   bez   żadnych 
zastrzeżeń. Zrobiłaby dla niej wszystko.

Samochód raz po raz staczał się ze ścieżki i wpadał w błotnistą breję. Z 

napięciem   manewrowała   kierownicą,   cały   czas   zastanawiając   się,   czy   Bess 
wytrzyma do jej przyjazdu.

Wreszcie w świetle reflektorów ujrzała niewyraźny zarys starej farmy i z 

ulgą zgasiła silnik. W jednej sekundzie wyskoczyła z samochodu i pognała do 
domu.

– Bess?! – zawołała z niepokojem, gdy tylko otworzyła drzwi.
Odpowiedziała   jej  głucha   cisza.   Czuła,   jak  niepokój   ściska   jej  gardło. 

Pobiegła   do   kuchni.   Pusto.   Podobnie   jak   w   sypialni   i   niewielkim   saloniku. 
Próbując opanować łzy, które napływały do oczu, zaświeciła światło w holu i 
dopiero wtedy dostrzegła kartkę przylepioną do lustra.

Andy!
Przekonałem   Bess,   że   powinna   jechać   do   szpitala,   zanim   się   zjawisz. 

Dłuższe czekanie mogłoby być niebezpieczne. Mam nadzieję, że dobrze robię.

background image

Roy Evans

Andrea z ulgą oparła się o ścianę. Wiedziała, że Bess jest w dobrych 

rękach. Roy był jej najbliższym sąsiadem i wpadał tu prawie codziennie. Co za 
szczęście, że udało mu się wyperswadować ciotce dalsze czekanie!

Szybko   przeszła   do   kuchni   i   nerwowo   przerzucała   kartki   notatnika   z 

telefonami. Sięgnęła po słuchawkę i wykręciła numer szpitala.

–   Klinika   –   usłyszała   w   słuchawce   spokojny   głos,   ale   zanim   zdążyła 

zadać   pytanie,   ten   sam   głos   zaczął   pokrzykiwać:   –   Proszę   tamtędy   nie 
przechodzić! To wejście służbowe!

– Przepraszam! – przerwała Andrea. – Chciałabym się dowiedzieć...
– Halo!? Jest tu ktoś?
Zdumiona wpatrywała się w słuchawkę i dopiero po chwili uświadomiła 

sobie,   że   głos   nie   dochodzi   z   telefonu.   To   wołał   ktoś   stojący   w   drzwiach. 
Rozpoznała   ten   głos   natychmiast.   Należał   do   jej   byłego   męża.   Właściwie   – 
wkrótce byłego męża. Nicholasa Avery’ego.

Odwiesiła   słuchawkę   telefonu   i   z   niedowierzaniem   odwróciła   się   do 

drzwi.   Z   ostatniej   wiadomości,   jaką   miała   o   Nicku,   wynikało,   że   zaginął 
podczas podróży służbowej do Afryki.

– Ciociu Bess?! – wołał tymczasem, stojąc całkiem spokojnie w progu.
–   Nick?   –   spytała   zaskoczona.   –   Co   ty   tu   robisz?   Może   nie   było   to 

najmilsze powitanie, ale niczego innego nie mógł się chyba spodziewać.

– To także mój dom, zapomniałaś, Andy? A Bess to także moja ciotka! – 

wyjaśnił niecierpliwie.

– Ale przecież zaginąłeś...
–   Już   się   odnalazłem   –   wyjaśnił   krótko.   –   Gdzie   ciocia?   To   pytanie 

pozwoliło   Andrei   otrząsnąć   się   z   zaskoczenia   i   przypomniało,   po   co   tu 
przyjechała.

– W szpitalu... mam nadzieję. Dopiero weszłam.  Znalazłam kartkę, że 

sąsiad zawiózł ją do miasta.

– Co jej się stało? – spytał zaniepokojony Nick.
– Dzwoniła do mnie kilka godzin temu i mówiła, że bardzo źle się czuje, 

ale nie chciała wzywać karetki. Uparła się, że poczeka na mnie i dopiero wtedy 
pojedzie do lekarza.

– Miała atak serca? – dopytywał się wyraźnie zdenerwowany Nick.
Andy spojrzała na niego zdziwiona. Nigdy wcześniej nie widziała, żeby 

jej mąż stracił swoje słynne opanowanie. Były mąż, upomniała się w duchu. 
Teraz wyglądał na poruszonego. Nic dziwnego, on także kochał Bess.

– Właśnie próbowałam się czegoś dowiedzieć, kiedy wszedłeś.
Ponownie sięgnęła po słuchawkę i jeszcze raz wykręciła numer szpitala. 

Usłyszała głos recepcjonistki i szybko poprosiła o połączenie z pokojem ciotki.

background image

– Zaraz panią połączę, ale bardzo proszę, żeby rozmowa nie trwała zbyt 

długo.   Mamy   dzisiaj   wiele   nagłych   przypadków   i   linia   nie   powinna   być 
zablokowana – odparł kobiecy głos.

Po chwili Andy usłyszała w słuchawce znajome chrząknięcie.
– Ciocia? – spytała, starając się ukryć niepokój w głosie.
– To ty, Andy? Dzięki Bogu. Martwiłam się o ciebie. Gdzie jesteś?
Niestety,  nie   miała   szansy  odpowiedzieć.   Nick  stanął   za  jej  plecami  i 

wyrwał jej słuchawkę z rąk.

– Ciocia Bess? Tu Nick. Jestem już w twoim domu. Jak się czujesz?
W zasadzie Bess była właśnie jego ciotką, siostrą jego matki. Andrea nie 

wątpiła, że starsza pani odetchnęła z ulgą, słysząc, że Nick wrócił cały i zdrowy. 
Bardzo   się   martwiła   zniknięciem   siostrzeńca.   Zadzwoniła   do   Andy   prawie 
tydzień temu i powiedziała, że Nick wyjechał w interesach do Afryki i wszelki 
ślad po nim zaginął. Departament Stanu nie umiał udzielić żadnych informacji 
na temat tego, co mogło się z nim stać. Andy była więc pewna, że jego niemal 
cudowne odnalezienie sprawiło ciotce wielką radość.

– Co z nią? Jak się czuje? – pytała, niecierpliwie wpatrując się w twarz 

Nicka.

Zignorował ją, całkowicie skoncentrowany na rozmowie z ciotką – Tak, 

taki  właśnie   mam   zamiar.   Dbaj   o   siebie.   Odłożył  słuchawkę,   zanim   Andrea 
zdążyła zamienić z Bess choć kilka słów.

– Dlaczego przerwałeś? Ja też chciałam z nią porozmawiać! – zawołała 

zirytowana.

–   Operator   nam   przerwał.   Z   ciotką   wszystko   w   porządku.   Doktor 

podejrzewa, że to niestrawność.

–   Niestrawność?   –   powtórzyła   Andy   z   niedowierzaniem   i   pokręciła 

głową.

Od kilku godzin żyła w okropnym napięciu, jechała w strasznej ulewie, 

przebijała się przez pokłady błota, na koniec musiała spotkać się z Nickiem i 
wszystko to z powodu niestrawności?!

– Cieszę się, że to nic poważnego – powiedziała w końcu słabym głosem.
Nick nic nie odpowiedział. Spojrzał na nią chłodno i ruszył do drzwi.
– Dokąd jedziesz? – spytała, podrywając się natychmiast z krzesła.
– Do szpitala.
– Jadę z tobą.
– Nie – odparł zdecydowanie.
– Oczywiście, że jadę! Niepokoję się o Bess tak samo jak ty!
– Andy, posłuchaj – zaczął tłumaczyć nieco znużonym tonem. – To nie 

jest dobry pomysł. Most jest prawie całkiem zalany.

– Wiem, kilka minut temu nim przejeżdżałam. – Nie chciała dodawać, że 

truchlała na samą myśl o powtórzeniu tego wyczynu.

background image

– Ale teraz jest jeszcze gorzej. Przyleciałem tu policyjnym śmigłowcem i 

widziałem wszystko z góry. Wierz mi, nie wygląda to dobrze.

Powaga w jego głosie prawie ją przekonała. Przez chwilę rozważała, czy 

rzeczywiście   ma   ochotę   jeszcze   raz   narażać   się   na   podobny   stres,   ale 
perspektywa bezczynnego siedzenia  w domu  i czekania  na wiadomości  była 
jeszcze gorsza.

Potrząsnęła głową i powtórzyła zdecydowanie:
– Jadę z tobą.
– Andy, pomyśl choć raz rozsądnie! To nie ma najmniejszego sensu!
– Choć raz rozsądnie... – powtórzyła zirytowana, po czym zacisnęła usta, 

szybko włożyła płaszcz i bez słowa wyszła z domu.

Słyszała,   że   wołał   coś   za   nią,   ale   nie   wróciła.   Wiedziała,   że   będzie 

próbował ją zatrzymać. Nick nigdy się nie poddawał. Tym razem jednak nie 
zamierzała dać się pokonać. Szła szybko w stronę samochodu i wściekała się w 
duchu, że zostawiła auto tak daleko od domu.

Właśnie   otwierała   drzwiczki,   kiedy   poczuła   na   ramieniu   rękę   Nicka. 

Odwróciła się gwałtownie, zamierzając powiedzieć mu ostro, co o tym myśli. 
Zanim   jednak   zdążyła   się   odezwać,   Nick   nagle   szarpnął   ją   silnie   i   oboje 
wylądowali w obrzydliwej, błotnistej mazi.

W pierwszej chwili pomyślała, że Nick oszalał i próbuje ją zatrzymać siłą. 

W   chwilę   potem   usłyszała   huk   i   poczuła,   że   spadły   na   nią   drobne   gałęzie. 
Podniosła zdumiony wzrok i w tym momencie jej spojrzenie skierowało się na 
samochód. A raczej na to, co z niego zostało.

Jej   auto   straciło   swoje   pierwotne   kształty.   Stało   teraz   przygniecione 

starym   dębem,   który   nie   wytrzymał   nawałnicy   i   doszczętnie   zgniótł   dach 
samochodu.

Andy pomyślała, że gdyby Nick spóźnił się o sekundę, leżałaby teraz pod 

szczątkami   dachu.   Spojrzała   na   potężny   pień,   który   przebił   się   do   wnętrza 
samochodu, i zadrżała na samą myśl, że mogłaby być w środku. Najwyraźniej 
Nick właśnie uratował jej życie.

Próbowała wstać, ale nie potrafiła utrzymać równowagi. Cała się trzęsła i 

nie   wiedziała,   czy   to   z   zimna,   czy   ze   zdenerwowania.   Nick   podniósł   się 
pierwszy i wyciągnął do niej rękę.

– Nic ci się nie stało? – spytał z troską.
– Nie... – odpowiedziała niepewnie. – Chyba jestem cała.
Chwyciła jego dłoń i podniosła się z ziemi. Dopiero wtedy zobaczyła, jak 

oboje wyglądają. Byli zupełnie przemoczeni, a ich ubrania lepiły się do ciał i 
ociekały błotem.

– Chodź, wrócimy do domu i przebierzemy się. Dasz radę iść?
Skinęła głową i posłusznie pozwoliła zaprowadzić się na ganek. Tu Nick 

nagle stanął i zrzucił na podłogę mokrą kurtkę.

background image

– Rozbieraj się – rozkazał bezceremonialnie. Patrzyła na niego zdumiona. 

Była pewna, że kompletnie zwariował.

– Andy, jesteś mokra i brudna – tłumaczył zniecierpliwionym tonem. – 

Nie możesz wejść do domu w takim stanie. Ściągaj to wszystko tutaj i biegnij 
pod prysznic.

Myśl   o   gorącym   prysznicu   byłaby   niezwykle   kusząca,   gdyby   nie 

konieczność zdjęcia ubrania na oczach Nicka.

– Odwróć się – rozkazała po chwili namysłu.
– Nie bądź śmieszna!
Ona jednak stała niewzruszona i nieugięcie patrzyła mu w oczy.
– Co za uparta baba! – mruknął w końcu i odwrócił się do niej plecami.
Szybko zdjęła z siebie mokre ciuchy i w samej tylko bieliźnie pobiegła do 

drzwi.

–   Nie   zużyj   całej   ciepłej   wody!   –   Usłyszała   jeszcze,   kiedy   zamykała 

łazienkę.

Stała   pod   gorącym   strumieniem   i   czuła,   jak   jej   ciało   powoli   się 

rozgrzewa.   Niepokojące   drżenie   ustępowało,   a   mięśnie   wreszcie   zaczęły   się 
rozluźniać po całodniowym napięciu.

Nagły odgłos otwieranych drzwi sprawił, że omal się nie przewróciła.
–   Andy?   Przyniosłem   twoją   walizkę.   Pospiesz   się,   kompletnie 

przemarzłem.

Drzwi   znowu   się   zamknęły   i   Andrea   mogła   odetchnąć   spokojnie. 

Zakręciła   wodę   i   odsunęła   zasłonę   prysznicową.   Walizka   stała   tuż   przy 
drzwiach. Andy wytarła się szybko i włożyła suche rzeczy.

Odprężona   po   kąpieli   wychodziła   właśnie   z   łazienki,   kiedy   jej   wzrok 

nieoczekiwanie   przesunął   się   po   znajomej,   doskonale   umięśnionej,   szerokiej 
klatce piersiowej. Zdumiona zobaczyła, że Nick, prawie nagi, jeśli nie liczyć 
ręcznika przepasanego na biodrach, stoi niedbale oparty o ścianę.

Wpatrywała się w niego zszokowana i zła, że jej ciało reaguje na ten 

widok   w   dawny   sposób.   Poczuła,   że   usta   jej   wysychają,   a   serce   uderza   w 
przyspieszonym rytmie.

– Dzięki, że nie kazałaś mi zbyt długo czekać. A przy okazji, bądź tak 

dobra i poszukaj mi tu czegoś do przebrania. Nie wziąłem ze sobą żadnych 
ciuchów. Jeśli nie chcesz, żebym paradował w tym ręczniku, znajdź mi coś.

Ciągle nie mogła wykrztusić z siebie słowa. Na szczęście już po chwili 

usłyszała trzask zamykanych drzwi i Nick zniknął w łazience. To wyrwało ją z 
odrętwienia. Powoli zeszła do piwnicy i zaczęła przeglądać pudła z ubraniami, 
które ostatnio przygotowały z Bess do oddania na cele dobroczynne.

Poszukiwania   nie   były   zbyt   owocne,   ale   po   kilku   minutach   stała   pod 

drzwiami łazienki i próbowała przekrzyczeć szum wody:

– Nick! Nie było łatwo, ale coś ci znalazłam. Wrzucę wszystko do środka.

background image

Otworzyła   łazienkę,   pospiesznie   cisnęła   ciuchy   na   podłogę   i   szybko 

zatrzasnęła drzwi za sobą. Usłyszała, że Nick zakręcił wodę i odsunął zasłonę. 
Oparła   się   o   ścianę   i   próbowała   uspokoić   oddech.   W   głowie   kłębiły   się   jej 
irytujące wizje Nicka wycierającego wilgotne ciało, jego włosów skręconych od 
pary, stalowych mięśni drgających na szerokich plecach...

Dość, upomniała samą siebie. Małżeństwo z Nickiem właśnie odchodziło 

w przeszłość. I przecież była z tego zadowolona.

Potrząsnęła głową z niezadowoleniem i przeszła do kuchni, żeby zrobić 

herbatę. Może to pozwoli jej skupić myśli na czymś innym, nie na kuszącym 
ciele Nicka.

– Myślisz, że mógłbym pozować do magazynu mody męskiej? – usłyszała 

za sobą schrypnięty głos.

Z trudem przełknęła ślinę. Natychmiast przypomniały się jej wszystkie 

najwspanialsze chwile, jakie razem przeżyli. Wspomnienie chrapliwego głosu 
Nicka i jego delikatnych dłoni czule pieszczących jej ciało sprawiło, że zadrżała.

Spróbowała   się   opanować   i   rzuciła   na   niego   okiem.   Mimowolnie 

wybuchła śmiechem. Nick był najwyraźniej sporo wyższy od swojego dawno 
zmarłego   wuja.   Spodnie   kończyły   się   kilka   centymetrów   nad   kostkami   i 
odsłaniały   zarówno   owłosione   łydki,   jak   i  wzorzyste   skarpety.   Szary   sweter 
ciasno opinał potężną klatkę piersiową, a rękawy ledwo zasłaniały łokcie.

– Wyglądasz niezwykle szykownie – powiedziała ze śmiechem.
Nick   wyprężył   się   zabawnie,   a   na   jego   twarzy   pojawił   się   znajomy, 

seksowny uśmiech, który zawsze przyprawiał ją o drżenie. Odwróciła się szybko 
i próbowała skupić uwagę na czajniku z wrzątkiem.

– Co robisz? – spytał, stając tuż za jej plecami.
– Hm, herbatę. Ty też chcesz?
– Taaa... – mruknął niewyraźnie.
Jego niechęć do rozwijania rozmowy  uświadomiła jej, że dla niego ta 

sytuacja jest prawdopodobnie równie niewygodna jak dla niej.

Wyjęła z szafki słynne ciasteczka Bess i postawiła je na stole. Nick już się 

rozsiadł   i   zamyślony   bawił   się   łyżeczką.   Postawiła   jeszcze   cukier   i   zalała 
herbatę   wrzątkiem.   Nerwowo   próbowała   wymyślić   jakiś   pretekst,   który 
pozwoliłby jej wyjść z kubkiem do innego pokoju. Zastanawiała się, czy Nick 
poszedłby za nią. A może pozwoliłby jej po prostu wyjść, tak samo jak bez 
protestów pozwolił jej opuścić ich dom i ich małżeństwo? Ale przecież o to 
właśnie   mi   chodziło,   przypomniała   sobie.   Chciała   odejść   bez   kłótni   i 
niepotrzebnych stresów.

– Dzięki – usłyszała, kiedy postawiła przed nim kubek z herbatą.
Skinęła głową i bez słowa usiadła za stołem.
– Pada tak cały czas, od kiedy wyjechałem? – spytał Nick po chwili.
Wyleciał   do   Afryki   trzy   tygodnie   temu,   a   ulewy   zaczęły   się   tydzień 

background image

później i nikt nie przypuszczał, że będą trwały tak długo.

– Prawie – odpowiedziała, nie patrząc na niego.
– Nie wiedziałem – mruknął cicho. – Nie wiesz, jak Bess sobie radziła? 

Zanim wyjechałem, poinstruowałem swoich pracowników, żeby pomogli jej w 
każdym problemie, z jakim się do nich zgłosi.

Andrea   zapatrzona   przed   siebie   popijała   wolno   herbatę   i   pogryzała 

ciasteczko.

– Miałaś z nią jakiś kontakt przez ten czas? – dopytywał się niecierpliwie.
– Tak – odparła w końcu. Spojrzał na nią zdumiony.
–   Co   z   tobą,   Andy,   bierzesz   udział   w   konkursie   na   najkrótsze 

odpowiedzi?

Odstawiła   wolno   kubek   i   próbowała   opanować   rozchwiane   emocje. 

Wcale jej się nie podobało, że tak łatwo dała się wytrącić z równowagi. Nie była 
przecież   dzieckiem,   świadomie   podjęła   decyzję   o   rozstaniu   i   złościło   ją,   że 
obecność Nicka tak na nią wpływa.

–   Przepraszam   –   odezwała   się   nieco   oficjalnym   tonem,   za   którym 

próbowała ukryć niepewność. – Tyle się dzisiaj wydarzyło, jeszcze nie całkiem 
doszłam do siebie. Oczywiście, byłyśmy w kontakcie. Ciocia Bess pozostała 
przecież moją przyjaciółką.

– Przestań traktować mnie jak kogoś obcego! Byliśmy małżeństwem, do 

cholery! W zasadzie wciąż jesteśmy!

Zerknęła na niego zdziwiona.
– Jeszcze nie wniosłam pozwu o rozwód – zaczęła się tłumaczyć – bo... 

bo to jest dość drogie. Ale jeśli ci się spieszy...

– Nie – uciął krótko.
Wpatrywała się w kubek i próbowała odgadnąć, z czego wynika irytacja 

Nicka. Złościł się, bo nie wystąpiła jeszcze do sądu? Jeśli tak mu się spieszy, 
sam może to zrobić.

To nasunęło jej zupełnie nową myśl.
– A może ty wniosłeś sprawę o rozwód? – spytała.
– Nie.
–   O   co   chodzi?   Ty   też   bierzesz   udział   w   tym   konkursie   na   krótkie 

odpowiedzi?

–   Nie,   nie   biorę   –   odparł   dziwnym   tonem.   –   I   nie   mam   zamiaru   się 

rozwodzić. Jeśli ty tego chcesz, to twoja sprawa.

Wyglądał, jakby to wszystko zupełnie go nie dotyczyło. I to był też jeden 

z poważniejszych problemów w ich małżeństwie. Zawsze miała wrażenie, że nic 
nie jest w stanie zburzyć jego opanowania. Jedynie w sypialni Nick na chwilę 
wypuszczał emocje spod kontroli.

Próbowała skupić wzrok na kubku z resztką płynu. Nie pozwoli, żeby 

wspomnienia znowu zakłóciły jej z trudem wypracowany spokój.

background image

– Chcesz jeszcze herbaty? – zapytała uprzejmie.
– Nie. Nie chcę ani kropli więcej tej cholernej herbaty!
–   To   może   porozmawiajmy   o   tym,   jak   się   stąd   wydostaniemy   – 

zaproponowała   ugodowo.   –   Mój   samochód   niestety   już   nigdzie   dalej   nie 
pojedzie. Mógłbyś sprowadzić helikopter?

– Spróbuję – odpowiedział spokojniej i sięgnął po słuchawkę.
Spróbuję, powtórzyła w myślach z niedowierzaniem. To niepodobne do 

wielkiego Nicholasa Avery’ego. Był człowiekiem sukcesu, potęgą w świecie 
finansjery i jeżeli chciał, żeby po niego przyleciał helikopter, to tak się działo.

– Mamy pecha – oświadczył po chwili.
– Dlaczego?
– Telefon nie działa.

background image

ROZDZIAŁ DRUGI

– Co?! – krzyknęła z niedowierzaniem Andrea. Zerwała się z krzesła i 

sięgnęła do telefonu.

–   Nie   możesz   mi   uwierzyć   nawet   w   tak   głupiej   sprawie   jak   awaria 

telefonu? – spytał natychmiast Nick z dziwnym uśmiechem.

Poczuła, że rumieniec wykwita jej na policzkach. Nie patrząc na Nicka, 

wolno   odłożyła   słuchawkę.   Nie   mogła   sobie   przypomnieć   żadnej   poważnej 
kłótni   przez   cały   okres   trwania   ich   małżeństwa,   aż   do   tej   nocy,   kiedy 
postanowiła odejść. Wtedy przestała ufać swojemu mężowi.

–   To   była   odruchowa   reakcja   –   wyjaśniła.   –   Myślisz,   że   zdołają   to 

naprawić jeszcze dzisiaj?

Zanim zdążył odpowiedzieć, potężny grzmot wstrząsnął starym domem. 

Piorun uderzył gdzieś w pobliżu. Nick uśmiechnął  się z sarkazmem  i rzucił 
ironicznie:

– Masz jeszcze jakieś pytania? Zagryzła wargi i skinęła głową.
– Tak. Co robimy w tej sytuacji?
– Nic. Czekamy. Tu przynajmniej jest ciepło i sucho. Jak znam Bess, 

mamy zapasy, które wystarczyłyby na wykarmienie całej armii. Nawet gdyby 
zabrakło prądu...

– Myślisz, że to możliwe? – przerwała mu zaniepokojona tą perspektywą.
– Andy, spokojnie. Mówię, że nawet gdyby tak się stało, mamy tu lampy 

naftowe, świece i kominek. Poradzimy sobie.

Oparła się o szafkę i splotła ramiona na piersiach, jakby w ten sposób 

chciała oddzielić się od Nicka. Jego opanowanie i stoicki spokój niezależnie od 
okoliczności zawsze ją drażniły. Może to dlatego, że zarzucał jej, że reaguje na 
wszystko zbyt emocjonalnie. I w duchu przyznawała mu rację.

Wstawiła   kubek   do   zlewu   i   przez   chwilę   nie   odwracała   się,   próbując 

uspokoić nerwy. Skoro on nie widział w tym wszystkim żadnego problemu, 
dlaczego ona tak się przejmuje? Odcięta od świata, bez prądu, sam na sam z 
Nickiem. To przecież zupełnie normalna sytuacja...

Czuła   na   plecach   jego   spojrzenie   i   to   jej   wcale   nie   pomagało   w 

odzyskaniu równowagi.

– Poszukam sobie czegoś do czytania – powiedziała, nie patrząc na niego.
Miała nadzieję, że znajdzie w bibliotece Bess coś, co pozwoli jej oderwać 

myśli od Nicka i jego kuszącego ciała.

– Ja chyba się zdrzemnę – odparł, ziewając. – Ciągle jeszcze funkcjonuję 

według afrykańskiego czasu.

Zerknęła na niego i dopiero teraz zauważyła głębokie cienie pod jego 

oczami. Zdziwiła się, że nie dostrzegła ich wcześniej. Pewnie dlatego, że byłaś 

background image

zbyt   zajęta   podziwianiem   jego   klatki   piersiowej,   pomyślała   złośliwie.   Albo 
dlatego, że  w  ogóle unikała  patrzenia  mu  w  oczy.  Zawsze   czuła  się  niemal 
zahipnotyzowana jego chłodnym spojrzeniem.

–   Odpocznijmy   oboje   –   mruknęła   cicho   i   wyszła   z   kuchni.   Musiała 

szybko znaleźć coś, na czym będzie mogła skupić uwagę. I nie powinno to mieć 
nic wspólnego z tym przystojniakiem, który stał tuż obok i był przyczyną jej 
kłopotów.

Andrea   uderzyła   łokciem   w   coś   twardego   i   obudziła   się   gwałtownie. 

Przez chwilę leżała zdezorientowana i zastanawiała się, gdzie jest. Poczuła pod 
policzkiem   aksamitne   obicie   starej   sofy   i   po   chwili   przypomniała   sobie 
wszystko.   Przyjechała   do   Bess.   Ciotka   leży   w   szpitalu,   a   ona   jest   tutaj,   na 
farmie. Razem z Nickiem.

Jęknęła   cicho   i   podniosła   się,   strącając   przy   okazji   książkę,   którą 

wcześniej czytała. Szczerze mówiąc,  jej plan nie do końca się powiódł. Nie 
potrafiła nie myśleć o Nicku, kiedy wiedziała, że jest tuż za ścianą. Nawet teraz 
pierwsza  myśl,  jaka powstała w jej głowie, błądziła wokół tego, czy jej już 
prawie   były   mąż   nadal   wygląda   tak   rozczulająco   bezbronnie   podczas   snu. 
Kiedyś   uwielbiała   patrzeć   na   niego,   gdy   spal.   Teraz   to   zakazany   owoc, 
przypomniała sobie i przeciągnęła się leniwie.

Półmrok panujący w salonie zaniepokoił ją. Czyżby wichura rzeczywiście 

zerwała gdzieś linię energetyczną? Szybko podeszła do kontaktu i odetchnęła z 
ulgą, kiedy pokój zalało ciepłe światło. Zerknęła na zegarek; było dziesięć po 
siódmej. To tłumaczyło zarówno ciemności, jak i burczenie w brzuchu.

Ostrożnie   uchyliła   drzwi   sypialni   Bess.   Pokój   tonął   w   mroku. 

Najwyraźniej Nick nadal spał. Wycofała się cicho i przeszła do kuchni.

Zajrzała do spiżarni i uśmiechnęła się do siebie. Istotnie, zapasy Bess 

starczyłyby na wykarmienie co najmniej tuzina głodnych żołnierzy. Nie była 
pewna, czy Nick też będzie chciał jeść, ale na wszelki wypadek przygotowała 
duży posiłek.

Kiedy wszystko było gotowe, podeszła cicho do drzwi sypialni. Stanęła 

przed   nimi   niezdecydowana.   Nie   była   pewna,   czy   powinna   wejść   i   budzić 
Nicka. Nagle drzwi otworzyły się i Andy drgnęła zaskoczona.

– Przepraszam, nie chciałem cię przestraszyć.
– Byłam pewna, że wciąż śpisz...
– I przyszłaś mnie obudzić?
– Właśnie się zastanawiałam, co powinnam zrobić. Chciałam cię spytać, 

czy masz ochotę na kolację.

– Umieram z głodu.
–   Przygotowałam   tylko   zupę   i   kanapki,   ale   mogę   zrobić   coś   jeszcze. 

Spiżarnia Bess jest lepiej zaopatrzona niż niejeden sklepik.

background image

– Dzięki, myślę, że to wystarczy.
Przeszli do kuchni i zabrali się do jedzenia. Cisza panująca w całym domu 

niemal dzwoniła w uszach. Nagle Nick przerwał milczenie.

– Masz niezły apetyt – rzucił dziwnym tonem.
–   Zawsze   miałam   –   przypomniała   mu,   nie   podnosząc   wzroku   znad 

talerza.

– Racja, ale nigdy nie wyglądałaś jak zagłodzone zwierzątko.
Poczuła, że przygląda się jej uważnie i nagle kanapka z indykiem zaczęła 

smakować jak trociny.

– Byłam ostatnio bardzo zajęta – odpowiedziała wymijająco.
– Zbyt zajęta, żeby jeść? – zapytał z udawanym niedowierzaniem.
Nie mogła uwierzyć własnym uszom.
– I to mówi człowiek, który zazwyczaj jadał na kolację chińszczyznę, bo 

był zbyt zapracowany, żeby dotrzeć na czas do domu?

Rzucił jej krzywy uśmiech. Nie była pewna, czy dobrze odczytała jego 

spojrzenie, ale miała wrażenie, że widziała w nim coś na kształt przeprosin.

– Sporo się nauczyłem podczas tego pobytu w Afryce. Również tego, że 

należy cenić ciepłe posiłki.

Znowu poczuła, że serce w niej zamiera, podobnie jak wtedy, gdy Bess 

powiedziała jej, że Nick zaginął.

– Było tak źle?
Niewyraźny pomruk stanowił jedyną odpowiedź. Wpatrywała się w niego 

wyczekująco, aż w końcu powiedział:

–   Taaa...   Jedz   kanapkę.   Nie   powinnaś   marnować   ani   jednej   kalorii.   – 

Najwyraźniej próbował zmienić temat.

– Opowiesz mi o tym, co tam się działo?
– Nie. Nie ma o czym mówić. Jedz.
Nie   zaskoczył   jej.   Przyzwyczaiła   się   do   tego,   że   był   zamknięty   i   nie 

opowiadał o niczym, co go dotyczyło. Jedynie w sypialni zrzucał z siebie maskę 
niedostępności i okazywał jakieś żywsze uczucia. Początkowo była nim zbyt 
zafascynowana, aby to dostrzec, ale stopniowo docierało do niej, jak dziwnie 
niepełne są ich relacje.

Pamiętała pewną służbową kolację, na którą Nick ją zabrał. Jakaś zgrabna 

blondynka   z   księgowości   zaczęła   z   nim   dyskutować   o   problemach 
podatkowych,   a   potem   przerzucili   się   na   sport   i   wymieniali   wrażenia   z 
ostatniego meczu Chicago Bears. Dołączyło do nich dwóch młodych mężczyzn 
z   działu   marketingu   i   już   po   chwili   wszyscy   rozmawiali   o   polowaniach   i 
ulubionych stokach narciarskich.

Andrea stała razem z nimi i nagle uświadomiła sobie, że pierwszy raz 

widzi swojego męża  zachowującego się tak otwarcie i swobodnie. I to było 
chyba jego prawdziwe życie. Ona mogła im opowiedzieć, jak pieścić Nicka, aby 

background image

szybko   go   podniecić,   jak   reagował,   kiedy   delikatnie   gryzła   go   w   ucho   i   że 
uwielbiał spokojny seks o poranku. Ale właśnie wtedy zrozumiała, że nie zna 
prawdziwego Nicka.

Chciała potem porozmawiać z nim o tym, ale każda próba kończyła się 

niepowodzeniem. Albo był zbyt zmęczony, albo jej poważne argumenty i tak 
lądowały na podłodze sypialni razem ze zrzucaną pospiesznie bielizną. Kiedy 
poskarżyła się na samotność, obiecał, że będzie jej dawał więcej pieniędzy i 
zaproponował,   by   poszukała   jakiegoś   klubu   fitness,   gdzie   mogłaby   spędzać 
czas.   Kolacje   przy   świecach,   które   z   zapałem   przygotowywała,   najczęściej 
stygły, i w końcu zjadała je sama.

Ale   najbardziej   bolesna   była   jego   reakcja,   kiedy   zaproponowała,   żeby 

pomyśleli o powiększeniu rodziny. Jego zdecydowana odmowa ugodziła ją w 
samo serce.

– Nie jesz. – Usłyszała jego głos i to wyrwało ją z ponurych wspomnień.
– Już skończyłam. – Wstała od stołu i odstawiła talerz do zmywarki.
Nick   zadbał   o   to,   aby   kuchnia   ciotki   była   doskonale   wyposażona. 

Wprawdzie nie udało mu się namówić Bess na przeprowadzkę do Chicago, nie 
pozwoliła   mu   też   zbudować   nowego   domu,   ale   była   dumna   z   bardzo 
nowoczesnej kuchni, którą jej zafundował.

– Więc gdzie teraz mieszkasz? – spytał, bawiąc się kubkiem.
Wyglądało to na zwykłą towarzyską pogawędkę, ale Andrea nie dała się 

nabrać.

– Przecież wiesz – odparła spokojnie.
– Co masz na myśli?
– Nie udawaj. Skąd się wzięło tysiąc dolarów na moim koncie?
Kiedy pierwszy raz zobaczyła wyciąg z rachunku, była pewna, że bank 

się   pomylił.   Zadzwoniła,   chcąc   wyjaśnić   sprawę,   ale   uprzejmy   urzędnik 
zapewniał ją, że nie ma mowy o pomyłce. Pieniądze zostały wpłacone przez jej 
męża, a gdyby potrzebowała ich więcej, ma się tylko zgłosić do banku, a oni już 
zajmą się resztą.

– Myślałem,  że możesz  potrzebować gotówki. Prawie nic ze sobą nie 

wzięłaś.

– Jakoś sobie radzę. Mogę ci oddać pieniądze w każdej chwili.
– Nie potrzebuję tych cholernych pieniędzy! – Zdecydowanie odsunął od 

siebie pusty kubek i oparł łokcie na stole.

Nie   odezwała   się.   Podeszła   i   sięgnęła   po   jego   talerz.   Zanim   jednak 

zdążyła go zabrać, Nick nieoczekiwanie złapał ją za nadgarstek i zmusił, żeby 
na niego spojrzała.

– Dlaczego odeszłaś, Andy?
Milczała przez chwilę, wreszcie odpowiedziała cicho:
– Wyjaśniłam ci to w liście.

background image

Zgodnie   z   wszelkimi   regułami,   jak   klasyczna   żona   porzucająca   męża, 

zostawiła mu list pożegnalny.

–   Co   wyjaśniłaś?   Że   nasze   małżeństwo   nie   istnieje?   Co   to   właściwie 

miało znaczyć? Byliśmy razem zaledwie sześć miesięcy! – Brwi zbiegły mu się 
nad czołem, a niebieskie oczy z trudem skrywały złość.

– O co ci chodzi? – spytała z irytacją. – W żaden sposób nie próbowałeś 

mnie   zatrzymać.   Nie   dzwoniłeś   do   mnie,   nie   szukałeś!   Zajmowałeś   się 
wyłącznie   swoim   przedsiębiorstwem,   nowymi   kontraktami   i   atrakcyjnymi 
fuzjami! Nie zauważyłam, żebyś specjalnie się przejął moim zniknięciem!

Zerwał się zza stołu i pochylił ku niej.
–  Więc  tego  chciałaś?  Żebym  cię  szukał   i  przekonywał,  byś  do  mnie 

wróciła?! Miałem ci udowodnić, że cię kocham? Przecież mówiłem ci to wiele 
razy! Nie wierzyłaś mi? Potrzebowałaś dowodów?!

– Nie! – przerwała mu zdenerwowana. – To nie tak! Po prostu chciałam 

rozwodu, to wszystko! Nie potrzebuję twoich pieniędzy.

Odwróciła się i próbowała uspokoić oddech. Zdenerwowanie w niczym 

nie pomoże, upomniała się w duchu i głęboko zaczerpnęła powietrza.

– Ciągle jesteś moją żoną – przypomniał jej. – Mam obowiązek troszczyć 

się o ciebie.

– Jesteśmy  w separacji, Nick. Tylko dlatego, że nie wniosłam jeszcze 

pozwu o rozwód, nie musisz...

– Co właściwie zamierzasz zrobić? – zapytał gwałtownie. – Zostaniesz w 

Kansas City, będziesz zajmowała się urządzaniem cudzych mieszkań, kupisz 
następny stary samochód i będziesz próbowała ułożyć sobie życie od nowa?

– Skąd wiesz? – wykrzyknęła zaskoczona. I nagle przyszła jej do głowy 

nieoczekiwana myśl. – Kazałeś mnie śledzić!

– Nie. – Potrząsnął głową. – Próbowałem się tylko dowiedzieć, co się z 

tobą dzieje. Jesteś moją żoną, Andy, muszę się o ciebie troszczyć.

– Nie potrzebuję twojej troski! – Ze złością cisnęła ścierkę na blat szafki. 

– Niczego od ciebie nie potrzebuję!

Odwróciła się i szybkim krokiem podeszła do drzwi. Nie miała ochoty 

ciągnąć tej rozmowy.

– Dokąd idziesz?
– Oglądać telewizję.
Bess dostała telewizor w prezencie urodzinowym od Nicka dwa lata temu. 

Długo   się   przed   tym  broniła,   ale   wkrótce   uległa   urokowi   oper   mydlanych   i 
potrafiła opowiedzieć każdą z nich dwadzieścia odcinków do tyłu.

Andy usiadła w salonie i sięgnęła po pilota. Miała nadzieję, że znajdzie 

coś, co uspokoi jej nerwy i skupi uwagę.

Skakała właśnie po kolejnych kanałach, kiedy usłyszała pytanie Nicka:
– Mogę się przyłączyć?

background image

– Ty? Nie podejrzewałam, że w ogóle oglądasz telewizję – odpowiedziała 

ciągle wpatrzona w ekran.

–   Nie   sądzę,   żebym   zrobił   dziś   jeszcze   jakiś   korzystny   interes,   więc 

chętnie się rozerwę – rzucił z lekką ironią w głosie i podszedł bliżej.

Stara   kanapa   jęknęła   głucho   i   Andy   kątem   oka   zauważyła,   że   Nick 

rozsiadł się na drugim końcu. Dzieliło ich jakieś trzydzieści centymetrów, a to 
było stanowczo zbyt mało.

Podniosła się szybko i rzuciła mu pilota.
– Więc baw się dobrze. Ja idę spać.
Nagle   poczuła,   jak   jego   silne   palce   zaciskają   się   na   jej   nadgarstku   i 

zmuszają do zatrzymania.

–   Daj   spokój,   Andy.   Nie   chciałem   ci   przeszkadzać.   Będę   nad   wyraz 

spokojny, obiecuję!

Ciekawe,   czy   mógłby   obiecać,   że   nie   będzie   mnie   więcej   dotykał, 

zastanawiała się. Puścił jej ramię, ale nadal czuła przyspieszone, oszalałe bicie 
serca.

– Chyba jednak...
– Andy.
To   jedno   słowo,   wypowiedziane   cicho   i   spokojnie,   złamało   jej   opór. 

Wzruszyła  ramionami  i  wzięła  pilota,  którego  wyciągał  w   jej  kierunku.  Nie 
usiadła jednak z powrotem na sofie. Wybrała wysokie krzesło, ulubione miejsce 
Bess.

Nick rozciągnął się wygodnie, opierając długie nogi na stoliku do kawy. 

Nieuważnie przeglądał program telewizyjny w gazecie, czasami komentował to, 
co działo się na ekranie.

Andrea   oglądała   popularny   serial   o   życiu   podmiejskiego   szpitala,   w 

którym   personel   dokonywał   prawdziwych   cudów.   Ten   odcinek   był   dość 
spokojny, chwilami  nawet zabawny, do momentu,  kiedy do szpitala wbiegła 
zdenerwowana kobieta i oświadczyła, że rodzi. Od tego momentu akcja nabrała 
tempa.

Nick   przyglądał   się   temu   z   niesmakiem,   najwyraźniej   zupełnie   nie 

poruszony sytuacją.

Andrea dała się ponieść wydarzeniom. Czuła, jak żołądek kurczy się jej 

ze   zdenerwowania   i   mimowolnie   przycisnęła   ręce   do   brzucha.   Z   uwagą 
obserwowała, jak lekarz pociesza matkę i przygotowuje ją do porodu, a potem 
konsultuje jej przypadek z kolegami i wspólnie zastanawiają się, jakie kobieta 
ma szanse na przeżycie.

– Co to za gniot? – spytał Nick z niesmakiem. – Chodźmy coś przegryźć.
– Przegryźć? – powtórzyła zdziwiona. Jak mógł jej przerywać w takim 

momencie!

–   Tak.   Nie   powinnaś   oglądać   takich   bzdur.   To   wpędza   człowieka   w 

background image

depresję. – Podniósł się z sofy i podszedł do niej. – Wstawaj, czas na przekąskę.

– Nie, muszę zobaczyć, jak to się skończy.
– Jak chcesz. – Wzruszył ramionami. – Idę do kuchni. Przynieść ci coś?
– Może jabłko i szklankę mleka? – odpowiedziała wpatrzona w ekran.
Mruknął coś z dezaprobatą i wyszedł z pokoju.
Tymczasem   bohaterka   odcinka   zdążyła   urodzić   dziecko,   a   lekarz 

zapewniał, że powinna szybko dojść do siebie, i Andrea odetchnęła z ulgą.

– No i jak? Wszystko dobrze się skończyło? – spytał po chwili Nick, 

wracając z kuchni.

Andy zerknęła na niego niepewna, czy rzeczywiście go to interesuje, czy 

tylko chce zagadać. Stał, wyciągając do niej kubek z mlekiem i duże czerwone 
jabłko.

Wskazała ekran i odparła:
– Urodziła synka. Patrz, właśnie go pokazują! Nick podał jej jabłko i z 

pomrukiem niezadowolenia wrócił na sofę.

– Nie powinni wykorzystywać w filmach małych dzieci. Miejsce takich 

brzdąców jest w ciepłym łóżeczku, przy rodzicach, a nie na planie filmowym!

– Jestem  pewna, że  mali  aktorzy  mają  zapewnioną świetną  opiekę. A 

pieniądze, które teraz zarobią, mogą im się przydać w przyszłości, choćby na 
studia. Poza tym film nie byłby tak emocjonujący, gdyby wszystko nie było 
realistyczne.

– Tak czy inaczej, z dziećmi jest masa kłopotów – uciął dyskusję Nick i 

zmienił kanał.

Andy upiła łyk mleka i zamyślona odstawiła kubek na stolik. Nie chciała 

się przyznać nawet przed sobą, jak bardzo zabolały ją słowa Nicka.

Przed ślubem nigdy nie rozmawiali o dzieciach. Andrea założyła, że Nick 

chce   mieć   rodzinę   tak  samo   jak   ona.   Szczerze   mówiąc,   było   to  jedno   z   jej 
najgorętszych pragnień. Jej rodzice zginęli w wypadku samochodowym, kiedy 
była   małą   dziewczynką.   Od   tamtej   pory   czuła   się   bardzo   samotna. 
Wychowywała się w rodzinach zastępczych do czasu, kiedy była już na tyle 
duża, żeby zamieszkać samodzielnie. Na szczęście pieniądze z ubezpieczenia i 
stypendium pozwoliły jej skończyć studia i zacząć dorosłe życie. Ale cały czas 
marzyła o tym, żeby mieć wokół bliskich ludzi, z którymi będzie mogła dzielić 
radości i kłopoty.

W ciszy wpatrywała się w ekran telewizora i usiłowała zagłuszyć ból w 

sercu. Widocznie Nick miał inne plany na życie, ale to już jej nie dotyczyło.

– Próbuję znaleźć jakieś wiadomości, może podadzą prognozę pogody – 

odezwał się po chwili.

–   Mam   nadzieję,   że   przestanie   padać   i   wszystko   wróci   do   normy   – 

odparła, podtrzymując rozmowę.

– Do jakiej normy!? – zirytował się nagle Nick. – Masz na myśli to, że 

background image

pojedziesz do Kansas, a ja wrócę do Chicago?

– Mówimy o pogodzie, Nick, nie o nas – przypomniała mu zaskoczona.
– Nie chcę rozmawiać o pogodzie! Chcę...
– Ciii! Podają prognozę.
Oboje   z   napięciem   wpatrywali   się   w   ekran,   na   którym   w   kolejnych 

relacjach   pokazywano   przerażające   zniszczenia   wyrządzone   przez   burzę. 
Niestety,   prognozy   wcale   nie   brzmiały   pocieszająco.   Podobno   była   to 
największa ulewa w tych rejonach od lat i nie przewidywano, by przestało padać 
wcześniej niż za pięć dni.

– Pięć dni? – powtórzyła Andy z niedowierzaniem.
–   Co   najmniej   –   dodał   Nick.   –   Gdybym   chociaż   miał   przy   sobie 

komórkę... – mruknął do siebie.

– Nie wziąłeś ze sobą telefonu? Przecież prawie się z nim nie rozstajesz!
– Stary straciłem w Afryce, a nie zdążyłem jeszcze kupić nowego. Już w 

samolocie   dowiedziałem   się,   że   farmie   Bess   grozi   potop   i   przyjechałem   tu 
prosto z lotniska. Nie miałem nawet czasu, żeby wstąpić do biura i dowiedzieć 
się, co się wydarzyło.

– Szkoda – westchnęła z żalem. – Powiedz, naprawdę cię porwano, czy 

po prostu zgubiłeś się?

Uśmiechnął się krzywo i odparł:
– Naprawdę zostałem porwany.
– Ale dlaczego?
–   Porwała   mnie   grupa   rewolucjonistów.   Chcieli   wymóc   na   rządzie 

uwolnienie   więźniów   politycznych.   Liczyli,   że   jeśli   będą   przetrzymywali 
amerykańskiego biznesmena, nasz rząd zacznie naciskać na ich władze i osiągną 
cel – wyjaśnił spokojnie.

– I co? Tak się stało?
–  Nie   wiem.   –  Nick   wzruszył   ramionami.   –  Uciekłem,   zanim  coś   się 

wyjaśniło.   Na   szczęście   udało   mi   się   im   wymknąć   i   dotrzeć   do   jakiejś 
cywilizacji, a potem poszło już łatwo.

Andy   zerknęła   na   jego   nadgarstki   i   dopiero   teraz   zauważyła   na   nich 

mocne zaczerwienienia i pościeraną, w niektórych miejscach pokrytą strupami 
skórę.   Nie   panując   nad   swoim   odruchem,   wyciągnęła   dłoń   i   delikatnie 
pogładziła jego rękę.

– Przykro mi, Nick – wyszeptała.
– Nie ma o czym mówić. To już przeszłość – odparł cicho.
Zabrała dłoń, zła na siebie za ten przejaw słabości.
–   Tak.   To   już   przeszłość   –   powtórzyła   za   nim   i   dodała   w   myślach: 

Podobnie jak nasze małżeństwo.

Atmosfera w pokoju zrobiła się jakaś dziwna, Andy wstała więc z krzesła 

i rzuciła dziarskim tonem:

background image

– Chyba pójdę już spać.
– Świetny pomysł, ja też się położę – powiedział Nick, wstając z kanapy.
Zaskoczył ją, miała  nadzieję,  że będzie  jeszcze  oglądał telewizję.  Tak 

czułaby się dużo swobodniej.

– Idziesz już do łóżka? – spytała zdziwiona.
– Tak, powinienem nareszcie porządnie się wyspać. Chcesz iść pierwsza 

do łazienki?

Stała przez chwilę oszołomiona. Nie podobał się jej ten klimat zażyłości, 

który   Nick   najwyraźniej   próbował   wytworzyć,   ale   nie   wiedziała,   jak   temu 
przeciwdziałać.

W końcu odwróciła się na pięcie i poszła się myć.
Kilka   minut   później   weszła   do   sypialni   Bess   i   zobaczyła   Nicka 

rozciągniętego na łóżku, z rękoma założonymi pod głową.

– Łazienka jest już wolna. Mam nadzieję, że nie trwało to zbyt długo.
– Nie, nie, przynajmniej miałem czas, żeby wygrzać ci łóżko.
Andy spojrzała zdziwiona.
– Myślałam, że ty będziesz tu spał. Ja zajmę drugą sypialnię.
–   Domyślam   się,   że   jeszcze   do   niej   nie   zaglądałaś   –   powiedział   z 

dziwnym uśmiechem, nie spuszczając z niej wzroku.

Zaczęła mieć złe przeczucia.
– Nie, a coś się stało?
– Tak, dach przecieka.
– Gdzie?
– Dokładnie nad łóżkiem. Materac jest cały mokry. Wyniosłem go już do 

garażu, a w sypialni postawiłem na podłodze miski.

Przez chwilę wpatrywała się w niego w osłupieniu, próbując zrozumieć 

to, co właśnie usłyszała. Potem odwróciła się i podeszła do drzwi.

– Dokąd idziesz?
– Prześpię się na kanapie w salonie.
– Nie wygłupiaj się, Andy. Kładź się tutaj, to łóżko jest wystarczająco 

duże   dla   nas   obojga.   Nadal   jesteśmy   małżeństwem,   nie   musisz   uciekać   do 
salonu jak zawstydzona nastolatka.

Mówił to wszystko lekkim tonem, który z pewnością miał rozwiać jej 

wątpliwości i złamać  opór. Ale nie dała się nabrać. Noc w jednym łóżku z 
Nickiem w żadnym wypadku nie wchodziła w rachubę.

background image

ROZDZIAŁ TRZECI

Zdecydowanym   krokiem   wyszła   z   sypialni   i   otworzyła   szafę   w   holu. 

Zaczęła z niej wyciągać koce i grube narzuty.

– Co robisz, Andy? W sypialni jest ciepło. Mogę podkręcić ogrzewanie, 

jeśli boisz się, że zmarzniesz.

Wydawało się, że jego słowa zupełnie do niej nie docierają. Zanurkowała 

w głąb szafy i wyciągnęła kolejny ciepły pled.

– Będę potrzebowała jeszcze poduszki. Mam nadzieję, że odstąpisz mi 

jedną.

–   Co   ty   właściwie   zamierzasz   zrobić?   –   spytał   zirytowanym   tonem, 

opierając ręce na biodrach.

– Przygotowuję sobie posłanie – odpowiedziała spokojnie.
– Gdzie?
– Na kanapie.
Zebrała   narzuty   i   przeniosła   je   do   salonu.   Czuła   na   plecach   wściekły 

wzrok   Nicka,   ale   postanowiła   go   zignorować.   Przygotowała   sobie   w   miarę 
wygodne posłanie i dopiero wtedy spojrzała na Nicka.

– Poduszka, Nick. Mógłbyś mi przynieść jedną?
–   Nie!   Nie   mam   zamiaru   przynosić   ci   tu   żadnej   poduszki!   Nie   bądź 

śmieszna, Andy. Naprawdę myślisz, że pozwolę ci tu spać?

–   Pozwolisz   mi?   –   powtórzyła,   patrząc   na   niego   chłodno.   –   Co   to 

właściwie znaczy?

Zawsze do tej pory pozwalała mu decydować za siebie, ale te czasy już 

się skończyły. Nie ma mowy, żeby znów ją zdominował.

Przez   chwilę   mierzyli   się   spojrzeniami,   w   końcu   Nick   odezwał   się 

łagodnie:

– Zrozum, Andy, próbuję się tobą opiekować. Wyglądasz tak, jakby mógł 

cię zmieść najmniejszy podmuch wiatru. Potrzebujesz snu i odpoczynku.

Ciepły ton jego głosu skruszył trochę mur, za którym próbowała się skryć.
– Dziękuję, Nick, ale tu będzie mi naprawdę wygodnie. Patrzył na nią w 

milczeniu, następnie podszedł i zdecydowanie odsunął ją na bok.

– Co ro...
– Spokojnie. Ja tu będę spał. Ty idziesz do sypialni. To ją wzruszyło. 

Poczuła, że jeszcze chwila, a próby zachowania dystansu i oparcia się urokowi 
Nicka wezmą w łeb. Ale nie zamierzała się poddać. Zbyt wiele już zrobiła i 
osiągnęła, żeby stracić wszystko przez chwilowy wybuch emocji.

– To chyba kiepski pomysł, Nick. Nie zmieścisz się tutaj.
Zrobiła   krok   w   jego   kierunku   i   delikatnie   trąciła   go   biodrem,   chcąc 

zmusić   do   przesunięcia.   Wykorzystał   to   i   szybko   przyciągnął   ją   do   siebie. 

background image

Zanurzył palce w jej włosach i pochylił się nad nią.

– Andy... – wyszeptał czule.
–   Nie!   –   krzyknęła,   odsuwając   się   na   bezpieczną   odległość.   Wolała 

przerwać pieszczotę, zanim zdradzi ją własne ciało.

Stali naprzeciw siebie, oddychając ciężko.
– Daj spokój, Andy! – odezwał się w końcu Nick.
– Nie! – powtórzyła zdecydowanie. – Nie jesteśmy już małżeństwem i...
–   Do   diabła   z   tymi   bzdurami!   Przestań   wreszcie   mówić   o   nas   jak   o 

obcych sobie ludziach!

Ból, jaki słyszała w jego głosie, ścisnął jej serce, ale wiedziała, że nie 

może pozwolić sobie na słabość.

– Nie przestanę, bo to prawda. Nawet jeśli formalnie wciąż jeszcze jestem 

twoją żoną, tak naprawdę nasze małżeństwo już nie istnieje.

– Dlaczego? Co takiego zrobiłem, że niszczysz to, co było między nami? 

Czego naprawdę chcesz?

Nie mogła odpowiedzieć na to pytanie, bo wiedziała już na pewno, że 

nigdy nie dostanie tego, czego najbardziej pragnie. Dlatego zdecydowała się 
wyjawić mu tylko część prawdy.

– Muszę zacząć sama decydować o swoim życiu, Nick. To wszystko.
–   To   jakaś   następna   zagadka?   Kolejny   test   z   poradnika   dla 

niezadowolonych żon? Wiesz, że nigdy nie byłem w tym dobry. Andy, kocham 
cię i mówiłem ci to wiele razy. Miałem nadzieję, że będziesz mi ufała. Ty jedna, 
nawet gdyby wszyscy we mnie zwątpili.

Milczała chwilę, skupiona głównie na tym, aby powstrzymać łzy cisnące 

się do oczu.

– Wiem, Nick – wyszeptała, nie patrząc na niego. – Wiem. Idź już do 

łóżka.

– Chodź ze mną, Andy. Obiecuję, że nawet cię nie dotknę.
Wiedziała, że składa tę obietnicę wbrew sobie, ale i tak nie zamierzała 

sprawdzać, czy jej dotrzyma.

– Nie. – Potrząsnęła głową. – Idź spać, Nick.
Zerknął na nią jeszcze raz, ale w końcu ruszył, widząc, że nie zdoła jej 

przekonać.  Odchodził  z  pochylonymi   ramionami,  jak  pokonany  sześciolatek, 
którego ktoś niesłusznie ukarał. Pomyślała, że może kiedyś zobaczy tę samą 
scenę w wykonaniu prawdziwego małego chłopca i uśmiechnęła się do siebie.

Poprawiła koce i już miała się kłaść, kiedy nagle na kanapie wylądowała 

poduszka ciśnięta celnie z progu pokoju.

– Dzięki, że pamiętałeś.
– Nie ma za co – wymamrotał i zamknął za sobą drzwi.
Ułożyła   poduszkę   i   mimowolnie   znowu   się   uśmiechnęła.   Tak, 

zdecydowanie jak mały  chłopiec. Pogratulowała sobie w duchu, że choć nie 

background image

było to łatwe, nie uległa dziś jego urokowi i położyła się spać sama.

Kiedy się obudziła, było już jasno. Przeciągnęła się leniwie. Zamierzała 

właśnie   poprawić   koce   i   poleżeć   jeszcze   chwilę   w   cieple,   gdy   poczuła 
nieprzyjemny uścisk w żołądku. Zwykle wystarczyło, że przegryzła coś, leżąc 
jeszcze   w   łóżku,   i   mdłości   mijały,   ale   wczoraj   zapomniała   przynieść   sobie 
biszkopty.   Myśl   o   jedzeniu   spowodowała,   że   nudności   się   nasiliły.   Musiała 
czym prędzej wstać i pobiec do kuchni.

Kilka następnych minut nie należało do najprzyjemniejszych, ale zdążyła 

się już do tego przyzwyczaić. Codzienne mdłości zaczynały być rutyną.

Obmyła   twarz   zimną   wodą   i   opłukała   zlew.   Kiedy   się   odwróciła, 

zobaczyła zaspanego jeszcze Nicka stojącego w drzwiach kuchni.

–   Mam   nadzieję,   że   cię   nie   obudziłam?   –   spytała   najnaturalniej,   jak 

potrafiła. – Właśnie miałam robić śniadanie.

–   Siadaj,   dzisiaj   ja   coś   przygotuję   –   powiedział   lekko   zachrypniętym 

głosem i podszedł do lodówki.

Wyciągnął jajka i zaczął rozgrzewać patelnię. Przez chwilę obserwowała 

go,   jak   kroi   boczek,   a   potem   pochyla   się,   sięgając   do   szafki   po   olej.   Jego 
wypięte pośladki nadto intensywnie działały na jej wyobraźnię. Ta zabawa była 
zbyt niebezpieczna. Do tego poczuła zapach smażonego boczku i stwierdziła, że 
zdecydowanie lepiej będzie, jeśli natychmiast wyjdzie z kuchni.

–   Skoro   ty   robisz   śniadanie,   ja   wrócę   do   łóżka.   Nie   spałam   dzisiaj 

najlepiej – rzuciła wyjaśniająco.

– Zawołam cię, jak już wszystko będzie gotowe. Połóż się w sypialni 

Bess, tam będzie ci wygodniej.

Popatrzyła na niego podejrzliwie, ale jęknął tylko głucho i dodał:
– Andy, bądź rozsądna. Wyraźnie mi powiedziałaś, że nie masz ochoty na 

moje towarzystwo i zapewniam cię, że zrozumiałem.

Zaskoczył   ją  tymi   słowami,   ale  nie   miała   czasu   teraz   tego  wyjaśniać. 

Chciała jak najszybciej uciec od drażniącego zapachu. Poza tym może i lepiej, 
że nie domyślał się, jak bardzo wciąż go pragnęła.

Weszła do sypialni i wsunęła się do łóżka. Pościel ciągle jeszcze była 

nagrzana. Andy z rozkoszą owinęła się kołdrą, wdychając ciepło i zapach Nicka. 
Przytuliła   głowę   do   poduszki   w   miejscu,   gdzie   nadal   widniało   niewielkie 
wgłębienie i przez chwilę miała złudzenie, że tuli się do męża. Wyciągnęła się 
wygodnie i nim się spostrzegła, zapadła w sen.

Gdy   się   znowu   obudziła,   w   całym   domu   panowała   cisza.   Nie   miała 

pojęcia, jak długo spała, ale śniadanie na pewno już dawno wystygło.

– Nick? – zawołała.
Po chwili pojawił się w drzwiach. Ze zdziwieniem zauważyła, że miał na 

sobie prawie normalne ubranie, a przynajmniej w swoim rozmiarze.

background image

– Obudziłaś się – stwierdził odkrywczo.
–   Przepraszam,   nawet   nie   zauważyłam,   kiedy   zasnęłam.   Masz   nowe 

ubranie?

–   Tak,   znalazłem   w   piwnicy.   Zapomniałem,   że   kiedyś   sam   je   tam 

rzuciłem. Jesteś głodna?

–   Jak   wilk   –   odpowiedziała,   wstając   z   łóżka.   –   Zaraz   zrobię   coś   do 

jedzenia.

– Podgrzałem kurczaka i zrobiłem ci kilka kanapek na drugie śniadanie. 

Przyjdź do kuchni, jak się już trochę ogarniesz.

Kiedy   weszła,   Nick   rozstawiał   właśnie   talerze   na   stole.   Z   lubością 

wdychała aromat pieczonego kurczaka i chociaż wiedziała, że cała praca Nicka 
polegała na rozmrożeniu i wstawieniu mięsa do piekarnika, musiała przyznać, że 
mile ją zaskoczył.

–   Jestem   naprawdę   pod   wrażeniem   twoich   talentów   kulinarnych   – 

powiedziała z uśmiechem. – Marnowałeś się do tej pory.

–   Chcesz   powiedzieć,   że   zamiast   robić   interesy,   powinienem   spędzać 

więcej czasu w kuchni? – spytał, zerkając na nią spod oka.

Miała wrażenie, że jest w tym pytaniu jakaś zaczepka i nie wiedziała, co 

odpowiedzieć.

– Może gotowanie uczyniłoby cię bardziej ludzkim – mruknęła w końcu.
Sięgnął po ścierkę i wyciągnął kurczaka z piekarnika.
– Ale nie wystarczyłoby na luksusowy apartament – odparł zjadliwie.
– Wolę dom Bess niż najbardziej elegancki apartament, wierz mi.
– I skromne życie zamiast markowych ciuchów, futer i biżuterii – dodał 

kpiąco.

–   Nigdy   nie   prosiłam   cię   o   te   wszystkie   luksusy!   –   zawołała   coraz 

bardziej zdenerwowana. Jednak w duchu przyznawała uczciwie, że lubiła ten 
poziom   życia,   jaki   zafundował   jej   Nick,   choć   na   pewno   nie   było   to 
najważniejsze. – Owszem, to wszystko było miłe, ale... – przerwała nagle. Ta 
rozmowa była bezcelowa, tylko pogłębiała ich rozdrażnienie.

– Na pewno nie było dla ciebie na tyle ważne, żeby cię zatrzymać. Chyba 

że zamierzasz oskubać mnie w trakcie rozwodu i odbić sobie potem wszystkie 
straty – dokończył zjadliwie.

Specjalnie ją ranił i nawet nie starał się tego ukryć. Pogryzała kurczaka i 

zastanawiała się, co odpowiedzieć. Nie chciała jego pieniędzy, w każdym razie 
na   pewno   nie   zamierzała   go   oskubać,   jak   się   wyraził.   Nawet   jeżeli   w 
najbliższym czasie będzie potrzebowała niewielkiej pomocy, miała nadzieję, że 
nie potrwa to zbyt długo.

–   Widzę,   że   trafiłem   w   sedno!   Jakoś   nie   wyglądasz   na   kogoś,   kto 

zamierza wzgardzić fortuną!

Jego   słowa   godziły   ją   w   samo   serce,   ale   nie   mogła   protestować,   nie 

background image

zdradzając swojego sekretu.

– To nie tak, Nick, mylisz się co do mnie – wyszeptała cicho, nie patrząc 

na niego.

– Więc jak? Ile chcesz? Może wyręczymy prawników i zaczniemy już 

teraz dzielić mój majątek – mówił, patrząc na nią zimno. Podniósł się z krzesła i 
oparł   dłonie   na   biodrach.   –   Mów,   Andy,   nie   krępuj   się.   Jestem   pewien,   że 
obliczyłaś już, ile możesz wyciągnąć. A może to był od początku twój plan? 
Wyjść za mnie i zgarnąć, ile się da?

Nie mogła dłużej tego słuchać. Jego majątek nigdy nie miał znaczenia. 

Kiedy się pobierali, była szaleńczo zakochana. Nawet teraz nie potrafiła patrzeć 
na Nicka obojętnie.

– Jeśli naprawdę by tak było, powinnam zabrać futra i biżuterię, kiedy od 

ciebie odchodziłam – odezwała się słabo.

– Domyślam się, że zabranie futer mogłoby być nieco kłopotliwe. Pewnie 

zamierzałaś poprosić, żebym ci je przesłał.

Odsunęła krzesło i wstała gwałtownie.
– Nie. Możesz je zatrzymać. Raczej nie będę ich już potrzebowała.
Złapał ją za rękę i nie pozwolił odejść.
– Siadaj, nie skończyłaś jeść.
– A ty nawet nie zacząłeś. Może naszpikowałeś czymś tego kurczaka, 

żeby skutecznie pozbyć się niewygodnej żony?

– Daj spokój, przecież to śmieszne!
–   Nie   bardziej   niż   twoje   oskarżenia   o   zachłanność!   –   zawołała 

zdenerwowana   i   poczuła,   że   długo   powstrzymywane   łzy   zaraz   wypełnią   jej 
oczy.

Wyszarpnęła rękę z jego uścisku i wyszła do saloniku.
Podeszła do okna i patrzyła na mokry świat za szybą. Pogoda doskonale 

współgrała z jej nastrojem. Nie mogła uwierzyć, że Nick istotnie myślał o niej 
tak źle.

– Wracaj do kuchni i skończ posiłek, Andy. Nie musimy rozmawiać, ale 

ty musisz normalnie jeść. Ledwo skubnęłaś kurczaka.

– Nie jestem już głodna – odpowiedziała, nie odwracając się.
Usłyszała, że wyszedł z pokoju i poczuła się jeszcze bardziej samotna. To 

ją rozzłościło. Dlaczego nie potrafi uwolnić się od faceta, który podejrzewa ją o 
chciwość i wyrachowanie? Dlaczego tak trudno jej żyć bez niego? Powinna go 
nienawidzić, tymczasem ciągle reaguje na niego jak zakochana nastolatka.

Po chwili drzwi znowu się otworzyły i Nick postawił coś na stole.
– Masz tu swoje jedzenie. Nie wygłupiaj się. Nie wiem, co robiłaś przez 

ostatnie tygodnie, ale gołym okiem widać, że na pewno nie objadałaś się ponad 
miarę. Trochę mniej pada, więc przyniosę jakieś drewno na ganek, na wypadek, 
gdyby jednak odcięli nam prąd.

background image

Kiedy wyszedł, wolno podeszła do stolika i przysunęła sobie talerz. Nick 

nawet   nie   wiedział,   ile   racji   było   w   tym,   co   mówił.   Rzeczywiście   powinna 
zachowywać się rozsądnie. Od kilku tygodni była odpowiedzialna nie tylko za 
siebie,   ale   i   za   małą   istotkę,   która   w   niej   rosła.   Czule   pogłaskała   lekką 
wypukłość brzucha i uśmiechnęła się smutno.

Chciałaby,   aby   jej   ciąża   była   okresem   szczęścia   i   radości.   Niestety, 

niemal od początku jedyne, co mogła zaoferować swojemu dziecku, to stres i 
poczucie niepewności.

Doskonale   pamiętała   tamten   wieczór,   kiedy   rozmawiali   z   Nickiem   o 

dzieciach. Jego postawa była nieprzejednana. Stanowcze „nie”, to wszystko, co 
miał do powiedzenia w tej sprawie. Po prostu nie, ani teraz, ani potem. Nie 
udało   się   jej   wyciągnąć   z   niego,   dlaczego   tak   zdecydowanie   nie   chce   mieć 
dzieci. Jak zwykle wymijająco odpowiadał na pytania i zrozumiała, że w tej 
sprawie nic nie wskóra. Wyglądało na to, że jej marzenia o dużej rodzinie nigdy 
się nie zrealizują.

Następnego poranka obudziła się z dziwnym uczuciem w żołądku, ale 

przypisywała to zdenerwowaniu. Kiedy jednak mdłości utrzymywały się przez 
następne dni, kupiła test ciążowy. Wynik nie pozostawiał wątpliwości – była w 
ciąży.

Wciąż pamiętała swoje oszołomienie, kiedy wpatrywała się w dwie kreski 

na kawałku białego plastiku. Nie miała pojęcia, co powinna zrobić. Jednak im 
dłużej o tym myślała, tym bardziej była pewna, że gorąco pragnie tego dziecka. 
Ale podobnie jak wielkie było jej uczucie do Nicka, tak samo nie chciała, aby 
jego   dziecko   czuło   się   niekochane.   Ciągle   nosiła   w   sercu   ból   i   poczucie 
osamotnienia   –   uczucia,   które   nie   opuszczały   jej   od   śmierci   rodziców.   Nie 
chciała, aby ich dziecko kiedykolwiek zaznało tego samego.

W tej sytuacji mogła zrobić tylko jedno. Choć tak bardzo kochała Nicka, 

musiała od niego odejść. Teraz jedynym i najważniejszym jej celem stało się 
uchronienie tej małej istotki. Dlatego jeszcze tego samego dnia spakowała swoje 
rzeczy i odeszła.

Od tamtej pory nie miała z Nickiem żadnego kontaktu, jeśli nie liczyć 

pieniędzy, które zdeponował na jej koncie. A teraz, po miesiącu, nieoczekiwanie 
spotkali się w domu ciotki Bess.

Ugryzła kawałek kurczaka, ale jakoś nie mogła zmusić się do jedzenia. 

Wolno żuła prawie zimne mięso. Podeszła do okna. Tuż za szybą zaczynała się 
ściana deszczu. Nie miała pojęcia, jak długo to potrwa, ale nie zanosiło się, aby 
w   najbliższym   czasie   się   rozpogodziło.   Ile   jeszcze   dni   spędzi   tu   uwięziona 
razem z Nickiem? Przez ostatni miesiąc prawie udało się jej doprowadzić swoje 
emocje do względnej równowagi, a teraz czuła, że ta krucha budowla może się 
rozsypać.

Zamyślona patrzyła na szary świat na zewnątrz, kiedy nagle jej uwagę 

background image

przyciągnęła niewielka brązowa plamka w pobliżu ganku. Wytężyła wzrok. Jak 
się   okazało,   mały   szczeniak   usiłował   wspiąć   się   na   schody,   ale   mimo 
nieustannych wysiłków, nie sięgał łapką nawet do krawędzi stopnia.

Andy szybko włożyła kurtkę i wybiegła na dwór. Na twarz spadały jej 

grube krople deszczu, a silny wiatr szarpał włosy. Nie zważała na to. Podbiegła 
do schodów i wzięła na ręce ubłocone zwierzątko. Psiak drżał z zimna i strachu. 
Przytuliła go do siebie i czym prędzej wróciła do domu.

– Skąd się tam wziąłeś, biedaku – wyszeptała.
Spojrzał na nią ciepłymi, brązowymi oczami i już wiedziała, że wkradł się 

do   jej   serca.   Owinęła   go   troskliwie   dużym   ręcznikiem   i   powoli   rozcierała 
zziębnięte ciałko. Kiedy przestał się trząść, przeniosła go do kuchni i postawiła 
przed nim miskę z mlekiem. Zanim zdążyła odwiesić kurtkę i wrócić, miska 
była prawie pusta.

– Musiałeś być bardzo głodny, mój mały. – Pogłaskała go delikatnie i 

zapytała: – Chcesz jeszcze?

Piesek polizał jej rękę ciepłym językiem, co uznała za odpowiedź, więc 

nalała mu następną porcję mleka.

– Ty mała pokrako – powiedziała czule, obserwując, jak rozstawił krótkie 

nóżki   i   z   zapamiętaniem   chłeptał   mleko.   –   Pewnie   zgubiłeś   się   podczas   tej 
okropnej ulewy. Nie martw się, zaopiekuję się tobą.

Szczeniak   nie   miał   obroży,   więc   znalezienie   właściciela   było 

prawdopodobnie   niemożliwe.   Niespecjalnie   ją   to   zmartwiło.   Jako   dziecko 
zawsze chciała mieć psa, ale to było kolejne pragnienie, które na zawsze miało 
pozostać w sferze marzeń. Dobrze, że ten mały trafił właśnie tutaj. Zatroszczy 
się o niego, a przy okazji dobrze, że będzie miała coś, co odciągnie jej uwagę od 
Nicka.

– Cieszę się, że tu jesteś – odezwała się ciepło, gładząc delikatną sierść. – 

Nie masz pojęcia, jaka byłam samotna przez ostatni miesiąc. Nie miałam się 
nawet do kogo przytulić. Będziesz ze mną spał, kochany, dobrze?

Nie usłyszała, kiedy drzwi się otworzyły, ale wściekły głos Nicka sprawił, 

że zdrętwiała.

– Z kim, do diabła, rozmawiasz?!

background image

ROZDZIAŁ CZWARTY

Pełne złości pytanie sprawiło, że Andrea podskoczyła i przytuliła mocniej 

szczeniaka. Obudzony i przestraszony psiak zaczął drapać jej rękę i skomleć 
żałośnie.

– Spokojnie, maleńki, już dobrze – szeptała, głaszcząc go po mięciutkiej 

sierści. – Mówiłam do niego – odpowiedziała, spoglądając, na Nicka.

– Skąd się wziął ten pies? – zapytał już spokojniej.
– Znalazłam go na ganku, kiedy próbował schronić się przed deszczem. 

Czyż nie jest słodki?

– Więc to po prostu jakiś przybłęda? Jak możesz być tak niemądra, Andy? 

Mógł cię pogryźć.

Nick zbliżył się do niej szybkim krokiem, jakby miał zamiar odebrać jej 

psiaka. Odsunęła się i mocno przytuliła zwierzątko do siebie.

– Co chcesz zrobić? Wyrzucić go z powrotem na deszcz?
–   Nie,   zaniosę   go   do   szopy,   tam   sobie   wyschnie   –   zaproponował 

ugodowo.

– O, nie! Nie zgadzam się! To nie jest dobry pomysł. Żeby go nakarmić, 

będę musiała  wyjść na deszcz i zmoknę.  On zostaje w domu  – powiedziała 
stanowczo.

Położyła szczeniaka  na ramieniu  i poczuła, że  liże jej policzek, jakby 

wyczuł, że nowa właścicielka walczy o jego życie.

–   To   nierozsądne.   Jest   bardzo   mały   i   z   pewnością   jeszcze   nie   był 

szczepiony. A jeśli cię ugryzie?

–   Na   pewno   nie!   –   Potrząsnęła   głową   z   nieuzasadnioną   pewnością   i 

ostrożnie zerknęła na Nicka.

Widać było, że ciągle się złości.
– Powinnaś być mądrzejsza. Jesteś cała mokra, i to pewnie przez tego 

kundla. Zjadłaś?

Rozejrzał   się   po   kuchni,   szukając   pustych   naczyń   i   w   tym  momencie 

Andy przypomniała sobie o kurczaku, który wciąż leżał na talerzu. Naprawdę 
chciała   go   zjeść,   ale   zajęła   się   ratowaniem   psiaka   i   zupełnie   zapomniała   o 
posiłku.

– Ja... Zaraz wszystko zjem.
– Lepiej idź się najpierw przebierz.
Andy nie spodobało się, że Nick traktuje ją jak dziecko. Już chciała mu 

odpowiedzieć coś ostrego, ale nagle kichnęła głośno i uznała, że sprzeciw nie 
ma sensu. W duchu musiała przyznać mu rację. Wstała bez słowa i zamierzała 
wyjść z kuchni.

– Tylko zostaw tu psa – zatrzymał ją Nick.

background image

– Na pewno nie! Pewnie wyrzucisz go na dwór. Piesek idzie ze mną.
– Ej, zaczekaj. Wątpię, czy ktoś zdążył nauczyć go czystości. Zabrudzi mi 

łóżko, a wtedy na pewno go wyrzucę.

Andy uśmiechnęła się do siebie zadowolona. Więc milcząco ustalili, że 

szczeniak zostaje!

– Nie bój się, twoje łóżko będzie bezpieczne – obiecała i przeszła do 

pokoju.

Szukała suchego ubrania, a piesek biegał po dywanie. Niestety, szybko 

okazało się, że jej pewność co do tego, że potrafi uchronić podłogi i meble Bess 
przed szkodami, była bezpodstawna. Dwie plamy na podłodze wyraźnie jej to 
uświadomiły. Szybko posprzątała bałagan i zabrała psa do łazienki. Kiedy oboje 
byli już wysuszeni, wróciła do kuchni dokończyć wreszcie jedzenie.

Nick stał przy oknie i wpatrywał się w nieustannie padający deszcz. Andy 

bez słowa usiadła przy stole, położyła sobie psiaka na kolanach i zaczęła jeść.

Kiedy skończyła, Nick usiadł na krześle obok niej.
– Masz jeszcze ochotę na ciastka? – spytał – Nie, dziękuję. Może zjem je 

na podwieczorek. Chciała wstać i zostawię go samego, ale nie bardzo wiedziała, 
gdzie mogłaby pójść. Nie miała nastroju na oglądanie nudnych programów w 
telewizji.

– Co zamierzasz z nim zrobić? – zapytał Nick. Spojrzała na rozkosznie 

pomrukującego na jej kolanach pieska i podrapała go za uchem.

– To chyba jasne? Zatrzymam go.
– Dlaczego?
– Jak każde dziecko, zawsze chciałam mieć psa. Ale ani w internacie, ani 

w rodzinach zastępczych nie pozwalano nam trzymać zwierząt. – Zamyśliła się 
na chwilę, jakby wspominała dawne czasy. – Pierwszy raz w życiu mogę mieć 
psa. Sam do mnie przyszedł, nie mogłabym go teraz nikomu oddać, poczułby się 
zdradzony – tłumaczyła ze smutkiem w głosie, nie patrząc na Nicka. Po chwili 
dodała raźniejszym tonem: – Jak myślisz, jak powinnam go nazwać?

–   Może   Szczur?   W   tej   chwili   wygląda   jak   przemoknięty   szczur   – 

zaproponował żartobliwie.

– Nick! – zawołała bez złości, bo wiedziała, że tylko się z nią drażni. – 

Zobaczysz, że wyrośnie z niego piękny pies. Jak myślisz, jaka to rasa?

–   Zdecydowanie   mieszana   i   myślę,   że   będzie   to   kawał   psa.   Będzie 

potrzebował dużo przestrzeni.

To nie była dobra wiadomość. Andy z trudem mogła sobie pozwolić na 

obecne mieszkanie,  a zamiana  na coś  większego  z powodu psa  była nie do 
pomyślenia.

– Ale zanim urośnie, upłynie trochę czasu, prawda? Zaniepokojenie w jej 

głosie musiało być bardzo wyraźne, bo Nick spojrzał na nią z uwagą, a po chwili 
powiedział:

background image

– Nie martw się. Znajdę ci dom, nawet z ogrodem, żeby pies miał gdzie 

biegać.

–   O   nie!   –   zaprotestowała   gwałtownie.   –   Nie   mogę...   nie   możesz... 

Nieważne, poradzę sobie.

– Jak? Jak sobie poradzisz, Andy? – spytał Nick, chwytając ją za rękę. – I 

co złego jest w tym, że chcę ci pomóc? Jestem twoim mężem.

–   Nie   wiem   jeszcze,   jak   to   zrobię,   ale   na   pewno   sobie   poradzę. 

Przypominam ci, że zaledwie przed godziną oskarżałeś mnie, że chcę zabrać ci 
wszystko. Ciesz się więc, że tego nie robię.

Wyrwała się i wstała.
– Dokąd idziesz?
– Do salonu.
Słyszała, jak wkładał naczynia do zlewu i cieszyła się, że znalazł sobie 

jakieś zajęcie. Jego obecność była ostatnią rzeczą, o jakiej marzyła. Nie chciała 
się z nim kłócić, zwłaszcza jeśli mieli pozostać tu uwięzieni jeszcze przez jakiś 
czas, ale nie miała zamiaru pozwolić, aby przejął kontrolę nad jej życiem.

Niestety, jej ulga była krótkotrwała. Zdążyła poleżeć sobie wygodnie na 

sofie razem ze szczeniakiem całe dwie minuty, kiedy zjawił się Nick.

– Chcesz, żebym włączył telewizor?
–   Nie,   dziękuję.   Chyba   że   ty   chcesz   coś   obejrzeć   –   odpowiedziała 

uprzejmie.

– Nie.
Usiadł w wielkim fotelu ciotki Bess i patrzył na nią.
Andy   gorączkowo   szukała   bezpiecznego   tematu,   niezwiązanego   ze 

stanem jej finansów, z jej przyszłością i ich małżeństwem.

– Nadal nie mam imienia dla pieska.
– Szkoda, że nie wiemy, jak Noe wołał na psy, które zabrał na arkę. 

Jesteśmy prawie w tej samej sytuacji.

To podsunęło jej pewną myśl...
–   Dzięki,   Nick!   Nazwę   go   Noe!   Nie   sądzisz,   że   to   świetne   imię?   – 

Pocałowała szczeniaka w mokry nosek i podrapała go za uchem. – I co ty na to, 
Noe?   Podoba   ci   się?   Na   pewno   będziesz   dzielnym   pieskiem,   tak   jak   twój 
biblijny poprzednik. Przetrwałeś potop!

–   Z   twoją   pomocą.   Mam   nadzieję,   że   rozumie,   że   to   twojej   dobroci 

zawdzięcza życie.

–   Na   pewno,   to   bardzo   mądry   piesek!   –   powiedziała   z   przekonaniem 

Andy. Nagle coś przyszło jej do głowy... – Myślisz, że to chłopiec? Nigdy nie 
miałam psa i dlatego...

Nick wstał z fotela, wziął psa i obejrzał go dokładnie.
– Tak, to facet – zapewnił, oddając Andy szczeniaka.
– A ty miałeś psa, kiedy byłeś mały? – spytała zaciekawiona.

background image

Przez   chwilę   myślała,   że   jej   nie   odpowie.   Podczas   ich   krótkiego 

małżeństwa rzadko rozmawiali na temat jego przeszłości. W końcu jednak oparł 
się wygodnie i powiedział:

– Tak, zdechł, kiedy miałem siedemnaście lat.
– Jak miał na imię?
– Barney.
–   Miałeś   potem   innego   psa?   –   pytała   podekscytowana,   że   może 

dowiedzieć się o nim czegoś więcej.

– Nie.
– Dlaczego?
– Wkrótce wyjechałem do szkoły. To nie byłby dobry pomysł.
– Bess na pewno by się nim zajęła.
– Po prostu nie chciałem mieć drugiego psa – uciął zdecydowanie.
Andy   wiedziała   już,   że   nie   usłyszy   całej   historii,   ale   postanowiła   nie 

rezygnować zbyt łatwo.

– Czy Barney zdechł ze starości?
–   Nie.   Włączmy   lepiej   telewizor,   może   będzie   coś   ciekawego   – 

zaproponował, nie patrząc na nią, ale nie ruszył się z fotela.

– Dlaczego zdechł? – dopytywała się Andy.
Nick   powoli   podniósł   wzrok   i   popatrzył   na   nią.   Jego   spojrzenie   było 

lodowate.

– Mój ojciec go przejechał, kiedy wracał pijany do domu. Gdy zobaczył, 

co się stało, zakopał go. Powiedział mi to rano przy śniadaniu.

Andy drgnęła zaskoczona. Zrobiło się jej bardzo przykro. Nigdy dotąd nie 

przypuszczała, że Nick może nosić w sobie tak bolesne rany. Życie z ojcem 
pozbawionym wrażliwości na pewno nie było łatwe ani przyjemne.

– Nick, przepraszam... Nie wiedziałam.
– To było dawno temu – odparł chłodno.
–   Ale...   –   Chciała   coś   powiedzieć,   jednak   jego   spojrzenie   ją 

powstrzymało. Pochyliła głowę i pogłaskała psa. – Chcesz go potrzymać?

– Nie. Nie jestem już małym chłopcem, Andy. To nie psa chcę przytulić.
Znowu   dotknęli   zbyt   niebezpiecznego   tematu.   Głośno   wciągnęła 

powietrze i próbowała uspokoić bijące gwałtownie serce. Nie wiedziała, czy to z 
powodu   bolesnych   wspomnień   Nicka,   czy   raczej   przez   pamięć   dotyku   jego 
gorących rąk...

– Nie, Nick – odpowiedziała w końcu wolno.
– Ale dlaczego? Nawet jeżeli chcesz się ze mną rozwieść, to na razie 

jesteśmy małżeństwem. Moglibyśmy jeszcze nacieszyć się sobą.

W jego oczach znów pojawił się znajomy upór.
– Ale ja nie chcę. I dlatego nie nacieszymy się sobą, jak to nazwałeś. 

Jedynie tobie takie relacje sprawiają przyjemność.

background image

Celowo nie patrzyła na niego. Miała nadzieję, że nie zauważy, że kłamie. 

Ona przecież też czerpała z tego przyjemność, ale potem zwykle żałowała, że 
ich małżeństwo tak wygląda.

–   Nie   mów,   że   nie   było   ci   dobrze,   kiedy   się   kochaliśmy,   Andy.   Nie 

uwierzę ci – powiedział.

–   Możesz   wierzyć,   w   co   chcesz   –   odparła,   niezadowolona,   że   odkrył 

prawdę. – Nic ci już nie powiem. Po prostu zostaw mnie samą.

Ku jej zaskoczeniu, bez protestów spełnił tę prośbę.

Resztę popołudnia Andy spędziła w salonie, bawiąc się z psem, dopóki 

szczeniak się nie zmęczył. Nagle wskoczył na sofę, położył się i zamknął oczy. 
Na początku przestraszyła się, że coś mu się stało, ale uspokoiła się, słysząc jego 
spokojny oddech. Przypomniała sobie, że podobnie zasypiają zmęczone małe 
dzieci – zupełnie nagle, podczas zabawy.

Ona też z ulgą wyciągnęła się na sofie. Miała ochotę uciąć sobie małą 

drzemkę.   Od  kiedy  zaszła  w  ciążę,   miała   zdecydowanie   mniej   energii.  Tak, 
lepiej się zdrzemnie, zamiast rozmyślać o Nicku i wszystkich piętrzących się 
przed nią problemach.

Spała   około   godziny,   a   kiedy   się   obudziła,   pierwszą   myślą   było 

wspomnienie psa Nicka. Wolała sobie nie wyobrażać, jakie Nick musiał mieć 
dzieciństwo   z   takim   ojcem.   Cała   ta   historia   zrobiła   na   niej   bardzo   smutne 
wrażenie, ale była zadowolona, że przy okazji dowiedziała się czegoś o rodzinie 
męża.

Zamyśliła się. Sama nigdy nie przepadała za alkoholem, czasami wypijała 

lampkę wina. Nick nigdy nie pił nawet kropli. To ją zaskoczyło. Pewnego razu 
spytała   go   o   to,   ale   odpowiedział,   że   prowadzi   i   nie   pije.   Pijany   kierowca 
spowodował wypadek, w którym zginęli jej rodzice i od tej pory jej życie było 
rozpaczliwie   samotne,   więc   spodobała   się   jej   jego   konsekwencja   i   poczucie 
odpowiedzialności.   Nie   miała   jednak   pojęcia,   że   był   też   inny   powód   jego 
abstynencji.

Myślała o tym, jak smutne musiało być dzieciństwo Nicka. Nie stracił 

wprawdzie obojga rodziców, jak ona, ale życie z takim ojcem na pewno nie było 
szczęśliwe. Żałosne popiskiwanie Noego przerwało te smutne rozmyślania.

– Cześć, kochany. Obudziłeś się? Ja też już wstałam. Spojrzała na zegarek 

i uświadomiła sobie, że czas coś zjeść. Wzięła szczeniaka na ręce i poszła do 
kuchni. Nick układał pasjansa na stole.

– Nie wiedziałam, że Bess ma karty – powiedziała zdziwiona.
Zerknął na nią w milczeniu i wrócił do układania.
– Wychodzi? – spytała żartobliwie. Chciała poprawić mu humor. Jego zły 

nastrój nie powinien zatruć całego popołudnia.

– Nie.

background image

Westchnęła i otworzyła lodówkę.
– Jesteś głodna? – spytał.
–   Trochę...   Pomyślałam,   że   przygotuję   coś   dobrego.   Jeśli   potrzymasz 

Noego,   mogę   zrobić   zapiekankę   z   indykiem   –   zaproponowała   z   miłym 
uśmiechem.

Spojrzał na nią zdziwiony.
– Twój pies nie może siedzieć na podłodze?
– Nie,  będzie  mi  się  kręcił  pod nogami   i  przeszkadzał.  Poza  tym,   on 

jeszcze ciągle się boi. – Pogłaskała szczeniaka i chciała podać go Nickowi. – 
Proszę...

–   To   może   zamknij   go   w   sypialni   –   zaproponował   Nick,   wyraźnie 

wzbraniając się przed wzięciem Noego na ręce.

– Będzie skomlał, a tego nie wytrzymam.
Nick nie zareagował. Zajął się z powrotem kartami i nic nie odpowiedział. 

Andrea   stała   przez   chwilę   i   obserwowała   go,   nie   odzywając   się.   Po   kilku 
sekundach ułożył ostatnią kartę i powiedział:

– No dobrze, daj mi tego cholernego psa.
– Ale musisz obiecać, że będziesz dla niego miły – ostrzegła i przezornie 

nie czekając na odpowiedź, podała mu szczeniaka. – Tylko musisz go głaskać, 
żeby nie skamlał, bo to mnie rozprasza i jeszcze pokaleczę się przy krojeniu!

Po chwili zaskoczona zauważyła, że Nick spełnił jej prośbę – przytulał 

psa i głaskał go delikatnie.

– Dobrze, że nie mamy dzieci. Rozpuściłabyś je do cna. Drgnęła na te 

słowa, ale na szczęście nie patrzył na nią. Ze smutkiem w oczach odwróciła się i 
zaczęła przygotowywać jedzenie. Nie zajęło jej to zbyt wiele czasu. Już po kilku 
minutach zapiekanka była gotowa i mogli siadać do stołu.

Kiedy sprzątali po posiłku, spytała:
– Może masz ochotę zagrać w karty zamiast oglądać telewizję?
– A w co chcesz zagrać?
– Możemy zagrać w pokera.
– Może być poker. Zagramy na pieniądze? Zdziwiła się, że tak szybko 

zgodził  się   na  jej  propozycję.  Nigdy   wcześniej   nie  grali  razem  w  karty.  Po 
chwili zastanowienia stwierdziła, że tak naprawdę w ciągu ostatnich dwudziestu 
czterech godzin spędzili razem więcej czasu i częściej rozmawiali niż w ciągu 
poprzednich sześciu miesięcy małżeństwa.

– Nie, nie na pieniądze. Może o to, kto jutro gotuje?
– Umowa stoi. Po pierwsze dlatego, że wiem, że wygram, a po drugie, bo 

uważam, że lepiej gotujesz.

– Jesteś strasznie pewny siebie. Muszę cię jednak uprzedzić, że też nieźle 

sobie radzę z kartami.

Spojrzał   na   nią   tym   typowo   męskim   wzrokiem,   w   którym   kryła   się 

background image

pewność zwycięzcy.

Wzięła   karty   ze   stołu   i   potasowała   je.   Noe   siedzący   na   jej   kolanach 

dotknął nosem talii i przepchnął ją jak wytrawny gracz.

– Myślisz, że sobie poradzisz? – spytał Nick, uśmiechając się. – Nawet 

Noe ci nie pomoże. Już przegrałaś.

Niezrażona Andy rozdała karty.
– Jeszcze  zobaczymy. Ten  się śmieje...  Zaczynaj. Parę godzin później 

Andrea musiała przyznać się do porażki. Nick wygrał, choć niewielką przewagą. 
Ale   przynajmniej   miło   spędzili   czas.   Nick   był   zrelaksowany,   uśmiechał   się 
zadowolony ze zwycięstwa.

– No dobrze, przegrałam, ale prawie wygrałam – stwierdziła przewrotnie.
– Masz rację. Jesteś lepszym graczem, niż sądziłem. Następnym razem 

będę ostrożniejszy.

– Byłeś przekonany, że poradzisz sobie ze mną bez trudu?
– Muszę przyznać, że tak – powiedział, nagle poważniejąc. – Tak jak 

wtedy, kiedy się z tobą żeniłem.

Nie wiedziała, jak powinna zareagować na te słowa. Spojrzała w jego 

niebieskie   oczy   i   zaskoczył   ją   wyraz   bólu,   jaki   w   nich   zobaczyła.   Nic   nie 
odpowiedziała, nie chciała go urazić.

–   Myślę,   że   czas   już   iść   spać   –   odezwała   się   po   chwili   milczenia.   – 

Wyprowadzę Noego i zobaczę, czy czegoś się dziś nauczył.

Wzięła   psa   i   wyszła   z   nim   na   ganek.   Stała   tam   chwilę   zamyślona   i 

obserwowała Noego obwąchującego deski. Nagle uświadomiła sobie, że już nie 
pada. Wyszła dalej i spojrzała w niebo. Po raz pierwszy od dłuższego czasu 
ujrzała gwiazdy.

– Nick! Chodź tu szybko! Wybiegł z domu przestraszony.
– Coś ci się stało?!
– Nie, spójrz!
– Co?
– Nick, spójrz na niebo! Widzisz gwiazdy? Już nie pada. Myślisz, że to 

naprawdę koniec?

Uspokojony położył rękę na jej ramieniu. Poczuła się taka szczęśliwa, że 

oparła się o niego.

– Nie wiem, ale wykorzystam to i sprawdzę, czy dam radę naprawić dach.
Puścił ją i zszedł po schodach.
– Teraz? W takich ciemnościach? – zdziwiła się.
– Bess ma świetną latarkę. Mogłabyś ją przynieść? Leży w spiżarni. – I 

nie czekając na odpowiedź, przeszedł przez ogród do szopy.

– Ale...
Andy chciała coś powiedzieć, lecz uzmysłowiła sobie, że Nick już jej nie 

słucha. Posłusznie ruszyła po latarkę. Może potem uda się go przekonać, że to 

background image

nierozsądne.

Zostawiła   szczeniaka   na   ganku   i   szybko   pobiegła   do   spiżarni.   Kiedy 

wróciła, Noe odnalazł schody i był właśnie w połowie drogi na dół.

– Noe, stój – krzyknęła i z satysfakcją zauważyła, że zareagował na swoje 

imię.

– Przyniosłaś latarkę? – krzyknął Nick z szopy.
– Tak.
Podniosła psiaka i zeszła po schodach. Weszła do szopy, włączyła latarkę 

i   obejrzała   wnętrze.   Nick   wymruczał   jakieś   podziękowania   i   podszedł   do 
stojącej pod ścianą drabiny.

– Nick, uważam, że nie powinieneś naprawiać tego dachu po nocy. Może 

ci się coś stać.

– Nie bądź niemądra, Andy. To nie jest nic skomplikowanego. A jeśli 

znowu zacznie padać, przeciek się powiększy.

– To może posłuchamy prognozy i będziemy wiedzieli, na czym stoimy. 

Wtedy zobaczymy, czy możemy poczekać do jutra.

– Kochanie, kiedy patrzyłaś na gwiazdy, nie zauważyłaś widocznie, że 

było je widać tylko na wschodzie. Od zachodu znów idą deszczowe chmury.

–   Masz   rację   –   przyznała   z   namysłem.   –   Ale   przecież   ganek   Bess 

wychodzi na wschód. Więc jak mogłam widzieć, co się dzieje na zachodzie?

–   A   ja   spojrzałem.   Na   zachodzie   jest   ciemno   i   tylko   co   jakiś   czas 

pokazują się błyskawice. Jak myślisz, czy to oznaka końca deszczu?

– Nie – wymamrotała przybita.
– Przesuń się – powiedział, biorąc drabinę, młotek i parę dachówek.
– Pomóc ci?
– Nie, tylko poświeć mi trochę. Poza tym przecież musisz pilnować psa. 

Dlaczego go ze sobą wzięłaś?

– Musiałam go zabrać, kiedy poszłam po latarkę, przygotowywał się na 

podbój zachodniej części świata.

Nick uśmiechnął się lekko i wrzucił do kieszeni jeszcze kilka gwoździ.
Poszli   w   kierunku   domu.   Nick   przystawił   drabinę   do   ściany.   Andrea 

spojrzała w górę i drgnęła przestraszona. Chociaż dom Bess był niewysoki, miał 
bardzo stromy dach. Nie wydawało się jej, żeby wchodzenie tam, zwłaszcza 
nocą, było najlepszym pomysłem.

–   Poradzę   sobie   sam,   możesz   wracać   do   domu   –   powiedział   Nick, 

oceniwszy sytuację.

– Chyba żartujesz. Nie będę siedziała przed telewizorem, kiedy ty tutaj 

ryzykujesz życie.

– Nie przesadzaj. Po prostu uszczelniam dach. To nic takiego. Poza tym 

chciałaś obejrzeć prognozę pogody – tłumaczył ciepłym i miłym tonem.

Włożył narzędzia do przedniej kieszeni i zamocował młotek przy pasku. 

background image

Potem wziął dachówki pod rękę i uśmiechnął się do Andy.

Omal się nie rozpłakała. To był znowu kochany, dobry Nick, ten, który 

zdobył jej serce i z którym chciała dożyć starości. Miała ochotę rzucić mu się na 
szyję   i   błagać,   żeby   jej   nie   zostawiał.   Ale   nie   mogła.   Im   dłużej   byli 
małżeństwem, tym rzadziej widziała ten uśmiech. Nick z każdym dniem stawał 
się coraz bardziej niedostępny i spięty.

Cofnęła się i podała mu latarkę.
– Proszę.
Przyglądał się jej z zaciekawieniem.
– Coś się stało?
– Nie, wszystko w porządku. Tylko... uważaj na siebie.

background image

ROZDZIAŁ PIĄTY

– Zawsze uważam – zapewnił ją. – Odsuń się od drabiny.
– Może lepiej przytrzymam ci ją, żeby nie upadła – zaproponowała.
– To chyba nie będzie konieczne. Wygląda dość pewnie. – Poprawił sobie 

spodnie i zaczął się wolno wspinać.

Andy   przeniosła   szczeniaka   w   głąb   ganku   i   kazała   mu   zostać,   sama 

natomiast wróciła na poprzednie stanowisko i chwyciła mocno drabinę.

Gdy   Nick   dotarł   do   rynny   otaczającej   dach,   odetchnęła   z   ulgą. 

Natychmiast jednak przypomniała sobie, że zabawa dopiero się zaczyna. Wolno 
przesuwał się po krzywiźnie dachu, a kiedy już doszedł do niewielkiej szczeliny, 
ostrożnie   zmienił   pozycję   i   zaczął   wyciągać   z   kieszeni   poupychane   tam 
narzędzia. Nagle coś wyślizgnęło mu się z ręki i z dachu w podskokach stoczył 
się duży gwóźdź.

Andrea odskoczyła na bok i na szczęście nic jej się nie stało. Niestety, 

Nick, śledząc tor gwoździa, wychylił się w dół i zauważył ją.

– Uciekaj stąd, Andy! Miałaś stać na ganku!
– Trzymam ci drabinę.
– Zostaw ją! To mógł być młotek!
Trudno   było   nie   przyznać   mu   racji.   Andy   odsunęła   się   niechętnie   i 

wycofała kilka kroków dalej. Teraz była na tyle bezpieczna, że nic nie mogło 
spaść jej na głowę, a jednocześnie widziała, co się dzieje na dachu.

–   No   dobrze,   możesz   tam   zostać,   ale   nie   podchodź   nawet   centymetr 

bliżej! – Nick potrząsnął głową zirytowany jej uporem i zabrał się do pracy.

Oceniając sytuację z tej odległości, wyglądało na to, że całkiem dobrze 

sobie   radzi.   Musiała   przyznać,   że   znowu   pozytywnie   ją   zaskoczył.   Nie 
podejrzewała go o takie umiejętności. Ciekawe, jakie jeszcze zalety ukrywał...? 
Nie ujawnił ich zbyt wiele w czasie ich krótkiego małżeństwa.

Wkrótce Nick skończył łatanie dziury i ostrożnie spakował narzędzia do 

kieszeni. Powoli ześlizgiwał się w dół, kiedy nagle stracił równowagę i zaczął 
spadać. W ostatniej chwili udało mu się złapać rynny i to uchroniło go przed 
upadkiem na ziemię.

Andy   podbiegła   szybko,   gorączkowo   zastanawiając   się,   jak   może   mu 

pomóc.

– Nick?! Wszystko w porządku?
– W porządku. Odsuń się stąd, Andy!
– Nie bądź śmieszny, przystawię ci drabinę.
– Sam do niej sięgnę, wracaj na ganek! Próbował przesunąć się w tamtą 

stronę, nie wyglądało jednak na to, aby miał sobie poradzić. Andrea, niewiele 
myśląc,   złapała   drabinę   i   z   trudem   przydźwigała   ją   bliżej   Nicka.   Wisiał   na 

background image

dachu,   trzymając   się   kurczowo   rynny,   więc   nie   bardzo   mógł   protestować. 
Ostrożnie postawił nogę na górnym szczeblu i zaczął wolno schodzić. Był już 
prawie na ziemi, kiedy nagle runął w dół razem z drabiną.

W pierwszej chwili Andy nie bardzo wiedziała, co się stało, a fakt, że 

oboje wylądowali w błotnistej mazi, wcale nie pomagał jej zorientować się w 
sytuacji. Po chwili poczuła na swojej twarzy mokry dotyk małego, szorstkiego 
języczka, i to błyskawicznie ją orzeźwiło.

– Noe, kto pozwolił ci zejść z ganku! – zawołała, wciąż leżąc na ziemi. 

Spojrzała w górę i zobaczyła wykrzywioną z bólu twarz Nicka. Leżał w dziwnej 
pozycji, najwyraźniej starając się utrzymać na sobie drabinę i jednocześnie nie 
opaść na Andy całym ciężarem ciała. – Nick? Nic ci się nie stało?

– Do cholery, Andy, mówiłem ci, żebyś nie podchodziła! Nie zgniotłem 

cię? – spytał z troską.

– Nie, ze mną wszystko w porządku.
To przypomniało jej, że jest jeszcze ktoś, kto mógł ucierpieć na skutek 

tego   upadku.   Poruszyła   się   delikatnie,   ale   nie   czuła   żadnego   bólu.   Miała 
nadzieję,   że   dziecku   nic   się   nie   stało.   Ostatecznie   to   było   tylko   miękkie 
lądowanie w błocie.

Podniosła   się   ostrożnie   i   spojrzała   z   niepokojem   na   Nicka 

przygniecionego ciężką drabiną.

– Jesteś pewien, że nic ci nie jest?
– Nie jestem. Strasznie boli mnie kostka.
Z wysiłkiem odrzucił drabinę i wstał, wspierając się na ramieniu Andy. 

Próbował postawić nogę, ale twarz wykrzywiła mu się z bólu.

– Dasz radę iść? – spytała zaniepokojona.
– Mam nadzieję – wystękał.
– Myślisz, że jest złamana?
– Chyba nie. To pewnie tylko skręcenie.
Andy   odetchnęła   z   ulgą.   Jej   wiedza   medyczna   ograniczała   się   do 

umiejętności przyklejania plastrów z opatrunkiem.

– Oprzyj się na mnie, musimy dotrzeć do domu. To tylko kilka kroków.
Stękając z wysiłku, z trudem dokuśtykał do ganku i powoli wspiął się po 

schodach. Reszta była już prosta. Skacząc na zdrowej nodze, dotarł do łazienki i 
zaczął się rozbierać.

Z tym powinien już sobie sam poradzić, pomyślała Andrea. Do tej pory 

pomagała mu na każdym kroku, ale nawet miłosierdzie miało swoje granice. 
Prysznic z Nickiem zdecydowanie je przekraczał.

– Chyba nie jestem ci już potrzebna. Zejdę na dół i poszukam ci czegoś 

do ubrania.

Po kilku minutach wróciła, otworzyła drzwi łazienki i cisnęła na podłogę 

kłąb ciuchów.

background image

– Znalazłam coś, w co powinieneś się zmieścić – zawołała niewinnie.
Nie   mogła   się   doczekać,   kiedy   zobaczy   go   wystrojonego   w   to,   co 

przygotowała. Koszulka z wielkim, czerwonym sercem na środku była wściekle 
różowa   i   służyła   Bess   do   spania,   ale   miała   ogromną   zaletę   –   powinna   w 
znacznym stopniu okryć imponujące ciało Nicka.

Zza drzwi łazienki dobiegły mamrotane pod nosem przekleństwa. Andy 

zachichotała cicho.

–   Naprawdę   nie   znalazłaś   nic   innego?   –   spytał   podejrzliwie   Nick, 

wychodząc z łazienki.

– Tylko to było czyste i wystarczająco duże – odparła niewinnie. – Jak 

kostka?

– Boli, ale mam nadzieję, że jak się położę, będzie trochę lepiej. Dam już 

sobie radę – dodał uspokajająco. – Idź się myć, jesteś cała mokra i zabłocona.

Andy   patrzyła   chwilę,   jak   Nick   oddala   się   do   sypialni,   a   ponieważ 

rzeczywiście   dość   dobrze   sobie   radził,   wzięła   Noego   na   ręce   i   weszła   do 
łazienki. Obojgu przyda się ciepły prysznic.

Szczeniak   nie  był   zachwycony   zabiegami   higienicznymi,   ale   kiedy   po 

kwadransie weszli do sypialni Nicka, wyglądali dużo lepiej.

Andrea położyła Noego na łóżku i znikła w korytarzu. Po chwili wróciła, 

niosąc grubą narzutę.

– Zrobię ci wysokie oparcie pod stopę – wyjaśniła.
– To chyba niezły pomysł – wymamrotał wyraźnie sennym głosem.
Z   narzuty   i   kilku   koców   zbudowała   solidną   podpórkę   i   ostrożnie 

umieściła   tam   nogę   Nicka.   Następnie   zmoczyła   ręcznik   i   owinęła   kostkę 
zimnym kompresem.

– Auu! – zawołał całkiem rześko. – Co robisz?!
– Leż spokojnie – pouczyła go surowo. – Leczę cię.
– Uważasz, że odmrożenie jest lepsze niż skręcenie?
– Ciekawe, co powiesz jutro rano, kiedy noga ci spuchnie jak balon.
Poprawiła ręcznik, wzięła Noego na ręce i skierowała się do drzwi.
– Andy... – za plecami usłyszała cichy głos. – Może lepiej by było, żebyś 

tu spała...? Na wypadek, gdybym potrzebował czegoś w nocy...

Przez chwilę już zamierzała się zgodzić, ale spojrzała w jego niebieskie 

oczy i wrócił jej rozsądek.

– To chyba nie jest najlepszy pomysł. W razie czego, zawsze możesz 

mnie zawołać.

Widziała,   że   nie   był   zachwycony   jej   zdecydowaną   odmową,   ale   nie 

protestował. Zgasiła mu światło i przeszła do salonu. Ją też wyczerpał dzisiejszy 
dzień, marzyła jedynie o tym, żeby wreszcie się położyć.

Obudziło   ją   delikatne   trącanie   w   okolicy   brzucha.   Leniwie   otworzyła 

background image

oczy   i   zobaczyła,   że   Noe   już   wstał   i   najwyraźniej   miał   ochotę   na   zabawę. 
Szybko sięgnęła po biszkopty, które przygotowała sobie już wczoraj wieczorem 
i usiadła na łóżku..

Szczeniak wepchnął się jej na kolana i uparcie domagał się ciastek.
– No, mój mały, chyba będziemy  musieli na serio wziąć się za twoje 

wychowanie! – Starała się mówić surowo, ale Noe pogryzał biszkopty i nie 
wydawał się ani odrobinę zawstydzony.

Po chwili Andy wypuściła psa na chwilę na dwór i cicho podeszła do 

drzwi sypialni. Jedyne, co usłyszała, to potężne odgłosy chrapania. Zabrała więc 
Noego z ganku, wróciła do łóżka i włączyła telewizor. Postanowiła poczekać ze 
śniadaniem, aż Nick wstanie.

Prawie   wszystkie   kanały   nadawały   relacje   z   powodzi,   jaka  nawiedziła 

okolicę. Reportaże   ukazywały  zalane  domy,  ludzi  koczujących  na  dachach  i 
czekających   na   pomoc,   zerwane   mosty,   zniszczone   drogi.   Andy   z   ulgą 
pomyślała, że ich sytuacja nie jest jeszcze najgorsza.

Wpatrzona w ekran nie usłyszała, że Nick wszedł do pokoju.
– Ciągle pada? – spytał.
– Niestety, tak. Jak się czujesz?
– Dziś dużo lepiej, a ty?
– Jestem trochę zmęczona, to wszystko. Kostka ci nie spuchła?
– Tylko trochę, widocznie  twoje okłady  pomogły.  Wstała  w kanapy  i 

podała mu pieska.

– Kładź się tutaj i pilnuj Noego, a ja tymczasem zrobię śniadanie.
–   Nie   jestem   inwalidą,   Andy,   nie   musisz   mnie   obsługiwać.   Sama   też 

dostałaś wczoraj w kość.

– Ale u mnie skończyło się na kilku siniakach. Bądź grzeczny i leż – 

ucięła zdecydowanie.

Rozbijając jajka, rozmyślała o Nicku. Troszczył się o nią, i to było bardzo 

miłe,   ale   jednocześnie   był   to   jeden   z   niewielu   ludzkich   odruchów,   jakie 
okazywał. Nigdy nie pozwolił, aby odpłaciła mu się tym samym. Tak jakby się 
bał,   że   pozwalając,   by   się   nim   opiekowała,   okaże   słabość.   Chociaż   musiała 
przyznać, że tutaj i tak był bardziej uległy niż w Chicago. Tam jak ognia unikał 
wszelkich wspomnień i poważnych rozmów.

–   Pomóc   ci?   –   zawołał   z   salonu,   i   to   zmusiło   ją   do   powrotu   do 

rzeczywistości.

W samą porę, jeszcze chwila, a jajka ścięłyby się na wiór. Nalała soku do 

szklanek i rozłożyła jajecznicę na talerze.

–   Przepraszam,   że   tyle   to   trwało   –   powiedziała,   wchodząc   z   tacą   do 

salonu.

– Nie skarżę się. Po prostu niepokoję się, kiedy długo cię nie widzę.
– Wolę więc sobie nie wyobrażać, co musiałeś przeżywać w Chicago. 

background image

Trwałeś w stanie permanentnego strachu – odparła zjadliwie.

Rzucił jej chłodne spojrzenie znad uszu Noego i powiedział:
– Tam wiedziałem, że jesteś bezpieczna.
Nie odezwała się. Bezpieczna? Co to właściwie tak naprawdę znaczy?
– A gdzie boczek? – zapytał po chwili milczenia.
– Przepraszam, z pośpiechu o nim zapomniałam – skłamała. Wolała się 

nie przyznawać, że zapach smażonego bekonu wydłużyłby czas oczekiwania na 
posiłek.

Zjedli   śniadanie   i   Nick   sięgnął   po   pilota.   Przerzucał   kanały,   szukając 

czegoś ciekawego, ale poranne programy na każdej stacji wyglądały podobnie – 
same   powtórki   starych   filmów   albo   nudne,   specjalistyczne   programy 
edukacyjne.

Andy, wygodnie rozciągnięta w wielkim fotelu, ponownie zasnęła.
– Andy?
– Hmmm? – mruknęła przez sen.
– Na pewno nic ci nie jest? Śpisz już kilka godzin. Otworzyła oczy i 

zobaczyła Nicka pochylonego nad nią z zatroskanym wyrazem twarzy.

– Naprawdę? Która godzina?
– Już prawie południe. Jesteś pewna, że nic ci się wczoraj nie stało?
–   Absolutnie.   Po   prostu   lubię   sobie   czasami   uciąć   drzemkę.   Sam 

przyznasz, że program telewizyjny nie był zbyt wciągający.

– Mówisz tak, bo przegapiłaś audycję o uprawie brukselki. – Uśmiechał 

się, ale nadal wpatrywał się w nią uważnie.

– Nawet mi tego nie mów, bo będę żałować przez najbliższy miesiąc. 

Lepiej już  pójdę  zrobić obiad.  Mam swój  honor i zawsze  wywiązuję się  ze 
zobowiązań.

Zostawiła Nicka w salonie i przeszła do kuchni. Przejrzała zapasy Bess, 

zastanawiając się, co by z tego stworzyć. Słyszała, że Nick nie zrezygnował z 
prób   znalezienia   w   telewizji   czegoś,   co   da   się   obejrzeć   i   nie   usypia   widza. 
Przyszło jej do głowy, że to jego unieruchomienie ma swoje dobre strony – 
dzięki temu ona może zaszyć się w kuchni i uciec od jego niebezpiecznego 
uroku.

Kilka godzin później obiad był już dawno zjedzony, a Andy wyczerpały 

się wszystkie pomysły na prace, które można wykonywać z dala od salonu. Poza 
tym miała wrażenie, że Nick przejrzał jej plany i zamierzał je pokrzyżować. 
Ciągle   wzywał   ją   do   siebie   i   wymyślał   coraz   bardziej   absurdalne   powody. 
Ostatnio oświadczył, że pilot mu się zawieruszył, a kiedy znalazła go na półce z 
książkami, usiłował jej wmówić, że sama go tam położyła.

W końcu poddała się, wróciła do salonu i wygodnie rozparła w fotelu.
Nick prawie zrósł się z pilotem, przerzucał kolejne kanały, ale wszędzie 

królowały opery mydlane.

background image

– Może lepiej coś poczytamy – zaproponował w końcu zrezygnowany.
– Dobry pomysł. Powiedz, na co masz ochotę, a coś ci tu znajdę.
– Może jakaś mroczna historia kryminalna. Wiesz, tajemnicze zabójstwo 

starego profesora, który nie miał żadnych wrogów...

– Nie ma sprawy – zaśmiała się Andy. – Ale znajdę ci coś, gdzie ofiarą 

będzie mężczyzna, inaczej nie będę mogła spać spokojnie.

Wstała z fotela i zaczęła wolno przeglądać książki na półkach. Wybrała 

kilka pozycji, kiedy nagle na najniższej półce zobaczyła albumy ze zdjęciami. 
Zaciekawiona pochyliła się nad nimi. Bess nigdy nie pokazywała jej rodzinnych 
zdjęć, a Nick oczywiście unikał tego tematu. Andy wyciągnęła kilka fotografii, 
zastanawiając   się,   jak   je   obejrzeć   w   tajemnicy   przed   Nickiem.   Nie   miała 
wątpliwości, że nie byłby zachwycony.

Podała mu kryminały, a kiedy zaczął je przeglądać, ostrożnie wyciągnęła 

najgrubszy album i położyła go za kanapą.

– To przeczytam – usłyszała z tyłu głos Nicka. – Chcesz też coś?
– Nie, dzięki. Znalazłam sobie coś innego – odpowiedziała.
Odstawiła książki na miejsca, a sama rozsiadła się wygodnie na podłodze 

za kanapą. Miała nadzieję, że tu będzie bezpieczna. Wiedziała, że Nickowi nie 
spodobałoby się to, co robi, ale ciekawość była silniejsza. Może w ten sposób 
dowie się czegoś o jego dzieciństwie i lepiej go zrozumie?

Zdjęcia były bardzo stare, w większości czarno-białe.
Typowe obrazki sprzed lat, na których nienaturalnie uśmiechnięci ludzie, 

wpatrzeni prosto w obiektyw, pozują u małomiasteczkowego fotografa. Jedna z 
fotografii   przedstawiała   młodą   parę.   Kobieta   była   trochę   podobna   do   Bess. 
Andy zastanawiała się, czy to matka Nicka. Przyjrzała się towarzyszącemu jej 
mężczyźnie i stwierdziła, że to musi być jego ojciec.

Oboje  byli   raczej   przystojni,  uśmiechali   się   i   patrzyli  sobie   w   oczy   z 

wielkim uczuciem. My też kiedyś tak na siebie patrzyliśmy, przypomniała sobie. 
Podniosła wzrok i zerknęła na Nicka, ale był pogrążony w lekturze. Przewróciła 
kartkę   i   skupiła   się   na   kolejnych   fotografiach.   Jedna   z   nich   przedstawiała 
radosną parę na tle niewykończonego domu. To musiała być Bess i jej mąż. 
Mimo zmarszczek i siwych włosów nadal miała ten sam ciepły uśmiech i nieco 
figlarne   spojrzenie.   Mąż   Bess   był   zażywnym,   niewysokim   blondynem   o 
radosnych, błyszczących oczach. Andrea mimowolnie uśmiechnęła się do niego. 
Szkoda, że nie zdążyła go poznać. Była pewna, że by się polubili.

Wróciła do poprzedniego zdjęcia i z uwagą przyglądała się ojcu Nicka. 

Jaki był? Czy kochał syna? Patrzył z miłością na żonę, ale w jego postawie i 
spojrzeniu   było   coś   zastanawiającego.   Wyglądał,   jakby   starannie   ukrywał 
własną niepewność.

– Co ty, do diabła, robisz!? – usłyszała nagle nad sobą podniesiony głos 

Nicka.

background image

ROZDZIAŁ SZÓSTY

Drgnęła przestraszona i prawie wypuściła album z rąk.
–   Nick,   przestań   na   mnie   krzyczeć.   To   mnie   stresuje   –   odezwała   się 

najspokojniej, jak umiała.

– Gdzie to znalazłaś? – spytał ostro, ignorując jej prośbę.
– Na dolnej półce.
–  Nie  powinnaś   oglądać  tych  zdjęć.   To  moja  rodzina  i  moja   osobista 

sprawa.

– Przypominam ci, że do czasu rozwodu to jest również moja rodzina. 

Rodzina,   o   której   nic   nie   wiem.   –   Przerwała   na   chwilę   i   patrzyła   na   niego 
uważnie. – Dlaczego, Nick? Dlaczego nigdy mi o niej nie opowiadałeś?

–   Jak   większość   rozsądnych   ludzi,   unikam   przykrych   tematów   – 

odpowiedział chłodno.

– Wiem, że twoja matka zmarła przy porodzie, ale co z twoim ojcem?
Spojrzał na nią lodowatym wzrokiem i nic nie mówiąc, wrócił na kanapę.
– Nick, czy twój ojciec żyje? – nie ustępowała.
– Nie.
– Dlaczego zmarł? Był na coś chory?
– Andy, możesz przestać? – spytał rozdrażniony. – Próbuję czytać.
Było jasne, że nie zamierza zdradzać jej żadnych szczegółów ze swojego 

życia.   Przestała   więc   zadręczać   go   pytaniami   i   wróciła   do   oglądania   zdjęć. 
Najbardziej interesowały ją te z dzieciństwa Nicka. Na wielu bawił się z Bess, 
siedział na jej kolanach, wtulony w jej ramiona. Na niektórych był też Homer, 
mąż Bess. Tylko dwa zdjęcia przedstawiały Nicka z ojcem. Stali sztywno obok 
siebie, nie było widać żadnego ciepła między nimi.

– Miałeś dobre stosunki z ojcem?  – spytała, uważnie obserwując jego 

reakcję.

– Nie.
– Dlaczego?
– Znajdź sobie lepiej coś do czytania. Wszystko będzie ciekawsze niż 

moje dzieciństwo.

Czy byłby równie nieustępliwy, gdyby wiedział, że nosi jego dziecko? 

Ostatecznie,   choćby   z   medycznych   względów,   powinna   znać   historię   jego 
rodziny. Może byli obciążeni jakąś chorobą dziedziczną? Ciekawe, na co zmarł 
jego ojciec...

Westchnęła ciężko i zamknęła album. Obejrzy go kiedyś z Bess i wypyta 

ją o wszystko.

Podniosła się z podłogi i podeszła do okna. Świat na zewnątrz tonął w 

mroku  i strugach deszczu.  Nagle silny błysk rozdarł niebo i sekundę  potem 

background image

piorun uderzył w wielkie drzewo rosnące w pobliżu domu.

Andy   krzyknęła   przestraszona   i   odruchowo   zamknęła   oczy.   Zanim   je 

otworzyła, poczuła, że oplatają ją silne ramiona Nicka.

– Wszystko w porządku? – spytał, przytulając ją do siebie.
Kiwnęła głową i oparła się o jego szeroką pierś. Było jej dobrze, ciepło, 

bezpiecznie. Wprawdzie serce biło jak oszalałe, ale nie potrafiła sobie odmówić 
tej chwili słabości.

Przez chwilę stali tak w milczeniu, a potem Nick odwrócił ją do siebie i 

zmusił,   żeby   popatrzyła   mu   w   oczy.   Jego   spojrzenie   podziałało   na   nią 
magnetycznie. Nie potrafiła odwrócić wzroku, nawet wtedy, gdy wyczytała w 
oczach Nicka, że zaraz ją pocałuje.

Miała rację. Po chwili poczuła delikatny dotyk jego ust, które pieściły ją 

słodko   i   czule.   To   był   długi,   subtelny   pocałunek   przypominający   wszystkie 
cudowne dni, które razem spędzili.

Ale nagle pocałunek zmienił charakter. Stał się mocniejszy i pełen pasji. 

Nick wsunął dłonie pod jej sweter i delikatnie gładził ją wzdłuż kręgosłupa. 
Poczuła znajomy  dreszcz  pożądania i wiedziała, że to ostatni moment,  żeby 
przerwać pieszczoty.

Z trudem oderwała się od jego ust. Ciężko oddychając, oparła policzek na 

jego piersi i wyszeptała:

– Musimy przestać, Nick.
– Dlaczego? – spytał chrapliwie.
–   Nie   chcę   się   z   tobą   kochać,   bo   wcale   mnie   nie   pragniesz   – 

odpowiedziała.

Przez chwilę nic nie mówił. Słyszała tylko jego urywany oddech.
– To najgłupsza rzecz, jaką słyszałem – wykrztusił po chwili i przytulił ją 

mocniej. – Chcesz zobaczyć, jak bardzo cię pragnę?

– Nie – wyszeptała. – Pragniesz mojego ciała, ale nie mnie samej.
– Znowu zaczynasz te brednie...? Dlaczego? Pragnę cię, Andy, jak nie 

pragnąłem nigdy żadnej kobiety. Od kiedy cię poznałem, nawet nie spojrzałem 
na inną, uwierz mi! – Chwycił ją delikatnie za ramiona i lekko potrząsnął.

–   Nie   rozumiesz   mnie,   Nick.   Pragniesz   mnie,   ale   nie   chcesz   ze   mną 

poważnie rozmawiać, nie chcesz, żebyśmy dzielili nasze życie. Liczyłam się dla 
ciebie   tylko   jako   partnerka   do   łóżka.   Wiesz,   tego   dnia,   kiedy   od   ciebie 
odeszłam,   uświadomiłam   sobie,   że   pewnie   od   tygodni   nie   widziałeś   mnie 
normalnie ubranej. Wracałeś do domu tylko po to, żeby ze mną spać.

– Wracałem, żeby się z tobą kochać, a to wielka różnica! Kocham cię, 

Andy, ale jestem bardzo zajętym człowiekiem. Całe życie pracowałem na to, by 
rozwinąć firmę i nie mogę teraz zwolnić tempa. Czego ty oczekujesz? Żebym 
wpadał w południe na obiad i wysłuchiwał, jak streszczasz mi ostatni odcinek 
opery mydlanej?

background image

Stawał   się   coraz   bardziej   zirytowany,   ale   nie   była   tym   zaskoczona. 

Zawsze tak reagował, kiedy próbowała podejść do niego zbyt blisko. Atak był 
jego najlepszą obroną.

– Nie – zaprzeczyła łagodnie. – Choćby dlatego, że nie oglądam takich 

filmów.   Chcę   żyć   z   człowiekiem,   który   będzie   ze   mną   rozmawiał   o   naszej 
przyszłości, o naszym życiu...

– Rozmawiał?! –  wykrzyknął rozdrażniony. –  Ja  ciężko  pracuję  na tę 

przyszłość! Właśnie dlatego nie było mnie w domu, żeby zapewnić ci wszystko, 
czego pragniesz! Rozumiesz?

– Nie udało ci się to, Nick – powiedziała spokojnie.
– Co masz na myśli? Czego ci brakowało?
– Ciebie. I dziecka.
Spojrzał na nią dziwnie, po czym odwrócił się i bez słowa, lekko kulejąc, 

wyszedł z pokoju.

Nick spędził w sypialni resztę popołudnia. Andy nie przeszkadzała mu. 

Oboje   potrzebowali   czasu,   żeby   spokojnie   pomyśleć.   Nigdy   nie   miała 
wątpliwości co do tego, że Nick jej pragnie. Zawsze jednak chciała od niego 
czegoś więcej niż tylko rozkoszy w sypialni. Ale tylko tam Nick stawał się 
bardziej otwarty. We  wszystkich innych sytuacjach celowo  trzymał  ludzi na 
dystans i nawet dla niej nie robił wyjątku.

Siedziała teraz w saloniku Bess  i myślała  o małym chłopcu, który na 

pamiątkowym zdjęciu nie chciał się przytulić do ojca.

Kiedy zapadł zmrok, przeszła do kuchni i zaczęła szykować kolację. Gdy 

wszystko było już gotowe, podeszła do drzwi sypialni i zapukała.

– Nick? Kolacja gotowa.
– Nie jestem głodny.
Uśmiechnęła   się   do   siebie   i   pokiwała   głową.   Typowe   zachowanie 

obrażonego samca.

Otworzyła drzwi i spojrzała łagodnie na rozciągniętego w poprzek łóżka 

Nicka.

– Nie bądź śmieszny!
Popatrzył na nią z wyraźną urazą, ale nic nie odpowiedział.
– Daj spokój, Nick. Utknęliśmy tu nie wiadomo na jak długo i lepiej, jeśli 

nie będziemy się na siebie dąsać z byle powodu.

– Nie dąsam się, po prostu nie jestem głodny – odezwał się obrażonym 

tonem.

–   Jasne   –   powiedziała,   z   trudem   ukrywając   rozbawienie.   –   Dlatego 

siedzisz tu po ciemku i udajesz, że nie masz ochoty na pieczeń ze smażonymi 
ziemniakami.

Powoli jego twarz zaczęła przybierać pogodniejszy wyraz.

background image

–   Dlaczego   nie   powiedziałaś   tego   od   razu?   –   spytał,   podnosząc   się   z 

łóżka. – Pieczeń z  ziemniakami  wyrwałaby  mnie  nawet z  grobu. Ale swoją 
drogą to nieczyste zagranie. Nie powinnaś kusić mnie w ten sposób.

– Na wojnie i w miłości wszystkie chwyty dozwolone – odpowiedziała ze 

śmiechem.

– Na wojnie i w miłości... – powtórzył. – Ciekawe, gdzie jesteśmy...
– Jak twoja kostka? – zmieniła temat.
– Trochę boli, ale jest coraz lepiej.
– Świetnie. To znaczy, że będziesz mógł pozmywać po kolacji.
– Ej, poczekaj, tego nie było w umowie.
– Co z tego? Nie mogę przecież robić wszystkiego sama, a nie ma tu 

nikogo poza tobą, kto mógłby zabawiać się w kuchcika.

Dobrze doprawiona pieczeń była rzeczywiście ulubionym daniem Nicka, 

a co ważniejsze – zdecydowanie poprawiała mu humor. Kolacja przebiegła w 
wyjątkowo miłym nastroju.

Kiedy skończyli posiłek, oboje zabrali się za sprzątanie.
– Dobrze, że nikt mnie  przy tym nie widzi – mruknął  Nick, skrobiąc 

patelnię.

– Dlaczego? Myślę, że to dodałoby ci ludzkich cech w oczach wielu osób.
–   Zbyt   długo   pracowałem   na   obraz   twardziela   bez   uczuć,   żeby   jedna 

patelnia mogła to zniszczyć – zaśmiał się głośno.

– Ej, coś mi się zdaje, że ktoś powinien rozbić ten posągowy wizerunek. 

Jeszcze chwila, a sam w to uwierzysz. Przydałoby ci się trochę pokory!

Ze zdziwieniem zauważyła, że jej słowa zmiotły gdzieś pogodny nastrój, 

jaki panował w kuchni. Nick zamyślił się nad czymś, po chwili zaś powiedział 
poważnie:

– Mylisz się, Andy. Są sprawy, do których zawsze podchodziłem z dużą 

pokorą. Na przykład nasze małżeństwo. Nie raz zastanawiałem się, czym sobie 
na ciebie zasłużyłem. Zawsze traktowałem nasz związek z dużym respektem.

– Z respektem, czy ze strachem, Nick? – spytała cicho.
– Co masz na myśli?
– To, że chyba bałeś się mnie kochać. Podobnie jak wszystkich wokół. 

Może z wyjątkiem Bess, ale ona nie zostawiła ci wyboru. Zalała cię swoim 
uczuciem   i   odpowiedziałeś   tym   samym,   a   byłeś   jeszcze   zbyt   mały,   żeby 
wiedzieć, czym to grozi.

Zacisnął szczęki i zapytał kpiąco:
– Od kiedy zostałaś psychologiem?
–   Nie   zostałam,   ale   chętnie   porozmawiałabym   z   psychologiem,   jeśli 

dzięki   temu   moglibyśmy   uratować   nasze   małżeństwo.   Zgodziłbyś   się?   – 
Wiedziała, jaka będzie jego odpowiedź, ale postanowiła spróbować.

– Nie potrzebuję banalnych formułek! Jeżeli sobie dobrze przypominam, 

background image

to ty odeszłaś ode mnie, nie odwrotnie!

–   Zawiadom   mnie,   jak   już   wpadniesz   na   to,   dlaczego   tak   się   stało   – 

odpowiedziała Andy, starając się stłumić złość.

Odwiesiła ścierkę i skierowała się do drzwi.
– Dokąd idziesz?
– Przynieść Noego.
– Gdzie on jest? Całkiem o nim zapomniałem.
– Zostawiłam go na ganku, nie chcę, żeby się przyzwyczaił, że ciągle jest 

ze mną. Jak tylko wrócę do pracy, większość czasu będzie musiał spędzać sam.

Włożyła kurtkę i wyszła na ganek. Chłodny wiatr nieprzyjemnie wciskał 

się pod ubranie i powodował, że cała drżała. Podeszła do skrzynki, w której 
zostawiła szczeniaka i pochyliła się nad nią z troską.

– Zmarzłeś pewnie, mały?
Psiak   zapiszczał   żałośnie   i   zaczął   podskakiwać,   domagając   się,   żeby 

wzięła go na ręce.

– A jak twoja kolacja? – Zajrzała głębiej i stwierdziła, że nie ma nawet 

śladu   po   kawałku   pieczeni,   który   mu   zostawiła.   –   To   musi   być   też   twoje 
ulubione danie! – zaśmiała się i wyjęła zwierzątko ze skrzyni.

Szybko pobiegła do domu i postawiła Noego na krześle w kuchni.
– Zaraz dostaniesz ciepłego mleczka, a potem chyba będziesz musiał się 

umyć.   I   nie   protestuj,   ciepły   prysznic   przyda   się   nam   obojgu,   inaczej   nie 
wpuszczę cię do łóżka.

Nalała   mu   mleka   do   miski   i   usłyszała,   jak   Nick   mruczy   do   siebie   w 

salonie:

– Ten cholerny pies jest traktowany lepiej niż ja.

Kiedy   wykąpani   wrócili   do   salonu,   w   telewizji   nadawano   właśnie 

prognozę pogody.

– Co powiedzieli? – spytała Andrea z zaciekawieniem.
–   Cii...   –   odpowiedział   Nick   niecierpliwie.   Usiadła   w   fotelu   i   wzięła 

Noego na kolana. Tymczasem na ekranie pojawiły się kolorowe mapy, z których 
jednoznacznie   wynikało,   że   będzie   tylko   gorzej.   Zbliżał   się   front   zimnego 
powietrza, a to mogło oznaczać nawet mrozy.

– Poradzimy sobie, prawda? – spytała zaniepokojona, kiedy program się 

skończył.

– Dopóki działa elektryczność, na pewno.
– Weźmy na noc w razie czego dodatkowe koce z szafy – zaproponowała.
– Jesteś pewna, że chcesz tu zostać?
– Tak – odparła zdecydowanie. Chłód to nie była jeszcze najgorsza rzecz, 

jaka jej groziła.

Nick nie próbował jej przekonać, żeby zmieniła zdanie i gdzieś w głębi 

background image

duszy poczuła się rozczarowana.

Bez słowa wyszedł z pokoju, a po chwili wrócił, niosąc dwa koce. Położył 

je na kanapie, mruknął ciche „dobranoc” i zamknął za sobą drzwi.

Patrzyła za nim ze smutkiem w oczach. Musiała przyznać, że tęskniła za 

nim,   za   jego   miłością   i  za   rodziną,   którą   mogli   stworzyć.   Ta   ostatnia   myśl 
przypomniała jej o przyniesieniu kilku biszkoptów na rano.

Postawiła na stole talerzyk z ciastkami, przygotowała posłanie, wtuliła się 

w pachnącą sierść Noego i po chwili oboje już spali.

Kiedy rano otworzyła oczy, pierwszą rzeczą, jaką zobaczyła, był stożek 

drewna układany pracowicie przez Nicka w kominku.

Poderwała się i chciała spytać, co robi, ale natychmiast poczuła znajomy 

ucisk w żołądku i czym prędzej sięgnęła po ciastko.

– Co robisz? – spytał Nick, odwracając się do niej ze zdziwieniem.
– Hm, jem ciastka. Przyniosłam je wczoraj, ale nie zdążyłam zjeść, a teraz 

jestem trochę głodna. – Szybko wpakowała sobie kolejnego biszkopta do ust, 
mając nadzieję, że to uspokoi jej wnętrzności. – A co ty robisz? – próbowała 
zmienić temat.

–   Wysiadła   nam   elektryczność   i   nie   mamy   ogrzewania.   Jak   tylko 

wysuniesz się z tego kokonu, sama poczujesz. Na szczęście kuchenka Bess jest 
na gaz. Jak chcesz, możesz się zająć śniadaniem.

– W porządku – mruknęła w odpowiedzi, zaskoczona, że Nick dał się 

nabrać na bajeczkę o nagłym ataku porannego głodu.

– Tylko nie zapomnij tym razem o bekonie! Samo wspomnienie zapachu 

boczku wystarczyło, żeby żołądek Andy wywinął kozła. Opadła na poduszkę i 
powiedziała:

– Jak masz ochotę na bekon, to sam go sobie smaż. Ja chyba jeszcze 

trochę poleżę.

Zamknęła oczy i próbowała uspokoić swój organizm. Nagle poczuła na 

czole ciepły dotyk.

–   Dobrze   się   czujesz?   –   spytał   Nick   z   troską.   –   Wyglądasz   jakoś 

niewyraźnie...

– Po prostu chcę jeszcze trochę poleżeć. Chyba się nie wyspałam.
– Odpoczywaj więc, a ja zrobię śniadanie.
– Jak sobie życzysz – odparła, ziewając przeciągle. – Mógłbyś podgrzać 

trochę mleka dla Noego?

– Mogę nawet zanieść go do skrzynki, jeśli chcesz.
– Nie! Dziś jest za zimno.
– Nie obawiaj się, przestawiłem ją do kuchni. Masz rację, on rzeczywiście 

powinien nauczyć się samodzielności.

– Dzięki, weź go w takim razie, ja przyjdę za kilka minut.
Podała   mu   szczeniaka,   a   sama   z   ulgą   wyciągnęła   się   na   kanapie. 

background image

Oddychała   głęboko   i   próbowała   wmówić   sobie,   że   nie   czuje   żadnych 
drażniących   zapachów   dolatujących   z   kuchni.   Miała   nadzieję,   że   zdoła 
opanować nudności, zanim będzie musiała tam wejść.

Kiedy poczuła się trochę lepiej, wysunęła nogi spod kołdry i natychmiast 

zrozumiała, o czym mówił Nick. Otoczyło ją nieprzyjemne, chłodne powietrze. 
Szybko podeszła do kominka, żeby choć trochę się ogrzać.

W łazience było jeszcze gorzej. Umyła się więc czym prędzej, włożyła 

świeże ubranie i przeszła do kuchni.

Nick stawiał właśnie na stole patelnię z jajecznicą.
– Dobrze, że jesteś. Już myślałem, że będę musiał siłą wyciągać cię z 

łóżka.

– Nie wiedziałam, że jest już tak późno – wytłumaczyła się słabo.
Noe usłyszał jej głos i zaczął skomleć w kącie kuchni. Andy wstała i 

zamierzała wziąć go na ręce, kiedy Nick stanowczo zaprotestował:

– Nie! Pies zostaje w skrzyni podczas śniadania. Nie powinnaś uczyć go, 

że dostaje coś ze stołu.

– To jeszcze szczeniak, Nick.
– I dlatego już powinnaś zacząć go tresować.
– Och, Panie Mądry, od kiedy jesteś takim ekspertem? – spytała kpiąco. – 

Jeden pies wystarczył, żebyś posiadł całą wiedzę na ten temat?

Nie odpowiedział, ale spojrzał na nią chłodno i natychmiast pożałowała 

swojej uwagi.

– Jak myślisz, przeżyjemy jakoś bez prądu? – spytała ugodowo.
– Musimy. – Podał jej patelnię i obserwował, ile sobie nałoży. – Dlaczego 

jesz tak mało? I nie wzięłaś ani kawałka bekonu.

– Jakoś nie mam apetytu. Ale zjem tosty, to powinno wystarczyć.
Pokręcił głową bez przekonania.
– Więc myślisz, że kominek ogrzeje salon? – zagadnęła go znowu.
– Na pewno. Jest tylko jeden problem – bez wątpienia nie uda się nim 

ogrzać sypialni. Od dzisiaj śpimy więc razem.

background image

ROZDZIAŁ SIÓDMY

– To niemożliwe! – powiedziała stanowczo, kiedy w końcu udało się jej 

odzyskać głos.

– Nie ma innego wyjścia, Andy. W nocy temperatura ma spaść grubo 

poniżej zera – odpowiedział spokojnie.

– Musi być jakiś sposób... – Przez chwilę intensywnie myślała, w końcu 

zawołała zadowolona: – Wiem! Zrobisz sobie posłanie na podłodze i będziesz 
spał przed kominkiem!

–   Dzięki!   To   prawdziwy   akt   miłosierdzia   z   twojej   strony!   Nie   mam 

zamiaru narażać się na takie tortury, kiedy mogę spać w wygodnym łóżku. – 
Przerwał   na   chwilę   i   popatrzył   na   nią   uważnie.   –   Czego   się   boisz,   Andy? 
Wyraźnie mi  powiedziałaś, że nie chcesz się ze mną  kochać, a ja nie mam 
zamiaru używać siły, żeby złamać twój opór, więc o co ci chodzi?

– Po prostu myślę, że to nie jest najlepszy pomysł – odpowiedziała, nie 

patrząc mu w oczy.

– Czyżbyś sobie nie ufała? – spytał prowokująco.
– Nick, przyznaję, że wtedy nie do końca mówiłam prawdę. Uwielbiam 

kochać   się   z   tobą,   ale   to   niczego   nie   zmienia.   Nadal   uważam,   że   nasze 
małżeństwo nie może istnieć w takiej formie jak dotychczas. Dopóki jesteśmy tu 
uwięzieni, możemy spać razem, a nawet kochać się co noc, ale to nie zmieni 
mojej decyzji.

Widać było, jak bardzo zraniła go tymi słowami. Jej też nie łatwo było to 

mówić, ale wiedziała, że musi być z nim szczera.

Po tym, jak od niego odeszła, przez krótki czas miała jeszcze nadzieję, że 

będzie się starał ją odnaleźć i naprawić ich związek. Tak się jednak nie stało. 
Pieniądze, które wpłacił na jej konto, były jedyną próbą kontaktu z jego strony, 
w dodatku zupełnie nie taką, o jaką jej chodziło.

Widziała, jak twarz mu tężeje, aż w końcu odezwał się zimno:
– Może szkoda, że nie miałaś żadnej praktyki w prowadzeniu interesów. 

Wiedziałabyś   wtedy,   jak   należy   cenić   kompromis.   Większość   kobiet   byłaby 
zachwycona, dostając tyle, ile ja tobie zaoferowałem.

– Pewnie tak – odparła spokojnie. – Dlatego też nie sądzę, żebyś miał 

kłopoty ze znalezieniem kogoś na moje miejsce.

– Czego ty chcesz, Andy!? – zawołał zirytowany. – Mam spowiadać ci się 

z całego życia, żeby móc się z tobą przespać?!

–   Naprawdę   myślisz,   że   seks   to   najważniejsza   rzecz   w   małżeństwie? 

Byłam dla ciebie ważna tylko jako partnerka do łóżka?

– To przynajmniej było prawdziwe – powiedział, wstając z krzesła. Oparł 

ręce   na   stole   i   patrząc   na   nią   twardo,   mówił   dalej:   –   Prawdziwsze   niż   te 

background image

wszystkie rozmowy, których podobno tak ci brakowało. Byłem z tobą szczery, 
Andy. Ożeniłem się z tobą i byłem ci wierny. Czego jeszcze chcesz?

Westchnęła ciężko i wsparła głowę na rękach.
– Ciebie. Nie tylko twojego ciała, czy twoich pieniędzy. Chcę dzielić z 

tobą życie.

Milczał przez chwilę, po czym odezwał się zimno:
– Radziłem sobie jakoś bez ciebie przez trzydzieści dwa lata, poradzę 

sobie przez następne kilkadziesiąt.

Wyprostował się, odwrócił do niej tyłem i wsadził ręce do kieszeni.
– Oczywiście, że sobie poradzisz. Tylko czy naprawdę o to ci chodzi? 

Chcesz zasklepić się do końca i nigdy już nie być z nikim naprawdę blisko? Tak 
trudno ci się otworzyć i dzielić ze mną swoje uczucia?

– Prosisz o zbyt wiele.
Niestety, obawiała się, że to prawda. Westchnęła ze smutkiem i podniosła 

się z krzesła.

– Posprzątam tu.
Nie było sensu prowadzić dalej tej bolesnej rozmowy, która i tak niczego 

nie mogła zmienić.

Przez dłuższą chwilę spoglądał na nią zdziwiony. Najwyraźniej oczekiwał 

dalszych ataków na swoją prywatność.

– Pomogę ci – powiedział w końcu.
– Nie trzeba. Poradzę sobie z włożeniem kilku talerzy do zmywarki.
– Andy, zmywarka jest na prąd. Nie działa – przypomniał jej.
– Och! Zupełnie zapomniałam. Nie mamy więc też ciepłej wody?
– Hm – pokręcił głową.
– Więc nici z ciepłego prysznica?!
– Możemy  wykorzystać stare pionierskie sposoby. Zagrzejemy  wodę i 

będziemy się nawzajem polewać – zaproponował z figlarnym uśmiechem.

– Chyba wolę sposób morsów – będę się hartować w zimnej wodzie – 

odpowiedziała pospiesznie.

– Mimo wszystko podgrzeję trochę wody, żebyśmy mogli przynajmniej 

umyć naczynia.

Kiwnęła głową i w tym momencie usłyszała żałosny pisk dochodzący ze 

skrzynki.

– Noe! Prawie o tobie zapomniałam! Zjadłeś swoje śniadanie? – Zajrzała 

do jego miski i stwierdziła, że jest pusta. – Jak dalej będziesz miał taki apetyt, 
trzeba będzie zmienić ci imię na Goliat.

– Widzę, że obracasz się w biblijnej tematyce, Bess byłaby zadowolona. 

Może nawet udałoby ci się namówić ją, żeby go adoptowała.

– O nie! On jest mój! – zawołała zdecydowanie Andy i przytuliła pieska 

do siebie. – Zabieram go ze sobą. Jakoś sobie poradzimy, dopóki nie znajdę 

background image

większego mieszkania.

Nick otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale rozmyślił się, widząc 

wyraz jej twarzy. Wzruszył tylko ramionami i obojętnie zauważył:

– Woda się zagotowała.
Mimo   koncertu   żałosnych   pisków,   szczeniak   trafił   do   pudła,   a   Andy 

przygotowała sobie stanowisko do zmywania. Napełnili zlew wodą, poznosili 
talerze,   a   potem   milcząco   podzielili   się   zadaniami   –   Andrea   myła,   a   Nick 
wycierał naczynia.

Pracowali   zgodnie   jak   świetnie   zgrana   załoga.   Tylko   panująca   wokół 

cisza   psuła   nieco   nastrój.   Andrea   szukała   w   głowie   jakiegoś   mało 
kontrowersyjnego tematu, na który mogliby porozmawiać.

– Opowiedz mi o tym, jak cię porwali – poprosiła w końcu.
– To nie było nic takiego. Nie ma o czym opowiadać.
– Nick! – zirytowała się. – Przestań mówić tak znużonym tonem, jakby 

porwania zdarzały ci się co tydzień!

Na   chwilę   przerwał   wycieranie   talerzy   i   popatrzył   na   nią   zaskoczony 

wybuchem. Po chwili jednak zaczął mówić:

– Razem z przedstawicielami miejscowych władz jechałem na spotkanie 

służbowe. Samochód zatrzymał się na światłach i wtedy ktoś otworzył drzwi. 
Przystawili nam pistolety do głów i wyciągnęli na zewnątrz. Wpakowali nas do 
innego samochodu i wywieźli gdzieś w głąb kraju. Tam nas rozdzielili i już 
potem   nie   widziałem   swoich   towarzyszy.   Z   tego,   co   wiem,   szybko   ich 
wypuścili. Ja miałem być najważniejszą kartą w ich rozgrywce. Powiedzieli mi, 
żebym nie stawiał oporu, to nic mi się nie stanie.

– Nie bili cię? – upewniła się.
– Do czasu, kiedy nie próbowałem uciekać, nie.
– Próbowałeś uciekać?!
–   Nie   zamierzałem   siedzieć   i   czekać   na   cud.   Wiedziałem,   że   chcą 

wywrzeć   nacisk   na   swoje   władze,   a   jak   wiesz,   nasz   rząd   nie   negocjuje   z 
terrorystami. Mogli mnie trzymać całe miesiące. Postanowiłem więc uciec, ale 
za pierwszym razem się nie udało.

– Jak w końcu to zrobiłeś?
–  Kręcił   się   tam  dwunastoletni   dzieciak,   który   marzył,   żeby   zobaczyć 

Nowy Jork. Obiecałem, że go tam zabiorę, jeśli pomoże mi uciec. Którejś nocy 
poczekaliśmy,   aż   wszyscy   zasną.   Mały   zabrał   wielbłąda   swojego   wuja   i 
ruszyliśmy   do   najbliższego   miasta.   Mieliśmy   kilka   godzin   przewagi,   zanim 
tamci   się   obudzili   i   stwierdzili,   że   mnie   nie   ma.   Potem   już   było   prosto   – 
dostaliśmy się do ambasady amerykańskiej i tam się nami zajęli.

– A co z chłopcem?
– Jahed jest bezpieczny w ambasadzie. Jak tylko dostanie wizę, przyleci 

na wycieczkę do Ameryki. Postaram się, żeby to były najwspanialsze dni, jakie 

background image

dotąd przeżył. Gdyby nie on, nadal siedziałbym związany w ciemnej lepiance i 
marzyłbym o ciepłym posiłku.

– Nie dawali ci jeść? – spytała przerażona.
– Coś tam dawali, ale trudno to nazwać jedzeniem. Nie masz pojęcia, 

jakie   dania   chodziły   mi   wtedy   po   głowie.   Tymczasem   dostawałem   jedynie 
kawałek   jakiegoś   dziwnego   placka.   –   Uśmiechnął   się   smutno   i   odstawił   do 
szafki ostatni talerz.

Andy   popatrzyła   na   niego   z   wyraźną   troską,   ale   nic   nie   powiedziała. 

Wytarła dłonie, odwiesiła ścierkę i zamierzała wyjść z kuchni.

–   Andy,   poczekaj!   Ja...   Nie   tylko   o   jedzeniu   myślałem,   kiedy   tam 

siedziałem.

Podszedł do niej i najwyraźniej chciał coś powiedzieć, ale nie mógł się 

zdecydować.

– Ja też dużo o tobie myślałam, Nick.
– Naprawdę? – Wyciągnął rękę i czule dotknął jej policzka. – Wyobrażasz 

sobie, jaka to byłaby tragedia, gdybyśmy już nigdy nie mieli się pocałować, nie 
dotknąć... Spojrzała na niego smutno i wyszeptała:

– Myślałam o tym, jaki pusty byłby świat bez ciebie. Objął ją ramionami i 

przytulił. Nie protestowała, ale też nie odwzajemniła uścisku. Kiedy spojrzał na 
nią pytająco, powiedziała cicho:

–  Kocham  cię,   Nick.   Myślę,   że   zakochałam  się   w   tobie  od   pierwszej 

chwili, kiedy cię zobaczyłam. Ale nie możemy żyć razem. Nie mamy wspólnych 
planów, marzeń, nie cenimy tych samych wartości.

Opuścił ramiona i oparł się ciężko o lodówkę. Przez chwilę patrzył w 

milczeniu, po czym zapytał:

– Powiedz mi, czego pragniesz.
–   Chcę,   żebyś   mi   opowiedział   o   swoim   życiu.   Dlaczego   tak   uparcie 

trzymasz wszystkich na dystans? Co się stało z twoim ojcem? Dlaczego nie 
chcesz mieć dzieci?

– Wyobrażasz sobie mnie z dzieckiem? – odezwał się z powątpiewaniem. 

– Nie wiem, jak być ojcem, bo mój własny był zbyt kiepski, żebym mógł się 
tego nauczyć.

– Nick, na pewno...
–   Chciałaś   odpowiedzi,   więc   ją   masz   –   przerwał   jej   szorstko.   – 

Dorastałem,   nienawidząc   własnego   ojca   i   dlatego   nie   chciałbym,   aby 
kiedykolwiek   przytrafiło   się   to   mojemu   dziecku.   Nie   chcę   być   przyczyną 
czyjegoś nieszczęścia. Jedyne wyjście, jakie widzę, to nie mieć dzieci.

– Nie jesteś taki jak twój ojciec, Nick!
– Jestem! Widziałaś zdjęcia, resztę może opowiedzieć ci Bess. Jestem taki 

jak on,  chociaż  w  inny  sposób!  Mówiłaś,   że  boję  się  uczuć,  i  miałaś   rację. 
Dopóki   cię   nie   spotkałem,   nigdy   nie   pozwoliłem   sobie   na   poważne 

background image

zaangażowanie w jakikolwiek związek. A potem pojawiłaś się ty i to uczucie 
zupełnie mnie obezwładniło. Miałem wrażenie, że nie panuję już nad swoim 
życiem, że poddałem się czemuś, co jest silniejsze ode mnie. – Zrobił krok w jej 
kierunku, ale nie dotknął jej. Spojrzał jej w oczy i powiedział wolno: – Kocham 
cię, Andy. Najbardziej na świecie.  Siedziałem w brudnej lepiance, łaziły po 
mnie robaki, jadłem jakieś świństwa, żeby przeżyć, i jedyne, o czym marzyłem, 
to móc cię znowu zobaczyć.

– Och, Nick! – zawołała i rzuciła się w jego ramiona. Przytulił ją do 

siebie, a potem kontynuował:

– Kocham cię i jeśli tylko potrafisz zrezygnować z tego niedorzecznego 

marzenia o dziecku, możemy być najszczęśliwszymi ludźmi na świecie. Mogę 
dać ci wszystko, czego pragniesz... oprócz dziecka.

W   ciągu   kilku   sekund   z   niewysłowionego   szczęścia   spadła   na   dno 

zwątpienia.   Nie   wiedziała,   co   powiedzieć.   Oparła   głowę   na   jego   piersi   i 
słuchała, jak mówił dalej:

– Miałaś  rację, Andy. Zacząłem spędzać  coraz  więcej czasu  w biurze 

tylko dlatego, żeby nie być tak długo z tobą. Przerażało mnie to, jak bardzo cię 
pragnę, to, że stajesz się dla mnie coraz ważniejsza. Myślałem, że jeśli będę 
trzymał   cię   na   dystans,   uda   mi   się   zachować   kontrolę   nad   uczuciami.   Ale 
poniosłem totalną porażkę – im mniej czasu spędzałem z tobą, tym bardziej 
tęskniłem.

Andy czuła, że z oczu spływają jej długo powstrzymywane łzy. Co mogła 

zrobić? Może gdyby miała jakiś wybór, zdecydowałaby się na życie z Nickiem 
bez szans  na  to, aby  kiedykolwiek urodzić dziecko. Ale teraz nie  miała  już 
wyboru.

– Tam, w Afryce, stwierdziłem, że ty jesteś w moim życiu najważniejsza. 

Możemy   być   jeszcze   szczęśliwi,   Andy.   Jeśli   chcesz,   wezmę   długi   urlop, 
Wyjedziemy   w   podróż.   Wymyśl   tylko,   gdzie   chcesz   jechać,   a   za   kilka   dni 
możemy ruszać.

Odsunął się lekko i uniósł jej głowę, żeby zobaczyć oczy. Łzy spływały 

jej po policzkach i przez chwilę nic nie mówiła.

– Nie mogę – wyszeptała w końcu.
– Czego nie możesz?
– Nie mogę zrezygnować z dziecka – odpowiedziała z bólem.
Widziała, jak buzuje w nim złość.
–   Dlaczego   nie   potrafisz   iść   na   żadne   ustępstwa?   –   spytał   zimno.   – 

Zrobiłem wszystko, o co prosiłaś, otworzyłem przed tobą serce. To ciągle za 
mało?

– Nick, spróbuj mnie zrozumieć – poprosiła. – Straciłam rodziców, kiedy 

byłam małą dziewczynką. Przez całe lata wychowywałam się u obcych ludzi. 
Nie było mi tam źle, miałam zapewnione jedzenie i miejsce do spania, ale tylko 

background image

tyle. Od kiedy pamiętam, zawsze marzyłam o własnej rodzinie!

– Ja będę twoją rodziną, Andy. Ja i Bess.
– Nie. – Pokręciła głową i resztką sił odwróciła się od niego.
– W takim razie kłamałaś.
– Słucham? – Spojrzała na niego zaskoczona.
–   Kłamałaś   –   powtórzył   chłodno.   –   Mówiłaś,   że   mnie   kochasz.   I 

zarzucałaś mi, że pragnę tylko twojego ciała. Chyba mogę to samo powiedzieć o 
tobie – jedyne, czego ode mnie chcesz, to dziecko.

Wyszedł z kuchni, zostawiając ją na środku z bólem w sercu.
– Nie, Nick – powiedziała do siebie. – Mylisz się. Ja już mam twoje 

dziecko, ale chciałabym dostać jeszcze ciebie.

Długi, ponury dzień dobiegał wreszcie końca. Andrea zrobiła porządek w 

spiżarni i upiekła ciasteczka owsiane. Musiała się czymś zająć, żeby nie myśleć 
o wszystkim, co dziś usłyszała.

Nick siedział w salonie i czytał. Zaniosła mu kanapkę, a sama od razu 

wróciła do kuchni. Noe piszczał w pudle, domagając się, żeby wzięła go na ręce, 
ale postanowiła mu nie ulegać. Nick miał rację – nie powinna teraz rozpieszczać 
go zanadto, jeśli potem nie będzie w stanie zapewnić mu tyle samo uwagi i 
czułości. W zasadzie to samo odnosiło się do dziecka. Zastanawiała się, czy 
będzie umiała być dobrą matką. Jedno wiedziała na pewno – już teraz kochała 
swoje dziecko. Być może nie mogła mieć wszystkiego, czego pragnęła, ale z 
tego   jednego   nie   mogła   zrezygnować.   Nawet   jeśli   przez   resztę   życia   miała 
tęsknić za Nickiem.

Umyła talerze po kanapkach i poszukała czegoś do pisania. Postanowiła 

napisać list do Bess i wszystko jej wyjaśnić. Miała nadzieję, że to pomoże jej 
przy okazji uporządkować myśli.

Koło piątej na dworze zaczęło się ściemniać. Andy rozejrzała się wokół, 

ale nie miała pojęcia, gdzie Bess może trzymać świece. Przeszła do salonu i 
powiedziała:

–   Nick,   potrzebujemy   świec   albo   lampy   naftowej,   zaraz   zrobi   się 

kompletnie ciemno.

– Zajrzyj do spiżarni – odparł, nie podnosząc wzroku znad książki. – Po 

prawej stronie, za drzwiami, powinny być świece. Nie bierz za dużo, bo nie 
wiadomo, na jak długo muszą nam wystarczyć.

Ta   chłodna,   pozbawiona   emocji   odpowiedź   trochę   ją   zirytowała,   ale 

starała   się   tego   nie   okazać.   Najwyraźniej   postanowił   traktować   ją   jak 
przypadkowego   towarzysza   niedoli,   a   ona   nie   zamierzała   protestować.   Nie 
mogła mu przecież wytłumaczyć, dlaczego nie może zrezygnować z dziecka i 
zgodzić się na jego propozycję. W każdym razie, jeszcze nie teraz. Zamierzała 
oczywiście powiedzieć mu, że jest w ciąży, ale wolała to zrobić później, kiedy 

background image

już będą daleko od siebie.

Kilka minut później Nick nieoczekiwanie pojawił się w kuchni.
– Mam przygotować coś na kolację? – spytał.
– Zostało jeszcze trochę wczorajszej pieczeni, jeśli masz na nią ochotę. 

Mogę ugotować do niej ziemniaki i zrobić jakąś sałatkę – zaproponowała.

– Może po prostu zjemy pieczeń z chlebem. To będzie prostsze.
– Niestety, nie. Nie mamy już chleba. Zostało kilka kromek, ale pewnie są 

już zupełnie czerstwe.

– Hmm. To niedobrze. Nie przeżyję bez pieczywa. Piekłaś kiedyś chleb?
– Nie, a ty?
Pokręcił przecząco głową.
– Widziałem kilka  razy, jak  Bess   to robiła, ale  nie  sądzę,  żebym  coś 

pamiętał. Zróbmy teraz ziemniaki i sałatkę, a potem poszukamy jakichś książek 
kucharskich, może znajdziemy gdzieś przepis na chleb.

Andy miała poważne wątpliwości co do ich umiejętności w tej dziedzinie, 

ale   zachowała   uwagi   dla   siebie.   Ostatecznie,   nawet   gdyby   chleb   wyszedł 
niejadalny, wspólna praca dawała szansę na złagodzenie stosunków.

–   Możemy   spróbować   –   zgodziła   się,   ukrywając   brak   wiary   w   ich 

kulinarne zdolności.

–   Tymczasem   zajmij   się   ziemniakami,   a   ja   przygotuję   sałatkę   – 

zadysponował Nick.

Otworzył lodówkę i wyjął z niej warzywa.
– Jak nasze zapasy? Trzymają się jeszcze? – spytała zaniepokojona.
–   Warzywa   są   w   porządku,   ale   mleko   możemy   już   pewnie   wylać   do 

zlewu.

Westchnęła   ciężko   i   zajęła   się   obieraniem   ziemniaków.   Wolała   nie 

myśleć, co będą jedli, jeśli nadal nie będzie prądu.

Słyszała wcześniej, że znalazł gdzieś małe radio tranzystorowe, spytała 

więc:

– Znasz może prognozę pogody?
– Tak, ale nie jest najlepsza – odpowiedział, krojąc warzywa. – Nadal 

będzie padać, a w nocy zapowiadali przymrozki. Sprawdziłem drugą sypialnię, 
na szczęście już nie cieknie.

– To dobrze. Nie miałam pojęcia, że potrafisz naprawić dach.
– Jak żyjesz na farmie, musisz się nauczyć wielu rzeczy.
Rozmowa była prawie przyjacielska, odważyła się więc zapytać:
– Lubiłeś Homera, męża Bess?
Zerknął na nią szybko, po czym wrócił do krojenia pomidora.
– Był miłym facetem – odparł oględnie.
– To nie jest zbyt entuzjastyczna odpowiedź.
–   Pobrali   się   z   Bess,   kiedy   miałem   sześć   lat.   Chyba   byłem   o   niego 

background image

zazdrosny. Teraz, po latach, myślę sobie, że on też mógł być zazdrosny o mnie. 
– Wzruszył ramionami i dodał: – Homer zawsze marzył o dziecku, ale jakoś 
nigdy im się nie udało.

– Dobrze, że mieli ciebie.
– Taa... – mruknął bez przekonania i wrzucił pomidory do miski z sałatą.
Wstał z krzesła i wyjął z lodówki sos do sałatek.
– Powąchaj. Jak to pachnie, twoim zdaniem?
– W porządku. Ziemniaki będą za kilka minut, jak chcesz, możesz dalej 

czytać,   zawołam   cię,   kiedy   już   wszystko   będzie   gotowe   –   zaproponowała, 
celowo   nie   wracając   do   poprzedniego   tematu.   Nie   chciała,   żeby   czuł   się 
skrępowany pytaniami o dzieciństwo.

– Poszukam raczej przepisu na chleb, a przynajmniej na jakieś biszkopty. 

Może chociaż to umiesz upiec? – spytał z nadzieją.

– Niestety, nie – odpowiedziała z żalem. – Jedyne, czego się uczysz w 

rodzinach zastępczych, to otwieranie puszek i przyrządzanie zupek z proszku.

– To poszukam przepisów. Swoją drogą, nie sądziłem, że chleb to taki 

luksus.

Ku jej zaskoczeniu, kolacja przebiegła w całkiem miłym nastroju. Nick 

opowiadał o swoich planach związanych z firmą i tłumaczył, jak wydarzenia 
ogólnoświatowe wpływają na jego interesy.

Skończyli jeść i Andy czuła, że powoli ogarnia ją panika. Zostało jeszcze 

trochę czasu, ale potem nieubłaganie trzeba będzie iść do łóżka. Wolała nie 
myśleć,   jak   rozwiążą   ten   problem.   Na   szczęście   Nick   zaproponował,   żeby 
zagrali w scrabble, i to pozwoliło jej skupić się na czym innym.

– Nie miałam pojęcia, że umiesz w to grać – zdziwiła się w pierwszej 

chwili.

– To ulubiona gra Bess. Ciągle nas męczyła, żebyśmy z nią grali.
Nick okazał się prawdziwym ekspertem w wymyślaniu najdziwniejszych 

słówek. Ale chociaż Andy sprawdzała w słowniku wszystko, co wydało się jej 
podejrzane,   ani   razu  nie   złapała   go   na  pomyłce.   Kiedy   upchnął  swoje   dwie 
ostatnie litery w słówku „om”, prychnęła z irytacją.

– Nie ma takiego słowa!
–   Sprawdź   –   zaproponował   z   uśmiechem.   Przewertowała   słownik   i 

westchnęła z bólem.

– No dobrze, poddaję się, wygrałeś. Znasz cały słownik na pamięć?
–   Nie,   ale   jako   dziecko   specjalnie   wyszukiwałem   dziwne   wyrazy. 

Mogłem przegrywać z Bess, ale nie znosiłem, kiedy pokonywał mnie Homer.

– To nieuczciwe!  Gdybym wiedziała, że  jesteś  w tym taki dobry, nie 

zgodziłabym się na tę rozgrywkę – zaprotestowała ze śmiechem. Nie potrafiła 
powstrzymać wesołości, wyobrażając sobie małego chłopca wyszukującego w 
słowniku trudnych wyrazów po to, by zagiąć wuja.

background image

– Ty też jesteś niezła. Prawie mnie pokonałaś.
– Prawie – powtórzyła i bez skutku starała się ukryć ziewanie.
Dyskretnie spojrzała na zegarek i zauważyła, że jest już prawie jedenasta.
– Masz rację – kiwnął głową Nick. – Już późno. Czas do łóżka.
Chwila, której obawiała się przez cały dzień, właśnie nadeszła.

background image

ROZDZIAŁ ÓSMY

– Wezmę najpierw prysznic – powiedziała szybko, nie patrząc na niego. 

Miała nadzieję, że jeśli nie będzie się spieszyła, jest szansa, że Nick zaśnie, 
zanim ona się położy.

–   Dobrze,   zagrzeję   teraz   wodę   dla   ciebie,   a   kiedy   będziesz   się   myła, 

nastawię dla siebie.

Wstał z krzesła i wyjął ze spiżarni duży garnek.
–   Może   wolisz   umyć   się   pierwszy?   Ja   tymczasem   obudzę   Noego   i 

pobawię się z nim – zaproponowała niewinnie.

– Dlaczego chcesz go budzić?
– Powinien wstać i zrobić siku, żeby potem nie było żadnego wypadku w 

łóżku.

– W jakim łóżku? – spytał ostro Nick.
Nie zdziwił ją ten protest, ale tym razem nie miała zamiaru ustąpić.
– W moim łóżku. Albo śpimy razem, albo ja i Noe wracamy na kanapę do 

salonu.

– Nie bądź śmieszna!
– Nie jestem. Noe spał ze mną od początku i nie chcę, żeby czuł się 

opuszczony. I tak ciężko znosi izolację w tym pudle.

Nachyliła się nad pieskiem i pogłaskała go za uszami.
Szczeniak wydał żałosny pisk i podniósł na nią smutne oczy. A kiedy 

wzięła go na ręce, omal nie oszalał z radości.

– On już wygląda jak kupka nieszczęścia – mruknął Nick – Dobrze, jeśli 

się upierasz, może spać z nami. Ale pierwsza idziesz się myć.

– Dlaczego?
– Bo jakoś nie wydaje mi się, żebyś była w stanie przynieść mi ten gar 

wypełniony wrzątkiem, Andy.

Musiała przyznać, że w tym wypadku miał rację. Nie szkodzi, w takim 

razie postara się zasnąć, zanim Nick wróci z łazienki.

Głaskała Noego i czekała, aż woda się zagotuje. Piesek lizał ją szorstkim 

językiem i piszczał radośnie.

– Muszę przyznać, że jest rozkoszny – odezwał się Nick.
– Widzisz! – zawołała z triumfem. – Wiedziałam, że go polubisz.
– Dlaczego miałbym go nie polubić? Szczeniaki są rozczulające, jeśli nie 

liczyć zasikanych dywanów, plam na meblach, pcheł i...

– Noe nie ma pcheł! – zaprotestowała gwałtownie.
– Jeśli ma spać z nami, lepiej, żeby tak było. Woda już się gotuje. Zaniosę 

ci ją do łazienki.

Wyszli z kuchni i Andy od razu poczuła, że temperatura w całym domu 

background image

wyraźnie spadła. Kiedy się rozbierała, otoczył ją taki chłód, że cała się trzęsła. 
Może to dobrze, że myje się pierwsza. Jakoś nie wyobrażała sobie, że mogłaby 
tu spędzić długie minuty, czekając, aż Nick zaśnie.

Opłukała się pospiesznie i szybko włożyła piżamę.
Przebiegła do sypialni i czym prędzej owinęła się kocami. Drżała z zimna, 

ale miała  nadzieję, że zaraz dostanie Noego i razem się zagrzeją. A potem, 
oczywiście, dojdzie jeszcze Nick.

Śmieszne, tak protestowała przeciw jego pomysłowi, a teraz prawie nie 

mogła się doczekać, aż wszyscy będą już w łóżku i od razu zrobi się cieplej.

– Nick! Już wyszłam! – zawołała.
Po chwili wszedł do pokoju, niosąc w jednej ręce Noego, a w drugiej jakiś 

dziwny przedmiot. Szybko przytuliła psa i spojrzała na Nicka ze zdziwieniem.

– Co to jest?
– Termofor. Włóż go sobie pod kołdrę, powinien choć trochę cię ogrzać.
Zrobiła, jak kazał, i westchnęła z rozkoszą.
– Cudownie, Nick. Dziękuję. Już myślałam, że zamarznę.
Nick uśmiechnął się zadowolony i powiedział:
– Tylko nie wykorzystaj całego ciepła, dopóki nie wrócę!
Podobnie jak ona, Nick też nie zabawił długo w łazience. Już po chwili 

wbiegł do sypialni, szczękając zębami z zimna.

– To była rekordowo krótka kąpiel – rzucił, owijając się kołdrą.
Czuła, że cały drży, przesunęła więc termofor w jego stronę.
– Dzięki – mruknął i przyciągnął ją do siebie.
– Nick! Uważaj na Noego! – krzyknęła przerażona.
– Co robi ten szczeniak między nami? – zdziwił się. – Nie ogrzejemy się, 

jeśli będziemy leżeć metr od siebie.

Nie miała zamiaru przyznać się, że używała Noego jako przyzwoitki.
–   Nie   leżymy   metr   od   siebie   –   zaprotestowała.   –   Całkiem...   całkiem 

dobrze cię czuję.

Aż  za dobrze,  dodała  w duchu.  Świadomość,   że  na wyciągnięcie  ręki 

znajduje się jego kuszące ciało, była dostatecznie rozgrzewająca. Sprawiała, że 
miała ochotę wtulić się w jego ramiona i zanurzyć w rozkosznym cieple. Nie 
zamierzała jednak poddać się tym pragnieniom.

– To dziwne, bo jedyne, co ja czuję, to kłębek sierści w okolicach łokcia. 

Nie   wygłupiaj   się,   Andy,   możemy   przynajmniej   wspólnie   grzać   stopy   na 
termoforze.

Zgodziła się z nim w duchu i przesunęła nogi w jego kierunku. Oboje 

mieli na sobie grube skarpety, nie sądziła więc, że sytuacja będzie zbyt intymna.

Po chwili musiała przyznać, że się myliła. Bliskość stóp Nicka, nawet w 

grubych skarpetach, działała na nią podniecająco. A fakt, że próbował spleść jej 
łydki ze swoimi, wcale jej nie pomagał.

background image

– Nick!
– Hmmm...? – wymruczał, udając, że prawie śpi.
– Przestań!
– O, przepraszam. Próbowałem tylko ułożyć się jakoś wygodnie.
Nie wierzyła mu, ale nie zmieniła pozycji. Nie potrafiła zrezygnować z 

przyjemnego ciepła, które zaczęło ją ogarniać. Nieznacznie przysunęła się bliżej 
i   postanowiła,   że   nie   pozwoli   mu   wykorzystać   sytuacji.   Będą   się   nawzajem 
ogrzewać, ale nic więcej. Jeśli będzie trzeba, nie zaśnie przez całą noc, będzie 
pilnować, żeby Nick nie posunął się za daleko.

To była ostatnia myśl, jaką zapamiętała.
Następnego ranka obudził ją lekki pocałunek.
– Leż. Wypuszczę Noego na chwilę i zapalę gaz w kuchni, żeby choć 

trochę się zagrzało.

Otworzyła oczy, ale jedyne, co zobaczyła, to znikające za drzwiami plecy 

Nicka. Zakopała się w pościeli i z całej siły próbowała powstrzymać mdłości. 
Zapomniała wczoraj o herbatnikach.

Mimo   wysiłków   żołądek   fikał   koziołki,   więc   wstała   czym   prędzej   i 

szybko   pobiegła   do   łazienki.   Po   kilku   minutach   równie   szybko   wróciła   do 
sypialni i okryła się szczelnie kocami.

– Andy? – spytał Nick z troską, wsuwając głowę do pokoju. – Dobrze się 

czujesz? Wydawało mi się, że wymiotowałaś.

Wysunęła głowę spod koca i odpowiedziała najspokojniej, jak umiała:
– Nie, trochę kasłałam i pewnie dlatego tak pomyślałeś. Nick zmarszczył 

brwi i podszedł do niej.

– Mam nadzieję, że nie jesteś chora.
– Skąd. Po prostu zakrztusiłam się, to wszystko. Gdzie Noe?
– W pudełku. I bardzo mu się to nie podoba. Będziemy chyba mieli spore 

kłopoty z nauczeniem go samodzielności.

Już kolejny raz mówił tak, jakby planował wspólną przyszłość z nią i 

psem. Nie wiedziała, czy robi tak specjalnie, ale słuchanie o tym było dla niej 
bolesne.

– Jest jeszcze młody. Mam nadzieję, że nauczy się wszystkiego, zanim 

dorośnie – odparta wymijająco.

– A ja myślę, że owinie sobie ciebie wokół łapy. Wracam do kuchni. 

Zjesz śniadanie, czy wolisz zostać jeszcze chwilę w łóżku?

– Poleżę trochę. Nie chce mi się wychodzić z tego ciepełka.
Pochylił się nad nią i lekko pocałował.
Leżała przykryta kołdrą prawie po czubek nosa, miała więc nadzieję, że 

nie zauważył jej zaskoczenia.

Kiedy wyszedł, starała się zasnąć, ale zbyt wiele myśli kołatało się jej po 

głowie. Zastanawiała się, czy powinna przyznać się Nickowi, że jest w ciąży. 

background image

Jak długo jeszcze uda się jej utrzymać to w tajemnicy?

Próbowała   sobie   wyobrazić   jego   reakcję.   Przychodziły   jej   do   głowy 

najróżniejsze   warianty   –   od   najbardziej   optymistycznego,   po   taki,   o   którym 
wolała nawet nie myśleć – że Nick odrzuci ją i dziecko.

Nie   chciała   nawet   zgadywać,   która   ewentualność   jest   najbardziej 

prawdopodobna.

W końcu poczuła się tak udręczona, że ubrała się i przeszła do kuchni.
Nick rozpalił wszystkie cztery palniki i dzięki temu pomieszczenie trochę 

się nagrzało. Andy podeszła szybko do kuchenki i ogrzewała ręce nad ogniem.

– Nie podchodź za blisko – ostrzegł ją Nick.
– Nie jestem idiotką. – Rzuciła mu piorunujące spojrzenie i skrzywiła się.
– Wstałaś z łóżka lewą nogą? – spytał niewinnie i dalej rozkładał karty na 

stole. Najwyraźniej znowu zabawiał się stawianiem pasjansa.

– Nie! – zawołała zdenerwowana. Po chwili jednak spróbowała stłumić 

złość i odezwała się pojednawczym tonem: – Przepraszam. Po prostu jestem już 
sfrustrowana tą sytuacją. Jak myślisz, ile to jeszcze potrwa?

– Co? Ulewa czy nasze uwięzienie?
–   Jedno   i   drugie.   Myślisz,   że   uda   im   się   naprawić   linię   telefoniczną, 

zanim   przestanie   padać?   –   W   tym   momencie   coś   przyszło   jej   do   głowy.   – 
Sprawdzałeś ostatnio telefon?

Nie   czekając   na   odpowiedź,   podbiegła   do   aparatu   i   sięgnęła   po 

słuchawkę. Odpowiedziała jej głucha cisza. Naciskała kilkakrotnie na widełki, 
ale bez rezultatu.

Odwróciła   się   zniechęcona   i   zobaczyła,   że   Nick   przygląda   jej   się 

spokojnie.

– Tak – odpowiedział w końcu. – Sprawdzałem.
–   Domyślam   się,   że   dla   ciebie   to   też   niewygodna   sytuacja.   W   biurze 

pewnie się martwią, że tak długo cię nie ma.

– Dzwoniłem z lotniska i uprzedziłem o swojej nieobecności.
– Szkoda. Może zorganizowaliby jakieś poszukiwania – mówiła Andy 

prawie z rozmarzeniem. – Wysłaliby po nas śmigłowiec policyjny...

–   Wątpię.   Policyjne   śmigłowce   zajmują   się   teraz   poważniejszymi 

przypadkami niż nasz. – Dołożył kolejną kartę w długim rządku i zapytał: – 
Chyba czas na śniadanie. Przygotujesz coś?

– Mogę coś zrobić, pod warunkiem że nie będzie to smażony boczek. Co 

powiesz na naleśniki?

– Myślę, że Noe i ja wolelibyśmy boczek, ale rozumiem, że mogło ci się 

to znudzić. Niech już będą naleśniki.

Andy   nie   dała   się   nabrać   na   sprytne   zagranie   z   psem   i   zaczęła 

przygotowywać  ciasto  naleśnikowe.  Rozgrzewała   właśnie  patelnię,  gdy  Nick 
skończył układać pasjansa i otworzył lodówkę.

background image

– Chcesz soku?
– Jeśli nie ma już mleka, to tak.
– Nie zauważyłem wcześniej, że jesteś entuzjastką mleka.
Bo nie była. Od kiedy jednak dowiedziała się, że jest w ciąży, starała się 

bardziej niż dotychczas dbać o zdrowie.

– Ostatnio postanowiłam zdrowo się odżywiać. Sam zauważyłeś, że nie 

wyglądam najlepiej.

Kiedy zjedli już naleśniki i posprzątali po śniadaniu, Andy gorączkowo 

zaczęła   się   zastanawiać,   co   zrobić   z   resztą   dnia.   Nieoczekiwanie   Nick 
zaproponował:

– Może masz ochotę na małe pranie? Kończą nam się czyste ubrania.
– Tobie się kończą czyste ubrania, ja mam jeszcze kilka sztuk. I na pewno 

nie mam ochoty prać twoich rzeczy. Ale chętnie zobaczę, jak ty to robisz.

– Obawiałem się takiej odpowiedzi. Nie miałem pojęcia, że życie bez 

gosposi jest aż do tego stopnia skomplikowane – westchnął ciężko Nick, ale nie 
zrezygnował. – A co powiesz na to: ja rozpalę w kominku, a ty zrobisz pranie?

– A może ja rozpalę, a tobie dorzucę kilka sztuk swojej garderoby?
– Hmm, nie do końca to miałem na myśli. W porządku. Pozbieram swoje 

ciuchy, a potem poddam się twoim instrukcjom w tej kwestii.

Znowu ją zaskoczył. Nie wyobrażała go sobie pochylonego nad miską 

pełną piany i brudnych ubrań, ale musiała przyznać, że podczas tych kilku dni 
nie pierwszy  raz odkrywała w nim zalety, o które dotychczas  nawet  go nie 
podejrzewała.   Okazało   się,   że   jeśli   chciał,   był   całkiem   miłym,   ugodowym 
człowiekiem. I na pewno byłby świetnym ojcem. O ile tylko zaakceptowałby 
siebie w tej roli.

Po chwili pojawił się w kuchni ze stertą ubrań pod pachą.
– Jestem gotów. Zaczynaj lekcję.
Wydawała mu instrukcje, nie do końca wierząc, że istotnie można nie 

wiedzieć, jak się pierze skarpetki. Jednak obserwując niewprawne ruchy Nicka i 
jego zaskoczenie, gdy zauważył, że plamy znikają, zrozumiała, że to możliwe.

Kiedy skończył, rozwiesił sznur między szafkami kuchennymi i powiesił 

na nim swoje rzeczy. Spoglądał na rząd czystych ubrań z wyraźną satysfakcją i 
widać było, że jest z siebie dumny.

Razem   sprzątnęli   kuchnię   i   przeszli   do   salonu.   Podczas   gdy   Nick 

zajmował   się   rozpalaniem   w   kominku,   Andrea   poszukała   sobie   czegoś   do 
czytania. Już po chwili ogień buzował wesoło, a oni zawinięci w koce rozsiedli 
się z książkami na kanapie.

Niedługo potem Andy  zapadła w drzemkę.  Obudziło ją pomrukiwanie 

Noego. Psiak wpatrywał się w okno i próbował groźnie poszczekiwać.

Andy ziewnęła przeciągle i spytała:
– Co się dzieje?

background image

Nick odłożył swój kryminał.
– Myślę, że Noe coś wyczuł.
Wysunął się spod koca i podszedł do okna. Zaciekawiona Andy dołączyła 

do   niego,   ale   poza   strugami   deszczu   nie   mogła   nic   dostrzec.   Jednak   Noe 
wyraźnie coś wyczuwał. Prężył się w jej ramionach i próbował groźnie warczeć.

– Zdaje mi się, że mamy towarzystwo. W zasadzie Noe je ma. Jakieś psy 

błąkają się po okolicy.

– Szczeniaki? – spytała Andy.
– Nie sądzę. A gdyby nawet, nie możemy przygarnąć ani jednego psa 

więcej. Poza tym te wyglądają raczej na takie, które nie zadowolą się miską 
mleka. Dla nich my sami bylibyśmy niezłą kolacją.

Andy wytężyła wzrok i dostrzegła sforę psów kręcących się koło ganku.
– Wyglądają, jakby były śmiertelnie wygłodzone – powiedziała cicho.
Nick objął ją ramieniem i przyciągnął do siebie.
– Pewnie są. Ale nie możemy im nic dać, Andy. Jeśli dostaną coś do 

jedzenia, już stąd nie pójdą.

– Wiem, ale tak przykro na nie patrzeć.
– Andy, powódź dała się wszystkim nieźle we znaki. Uratowałaś Noego i 

to wszystko, co możemy  zrobić. Te psy na zewnątrz są wystarczająco duże, 
żeby same mogły się o siebie zatroszczyć. – Spojrzał na Noego, którego tuliła w 
ramionach,   i   dodał:  –   Poza   tym  Noe  wcale   nie   wydaje   się   zachwycony   ich 
towarzystwem. I zupełnie mu się nie dziwię.

Andy oparła głowę na jego piersi i przytuliła się nieśmiało. Nick objął ją 

ręką i natychmiast ogarnęło ją rozkoszne poczucie bezpieczeństwa.

– Masz rację. Jak myślisz, kiedy sobie pójdą?
– Pewnie dopiero jak się ściemni. Do tego czasu nie otwieraj drzwi i nie 

wychodź na ganek.

–   Zgoda.   –   Kiwnęła   głową   z   ciężkim   westchnieniem.   Zaśmiał   się 

zaskoczony i spytał:

– Tak ci szkoda spacerów po ganku?
–   Nie,   oczywiście,   że   nie.   Myślałam   o   czym   innym.   Jak   daleko   stąd 

mieszkają sąsiedzi Bess?

–   Jedna   farma   jest   jakieś   trzy   kilometry   na   zachód,   a   druga   około 

dziesięciu kilometrów na południe. To te najbliższe. Dlaczego pytasz?

– Myślałam, że moglibyśmy się tam wybrać. Może sąsiedzi mają jakiś 

kontakt ze światem? Być może niektóre telefony nadal działają?

– A jeśli nie, zrobimy kilka kilometrów na darmo? Albo zostaniemy tam i 

spędzimy kilka dni z obcymi ludźmi? Nie wiemy nawet, czy mają dość jedzenia. 
–   Potrząsnął   lekko   głową.   –   Nie,   Andy,   to   nie   jest   dobry   pomysł.   Tu 
przynajmniej mamy ciepło, sucho i przez kilka następnych dni nie grozi nam 
głód. Wiem, że jesteś sfrustrowana tą sytuacją, ale nie mamy innego wyjścia, niż 

background image

czekać cierpliwie, aż naprawią linię telefoniczną.

– Uhmm – zgodziła się bez entuzjazmu.
–   Ej,   spójrz   na   to   z   innej   strony.   Zapewniam   cię,   że   to   komfortowa 

sytuacja   w   porównaniu   z   tym,   co   przeżywałem   jeszcze   kilka   tygodni   temu. 
Żadna afrykańska lepianka nie może równać się z domem Bess, a i jedzenie jest 
nawet   lepsze   niż   to,   które   podają   w   niejednej   restauracji.   –   Pochylił   się   i 
wyszeptał jej do ucha: – Ale najlepsze ze wszystkiego jest twoje towarzystwo.

Uśmiechnęła się wzruszona i uniosła głowę, żeby na niego spojrzeć, a 

wtedy   zaczął   ją   delikatnie   całować.   Poczuła   znajome   dreszczyki   w   okolicy 
kręgosłupa.

Nagle Nick poczuł na policzku niezbyt delikatne liźnięcia. No nie, to nie 

mogła być Andrea, więc...

– Jak wrócimy do Chicago, ten cholerny pies będzie musiał się nauczyć, 

że nie może zawsze być z nami – wymruczał, przerywając na chwilę pocałunek. 
– Myślisz, że wystarczy mu nasze mieszkanie, czy będziemy musieli poszukać 
domku z ogródkiem?

Przygryzła lekko wargi, niepewna, co odpowiedzieć. Przyjazny nastrój, 

jaki panował między nimi od wczoraj, bardzo jej odpowiadał, ale nie mogła 
oszukiwać   Nicka.   Nie   chciała   stwarzać   pozorów,   że   myśli   o   wspólnej 
przyszłości. Westchnęła z bólem i odparła cicho:

– Noe i ja nie wrócimy do Chicago, Nick. Poczuła, że cały sztywnieje. 

Jego   ręce   znieruchomiały   na   jej   plecach,   odsunął   ją   od   siebie   i   zapytał   z 
tłumioną złością:

– Co powiedziałaś?
–   Nigdy   nie   mówiłam,   że   Noe   i   ja   wrócimy...   że   będziemy   razem 

mieszkać w Chicago.

Jego błękitne oczy spoglądały na nią lodowato.
– Obiecałem ci przecież, że dostaniesz wszystko, czego pragniesz! Staram 

się zmienić dla ciebie! To wciąż za mało?! Nie możemy żyć oddzielnie! Nie 
widzisz, że jesteśmy dla siebie stworzeni? Co jeszcze jest nie tak?

Spuściła wzrok i potrząsnęła głową.
–   Mówiłam   ci   już,   Nick   –   odpowiedziała   smutno.   –   Nie   mogę 

zrezygnować z dziecka.

background image

ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY

Widziała, jak narasta w nim złość. Zacisnął usta w wąską kreskę i milczał 

przez dłuższą chwilę. W końcu odezwał się chrapliwym głosem:

– Więc nie godzisz się na żaden kompromis? Chcesz dostać wszystko 

albo nic?

– Nie mogę zgodzić się na taki kompromis – próbowała tłumaczyć. – 

Opowiadałam ci o latach, które spędziłam w rodzinach zastępczych i o moich 
marzeniach. Nie potrafię z nich zrezygnować.

– Ja jestem twoją rodziną – powtórzył Nick z mocą i złapał ją za ramiona. 

– Ja i Bess będziemy dla ciebie najlepszą rodziną, jaką możesz mieć.

W jego głosie było tyle pasji i zaangażowania. Gdyby tylko Andy miała 

jakiś wybór, pewnie by uległa. Potrząsnęła jednak głową ze smutkiem i starała 
się   nie   patrzeć   mu   w   oczy.   Ból,   jaki   w   nich   widziała,   był   zbyt   trudny   do 
zniesienia.

– A co, jeśli nie mogę mieć dzieci? – spytał. – Mogłem na coś chorować, 

mogłem mieć operację, która na zawsze pozbawiła mnie możliwości...

– Ale nie miałeś.
– Skąd wiesz? Nigdy nie chciałem mieć dzieci, więc skąd pewność, że nie 

poddałem się sterylizacji?

Andy ugryzła się w język. Musi być bardziej ostrożna, w przeciwnym 

razie Nick zorientuje się, co przed nim ukrywa.

– A poddałeś się? Jeśli tak, powinieneś był powiedzieć mi o tym przed 

ślubem.

Opuścił ręce i zrobił krok do tyłu.
– Dlaczego? Ty też nie mówiłaś mi wtedy, że dziecko i rodzina są dla 

ciebie tak ważne.

Miał rację. Nie rozmawiali o tym, jak zresztą o wielu innych istotnych 

sprawach. Dziś Andy wiedziała, że to był błąd. Wtedy jednak była zakochana 
bez pamięci. Naiwnie wierzyła, że oboje pragną tego samego i wszystko jakoś 
się ułoży.

–   Masz   rację   –   przyznała   zrezygnowanym   głosem.   –   Powinnam   była 

porozmawiać   z   tobą   o   tym.   Jednak   ty   też   powinieneś   mi   powiedzieć,   jeśli 
poddałeś się operacji.

Odwrócił się do niej tyłem i patrzył przez okno.
– Nie miałem operacji, ale myślałem o tym – odpowiedział po chwili.
Przyglądała mu się w milczeniu. Co mogła powiedzieć? Jedyne, co czuła, 

to radość z faktu, że jednak tego nie zrobił.

– Więc mówisz, że nie możesz do mnie wrócić, dopóki nie zgodzę się na 

dziecko? – spytał po chwili namysłu.

background image

Skinęła głową.
– Ale kochasz mnie? Znowu potaknęła.
Zacisnął ręce i wsunął je do kieszeni. Przez chwilę zastanawiał się nad 

czymś w skupieniu, w końcu podszedł bliżej i spojrzał jej poważnie w oczy.

– Jesteśmy małżeństwem dopiero od kilku miesięcy, spróbujmy przeżyć 

razem jeszcze rok. Przyznaję, że byłem trochę... niedostępny, ale obiecuję, że 
spróbuję   nad   sobą   popracować.   –   Uśmiechnął   się   swoim   najbardziej 
uwodzicielskim uśmiechem, który zawsze sprawiał, że Andy miękły kolana. – 
Miałaś   rację,   bałem   się   swojego   uczucia   do   ciebie.   Jedyną   osobą,   którą 
wcześniej kochałem i której ufałem, była Bess. Ale przekonałaś mnie, że to 
błąd.   Obiecuję,   że   będę   się   starał   to   zmienić.   Dajmy   sobie   jeszcze   rok 
spokojnego życia, a potem możemy wrócić do rozmowy o twoich planach.

To, co mówił, brzmiało wspaniale. Odpowiedzialnie. Ugodowo. I było 

absolutnie niemożliwe.

Andrea   uniosła   głowę   i   spojrzała   na   Nicka   uważnie.   Stał   przed   nią   i 

patrzył wyczekująco. Uosobienie kobiecych marzeń. Przystojny, czuły, bogaty, 
troskliwy. Gdyby ta rozmowa toczyła się dwa miesiące wcześniej, czułaby się 
najszczęśliwszą kobietą na ziemi. Teraz jednak było już za późno.

Milczała   długo,   bo   okrutne   słowa,   które   musiała   wypowiedzieć,   nie 

chciały przejść jej przez gardło. Nie mogła go jednak okłamywać.

– Nie – wyszeptała i natychmiast się odwróciła, by ukryć smutek.
Przez   chwilę   w   pokoju   panowała   przeraźliwa   cisza.   Potem   Andy 

usłyszała głos Nicka nabrzmiały z trudem powstrzymywaną wściekłością:

– Dlaczego wcześniej mi nie powiedziałaś?
Odwróciła się szybko, niepewna, jak ma rozumieć to pytanie.
– Czego?
– Może być tylko jedna przyczyna twojego uporu. A jeśli tak, to była 

bardzo nieuczciwa gra!

Serce   jej   zadrżało.   Odgadł   więc   jej   tajemnicę   i   rozwścieczyło   go   to 

bardziej, niż mogła przypuszczać w najgorszych wyobrażeniach.

– Nick, to nie tak. Zamierzałam cię poinformować...
– Poinformować mnie?! Jak miło z twojej strony! Czy wolno zapytać, 

kiedy chciałaś to zrobić? Gdy wyciśniesz ze mnie już wszystko, co chciałaś 
usłyszeć i doprowadzisz mnie do emocjonalnej ruiny? Jakie jeszcze tortury dla 
mnie przygotowałaś?

Nie mogła tego słuchać. Każde słowo godziło ją w samo serce.
– Nick, nie chciałam wywierać na ciebie presji...
– Kim on jest?! – krzyknął, przerywając jej. Przez chwilę patrzyła na 

niego zszokowana. Nie rozumiała, o co mu chodzi.

– Kim on jest, do cholery!? – powtórzył coraz bardziej zdenerwowany. – 

Pracuje u mnie?

background image

– O czym ty mówisz? – Wpatrywała się w niego z niedowierzaniem.
–   Kim   jest   ten   facet?   Człowiek,   z   którym   chcesz   mieć   dziecko?   – 

wyjaśnił, widząc jej zdziwienie. – Jeśli pracuje u mnie, wyleci z firmy, jak tylko 
wrócę do miasta!

–   Nie,   to   nie   jest   ktoś,   kto   pracuje   u   ciebie   –   odpowiedziała   wolno. 

Próbowała myśleć logicznie, ale nie była w stanie. Absurdalny pomysł Nicka, 
jego złość i determinacja sprawiały, że nie potrafiła ogarnąć sytuacji.

– Ach, więc to ktoś z Kansas City. Nie powiem, nie marnowałaś czasu. 

Jaki on jest? Przystojny i bogaty? – pytał kpiąco, nawet nie starając się ukryć, że 
chce ją zranić.

– Moje życie to nie twoja sprawa – odpowiedziała, odwracając wzrok.
– Nie do końca. Nadał jesteś moją żoną. Patrzyła na niego i bezradnie 

potrząsała głową. Nie docierało do niej, o co ją oskarżał. Poczuła, że ogarnia ją 
chłód. Za chwilę zacznie trząść się z zimna. Przytuliła Noego mocniej, jakby 
chciała się w ten sposób ogrzać.

– Spałaś już z nim? – syczał dalej Nick. – Zdążyliście popracować nad 

dzieckiem, które tak bardzo chcesz mieć?

Wpatrywała się w niego z bólem. Nie wiedziała, jak mogło mu przyjść do 

głowy coś takiego. Jak mógł uwierzyć, że pragnęła innego mężczyzny?

– To jakiś absurd, Nick! Nie ma nikogo innego!
–   Nie   zaprzeczaj!   Nagle   obleciał   cię   strach,   że   jak   się   przyznasz,   to 

wpłynie to na podział majątku przy rozwodzie? – pytał kpiąco.

Ze wszystkich sił starała się powstrzymać napływające do oczu łzy. Nie 

chciała, żeby wiedział, jak bardzo bolą ją te oskarżenia.

Przycisnęła do siebie Noego i skierowała się do drzwi.
– Dokąd idziesz?
–   Gdziekolwiek,   gdzie   nie   ma   ciebie.   Niestety,   nie   miała   zbyt   wielu 

miejsc do wyboru.

Przez kilka następnych minut siedziała odrętwiała przy kuchennym stole i 

próbowała pozbierać myśli. Wszystko, co mówił Nick, sprawiało, że jej serce 
kuliło się z bólu, ale nie wiedziała, jak rozwiać jego podejrzenia. Miała coraz 
mniejszą   ochotę,   żeby   powiedzieć   mu   prawdę.   W   każdym   razie   nie   mogła 
zrobić tego teraz, a wiedziała, że tylko prawda oczyści ją z tych wstrętnych 
podejrzeń.

Głaskała   psiaka   po   grzbiecie   i   patrzyła   smutno   przed   siebie.   Nie 

wiedziała,   czym   się   zająć,   żeby   uspokoić   nerwy   i   przestać   rozpamiętywać 
bolesne słowa Nicka.

Nagle jej wzrok padł na książkę kucharską, którą wczoraj przeglądali, i 

już   wiedziała,   czym   się   zajmie.   Upiecze   chleb!   To   będzie   wystarczająco 
absorbujące zajęcie.

background image

Szybko zgromadziła na stole potrzebne produkty i przystąpiła do pracy. 

Wsypała mąkę do miski,  rozpuściła drożdże i wyrabiała ciasto z taką pasją, 
jakby chciała wyrzucić z siebie całą złość. Następnie odstawiła miskę na półkę 
nad kuchenką i znów usiadła. Za godzinę trzeba wyrobić ciasto po raz drugi i 
wtedy znowu będzie mogła sobie wyobrażać, że ma w rękach niemądrego faceta 
rzucającego na nią niemądre podejrzenia.

W tym momencie drzwi się otworzyły i do kuchni wszedł Nick. Spojrzała 

na niego niechętnie, dając mu odczuć, że wkroczył na jej terytorium.

– Czego chcesz?
– Przyszedłem po radio. Zaraz będzie prognoza pogody. – Sięgnął na 

półkę i już miał wychodzić, kiedy spojrzał na nią z ciekawością. – Co robiłaś?

– Nic – odparła twardo.
– Masz mąkę na policzku. Piekłaś coś?
– To nie twoja sprawa – powiedziała twardo, nie patrząc na niego.
Zacisnął usta i przez chwilę myślała, że wyjdzie bez słowa, ale pomyliła 

się.

–   Andrea,   przypominam   ci,   że   ciągle   jesteśmy   uwięzieni   pod   jednym 

dachem. Jeśli uznasz, że nie chcesz już dla mnie gotować, jakoś to zniosę. Ale to 
chyba trochę dziecinne zagranie.

– Nie powiedziałam, że nie będę gotować dla nas obojga. Ale nie mam 

ochoty na pogawędki z kimś, kto oskarża mnie o... – Nie mogła wykrztusić z 
siebie tych strasznych słów, które wcześniej usłyszała.

– O zdradę? – podpowiedział.
– Tak. O zdradę.
– Ciekawe, że tak nerwowo na to zareagowałaś...
–   Nie   prowokuj   mnie!   Nigdy   cię   nie   zdradziłam,   ale   sam   fakt,   że 

sugerujesz coś takiego, jest dla mnie wystarczająco wymowny. Najwyraźniej 
wcale mnie nie znasz.

–   W   porządku   –   przyznał   ku   jej   zaskoczeniu.   –   Może   trochę   się 

pospieszyłem. Ale nawet jeśli jeszcze tego nie zrobiłaś, nie rozumiem, dlaczego 
zabawiasz się ze mną, skoro i tak znalazłaś już sobie kogoś na moje miejsce.

– Nick, przysięgam...
– Przestań, Andy! Po prostu przestań! To zbyt bolesne! Odwrócił się i 

wyszedł z kuchni.

Znowu została sama z tysiącem kłębiących się w głowie myśli. Czy Nick 

uważał, że ona jest z kamienia? Że dla niej to nie było bolesne? Czy sądził, że 
łatwo jej przyszło podjąć decyzję o odejściu? Przez ostatnie tygodnie cierpiała 
każdej nocy, kiedy kładła się sama do łóżka. A wizja reszty życia bez Nicka 
sprawiała, że serce jej krwawiło.

Nalała   wody   do   czajnika   i  postanowiła   zrobić   sobie   herbatę.  To   choć 

trochę wypełni jej czas, zanim trzeba będzie znowu zająć się chlebem.

background image

Reszta popołudnia upłynęła jej na wyrabianiu ciasta. Nie miała pojęcia, że 

ciasto  chlebowe   musi  rosnąć   kilka  razy,  zanim  będzie  gotowe.  Wreszcie  po 
siódmej wieczorem wstawiła blachę do piekarnika i niecierpliwie czekała na 
efekt.

Przez cały czas Nick nie dawał znaku życia. I dobrze. Postanowiła, że 

jutro zamienią się rolami. Ona zajmie salon i poleży z książką, a on będzie 
siedział w kuchni i przygotowywał jedzenie.

Wzięła Noego na ręce i zastanawiała się właśnie, gdzie go jutro umieścić, 

kiedy drzwi się otworzyły i stanął w nich Nick.

– Planujesz wkrótce jakąś kolację, czy mam sobie sam coś znaleźć?
– Zamierzałam właśnie upiec kurczaka. Co chcesz do tego? Mogą być 

ziemniaki? – spytała chłodnym tonem.

Zerknął na nią zdziwiony, ale odpowiedział uprzejmie:
– Naturalnie. Może obiorę?
– Jeśli sobie życzysz.
Wyjęła   kurczaka   z   zamrażarki   i   zaczęła   go   przyprawiać.   Nick   wziął 

koszyk z ziemniakami i rozsiadł się za stołem.

– Coś tu bardzo ładnie pachnie – powiedział po chwili.
– Piekę chleb.
– Mówiłaś, że nie umiesz tego robić.
– Nauczyłam się – odpowiedziała krótko i skupiła się na przyrządzaniu 

mięsa. Nie miała ochoty wdawać się w towarzyskie pogawędki.

Wkładała właśnie pierwszy kawałek kurczaka na rozgrzany olej, kiedy 

Nick odezwał się znowu:

– Od jutra ma się trochę ocieplić.
– To dobrze.
– Jeśli tak będzie, wybiorę się do najbliższej farmy. Udko prawie wypadło 

jej z ręki.

– Co powiedziałeś?
– Jeśli jutro się ociepli, pójdę do sąsiadów. Może ich telefon działa albo 

mają samochód, który mogliby pożyczyć lub chociaż podwieźć mnie do miasta 
– odpowiedział, nie podnosząc wzroku znad ziemniaków.

– A co z psami? Nie boisz się, że cię zaatakują?
– Do jutra pewnie już sobie pójdą.
– Nick, nie sądzę, żeby to był dobry pomysł – powiedziała wolno. – To 

zbyt niebezpieczne.

– Nic mi się nie stanie. – Odłożył nóż i zerknął do garnka. – Dużo jeszcze 

tych ziemniaków?

Nie rozumiała, jak na jednym oddechu może mówić o tym, że zamierza 

narażać swoje życie i zaraz potem o tak przyziemnych rzeczach jak ziemniaki. 

background image

Potrząsnęła głową z niedowierzaniem.

– Będę się bała zostać tu sama.
– Dużo jeszcze? – domagał się odpowiedzi.
– Jeszcze kilka. Czy ty w ogóle mnie słuchasz? Nie chcę, żebyś tam szedł. 

To zbyt ryzykowne.

– Jeśli zamkniesz się w domu i nie będziesz nigdzie wychodziła, nic ci się 

nie powinno stać.

–   Nie   rozumiem,   dlaczego   nagle   chcesz   tam   iść.   Jeszcze   niedawno 

mówiłeś, że to nie ma sensu.

– Wiesz dlaczego, Andy – odparł nieoczekiwanie, patrząc jej prosto w 

oczy. – Nie wytrzymamy tak długo.

Łzy ponownie napłynęły jej do oczu. Musiała głęboko odetchnąć, żeby 

uspokoić emocje.

– Jak? Popołudnie upłynęło nam całkiem nieźle. Możemy spędzać czas z 

dala od siebie i czekać, aż nas ktoś uwolni.

Wrzucił kolejny kartofel do garnka i spojrzał na nią dziwnym wzrokiem.
– Cierpliwość nie jest moją największą zaletą, Andy, powinnaś o tym 

wiedzieć.   A   powolna   śmierć   nigdy   mnie   nie   pociągała.   Dlatego   właśnie 
uciekłem porywaczom w Afryce i dlatego chcę znaleźć wyjście z tej sytuacji 
najszybciej, jak to możliwe.

– Porównujesz to z porwaniem!? Nick, nie bądź śmieszny!
Nie odpowiedział. Nawet nie podniósł wzroku.
Przewróciła  kurczaka   na drugą  stronę, po  czym  zdecydowanie  uniosła 

głowę. Widać było, że wymyśliła coś nowego.

– Dobrze, ale w takim razie ja i Noe idziemy z tobą.
– Co za głupi pomysł!
– Nie możesz mi zabronić. Jeśli ty zamierzasz ryzykować, ja też mogę.
– Chyba nie mówisz poważnie, Andy? To kilka kilometrów wędrówki po 

kolana w błocie. Zostań w domu i czekaj, aż sprowadzę pomoc.

W duchu musiała przyznać, że miał rację. Nie da rady przejść tak długiej 

trasy. Ostatnio jej kondycja znacznie się pogorszyła. Nie miała jednak zamiaru 
przyznać się do tego.

– Idę. Nie zabronisz mi.
–   Powiedz,   jaki   to   ma   sens?   Nie   musimy   stać   oboje   przy   telefonie. 

Obiecuję, że zrobię, co będzie możliwe, żeby nas stąd uwolnić.

– Idę z tobą – upierała się.
– Nie.
– Nick...
– Coś się przypala. – Pociągnął nosem. – Mięso? Zerknęła szybko na 

patelnię,   ale   kurczak   nabierał   właśnie   apetycznego,   złocistego   koloru. 
Otworzyła piekarnik, jednak tam też wszystko było w porządku.

background image

– Nic się nie przypala. Posłuchaj...
– Przełóżmy tę rozmowę na później. Nie mogę się sprzeczać o pustym 

żołądku.

Odłożył nóż i opłukał ziemniaki.
– Gdzie jest sól?
Ruchem   głowy   wskazała   pojemnik   i   zajęła   się   kurczakiem.   Czyżby 

myślał, że niczym dziecko zapomni o całej sprawie? A może sam nie wiedział, 
jak to rozwiązać i chciał dać sobie czas do namysłu?

Dalsze przygotowania do kolacji upłynęły im w całkowitym milczeniu. 

Andrea wyjęła z piekarnika gorący chleb i cała kuchnia wypełniła się zapachem 
świeżego pieczywa. Oboje z przyjemnością wdychali ten cudowny aromat.

– Musimy trochę poczekać, zanim zaczniemy go kroić – uprzedziła Andy.
– Byle nie za długo. Pachnie wspaniale. Nie sądziłem, że będziesz umiała 

upiec chleb – powiedział z uprzejmym uśmiechem.

Spojrzała na niego zdziwiona, ale nie odezwała się. Nie miała pojęcia, czy 

to jakaś nowa taktyka. Będą teraz udawać dwoje obcych sobie, kulturalnych 
ludzi? A może Nick myślał, że w ten sposób uśpi jej czujność?

Ta   kolacja   była   najcichszym   posiłkiem,   w   jakim   zdarzyło   się   jej 

uczestniczyć. Poza standardowymi uprzejmościami, nie odezwali się do siebie 
ani słowem.

Wspólnie pozmywali po jedzeniu i sprzątnęli kuchnię.
–   Zupełnie   inaczej   myślę   o   jutrzejszym   śniadaniu,   kiedy   widzę   ten 

wspaniały bochenek. – Nick posłał jej miły, lecz sztuczny uśmiech.

– Przestań, Nick!
– Co masz na myśli?
–   Przestań   udawać,   że   wszystko   jest   w   porządku!   Przestań   się 

zachowywać,   jakbyśmy   zakończyli   naszą   dyskusję   i   wszystko   zostało 
uzgodnione!

Rzucił jej drwiący uśmiech.
– Dyskusja to chyba zbyt łagodne określenie dla naszej rozmowy.
–   W   porządku   –   sprzeczka.   Ale   to   nie   zmienia   faktu,   że   nic   nie 

ustaliliśmy. Problem nie zniknie tylko dlatego, że będziesz go ignorował!

–   Andy,   nie   możesz   pójść   ze   mną!   Tak   będzie   jeszcze   bardziej 

niebezpiecznie.

– Aha! Więc w końcu przyznajesz, że to niebezpieczne!
– Z tobą, na pewno – odezwał się chłodno i wcisnął ręce w kieszenie. – 

Możesz zasłabnąć po drodze i nie będę wiedział, jak ci pomóc. A jeśli te psy 
nadal krążą po okolicy, sam szybciej im ucieknę. W ostateczności wdrapię się 
na drzewo.

Do diabła! To, co mówił, brzmiało rozsądnie! Ale nie mogła pozwolić, 

żeby szedł sam. Przygryzła wargi i zastanawiała się, co zrobić. Po chwili uniosła 

background image

głowę i spojrzała na niego.

– Możesz wyjaśnić mi jedną rzecz?
– Naturalnie. Obiecuję, że będę ostrożny i wrócę po ciebie najszybciej, 

jak się da. Coś jeszcze? – spytał rozluźniony, przekonany, że wygrał batalię.

– Wytłumacz mi jeszcze raz, dlaczego nie chcesz mieć dzieci.

background image

ROZDZIAŁ DZIESIĄTY

Nick wyraźnie zesztywniał.
–   A   co   to   ma   do   rzeczy?   –   spytał   chłodnym   tonem.   –   Zdaje   się,   że 

rozmawialiśmy o sprowadzeniu pomocy.

Nie   powiedziała   ani   słowa.   Usiadła   na   krześle   i   patrzyła   na   niego 

wyczekująco.

– Daj spokój, Andy – odezwał się nerwowo. – Przecież i tak odeszłaś ode 

mnie. W zasadzie ty też nie wyjaśniłaś mi, dlaczego tak bardzo chcesz mieć 
dziecko.

Zacisnął usta i milczał uparcie.
–   Masz   rację   –   westchnęła   cicho.   –   Jest   wiele   rzeczy,   o   których 

powinniśmy byli porozmawiać przed ślubem. Szkoda, że tego nie zrobiliśmy. 
Wtedy   wszystko   działo   się   tak   szybko...   Byłam   w   tobie   nieprzytomnie 
zakochana i naiwnie sądziłam, że pragniesz tego samego co ja. Wiem, że ty i 
Bess bylibyście dla mnie najwspanialszą rodziną, ale to nie zmienia faktu, że 
pragnę   dziecka.  Chcę  być  matką.  –  Przerwała  na  chwilę   i rozważała   coś   w 
skupieniu. – Kocham cię, Nick – powiedziała w końcu z wyraźnym trudem, bo 
nie było jej łatwo mówić o swoich uczuciach po tych wszystkich oskarżeniach, 
jakie od niego usłyszała. – Ale to nie to samo co macierzyństwo.

– Więc zostań matką – rzucił lodowatym tonem. – Ale nie mieszaj do 

tego mnie. – Odwrócił się i ruszył do drzwi.

– Zaczekaj! – Nie mogła uwierzyć, że tak ją zostawia. – Niczego mi nie 

wyjaśniłeś!

– Już późno, a ja jestem zmęczony.
– Nieprawda! Po prostu wciąż unikasz tego tematu. A ja muszę wiedzieć, 

dlaczego tak jest! – Popatrzyła na niego z powagą i spytała łagodniej: – To 
dlatego, że twoja matka umarła przy porodzie?

Stał przez chwilę nieruchomo. Andrea aż wstrzymała oddech, czekając na 

jego reakcję. Nagle uniósł głowę i spojrzał na nią ostro.

– A czy to nie jest wystarczający powód, żebym nie chciał mieć dzieci? 

Myślałaś o tym, co będzie, jeśli z tobą stanie się to samo?

– Nick, medycyna zrobiła ogromne postępy przez ostatnie lata. Poza tym 

w mojej rodzinie żadna kobieta nigdy nie umarła przy porodzie.

– Może to, co mówisz, jest i logiczne, ale nie zmienia moich uczuć. – 

Podszedł bliżej i usiadł obok niej. – Wolę nie mieć dzieci, niż cię narażać.

Przez jakiś czas siedzieli w milczeniu. Andy nie wiedziała, czy powinna 

dalej naciskać. Z drugiej jednak strony, jeśli nie będzie uparta, pewnie nigdy nie 
dowie się, o co naprawdę mu chodzi.

– Ale to nie jest jedyny powód, prawda? – zaczęła po chwili.

background image

Siedział w milczeniu, uparcie patrząc przed siebie. W pewnym momencie 

odwrócił się gwałtownie w jej kierunku i zaczął  mówić  tonem wypranym z 
emocji:

– Nie zamierzasz  zrezygnować? Dobrze, co chcesz wiedzieć? Mam ci 

wyjawić moje najtajniejsze sekrety? Nigdy nikomu nie mówiłem o moim ojcu, 
nie   miałem   się   czym   chwalić.   Był   alkoholikiem.   –   Przerwał   na   chwilę   i 
zaczerpnął głęboko powietrza. – Kiepski portret rodzinny, nie? – spytał kpiąco. 
– Nienawidził mnie i obwiniał o śmierć matki. Wykorzystywał każdą okazję, 
aby mi o tym przypomnieć. – Znowu zamilkł i wpatrywał się w ścianę przed 
sobą, jakby wyświetlał sobie na niej scenki z dzieciństwa. – A jaki ojciec, taki 
syn – zakończył ciężko i spojrzał na nią smutno.

– To nieprawda, Nick! Nigdy nie widziałam cię pijanego!
–  Tylko  dlatego,   że  wcześnie  zrozumiałem,   jak  to  się   może   dla  mnie 

skończyć.   Kiedyś,   jako   nastolatek,   wracałem   z   imprezy   i   prowadziłem 
samochód. Wypiłem kilka piw i złapała mnie drogówka. Policjant znał mnie i 
tylko dlatego sprawa nie skończyła się w sądzie. Ale krzyczał na mnie, groził mi 
i   wreszcie   powiedział:   „Jaki   ojciec,   taki   syn”.   Od   tej   chwili   nie   tknąłem 
alkoholu. – W oczach błysnęły mu stalowe iskry. – Tamte słowa na zawsze 
wryły mi się w pamięć.

To wyznanie poruszyło Andy do głębi. Nick pierwszy raz powiedział jej 

aż tyle. Nigdy wcześniej nie myślała, że uda się jej skłonić go do zwierzeń.

– Pokonałeś więc jedną z największych pułapek, jaka na ciebie czyhała – 

odezwała się ciepło. – Na pewno poradziłbyś sobie także z ojcostwem.

– Nie, Andy. Nigdy bym sobie nie wybaczył, gdybym skrzywdził własne 

dziecko. Nie mogę ryzykować. – Pokręcił głową zdecydowanie i podniósł się. – 
Teraz wiesz już wszystko. Więcej nie chcę o tym rozmawiać. Jeśli zgodzisz się 
wrócić na moich warunkach, będę cię zawsze kochał. Jeśli nie... – westchnął z 
dziwnym uśmiechem pełnym bólu. – Nadal będę cię kochał, ale nie będziemy 
małżeństwem.

Zanim   zdążyła   cokolwiek   odpowiedzieć,   wyszedł   z   kuchni.   Zwiesiła 

głowę i pozwoliła, aby z oczu popłynęły długo powstrzymywane łzy.

Godzinę   później   nadal   siedziała   przy   stole   kuchennym,   ale   już   nie 

płakała. Jej małżeństwo było skończone, wreszcie to zrozumiała. Pozostała więc 
jeszcze tylko jedna rzecz. Powiedzieć Nickowi o dziecku.

Postanowiła, że zrobi to jutro. Dziś nie miała już sił.
Umyła się szybko i wskoczyła do łóżka. Chciała, by ten ponury dzień 

skończył się jak najszybciej.

Po chwili do sypialni wszedł Nick i bez słowa podał jej termofor.
– Dziękuję. – To było jedyne, co mogła mu w tej chwili powiedzieć.
Długo nie kładł się spać. Słyszała, jak chodzi po kuchni, potem przeszedł 

background image

jeszcze do salonu. Nie chciała o nim myśleć, chciała się zrelaksować i wreszcie 
zasnąć.

Obudziła się w środku nocy i poczuła, że obejmuje ją silne męskie ramię. 

Przez   chwilę   leżała   nieruchomo,   zastanawiając   się,   co   zrobić.   Czuła   się   tak 
cudownie  – ciepło  i bezpiecznie.   W końcu  westchnęła  i  delikatnym ruchem 
wtuliła się w Nicka jeszcze bardziej. Chciała ostatni raz poczuć jego uścisk.

Nick obudził się i energicznie wstał z łóżka. Niestety, to obudziło także i 

Andy. Starała się opanować mdłości, ale bezskutecznie. Czuła się tak, jakby 
pływała po wzburzonych falach i walczyła z chorobą morską. W pewnej chwili 
zerwała się gwałtownie i szybko pobiegła do łazienki.

– Andy, co z tobą? – Usłyszała za sobą zaniepokojony głos Nicka.
Kilka minut później siedziała na sofie w salonie. Nick otulił ją kocem i 

wycierał jej twarz. Przykrył ją starannie i położył dłoń na jej czole.

– Nie masz gorączki? Może to jakiś wirus? Jedyna odpowiedź, na jaką 

było ją stać, to lekkie potrząśnięcie głową.

– Przynieść ci wody?
–   Nie   –   wymruczała   z   zamkniętymi   oczami.   –   Po   prostu   muszę   się 

wyspać.

– Napij się trochę, to ci dobrze zrobi. Posłusznie upiła łyk. Potem Nick 

wziął ją na ręce i przeniósł do sypialni.

– Jak Noe? – Zdołała jeszcze wyszeptać.
– W porządku. Bawi się w kuchni. Może jednak zrobić ci coś lekkiego do 

jedzenia? – spytał z troską.

– Nie, dziękuję. Chcę tylko spać. Zamknęła oczy i powoli zapadła w sen.
Kiedy   się   obudziła,   stwierdziła   z   ulgą,   że   jej   żołądek   się   uspokoił. 

Zerknęła na zegarek – była prawie jedenasta. Późno, stwierdziła. Ciekawe, czy 
Nick wybrał się do sąsiadów.

Nie podobał się jej ten pomysł, ale z drugiej strony, nie miała ochoty teraz 

go widzieć. Obawiała się, że dłużej już nie będzie w stanie ukrywać przed nim 
swojego sekretu. Miał wystarczająco dużo wskazówek, żeby  odkryć prawdę. 
Nawet najgłupszy facet zorientowałby się chyba, co się dzieje.

Po ostatniej rozmowie jasno zrozumiała, że Nick nie będzie chciał mieć 

nic   wspólnego   ani   z   dzieckiem,   ani   z   nią.   Musiałby   pokonać   zbyt   wiele 
uprzedzeń   z   przeszłości,   żeby   zaakceptować   siebie   w   roli   ojca.   Ale   mimo 
wszystko powinien wiedzieć o dziecku.

Zdecydowanym ruchem odrzuciła kołdrę i ruszyła do łazienki. Nagle ze 

zdumieniem   stwierdziła,   że   w   domu   nie   jest   już   tak   zimno   jak   wcześniej. 
Widocznie rzeczywiście przyszło ocieplenie, choć deszcz ciągle bębnił o dach.

Kiedy się umyła i przeszła do salonu, ku swemu zaskoczeniu zobaczyła 

tam   Nicka.   Leżał   na   kanapie,   czytał   książkę   i   bawił   się   z   psem.   Noe   był 
wyraźnie zadowolony z tych pieszczot.

background image

– Cieszę się, że zostaliście przyjaciółmi – powiedziała, przysiadając się 

do nich.

–   Jak   się   czujesz?   –   spytał   Nick   z   troską.   –   Bardzo   długo   spałaś.   – 

Wyciągnął rękę i dotknął jej czoła. – Nie masz na szczęście gorączki. A jak twój 
żołądek?

– Pusty. Umieram z głodu.
– Hmm, zaraz coś ci przygotuję, ale nie licz na obfity posiłek. Myślę, że 

nie powinnaś zbyt dużo jeść. Zostań tu, a ja przyniosę ci miskę gorącej zupy, to 
powinno ci pomóc.

Andy   pomyślała,   że   bardziej   pomógłby   jej   duży   stek   niż   dietetyczna 

zupka, którą na pewno poda jej Nick.

– A może dostanę gorącego tosta z serem? – próbowała wytargować coś 

więcej.

– Nabiał na chory żołądek?! Wykluczone! Możesz dostać najwyżej trochę 

sucharków   do   zupy   –   powiedział   zdecydowanie   i   wyszedł   do   kuchni 
odprowadzany tęsknym spojrzeniem Noego.

Andy   stanęła   przy   oknie   i   wpatrywała   się   w   deszcz.   Tyle   dobrego, 

pomyślała, że kiedy powiem mu o dziecku, będę mogła jeść do woli. Próbowała 
wyobrazić sobie, jak Nick przyjmie tę wiadomość i czuła rosnące napięcie. Nie 
liczyła na zbyt entuzjastyczną reakcję.

Po   chwili   drzwi   się   otworzyły   i   Nick   wniósł   tacę,   z   której   dolatywał 

smakowity zapach rosołu z kurczaka. Andy przestała myśleć o czymkolwiek. W 
tej chwili nie było nic ważniejszego niż parująca miska aromatycznej zupy.

Rzuciła   się   na   nią   zachłannie   i   po   chwili   rosół   był   już   tylko 

wspomnieniem.

– Doskonałe. Jest jeszcze trochę? Popatrzył na nią zaskoczony.
–   Tak...   Ale   nie   jestem   pewien,   czy   powinnaś   tyle   jeść,   może   ci 

zaszkodzić...

– Rosół z kurczaka? Żartujesz chyba!
– No dobrze, tylko jedz powoli – pouczył ją jak dziecko i poszedł po 

dokładkę.

Kiedy   żołądek   wypełnił   się   już   przyjemnym   ciepłem,   Andy   odstawiła 

talerz i spojrzała z powagą w oczach na Nicka.

– Nadal wybierasz się na sąsiednią farmę? – spytała ostrożnie.
– Nie wiem, co robić... – rozważał głośno. – Nie mogę zostawić cię tutaj 

samej. Z drugiej strony, twoja choroba może się rozwinąć, więc powinienem 
sprowadzić pomoc...

Andrea pomyślała, że jej choroba trwa już kilka tygodni i nie skończy się 

przed upływem kilku następnych miesięcy.

– Do sąsiadów jest jakieś siedem kilometrów, to by mi zajęło dwie, do 

trzech godzin... – ciągnął w zamyśleniu.

background image

– Kiedy ruszasz? Spojrzał na nią podejrzliwie.
– Jeszcze wczoraj nie chciałaś, żebym poszedł. Skąd ta nagła zmiana?
Poczuła suchość w gardle, ale próbowała jakoś z tego wybrnąć.
– No cóż... Wyglądałeś na zdeterminowanego. Nie sądziłam, że stanę się 

powodem zmiany twoich planów...

– A jednak. Nie zostawię cię tutaj chorej. Gdyby pogoda się pogorszyła, 

mógłbym nie wrócić do jutra. Jeśli ciągle będziesz wymiotować, możesz się 
odwodnić, a to niebezpieczne.

– Nie odwodnię się!
– Andy, o co ci chodzi? Dlaczego nagle upierasz się, bym szedł? Wczoraj 

koniecznie miałem zostać, a dziś nagle zmieniasz zdanie. Co się z tobą dzieje?

Miał rację. Zachowywała się dziwnie. Z trudem przełknęła ślinę. To nie 

był najlepszy moment do zwierzeń, ale musiała zacząć.

– Nick, mam ci coś do powiedzenia... – zaczęła niepewnie i przerwała. To 

było trudniejsze, niż myślała. Wstała z sofy i wzięła głęboki oddech. Wpatrywał 
się w nią zdumiony.

– Andy, przede wszystkim usiądź. Nic, co masz mi do powiedzenia, nie 

może być tak ważne, żebyś musiała meldować mi o tym na stojąco. Drżysz jak 
liść. Chyba powinnaś wrócić do łóżka. – Podszedł bliżej i próbował wziąć ją 
pod ramię.

–   Nie!   Zostaw   mnie!   Muszę   ci   coś   powiedzieć!   –   protestowała 

zdenerwowana. Skoro już raz zaczęła, chciała mieć to za sobą.

– Zgoda – powiedział łagodnie, jakby rozmawiał z dzieckiem. – Więc 

mów szybko, a potem idziesz prosto do łóżka, dobrze?

Kiwnęła   głową   i   otworzyła   usta,   żeby   ogłosić   coś,   czego   Nick   z 

pewnością nie chciałby usłyszeć... I właśnie wtedy zadzwonił telefon.

background image

ROZDZIAŁ JEDENASTY

Wpatrywali się w siebie zszokowani, a dzwonek ciągle dzwonił. Dopiero 

po chwili Nick krzyknął:

– Telefon! – I pobiegł szybko do kuchni.
Andrea niespiesznie poszła za nim. Nie wierzyła, że ktoś zdoła ich stąd 

wyciągnąć, zanim przestanie padać.

–   Halo?   Halo?   –   wołał   Nick   do   słuchawki.   –   Tak,   jesteśmy   tutaj! 

Przyślijcie po nas helikopter! Tak, to wyjątkowa sytuacja...!

Nadstawiła ucha zaciekawiona. Co on mówił?
– Moja żona jest chora, może się odwodnić, a ja nie potrafię jej pomóc! – 

tłumaczył zdenerwowany komuś na drugim końcu linii.

Rzuciła się szybko ku niemu i złapała go za rękę.
– Nick! Daj spokój! Nie jestem chora! Ja... jestem w ciąży...
Wpatrywał   się   w   nią,   jakby   nie   rozumiał,   co   powiedziała.   Zamarł   ze 

słuchawką w ręku i zbladł niepokojąco.

Wzięła od niego słuchawkę i odezwała się uspokajająco:
–  Przepraszam.  Mąż   jest  bardzo  zdenerwowany.  Nie  jestem   chora,  po 

prostu chcielibyśmy się stąd wydostać.

– Niestety, w takim razie trochę to potrwa. – Usłyszała kobiecy głos. – 

Mamy wiele takich przypadków.

– Rozumiem. Spróbujemy poradzić sobie sami. Dziękuję pani.
Powoli   odłożyła   słuchawkę   i   spojrzała   na   Nicka.   Patrzył   na   nią   z 

mieszaniną bólu i złości, ale miał już normalniejszy wyraz twarzy.

– To niemożliwe  – wycharczał z trudem.  – Nie możesz  być w ciąży. 

Przecież się zabezpieczaliśmy.

–   Cóż,   żadne   środki   nie   dają   stuprocentowej   gwarancji.   Najwyraźniej 

załapaliśmy się na ten ułamek procenta. Jedyny skuteczny sposób to unikanie 
stosunków, a tego z pewnością nie stosowaliśmy.

– Jesteś pewna...
– Nicholasie Avery! – zaczęła zdenerwowana. – Nawet nie próbuj zadać 

tego pytania! – ostrzegła, czując, jak wzbiera w niej gniew.

Nick ukrył twarz w dłoniach, jakby próbował oswoić się z nowiną, ale nie 

zapytał, kto jest ojcem dziecka. Andy miała nadzieję, że to dobry znak.

– Nick, nie przyjadą po nas szybko, to może potrwać nawet kilka dni – 

zaczęła po chwili spokojnie. – Może spróbujmy gdzieś zadzwonić... Nick...?

Nawet na nią nie spojrzał. Zdecydowanym ruchem sięgnął po słuchawkę i 

szybko wydawał  polecenia  swojemu  rozmówcy.  Kazał  zamówić   helikopter  i 
przysłać go jak najszybciej. Kiedy skończył, oparł czoło o ścianę i przez chwilę 
milczał.

background image

– Ludzie z mojej firmy spróbują coś zorganizować – powiedział powoli. – 

Dadzą nam znać, kiedy transport będzie gotowy.

Andy czuła, że napięcie, w jakim żyła przez ostatnie godziny, powoli ją 

opuszcza. Wpatrywała się w Nicka bezradna, nie wiedząc, co powiedzieć. Nie 
raz wyobrażała sobie jego reakcję na tę wiadomość, ale taka wersja nigdy nie 
przyszła jej do głowy.

– Chyba zacznę sprzątać – odezwała się cicho. Nie bardzo wiedziała, co 

innego mogłaby zrobić. – Nie powinniśmy zostawić Bess takiego bałaganu.

– Czekaj! – zawołał ostro. – Kiedy się dowiedziałaś?
– Dzień przed tym, zanim od ciebie odeszłam.
– Odeszłaś z powodu ciąży?
– Tak – przyznała z ciężkim westchnieniem. – Przecież powiedziałeś mi 

wyraźnie,   że   nie   chcesz   być   ojcem.   Kiedy   odkryłam,   że   jestem   w   ciąży, 
uznałam, że nie mogę z tobą zostać. Chcę, aby moje dziecko było kochane.

– A zatem wreszcie zrozumiałaś, że to niemożliwe. Nie mogę mieć dzieci. 

Nie potrafiłbym... – urwał w połowie, jakby nie był w stanie powiedzieć, jakie 
to dla niego trudne. Po chwili odezwał się ponownie, nie patrząc na nią: – Jeśli 
to pierwsze miesiące, to przecież są sposoby...

–   Nick!   –   przerwała   mu   gwałtownie.   –   Nawet   nie   kończ.   Urodzę   to 

dziecko, z twoją aprobatą lub bez niej. Tylko od ciebie zależy, czy zechcesz 
odgrywać w naszym życiu jakąś rolę. Jeśli nie, wychowam je sama. Nikt i nic 
mnie nie powstrzyma!

–   Andy...   Nie   mogę   w   tym   uczestniczyć   –   odezwał   się   bezbarwnym 

głosem, patrząc w ścianę.

Te   słowa   bolały   bardziej   niż   wszystko,   co   dotąd   usłyszała.   Kochała 

Nicka, ale nie wiedziała, czy kiedykolwiek będzie w stanie mu wybaczyć, że 
odrzucił jej dziecko.

– Nie martw  się, jeśli nie chcesz, nie musisz  – powiedziała dumnie  i 

wyszła z kuchni.

Przeszła do pokoju i z furią zaczęła wrzucać swoje rzeczy do torby. Kiedy 

się spakowała, uprzątnęła sypialnię, a potem zajęła się salonem. Na stole wciąż 
stał talerz po zupie i przypominał o troskliwości Nicka, która tak ją wzruszała. 
Ciekawe, czy byłby równie opiekuńczy, gdyby wcześniej znał przyczynę mojej 
niedyspozycji, pomyślała.

Usłyszała za ścianą dzwonek telefonu i po chwili do pokoju wszedł Nick.
– Nie dadzą rady szybko wynająć helikoptera. Tama jest przerwana i cały 

sprzęt bierze udział w akcji.

– O nie! – westchnęła ciężko Andy.
– Nasz firmowy śmigłowiec leci z Chicago, ale nie dotrze tu wcześniej 

niż rano. Dzwoniłem też do Bess, u niej na szczęście wszystko w porządku.

To   oznaczało   jeszcze   jedną   noc   z   Nickiem,   a   to   nie   była 

background image

najprzyjemniejsza perspektywa.

– Helikopter przywiezie też Bess ze szpitala – ciągnął spokojnie.
Andy   pomyślała,   że   chętnie   zaprosiłaby   ciotkę   do   siebie,   do   Kansas. 

Zdrowy rozsądek starszej pani mógł się jej bardzo przydać. Nie śmiała jednak 
tego   zaproponować,   w   końcu   Bess   to   przede   wszystkim   ciotka   Nicka,   nie 
wiadomo, jak zareagowałby na ten pomysł.

Znowu,   jak   już   wiele   razy   wcześniej   w   życiu,   ogarnęło   ją   poczucie 

przeraźliwej   samotności.   Nie   miała   nikogo,   z   kim   mogłaby   dzielić   się 
radościami i troskami. Była zupełnie sama.

Nie. Od kilku tygodni nie była już sama  – miała  dziecko i dla niego 

musiała być silna.

Uniosła   głowę   i   stwierdziła,   że   Nick   w   skupieniu   wpatruje   się   w   jej 

brzuch.

– Jak się czujesz? Masz jakieś dolegliwości? Nie znam się na tym, ale 

słyszałem, że kobiety w takim stanie mają poranne mdłości...

– Zjadam rano biszkopty, a potem powoli wstaję, i to pomaga.
– Rzeczywiście, co rano jesz ciastka – stwierdził odkrywczo, jakby nagle 

wszystko zaczęło mu się układać w jedną całość. – Kiedy właściwie zamierzałaś 
powiedzieć mi o dziecku?

Zagryzła   wargi   i   zastanawiała   się   przez   chwilę,   co   odpowiedzieć. 

Szczerze   mówiąc,   miała   kilka   pomysłów   na   to,   kiedy   powinien   się   o   tym 
dowiedzieć.

–   Najpierw   myślałam,   że   powiem   ci,   jak   dziecko   już   się   urodzi   – 

odezwała się, zbierając siły. – A potem... Właśnie zamierzałam to zrobić, kiedy 
zadzwonił telefon i... sam wiesz, co było dalej. Miałam też pomysł, żeby dać ci 
znać,  jak tylko  się  stąd  wydostaniemy  i  rozjedziemy  do  różnych miast.  Nie 
chciałam, żebyś myślał, że zamierzam na ciebie naciskać.

– Rozumiem. Więc to okoliczności zmusiły cię do tego, żebyś wcześniej 

zdradziła swoją tajemnicę – dokończył za nią.

– To nie tak. Przecież chciałam ci wszystko powiedzieć, ale... – przerwała 

niepewna, czy tłumaczenie, dlaczego zrezygnowała z tego pomysłu, ma sens. – 
Nick,   nic   mi   nie   jest   –   podjęła   po   chwili   mocniejszym   głosem.   –   Byłam  u 
lekarza.   Wszystko   jest   w   porządku.   Dziecko   urodzi   się   w   listopadzie.   Mam 
nadzieję, że będzie zdrowe i szczęśliwe. Tyle tylko, że nie będzie znało swojego 
ojca.

– Może wyjdzie mu to na dobre – zaśmiał się dziwnie i wyszedł z pokoju.
Przez resztę dnia starannie się unikali. Andy przygotowała kanapki na 

kolację i zostawiła je w kuchni. Próbowała czytać, ale nie znalazła powieści, 
która zainteresowałby ją tak bardzo, żeby przestała myśleć o wszystkim, co się 
dzisiaj wydarzyło. Noc zapowiadała się dość ciepło, postanowiła więc spać na 
kanapie.

background image

Kilka   minut   przed   dziesiątą   Nick   zajrzał   do   salonu.   Udawała,   że   jest 

pogrążona   w   lekturze,   ale   tak   naprawdę   nie   była   w   stanie   opowiedzieć,   co 
przeczytała na poprzedniej stronie.

– Przygotowałem ci kąpiel – powiedział krótko i natychmiast wyszedł.
Przez chwilę miała ochotę odmówić, ale rozsądek zwyciężył. Wiedziała, 

że ciepła kąpiel dobrze jej zrobi.

Rozpakowała najpotrzebniejsze rzeczy, przeszła do łazienki i szybko się 

umyła.

Szykowała sobie właśnie posłanie na kanapie, kiedy wszedł Nick.
– Co robisz?
– Ścielę sobie łóżko.
– Nie wygłupiaj się! Będziesz spała ze mną w sypialni. Tu nadal jest 

chłodno, a ty potrzebujesz wypoczynku. Jutro czeka nas naprawdę ciężki dzień, 
wierz mi. Obiecuję, że cię nie dotknę.

Dziwne,   ale   jakoś   zabolało   ją   to,   że   tak   łatwo,   sam   z   siebie,   złożył 

obietnicę,   że   nie   będzie   próbował   jej   uwodzić.   Nagle   poczuła   się   gruba   i 
nieatrakcyjna.

Mimo wszystko musiała przyznać, że znowu miał rację. Uniosła głowę i 

bez   słowa   przeszła   do   sypialni.   Wtuliła   się   w   poduszkę   i   próbowała   jak 
najszybciej zasnąć.

–   Zapomniałaś   zabrać   Noego,   tęsknił   za   tobą   –   usłyszała   nagle   głos 

Nicka. – Przyniosłem ci go.

– Dziękuję – odpowiedziała, biorąc szczeniaka.
– Nie ma za co – odparł uprzejmie i wyszedł z sypialni.
Prawdziwy wersal, pomyślała. Jesteśmy dla siebie popisowo uprzejmi, a 

to oznacza, że widocznie nie mamy sobie nic więcej do powiedzenia. Przytuliła 
psiaka, zamknęła oczy i próbowało uciszyć tysiące emocji, które nią targały.

Następnego ranka obudziło ją znajome, mało przyjemne uczucie skurczu 

w żołądku. Wyciągnęła rękę w kierunku nocnej szafki i uświadomiła sobie, że 
wczoraj wieczorem zapomniała przygotować sobie herbatniki. Jęknęła głucho i 
niechętnie trąciła Nicka łokciem.

–   Nick   –   poprosiła.   –   Przynieś   mi   ciastka.   Tylko,   proszę,   nie   trzęś 

łóżkiem.

Przez chwilę spoglądał na nią zaspany, lecz błyskawicznie oprzytomniał. 

Ześlizgnął się z łóżka delikatnie i po chwili wrócił, niosąc talerzyk z ciastkami.

– Chcesz, żebym pomógł ci usiąść?
– Nie, zjem kilka i polezę jeszcze.
Wolno pogryzała ciastka i próbowała uspokoić żołądek. Przez cały czas 

czuła   na   sobie   spojrzenie   Nicka.   Zjadła   i   leżała   przez   chwilę   nieruchomo, 
głęboko oddychając. W końcu, unikając gwałtownych ruchów, wstała z łóżka i 

background image

zaczęła zbierać swoje rzeczy.

Chwilę potem zadzwonił telefon. Usłyszała, jak Nick mówi do kogoś:
– Tak? Piętnaście minut? Dobrze, będziemy gotowi.
Niemal   dokładnie   po   kwadransie   rozległ   się   ryk   silników   samolotu 

lądującego z tyłu domu. Andy przeszła do kuchni, żeby sprawdzić jeszcze raz, 
czy wszystko jest w porządku. Odwieszała właśnie ścierkę, gdy w progu stanęła 
Bess. I nagle wszystkie z trudem tłumione emocje wybuchły w Andy z wielką 
siłą. Rzuciła się ku ciotce, wpadła w jej objęcia i zalała się łzami.

– Och, Bess, tak się cieszę, że jesteś cała i zdrowa.
–   Jakże   mogłoby   być   inaczej,   moje   dziecko?   –   odpowiedziała   Bess 

spokojnie.   –   A   co   z   wami?   Wszystko   w   porządku?   –   Odsunęła   ją   lekko   i 
przyglądała się jej badawczo, po czym zwróciła się do Nicka: – Co się stało?

– Nic, zupełnie nic – odpowiedziała szybko Andrea. W tej samej chwili 

Nick odezwał się chłodno:

– Ona jest w ciąży.
Oczy   Bess   rozbłysły   radośnie,   a   twarz   natychmiast   się   rozpogodziła. 

Objęła dziewczynę mocno i Andrea po raz pierwszy poczuła, że ktoś cieszy się z 
jej dziecka. Ogarnęła ją fala wzruszenia.

Wierzchem dłoni ocierała łzy spływające po policzkach. Uśmiechnęła się 

do Bess z zakłopotaniem i już miała coś powiedzieć, gdy nagle chłodny głos 
Nicka przerwał tę czułą scenkę:

– Musimy się zbierać. Bess, pakuj się – rzucił, nie patrząc na żadną z 

nich.

Starsza pani spojrzała na kamienne oblicze siostrzeńca, pokiwała głową, 

jakby domyśliła się wszystkiego, co wydarzyło się między nimi, i uśmiechnęła 
się smutno.

– To potrwa tylko chwilę, Andy – szepnęła, ściskając ze zrozumieniem 

rękę dziewczyny. Pocałowała ją lekko w policzek i dodała: – Nie martw się, 
zaraz wrócę.

background image

ROZDZIAŁ DWUNASTY

Andrea   była   przekonana,   że   to   ich   ostatnie   godziny   spędzone   razem. 

Patrzyła w dół na lasy i rzeki, nad którymi przelatywali, i próbowała uspokoić 
tysiące nurtujących ją myśli. Obecność Bess powodowała, że czuła się trochę 
pewniej, ale jednocześnie wyzwalała w niej uczucia, które wcale nie pomagały 
zachować równowagi ducha.

Helikopter   leciał   prosto   do   Kansas   City.   Bess   i   Andrea   siedziały   na 

tylnych siedzeniach, Noe drzemał na kolanach dziewczyny, a Nick zajął miejsce 
obok pilota. Kilka razy zerknął na ciotkę i żonę, ale nie odezwał się ani słowem. 
Co jakiś czas Andy czuła na swojej ręce lekkie, jakby pocieszające dotknięcie 
nieco szorstkiej dłoni Bess i z trudem powstrzymywała łzy.

Kiedy  dolecieli wreszcie do Kansas,  z ulgą opuściła pokład samolotu. 

Miała wrażenie, że będzie musiała na nowo poskładać wszystkie swoje kości.

Bess także wysiadła. Przytuliła Andreę mocno do siebie, jakby starała się 

dodać jej otuchy.

– Będzie mi ciebie brakowało, Bess – wyszeptała wzruszona Andy. – Daj 

znać, jak tylko wrócisz do domu, a natychmiast przyjadę, żeby ci pomóc.

– Nie gadaj głupstw, dziecko – prychnęła ciotka. – Myślisz, że mogłabym 

zostawić   cię   teraz   samą?   Potrzebujesz   pomocy.   Zostaję   tu   z   tobą   i   twoim 
psiakiem.

Andy czuła, że oczy mimowolnie jej zwilgotniały. Spojrzała na Bess z 

nadzieją, niepewna, czy dobrze ją zrozumiała.

– Naprawdę? Chciałabyś zostać ze mną?  Jestem pewna, że sama  dam 

sobie radę, ale gdybyś tylko miała ochotę... – przerwała, nie bardzo wiedząc, co 
powiedzieć. Bardzo chętnie zaprosiłaby ciotkę do siebie, ale była przekonana, że 
ten pomysł nie spodoba się Nickowi.

Bess uśmiechnęła się szeroko.
–  Nigdy   jeszcze  nie  przegapiłam  okazji,  aby   kimś   podyrygować  i  nie 

zamierzam zrobić tego i tym razem! Zadbam o ciebie i o dziecko.

Zanim   Andrea   zdążyła   odpowiedzieć,   podszedł   do   nich   Nick,   który 

wcześniej załatwiał coś w biurze lotniska.

–   Andy,   zamówiłem   dla   ciebie   samochód   –   odezwał   się   służbowym 

tonem. – Będzie tu lada chwila. Bess, wracaj na pokład, na nas już czas.

– Nie lecę z tobą – powiedziała Bess spokojnie.
–   Nie   możesz   wrócić   do   domu,   zanim   pogoda   się   nie   zmieni   – 

zaprotestował.

–   Wcale   nie   zamierzam.   Zostaję   z   Andreą.   Myślę,   że   tu   bardziej   się 

przydam. U ciebie tylko bym leniuchowała, a Andy potrzebuje teraz opieki i 
wsparcia.

background image

Andy nie miała wątpliwości, że Nick odebrał słowa ciotki jako krytykę 

jego zachowania. Widać było, że jest wściekły, ale starał się opanować.

– Jak chcesz – powiedział w końcu. – Zadzwoń, jeśli będziesz czegoś 

potrzebowała.

Skinął im dłonią, i to było całe pożegnanie. Nie oglądając się za siebie, 

wsiadł do helikoptera.

Andy i Bess patrzyły za nim ze smutkiem. Maszyna szybko wzniosła się 

do góry i odleciała. Kiedy ucichł warkot silników, Andrea wyszeptała:

– Był bardzo niezadowolony. Chyba ci nie daruje, że zostałaś ze mną.
– Nonsens, Andy. Kiedy właściwie powiedziałaś mu o dziecku?
– Dopiero wczoraj.
– To wszystko tłumaczy. Mężczyźni źle znoszą takie sytuacje.
–   Wiem.   –   Andy   kiwnęła   głową   przygnębiona.   –   Ale   to   nie   tylko 

zaskoczenie. Nick powiedział mi stanowczo, że nie chce mieć dzieci. I nie dał 
się przekonać. Źle wspomina swojego ojca i dzieciństwo. Dlatego odeszłam. 
Moje dziecko musi żyć w miłości.

–   I   tak   będzie,   zobaczysz.   Nick   zmieni   zdanie   –   powiedziała   Bess   z 

przekonaniem.

Andrea uśmiechnęła się smutno. Nie chciała ranić ciotki powtarzaniem 

tego wszystkiego, co usłyszała od Nicka, ale nie miała wątpliwości, że w tej 
sprawie już nic się nie zmieni. Dobrze chociaż, że Bess była z nią. A Nick... 
Nick to zupełnie inna sprawa.

Kiedy znalazły się w skromnym mieszkanku Andy i postawiły walizki na 

środku niewielkiego salonu, Bess rozejrzała się wokół zaskoczona.

– To wszystko, na co stać Nicka?
– Sama płacę za swoje mieszkanie – wyjaśniła Andrea. – Muszę stanąć na 

własnych nogach. Chcę być niezależna.

Przeniosła rzeczy Bess  do sypialni i została tam chwilę. Próbowała w 

samotności uspokoić wzburzone emocje. Właśnie straciła Nicka. I tym razem na 
zawsze.   Nie   miała   już   złudzeń,   że   będzie   próbował   naprawić   ich   związek, 
zbudować ich życie na nowo. Trudno, musi nauczyć się żyć bez niego, chociaż 
wiedziała, że będzie to najtrudniejsza rzecz, z jaką do tej pory przyszło się jej 
zmierzyć.

– Będziesz spała w sypialni, a ja na sofie – powiedziała do Bess, kiedy już 

wróciła do salonu. – I nawet nie próbuj protestować. Mam spore doświadczenie 
w tej dziedzinie. Stoczyłam bój o spanie na kanapie z twoim siostrzeńcem i 
wygrałam! – dodała wesoło.

– Pozwolił kobiecie w ciąży spać na kanapie w moim domu? – spytała 

Bess zszokowana. – Chyba muszę odbyć z nim dłuższą rozmowę – obiecała ze 
stalowym błyskiem w oku.

background image

– Bess... – zaczęła Andrea i przerwała na chwilę, żeby uspokoić oddech. – 

Proszę,  nie próbuj przekonać  Nicka do mnie  i do dziecka.  Zdaje się,  że on 
naprawdę... naprawdę nie chce zostać ojcem. A jeśli tak, to wolę już być sama. 
Nie chcę, by czuł się wmanewrowany w tę sytuację. Nie mogę pozwolić, żeby 
traktował moje dziecko jak niewygodny balast.

Bess słuchała jej uważnie i milczała przez chwilę zadumana. Jej wzrok 

wyraźnie posmutniał. Ujęła dłonie Andrei w swoje ręce i powiedziała poważnie:

– Dobrze, zgoda. Rozumiem cię. – Rozejrzała się po pokoju i dodała: – 

Ale   to   nie   znaczy,   że   nie   porozmawiam   z   nim.   Nie   możesz   tu   mieszkać   z 
dzieckiem i psem. Będziecie potrzebowali więcej miejsca. Dziecko musi mieć 
komfort,   przestrzeń   i   podwórko.   I   szczęśliwą   matkę.   Nickowi   może   się 
wydawać, że nie umie być ojcem, ale ma pewne obowiązki. I jako jego ciotka 
zamierzam dopilnować, żeby je wypełniał – zakończyła tonem wykluczającym 
dalszą dyskusję.

Zaczęło się już nazajutrz.
O  ósmej  rano  ktoś   zadzwonił  do  mieszkania,   co  wyraźnie  rozdrażniło 

Noego.   Andrea   zaspana   otworzyła   drzwi   i   zaskoczona   zobaczyła   za   nimi 
eleganckiego mężczyznę, który poprosił, żeby zechciała zejść na dół i obejrzeć 
swój nowy samochód.

Ubrała się szybko i zeszła na parking. Rozejrzała się wokół niepewnie. 

Stał tam bowiem tylko jeden samochód. Mercedes.

–   Pan   Avery   jest   przekonany,   że   klasa   tego   samochodu   zapewni 

bezpieczeństwo pani i dziecku.

Patrzyła   nieco   zszokowana   i   słuchała   nieuważnie.   Cały   Nick.   Nie 

pomyślał, ile będzie kosztowało ubezpieczenie i utrzymanie takiego auta.

W tym momencie dołączyła do nich Bess.
– Podoba ci się? – Po czym, widząc niepewną minę Andy, dodała: – Nie 

martw się, Nick już wszystko opłacił.

– Cóż... to miłe z jego strony – odparła zaskoczona Andrea. – Wracam na 

górę. Muszę zadzwonić do pracy. Nie kontaktowałam się z firmą przez cały 
czas. Pewnie myślą, że porwali mnie kosmici.

Weszła do mieszkania, nastawiła kawę i zadzwoniła do firmy, w której od 

niedawna pracowała.

–   Pani   Campbell?   Przepraszam   najmocniej.   Przez   ostatnie   dni   byłam 

uwięziona na farmie w Missouri. Cały stan zalała powódź i nie mogłam się z 
nikim skontaktować...

–   Nic   nie   szkodzi,   pani   Avery   –   usłyszała   uprzejmy   głos   swojej 

kierowniczki. Skąd zna to nazwisko, przemknęło Andrei przez głowę. – Pani 
mąż już do nas dzwonił i wszystko wyjaśnił. Rozumiem, że chce pani teraz 
odpocząć   i   na   jakiś   czas   zrezygnować   z   pracy,   oczywiście   z   możliwością 
powrotu   w   każdym   momencie,   który   uzna   pani   za   dogodny.   Pan   Avery 

background image

zaznaczył, że przy urządzaniu swojego nowego domu weźmie pani pod uwagę 
naszą firmę.

Andy pożegnała się uprzejmie i zszokowana odłożyła słuchawkę.
– Bess! – Odwróciła się do ciotki, która właśnie weszła do mieszkania. – 

Nick zwolnił mnie z pracy! Jak śmiał podjąć taką decyzję bez porozumienia ze 
mną!?   Nie   miał   prawa!   Nie   mogę   sobie   na   to   pozwolić!   Muszę   myśleć   o 
utrzymaniu siebie i dziecka!

Ciotka łagodnie położyła rękę na jej ramieniu.
– Uspokój się. Naradził się ze mną. Bądź rozsądna. Nicka stać na to, żeby 

zadbać o swoją żonę. Zresztą to jego obowiązek.

Andy potrząsnęła głową.
–   Już   ci   mówiłam,   nie   chcę,   żeby   uważał   moje   dziecko   za   swój 

obowiązek – tłumaczyła, walcząc ze łzami.

Bess objęła ją czule i wyszeptała do ucha:
– Andy, on cię kocha. Daj mu czas. I pozwól robić tyle, ile może w tym 

momencie.

Zanim zdążyła coś powiedzieć, zadzwonił telefon.
– Tu doktor Lovelace. Dowiedziałem się od pani męża, że przeżyła pani 

traumatyczne chwile. Chciałbym umówić się z panią na wizytę kontrolną. Może 
być dziś po południu?

Nie zdążyła jeszcze ochłonąć, kiedy rozległ się dzwonek do drzwi.
– Pani Avery? Oto owoce i inne zakupy zamówione przez pani męża.
Po chwili znowu telefon.
– Tu Ryan White z biura nieruchomości. Pani mąż prosił mnie, abym 

przedstawił   pani   kilka   interesujących   ofert.   Kiedy   może   się   pani   z   nami 
umówić?

Po poranku całkowicie wypełnionym przez dobre intencje Nicka, Andrea 

była   zupełnie   wyczerpana.   Pozbyła   się   wreszcie   tłumu   ludzi   usiłujących 
uszczęśliwić ją za pieniądze Nicka i czuła się straszliwie rozżalona. Doceniała 
jego starania, ale nie wierzyła, by jej mąż mógł być na tyle tępy i pozbawiony 
wrażliwości, żeby nie rozumieć, że wszystkie pieniądze świata nie zastąpią jej 
najważniejszego – jego.

Ona i dziecko najbardziej ze wszystkiego potrzebowali jego obecności i 

jego   czasu.   To   byłby   największy   dar,   jaki   mógł   im   ofiarować.   Niestety, 
wiedziała, że tego jednego nigdy nie dostanie.

Westchnęła głęboko i spróbowała wziąć się w garść. Dość. Musi sobie 

jakoś poradzić. I tak nie mogła narzekać. Wiele kobiet w ciąży obywało się bez 
podobnych   luksusów.   Powinna   być   wdzięczna   Nickowi.   Wprawdzie   to 
wszystko nie zastąpi dziecku ojca, ale na pewno uczyni jego życie i życie jego 
matki łatwiejszym.

Poza tym jest jeszcze Bess.

background image

Poradzi   sobie.   Zbuduje   swoje   życie   od   nowa.   I   co   dzień   będzie   się 

modliła, żeby Nick zrozumiał wreszcie, że kochająca rodzina to najlepsza rzecz, 
jaka może go w życiu spotkać.

Tydzień później przeprowadziła się do nowego domu. Był przestronny, 

elegancki,   miał   też   zadbany   ogródek.   Wprost   wymarzony   dla   rodziny   z 
dzieckiem. I z psem.

Firma,   w   której   wcześniej   pracowała,   zajęła   się   urządzaniem   wnętrza. 

Bess zarządzała wszystkim z niewyczerpaną energią, Andrea nie miała więc 
wiele   do   roboty.   Zajmowała   się   tylko   tym,   co   sprawiało   jej   przyjemność   i 
zostawiała ciotce całą techniczną stronę tego przedsięwzięcia.

Najpierw umeblowała przeszkloną werandę. Na środku stanęła kwiecista 

sofa,   a   obok   dwa   wygodne   fotele.   Wentylator   u   sufitu   obracał   się   cicho   i 
wypełniał   pomieszczenie   przyjemnym   chłodem.   Morze   roślin   i   światło 
wpadające przez wielkie okna tworzyły spokojny, uroczy nastrój. Andy lubiła tu 
przebywać. Wśród zieleni i łagodnego, słonecznego światła znajdowała spokój i 
wytchnienie. Starała się nie myśleć o Nicku, o tym, co straciła, ani o tym, jak 
będzie   wyglądało   jej   życie   bez   ukochanego   mężczyzny.   Musi   skupić   się   na 
sobie i na dziecku, to jest teraz najważniejsze, a reszta... Miała nadzieję, że z 
czasem   przywyknie   do   bolesnej   pustki   w   sercu   i   przestanie   snuć   nierealne 
marzenia.

Leżała właśnie na kanapie i podziwiała widok za oknem, kiedy weszła 

Bess.

– Przyniosłam ci sok i ciastko. Pamiętaj, że musisz się dobrze odżywiać. 

Najważniejsze są pierwsze trzy miesiące – powiedziała, siadając w fotelu.

– Skąd wiesz, przecież ty sama  nigdy nie... – przerwała przestraszona 

tym, co powiedziała. Nigdy dotąd nie rozmawiały na tak osobiste tematy.

– Byłam w ciąży. Straciłam ją w trzecim miesiącu. To był jedyny raz, 

nigdy później już nam się nie udało – wyjaśniła Bess spokojnie.

– Przepraszam, nie wiedziałam...
–   Nie   szkodzi.   Mam   Nicka,   jest   dla   mnie   jak   syn.   Chociaż   teraz 

zachowuje się jak ostatni dureń. Ale wierzę, że jeszcze się opamięta.

Andrea pokręciła głową z powątpiewaniem.
– Nie sądzę. Jasno przedstawił mi powody.
– Jest przerażony, ale to nie znaczy, że nie chce być ojcem.
– Być może. Ale efekt pozostaje ten sam. Nie ma go z nami i oświadczył 

stanowczo, że nie chce zajmować się dzieckiem.

Bess westchnęła ciężko i nic więcej nie powiedziała. Przez chwilę obie 

popijały sok i siedziały w milczeniu. Potem ciotka zebrała naczynia i wyszła do 
kuchni, zostawiając Andy samą.

Odpoczywała   zrelaksowana   i  zastanawiała   się,   jak   urządzić   pokoje   na 

background image

górze. To pozwalało jej skupić myśli na jakimś przyjemnym temacie. Nagle 
usłyszała   szelest.   Odwróciła   się   i   zadrżała.   Nie   mogła   uwierzyć   własnym 
oczom. W drzwiach stał Nick.

Odruchowo próbowała wstać, ale podbiegł do niej szybko i powiedział:
–   Nie   wstawaj,   leż   spokojnie.   Nadal   nie   wyglądasz   zbyt   dobrze. 

Przepracowałaś   się   przy   przeprowadzce?   –   Troska   w   jego   głosie   i   czułe 
spojrzenie przyprawiały ją o mimowolne dreszcze.

– Co tutaj robisz? – wyszeptała.
–   Chciałem   zobaczyć,   jak   sobie   radzicie.   I   sprawdzić,   czy   wszystko 

zostało zrobione tak, jak kazałem.

Aha, więc przyleciał do Kansas, żeby skontrolować, na jakim etapie są 

prace remontowe. A ona naiwnie myślała, że coś się zmieniło. Promyk nadziei 
zgasł w niej równie nagle, jak się pojawił.

–   Wszystko   idzie   doskonale.   –   Starała   się   mówić   spokojnie.   –   Jesteś 

bardzo hojny.

– Jakoś nie słychać, żeby cię to uszczęśliwiało.
– Prześlę ci list dziękczynny – odpowiedziała poirytowana. Nagle jej usta 

zadrżały. – Przepraszam, źle się czuję.

I rozpaczliwie cię potrzebuję, dodała w myślach. Wpatrywał się w nią 

uparcie, ale odwróciła wzrok.

– Jak się sprawdza samochód?
– Doskonale.
– A dom? Podoba ci się?
– Tak, bardzo. – Co więcej mogła powiedzieć? Nie mogła się przecież 

przyznać,   że   mimo   szczodrości,   nie   dał   jej   tego,   na   czym   jej   najbardziej 
zależało.

Nadal stał przed nią i w końcu przeniosła spojrzenie na jego twarz. Nie 

wyrażała żadnych uczuć, była jak maska.

Zrobił krok do tyłu, ale nie wyszedł. Podszedł do okna i zapatrzył się na 

ogród. Stał w lekkim rozkroku, z rękoma w kieszeniach.

– Dużo ostatnio myślałem... – zaczął po chwili. – Skoro dziecko urodzi 

się za pół roku, nie ma powodu, byśmy musieli żyć osobno.

Przez chwilę próbowała zrozumieć to, co usłyszała.
– O czym ty mówisz? – spytała w końcu nieco zszokowana.
Odwrócił się do niej gwałtownie i obrzucił ją palącym spojrzeniem.
– Do diabła! Mówię, że cię pragnę. W każdej godzinie tęsknię za tobą!
I zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, podszedł do niej i przytulił ją w 

czułym uścisku.

Zamknięta w jego silnych ramionach czuła się cudownie bezpiecznie, ale 

wiedziała, że nie może ulec. Odepchnęła go delikatnie i odsunęła się.

– Dlaczego, Andy? Czemu nie pozwalasz, bym cię tulił? Kocham cię i 

background image

wiem, że ty też mnie kochasz.

–   Właśnie   dlatego   –   wyjaśniła   drżącym   głosem.   –   Nie   zniosłabym 

kolejnego rozstania za kilka miesięcy.

Zamknęła   oczy   i   zwiesiła   głowę.   Nie   wiedziała,   po   co   naprawdę 

przyjechał. Wszystko, co ważne, powiedzieli sobie już na farmie. Czyżby chciał 
wracać   do   tych   bolesnych   rozmów?   Była   pewna,   że   za   chwilę   usłyszy 
oddalające się kroki, jednak nic takiego nie nastąpiło. Uniosła głowę i zerknęła 
na Nicka. Stał przy oknie z twarzą ukrytą w dłoniach.

– Nick?
–   A   gdybym   obiecał,   że   zostanę?   –   spytał   stłumionym   głosem.   –   Co 

wtedy?

– Dlaczego?
– Już ci powiedziałem. Kocham cię.
Przez   chwilę   patrzyła   na   niego   w   milczeniu.   Czyżby   nadal   nic   nie 

rozumiał?

– Niestety, teraz nie dotyczy to tylko nas – powiedziała cicho. – Już nie. 

Noszę nasze dziecko, Nick. I kocham je z całego serca. Nie wiesz nawet, jak 
bardzo za tobą tęsknię. Marzyłam o tym, żeby cię znowu zobaczyć. Byłabym 
najszczęśliwszą kobietą na ziemi, gdybyśmy znowu byli razem. Ale jeśli chcesz 
zostać, musisz pokochać nie tylko mnie...

Zaczął chodzić po pokoju wielkimi krokami. Obserwowała go w napięciu. 

Nie mogła powiedzieć mu bardziej otwarcie, czego od niego oczekuje. W końcu 
stanął i odwrócił się do niej.

– Do diabła, Andy! Kocham to dziecko! – wyrzucił z siebie gwałtownie. – 

Ale jeszcze bardziej się boję – dodał cicho.

To była najpiękniejsza chwila w jej życiu. Nigdy nie sądziła, że usłyszy z 

jego ust te cudowne słowa. Serce wezbrało jej radością, a oczy wypełniły się 
łzami szczęścia Zerwała się i podeszła szybko do niego.

– Nick – wyszeptała. – Ja ci ufam. Nie jesteś taki jak twój ojciec. Nie 

umiałbyś być okrutny dla swojego dziecka. Nie mogę ci obiecać, że wszystko w 
naszym   wspólnym   życiu   okaże   się   łatwe,   ale   wiem   na   pewno,   że   będzie 
łatwiejsze, jeśli tylko będziemy razem. We trójkę damy sobie radę.

Przyciągnął ją do siebie i otoczył ramionami.
– Ja też w to wierzę. Ale nie masz pojęcia, jak bardzo chciałbym być 

dobrym ojcem. Martwię się jednak, czy potrafię. Mogę ochronić moje dziecko 
przed całym złem świata, ale nie wiem, czy potrafię ochronić je przed sobą.

–   Potrafisz   –   zapewniła.   –   Jesteś   dobrym,   kochającym   i   wrażliwym 

człowiekiem. Jestem pewna, że będziesz dla dziecka tak samo troskliwy jak dla 
mnie. I zawsze pamiętaj, że masz mnie, pomogę ci.

– Jesteś pewna? – spytał z nadzieją. Zalała ją fala wzruszenia.
– Tak, Nick – potwierdziła z czułością. – Jestem przekonana, że będziesz 

background image

dla naszych dzieci najlepszym ojcem na świecie.

Pochylił   się   i   pocałował   ją   czule.   Potem   odsunął   lekko   i   spytał 

podejrzliwie:

– Poczekaj chwilę... Jakich dzieci? Będziesz miała bliźniaki?
– No, nie... Ale nie chciałbyś chyba, żeby nasze maleństwo  czuło się 

samotne. Ja byłam jedynaczką i bardzo źle to wspominam.

– Cóż...
–   Nie   martw   się.   Jestem   pewna,   że   nasze   dzieci   będą   miały 

najwspanialszego ojca na świecie! – zapewniła go radośnie z duszą przepełnioną 
szczęściem.

– Cóż... – zaczął znowu z figlarnym uśmiechem. – Skoro tak mówisz, 

zgadzam   się   na   więcej   dzieci,   pod   warunkiem   że   za   każdym   razem 
poprzestaniemy  na   jednym.   Nie  chciałbym pozbawiać   się  najprzyjemniejszej 
części powoływania ich na świat...

background image

EPILOG

Andrea   krytycznie   spojrzała   na   hol.   Trzy   lata   temu,   kiedy   się   tu 

wprowadziła, wybrała bardzo konserwatywny wystrój. Teraz nadszedł czas na 
zmiany.   Miała   ochotę   na   coś   bardziej   kreatywnego.   Zwłaszcza   że   znalazła 
właśnie śliczną, zabytkową konsolkę.

Próbowała zasięgnąć rady Nicka i dowiedzieć się, co sądzi o jej nowych 

pomysłach, ale jak zwykle wszystkie decyzje tego typu wolał zostawić jej.

– Nick! – zawołała w głąb domu. – Jesteś gotowy?
–  Hmm,   Andy...  –  usłyszała  niepewny   głos.  –  Nastąpiła   mała  zmiana 

planów.

Przewróciła oczami.
– Znowu?! Cóż to za zmiana?
–   Tatuś   nie   może   nigdzie   iść   –   wyjaśnił   jej   cienki   głosik.   –   Jest 

zaproszony na herbatkę do mnie i do Noego.

Elżbieta   Anna   Avery   za   cztery   miesiące   miała   skończyć   trzy   latka. 

Umiała   owinąć   sobie   tatusia   wokół   małego   paluszka   i   doskonale   o   tym 
wiedziała.

Uśmiechnęła się do ojca czarująco i z poważną miną mówiła:
– Spróbuj ciasteczka cioci Bess, tatusiu, będzie ci smakować. – Spojrzała 

na matkę i dodała łaskawie: – Ty też możesz zostać na herbatce, mamusiu.

– Dziękuję, kochanie, ale naprawdę muszę wyjść. Taka wyprzedaż nie 

zdarza się co dzień. Zauważyłam kilka rzeczy, które przydałyby się w moim 
sklepie.

Odkąd ona i Nick zamieszkali znowu razem, zdecydowali się zostać w 

Kansas. Nick czasami latał do Chicago, ale przez większość czasu pracował na 
miejscu.

Andrea świetnie się bawiła, urządzając dom. Przy okazji rynek antyków 

tak  ją   wciągnął,   że   w  końcu   otworzyła  własny   sklepik   ze  starociami.   Teraz 
wybierała   się   właśnie   na   wyprzedaż,   po   której   wiele   sobie   obiecywała.   Nie 
mogła przegapić takiej okazji. Zwłaszcza że w ciągu ostatnich kilku miesięcy 
mocno zwolniła tempo.

– Nick, może zostaniesz, a ja pójdę sama. Nie ma sensu trudzić Bess, 

poradzę sobie.

– Nie ma mowy! – Podszedł bliżej i objął ją czule. – Nie pójdziesz sama. 

Ciągle bym się bał, że urodzisz na antycznej kanapie – zażartował.

–   Może   niekoniecznie   tam,   ale   mam   nadzieję,   że   to   już   niedługo.   – 

Westchnęła ciężko. – Czuję się jak piłka plażowa – powiedziała, zerkając na 
swój wielki brzuch.

– Ale za to jaka piękna piłka – droczył się, całując ją. – I ciebie też 

background image

pocałuję, skarbie – dodał, widząc spojrzenie córeczki.

Betsy objęła go mocno za szyję.
– Kocham cię. Jesteś najwspanialszym tatusiem na świecie.
Nick spojrzał z czułością na żonę.
– To dzięki twojej mamusi, ona mnie wszystkiego nauczyła.
– Nie, kochany! – Andrea potrząsnęła głową i czule uśmiechnęła się do 

męża. – Nie potrzebowałeś mojej pomocy. Od kiedy pierwszy raz zobaczyłam 
Betsy w twoich ramionach, wiedziałam, że będziesz ją kochał. – Pogłaskała 
lekko brzuch. – I mam nadzieję, że tym razem będzie tak samo...

– Jestem gotowa – ogłosiła Bess, schodząc ze schodów. – Co widzę? To 

już   trzecia   herbatka   z   tatą   w   tym   tygodniu,   a   mamy   dopiero   wtorek!   No, 
chodźmy, Andy. Musimy się spieszyć. Widziałam tam kilka drobiazgów, które 
doskonale pasowałyby do naszego sklepu.

Obie kobiety wyszły pospiesznie.
– Mówiłam ci, że wszystko się ułoży – powiedziała z satysfakcją Bess w 

samochodzie, zapinając pasy.

– Owszem, mówiłaś – przyznała Andy z uśmiechem. – Wrócił do mnie i 

do Betsy w samą porę. I jest najlepszym ojcem na świecie. A jeszcze lepszym 
mężem.


Document Outline