background image

Auguste COMTE  

METODA POZYTYWNA W SZESNASTU WYKŁADACH 

(skrót Cours de philosophie positive, 1830-1842) 
przełożyła Wanda Wojciechowska, PWN 1961 

Wykład pierwszy 
ISTOTA I ZNACZENIE METODY POZYTYWNEJ

 

Badając rozwój inteligencji od jak najskromniejszych początków aż do czasów 
obecnych, doszedłem, jak mniemam, do wykrycia doniosłego prawa, któremu rozwój 
ten jest podporządkowany. Przypuszczam, iż prawo takie może być uzasadnione w 
oparciu o dowody, których dostarcza znajomość naszej organizacji albo o 
sprawdziany historyczne, które uzyskamy w badaniu przeszłości. Polega ono na tym, 
że każda dziedzina naszej wiedzy przechodzi kolejno przez trzy stadia teoretyczne: 
stadium teologiczne albo fikcyjne, stadium metafizyczne albo abstrakcyjne, stadium 
naukowe albo pozytywne. Innymi słowy, umysł ludzki posługuje się kolejno w każdym 
swym badaniu trzema metodami filozofowania, które różnią się między sobą, a nawet 
przeciwstawiają się sobie: zrazu metodą teologiczną, w dalszym ciągu metodą 
metafizyczną i wreszcie metodą pozytywną. Pierwsza jest punktem wyjścia 
inteligencji, trzecia jej stanem stałym i ostatecznym; przeznaczeniem drugiej jest 
służyć za przejście. 

W stadium, teologicznym umysł ludzki, skierowując swe badania na wewnętrzną 
naturę rzeczy, na pierwsze przyczyny i przyczyny celowe wszystkich oddziaływań, 
którym podlega, jednym słowem, dążąc do poznania absolutnego, przedstawia sobie 
zjawiska, jako będące wytworem działania czynników nadprzyrodzonych, mniej lub 
bardziej licznych, których interwencja tłumaczy wszystkie pozorne anomalie 
wszechświata. 

W stadium metafizycznym, które jest jedynie modyfikacją pierwszego, czynniki 
nadprzyrodzone są zastąpione przez siły abstrakcyjne, czyli byty, które mają 
przysługiwać rozmaitym przedmiotom występującym w świecie i uważanym za 
zdolne do wywoływania wszystkich dostrzeżonych zjawisk: wyjaśnianie tych zjawisk 
polega  wówczas na wyznaczaniu dla każdego odpowiedniego bytu. 

W stadium pozytywnym, wreszcie, uznajemy za niemożliwe uzyskiwanie pojęć 
absolutnych; wyrzekamy się badania pochodzenia i przeznaczenia wszechświata 
oraz poznawania wewnętrznych przyczyn zjawisk; usiłujemy natomiast wykrywać ich 
prawa, to znaczy ich stosunki, następstwa i podobieństwa, posługując się  łącznie 
rozumowaniem i obserwacją. Tłumaczenie faktów staje się jedynie ustalaniem 
związków pomiędzy poszczególnymi zjawiskami i pewnymi faktami ogólnymi, których 
ilość dzięki postępowi nauk dąży do zmniejszania się. 

System teologiczny osiągnął najwyższą doskonałość wówczas, gdy zastąpił 
różnorodne czynności licznych niezależnych od siebie bóstw przez opatrznościowe 
działanie jedynej istoty. 

Ostatni wyraz systemu metafizycznego stanowi koncepcja zastępująca różnorodne 
byty przez jeden tylko byt ogólny, naturę, uważaną za źródło wszystkich zjawisk. 

background image

Doskonałość systemu pozytywnego stanowiłoby przedstawienie wszystkich zjawisk 
jako poszczególnych przypadków jednego ogólnego faktu, takiego, jak fakt ciążenia 
powszechnego. 

Nie tu miejsce na wykazywanie tego prawa rozwoju intelektualnego, wystarczy je 
wygłosić, aby jego słuszność została sprawdzona przez każdego, komu jest znana 
powszechna historia nauki. Istotnie, nauki, które osiągnęły stan pozytywny, składały 
się w przeszłości  z  metafizycznych abstrakcji, pierwotnie zaś górowały nad nimi 
koncepcje teologiczne. 

Ewolucja ta może być zresztą potwierdzona przez rozwój osobniczej inteligencji. Z 
tego samego punktu wyjścia rozpoczyna się wychowanie jednostki, co wychowanie 
gatunku. Kolejne fazy pierwszego reprezentują fazy drugiego. Czyż każdy z nas nie 
przypomina sobie tego, że  w dzieciństwie był teologiem, w młodości -metafizykiem, 
a w wieku dojrzałym - fizykiem? 

Należałoby tu wspomnieć o rozważaniach teoretycznych, które pozwolą wyczuć 
konieczność tego prawa. 

Najdonioślejsze z tych rozważań dotyczy występowania stałej potrzeby jakiejś teorii 
służącej do wiązania faktów w zestawieniu ze stanem inteligencji, w jakim ona się 
znajduje w swych początkach, kiedy jest niezdolna do tworzenia teorii w oparciu o 
obserwacje. Powtarzamy od czasów Bacona, że rzeczywistą jest tylko ta wiedza, 
która opiera się na zaobserwowanych faktach. Zasada ta jest niezaprzeczalna, o ile 
stosujemy ją do naszego rozumu w stanie dojrzałości. 

W swym stanie pierwotnym umysł ludzki nie mógł myśleć w taki sposób. Z jednej 
strony każda pozytywna teoria musi się opierać na obserwacjach; z drugiej - umysł 
nasz potrzebuje teorii, aby móc się oddać obserwacjom. Jeśli zjawisk nie powiążemy 
z pewnymi zasadami, to nie będziemy mogli łączyć naszych obserwacji, a nawet nie 
zdołamy ich zapamiętać. 

Początkowo inteligencja była zamknięta w błędnym kole; wydobyć się z niego mogła 
jedynie dzięki rozwinięciu koncepcji teologicznych. 

Konieczność ta staje się jeszcze bardziej widoczna, jeśli uwzględnimy zgodność 
filozofii teologicznej z charakterem pierwszych badań. Zrazu człowiek patrzał na 
zagadnienia rozwiązalne jako na niegodne siebie; stawiał sobie za cel zagadnienia 
najbardziej nieosiągalne, jak natura istot, źródło i cel zjawisk. Łatwo pojąć tego 
przyczynę:  jedynie doświadczenie dostarczyło człowiekowi miary jego sił; gdyby 
początkowo ich nie przeceniał, nie zdołałby ich rozwinąć. 

Ze stanowiska praktyki te pierwotne badania posiadały urok nieograniczonej władzy 
nad  światem zewnętrznym, który uważano za przeznaczony dla użytku człowieka. 
Nie można by pojąć, jak umysł ludzki mógł był się zdecdować pierwotnie na prace tak 
uciążliwe, gdyby nie te chimeryczne nadzieje, a również przesadne pojęcia o 
znaczeniu człowieka we wszechświecie. 

background image

Nasz umysł jest  na tyle dojrzały, że podejmujemy  się mozolnych badań naukowych, 
nie mając przed sobą  żadnego postronnego celu, który byłby w stanie oddziaływać 
tak silnie na naszą wyobraźnię, jak to miało miejsce u astrologów i alchemików. 

Tak więc widzimy, że inteligencja człowieka musiała zrazu, w ciągu długiego szeregu 
wieków, posługiwać się filozofią teologiczną, jako metodą i jako doktryną. 

Umysł ludzki zmuszony do posuwania się tyko stopniowo nie był w stanie przejść 
nagle do filozofii pozytywnej. Użył pośrednich koncepcji o charakterze mieszanym, 
nadających się do dokonania przejścia. Na tym polega użyteczność koncepcji 
metafizycznych. Zastępując w badaniu zjawisk nadprzyrodzone działanie kierownicze 
przez odpowiedni i nierozłączny byt, człowiek przyzwyczaja się do rozpatrywania 
wyłącznie samych faktów. Pojęcia tych metafizycznych czynników wysubtelniały się 
stopniowo tak, że wreszcie stały się jedynie abstrakcyjnymi nazwami zjawisk. 

Obecnie będę mógł z łatwością określić naturę filozofii pozytywnej. Filozofia ta uważa 
wszystkie zjawiska za podporządkowane niezmiennym prawom. Za daremne uznaje 
poszukiwanie  przyczyn czy to pierwszych, czy celowych. W wyjaśnieniach 
pozytywnych nie wskazuje się na przyczyny  tworzące zjawiska, analizuje się 
okoliczności, w jakich się wytwarzają, i łączy się je, jedne z drugimi, stosunkiem 
następstwa i podobieństwa. 

Ogół zjawisk wszechświata  tłumaczymy  przez prawo ciążenia, ponieważ teoria ta 
wskazuje nam na olbrzymią rozmaitość faktów astronomicznych, jako na jeden fakt 
rozpatrywany z różnych punktów widzenia. Ten fakt ogólny jest przedstawiony po 
prostu jako rozszerzenie zakresu znanego zjawiska ciężkości ciał na powierzchni 
ziemi. 

Za każdym razem, gdy usiłowano ustalić, czym jest, samo w sobie, to przyciąganie i 
to ciążenie, największe umysły mogły określić obie te zasady jedynie jedną przez 
drugą, twierdząc, na temat przyciągania,  że jest to powszechne ciążenie, a zaś na 
temat ciążenia powszechnego, że stanowi je ziemskie przyciąganie. Wszystkie 
wyjaśnienia, które możemy uzyskać, sprowadzają się do tego. Ukazują one, jako 
identyczne, dwa szeregi zjawisk, które tak bardzo długo były uważane jako niczym ze 
sobą nie  związane. Żaden umysł ścisły nie usiłuje posunąć się dalej. 

Winienem zbadać, do jakiej fazy swego rozwoju doszła obecnie filozofia pozytywna 
oraz co pozostało jeszcze wykonać, aby została całkowicie sformułowana. 

Przede wszystkim należy zwrócić uwagę na to, że rozmaite działy naszej wiedzy nie 
zdołały przejść przez trzy fazy swego rozwoju z jednakową szybkością. W tym 
względzie istnieje pewien konieczny porządek, który będziemy badać w następnym 
wykładzie. Porządek ten odpowiada naturze zjawisk: jest określony przez stopień ich 
ogólności, prostoty i niezależności. 

Teorie pozytywne objęły przede wszystkim zjawiska astronomiczne, następnie 
zjawiska fizyki ziemskiej, zjawiska chemiczne i w końcu - biologiczne. 

Źródło tej ewolucji nie jest znane; dokonywała się ona poczynając od prac 
Arystotelesa i szkoły aleksandryjskiej, a w dalszym ciągu od wprowadzenia do 

background image

Europy nauk przyrodniczych przez Arabów. W końcu, dwieście lat temu filozofia 
pozytywna zaczęła przeciwstawiać się duchowi teologii i metafizyki dzięki 
połączonemu oddziaływaniu prawideł Bacona, koncepcji Kartezjusza i odkryć 
Galileusza. 

Czy filozofia pozytywna obejmuje obecnie wszystkie kategorie zjawisk? Oczywiście, 
że nie. Należy dokonać wielkiego zabiegu naukowego, aby jej nadać charakter 
niezbędnej powszechności. 

W zakres jej nie weszły jeszcze zjawiska społeczne. Stosowane są tam prawie 
wyłącznie metody teologiczne i metafizyczne. 

To stanowi jedyną lukę, którą należy wypełnić, i to właśnie jest specjalnym celem 
niniejszego kursu. 

Zadaniem moich koncepcji dotyczących zjawisk społecznych nie jest doprowadzanie 
socjologii do tej samej doskonałości, jaka przysługuje naukom poprzedzającym ją. 
Celem ich jest nadanie temu ostatniemu działowi wiedzy charakteru pozytywnego, 
jaki przysługuje wszystkim innym działom. Filozofia stając się jednorodną, wejdzie w 
stan pozytywny. Otworzy się przed nią nieograniczony rozwój i zajmie ona miejsce 
dwóch filozofii pozostałych, które dla naszych następców mieć będą jedynie wartość 
historyczną. 

Skoro specjalny cel tego kursu został przedstawiony w taki sposób, łatwo 
zrozumiemy cel ogólny, dzięki któremu jest to nie tylko kurs socjologii, ale również 
kurs filozofii pozytywnej. 

Ponieważ dzięki stworzeniu socjologii zostaje uzupełniony system nauk, staje się 
możliwe, a nawet konieczne streszczenie nabytych wiadomości w celu ich 
skoordynowania przez przedstawienie ich jako rozgałęzień jednego  pnia, zamiast 
ujmowania ich nadal w sposób odosobniony. 

Nie idzie tu o szereg specjalnych wykładów na temat każdego z rozgałęzień filozofii. 
Przeciwnie, aby ten wykład był zrozumiany, jest potrzebny szereg poprzedzających 
studiów tych różnych nauk, które są w nim rozpatrywane. Jednym słowem, mamy tu 
kurs filozofii pozytywnej, a nie kurs nauk pozytywnych. 

Aby streścić poglądy wiążące się z dwojakim celem tego kursu, muszę zwrócić 
uwagę, że oba te tematy, jeden specjalny, drugi ogólny, są ze sobą nierozłączne. Nie 
można wyobrazić sobie wykładu filozofii pozytywnej bez socjologii, bo bez niej 
pojęcia nie nabyłyby charakteru ogólności, która powinna być ich cechą zasadniczą. 
Z drugiej strony, jak można by w sposób pewny prowadzić pozytywne badanie 
zjawisk socjalnych, jeśli umysł nie przyswoił sobie zawczasu metody pozytywnej i nie 
uzbroił się w znajomość nauk poprzedzających, które oddziałują wszystkie w mniej 
lub bardziej bezpośredni sposób na fakty społeczne. 

Ażeby zapobiec mylnym interpretacjom, muszę dodać tutaj parę uwag na temat tej 
powszechności nauk szczegółowych, którą pewne nierozważne sądy mogłyby 
uważać za tendencję tego kursu. 

background image

W pierwotnym stanie wiedzy nie ma żadnego prawidłowego podziału pracy 
umysłowej. Te same umysły uprawiają wszystkie nauki. W miarę, jak rozwijają się 
różne kategorie pojęć, każda gałąź systemu naukowego oddziela się niewidocznie 
od pnia, skoro tylko rozrośnie się dostatecznie, aby ją było można uprawiać osobno. 
Temu podziałowi badań pomiędzy uczonych różnych kategorii zawdzięczamy tak 
wspaniały obecny rozwój każdego wyodrębnionego działu wiedzy ludzkiej. Jednym 
słowem, podział pracy umysłowej jest jedną z cech filozofii pozytywnej. 

Uznając cudowne wyniki tego podziału, jesteśmy zarazem zdumieni 
niedogodnościami, do których prowadzi. Można uniknąć  słabych stron przesadnej 
specjalizacji, nie szkodząc ożywczemu wpływowi wywieranemu przez podział badań. 
Spieszmy zapobiegać złu, zanim stanie się ono poważniejsze. Tu jest właśnie słaba 
strona, od której jeszcze mogą atakować filozofię pozytywną zwolennicy filozofii 
teologicznej i metafizycznej. 

Środkiem do zahamowania zgubnego wpływu, który zdaje się zagrażać intelektualnej 
przyszłości, nie może być powrót do dawnego zamieszania w pracy, które by cofnęło 
wstecz umysł ludzki. Środkiem będzie tu wydoskonalenie podziału pracy przez 
stworzenie jeszcze jednej wielkiej specjalności z badań nad naukowymi generaliami. 
Trzeba, by nowa kategoria uczonych przygotowana przez odpowiednie studia, nie 
oddając się szczególnemu uprawianiu jednej z nauk, zajęła się określeniem ducha 
każdej z nich, wykrywaniem ich stosunków i ich powiązań i sprowadzeniem, jeśli to 
możliwe, wszystkich ich zasad do jak najmniejszej ilości. Trzeba by, aby 
jednocześnie inni uczeni, zanim poświecą się odnośnym specjalnościom, dzięki 
wykształceniu obejmującemu całość wiedzy pozytywnej osiągali zdolność 
korzystania z wiedzy rozpowszechnianej przez uczonych oddanych badaniom 
generaliów. 

Skoro oba te warunki zostaną spełnione, podział pracy w naukach może sięgnąć bez 
żadnego niebezpieczeństwa tak daleko, jak będzie tego wymagać rozwój różnych 
kategorii wiedzy. Gdy odrębny dział, kontrolowany przez wszystkie pozostałe, mieć 
będzie za zadanie powiązanie każdego nowego odkrycia z ogólnym systemem, nie 
zajdzie obawa, aby poświęcenie zbytniej uwagi szczegółom uniemożliwiło 
dostrzeganie całości. Jednym słowem, począwszy od tej chwili będzie ustalona 
nowoczesna organizacja świata uczonych; jedynym jej zadaniem będzie dalszy 
rozwój przy zachowaniu zawsze tego samego charakteru. 

Jeśli z badań na generaliami naukowymi utworzymy w taki sposób odrębny rozdział 
wielkiego dzieła naukowego, to rozszerzymy zastosowanie zasady podziału, która 
rozłączyła specjalności. Dopóki różne nauki pozytywne były mało rozwinięte, 
wzajemne ich stosunki nie mogły wystarczająco przyczynić się do wytworzenia 
odrębnej kategorii prac. Obecnie każda z nauk rozrosła się dostatecznie, aby ta 
nowa kategoria badań stała się niezbędną dla zapobiegania rozpraszaniu się pojęć 
ludzkich. 

Taki jest cel pozytywnej filozofii w ogólnym systemie nauk. 

Sądzę, że powinienem zwrócić uwagę na korzyści płynące z tej pracy ze względu na 
postęp intelektualny. Ograniczę się do wskazania czterech następujących własności : 

background image

Po pierwsze, nauka filozofii pozytywnej dostarcza jedynego racjonalnego środka 
mogącego uwydatnić logiczne prawa inteligencji. 

Dla wytłumaczenia mej myśli muszę przypomnieć koncepcję przedstawioną przez 
Blainville'a we wstępie do jego ogólnych zasad anatomii porównawczej. Wedle niej 
każda istota czynna może być badana z punktu widzenia statycznego i 
dynamicznego, to znaczy, jako zdolna do działania i jako działająca. Zastosujmy tę 
zasadę do badania czynności intelektualnych. Ze statycznego punktu widzenia 
badanie takie polegałoby na określeniu warunków organicznych tych czynności. 
Stanowiłoby więc część anatomii i fizjologii. 

Z dynamicznego punktu widzenia wszystko sprowadza się do studium nad 
przebiegiem działania umysłu ludzkiego przez badanie sposobów, którymi się 
posługuje w celu nabycia wszelkiego poznania. Jednym słowem, jeśli uważać 
będziemy wszelkie teorie naukowe za fakty logiczne, to do poznania praw logiki 
możemy się wznieść jedynie przez gruntowne badanie tych faktów. 

Takie oto są dwie drogi wzajemnie się uzupełniające, po których można dotrzeć do 
pewnych pojęć o zjawiskach intelektualnych. 

Jeśli idzie nie tylko o dowiedzenie się, czym jest metoda pozytywna, ale ponadto o 
takie jej poznanie, które by wystarczyło do posiłkowania się nią, należy badać 
wszystkie jej główne zastosowania, przeprowadzone przez umysł ludzki. Dojść do 
tego możemy za pomocą badań nad naukami. Studia nad metodą nie dają się 
oddzielić od studiów nad badaniami naukowymi, w których została ona użyta. 

Nie wiem, czy kiedyś w przyszłości będzie możliwe przeprowadzenie a priori wykładu 
metody niezależnie od filozoficznego badania nauk. Jestem przekonany, że dzisiaj 
jest to niemożliwe, ponieważ znajomości ważnych metod logicznych jeszcze nie 
można oddzielić od ich zastosowania. O ile dojdziemy do tego później, to badając 
zastosowania postępowania naukowego utworzymy sobie poprawny system 
intelektualnych nawyków. 

Drugim rezultatem będzie to, że filozofia pozytywna będzie kierować gruntownym 
przeobrażeniem naszego  systemu wychowania. 

Ludzie  światli jednogłośnie uznają konieczność zastąpienia naszego wykształcenia 
teologicznego, metafizycznego i literackiego przez wykształcenie pozytywne zgodne 
z duchem naszej epoki i przystosowane do potrzeb współczesnej cywilizacji. Mimo 
pożytecznych prób, których już dokonano, odrodzenie ogólnego wykształcenia nie 
daje się osiągnąć; stan odosobnienia bowiem w jakim znajdują się badania nad 
naukami, wpływa na sposób ich przedstawiania w nauczaniu. Ażeby dzisiaj 
przestudiować ich główne działy, należy uczynić to równie szczegółowo, jak 
gdybyśmy pragnęli zostać astronomami lub chemikami; to zaś jest prawie 
niemożliwością. Taki sposób postępowania byłby czymś urojonym ze względu na 
wykształcenie ogólne, wymaga ono bowiem zespołu pozytywnych pojęć o wszystkich 
głównych klasach zjawisk. Taki właśnie zespół w skali mniej lub bardziej rozległej 
musi się stać podstawą wszystkich ludzkich rachub, nawet pośród mas ludowych, i 
tworzyć ogólny charakter naszych potomków. 

background image

Trzeba przedstawić różne nauki jako różne gałęzie jednego pnia i ograniczyć je do 
metody i wyników. 

W taki sposób wykład o naukach może się stać podstawą nowego ogólnego 
wykształcenia, które w dalszym ciągu będzie uzupełniane przez nauki szczegółowe. 

Jeśli nauka o generaliach naukowych jest przeznaczona do zreorganizowania 
wykształcenia, to również musi przyczynić się do postępów w różnych naukach. To 
właśnie stanowi trzecią  własność filozofii pozytywnej. Podział nauk jest sztuczny, 
chociaż nie jest, jak to mniemają niektórzy, arbitralny. W rzeczywistości przedmiot 
naszych badań jest jeden. Rozdzielamy go, aby rozgraniczyć trudności i lepiej je 
rozwiązywać. Wynika z tego, że nieraz, wbrew klasycznym podziałom, doniosłe 
zagadnienia wymagałyby połączenia kilku specjalistycznych stanowisk, co 
bynajmniej nie może mieć miejsca przy obecnym ustroju świata nauki.  

Mógłbym przytoczyć, jako przykład z przeszłości, koncepcję Kartezjusza dotyczącą 
geometrii analitycznej. Odkrycie to, które zmieniło oblicze wiedzy matematycznej, jest 
wynikiem zbliżenia między dwiema naukami, ujmowanymi dotychczas jako odrębne. 

W końcu czwartą i ostatnią  własnością filozofii pozytywnej jest to, że można ją 
uważać za podstawę reorganizacji społecznej. Parę uwag wystarczy do uzasadnienia 
zbyt ambitnej, jak by się zrazu zdawało, oceny.  

Polityczny i moralny kryzys społeczeństw wypływa z umysłowej anarchii. 
Najpoważniejsze zło polega na głębokiej rozbieżności w przedmiocie zasad, których 
stałość jest pierwszym warunkiem porządku społecznego. Dopóki indywidualne 
inteligencje nie uzgodnią pewnej ilości pojęć ogólnych, mogących wytworzyć wspólną 
doktrynę społeczną, narody będą się nadal znajdować w stanie rewolucji, w którym 
są możliwe jedynie urządzenia prowizoryczne. Z chwilą, gdy umysły będą mogły się 
złączyć w jednej wspólnocie zasad, wypłyną z niej bez żadnych poważniejszych 
wstrząsów odpowiednie instytucje. Na to właśnie powinna być zwrócona uwaga tych 
wszystkich, którzy zdają sobie sprawę z doniosłości normalnego stanu rzeczy. 

Nietrudno scharakteryzować stan społeczeństw i wyprowadzić z tego środki, mogące 
go odmienić. Panujące obecnie w umysłach zamieszanie wynika z jednoczesnego 
posiłkowania się trzema wykluczającymi się nawzajem  filozofiami: teologiczną, 
metafizyczną i pozytywną. Jeśliby jedna z tych trzech filozofii osiągnęła zupełną 
przewagę, zaistniałby określony porządek społeczny. 

Właśnie współistnienie tych trzech filozofii udaremnia porozumienie co do każdego 
zasadniczego punktu. Idzie o to, aby dowiedzieć się, która z nich powinna osiągnąć 
przewagę. Oczywiste jest, że filozofia pozytywna jest powołana do tego, aby stanąć 
na czele. Od długiego szeregu wieków posuwała się ona stale naprzód, podczas gdy 
jej przeciwniczki chyliły się do upadku. 

Filozofia teologiczna i metafizyczna toczą między sobą walkę o zadanie reorganizacji 
społeczeństwa Filozofia pozytywna dotychczas wdawała się w spory jedynie po to, 
aby krytykować je obydwie. Doprowadźmy ją do stanu, w którym będzie zdolna do 
podjęcia roli czynnej. Uzupełnijmy rozległą operację intelektualną rozpoczętą przez 
Bacona, Kartezjusza i Galileusza, a rewolucyjny kryzys zostanie zakończony. 

background image

Takie są cztery punkty widzenia, z których, jak sądziłem, należałoby rozpatrzyć 
wpływ tej filozofii, w celu uzupełnienia definicji, którą usiłowałem podać na jej temat. 

Na zakończenie pragnę uczynić ostatnią uwagę, aby uniknąć wszelkich błędnych 
poglądów dotyczących istoty tego kursu. 

Podając za cel tej filozofii zestawienie w jednorodnej doktrynie całokształtu wiedzy o 
zjawiskach różnych kategorii, daleki byłem od myśli, aby je uważać za wynikłe z 
jednej zasady. 

Uważam za urojenie usiłowanie ogólnego tłumaczenia wszystkich zjawisk przez 
jedno prawo nawet wówczas, gdy próbują tego najzdolniejsze umysły. Uważam 
umysł ludzki za zbyt słaby, a wszechświat za zbyt złożony, aby taka doskonałość 
naukowa mogła stać się dla nas dostępna. Jeśliby można mieć nadzieję, że to jest 
możliwe, to, jak  sądzę, dałoby się to osiągnąć jedynie przez związanie wszystkich 
zjawisk z prawem ciążenia, które jest najogólniejszym spośród znanych nam praw. 

Nie potrzebuję wdawać się w bliższe szczegóły, aby ostatecznie przekonać 
czytelnika,  że celem tego kursu nic jest przedstawienie wszystkich zjawisk jako 
identycznych i różniących się tylko okolicznościami. Gdyby tak być mogło, filozofia 
pozytywna stałaby się niewątpliwie doskonalsza. Warunek ten nie jest potrzebny ani 
do jej utworzenia, ani do zrealizowania jej następstw. Niezbędną jednością jest 
jedność metody. Nie jest potrzebne, aby doktryna była jedna, wystarczy, aby była 
jednorodna. I właśnie w kursie tym będę rozważał różne klasy teorii pozytywnych z 
podwójnego punktu widzenia: jedności metody i jednorodności doktryny.