background image
background image

 

 

Jennie Adams 

 

Ślubny kontrakt 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

background image

 

ROZDZIAŁ PIERWSZY 

 

–  Cholera,  mam trzydzieści  dwa  lata  i  serdecznie dość przewodzenia 

na  liście  najlepszych  partii  do  wzięcia  w  Sydney.  –  Nicholas  Monroe, 

milioner,  właściciel  i  prezes  Globalnych  Systemów  Bezpieczeństwa 

Monroe, założył ręce na piersiach i odchylił się w fotelu. 

Gdyby  Claire  nie  znała  go  już  od  sześciu  miesięcy,  pewnie 

zirytowałoby ją władcze spojrzenie szefa. 

– Mogę się jedynie domyślać, jak bardzo to jest męczące –odparła. – 

Te wszystkie kobiety wyskakujące zza rogów i deklarujące, że chcą urodzić 

twoje dziecko... 

Poprawiła  spódnicę  i  spuściła  wzrok.  Miała nadzieję,  że  przez  cienki 

materiał bluzki nie widać przyspieszonego bicia jej serca. 

Musiała  przyznać,  że  Nicholas  Monroe  był  przystojny.  Więcej  niż 

przystojny,  pomyślała  i  lekko  się  zaczerwieniła.  Ciemne  włosy,  opalona 

skóra i pociągające rysy nie mogły ujść kobiecej uwadze. A pachniał tak, że 

miała ochotę wtulić się w niego i trwać w tej pozycji przez najbliższe lata. 

– To nie tak. Takie rzeczy, na szczęście, się nie zdarzały odparł. – Ale 

wzbudzam  niezdrowe  emocje  i  jestem  obiektem  nadmiernej  uwagi.  W 

przeciwieństwie do tego, w co wierzą media, wcale nie cieszy mnie widok 

mojego  nazwiska  na durnych  listach  typu  „najlepsza dziesiątka kawalerów 

w kraju". – Wykrzywił usta w grymasie niezadowolenia i po chwili dodał: – 

Wkurza mnie to. 

–  Rozumiem.  Szczególnie  że  zamierzasz  rozpocząć  nowy  rozdział 

życia. 

Claire  robiła  wszystko,  byle  tylko  ukryć  emocje,  jakie  targały  nią  w 

obecności  szefa.  Z  trudem  odwracała  wzrok  od  muskularnego  ciała 

RS

background image

 

prześwitującego  przez  cienką  koszulę.  Wyobrażała  sobie,  jak  Nicholas 

spędza  długie  godziny  w  jednej  z  modnych  sal  gimnastycznych  i  z 

determinacją wyciska z siebie ostatnie krople potu. 

–  Czy  planujesz  konferencję  prasową,  by  wścibscy  dziennikarze 

odczepili się od ciebie na pewien czas? A może wzorem niektórych aktorów 

zainteresujesz  się  jakąś  religią  Dalekiego  Wschodu  i  wyjedziesz  do 

klasztoru? Tym samym dałbyś dowód, że twój stan kawalerski nie ulegnie 

zmianie. Przynajmniej na razie. 

– Tak – wycedził przez zęby Nicholas i przyjrzał się jej uważnie. – No 

cóż,  wstąpienia  do  klasztoru  wprawdzie  nie  planowałem...  ale  dziękuję  za 

pomysł. 

–  A  ja  i  tak  nie  wyobrażam  sobie  ciebie  żyjącego  w  celibacie  – 

wyrwało się Claire. 

Od  razu  pożałowała,  że  nie  zdążyła  ugryźć  się  w  język.  Niestety, 

pomyślała, jak się człowiek zadurzy, to wygaduje różne bzdury. 

Nie było  oczywiście mowy, żeby się nią zainteresował. Szefowie, na 

dodatek milionerzy, nie zakochują się ot tak w pracownicach z biura. Może 

w  bajkach  czy  romansach,  ale  nie  w  realnym  świecie.  I  to,  co  damski 

personel czuje do swojego szefa, nie ma najmniejszego znaczenia. 

Spojrzała  na  niego  uważnie.  Nie  przychodziło  jej  do  głowy  żadne 

racjonalne wytłumaczenie aż tak osobistych zwierzeń. Siedzieli przecież  w 

biurze, był zwykły, styczniowy poranek, a oni zamiast zajmować się pracą, 

rozważali  osobiste  problemy  Nicholasa  Monroe.  Jego  prywatne  plany  i 

marzenia, kompletnie niezwiązane z działaniem firmy. 

Claire czuła się w tej sytuacji wyjątkowo niezręcznie. W tej dziedzinie 

nie widziała dla siebie żadnej roli. 

– Naprawdę jesteś na każdej liście?  

RS

background image

 

Nicholas skinął głową. 

–  Najwyraźniej  są  tacy,  którzy  uważają,  że  nie  mogę  być  szczęśliwy 

poza stałym związkiem. 

– A może powinno ci to schlebiać. Wiesz, wiele kobiet czyta uważnie 

te  rankingi  i...  –...wyobrażają  sobie,  jak  powoli  i  namiętnie  kochają  się  z 

tobą. Ostatnią część zdania Claire wypowiedziała jedynie w myślach. – ... i 

chcą cię po prostu lepiej poznać. – Próbowała jakoś wybrnąć z kłopotliwej 

sytuacji. 

Claire Dalgliesh, zamknij się, nim będzie za późno! –przywołała się do 

porządku. 

– Być może masz rację – powiedział Nicholas i uśmiechnął się, a jej, 

jak zawsze w takiej sytuacji, zrobiło się bardzo gorąco. – Prawdę mówiąc, 

nigdy nie zastanawiałem się nad tym głębiej. – Zapanowało milczenie. – To 

już  sześć  miesięcy,  jak  awansowałaś  na  moją  asystentkę  –  zauważył  po 

chwili. – Cały ten czas pracowaliśmy razem bardzo blisko... – zrobił pauzę, 

jakby się nad czymś zastanawiając. 

– To był bardzo przyjemny okres – odezwała się niepewnie Claire. 

Przestraszyła  się,  że  zaraz  usłyszy  odprawę.  To  byłaby  prawdziwa 

klęska. Drżała na samą myśl, że mogłaby go nie widywać każdego dnia. Nie 

śmiać się z nim, nie rozmawiać... 

– Bardzo lubię tę pracę – dodała. 

–  Powierzenie  ci  tego  stanowiska  to  był  strzał  w  dziesiątkę  – 

kontynuował Nicholas. – Wywiązałaś się ze swojej roli bardzo dobrze. 

Sięgnął po segregator, przewertował pospiesznie kilka kartek, po czym 

rzucił go na biurko. 

RS

background image

 

Claire  przeraziła  się  nie  na  żarty,  kiedy  zauważyła,  że  w  tych 

dokumentach była również jej teczka osobowa. Chce ze mnie zrezygnować? 

Ale dlaczego? 

– Muszę też przyznać, że od trzech i pół roku, odkąd tu pracujesz, ani 

razu nie powinęła ci się noga. Twoje akta są nienaganne. 

– Dziękuję – powiedziała cicho. 

W  głowie  jej  huczało.  Nie  miała  pojęcia,  co  wydarzy  się  za  chwilę. 

Napięcie  rosło.  Pragnęła  jak  najszybciej  dowiedzieć  się,  do  czego  szef 

zmierza. 

– Robię, co w mojej mocy – dodała. 

Nicholas skinął głową. Wydawał się zadowolony. 

–  Miałem  okazję  poznać  cię  przez  ten  czas,  Claire.  Jesteś  uczciwa, 

rzetelna, można na tobie polegać. 

Słysząc  to,  Claire  poczuła  się  jeszcze  bardziej  niepewnie.  Zawsze 

ciężko pracowała i robiła wszystko, by nikt nie miał do niej zastrzeżeń. Ale 

co  powiedziałby  Nicholas,  gdyby  znał  wszystkie  jej  sekrety?  Jej  historię  z 

szantażystą... 

– Staram się robić wszystko jak najdokładniej – powtórzyła. – Jestem 

całkowicie oddana firmie. 

–  A  ja  jestem  bardzo  zaangażowany  w  realizację  planów,  które 

powstają w mojej głowie, Claire. – Nachylił się w jej stronę. –I chcę, żeby to 

było dla ciebie jasne. 

– Jest jasne. Oczywiście. 

Miała tylko nadzieję, że naprawdę sprawia wrażenie osoby, dla której 

wszystko jest jasne, choć tak naprawdę nadal niewiele rozumiała. 

–  Jak  już  powiedziałem,  chcę  zmienić  swoje  życie  –  mówiąc  to,  nie 

odrywał  od niej wzroku, co trochę ją deprymowało. – Wszystko dzieje się 

RS

background image

 

dokładnie  tak,  jak  to  sobie  zaplanowałem.  A  następnym  krokiem  będzie 

małżeństwo z odpowiednią kobietą. 

– Małżeństwo? – powtórzyła zaskoczona Claire. 

To  było  ostatnie  rozwiązanie,  jakiego  by  się  po  nim  spodziewała. 

Nerwowo  poruszyła  się  na  krześle.  Skrzyżowała  ręce  na  piersiach,  chwilę 

później wyprostowała je i zaczęła miętosić brzeg notesu. 

–  No  tak,  małżeństwo  zapewni  ci  pewnego  rodzaju  stabilizację  – 

powiedziała, zachodząc jednocześnie w głowę, jaki to wszystko może mieć 

związek z oceną jej pracy. 

Niespodziewanie  poczuła  nagły  przypływ  zazdrości.  Wcale  nie 

chciała, żeby się żenił. Nie miała ochoty oglądać żadnej kobiety uwieszonej 

na jego silnym ramieniu. Zrozumiała, że sama nigdy go nie zdobędzie, ale w 

tej chwili nie miało to większego znaczenia. No i na pewno nie musiał jej 

tego uświadamiać w tak bolesny sposób. 

Nagle ją olśniło. Mógł być tylko jeden powód, dla którego dzielił się z 

nią  swymi  zamiarami.  Zapewne  liczył  na  jej  pomoc.  Czyli,  pomyślała 

uradowana, nie ma mowy o zwolnieniu ze stanowiska asystentki. W dodatku 

Nicholas  podkreślił  jej  operatywność  i  efektywność  w  działaniu.  Nie 

zawiodę go, obiecała sobie w duchu. 

A  z  drugiej  strony,  co  to  za  okropny  i  przebiegły  facet,  pomyślała. 

Czyż to nie oczywiste, że czasowo awansowana, podkochująca się w szefie, 

ambitna  dziewczyna  niczego  nie  odmówi?  Wiedziała  doskonale,  że 

podejmie  się  każdego  zadania  i  stanie  na  głowie,  aby  wykonać  je 

perfekcyjnie. 

Otworzyła notes i przygotowała ołówek. 

RS

background image

 

– Jakiej pomocy oczekujesz ode mnie? – spytała. – Czy masz na myśli 

jakiś typ kobiety? A może konkretną osobę? Jeśli sobie życzysz, przygotuję 

listę kandydatek. Kilka nazwisk mam już w głowie. 

A może chciałbyś, żebym przedstawiła ci również raport o stanie ich 

uzębienia?  –  dodała  w  myślach.  Albo  na  temat  ich  stosunku  do  operacji 

plastycznych? Nie ma sprawy, załatwię wszystko. 

– Jakich konkretnych cech charakteru oczekujesz? 

–  Nie,  nie  –  przerwał  jej  zdecydowanie  Nicholas.  –  Pozwól  mi 

skończyć. 

Zamyślił się przez chwilę. Claire odniosła wrażenie, że w jego oczach 

pojawił  się  wyraz  bezbronności.  Czy  to  możliwe?  –  zastanawiała  się. 

Bezradność  w  oczach  Nicholasa  Monroe?  Ta  myśl  wydała  się  jej 

niedorzeczna. Szef Globalnych Systemów Bezpieczeństwa Monroe nie miał 

w zwyczaju pozwalać sobie na chwile słabości. 

–  Po  pierwsze,  nie  wierzę  w  romanse.  Widziałem  sporo  związków  i 

wiem,  jak  się  kończyły.  Ludziom  wydawało  się,  że  są  zakochani,  i  pod 

wpływem uczucia zmieniali się nie do poznania. Zaczynali popełniać jedno 

głupstwo za drugim. 

– Rozumiem – skłamała. 

Nicholas położył  dłonie  na  segregatorze  z  jej  papierami i  spojrzał  na 

nią uważnie. W oczach miał coś dzikiego i zaborczego. Choć może tylko tak 

jej się wydawało. Pospiesznie odegnała te myśli. Co by było, gdyby szef się 

dowiedział, że jego asystentka fantazjuje? 

–  Kiedy  ludzie  są  przekonani,  że  ugodziła  ich  strzała  Amora  – 

kontynuował  –  nagle  cała  logika  wyparowuje  z  ich  głów.  W  jednej  chwili 

proste  rzeczy  stają  się  wyjątkowo  skomplikowane.  Jeśli  partner  obudzi  się 

RS

background image

 

rano  nie  w  humorze,  druga  osoba  od  razu  rwie  włosy  z  głowy,  że  to  już 

rozpad związku. 

– No cóż, rozumiem – odparła Claire, bo nic innego nie przychodziło 

jej do głowy. – Jednym słowem, chciałbyś uniknąć podobnych kłopotów? 

– Bingo. Potrzebuję kobiety rozsądnej, która będzie miała poukładane 

w  głowie.  Takiej,  którą  będę  w  stanie  tolerować  u  swego  boku  przez 

najbliższe  dziesięciolecia.  Wreszcie  kobiety,  która  podobnie  jak  ja,  jest 

zwolenniczką teorii, że miłość to iluzja. 

– Tolerować, nie zakochać się... – przytakiwała, jednocześnie notując. 

Na  górze  kartki  dopisała  „musi  zaakceptować,  że  mąż  nigdy  jej  nie 

pokocha".  Następnie,  przepełniona  kompletnie  nieuzasadnioną  wiarą  w 

końcowy sukces, uniosła głowę i spojrzała na szefa. 

– Znajdziemy kogoś odpowiedniego – zapewniła. 

– Ja już znalazłem – odparł. 

Zdradź,  kto  to,  a  natychmiast  poderżnę  jej  gardło,  pomyślała  Claire, 

wbijając  ołówek  w  kartki  notesu.  Z  trudem  zmusiła  się  do  niewinnego 

wyrazu twarzy. 

– Naprawdę? – spytała. 

–  W  rzeczy  samej.  –  Nicholas  wyglądał  na  bardzo  zadowolonego.  – 

Jak już wiesz, jestem pod dużym wrażeniem twojej pracy. 

Claire,  zaskoczona,  że  wracają  do  tego  tematu,  spojrzała  na  niego 

uważnie. 

– Bardzo mi miło – powiedziała ostrożnie. 

– Mieliśmy też niejedną okazję przekonać się, że bez większego trudu 

wytrzymujemy  ze  sobą  –  kontynuował.  –  Potrafimy  współpracować, 

zdefiniować każdy problem i znaleźć rozwiązanie. 

RS

background image

 

Claire,  teraz  już  pewna,  że  nie  straci  dziś  pracy,  pozwoliła  sobie  na 

delikatny uśmiech. 

–  Zgadza  się.  Na  szczęście  zawsze  potrafiliśmy  uporządkować 

wszystkie sprawy. 

–  Dokładnie  tak.  Potrafiliśmy  przetrwać  różne  kryzysy,  dotrzymać 

wszystkich terminów, poradzić sobie z beznadziejnymi sytuacjami. Udawało 

nam się, ponieważ oboje jesteśmy ludźmi bezpośrednimi i zdecydowanymi. 

A co najważniejsze, nie przenosimy emocji na pracę zawodową. Bardzo to 

w tobie podziwiam 

– Naprawdę? Przytaknął. 

–  Potrafisz  zachować  zimną  krew.  W  rozsądny,  przemyślany  sposób 

podchodzisz  do  problemów.  A  relacje  w  biznesie  powinny  opierać  się 

właśnie  na  rozsądku,  bez  emocjonalnego  zaangażowania.  Tak  też  widzę 

swoje małżeństwo. 

– Ja... To miłe... – Claire nie potrafiła powiedzieć nic sensownego. 

Jestem  zaszokowana,  że  rozumujesz  w  ten  sposób,  pomyślała.  I 

wstrząśnięta twoim cynicznym podejściem do miłości. A więc według ciebie 

ludzie działający pod wpływem emocji są gorsi, słabsi. 

–  Jestem  przekonana,  że  będziesz  zadowolony  z  takiego  związku  – 

powiedziała w końcu. 

– Chyba najwyższa pora, żebym ci zdradził, kogo mam na myśli. 

– Zrób to, proszę. – Wyprostowała się podświadomie. 

–  Ciebie,  Claire  –  powiedział.  –  Tylko  ty  wydajesz  się  odpowiednią 

kobietą, która mogłaby sprawdzić się w roli mojej żony. 

Z  początku  jego  słowa  nie  zrobiły  na  niej  żadnego  wrażenia.  Ot, 

przyjęła  kolejną  informację.  Chciał  się  ożenić,  miał  już  wybraną 

RS

background image

 

kandydatkę,  i  co  z  tego?  Poczuła  gniew.  Nie  musiał  jej  tego  wszystkiego 

opowiadać. 

– Jestem pewna, że... 

Zaraz.  Co  on  powiedział?  Czyżby  miała  omamy  słuchowe?  Z 

opóźnieniem docierało do niej znaczenie jego słów. 

– Przepraszam, zdawało mi się, że powiedziałeś właśnie... 

– Dokładnie tak – potwierdził. 

Nachylił  się  nad  biurkiem  i  patrzył  na  nią  uważnie.  Ciemny  kosmyk 

włosów opadł mu na czoło. 

Nicholas czekał niecierpliwie na jej reakcję. 

Claire  poczuła  nagły  przypływ  niesamowitego  gorąca.  Jak 

zahipnotyzowana  wpatrywała  się  w  wargi  Nicholasa  i  z  największym 

trudem  powstrzymywała  chęć  wpicia  się  w  jego  usta.  Gdzieś  w  głowie 

kołatała się myśl, że właśnie poprosił ją o rękę. 

Czy  to  nie  cudowne?  –  pomyślała.  Wyjść  za  szefa,  za  mężczyznę  ze 

swoich  snów,  to  przecież  najwspanialsza  rzecz  na  świecie.  Ekscytacja 

mieszała się z paniką. Miała wrażenie, jakby ktoś wywrócił jej żołądek na 

lewą stronę. Siedziała jak sparaliżowana, nie zdając sobie sprawy z tego, co 

właśnie się wydarzyło. 

– Według ciebie pasuję do roli pani Monroe? – powiedziała wreszcie. 

Miała nadzieję, że Nicholas zacznie się śmiać i zaraz jej powie, że to 

był tylko niewinny żart. On jednak siedział poważny i wcale nie wyglądał na 

kogoś,  kto  żartuje.  Wreszcie  dotarło  do  niej,  że  przed  chwilą  naprawdę 

zaproponował jej małżeństwo. 

Wykorzystała wszystkie siły, by opanować chęć zerwania się z krzesła 

i ucieczki z gabinetu. Tylko spokojnie, oddychaj głęboko, powtarzała sobie 

RS

background image

 

10 

w  myślach.  Przecież  zawsze  wierzyła,  że  potrafi  poradzić  sobie  z  każdym 

problemem. 

Bzdura,  przyszło  jej  po  chwili  do  głowy.  Jak  mam  sobie  z  tym 

poradzić?  To  niewykonalne.  Szalone,  chore.  Kompletnie  idiotyczne.  On 

przecież też musi zdawać sobie z tego sprawę. 

Zmusiła  się,  żeby  pomyśleć  logicznie.  Musi  istnieć  jakieś  sensowne 

wytłumaczenie tej sytuacji, pocieszała się. Ni z tego, ni z owego zapragnął 

się  z  nią  ożenić.  Tak  po  prostu,  bez  żadnego  uprzedzenia.  Fantastyczne. 

Nieprawdopodobne. I przerażające. 

No cóż, musiała przyznać, że udało mu się tę propozycję kompletnie i 

doszczętnie odrzeć z emocji. Równie dobrze mógł poprosić ją o aktualizację 

bazy wirusów w lokalnej sieci lub o przygotowanie raportu sprzedaży. 

– Dlaczego ty? – spytał, jakby czytając w jej myślach. –Otóż, ostatnio 

miałem okazję poznać cię bliżej i zrozumiałem, jakim jesteś skarbem. Chcę 

cię mieć u swego boku. 

– Rozumiem. Trofeum. Bez jakichkolwiek emocji.  

Starała się, żeby jej głos brzmiał wesoło, ale chyba niespecjalnie jej to 

wychodziło. 

Prawdą  było,  że  w  pracy  działała  jak  perfekcyjnie  zaprojektowana 

maszyna,  ale  to  przecież  tylko  mały  procent  tego,  co  nosiła  w  sobie. 

Profesjonalne podejście do obowiązków zawodowych nie kłóciło się wcale z 

faktem, że na co dzień była kobietą pełną emocji. Zabolał ją sposób, w jaki 

została zaszufladkowana. 

Okazało się jednak, że Nicholas jeszcze nie skończył. 

–  W  dodatku  jesteś  czarująca  i  bez  wątpienia  poradzisz  sobie  z 

funkcjami reprezentacyjnymi, które w moim życiu odgrywają równie ważną 

rolę. 

RS

background image

 

11 

– Dziękuję. 

Starała  się,  żeby  nie  zabrzmiało  to  zbyt  sarkastycznie,  ale  prawdę 

mówiąc,  odebrała  tę  ocenę  jak  obelgę.  Nie  mogła  się  z  tym  pogodzić. 

Niedoczekanie, zdenerwowała się. Nie zamierzam odgrywać roli pustej lalki 

u jego boku. 

–  Dostaniesz  oczywiście  wszystko,  czego  zapragniesz  –  dodał 

niespodziewanie  i  bez  większego  sensu  Nicholas.  –  Jako  mojej  żonie, 

zapewnię ci największe luksusy. 

Miliony  rzucone  lekką  ręką?  Czy  zdawał  sobie  sprawę  z  wagi  tej 

propozycji?  Nie  była  chciwa,  ale  przecież  on  nie  mógł  tego  wiedzieć.  Nie 

mógł też mieć pojęcia, jak bardzo w tym momencie potrzebowała pieniędzy. 

Mimo wszystko nic nie było warte zdradzenia ideałów, nawet jeśli  w 

tak  szybki  i  prosty  sposób  mogłaby  rozwiązać  wszystkie  swoje  problemy 

finansowe.  Powoli  wychodziła  na  prostą  i,  prawdę  mówiąc,  Nicholas  był 

częścią jej planu, ale jedynie jako dobrze płacący szef, a w żadnym razie nie 

partner życiowy. Nie było mowy o małżeństwie z pobudek finansowych. 

– Nie wiem, co odpowiedzieć. 

Choć może powinnam powiedzieć, że nie wiem, jak to wyrazić, dodała 

w  myślach.  Nie  miała  pojęcia,  jakich  konsekwencji  może  się  spodziewać, 

kiedy  powie,  co  naprawdę  myśli.  Nie  raz  widziała,  jak  Nicholas  wręcz 

miażdży biznesowych partnerów, którzy nie stawali po tej samej stronie co 

on. Jak zareaguje, kiedy dostanie od niej kosza? 

–  Naprawdę  nie  wiesz,  Claire?  Ja  wierzę,  że  się  zgodzisz.  –Nie 

spuszczał  z  niej  wzroku.  –  To  poważna  oferta.  Mam  nadzieję,  że  ją 

zrozumiesz i docenisz. 

– Sądzisz, że się zgodzę? 

RS

background image

 

12 

Nie ma co ukrywać, propozycja była kusząca. No i powinna pamiętać, 

jakim  atrakcyjnym  facetem  jest  Nicholas.  Jednak  rozsądek  szybko  wziął 

górę.  W tej propozycji była jedna rzecz absolutnie nie do zaakceptowania. 

Nicholas  jej  nie  kochał.  W  dodatku  z  góry  zakładał,  że  takie  uczucie  jest 

niepotrzebne i złe. 

Claire  uniosła  dumnie  głowę.  Ona  też  go  nie  kochała.  No,  może 

troszeczkę,  szepnął  nieśmiały  głosik.  Nie!  –  zaprzeczyła  gwałtownie.  Nie 

kochała  go  i  już.  Ani  odrobinę.  Był  atrakcyjny,  sprawiało  jej  przyjemność 

przebywanie w jego towarzystwie, ale do tak poważnego uczucia, jakim jest 

miłość,  jeszcze  dużo  brakowało.  Nie  była  przecież  aż  tak  głupia,  żeby 

zakochać się we własnym szefie. 

Odłożyła  notes  i  ołówek  na  brzeg  biurka.  Jej  serce  znowu  zabiło 

mocniej. 

–  A  co  się  stanie,  pytam  tylko  teoretycznie,  jeśli  nie  przyjmę  twojej 

propozycji? 

– Analizujesz wszystkie warianty, co? 

Jego  wzrok  uciekł  gdzieś  w  bok,  a  twarz  ponownie  przybrała 

arogancki, pewny siebie wyraz. 

– Taką już mam naturę. 

Od  dziecka  właśnie  w  taki  sposób  podchodziła  do  życia.  Zawsze 

starała  się  przewidzieć  wszystkie  możliwe  konsekwencje.  W 

przeciwieństwie do Sophie, która brała życie lekko, nie zważając na to, co 

będzie później. 

Ona i siostra były do siebie zupełnie niepodobne. Podczas gdy Sophie 

czerpała z życia pełnymi garściami, Claire zawsze analizowała i planowała. 

Niestety,  Sophie  zabrnęła  za  daleko.  Wpadła  na  głupi  pomysł,  żeby 

„pożyczyć" trochę pieniędzy z firmy, w której pracowała, na sfinansowanie 

RS

background image

 

13 

luksusowych  zachcianek.  Chciała  w  ten  sposób  zaimponować  pewnemu 

mężczyźnie.  No  i  w  rezultacie  złapała  w  swe  sidła  senatora  Toma 

Cranshawa,  co  zapewne  rozwiązałoby  wszystkie  jej  problemy,  jednak  na 

miesiąc przed ślubem szef odkrył kradzież i uznał to za świetną okazję do 

szantażu. 

Sophie  nie  miała  wyjścia.  Musiała  zgodzić  się  na  spłacenie  każdego 

dolara,  jak  również  kilku  więcej  w  ramach  zadośćuczynienia.  W 

przeciwnym  razie  sprawa  trafiłaby  do  policji  i  do  prasy,  a  Sophie 

prawdopodobnie  znalazłaby  się  w  więzieniu,  co  bez  wątpienia 

zaszkodziłoby poważnie karierze senatora. 

Naturalnie,  Sophie  natychmiast  przybiegła  do  Claire,  żeby  wypłakać 

się i błagać o pomoc. Od tamtej pory minął ponad rok. Do spłaty pozostała 

jeszcze jedna rata. 

Claire  nie  podobało  się,  że  siostra  zataiła  całą  sprawę  przed  Tomem. 

Tak  samo  jak  nie  była  zachwycona,  że  niemal  cała  odpowiedzialność 

finansowa za lekkomyślność Sophie spadła na jej barki. Wiedziała jednak, 

że teraz jest już zbyt późno na jakiekolwiek działanie. 

–  Jeśli  zdecydujesz  się  odrzucić  moją  propozycję,  wrócisz  do  biura 

wcześniej,  niż  to  było  zaplanowane.  –  Słowa  Nicholasa  wyrwały  ją 

gwałtownie z rozmyślań. – W takim wypadku po dzisiejszej rozmowie będę 

wolał pracować z kimś, powiedzmy, mniej świadomym moich planów. 

Kilkanaście  minut  temu  postawił  ultimatum,  którego  właściwie  nie 

mogła odrzucić, a teraz beznamiętnym, spokojnym tonem wygłosił werdykt, 

skazując ją na zagładę.. 

–  Nie  spodziewam  się  jednak  odmowy.  –  Niemal  niezauważalnie 

wzruszył ramionami. 

RS

background image

 

14 

Nawałnica myśli przetoczyła się przez głowę Claire. Co powinna teraz 

zrobić?  Jak  wybrnąć  z  tej  sytuacji?  Musiała  znaleźć  sposób,  żeby 

powstrzymać Nicholasa. Nie mogła pozwolić, by odesłał ją z powrotem do 

biura. 

–  Wydaje  mi  się,  że  nie  byłoby  to  zbyt  uczciwe,  gdybym  została 

zdegradowana  za  to,  że  nie  przyjęłam  propozycji  małżeństwa  –  odezwała 

się. – Moja pensja bardzo by na tym ucierpiała. 

Źle się czuła, mówiąc w ten sposób. Wyrachowanie nigdy nie leżało w 

jej  naturze.  Jednak  teraz,  gdy  Nicholas  znienacka  wyskoczył  z  tym 

małżeństwem i na domiar złego zagroził, że odbierze jej atrakcyjną pensję, 

nie  miała  innego  wyjścia.  Jako  osobista  asystentka  zarabiała  pięciokrotnie 

więcej  niż  w  biurze.  A  obecnie  potrzebowała  przecież  każdego  centa  z  tej 

pensji. 

–  Zresztą  nie  zanosi  się  na  to,  żeby  Janice  miała  szybko  wrócić  – 

dodała z nadzieją. 

– Zdaję sobie z tego sprawę – odparł spokojnie Nicholas, ale  w jego 

głosie  dało  się  wyczuć  rezerwę.  –  Powinnaś  jednak  pamiętać,  że  to 

stanowisko  nie  zostało  ci  przydzielone  raz  na  zawsze.  Możesz  wrócić  do 

pracy  w  biurze  w  każdej  chwili  i  z  byle  powodu.  Albo  nawet  bez  żadnej 

przyczyny,  jedynie  dlatego,  że  ja  tak  postanowię.  –  Wyprostował  się 

gwałtownie  w  fotelu.  –  Wróćmy  do  tematu.  No  to  jak,  Claire?  Jaka  jest 

twoja decyzja? 

Przyjęcie jego propozycji wydawało się kompletnym szaleństwem. Ale 

czy miała wyjście? Rozpaczliwie potrzebowała pieniędzy. 

– To, co mi tu naszkicowałeś – próbowała opóźnić nieuniknione – nie 

wróży specjalnie ciepłych relacji w przyszłości. 

W jego oczach zapłonął ogień. 

RS

background image

 

15 

–  Jestem  przekonany,  że  będziesz  usatysfakcjonowana  jakością  i 

ciepłem tego związku – powiedział niskim głosem. 

Bezpośrednie i bardzo zmysłowe oświadczenie zaparło jej dech. Claire 

poczuła,  jak  znów  oblewa  ją  fala  gorąca.  Mogła  panować  nad  wieloma 

emocjami,  ale  pociągu  do  tak  atrakcyjnego  mężczyzny  nie  sposób  było 

całkowicie wyeliminować. 

–  Nigdy  nie  sądziłam,  że  ty...  –  przerwała  nagle,  czując  narastającą 

panikę. 

– Nic dziwnego. 

Nicholas  położył  dłonie  na  mahoniowym  blacie  biurka.  Miał  duże  i 

piękne  dłonie.  Nieoczekiwanie  Claire  uświadomiła  sobie,  że  poza 

przypadkowymi  muśnięciami,  te  dłonie  nigdy  jej  nie  dotykały.  I  że  być 

może  wkrótce  to  się  zmieni.  Jeśli  wyjdzie  za  niego,  te  długie  palce  będą 

powoli i namiętnie poznawać jej ciało. Wzdrygnęła się, sama nie wiedząc, 

czy z pożądania, czy ze strachu. 

– Uznałem, że dopóki nie podjąłem ostatecznej decyzji o małżeństwie 

z tobą, błędem byłoby okazywanie jakiegokolwiek pożądania. 

Claire  nie  potrafiła  odpowiedzieć  nic  sensownego.  Z  całych  sił 

zmuszała  się,  by  myśleć  trzeźwo  i  rozsądnie.  Musiała  pokonać 

obezwładniający strach, opanować drżenie rąk, uspokoić tłukące się w piersi 

serce. 

– Co mogę powiedzieć? Zaskoczyłeś mnie. 

Chciała  zyskać  trochę  na  czasie  i  choć  na  chwilę  uciec  przed  jego 

oczekującym wzrokiem. Wstała i podeszła do przeszklonej ściany, za którą 

rozciągał  się  wspaniały  widok  na  zatokę.  Stalowe  wody  oceanu  były 

niewzruszone  i  gładkie.  W  przeciwieństwie  do  jej  głowy,  gdzie  szalał 

prawdziwy sztorm. 

RS

background image

 

16 

–  Czy  naprawdę  nigdy  nie  pragnąłeś  miłości?  Połączenia  serc  i 

umysłów? 

Zadając  to  pytanie,  nie  odwróciła  się  w  jego  stronę.  Złożyła  ręce  na 

piersiach i wpatrywała się w jego odbicie w szybie. Nie wierzyła, że choćby 

najmniejsza,  najbardziej  skryta  cząstka  Nicholasa  nie  tęskniła  za 

prawdziwym uczuciem. 

–  Nie  wierzysz,  że  takie  rzeczy  mogą  się  zdarzyć?  Przynajmniej 

niektórym. 

–  Nie  –  uciął  zdecydowanie.  –  Miłość  to  tylko  złudzenie.  Ludzie 

ubóstwiają  życie  w  iluzji,  bo  to  zapewnia  im,  pozorne  oczywiście, 

bezpieczeństwo.  Mają  nadzieję,  że  skoro  jest  „miłość",  to  ich  małżeństwo 

przetrwa wszystko. – Jego głos stał się ostry i nieprzyjemny. – A prawda jest 

taka,  że  to,  czy  małżeństwo  przetrwa,  zależy  wyłącznie  od  determinacji 

partnerów. 

– Jakie to smutne – odezwała się cicho i odwróciła w jego stronę. 

Przyglądała mu się uważnie, próbując odnaleźć powód, dla którego w 

taki sposób patrzył na miłość. 

– Twoi rodzice są rozwiedzeni, prawda? Czy to dlatego... 

– Nie myśl, że miałem nieszczęśliwe dzieciństwo, Claire. Nie. – Jego 

twarz  ponownie  przybrała  wyraz  nieruchomej  maski.  – Choć  rzeczywiście 

moi  rodzice  stanowią najlepszy  dowód  na prawdziwość  moich  słów.  Ale  i 

bez ich przykładu prędzej czy później i tak doszedłbym do takich wniosków. 

Kiedy  patrzę  na  statystyki  rozwodów,  to  jest  jedyne  logiczne 

wytłumaczenie, jakie przychodzi mi do głowy. 

Czyżby tak głęboko w to wierzył, że stracił umiejętność dostrzegania 

emocjonalnej  strony  życia?  Claire  nie  chciała  zaakceptować  takiego 

RS

background image

 

17 

wytłumaczenia.  Gdzieś  za  tą  maską  musiał  się  ukrywać  dobry,  czuły 

mężczyzna. 

Może on po prostu czeka, aż jakaś kobieta wybawi go swoją miłością? 

Musiałaby jednak być szalona, żeby próbować to zrobić. Jeszcze do końca 

nie postradałam zmysłów, przemknęło jej przez głowę. 

–  Właśnie  tak  –  odezwał  się,  nieświadomy  jej  myśli  Nicholas.  – 

Zrozumienie i wspólna polityka liczą się najbardziej. Jeśli dwójka ludzi dąży 

do  osiągnięcia  tych  samych  celów  i  jeśli  pracują  wystarczająco  ciężko, 

potrafią  stworzyć  naprawdę  silny  zespół.  Możemy  to  osiągnąć,  Claire,  i 

możemy być szczęśliwi. Jestem tego pewien. 

– Szczęśliwi – powtórzyła. 

Głęboko wierzyła w miłość i uważała, że Nicholas myli się w swoich 

osądach.  Ale  tak  naprawdę  to  nie  miało  teraz  większego  znaczenia. 

Przybrała  najbardziej  dumną  i  wyniosłą  minę,  na  jaką  ją  było  stać. 

Wyprostowała  się  i  uniosła  lekko  brodę.  Postanowiła,  że  zaakceptuje 

zrządzenie losu. 

Nigdy  nie  dopuści  do  małżeństwa,  ale  na  razie  zgodzi  się  na  samą 

propozycję. Odetchnęła głęboko i powiedziała: 

– Zgadzam się. 

 

 

 

 

 

 

 

 

RS

background image

 

18 

ROZDZIAŁ DRUGI 

 

Dołeczki w policzkach Nicholasa pogłębiły się, a usta wykrzywiły  w 

sposób mogący przypominać uśmiech. 

– Dziękuję, Claire. Sprawiasz, że jestem szczęśliwy.  

Wyraźnie się rozluźnił, a całe dotychczasowe napięcie gdzieś uleciało. 

Prawdopodobnie był przygotowany, że będzie musiał odesłać ją do zwykłej 

pracy biurowej. 

– Nie obiecuję, że kiedyś nie będziesz żałował. 

Nawet  jestem  pewna,  że  przeklniesz  dzień,  kiedy  wpadłeś  na  ten 

szatański pomysł, pomyślała złowieszczo. 

Rzuciła okiem na kalendarz. Był czwartek. Dokładnie za trzy miesiące 

od  dziś,  również  w  czwartek,  Sophie  zerwie  wszelkie  kontakty  ze  swoim 

byłym szefem. Datę uiszczenia ostatniej raty Claire miała wyrytą w pamięci. 

Przyszło jej do głowy inne ważne wydarzenie, jakie pamiętała z lekcji 

historii  –  krach  na  giełdzie  w  Nowym  Jorku,  zwany  też  Czarnym 

Czwartkiem.  Ówczesny  kryzys  na  Wall  Street  doprowadził  do  wielkiej 

recesji. Porównanie wydawało się nad wyraz trafne. 

No cóż, pomyślała, klamka zapadła. Nie może cofnąć słów. Natomiast 

może  i  zamierza  mieć  wpływ  na  przyszłe  wydarzenia.  Czuła,  że  musi 

działać ostrożnie, ale bez wątpienia powinna coś robić, bo inaczej zwariuje. 

–  Tak  jak  powiedziałam,  akceptuję  twoją  propozycję,  ale  stawiam 

pewne warunki. 

–  Doprawdy?  –  Nicholas  uniósł  w  napięciu  brew.  –  Śmiało,  cały 

zamieniam się w słuch. 

Wyczuwała agresję w jego postawie, ale obiecała sobie, że nie pozwoli 

się zastraszyć. 

RS

background image

 

19 

– Po pierwsze chcę, żeby okres od zaręczyn do małżeństwa trwał sześć 

miesięcy. – Patrzyła mu prosto w oczy. – Pracowaliśmy  razem przez jakiś 

czas,  to  fakt,  ale  nie  wyobrażam  sobie  tak  poważnego  kroku,  jakim  jest 

małżeństwo, bez lepszego poznania cię. 

W kontrakcie spisanym przed notariuszem to zastrzeżenie zawarłabym 

w  „klauzuli  ucieczki",  pomyślała.  Pół  roku  to  wystarczająco  długi  okres, 

żeby spłacić szantażystę, zerwać zaręczyny i uciec. Nicholas będzie musiał 

się z tym pogodzić. 

Wprawdzie  tym  samym  straci  pracę  w  firmie,  ale  przecież  sama  nie 

chciałaby  tu  już  przychodzić.  Zostawi  Monroe  i  Nicholasa  raz  na  zawsze. 

Taka będzie cena, jaką przyjdzie jej zapłacić. 

Widząc sprzeciw w jego oczach, dodała zaraz: 

–  Nie  zamierzam  się  wykręcać.  Skoro  raz  coś  powiedziałam,  nie 

zmienię  zdania.  W  sumie  –  zastanowiła  się  –  sześć  miesięcy  powinno 

wystarczyć. 

Nicholas wstał zza biurka. Nim zdążyła zareagować, znalazł się obok 

niej.  Otoczył  ją  silnymi  ramionami,  zmuszając,  by  była  w  stu  procentach 

świadoma jego obecności, jego siły, zapachu i władzy. 

–  Potrzeba  zdecydowanie  mniej  czasu,  żebyś  mogła  poznać  mnie  w 

najdrobniejszych szczegółach. Tak długi okres narzeczeństwa nie wydaje mi 

się konieczny. 

Claire  nie  pierwszy  raz  tego  dnia  musiała  sięgnąć  po  najgłębsze 

rezerwy  sił,  by  opanować  umysł  i  ciało,  chociaż  najchętniej  oddałaby 

Nicholasowi wszystko, czego by tylko zapragnął. 

–  Cóż,  pięć  miesięcy  powinno  chyba  wystarczyć  –  powiedziała 

cierpko. 

RS

background image

 

20 

Nicholas  nie  potrafił  ukryć  irytacji.  Zmarszczył  brwi  i  w  skupieniu 

przypatrywał się jej przez chwilę. 

– Cztery. 

Claire dokonała błyskawicznej analizy. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie 

z planem, powinna zdążyć. 

– W porządku. Cztery miesiące wydają się idealnym okresem. 

Odetchnęła głęboko. Wszystko, czego teraz potrzebowała, to odrobina 

czasu  tylko  dla  siebie,  żeby  pozbierać  się  do  kupy,  poukładać  myśli, 

przygotować plan działania. 

Nicholas się uśmiechnął. Wyglądał na bardzo zadowolonego. 

–  Pobierzemy  się  w  pierwszą  sobotę  po  upływie  czterech  miesięcy, 

licząc od dziś. Tym samym zyskałaś kilka dodatkowych dni. Powinnaś być 

zadowolona. Nieźle negocjujesz. 

Spojrzała na niego. Nie podzielała jego radości, ale nie to w tej chwili 

zaprzątało  jej  uwagę.  Pomyślała,  że  wystarczyłoby  wyciągnąć  rękę,  żeby 

przesunąć palcami po pięknych rysach jego twarzy i wsunąć dłoń w bujne, 

ciemne  włosy.  Sam  fakt,  że  tego  chciała,  przeraził  ją  i  nie  ułatwiał 

zachowania spokoju. 

– Jeszcze jakieś warunki? 

Przez  ułamek  sekundy  miała  wrażenie,  że  w  jego  oczach  pojawił  się 

płomień, jednak szybko odwrócił wzrok w stronę zatoki, a kiedy ponownie 

spojrzał  na  Claire,  jego  twarz  była  już  beznamiętna,  a  nawet  odrobinę 

arogancka. 

–  Gdybym  niespodziewanie  umarł,  będziesz  miała  zapewnione 

dostatnie życie, jeśli na przykład to cię niepokoi – powiedział. 

RS

background image

 

21 

– Nie. To nie jest dla mnie ważne. – Wstrzymała oddech, bo przed nią 

była  najtrudniejsza  część  planu.  –  Chcę  utrzymać  nasze  zaręczyny  w 

tajemnicy, a potem wziąć cichy ślub. 

– Dlaczego? – spytał chłodno. 

Żeby  uniknąć  afery,  kiedy  nagle  odwołam  cały  ten  cyrk,  pomyślała 

przebiegle. 

– Wiesz, nie lubię pompy, a poza tym moja siostra – tym razem Sophie 

naprawdę na coś się przyda – jest poza krajem. Razem z Tomem spędzają 

przedłużone  wakacje  w  Europie.  Sophie  to  moja  jedyna  rodzina  – 

kontynuowała. – Wolałabym jej powiedzieć o tym wydarzeniu osobiście. 

Nie  zamierzam  nigdy  pisnąć  nawet  słówka  na  ten  temat,  dodała  w 

duchu.  I  wybacz  mi,  proszę,  że  tak  perfidnie  cię  okłamuję,  ale  nie  mam 

innego wyjścia. 

–  Byłabym  szczerze  zawiedziona,  gdyby  dowiedziała  się  o  tym  na 

przykład z gazet – dodała. 

Zapadła  cisza,  która  Claire  wydawała  się  wiecznością,  a  w 

rzeczywistości zapewne trwała kilka sekund. 

–  W  porządku  –  zgodził  się  po  chwili  zastanowienia  Nicholas.  – 

Zachowamy  to  w  tajemnicy.  Ale  kiedy  tylko  twoja  siostra  wróci  do 

Australii, natychmiast jej  wszystko  powiesz.  –  Nie  wydawał  się  specjalnie 

uradowany, ale też nie był bardziej rozdrażniony. 

– Cieszę się. I dziękuję. 

Claire była wykończona psychicznie. Musiała grać przed Nicholasem, 

ale  w  środku  z  trudem  panowała  nad  nerwami.  Pocieszała  się  jedynie,  że 

wszystko,  co  zaplanowała,  wydawało  się  wykonalne.  Obym  tylko  się  nie 

przeliczyła, pomyślała. 

RS

background image

 

22 

–  Jeszcze  dziś  podpiszemy  przedwstępną  umowę  małżeńską  i  inne 

konieczne  dokumenty.  –  Nicholas  ruchem  dłoni  wskazał  jej  ponownie 

miejsce przy biurku. 

–  Naprawdę  byłeś  taki  pewien  mojej  decyzji?  –  spytała,  siadając  na 

krześle. 

Umiejętnie  skrywał  wszelkie  emocje,  ale  przed  samym  sobą  musiał 

przyznać,  że  na dźwięk  jej  głosu, na  widok  jej  oczu  i  ust, uginały  się  pod 

nim  kolana.  Nie  radził  sobie  z  tym.  Pragnął  poczuć,  jak  jej  paznokcie 

wbijają  się  w  jego  plecy,  chciał  usłyszeć,  jak  jęczy  jego  imię,  podczas... 

Wzdrygnął się i przywołał do porządku. 

– Czy byłem pewny? – powtórzył. 

Może byłem, może nie, odparł w myślach. . 

–  Jedyne,  czego  jestem  pewien  to  to,  że  podjęłaś  słuszną  decyzję, 

Claire. 

Gdyby  ktoś  go  poprosił,  nie  potrafiłby  tego  wszystkiego  logicznie 

wytłumaczyć. Po prostu to czuł. Tak samo, jak zawsze potrafił wyczuć, co 

będzie  najwłaściwszą  decyzją  w  biznesie.  Właśnie  dzięki  tej  umiejętności 

dotarł do punktu, w którym się obecnie znajdował. 

Claire sięgnęła po notes. Nicholas zauważył, że jej ręka drży. 

– Czy nie potrzebujemy mistrzów ceremonii albo sędziego pokoju lub 

kogoś w tym rodzaju? – spytała. 

–  Potrzebujemy  –  odparł,  jednocześnie  wciskając  guzik interkomu. – 

Czy możesz poprosić księdza na górę? 

Claire nie posiadała się ze zdumienia. 

– Trzymasz go pod ręką? Od jak dawna? – Zamarła, widząc na biurku 

gotowe dokumenty. Spojrzała pytająco. 

– Dziś mija miesiąc i jeden dzień. 

RS

background image

 

23 

To  oczywiste,  że  przemyślał  wszystkie  możliwe  opcje,  zanim 

postanowił jej to powiedzieć. 

– Ale gdyby trzeba było, załatwiłbym to w ciągu tygodnia albo nawet 

jednego dnia... 

– Och – jęknęła nerwowo, bo tylko na tyle było ją stać.  

W  tej  chwili  drzwi  gabinetu  otworzyły  się  i  Nicholas  uniósł  się  z 

fotela. 

–  Dziękuję,  że  zechciał  ksiądz  poczekać.  Jesteśmy  gotowi.  Podsunął 

Claire dokumenty. 

– Czy możesz to wypełnić? Za chwilę zajmiemy się resztą. 

– Oczywiście – odparła oszołomiona. 

Minęło kilka minut, zanim zaczęła normalnie myśleć. 

Kiedy dokumenty zostały wypełnione i ustalono datę ceremonii, ksiądz 

pożegnał się i zostawił ich samych. Gdy tylko zamknęły się za nim drzwi, 

Claire  odwróciła  się  w  stronę  Nicholasa.  Na  jej  twarzy  malował  się 

wymuszony uśmiech. 

–  Czy  jest  coś  jeszcze,  co  mogę  teraz  dla  ciebie  zrobić?  –spytała  po 

chwili. 

– Umów mnie na lunch z Forresterami. Na pierwszą. I pogoń, proszę, 

Johna Greavesa. Czekam na jego raport. 

W głosie szefa wyczuła nutkę ulgi. Osiągnął, co chciał i mógł wrócić 

do normalnego wydawania poleceń. 

–I  wyszukaj  jakieś  miłe  miejsce  na  ten  lunch  –  dodał.  –W  notesie 

znajdziesz numer telefonu do pani Forrester. Powinni być teraz na jachcie. 

– Zaraz się tym zajmę. 

RS

background image

 

24 

Odwróciła  się  na  pięcie,  prezentując  przed  przyszłym  mężem 

fantastyczny,  zalotny  widok  seksownych  kształtów  rysujących  się  pod 

opiętym materiałem spódnicy. 

–  Aha,  Claire?  –  zawołał  za  nią.  –  Chcę,  żebyś  poszła  ze  mną. 

Zorganizuj wszystko tak, żeby poradzili tu sobie bez ciebie. 

Uśmiechnął  się  pod  nosem.  Był  usatysfakcjonowany  przebiegiem 

dzisiejszej  rozmowy,  zadowolony  ze  swojego  misternego  planu  i 

podekscytowany  faktem, że od dzisiaj Claire będzie spędzać zdecydowaną 

większość  swojego  czasu  u  jego  boku.  Zmarszczył  na  chwilę  brwi  i 

przywołał się do porządku. 

–  Na  wszelki  wypadek  przygotuj  kogoś  do  ewentualnych  zastępstw. 

Być może teraz będę chciał częściej zabierać cię z sobą. 

– Jak sobie życzysz – powiedziała posłusznie. 

Wstał  zza  biurka  i  ruszył  w  jej  stronę.  Przez  krótki  moment  miała 

wrażenie, że ją pocałuje, i zrobiło się jej słabo. Tymczasem on, zrobiwszy 

dwa kroki, najwyraźniej się zawahał. 

A  może  Claire  oczekuje,  że  dochowam  czystości  do  dnia  ślubu?  – 

zastanowił  się  zakłopotany.  Tak  jak  każda  romantyczka  zapewne  by  tego 

chciała. Do diabła, pomyślał. Będę ją całował, kiedy sam o tym zdecyduję. 

A to nastąpi już niedługo, ucieszył się w duchu. Zatrzymał się kilka kroków 

przed nią. 

–  Nie  jesteś  już  ciekawa  swojej  przyszłości  w  firmie?  –  spytał.  – 

Wcześniej bardzo cię to interesowało. 

Spojrzała mu w oczy. 

–  Nie  chcę  rezygnować  z  pracy  –  powiedziała  ostrożnie.  Ponownie 

zmusiła się do panowania nad nerwami, chociaż czuła, że ogarnia ją panika. 

Szybko  wzięła  się  w  garść,  wysunęła  zawadiacko  brodę  do  przodu  i 

RS

background image

 

25 

spojrzała na niego pewnie. – Abstrahując od faktu, że jestem do zastąpienia, 

co tak wyraźnie dziś podkreśliłeś, lubię pracę asystentki i śmiem twierdzić, 

że dobrze wywiązuję się ze swoich obowiązków. 

Była  naprawdę  świetna,  musiał  to  przyznać.  Przez  ostatnie  miesiące 

pracowała  rzetelnie  i  bardzo  efektywnie.  Miał  cichą  nadzieję,  że  nie 

potraktowała groźby przeniesienia z powrotem do biura jako szantażu, choć 

jednocześnie  sam  drwił  ze  swojej  naiwności.  Pomyślał,  że  tylko 

zdesperowani ludzie uciekają się do takich rozwiązań. Ale przecież on nie 

był  zdesperowany.  Claire  po  prostu  pasowała  do  jego  planu.  Nic  więcej, 

tłumaczył się przed samym sobą. 

– Zatem zostajesz – oświadczył. 

Przynajmniej do ślubu, dodał w duchu. Chciał mieć ją zawsze blisko 

siebie. Będzie musiała przywyknąć do jego zaborczej postawy. 

– Dobrze – odparła niepewnie, nie mogąc go rozgryźć.  

Popatrzył na nią tak, jakby chciał już teraz skonsumować ich związek. 

Był pewien, że to małżeństwo będzie jedną z jego lepszych inwestycji. 

– Świetnie. Chyba ustaliliśmy już wystarczająco sporo jak na początek. 

Daj mi, proszę, znać, gdyby były problemy z organizacją lunchu. 

– Oczywiście. 

Skinęła  chłodno  głową,  ale  wiedział,  że  to  tylko  poza.  W  środku, 

gdzieś bardzo głęboko, na pewno też go pragnęła. I bardzo go to cieszyło. 

Przecież tylko o to w tym wszystkim chodzi, pomyślał. 

– Dziękuję, Claire. 

Kiedy  wyszła,  jego  myśli  powróciły  na  właściwy  tor,  czyli  do  spraw 

zawodowych. Cieszył się na myśl o ślubie z Claire, ale to firma i sprawy z 

nią związane były głównym motorem jego działań i największej satysfakcji 

w życiu. 

RS

background image

 

26 

ROZDZIAŁ TRZECI 

 

Po  szokującej  propozycji  szefa  Claire  potrzebowała  czasu  na 

przemyślenie i poukładanie wszystkiego. Niestety, pracy miała tyle,  że nie 

zanosiło  się  nawet  na  krótką  chwilę  spokoju.  Zdawało  się  jej,  że  dopiero 

wyszła z gabinetu Nicholasa, a już jechali na lunch z klientami. 

–  Jack  kusi  nas  ciekawą  ofertą  –  Nicholas  wyjaśniał  Claire  sytuację, 

prowadząc sprawnie swoje srebrne porsche przez zatłoczone ulice Sydney. – 

Jeśli przeciągniemy go na swoją stronę, będziemy mieli możliwość instalacji 

i  serwisowania  systemów  bezpieczeństwa  w  ponad  dwunastu  przystaniach 

wzdłuż  wybrzeży  Queenslandu  i  Nowej  Południowej  Walii.  Facet  jest 

właścicielem ogromnej liczby różnych hoteli, moteli i restauracji. Wszystko, 

czego  zapragniesz.  Dodatkowo  jest  naprawdę  ważną  postacią  w  świecie 

biznesu.  Jego  ewentualna  rekomendacja  to  dla  nas  żyła  złota.  Choć  same 

instalacje  systemów  w  jego  posiadłościach  to  już  naprawdę  poważne 

pieniądze. 

Claire  słuchała,  obserwując  jednocześnie  mijane  samochody.  Starała 

się opanować natłok myśli. Nawet tak perfekcyjnie zorganizowana kobieta 

jak  ona  nie  mogła  poradzić  sobie  z  taką  ilością  emocji  w  ciągu  zaledwie 

jednego przedpołudnia. 

– Podpisze kontrakt – odezwała się niespodziewanie. –Mamy najlepszą 

ofertę  w  całej  Australii.  Kiedy  pozna  szczegóły  techniczne  naszych 

systemów, będzie bardzo zadowolony i na pewno nie zechce szukać nikogo 

innego. 

Pomyślała, że wyważony, pozbawiony emocji ton rozmowy powinien 

pomóc jej w powrocie do normalnego stanu. Jednak wcale tak się nie działo, 

co dodatkowo ją denerwowało. 

RS

background image

 

27 

Nicholas  mówił  co  prawda  o  sprawach  zawodowych,  ale  kiedy  tylko 

ich  wzrok  spotykał  się,  jego  oczy  pałały  pożądaniem.  Sam  się  dziwił 

swojemu zachowaniu i karcił za nie. To niespotykane, myślał, jak bardzo jej 

pragnę.  Zrozumiał  to  dopiero  teraz.  Przede  wszystkim  potrzebował  jej 

akceptacji  w  sprawie  ślubu,  ale  okazało  się,  że  za  realizacją  precyzyjnego 

planu kryło się również czyste fizyczne pożądanie. 

Była  świadoma  jego  spojrzeń.  Jej  ciało  i  zmysły  silnie  na  nie 

reagowały.  To  źle,  pomyślała.  Jeszcze  bardziej  przerażał  ją  fakt,  że  poza 

sferą fizyczną odezwały się również emocje. Jednak zachowanie Nicholasa 

nie ma nic wspólnego z zaangażowaniem uczuciowym, uświadomiła sobie. 

Nie mogę o tym zapominać. 

Zignorowała  płomień  w  jego  oczach  i  skoncentrowała  się  na 

rozmowie. 

–  Skoro  pan  Forrester  był  na  tyle  mądrym  człowiekiem,  żeby 

zbudować swoje imperium, to na pewno zrozumie, jakiej klasy technologię 

oferuje mu firma Monroe. 

– Doceniam i jestem wdzięczny za twoją wiarę w nasze możliwości. – 

Nicholas się uśmiechnął. – Teraz musimy kawałek się przejść – powiedział, 

parkując samochód. 

– Czy tobie zawsze wszystko w życiu przychodzi bez trudu? – spytała, 

maskując smutek w głosie nieco nonszalanckim uśmieszkiem. 

Nie chciała, żeby się domyślił, jak bardzo zazdrości mu tej swobody. 

Jej  życie  było  pasmem  wielu  udręk.  A  dziś  przybył  jej  kolejny  wielki 

problem.  Szybko  skarciła  się  za  takie  pesymistyczne  podejście,  chociaż 

zaraz  wytłumaczyła sobie, że w jej zachowaniu nie ma nic z fatalizmu. W 

tym  akurat  przypadku  działała  dokładnie  tak,  jak  chciałby  Nicholas: 

RS

background image

 

28 

racjonalnie,  z  planem,  wyrafinowanie.  To  chyba  oczywisty  dowód,  że 

wpakowałam się w niezłe tarapaty, pomyślała. 

–  Wiesz,  chyba  spodoba  mi  się  bycie  w  stałym  związku.  –  Wziął  ją 

pod ramię i poprowadził przez zatłoczony chodnik. – Kompletnie nie wiem, 

dlaczego tak się kiedyś przed tym wzbraniałem. 

– Cieszę się, że jesteś zadowolony – mruknęła beznamiętnie, po czym 

szybko  zmieniła  temat.  –  Byłeś  kiedyś  w  piekarni  Dannego?  –  Wskazała 

głową witrynę przed nimi. – Robią tu sernik, za który naprawdę warto sprze-

dać diabłu duszę. 

–  Nie,  nigdy  tam  nie  byłem.  –  Nicholas  spojrzał  we  wskazanym 

kierunku i w tej samej chwili ktoś potrącił Claire. 

Zaskoczona spojrzała na nieostrożnego przechodnia i zamarła. Była to 

ostatnia osoba, jaką pragnęłaby dziś spotkać. Gordon Haynes był łysiejącym 

mężczyzną  w  średnim  wieku.  Prowadził  mały  serwis  kserokopiarek.  W 

zasadzie wyglądał poczciwie, ale w oczach miał coś, co sprawiało, że Claire 

dostawała  gęsiej  skórki.  Najważniejsze  jednak  było  to,  że  szantażował  jej 

siostrę. 

Przerażona  przygotowała  się  na  najgorsze,  ale  w  tej  samej  chwili 

Gordon znikł w tłumie. Odetchnęła głęboko. 

– Wszystko w porządku? – spytał Nicholas. 

– Nic się nie stało – zapewniła go gorliwie. – Chodźmy.  

Chwilę  później  dotarli  do  restauracji.  Kiedy  szli  w  stronę  państwa 

Forresterów, Claire zwróciła się do Nicholasa: 

– Nie zdążyłam zapytać cię o panią Forrester. Powiedz mi coś o niej, 

tak żeby łatwiej mi było nawiązać z nią dobry kontakt. 

–  Całym  sercem  oddana  jest  przystani,  zakupom  i  żeglowaniu.  Nie 

martw się – dodał uspokajająco. – Na pewno znajdziecie wspólny język. 

RS

background image

 

29 

–  Jestem  trochę  spięta  –  przyznała,  choć  prawdę  mówiąc,  była 

kłębkiem nerwów. 

Do tej pory  w pracy  zachowywali się  wobec siebie  w stu procentach 

profesjonalnie.  Ich  relacje  były  zawsze  bezosobowe,  a  wszelkie  działania 

skoncentrowane  na  osiągnięciu  celu  zawodowego.  A  teraz?  Pragnę  tylko 

jego  dotyku,  pomyślała  przestraszona  własnymi  pragnieniami  Claire,  jego 

bliskości i uczucia. 

Najmądrzej  byłoby  odwrócić  się  i  uciec.  A  co  zrobi,  jeśli  Nicholas 

zapragnie, czy raczej zażąda, jak to ma w zwyczaju, miłości fizycznej przed 

ślubem?  Biorąc  pod  uwagę  moją  dotychczasową  fascynację  jego  osobą, 

pomyślała, sprawy skomplikują się jeszcze bardziej. 

– Naomi, Jack, pozwólcie, że przedstawię wam moją asystentkę. 

Claire przywitała się uprzejmie. 

Nicholas  pomógł  jej  zająć  miejsce.  Zanim  sam  usiadł,  delikatnie 

przesunął  dłonią  po  jej  karku.  Było  to  niby  przypadkowe  muśnięcie,  ale 

Claire przeszył dreszcz. 

– Czy mieliście przyjemny rejs? – zagadnął. 

–  Całkiem  sympatyczny  –  odparł  Jack,  przyglądając  się  Claire.  – 

Staramy się wykorzystać każdą możliwą okazję, by uciec na pokład jachtu. 

Claire pomyślała, że za żadne skarby "świata nie dałaby się namówić 

na  żeglugę  po  otwartym  oceanie.  Starała  się  unikać  nawet  promowych 

przepraw przez zatokę. Uśmiechnęła się jednak posłusznie do Jacka, starając 

się nie zrobić nic, co mogłoby popsuć mu humor. 

Lunch przebiegał w miłej atmosferze, jednak Claire nie mogła wyzbyć 

się napięcia. Każdym centymetrem ciała odczuwała obecność Nicholasa. 

Nie  dawała  jej  spokoju  myśl,  co  zrobi,  jeśli  przyjdzie  mu  ochota  na 

seks  na  podłodze  jego  gabinetu.  Prawdopodobnie  oddasz  mu  się  z  ochotą, 

RS

background image

 

30 

podpowiedział  jej  rozwiązanie  jakiś  szalony  głos.  Wzdrygnęła  się 

przestraszona. A może mały romans nie byłby niczym złym? – zastanowiła 

się. To chyba najdurniejsza myśl, jaka mogła ci przyjść do głowy, zadrwił z 

niej głos rozsądku. Pamiętasz? Pragniesz miłości. A to uczucie kompletnie 

obce Nicholasowi. 

– Claire? 

Głos Nicholasa wyrwał ją z zadumy. 

– Przepraszam. Co mówiłeś? 

–  Kelner  przywiózł  deser.  –  Nicholas  wskazał  na  wózek  zastawiony 

przeróżnymi przysmakami. – Czy dasz się na coś skusić? 

Może na łóżko i odrobinę czułości? – odparła w myślach. Zaraz jednak 

przywołała się do porządku. 

Zauważyła,  że  Naomi  i  Jack  dokonali  już  wyboru.  Sama  poprosiła  o 

sorbet. Nicholas podał jej deser i wrócili do rozmowy. Claire uczestniczyła 

w  dyskusji  i  trzymała  się  dzielnie,  przynajmniej  do  czasu,  aż  rozmowa 

zeszła na bardziej luźne tematy, a Nicholas objął ją ramieniem w naturalny, 

beztroski sposób. 

Prawdę  mówiąc,  pomyślała,  po  jego  twarzy  widać,  jakie  są  jego 

intencje.  Nie  mogła  mieć  co  do  tego  najmniejszych  wątpliwości.  To  była 

wyraźna deklaracja posiadania. 

– Czy mógłbyś podać mi wodę? – poprosiła, chcąc uwolnić się od jego 

dotyku. 

– Oczywiście. – Sięgnął po karafkę. 

Cudownie.  Mogła  znowu  swobodnie  oddychać.  Ale  tylko  przez 

moment.  Kiedy  Nicholas  nachylił  się,  żeby  napełnić  szklankę,  intensywny 

zapach jego wody po goleniu przytłoczył ją. Poczuła zawrót głowy. Patrzył 

na nią intensywnie orzechowymi oczami. 

RS

background image

 

31 

– Dziękuję – powiedziała, odwracając się pospiesznie. 

–  Panie  Forrester,  proszę  mi  powiedzieć,  jak  zbudowaliście  swoje 

nieprawdopodobne imperium? 

– Ciężką pracą, moja droga. – Forrester uśmiechnął się czarująco, po 

czym nachylił w jej stronę, jakby chciał zdradzić jakiś niezwykły sekret. – 

Jeśli mężczyzna coś sobie postanowi, jest w stanie to zdobyć, cokolwiek by 

to było. 

– Nie wszystko – wtrącił Nicholas, obejmując Claire ramieniem. – Są 

rzeczy niedostępne. 

Przez  ułamek  sekundy  Jack  przenikliwie  patrzył  na  Nicholasa.  Po 

chwili jednak zaśmiał się i sięgnął po filiżankę z kawą. 

Wkrótce potem Claire i Nicholas pożegnali się i opuścili restaurację. 

–  Myślisz,  że  wywarliśmy  na  nim  dobre  wrażenie?  –  spytała  Claire, 

kiedy byli już sami. 

– Zrobiliśmy krok naprzód w rozmowach. Na dziś wystarczy. Z takimi 

ludźmi jak Forrester trzeba działać powoli i rozważnie – wyjaśnił Nicholas, 

pomagając jej wsiąść do samochodu. 

Zajął miejsce kierowcy, odetchnął głęboko i ruszyli. Czuł, że mięśnie 

ma  napięte  aż  do  bólu.  Nie  potrafił  tego  wyjaśnić  i  był  tym  mocno 

zdegustowany,  ale  kiedy  patrzył  na  Forrestera,  dyskretnie  flirtującego  z 

Claire, miał ochotę rozerwać go na strzępy. 

Wiedział i rozumiał, że musi bardziej nad sobą panować. Tylko co  z 

tego,  skoro  wszystko  działo  się  niezależnie  od  niego.  I  to  go  trochę 

przerażało.  A  przecież  jeszcze  przed  kilkoma  godzinami  tłumaczył  Claire, 

że oczekuje wyważonych i pozbawionych emocji stosunków. 

RS

background image

 

32 

– Jack jest typem faceta, który lubi patrzeć, jak jego wspólnicy dają z 

siebie wszystko, jak wyciskają siódme poty, żeby mieć go po swojej stronie 

– dodał. – To na pewno nie będą łatwe rozmowy, ale poradzimy sobie. 

–  Nie  podobało  mi  się,  że  bawił  się  z  tobą  w  kotka  i  myszkę  – 

zauważyła oburzona Claire. 

Nicholas się uśmiechnął. Pomyślał, że pełna entuzjazmu Claire nie ma 

pojęcia, jak okrutny i bezwzględny jest świat interesów. 

–  Nie  pozostawałem  mu  dłużny.  –  Wzruszył  ramionami.  –  Claire, 

zanim wrócimy do biura, chciałbym zabrać kilka rzeczy z domu – wyjaśnił. 

– Jasne. 

Nie  powiedziała  nic  więcej,  ale  Nicholas  nie  przejął  się  tym.  To  aż 

dziwne, że wszystko układa mi się tak perfekcyjnie, pomyślał. Już za cztery 

miesiące, a dokładnie cztery miesiące i dwa dni, będą małżeństwem. Coraz 

bardziej podobała mu się myśl o Claire jako żonie. 

–  Od  dawna  tu  mieszkasz?  –  spytała,  kiedy  podjechali  pod  duży, 

dwupiętrowy  budynek.  –  Prawdę  mówiąc,  wyobrażałam  sobie  ciebie  w 

jakimś przestronnym apartamencie. 

–  Kupiłem  ten  dom  sześć  lat  temu  –  odparł  Nicholas,  parkując 

samochód.  –  Pomyślałem,  że  dobrze  by  było  pokazać  ci,  gdzie  będziesz 

mieszkać. 

–  Jest  bardzo  ładny  –  powiedziała  szczerze.  –I  śliczne  są  te  rabatki. 

Sama  jestem  cichą  miłośniczką  ogrodów.  Sfrustrowaną  miłośniczką,  bo  w 

moim  mieszkanku  mam  małe  pole  do  popisu.  Ale  zawsze  marzyłam  o 

ogromnym, pięknym ogrodzie. 

– Kiedy już się pobierzemy i jeśli tylko będziesz miała ochotę, możesz 

przejąć władzę nad całym ogrodem  – powiedział. – Chodź, zobaczysz, jak 

jest w środku. 

RS

background image

 

33 

Podeszli  do  drzwi.  Nicholas  wyłączył  alarm  i  przepuścił  Claire 

przodem. 

– Zaczniemy od góry, a potem wrócimy na dół. – Wskazał schody. 

Oprowadził  ją  po  sypialniach,  opowiadając  o  nich  niczym  wytrawny 

przewodnik.  Po  kilku  pierwszych  minutach  opuściło  ich  napięcie  i  oboje 

odczuli ulgę. Nicholas widział, że Claire podoba się dom i sprawiło mu to 

prawdziwą przyjemność. 

Dopiero  gdy  weszli  do  głównej  sypialni,  jego  spokój  gwałtownie 

zniknął. Claire zaczerwieniła się i pospiesznie spuściła wzrok. 

–  Widok  w  nocy  jest  bardzo  inspirujący  –  powiedział  Nicholas, 

odsłaniając  okno  i  usiłując  zignorować  przyspieszony  puls.  –  Chcesz 

zobaczyć? 

– Jasne. – Claire podeszła bliżej. – To prawdziwa przyjemność patrzeć 

na zatokę z innej perspektywy. Chociaż z twojego gabinetu wygląda równie 

cudownie. 

Kogo do diabła obchodzi widok na operę i most? – pomyślał Nicholas. 

Pragnął wziąć ją w ramiona, tu i teraz. Natychmiast skarcił się w myślach za 

ten  brak  opanowania.  Spokojnie,  będę  ją  miał,  strofował  się  w  duchu.  W 

odpowiednim czasie, dodał. 

– Mogłabym tu zamieszkać – powiedziała Claire i wyszła na taras. – 

Widok jest naprawdę fantastyczny. 

Nicholas  poszedł  za  nią.  Ich  ramiona  delikatnie  otarły  się  o  siebie. 

Delektował się jej zapachem, ciepłem jej skóry. 

–  Wiesz,  mógłbyś  częściowo  ogrodzić  ten  taras.  Oczywiście  nie  tak, 

żeby  przesłonić  panoramę,  ale  dla  uzyskania  odrobiny  prywatności. 

Wyobraź sobie, że leżysz tu wieczorem w jacuzzi i delektujesz się zachodem 

słońca nad zatoką. 

RS

background image

 

34 

– Tak – odparł zmienionym głosem. – Łatwo mogę to sobie wyobrazić. 

–  Pragnął  jej  i  chciał,  żeby  ona  o  tym  wiedziała.  –  Dwuosobowe  jacuzzi. 

Świetna myśl. 

Claire, speszona jego słowami, odsunęła się trochę. Zauważyła rośliny 

doniczkowe i podeszła do nich. 

– Piękne – zachwyciła się. 

Nicholas powstrzymał się przed dalszą rozmową na temat wspólnego 

spędzania  czasu.  Przynajmniej  na  razie.  Przyszło  mu  do  głowy,  że  jego 

podchody  wobec  Claire  niewiele  różnią  się  od  negocjacji  z  Forresterem. 

Pocieszyło  go  to  w  pewien  sposób.  Uważał  się  za  dobrego  gracza  w 

interesach,  a  patrzenie  na  jego  związek  z  Claire  w  tych  kategoriach 

zdecydowanie dodało mu otuchy. 

–  Chodźmy  na  dół  –  zaproponował.  –  Zabiorę  kilka  rzeczy  i 

pojedziemy do biura. 

Claire  posłusznie  podążyła  za  nim.  Chciała  zostawić  już  sypialnię  i 

jacuzzi za sobą. 

Nicholas  podszedł  do  sejfu  i  wyciągnął  z  niego  płaskie  metalowe 

pudełko. Serce zabiło mu mocniej, kiedy odwrócił się do Claire. 

– Obrączki wybierzemy razem, kiedy już powiadomimy twoją siostrę 

– powiedział. – Jestem jednak zbyt znaną osobą, żeby nikt nie zauważył, że 

coś się święci, więc to jest na teraz. 

– Ale ja nie mogę. – Claire spojrzała na niego przestraszona. 

– Nalegam. 

Jej  powściągliwość  zirytowała  go.  Spodziewał  się  raczej  błysku 

radości w oczach. Każda kobieta tak by się zachowała. 

Stać go było na wszystko, czego by tylko zapragnęła. Poza uczuciem, 

oczywiście. Claire może mieć każde pieniądze, ale emocji nie będą do tego 

RS

background image

 

35 

mieszać,  dzięki  czemu  ich  relacje  pozostaną  dokładnie  takie,  jak  sobie 

zaplanował.  Wprawdzie  w  ciągu  dzisiejszego  dnia  popełnił  kilka  błędów  i 

pozwolił sercu zabić szybciej, ale traktował to jako wypadek przy pracy. W 

końcu sytuacja była dla niego całkiem nowa. 

– Otwórz, proszę, i powiedz, czy ci się podoba. 

Przez chwilę miał wrażenie, że Claire wciśnie mu pudełko z powrotem 

i ucieknie. 

Jednak  po  chwili  wahania  podniosła  drżącymi  palcami  wieczko.  W 

środku  zobaczyła  komplet  biżuterii  wykonanej  z  brylantów  i  złota  –  dwa 

naszyjniki,  bransoletkę  i  kolczyki.  Wszystko  to  było  dziełem  jednej  z 

najbardziej ekskluzywnych pracowni jubilerskich w Sydney. 

–  To  Montichelli...  –  wyszeptała  przejęta.  –  Nieprawdopodobnie 

piękny wzór. Jakie delikatne listki... To chyba platan, prawda? 

Przytaknął. 

– Zawsze bardzo mi się podobały platany. Szczególnie wiosną. 

– Wspomniałaś o tym w dniu, w którym zaczęłaś pracować jako moja 

asystentka  –  powiedział  Nicholas,  nie  rozumiejąc,  po  co  w  ogóle  o  tym 

mówi. 

– Pamiętałeś? – Spojrzała na niego zaskoczona. 

– Nie ma w tym nic specjalnego. To raczej przypadek. 

– Aha, no tak. – Zakłopotana spojrzała ponownie na biżuterię. – Ale 

nie powinieneś... Ja nie mogę... 

– Nonsens – żachnął się. – Żadnych „ale". – Wziął od niej pudełko i 

wyjął naszyjnik z wisiorem. – Chcę, żebyś to dziś założyła. We wszystkim 

będziesz wyglądać świetnie, ale zacznijmy od tego. 

Pomógł jej zapiąć naszyjnik. Sporych rozmiarów brylant ulokował się 

na linii jej piersi. Wyciągnęła rękę, by go dotknąć. 

RS

background image

 

36 

– Dziękuję bardzo – powiedziała miękko. – Nawet nie masz pojęcia, 

jak teraz się czuję. Po prostu nie potrafię ci tego opisać. 

No  właśnie.  To  jest  reakcja,  jakiej  oczekiwałem,  pomyślał. 

Wystarczyło powiesić drogą błyskotkę na jej piersi, i od razu zachowuje się 

jak typowa kobieta. Nic nie może konkurować z drogimi prezentami. 

–  Cieszę  się,  że  ci  się  podoba  –  odparł  nonszalancko.  Przysunęła  się 

bliżej i pocałowała go. 

Kolejna  typowa  reakcja  zadowolonej  kobiety,  triumfował.  Musiał 

jednak  przyznać,  że  dotyk  jej  ust  przeszył  go  dreszczem.  Przyciągnął  ją 

bliżej, rozważając przez chwilę, czy nie zanieść jej prosto do sypialni. 

–  Pragnę  cię  –  mruknął,  namiętnie  odwzajemniając  pocałunek.  – 

Pasujemy do siebie Claire, nie sądzisz? 

Z trudem złapała oddech i odskoczyła od niego jak oparzona. Szeroko 

otwarte oczy wyrażały strach i szok. 

– Działasz chyba trochę zbyt szybko – wydyszała. 

W  głowie  kołatała  mu  myśl,  żeby  chwycić  ją  w  ramiona  i  rzucić  na 

łóżko,  ale  rozsądek  wziął  górę  nad  pożądaniem.  Jako  wytrawny  gracz 

wiedział, że seks może poczekać do następnego razu. 

– Wracajmy do pracy – powiedział. 

– Świetna myśl – odparła z ulgą w głosie. 

 

 

 

 

 

 

 

RS

background image

 

37 

ROZDZIAŁ CZWARTY 

 

Claire czuła się podenerwowana przez cały dzień. Nie mogła przestać 

myśleć o biżuterii Montichelli. Być może Nicholas nie miał takich intencji, 

ale kosztowny prezent oraz powody jego wręczenia poruszyły ją do głębi. 

Chciał  uniknąć  emocji,  tymczasem  dotychczasowe  działania  miały 

wyraźnie na celu wzruszenie jej. Claire pragnęła wierzyć, że on przeżywał 

podobną fascynację, wiedziała jednak, że tak nie było. 

A potem zdarzył się ten niespodziewany pocałunek. Domyślała się, że 

był  on  wynikiem  pożądania  i  jedynie  wstępem  do  potrzeby  całkowitego 

spełnienia. Ich relacje były nad wyraz skomplikowane. Gdyby przespała się 

teraz z Nicholasem, tylko by wszystko pogorszyła. Czuła jednak, że byłoby 

to niezapomniane uczucie. 

Odwoził  ją  właśnie  do  domu,  aby  się  upewnić,  że  dotrze  tam 

bezpiecznie.  A  z  nią  kosztowne  klejnoty.  Jak  powiedział,  wolałby,  żeby 

dzisiaj nie ryzykowała przejażdżki autobusem. 

Przyjęła  jego  propozycję  z  wdzięcznością.  Przecież  i  tak  zamierzała 

mu oddać ten cenny prezent. Chociaż, prawdę mówiąc, wolałaby, żeby nie 

musiał oglądać jej mieszkania. 

– Mieszkam w tym budynku po lewej. – Wskazała ręką kierunek. 

–  Jasne.  –  Nicholas  zaparkował  samochód  i  odwrócił  się  do  niej.  – 

Chodźmy. 

– Ja, wiesz... – plątała się. – Oszczędzam każdy grosz na przyszłość. – 

Żeby spłacić szantażystę, dodała w myślach. –Mieszkanie nie jest specjalnie 

atrakcyjne. 

– Mój ojciec nie był bogatym człowiekiem, a to, co miał, nie zawsze 

mądrze wydawał. Doskonale wiem, czym jest brak funduszy. 

RS

background image

 

38 

Claire  nie  miała  dotąd  zielonego  pojęcia  o  warunkach,  w  jakich 

dorastał  Nicholas.  Wiedziała  tylko,  że  miał  dwóch  braci,  jego  ojciec 

prowadził jakąś firmę budowlaną w Brisbane, a matka była fizjoterapeutką. 

Jego rodzice się rozwiedli. 

Cóż, życie rodzinne nie zawsze jest usłane różami. O tym akurat Claire 

wiedziała bardzo dobrze. 

Nicholas zbudował swoje imperium, zaczynając od zera. Zastanawiało 

ją, czy jego żądza sukcesu i motywacja do ciężkiej pracy wynikały właśnie z 

faktu, że w dzieciństwie nie zawsze mógł mieć to, czego pragnął. 

Podeszli do windy. Na szczęście działała. Claire, dziękując opatrzności 

za ten fakt, otworzyła drzwi i weszła do środka. Winda szarpnęła, a Claire 

runęła prosto w ramiona Nicholasa. 

W jednej chwili, nim zdążyła się zorientować, jego usta przylgnęły do 

jej warg. Przeraziła ją świadomość, jak szybko traci kontrolę nad sobą. Nim 

zareagowała,  Nicholas  oderwał  się  od  niej  i  odwrócił  w  stronę  drzwi. 

Zupełnie jakby nic się nie wydarzyło. Albo jakby pragnął, żeby nic się nie 

wydarzyło. 

–  Dlaczego  to  zrobiłeś?  –  Nie  była  pewna,  czy  pyta  go,  dlaczego  ją 

pocałował, czy też dlaczego przestał to robić. – Zupełnie nie wiem, jak mam 

to rozumieć. 

– Nie musisz się martwić – odparł zmienionym głosem, nie odrywając 

wzroku  od  drzwi.  Niespodziewanie  głos  mu  stwardniał.  –  Jeśli  uznam,  że 

potrzebujesz wskazówek, nie omieszkam ci o tym powiedzieć. 

– Poradzę sobie – wyrzuciła z siebie, choć zaraz skarciła się, że to nie 

czas na oburzenie. 

Winda zatrzymała się. 

RS

background image

 

39 

– No to jesteśmy na miejscu – powiedziała z ulgą  w  głosie Claire. – 

Moje drzwi to te czwarte od końca, numer dwadzieścia dwa. 

– Daj klucz, otworzę. 

Było  coś  intymnego  we  wspólnym  wchodzeniu  do  mieszkania. 

Zupełnie  jakby  byli  starym  dobrym  małżeństwem.  Jakaś  cząstka  Claire 

tęskniła za taką więzią, za przywiązaniem do drugiej osoby. 

W  innych  okolicznościach  powinna  być  rozentuzjazmowana  faktem, 

że  to  Nicholas  będzie  tą  osobą.  Jednak  w  sytuacji,  w  jakiej  się  znalazła, 

należało  unikać  okazywania  swoich  uczuć.  On  nie  był  zainteresowany 

czymś  tak  pięknym  i  ważnym  jak  rodzina.  Potrzebował  przykrywki.  Nic 

więcej. Musi cały czas o tym pamiętać. 

Kiedy  tylko  weszli,  Nicholas  rozejrzał  się  z  prawdziwym 

zaciekawieniem. 

– Podoba mi się. Ma swój urok. 

Spojrzała na niego podejrzliwie, ale on najwyraźniej mówił szczerze. 

– Bardzo się starałam, żeby nadać temu miejscu przyjazny klimat. 

Przeszli do niewielkiego salonu. 

–  Jak  widzisz,  meble  to  jedna  wielka  bezładna  zbieranina.  Część 

odziedziczyłam  po  rodzicach,  a  resztę  kupowałam  na  różnego  rodzaju 

wyprzedażach. Niektóre sama później odnawiałam. 

– Świetna robota – ocenił. – Warto to uczcić kawą, ale najpierw pokaż 

mi swoją sypialnię. Chcę ją zobaczyć. 

Nie  było  to  co  prawda  zaproszenie  do  łóżka,  jednak  Claire  czuła 

podświadomie, że to tylko kwestia czasu. 

– Jest tuż obok łazienki. 

Gdy  weszli  do  sypialni,  zapadła  niezręczna  cisza.  Nicholas  się 

rozglądał, a Claire nie potrafiła rozgryźć wyrazu jego twarzy. W sercu miała 

RS

background image

 

40 

smutek  i  tęsknotę.  Pragnęła,  żeby  Nicholas  był  w  pełni  świadomy  jej 

obecności, żeby coś drgnęło w jego sercu... 

W pewnym momencie ich oczy się spotkały i Claire przeszedł dreszcz. 

Momentalnie oprzytomniała. Muszą stąd natychmiast wyjść. 

– Napijesz się kawy? – zapytała. 

–  Za  chwilę.  –  Nicholas  podszedł  do  łóżka  i  przesunął  palcami  po 

czerwono–złotych poduszkach. – Lubisz jaskrawe kolory – ni to spytał,  ni 

stwierdził. 

– Nie zawsze i nie wszędzie. 

W  biurze  na  przykład  wymagała  efektywności  i  kontroli,  czemu 

sprzyjały  pastelowe  barwy.  W  domu  mogła  pozwolić  sobie  na  odrobinę 

szaleństwa. Jaskrawe kolory nadawały pomieszczeniom specyficzny klimat, 

dodawały energii. 

–  Naprawdę  tchnęłaś  życie  w  to  miejsce.  –  Nieokreślonym  ruchem 

głowy wskazał pokój. – Dzięki twojej pomysłowości zyskało swój własny, 

niepowtarzalny klimat. 

– Chyba o to właśnie chodzi, kiedy urządza się swój dom, choćby był 

nie wiem jak skromny. 

– Chciałbym, żebyś to samo zrobiła u mnie.  

Niemądre,  naiwne  serce  Claire  zabiło  jak  oszalałe,  ale  w  tej  samej 

chwili Nicholas wylał jej kubeł zimnej wody na głowę. 

– Właściwie to chyba lepiej zatrudnić dekoratora – powiedział cierpko. 

– Dostanę tę kawę? – spytał i wyszedł z sypialni. 

– Tak, jasne. Ale mam tylko rozpuszczalną. 

Wyszła  za  nim  i  podeszła  do  aneksu  kuchennego.  Była  zła,  że  tak 

błędnie odczytała jego myśli. 

RS

background image

 

41 

Wypił  kawę  w  milczeniu i na  stojąco.  Atmosfera  zrobiła  się  dziwnie 

napięta.  Nicholas  najwyraźniej  nie  zamierzał  jej  nic  wyjaśniać,  a  ona  nie 

chciała pytać. Po dwóch minutach odstawił filiżankę na blat. 

– Pora na mnie.  

Odprowadziła go do drzwi. 

– Dobranoc. – Walczyła ze sobą. Z jednej strony pragnęła się do niego 

przytulić na pożegnanie, z drugiej wiedziała, jakie to głupie. W dodatku nie 

prowadziło  do  niczego  dobrego.  –  Nie  powinieneś  dawać  mi  biżuterii  – 

dodała. – Skoro jednak to zrobiłeś,  obiecuję, że będę ją nosić, kiedy tylko 

sobie zażyczysz. 

– Dobranoc, Claire. 

Musnął  wargami  jej  usta  i  wyszedł  na  korytarz.  Zacisnął  pięści  w 

kieszeniach.  Denerwował  się,  że  mężczyzna  o  jego  spokoju  i 

profesjonalizmie tak się zachowuje. 

– Jeszcze jedna rzecz. – Zatrzymał się na moment. – Mam nadzieję, że 

nie zaplanowałaś nic na weekend. 

Popatrzyła na niego speszona. 

– Dlaczego? 

– Bo spędzimy go na wyspie Brandmeire. 

–  Brandmeire?  –  Czuła  się  idiotycznie,  powtarzając tę  nazwę,  ale  jej 

umysł zupełnie nie obejmował tego, co usłyszała. – To tam, gdzie wybierasz 

się z Forresterami i pozostałymi gośćmi? 

W  innych  okolicznościach  uznałaby  taki  wyjazd  za  fantastyczny 

rozdział  w  ich  romantycznej  przygodzie.  Skoro  jednak  Nicholas  odrzucał 

wszelkie  romantyczne  zachowania,  a  ich  zaręczyny  były  tylko  elementem 

precyzyjnego  planu,  Claire  nie  chciała  i  nie  życzyła  sobie,  żeby  Nicholas 

kusił ją takimi wizjami. 

RS

background image

 

42 

– Dokładnie tam. 

Niespodziewanie  położył  ręce  na  jej  biodrach  i  lekko  przyciągnął  do 

siebie.  Pocałunek  sprawił,  że  poczuła  zawrót  głowy.  Nim  jednak  zdążyła 

cokolwiek  pomyśleć,  Nicholas  nagle  odsunął  się,  a  jego  twarz  na  powrót 

przybrała lekceważący wyraz. 

– Ty też jedziesz. Pamiętaj, żeby spakować rzeczy zarówno do pracy, 

jak  i  do  zabawy.  Jestem  pewien,  że  znajdzie  się  czas  na  jedno  i  drugie.  I 

dopilnuję, żebyśmy wykorzystali go intensywnie. 

Jego słowa niosły jakąś zmysłową obietnicę. Claire zrozumiała to w lot 

i natychmiast poczuła lęk. 

Za nic na świecie nie powinna decydować się na taki wspólny wyjazd. 

W  każdym  razie,  jeśli  nadal  nie  chciała  wylądować  z  nim  w  łóżku.  I  jeśli 

pragnęła  powstrzymać  napływ  uczuć,  jakie  Nicholas  wyzwolił  w  głębi  jej 

serca. 

– Chyba nie będę ci tam potrzebna. Nie chciałabym czuć się intruzem. 

–  Nie  jesteś  intruzem.  Wszyscy  będą  cię  traktować  jak  moją 

dziewczynę. Chyba że zmieniłaś zdanie w kwestii długiego narzeczeństwa i 

możemy ominąć okres wzajemnego poznawania. – Spojrzał na nią znacząco. 

Natychmiast zmrużyła oczy i rzuciła mu ostrzegawcze spojrzenie. 

– Nie. Nie zmieniłam zdania. Potrzebuję czasu. 

Przede  wszystkim,  dodała  w  myślach,  muszę  wyrwać  się  z  tej 

beznadziejnej sytuacji i nie dopuścić, by pocałunki i przypadkowe muśnięcia 

przerodziły  się  w  coś  poważniejszego.  Dopóki  nie  spłacę  ostatniej  raty 

szantażyście, nie mogę popełnić błędu. Wszystko potrwa jeszcze tylko trzy 

miesiące, a potem będę mogła odwołać ten wariacki ślub. 

– To nie tak, że nie chcę jechać – tłumaczyła się. – Ja po prostu... 

RS

background image

 

43 

– Świetnie – przerwał jej. – Zatem postanowione. Wyjdziemy jutro z 

biura chwilę wcześniej, przyjedziemy tu po twoje rzeczy, a potem prosto na 

lotnisko. – Skinął głową na pożegnanie, odwrócił się na pięcie i wyszedł. 

Ja po prostu nie prześpię się z tobą za żadne skarby świata, dokończyła 

zdanie w myślach. 

Zatrzasnęła  drzwi  z  impetem.  Była  spięta i  zła.  Nie  wiedziała ani  na 

co, ani na kogo się wściekała, ale wolała się złościć, niż płakać w poduszkę. 

– Nigdzie z nim nie pojadę i już – powiedziała na głos do poduszek na 

sofie. Zamierzała zaraz rozłożyć się na nich wygodnie i spokojnie wszystko 

przemyśleć. 

–  Powiem  jutro,  że  mam  grypę  czy  coś  w  tym  stylu  i  cały  weekend 

przeleżę spokojnie w łóżku, czytając książki – zadecydowała. 

Piątkowy poranek był słoneczny i wesoły. Kompletnie nie pasował do 

nastroju  Claire.  Mimo  prób  uporządkowania  sobie  wszystkiego  w  głowie, 

kładła się z taką samą wiedzą, a ściślej mówiąc, brakiem wiedzy na temat, 

jak  przetrwać  najbliższe  tygodnie,  jaką  posiadała,  kiedy  przyszła  z 

Nicholasem do swojego mieszkania. 

Zestresowana, niewyspana i niepewna, czy dobrze  robi, zdecydowała 

się  zadzwonić  do  biura  i  poinformować  o  chorobie.  Nicholas  od  razu 

przejrzał ją na wylot i kazał się pospieszyć. 

Przez  telefon  sprawiał  wrażenie  prawie  szczęśliwego.  Jego  głos 

pierwszy raz brzmiał tak wesoło. Czyżby to właśnie ona podarowała mu tę 

radość  wraz  z  umową  przedślubną?  A  jeśli  tak,  to  jak  Nicholas  zniesie 

informację o zerwaniu zaręczyn? 

Nie  chciała  go  skrzywdzić,  chociaż  wątpiła,  czy  takiego  człowieka 

można zranić. Ale jeśli tak... 

RS

background image

 

44 

Bzdura, pomyślała rozzłoszczona. Ten facet nie ma uczuć, nie wie, co 

to emocje. Jak można skrzywdzić kogoś tak nieczułego? 

W  końcu  po  ciężkim  dniu  pracy  siedzieli  wreszcie  w  samolocie 

lecącym  na  Brandmeire.  Claire  patrzyła  z  góry  na  ocean  i  myślała,  że 

wszystko dzieje się za szybko. Już niczego nie mogła być pewna. Ani siebie, 

ani własnych uczuć, ani tego, jak poradzi sobie z wydarzeniami najbliższych 

pięciu minut. 

–  Wszystko  w  porządku?  –  Nicholas  szukał  jej  wzroku  z  wyraźną 

troską. 

Albo  po  prostu przybrał  taką maskę,  a  wyraz  troski  to  tylko  element 

strategii, uznała Claire. 

– Rzadko się boję – odparła. 

Chyba że życie wymyka mi się spod kontroli, dodała w duchu. 

Ironia  w  jej  głosie  utwierdzała  tylko  Nicholasa  w  podejrzeniu,  że 

próbowała  go  oszukać  i  wymigać  się  od  wyjazdu.  Kiedy  Claire  przyszła 

rano  do  pracy,  nie  omieszkał  skomentować  jej  zachowania  w  dość 

zdecydowany sposób. Wyjaśnił też wyraźnie, że nie zamierza jej zniewolić 

przy pierwszej nadarzającej się okazji. 

– Nie martw się. Naprawdę wszystko w porządku – dodała po chwili. – 

Małe samoloty nie robią na mnie przytłaczającego wrażenia. 

Dotknęła brylantowej bransoletki. Była piękna i wodzenie palcami po 

subtelnym  wzorze  sprawiało  Claire  prawdziwą  przyjemność.  Ciekawe,  co 

powiedziałby  Nicholas,  gdyby  się  dowiedział,  że  spała  z  tą  fortuną  ukrytą 

pod materacem? – Uśmiechnęła się do siebie pod nosem. 

– Czy biżuteria jest ubezpieczona? – spytała. 

– Tak, Claire – odparł najwyraźniej rozbawiony. – Nie martw się. 

RS

background image

 

45 

Jego  dobry  humor  rozdrażnił  ją  jeszcze  bardziej.  Kiedy  po  chwili 

odezwała się ponownie, nie starała się nawet ukryć złości. 

– Nadal wolałabym, żeby to wszystko leżało bezpiecznie w sejfie. 

– Wtedy nie mogłabyś tego nosić – zauważył przytomnie. – Jesteśmy 

już nad Brandmeire – dodał, wyglądając spokojnie przez okno. 

Uśmiechał się i zdecydowanie miał doskonały humor. 

– Lada chwila powinniśmy lądować. 

Claire też wyjrzała przez okno. 

Do  diabła,  pomyślała.  Cudowna  wyspa,  atrakcyjny  szef  i  całe 

czterdzieści osiem godzin, podczas których w każdej chwili może nastąpić 

kataklizm.  No  cóż,  to  nie  będzie  weekend  w  stylu  filmowych, 

romantycznych dwóch dni, z których wspomnienia pozostają na całe życie. 

Powtarzała to sobie cały dzień niczym mantrę, ale jakaś krnąbrna cząstka jej 

serca nie chciała w to wierzyć. 

–  Mogłabym  wskoczyć  prosto  do  oceanu  –  westchnęła  z 

rozmarzeniem. 

– Gwarantuję ci, że w ciągu tych dwóch dni na pewno spędzimy jakiś 

czas  w  wodzie  –  oświadczył  Nicholas  z  nutką  niecierpliwości  w  głosie.  – 

Uwielbiam  pływać.  Poza  tym,  za  nic  w  świecie  nie  przepuszczę  okazji 

ujrzenia mojej przyszłej żony w bikini. 

– Jak sądzę, ja też będę miała na co popatrzeć – odparowała Claire. 

Była jednocześnie rozdrażniona i odrobinę podekscytowana faktem, że 

Nicholas  w  tak  bezczelny  sposób  wyraża  zainteresowanie  jej  ciałem.  I 

złościło ją, że sama również chce go zobaczyć. 

– Ale mam nadzieję, że nosisz klasyczne kąpielówki, a nie obszerne, 

wszystko zasłaniające szorty? 

Na ułamek sekundy zaniemówił, po czym zaśmiał się głośno. 

RS

background image

 

46 

– Brawo, Claire! 

Wreszcie samolot wylądował. Formalności przebiegły bardzo sprawnie 

i  kilkanaście  minut  później  znaleźli  się  przed  nowoczesnym  parterowym 

domem. 

Musiała  przyznać,  że  miejsce  wyglądało  jak  wyjęte  z  romansu. 

Skąpana w słońcu wyspa była prawdziwym rajem na ziemi. 

Przyjechaliśmy  tu  w  sprawach  zawodowych,  pamiętaj  o  tym,  panno 

Claire!  –  skarciła  się  w  myślach,  bo  będziesz  zmuszona  zrezygnować  z 

określenia „panna". 

–  Czy  tu  będziemy  nocować?  –  spytała  niedbale,  starając  się  nie 

zdradzać zdenerwowania i napięcia. – Wygląda sympatycznie. 

–  Czeka  na  nas  dwuosobowy  apartament.  Chodźmy  się  rozpakować. 

Będziemy  mieli  wystarczająco  dużo  czasu  na  drinka  i  przygotowanie  się 

przed wieczornym spotkaniem z Forresterami i innymi. 

–  Wydawało  mi  się,  że  wyraziłam  się  jasno.  Nie  zamierzam  spać  z 

tobą  podczas  tego  weekendu.  –  Ponieważ  milczał,  przyglądając  się  jej, 

dodała pospiesznie: – Przed nocą poślubną nic z tego! 

No  cóż,  wiedział,  że  są  jeszcze  kobiety,  które  mają  przestarzałe, 

idiotyczne zasady. Jakoś by to zniósł, gdyby Claire nie była tak atrakcyjna. 

Odchodził od zmysłów w jej obecności. Z trudem zbierał myśli. 

– Jesteś dziewicą? Jeśli tak, to uwierz mi, nie ma się czego obawiać. 

Seks  został  wynaleziony  po  to,  by  ludzie  czerpali  z  niego  przyjemność  – 

mówił chrapliwym, niskim głosem. – I naprawdę może dostarczyć kobiecie i 

mężczyźnie  niewysłowionej  wręcz  rozkoszy.  Nie  mam  co  do  tego 

najmniejszych wątpliwości. 

–  Ja  też  jestem  tego  pewna.  –  Oblała  się  rumieńcem.  –  To  znaczy, 

chciałam powiedzieć, że nie boję się i inicjację mam już za sobą. 

RS

background image

 

47 

Nie  było  może  wcale  tak  różowo,  ale  przecież  nie  o  to  teraz  chodzi, 

skomentowała w myślach. 

–  Mimo  wszystko  nie  zamierzam  zmienić  swoich  przekonań  – 

powiedziała. – Chcę poczekać do ślubu. 

Do  ślubu,  którego  nigdy  nie  będzie,  dodała  bezgłośnie.  Staram  się, 

żeby sprawy za bardzo się nie komplikowały, a ty mi nie pomagasz, ciągnęła 

w myślach. 

–  Będziemy  się  kochać,  kiedy  przyjdzie  dla  nas  odpowiedni  czas  – 

odezwała się ponownie. – I nie będzie to prymitywne zaciągnięcie kobiety 

za  włosy  do  jaskini.  Jestem  nowoczesna,  znam  swoje  prawa  i  podstawy 

karate.  Będę  walczyć  i  nie  licz,  że  ci  się  oddam,  nawet  jeśli  będziesz 

próbował siłą... 

– Dlaczego po prostu nie wybierzesz sobie jednego z dwóch pokojów? 

–  Postawił  walizki  na  podłodze.  –  No  dobrze,  przyszykujmy  się.  Mam 

ochotę na tego drinka, ale absolutnie nie chcę się spóźnić. 

– Jak to? – spytała zakłopotana. 

To  znaczy,  że  on  jej  do  niczego  nie  będzie  zmuszał?  Nawet  nie 

zapraszał jej do wspólnej sypialni? Pociemniało jej przed oczami. 

– E, ja... Tak, oczywiście – plątała się zmieszana. 

Miała ochotę zapaść się pod ziemię. Pomyślała, że nic gorszego już jej 

nie spotka. 

 

 

 

 

 

 

background image

 

48 

ROZDZIAŁ PIĄTY 

 

– Napijesz się? – Odwrócił się do niej, gdy weszła do pokoju. 

Unikała jego wzroku, ale zignorował to. Była w takim nieprzystępnym 

nastroju  od  chwili,  kiedy  zapowiedziała  mu,  że  nie  będzie  seksu  podczas 

tego weekendu. 

–  Po  tym  gadaniu  coś  się  nam  należy.  –  Uśmiechnął  się  i 

podpowiedział, czego warto się napić. 

– To zabawne, że jeszcze dziś rano siedzieliśmy w biurze w Sydney. – 

Materiał jej kremowej spódnicy zafalował zmysłowo, kiedy ruszyła w jego 

kierunku. – Jednak praca w takiej scenerii, połączona z jedzeniem kanapek i 

popijaniem koktajli, ma swój nieodparty urok – zauważyła. – Czy myślisz, 

że  zrobiłeś  dobre  wrażenie  na  Forresterze?  –  spytała.  –Słowo  honoru,  że 

przestaję go lubić. Tego jego manipulowania i zwodzenia ludzi dla własnej 

uciechy. 

– Taki już jest, nic na to nie poradzimy. – Nicholasowi też to się nie 

podobało, ale podchodził do tego z dystansem. 

Przyglądał się Claire ukradkiem. Jej oczy błyszczały. Nie wiedział, czy 

z  powodu  wypitego  wina,  czy  nagromadzenia  emocji  po  ciężkim  dniu. 

Zresztą nie miało to większego znaczenia. 

–  Przez  weekend  mogę  dostarczać  mu  rozrywki,  ale  nim  się 

rozstaniemy, powiem mu, że to nie żarty i nie będę w nieskończoność czekał 

na jego decyzję. 

Jej twarz wyrażała pełne poparcie. 

–  Wiesz,  prawdę  mówiąc,  nie  jestem  pewna,  czy  powinnam  pić 

kolejnego drinka – powiedziała. – Ale dziękuję, że pytasz. 

RS

background image

 

49 

Zamknął  lodówkę  i  z  całych  sił  skoncentrował  się,  żeby  odepchnąć 

natarczywą  myśl  o  materiale  ocierającym  się  o  jej  boskie  nogi.  W  końcu 

jestem tylko człowiekiem, tłumaczył się w myślach sam przed sobą. Mimo 

przedwyjazdowych  deklaracji  nie  mógł  powstrzymać  się  choćby  od 

fantazjowania o jej ciele. 

– A co powiesz na kawę? – zaproponował. 

–Nie, dziękuję. Ja chyba powinnam... Myślę, że pora, żebym już sobie 

poszła. – Claire zawahała się przez chwilę, po czym dodała: – Zachowałam 

się  dzisiaj  jak  idiotka.  Chciałam  cię  przeprosić.  –  Odchrząknęła.  – 

Przepraszam, Nicholas. 

– Byłaś bardzo spięta. 

Cały czas jesteś, dodał w myślach. Wcześniej tego nie dostrzegał, ale 

teraz było to dla niego jasne. 

–  Claire,  nie  chcę  cię  do  niczego  zmuszać  ani  namawiać.  Jeśli 

zaczniesz mi ufać, jestem przekonany, że wszystko wyda ci się prostsze. 

Może  jeśli  zaczniemy  wierzyć  w  to  oboje,  mnie  też  będzie  łatwiej, 

uznał. 

–  Po  tym,  co  zrobiłam,  chyba nie  masz  o  mnie  najlepszego  zdania – 

powiedziała zakłopotana. 

Usiadła, żeby zdjąć buty. Przyglądał się jej. 

–  Wszystko,  co  robię,  ma  swoje  uzasadnienie,  chociaż  z  twojego 

punktu widzenia to wcale nie musi tak wyglądać – dodała po chwili. 

Powinien  zachować  dystans,  ale  nie  mógł  się  oprzeć  jakiejś 

wewnętrznej  sile,  która  pchała  go  w  stronę  Claire.  Położył  ręce  na  jej 

ramionach. 

– Nie musisz tłumaczyć się przede mną – powiedział łagodnie. 

RS

background image

 

50 

Nigdy  jeszcze  nie  czuł  się  taki  zakłopotany.  Nie  panował  nad 

własnymi  reakcjami  i  bardzo  go  to  drażniło.  Chciał  się  z  nią  kochać.  W 

nosie miał jej zasady. Nie był nawet pewny, gdzie podziały się jego własne. 

–  Może  przed  snem  przespacerujemy  się  po  plaży?  –zaproponował, 

czując, że musi koniecznie zmienić temat. 

– Co ty na to? 

Jej  wzrok  powędrował  w  stronę  przeszklonej  ściany,  za  którą  widać 

było skąpany w świetle księżyca piasek. 

– Rzadko mam okazję bywać na plaży. – Uśmiechnęła się cierpko. 

–  Powinnaś  zatem  bez  skrupułów  korzystać  z  uroków  wyspy  – 

zachęcił ją. 

– Przekonałeś mnie. – Odwzajemniła uśmiech. – Chodźmy więc. 

Piasek  był  przyjemnie  chłodny.  Oświetlony  srebrzystym  światłem, 

wydawał się wręcz biały. Spacerowali brzegiem, całkowicie odizolowani od 

świata.  Z  jednej  strony  fale  rozbijały  się  leniwie  o  brzeg,  a  z  drugiej 

osłaniała ich gęsta roślinność. 

Niezwykła sceneria. To jedno z tych miejsc, które idealnie nadają się 

na centrum akcji jakiegoś romansu, pomyślał Nicholas i natychmiast poczuł 

się zażenowany tym, co mu chodzi po głowie. 

– Chyba jesteśmy tu zupełnie sami – powiedziała cicho Claire, jakby 

nie  chciała  zakłócić  spokoju  tego  miejsca.  –Spodziewałam  się  raczej 

sporego ruchu. 

– Wszyscy pewnie siedzą w hotelu. 

Przez  chwilę  spacerowali  w  milczeniu.  Claire  niemal  fizycznie 

przeżywała urodę tego miejsca. Wdychała głęboko orzeźwiające powietrze i 

moczyła stopy w chłodnej wodzie. Kiedy nadchodziła większa fala, uciekała 

w górę plaży, zupełnie jak małe dziecko bawiące się z oceanem. 

RS

background image

 

51 

Nicholasa szczerze cieszyła jej radość. Miał przy tym nadzieję, że ten 

stan ducha nie łamie jego zasad. 

Nagle Claire zaśmiała się cichutko. 

– O co chodzi? – spytał, przyglądając się jej twarzy.  

Burza loków spływała jej na ramiona. W ciemnościach nocy jej oczy 

wydawały się jeszcze ciemniejsze i głębsze. Miał ochotę się w nich zagubić. 

–  Pomyślisz,  że  to  głupie  –  powiedziała.  –  Zastanawiałam  się,  jak 

wcześnie  trzeba  wstać,  żeby  znaleźć  najpiękniejsze  muszle.  Dziecinne, 

prawda? 

Nie, jeśli to jest twoje marzenie, pomyślał Nicholas mimowolnie. 

– Jest takie miejsce po drugiej stronie wyspy, które idealnie nadaje się 

do takich poszukiwań. Z tej strony nie znajdziesz zbyt wielu muszli. 

– Byłeś tu już kiedyś? Nie wiedziałam. 

– Tak – odparł. – Kilka lat temu z braćmi i ojcem. Staraliśmy się co 

roku spędzać ze sobą kilka weekendów. 

– Zazdroszczę ci – powiedziała tęsknie. 

– Robi się późno. Powinniśmy wracać – odparł, żeby odwrócić myśli 

od jej cudownie błyszczącej skóry. 

– O tak. Musimy porządnie się wyspać. 

Miał nieodpartą ochotę na gorący pocałunek, ale zamiast tego chwycił 

ją za rękę i ruszyli w stronę domu. 

– Możesz skorzystać z łazienki pierwsza – powiedział, gdy weszli do 

pokoju. – Dobranoc. 

–  Dobranoc  –  odparła  i  nachyliła  się,  by  delikatnie  pocałować  go  w 

usta. – Jesteś bardzo wyrozumiałym człowiekiem. Cokolwiek się wydarzy, 

nigdy tego nie zapomnę. 

RS

background image

 

52 

Dostrzegł  w  jej  oczach  pragnienie  powtórki.  Sam  też  każdym 

centymetrem ciała czuł, że tego chce. 

– Zrób to – zachęcił ją miękko. 

Zamknęła oczy i przywarła do niego mocniej. Ale to on nachylił się do 

jej ust, i to on pieścił je wargami i językiem. 

Kiedy  przypomniał  sobie  złożoną  w  duchu  obietnicę,  że  nie  będzie 

tego jeszcze robił, poczuł ogarniający go niepokój. Nie mógł dopuścić, żeby 

Claire  miała  nad  nim  jakąkolwiek  władzę.  Martwiło  go,  że  tyle  dziwnych 

myśli przychodzi mu do głowy. 

To nie ma nic wspólnego z miłością, uspokoił się. Co to, to nie. Ale 

Claire  miała  na  niego  dziwny  wpływ,  którego  się  nie  spodziewał  i  nie 

rozumiał.  Powinien  potraktować  to  jak  ostrzeżenie  i  od  tej  pory  zachować 

większą ostrożność. 

Ale jeszcze nie teraz, pomyślał. Teraz nie chciał tego przerywać. 

– Pocałuj ranie jeszcze raz – poprosił, otaczając ją ramionami. 

Zarzuciła  mu  ręce  na  szyję  i  –przylgnęła  gorącymi  wargami  do  jego 

ust. 

Pachniała i smakowała cudownie. Przesunął palcami po nagiej skórze 

jej ramion. 

– Wpuść mnie – wychrypiał podniecony. 

– Boże – jęknęła i rozchyliła wargi. 

 Krew uderzyła mu do głowy. 

Jej dłonie powędrowały  wzdłuż jego ramion, przesunęły się na pierś. 

Przeszedł go dreszcz podniecenia. Mięśnie napięły się. Chwycił ją mocno i 

podniósł. Chwilę później byli już w łóżku. Pragnął jej z całych sił. 

Do  diabła,  przemknęło  mu  przez  głowę.  Jeśli  to  zrobisz,  będzie 

znaczyło, że już kompletnie straciłeś nad sobą kontrolę. 

RS

background image

 

53 

Poczuł  się,  jakby  ktoś  oblał  go  kubłem  lodowatej  wody.  Efekt  był 

natychmiastowy. Odsunął ją od siebie gwałtownie. Wręcz brutalnie. 

– Leżąc samotnie, pomyśl sobie o nas – zaatakował ją. –Zastanów się, 

dlaczego tak zdecydowanie odrzucasz myśl o seksie, chociaż pragniesz tego 

całym ciałem – kipiał cały. – Więc po co czekać? 

Kiedy  wchodził  do  swojego  pokoju,  usłyszał  stłumiony  jęk  Claire. 

Sam miał ochotę wyć. Jaka siła zmuszała go do tak desperackich zachowań? 

Co powodowało, że tak mu zależało na tej kobiecie? 

Położył  się  na  łóżku  i  spróbował  oczyścić  umysł  z  niebezpiecznych 

myśli. Kiedy rozsądek wziął górę nad szaleństwem, uznał, że jego dzisiejsze 

zachowanie  jest  niedopuszczalne  i  nie  ma  prawa  się  powtórzyć.  Nicholas 

Monroe tak nie postępuje, pomyślał. 

Wstał energicznie i sięgnął po plik papierów. Najlepszym sposobem na 

oczyszczenie  umysłu  będzie  ciężka  praca,  zdecydował.  A  jeśli  nawet 

zdrzemnie się dziś przez chwilę, to na pewno jeszcze nie teraz. 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

RS

background image

 

54 

ROZDZIAŁ SZÓSTY 

 

Audiencja  u  Jacka  Forrestera  –  tylko  takie  określenie  przychodziło 

Claire  na  myśl,  gdy  wspominała  spotkanie  biznesmena  z  Nicholasem  w 

sobotni ranek – była równie frustrująca jak pierwsza rozmowa. 

Kiedy  wyszli  z  pokoju,  aż  się  trzęsła  ze  złości.  Ten  mężczyzna 

zachował się niegrzecznie wobec Nicholasa. To było niedopuszczalne. 

–  Nie  jesteś  zdenerwowany?  On  prawie  cię  nie  słuchał.  Co  on  sobie 

wyobraża,  traktując  szefa  Monroe  w  taki  sposób?  Byłeś  rewelacyjny. 

Zrobiłeś  wspaniałą  prezentację,  a  oferta  Monroe  to  najlepsza  propozycja, 

jaką może dostać. Na czym polega jego problem? Dobrze, że dałeś mu do 

zrozumienia, że nie będziesz czekał w nieskończoność na jego decyzję. 

Kiedy  Claire  zakończyła  swą  przemowę,  zatrzymała  się  zaskoczona. 

Nicholas wiele razy spotykał się z biznesmenami, ale po raz pierwszy wynik 

tego spotkania tak ją rozzłościł. 

Ładne  rzeczy.  Do  swoich  licznych  wad  może  jeszcze  doliczyć 

nadopiekuńczość. 

– Nie przejmuj się. To spotkanie spełniło swoją rolę.  Teraz czekamy 

na  jego  ruch.  Ja  w  każdym  razie  zamierzam  cieszyć  się  weekendem.  – 

Nicholas uśmiechnął  się i  wrzucił  papiery  do  teczki. –  Poza  umówioną  na 

dzisiejszy wieczór kolacją i jutrzejszym turniejem golfowym, mam wolne i 

mogę robić, co tylko zechcę. – Spojrzał na nią uważnie. – A ty jak zamie-

rzasz spędzić dzisiejsze popołudnie? 

– E... całe popołudnie? – Po ich ostatnim pocałunku nie umiała myśleć 

o  przyjemniejszym  spędzeniu  popołudnia.  Gdyby  jeszcze  mogła  się  z  nim 

kochać...  Tak,  to  byłaby  totalna  katastrofa.  To  jak  podanie  mu  serca  na 

talerzu. 

RS

background image

 

55 

– Jeszcze nie wiem – wydusiła w końcu. – Może pozwiedzam trochę 

wyspę. – Wymyśliła najbezpieczniejszą odpowiedź. 

– Chodźmy więc do naszych pokojów. Przebierzemy się, a za chwilę 

podstawią nam samochód. 

Wzruszyło ją, że Nicholas pamiętał o jej zainteresowaniu muszlami. 

Znowu stara się być dla mnie miły, pomyślała. 

Przeszli  razem  kilka  kilometrów  wzdłuż  plaży  w  poszukiwaniu 

najpiękniejszych  okazów.  Tropikalne  słońce  pieściło  ciepłem  ich  skórę. 

Naprawdę  dobrze  się  bawiła.  Tak  dobrze,  że  zapomniała  przez  chwilę  o 

swoich wątpliwościach. 

Wspaniale  wypoczywała  w  towarzystwie  Nicholasa.  Potrafił 

rozśmieszyć ją do łez. Czuła się jak nastolatka na wagarach. Może to było 

krótkowzroczne myślenie, ale postanowiła cieszyć się chwilą, a o rozterkach 

codziennego życia pomyśleć później. 

– Te są piękne – krzyknęła, podnosząc małe muszelki i wrzucając je do 

torebki.  –  Chyba  musimy  zakończyć  poszukiwania,  bo  nie  będę  w  stanie 

zatargać ich do hotelu. 

–  To  chyba  najlepszy  moment  na  kąpiel  –  powiedział  Nicholas  i 

obrzucił  ją  takim  spojrzeniem,  od  którego  jego  propozycja  nabrała 

erotycznego  zabarwienia.  –  Pewnie  pod  tą  sukienką  masz  kostium 

kąpielowy. 

– A... tak, mam. – Jej serce zabiło mocniej. – Ale, prawdę mówiąc, nie 

potrafię pływać w morzu. Jedynie pobrodzę przy brzegu. 

– Szukasz wymówek, Claire? – Nicholas pokręcił głową z dezaprobatą 

i zdjął koszulkę, a po chwili także spodnie. Położył ubranie na piasku. – No 

chodź. Szkoda zmarnować taki piękny dzień. Nie będę za bardzo pożerał cię 

wzrokiem, obiecuję. 

RS

background image

 

56 

Drażnił się z nią. Wiedziała. Patrzyła na ocean – niewinny przy brzegu 

i niebezpieczny w oddali. 

– Nie umiem pływać w morzu – powtórzyła. – Nie żartowałam ani nie 

miałam zamiaru się kłócić. Mówiłam szczerze. Pójdę z tobą, ale  wejdę  do 

wody tylko do kolan. – Jedynie na tyle mogła się zgodzić. A przy tym jej 

dopiero co odkryty instynkt opiekuńczy sprawił, że bała się o Nicholasa. 

Próbowała  odpędzić  te  myśli.  On  pójdzie  teraz  popływać,  a  ona 

pospaceruje przy brzegu. I na tym koniec. 

Zdjęła  sukienkę  i  rzuciła  na  jego  ubrania.  Zerknęła  na  jego  pięknie 

umięśnione  ciało,  szeroki  tors  i  wąską  talię.  Szybko  przeniosła  wzrok  na 

mocne  uda,  a  potem  ponownie  spojrzała  mu  w  oczy.  Wtedy  dopiero 

zauważyła, że i on się jej przygląda. 

– Jesteś doskonale piękna. – Zmierzył pożądliwym wzrokiem jej piersi 

i biodra. – Myślę, że ten strój jest jeszcze bardziej prowokujący niż bikini. 

Claire  miała  na  sobie  jednoczęściowy,  czerwony  obcisły  kostium, 

który  wydawał  się  jej  wystarczająco  skromny.  Ale  teraz,  widząc  wzrok 

Nicholasa, zmieniła zdanie. Odwróciła się szybko. 

–  Chodź  do  mnie,  Claire.  Zaopiekuję  się  tobą.  –  Podszedł  do  niej  i 

chwycił jej dłoń. – Będę cię cały czas asekurował, ale musisz się zmierzyć 

ze  swoim  strachem.  Nie  możesz  mieszkać  w  mieście  portowym  i  bać  się 

wody. To bez sensu! 

Patrzyła na niego i czuła, że może mu zaufać. 

– Boję się... 

Tylko tyle zdołała powiedzieć, bo Nicholas przyciągnął ją do siebie tak 

mocno, że nagle zapomniała o strachu. 

Wchodzili coraz głębiej, a zapach słonej wody mieszał się z zapachem 

jego ogrzanej słońcem skóry. 

RS

background image

 

57 

–  Prąd  jest  tutaj  bardzo  łagodny  –  powiedział  miękko,  patrząc  jej  w 

oczy.  –  Musisz  tylko  mu  się  poddać  i  płynąć  razem  z  nim.  –  Z  ogromną 

czułością położył sobie jej ręce na ramionach. 

Czując ogarniającą ją panikę, oplotła go nogami w pasie. Ich bliskość 

stała się niewymownie erotyczna. 

Na Boga, co ja wyprawiam? – pomyślała. I co on ze mną wyprawia? 

Na  przekór  tym  myślom  przywarła  do  niego  jeszcze  mocniej,  a 

łagodne fale unosiły ich złączone ciała. Nicholas pochylił się nad nią. 

Niemal  zapomniała  o  swym  lęku,  próbując  zachować  bezpieczny 

dystans. Broniła się, lecz bliskość jego ciała i ich połączone usta sprawiły, 

że całkowicie zawładnęły nią emocje. 

Zbliżali  się  do  płytszej  wody.  Nie  zdawała  sobie  sprawy  z  tego,  co 

działo się wokół niej, póki Nicholas się nie zatrzymał. Woda sięgała im do 

piersi. Całował ją nadał, a ona odwzajemniała pieszczoty, czując ogarniające 

ją pragnienie. Zsunął ramiączka jej kostiumu, uwalniając nabrzmiałe piersi. 

– Jesteś cudowna. Czy mogę cię dotknąć, Claire? 

– Tak – wyszeptała. 

Pragnęła przytulić go mocno i nigdy nie dać mu odejść. Ześlizgnęła się 

z niego i stanęła na dnie. Pieściła jego tors, talię i powoli zsuwała dłoń ku 

napiętej męskości, skrytej pod kąpielówkami. 

Pod  jej  dotykiem  Nicholas  zadrżał  z  rozkoszy.  Całował  jej  twarz  i 

ramiona. 

– Claire, tak bardzo cię pragnę – szeptał. 

Ona  też  go  pragnęła.  Drżała  na  myśl  o  spełnieniu,  jakie  mógł  jej 

ofiarować.  To  uczucie  w  ogóle  nie  było  podobne  do  tego  pierwszego, 

marnego doświadczenia sprzed lat, które pozostawiło w niej niesmak i brak 

zrozumienia dla fascynacji seksem. 

RS

background image

 

58 

Naraz  uświadomiła  sobie,  że  stoją  niedaleko  brzegu,  w  miejscu,  z 

którego każdy plażowicz mógłby ich zobaczyć. 

– Nie, nie chcę w taki sposób – wykrztusiła i odepchnęła go. 

Rzucił okiem w stronę plaży. 

– Nie, nie tam. I nie teraz – zaprotestowała, drżąc na całym ciele. 

– Miałaś pobrodzić przy brzegu. – Zacisnął szczęki. – Zaraz do ciebie 

dołączę. 

Minęło  sporo  czasu,  nim  Nicholas  wyszedł  z  wody.  Pływał  długo, 

czekając, aż oboje trochę ochłoną. 

Potem usiedli przy piknikowym koszu, który Nicholas zabrał, gdy szli 

na plażę. Claire z sympatią pomyślała, że był to z jego strony bardzo miły 

gest. Teraz jednak czuła się skrępowana i nie była w stanie spojrzeć mu w 

oczy. Miała wrażenie, że napięcie między nimi wciąż narasta. 

–  Nie  omówiliśmy  jeszcze  dokładnego  planu  ceremonii  ślubnej  – 

przerwał milczenie Nicholas. – Wiem, że są tysiące spraw, którymi zwykle 

trzeba się zająć. Chciałabyś zatrudnić firmę specjalizującą się w organizacji 

imprez? A może powinniśmy zająć się tym razem, tylko ty i ja? 

Uniosła głowę i spojrzała na niego. Planowanie ślubu? O nie, nie. To 

ma być skromna i cicha ceremonia, o której łatwo będzie potem zapomnieć. 

–  Skoro  chcemy  cichego  i  kameralnego  ślubu...  –  Próbowała  zebrać 

myśli. – Chcę, żebyś zostawił przygotowania mnie. 

To był jedyny sposób, by mogła zachować kontrolę nad sytuacją. 

–  Będziesz  zdumiony  efektami,  zapewniam  cię.  –  Skinęła  głową, 

dodając sobie nieco pewności. 

– Wolisz mnie zaskoczyć? Mam się kompletnie nie angażować? 

RS

background image

 

59 

Chciał  wziąć  udział  w  przygotowaniach.  Mężczyźni  zwykle 

koncentrują się na rezultatach, ale on miał także uczucia, choć starał się je 

starannie ukrywać. 

Skinęła głową. 

– W porządku. Jeśli tego chcesz. – Nadal wydawał się rozczarowany. – 

Przeleję  pieniądze  na  twoje  konto  i  możesz  robić  wszystko,  co  tylko  cię 

uszczęśliwi. Mam nadzieję, że to będzie niezapomniane przeżycie. 

Jakiś czas później wrócili do swoich pokojów. Przebrali się i pojechali 

na  kolację.  Claire,  mimo  pięknego  dnia,  nie  mogła  otrząsnąć  się  ze 

smutnych myśli. Pocieszenia szukała w kolorowych drinkach. 

– Chyba masz już dość – usłyszała. 

Niestety, o całą masę drinków za późno. Wokoło nie było już prawie 

nikogo. Siedzieli sami przy długim, nakrytym obrusem stole. 

–  Gdybyś  nie  zauważył,  to  opowiadałam  ci  właśnie  anegdotę.  A  ty 

niegrzecznie mi przerwałeś... 

–  Wracajmy  do  pokoju.  –  Nicholas  się  uśmiechnął.  –  Tam  możesz 

dokończyć, jeśli chcesz. 

– Hm... myślę,  że to dobry pomysł. – W głębi uśpionej świadomości 

coś  podpowiadało  jej,  że  pozostawanie  z  Nicholasem  sam  na  sam  to  nie 

najlepszy pomysł. – Nie wiem, czy dam radę dojść do pokoju – mruknęła, 

kiedy wyprowadził ją z restauracji. 

Spojrzał na nią i zauważył, że nogi rzeczywiście jej się plączą. Złapał 

ją w ostatniej chwili. 

– Wracamy do domu, maleńka. – Wziął ją na ręce, a ona leżąc w jego 

ramionach, z ufnością opierała głowę na jego piersi. – Chyba masz już dosyć 

na dzisiaj. 

RS

background image

 

60 

– O nie! – Uniosła głowę i pocałowała go w usta. – Czuję się świetnie. 

Tak  naprawdę...  –  Zrobiła  przerwę,  przylgnęła  do  niego  mocniej  i  zniżyła 

głos. – Kochaj się ze mną, proszę, Nicholas. W pokoju, nie w morzu. Tam, 

gdzie nikt nie będzie nas widział. – Zachichotała. 

–  Czy  myślisz,  że  to  dobry  pomysł,  żebyśmy  się  teraz  kochali?  – 

spytał,  kiedy  dotarli  do  pokoju.  Nie  mógł  i  nie  chciał  wziąć  jej  w  taki 

sposób. – Lepiej odpocznij i przemyśl to jeszcze. 

–  Nie  muszę  odpoczywać.  Jestem  całkiem  rozbudzona.  –Objęła  jego 

ramiona. – Zostań ze mną, Nicholasie Monroe. Wiem, że tego pragniesz. 

– To prawda. Pragnę cię. – Pocałował ją namiętnie. Poczuł jej smak, 

ciepły i kuszący. Zdjął jej ręce ze swych ramion. –Śpij dobrze, Claire. 

–  Ale  ja  nie  chcę.  –  Próbowała  się  bronić,  choć  zmęczenie  wyraźnie 

dawało  się  jej  we  znaki.  Chciała  jeszcze  coś  dodać,  ale  niespodziewanie 

zmorzył ją sen. 

Nicholas zamknął drzwi i poszedł na plażę w nadziei, że chłodny wiatr 

ostudzi jego pożądanie. Nie miał ochoty na kolejną bezsenną noc, ale czuł, 

że i tak jej nie uniknie. 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

background image

 

61 

ROZDZIAŁ SIÓDMY 

 

– Przyszłaś wcześniej? – zdziwił się Nicholas, wychodząc z gabinetu. 

–  Nie  ma  co  marnować  czasu.  –  Claire  się  uśmiechnęła.  Od 

oświadczyn  Nicholasa  minęły  dwa  tygodnie,  a  jedenaście  dni  i  około 

dwunastu godzin od dnia, kiedy Claire podczas weekendu na wyspie wypiła 

za dużo i zrobiła z siebie zupełną idiotkę. 

Po powrocie z  wyprawy  rzuciła się w  wir pracy, chcąc w ten sposób 

odsunąć od siebie upokarzające wspomnienie. Starała się koncentrować na 

obowiązkach,  licząc,  że  w  ten  sposób  uda  się  jej  zachować  poprawne 

zawodowe  stosunki  z  Nicholasem.  Jednak  wspomnienia  i  ich  wzajemne 

uczucia były wciąż żywe. 

Nicholas też wydawał się roztargniony i zachowywał się wobec niej z 

większym dystansem niż zazwyczaj. Czasem tylko, kiedy ich spojrzenia się 

spotykały,  patrzył  na  nią  z  czułością.  Jednak natychmiast  przywoływał  się 

do porządku. 

Początkowo Claire myślała, że Nicholas jest oburzony i rozczarowany 

jej  zachowaniem  tamtej  nocy,  ale  potem  doszła  do  wniosku,  że  choć 

bezsprzecznie  zrobiła  z  siebie  idiotkę,  to  przecież  podczas  tego  weekendu 

oboje  stracili  nad  sobą  panowanie.  Teraz  uznali,  że  muszą  zrobić  na  jakiś 

czas krok w tył, aby nabrać do siebie i do nowej sytuacji zdrowego dystansu. 

Ich pożądanie nie ustało, ale znalazło się pod ścisłą kontrolą. 

Często wychodzili razem – na obiady, do teatru, a także dopingowali 

reprezentację Australii, gdy Nicholas zdobył bilety na mecz krykieta. 

To  nie  były  łatwe  dwa  tygodnie.  Nicholas  nalegał  na  przyspieszenie 

przygotowań do ślubu. Claire źle się czuła, okłamując go, że angażuje się w 

przygotowania, podczas gdy nie robiła nic w tym kierunku. 

RS

background image

 

62 

–  Wszystko  jest  pod  kontrolą.  Naprawdę  –  powtarzała.  Nie  znosiła 

kłamstwa. Nicholas wybrał ją, ponieważ podziwiał jej szczerość. 

– Jeśli ci to nie przeszkadza, wolałabym nie brać już więcej wolnego w 

związku  z  przygotowaniami  –  zasugerowała.  Nie  chciała  udawać,  że 

wychodzi z pracy po to, by załatwiać sprawy związane ze ślubem. – Bardzo 

miło, że chcesz mnie zwalniać, ale to naprawdę nie jest konieczne. 

–  No  cóż,  może  się  trochę  zagalopowałem.  Ale  przynajmniej  w  ten 

sposób  mogłem  nie  tracić  całkiem  kontroli.  Do  tej  pory  zawsze  sam  o 

wszystkim decydowałem, a teraz w ogóle nie wiem, co się dzieje. To chyba 

nie jest w porządku? 

–  To  nie  jest  coś,  nad  czym  musisz  mieć  kontrolę.  Zresztą  w 

małżeństwie  chodzi  o  partnerstwo,  a  nie  o  kontrolę.  –  Mówiła  tak,  jakby 

ślub faktycznie miał dojść do skutku. – Doceniam twoje dobre chęci, ale nie 

potrzebuję pomocy. 

–Nie  jestem  potrzebny?  –  zapytał  kokieteryjnie.  Wydawał  się  dziś 

bardziej odprężony, co także jej pomogło się zrelaksować. 

Claire  westchnęła.  Nicholas  tak  bardzo  chciał  się  zaangażować  w  te 

przygotowania. A ona nadal pragnęła jedynie rzucić się na niego i całować 

do  utraty  tchu.  No,  nie  tylko,  ale  o  rodzinie,  domu  i  szczęśliwym 

zakończeniu ich historii nie powinna nawet marzyć. 

– Cóż, myślę, że mam dla ciebie dobre wieści. 

–  Bardzo  jestem  ciekawa.  –  Dobre  wiadomości  by  się  przydały, 

pomyślała.  –  Udało  nam  się  sfinalizować  sprawę  Campbella?  Ostatnim 

razem,  kiedy  rozmawiałam  z  Johnem  Greavesem,  nie  miał  wiele  do 

powiedzenia na ten temat. 

RS

background image

 

63 

–  Nie,  to  nie  to,  pomyśl  o  czymś  bardziej  osobistym.  –  Nicholas 

pokręcił  głową.  –  To  ma  coś  wspólnego  z  naszym  ślubem.  Coś,  na  co 

czekałaś. 

O nie! Nie o takich dobrych wieściach marzyła. Poczuła nieprzyjemny 

dreszcz.  Chyba  nie  chodziło  o  jej  siostrę.  Sophie  nie  była  w  Australii  od 

wieków. 

–  Dzwoniła  twoja  siostra.  –  Nicholas  potwierdził  jej  najgorsze 

przypuszczenia.  –  Wygląda  na  to,  że  ona  i  senator  zmienili  plany  i 

postanowili przyjechać wcześniej. 

– Dużo wcześniej – mruknęła zaniepokojona. – Ale dlaczego? 

–  Sophie  wspomniała,  że  wakacje  nie  były  dla  niej  wystarczająco 

relaksujące,  a  Tom  zdecydował  się  kontynuować  kampanię  wyborczą  ze 

swego  biura  w  domu.  A  może  po  prostu  się  pokłócili.  Nie  pytałem  o 

szczegóły. 

To  wcale  nie  zdziwiłoby  Claire.  Sophie  potrafiła  być  denerwująca  i 

choć  Tom  był  dość  cierpliwym  człowiekiem,  najwyraźniej  i  jemu  nerwy 

czasem puszczały. 

Postanowiła jak najszybciej skontaktować się z siostrą. 

– Cieszę się, że Sophie wróciła. 

Starała się, by jej słowa brzmiały wiarygodnie, choć w rzeczywistości 

powrót  siostry  był  ostatnią  rzeczą,  jakiej  teraz  pragnęła.  A  ten  dziwnie 

zadowolony wyraz twarzy Nicholasa.... 

– Powiedziałeś jej?! – krzyknęła. 

– Kiedy tu przyszła i zorientowała się, że cię nie ma... – Uśmiechnął 

się. – Nie mogłem przegapić okazji. 

RS

background image

 

64 

Claire starała się opanować myśli. Poinformował Sophie o ślubie, bo w 

końcu mieli takie plany. A to, że do tego małżeństwa nigdy nie dojdzie, to 

już inna sprawa, o której on nie ma na razie pojęcia. 

Niepotrzebnie  się  wygadał.  Claire  miała  nadzieję,  że  uda  się  jej  nie 

zdradzić siostrze szczegółów. 

Powiem jej, że ślub odbędzie się najwcześniej za trzy i pół miesiąca, 

że będzie cichy i skromny, a potem jakoś wszystko rozwiążę, myślała. 

– Chciałam osobiście przekazać Sophie tę nowinę – skłamała znowu. 

Prawdę  mówiąc,  miała  nadzieję,  że  będzie  po  wszystkim,  zanim  siostra 

wróci do kraju. – Nie znasz jej, Nicholas. Nie mogłeś wiedzieć, jak ona... 

– Zareaguje na te wieści? – dokończył za nią. – A jak blisko jesteś ze 

swoją  siostrą,  Claire?  Zauważyłem,  że  ilekroć  dzwoniła  do  biura,  wasza 

rozmowa była dziwnie napięta. 

No pewnie, zgodziła się w myślach Claire. Bo to ja płacę szantażyście, 

co sprawia, że daleko mi do swobody w naszych relacjach. Przez cały czas 

zastanawiam  się,  czy  Sophie  w  ogóle  myśli  o  moim  poświęceniu 

finansowym 

– Jest moją siostrą. – Splotła ramiona w obronnym geście. 

– Nie masz racji, Nicholas. To ja powinnam jej powiedzieć o naszym 

ślubie i mam żal, że mnie uprzedziłeś. 

– Nawet jeśli zapewniłem rozgłos naszej uroczystości? Będzie w niej 

przecież uczestniczyć żona senatora. 

Claire otworzyła szeroko oczy ze zdumienia. 

–  Tak,  pani  senatorowa  stwierdziła,  że  to  doskonały  pomysł,  żeby 

ogłosić  nasze  zaręczyny  w  mediach.  Ona  będzie  oczywiście  naszym 

rzecznikiem. 

RS

background image

 

65 

Claire  zamarła.  Dlaczego  wszystko  musi  się  tak  komplikować? 

Poczuła  się  schwytana  w  pułapkę.  Wiedziała,  że  jeśli  natychmiast  nie 

zareaguje, wszystko skończy się katastrofą. O ile w ogóle da się jej jeszcze 

uniknąć. 

Nicholas usiadł na brzegu jej biurka. 

–  Myślę,  że  ja  i  Sophie  doskonale  się  zrozumieliśmy.  Przekażemy 

dobre wieści szerokiej publiczności w taki sposób, że to poruszy wszystkich. 

Monroe jest zbyt znaną firmą, żeby taka informacja przeszła bez echa. 

Claire poczuła narastającą panikę. To wszystko działo się zbyt szybko. 

Miała  nadzieję,  że  do  tego  ślubu  nigdy  nie  dojdzie,  a  teraz  traciła  resztki 

kontroli nad sytuacją. Misterny plan się rozpadał. 

– Tak czy siak, wolałabym porozmawiać z nią osobiście. 

– Opadła na krzesło. – Jest kilka spraw, które musimy sobie wyjaśnić. 

– Będziesz miała wiele okazji, żeby z nią porozmawiać. 

– Co chcesz przez to powiedzieć? – zapytała, gdy dotarły do niej jego 

słowa. 

– Sophie i senator mają w Sydney kilka spraw do załatwienia. Zostaną 

do końca tygodnia – dokończył, wstając. 

– To miło. – W jej głosie było coraz mniej pewności siebie. – Wiesz, w 

którym hotelu się zatrzymali? Chyba pójdę się z nimi spotkać. 

– W „Rorriton" – odparł Nicholas, przysuwając się do niej. – Czy to 

nie wspaniale, że twoja siostra jest tutaj i zostaje aż do weekendu? 

– Ależ tak – plątała się zmieszana Claire. Jak on mógł oczekiwać, że 

będzie  w  stanie  sensownie  odpowiedzieć,  kiedy  patrzył  na  nią  tak,  jakby 

chciał się z nią kochać, tu, na jej biurku? 

–  Zrobimy  dobry  użytek  z  jej  obecności  –  mruczał,  przysuwając  się 

jeszcze bliżej i całując ją w szyję. 

RS

background image

 

66 

Po  raz  pierwszy  zachował  się  w  taki  sposób  w  biurze.  Było  to  tym 

bardziej podniecające. Pieścił ją swym oddechem. 

– Po co dłużej czekać, skoro oboje wiemy, że się pragniemy? Jesteśmy 

na to gotowi. 

– O czym ty mówisz? – Próbowała go odepchnąć, ale był zbyt silny i 

pełen energii. Gładziła jego umięśniony tors. Ciało nakazywało jej poddać 

się pożądaniu. 

–  O  tym,  że  wkrótce  weźmiemy  ślub.  Skoro  twoja  siostra  jest  tutaj, 

zróbmy to wcześniej. 

–  Ach  tak...  –  Claire  wpadła  w  panikę.  –  Jak  to?  Nie  możemy! 

Umówiliśmy  się,  że  weźmiemy  ślub  za  cztery  miesiące.  Wyznaczyliśmy 

datę. Tyle spraw trzeba jeszcze zorganizować. 

– Tak ustaliliśmy – zgodził się posłusznie i sięgnął ustami jej warg. – 

Ale znam cię, Claire. I znam twoje zdolności organizacyjne. Założę się, że 

masz  już  wszystko  dawno  przygotowane.  Jestem  pewien,  że  możemy 

przełożyć termin. Jeśli potrzebujesz pomocy, by dopiąć wszystko na ostatni 

guzik, obiecuję, że ci pomogę. 

– Nie! – Pokręciła głową. Nie mogła poślubić go w ten weekend. – Nic 

nie jest przygotowane tak, żeby ślub mógł się odbyć za dwa dni. 

Nicholas  nie  wydawał  się  przekonany.  Musiała  wytoczyć  cięższą 

artylerię. 

–  Pozwoliłeś  mi  zorganizować  ceremonię.  Myślę,  że  zrobiłeś  tak,  by 

sprawić  mi  radość.  Jeśli  weźmiemy  ślub  za  kilka  dni,  odbierzesz  mi  tę 

przyjemność. Czy tego właśnie chcesz? 

–  Nie.  I  jeśli  planowałaś  coś  niezwykłego,  czego  nie  da  się 

zorganizować w krótszym czasie, zrozumiem twoje obawy. –Spojrzał na nią 

RS

background image

 

67 

z rozbawieniem, jakby przyłapał ją na kłamstwie. – Ale przecież upierałaś 

się przy skromnej uroczystości. A taką zwykle da się nieco przyspieszyć. 

–  Sophie  i  Tom  zgodzą  się  przyjechać  także  w  innym  terminie  – 

przekonywała  desperacko.  –  Jeśli  nalegasz  na  przyspieszenie,  ustalmy 

rozsądną datę. 

– Na przykład? 

–  Na  przykład  za  dwa  miesiące  od  dzisiaj.  –  Musiałaby  spłacić 

dawnego szefa Sophie o dwa tygodnie wcześniej, ale to może się udać. 

–  To  bardzo  odległy  termin.  W  takim  wypadku  moglibyśmy  równie 

dobrze poczekać do pierwotnego. 

– Właśnie – zgodziła się. 

Ale Nicholas pokręcił przecząco głową. 

–  Czyżby  dopadło  cię  przedślubne  zdenerwowanie?  Nie  musisz  się 

niepokoić. Obiecuję, że będzie nam ze sobą dobrze. 

– Mimo wszystko nadal upieram się, żeby ślub odbył się najwcześniej 

za dwa miesiące. 

– Nie zgadzam się. 

– To przynajmniej jeden miesiąc – nalegała. Nie wiedziała, jak uda się 

jej spłacić ostatnią ratę w tak krótkim czasie, ale musiała spróbować. 

– Przykro mi. – Patrzył na nią niewzruszony. – Nie mogę się zgodzić. 

– Nie zmienisz zdania w tej sprawie, prawda? Choć stawiasz mnie w 

bardzo trudniej sytuacji. 

– Kiedy to przemyślisz, dojdziesz do wniosku, że to tylko wyjdzie nam 

na dobre. Spójrz na nas. Unikamy się od powrotu z  wyspy. Zakończmy te 

gierki, weźmy ślub jak najszybciej. 

Jego argumenty były bardzo racjonalne. Co ja mam zrobić? – myślała 

zrozpaczona. 

RS

background image

 

68 

–  Spokojnie.  –  Objął  ją  ramieniem.  –  Wyglądasz,  jakbyś  za  chwilę 

miała zemdleć. 

– To chyba z głodu. – Szukała wymówki. – Byłam taka zajęta, że nic 

nie  zjadłam.  –  Zajęta  ignorowaniem  przedślubnych  planów,  dodała  w 

myślach. W co ja się wplątałam?! 

– Nigdy już nie wyjdziesz z domu bez śniadania. 

W jego słowach pobrzmiewało zdecydowanie, ale i troska. Potrząsnął 

nią lekko. 

– Słyszysz mnie? – Przyjrzał się jej twarzy. – Powiedz mi, że się nie 

odchudzasz, żeby zmieścić się w jakąś idiotycznie dopasowaną kieckę? 

–  Jasne,  że  się  nie  odchudzam  –  odparła.  Nie  mogła  oprzeć  się  jego 

spojrzeniu. Pogładziła go po policzku. 

– Więc oczekuję, że w ciągu najbliższych dziesięciu minut zamówisz 

coś w kawiarni i natychmiast zjesz. – Puścił ją i cofnął się o krok. – A jak 

już zaspokoisz głód, omówimy dokładnie plan ceremonii. Mamy tylko kilka 

dni, więc musimy się pospieszyć. 

–  Chcę  porozmawiać  z  Sophie.  –  Musiały  omówić  plan  działania. 

Siostra była jedyną osobą, która mogła uchronić ją przed poślubieniem tego 

mężczyzny za dwa dni. – Chyba w takim razie skorzystam z tych dłuższych 

przerw w pracy, które mi wcześniej proponowałeś. 

– W porządku. – Jego twarz się rozjaśniła. Prawdopodobnie myślał, że 

osiągnął zwycięstwo. – Uciekaj. – Wygonił ją zza biurka. – Leć do swojej 

siostry. Kiedy już nadamy tempo przygotowaniom, na pewno poczujesz się 

lepiej. Obiecuję. 

– Tak myślisz? – spytała z powątpiewaniem. 

Przecież nie mogą się pobrać. Nie na tym to miało polegać. Nicholas 

może i pragnął dzielić z nią łóżko, ale nie serce. A ona? Będzie męczyła się 

RS

background image

 

69 

z  powodu  ciągłych  kłamstw  i  niedomówień.  A  także  żałując  tego,  czego 

Nicholas  nie  mógł  jej  ofiarować.  Nic  chciała  żyć  w  ten  sposób.  Bez 

odrobiny miłości. 

– Gratulacje z okazji ślubu. – Kiedy Claire weszła do pokoju, Sophie 

leżała  na  wielkim  hotelowym  łożu.  –  Byłam  nieźle  zaskoczona,  kiedy 

Nicholas przekazał mi radosną nowinę. 

Sophie podniosła się z łóżka. Była blada i wyczerpana. Wzięła stojącą 

w kącie pokoju torbę i wręczyła Claire. 

– To dla ciebie. Z Francji. Prawdę mówiąc, kosztowała majątek, bo to 

bardzo ekskluzywna marka, ale kiedy ją zobaczyłam, wiedziałam, że będzie 

ci odpowiadać. 

–  Ależ  Sophie...  –  Claire  wyjęła  z  wyłożonego  bibułką  pudełka 

satynową torebkę i pokręciła głową. Torebka była piękna, tyle że właśnie z 

powodu rozrzutności Sophie obie tkwiły w tym bałaganie. 

– Podoba ci się? – zapytała Sophie. 

Claire próbowała opanować atak histerii, ale usta zaczęły jej drżeć i po 

raz pierwszy w życiu poskarżyła się siostrze: 

– Mam kłopoty. 

– Mówisz poważnie? – zaśmiała się Sophie. 

–  Tak.  –  Odłożyła  torebkę  i  zacisnęła  pięści.  –  Dwa  tygodnie  temu, 

zupełnie  znienacka  mój  szef  zaproponował  mi  układ.  Małżeństwo  albo 

powrót  do  gorzej  płatnej  pracy  biurowej.  Musiałam  przyjąć  oświadczyny, 

żeby zyskać na czasie i spłacić do końca twojego szantażystę. Zrobiłam to 

dla ciebie, Sophie. Musiałam się na to zgodzić. Powiedziałam Nicholasowi, 

że  powinniśmy  utrzymać  nasze  zaręczyny  w  tajemnicy  i  poczekać  cztery 

miesiące, aż do twojego powrotu. Miałam zamiar spłacić dług i wycofać się 

z obietnicy małżeństwa. 

RS

background image

 

70 

–  Nie  wiedziałam  –  zdziwiła  się  Sophie.  –  Myślałam,  że  jesteście  w 

sobie zakochani. 

–  Zakochani?  –  Claire  zaśmiała  się  nerwowo.  –  Nie.  Nie  jestem 

zakochana. To Nicholas nalega na szybki ślub. Teraz, gdy  wróciłaś już do 

kraju  i  dowiedziałaś  się  o  naszych  planach,  chce,  żeby  ślub  odbył  się  w 

najbliższą sobotę. 

– O mój Boże, Claire! I co zamierzasz zrobić? 

– Nie ja. Co ty zamierzasz zrobić, Sophie? 

Claire  zrobiła  naprawdę  wiele,  żeby  pomóc  siostrze.  Teraz  przyszła 

kolei na Sophie. 

– Musisz zebrać resztę sumy. Natychmiast. Tak, żeby spłacić Haynesa 

i odwołać mój ślub. 

Gdy pomyślała, jak zareaguje Nicholas na wieść o odwołaniu ślubu, jej 

żołądek  zacisnął  się  boleśnie.  A  jeszcze  bardziej  zabolała  świadomość,  że 

nigdy więcej się nie zobaczą. 

–  Zrezygnuję  z  pracy.  Znajdę  coś  innego  i  zacznę  od  nowa  – 

stwierdziła  na  głos,  choć  bez  przekonania.  –  Ale  przynajmniej  ta  sprawa 

będzie zakończona. 

–  Och,  Claire.  W  co  ja  cię  wpakowałam?  A  potem  uciekłam  i  sama 

musiałaś szukać rozwiązania. To wszystko moja wina. Tak mi przykro. 

Claire  przyjrzała  się  siostrze.  Naprawdę  była  bardzo  przejęta. 

Przytuliła ją. Dawno już nie były tak blisko. 

Po chwili usiadły naprzeciwko siebie i Claire poinformowała Sophie, 

ile jeszcze trzeba spłacić. 

–  Oddam  ci  każdy  grosz,  ale  teraz  mam  tylko  osiemset  dolarów  – 

zadeklarowała przestraszona Sophie. 

Osiemset? Tylko tyle? – zdziwiła się Claire w duchu. 

RS

background image

 

71 

– Będziesz  musiała powiedzieć  Tomowi  prawdę.  I  poprosić  go,  żeby 

dał  ci  resztę.  Wiem,  wolałabyś,  żeby  o  niczym  nie  wiedział,  ale  teraz  nie 

pora  na  ukrywanie  takich  informacji.  Zawsze  uważałam,  że  powinnaś  mu 

powiedzieć, niezależnie od sytuacji. 

–  Nie  mogę  –  szepnęła  Sophie  zbolałym  głosem.  –  Och,  Claire,  ale 

namieszałam! 

– Co się stało? – Claire czuła, że jej serce bije coraz mocniej i szybciej. 

– Tom i ja...– Sophie wyjęła chusteczkę i wytarła zapłakane oczy. – W 

naszym  małżeństwie  pojawiło  się  ostatnio  tyle  napięć.  Od  wielu  miesięcy 

staraliśmy się o dziecko.I teraz nareszcie jestem w ciąży. – Wzięła głęboki 

oddech.  –  Ale  potem  poczułam  się  tak  zdołowana,  że  potrzebowałam 

odprężenia  i...  rzuciłam  się  w  wir  zakupów.  Tom  się  wściekł,  gdy  się 

dowiedział, ile pieniędzy wydałam... 

– Och, nie! – Claire nie chciała słyszeć ani słowa więcej. 

–  Niestety,  to  prawda.  Tom  powiedział,  że  od  tej  chwili  będzie 

kontrolował  każdy  wydawany  przeze  mnie  grosz,  aż  do  chwili,  kiedy 

udowodnię, że potrafię działać odpowiedzialnie. To wywołało inne tematy, 

aż  pokłóciliśmy  się  tak,  że  Tom  odwołał  dalszą  podróż.  –  Wytarła  nos.  – 

Zatrzymaliśmy  się  tylko  tutaj,  w  Sydney,  żeby  Tom  mógł  załatwić  swoje 

sprawy.  Nie  widziałam  go  prawie  wcale  od  czasu  przylotu.  –  Oczy  miała 

czerwone  od  płaczu.  –  Nie  miałam  pojęcia,  jak  bardzo  go  kocham  i  jak 

bardzo chcę mieć z nim to dziecko, stworzyć szczęśliwą rodzinę... 

– Rozumiem cię, Sophie, ale... 

– Jeśli powiem mu teraz o szantażu lub poproszę o pieniądze, zostawi 

mnie. Jestem tego pewna. – Sophie wyjęła kolejną chusteczkę. – Wiem, że i 

tak kiedyś będę musiała wyznać mu prawdę. Wiem, źle zrobiłam, okłamując 

go. Teraz muszę mu udowodnić, że potrafię działać odpowiedzialnie. 

RS

background image

 

72 

–  Byłaś  moją  ostatnią  deską  ratunku  –  powiedziała  załamana  Claire, 

czując, że nie ma więcej pomysłów na wybrnięcie z trudnej sytuacji. 

–  Mogę  sprzedać  część  mojej  biżuterii  i  sukienek  –  zaproponowała 

Sophie. – Albo pójdę do pracy i zarobię te pieniądze. 

Claire pokręciła głową. 

– Tom zauważy, że brakuje twoich rzeczy, a jeśli pójdziesz do pracy, 

będzie chciał wiedzieć, na co wydajesz pieniądze. Ale dziękuję. 

Nie miała wyjścia. Musiała pomóc siostrze, a jedynym rozwiązaniem 

był  ślub.  Ona  też  nie  mogła  powiedzieć  Nicholasowi  prawdy.  Będzie 

musiała ciągnąć tę grę aż do chwili, gdy spłaci cały dług.  A  wtedy będzie 

mogła odejść. 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

RS

background image

 

73 

ROZDZIAŁ ÓSMY 

 

Nadeszła sobota. Wydarzenia toczyły się błyskawicznie. Claire stała w 

kaplicy,  przed  Bogiem  i  licznymi  gośćmi.  Za  chwilę  rozpocznie  się 

ceremonia ślubna, do której nigdy nie powinno dojść. 

Pierwszym  prezentem,  jaki  ofiaruję  Nicholasowi,  będzie  wniosek  o 

unieważnienie  małżeństwa,  pomyślała.  To  pewnie  nie  jest  myśl,  która 

przychodzi  do  głowy  pannom  młodym  stojącym  przed  ołtarzem,  ale 

Nicholas sam się o to dopraszał, zatem... 

Ileż  w  tym  wszystkim  ironii!  Makiaweliczny  plan  Nicholasa 

doprowadził  ich  do  tego  cudownego,  czystego  miejsca.  Kaplica  była 

niezwykle  piękna.  Wypolerowane  drewniane  ławy  oraz  witrażowe  okna 

stanowiły  doskonałe  tło  dla  dekoracji  z  kwiatów  jabłoni  i  białych  świec. 

Wnętrze spowijała łagodna poświata. 

Dzięki  pomocy  firmy  organizującej  śluby  Claire  udało  się  osiągnąć 

całkiem przyzwoity  efekt, choć czasu na przygotowania było bardzo mało. 

Przynajmniej z zewnątrz wszystko wyglądało wspaniale. Nawet ona, ubrana 

w satynową suknię z gorsetem. 

Rodziny państwa młodych zajęły już pierwsze rzędy ław. 

W świetle fleszy widać było życzliwe uśmiechy. Ale Claire nie miała 

ochoty się uśmiechać. Za kilka minut złoży przysięgę małżeńską. Ta myśl ją 

paraliżowała. Jeśli wylądują w końcu w łóżku, straci wszystkie argumenty. 

A wtedy nie będzie już dla niej ratunku. 

Tak  bardzo  chciała  opowiedzieć  wszystko  Nicholasowi.  Tak,  ale 

wtedy wzgardziłby nią i odszedł. Była tego pewna. A w dodatku żaden z jej 

problemów nie zostałby rozwiązany. Uwikłała się we własną sieć kłamstw i 

nie widziała rozsądnego wyjścia. 

RS

background image

 

74 

Musiała koniecznie coś zrobić. Nicholas nie ukrywał, że jej pożąda i 

ona  też  go  pragnęła.  Drżała  za  każdym  razem,  kiedy  znajdowali  się  obok 

siebie. Tym bardziej nie mogła znieść myśli, że będzie musiała go zostawić. 

Jak  na  mężczyznę,  który  deklarował  bardzo  cyniczne  podejście  do 

życia, Nicholas był nad wyraz troskliwy, a to niczego nie ułatwiało. 

Poza  tym,  jak  zwykle,  była  też  druga  strona  medalu.  Claire  gorąco 

pragnęła,  żeby  ten  ślub  naprawdę  się  odbył.  Chciała,  żeby  Nicholas  ją 

kochał,  żeby  spoglądał  na  nią  z  miłością  swoimi  orzechowymi  oczami. 

Chociaż...  Zawahała  się.  Popatrzyła  na  niego  i  zauważyła  w  jego  oczach 

emocje. Nie potrafiła ich nazwać, ale na pewno nie pozostawał obojętny na 

to, co się działo. 

Zaraz  jednak pomyślała,  że  musi  się  mylić.  To  pewnie  zwykły  błysk 

pożądania. Radość na myśl o tym, co już niedługo zdobędzie. 

A  jeśli  nie...  Przestraszyła  się.  Jeśli  Nicholas  żywi  do  niej  jakieś 

uczucia, to zostawiając go, zrani nie tylko siebie, ale również jego. 

–  Podajcie  sobie  prawe  dłonie  –  poprosił  ksiądz,  rozpoczynając 

ceremonię. 

Serce Claire zabiło mocniej. 

– Czy ty, Claire Maree... – ksiądz zaczął recytować słowa przysięgi. 

Kiedy  skończył,  Claire  zamknęła  oczy,  nie  mogąc  znieść  wzroku 

Nicholasa. 

– Tak – wyszeptała. 

I  pragnę  z  całego  serca,  żeby  jakimś  cudem  ta historia  skończyła  się 

dobrze, dodała w duchu. 

– A czy ty, Nicholasie Anthony... 

– Tak – odparł pewnie, ściskając jej dłoń. 

Powiedział to z takim przekonaniem, że serce Claire zapłakało z bólu. 

RS

background image

 

75 

– Możesz pocałować pannę młodą. 

Nicholas  nie  kazał  powtarzać  sobie  tego  dwa  razy.  Chwycił  ją  w 

ramiona  i  pocałował  tak  namiętnie,  że  poczuła,  jak  jej  żyły  wypełnia 

płomień.  Dotyk  jego  warg  przywołał  wspomnienia  pierwszego  pocałunku. 

Tak samo jak wtedy niósł obietnicę rozkoszy. Zostali mężem i żoną. 

Zostałam panią Monroe, huczało jej w głowie. Żeby nie upaść, musiała 

wesprzeć się mocno na ramieniu Nicholsa. Z trudem powstrzymywała płacz. 

Nie wolno jej się rozklejać, nie teraz, kiedy goście ustawili się w kolejce do 

składania życzeń. 

Poradzisz  sobie,  perswadowała  sobie  w  myślach.  Jesteś  silna, 

wytrzymasz. 

Te  słowa  będzie  musiała powtarzać  sobie  wiele,  wiele  razy  –  dziś  w 

nocy, jutro, przez cały kolejny tydzień... I każdego dnia, dopóki nie spłaci 

szantażysty. 

– Gratuluję. 

– Cieszymy się razem z wami. 

–  Pozwól,  skarbie,  niech  cię  ucałuję.  –  To  matka  Nicholasa  składała 

synowi  życzenia.  –  Ona  jest  taka  piękna.  Wierzę,  że  będziecie  bardzo 

szczęśliwi. 

Nicholas  wyraźnie  ucieszył  się  na  jej  widok.  Widocznie  demony 

przeszłości przestały go już nękać. Claire nie miała w sobie tyle życzliwości 

dla  tej  kobiety.  Być  może  nigdy  nie  poznałaby  prawdy  o  niej,  gdyby  nie 

krótka rozmowa z najmłodszym bratem Nicholasa, Colinem. Jechali razem 

taksówką i Colin opowiedział jej o ich rodzicach. 

Obok Colina stał Damon. Claire zastanawiała się, jak to możliwe, żeby 

bracia tak bardzo się różnili. 

RS

background image

 

76 

Teraz  podszedł  do  niej  ojciec  Nicholasa.  Przyjęła  jego  życzenia  z 

ogromnym poczuciem winy. 

– Nicholas nie jest najlepszy w okazywaniu uczuć, wiem, ale nigdy nie 

trać  nadziei.  Walcz,  proszę  cię,  Claire.  Jesteś  jedyną  osobą,  która  może 

dotrzeć do jego serca – wyszeptał jej do ucha, nim odszedł. 

Claire  pokręciła  głową,  jakby  chciała  zaprotestować.  Nicholas  nigdy 

nie  obdarzy  jej  uczuciem.  Zamknął  je  w  jakimś  tajemnym  miejscu,  do 

którego nikt nie potrafi dotrzeć. I lepiej dla niego, pomyślała. 

Po rozstaniu spłacę wszystko, co na mnie wydał. Niewiele to poprawi, 

ale  zawsze  będzie  jakąś  formą  rekompensaty  za  wyrządzone  krzywdy, 

myślała. 

Następnie  podeszła  Sophie,  otoczona  chmurą  eleganckich  perfum. 

Wyglądała  lepiej  niż  poprzedniego  dnia.  Tuż  za  nią  stał  Tom,  opierający 

rękę  na  ramieniu  żony.  I  niech  tak  już  zostanie,  życzyła  siostrze  w  duchu 

Claire. Sophie nachyliła się do jej ucha. 

–  Mam  szczerą  nadzieję,  że  ci  się  uda  i  znajdziesz  sposób  na 

szczęśliwe życie. Zasługujesz na to – wyszeptała. 

Gdyby  to  było  takie  proste,  pomyślała  Claire.  Poczuła,  jak  łzy 

napływają  jej  do  oczu.  Powstrzymała  je  dzielnie.  Uściskała  siostrę  i 

powiedziała cicho: 

–  Bez  względu  na  to,  co  się  wydarzy,  musisz  wiedzieć,  że  jestem 

ogromnie dumna, kiedy widzę, jak bardzo chcesz się zmienić. 

– Wątpię, czy kiedyś mi się uda, ale staram się najmocniej, jak potrafię 

– odpowiedziała Sophie. 

Po  życzeniach przyszła  pora  na  sesję  zdjęciową.  Nicholas dyrygował 

wszystkim  w  sposób  tak  sprawny,  że  po  dziesięciu  minutach  w  otoczeniu 

rodziny,  na  planie  została  jedynie  para  młoda.  Później  swoje  pięć  minut 

RS

background image

 

77 

dostała  prasa.  Flesze  błyskały  jak  oszalałe,  a  Nicholas  odpowiadał 

wymijająco na pytania dziennikarzy. 

Kiedy  wreszcie  dołączyli  do  pozostałych  gości,  Claire  kilka  razy 

odetchnęła głęboko. 

–  Dobrze  się  czujesz?  Wyglądasz  na  zamyśloną.  –  Nicholas  nachylił 

się nad nią. 

Pragnęła  przyciągnąć  go  bliżej,  poczuć  jego  usta,  zatracić  się  w  nim 

bez  pamięci,  a  jednocześnie  zdawała  sobie  sprawę  z  konsekwencji takiego 

zachowania. Była rozdarta wewnętrznie. 

– Chyba po prostu nie przepadam za prasą – wymigała się od szczerej 

odpowiedzi. 

Odetchnęła z ulgą, kiedy Nicholas się tym zadowolił. 

–  Poczekajmy  tylko,  aż  moi  rodzice  już  sobie  pójdą  –mruknął.  – 

Wtedy będzie łatwiej. 

Jego  słowa  zaskoczyły  Claire.  Nie  sądziła,  że  Nicholas  wciąż  żyje 

sprawą swoich rodziców. Nigdy też nie przypuszczała, że poruszy z nią ten 

temat. Czyżby uznał, że może mi zaufać? – zastanowiła się. 

– Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, żeby do końca panować nad 

sytuacją. 

Zresztą pierwszy krok już wykonaliśmy, pomyślała. Brak oficjalnego, 

uroczystego  obiadu  weselnego  wyeliminował  wszelkiego  rodzaju 

przemówienia,  co  sprawiło,  że  rodzice  byli  tylko  zwykłymi  gośćmi,  nikim 

więcej. 

Z  innych  tradycji  ślubnych  nie  dało  się  zrezygnować.  Nim  Claire 

zdążyła  się  zorientować,  brała  już  udział  w  różnych  mniej  lub  bardziej 

wesołych zabawach. 

RS

background image

 

78 

–  Dziś  będziesz  moja  –  szepnął  jej do  ucha podczas  kolejnego  tańca 

Nicholas. 

Jego  słowa  pozbawiły  ją  tchu  na  kilka  dobrych  chwil.  Gorączkowo 

szukała  sposobów  na  utrzymanie  tego  związku  w  platonicznej  formie  do 

czasu  spłacenia  szantażysty,  a  jednocześnie  nie  wyobrażała  sobie,  jak 

mogłaby odrzucić mężczyznę, którego tak pragnie. Kręciło się jej w głowie 

od natłoku myśli. Odetchnęła głęboko, ale szybko zrozumiała, że popełniła 

błąd.  Intensywny  zapach  kwiatów  jabłoni  zmieszany  ze  zmysłowym 

zapachem Nicholasa sprawił, że kolana się pod nią ugięły. 

–  Moja  już  na  zawsze  –  powtórzył,  jakby  czytał  w  jej  myślach.  – 

Powiedz, jesteś szczęśliwa? 

Czy  można  być  jednocześnie  szczęśliwym  i  tak  przeraźliwie 

smutnym? – przemknęło jej przez  głowę.  Gdyby tylko Nicholas ją kochał, 

gdyby to nie było wyłącznie pożądanie... 

O  Boże,  pomyślała  załamana.  Sama  już  nie  wiedziała,  co  do  niego 

czuje.  Zacisnęła  ramiona  mocniej  wokół  jego  szyi  i  przez  kilka  chwil 

cieszyła  się  jego  bliskością.  Doszła  do  wniosku,  że  trudno,  później  będzie 

się  martwić,  jak  nad  wszystkim  zapanować,  teraz  powinna  cieszyć  się 

chwilą. Przecież tego właśnie oczekuje się od panny młodej. 

–  Jestem  szczęśliwa  i  dumna,  że  mogę  tańczyć  z  najbardziej 

czarującym, eleganckim i pociągającym mężczyzną –odpowiedziała. 

Nie  spodziewała  się,  że  jej  słowa  tak  na  niego  podziałają.  W  jego 

oczach  zapłonął  ogień  pożądania.  Przyciągnął  ją  gwałtownie  niczym  w 

miłosnym uniesieniu, a jej ciało zalała fala gorąca. 

–  Marzę,  żebyśmy  zostali  już  sami –  wychrypiał.  –  Kiedy  uwolnimy 

się od tych wszystkich ludzi? 

RS

background image

 

79 

Przeszedł  ją  dreszcz,  a  w  głowie  zapaliła  się  kolejna  lampka 

ostrzegawcza.  Popełniła  błąd,  wtulając  się  w  niego  i  wierząc,  że  może  to 

wszystko przerwać jednym gestem. 

–  Wprawdzie  udało  nam  się  uniknąć  przemówień,  ale  to  nadal  jest 

ślubne przyjęcie i wypada jeszcze tu jakiś czas pobyć. 

Claire  miała  nadzieję,  że  wyrwie  się  z  jego  ramion  pod  pretekstem 

zatańczenia  z  jego  braćmi  lub  ojcem,  ale  Nicholas  nie  zamierzał  jej 

wypuścić.  Po  dwudziestu  minutach  tańca  była  wykończona.  Pragnęła 

swojego męża. Całym sercem, duszą i ciałem. 

Na salę wjechał tort. Pokroili go wspólnie, a kiedy Nicholas podawał 

Claire pierwszy kawałek, przytknęła usta do jego palców. Ledwo panowała 

nad sobą. Miał nad nią niemal kompletną władzę. Wydawało się, że serce jej 

pęknie, nim skończy się ten dzień. 

Kiedy  zgodnie  ze  zwyczajem  wyciągnęła  drżącą  rękę,  żeby  podać 

mężowi  odrobinę  tortu,  przyciągnął  ją  do  siebie  i  namiętnie  pocałował. 

Zakręciło się jej w głowie. Była tak skołatana, że nie wiedziała, czy powinna 

skakać z radości, czy raczej płakać. 

Burzliwe  oklaski  przerwały  w  końcu  pocałunek.  Nicholas  chwycił 

żonę  za  rękę  i  prowadził  przez  tłum  gości,  żeby  z  każdym  zamienić  kilka 

słów. 

Jakiś czas później przyszła kolej na rzucanie ślubnego bukietu. Claire 

ponownie  wyłamała  się  z  tradycyjnych  obrzędów.  Podeszła  po  prostu  do 

siostry i wręczyła jej kwiaty. 

–  Masz  już  co  prawda  męża,  ale  jesteś  moją  jedyną  rodziną  – 

powiedziała. – Chcę, żebyś je zachowała. 

Sophie  uśmiechnęła  się  serdecznie,  podczas  gdy  pozostali  goście 

brawami zaakceptowali wybór Claire. 

RS

background image

 

80 

Nicholas  chwycił  żonę,  posadził  ją  na  najbliższym  krześle  i  w 

mgnieniu  oka  ściągnął  podwiązkę  z  jej  uda.  Wszystko  wydarzyło  się  w 

ciągu kilku sekund i prawdopodobnie nikt nawet się nie zorientował, co się 

dzieje.  Mimo  to  Claire  trzęsła  się  jeszcze  cała  na  długo  po  tym,  jak 

wypchnął  ją,  żeby  dała  podwiązkę  jednemu  z  jego  braci.  Była  tak 

wstrząśnięta, że nawet nie wiedziała, któremu ją daje. 

–  Muszę  się  przebrać  –  szepnęła  Nicholasowi  do  ucha.  A  przede 

wszystkim  muszę  się  stąd  wydostać,  krzyczała  w  myślach.  Odetchnąć 

świeżym powietrzem, odzyskać siły. Opanować się i przestać tak bardzo cię 

pragnąć. 

–  Gdyby  nie  fakt,  że  chcę  oszczędzić  tę  suknię,  zaproponowałbym 

pomoc  –  mruknął,  przesuwając  wzrokiem  po  jej  ciele.  –  Obawiam  się 

jednak, że zerwałbym ją z ciebie jednym ruchem... 

Claire  pospiesznie  uciekła,  nie  mówiąc  ani  słowa  i  odrzucając  po 

drodze ofertę pomocy od Sophie. 

Pożałowała  tego,  kiedy  została  już  sama.  Okazało  się,  że  nie  radzi 

sobie z natłokiem myśli. Kiedy zdjęła piękną suknię, odezwały się wyrzuty 

sumienia.  Boże,  ile  pieniędzy  zostało  wydanych.  W  dodatku  jutro  połowa 

Australii dowie się z gazet o ich małżeństwie. Nicholasowi nie będzie wcale 

łatwo, kiedy zostanie sam. 

Co  jeszcze  wydarzy  się  dzisiaj?  Claire  była  przerażona.  Wprawdzie 

robiła  to  wszystko  dla  siostry,  ale  to  wcale  nie  ,  dodawało  jej  otuchy. 

Włożyła  bladoróżową  sukienkę  i  zebrała  się  w  sobie  przed  powrotem  do 

gości. 

Kiedy wróciła do sali, Nicholas natychmiast zjawił się u jej boku. On 

także zdążył się przebrać. 

RS

background image

 

81 

– Myślę, że pora już na ciebie – powiedział cicho, po czym chwycił ją 

pod ramię i wyprowadził z przyjęcia. 

Gdy  jechali  w  stronę  jego  domu,  w  samochodzie  panowała  cisza. 

Claire  miała  nerwy  napięte  do  granic  możliwości.  Zerkała  ukradkiem  na 

Nicholasa, zachodząc w głowę, o czym on w tej chwili myśli. 

Z  pewnością  o  seksie,  przemknęło  jej  przez  głowę.  Bo  niby  o  czym 

innym? Pożąda jej przecież, a ona od kilku godzin jest jego żoną. 

Czy  naprawdę  nie  ma  żadnego  sposobu,  żeby  opóźnić  tę  chwilę? 

Myślała  o  tym  nieustannie  od  dnia,  kiedy  Nicholas  wymusił  na  niej 

przyspieszony ślub. Niestety, nic jej nie przychodziło do głowy. 

Podjechali  pod  dom  i  wysiedli  z  auta.  Claire  próbowała  coś 

powiedzieć, ale Nicholas chwycił ją na ręce. Z jej ust wydobył się cichy jęk. 

Ciepło  bijące  od  jego  ciała  rozpalało  jej  zmysły  i  ukryte  pragnienia. 

Podświadomie wyciągnęła ramiona, żeby go objąć. 

Weszli do środka. Nicholas zatrzasnął nogą drzwi i postawił Claire na 

podłodze.  Nie  zdążyła  zareagować,  bo  natychmiast  zamknął  jej  usta 

pocałunkiem.  Jej  ciałem  wstrząsnął  dreszcz,  kiedy  językiem  rozsunął  jej 

wargi. 

Powiódł dłońmi po jej ciele, po twarzy, szyi, plecach, pośladkach. .. 

–  Claire...  Claire...  –  szeptał  pomiędzy  pocałunkami.  –Przez  ciebie 

wariuję... 

Jęknęła  cicho,  kiedy  rozsunął  zamek  sukienki.  Niemal  w  ostatniej 

chwili  zdołała  wykrzesać  z  siebie  resztki  energii  i  wyrwała  się  z  jego 

uścisku. 

Nicholas zmrużył oczy i przyjrzał się jej z wahaniem. 

– O co chodzi? 

RS

background image

 

82 

– Ja nie mogę... – wyszeptała zdyszana. Nie była w stanie patrzeć mu 

w oczy. – Nie możemy tego zrobić. 

Zamarł na chwilę. 

– Nie możemy czego? – wychrypiał nieswoim głosem, w którym dało 

się słyszeć nutkę gniewu. – Wydawało mi się, że idzie nam całkiem dobrze 

–  dodał.  –  Jeśli  to  kwestia  miejsca  i  wolałabyś  przejść  do  sypialni,  z 

przyjemnością cię tam zaniosę. 

– Nie, nie – zaoponowała. – Tu nie chodzi o miejsce. Chodzi mi o to, 

że nie możemy się kochać. 

– Dlaczego? – wykrzyknął zdenerwowany. – To jakaś gra? 

– Żadna gra – próbowała wyjaśnić. – Nie mogę iść z tobą do łóżka i 

już. 

– Masz okres? – Nicholas szukał jakiegoś logicznego wyjaśnienia. 

Rumieniec oblał jej twarz. 

 –Nie. 

Właściwie mogła go okłamać. Tylko co by to dało? – pomyślała. Kilka 

dni, nic więcej. 

Uniosła zadziornie brodę i spróbowała jeszcze raz. 

– Już mówiłam, muszę cię lepiej poznać. Nie mogę, ot tak, iść do łóżka 

z facetem, którego znam tak krótko. 

Jego oczy błysnęły gniewem. 

– To była dobra wymówka, kiedy nie byliśmy jeszcze małżeństwem – 

syknął.  –  Teraz  nie  widzę  powodu,  żeby  czekać.  Ja  to  wierni  ty  to  wiesz, 

Claire. Powiedz mi, jaki jest prawdziwy powód twojego zachowania? Czego 

chcesz? Pieniędzy? Obietnic? Prezentów? O co, do diabła, chodzi? 

Poczuła przeszywający ból. 

RS

background image

 

83 

–  Nigdy,  przenigdy  nawet  nie  pomyślałam  o  twoich  pieniądzach  – 

krzyknęła zraniona. – Jak mogłeś coś takiego zasugerować? 

Mięśnie  na  jego  twarzy  drgnęły  nerwowo.  Oczy  pozostały  gniewne  i 

nieustępliwe. 

–  A  co  innego  miałem  sobie  pomyśleć?  Masz  oryginalny  sposób 

okazywania swojego oddania mężowi. Musisz to przyznać. 

– A co to wielkiego w porównaniu z posądzeniem żony o chciwość – 

odparła. 

Wspomnienie brylantowej biżuterii było niczym grom z jasnego nieba. 

Czy już wtedy chciał mnie kupić? – pomyślała wstrząśnięta. 

– Jestem zmęczona – powiedziała, zerkając na schody. –Mam za sobą 

wyczerpujące czterdzieści osiem godzin. Tyle przygotowań... Padam z nóg i 

idę do łóżka – oświadczyła. – Sama – dodała dla pewności. 

– Claire – mruknął ostrzegawczo Nicholas, zaciskając dłonie w pięści. 

Ale ona nie czekała na dalszy ciąg. W panice wbiegła po schodach na 

górę,  porwała  swoją  torbę  z  małżeńskiej  sypialni  i  wpadła  do  pierwszego 

wolnego pokoju. Zatrzasnęła za sobą drzwi i rzuciła się na łóżko. 

Łzy  popłynęły  jej  po  twarzy.  Nawet  nie  próbowała  ich 

powstrzymywać. Szlochała jak dziecko, z głową wtuloną w poduszkę. 

 

 

 

 

 

 

 

 

RS

background image

 

84 

ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY 

 

Obudził  ją  intensywny  zapach  kawy.  Zarzuciła  poduszkę  na  głowę, 

żeby nie ulec pokusie i nie ruszyć się z łóżka. 

Namieszała wczoraj strasznie. Wolała nawet sobie nie wyobrażać, co 

Nicholas  o  niej  myśli.  Nie  miała  pojęcia,  skąd  weźmie  siłę,  żeby  spojrzeć 

mu teraz w oczy. Sytuacja była nieporównywalnie gorsza od tej na wyspie 

Brandmeire. 

–  Udawanie,  że  nic  się  nie  wydarzyło,  na  pewno  nie  rozwiąże 

problemu – mruknęła. – Masz dwa i pół miesiąca, żeby rozwiązać problemy 

finansowe i wystąpić o rozwód. Niestety, nie możesz siedzieć w tym pokoju 

przez cały ten czas – rozmawiała sama ze sobą. 

Odrzuciła  poduszkę  i  usiadła  na  łóżku.  Zastanowiła  ją  niesamowita 

cisza wokół. Może  zrobił kawę i  wyszedł? – pomyślała. Rzuciła okiem na 

zegarek. Była dopiero ósma. 

Modliła się, żeby Nicholasa nie było w domu, chociaż zdawała sobie 

sprawę, że to raczej niemożliwe w niedzielny poranek. 

Nagle  ktoś  gwałtownie  zastukał  do  drzwi.  Podskoczyła  na  łóżku  i 

zamarła z bijącym sercem. 

–  Claire,  zarzuć  coś  na  siebie  i  zejdź  na  śniadanie.  Musimy 

porozmawiać. 

Grobowy ton Nicholasa nie dodał jej otuchy. Miała ochotę schować się 

pod kołdrą, ale wiedziała, że na niewiele się to zda. 

– Daj mi kilka minut – odkrzyknęła. 

Mruknął  coś  za  drzwiami,  a  potem  usłyszała,  jak  odchodzi. 

Wyskoczyła  z  łóżka.  Umyła  szybko  zęby,  włożyła  dżinsy  i  błękitną 

bluzeczkę.  Nic  więcej  nie  miała  przy  sobie.  Reszta  jej  rzeczy  leżała  cały 

RS

background image

 

85 

czas  w  głównej  sypialni.  Przeraziła  ją  myśl,  że  jeśli  Nicholas  wyrzuci  ją 

teraz na ulicę, zostanie bez swoich rzeczy, bez pracy i mieszkania. To jakiś 

koszmar, pomyślała i wyszła z pokoju. 

Chwilę  później  stała  na  progu  kuchni  i  przyglądała  się,  jak  Nicholas 

sprawnie  odwraca  omlety.  Musiała  przyznać,  że  wyglądał  uroczo  w 

domowej scenerii. 

Jej serce ścisnęło się z bólu. Przecież w głębi duszy pragnęła być jego 

żoną.  Pragnęła  i  nie  mogła.  Zostało  jej  zaledwie  kilka  wspólnych  tygodni, 

które  powinna  wykorzystać  jak  najlepiej,  żeby  nacieszyć  się  nim  na  całe 

życie. 

Kiedy  odwrócił  się  od  kuchni,  żeby  przenieść  omlety  na  stół,  Claire 

oderwała się od futryny i weszła do środka. 

–  Dzień  dobry  –  przywitała  się,  próbując  jednocześnie  rozszyfrować 

jego minę. 

Spodziewała  się,  że  będzie  na  nią  wściekły,  szczególnie  że  przecież 

miał ku temu wszelkie powody. Ciekawe jednak, czy były to jedyne emocje, 

jakie odczuwał? 

– Omlety pachną wybornie – zagadnęła nieśmiało. 

– Siadaj – usłyszała w odpowiedzi. – Najlepsze są ciepłe. 

Nicholas zsunął omlety na talerz i postawił na stole dzbanek z kawą. 

Przyglądała mu się uważnie. Poruszał się niemal bezszelestnie. Nic nie 

mówił,  wykonywał  oszczędne  ruchy.  Claire  czuła  przejmujący  ból.  Tak 

bardzo pragnęła poczuć pieszczotę jego dłoni. 

Nicholas nalał kawę i podał jej kubek. Mogła mieć tylko nadzieję, że 

nie zauważył, jak drżą jej ręce. 

– Czy dziś czujesz się lepiej? – spytał. – Chyba nigdy do tej pory nie 

widziałem cię w takim stanie. 

RS

background image

 

86 

– Przepraszam – szepnęła. – Wiem, że jesteś zły... 

– Wczoraj rzeczywiście byłem – przyznał. – Przecież to była nasza noc 

poślubna  i  pragnąłem  spędzić  ją  w  łóżku  z  moją  żoną.  –  Upił  łyk  kawy  i 

spojrzał przenikliwie na Claire. – Nie wiem, w czym tkwi problem, ale chcę 

go rozwiązać. Jesteśmy małżeństwem i musimy coś z tym zrobić, więc albo 

powiesz mi, o co chodzi i wspólnie znajdziemy rozwiązanie, albo po prostu 

poinformujesz mnie, że już jest po sprawie. 

– Nie jesteś specjalnie cierpliwy, co? – odparowała, zaskoczona jego 

wrogim podejściem. – A jeszcze wczoraj oskarżałeś mnie, że próbuję tobą 

manipulować. 

Natychmiast  pomyślała,  że  jeśli  już  wypomina  mu  wczorajsze 

oskarżenia, nie powinna zapominać o tym, co sama zrobiła. 

–  Może  powinieneś  zapomnieć,  że  to  powiedziałam  –  zreflektowała 

się. 

– A może właśnie nie. 

Spuścił  wzrok  i  wbił  widelec  w  omlet.  Przez  dłuższą  chwilę  jadł  w 

milczeniu, po czym ponownie podniósł głowę. 

– Jeśli byłaś wczoraj zbyt zdenerwowana, żeby się kochać, trzeba było 

powiedzieć, mogłem cię tylko przytulić. Nie jestem przecież potworem. 

Pragnęła,  żeby  przytulił  ją  teraz,  żeby  dał  jej  schronienie  w  swoich 

ramionach. I przebaczył. Cóż, jednak to i tak skończyłoby się w łóżku. 

– Nie potrafię się tak zbliżyć do ciebie. To by... 

Przerwała  w  pół  zdania,  o  mały  włos  nie  zdradzając  swoich  myśli. 

Gdyby  doszło  do  fizycznego  zbliżenia,  nie  potrafiłaby  dłużej  wmawiać 

sobie, że go nie kocha. 

–  Chyba  nie  masz  wyjścia.  Małżeństwo  na  tym  polega  –powiedział 

cierpko. – Za chwilę będziesz miała okazję wykazać się swoją dobrą wolą i 

RS

background image

 

87 

chęcią  poprawy.  Tak  się  składa,  że  Forrester  najwyraźniej  jest  gotowy  do 

poważnych rozmów. I chce je rozpocząć jeszcze dzisiaj. 

– Wspaniale. 

Starała się, żeby jej ton wyrażał taki sam entuzjazm jak słowa, ale  w 

głębi  duszy  pomyślała,  jak  bezdusznym  człowiekiem  jest  Jack  Forrester, 

skoro  wzywa  Nicholasa  w  pierwszy  dzień  po  ślubie.  Chociaż,  przyszło  jej 

zaraz  do  głowy,  być  może  Nicholas  uprzedził  Forresterów  podczas 

wczorajszego przyjęcia, że nie planuje żadnego miesiąca miodowego i jest 

w każdej chwili gotów do rozmów. 

– Cieszę się – powtórzyła. – I mam nadzieję, że wyniknie z tego coś 

dobrego. Bardzo chętnie będę ci towarzyszyć w drodze do biura. 

Jego wzrok zbił ją z tropu. 

– Prawdę mówiąc, Jack i Naomi zaprosili nas na swój jacht. Spędzimy 

z nimi cały dzień. Ruszamy zaraz po śniadaniu. 

Nie  ma  mowy,  pomyślała  sparaliżowana.  Ponieważ  nie  odpowiadała, 

Nicholas podszedł do niej i położył rękę na jej ramieniu. 

–  Wiesz,  myślę,  że  obojgu  nam  dobrze  zrobi  taki  dzień  na  świeżym 

powietrzu – powiedział serdecznie. 

Naprawdę  starał  się  być  miły.  Claire  zrozumiała,  że  daje  jej  drugą 

szansę.  Przerażenie  spowodowane  perspektywą  wspólnego  spędzenia  dnia 

na oceanie nie pozwoliło jej na równie miłą reakcję. 

– Nie jadę – powiedziała krótko. 

To  były  bez  wątpienia  ostatnie  słowa,  jakie  chciał  usłyszeć,  ale  nie 

miała wyjścia. Była sparaliżowana strachem. 

– Ty też nie powinieneś. – Rzuciła okiem na szare niebo. 

– Próbujesz mną manipulować, Claire? 

RS

background image

 

88 

– Broń Boże, nie chciałam, żeby tak to zabrzmiało. Ale wiesz, że nie 

lubię otwartej wody. 

– Nalegam. 

– A ja się upieram. Nie. I nawet nie chodzi o to, że nigdzie nie popłynę 

– wypaliła. – Chodzi o wspólne spanie. Nie zmieniłam zdania. – Oddychała 

ciężko.  –  Zapewniłeś  mi  prawo  do  oddzielnej  sypialni  do  pierwotnie 

ustalonej daty ślubu. To, że odbył się wcześniej, niczego nie zmienia, 

– Przecież to idiotyczne. 

– Nie obchodzi mnie, jak to oceniasz. Tak będzie i już.  

Przez krótką chwilę, która zapewne obojgu wydawała się wiecznością, 

przyglądali się sobie badawczo. Wreszcie Nicholas wymamrotał pod nosem 

jakieś przekleństwo i wyszedł z kuchni. Pięć minut później rozległ się trzask 

zamykanych drzwi. 

Dochodziła północ, gdy Claire usłyszała, jak drzwi, które wiatr wyrwał 

z rąk Nicholasa, huknęły o ścianę. Z płaczem zbiegła na dół. 

– Nic ci się nie stało? Umierałam ze strachu. 

Rano  rozstali  się  w  gniewie,  chociaż  żałował  tego  już  chwilę  po 

wyjściu  z  domu,  a  teraz,  kiedy  spojrzał  na  jej  zatroskaną,  bladą  ze 

zmartwienia  twarz,  poczuł  falę  ciepła  i  cała  złość  natychmiast  z  niego 

wyparowała. 

–  Było  ciężko.  Zajęło  nam  chwilę,  zanim  przyprowadziliśmy  jacht  z 

powrotem do zatoki. 

Odgarnął mokre włosy z czoła. 

Claire spojrzała na jego przedramię i pobladła jeszcze bardziej. 

– Jesteś ranny. 

RS

background image

 

89 

–  To  nic  poważnego.  –  Nicholas  rzucił  okiem  na  płytkie  rozcięcie 

ciągnące  się  od  łokcia  po  nadgarstek.  –  Ot,  zadrapanie  –  powiedział 

lekceważąco. 

Przez  chwilę  Claire  przyglądała  mu  się  z  troską,  ale  zaraz  oburzenie 

wzięło górę. 

–  Jak  możesz  nazywać  to  tylko  skaleczeniem?  Jak  możesz  być  tak 

nieodpowiedzialny  i  ryzykować  własnym  życiem?  Czy  ty  w  ogóle  zdajesz 

sobie sprawę, że mogłeś tam zginąć? 

– Nie było aż tak źle – próbował ją uspokoić. 

–  Właśnie,  że  było  bardzo  źle  –  upierała  się,  a  łzy  popłynęły  jej  po 

twarzy. – Nie zniosłabym, gdybym straciła i ciebie – zaszlochała. 

W  jednej  chwili  Nicholas  uświadomił  sobie  dwie  ważne  rzeczy.  Po 

pierwsze,  abstrahując  od  tego,  że  nie  chciała  dzielić  z  nim  łóżka,  Claire 

zależało  na  nim.  I  to  tak,  że  odchodziła  od  zmysłów  podczas  sztormu 

szalejącego u wybrzeży Sydney. Po drugie, zrozumiał, że jemu również na 

niej zależy. 

To  jeszcze  nie  miłość,  uspokoił  się  pospiesznie.  Po  prostu  myślał  o 

swojej żonie i martwił się, kiedy była smutna. A świadomość, że ona darzy 

go  podobnymi  uczuciami,  wprawiła  go  w  dobre  samopoczucie.  Chciał 

zapomnieć  ostatnie  dwadzieścia  cztery  godziny  i  zacząć  wszystko  od 

początku. Miał nadzieję, że to możliwe. 

–  Przykro  mi  i  przepraszam,  że  musiałaś  się  martwić.  Powinienem 

zadzwonić, kiedy zeszliśmy na brzeg. Nie przyszło mi jednak do głowy, że 

ty... 

Nie skończył, bo Claire objęła go ramionami i przytuliła twarz do jego 

przemoczonej koszuli. Za oknem szalała burza. 

RS

background image

 

90 

–  Nigdy  więcej  mi  tego  nie  rób.  –  Claire  odchyliła  się  na  chwilę, 

uderzyła  go  pięściami  w  pierś  i  przytuliła  się  jeszcze  mocniej.  –  Nie 

przeżyłabym, gdybym miała cię stracić. 

Uniósł delikatnie jej brodę i spojrzał głęboko w oczy. 

– Jestem tutaj przy tobie i zawsze będę. Do końca naszych dni, Claire 

– zapewnił, po czym nachylił się, żeby ją pocałować. 

–  Chodź  –  powiedziała,  kiedy  oderwał  usta  od  jej  warg.  –Trzeba 

założyć opatrunek. Nie można tego tak zostawić. 

– Jasne – powiedział Nicholas i pomyślał, że jeśli tylko pielęgnowanie 

go pomoże jej w jakiś sposób, gotów jest poddać się wszelkim zabiegom. – 

Muszę wyskoczyć z tych mokrych ciuchów – dodał. 

–  Chodźmy  na  górę.  Na  pewno  przemarzłeś  do  szpiku  kości. 

Powinieneś wziąć gorący prysznic. To cię rozgrzeje. 

– Nic mnie tak nie rozgrzewa jak twój uścisk.  

Spojrzała na niego nieufnie, więc wzruszył ramionami i dodał: 

–  Sama  zobacz.  Czy  moja  skóra  jest  zimna?  Czy  się  trzęsę? 

Rozgrzewasz mnie, chcesz czy nie. 

Przepiękny rumieniec, pomyślał, widząc, jak się zaczerwieniła. 

Wymamrotała coś pod nosem. 

–  Co  mówisz?  Nie  usłyszałem  cię.  –  Wspiął  się  za  nią  po  schodach, 

zaskoczony i wzruszony jej sympatyczną reakcją. 

Claire odwróciła się, ale widząc jego wzrok, znów się zaczerwieniła. 

– Mówiłam tylko, że musimy zająć się twoją raną. A skoro nie jest ci 

zimno, z prysznica możesz zrezygnować. 

Przestronna  łazienka  wydawała  się  mniejsza,  kiedy  weszli  do  niej 

oboje. Nicholas wysłał Claire po suche ubrania, a sam w tym czasie rozebrał 

RS

background image

 

91 

się  i  dokładnie  wytarł.  Ledwo  zdążył  przepasać  się  ręcznikiem,  kiedy  już 

była z powrotem. 

Jej oczy dziwnie błysnęły, ale bez słowa podała mu ubrania i zabrała 

się za przetrząsanie szafek w poszukiwaniu środków opatrunkowych. 

Kiedy  ponownie  na  niego  spojrzała,  był  już  w  dżinsach  i  koszuli. 

Wyciągnął ramię i z ufnością poddał się jej zabiegom. 

–  Dlaczego  tak  bardzo  się  przestraszyłaś?  –  spytał,  gdy  założyła  mu 

opatrunek.  –  W  biurze  przeżyliśmy  już  niejedną  burzę  i  wydawałaś  się 

wyjątkowo opanowana. Dziś powiedziałaś, że mnie też nie możesz stracić. 

Kogo już straciłaś przez burzę? 

Twarz Claire posmutniała. 

– Pewnego dnia moi rodzice wypłynęli  w rejs i złapała ich potworna 

burza.  Oboje  utonęli.  Wydarzyło  się  to  bardzo  dawno  temu,  ale  do  dzisiaj 

boję się otwartego oceanu. 

– Do diabła! Claire, wybacz mi, proszę! 

Przecież wiedział, że jej rodzice nie żyją. Może powinienem skojarzyć 

to z jej lękiem, pomyślał. Dlaczego nigdy o to nie zapytałem? – wściekał się 

na  siebie.  To,  co  teraz  usłyszał,  wyjaśniało  jej  zachowanie.  Poczuł  się 

fatalnie. 

– A ja chciałem cię zmusić... Przepraszam. 

Spojrzała na niego, a w jej oczach było tyle ufności, że znów poczuł 

budzące się w nim pożądanie. Wyszeptał jej imię i wyciągnął ręce. Musiał 

mieć ją blisko, trzymać w ramionach, czuć ciepło i zapach jej ciała. Zrobi 

wszystko, żeby już na zawsze była jego. 

Wzdrygnął  się  zaskoczony  własnymi  myślami.  Czyżby  tak  bardzo 

poruszała go jej historia? 

– Pocałuj mnie – wyszeptał. 

RS

background image

 

92 

Ich  usta  odnalazły  się  błyskawicznie,  a  ciała  przylgnęły  do  siebie  z 

niezwykłą determinacją. 

Prowadził  ją  w  stronę  sypialni,  całując  i  przytulając.  W  pośpiechu 

zerwała z niego koszulę. Przeszedł go niesamowity dreszcz, gdy poczuł jej 

dłonie na swojej piersi. Odetchnął głęboko i spojrzał jej w oczy. Odnalazł to, 

czego szukał. Pożądanie i przyzwolenie. Akceptację i zaufanie. I... miłość? 

Jego  serce  biło  jak  oszalałe.  Po  chwili  jej  bluzka  znalazła  się  na 

podłodze, a obok niej koronkowy stanik. 

– Jesteś taka piękna – Nicholas zachwycił się na widok nagiego ciała 

Claire. – Pragnę cię. 

Ich usta ponownie się odnalazły. Namiętnie i łapczywie. 

Nicholas  odkrywał  nową  Claire.  Taką,  o  jakiej  marzył.  Pozbawioną 

samokontroli, czerpiącą z życia radość. Upajał się tym odkryciem. 

Ciało  Claire  płonęło.  Pragnęła  Nicholasa  i  chciała  mu  się  oddać  bez 

najmniejszych  zahamowań.  Ciałem,  duszą  i  sercem.  Była  gotowa  zrobić 

wszystko, czegokolwiek by zapragnął. Tej nocy cała była jego. 

– Kochaj się ze mną – wyszeptała mu do ucha, otaczając udami. 

– Niczego innego nie pragnę – odparł. 

Za oknem sztorm ustał, ale w sypialni żywioł przybierał na sile. 

 

 

 

 

 

 

 

 

RS

background image

 

93 

ROZDZIAŁ DZIESIĄTY 

 

Praca to podobno najlepsze lekarstwo na wszelkie troski. Hołdując tej 

zasadzie, Claire przyszła do biura o siódmej trzydzieści i od razu rzuciła się 

w wir zajęć. Nie szło jej jednak najlepiej. 

Za  każdym  razem,  gdy  spoglądała  w  stronę  pustego  gabinetu 

Nicholasa, przed oczami stawał jej obraz ich ciał splecionych w miłosnym 

uścisku.  Gdy  wsłuchiwała  się  w  deszcz  dzwoniący  o  szyby,  czuła  zapach 

skóry  ukochanego  i  przypominała  sobie  jego  łagodne  pieszczoty.  Zupełnie 

jakby mnie kochał, pomyślała. Ech, skarciła się zaraz. To już są wycieczki w 

krainę fantazji. Nie powinna o tym zapominać. 

Musiała stanąć twarzą w twarz z faktami. Jej życie osobiste było nieźle 

pogmatwane,  a  teraz  jeszcze  trzeba  będzie  zmierzyć  się  z  problemami 

zawodowymi.  Nicholas  pewnie  się  wścieknie,  kiedy  pozna  szczegóły 

sprawy  w Campbell. Nie miała jednak wyjścia i będzie musiała mu o tym 

powiedzieć. Im wcześniej, tym lepiej. 

Stukała  ze  zdenerwowania palcami w  blat  biurka  i  gniewnie patrzyła 

na telefon. Cóż, nie może zapominać, że wciąż jest jego asystentką i że to 

sprawy  firmy  są  na  pierwszym  planie.  Chwyciła  słuchawkę  i  szybko 

wybrała numer. Ponieważ nie odbierał, spróbowała ponownie. Bez skutku. 

Zostawiła więc tylko wiadomość 

Natłok  myśli  przyprawiał  ją  o  ból  głowy.  Oparła  łokcie  o  biurko  i 

schowała twarz w dłoniach. Pomyślała, że źle zrobiła, kochając się z nim. 

O rany! – dodała zaraz wściekła, że głos sumienia znowu zatruwa jej 

życie. No dobrze, podjęła z nim dialog. Wiem, że zrobiłam źle, ale wiem też 

doskonale,  co  powinnam  zrobić  teraz.  Zachowam  dystans.  Do  czasu,  aż 

szantażysta dostanie swoje pieniądze. Potem odejdę. 

RS

background image

 

94 

Plan  może  jest  dobry,  ale  nie  mam  pojęcia,  jak  go  zrealizować, 

pomyślała. 

Nie  usłyszała  nadjeżdżającej  windy.  Widok  Nicholasa  całkowicie  ją 

zaskoczył. 

– Chodź do mnie – poprosił ją do gabinetu. – Opowiedz mi o sytuacji 

w Campbell. 

Rzucił teczkę na krzesło, a sam usiadł w fotelu. 

– Dostałeś moją wiadomość? – spytała. 

–  Brałem  właśnie  prysznic,  kiedy  dzwoniłaś  –  wyjaśnił.  –Wyszłaś 

dzisiaj  bardzo  wcześnie.  Miałem  nadzieję,  że  znajdę  cię  koło  mnie,  kiedy 

otworzę  oczy  –  powiedział  z  wyrzutem.  –  Czy  to  ta  teczka?  –  Wskazał 

dokumenty na biurku, a kiedy przytaknęła, poprosił: – Streść, proszę, co się 

wydarzyło, a ja tymczasem przejrzę papiery. 

–  Jasne  –  ucieszyła  się,  że  skoncentrują  się  teraz  na  sprawach 

zawodowych.  –  Nie  wiem,  czy  pamiętasz,  ale  tą  sprawą  zajmuje  się  John 

Greaves.  Dzwoniłam  już  do  niego  i  prosiłam,  żeby  jak  najszybciej 

przyjechał do biura – powiedziała. 

–  Nie  podałam  powodów.  Powiedziałam  tylko,  że  chcesz  się  z  nim 

zobaczyć najszybciej jak to możliwe.  

Nicholas pokiwał głową. 

–  John  wszystko  sprawdzał  w  zeszłym  tygodniu i  dostałem  od  niego 

raport, z którego jasno wynikało, że system będzie gotowy. 

– Niestety, okazało się, że nie było to takie jasne. Z początku wszystko 

szło  gładko.  Problem  pojawił  się,  kiedy  przełączyli  się  na  system  ochrony 

weekendowej. Wtedy jedno po drugim zaczęło się sypać. 

–  Dlaczego  się  z  nami  nie  skontaktowali?  Dlaczego  nikt  nie  dał  mi 

znać, że są jakieś kłopoty? 

RS

background image

 

95 

– W Campbell twierdzą, że byli w stałym kontakcie z Johnem, a nasi 

pracownicy oddelegowani do ich firmy... – zawahała się. 

– Tak? – Uniósł brew w oczekiwaniu. 

– .. .mówią, że kazano im o wszystkich sprawach informować jedynie 

Johna. 

Twarz  Nicholasa  nie  wyrażała  emocji,  ale  gwałtownie  sięgnął  po 

słuchawkę telefonu. 

–  John?  –  spytał  pozornie  łagodnym  tonem.  –  Cieszę  się,  że  już 

dotarłeś. Przyjdź, proszę, do mnie. – Zrobił pauzę. –Tak, teraz. 

Claire wstała, żeby wyjść. 

– Przy okazji... – zatrzymał ją.  

Odwróciła się na pięcie. 

 –Tak? 

– Z tobą też muszę porozmawiać. – Spojrzał na nią przenikliwie. – Ale 

to może poczekać, aż uporam się z tym bałaganem. 

– Bez problemu znajdę sobie zajęcie do tego czasu – odparła tylko  z 

pozoru spokojnie. 

Od wczorajszej nocy nie była w stanie zapanować nad emocjami. Nie 

potrafiła  przekazać  mu  zwykłej  informacji,  nie  myśląc  jednocześnie  o 

wydarzeniach w sypialni. Nicholas dostarczył jej niezapomnianych wrażeń i 

właśnie to, że było tak cudownie, rozdzierało jej serce. 

Starała  się  być  dzielna,  ale  czuła,  że  zawodzą  ją  wszystkie 

mechanizmy obronne. Zawsze była dumna z umiejętności trzymania emocji 

na wodzy. Tym razem jednak coś w niej pękało. Desperacko potrzebowała 

czasu dla samej siebie, żeby zregenerować siły. Nic jednak nie zapowiadało, 

że go znajdzie. 

RS

background image

 

96 

John Greaves siedział w gabinecie Nicholasa ponad godzinę. Claire to 

jednak niewiele pomogło. Miała taki mętlik w głowie, że fizycznie sobie z 

tym nie radziła. 

Co jakiś czas dobiegał ją podniesiony głos Johna. Nicholas przez cały 

czas mówił spokojnie. 

Podziwiała  go  za  to.  I  jednocześnie  drżała  na  myśl,  że  z  nią  będzie 

rozmawiał  równie  chłodnym,  wyważonym  tonem.  Czy  w  taki  spokojny 

sposób oświadczy jej, że okres ochronny minął i teraz chce mieć jej ciało na 

każde skinienie? 

Przecież nie jest barbarzyńcą, sam tak powiedział. 

Nie jest, przyznała po chwili. Ale jest silny i zdeterminowany. 

John Greaves opuścił wreszcie gabinet szefa. Z jego twarzy bez trudu 

dało się wyczytać, że spotkanie zupełnie nie przebiegło po jego myśli. Był 

blady jak ściana, usta miał mocno zaciśnięte. 

Nicholas  zadzwonił  w  kilka  miejsc,  zanim  ponownie  poprosił  Claire 

do siebie. Idąc tam, spodziewała się najgorszego. 

Tymczasem,  ku  jej  pełnemu  zaskoczeniu,  Nicholas  wstał  zza  biurka, 

podszedł do niej i mocno przytulił, chowając twarz w jej włosach. 

– Chciałem się rano upewnić, że u ciebie wszystko dobrze. – Odsunął 

się  od  niej  i  schował  dłonie  w  kieszeniach.  –  Claire,  muszę  wyjechać. 

Sprawa Campbell jest pilna i chciałbym, żebyś przez ten czas przypilnowała 

tutaj wszystkiego. 

– Co konkretnie mam zrobić? – spytała szczęśliwa, że nie jest na nią 

zły. – Co z Johnem? 

– John wyleciał. 

Claire  wydawało  się,  że  Nicholas  mówi  spokojnie,  ale  zaraz 

zrozumiała, że gotuje się ze złości. 

RS

background image

 

97 

–  Jest  bardzo  niewiele  rzeczy  w  życiu,  które  naprawdę  potrafią 

wyprowadzić  mnie  z  równowagi.  Kłamstwo  przewodzi  na  tej  liście  i  jest 

absolutnie niewybaczalne. Okazało się, że John od dłuższego czasu grał nie 

fair. Łgał mi w żywe oczy wiele razy. Potrzebował pieniędzy na hazardowe 

długi.  Najgorsze  jest  jednak  to,  że  przyłapany  wreszcie  na  kłamstwie,  nie 

okazał nawet odrobiny skruchy. 

Każde  słowo  Nicholasa  wbijało  się  w  serce  Claire  niczym  sztylet. 

Równie  dobrze  mógł  mówić  teraz  o  niej.  Otworzyła  usta,  żeby  coś 

powiedzieć, ale zaraz zrezygnowała. Co ma zrobić? Błagać? 

– Jedyna rzecz, jaka cieszy mnie w tej chwili, to fakt, że juz więcej go 

nie zobaczę – dodał. 

Claire  zatrzepotała  rzęsami,  żeby  powstrzymać  łzy.  Jej  serce  biło  jak 

oszalałe. 

– Bardzo mi przykro – wyszeptała z trudem. 

Nicholas  potrząsnął  głową  i  uśmiechnął  się,  co  tylko  bardziej  ją 

zasmuciło. 

–  Przeważnie  lepiej  panuję  nad  gniewem,  ale  rozmawiając  z  tobą, 

czuję się wyjątkowo swobodnie... 

– Nicholas – przerwała mu. – Muszę ci coś powiedzieć. 

– Czy coś cię martwi? – Spojrzał na nią niepewnie. 

– Nie. – Pokręciła głową. 

Jest  za  późno  na  wyznawanie  prawdy,  pomyślała.  Zdecydowanie  za 

późno. 

–  Nie,  nic  mnie  nie  martwi  –  zmieniła  ton.  –  Chcę  tylko  pomóc  w 

naprawieniu  sytuacji  w  Campbell.  Powiedz,  co  mam  robić,  kiedy 

wyjedziesz. 

RS

background image

 

98 

Przedstawił  jej  w  punktach  listę  najważniejszych  rzeczy,  na  które 

powinna zwrócić uwagę. Na koniec pocałował ją namiętnie. 

–  Nie  będę  dzwonił  –  powiedział  chwilę  później.  –  Oboje  będziemy 

bardzo zajęci.  Lepiej, żebym skoncentrował się na rozwikłaniu problemu i 

wrócił jak najszybciej. Ale... Cały czas będę żył wspomnieniem wczorajszej 

nocy. Mam nadzieję, że ty też. 

Claire  zamknęła  oczy  i  przytuliła  się  do  niego.  Jej  serce  przepełniał 

smutek. 

– Nigdy tego nie zapomnę – wyszeptała. Pocałował ją jeszcze raz, po 

czym spojrzał na zegarek. 

– Muszę już iść. 

– Rozumiem – westchnęła ciężko. – Powodzenia. Postaram się, żeby tu 

wszystko chodziło jak w zegarku. 

– Kiedy wrócę... 

– Zainstalujemy jacuzzi na tarasie – starała się zażartować, ale czuła, 

że  nie  wychodzi  jej  to  najlepiej.  –  Zaopiekujemy  się  kwiatami i będziemy 

pracować nad naszym bajkowym małżeństwem. 

Nicholas się zawahał. 

– Tak. Właśnie tak – powiedział niepewnie. 

Zebrał dokumenty z biurka, wrzucił je do teczki i wyszedł z biura. 

Chwilę  po  tym,  jak  zniknął  za  drzwiami,  zadzwonił  telefon.  Claire 

podniosła słuchawkę. 

– Biuro pana Monroe? 

– W czym mogę pomóc? – powiedziała grzecznie. 

– Jak cudownie słyszeć twój słodki głos. 

Haynes. Włosy stanęły jej dęba. Nerwowo zasłoniła słuchawkę ręką. 

RS

background image

 

99 

–  Czego  chcesz?  Skąd  w  ogóle  masz  mój  numer  i  dlaczego  tu 

dzwonisz? 

Były szef Sophie zaśmiał się szorstko. 

–  Sprawy  uległy  zmianie  –  syknął.  –  Wyszłaś  za  Nicholasa  Monroe, 

więc  chyba  nie  masz  problemów  z  gotówką.  Postanowiłem  zatem,  że 

zamkniemy  sprawę  w  najbliższy  piątek.  W  tym  samym  miejscu,  o  stałej 

godzinie i w ten sam co zwykle sposób. 

Claire  nie  była  w  stanie  wydusić  słowa.  Słyszała  tylko  urywany 

oddech szantażysty w słuchawce. 

– Zawiedź mnie – dodał po chwili – a będziesz długo żałować. 

–  Nie  możesz  tego  zrobić  –  wykrzyczała  w  panice.  –  Ja  nie  mam 

pieniędzy. Co ty opowiadasz? 

Było jednak za późno. Mężczyzna odłożył słuchawkę. 

Siedziała  dłuższą  chwilę  nieruchomo  i  przerażona  wpatrywała  się  w 

telefon.  Wiedziała,  że  to  głupie,  ale  miała  wrażenie,  że  Haynes  zaraz 

wpadnie do pokoju i zrobi jej krzywdę. 

Spróbowała  myśleć  trzeźwo.  Nie  miała  wyjścia,  musiała  zdobyć 

pieniądze. Ileż w tym wszystkim ironii, pomyślała. Przed ślubem nie miała 

pieniędzy,  ale  bardzo  chciała  spłacić  dług.  Teraz,  jako  żona  Nicholasa 

Monroe, mogła bez problemu wziąć pożyczkę, ale wolałaby tego nie robić. 

Bo kiedy już to zrobi, jej małżeństwo się skończy. 

Czas  do  końca  tygodnia  upłynął  jej  bardzo  szybko.  Ledwo  się 

obejrzała, a już stała w parku Greenhaul, niedaleko biura. 

Była  właśnie  pora  lunchu,  więc  wokół  kręciło  się  mnóstwo  ludzi  – 

zwykłych spacerowiczów, matek z dziećmi i biznesmenów. 

Claire przychodziła tu dość często. Szantażysta wiedział o tym, dlatego 

wybrał to miejsce. 

RS

background image

 

100 

Spacerowała nerwowo, przyglądając się przechodniom. Miała ze sobą 

pieniądze.  Teraz,  jako  żona  Nicholasa,  bez  problemu  dostała  pożyczkę  z 

banku. A jeszcze niedawno każdy bank wyśmiałby jej prośbę. 

Właściwie  jedyną  dobrą  stroną  tej  koszmarnej  sytuacji  wydawał  się 

fakt, że dziś sprawa szantażu zostanie definitywnie zamknięta. 

A kiedy już spłacę długi siostry, pomyślała Claire, odejdę z firmy na 

zawsze. Jeszcze dziś, zanim wróci Nicholas. Wiedziała, że to doprowadzi go 

do wściekłości i pewnie zaboli, tak jak ją bolało, tym bardziej że w końcu 

dopuściła do siebie myśl, że się w nim zakochała. 

O Boże, co też za bzdury wymyślała. Przecież Nicholas wcale się nie 

zmienił. Nie kocha jej i nie zamierza pokochać. Owszem, seks sprawił mu 

przyjemność, ale nie miał nic wspólnego z prawdziwymi emocjami. I to się 

nie  zmieni,  uświadomiła  sobie.  Pozostało  jedno  wyjście,  inaczej  przyjdzie 

jej  zwariować.  Poza  tym,  jak  mogłaby  z  nim  zostać,  skoro  od  samego 

początku  go  okłamywała?  Gdyby  spróbowała  cokolwiek  mu  wyjaśnić,  z 

pewnością by ją znienawidził, a tego również by nie zniosła. 

Nagle  dostrzegła  Gordona  Haynesa.  Postanowiła,  że  zaraz  po 

spotkaniu wróci do biura i złoży wypowiedzenie. Ze stanowiska asystentki 

i... żony. 

Kiedy Gordon podszedł, wyciągnęła do niego rękę z plastikową torbą. 

Torba  miała  logo  pobliskiej  księgarni,  a  pieniądze  wciśnięte  były  w  pustą 

okładkę po książce. 

– Proszę. Wszystko jest tak jak ostatnio – powiedziała. Haynes zajrzał 

do środka i zaśmiał się cicho. Wcisnął torbę do kieszeni kurtki. 

– Doskonale – powiedział wesoło. – Wiedziałem, że sobie poradzisz. 

RS

background image

 

101 

–  Nie  masz  pojęcia, przez  co  przeszłam,  żeby  je  zdobyć  –  warknęła, 

pragnąc  jak  najszybciej  zakończyć  spotkanie.  –Bierz  je  i  zniknij  z  mojego 

życia. Zrobiłam, co chciałeś, a teraz wreszcie daj mi spokój. 

Odwróciła się i chciała odejść. 

– Nie tak szybko. – Haynes położył rękę na jej ramieniu. Claire aż się 

wzdrygnęła. 

– Zabieraj łapy – wycedziła przez zęby. 

Cofnął  rękę,  ale  przyglądał  się  jej  z  taką  nienawiścią,  że  nie  była  w 

stanie zrobić kroku. Nie miała pojęcia, o co mu chodziło. 

–  Niech  pani  nie  wpada  w  panikę,  pani  Monroe  –  powiedział,  w 

szczególny sposób akcentując ostatnie dwa słowa. 

– Po prostu jeszcze z panią nie skończyłem. 

–  Ale  ja  skończyłam  z  panem,  panie  Haynes  –  warknęła.  –  Twoje 

milczenie zostało opłacone. Od dziś nie mam ci już nic do powiedzenia. 

–  To  mi  akurat  pasuje.  –  Jego  oczy  pociemniały  z  gniewu.  –  Wolę, 

żebyś  nie  gadała,  tylko  słuchała.  Bardzo  uważnie.  Bo  to,  co  powiem, 

dotyczy ciebie. 

– Wątpię. – Claire starała się być dzielna, ale do jej serca zakradł się 

strach. 

– Skoro tak uważasz, to nie ma sprawy – warknął ostrzegawczo. 

Chciała odejść, ale coś kazało jej zostać. 

– No dobrze, o co chodzi? – spytała. 

– Całkiem nieźle się ustawiłyście razem z siostrą, czyż nie? – Gordon 

się nachylił. – Mała Sophie wyszła za senatora, a teraz ty za szefa Monroe. 

Całkiem nieźle. 

Wcale jej się nie podobało, że Haynes mówi o tym w ten sposób. 

– A jaki to ma związek z nami? 

RS

background image

 

102 

 Powoli przejechał dłonią po łysinie. 

– Wiesz, miałem ciężkie życie. Teraz chcę to sobie wynagrodzić. I ty 

mi w tym pomożesz. 

–  Nic  z  tego.  Skończyliśmy  ten  temat.  Dostałeś,  czego  chciałeś.  – 

Claire  obawiała  się,  że  jej  słowa  wcale  nie  brzmią  tak  stanowczo,  jakby 

sobie tego życzyła. 

Gordon  zbliżył  się  do  niej  niebezpiecznie  blisko.  Poczuła 

nieprzyjemny zapach potu. 

–  Nie  najlepiej  mi  się  ostatnio  powodzi,  Claire.  Mam  już  tego  dość. 

Chciałbym  się  gdzieś  wyprowadzić.  Tobie  chyba  też  byłoby  to  na  rękę, 

prawda? Nie stać mnie jednak na przeprowadzkę, ale siedemset pięćdziesiąt 

tysięcy  dolarów  załatwiłoby  sprawę.  To  będzie  raptem  dziesięć  rat  po 

siedemdziesiąt  pięć  tysięcy.  W  poniedziałek  przyjdziesz  tu  z  pierwszą 

wpłatą. 

Czy on kompletnie oszalał? – pomyślała przerażona Claire. 

– Nie ma takiej możliwości... 

Nawet gdyby chciała, nigdy nie zdobędzie takich pieniędzy. 

Gordon wzruszył ramionami. 

– Lepiej się postaraj – wycedził przez zęby. 

– Bo jeśli nie, to co? Skrzywdzisz mnie? 

– Och nie, Claire – zaśmiał się złowieszczo. – Nie skrzywdzę ciebie, 

ale  twojego  męża.  Człowieka,  który  ma  pieniądze.  Na  przykład 

przypadkowym  strzałem  z  pędzącego  samochodu.  To  ostatnio  zrobiło  się 

popularne w Sydney. Albo któregoś dnia potrąci go samochód na przejściu 

dla pieszych. Cóż by to była za tragedia. A jaka strata dla miasta. 

Claire przeraziła się nie na żarty. Gordon mówił całkiem poważnie. 

– Proszę... – zaczęła i zrobiła krok w jego stronę. 

RS

background image

 

103 

– W poniedziałek – przerwał jej. – Dasz sobie radę – dodał i zniknął w 

tłumie. 

Patrzyła za nim i cała aż się trzęsła. Gordon Haynes właśnie zagroził, 

że zabije Nicholasa. Skąd ona weźmie tyle pieniędzy? 

Nie  miała  pojęcia,  ile  czasu  stała  jak  sparaliżowana.  Nagle  usłyszała 

znajomy  głos.  Cudowny  i  kochany,  którego  nie  spodziewała  się  tutaj 

usłyszeć. 

– Nicholas! – Odwróciła się w jego stronę. 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

RS

background image

 

104 

ROZDZIAŁ JEDENASTY 

 

Nicholas wrócił z podróży wcześniej. Pragnął jak najszybciej zobaczyć 

się z Claire. Odnalazł ją w pobliskim parku, do którego często chodziła  w 

porze  lunchu.  Kiedy  go  zobaczyła,  rzuciła  mu  się  w  ramiona  z 

niepohamowanym płaczem. Przytulił ją mocno, delektując się jej bliskością. 

Po  chwili  puściła  jego  szyję  i  odchyliła  głowę,  żeby  spojrzeć  mu  w 

oczy. 

– Nicholas, nic ci nie jest? Jesteś cały? Tak się cieszę, że cię widzę. 

–  Wszystko  w  porządku.  Tym  razem  nie  było  żadnych  burz  i 

niebezpieczeństw  –  żartował,  lecz  po  chwili  spoważniał.  –  Tęskniłem  za 

tobą  –  powiedział  bez  zastanowienia.  Pragnął  jej  gorąco,  gwałtownie, 

właśnie teraz. 

– Ja też za tobą tęskniłam. – Chwyciła go za ramiona i wpatrywała się 

w jego twarz. Chciała się upewnić, że jest tu z nią naprawdę. – To był taki 

długi tydzień. Cieszę się, że wróciłeś cały i zdrowy. 

–I  bezpieczny  jak  systemy  zabezpieczeń  Monroe  –  zażartował,  choć 

nie wywołało to uśmiechu na jej twarzy. 

Pocałował ją delikatnie w drżące usta. Odwzajemniła pocałunek. 

– Wróćmy do biura. Za dużo osób się tu kręci – zaproponował. 

–  Masz  rację.  Nie  powinniśmy  tak  stać.  –  Wzięła  go  pod  ramię  i 

ruszyli w stronę wyjścia. 

Gdy doszli do biura, Nicholas machinalnie skinął głową na powitanie 

pracownikom, ale myślał tylko o kobiecie, która szła u jego boku. Chciał jak 

najszybciej zostać z nią sam na sam. 

Ledwie  znaleźli  się  w  jego  gabinecie  i  zamknęli  za  sobą  drzwi, 

przywarł do niej w gorącym pocałunku, na który tak długo czekał. Poczuł, 

RS

background image

 

105 

jak ogarnia go pożądanie. Całym sercem pragnął być teraz blisko niej. Tak 

blisko, jak to tylko możliwe. 

– Czy mogę cię dotknąć? – Pomału rozpinał guziki jej bluzki, marząc o 

jedwabistym dotyku jej skóry. 

–  Nie  powinniśmy  tego  robić.  A  co  będzie,  jeśli  ktoś  wejdzie  do 

pokoju?  –  Próbowała  przywołać  się  do  porządku,  choć  w  tym  samym 

momencie nerwowymi ruchami pomagała mu zdjąć płaszcz i koszulę. 

–  Zamknąłem  drzwi  na  klucz.  –  Położył  ją  na  biurku.  Jedną  ręką 

chwycił kabel od telefonu i wyciągnął go z gniazdka. – To załatwi sprawę 

niepożądanych zakłóceń. 

W pokoju panowała cisza, przerywana jedynie monotonnym szumem 

klimatyzatora i miłosnymi jękami. 

Nicholas sięgnął do spódnicy Claire. Nagle zawahał się. Nie był wcale 

pewien, czy nie postępuje zbyt gwałtownie i czy ona też tego pragnie. 

–  Nie  przerywaj  –  szepnęła,  rozpinając  mu  pasek  przy  spodniach  i 

kładąc jego dłonie na suwaku spódnicy. 

Tak,  nie  miał  już  wątpliwości.  Oboje  pragnęli  się  równie  mocno.  Ta 

świadomość zadziałała na niego podwójnie podniecająco. 

Nagle dobiegł go jej stłumiony jęk. 

– Musimy się zabezpieczyć. 

Ostatnim razem nie pomyśleli o tym. Kiedy leżeli później obok siebie i 

zapytał  ją  o  to,  powiedziała,  że  dobrze  zna  swój  cykl  i  z  pewnością  nie 

będzie problemu. 

– Zadbam o to. – Przyglądał się jej nagiemu ciału z podziwem. – Za 

każdym razem, kiedy na ciebie patrzę, jesteś coraz piękniejsza. 

Zarumieniła  się.  Oplotła  rękami  jego  szyję,  pieszcząc  czubkami 

palców kark. 

RS

background image

 

106 

– Ty też jesteś piękny. Jesteś najprzystojniejszym mężczyzną, jakiego 

kiedykolwiek widziałam. 

Uśmiechnął się zmieszany. 

– A ilu ich widziałaś? 

– Wiesz, co miałam na myśli. 

Uśmiechali  się  do  siebie,  patrząc  sobie  głęboko  w  oczy.  Nicholas 

wiedział  dobrze,  że  teraz  z  całą  pewnością  jej  myśli  i  ciało  należały  tylko 

niego. 

– Tak, wiem i dziękuję za komplement. Teraz pozwól, że pokażę ci, co 

ja miałem na myśli i co chciałbym z tobą zrobić. 

Poprzednim  razem  kochali  się  czule  i  delikatnie.  W  pokoju  panował 

półmrok, a za oknem szalała burza. Nie mógł widzieć jej zbyt dokładnie, ani 

słyszeć jej cichych jęków. 

Tym razem chciał na nią patrzeć. Jej skóra miała złocisty kolor i była 

gładka jak jedwab. Kiedy pieścił jej ciało, Claire drżała z rozkoszy. Całował 

ją, a ona odwzajemniała pocałunki. Wspólnie osiągnęli spełnienie. 

Weekend  minął,  choć  trudno  powiedzieć,  żeby  był  spokojny.  Claire 

miała poważne problemy. Wydawało się jej, że już nie może być gorzej. 

W poniedziałek w porze lunchu, kiedy miała spotkać się z Haynesem, 

żeby  dać  mu  siedemdziesiąt  pięć  tysięcy  dolarów,  wyrwała  się  z  biura  i 

poszła do parku. Tam przekazała bezdomnemu mężczyźnie zdjęcie Haynesa, 

które  wydrukowała  z  jego  strony  internetowej.  Wręczyła  mu  też  kopertę, 

zawierającą list, który mężczyzna miał dostarczyć: 

Potrzebuję więcej czasu. Nie mogę zapłacić jednorazowo takiej sumy. 

Spotkamy  się  za  miesiąc  i  wtedy  zapłacę  ci  dziesięć  tysięcy  dolarów. 

Porozmawiamy też o spłacie pozostałej kwoty. 

RS

background image

 

107 

Dzień  później  Haynes  przystąpił  do  akcji  zastraszania.  Dzwonił  do 

biura, spacerował koło baru, gdzie Claire zwykle kupowała lunch dla siebie i 

Nicholasa. 

Żeby  zmylić  prześladowcę,  zmieniła  przyzwyczajenia.  Omijała 

ulubione  miejsca,  nie  odbierała  żadnych  telefonów  w  biurze,  dopóki  nie 

upewniła się, kto dzwoni. 

Pod koniec miesiąca, w wyznaczonym dniu, pobrała pełną kwotę salda 

debetowego  na  karcie  kredytowej  i  zapłaciła  Haynesowi  dziesięć  tysięcy 

dolarów. Przyjął pieniądze, ale nalegał na spłatę pozostałej części. 

Niestety,  niechcący  zdradziła  się,  że  Nicholas  nie  wie  nic  o  jej 

problemach  i  że  stara  się  go  ochronić  przed  tą  wiadomością.  Haynes 

wykorzystał jej słabość i zagroził, że jeśli w ciągu sześciu dni nie zapłaci mu 

pozostałych  sześćdziesięciu  pięciu  tysięcy  dolarów,  życie  Nicholasa 

znajdzie się w niebezpieczeństwie. 

Claire  żałowała,  że  nie  może  powiedzieć  mężowi  prawdy  i  prosić  o 

pomoc. Gdyby to zrobiła, Nicholas dowiedziałby się, że okłamywała go od 

samego początku. Mógłby ją odrzucić i wykreślić ze swego życia, a wtedy 

Haynes miałby do niego łatwy dostęp. Nie wątpiła, że szantażysta naprawdę 

gotów jest zabić Nicholasa. 

Ze  strachu  o  męża  bała  się  ryzykować,  ale  musiała  znaleźć  jakiś 

sposób, żeby rozwiązać swój problem. W ciągu tych sześciu dni powinnam 

zebrać jak najwięcej pieniędzy, rozmyślała, nie mając jeszcze pojęcia, skąd 

weźmie taką sumę. A potem trzeba będzie przekonać Haynesa, żeby zgodził 

się  na  spłatę  reszty  w  mniejszych  kwotach.  I  wydobyć  z  niego 

przyrzeczenie, że nie skrzywdzi Nicholasa. Nigdy. 

Ułożyła cały plan, lecz mimo to dni spędzone na rozmyślaniu i próbie 

chronienia  Nicholasa,  zupełnie  ją  wyczerpały.  Żołądek  miała  ściśnięty, 

RS

background image

 

108 

ciągle czuła mdłości. Gdyby ktoś jej kiedyś powiedział, że do takiego stanu 

doprowadzi ją zdenerwowanie, wyśmiałaby go. Ale teraz na własnej skórze 

przekonała się, jak można reagować na stres. Szczęśliwie do tej pory udało 

się  jej  ukryć  najgorszą  prawdę  przed  Nicholasem,  ale  było  to  niezwykle 

trudne. 

Pewnego dnia pojechali wypocząć na słońcu i posadzić kwiaty wzdłuż 

alei  drzew  w  ich  posiadłości.  Claire  była  wdzięczna  za  możliwość 

oderwania się od zmartwień. 

– Źle się czuję, siedząc tutaj i patrząc, jak ty pracujesz. –Odchyliła się 

na krześle. 

Nicholas się wyprostował. Miał na sobie dżinsowe szorty i granatową 

koszulkę. W sportowym stroju wyglądał kusząco. 

– Nie masz powodu, żeby czuć się źle. Jeśli będziesz tak rwać się do 

pomocy, zacznę cię wykorzystywać. 

– Akurat. Tak jakbym pozwoliła się wykorzystać. 

– A gdybym poprosił, żebyś usługiwała mi w jacuzzi? Umyj mi plecy! 

Podaj mi szampana! Czy takie wykorzystywanie by ci nie przeszkadzało? 

– Pewnie oczekiwałbyś też, że przyniosę ci truskawki? – powiedziała, a 

zaraz potem przypomniała sobie pierwszą wizytę tutaj. – Ale jacuzzi nie jest 

gotowe. Prosili, żeby nie używać go jeszcze przez kilka dni. 

–  Wiem.  –  Nicholas  wsadził  ostatni  kwiat  do  ziemi  i  podlał  dużą 

ilością wody. – Jednak wizja zanurzenia się w chłodnej wodzie jest dla mnie 

bardzo  kusząca.  –  Otrzepał  ręce  z  piasku.  –  O  czym  teraz  marzysz?  O 

chłodnym drinku? O lodach? Musi być coś, na co masz ochotę. Powiedz mi, 

co to jest. 

RS

background image

 

109 

Marzę  o  tym,  żebyś  był  bezpieczny  –  pomyślała.  I  o  gorącym 

pocałunku – ta myśl pojawiła się nieoczekiwanie. Claire przypomniała sobie 

wszystkie namiętne chwile, jakie przeżyli w ciągu ostatnich kilku tygodni. 

Wspomnienia... To mi  właśnie pozostanie, kiedy już Nicholas będzie 

bezpieczny i będę mogła go zostawić. 

Spuściła wzrok, by nie zauważył smutku w jej oczach. 

– Mam ochotę na sorbet owocowy –powiedziała szybko. 

– To chodźmy kupić ten sorbet. – Wyciągnął rękę i pomógł jej wstać. – 

Daj mi dwie minuty. Wezmę prysznic, zmyję z siebie ten piasek i idziemy. 

Wolałaby zostać w domu. Tu czuła się najbezpieczniej. Nie umiałaby 

jednak wyjaśnić tego Nicholasowi. 

– W porządku – odparła. – A dokąd pójdziemy? Nie wiem, czy gdzieś 

w okolicy można kupić sorbet owocowy. 

–  Coś  wymyślimy  –  powiedział  z  charakterystyczną  dla  siebie 

pewnością. 

Zgodnie  z  obietnicą  w  ciągu  kilku  minut  był  gotowy  do  wyjścia. 

Podszedł do niej, wkładając po drodze świeżą koszulkę. Patrzyła z czułością 

na jego muskularny tors. 

Wyszli  na  cichą  ulicę.  Wokół  nie  widać  było  żadnych  samochodów. 

Nicholas  otworzył  bramę  garażu.  Claire  zdziwiła  się,  gdyż  poprowadził  ją 

do innego samochodu niż zwykle. 

– Jaki piękny wóz – pochwaliła. – Czyje to auto? 

 Nicholas patrzył na nią z uśmiechem. Po chwili wręczył jej kluczyki i 

oświadczył: 

–  Twoje.  To  prezent  ode  mnie.  Mam  nadzieję,  że  naprawdę  ci  się 

podoba. 

RS

background image

 

110 

Nie  mogła  uwierzyć,  że  dawał  jej  w  prezencie  samochód.  Tak  po 

prostu.  Za  każdym  razem,  kiedy  wydawało  jej  się,  że  już  go  dobrze  zna, 

zaskakiwał  ją  czymś  nowym.  Nie  wiedziała,  ile  jeszcze  niespodzianek  ją 

czeka. 

– Nic mi o tym wcześniej nie wspomniałeś. – Wpatrywała się w niego 

zdumiona, nie mogąc wydusić ani słowa. Dopiero po dłuższej chwili zaczęła 

oglądać auto. – Nie możesz tak po prostu kupować mi samochodu. 

–  Ależ  mogę.  To  równie  proste  jak  zakup  sorbetu  owocowego  w 

słoneczny dzień. Na tym właśnie polega idea niespodzianki. Trzymać ją w 

tajemnicy aż do chwili, gdy można już wręczyć prezent wybranej osobie. – 

Wskazał na miejsce dla kierowcy. – Wypróbujmy go! 

Claire wsiadła, zapięła pasy i włączyła silnik. 

– Nicholas... 

– Wiem, wiem. Jestem wspaniałym facetem, a ty jesteś szczęśliwa, że 

zostałaś moją żoną. – Pochylił się w jej stronę i dał jej szybkiego całusa. – Ja 

też się cieszę, że jesteś moją żoną. 

Im  więcej  pieniędzy  na  nią  wydawał,  tym  bardziej  rosło  w  niej 

poczucie winy. Odsunęła te myśli i ruszyła przed siebie. 

– W którą stronę mam jechać? 

W  drodze  do  miasta  Claire  rozglądała  się  dookoła,  patrząc,  czy  w 

mijanych samochodach nie zauważy Haynesa. Jednak bez przeszkód dotarli 

na miejsce. Claire zaparkowała z ulgą. 

Zdumiała  się,  gdy  się  okazało,  jak  wytwornie  jest  urządzona  mała 

restauracja, do której wprowadził ją Nicholas. 

–  Nie  wiem,  czy  nas  tu  wpuszczą.  Nie  jesteśmy  chyba  odpowiednio 

ubrani. 

RS

background image

 

111 

W środku nie było zbyt wiele osób. Pora lunchu już dawno minęła, a 

goście, którzy przychodzili tu na kolację, jeszcze się nie pojawili. 

Kiedy  usiedli  z  daleka  od  dużych  przeszkolonych  okien,  Claire 

uśmiechnęła się do męża. 

– Udało nam się wejść tutaj tylko dzięki mojej bluzce ze sztucznego 

jedwabiu. Zrekompensowała nawet twój brak koszuli i krawata. 

– Chcesz powiedzieć, że to nie zasługa mojego czarującego uśmiechu? 

Nicholas  przeniósł  rozbawiony  wzrok  na  kelnerkę,  która  właśnie 

podeszła do ich stolika. Dziewczyna się zarumieniła. 

– Poproszę sorbet brzoskwiniowy – zamówiła Claire. 

– Dla mnie to samo – rzekł bez przekonania. – Dziękuję. 

–  Nie  powinieneś  się  tak  zachowywać  –  zganiła  go  Claire,  gdy 

dziewczyna się oddaliła. – Wiesz chyba, że twój uśmiech ma niszczycielską 

moc. Teraz ta dziewczyna do końca dnia będzie się przez ciebie jąkać. 

Nicholas pokręcił głową. 

– Jak w takim razie tobie udało się oprzeć mojemu urokowi? 

Zaśmiała  się,  ale  zauważyła,  że  zadał  to  pytanie  całkiem  serio. 

Spoważniała. 

–  Jesteś  bardzo  atrakcyjnym  mężczyzną.  Naprawdę  tak  uważam. 

Kiedy się uśmiechasz, jestem zgubiona. 

Po jego spojrzeniu i przyspieszonym oddechu poznała, że odebrał jej 

wypowiedź  bardzo  osobiście.  Sama  z  trudem  panowała  nad  emocjami. 

Kochała go, a z upływem czasu on także zbliżył się do niej. 

Gdyby tylko... 

Nie,  zbyt  wiele  ich  dzieliło.  Za  dużo  było  też  kłamstw.  A  Nicholas 

cenił szczerość i prawdomówność. Tymczasem ona od samego początku go 

oszukiwała. Poza tym nigdy jej nie pokocha. Nigdy. 

RS

background image

 

112 

–Nie jestem bardziej interesujący niż większość mężczyzn. 

– Być może. 

Odsunęła  na  bok  ponure  myśli.  Może  to  miłość  zaślepiła  ją  do  tego 

stopnia,  że  wydawał  jej  się  najprzystojniejszy  na  świecie.  Wszystko,  co 

dotyczyło Nicholasa, miało dla niej niezwykły urok. 

– Twój uśmiech odzwierciedla twój charakter. Jesteś silny, uprzejmy, 

hojny. Spójrz tylko, jak mną zawładnąłeś w ciągu ostatnich kilkunastu dni. 

–  O  ciebie  warto  było  się  starać.  –  Uniósł  jej  dłoń  do  ust.  Jak  na 

mężczyznę, który nie wierzył w miłość, naprawdę się starał, żeby czuła się 

dopieszczona i pożądana. 

Sorbet  był  wyśmienity.  Zaczęli  rozmawiać  na  temat  nowego 

samochodu.  Podobnie  jak  zdarzało  się  to  wcześniej,  Nicholas  intuicyjnie 

wyczuł  jej  obawy  i  spokojnie  wyjaśniał  wszystkie  techniczne  zawiłości. 

Claire  sprawiało  przyjemność  patrzenie  na  niego  i  słuchanie,  choć  tematy 

motoryzacyjne były jej kompletnie obce. 

–  Pewnie  nie  masz  pojęcia,  o  czym  mówię  –  Nicholas  po  chwili  się 

zreflektował. 

– Najmniejszego – odpowiedziała z uśmiechem. 

– I chyba zupełnie cię to nie obchodzi – spoważniał. 

– Ależ obchodzi – próbowała go przekonać. – Ja po prostu nie... 

– Nie dbasz o to. Zrozumiałem. – Miał najwyraźniej zamiar jeszcze się 

z nią podroczyć, ale w tym momencie zadzwonił jego telefon komórkowy. 

Wyjął go z kieszeni spodni. – Hmm, to Forrester. 

– Więc odbierz. To może być coś ważnego.  

Uśmiechnął się i nacisnął przycisk telefonu. 

– Monroe, słucham. 

RS

background image

 

113 

Rozmowa  nie  byk  zbyt  długa,  ale  z  odpowiedzi  Nicholasa  Claire 

mogła  wywnioskować,  o  co  chodzi.  Kiedy  skończył,  aż  podskoczyła  z 

radości. 

– Mamy ten kontrakt! Mamy ten kontrakt! 

Kilku  gości  restauracji  odwróciło  się  w  ich  stronę.  Niektórzy  się 

uśmiechali.  Claire,  ignorując  ich  obecność,  chwyciła  Nicholasa  za  ręce  i 

mocno uścisnęła. 

– Jestem taka dumna. Wiedziałam, że wybiorą twoją ofertę, bo Monroe 

to najlepsza firma. Ty jesteś najlepszy. Nie mówiłam ci tego? 

– Tak, mówiłaś. – Nicholas uśmiechnął się, uradowany jej reakcją. – 

Chodźmy do domu. – Położył kilka banknotów na stoliku i poprowadził ją 

do drzwi. 

Czuł się lekko i radośnie. Nie tylko z powodu sfinalizowania umowy z 

Forresterem,  ale  też  z  powodu  prawdziwej  radości,  jaką  widział  w  oczach 

Claire.  Ostatnie  tygodnie  były  dla  niej  bardzo  trudne.  Chociaż,  prawdę 

mówiąc, nie bardzo rozumiał dlaczego. 

Czy  po  prostu  gorzej  się  czuła,  czy  trapi  ją  jakiś  problem?  – 

zastanawiał się. 

Miał nadzieję, że to nie on był przyczyną jej złego samopoczucia. W 

ciągu  ostatnich  tygodni  uświadomił  sobie,  jak  ważne  dla  niego  jest  jej 

szczęście.  Rosnące  uczucie  do  żony  zaczęło  przepełniać  go  obawą.  Claire 

łatwo  mogłaby  go  teraz  zranić.  Wciąż  nie  umiał  zapomnieć,  jak  kiedyś 

został skrzywdzony jego ojciec. 

Nie,  dałby  sobie  głowę  uciąć,  że  Claire  była  zupełnie  inna.  Przede 

wszystkim  była  szczera,  dobra  i  uczciwa  aż  do  szpiku kości.  Nie  miała  w 

sobie absolutnie nic z manipulantki, jaką była jego matka. Mimo że ostatnio 

się z nią pogodził, rany w sercu pozostały. 

RS

background image

 

114 

–  Chciałbyś  poprowadzić  mój  samochód  w  drodze  do  domu?  – 

zapytała. 

– Może dam się jakoś przekonać. – Wyciągnął rękę po kluczyki. 

Claire czuła się bardzo zmęczona. 

– Możesz się zdrzemnąć, jeśli chcesz. Nie pierwszy raz będę odwoził 

cię śpiącą do domu. 

Usiadła gwałtownie. 

– Nie, nie będę spała. Dotrzymam ci towarzystwa. 

Widział, że z trudem panowała nad sennością, i obiecał sobie, że jak 

tylko  dotrą  do  domu,  zmusi  ją  do  krótkiej  drzemki.  Najwyżej  położy  się 

razem z nią. Na samą myśl o tym poczuł podniecenie. 

Będziemy  tylko  spać,  zganił  się  w  duchu.  Jest  zbyt  zmęczona  na 

cokolwiek innego. 

Pomyślał,  że  położy  się  obok  i  będzie  napawał  się  jej  widokiem  i 

zapachem. Wiele razy już tak robił, kiedy otwierał rano oczy i nie chciał jej 

budzić. Oczywiście, gdy już się wyśpi i będzie miała więcej siły... 

Claire  spała  mocno,  a  kiedy  się  obudziła,  zobaczyła  wpatrzonego  w 

siebie  Nicholasa.  Pocałował  ją,  zupełnie  jakby  czekał,  aż  otworzy  oczy. 

Jeden pocałunek, potem kolejny, aż w końcu znów zaczęli się kochać. 

Potem Claire przytuliła się do niego, oplotła rękami w pasie, a głowę 

złożyła  na  jego  ramieniu.  Czuła,  że  tu  jest  właśnie  jej  miejsce,  jej  dom,  o 

którym marzyła całe życie. 

–  Kocham  cię,  Nicholas  –  odważyła  się  wyszeptać.  –  Cokolwiek  się 

stanie, chcę, żebyś wiedział, że bardzo cię kocham. 

Nicholas nie odpowiedział. Wkrótce Claire również zapadła w sen. 

 

 

RS

background image

 

115 

ROZDZIAŁ DWUNASTY 

 

Następnego dnia rano Claire zaniepokoiły dziwne objawy: piersi miała 

nabrzmiałe i bolesne, co chwila musiała biegać do toalety, a żołądkiem bez 

przerwy  targały  mdłości.  Na  domiar  złego  niepokojąco  spóźniał  się  jej 

okres. 

O  trzeciej  po  południu  tego  samego  dnia  stała  w  pustym  gabinecie 

Nicholasa, kolejny raz czytając napisaną przez siebie notatkę. 

Musiałam  wyjść  do  domu  wcześniej.  Mam  nadzieję,  że  się  nie 

gniewasz. Jutro postaram się wszystko nadgonić. Claire. 

Drżącą ręką położyła kartkę na biurku w miejscu, w którym Nicholas z 

łatwością będzie mógł ją znaleźć po powrocie do gabinetu. 

Teraz nie chciała się z nim widzieć. 

Potrzebuję  tylko  trochę  czasu,  myślała  gorączkowo.  Muszę  sobie 

wszystko przemyśleć i jakoś to poukładać. 

Wsiadła  do  windy  i  nacisnęła  przycisk  podziemnego  garażu. 

Szczęśliwie winda była pusta. Claire nie potrzebowała towarzystwa. Oparła 

się o ścianę i zamknęła oczy. 

Powinnam  była  się  domyślić,  ganiła  się.  Wszystkie  znaki  na  to 

wskazywały. Dlaczego nie byliśmy bardziej ostrożni za pierwszym razem? 

Cóż, za późno na użalanie się nad sobą. Była w ciąży. Gdy tylko o tym 

pomyślała, jej dłoń w obronnym geście spoczęła na dole brzucha. Czuła, że 

ogarnia ją panika. 

Jakoś  sobie  poradzę,  uspokajała  się.  Nie  mogła  stłumić  rosnącego 

uczucia dumy z powodu rozwijającego się w niej nowego życia. Życia, które 

zapoczątkowali wspólnie z Nicholasem. 

RS

background image

 

116 

Zaopiekuję się tobą, maleństwo, pomyślała z czułością. Niezależnie od 

wszystkiego obiecuję, że będę się o ciebie troszczyć. 

W czasie lunchu była u lekarza, a później, choć było za wcześnie, żeby 

wracać  do  domu,  czuła,  że  nie  może  zostać  w  biurze  ani  minuty  dłużej. 

Nawet gdyby od tego zależało jej życie. 

Nicholas  miał  jakieś  spotkanie  na  drugim  końcu  miasta.  Zawsze 

jeździł z ochroniarzem, więc nie musiała się o niego bać. Zadzwonił zaraz, 

kiedy dotarł na miejsce, toteż wiedziała, że nic mu nie grozi. Miał wrócić do 

biura  przed  czwartą,  a  ona  potrzebowała  czasu  na  przemyślenie  sytuacji, 

zanim znów się z nim spotka. 

Kiedy  winda  stanęła,  Claire  wysiadła  i  ruszyła  w  stronę  swojego 

nowego samochodu. 

Pójdę do domu, poukładam sobie wszystko w głowie i zastanowię się, 

co dalej. A kiedy już będę gotowa... 

– Czekałem na panią, pani Monroe – głos Gordona Haynesa przerwał 

jej  rozmyślania.  Mężczyzna  wyszedł  zza  zaparkowanej  półciężarówki  i 

zagrodził Claire drogę. 

W  pierwszej  chwili  pomyślała  o  swoim  mężu,  ale  na  szczęście 

Nicholas  był  bezpieczny  Nie  zdążyła  dotrzeć  do  swojego  samochodu,  gdy 

Haynes złapał ją mocno za nadgarstek, wyrwał jej z ręki kluczyki i rzucił je 

w głąb parkingu. 

–  Co  ty  wyprawiasz?  To  boli!  –  krzyknęła,  próbując  się  wyrwać. 

Napastnik był jednak silniejszy. 

–  Zadam  ci  jeszcze  więcej  bólu,  jeśli  nie  będziesz  ze  mną 

współpracować – warknął, przyciskając ją do ściany między zaparkowanymi 

autami.  –  Wsiadaj  do  samochodu.  Wymyśliłem  lepszy  sposób,  żeby 

odzyskać pieniądze. Porywam cię, Claire, a twój mąż zapłaci niezły okup. O 

RS

background image

 

117 

wiele większy niż suma, jaką ty miałaś mi zwrócić. Będę bogaty. Wreszcie 

skończą się moje problemy. Idealny plan! 

–  Policja  cię  znajdzie  i  skończysz  w  więzieniu  –  Claire  próbowała 

przemówić mu do rozsądku. 

–  Nie  piśniesz  nikomu  ani  słowa.  –  Haynes  popchnął  ją  w  kierunku 

półciężarówki. – Chyba nie sądzisz, że zostawię cię przy życiu, żebyś mogła 

opowiedzieć całą historię? 

O Boże, on chciał ją zabić! 

– Sophie... Sophie będzie wiedziała, że to ty. I zawiadomi policję. 

–  Gdy  jej  powiem,  co  cię  spotkało,  przede  wszystkim  będzie  się 

martwić o siebie. 

W jego głosie było tyle złości, że Claire niemal przestała oddychać. 

–  Będę  krzyczeć!  Na  pewno  ktoś  mi  pomoże.  Nie  wywiniesz  się  z 

tego. 

– Proszę bardzo, krzycz sobie, jeśli masz ochotę. Nikt cię nie usłyszy. 

– Zaśmiał się jak obłąkany. Jego oczy także zdradzały objawy szaleństwa. – 

Rozejrzyj się dookoła, moja droga. Jesteśmy tu sami. 

Nie pozwolę mu się zabić, myślała w panice Claire. Muszę ciągnąć tę 

rozmowę i spróbować się uwolnić. 

– Skąd wiedziałeś, że tu będę o tej porze? Nigdy nie wychodzę z biura 

tak wcześnie. 

– Zamierzałem na ciebie poczekać. Na szczęście ułatwiłaś mi zadanie. 

– Wiele osób dzisiaj wcześniej wychodzi – blefowała. – Za chwilę tu 

będą. 

–  Próbuj  dalej.  –  Pokręcił  głową  i  wykrzywił  usta,  popychając  ją  do 

otwartych drzwi samochodu. – Wsiadaj! 

– Nie! – krzyknęła i odepchnęła go najmocniej, jak potrafiła.  

RS

background image

 

118 

Cofnął się o krok, ale nim zdołała rzucić się do ucieczki, wykręcił jej 

rękę i mocno przytrzymał. 

Claire  zaczęła  krzyczeć,  ile  sił  w  płucach.  Próbując  wyrwać  się  z 

uścisku, starała się kopnąć i ugryźć napastnika. 

– Przestań! – Zza pleców usłyszała czyjś krzyk. – Puść ją natychmiast! 

Napastnik  zaklął  ordynarnie,  po  czym  pchnął  ją  tak  mocno,  że 

uderzyła  głową  w  szybę  samochodu.  Poczuła  ostry,  przeszywający  ból. 

Zanim osunęła się na ziemię, zobaczyła biegnącego w jej stronę Nicholasa. 

Potem straciła przytomność. 

– Claire! – krzyknął Nicholas. 

Biała  półciężarówka  z  piskiem  opon  wyjechała  z  garażu.  Miała 

wprawdzie  nieczytelne  tablice  rejestracyjne,  jednak  Nicholas  zdążył 

przyjrzeć się kierowcy. 

– O mój Boże, Claire! – krzyczał, klękając przy nieprzytomnej żonie. – 

Proszę, trzymaj się! 

Leżała  oparta  o  samochód.  Twarz  miała  bladą.  Nie  krwawiła 

wprawdzie,  ale  widział,  jak  mocno  uderzyła  w  szybę,  kiedy  ten  drań  ją 

popchnął.  Na  głowie  miała  wielkiego  guza.  Oby  tylko  nie  doznała 

wstrząśnienia mózgu, myślał przerażony Nicholas. 

Jego  złość  rosła  z  każdą  chwilą.  Pragnął  dorwać  tego  bandytę  i 

odpłacić mu za to, że ją skrzywdził. 

Kim on był? – zastanawiał się. Czy znał Claire? A może to po prostu 

zwykły napad? 

Teraz  najważniejsze  było  zdrowie  i  życie  jego  żony.  Sprawą 

napastnika zajmie się później. 

– Trzymaj się, kochanie. Wszystko będzie dobrze. 

RS

background image

 

119 

Nie  wiedział,  czy  w  ogóle  go  słyszy,  jednak  na  wszelki  wypadek 

próbował uspokoić głos. Jeśli coś jej się stanie... Złapał ją za nadgarstek. 

–  Grzeczna  dziewczynka  –  powiedział,  kiedy  wyczuł  puls.  Wyjął 

telefon  komórkowy  i  zadzwonił  po  pogotowie.  –Parking  podziemny 

budynku Globalnych Systemów 

Bezpieczeństwa  Monroe  –  przekazał  adres.  –  Moja  żona  została 

zaatakowana  i  pchnięta  na  samochód  –  tłumaczył.  –Jest  nieprzytomna.  Z 

tyłu głowy ma guz, ale nie krwawi. Nie wiem jednak, jakich innych obrażeń 

doznała. 

– Niech pan nie próbuje jej ruszać – usłyszał w słuchawce. – Karetka 

jest już w drodze. 

– Proszę się pospieszyć. 

Zawiadomił  też  policję  i  szefa  ochrony  budynku,  prosząc,  żeby  za 

wszelką cenę postarali się znaleźć tę półciężarówkę. 

Czekał niecierpliwie na karetkę, siedząc obok Claire i wpatrując się w 

nią nieruchomym wzrokiem. Tak bardzo się bał, że mógłby ją stracić. 

Co ja bym bez niej zrobił? – zastanawiał się. Ależ ze mnie głupiec. Jak 

mogłem do tego dopuścić? Jak mogłem jej nie upilnować? I... jak mogłem 

jej nie kochać? W dodatku ją również zmuszałem do tłumienia uczuć! Co mi 

przyszło  do  głowy,  żeby  ustalić  takie  idiotyczne  zasady.  Głupiec,  głupiec, 

głupiec! 

–  Kiedy  odzyskasz  przytomność,  Claire,  czeka  nas  długa  rozmowa. 

Tylko proszę, ocknij się. 

Wreszcie  nadjechała  karetka.  Droga  do  szpitala  wydawała  się 

Nicholasowi nieznośnie długa. Ruszył za ambulansem swoim samochodem, 

modląc się, żeby jechali szybciej. 

Kiedy dotarli na miejsce, nie chciał odstąpić Claire. 

RS

background image

 

120 

– Co się dzieje? Dokąd ją zabieracie? – dopytywał się. 

–  Zajmiemy  się  nią,  proszę  pana.  Pan  musi  tu  zostać.  Proszę  w  tym 

czasie przejść do rejestracji. Trzeba będzie wypełnić dokumenty. 

Kogo obchodzą teraz dokumenty? – rozzłościł się w duchu. 

–  Nazywam  się  Nicholas  Monroe.  Jestem  szefem  Globalnych 

Systemów  Bezpieczeństwa  Monroe.  To  jest  moja  żona  Claire  Monroe. 

Proszę zadbać, żeby miała najlepszą opiekę. Pieniądze nie grają roli. 

Jego słowa nie spotkały się jednak z pozytywnym przyjęciem. W tym 

szpitalu  niezależnie  od  pieniędzy  i  pozycji  wszystkimi  pacjentami 

opiekowano się jednakowo. 

Nicholas  ugryzł  się  w  język  i  posłusznie  poszedł  do  rejestracji.  Nie 

mógł jednak opanować zniecierpliwienia. Chciał być blisko Claire, widzieć 

ją i pilnować, czy naprawdę niczego jej nie brakuje. 

Dopiero ponad godzinę później otrzymał pierwsze informacje o stanie 

jej  zdrowia.  Kiedy  lekarz  wszedł  do  poczekalni  i  wywołał  jego  nazwisko, 

zerwał  się  z  krzesła  gotów  rozszarpać  każdego,  kto  będzie  miał  dla  niego 

niepomyślne wiadomości. Claire musiała być zdrowa! 

– Jak ona się czuje? Co jej dolega?  Czekam tu już sześćdziesiąt pięć 

minut! 

–  Z  pańską  żoną  wszystko  będzie  w  porządku  –  stwierdził  lekarz.  – 

Proszę za mną. Zaprowadzę pana do niej i wtedy porozmawiamy. 

Nicholas czuł, że drżą mu kolana, ale ruszył za lekarzem. 

– Pani Monroe leży tutaj. – Doktor wskazał drzwi jednoosobowej sali. 

Claire  leżała  na  łóżku  ubrana  w  szpitalną  koszulę.  Oczy  miała 

zamknięte,  a  twarz  nadal  bladą.  Kiedy  wszedł  do  sali,  uniosła  powieki  i 

spojrzała na niego z uśmiechem. 

– Nicholas! Powiedzieli mi, że mnie tu przywiozłeś. 

RS

background image

 

121 

– Odzyskałaś przytomność – ucieszył się. Usiadł przy niej i chwycił ją 

za rękę. – Jak się czujesz? 

– Głowa mnie boli i mam mdłości. Ale poza tym nie najgorzej. 

Lekarz zaczął opowiadać o stanie zdrowia Claire. Nicholas nie patrzył 

na  niego.  Nie  spuszczał  wzroku  z  żony,  jednocześnie  słuchając  uważnie. 

Szczęśliwie wyglądało na to, że poza lekkim wstrząśnieniem mózgu Claire 

nic poważniejszego nie dolega. 

Doktor  żartował  sobie  nawet,  że  Claire  ma  mocną  głowę.  Nicholas 

uśmiechnął się z przymusem. Być może później będzie w stanie śmiać się 

szczerze. Na razie strach nadal go nie opuszczał. 

Mógł ją przecież stracić. Nigdy nie darowałby sobie, że nie wyznał jej, 

jak bardzo ją kocha. I że nie wyobraża sobie życia bez niej. 

Do diabła, nie zdawał sobie sprawy ze swych uczuć aż do chwili, gdy 

omal  jej  nie  stracił.  Znów  pomyślał,  jaki  z  niego  głupiec.  Kochał  Claire. 

Gdyby tylko uzyskał pewność, że i ona go kocha... 

Odwrócił  głowę  i  spojrzał  na  lekarza.  Tak  bardzo  chciał,  żeby  już 

sobie poszedł i zostawił ich samych. 

–  Dziecko  też  ma  się  dobrze.  Nie  powinno  być  żadnych  problemów. 

Zostawimy pana żonę na noc na obserwacji. Jeśli wszystko będzie dobrze, 

jutro pan zabierze ją do domu. Tam najszybciej dojdzie do siebie. 

– Dziecko? – zapytał. 

Co lekarz miał na myśli? 

–  Tak jak powiedziałem,  z  dzieckiem  wszystko  w  porządku –  odparł 

lekarz. – Personel zajmie się pańską żoną. Miłego dnia. 

Nicholas  wymamrotał  słowa  podziękowań,  choć  w  głowie  miał 

kompletny  mętlik.  Zamknął  drzwi  za  lekarzem  i  wrócił  do  łóżka  Claire. 

Patrzyła na niego niepewnie. 

RS

background image

 

122 

– Usiądź, proszę.  

Próbował zebrać myśli. 

– Czy to prawda, co on powiedział? 

Tyle pytań cisnęło mu się na usta, nie wiedział tylko, od czego zacząć. 

Ciężko było mu przyznać się przed samym sobą do swych uczuć. Przez całe 

życie negował miłość i wszystko, co się z nią wiązało. I próbował się przed 

nią bronić. Ich małżeństwo miało spełnić swoje zadanie bez zaangażowania 

uczuciowego. 

Jednakże  w  tej  chwili  wszystko  się  zmieniło.  Musiał  jej  o  tym 

powiedzieć, choć takie wyznanie wiele go kosztowało. 

– Kocham cię, Claire, całym sercem i duszą. – Splótł swe palce z jej 

palcami  i  patrzył  jej  głęboko  w  oczy,  szukając  właściwych  słów  dla 

wyrażenia uczuć. – Nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo cię kocham aż 

do chwili, gdy zobaczyłem cię wałczącą z tym mężczyzną. Dowiem się, kim 

on był i dopilnuję, żeby został ukarany. Obiecuję ci to. 

Claire się nie odzywała. 

Nicholas wziął głęboki wdech i ciągnął. 

– Mówiłem, że chodzi mi wyłącznie o formalny związek Myliłem się. 

Chcę walczyć  o twoją miłość, Claire. Wiem, że możesz nie odwzajemniać 

moich  uczuć,  ale  mam  nadzieję,  że  z  czasem  uda  mi  się  zdobyć  cię 

naprawdę. 

Claire nadal milczała, poruszył więc inny temat. 

– Jeśli spodziewasz się naszego dziecka, chcę się nim zaopiekować i 

stworzyć  prawdziwą  rodzinę.  Kochającą  się  i  szczęśliwą.  Chyba  wierzysz, 

że to możliwe, prawda? 

– Dopiero dzisiaj dowiedziałam się, że jestem w ciąży – wykrztusiła w 

końcu. – To musiało się zdarzyć za pierwszym razem, kiedy... 

RS

background image

 

123 

– Czyli to nie było zatrucie? Ależ to wspaniale, Claire! Tak się cieszę, 

że będziemy mieli dziecko. Czy i ty tego pragniesz? – Szukał w jej pięknych 

brązowych  oczach  potwierdzenia.  –  Czy  pozwolisz  mi  się  kochać  i 

odwzajemnisz moje uczucia? 

– Nie mogę. – Jej usta zadrżały. Zamknęła oczy i odwróciła głowę. – 

Mój Boże, nie mogę tego zrobić. 

Jej słowa zabolały go dotkliwie. Nie spodziewał się takiej reakcji. Nie 

kochała go i nie wierzyła, że kiedykolwiek pokocha. 

Wstał i wyszedł z sali bez słowa. 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

RS

background image

 

124 

ROZDZIAŁ TRZYNASTY 

 

Nicholas zorganizował ochronę pokoju, w którym leżała. 

Claire  czuła  się  bardzo  zawstydzona.  Kiedy  zeszłej  nocy  wyznał  jej 

miłość,  ogarnęło  ją  tak  silne  poczucie  winy,  że  nie  była  w  stanie 

odpowiedzieć. Boże, czy może być coś cudowniejszego niż świadomość, że 

Nicholas mnie kocha? – myślała. I coś bardziej przerażającego niż fakt, że to 

ona zaprzepaściła szansę na udany związek? 

Odetchnęła  głęboko  i  wysiadła  z  taksówki.  Wolnym  krokiem  ruszyła 

w  stronę  domu.  Wiedziała,  że  Nicholas  się  jej  nie  spodziewa.  Okłamała 

ochronę, że mąż przysłał po nią taksówkę i teraz szła do domu z mocnym 

postanowieniem naprawienia wszystkiego, co się da. 

Nicholas  zasłużył  na  to,  by  poznać  prawdę.  Nawet  jeśli  natychmiast 

potem miałby ją znienawidzić. 

Wytłumaczę mu wszystko w spokojny i zwięzły sposób, postanowiła. 

Nie dopuszczę do głosu emocji. Po prostu wyliczę wszystkie fakty. 

Głowa pękała jej z bólu i strachu. 

Układała sobie wszystko w myślach, kiedy drzwi niespodziewanie się 

otworzyły.  Zobaczyła  Nicholasa  opartego  o  futrynę.  Był  zły.  Nie  tego  się 

spodziewała. Przynajmniej jeszcze nie teraz. 

–  Przepraszam.  Ja  wiem...  Ale  musiałam  przyjść  i  wytłumaczyć.  ..  – 

Słowa więzły jej w gardle. 

Jęknęła i odwróciła się na pięcie. Miała nadzieję, że taksówka jeszcze 

nie odjechała. 

– Nie tak szybko – powiedział Nicholas i ku jej zaskoczeniu objął ją 

łagodnie. 

RS

background image

 

125 

Stres  ostatnich  dni  i  tygodni  zdawał  się  osiągać  punkt  krytyczny. 

Claire  pragnęła  oprzeć  twarz  na  piersi  Nicholasa  i  wypłakać  cały  smutek. 

Wiedziała jednak, że to nie rozwiąże problemu. 

– Wejdźmy do środka, Claire – zaproponował Nicholas. 

Bez słowa mu się poddała. Zabolało ją, że nawet nie zaproponował jej 

filiżanki  herbaty,  ale  też  zaraz  uświadomiła  sobie,  że  nie  wpadła  na 

pogaduszki. 

–  Usiądź  wygodnie  –  powiedział,  kiedy  weszli  do  salonu.  – 

Wyglądasz,  jakbyś  zaraz  miała  zemdleć.  –  W  jego  głosie  dało  się  wyczuć 

gniew. – Wypisałaś się ze szpitala bez zgody lekarza – dodał z wyrzutem. 

– Skąd wiesz? – spytała. 

–  Ochrona  skontaktowała  się  ze  mną  bezpośrednio  po  tym,  jak 

opuściłaś budynek. Jechali za tobą przez całą drogę. Nie sądzisz chyba, że 

ryzykowałbym po tym, co wydarzyło się wczoraj. 

– Pielęgniarki obserwowały mnie całą noc i wszystko było w porządku 

– tłumaczyła się. – Nicholas, muszę z tobą porozmawiać. Jestem ci to winna. 

– W zamian za deklarację miłości, której nie chciałaś słyszeć? 

Miała wrażenie, że głos mu zadrżał. 

– Nie martw się – dodał. – Nie będę cię zmuszał, byś udawała, że coś 

do mnie czujesz. Wczoraj wyraźnie dałaś do zrozumienia, że tak nie jest, i 

rozumiem to. 

O nie! – pomyślała Claire załamana. Nie przyszło jej do głowy, że tak 

zinterpretuje jej milczenie. 

– To nie tak. Ja... 

–  Będziemy  dalej  udawać  normalne  małżeństwo  –  przerwał  jej  z 

kamienną  twarzą.  –  Nie  będę  prosił  o  nic,  czego  nie  możesz  mi  dać. 

Oczekuję  jedynie  wierności  i  kompletnego  oddania  mnie  oraz  naszemu 

RS

background image

 

126 

dziecku.  Ze  względu  na  nią  lub  na  niego  przynajmniej  udawajmy,  że  to 

miłość nas połączyła. – Skrzyżował ręce na piersiach i odetchnął głęboko. – 

Nie  wiem,  czy  będę  potrafił  znieść  separację  w  sypialni  czy  gdziekolwiek 

indziej,  ale  nie  winię  cię  za  ten  stan  rzeczy.  To  przecież  ja  chciałem 

małżeństwa pozbawionego emocji. Byłem głupcem – westchnął. 

– To moja wina Nicholas. 

Claire  wyprostowała  się  na  kanapie.  Musiała  mu  o  wszystkim 

powiedzieć i wszystko wyjaśnić. Kiedy dotarł do niej znajomy zapach jego 

wody po goleniu, poczuła, że zbiera się jej na płacz. 

– To wszystko moja wina – powtórzyła. – Od samego początku tylko 

moja. 

–  Nie  możesz  winić  się  za  to,  że  mnie  nie  kochasz  –  powiedział 

spokojnie, choć widziała ból w jego oczach. 

Nie wytrzymała dłużej i zerwała się na nogi. 

– Ale ja cię kocham – wyrzuciła z siebie. – W tym właśnie problem. 

Kocham cię od pierwszej chwili. 

Poczuła, że zaraz straci przytomność. Nie powinna się tak gwałtownie 

zrywać. Przerażona spostrzegła, że Nicholas zamierza ją przytrzymać. Bała 

się, że w jego ramionach zupełnie się rozklei. 

– Nie, nie dotykaj mnie. Proszę, wysłuchaj mnie uważnie. Obiecuję, że 

zaraz potem sobie pójdę. 

–  Cokolwiek  to  ma  być,  Claire,  nie  pozwolę  ci  odejść.  Nie  po  tym, 

kiedy  powiedziałaś,  że  mnie  kochasz  –  zaprotestował  Nicholas,  jednak 

posłusznie  zatrzymał  się  w  miejscu  i  już  nie  próbował  jej  pomagać,  gdy 

siadała. 

– Wątpię, czy nadal tak będziesz uważał, kiedy poznasz całą historię – 

powiedziała  łamiącym  się  głosem.  –  Kiedy  pojawiła  się  okazja,  żeby 

RS

background image

 

127 

awansować na stanowisko twojej osobistej asystentki, potraktowałam to jak 

odpowiedź na moje modlitwy. Rozpaczliwie potrzebowałam pieniędzy. Nie 

miałam pojęcia, że zakocham się we własnym szefie. 

Nicholas uniósł brwi. Claire miała cichą nadzieję, że to z powodu jej 

ostatnich słów. Uśmiechnęła się delikatnie. 

–  Wiem,  że  ciężko  ci  w  to  uwierzyć,  ale  nastąpiło  to  niemal 

momentalnie. Chociaż próbowałam z tym walczyć, zadurzyłam się w tobie 

po uszy. 

– Ja też cię kocham, Claire. Musisz mi uwierzyć.  

Serce jej zadrżało, ale szybko się opanowała. 

– Mówisz tak, bo nie masz o niczym pojęcia. 

– No więc, co takiego przerażającego zrobiłaś? – spytał, przestępując z 

nogi na nogę. – Chyba nie masz na myśli tej drobnej pożyczki? Wiem o niej 

oczywiście. Uznałem, że miałaś jakieś długi, spłaciłem ją i uważam sprawę 

za zamkniętą. Raz na zawsze. 

Claire jęknęła. 

–  Najlepiej  będzie,  jeśli  zacznę  od  początku.  W  chwili,  gdy 

przyjmowałam  twoje  oświadczyny,  wcale  nie  zamierzałam  za  ciebie 

wychodzić.  –  Gestem  ręki  powstrzymała  go,  gdy  chciał  coś  powiedzieć  –

Nie, pozwól mi skończyć, nim kompletnie oszaleję. 

Skinął łagodnie głową, niewiele rozumiejąc. 

– Jasne – zgodził się. 

– Udawałam, bo chciałam pozostać na stanowisku twojej asystentki. 

– Oszukałaś mnie? 

Zasługiwała  na  takie  oskarżenie,  ale  kiedy  wyszło  z  ust  Nicholasa, 

zabolało ją podwójnie. 

RS

background image

 

128 

– Tak, skłamałam. Pozwoliłam ci wierzyć, że pragnę tego małżeństwa, 

choć tak naprawdę potrzebowałam czasu, żeby zdobyć pieniądze na własne 

potrzeby. 

–I  co  zamierzałaś  potem  zrobić?  Dlaczego  nie  chciałaś  skorzystać  z 

moich pieniędzy po ślubie? Przecież wiesz, że bym ci nie odmówił. 

–  Chciałam  rozegrać  to  honorowo  –  powiedziała,  zdając  sobie 

jednocześnie  sprawę,  jak  głupio  musi  to  teraz  brzmieć.  –  Widzisz,  nie 

mogłam  pozwolić  sobie  na  utratę  pracy,  a  zagroziłeś,  że  odbierzesz  mi 

stanowisko, jeśli się nie zgodzę. 

– Wcale nie – przerwał, ale zaraz się zawahał. – No, może masz rację – 

przyznał niechętnie. – Ale po co ci było tyle pieniędzy? 

–  Musiałam  chronić  Sophie.  Zdefraudowała  pieniądze,  szef  ją 

przyłapał  i  zaczął  szantażować.  Gdyby  nie  spłaciła  całej  kwoty  razem  z 

odsetkami,  skończyłaby  w  więzieniu,  co  w  rezultacie  zabiłoby  ją  i 

zrujnowało karierę Toma. 

 I Sophie przybiegła do ciebie po pomoc? – Nicholas zacisnął dłonie. 

– Nie miałaś nigdy ochoty jej udusić? 

– Nie jeden raz. – Claire się uśmiechnęła. – Ale kocham moją siostrę. 

Nie  potrafiłam  znieść  myśli,  że  mogłaby  wylądować  w  więzieniu  za 

defraudację. Poza tym, uwierz, proszę, ona stara się zmienić na lepsze. 

Nicholas zmrużył oczy. 

– Czy na to była ta pożyczka? Żeby spłacić szantażystę? Czy to był ten 

sam facet, który cię napadł? 

– Tak. Zapłaciłam mu i wierzyłam, że więcej się nie zobaczymy. Ale 

on znów zażądał pieniędzy. Tym razem miało to być siedemset pięćdziesiąt 

tysięcy. – Wzdrygnęła się na wspomnienie chytrych oczek Gordona. – Dał 

mi trzy dni na zebranie pieniędzy na kolejną ratę. Nie miałam żadnych szans 

RS

background image

 

129 

– głos jej zadrżał. – Wysłałam bezdomnego z informacją, że potrzebuję co 

najmniej miesiąca i że chcę płacić w mniejszych ratach. Liczyłam na to, że 

ten drań się zgodzi. Myliłam się. 

Mimo kamiennej twarzy Nicholasa, Claire zmusiła się, by opowiadać 

dalej. 

– Zagroził, że skrzywdzi ciebie, jeśli nie dostarczę mu pieniędzy. Nie 

mogłam iść na policję, bo wydałabym Sophie, a ty zorientowałbyś się, że cię 

okłamuję  i  wyrzuciłbyś  mnie.  Musiałam  sama  z  nim  porozmawiać,  żeby 

chronić ciebie... 

– Mogłaś mi powiedzieć. – Nicholas zerwał się z krzesła. – Mój Boże, 

Claire, to ja powinienem ochraniać ciebie. 

–  Nawet  jeśli  kłamałam  od  samego  początku?  –  Pokręciła  głową  z 

powątpiewaniem.  –  Unieważniłbyś  nasze  małżeństwo,  a  wtedy  nikt  nie 

musiałby  cię  pilnować  –  westchnęła.  –Miałam nadzieję,  że  Haynes  zgodzi 

się  na  moje  warunki.  Zapłaciłam  mu  dziesięć  tysięcy  i  próbowałam 

negocjować, ale tylko go rozsierdziłam. Ponownie zaczął mi grozić... – Głos 

Claire zadrżał. Przerwała, żeby nabrać powietrza. – Nie miałam pojęcia, co 

robić.  W  tym  samym  czasie  zorientowałam  się,  że  jestem  w  ciąży.  Na 

parkingu  Haynes  rzucił  się  na  mnie,  licząc  na  to,  że  wyciągnie  od  ciebie 

okup. 

– Zabiję go własnymi rękami – syknął Nicholas.  

Claire przygryzła wargę. 

– Jest coś jeszcze, czy tak? – spytał, bacznie ją obserwując. 

– Zapowiedział, że po wszystkim mnie zabije. 

– Na razie posiedzi sobie w więzieniu – powiedział Nicholas i usiadł 

ponownie na kanapie. – Mam możliwości i kontakty – dodał uspokajająco. – 

Haynes może opowiadać policji, co mu się żywnie podoba, ale zapewniam 

RS

background image

 

130 

cię, że Sophie na tym nie ucierpi. – Odetchnął ciężko. – Rany boskie, kiedy 

pomyślę,  że  coś  mogło  ci  się  przytrafić...  Kocham  cię  i  nie  życzę  sobie, 

żebyś kiedykolwiek jeszcze ryzykowała. 

–  Nie  możesz  mnie  po  tym  wszystkim  kochać  –  powiedziała 

zdenerwowana  Claire.  –  Muszę  zwrócić  ci  koszty  ceremonii  ślubnej... 

Powinniśmy też sprzedać samochód, który mi kupiłeś... No i muszę spłacić 

pożyczkę. Przecież  zaciągnęłam ją bezprawnie. – Łzy ponownie napłynęły 

jej do oczu. Z wściekłością zatrzepotała rzęsami, próbując je powstrzymać. 

Pomyślała,  że  będzie  miała  jeszcze  wiele  czasu  na  rozpaczanie.  Teraz 

musiała wytrzymać do końca. – Gdybym przynajmniej trzymała się swoich 

zasad i nie poszła z tobą do łóżka, nie byłabym w ciąży. Ale nie żałuję. Chcę 

urodzić  twoje  dziecko.  Przynajmniej  w  ten  sposób  będę  miała  kawałek 

ciebie.  Obiecuję  nigdy  więcej  nie  sprawiać  ci  kłopotów.  Pozwól  mi  tylko 

zatrzymać wspomnienia. 

–  Czy  ty  w  ogóle  mnie  słuchasz?  –  spytał  gwałtownie  Nicholas. 

Podszedł do niej i przytulił ją mocno. – Powiedziałaś, że mnie kochasz. To 

prawda? Czy może chciałaś osłabić mój gniew? 

–  Prawda  –  powiedziała  z  twarzą  wtuloną  w  jego  ramię.  Nie  miała 

odwagi spojrzeć mu w oczy. – Tak, to prawda – powtórzyła. – Kocham cię i 

jestem wdzięczna losowi, że przez chwilę mogłam być twoją żoną. 

–I  co?  Zamierzasz  teraz  się  poddać,  odejść  i  stracić  to  wszystko?  – 

Potrząsnął nią delikatnie, zmuszając, by na niego spojrzała. 

– Zrozum. To nie jest zwykły problem, który można w prosty sposób 

rozwiązać. – Próbowała wydostać się z jego ramion, ale trzymał ją mocno. – 

Nie potrafię tego naprawić. Zawaliłam i teraz mogę jedynie wyznać swoje 

błędy, ponieść konsekwencje, przeprosić cię i błagać o wybaczenie. Jeśli w 

ogóle jesteś skłonny mnie wysłuchać. 

RS

background image

 

131 

Położył ręce na jej ramionach. 

– Nie wiem już, czego chcę bardziej: porwać cię do sypialni i kochać 

się  z  tobą  bez  opamiętania,  czy  raczej  przełożyć  cię  przez  kolano  i  dać 

klapsa w tę śliczną pupę, aż zrozumiesz, co do ciebie mówię. 

– To znaczy? – zmieszała się. – Co masz na myśli? – Jej serce tłukło 

się jak oszalałe. – Dlaczego chcesz kochać się ze mną po tym, co właśnie ci 

wyznałam? 

–  Powtórzę  jeszcze  raz,  Claire.  Kocham  cię!  Chcę  dziś  wszystko 

zacząć,  a  nie  kończyć.  Jeśli  było  cokolwiek,  co  wymagało  przebaczenia, 

potraktuj to jako sprawę niebyłą, dobrze? Po prostu o tym zapomnij. 

Nie potrafiła uwierzyć w te cudowne słowa. 

– Wyrządziłam ci tyle krzywd – wyszeptała. 

–  Nie  pozostałem  ci  dłużny.  Chciałem  małżeństwa  bez  miłości, 

pamiętasz?  –  Przyglądał  się  jej  przez  chwilę,  po  czym  spytał:  –  Czy 

wyjdziesz za mnie naprawdę? Czy będziesz ze mną żyć i kochać mnie tak, 

jak ja kocham ciebie? 

– Tak – powiedziała cicho. – Niczego bardziej nie pragnę. 

–  Chodź  tu bliżej  –  zachęcił  ją  zduszonym  głosem.  –  Chcę  przytulić 

moją żonę i moje dziecko. 

– A ja, to znaczy my, bardzo chcemy być tuleni. – Przylgnęła do niego 

całym ciałem. – Nie zasługuję na to. Ale nikomu tego nie oddam. Kocham 

cię tak bardzo, że nie odejdę, dopóki mi nie każesz. 

– To się nigdy nie stanie. I nie chcę już więcej słyszeć, że na coś nie 

zasługujesz.  Oboje nawzajem  wykorzystaliśmy  się  do  własnych  celów,  ale 

musimy zapomnieć o przeszłości i skoncentrować się na przyszłości. 

RS

background image

 

132 

Nachylił  się  i  spragnionymi  wargami  odszukał  jej  usta.  Z  pasją 

odwzajemniła  pocałunek.  Po  chwili  uniósł  jej  dłoń,  pocałował  delikatnie  i 

patrząc Claire głęboko w oczy, powiedział: 

– Chciałbym się z tobą kochać. 

–  To  chodźmy  do  łóżka  –  odparła  rezolutnie.  Chwyciła  go  za  rękę  i 

pociągnęła w stronę sypialni. Ich sypialni, uświadomiła sobie szczęśliwa. 

Byli już w drzwiach, gdy Nicholas się zatrzymał. 

–  Ależ  ze  mnie  egoista.  Przecież  dopiero  co  wyszłaś  ze  szpitala.  I 

jesteś w ciąży. 

– Dziecko jest całkowicie bezpieczne i z pewnością jest mu zupełnie 

obojętne,  czego  pragną  w  tej  chwili  rodzice.  –Uśmiechnęła  się.  –  Jeśli 

chodzi o resztę, to może nie czuję się idealnie, ale wiem, że będziesz bardzo 

delikatny. Poza tym jestem przekonana, że długo nie pożyję, jeśli zaraz mnie 

nie weźmiesz... 

Chwycił ją na ręce, zaniósł do łóżka i delikatnie zdjął z niej ubranie. 

Stał nad nią, przesuwając spojrzeniem po jej nagim ciele. 

– Nigdy nie widziałem nic równie cudownego – powiedział ochrypłym 

nagle głosem. 

Wyciągnęła ramiona w jego stronę. 

– Więc chodź do mnie – zachęciła. 

Rozebrał  się  pospiesznie  i  położył  obok  niej.  Kochali  się  długo  i 

namiętnie,  a  w  chwili  najwyższego  uniesienia  Claire  wykrzyczała  głośno 

jego imię. Wydawało się, że coś w nich pękło. Potem długo leżeli wtuleni w 

siebie i płakali. 

W  końcu  zmęczona  Claire  zasnęła,  a  kiedy  jakiś  czas  później 

otworzyła oczy, zobaczyła Nicholasa siedzącego na brzegu łóżka. 

RS

background image

 

133 

–  Chodźmy  na  taras  –  zaproponował.  Przygotował  herbatę  i  usiedli 

wygodnie obok jacuzzi. 

– Dostałem telefon, kiedy spałaś – odezwał się. 

– Haynes? – Wzdrygnęła się zaniepokojona. 

– Nie, to nie on. Ale telefon był w jego sprawie. – Nicholas odstawił 

filiżankę i spojrzał na Claire. – Złapali go dziś, kiedy próbował przekroczyć 

granicę stanu. Musiał zdać sobie sprawę, że posunął się za daleko, i chciał 

uciec. 

– Dzięki Bogu – szepnęła. 

Usiadła na kolanach Nicholasa i przytuliła się do niego. 

– Tobie zostawiam poinformowanie Toma i Sophie – powiedział. –I od 

teraz życzę sobie, żebyśmy koncentrowali się już tylko na nas. – Pocałował 

ją. – Jest jeszcze jedna rzecz, o której marzę od chwili, kiedy pierwszy raz 

cię tu przyprowadziłem. 

– Co to jest? – spytała zaciekawiona. – Zrobię wszystko, czego sobie 

życzysz. Wszystko, co cię uszczęśliwi, kochanie. 

– Tak? – spytał i zerknął w stronę jacuzzi. – Jak widzisz, posłuchałem 

twojej  rady.  Teraz  chciałbym,  żebyśmy  po  raz  pierwszy  wykąpali  się  tu 

razem. 

– Tylko wykąpali? Czy tylko tyle masz mi do zaoferowania?  

Podał jej rękę i pomógł wstać. 

– Cóż, mam nadzieję urozmaić tę kąpiel wedle życzenia mojej pięknej 

żony. 

– Kocham cię. 

– Ja ciebie też. Bardzo. 

 

 

RS

background image

 

134 

EPILOG 

 

O tej porze roku kwiaty wyglądały cudownie. Claire jeszcze raz rzuciła 

na nie okiem, po czym wróciła do męża, który właśnie rozmawiał z Tomem. 

Nicholas  trzymał  na  rękach  ich  córeczkę.  Jemima  najwyraźniej 

cieszyła się z towarzystwa taty, bo wierciła się i śmiała wesoło. 

Za  każdym  razem,  gdy  Claire  patrzyła  na  tę  dwójkę,  jej  serce 

przepełniało się miłością. 

Zresztą  nie  tylko  jej  serce.  Od  kiedy  Jemima  przyszła  na  świat, 

wszyscy  się  nad  nią  rozpływali.  Bracia  Nicholasa,  Damon  i  Colin,  byli 

wręcz szaleńczo zakochani w malutkiej bratanicy. 

Na  dzisiejszym  przyjęciu  zebrała  się  cała  rodzina.  Poza  Tomem  i 

Sophie,  Damonem  i  Colinem,  byli  również  rodzice  Nicholasa.  Chociaż  ci 

ostatni oczywiście starali się nie wchodzić sobie w drogę i okupowali różne 

części ogrodu. 

Dianna,  mimo  że  nie  znosiła,  gdy  nazywano  ją  babcią  i  zazwyczaj 

skoncentrowana  była  tylko  na  własnej  osobie,  zademonstrowała  Claire 

fantastyczne techniki masażu niemowlaków. 

Z  kolei  dziadek  Monroe  zrobił  własnoręcznie  dla  wnuczki  piękny 

kojec, kołyskę i konia na biegunach. 

Prawdziwa  rodzina,  pomyślała  szczęśliwa  Claire.  Spojrzała  na  męża, 

następnie  na  pozostałe  osoby  zgromadzone  w  ogrodzie.  Tom  również 

trzymał dziecko na rękach; Eliza Claire Cranshaw była niewiele starsza od 

Jemimy. 

– Co prawda przyjęcie jest z okazji chrztu naszych córeczek, ale mam 

też coś dla ciebie. 

Obok Claire stanęła Sophie. 

RS

background image

 

135 

– Proszę. – Zaśmiała się i wręczyła jej ślicznie zapakowaną paczuszkę. 

– Zajrzyj. 

Claire  nie  potrzebowała  zachęty.  Zaciekawiona  spojrzała  do  środka  i 

po chwili też się śmiała. Łzy napłynęły jej do oczu, kiedy wyciągała z torby 

małą figurkę Sowy Przemądrzałej. 

Sophie czule objęła siostrę. 

– To dzięki tobie mam to wszystko i mogę tu dziś być z Tomem i  z 

naszą córeczką. Dzięki tobie nie mamy żadnych tajemnic. 

Claire otarła dłonią łzy. 

– Dziękuję – powiedziała cicho. 

Odwróciła głowę i spojrzała na Nicholasa, który odwzajemnił jej pełne 

miłości spojrzenie. 

–  Mam  nadzieję,  że  wydałaś  na  to  własne  pieniądze.  –  Popatrzyła 

groźnie  na  siostrę.  –  Musiała  kosztować  jakieś  dziesięć,  dwadzieścia 

dolarów – starała się, żeby jej głos zabrzmiał surowo. 

Sophie  obróciła  figurkę  w  dłoniach  Claire,  pokazując  delikatną 

sygnaturkę na spodzie. 

– Coś około pięciuset – wyjaśniła. – Ale kto by tam liczył.  

Claire ciężko westchnęła. 

–  Nie  martw  się  –  uspokoiła  siostrę  Sophie.  –  Zapewne  nigdy  nie 

stracę  pociągu  do  drogich  rzeczy,  ale  mam  już  poukładane  w  głowie. 

Dokładnie zaplanowałam ten wydatek w budżecie domowym. 

– Och, Sophie – zachichotała Claire. – Kocham cię. Mam nadzieję, że 

wiesz o tym. 

–  Wiem.  Ja  też  cię  kocham, Claire  –  powiedziała  wzruszona  Sophie, 

kładąc rękę na ramieniu siostry. – A teraz chyba najwyższa pora, żebyśmy 

RS

background image

 

136 

pospieszyły na ratunek naszym mężom, zanim nasze małe córki owiną sobie 

tatusiów wokół palca. 

– Obawiam się, że już jest za późno... 

RS


Document Outline