BINGEN D doc


BINGEN D. POLITYKA REPUBLIKI BOŃSKIEJ WOBEC POLSKI. OD ADENAUERA DO KOHLA 1949-1991, KRAKÓW 1997

152

Normalizacja bez normalności (1972-1980)

7.1. Koniec ery Brandta: wyczerpanie i sprzeczki (1972-1974)

7.1. L Normalizacja - ale jaka?

O ile układ warszawski miał przynieść Republice Federalnej Niemiec normaliza­cję, która oznaczała ostateczną rezygnację z rewizji granicy z Polską, rozumianą jako historyczna powinność, o tyle Polska widziała w tym wydarzeniu dopiero początek długoterminowego procesu normalizacji, w trakcie którego należałoby spłacić daleko sięgające długi.

Sam układ warszawski niewiele wniósł do dyskusji na temat tego, jak nale­żało rozumieć dalszą normalizację po podjęciu stosunków dyplomatycznych. W dodatku zbyt lapidarnie został sformułowany artykuł III układu o „następnych krokach do pełnej normalizacji i dalszego rozwoju wzajemnych stosunków". Co oznaczać miało dla niemieckich demokratów i polskich komunistów - na począt­ku lat siedemdziesiątych, w rozbitej ideologicznie i politycznie Europie - pojęcie normalności w stosunkach niemiecko-polskich? Czy kiedykolwiek w dwudzie­stym wieku stosunki niemiecko-polskie były normalne? Odzie ludzie rozstrzyga­jący o dalszych losach niemiecko-polskich powinni szukać wzorca? W jaki spo­sób stosunki między Polską a Republiką Federalną Niemiec mogłyby stać się ..normalne", jeśli na zachód od Polski istniały dwa państwa niemieckie, z których to komunistyczne oficjalnie od dwudziestu lat było zaprzyjaźnione z komunisty­czną Polską? Czy owego miernika normalności niemiecko-polskiej należałoby szukać gdzieś na linii Berlin Wschodni-Warszawa? Rządzący ówcześnie w Pol­sce na pewno nie odpowiedzieliby na to jednoznacznie „tak". Nie ułatwiało to również polityki Bonn wobec Warszawy.

Stronie niemieckiej chodziło przede wszystkim o dalsze łączenie rodzin oraz przesiedlenie z Polski osób niemieckiego pochodzenia. Wszystko wskazywało na to. że polscy decydenci zostali zaskoczeni rozmiarami problematyki przesiedleń­czej, w którą zaangażować musiałoby się państwo polskie. Do tego dochodził wzrastający w kręgach PZPR opór wobec warunków wyjazdu. Widziały one w emigracji Niemców utratę wartościowej siły roboczej.

153

Od 1972 r. sprawę łączenia rodzin traktowano w Warszawie znowu w sposób restryktywny. Reakcją Bonn były działania na rzecz jej zdynamizowania. Polska uzależniała to od podpisania między ohu krajami porozumień mających o uran i-czyć kompetencje niemieckich urzędów do sprawowania opieki konsularnej je­dynie nad Niemcami z Republiki Federalnej oraz do zawarcia porozumień w sprawie dalszego rozwoju wzajemnych stosunków handlowo-gospodarczych. Warszawie zależało na tym. aby ułatwić polski eksport do Niemiec Zachodnich.

Republika Federalna Niemiec po wejściu w życie układu warszawskiego nie była jednak gotowa do quasi-automatycznego popierania strategii moderni­zacyjnej PZPR. mającej podnieść znaczenie rządzącej w Polsce partii. Oczywi­ście, n i u chodziło też Bonn o pogrzebanie tec h nokratyczn o-biurokratyczny c h wyobrażeń modernizacyjnych ekipy Gierka. Nie potwierdziłoby się to zwłasz­cza w przypadku okresu rządów kanclerza Schmidta. Lecz jedno zostało prze­oczone przez polskie kierownictwo partyjne, a mianowicie takt, że dla Republi­ki Federalnej Niemiec układ z Warszawą był częścią złożonej polityki odpręże­nia z całą Europą Wschodnią, której celem było zwiększenie tam politycznej oraz gospodarczej swobody działań Bonn. Poiska odgrywała w tej koncepcji kluczową rolę polityczną, a mianowicie rolę inicjatora. Jednak z powodu swojej mocarstwowej roli w bloku wschodnim ZSRR pozostał głównym partnerem Bonn w polityce wschodniej.

Już w czasie wizyty Olszowskiego w Bunn (13-14 września 1972 r.) uwido­czniło się, gdzie strona niemiecka widziała największe aktualnie problemy w sto­sunkach bilateralnych. Rząd federalny, ostro krytykowany przez opozycję za swoją politykę wschodnią, żądał od polskiej delegacji zwiększenia ciągle maleją­cej liczby przesiedleńców oraz zaprzestania przez władze lokalne szykan w sto­sunku do starających się o wyjazd. W kwestii zwiększenia liczby przesiedleńców strona polska nie zgadzała się jednak na jakiekolwiek ustępstwa. Ta humanitarna sprawa powinna była ./być załatwiona w duchu obietnic, uczynionych w /H/w--mfrc// do układu niemiecko- polski ego". Scheel i Olszowski doszli natomiast do porozumienia w sprawie opieki konsularnej nad mieszkańcami Berlina Zachod­niego. którzy na podstawie układu cztero mocarstwo we go powinni byli być repre­zentowani przez ambasadę bońską w Warszawie'.

Interesy oraz priorytety zachodnio niemieckiej polityki wobec Polski w la­tach siedemdziesiątych dają się prześledzić na przykładzie powiązań między

154 NORMALIZACJA BEZ NORMALNOŚCI (1972-1980)

opcjami gospodarczymi i finansowymi a kwestiami humanitarnymi. Mimo że politycy zachodnio niemieccy, zarówno z obozu rządowego, jak i z opozycji, na­piętnowali m orał n q niedopuszczalność wiązania ze sobą tych zagadnień, nikt z odpowiedzialnych negocjatorów w Bonn nie mógł wyprzeć się wiążącej je sieci wzajemnych zależności^. W tym kontekście, z powodu usytuowania Polski na trzecim miejscu po ZSRR i NR D w skali priorytetów polityki wschodniej Repub­liki Federalnej, zrozumiałe staje się westchnienie pewnego członka KC PZPR wyrażone podczas wizyty w Polsce deputowanego SPD Wischnewskiego pod koniec sierpnia I97j r.: „Mad Renem nie ma wielkiego zainteresowaniu Polską. Gdzie jest gwarancja dla Polski, że Republika Federalna Niemiec nada jej odpo­wiednie miejsce w swoich stosunkach zagranicznych, jeśli bolesne problemy hu­manitarne zostaną kiedyś rozwiązane?'^

Stosunki pomiędzy obydwoma państwami znalazły się w najgorszym sta­nie w 1973 r. Wyniki przeprowadzonej na początku roku niemiecko-polskicj rundy konsultacji zostały sklasyfikowane w Bonn jako „zero, jeśli nawet nie mniej niż zero"t

Rząd federalny odrzucił w następnych miesiącach polskie żądania odszkodo­wań dla ofiar nazizmu, próbując jednocześnie przeforsować zaległą sprawę łącze­nia rodzin. Jeśli chodzi o ocenę wzajemnych roszczeń, to należy zwróć uwagę na to. że Republika Federalna powoływała się na przestrzeganie uzgodnionych z Pol­ską zobowiązań, podczas gdy strona polska dorzuciła do dyskusji nowy punkt po­rządku dziennego, który nie został wcześniej uzgodniony przez obie strony.

W moralną rzetelność polskich postulatów i zainteresowania udzieleniem pomocy własnym, poszkodowanym obywatelom, mógłby wątpić niemiecki poli­tyk rządowy nawet wtedy, gdyby ukryto przed nim okoliczności, w jakich sprawa „zadośćuczynienia" pojawiła się w pertraktacjach^.

Odpowiedzialny za kontakty z zagranicą sekretarz KC Szlachcic otrzymał pełnomocnictwo do nawiązania łączności z niemieckimi czynnikami rządowymi. Spotkanie ze specjalnym wysłannikiem rządu federalnego, Bahrem, w Berlinie Zachodnim przebiegało burzliwie. Polski funkcjonariusz rozpoczął rundę roz­mów stwierdzeniem: „Żaden rząd Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej nie zrzeknie się kiedykolwiek zachód ni oni emieckiego zadośćuczynienia". Bahr odpłacił mu pytając, o ile chodzi? Szlachcic wymienił sumę 10 miliardów DM. Buhr stracił

2 Na lemat splolu elementów politycznych, prawnych, moralnych i (śocjo-)pl>i't:no'l1r1'-'/11>'c'1 w ^iwmeowujiych oc/ekiwaniach Bonn i Warszawy por. C.-Ch. Sch w c ii^cr, Ko/ilUkt ttnd Kf">!7t'i(ifit»i.... s 115 i niisl.

: ..Smu^irterZjilunji". 24.OK. 197?.

J l'oi. AdG. 197.1. s. 17657: FAZ. 12.02 1973.

1 ['nr. /V(i,'rŁ.»/Y rn. K"i/n'fji GYu/j.Wjc.iy.'.. . s | 71,1 i nasi.

155 Koniec ery Bnmtlta: wyczerpanie i sprzeczki (1972-1974)

w tym momencie panowanie nad sobą. Po chwili spytał, czy „strona polska przy­gotowana jest na to. aby zapewnić wyjazd Niemcom chcącym opuścić Polskę" i wymienił liczbę 70 000 do 80 000 osób. To wzięłaby Polska ..pod rozwagę'', od­powiedzią! Szlachcic. Mając na uwadze wewnętrzny rozwój Polski. Bahr zapro­ponował w drugiej rundzie rozmów, że „rząd federalny może zapewnić Polsce miliard marek w formie odszkodowań", miałoby to jednak nastąpić tylko w przy­padku wyjazdu z Polski 80 000 obywateli niemieckiego pochodzenia. Polski ne­gocjator odrzucił propozycję Bahra i dalej obstawał przy wymienionej poprze­dnio sumie, przy czym pierwszy miliard rozumiany byt jako „początek". Podczas ostatniego spotkania pełnomocnik z Bonn skoncentrował się wyłącznie na spra­wie wyjazdu Niemców z Polski, kwestię zaś finansowej wysokości odszkodowań pozostawił otwartą. Jednocześnie opublikowano w ..Der Spiegel" notatkę o tym. że rząd niemiecki prowadzi rozmowy z rządem polskim na temat kredytu w wy­sokości 10 miliardów DM. Informacja ta została celowo przekazana przez kręgi rządowe redakcji, aby przygotować niemiecką opinię publiczną na ewentualne polskie żądania'1. Poufne kontakty Bahra z polskimi przedstawicielami spowodo­wały duże nieporozumienia w gabinecie federalnym, który czuł się pominięty7.

Do końca 1973 r. rząd federalny mógł przekonać się o tym, że polskie kie­rownictwo wykazywało pewną gotowość do rozwiązania - acz nie w oczekiwa­nych przez Bonn rozmiarach - sprawy łączenia rodzin i przesiedlenia Niemców jako problemów priorytetowych w polityce Republiki Federalnej wobec Polski w okresie od ratyfikacji układu warszawskiego aż do „Helsinek". W Warszawie oczekiwano przede wszystkim większego niemieckiego zrozumienia w kwe­stiach gospodarczo- i finansowo-politycznych - również pod hasłem „zadośću­czynienia". Z drugiej strony nie do zaakceptowania dla rządu federalnego było instrumentalne i dowolne traktowanie argumentów dotyczących odszkodowań lub zadośćuczynienia. Nie tylko ze względu na wewnętrzną akceptację polityki rządu federalnego wobec Warszawy nie dało się tak łatwo odeprzeć bońskiej ar­gumentacji, że klauzula o uznaniu granicy zawarta w układzie warszawskim sta­nowiła wystarczającą rekompensatą dla Polski8.

Podczas wizyty .ministra spraw zagranicznych Scheela w Warszawie od 18 do 20 października 1973 r. polscy negocjatorzy przystali na niemieckie warunki dotyczące przesiedlenia osób narodowości niemieckiej, zobowiązując się tym sa­mym do realizacji dalszych wyjazdów w oparciu o Informację z 1970 r. Dotrzy-

6 Pnr. Z. B ł a ź y ń s k i. Tttwtirzysz? ze-nają, Z tajnych archiwów Kownem Centralnego: Dekada Gierka 1970-1980 w !:.w. Komisji G rabskie go. Londyn 1987. s. 67.

7 Por. FAZ. 6.12.1973.

s Por. K. Harimann. Vier Jahre deutscli-polnisi.//er Verirtig. „Osteuropa" 4. 1975. s, 250. ;l lakze 252 i nasi.

156

NORMALIZACJA HEZ NORMALNOŚCI (1972-I9HO)

manie lej obietnicy miało nastąpić „w szerokim zakresie zgodnie z Informacją w przeciągu najbliższych trzech do pięciu lat"L).

Jednak po wymienieniu przez stronę niemiecką liczby 283 000 osób, które przedłoży t y dokumenty wyjazdowe w Niemieckim Czerwonym Krzyżu i nie opuściły jeszcze Polski. Warszawa poczuła się. naciskana i usztywniła swoje sta­nowisko. Podczas wewnętrznych ustaleń % Niemcami Polacy dali do zrozumie­nia, że poprzestaną na liczbie najwyżej 150 000 osób niemieckiego pochodze­nia chętnych do wyjazdu z Polski. O przesiedleniu tak wielu osób mogła być je­dynie mowa w przypadku, gdyby Bonn zapewniło państwu polskiemu odpo­wiednią pomoc gospodarczą. Strona polska zaproponowała kwotę w wysokości 4 miliardów DM. do której miałby być włączony długoterminowy kredyt do­godnie oprocentowany. Członkowie delegacji niemieckiej odrzucili jednak tę kwotę jako za wysoką. W drugim dniu obrad po południu polski minister spraw zagranicznych zaproponował umożliwienie wyjazdu tylko 50 000 do 100 000 osób, w zamian za co Republika Federalna Niemiec przyznałaby Polsce miliard DM w formie niezobowiązującej pomocy kredytowej. Doszło do skandalu. Nie­miecka delegacja nie chciała zgodzić się na „handel ludźmi" i bliska była prze­rwania pertraktacji. Rozmowa Scheela z Gierkiem załagodziła wprawdzie sytu­ację, nie doprowadziła jednak do zmiany stanowisk'^. Bonn nie było gotowe do pertraktacji o odszkodowaniach i zadośćuczynieniu.

Podczas dalszych rozmów przeprowadzonych 6 i 7 grudnia 1973 r. w Bonn minister spraw zagranicznych Olszowski obiecał wyjaśnienie problemu przesied­leńców. Podał nawet dokładną liczby. Naciskany przez Bonn Olszowski zapew­nił w rozmowach o udzieleniu zezwolenia na wyjazd 50 000 osób w nadchodzą­cym roku". Polska obietnica rozszerzyła swobodę manewru w polityce wewnę­trznej rządu federalnego, od którego strona polska oczekiwała już od dłuższego czasu większego zrozumienia dla polityki kredytowej. Zakładała ona, że Mini­sterstwo Finansów kierowane przez Schmidta zamierza zapewnić Polsce kredyty o obniżonej stopie procentowej. Niemniej jednak polskie wyobrażenia sięgały kwot całkiem nierealnych, bo aż do 7 miliardów DM'^.

Bonn doszło więc w rozmowach z Polską do stworzonego przez Warszawę ze względów taktycznych mncrim pomiędzy kwestiami humanitarnymi a tman­so wo-pol i tyczny mi. Natomiast polskie kierownictwo postawione zostało pod presją wyegzekwowaniu obietnic międzypaństwowych w dziedzinie, która od

°Bulletm 135. 1973.

'"Fur. K. MKzo.ak. <->/>.(-/;., s 12? i nasi.

" For. Dokuineiitiition :nr Deiirscliluntitni^e in Vei~btntlttu$ Dtti der O.ttjwJiitk.. Hauptband X. Sejnembei-1973 b ix Mar: 1976. /lis. gest. v. H. von Sii-gler. Bonn i in. !il>?7. s. 38. 12 For. „Naclirichien fur AuBoiihandel". 10 12.1973. s. 5.

Koniec ery Brtimlta: wyczerpanie i spr-ec-ki 11972-1974)

157

trzydziestu Łat wystawiona była na samowolę polityków i władz. Opór aparatu musiał więc być odpowiednio duży.

W rozmowach grudniowych strona polska po raz pierwszy wprowadziła do rozmów - poza znanymi już zagadnieniami współpracy gospodarczo-finansowej oraz łączenia rodzin - trzecią kwestię, a była nią sprawa traktowania świadczeń socjalnych w Polsce. Wytyczna 5 poufnych wyjaśnień do //i/brmmy/ rządu pol­skiego z grudnia 1970 r. zarysowała ten problem ogólnie.

Po podpisaniu układu rząd boński był zdania, że chodzi tu przede wszystkim o polskich obywateli bezspornie niemieckiej narodowości, a więc o grupę ludzi, którzy stopniowo mieli zostać przesiedleni do Republiki Federalnej Niemiec, jak również o Niemców, którzy chcieliby zostać w Polsce. Ponieważ w ^wyjaśnie­niach" nie było takiego rozgraniczenia, obie strony nie mogły zgodzić się co do definicji osób. których ten problem dotyczył. Republika Federalna Niemiec miała nadzieję na możliwość przyznania Niemcom żyjącym na byłych niemieckich te­rytoriach wschodnich odpowiednich rent. do których te osoby miały prawo zgod­nie z artykułem 116, ustęp l oraz 2, Ustawy Zasadniczej.

Dla strony polskiej zaś ogólne sformułowanie „świadczenia socjalne" zawie­rało w sobie nową kategorię praw, odnoszącą się również do polskich robotników przymusowych w okresie TTT Rzeszy, którzy za swoje wynagrodzenia w automa­tyczny sposób uiszczali składki na ubezpieczenie socjalne, wypadkowe oraz ren­towe. Po wojnie Warszawa wliczają lata pracy w Niemczech do wysokości pol­skich świadczeń, tak jakby ta grupa ludzi przez cały czas pracowała w Polsce. Z kolei do czasu naliczania niemieckiego ubezpieczenia wliczone zostały składki 456 051 przesiedleńców, którzy od 1950 r. do końca grudnia 1973 r. przyjechali do Republiki Federalnej Niemiec.

Zadaniem nowo utworzonej grupy roboczej do spraw świadczeń socjalnych miało być wyjaśnienie stanowiska obu stron oraz opracowanie samej ,,sprawy przekazywania owych świadczeń osobom żyjącym w Polsce i mającym do nich prawo według ustawodawstwa Republiki Federalnej Niemiec"'^.

Do początku lat siedemdziesiątych niemieccy ubezpieczyciele przeznaczali rocznie około 70 milionów DM na świadczenia socjalne dla Polski, w tym też na dodatki rentowe dla ofiar wojny. Dalsze wyjaśnienia w tej kwestii nastąpiły nie­zależnie od późniejszych porozumień z Polską: 28 kwietnia 1974 r. Krajowy Sąd Socjalny Północnej Nadrenii-Westfalii wydał orzeczenie, że Republika Federalna Niemiec jest zobowiązana do płacenia rent i emerytur Niemcom, którzy mieszka­ją na dawnych niemieckich terytoriach wschodnich za Odrą i Nysą i uzyskali pra­wa do takich świadczeń. Wypłaty tych świadczeń miały być uiszczane z datą

158

NORMALIZACJA BEZ NORMALNOŚCI (1972-1980)

wsteczną od 3 czerwca 1972 r., tj. od momentu wejścia w życie układu warsza­wskiego z 7 grudnia 1970 r.14

Po zarysowaniu się pewnego zbliżenia poglądów w kluczowych kwestiach stosunków niemiecko-poLskich podczas grudniowej wizyty polskiego ministra spraw zagranicznych w Bonn na początku 1974 r., dało się zauważyć usztywnienie polskiego stanowiska, wynikające ze sporów, do jakich doszło \v czasie posiedze­nia Biura Politycznego KC PZPR 26 lutego 1974 r.lr> Padło hasło przysłowiowego „handlu bydłem", które miało również odgrywać pewni} rolę w \vewnairzniemicc-kich sporach na temat przyszłych porozumień. Nie zważając na ideologiczne i sy­stemowe różnice pomiędzy Republiką Federalną Niemiec a Polską można było stwierdzić pewne podobieństwa w sposobie myślenia oraz argumentacji wśród przeciwników polityki kompromisu i.„rozwiązań pakietowych" w obu krajach.

Od późnej zimy 1974 r. rząd federalny mógł się spodziewać odrzucenia swo­ich postulatów przez stronę polską. Zapowiedziały ją, kierowane przez partię, środki masowego przekazu. Usztywnienia polskiego stanowiska nie można było tłumaczyć jedynie oporem aparatu partyjnego PZPR. Z różnych powodów Mosk­wa oraz Berlin Wschodni byty przeciwne stanowczej polskiej polityce niemiec­kiej i zachodnioeuropejskiej. Radzieckie kierownictwo partyjne domagało się w sposób niedwuznaczny od uzależnionych od siebie władz polskich, aby przede wszystkim brały pod uwagę międzynarodowe interesy państw socjalistycznych16. Oznaczało to po prostu, że Moskwa obawiała się- w przypadku korzystnego dla Polski zakończenia rozmów niemiecko-polskich - wyłącznego skoncentrowania się Bonn na sprawach Warszawy oraz niezadowalającego uwzględnienia radziec­kich interesów finansowych, czego można się byfo z kolei spodziewać po finan­sowym zaangażowaniu się RFN w sprawy Polski. Dochodziła do tego wszech­obecna podejrzliwość Berlina Wschodniego wobec wszelkich przejawów spe­cjalnego traktowania sojuszniczej Polski przez Republikę Federalną.

Zmiany na pograniczu prawa i polityki dokonane w Republice Federalnej przyczyniły się dodatkowo do zaostrzenia stanowiska polskiej strony. Estab­lishment polityczny oraz publicystyka i prawnicy przedstawiali je jako część po­litycznej strategii Bonn przeciwko Polsce, przy czym granica pomiędzy realnym poczuciem zagrożenia a polityczną propagandą i odświeżonym wizerunkiem wroga trudna była do dokładnego uchwycenia. Tak zwane rewizjonistyczne usta­wodawstwo i sądownictwo od lat było solą w oku Warszawy. Po ratyfikacji ukła­dów wschodnich, a w szczególności układu warszawskiego, oddawano się przez

14 Por. „Sii dcie utsche Zeiding". 30.04/1.05.1974.

15 Por. J. Tej c h ma. Kulisy dymisji. Z d-ienniku ministra kultury l974-i:)77, Kraków 199).

s. 17 j nusl.

16 Por. też Z. Bfażyrisbi. op. ci!., s 86.

krótki czas nadziei, czy leż łudzono się: że w Republice Federalnej Niemiec na­stąpi generalne uporządkowanie konstytucji, ustaw i orzecznictwa, które wyma­zywałoby wszystkie stwierdzenia odnoszące się do odpowiedzialności czterech mocarstw za Niemcy jako całość, pozostawienia otwartej kwestii niemieckiej oraz zastrzegające ostateczne uregulowanie pewnych kwestii w traktacie pokojo­wym. Tym większe było wiec rozczarowanie, gdy do tego nie doszło.

Istotną rolę odgrywało tu uwypuklone przez polską literaturę specjalistyczną i ovl.ro krytykowane orzeczenie Federalnego Trybunału Konstytucyjnego z 31 li­pca 1973 r., dotyczące układu z NRD z 21 grudnia 1972 r.17 Federalny Trybunał Konstytucyjny stwierdził wtedy, że Rzesza Niemiecka nadal istnieje w sensie prawnym, jednak jako państwo z braku organizacji, a zwłaszcza z powodu nieist­nienia organów konstytucyjnych, nie jest zdolna do działań. Wspomniane orze­czenie potwierdziło tylko dotychczasowe stanowisko Bonn: że Republika Fede­ralna Niemiec nie była ..prawnym następcą Rzeszy Niemieckiej", lecz ze wzglę­du na swój obszar była jedynie z nią „częściowo identyczna". Trybunał z Karls-ruhe wzmocnił pozycję prawną, skodyfikowaną w artykule 116, ustęp l Ustawy Zasadniczej. Niemcy w granicach z 31 grudnia 1937 r. pozostały według prawa międzynarodowego podstawą wszelkich umów międzypaństwowych do czasu regulacji pokój o w ot rak tato w ej, która zwolniłaby cztery mocarstwa z odpowie­dzialności za Niemcy jako całość.

Z drugiej strony Federalny Trybunał Konstytucyjny zawsze unikał precyzyj­nych wypowiedzi na temat terytorialnego zasięgu zjednoczenia, o którym mówi­ła Ustawa Zasadnicza, oraz opisywania formułą „całe Niemcy" kraju w grani­cach z 31 grudnia 1937 r. O granicach tych najwyższy sąd niemiecki mówił tylko wtedy, gdy określał „granice różnej prawnie jakości"18.

Treść orzeczenia z 31 lipca 1973 r., dotycząca układu z NRD, uwidoczniła, jak bardzo trybunał w Karlsruhe świadom był tej problematyki. Trybunał bronił się przed określeniem, które terytoria miałyby być objęte klauzulą „otwartości prawnej'" w znaczeniu późniejszego ich przystąpienia do Republiki Federalnej. W swoich decyzjach nie mówił ani o „dalszym istnieniu Rzeszy Niemieckiej w jej granicach z 31 grudnia 1937 r"., ani nie definiował „Rzeszy Niemieckiej w granicach z 3 l grudnia 1937 r."'1'

Skomplikowana natura zasad prawnych, która znalazła potwierdzenie w ar­tykule W okładu warszawskiego, była już w samej Republice Federalnej Nie­miec trudna do zrozumienia, ponieważ prawne powiązania i polityczna wola szły

:1 Por. ri.\-rc:!ti-DeiiU(l>lit>ic!m>ttt</,.K.c\hi: II. Bel \:22.Jn>n /<-;73-I8. l-ebniw 197-1. s. Hl-l 10

hu<;i!ii-ie!ti>!i;t.'ii i/tv Huiieie.^ei1tis.<niHi;.<i^'ti( lit.-,. Bd. 36. Tiibingen 1974, s 26

160

NORMALIZACJA BEZ NORMALNOŚCI (I972~19SO|

zupełnie innymi drogami. Jeszcze mniej zrozumienia znalazły wówczas za grani­cą, a zwłaszcza w Polsce, skomplikowane konstrukcje prawne, mimo że dziś można stwierdzić, iż polska wyrozumiałość wobec niemieckiego stanowiska pra­wnego wzrosła bezpośrednio przed zmianą systemu w Polsce20, a zwłaszcza od momentu multiiateralnego zagwarantowania niemieckiego procesu zjednocze­niowego wiosną 1990 r. Republika Federalna Niemiec w trakcie tego procesu utwierdziła się w swoim przekonaniu, zwłaszcza dzicki reaktywowaniu odpowie­dzialności czterech mocarstw.

Jeśli nawet ,.prawna agresja" Republiki Federalnej Niemiec musiała stać się szczególnym argumentem dla usztywnienia polskiego stanowiska, to oczywis'cie istniały też polityczne powody i w Polsce, i wewnątrz bloku, które prowadziły do oziębienia stosunków pomiędzy Republiką Federalną a Polską. Warszawa wyco­fała swoją obietnicę w sprawie wyjazdu pewnej liczby osób wiosną 1974 r.2' Na­rada trzech komi.sji mieszanych, które wyjaśnić miały przesiedlenia, polskie spra­wy kredytowe oraz problem rent i emerytur, nie powiodła się. Regres zaznaczył się nie tylko w sprawie przesiedleńców. Warszawa odrzuciła również ofertę rządu federalnego, dotyczącą przyznania jej kredytu w wysokości l mld DM o prakty­kowanej w przypadku krajów trzeciego świata stopie procentowej wynoszącej około 3,5% oraz dodatkowych wypłat rentowo-emerytalnych w kwocie 500 miii DM. Przyznanie kredytu finansowego rząd federalny powiązał ze zobowiąza­niem Polski, że zrezygnuje ona na zawsze z roszczeń wynikających z wojny i okupacji i zapewni w nieograniczonym wymiarze łączenie rodzin. Warszawa wskazywała na to, że wypłaty rent i emerytur nie powinny były być traktowane jako wkład finansowy, ponieważ chodzi tu o świadczenia, które i tak muszą być przekazane odbiorcom. Ponadto polscy rozmówcy wciąż przytaczali argument, że Bonn przyznało samej Jugosławii miliardowy kredyt, a przecież Polacy wy­cierpieli więcej od nazistów~".

W Republice Federalnej Niemiec w związku ze zmianą klimatu politycznego coraz częściej pojawiały się głosy, aby polskie kierownictwo partyjne oraz pań­stwowe pozbawić mocy przeforsowywania własnych koncepcji dotyczących po­lityki wobec Zachodu oraz Niemiec.

21 marca 1974 r. opozycja parlamentarna CDU/CSU wykorzystała czas na in­terpelacje poselskie podczas posiedzenia Bundestagu i zajęła stanowisko wobec aktualnego stanu stosunków niemiecko-polskich. Niektórzy deputowani tej frakcji (Philipp von Bismarck, Herbert Czają, Herbert Hupka. Heinrich Windelen i inni) zaatakowali ostro restrykcyjną politykę Polski wobec przesiedlania oraz łączenia

161

rodzin. W związku ze stanowiskiem polskiego kierownictwa postawiono pod zna­kiem zapytania celowość prowadzonych aktualnie przez rząd federalny rozmów z Polską. O ile krytykę polskiego stanowiska odnos'nie do zasadniczych proble­mów procesu normalizacji uznać można za rzeczowo uzasadniona, o tyle jej sku­teczność została poważnie zmniejszona z powodu powiązania jej przez polityków wypędzonych ze stanem prawnym granicy na Odrze i Nysie.

Klimat polityczny między Bonn a Warszawą zaostrzał się. Zachodni on ie-miecka prasa wiosna ! 974 r. wskazywała na to. że Polska uznawała odszkodowa­nia dla ofiar obozów koncentracyjnych oraz robotników przymusowych za naj­ważniejszy problem humanitarny pomiędzy Bonn a Warszawą w. Zagadnienie łą­czenia rodzin uważała za generalnie rozwiązane. Coraz głośniej mówiono o po­dejrzeniach, że kierownictwu w Warszawie chodzi właściwie o zastrzyk finanso­wy dla polskiej gospodarki państwowej oraz poparcie ambitnej, lecz mało realnej strategii gospodarczej Gierka. Niemiecka opinia publiczna nie podejrzewała wówczas, że argument finansowo-polityczny był już od schyłku epoki Gomutki decydującym czynnikiem w polityce Warszawy wobec Republiki Federalnej, a w okresie rządów Gierka stał się jeszcze bardziej znaczący.

11 kwietnia 1974 r., w ostatnich tygodniach swego urzędowania kanclerz Brandt otrzymał list od sekretarza Komitetu Centralnego Ryszarda Frelka. List ten został sklasyfikowany jako tzw. mm paper. Brandt wypowiedział się później wyczerpująco na ten temat2-1.

7.2. Szansę i granice polityki odprężenia

w okresie rządów Schmidta (do powstania „Solidarności")

7.2.7. Życzliwość

Drugi socjaldemokratyczny kanclerz Republiki Federalnej Niemiec Hełmu t Schmidt rozumiał tak sarno dobrze, jak czołowi zachodnioniemiecey politycy przed nim i po nim, szczególny wymiar historyczno-moralny stosunków nie­miecko-polskich. W swoich wspomnieniach politycznych wskazuje on na zna­czącą pozycję Polski w niemieckiej polityce zagranicznej-"1. Jeden z jego wcześ­niejszych współpracowników łączy szczególne zainteresowanie Schmidta Polską

162

NORMALIZACJA BEZ NORMALNOŚCI (1972-1980)

z jego pierwszą wizytą w 1966 r. w tym krajir^ i określa go, co nie było po­wszechnie używane w literaturze, jako jednego z głównych architektów nowej polityki wschodniej Bonn-6. W każdym razie należy zauważyć, że Schmidt - po­dobnie jak inni wybitni politycy kształtujący zaehodnioniemiecką politykę zagra­niczni} w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych (Brandt, Genscher, \on Weizsiieker, Kohl). należący do pokolenia drugiej wojny światowej - jednym Tchem wymieniał porozumienie z Francją i Polską. Można mówić tu o prawie po­wszechnym konsensie klasy politycznej (od socjaldemokratów aż do konserwa­tystów) co do priorytetowego znaczenia stosunków z Polską w polityce wschod­niej. Kropią goryczy w tych stosunkach był jednak priorytet Moskwy jako głów­nej siły politycznej. Do tego dochodziła jeszcze kwestia braku legitymacji pol­skich władz, z którymi przecież trzeba było prowadzić politykę porozumienia, je­śli oczywiście nie chciano całkowicie z niej zrezygnować. Problem ten pod ko­niec rządów Schmidta okazał się o wiele trudniejszy do rozwiązania niż za ka­dencji jego poprzedników oraz następcy27.

W wygłoszonym 17 maja 1974 r. expose zatytułowanym Kontynuacja i kon­centracja nowy kanclerz podkreślił, że polityka zagraniczna i bezpieczeństwa Republiki Federalnej Niemiec nie ulegnie zmianie. „Realistyczna polityka odprę­żenia'1 rządu federalnego SPD/FDP z liberalnym ministrem spraw zagranicznych Genscherern. który szybko zdobył uznanie na arenie międzynarodowej, oznacza­ła dla polskiego kierownictwa partyjnego i państwowego nową politykę gospo­darczą i finansową. Pod rządami Schmidta doprowadziła ona do ponownego roz­kwitu niemieckich wpływów w Europie Środkowej i Wschodniej-8.

Praktykowana w fazie deiente koncepcja w polityce wschodniej rządu Schmidta/Genschera była bardzo rozległa. Rozbudowa ekonomicznych i kultural­nych powiązań oraz polityka kontroli zbrojeń tworzyły jednolitą całość. Dążono zatem do stworzenia długoterminowych powiązań wzajemnych interesów, aby w ten sposób zagwarantować współpracę polityczną'9. Chodziło o wzmocnienie

-" Por H. S c h midt,.SY/ni/V/V[,'ć'r ftnfjr/j iii \Vurschiiu 1966. w F. Pfliigcr. W, Lipscher (Hrsg.). op. cit.. v 40-50.

-'• H.-G. Lehman n. Offming nticli Osicn...

-7 ^or. następne rozdziały. Goił ruj uwagi lojalność Schmidta wobec administracji Gierka można hyc może wyjaśnić jego pr/ec.yctami /. pierwszej wizyty w Polsce w 1966 r. skłaniającymi go do pewnej całkiem swoistej konsekwencji: „Głęboka sympatia i zainteresowanie tym udręczony!n naro­dem i krajem nakazywały mi w przyszłości traktować powa/.nie każda polska piopo/.ycji;" (H S c h m i dl. Schwicn^ci- Resitcli. .. i. 48)

:* Pur \\ . Li n k. Au/.ien- utul Daiii^hhtntljiotiiik 111 ilcr Ara „S'< innidi lt-)74-l'->82. \\ W. Jaszer. W Link (Hrsg.), Rcpihhk im \Yttuttel 1974-IW2. Dic Ani Schwii.ll. .Stuttęart. Mannheini 19X7 i(',e-\i htt-iin- ile r [inndc\rcihthltk DcutM iiluuii. 5, II), s. 275-43 J!, tutaj s. 306

^ Ihati-ni.:-,. 308

163

siły ekonomicznej państw socjalistycznych jako fundamentu większej politycznej samodzielności i wewnętrznej liberalizacji. W sposób paradoksalny i wbrew in­tencjom swoich protagonistów niemieckie zaangażowanie gospodarcze i finanso­we w Polsce w drugiej połowie dekady Gierka znacznie przyczyniło się do coraz większej dysfunkcjonalności centralnie zarządzanej gospodarki aż do stanu chao­su, co zaowocowało rozsadzającym system ruchem solidarnościowym.

Schmidt siał się w swoim przemówieniu programowym, wygłoszonym 22 li­stopada 1977 r. w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych {PISM} w War­szawie - ..bez czyjegokolwiek mandatu syndykiem, a nawet rzecznikiem śred­nich i małych państw"3". Niemiecki obowiązek „czynnej solidarności" wyprowa­dzał on z historii i geopolityki. Zdaniem Schmidta polityka wschodnioeuropejska i zachodnioeuropejska wzajemnie się do siebie odnosiły, w perspektywie stwo­rzenia ogólnoeuropejskiego ładu pokojowego. Konferencja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie stworzyła prawie instytucjonalne ramy dla wdrożenia współpracy pomiędzy systemami, której miała sprzyjać sieć bilateralnych powią­zań ekonomicznych i kulturalnych. Pod koniec dziesięciolecia miało się jednak okazać, i to właśnie na wybranym przez Schmidta przykładzie Polski, że koncep­cja ta była błędna. Błąd polegał na świadomym zlekceważeniu momentu krytycz­nego przy nagłym przechodzeniu od ilościowej liberalizacji do jakościowej de­strukcji systemu. Dylemat tradycyjnej, zorientowanej na status quo, polityki wschodniej, a zwłaszcza polityki wobec Polski, musiał być na początku lat osiemdziesiątych na nowo sformułowany z powodu pojawienia się tam ruchów opozycyjnych. Przemyślenie tej kwestii na nowo stawało się niezbędne. Ale nie uprzedzajmy rozwoju wypadków!

Schmidt już na początku swojego urzędowania jako kanclerz sięgnął do pro­blematyki zawartej w liście skierowanym do Brandta przez szefa PZPR; liście, na który nie udzielono jeszcze odpowiedzi. W swoim piśmie z 26 lipca do Gierka wyraził zainteresowanie strony niemieckiej ponownym ożywieniem rozmów mię­dzy Republiką Federalną Niemiec a Polską, które utknęły w martwym punkcie-!.

Oficjalna pisemna odpowiedź Gierka z l października była wprawdzie sfor­mułowana w „niezwykle pojednawczym tonie"'2, zawierała jednak żądania doty­czące dogodnych kredytów finansowych sięgających znacznie powyżej l mld DM oraz regulacji rent i emerytur dla obywateli polskich w wysokości prawie l mld DM, a także odszkodowań dla polskich więźniów obozów koncentracyj­nych i innych ofiar nazizmu. Odpowiedź nie zawierała jednak stanowiska War­szawy wobec problematyki wyjazdu polskich obywateli narodowości niemiec-

y-lCy(. wedtug ihicłem, s. 309.

31 FAZ. 30.07.1974.

;>2Cyl. według „Der Spiegd" 43, 21.10 1974

164

NORMALIZACJA ÓCZ NORMALNOŚĆ! f 1072-1980)

kiej. Schmidt zareagował na ten list. jak sam przyznaje, z oburzeniem. W swoich wspomnieniach tak pisze na ten temat:

..Gdy polski ambasador jesienią 1974 r. przedstawił mi te koncepcję w for­mie listu od Edwarda Gierka wraz z planami zawarcia układu, zareagowałem ostro: Jeśli mówić o odpowiedzialności za to, co zdarzyło się za czasów Trzeciej Rzeszy, to odpowiedzialność ta w równym stopniu dotyczy 17 milionów Nie­mców w NRD. jak i 60 milionów Niemców w Republice Federalnej. Jest to mój moralnie uzasadniony pogląd, którego nikt nie może przełamać. Ambasador byt zdania, że jest to poważne stwierdzenie. Kontynuowałem: Nie pot!piszę niczego - nawet jeśli osiągniemy zgodność w zasadniczych sprawach, które nie uważam za łatwe - co nakfada moralna, odpowiedzialność' za zbrodnie nazizmu tylko na Republikę Federalną Niemiec. Sformułowania, które znalazły się w liście, są dla mnie nie do zaakceptowania''-^.

Otwarte pozostaje nadal pytanie, czy kanclerz pomylił postulowaną wypłatę odszkodowań z reparacjami, czy też z powodów taktycznych chciał je pomylić i dlatego zareagował w sposób tak demonstracyjnie emocjonalny. Po tej rozmo­wie z polskim przedstawicielem nie mogło dojść do planowanej już prze? Brand-ta wizyty Gierka, który miał wtedy nadzieję na doprowadzenie do „komplekso­wego rozwiązania" wszystkich problemów. Wprawdzie również Schmidt dążył do „pakietowego rozwiązania'' najbardziej kontrowersyjnych kwestii w stosun­kach nicmiecko-polskich, które od 1973 r. były przez stronę polską niezbyt ele­gancko poruszane w rozmowach i których rozpatrzenie Polska skutecznie wymu­szała przez stopniowe zmniejszanie liczby przesiedleńców do Republiki Federal­nej. Między tymi problemami nie istniało żadne ńmcfjm prawne. Nie można było znaleźć prawnych powiązań miedzy polskimi żądaniami finansowymi i odszko­dowawczymi a układem warszawskim z 1970 r. i /H/w-mHc/g rządu polskiego o przesiedlaniu ludności niemieckiego pochodzenia. Ani układ, ani //j/ó/vHf;c/ćf nie dawały podstaw do traktowania Niemców jako polskich zakładników. War­szawa mogła jednak przerwać strumień przesiedleń. Rząd federalny nie posiadał żadnego „kija", ale miał „marchewkę", której domagała się już wtedy osłabiona przez władzę gospodarka polska. Oprócz tego Roń n musiało przyznać, że w usta­wodawstwie i orzecznictwie sądowym istniały pewne pozycje prawne niekonse­kwentne politycznie, choć uzasadnione konstytucyjnie.

Z powodu dogmatycznego stanowiska polskich komunistów Republika Fede­ralna Niemiec nie mogła nadto liczyć wówczas na zrozumienie w związku z M?-Archiwum Federalnego, którego przygotowanie zlecił jeszcze w 1969 r.

ówczesny minister do spraw wysiedlonych Heinrich Windelen

M

zajmował

się przestępstwami, które zostały popełnione na Niemcach podczas ucieczki oraz wypędzenia z niemieckich ziem wschodnich. Istniał też spór, traktowany instru­mentalnie w polityce wewnętrznej i zagranicznej, mogący dodatkowo obciążyć stosunki z Polska, dotyczył zaś kwestii, czy można mówić i pisać o własnych cier­pieniach. skoro wcześniej sami Niemcy sprawili tak wiele bólu.

Stanowiska Bonn i Warszawy były więc jesienią 1974 r. tak od siebie odda­lone, że zapowiadana jeszcze za czasów Brandta wizyta Gierka w Republice Fe­deralnej Niemiec musiała być ponownie przesunięta. Należało najpierw dopro­wadzić do zbliżenia poglądów. Wizyta delegacji niemieckiego Bundestagu w Pofsce od 27 do 31 października 1974 r. przyczyniła się do odprężenia napię­tej atmosfery. Wśród deputowanych do Bundestagu znajdował się też Windelen. który wcześniej, jako jeden z „rewizjonistów", uważany był przez Warszawę za yjerwno ;?rm gmro. Wprawdzie parlamentarzyści nie posiadali żadnych pełno­mocnictw, niemniej jednak rozmowy z ministrem spraw zagranicznych Olszo-wskim, prezesem Rady Ministrów Jamszewiczem, przewodniczącym Rady Państwa Henrykiem Jabłońskim oraz uważanym za przeciwnika porozumienia członkiem Biura Politycznego Edwardem Babiuchcm -doprowadziły do wyjaś­nienia stanowisk oraz lepszego zrozumienia wątpliwości po obu stronach. Jak oczekiwano, delegacja niemiecka skoncentrowała się na problematyce przesied­leńczej, podczas gdy strona polska na plan pierwszy wysunęła problem odszko­dowań oraz współpracę gospodarcza.. Najważniejsze było jednak (o, że rozmo­wy były prowadzone na najwyższym szczeblu politycznym bez zbędnego emo­cjonalnego i polemicznego rozgłosu publicznego. Warszawa otwarcie naciskała na szybkie podjecie oficjalnych rozmów z Bonn. sygnalizując tym samym chęć ugody z rządem Schmidta/Gcnschera.

I listopada 1974 r. minister spraw zagranicznych Genscher i minister handlu zagranicznego Olszewski podpisali po 13 miesiącach rokowań porozumienie ra­mowe o współpracy w dziedzinie przemysłu, techniki oraz rolnictwa. Tym sa­mym zostało spełnione podstawowe żądanie Warszawy dotyczące kooperacji i rozszerzenia współpracy gospodarczej z Republiką Federalną Niemiec. Ważna dla rządu federalnego klauzula berlińska została ujęta w artykule 12 urnowy^.

W toku dalszych pertraktacji prowadzonych w następnych miesiącach stronie niemieckiej chodziło o [o, aby z najtrudniejszej dla Bonn kwestii odszkodowań nic czynić przypadku precedensowego, ale jednocześnie zasygnalizować zrozumienie w tej sprawie. Z przyczyn historyczno- moralnych Polska pozostawała nadal

166

NORMALIZACJA BEZ NORMALNOŚCI 0972-19KO)

„przypadkiem szczególnym'" dla Republiki Federalnej Niemiec w jej polityce wschodniej. Kanclerz Schrnklt myślał o ustępstwach wobec Warszawy, które obej­mowałyby świadczenia finansowe, ale niekoniecznie interpretowane jako odszko­dowania wojenne. Minister spraw zagranicznych Genscher zasygnalizował rów­nież elastyczne stanowisko wobec Polski. W jednym z wywiadów Genscher wy­powiedział się na temat stosunków niemiecko-polskich: .Pojednanie niemiecko-polskie uważam za histoiyczne zadanie decydentów obu stron, dlatego stale nale­ży o nie zabiegać"^. Jednak w sprawach odszkodowań i zapewnień kredytowych również Genseher nie chciał wyjść poza proponowane dotychczas wielkości.

Po regresie zaistniałym w stosunkach dwustronnych wiosna, 1974 r., w dąże­niach rządu federalnego i polskiego do uregulowania najważniejszych kwestii .spornych ogromną rolę odegrał - obok komponenty bilateralnej i strategii roz­mów uwarunkowanej polityką wewnętrzną - proces KBWE. Zapowiedziane na lato 1975 r. spotkanie w Helsinkach szefów państw i rządów 35 krajów uczestni­czących w KBWE wywarło wpływ na politykę bilateralną, skłaniając do zakoń­czenia pertraktacji przed tym terminem. Ani Bonn, ani Warszawa nie chciafy w szczytowym momencie odprężenia w Europie jechać do Helsinek z bagażem nieuregulowanych kwestii niemiecko-polskich.

W kwietniu po załagodzeniu rozbieżności poglądów w polityce wschodniej, istniejących pomiędzy partnerami koalicyjnymi, Schmidt i Genscher uzgodnili wspólną strategię w polityce wobec Polski. Uwypuklany przez stronę polską mo­ralny aspekt regulacji został generalnie zaakceptowany przez Republikę Federal­ną Niemiec. Sporne pozostało jednak instrumentalne traktowanie przez Warsza­wę moralnego aspektu regulacji bilateralnych. Schmidt był zdania, że Warszawa znacznie przeceniała, wysuwając żądania finansowe, możliwości ekonomiczne Republiki Federalnej Niemiec37. Rozbieżności poglądów między obu stronami na temat liczby przesiedleńców z powodu oczekiwanego sprzeciwu aparatu par­tyjnego (PZPR) miały zostać zniwelowane poprzez rozłożenie wyjazdów na osiem lat. Z drugiej strony celem rządu federalnego było doprowadzenie do cał­kowitego wyjazdu z Polski tych Niemców, którzy sobie tego życzyli.

W stosunkach niemiecko-polskich do lipca 1975 r. osiągnięto taki stan, że można było wypracować kilka wersji rozwiązania pakietowego. Ostateczne roz­strzygnięcia zostały zastrzeżone dla kanclerza oraz szefa PZPR, którzy mieli się spotkać podczas szczytu KBWE w Helsinkach.

-16Cvt. według K. Miszczak, op. cit.. s. [46. 17 For Tcxte.... Reihe !l. Bd. 3. >,. IOS.

' grfinice polityki oi!/>/\'żeni(i w okresie r-ądów Schmidla

167

7.2.2. Niemiecka propozycja w Helsinkach

Po wielogodzinnej naradzie w nocy z l na 2 sierpnia Schmidt i Gierek osiąg­nęli zasadniczy przełom w rozmowach. Istotne części opracowanych dokumentów pozostawały przez długie godziny sporne. Strona niemiecka miała nadzieję na za­łatwienie wyjazdu dla wszystkich osób pochodzenia niemieckiego, które umiesz­czone były na listach Niemieckiego Czerwonego Krzyża. Polacy chcieli zreduko­wać maksymalnie liczbę osób wyjeżdżających, aby przesiedlenie nie miało chara­kteru e.mciitsti. Obie delegacje nie mogły zgodzić się początkowo co do wspólnej definicji pojęcia „niekwestionowanej niemieckiej przynależności narodowej"™.

Po zapewnieniu obu polityków, że czują się obrzydliwie, zmuszeni do wybo­ru pomiędzy pieniędzmi a sprawami ludzi, doszło do porozumienia, które zado­woliło zarówno humanitarne życzenia Niemców, jak i finansowe interesy Pola­ków. Główny ciężar rozmów spadł tej nocy -jeżeli wierzyć relacjom Genschera - nie na Schmidta i Gierka, lecz na ministrów spraw zagranicznych. Obie dele­gacje sformułowały wtedy w przeciągu krótkiego czasu najważniejsze szczegóły porozumienia, a dokument parafowano 7 sierpnia 1975 r.

Przebieg rozmów niemiecko-polskich był bez wątpienia przesiąknięty du­chem Helsinek. Rządzący w Bonn i Warszawie nie mogli zniweczyć idei odpręże­nia, jeśli nie chcieli być napiętnowani przez Wschód i Zachód jako międzynarodo­wi wichrzyciele. Mimo to wolno postawić pytanie, kto na krótszą czy dłuższą metę więcej zyskał na porozumieniach z Heisinek. Pytanie to dotyczy zarówno dwu­stronnych uzgodnień pomiędzy Warszawą a Bonn. jak i Aktu Końcowego z Helsi­nek, który już parę miesięcy wcześniej był świętowany przez warszawskie kierow­nictwo i publicystykę polityczną jako multilateralne zatwierdzenie polityczno-terytorialnego status quo oraz zorientowanych na siatits quo fragmentów układów wschodnich i układu zasadniczego - a więc jako super-Poczdam. Literatura poli-tologiczna zajmowała się wyczerpująco znaczeniem KBWE dla zmian systemo­wych i przeobrażeń końca lat osiemdziesiątych. W tym kontekście, zważywszy na dwustronne niemiecko-polskie układy i porozumienia z 1970 oraz 1975 r.Jedno można powiedzieć wyraźnie. Zachodnioniemiccka argumentacja wychodząca po­za stanis quo -- mogąca mieć w latach siedemdziesiątych raczej funkcję alibi - zy­skała na uznaniu wobec zorientowanego na tumis quo i statycznie argumentujące­go stanowiska polskiego czy raczej - komunistycznego.

Wyjazdy z Polski ludności narodowości niemieckiej uregulowane zostały u ir/ecim koszyku Aktu Końcowego KHWt", który dotyczył współpracy huma­nitarnej i kulturalnej, jak również w zasadzie VII pierwszego koszyka, opisującej

168

NORMALIZACJA BEZ NORMALNOŚCI (1972-1980)

prawa c/łów lęka i podstawowe wolności. Warszawa - oficjalna polityka oraz do­radcy polityczni, na przykład w Instytucie Zachodnim (IZ) w Poznaniu i Puls k i m Instytucie Spraw Międzynarodowych - nie zgad/ała się z poglądem, że porozu­mienie o nienaruszalności granic na kontynencie europejskim, o którym stanowi­ła zasada III pierwszego koszyka, zostało pośrednio zrelaiywizowane przez zasa­dę I, zgodnie z która., „granice mogłyby być zmieniane w zgodzie z prawem mię­dzynarodowym, środkami pokojowymi i w drodze porozumienia"""'.

Dla rządu federalnego Akt Końcowy KBWB nic miał jednak charakteru za­stępczej konferencji pokojowej. Bonn uznało nienaruszalność istniejących w Eu­ropie granic w układzie moskiewskim i warszawskim, a potem również w nie zobowiązującym pod względem prawa międzynarodowego Akcie Końcowym KBWE, i zrezygnowało z wszelkich prób zmiany granic przy użyciu siły lub pod groźbą jej użycia. Równocześnie nie została wykluczona możliwość pokojowo uzgodnionych zmian granicznych41. Tym samym granica na Odrze i Nysie zosta­ła uznana w sensie politycznym, ale z drugiej strony otwarta pozostała kwestia zjednoczenia obu państw niemieckich oraz proces zjednoczeniowy Europy Za­chodniej"*-. W udzielonym parę tygodni przed konferencją w Helsinkach wywia­dzie minister spraw zagranicznych Genscher zajął następujące stanowisko wobec sprawy pokojowej zmiany granic w Europie:

..Rząd federalny identyfikuje się z zasadą nienaruszalności granic, która wy-klucza zmiany granic siłą lub pod groźbą użycia siły. Zawsze uważaliśmy też za konieczne, żeby jednocześnie wyrazić z cała jasność i a dopuszczalność pokojowo uzgodnionych zmian granic. Powody tego stanowiska, które konsekwentnie wy­nika z naszego narodowego położenia, są jasne jak na dłonM\

W pilnym interesie Republiki Federalnej Niemiec leżało uczynienie istnieją­cych granic bardziej otwartymi. Rozszerzenie możliwości odwiedzin i wyjaz­dów, a także zintensyfikowanie kontaktów rodzinnych i akcji łączenia rodzin miało pomóc Niemcom mieszkającym poza Republiką Federalną Niemiec w za­chowaniu ich tożsamości i powstrzymaniu odrębnego rozwoju narodu niemiec­kiego na Wschodzie i Zachodzie.

Niemiecko-polskie porozumienia przygotowane w Helsinkach odnosiły się do następujących sprawi

4"H Vollc W W ;i mi c r (Hrsg.J, KSZk - Konfcreiizjiir Siciierheu inni '/jt<;tt»i»te»arheii iii r.iimfit i'i lidirii^fit nn<! Dt>ktiineiiiei> mts dein Kum/Hi-An liiv. Bonn 1976. s. 267-2H3

41 ]\>r. l e/ ośw-iudc/enie kanclerza federalnego wygłos/nne podc/as konlacucj) końcowej KBWF. 30 lipca [975 r, w; TeMe... Rahe II. Bd. 3, s 408-412. tułaj s. 410.

42 H Haflciiilorn, Sichcrlieit ntiel Entspnnmmg. '/.itr AufienjHililik ilci Huiielt^i-Deu(\<-h'Mm! 1955-1982. faiden-ll^icii 1983. \. 463. 1 \,l7i-;mkt\Liicr Rund-sclum". 1.04.1975. J-'l'oi AdG. lv75, •; l y?.^-! 9761.

169

- układ o ubezpieczeniach emcrytalno-rentowych i wypadkowych;

- porozumienie o ryczałtowym zaspokojeniu żądań rentowych;

- układ o przyznaniu kredytu finansowego:

-protokół wyjazdowy"^.

9 października 197? r. w Warszawie ministrowie spraw zagranicznych Gen­scher i Olszow&ki podpisali uzupełnione w międzyczasie układy. Pierwszy z nich zajmował się ubezpieczeniami emerytalno-rentowymi oraz wypadkowy­mi i bazował na tzw. zasadzie przyłączenia lub zasadzie terytorialnej (art. 4 i 5). Zgodnie z nią każde państwo miało wypłacać te świadczenia osobom przebywa­jącym na jego terytorium, również wtedy, gdy prawo do świadczeń c mery tał no­rę ntowych zostało nabyte w innym państwie. Ponieważ o wiele więcej obywa­teli polskich dochodziło swoich praw wobec niemieckich ubezpieczy ciel i. War­szawa i Bonn uzgodniły ryczałtowe odszkodowanie w wysokości 1.3 mld OM, które Republika Federalna miała zapłacić państwu polskiemu, a ono z kolei miało owo odszkodowanie przekazać uprawnionym osobom w Polsce. Drugi układ dotyczył przyznania Polsce kredytu finansowego. Republika Federalna zobowiązała się w nim do udzielenia Polsce kredytu finansowego w trzech rocz­nych ratach (1975, 1976, 1977) w wysokości l mld D M o stopie oprocentowa­nia wynoszącej 2.5%^.

Protokół wyjazdowy regulował aktualnie najważniejszy problem dla Bonn. W związku z /«/bmmc/<2 rządu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej z 1970 r. stro­na polska stwierdziła w tym protokole, że „po analizie przeprowadzonej przez kompetentne władze polskie jest w stanie oświadczyć, że około 120 000 do 125 000 osób uzyska w przeciągu najbliższych czterech lat pozwolenie na wy­jazd". Na wyraźne życzenie rządu federalnego została wprowadzona do tego po­rozumienia „klauzula otwartości", która stanowiła, że nic jest przewidziane żad­ne czasowe ograniczenie składania wniosków przez osoby, które spełniają kryte­ria wymienione w /«/brn^vŁyi. Ustosunkowując się d u tego Genscher wyraził po­gląd, że według obowiązującego w Republice Federalnej Niemiec ustawodaw­stwa prawo do wyjazdu z kraju przysługuje każdemu, kto sobie tego życzy. Od­nosi się także do tych, którzy na podstawie udzielonego przez władze polskie po-

wymiarze, kredyt} mające \kicy ć ułatwieniom eksportowym. Nasz kredyt finansowy (...) różnił .\ie ud wspomnianych kredytów innych państw ohniżon^ stopa procentową i swój:) długotermi-nowościł. Jednak państwa te nie musiały uzależniać swoich kredytów od jakichkolwiek warunków pohtyc/nych i humanitarnych. My chcieliśmy uzyskać zgodę na prawo do wyjazdów w dużym zakre­sie Także t u tu; dosięgła nas historia".

170

NORMALIZACJA BEZ NORMALNOŚCI (1972-19801

zwolenia na wyjazd znajdują się w Republice Federalnej Niemiec i chcieliby po­nownie wrócić do Polski"*'.

Obok łych układów strony uzgodniły także Dlitgoterminowy program rozwoju współpracy gospodarczej przemysłowej i Technicznej. W ..kompromisie helsiil-skim'' Polska nic zdołała przeforsować swojego najważniejszego postulatu. Od­szkodowania i zadośćuczynienie dla polskich robotników przymusowych oraz więźniów obozów koncentracyjnych nie zostały ani uzgodnione, ani wymienione w jakimkolwiek ustępie porozumień. Świadczenia finansowe Roń n miały według stanowiska rządu federalnego odegrać rolę „pośredniego zadośćuczynienia""'\

7.2..?. Niemieckie debaty ratyfikacyjne. C^ąść H: lara 1975-1976 - odbicie opcji politycznych wobec Polski

Odwlekająca się ciągle procedura ratyfikacyjna układów z Warszawa została wykorzystana przez opozycję do tego, aby zażądać wprowadzenia pewnych ule­pszeń do wynegocjowanego dzieła traktatowego. Dodatkowo zachodnioniemie-cka polityka wobec Polski stała się dla opozycji sposobem uzyskania wyrazisto­ści politycznej przed mającymi się od hyc w 1976 r. wyborami do Bundestagu.

Porozumienia helsińskie podlegały skomplikowanej procedurze ratyfikacyj­nej w Bundestagu i Bundesracie. Układ o ubezpieczeniach e me ryta! n o-rento­wych i wypadkowych musiał być ratyfikowany zarówno przez Bundestag, jak i przez Bundesrat. Zgody samego Bundestagu wymagało porozumienie o wypła­cie ryczałtu rentowego i przyznaniu Polsce kredytu finansowego. Protokół wy­jazdowy oraz program o współpracy gospodarczej i naukowo-technicznej były porozumieniami administracyjnymi, które nie wymagały zgody ani Bundestagu, ani Bundesratu. Ponieważ koalicja socjalliberalna dysponowała wyraźną wię­kszością głosów w Bundestagu, zagwarantowana była tam ratyfikacja. Inaczej wyglądała sytuacja w Bundesracie, gdzie rządzone przez Unię kraje związkowe dysponowały większością jednego głosu (21:20), która zwiększyła się jeszcze w lutym 1976 r. po przejęciu odpowiedzialności rządowej w Dolnej Saksonii przez CDU z Ernstem A l brechtem na czele49.

Już w dniu ich podpisania układy z Polską stały się przedmiotem zaciętej krytyki frakcji CDU/CSU. W przebiegu dyskusji ujawniły się dość znaczne róż­nice zarówno wewnątrz CDU, jak i między partiami sojuszniczymi. Znani polity-

nnd lnlbrin,ium]s;mil der Bunclosrcgierung. Bonn 1983. s. 41

"L'' Por. J Kro u s u. Aufeiiiwliti.-iflie O/iposirion im and iiberden Bunefesntt- Etna f:tif/stn(!ie <im Hcupiel der Aimeiniintlerseiiitngen mii di e Rtinti:icnin£ eierdeurscli.jinlniffii-eii Ypreintiuningwi \</ih Otioiwi- /y,o. ..Zt-JT^chnii fLir Purlaincntstni»cn" 3. 1Ł)KU. > 42j-440

i granice polityki odprężenia w okresie r:.ądów Sdimidla

171

cy CDU popierali otwarcie ratyfikację układów. Rainer Barze], Norbert Bluni. Hans Katzer. Walter Leisler Kiep, Paul Mikat i Gerhard Schrikler byli z pewnymi zastrzeżeniem gotowi głosować za przyjęciem układów. Przeciwny była im wię­kszość polityków CDU. Do przeciwników układów należeli przewodniczący fra­kcji parlamentarnej CDU/CSU Kar! Carstens. a przede wszystkim przewodniczą­cy CSU Franz-Joscf StrauB. Bezwzględnie przeciwny układom był, jak zresztą przewidywano, Związek Wypędzonych oraz jego protagonisci z trakcji CDU/CSU Herbert Hupka i Herbert Czają. Pomiędzy niezdecydowanym jeszcze i politycznie lawirującym kandydatem na kanclerza Unii w wyborach 1976 r., premierem rządu krajowego Nadrenii-Palatynatu Koniem a StrauBem doszło do rozbieżności zdań na temat debaty ratyfikacyjnej. Opozycja CDU/CSU miała po­ważne dylematy, z których największy polegał na wyborze pomiędzy odpowie­dzialnością wobec polityki państwowej apolitycznym profilem partii.

Bawarski rząd krajowy dał jasno do zrozumienia, że w Bundesracie będzie on w każdym przypadku głosować na „nie"5". Przewodniczący CSU w swoim spektakularnym liście skierowanym do premierów rządów krajowych - człon­ków CDU/CSU oraz do wszystkich deputowanych opozycji wezwał do zgodne­go odrzucenia układów^'. Na postawę StrauBa wpływ miała przede wszystkim wewnętrzna sytuacja polityczna: w obliczu zbliżających się wyborów do Bunde­stagu nakazem chwili stało się zwarte stanowisko Unii w sprawie porozumień niemiecko-polski c h. Stanowisko StrauBa w debacie nie wynikało z nastawienia generalnie skierowanego przeciwko kompromisowi z Polską, Chodziło o polary­zację wewnętrznej scen}' politycznej. W istocie szef CSU potrafił być elastyczny, a jego stosunek do Polski byt zasadniczo przychylny: potwierdzały to zarówno poufne wyznania z 1973 r., dotyczące kredytu dla Polski i porozumień e mery tal-no-rentowych, jak i zapewnienia, że jeśli chodzi o Polskę, to jest on czujny, ale nie będzie przeszkadzał. Wskazywał on przy tym na legendarną już wypowiedź Adenauera, że Niemcy mają szczególne zobowiązania w stosunku do trzech na­rodów: Izraela czy też narodu żydowskiego, Francji i Polskp2. Jeśli idzie o sto­sunki z Polską. StrauB, w sposób godny pożałowania, konkurował jako ..polityk zagraniczny" z „politykiem wewnętrznym". Zwyciężył zaś w tym czasie ten dru­gi. Swoją ogromną elastyczność w stosunku do Polski udowodnił StrauB jako „polityk zagraniczny" osiem lat później wobec generała Jaruzetskiego bezpo­średnio po zniesieniu stanu wojennego w Polsce.

W debacie na temat Polski w latach 1975-1976 przewodniczący CSU uży­wa! argumentu, że zgoda Unii na układy z Polską pozwoliłaby stworzyć przypa-

172

NORMALIZACJA BEZ NORMALNOŚCI ()972-lc>80)

dek precedensowy, na który mogłyby się powoływać inne rządy, stawiając podo­bne żądania wobec Republiki Federalnej Niemiec. W związku z tym zarówno ..tuk", jak i „nic" wobec tych porozumień pociągnęłyby za sobą konsekwencje wewnętrzne i międzynarodowe, nie przede wszystkim przyniosłyby skutki finan­sowe, znacznie wykraczające poza umowy dwustronne11'. List StrauBa do kole­gów z Unii nie odniósł skutku. Zamiast skonsolidować szeregi opozycji, pogłębił niejednolitość w obozie chrześcijańsko-demokratyeznym.

Aby nie oddać inicjatywy StrauBowi. Koni poczuł się zobowiązany zareago­wać na list z Monachium. W osobistym oświadczeniu szef CDU opowiedział się wprawdzie za odrzuceniem porozumień z Polską, zaznaczył jednak, że respektu­je stanowisko tych deputowanych Unii. którzy z humanitarnych względów chcą zaakceptować układy. Swoje negatywne stanowisko wobec porozumień Kohl uzasadniał tym, że zostały one źle wynegocjowane, a interesów niemieckich nie uwzględniono w odpowiednim stopniu. Podczas gdy polskie życzenia zostały jednoznacznie uregulowane na jasnej płaszczyźnie traktatowej, żadnej porówny­walnej rangi nie miał protokół dotyczący możliwości wyjazdu Niemców z Polski i byłych niemieckich terytoriów wschodnich (!). Kohl należycie oceniał humani­tarny aspekt zgody na wyjazd w miarę możliwości 120 000 - 125 000 Niemców. Jednak w protokole nie wspomniano ani słowem na temat losu 160 000 Nie­mców, którzy również chcieliby wyjechać. Rząd federalny nie uzgodnił ze stroną polską żadnego porozumienia o ochronie praw człowieka, odnoszącego się do mniejszości niemieckiej żyjącej w Polsce i na byłych niemieckich terytoriach wschodnich, mimo że był do tego szczególnie zobligowany w związku z obo­wiązkiem opieki nad tymi ludźmi^.

Oceniając stanowisko Konia należy stwierdzić, że jego zalecenia skierowane hyły Jo deputowanych CDU/CSU; którzy w związku z niewątpliwą większością mandatów koalicji SPD/FDP w Bundestagu nie mogliby swoim „nie" zagrozić ratyfikacji porozumień. W pewnym sensie głosowaliby bez ryzyka, że zagrożą polityce zagranicznej wobec Polski. Unia mogłaby więc zademonstrować jed­ność, nie utrudniając niczego, aby nie zostać w przyszłości zdyskredytowana ja­ko partia „wrogo ustosunkowana do Polski". Oświadczenie Kohla nie wspomnia­ło ani słowem o pożądanym sposobie głosowania w Bundesracie krajów związ­kowych rządzonych przez CDU i CSU, a więc też Nadrenii-Palatynatu, skąd po­chodził Kohl. Istotne było jednak tylko głosowanie krajów rządzonych przez Unię w drugiej izbie. Mając na uwadze wewnątrzpartyjne rozbieżności Kohl zrę­cznie omijał przeszkody.

/ granice polityki odprężenia w okresie r^tfdów Schiniclta

173

W tych miesiącach Warszawa ze swojej strony próbowała zmienić stanowi­sko Unii na przychylne porozumieniom. Bezpośrednio przed pierwszym czyta­niem ustawy ratyfikacyjnej do układu emerytaino-rentowego i przed pierwszą debatą na temat porozumienia o wypłacie ryczałtu rentowego w Bundesracie, rząd polski, wykonując ..gest dobrej woli", znacznie zwiększył liczbę zezwoleń na wyjazd już w październiku 1975 r.x

7 iistopada rozpoczęło się w Bundesracie pierwsze czytanie ustawy ratyfika­cyjnej do układu emerytalno-rentowego z Polską. Ostateczna decyzja o przyjęciu lub odrzuceniu ustawy została przełożona na nadchodzący rok. Większość kra­jów związkowych rządzonych przez CDU/CSU uchwaliła 11-punktową rezolu­cję, która w pewnym stopniu była podsumowaniem krytycznych głosów Unii wobec pakietu porozumień z Polską.

Potwierdzając wolę „szczerego i trwałego pojednania pomiędzy narodem niemieckim i polskim", większość krajów związkowych rządzonych przez CDU/CSU dawała do zrozumienia, że świadczenia, które winna uiścić Republi­ka Federalna Niemiec, zostały ustalone w sformalizowanych układach mię­dzynarodowych, protokół wyjazdowy zaś był „niedostatecznie zobowiązujący". Ponadto dla opozycji nie było wystarczająco jasne, według jakich kryteriów bę­dą udzielane zezwolenia na wyjazd. Porozumienie z Polską mówiło jedynie o 120 000 do 125 000 osób. Nie uregulowano kwestii, w jaki sposób w przy­szłości rozstrzygnie się wnioski pozostałych 160 000 spośród 285 000 osób, które je złożyły w Niemieckim Czerwonym Krzyżu. Wreszcie porozumienia z Polską zawierały również klauzulę o wstępnych świadczeniach ze strony Re­publiki Federalnej. Wypłaty na rzecz Polski miały być uiszczone w przeciągu 2 lat, natomiast wyjazdy 120 000 - 125 000 osób mogły rozciągać się na okres dwukrotnie dłuższy, tj. do 4 lat^.

Opozycja sprowadziła wówczas problematykę Niemców w Polsce głównie do dyskusji na temat możliwości ich wyjazdu stamtąd i połączenia z rodzinami w Niemczech. Ograniczała się ona jedynie do reakcji na to, co narzucał jej rząd federalny lub polskie kierownictwo, a były to od 1970 r. jednostronne obietnice lub - jak ostatnio - dwustronne porozumienia dotyczące wyjazdu osób „pochodzenia niemieckiego". Kwestia praw Niemców pozostałych w Pol­sce była przez stronę polską objęta tabu. Bońska strona rządowa milcząco to akceptowała. Również Unia jako całość - wyłączywszy jej polityków „wypę­dzonych" - ograniczyła się w swojej 11-punktowej deklaracji do łagodnego stwierdzenia, że dla poprawy stosunków niemiecko-polskich byłoby ..pożytecz-

174

NORMALIZACJA BEZ NORMALNOŚCI (l972-

ne ustawowe porozumienie w sprawie faktycznego polepszenia sytuacji wszy­stkich pozostałych Niemców"-"'7.

W imieniu rządu federalnego 16 lutego 1976 r. m mister spraw zagranicznych Gcnscher oficjalnie ustosunkował się do stanowiska krajów rządzonych przez CDU/CSU. Jednak odparcie przezeń zarzutów skierowanych przeciwko rządowi federalnemu zostało już następnego dnia określone przez Kohla jako niedosta­teczne. Chrześcijańscy demokraci zażądali od rządu federalnego, żeby ten „za­pewnił jeszcze przed głosowaniem końcowym w Bundesracie w sposób wiążący w sensie prawa międzynarodowego, że wszyscy Niemcy w Polsce rzeczywiście będą mogli wyjechać w przeciągu czterech do sześciu lat do Republiki Federal­nej, jeśli sobie tego życzą, i że właśnie w tym celu będzie uzgodnione obiektyw­ne niemiecko-polskie postępowanie'^. Należałoby również jednoznacznie wy­jaśnić, że finansowe porozumienia z Polską nie stanowią przypadku preceden­sowego dla innych państw i nie naruszają londyńskiego układu o spłacie długów.

W przemówieniu wygłoszonym 7 listopada 1975 r. w Bundesracie minister spraw zagranicznych Genscher przyznał, że wynegocjowane rozwiązanie kwestii wyjazdów nie jest optymalne, ale też tylko takie było możliwe do osiągnięcia: „Nie przemilczam, że rząd federalny chętniej widziałby w protokole wyjazdo­wym ostateczne załatwienie wszystkich wniosków wyjazdowych z Polski w ustalonym terminie. (...) Rząd federalny zdecydował się na to, aby nie zaprze-paścić tego, co już osiągnięto poprzez przyjęcie postawy wszystko albo nic"^. Nie zmieniło to jednak niczego w zobowiązaniach międzynarodowoprawnych te­go protokołu w żadnej z jego części^.

W każdym razie partie Unii musiały przyjąć do wiadomości, że prawie poło­wa osób zarejestrowanych na listach Niemieckiego Czerwonego Krzyża zostanie przesiedlona w przewidzianym czasie do Republiki Federalnej, tzn. znacznie wię­cej niż po podpisaniu układu warszawskiego. W międzyczasie okazało się, że nie­prawdziwa jest przyjmowana dotychczas za pewną liczba 280 000 osób chętnych do przesiedlenia z Polski. Podczas poufnego posiedzenia Komisji Spraw Zagrani­cznych przedstawiciel Niemieckiego Czerwonego Krzyża dał do zrozumienia, że liczba tń wynosi około 150 000- 180 000 osób, a więc jest mniej więcej tak wyso­ka, jak górna granica wynegocjowana przez Bonn i Warszawę '.

Rząd federalny kładt duży nacisk na potwierdzenie przez rząd polski wzaje­mnej zależności miedzy wszystkimi zawartymi z Polską porozumieniami. Mini-

175

ster spraw zagranicznych Gcnscher przekazał na krótko przed podpisaniem poro­zumień niemiecko-polskich swojemu polskiemu koledze Olszowskiemu pismo, w którym zwrócił uwagę na to /umYmz^. List został przez stronę polską przyjęty i w związku z tym stał się prawomocny. Rząd polski potwierdził ze swej strony jednakową rangę międzynarodowoprawną tych porozumień.

Zgodnie z oczekiwaniami 18 lutego 1976 r. porozumienia niemiecko-polskie zostały przyjęte przez Bundestag 276 głosami (bez berlińskich deputowanych) przeciwko 191 głosom. Za układami głosowało również - nie zważając na „bła­galną prośbę" Strautia - 15 deputowanych CDU f w śród nich tak znani politycy jak Barzcl. B l urn, Katzer, Kiep i von Weizsacker)^. Teraz o wszystkim miał zadecy­dować Bundesrat. Od tej izby zależał bowiem nie tylko los porozumień niemiec­ko-polskich. ale w ogóle przyszłość stosunków zachód n i oniemieć ko-polskich. Ewentualny sprzeciw Bundesratu nie tylko zablokowałby na lata niemiecką poli­tykę wobec Polski, lecz również politykę polskiego kierownictwa partyjnego i państwowego wobec Niemiec i Zachodu. Jego rola w bloku wschodnim została­by pomniejszona, kompetencje zaś w polityce wewnętrznej i gospodarczej jeszcze bardziej niż dotychczas podważone, przy czym ekipy rządzące w Berlinie Wschodnim i Moskwie mogłyby stać się tymi, którzy się śmieją ostatni.

Tym czarnym scenariuszem nie była jednak zainteresowana ani bonska opo­zycja, ani ekipa Gierka. Odsłonięta Hanka rządu Schmidta/Genschera w Bundes­racie stała sięjego siłą w dążeniu do zabezpieczenia zachód ni on iemieckich inte­resów wobec Polski, albowiem przyczyniło się to do niezwykłej giętkości pol­skiego kierownictwa, dla którego dodatkowym bodźcem było zainteresowanie marką zachodnioniemiecką. Minister spraw zagranicznych Olszowski notyfiko­wał w piśmie skierowanym R marca 1976 r. do ministra spraw zagranicznych Genschera treść swojego udzielonego Polskiej Agencji Prasowej wywiadu na te­mat stanu stosunków polsko-n iemieckich oraz dyskusji ratyfikacyjnej w Republi­ce Federalnej Niemiec^. Wywiad opublikowany 9 marca 1976 r. przez organ partyjny „Trybunę Ludu" zawierał K punktów, z których 3 odnosiły się &xp//nVe do zarzutów postawionych przez Unię. W punkcie 4 i 6 uwzględniony został po­stulowany przez CDU/CSU wiążący charakter protokołu wyjazdowego. W pierwszym z nich Warszawa podkreślała, że uzgodnione porozumienia pomię­dzy Bonn i Warszawą w Helsinkach zostaną potraktowane kompleksowo, a wszystkie wynikające z nich zobowiązania będą w równym stopniu wiążące,

176

NORMALIZACJA BEZ NORMALNOŚCI (1972-1980)

niezależnie od nazwy porozumień, ich charakteru i procedury ratyfikacyjnej. W punkcie 6 Olszowski odniósł się bezpośrednio do problematyki wyjazdu 7. Polski osób narodowości niemieckiej. Oznajmił, że strona polska oświadczyła w protokole wyjazdowym, iż w ciągu 4 lat około 120 000 - i 25 000 osób uzyska zgodę na wyjazd na podstawie Informacji, i zgodnie z zawartymi w niej kryteria­mi i procedurą. Oprócz tego nie przewiduje się żadnego ograniczenia okre.su składania i - możliwie sprawnego - opracowywania wniosków wyjazdowych tych osób, które spełniają kryteria wymienione w Informacji^.

Genscher określił deklarację Olszowskiego jako „znacząca" i odpowiedział na nią bezpośrednio 9 marca. Niemiecki minister spraw zagranicznych potwierdził je­szcze raz obietnice, jakie uczynił Olszowski w odniesieniu do protokołu wyjazdo­wego . Podjęta przez Warszawę próba uratowania w ostatnim momencie układów niemiecko-polskich oznaczała wyjście naprzeciw postulatom kierownictwa Unii w czterech decydujących punktach (wyjazd wszystkich Niemców, którzy tego chcą; obiektywna procedura wyjazdowa; kwestia precedensu dotyczącego świad­czeń finansowych na rzecz Polski; ochrona mniejszości). Przewodniczący CDU i kandydat na kanclerza uważał tę pokerową rozgrywkę polityczną za zakończoną. W rozmowie telefonicznej ze StrauBem Kohl oświadczył przewodniczącemu CSU, iż udało się osiągnąć przełom oraz że usunięte zostały przeszkody stojące na dro­dze do zaakceptowania przez Unię układów z Polską. Polski minister spraw zagra­nicznych zgodził się zaś co do tego, że dalsze wnioski wyjazdowe, wychodzące poza 120 000 uzgodnionych przypadków, będą mogły być opracowywane67.

Szef CSU był zasadniczo przychylny ratyfikacji układów niemiecko-pol-skich w Bundesracie. StrauB nie zamierzał doprowadzić do ich upadku, lecz pra­gnął, jak sam przyznał w swoich wspomnieniach, aby zostały ratyfikowane na warunkach dogodniejszych dla strony niemieckiej. „Fakt, że Polska została po­stawiona pod ścianą, powinien być przez nas politycznie wykorzystany"68.

StrauB sądził, że posiada w ręku dobre karty- Od niemieckiej służby wywia­dowczej otrzymał on meldunek, który powoływał się na informację wysokiego polskiego urzędnika. Według relacji StrauBa urzędnik ten donosił, jakoby War­szawa była zdana na porozumienia z Republiką Federalną, ponieważ Polsce miała grozić wówczas ruina polityczna oraz gospodarcza i potrzebowała ona skutecznej pomocy, obiecanej jej przez Schmidta. Bez niej mogłoby dojść do nieprzewidywalnych wydarzeń, niepokojów, strajków i chaosu. Jeśliby ratyfika­cja układu została zagrożona. Polska byłaby gotowa do dalszych ustępstw, zna-

ll() For. DokituieHtdtitw :ur Deiitscliluint/nw.... s. 57 ft i naM

6' F.-J. StrauB. Die Ennnenmiieii. s. 460

177

cznie wykraczających poza przyjęty i podpisany jesienią tekst porozumienia. Strona polska będzie próbowała wprawdzie nie dopuścić do tego, ale ostatecz­nie będzie musiała ustąpić dla dobra ratyfikacji tych porozumień. Jeśli opozycja zażądałaby od Polski większych ustępstw, rząd warszawski zgodziłby się wtedy na znaczne zmiany vv dwóch punktach. Po pierwsze, zwiększono by istotnie li­czbę przesiedleń, po drugie, zrzeknieto by się w znacznej części przewidywa­nych ułatwień odsetkowych. Przygotowano się nawet na kredyt oprocentowany w wysokości od 4 do 4,5'-A-M.

Przewodniczący CSU chciał wykorzystać debatę na temat porozumień z Pol­ską do generalnego rozliczenia się z polityką wschodnią koalicji socjalliberalnej. StrauB nie kryl w swoich wspomnieniach podporządkowania ogólnopaństwo-wych interesów w polityce zagranicznej interesom politycznym partii unijnych, walczących o władzę. Przewidywana przez CDU/CSU zmiana władzy w Bonn powinna być właśnie w ten sposób przeprowadzona. To. co nie udało się partiom Unii podczas wyborów do Bundestagu w 1972 r., miało zostać zrealizowane w 1976. Na podstawie informacji Federalnej Służby Informacyjnej (BND) StrauB doszedł do następujących wniosków: „Jeśli teraz się sprzeciwimy pertraktacjom lub narazimy je na szwank i zlecimy rządowi federalnemu przeprowadzenie no­wych rokowań w celu zmodyfikowania pewnych warunków układu, Polacy ustą­pią. Byłby to triumfalny sukces nad rządem SPD/FDP, ponieważ Helinut Schmidt traktuje-układ jako genialne posunięcie, jako mistrzowskie osiągnięcie politycz­ne, którego nie można i nie powinno się zmienić ani na jotę czy ponownie wyper­traktować. Wtedy zapędzilibyśmy Helmuta Schmidta, takie było moje zdanie, tak daleko w kozi róg, że przegrałby on wybory do Bundestagu w 1976 r. Mieliby­śmy mocną kartę w ręku i moglibyśmy zaprezentować sposób prowadzenia per­traktacji przez rząd federalny jako partacki i niedostateczny"70.

StrauB nie zastanawiał się w swoim makiawelicznym dziele, jakie skutki na arenie międzynarodowej miałaby taka polityka upokorzeń. Pozytywnego oddźwięku takiej strategii rokowań, skierowanej przeciw komunistycznemu kie­rownictwu, nie należało wtedy oczekiwać od większości polskiego społeczeń­stwa. Choć autorytet polityczny ekipy Gierka zmalał już w pierwszej połowie lat siedemdziesiątych, takie postępowanie niemieckiego kanclerza doprowadziłoby najprawdopodobniej do wspieranego przez media solidaryzowania się ludności z naciskanym z zewnątrz kierownictwem partyjnym. Znów potwierdziłby się wi­zerunek Niemców jako wrogów. Taka gra polityczna nie znalazłaby również uz­nania u zachodnich sojuszników. Pozycja Bonn na scenie międzynarodowej na pewno na trwałe zostałaby osłabiona. Polska mogłaby przecież liczyć na współ-

178

NORMALIZACJA BEZ NORMALNOŚCI (1972-1980)

czucie międzynarodowe i wsparcie - jawnie lub w sposób ukryty - zachodnio-niemieckiego sojusznika - Francji.

Na dwa dni przed ostateczną debatą ratyfikacyjna w Bundesracie kraje związkowe rządzone przez chrześcijańskich demokratów, z wyjątkiem Suary, od­mówiły s wuj e j zgody na porozumienia z Polską. Kohl nie był w stanie przeciw­stawić się SirauBowi. Kraje rządzone przez CDU/CSU odrzuciły polskie stanowi­sko w kwestii układów, jak również formułę zawartą w piśmie Genschera do Warszawy z 9 marca w sprawie praktyk wyjazdowych (,.(...) pozwolenia na wy­jazd (...) mogłyby być udzielane"/L jako ujęte niezbyt jasno. Pod naciskiem opozycji Genscher poczuwał się zmuszony do sformułowania nowej i ostatecznej wersji listu do ministra Olszowskiego z 9 marca, teraz datowanego na 11 marca. W wersji tej skreślono słowo ..móc". Nowa formuła brzmiała ,,pozwolenia na wyjazd (...) będą udzielane"'-. Po trudnych pertraktacjach - na końcu których przeprowadzona została rozmowa telefoniczna pomiędzy Gen sc h erę m a wicemi­nistrem spraw zagranicznych Józefem Czyrkiem - strona polska zaakceptowała korektę pierwotnego tekstu. Straufó oraz kierownictwo CSU ponownie odmawiali poparcia z powodu niejasności sformułowań, lecz tym razem kierownictwo CSU zanadto napięło strunę. W tych dramatycznych dniach przede wszystkim premie­rzy rządów krajowych Saary - Franz-Josef Roder i Dolnej Saksonii - F.rnst Al-brecht, udzielili swojego poparcia ratyfikacji układu emerytalno-rcntowego. O znaczeniu pojednania z Polską dla rządzących polityków w Republice Federal­nej Niemiec w nie mniejszym stopniu świadczy fakt, że zarówno Genscher, jak i Albrecht, uzależniali swój polityczny los od ratyfikacji porozumień. Genscher zapowiedział Czyrkowi swoje ustąpienie w przypadku niepowodzenia ratyfika­cji, a Albrecht oświadczył to samo Genscherowi7-\ Droga do ratyfikacji była jed­nak tym razem wolna. 12 marca 1976 r. Bundesrat jednogłośnie, tzn. także głosa-mi Bawarii, ratyfikował wymagające jego zgody części helsińskich porozumień z Polską. 15 marca Rada Państwa PRL ratyfikowała protokół wyjazdowy.

Układ warszawski z 1970 r. - poza nawiązaniem stosunków dyplomatycz­nych i odblokowaniem bon sk i ej polityki wobec Europy Wschodniej - nie speł­nił w sferze stosunków dwustronnych pokładanych w nim niemieckich nadziei. Bez dalszej rundy rozmów z twardymi zasadami gry dyplomatycznej oraz goto­wością do kompromisów nie można było osiągnąć trwałego polepszenia stosun­ków z Polską. Nadto komunistyczne kierownictwo Polski zachowało się tak, że dało powód do szantażu, zwłaszcza w ostatniej dramatycznej fazie przed ratyfi­kacją porozumień w Bundesracie, ponieważ w imię politycznych interesów we-

179

wnetrznych i zagranicznych oraz korzyści gospodarczych zlekceważyło ogólne nasady praw człowieka i obywatela, podpisane dopiero co w Akcie Końcowym KOWE w Helsinkach.

Z kolei Republika Federalna Niemiec straciła dużą część zbudowanego na porozumieniach hclsińskich kredytu psychologicznego, z powodu ciągnącej się miesiącami debaty na temat porozumień z Polską i częściowo poniżającego dla wszystkich uczestników dyskusji (w Republice Federalnej i Polsce), instrumen­talnego traktowania problematyki polskiej dla rozgrywek czysto wewnętrznych, a także z powodu braku wyczucia. Z drugiej strony czołowi eksperci w polityce zagranicznej Unii, jak były minister spraw zagranicznych Schroder, przy całej krytyce polityki rządu federalnego, byli zdania, że „kompromis i kooperacja" z Polską są „rdzeniem" niemieckiej polityki wobec Europy Wschodniej^. Nieza­leżnie od wielkich gestów i symboli zawsze na nowo nasuwało się pytanie o po­zycję Polski w polityce zagranicznej Republiki Bońskiej.

Wraz z wciągnięciem opozycji parlamentarnej i zdominowanego przez CDU/CSU Bundesratu do procedury ratyfikacyjnej porozumień niemiecko-pol-skich. a zwłaszcza do dyskusji na temat brzmienia protokołu wyjazdowego, do­szło do tego, że CDU/CSU, które dotychczas ostro krytykowały politykę rządu wobec Polski i Europy Wschodniej, stały się praktycznie partnerami w rokowa­niach na temat stosunków niemiecko-polskich na płaszczyźnie rządowej. Do­tychczasowi pryncypialni krytycy zostali więc znowu silniej niż kiedykolwiek od 1969 r. wciągnięci do mechanizmu kształtowani a poi i ty k i wobec Polski. Z jednej strony dyskusja w sprawie Polski z lat 1975-1976 podważyła wyłączne kompe­tencje rządu federalnego w kształtowaniu stosunków z Polską. Z drugiej strony opozycja parlamentarna bardziej niż dotychczas została włączona do realizacji obowiązującej od 1969 r. koncepcji w polityce odprężenia i polityce wobec Pol­ski. Powiedzmy lepiej: opozycja pogodziła się z tą koncepcją bez przezwycięże­nia swoich podstawowych wątpliwości wobec fi l o zoili politycznej odprężenia oraz polityki „zmian przez zbliżenie" lub uznanie. W każdym razie w Republice Federalnej Niemiec uczyniono ważny krok w kierunku pozbawienia polityki wo­bec Polski dotychczasowych emocji, albowiem największa partia opozycyjna zrezygnowała z fundamentalnego sprzeciwu wobec założeń i realizacji tej polity­ki. CDU/CSU pozwoliły się ubezwłasnowolnić. Wkroczyły one na bolesną dla nich drogę uznania podstaw nowej polityki wschodniej, która doprowadziła do celu dopiero w połowie lat osiemdziesiątych po okresie adaptacji dotych­czasowej opozycji do roli partii rządzącej.

180

Po wejściu w życic poro/umieri niemiecko-poLskich doszła do skutku plano­wana od dłuższego czasu wi/,yia Gierka w Republice Federalnej Niemiec. Na pierwszym planie niemieckich oczekiwali znajdowało się w związku z tą wizyta zainteresowanie pogłębieniem współpracy w sterze kultury i zawarcie umowy kulturalnej z Polską. Bonn uznało, że - pomijając ideologiczne zastrzeżenia do­tyczące wolnej wymiany kulturalnej - kierownictwo warszawskie akurat w kwe­stii pre/entacji niemieckiej kultury w Polsce nie zważałoby na sojuszników l Berlina Wschodniego.

Do nie rozwiązanych kwestii w stosunkach z Warszawą należały: sposób pi­sania nazw miejscowości na byłych niemieckich obszarach wschodnich w kore­spondencji pomiędzy władzami obu państw oraz problem niemieckiej przynależ­ności państwowej obywateli polskich, którzy według artykułu 116 Ustawy Za­sadniczej posiadali niemieckie obywatelstwo. Problem włączenia Berlina Za­chodniego do niemiecko-polskich układów był w dalszym ciągu rozwiązany nie­zadowalająco, dlatego że Warszawa w tej sprawie była lojalna wobec Berlina Wschodniego. Z powodu tych wszystkich nie rozwiązanych problemów niemo­żliwe stało się zawarcie umowy konsularnej.

Z drugiej strony rząd federalny mógł oprzeć się na bardzo żywym zaintereso­waniu ekipy Gierka rozbudów;] stosunków gospodarczych z Republiką Federalną Niemiec i finansowym wsparciem dla polityczno-biurokratycznych projektów przemysłowej modernizacji Polski, które wobec lawiny zadłużenia już w poło­wic hit siedemdziesiątych zagrożone były fiaskiem. Gospodarczo uzasadnione zainteresowanie rozbudową stosunków z Republiką Federalną Niemiec zdawało się zwiększać szansę reali/acji umowy kulturalnej uwzględniającej Berlin (Za­chodni). Trudności sprawiało stronie polskiej stanowisko Republiki Federalnej wobec zaleceń niemiecko-polskiej komisji podręcznikowej. Rząd federalny wskazywał na to, że wcielenie w życie zaleceń tejże komisji leżało nie w jego ge­stii, lecz mieściło się w kompetencjach krajów związkowych ze względu na ich zwierzchność nad oświatą. Rząd federalny nie mógł na przykład przeszkodzić te­mu, że Bawaria i Badenia-Wirtcmbergia odmawiały wprowadzenia w życie tych zaleceń. Dalszym punktem spornym był sposób oznaczenia granicy niemiecko-polskiej w allusach szkolnych Republiki Federalnej Niemiec. W zgodzie z pra­wem międzynarodowym polska granica zachodnia zaznaczona była wzdłuż linii Odry i Nysy, lecz granica Rzeszy Niemieckiej na wschodzie pozostała jako sław­ny już „łańcuszek pereł"' .

S-(.mse i grania' polityki odprężenia w okresie rządów Sclunidlci

181

Podczas wizyty ministra spraw zagranicznych Olszowskiego w Republice Federalnej Niemiec bezpośrednio po ratyfikacji porozumień z Polską (6-9 kwiet­nia 1976 r.) utworzono sześć grup roboczych, które miały rozwiązać poszczegól­ne problemy, a następnie przygotować do podpisu stosowne porozumienia. Pierwsza grupa zajęła się kwestiami bilateralnymi, sytuacją polityczną po ratyfi­kacji układów, korespondencją obu ministrów spraw zagranicznych, opracowa­niem przypadków rozjemczych, jak również rolą stowarzyszeń Czerwonego Krzyża. Druga grupa koncentrowała się na sprawach KBWE. skutkach konferen­cji w Helsinkach oraz implementacji Aktu Końcowego. Wymianą kulturalną i młodzieżową zajęła się trzecia grupa robocza. Następna grupa omawiała rozwój współpracy gospodarczej. Na forum piątej grupy spotykali się przedstawiciele przemysłu obu państw. Wreszcie szósta grupa robocza przygotowywała wizytę Gierka w Republice Federalnej Niemiec'6.

Wizyta szefa partii Gierka w Republice Federalnej Niemiec (8-12 czerwca 1976 r.) stworzyła dużym partiom niemieckim okazję do zdefiniowania ich aktu­alnego stanowiska odnośnie do stosunków pomiędzy Republiką Federalną Nie­miec a Polską. Kierownictwo SPD mówiło w swoim oświadczeniu o „historycz­nej doniosłości" wizyty i „ważnym momencie w stosunkach pomiędzy obu pań­stwami". Dla FDP wizyta ta była kamieniem milowym na drodze do pełnej nor­malizacji. Stanowisko frakcji CDU/CSU było powściągliwe, lecz życzliwe. Jed­nocześnie deputowani chrzęść ijańsko-demokralycz ni wezwali rząd federalny do domagania się w rozmowach z polską delegacją praw osobistych i grupowych dla Niemców w Polsce77. Ostre słowa padły pod adresem polskiego kierownic­twa z ust przewodniczącego Związku Wypędzonych i deputowanego Unii Czai. W jednym z artykułów prasowych poruszył on rzeczywisty problem, ale jedno­cześnie wyciągnął błędne wnioski. Wskazywał on na brak demokratycznej legi­tymacji kierownictwa PZPR i niepełną suwerenność Polski. Tymczasem doszło w Polsce do znowelizowania konstytucji, która wzmocniła jeszcze władzę komu­nistów i ograniczyła suwerenność. Czają wyciągnął z tego wniosek, że rząd fede­ralny szuka porozumienia z kierownictwem, które nic reprezentuje narodu pol­skiego i jego woli do życia w wolności'^.

Czają dotknął tym samym dylematu, przed którym stali zachodni demokraci w swoich stosunkach z państwami socjalistycznymi i którego nic potrafili roz­wiązać. Dopiero wraz z pojawieniem się ruchów demokratycznych w latach

182 NORMALIZACJA BEZ NORMALNOŚCI (1972-1980)

osiemdziesiątych w Europie Środkowo-Wschodniej, a zwłaszcza w Polsce, dyle­mat ten stal się realnym problemem wyboru odpowiedniej polityki, co odnosiło się przede wszystkim do polityki wschodniej Republiki Federalnej. Aż do końca lat siedemdziesiątych brak konkretnej alternatywy był powodem triumfu reali­stów i stanowił o słabości argumentacji, jaką przedstawił Czają. Niemniej jednak biedne było jego wyobrażenie, jakoby z prawdziwymi przedstawicielami narodu polskiego można było pertraktować jeszcze w sprawie granicy na Odrze i Nysie. Akurat w kwestii granicznej polscy komuniści mogli liczyć od początku sprawo­wania władzy na solidarność społeczeństwa.

W związku z wizytą Gierka w Bonn pojawiła się po raz trzeci pewna okazja dla bori.skiej polityki wobec Polski, łącząca się wszakże z ryzykiem, polegającym na zagwarantowaniu władzy komunistycznemu kierownictwu w Warszawie. Okazje takie pojawiały się wcześniej dwukrotnie i opierały się na szczególnej po­trzebie legitymizacji (Gomułka 1957-1958) lub na słabości panującej ekipy par­tyjnej (Gomułka 1969-1970). Zarówno wtedy, jak i w tatach 1975-1976 rząd fe­deralny mógł liczyć na zrozumienie, które nie było tak oczywiste w okresach peł­nego rozkwitu reżimu. Pierwszej okazji po powrocie Goniułki do władzy rząd fe­deralny nie wykorzystał. W okresie agonii jego rządów polskie kierownictwo by­ło zainteresowane zmniejszeniem zewnętrznej presji politycznej oraz zachodnio-niemiecką pomocą gospodarczą. Dawało to rządowi federalnemu okazję do nor­malizacji stosunków z Warszawą bez rezygnacji z głównych celów polityki nie­mieckiej. Równocześnie jednak Bonn podjęło ryzyko przedłużenia władzy Go-mutki dzięki sukcesowi w polityce zagranicznej. Pomimo to prymat polityki we­wnętrznej zdecydował o jego losie politycznym. Wiosną 1976 r. Gierek za pomo­cą sukcesu w polityce zagranicznej próbował przesłonić dramatyczną sytuację gospodarczą i drastyczne podwyżki cen, ażeby w efekcie zyskać punkty w poli­tyce wewnętrznej. Skutki, jakie taka polityka przeniesie samej Polsce, niewiele interesowały bońskich partnerów. Swoje zadanie upatrywali oni oczywiście w tym. aby skutecznie zrealizować określone interesy niemieckie.

Podczas wizyty Gierka w Republice Federalnej Niemiec podpisano szereg umów i deklaracji: wspólną deklarację niemiecko-polską z II czerwca 1976 r.; układ o współpracy kulturalnej; porozumienie o dalszym rozwoju współpracy go­spodarczej79; 14 umów kooperacyjnych, wśród nich układ kooperacyjny w dzie­dzinie gazyfikacji węgla kamiennego, którego koszt oceniono na 2,65 mld DM.

Deklaracja80 odzwierciedlała dobre chęci obu stron. O ile Warszawa kładła nacisk na współpracę gospodarczą, o tyle Bonn było bardziej zainteresowane

t grcmice polit\ki odprężenia w okresie rządów Scluińdta

183

rozbudową stosunków kulturalnych. Zajęły one sporą część rozdziału szóstego deklaracji. Pod naciskiem Bonn wskazano na konieczność ..rozwiązania proble­mów humanitarnych7' (przesiedlenia, łączenie rodzin). Przesiedlenia miały być załatwiane w sposób harmonijny^1. Ponadto ustalono, że podręczniki w obu państwach powinny być treściowo tak ułożone, aby dostarczały „rozległych wiadomości i służyły lepszemu wzajemnemu zrozumieniu"32. Po raz pierwszy w niemiecko-polskim dokumencie wspomiano o postulowanym przez Bonn utworzeniu w Pols.ce miejsca spotkań młodzieży obu narodów oraz o wspiera­niu wymiany młodzieżowej. Uzgodniono leż „stworzenie forum dla regularnych spotkań polityków, przedsiębiorców, naukowców i publicystów obu krajów, aby wspólnie dyskutować o problemach, których rozwiązanie leży w interesie obu stron, opracowując jednocześnie nowe inicjatywy służące rozbudowie stosun­ków dwustronnych"83. Jednak aż do zmiany systemu w 1989 r. nie spełniły się nadzieje pokładane przez stronę niemiecką w możliwościach, jakie mogłoby stworzyć forum, dając obustronnym stosunkom nowe impulsy i wychodząc po­za to, co proponowała oficjalna polityka, działając autonomicznie i innowacyj-nie. Forum to nie stało się z powodu bezpośrednich ingerencji politycznych środkiem zaradczym na występujące trudności czy motorem rozwoju, lecz baro­metrem aktualnego stanu stosunków dwustronnych84.

Podpisanie układu kulturalnego wychodziło naprzeciw postulatowi jakościo­wego rozszerzenia stosunków polsko-niemieckich na płaszczyźnie kontaktów międzyludzkich. Rządowi federalnemu nie udało się jednak przeforsować sprawy założenia Instytutu Kulturalnego w Warszawie w wyniku interwencji kierownic­twa NRD u polskich sojuszników. NRD skutecznie obroniła swoje prawa do wy­łącznego reprezentowania niemieckiej kultury*5.

Jako polityczne ustępstwo strony polskiej oceniono jej zobowiązanie do za­akceptowania tzw. formuły Franka-Falina („zgodnie z układem czteromocar-stwowym z 3 września 1971 r. umowa ta ulega rozszerzeniu na Berlin Zachodni według ustalonego postępowania"), według której porozumienia kulturalne doty­czyły też Berlina Zachodniego. To samo odnosiło się do porozumienia na temat współpracy gospodarczej.

1 D. B i n g c n. Żeli n .tulirc Wnm.y «/</ f<>!fn. m/(i;!i\ likeiteii mul Hindemisse aut' tleni \\'e»e de i Ver.vttiiw'ixi/>ix. ..Osttfiiropa" 3. 19SI. s 187- 199, idem. Konii-Wawhint 19-19-19X8: Von der katUKnerwn (ji-eti:fnn>e :ur tfenieiiiHiiufni cun>i>(iisr!ieii Pti-spckriYc'' Koln 1988 („Bi-Tithlt; ck's BlOsf 13, 19SSJ. s 35 i nasi.

ss For. też. F R ciul er. Eiiileiler i\'ticlikrief;s:t>tt '/.urn Hc.^inii li.i!\\tntil.',it'.i't'k\ iii t/er Bunde.^re-iwhlik. DA 7. 11J76. s. 707-7! l. Kita] s. 709

\ 84

NORMALIZACJA BbZ NORMALNOŚCI (1972-1980)

W podpisanych podczas wizyty Gierka deklaracjach i porozumieniach znala­zły odbicie dążenia obu stron do politycznej harmonii, nie wywołały jednak zna­czących skutków praktycznych, ponieważ w przeważającej części dokumenty miały charakter apelu. Jeśli w przyszłości miało brakować wyrażonej przez, obie strony dobrej woli lub też koniecznych warunków wstępnych do urzeczywistnie­nia wspólnych projektów, to strona polska była partnerem słabszym- Problematy­czna pozostaje nadal sprawa odmierzania politycznego znaczenia spraw kultural-no-politycznych i humanitarnych z jednej strony oraz interesów gospodarczych i polityczno-finansowych obu partnerów z drugiej strony, a w konsekwencji jed­noznacznego stwierdzenia, że gospodarczy interes partnera A może być oceniony wyżej niż interes humanitarny partnera B. Jeśli jednak spojrzymy na pozycję obu partnerów, strukturę ich interesów oraz siłę wewnętrzną, to bez wątpienia Polska była w dialogu zachodnioniemiecko-polskim wiosną 1976 r. partnerem słab­szym, W przypadku niespełnienia oczekiwań gospodarczych i finansowo-polity-cznych Warszawy przypadłoby jej w udziale więcej strat niż Bonn w sytuacji re­strykcyjnego potraktowania przez stronę polską niemieckich interesów kultural­nych i humanitarnych (wymiana kulturalna, przesiedlenia/łączenie rodzin). W konkretnej sytuacji drugiej połowy lat siedemdziesiątych Republika Federalna Niemiec mogła się powoływać na podpisany wspólnie w Helsinkach Akt Końco­wy i chociażby minimalny standard przestrzegania praw człowieka, podczas gdy rozpaczliwa sytuacja gospodarcza i finansowa Polski dostarczała powodów do gospodarczej i finansowej wstrzemięźliwości ze strony Republiki Federalnej Niemiec i zacbodnioniemieckiej gospodarki.

Mimo to Warszawa otrzymała kredyty, których oczekiwała od Bonn. W listo­padzie 1976 r. podpisane zostało w Warszawie porozumienie w sprawie dostaw polskiej miedzi oraz umowa kredytowa w wysokości 300 min DMS6. W grudniu 1976 r. nastąpiło podpisanie ramowego układu o przyznaniu kredytu w wysokości 5(X) min DM jako części pakietu finansowego w kwocie 2,5 mid DM dla sfinanso­wania projektu gazyfikacji węgla8'. Wyraźne .symptomy kryzysu w polskiej go­spodarce i uzasadnione wątpliwości oraz rezerwa niemieckich przedsiębiorstw wobec „interesu z Polską" („Polengeschaft") doprowadziły do stagnacji w dwu­stronnych stosunkach gospodarczych, widocznej już od początku 1977 r.sS

Sytuacja wewnętrzna w Polsce nie miała żadnego natychmiastowego i bez­pośredniego wpływu na politykę socjalliberalnego rządu federalnego wobec Warszawy. Ani malejąca niezawodność polskich partnerów, zwłaszcza w dzie-

185 S;anse i granice \>olit\ki odprężenia w okresie r-ądów

dzinic gospodarki i finansów, ani stopniowe, aczkolwiek wyraźne słabnięcie po­zycji kierownictwa PZPR w ostatnich latach epoki Gierka nie doprowadziły do większej politycznej ostrożności rządu federalnego, a zwłaszcza kanclerza. Osobista sympatia Schmidta do Gierka należy do subiektywnych czynników, które określały polityk? rządu federalnego SPD/FDP wobec Polski aż do bori-skiego „zwrotu" w 1982 r.

Skutki ciągłego umacniania się demokratycznego mchu opozycyjnego w Polsce po 1976 r., mogące mieć wpływ na stosunek do legitymacji dotych­czasowych adresatów polityki Republiki Federalnej wobec Polski, nie zostały -generalnie- rzecz biorąc - dostrzeżone zarówno przez rząd federalny, jak i opozy­cję parlamentarną. Jeszcze mniej uwagi poświęcono nowemu sposobowi widze­nia stosunków polsko-niemieckich w polskich kręgach opozycyjnych- Ani polity­cy, ani środki masowego przekazu - abstrahując od nielicznych wyjątków89 - nie docenili wtedy dokumentu w sprawie Niemiec, opracowanego przez Polskie Po­rozumienie Niepodległościowe (PPN)90. Chodziło tu o mały krąg polskiej opozy­cji, do którego należały jednak tak znane osobistości, jak: Gustaw Herling-Gru-dziński, Leszek Kołakowski, Jerzy Lerski, Zdzisław Najder, Jan Olszewski i Jan Józef Szczepański91. Alternatywne wyobrażenia na temat stosunków polsko-nie-mieckich. jakie zostały sformułowane pod koniec lat siedemdziesiątych przez PPN, nie były jeszcze powszechne w demokratycznym ruchu opozycyjnym, znajdującym się w stadium formowania. Ale publikacje te zasługiwały już wtedy na większą uwagę, ponieważ każde wzmocnienie opozycji wobec panującego sy­stemu w Polsce musiałoby mieć przynajmniej pośrednie skutki dla kształtowania się stosunków zachodnionierniecko-polskich.

Ta dyskusja na temat Niemiec prowadzona w polskich kręgach opozycyj­nych, a w Republice Federalnej dostrzegana przede wszystkim w kręgach wypę­dzonych, korespondowała z dyskusją na temat ponownego zjednoczenia Nie­miec, do jakiej doszło chwilowo w drugiej połowie lat siedemdziesiątych w zachodnioniemieckiej publicystyce. Nie dotyczyła ona wprawdzie w sposób bezpośredni polityki socjalliberalnego rządu federalnego wobec Polski. Jednak każda debata w Republice Federalnej Niemiec na temat kwestii niemieckiej wią­zała się z polityką wobec Warszawy, ponieważ na zasadzie naczyń połączonych zmiana status quo w stosunkach niemiecko-niemieckich musiała postawić na po­rządku dziennym kwestię granicy z Polską. Ostateczne prawne uregulowanie nie-

186

NORMALIZACJA BEZ NORMALNOŚCI (1972-1980)

mieckiej granicy wschodniej było przecież uzależnione od usankcjonowanej przez cztery mocarstwa regulacji pokojowej z Niemcami92.

Pod koniec lat siedemdziesiątych doszło do pewnych rozstrzygnięć w syste­mie prawnym Republiki Federalnej, które choć nie mogły być traktowane bezpo­średnio jako część określonej koncepcji w polityce zagranicznej wobec Polski, jednak w sposób pośredni, czy też bezpośredni, odnosiły się do stosunków z Pol­ską, a przez polskich polityków były wręcz interpretowane jako konsekwencja określonej polityki wobec ich kraju.

Prokuratura Hagi w Westfalii podjęła w 1977 r. dochodzenie przeciwko sied­miu znanym z nazwiska Polakom, którzy pracowali jako wartownicy w obozie internowania w Łambinowicach (Lamsdorl) na Górnym Śląsku, W obozie tym została zabita lub też na skutek tortur i głodu zginęła pomiędzy lipcem 1945 r. a wrześniem 1946 r. pewna, jeszcze nie znana, liczba internowanych Niemców, w tym dzieci. W systemie prawnym demokratycznego państwa prawa, jakim by­ła Republika Federalna Niemiec, nie stosowano zasady, aby z powodów opor-tunistycznych - tylko dlatego, że inni Niemcy wcześniej popełnili masowe prze­stępstwa na Polakach93 - nie karać za zbrodnie popełnione na Niemcach. Polskie środki masowego przekazu zareagowały na to zresztą -jak oczekiwano - zna­nym już zarzutem rewizjonizmu i antypolonizmu.

Ze względu na istniejące nadał zobowiązania między narodowo prawne, po­twierdzone w artykule IV układu warszawskiego z 1970 r. (klauzula nienaruszal­ności), zachodnioniemieckie ustawodawstwo i sądownictwo pozostawało nadal więźniem zawiłego i trudnego do wyjaśnienia stanu prawnego, który był inter­pretowany przez oficjalną stronę polską jako rewizjonistyczny i niezgodny z układem warszawskim - sprzeczny z jego duchem i literą. Z uwagi na fakt, że zastrzeżenie do traktatu pokojowego oraz odpowiedzialność czterech mocarstw za Niemcy jako całość musiały być zachowane, każda regulacja granic, która do­tyczyła Republiki Federalnej Niemiec, łączyła się z tym właśnie zastrzeżeniem. Nie mogło go obejść również, zachodnioniemieckie ustawodawstwo i sądownic­two. Ponieważ z drugiej strony realna polityka zjednoczeniowa w latach siedem­dziesiątych musiała być uważana za iluzję, a coraz mniej - najmniej w pierwszej połowie lat siedemdziesiątych - polityków w Republice Federalnej deklarowało celowość jedności niemieckiej, o wiele bardziej jaskrawa stawała się rozbieżność

1)2 Por. także D B j ngen. Wawhauer Sorgen - Die Bouner Deiiisclilaiidpohiik !9f)9-J979. DA 2, 1980, s. 180-191. tutaj s. 187 i nast.

^ Dopiero nu początku ial dziewięćdziesiątych zae/ęto s ii; równie/, \v polskiej publicystyce zaj­mować tym tragicznym aspektem stosunków nieimeekci-polskich bezpośrednio po wojnie ora/ u/na-wae stanowisko prawne sadownictwa niemieckiego, por. J, R u szcze wski. '/.tenmi tragii ruti. ()ht>: w LainhinowicLKh /W5-/947. „Tygodnik Po\vs/.echny". 13.04.1990; C. \owak. Cień Ltuiibiin>-uvV. 1'róhu lekcnttmkfii ikiejt^i Obozu Pnicy ir LttwbinoMi dr/!. Opole 1991.

i granice polityki odprężenia w okresie rządów Schmulta

187

pomiędzy rzeczywistością a konstrukcja prawną. W 1990 r. jednak, podczas per­traktacji „2+4", konstrukcje prawne uważane za zbędne, a nawet rzekomo utrud­niające politykę zagraniczną i niemiecką, znów zyskały swój sens.

Do orzeczeń, które bezpośrednio dotyczyły stosunku wobec Polski, należały wyroki Federalnego Trybunału Konstytucyjnego z 31 lipca 1973 i 7 lipca 1975 r., jak również uchwała Federalnego Sądu Socjalnego z 30 września 1976 r. Wyni­kało z nich, że Rzesza Niemiecka w granicach z 31 grudnia 1937 r. jeszcze nie upadła lub że byłe terytoria niemieckie na wschód od Odry i Nysy Łużyckiej w momencie wejścia w życie układu warszawskiego 3 czerwca 1972 r. nie stały się „zagranicą".

Sprawa używania niemieckich nazw dla miejscowości położonych na by­łych niemieckich terenach wschodnich w granicach z 1937 r. zawsze w latach siedemdziesiątych wywoływała zarzut rewizjonizmu. Tymczasem nie stanowią już one zasadniczego problemu po podpisaniu układów niemiecko-polskich z 1990 i 1991 r, ponieważ są traktowane pragmatycznie (w niemieckojęzycz­nych dokumentach niemieckie nazwy, z wyjątkiem nazw zgermanizowanycb w okresie nazizmu, w polskojęzycznych dokumentach polskie nazwy). Zarzuty rewizjonizmu wysunięto również wobec zachodnioniemieckiej ustawy o oby­watelstwie i ustawy w sprawie wypędzonych, zgodnie z którą późniejsi wysied­leńcy z Polski byli nadal definiowani jako wypędzeni, mając prawo do doku­mentów wypędzonych. Liczne prawne zarzuty strony polskiej, zwłaszcza zarzut bojkotowania przez Republikę Federalną realizacji rzekomych zobowiązań wy­nikających z układu warszawskiego, nie przeszkadzały rządowi federalnemu w szukaniu kompromisu z ekipą Gierka, borykającą się z coraz większymi pro­blemami politycznymi i gospodarczymi.

Od 21 do 25 listopada 1977 r. Schmidt przebywał z wizytą w Polsce94. Była to pierwsza wizyta kanclerza federalnego od czasu wizyty Brandta w grudniu 1970 r.95 Gotowos'ć Bonn do złagodzenia napięcia politycznego nie zmieniła ni­czego w jego zasadniczym stanowisku i. oczywiście, niezależnym orzecznictwie w ważnych dla ówczesnego polskiego kierownictwa sprawach prestiżowych, z powodu których mogło ono przy różnych okazjach wzniecać antyniemiecką kampanię prasową. Podczas wizyty Schmidt skorzystał ze sposobności, aby uz­mysłowić Gierkowi, że również wielu chrześcijańskich demokratów szuka poro­zumienia z Polską, wyraźnie wymieniając von Weizsackera, Barzela, Kohla, Heinricha Kopplera i Klausa von Bismarcka96. Według relacji Scbmidta, Gierko-

94 H. Schmidt, Die Deulschen untlifire Niifhhdrn..., s, 491 i nast. 93 Konmuniąite, EA F2. 1978, s. D34.

56 Zapewne jest to pomyłka, a Schmidt miał na myśli brata byłego kierownika WDK i polityka CDU Philippa von Bi.smarcka.

188

NORMALIZACJA BEZ NORMALNOŚCI (I972-19HO)

wi zależało też na tym, aby dołączyć do nich nazwisko Schródera, podczas gdy sam SchmiiAt bronił „jak zawsze" Ranza-Josefa Straufta przed krytyką Gierka9'. \V ostatnim dniu wizyty Schmidta zostało podpisane niemiecko-polskie me­morandum o rozszerzeniu współpracy gospodarczej pomiędzy średnimi i małymi przedsiębiorstwami obu państw, na czym bardzo zależało stronie polskiej. Jednak w tym czasie nie istniały w Polsce prawie wcale średnie i małe przedsiębiorstwa, które mogłyby znacząco wpłynąć na wzrost obrotów handlowych. W ważnych dla Polski kwestiach, jak polepszenie warunków dostępu do rynku zachodnionie-mieckim lub gwarancje zbytu polskich produktów. Republika Federalna Niemiec nie mosł" zadowolić polskich oczekiwań, ponieważ była krępowana jednolitymi normami EWG lub nie pozwalały na to zasady gospodarki rynkowej,

podczas wizyty kanclerza federalnego w Warszawie zrealizowane zostało szczególne życzenie strony niemieckiej, jakim było ułatwienie wymiany kultu­ralnej* Podpisana jeszcze w trakcie wizyty Gierka w Bonn umowa kulturalna weszła w życie po wymianie not dyplomatycznych98.

O wiele więcej uwagi niż sygnały polityczne, zamieszczone w niemiecko-poiskiej deklaracji, wzbudził wykład Schmidta w Polskim Instytucie Spraw Mię­dzynarodowych99. Kanclerz opowiedział się przed polskimi słuchaczami za po­nownym zjednoczeniem Niemiec w ramach europejskiego procesu odprężenia. W polityce odprężenia konieczna była -jego zdaniem - niezmożona wytrwałość. Dla Niemców odprężenie było w szczególny sposób znaczące, ponieważ żyli oni w dwóch państwach. Schmidt stwierdził, że istnieje analogia pomiędzy polskimi rozbiorami a niemieckim podziałem - porównanie, które nigdy nie zostało uzna­ne przez polskich komunistów i nacjonalistów, ponieważ nie chcieli oni nigdy porównywać subiektywno-psychicznej płaszczyzny percepcji podziału Niemiec z utrata państwowości Polski na ponad 123 lata. Aby osłabić polskie obawy, Schmidt odrzucił możliwość zjednoczenia Niemiec w ramach tradycyjnego pań­stwa narodowego, którego rolę traktował jako zasadniczo zmniejszoną w czasach bomby atomowej i polityki odprężenia międzynarodowego. Schmidt próbował jednak uspokoić Polaków stwierdzeniem: „Kwestia państwowej jedności Nie­miec nie jest do rozwiązania w dającym się przewidzieć czasie: co do tej sprawy tylko niewielu ludzi w obu częściach Niemiec ma złudzenia" .

Wywody Schmidta na temat kwestii niemieckiej, przedstawione w Warsza­wie, uzmysłowiły, że pod koniec lat siedemdziesiątych, w przeciwieństwie do tendencji z pierwszej połowy tej dekady, problematyka ponownego zjednocze-

CJ7 H. Sch rnidt. Die Deułschen wid i lirę Nttfhham. .. s. 491

9v Pdny tekst wvk)udu por. ibidem, s. D24-32

s D2S, por. też D. C r a n) l- r, ,\'ticlibur Pole n, DA 2. 19/h.s, I21J

Szansę i granice polityki odprężeniu w okresie rządów Schmidta

189

nią Niemiec nic znajdowała się wprawdzie na porządku dziennym polityki euro­pejskiej, ale znów niemieccy politycy, również wobec drażliwie reagujących na wszelkie podteksty Polaków, w sposób bardziej otwarty wypowiadali się na te­mat status quo w Europie. Z jednej strony można to było interpretować jako dedogmatyzację relacji z Polską, z drugiej strony jednak, w następstwie procesu helsińskiego. reorientacji uległa polityka status quo, upatrująca w tym procesie aż do połowy lat siedemdziesiątych multilateraine uwieńczenie polityki mo­carstw zwycięskich.

Jeszcze jedna cecha odróżniała wizytę Schmidta w Warszawie jesienią 1977 r. od dotychczasowych zachodnioniemiecko-poiskich spotkań w latach siedemdzie­siątych. We wspólnej deklaracji '01 brakowało ustaleń dotyczących łączenia rodzin i przesiedlania. Polska starała się po 1975 r. o przestrzeganie obietnic danych na zakończenie konferencji KBWE. W latach 1976-1979 liczba przesiedlonych wzrastała z roku na rok, osiągając ostatecznie wielkość 134 595 osób. Tym samym Warszawa zezwoliła na wyjazd większej liczby osób niż zostało to uzgodnione w protokole wyjazdowym z 1976 r.102 Dla rządu federalnego widoczne stały się jednoznaczne postępy w jednej z ważniejszych kwestii stosunków dwustronnych.

W innych dziedzinach mających dla strony zachodnioniemieckiej duże zna­czenie w stosunkach z Polską nie poczyniono prawie żadnych postępów. Nie po­wiodły się plany poszerzenia obecności kulturalnej Republiki Federalnej w Pol­sce103, ponieważ ze względu na socjalistyczną solidarność polskie kierownictwo zapewnić musiało priorytet konkurencyjnym instytucjom polityki kulturalnej NRD. Nie zaznaczył się prawie żaden postęp w dążeniach do stopniowego i strukturalnego uzdrowienia gospodarczych oraz finansowych warunków wstę­pnych „normalnej" współpracy gospodarczej. Kooperację gospodarczą charakte­ryzował nawet regres zawiniony przez stronę polską. Nie można więc było zano­tować żadnych sukcesów w dziedzinie, w rozwoju której Polska dopatrywała się dowodu na wolę Republiki Federalnej do normalizacji stosunków. Różne syste­my gospodarcze i zdolności wytwórcze musiały okazać się - przy szybko nara­stających problemach polskiej gospodarki-barierą nie do pokonania dla Warsza­wy, pragnącej przecież poszerzenia stosunków gospodarczych.

'O* Pełne brzmienie w Deutsrh-polnische Versnmdij>ung. Bundeakamler Helmut Schmidt ni Polan. Bonn 1978.

1(12 Por. .Jnfo-Diensl. [Deutsche Aussiedler" 22. Marz 1991. s. 5.

1(0 Na temat ro/woju stosunków kulturalnych w pierwszej połowie lat siedemdziesiątych por. G. N a s ar s k i. Kulturkontakte J3n.«Yi<?/i tle r Bundesrejiitblik Deittschhind und der V<>lksrepublik Pt>-len 1970-1976 Kin Uherbfick, w: H.-A. Jacobsen. C.-Ch. Schweitzer. J. Sutek. L. Trzeci akowski (Hisg.J, op. ci!., s. 307-313; także A. Law a t y. f)ie kulturellen Bezielmnt;en wischert der Bundę s re-puhlik Deussihiand und der Yolfarepublik l'i>len hix 1975, w; Die Bezieliungen zwiwhen..., s. 179-189.

190

NORMALIZACJA BEZ NORMALNOŚCI (1972-1980)

W innych, pozarządowych przynajmniej formalnie, dziedzinach stosunków bilateralnych uwidocznił się pewien postęp, ale - podobnie jak w sterze politycz­nej i gospodarczej - ograniczały go bariery wynikające z różnorodności syste­mów. W latach siedemdziesiątych strona zachodnioniemiecka była w szczególno­ści zainteresowana poszerzeniem kontaktów młodzieżowych. Podstawową prze­szkodą dla swobodnych kontaktów młodzieży było istnienie pluralistycznych or­ganizacji młodzieżowych w Republice Federalnej, podczas gdy w Polsce organi­zacje młodzieżowe mogły działać tylko w ramach jednej socjalistycznej struktury. Prawdziwe partnerstwo i wymiana w takiej sytuacji były niemożliwe. Fakt zor­ganizowania dopiero w 1978 r. pierwszego forum 7. udziałem Niemieckiego Fede­ralnego Koła Młodzieży (DBJR) i Rady Naczelnej Federacji Socjalistycznych Związków Młodzieży Polskiej (FSZMP) był ewidentnym dowodem trudności, ja­kie przysparzało sprowadzenie na jedną płaszczyznę sprzecznych politycznie i organizacyjnie struktur104. Rzeczywistą dynamikę w kontaktach młodzieży obu państw zanotować można było w sferze spotkań nieoficjalnych, zwłaszcza mło­dzieży ze związków wyznaniowych, które z roku na rok przybierały na siłę.

Ważnym, poznawczym zapleczem spotkań miały być zalecenia dotyczące historii i geografii, opublikowane przez mieszaną niemiecko-polską komisję do spraw podręczników105. Nie chodziło tutaj o taki sam zapis historii, lecz o próbę uwypuklenia istniejących podobieństw i rozbieżności zdań, a w konsekwencji i zrozumienia, że interpretacja dat i procesów historycznych nacechowana jest przez historię danego narodu i jego interesy. Dążono do wzmocnienia świado­mości istniejących problemów i ukształtowania zainteresowania własną oraz

obcą tożsamością.

Wspomniane wyżej zalecenia były ofertą pedagogiki pokojowej. Uważano, że należy je jeszcze uzupełnić oraz że mogą być one krytycznie komentowane. Decydujące było to, ażeby te zalecenia -jak sugerowało to wielu przedstawicieli władz w Republice Federalnej - mogły być sensownie wykorzystane podczas le­kcji jako podstawa owocnego, kształcącego dialogu106. Protagoniści z Republiki Federalnej traktowali działalność mieszanej niemiecko-polskiej komisji do spraw podręczników oraz jej zalecenia jako dowód gotowości naukowców i nauczycieli do skonfrontowania historycznego i politycznego wykształcenia młodej genera-

104 Por. AbschluSkomrnuniąue iiber Yerlauf und Ergebnisse des l. Forums der Jugend der Volks-republik Polen und der Bundesrepublik Deutschland, Bonn, 26. Mai 1978, w: H.-A. Jacobsen, M. Tomaia (Hrsgj, <>p. ci!., s. 335-337.

105 Empfehiitngen fur Scltulbudter der Geschiclue und Geogmphie in der Bundesrepublik Deu-iscMand und in der Volksrepublik Polen. w: Interitatitmales Jahrbuch fur Geschidits- und Geogru-phieunterncht, Bd. XVII, Braunschweig 1977.

106 Por. H.-A. Jacobsen, op. cii., w: H.-A. Jacobsen, M. Tomaia (Hrsg.), <>p. cii., s. 45

sc i xrtinire polityki odprężenia w okresie rządów Scfunidtd

191

cji Niemców ze zmuszającym do refleksji obrazem historii i Polski; gotowości, której towarzyszyła sympatia ze strony rządu federalnego. Krytycy (jednak nie tak liczni) prac komisji podręcznikowej w Republice Federalnej Niemiec zarzu­cali jej domniemane ustępstwa w stosunku do sterowanej politycznie nauki histo­rii w Polsce oraz ponowne fałszowanie historii wynikające z niemieckiej uległo­ści107. Na podobną krytykę własnych „twardogłowych" - oczywiście z odwrot­nych pozycji - narażeni byli polscy członkowie komisji.

Mimo tolerowanego przez Warszawę ilościowego rozszerzenia kontaktów społecznych, zasadniczo nieosiągalna była intensyfikacja stosunków z Polską oraz „normalność", do których dążyło Bonn, a co udało się osiągnąć z zaprzyjaź­nionymi zachodnioeuropejskimi państwami w minionych dziesięcioleciach. Spo­wodowane to było przede wszystkim różnicami .systemów polityczno-społecz-nych oraz przynależnością do antagonistycznych bloków. Ani wizyta ministra spraw zagranicznych Genschera w Polsce od 2 do 4 listopada 1978 r., ani druga wizyta Schmidla w dniach 17-1H sierpnia 1979 r., przebiegająca w swobodnej at­mosferze urlopu, nie przyniosły niczego nowego w stosunkach z Polską. Kanc­lerz federalny mimo cafej zaistniałej sytuacji był pod wrażeniem „zachodniego sposobu bycia" polskich partnerów rozmów. Otwartość prowadzonych rozmów z Gierkiem, Taro s ze wic ze m, Babiuchem, Czyrkiem i Tadeuszem Wrzaszczykiem była odświeżająca. „Przez osiem czy dziesięć godzin dyskutowaliśmy o polityce światowej, gospodarce światowej, interesach państw europejskich, o zbrojeniu i kontroli zbrojeń. Z tego rodzaju wyczerpującą «tour d'horizon» .spotkałem si? dotychczas tylko w rozmowach z zachodnimi kolegami"108.

Również w latach siedemdziesiątych polityka rządu federalnego wobec Pol­ski, pomijając oczywiście uznanie status quo w układach wschodnich, podpo­rządkowana była - z powodu zobowiązań Republiki Federalnej, wynikających z polityki zjednoczeniowej - perspektywicznie ukierunkowanej racji stanu. Anta­gonizm między Wschodem a Zachodem, trwale istniejący w stosunkach europej­skich, tworzy! szczególny konflikt zachodnioniemiecko-polski. hasłowo nazwa­ny granicą na Odrze i Nysie. Gotowość do intensyfikacji stosunków z Polską nie oznaczała oczywiście, że Republika Federalna Niemiec była gotowa zrzec się za­strzeżenia międzynarodowoprawnego odnośnie do granicy na Odrze i Nysie. Dla strony polskiej ten problem prawny był ważniejszy - ze względów psychologicz­nych, jak też /. uwagi na chęć zachowania wizerunku wroga - aniżeli zapewnie-

")7 Por. «czt3t:ół[.nvc opracowanie na len leinal U. Arnold, S< litilbucliaespracfie zwisi hen der {iniitie-irepitbiik I)cu!<;ciil(iii(l und der Vt>ik.in>pitblik Polen. fcii!wickhti\x - Probletne - Pe.rxpekt(ven, w l!.-A. Jncobscn. C.-Ob Sdiwdt/er. J. Sulek, L. Trzeciakowski (Hrsg ), op. ar., s. .12H-364. Por. l,v. J.J. M c n/cl. W. Stribrny, K. Vo!kcr, Al!ernaiiv-fciiipfehht}ig?>i r.ur Behondlung der di'tiixfh-pi>lniwliai Gest liiflile in Sclnt/bitchem, b.ni. i r

IIIH H S l' h ni i d l. Dic Dcufirlten tnie! ihre Nut iibnrn.... s. 497

192

NORMALIZACJA BEZ NORMALNOŚCI (1972-1980)

nią elit politycznych, włącznie z CDU/CSU, że materialnie strona niemiecka nig­dy już więcej nie podważy istniejącej granicy niemiecko-polskiej109.

Właśnie pod koniec lat siedemdziesiątych polscy politycy i publicyści pa­trzyli z irytacją na aspekty „normalizacji" w stosunkach niemiecko-niemieckich oraz na ożywienie dyskusji na temat ponownego zjednoczenia Niemiec, którą w pewnym sensie zainicjowano na Zachodzie, a zwłaszcza we Francji110.

Wraz z kryzysem w polityce odprężenia i usztywnieniem radzieckich pozycji, co z kolei korespondowało z usztywnieniem polskiego stanowiska wobec Bonn, na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych na plan dalszy odsunięci zostali w Polsce zwolennicy kontynuowania bilateralnej polityki normalizacji z Republiką Federalną. Obrady III Forum: Republika Federalna Niemiec - Polska Rzeczpospolita Ludowa w maju 1980 r. uzmysłowiły przedstawicielom zacho-dnioniemieckich elit politycznych oraz towarzyszącym im wpływowym osobisto­ściom, że mają do czynienia w Warszawie z coraz bardziej nieelastycznym i za­straszonym kierownictwem politycznym, które nie było w ogóle w stanie konstru­ktywnie odpowiedzieć na zachodnioniemieckie inicjatywy111. Nie przeszkodziło to szefowi partii Gierkowi - w czasie narastającej fali strajków w Polsce w lecie 1980 r. - w szukaniu pomocy u kanclerza federalnego i pokładaniu w niej nadziei na odciążenie wewnętrznej sytuacji politycznej. Planowana na 19 sierpnia 1980 r. wizyta Gierka u kanclerza federalnego w Hamburgu została na życzenie polskiego szefa partii „przesunięta" i nie doszła już nigdy do skutku"2.

"Ig Por. Texie.... Reihe II, Bd. 7: 21. Junt 1978-12- Marz 1980. s. 395 i nast.

110 D. C ramę r, Polnisthe Sorgen. DA 5, 1979, s. 459-461. Por. też E. Ncumaier, DeutsJi-polnisches Verhaltnix. Etn Trauma tebi wieder auf. Herbert Wehner warcie i n Warsrhau nichr immer \erstanden. „Die Zeii" 16. 13.04.1979: Herbert \Veliners Deutsclilandptiine. Die Nachburn werden unrulug. „Der Spiegel" H. 12.03.1979; Wehner-Rdse. Angsl vorm Hie^en, .,Der Spiegel" 15, 9.04.1979.

111 D. Bin g e n. Zehn Juhre.... s. 197 i nast.

"-J Maćków. Die EntsfKinnutiftspolitik der Bundesrepublik Deiuscltla/it! geąenliber der klnt\\'ickhmg in Paleń in den siebziger mul at-htz.iger Jaliren. „Zeirschrirt fur Politik" 4. 1993. s 372-392. tutaj s. 378.

193

Polityka stabilizacji w „nienormalnych" czasach

(1980-1982)

„Polenpolitik" w ciągu pierwszych szesnastu miesięcy działalności „Solidarności"

„Polskie latu" 1980 r. zapowiedziało zmianę paradygmatów w polityce europej­skiej, która w momencie wybuchu strajków i założeniu „Solidarności" - pierw­szego niezależnego związku zawodowego w obozie socjalistycznym, była jesz­cze nie do przewidzenia. Równie trudno było w 1980 r. przypuszczać, że dzicki temu Polska wniesie także pośrednio decydujący wkład w zmianę modelu sto­sunków niemiecko-polskich, co nastąpiło dziewięć lat później, w 1989 r. Polity­czne i społeczne niepokoje w Polsce postawiły wówczas pod znakiem zapytania podstawowe wzorce ugruntowanej polityki europejskiej ponad granicami blo­ków, filozofię polityki odprężenia jako polityki stabilizacji. Od momentu pamięt­nych wydarzeń w Polsce w lecie 1980 r. nastąpił ponad siedmioletni okres ściera­nia się „realistycznych" i „idealistycznych" wyobrażeń o polityce faz do czasu dyskusji o polskim „okrągłym stole" wiosną 1988 r.), co nie miało już miejsca od początku zimnej wojny w końcu lat czterdziestych.

Bońska polityka wschodnia i niemiecka została podważona przez wydarze­nia w Polsce bardziej niż polityka wschodnia innych krajów zachodnioeuropej­skich. „Filozofia" całej polityki odprężenia lat siedemdziesiątych została wysła­wiona na próbę. Prut ag on iść i klasycznej polityki odprężenia wykoncypowali w swoim czasie istnienie antagonizmu pomiędzy polityką realną a idealistycz­ną, jednak już w 1980/1981 r. pytano, czy nie jest to fałszywa alternatywa, a je­sień ludów 1989 r., która przyniosła sukces „romantyków", ostatecznie podwa­żyła jego prawdziwość'.

Reakcja rządu federalnego na ruch protestu w Polsce była ..ekstremalnie dc-lensywna (...) i k ryty c zna" \ ponieważ polski ruch wolnościowy wywierał hę/po­średni negatywny wpływ na stosunki nicmiecko-niemieckie. Kanclerz federalny



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Dieter Bingen (4) doc
Dieter Bingen doc
Dieter Bingen (7) doc
Dieter Bingen (3) doc
Bingen doc
Dieter Bingen (6) doc
Dieter Bingen (8) doc
europejski system energetyczny doc
KLASA 1 POZIOM ROZSZERZONY doc Nieznany
5 M1 OsowskiM BalaR ZAD5 doc
Opis zawodu Hostessa, Opis-stanowiska-pracy-DOC
Messerschmitt Me-262, DOC
Opis zawodu Robotnik gospodarczy, Opis-stanowiska-pracy-DOC
Opis zawodu Położna, Opis-stanowiska-pracy-DOC
Opis zawodu Przetwórca ryb, Opis-stanowiska-pracy-DOC

więcej podobnych podstron