„Motyw
przemijania
jest
zależny
od
kontekstów
w
jakich
jest
przedstawiony,
w
zależności
od
pojmowanego
czasu,
od
bohaterów,
od
sytuacji,
w
jakich
zostali
postawieni,
i
ich
wieku.
”
Olga Tokarczuk
Ostatnie Historie
Trzy różne kobiety w
pewnym momencie życia
stają naprzeciwko śmierci.
Strach przed własną
śmiercią
• Ida pięćdziesięcioletnia kobieta, która
otarła się o własną śmierć: miała wypadek
samochodowy. W szoku dociera
do najbliższego gospodarstwa i przeczekuje
tam kilka dni. Wydarzenie kompletnie
nieracjonalne, ale wkrótce okazuje się, że
dotarła tam po to, by oglądać śmierć.
Umierania uczy ją... pies. Natura zgadza
się na śmierć, z pokorą się jej poddaje,
jednak człowiek się buntuje.
Śmierć psa
• Tam jest Ina, a tu jej opuszczone ciało, którego widok ściska z
żalu gardło. (...) Ida widzi czarne poduszeczki na stopach psa,
popękane i zrogowaciałe jak podeszwy butów, widzi lekko
obnażone koniuszki zębów, widzi brudny od wydzielin ogon.
Ciało ma pamięć. Każda część tego ciała pamięta biegi,
spacery i polowania, pamięta radości, zabawy, skoki. (...) Ciało
pamięta, nie żaden umysł. I ciało umiera razem z pamięcią. (...)
• Potem oko zamyka się łagodnie i Ida rozumie ten ruch, tam
właśnie odchodzi suka. Drżenie nagle ustaje. Ida patrzy, nie
wierząc, że jest to tak proste i oczywiste. Już po wszystkim.
Dotyka tego, co zostało
– a przypomina teraz zniszczoną zabawkę, martwe,
wyprawione futro.
(Olga Tokarczuk Czysty Kraj)
Przeżycie śmierci męża
• Paraskewia, 76-letnia staruszka, matka Idy, także dokonuje
rozrachunku z życiem, jakkolwiek będzie on na brudno,
wspomnienia nie ułożą się jedno po drugim. Nie mam w
głowie porządku, mam śmieci, kupki wspomnień, mówi
przejęta śmiercią męża. Prawda to tylko w połowie, bo
dostajemy wcale zwartą opowieść o dziejach małżeństwa,
która za tło ma konflikty na polsko-ukraińskim pograniczu.
• (...) myślę całymi dniami, że Petro umarł. Umarł. Umarł.
I odkrywam, że to niewiele znaczy. Zmieniło się na tyle,
że on leży cały czas na werandzie, a nie snuje się po domu,
nie stęka przy podnoszeniu wiadra, nie klnie pod nosem,
gdy nie może trafić śrubokrętem w główkę śrubki. Z
jakichś powodów przedłużył sobie poobiednią drzemkę.
(Olga Tokarczuk Parka)
Gdy śmierć wciąż jest
obca
• Maja ze Sztukmistrza żyje, a jej życie składa się wyłącznie z
wyjątków
i przypadków. Mieszka w mieście, którego nie lubi. (...) To, czego
najbardziej chce, nigdy się nie spełnia. Maja pisuje przewodniki dla
yuppies, ale częściej niż w kraju bywa w podróży. Wszędzie wozi
syna. Żyje tak, żeby wyszło na zero. W Malezji świadkuje śmierci
wielkiego węgierskiego iluzjonisty Kisza.
• Babka umierała spokojnie, bez pośpiechu. (...) Ta obca kobieta, którą
wnuczka widziała drugi raz w życiu, leżała w matczynym łóżku. (...)
• Ona, wnuczka, nie miała nic do tego. Myślała tylko, że to
błogosławieństwo, umierać tak długo, mieć czas na każde
zdziwienie,
każde wspomnienie. Mieć czas na przerażenie i na
kruszenie go na małe kawałki, które można co najwyżej nazwać
niedogodnościami, nie śmiercią.
(Olga Tokarczuk Sztukmistrz)
Przemijanie ciała
(Ida)
• Widzi siebie. Włosy do ramion, proste, siwizna ukryta pod farbą „kolor
naturalny”, Wella albo Schwarzkopf, numer pięć zero, zdaje się, jasny
szatyn – do takiego koloru przez lata przyzwyczaiła się skóra twarzy.
Szyja – cała w obrączkach, jak owinięta kilkoma cieniutkimi nićmi. Nie
dało się powstrzymać tego procesu obrączkowania, nie pomogły żadne
kremy ani masaże. Ramiona zrobiły się drobniejsze, kruche, tkanka, która
je pokrywa, zwiotczała i teraz, z siłą ciężkości, zaczęła wędrować w dół,
w bardziej zaciszne miejsca. Piersi – rzadko już zwraca na nie uwagę
– przybrały kształt łzy, kropli zrobionej z miękkiego, delikatnego zamszu.
I teraz to widzi: całe ciało ciąży ku ziemi, jakby wszystkie jego części
poczuły się zmęczone i rezygnowały z codziennych utarczek z ziemską
grawitacją. Tak, mówi ciało, poddaję się, idę ci na rękę, nie walczę już
z tobą, wiotczeję, pochylam się, garbię, upadam na kolana i w końcu
przywieram brzuchem, twarzą i udami do ziemi, rozpościeram ręce:
wessij mnie, daj mi wsiąknąć, rozpuścić się, daj mi zamienić się
w cząsteczki płynu, spłynąć w dół i tam pozostać.
(Olga Tokarczuk Czysty Kraj)
Przemijanie ciała
(Paraskewia)
• Widziałam, jak zmienia mi się ciało, jak
łagodnieje w kształtach. Skóra miękko pokrywa
kości, obejmuje je filcową torebką, staje się
o jeden rozmiar za duża, jakby teraz kościom
należała się wygoda, której nie zaznały za
młodu. Uda ze zgrabnych i poznaczonych
taśmami mięśni więdną, pokrywają się
nierównymi grudkami tłuszczu, brzuch pcha się
do przodu, krągły jak blada, miękka bułka;
piersi stają się wiotkie, zamszowe w dotyku,
delikatne jak mięsiste płatki wodnego kwiatu.
(Olga Tokarczuk Parka)
Tokarczuk a buddyzm
• Mam wrażenie, że w ciągu ostatnich lat rozgościło się
w naszej kulturze pojęcie „bardo” pochodzące z
filozofii buddyjskiej – opowiada Tokarczuk. Bardo to
pojęcie buddyjskie określające przejściowy stan
między życiem
a śmiercią. Według niej to właśnie to pojęcie
uświadomiło nam, obywatelom Zachodu, wagę kultury
umierania. Więc może czas jest dobry do łamania tabu,
pisania o obrzeżach ciała? Może snobizm na
dekadentyzm i filozofię Dalekiego Wschodu ustawił
dobry grunt pod pisanie o umieraniu?
Nauka umierania
• Wszyscy umrzemy i powinniśmy się na to
przygotować, powinniśmy powołać stowarzyszenia
wspierające umieranie i ufundować szkoły, aby się
tego nauczyć, żeby chociaż ten ostatni raz w życiu
nie popełnić błędu. (...) Podobnie jak jest biologia,
którą zdaje się na maturze, powinna też być
tanatologia i testy na zaliczenie semestru,
i stopnie na świadectwie. „Grozi mi pała z tanata”,
mówiliby uczniowie, popalając w ubikacji
zakazane, śmiercionośne papierosy, a potem do
rana wkuwaliby wszystkie możliwe definicje,
wykresy i liczby.
(Olga Tokarczuk Czysty Kraj)
Śmierć zrobiona ze sklejki
• Widzę cię, siadasz i mrugasz oczami, a potem
przechylasz głowę i mówisz: «zimno». Zacierasz
ręce i już z ołówkiem idziesz do stołu, by
narysować pierwszą prostą linię. «Śmierć ma
jakieś sześćdziesiąt centymetrów szerokości
- mówisz - i zrobiona jest ze sklejki». (...)
Szukasz
w encyklopedii odpowiedniego hasła, w którym
jakiś spec wszystko dokładnie wyjaśnił. Ale tam
jest tylko napisane: każdy umrze, on, ty i ja. Nie
warto robić sobie z tego ściągawki.
(Olga Tokarczuk Parka)
• Bardzo zajmuje mnie jedna sprawa: kiedy człowiek zaczyna
umierać. Musi być taka chwila w życiu, pewnie jest krótka
i niezauważalna, ale być musi. Pięcie się, rozwój, droga
w górę, osiąga punkt kulminacyjny i zaczyna się
ześlizgiwanie. Byłoby to południe życia – słońce osiąga zenit
i opada ku zachodowi. Byłoby to przesilenie burzy –
największy wiatr, najgłośniejszy grom, od którego zaczyna
się cisza. Najgorętszy ogień, który jest początkiem
wygasania. Albo upicie się, najmocniejsze, ale już w tym
samym momencie zaczyna się trzeźwienie.
•
Musi być taki moment, ale nie znamy go. Nie
rozpoznajemy. Gdyby było można go dostrzec, bylibyśmy
wszyscy mądrymi ludźmi. Tak, jesteśmy głupkami.
•
Wszystko może być wskazówką. Milionowy włos
na grzebieniu, nagły atak bólu głowy i jego nieoczekiwane
ustąpienie. Sen. Jakiś dziwny niepokojący albo – wprost
przeciwnie – sen, że się właśnie umiera. Oczko na
pończosze, które biegnie ku górze, proste jak ostrze. Zmiana
początku; śnieżyce zakwitają nie w marcu, ale już w lutym.
(Olga Tokarczuk Parka)
Buddyzm wyjaśnia kolejne
etapy przed śmiercią
(bardo umierania)
• Etap 1.:
• zanik systemu energii śledziony (rozpuszczanie się żywiołu
ziemi)
• zmniejszenie się odczucia ciepła i energii w ciele
• niemożność podniesienia lewej ręki (kończyna związana
ze śledzioną)
• utrata zmysłu dotyku i zdolności kontrolowania swoich ruchów
• Etap 2.:
• zakłócenie w funkcjonowaniu energii nerek (żywioł wody wycofuje się
do żywiołu ognia)
• utrata zmysłu słuchu
• ciało traci kolor
• niemożność poruszania lewą nogą (kończyna związana z nerkami)
i utrzymania moczu
• Etap 3.:
• język wysycha, traci zmysł smaku i odczucie ciepłoty ciała
(żywioł ognia wycofuje się w żywioł powietrza)
• niemożność poruszania prawą ręką
• z nosa wypływa krew
• zaczynamy odczuwać zimno
• Etap 4.:
• przestają funkcjonować płuca (żywioł powietrza rozpuszcza
się w żywiole przestrzeni)
• tracimy zmysł powonienia
• niemożność uniesienia prawej nogi
• tracimy kontrolę nad funkcjami wydalniczymi
• Etap 5.:
• przestaje funkcjonować serce (żywioł przestrzeni wycofuje się
w kunszi)
• utrata wzroku (serce połączone jest z oczami)
• opadanie głowy (serce połączone również z głową)
(Tenzin Wangyal Cuda naturalnego umysłu)
„Wiosna, lato, jesień,
zima... i
wiosna”
WIOSNA
LATO
JESIEŃ
ZIMA
...I WIOSNA