background image

“Kwiat polskiej młodzieży” wsiada do pociągu, czyli jak się 
jedzie na Woodstock 

Aktualizacja: 2011-08-4 10:11 pm 

„Pociąg rusza z Poznania. 300 m za stacją, jak było do przewidzenia, totalnie naćpany i spity 
kwiat polskiej młodzieży wychylając się z pociągu pokrzyczeć sobie spotyka na swej drodze 

znak kolejowy…”. Tak wygląda droga na Woodstock?

W Kostrzynie nad Odrą właśnie zaczyna się 17. Przystanek Woodstock. Zanim jednak fani ostrego 
grania będą mogli delektować się zimnym piwkiem i gorącą muzą, na festiwal trzeba jakoś dojechać. A 
to nie zawsze jest takie proste i bezpieczne. 

Kilka razy doszło już do tragicznych wypadków, w których ginęli młodzi niedoszli woodstockowicze. 
Jerzy Owsiak zawsze przed Przystankiem apeluje o bezpieczną podróż. –  Nie róbcie głupot w tych 
pociągach! Nie mam po co otwierać tych drzwi! Wypadek, który zdarzy się 300 kilometrów od 
Kostrzyna, idzie od razu na nasze konto – mówił kilka dni temu w rozmowie z „Super Expressem”. 

Uczestnicy festiwalu, przynajmniej niektórzy, zdają się nie robi sobie nic z tych apeli. Lokalny poznański 
portal opisuje podróż pomiędzy Warszawą Wschodnią a Kostrzynem, która o mało co, nie zakończyła 
się tragedią. 

- 2 sierpnia. Warszawa Wschodnia. Dzicz, stado tratując się wzajemnie wpada z wrzaskiem do 8 
wagonów, w których siedzą zwykli normalni ludzie niczego nie przeczuwający… Po chwili CI zwykli 
ludzie, którzy mieli nadzieję na spokojną i bezpieczną podróż do Poznania uciekają w popłochu z tego 
pociągu wynosząc bagaże i nawet dzieci przez okno… – relacjonuje jeden z pasażerów feralnego 
pociągu. 

- Z okien leci wszystko co mają pod ręką – i to zarówno w czasie jazdy jak i na stacjach. Setki butelek 
(po wszystkim co ma % – przodują najtańsze wina) celowanych oczywiście w coś na czym może ona 
się rozbić, wtedy jest większa radocha. Puszek niezliczona ilość, firanki, papier toaletowy z WC, różne 
inne przedmioty, które znalazły się pod rękami tej wspaniałej młodzieży. Po pół godzinie jazdy cały 
pociąg już jest zalany zarówno moczem jak i innymi płynami, pozostałościami posiłków sprzed kilku dni, 
popisany, zdewastowany – dodaje chłopak. 

W tym samym pociągu doszło do wypadku, który tragicznie mógł skończyć się dla 18-latka jadącego na 
Woodstock. – Pociąg rusza z Poznania. 300 m za stacją, jak było do przewidzenia, totalnie naćpany i 
spity kwiat polskiej młodzieży wychylając się z pociągu pokrzyczeć sobie spotyka na swej drodze znak 
kolejowy… Pociąg staje, delikwent traci przytomność, zalewa się krwią i zalewa nią cały wagon. 
Wkrótce przyjeżdża policja (na powitanie lecą m.in. „zawsze i wszędzie policja j… będzie”), przyjeżdża 
pogotowie (tłum krzyczy „Ruszcie d..!”). Reanimacja trwa, a w tym czasie młodzież krzyczy na cały głos: 
“K.. wstawaj nie udawaj!!”. Dalej trwają procedury m.in prokurator, pociąg stoi prawie 3 godziny, a 
wspaniała młodzież wręcz roznosi pociąg – relacjonuje informator portalu epoznan.pl. 

Policja nie potwierdza, by w czasie akcji młodzież zachowywała się w opisany wyżej sposób. – 
Rozmawiałem z policjantami biorącymi udział w akcji i nie słyszałem od nich takich doniesień - mówi 
podinsp. Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji. 

1

background image

Z kolei Tomasz Andrzejewski, rzecznik Przewozów Regionalnych przeprasza wszystkich pasażerów za 
utrudnienia. – Bardzo przepraszam wszystkich pasażerów, którzy jadą tymi pociągami niekoniecznie na 
Przystanek Woodstock, ale my nie mamy wyjścia. Musimy dowieźć 400 tysięcy osób na 
festiwal – konstatuje. 

Dojechać bezpiecznie do Kostrzyna to jednak dopiero połowa sukcesu. Woodstockowiczów (i 
pozostałych pasażerów PKP) czeka jeszcze powrót w niedzielę. Chciałoby się rzec – szerokiej drogi! 

(maja/ezpoznan.pl)

Za: 

Fronda.pl 

2