background image

 

KONGRES CHRYSTUSA KRÓLA

 

P

od patronatem honorowym Jego Ekscelencji ks. abpa Sławoja Leszka Głódzia 

Metropolity Gdańskiego Rumia, dn. 18 września 2010 r. 

 

Jego Ekscelencja 

ks. abp Sławoj Leszek Głódź 

 

Ks. prof. Jerzy Bajda 

  

Wykład ks. profesora Jerzego Bajdy

 

T

eologiczne uzasadnienie  oddania Polski 

Chrystusowi jako Królowi

 

 

1. Władza Boga – Stwórcy nad światem

 

    N

a pierwszym miejscu  trzeba podkreślić, że wszelkie stworzenie podlega Bogu 

jako Stwórcy i Panu. Od tej zasady nie jest wyjęty człowiek, jako stworzenie rozumne 
i  wolne,  to  jest  powołane  do  kierowania  się  poznaną  prawdą.  Kiedy  mówimy,  że 
człowiek jest istotą wolną, nie twierdzimy, że nie podlega Bogu czy że jest niezależny 
od czegokolwiek. Wolność stworzona, która rodzi się na fundamencie prawdy (prawdy 
o istocie i relacjach stworzonego bytu), nie polega na niezależności od Boga, lecz na 
rozumnym  kształtowaniu  tej  zależności,  to  jest  na  takim  jej  ukształtowaniu,  które 
przyjmuje postać relacji posłuszeństwa w miłości na podstawie uczestnictwa w Bożej 
Mądrości. Człowiek otrzymując istnienie i życie na sposób daru, nie może istnieć ani 
żyć zgodnie z własną prawdą jeśliby zapragnął żyć poza Bogiem lub przeciw Bogu. 

    P

rawda  ludzkiego  istnienia  nie  dotyczy  samego  bytu  jednostkowego:  człowiek 

istnieje jako społeczność, jako społeczeństwo, jako wspólnota, która otrzymuje różne 
nazwy,  zależnie  od  charakteru  zjednoczenia,  od  poziomu  wewnętrznego 
zorganizowania,  od  sposobu  współdziałania,  w  którym  wyraża  się  wewnętrzne 
skierowanie  do  budowania  i  przeżywania  jedności  ludzkiej.  Poziom  i  stopień  tego 
zjednoczenia był bardzo różny od początków historii ludzkiej, kiedy podstawą formą 
zjednoczenia  była  więź  rodzinna,  więź  rodowa,  więź  plemienna,  wreszcie  jako 

background image

najwyższa  postać  współistnienia  –  wspólnota  narodowa.  Historycznie  i  genetycznie 
naród  rozwinął  się  z  rodziny,  jako  fundamentalnej  wspólnoty  osobowej,  opartej  na 
małżeństwie,  czyli  związku  mężczyzny  i  kobiety.  Na  wszystkich  tych  poziomach 
zjednoczenia  istotną  rolę  odgrywała  świadomość  autorytetu,  który  poprzez  źródło, 
jakim jest rodzina, sięgał korzeniami do Istoty ponadświatowej, rozumianej jako Istota 
boska,  choć  w  narodach  pogańskich  rozumienie  tej  Istoty  jak  i  relacji  łączącej 
człowieka z Bogiem było najczęściej błędne, aż do czasu Objawienia Bożego Starego a 
zwłaszcza Nowego Testamentu. 

 

2. Władza Chrystusa nad ludzkością (nad narodami)

 

     W

  „Kompendium  Nauki  Społecznej  Kościoła”  czytamy:  „Kościół  głosi,  że 

Chrystus,  Zwycięzca  śmierci,  króluje  nad  światem,  który  On  sam  odkupił.  Jego 
Królestwo  rozciąga  się  również  na  obecne  czasy  i  skończy  się  dopiero  wtedy,  gdy 
wszystko  zostanie  poddane  Ojcu,  a  ludzka  historia  dopełni  się  wraz  z  Sądem 
Ostatecznym (Por 1Kor 15, 20-28)” (Komp. 383). W tym samym paragrafie czytamy 
dalej: „Przesłanie biblijne ustawicznie inspiruje myśl chrześcijańską na temat władzy 
politycznej, przypominając, że ma ona swoje źródło w Bogu i jest nieodłączną częścią 
stworzonego  przez  Niego  porządku.  Porządek  ten  dostrzegany  jest  przez  ludzkie 
sumienie  i  urzeczywistnia  się  w  życiu  społecznym  przez   prawdę  ,  sprawiedliwość  , 
wolność  i  solidarność  ,  które  zapewniają  pokój”.  Sobór  Watykański  II,  streszczając 
naukę katolicką o Chrystusie i Kościele w konstytucji dogmatycznej „Lumen gentium” 
wyraźnie  potwierdza  królewski  tytuł  Chrystusa  i  Jego  władzę  w  stosunku  do 
odkupionej  ludzkości.  KK  3  stwierdza,  że  „aby  wypełnić  wolę  Ojca,  Chrystus 
zapoczątkował  królestwo  niebieskie  na  ziemi   objawił  nam  misterium  Ojca,  a  przez 
swe posłuszeństwo dokonał odkupienia. Kościół, czyli  Królestwo Chrystusa już teraz 
obecne  w  misterium,  z  mocy  Boga  rośnie  widzialnie  w  świecie”.  W  tym  zwięzłym 
tekście warto podkreślić pewne ważne dla naszego tematu szczegóły: Owo Królestwo 
niebieskie,  będące  przedmiotem  Ewangelii,  jest  dziełem  należącym  do  osobistego 
posłannictwa  Chrystusa  i  dlatego  Jego  Osoba  jest  rzeczywistością  centralną  tego 
Królestwa.  Dlatego  na  końcu  tego  paragrafu  mówi  się,  że  ludzie  są  powołani  nie do 
anonimowego królestwa, lecz do osobowego zjednoczenia z Chrystusem, „od którego 
pochodzimy, dzięki któremu żyjemy i do którego zdążamy”. Następnie mówi się, że to 
Królestwo niebieskie jest obecne na ziemi, a więc nie należy całkowicie do zaświatów, 
ponieważ zgodnie z wolą Bożą zostało ustanowione „dla nas i dla naszego zbawienia” 
(jak  mówimy  w  Credo).  Dalej,  mówi  się,  że  Kościół  jest  tą  rzeczywistością,  przez 
którą to Królestwo jest „już teraz obecne w misterium”, a nie zacznie istnieć dopiero 
na  końcu  świata  i  jego  historii.  Używane  w  tym  rozdziale  systematycznie  pojęcie 
„misterium”  nie  oznacza  czegoś  niepojętego  i  tajemniczego,  lecz  mówi  o 
rzeczywistości boskiej, która dzięki Wcieleniu Chrystusa uobecnia się w historii jest i 
„widzialna  i  dotykalna”  poprzez  znaki  sakramentalne  budujące  Kościół.  Królestwo 
Boże,  (czyli  Chrystusowe),  jest  więc  już  obecne  w  swojej  prawdzie,  choć  nie 
objawione  w  swojej  pełni.  O  tym,  że  „Królestwo  ujawnia  się  przede  wszystkim  w 
samej Osobie Chrystusa”, mówi paragraf 5 KK. Tenże paragraf dodaje ważny element 
podkreślający  rolę  Kościoła.  Mówi  się  tu,  że  „Kościół  […]  otrzymał  posłannictwo 
głoszenia  i  krzewienia  królestwa  Chrystusa  i  Boga  wśród  wszystkich  narodów  i 
stanowi  zalążek  oraz  zaczątek  tego  królestwa  na  zie  mi”.  Zatem  Kościół  nie  jest 
instrumentem  jakby  zewnętrznym  w  stosunku  do  szerzenia  Królestwa,  lecz  przenika 
się wewnętrznie z jego istotą. To, co określono jako „zalążek oraz zaczątek”, ma się 
rozwijać  poprzez  samą  działalność  Kościoła.  Dlatego  w  paragrafie  9  KK  czytamy: 
„Mając  rozprzestrzeniać  się  na  wszystkie  kraje,  Kościół  wchodzi  w  ludzkie  dzieje, 
jednocześnie wykraczając poza czasy i  granice narodów”. Jest to dość ważna uwaga, 
podkreślająca różnicę między historią zbawienia a historią świecką. 

    H

istoria  świecka  jest  sumą  ludzkich  dokonań,  dobrych  i  złych  na  przestrzeni 

background image

czasu.  Historia  zbawienia,  która  przez  Kościół  wobec  nia  się  w  naszym  czasie, 
przenosi  w  przestrzeń  ludzkiego  istnienia  owoce  dzieła  Odkupienia  udostępniając  je 
człowiekowi w darach łaski. Dochodzi tu do głosu podwójny wymiar transcendencji: 
przekroczenie  granic  bytu  i  przekroczenie  granicy  czasu.  Przez  Kościół  bowiem 
człowiek  wchodzi  w  uczestnictwo  w  życiu  Boga  ponad  możliwościami  samej  natury 
ludzkiej i ponad czasem, czyli zapoczątkowując ten rodzaj życia, który jest określony 
jako wieczny. Jeżeli twierdzimy, że jest to nowość życia ponad możliwościami samej 
natury,  (co  nazywamy  życiem  nadprzyrodzonym),  to  nie  znaczy,  że  to  nowe  życie 
jakoby  „unosi  się  ponad  człowiekiem”,  nie  dotykając  jego  samego,  czyli  jego  istoty. 
Katolicka nauka o nadprzyrodzoności głosi, że dar nadprzyrodzony wywołuje potrójny 
skutek  w  samej  naturze  człowieka  (w  głębi  jego  istoty):  oczyszcza  z  grzechu  i  jego 
skutków,  doskonali  naturę  przywracając  ją  do  pierwotnej  doskonałości  (pierwotnej 
prawdy zamierzonej w akcie stworzenia) i podnosi na poziom uczestnictwa w naturze 
Boga,  co  dzieje  się  przez  tak  zwane  cnoty  teologalne:  wiarę,  nadzieję  i  miłość.  Tak 
rozumiane  „przekroczenie  natury”  odnosi  się  zarówno  do  życia  osobowego  w  sensie 
ścisłym, jak i do życia społecznego, które zachowuje charakter ludzki, o ile jest nadal 
wyrazem aktywności osobowej. Z tym łączy się twierdzenie przyjęte w nauce Kościoła 
(w ślad za sformułowaniem obecnym w Gaudium et spes (KDK 25), że „osoba ludzka 
jest  zasadą  i  celem  współżycia  politycznego”  (KKK  1881).  Ważną  konsekwencją  tej 
zasady  jest  to,  że  również  życie  polityczne  musi  w  analogiczny  sposób  respektować 
„otwarcie  na  Transcendencję”,  które  jest  właściwe  osobie  ludzkiej  (Komp.  384). 
Wynika  to  stąd,  że  powołanie  osoby  jest  niewodzie  lne  i  dlatego  osoba  ludzka  całą 
prawdą swego życia (istnienia) odnosi się do Boga jako swego celu ostatecznego nie 
tylko na poziomie swego życia jednostkowego, lecz także jako członek społeczności, a 
więc  Kościoła,  narodu,  państwa.  Innymi  słowami  –  osoba  jest  zawsze  i  w  właściwy 
sposób  własnością  Boga,  natomiast  nigdy  i  w  żadnym  sensie  nie  jest  własnością 
państwa czy jakiejś grupy (sekty itp.). List do Rodzin (Jan Paweł II) w pewien sposób 
uzupełnia i pogłębia powyższą zasadę. Jest to rozwinięte w paragrafie 17, gdzie mówi 
się o tym, że tą podstawą, na której opiera się istota społeczeństwa ludzkiego, jest nie 
tylko  osoba  (sama  jako  jednostka),  ale  przede  wszystkim  rodzina  oparta  na 
małżeństwie  mężczyzny  i  kobiety.  Rodzina  jest  pierwszą  instytucją,  wcześniejszą  od 
państwa, i to właśnie rodzinie w sposób podstawowy przysługuje cecha suwerenności. 
Dzięki tej suwerenności nie tylko osoba ale i rodzina podlega bezpośrednio Bogu i nie 
może  być  w  pełni  poddana  państwu.  Po  drugie  List  do  rodzin  wyjaśnia  jeszcze  inną 
ważną  relację,  jaka  ma  swój  fundament w  rodzinie.  Papież  mówi  tu  wprost  o  „więzi 
organicznej,  jaka  zachodzi  między  rodziną  a  narodem”.  Papież  twierdzi,  że  więź 
rodziny  z  narodem  –  w  każdym  kontekście  historycznym  –  „opiera  się  przede 
wszystkim na uczestnictwie w kulturze”. Papież pisze dalej: „Rodzina uczestnicząc w 
dziedzictwie narodowej kultury, przyczynia się do tej specyficznej suwerenności, jaką 
naród  zawdzięcza  swojej  kulturze  i  swemu  językowi”.  Papież   przypomina  w  tym 
miejscu  swoje  wystąpienie  w  UNESCO  (1980  r.),  w  czasie  którego  przypomniał  ten 
okres  historii  Polski,  kiedy  Polska  nie  miała  własnego  państwa,  a  naród  trwał  w 
poczuciu  swej  jedności  i  duchowej  oraz  kulturowej  suwerenności.  W  Liście  Papież 
napisał:  „Poprzez  swą  kulturę,  swój  język,  nie  tylko  naród,  ale  i  każda  rodzina, 
odnajduje swoją duchową suwerenność. Trudno bez tego wytłumaczyć wiele faktów w 
dziejach  narodów,  zwłaszcza  europejskich,  faktów  dawnych  i  dzisiejszych,  faktów 
podniosłych ale i bolesnych, zwycięstw i klęsk. Widać jak bardzo organicznie rodzina 
jest  zespolona  z  narodem  a  naród  z  rodziną”.  Jakkolwiek  naród  potrzebuje  państwa, 
aby  w  formie  struktury  politycznej  potwierdzić  i  rozwijać  swoją  suwerenność,  to 
jednak  naród  jako  formacja  antropologiczna  zachowuje  swoje  pierwszeństwo  w 
stosunku  do  państwa,  które,  jeśliby  utraciło  więź  z  duchowym  życiem  narodu  i 
personalistycznym  fundamentem  suwerenności,  stanie  się  –  jak  to  wynika  z  tekstu 
Papieża  – tworem  „bez  duszy”.  Do  owej  „duszy”,  która  decyduje  o  tym,  że  państwo 
jest  żywe,  należy  w  szczególny  sposób  rodzina.  Gdyby  więc  państwo  postanowiło 
pozbawić  rodzinę  ej  duchowej  tożsamości  i  suwerenności,  byłby  to  zamach 
samobójczy ze strony państwa. Zatem rodzina, a wraz z nią naród, jest tym wymiarem 
ludzkiego  istnienia,  w  którym  –owo  społeczne  istnienie  –  otwiera  się  głęboko  na 

background image

transcendencję, lub konkretniej mówiąc  – na religię, czyli na stosunek do Boga, jako 
Stwórcy  i  Prawodawcy.  Państwo  nie  może  tego  aspektu  zignorować,  nie  popełniając 
podstawowej zdrady wobec siebie, wobec narodu i wobec samego człowieczeństwa. 

 

3. Państwo w kontekście porządku nadprzyrodzonego

 

    P

aństwo nie jest absolutem, lecz podlega prawu moralnemu, a więc tym samym 

podlega  władzy  Chrystusa.  Podkreśla  to  Komp.  384,  stwierdzając:  „Wspólnota 
polityczna  wypływa  z  natury  osób,  którym  sumienie  ukazuje  i  każe  wiernie 
zachowywać porządek wyryty przez Boga we wszystkich Jego stworzeniach”. Chodzi 
o  prawo  naturalne,  „któremu  podlegają  tak  poszczególne  państwa  jak  i  cała 
społeczność  międzynarodowa”  (tamże).  Historia  świata  skomplikowała  się  w 
momencie  przyjścia  Chrystusa,  który  z  jednej  strony  pozbawił  autorytetu  państwa 
pogańskie  (proroctwo  Daniela)  ,  z  drugiej  strony  głosząc  Królestwo  Boże,  nie 
przypisał sobie uprawnień politycznych typu państwowego. Ta nowość ewangeliczna 
naraziła Chrystusa na opór zarówno ze strony tych, którzy nie wierzą, (to jest pogan), 
jak  i  z  drugiej  strony  wywołała  bunt  tych  rzekomo  „wierzących”,  którzy  widzieli  w 
Mesjaszu  wcielenie  władzy  politycznej  Izraela.  To  napięcie  trwa  nadal  w  historii, 
ponieważ  z  jednej  strony  Kościół  –  w  imieniu  Chrystusa  –  wzywając  do  Królestwa 
Bożego,  domaga  się  pełnego  nawrócenia  i  gotowości  dźwigania  Krzyża  wraz  z 
Chrystusem, a z drugiej strony chrześcijaństwo – i Kościół w szczególności – głosząc 
powszechne  władanie  Chrystusa,  jest  przedmiotem  systematycznego  prześladowania, 
które  zmienia  tylko  swoje  formy,  nie  zmieniając  obiektu  nienawiści.  Podobnie 
obiektem sprzeciwu są chrześcijanie, którzy chcą ład państwowy oprzeć na zasadach 
chrześcijańskich, a o ile nie ulegają pokusie teokracji, (która ułatwiłaby wprowadzenie 
w życie Ewangelii), spotykają się z zarzutem dyktatury i gwałcenia sumień, ponieważ 
nauczają, że prawo Chrystusowe obowiązuje  wszystkich ludzi. Po stronie chrześcijan 
jest także możliwy błąd nie odróżniania porządku etycznego rządzącego państwem od 
porządku  nadprzyrodzonego,  który  jest  skierowany  ku  zbawieniu  człowieka  na 
zasadzie  wolności.  Inaczej  mówiąc  chodzi  o  to,  że  porządek  polityczny  nie  ma 
charakteru eschatologicznego. Głębokie uwagi na ten temat znajdują się w dokumencie 
„Międzynarodowej Komisji Teologicznej” (2008). W dokumencie tym czytamy, że „w 
historii  ludzkiego  społeczeństwa  często  porządek  polityczny  był  pojmowany  jako 
odbicie  porządku  transcendentnego  i  boskiego.  W  ten  sposób  starożytni  myśliciele 
budowali  i  uzasadniali  teologię  polityczną,  według  której  władca  gwarantował 
zachowanie  więzi  między  kosmosem  i  ludzkością  […]  Natomiast  w  monoteizmie 
biblijnym wszechświat jest widziany jako posłuszny prawom nadanym przez Stwórcę. 
W państwie panuje ład, kiedy przestrzega się prawa Bożego, które zresztą jest zapisane 
w  ludzkim  sercu.  […]  Biblia  jednak  doprowadziła  do  desakralizacji  władzy  ludzkiej 
(państwowej), choć w ciągu wieków idea teokracji zaciemniała istotną różnicę między 
porządkiem politycznym i religijnym. (nr 93). 

    K

olejny  paragraf  bardziej  konkretnie  odnosi  się  do  poruszonego  zagadnienia. 

Czytamy  tu:  „Objawienie  biblijne  zachęca  ludzkość  do  wzięcia  pod  uwagę,  że 
porządek  stworzenia  jest  porządkiem  uniwersalnym,  w  którym  uczestniczy  cała 
ludzkość  i  że  taki  porządek  jest  dostępny  ludzkiemu  poznaniu  rozumowemu.  Kiedy 
mówimy  o  prawie  naturalnym,  chodzi  o  porządek  chciany  przez  Boga  i  dostępny 
naturze  ludzkiej.  Biblia  wprowadza  różnicę  między  ten  porządek  (stworzenia)  a 
porządek łaski, do którego człowiek ma przystęp przez wiarę w Chrystusa. Tak więc 
porządek polityczny nie jest tym ostatecznym i eschatologicznym porządkiem. Zakres 
polityki  nie  pokrywa  się  z  zakresem  państwa  (królestwa)  niebieskiego,  które  jest 
absolutnym  darem  Boga.  Pierwsze  wywodzi  się  z  porządku  niedoskonałego  i 
przejściowego, w którym żyją ludzie, choć zbliżają się do jego pełni poza historią” (nr 
94). „Państwo zatem nie może się uważać za posiadacza ostatecznego sensu (istnienia). 
Nie może narzucać ani jakiejś ideologii globalnej, ani jakiejś religii (choćby tak zwanej 

background image

świeckiej) ani obowiązującej jednomyślności (un pensiero unico)”. 

     N

a  tle  przytoczonych  tekstów  (nr  93-94)  nasuwa  się  potrzeba  uściślenia 

pewnego twierdzenia. Najpierw bowiem mówi się, że w wyniku desakralizacji władzy 
państwowej  zachodzi  różnica  między  porządkiem  politycznym  a  porządkiem 
religijnym, ponieważ inny jest cel polityki a inny religii. Potem mówi się, że istnieje 
różnica  między  porządkiem  stworzenia  a  porządkiem  łaski  (czyli  nadprzyrodzonego 
Odkupienia). Trzeba podkreślić, że te dwa rozróżnienia nie pokrywają się z sobą, tak 
jakby porządek polityczny pokrywał się z porządkiem stworzenia a porządek religijny 
z porządkiem łaski. Sprawa jest bardziej złożona, gdyż  zarówno porządek polityczny 
jak  religijny  istnieje  w  porządku  stworzenia  (i  podlega  prawu  naturalnemu)  jak  i  w 
porządku łaski, gdyż władza Chrystusa Odkupiciela nadaje ostateczny kształt zarówno 
życiu  religijnemu  jak  i  wszelkiej  aktywności  politycznej.  (Naród,  który  przyjął 
Chrystusa,  ma  prawo  kierować  swoim  życiem  politycznym  także  w  świetle 
Chrystusowej  prawdy.  Teza  o  „laickości  państwa”  nie  może  być  rozumiana  jako 
dogmat  z  góry  wykluczający  afirmację  wartości  chrześcijańskich  w  przestrzeni 
publicznej. Na ten temat trwa nieustanny spór między Stolicą Apostolską a tak zwaną 
Unią  Europejską)  To  oczywiście  domaga  się  pewnych  szczegółowych  wyjaśnień. 
Pierwsze  twierdzenie  (polityka  a  religia)  ma  charakter  ogólny  i  w  tym  ogólnym 
znaczeniu  jest  ważne  i  obowiązujące,  ponieważ  wyklucza  utożsamienie  porządku 
politycznego  z  religijnym.  Innymi  słowy  odrzuca  twierdzenie,  że  państwo  jest 
ostatecznym wcieleniem religii (co występowało w kosmologiach starożytnych a także 
w  dialektycznej  filozofii  Hegla).  Drugie  twierdzenie  podkreślające  różnicę  między 
porządkiem stworzenia a porządkiem łaski dotyczy nie tyle samego celu, (bo z punktu 
widzenia celu oba porządki zgadzają się zasadniczo w tym, że celem człowieka zawsze 
jest  zbawienie  i  chwała  Boża),  lecz  dotyczy  sposobu  osiągania  owego  celu,  a  więc 
dotyczy  władzy  człowieka  (kompetencji,  jurysdykcji)  i  zespołu  środków  służących 
osiągnięcia celu nadanego przez Boga. W porządku stworzenia człowiek opiera się na 
mądrości,  rozpoznawanej  ludzkim  rozumem,  natomiast  w  porządku  łaski  korzysta 
także z pomocy Objawienia, które oświeca rozum, oraz z pomocy tych środków, które 
ustanowił  Chrystus  jako  niezbędne  dla  osiągnięcia  zbawienia.  W  obu  przypadkach 
pojęcie  „różnicy”  nie  oznacza  tu  „rozdziału”,  czyli  „przeciwstawienia”  tych  dwóch 
porządków, ponieważ spotykają się one w samym człowieku, który jest równocześnie 
jako  osoba  –  istotą  społeczną  i  istotą  religijną,  jak  też  jest  równocześnie  istotą 
stworzoną  i  istotą  powołaną  do  łaski  nadprzyrodzonej.  Jeśli  więc  chodzi  o  status 
państwa, to istotne światło na tę sprawę rzuca twierdzenie dotyczące różnicy między 
porządkiem stworzenia a porządkiem łaski, jako że państwo z natury swej realizuje cel 
zapisany  w  porządku  stworzenia,  opierając  się  na  prawie  naturalnym,  natomiast  nie 
posiada żadnej kompetencji w realizowaniu porządku łaski, czyli odkupienia. Zasadę 
tę  podkreślił  nr  95  Dokumentu  Komisji,  wykluczając,  by  państwo  decydowało  o 
sprawach  należących  do  zakresu  celu  ostatecznego  człowieka.  Czytamy  tu  (prócz 
zdania już przytoczonego), że „w społeczeństwie cywilnym zakres sensu ostatecznego 
jest  zadaniem  organizacji  religijnych,  filozofii  oraz  duchowości;  one  to  mają  wnosić 
swój  wkład  do  budowania  dobra  wspólnego,  umacniać  więź  społeczną,  popierać 
wartości  uniwersalne,  leżące  u  podstaw  samego  porządku  politycznego”  (nr  95). 
Władza państwowa nie jest zatem kompetentna w ustalaniu ostatecznego sensu życia, 
natomiast  jest  obowiązana  stworzyć  warunki  umożliwiające  ludziom  realizację  ich 
ludzkiego  życia.  To  zakłada  dostęp  do  wartości  duchowych  i  religijnych,  a  więc 
wolność  religijną,  dzięki  której  członkowie  społeczności  będą  mogli  wejść  w  relację 
do  Boga  i  uczestniczyć  w  najwyższych  wartościach  (nr  96).  Gdyby  Bóg  i  wszelka 
transcendencja  miały  być  wykluczone  z  horyzontu  życia  politycznego,  powstałaby 
sytuacja,  w której całą władzę nad człowiekiem posiadałby tylko człowiek. Ponieważ 
władza  w  takim  wypadku  byłaby  oderwana  od  fundamentu  etycznego,  w  rezultacie 
polegałaby jedynie na użyciu siły, czyli przemocy. Jest to sytuacja tragiczna, w której z 
konieczności  znajdują  się  państwa  odrzucające  Boży  fundament  władzy  politycznej. 
Niestety często porządek polityczny jest przedstawiany jako ostatni horyzont sensu dla 

background image

ludzkości.  Ideologie  i  reżymy  totalitarne  pokazały  wyraźnie,  że  taki  porządek 
polityczny,  pozbawiony  odniesienia  do  transcendencji,  nie  może  być  po  ludzku 
akceptowalny. To wynika po prostu z prawa naturalnego (nr 97). 

 

4. Aktualna forma konfrontacji

 

    N

arzuca  się  tutaj  jeszcze  jedna  bardzo  ważna  uwaga.  W  pewnych  dyskusjach 

politycznych  na  temat  miejsca  Kościoła  wśród  potęg  politycznych  świata,  przyjmuje 
się  a  priori  fałszywe  założenie,  że  państwa,  mocarstwa,  imperia  itd.,  były 
pełnoprawnymi  i  wyłącznymi  użytkownikami  przestrzeni  publicznej  świata,  w  której 
w  pewnym  momencie  pojawił  się  Kościół  jako  intruz,  jako  nieproszony  gość, 
uzurpujący sobie władzę nad narodami z tego tytułu, że reprezentuje Królestwo Boże, 
względnie Królestwo Chrystusa. W rzeczywistości prawda jest inna. Narody pogańskie 
znajdowały  się  w  niewoli  złych  duchów,  które  –  jak  to  dowodzi  św.  Augustyn  – 
popierały różnego rodzaju fałszywe kulty zarówno po to, by pod ich osłoną odbierać 
cześć należną Bogu, jak i w tym celu, by pogrążać społeczeństwo w coraz głębszym 
upadku  moralnym.  Sam  Chrystus  stwierdził,  że  „każdy,  kto  popełnia  grzech,  jest 
niewolnikiem grzechu” (J 8, 34), a św. Jan Ewangelista zwięźle ujmuje całość sytuacji 
zaistniałej  po  grzechu  pierworodnym:  „świat  leży  w  mocy  złego”  (1J  5,  19). 
Rzeczywistość  religijna  nie  pojawiła  się  na  świecie  jako  pokorny  petent  proszący  o 
pozwolenie  na  „zakwaterowanie”  na  świecie,  który  jest  jakoby  całkowicie  „świecki”. 
To  było  inaczej.  Rzeczywistość  religijna,  konkretniej  jedyna,  prawdziwa  religia, 
zstąpiła z Nieba na ziemię, „przyszła do swojej własności” (J 1, 11), jako Królestwo, 
obecna w Osobie Jezusa Chrystusa, niosące ludzkości Prawdę i Wolność. Wprawdzie, 
mimo  iż  Chrystus  „przyszedł  do  swoich”,  a  ci  Go  „nie  przyjęli”(J  1,  11),  jednak  w 
Osobie  Chrystusa  pojawiła  się  jedyna  prawdziwa  religia,  która  zdolna  jest  wyzwolić 
człowieka  z  wszelkiej  niewoli.  Zdolna  jest  wyzwolić  nie  tylko  jednostki,  jakby 
prywatnie  i  w  sposób  izolowany,  lecz  także  narody  i  państwa  jako  zbiorowości 
ludzkie,  również  podległe  tragicznej  niewoli  pochodzącej  z  grzechu.  Jan  Paweł  II 
wyjaśnił  w  swoim  nauczaniu,  że  oprócz  grzechu,  który  jest  złem  ściśle  osobowym, 
istnieją „struktury grzechu”, które są formą zła społecznego, jako że są nie tylko sumą 
grzechów osobowych, ale są czynnikiem skłaniającym do grzechu całe społeczności a 
nawet  narody.  Malachi  Martin,  autor  obszernego  dzieła  pt.  „Klucze  Królestwa” 
(wydanego  najpierw  w  Nowym  Yorku  w  1990)  ukazuje  ideologiczną  panoramę 
współczesnego  świata,  którzy  zmierza  ku  tak  zwanej  „globalizacji”  i  jest  zarazem 
dogłębnie  przeżarty  „strukturami  grzechu”.  Jedne  z  tych  struktur,  zrodzone  z 
szatańskiej  filozofii  ateistycznego  materializmu,  drugie  zrodzone  w  cieniu  „złotego 
cielca”  obiecującego  dobrobyt  i  panowanie  przez  pieniądz,  podają  sobie  ręce  nad 
przepaścią  ludzkiej  nędzy,  okrucieństwa  i  zbrodni,  które  trudno  opisać,  a  zarazem 
rywalizują  o  prymat  w  dążeniu  do  zawładnięcia  światem  „zglobalizowanym”.  Na  tle 
tej  tragicznej  scenerii  jaśnieje  postać  Papieża  Jana  Pawła  II,  który  nie  rywalizuje  o 
władzę, lecz spokojnie ukazuje Chrystusa, w którym ludzkość może znaleźć wszystko, 
czego  najgłębiej  pragnie,  pod  warunkiem,  że  będzie  gotowa  przyjąć  Go  z  wiarą  i 
miłością.  Jan  Paweł  II  głosi  Chrystusa  nie  tylko  pojedynczym  „osobom”,  ale  także 
przywódcom  politycznym,  organizacjom  światowym  i  całym  narodom.  Należy  także 
zwrócić  uwagę  na  jeszcze  jeden  aspekt  dotyczący  obrazu  świata,  jaki  pojawił  się  z 
chwilą przyjścia Chrystusa. Ponieważ Królestwo Boże zjawiło się jako rzeczywistość 
widzialna  w  świecie,  czego  znakiem  jest  widzialność  Kościoła  Chrystusowego  i 
widzialność Ewangelii, równocześnie te siły, które się  sprzeciwiają władzy Chrystusa 
usiłują przybrać jakąś postać widzialną, choć najczęściej utajnioną i zakamuflowaną, a 
nawet  kryjącą  się  za  pozorami  pobożności,  ale  coraz  doskonalej  zorganizowaną,  by 
zwalczać  dzieło  Boże  w  sferze  widzialnego  świata.  Przeciwnicy  Boga  nie  mają  nic 
przeciwko  temu  (tak  przynajmniej  mówią),  żeby  ludzie  sobie  wierzyli  i  czcili  Pana 
Boga prywatnie, w ukryciu serca, w cichym zakątku domu, z dala od ludzkich oczu. 
Razi ich to, że Kościół jest instytucją społecznie widzialną, że Ewangelia jest głoszona 
publicznie, że kult Boży odbywa się też publicznie. Nieprzyjaciele Boga uczynili wiele 

background image

zabiegów,  aby  religię  i  Kościół  usunąć  z  przestrzeni  publicznej,  która  miała  być 
zarezerwowana dla państwa, pojętego jako twór całkowicie zlaicyzowany, areligijny, a 
nawet  ateistyczny.  Konsekwentnie  do  tego  celu  zmierzały  rewolucje,  ożywione 
ideologią  materialistyczną  i  ateistyczną,  laicystyczny  i  pseudo  -humanistyczną, 
obalając monarchię i niszcząc Kościół, zalewając ziemię potokami krwi i pokrywając 
stosami gruzów zburzonych świątyń i klasztorów. Te rewolucje i masowe rozboje były 
z reguły organizowane przez masonerię, która prócz tego miała w planie zburzyć cały 
dorobek cywilizacyjny chrześcijaństwa, burzyć wiarę, moralność i kulturę wyrosłą na 
Ewangelii.  Papieże  już  od  XVIII  wieku  ostrzegali  świat  przed  zgubnym  charakterem 
tej tajnej  organizacji  .  W  sposób  pogłębiony  odniósł  się  do  tego  tematu  papież  Leon 
XIII  w  encyklice  „Humanum  genus”.  Już  początek  dokumentu  wprowadza  nas  w 
sedno  sprawy.  Czytamy  tu:  „Gdy  rodzaj  ludzki,  stając  się  ofiarą  nienawiści  szatana, 
nieszczęśliwie  odpadł  od  swego  Stwórcy  i  Dawcy  wspaniałych  darów,  podzielił  się 
wtedy na dwa obozy różniące się między sobą i wzajemnie sobie nieprzyjazne; jeden z 
nich bezustannie walczy w obronie prawdy i cnoty, drugi natomiast walkę prowadzi o 
to, co się cnocie i prawdzie przeciwstawia. Pierwszy, to Królestwo Boże na ziemi, to 
jest   Kościół  Jezusa  Chrystusa,  ci  zaś,  którzy  chcą  całym  sercem  do  niego  należeć, 
powinni z gotowością i poddaniem rozumu i woli służyć Bogu i Jego Jednorodzonemu 
Synowi.  Drugi  obóz  –  to  królestwo  szatana,  pod  którego  władzą  i  panowaniem 
znajdują się wszyscy, co naśladując zgubny przykład swego przywódcy i pierwszych 
rodziców,  odmawiają  posłuszeństwa   wiekuistemu  prawu  Bożemu  i,  wzgardziwszy 
Bogiem,  pracują  zapamiętale  –  przeciw  Bogu”.  Nieco  dalej  napisał  Leon  XIII:  „W 
czasach  zaś  obecnych  zdaje  się,  że  ci  wszyscy,  którzy  są  po  stronie  zła,  łączą  siły  i 
przysięgają  się  do  najzaciętszej  walki,  a  to  za  sprawą  i  przy  współdziałaniu  szeroko 
rozpowszechnionego  i  silnie  zorganizowanego  stowarzyszenia  tzw.  masonów.  Wcale 
już  bowiem  nie  ukrywają  swych  zamiarów,  zuchwale  zachęcają  się  oni  do  walki 
przeciw majestatowi Bożemu, całkiem otwarcie godzą na zgub ę Kościoła, a to w tym 
celu,  by  ludy  chrześcijańskie,  jeśli  by  to  było  możliwe,  ograbić  do  szczętu  z  tych 
wszystkich dóbr, które nam wysłużył nasz Zbawca, Jezus Chrystus”. 

    W

 obecnym czasie nic, z tego, co napisał Leon XIII, nie zmieniło się w kierunku 

poz  ytywnym,  lecz  sytuacja  Kościoła  i  religii  stała  się  jeszcze  bardziej  niekorzystna. 
Wiek  XX  był  okresem  najbardziej  gwałtownego  ataku  skierowanego  przeciw 
Kościołowi i chrześcijańskiej kulturze. Nie będę wschodził w liczne szczegóły opisane 
przez  historyków  wojen  i  rewolucji.  Podkreślę  tylko  najbardziej  perfidną  wojnę 
przeciw  Kościołowi  prowadzoną  wewnątrz  samego  Kościoła,  w  okresie  Soboru 
Watykańskiego  II  i  po  nim.  Pisze  o  tym  wyczerpująco  Romano  Amerio  w  dziele pt. 
„Iota  unum”  („Antyk”,  brw.,  s.  900).  Książka  pokazuje  wycofywanie  się  Kościoła 
(ludzi  Kościoła)  z  nauki  tradycyjnej  obejmującej  dogmaty,  dyscyplinę,  liturgię  i  po 
prostu  wszystkie  dziedziny  moralności  chrześcijańskiej.  Działo  się  to  pod  wpływem 
nacisku  pewnych  dobrze  zamaskowanych  osobistości  będ  ących  w  masonerii  lub 
współpracujących  z  tą  organizacją.  Bardziej  szczegółowo,  choć  w  węższym  zakresie 
problemów,  omawia  wpływ  masonerii  na  Kościół  włoski  autor  ks.  Luigi  Villa  w 
książce  Pt  „Paweł  VI  –  błogosławiony?”  („Antyk”,  brw.,  str.  402).  Ks.  Ligi  Villa 
cytuje  konkretne  teksty  wydawnictw  masońskich  ujawniających  plan  zniszczenia 
Kościoła. Na przykład na str. 189 -190 przytacza wiele mówiący tekst: „Naszym celem 
ostatecznym jest cel Woltera i Rewolucji Francuskiej, to jest całkowite unicestwienie 
katolicyzmu, a nawet wykorzenienie idei  chrześcijańskiej… 

  D

zięki  paszportowi  obłudy  możemy  konspirować  tak,  jak  to  jest  nam  na  rękę  i 

zbliżać się stopniowo do realizacji tego celu [..] Tym, do czego mamy dążyć i czego 
mamy  wypatrywać  tak,  jak  Żydzi  wypatrują  Mesjasza,  jest  Papież  na  miarę  naszych 
potrzeb.  […]  Ze  starymi  kardynałami  i  biskupami  o  twardym  kręgosłupie  daleko  się 
nie  zajedzie.[…]  Trzeba  postawić  na  młodzież,  uwieść  ją!  Konieczne  jest,  abyśmy 
przyciągnęli ją w taki sposób, by niczego się nie domyśliła  – pod sztandarem tajnych 

background image

towarzystw.  […]  To  nie  ostrego  sztyletu  powinny  lękać  się  najbardziej  Katolicyzm  i 
Monarchia.  Ale  te  dwa  filary  porządku  społecznego  mogą  się  zawalić  wskutek 
zepsucia  – więc pracujmy nad nim niestrudzenie […] Propagujmy  wszelkie występki 
pośród szerokich rzesz. Niech chłoną je wszystkimi pięcioma zmysłami aż do przesytu. 
Sprzyjajcie tedy zepsuciu serc, a nie będziecie mieli katolików. Odciągajcie księdza od 
pracy,  od  ołtarza,  od  praktykowania  cnót:  niech  czym  innym  zajmie  swoje  myśli  i 
wypełni  swój  czas.  […]  Zepsucie  na  wielką  skalę,  -  oto,  cośmy  przedsięwzięli. 
Zepsucie ludu przez kler, a kleru przez nas. Zepsucie, które ostatecznie pozwoli nam 
pogrzebać Kościół” (wg. Henri Delassus, „Le probleme de l’heure presente”, Desclee 
et  C.,  Typographes  Editeurs  1904,  t,  I,  s.  353-  403).  Luigi  Villa  przytacza  też  inny 
interesujący  dokument.  Nazajutrz  po  ogłoszeniu  encykliki  „Humanum  genus”  przez 
Leona  XIII,  masoneria  w  swym  biuletynie  Wielkiej  Loży  Szkocji  zareagowała  w 
następujący sposób: „Wolnomularstwo powinno ni mniej ni więcej tylko podziękować 
Papieżowi za ostatnią encyklikę. Leon XIII z niekwestionowanym autorytetem i wielką 
obfitością dowodów raz jeszcze wykazał, że istnieje nie zasypywalna przepaść między 
Kościołem,  którego  jest  on  przedstawicielem,  a  rewolucją,  której  prawą  ręką  jest 
Wolnomularstwo. Warto więc, aby, którzy jeszcze się wahają, przestali żywić płonne 
iluzje. Wszyscy powinni oswoić się z myślą, że przyszedł czas wyboru między starym 
porządkiem,  opartym  na  Objawieniu,  a  nowym  porządkiem,  nie  uznającym  innego 
fundamentu,  jak  tylko  nauka  i  ludzki  rozum;  wyboru  między  duchem  autorytetu  a 
duchem  wolności”  (za  Henri  Delassus,  Le  probleme  (jak  wyżej),  s.  29).  Produktem 
masonerii są owe ideologie, które w wiekach nowożytnych zatruwają klimat duchowy 
Europy i świata: liberalizm, naturalizm, sekularyzm, sceptycyzm, relatywizm i ogólny 
permisywizm  moralny,  przekreślający  cały  dorobek  chrześcijańskiego  etosu  w  życiu 
rodziny  ludzkiej.  Masoneria  usiłowała  zafałszować  wizję  państwa,  odcinając  je  od 
wszelkich powiązań z religią i tradycją chrześcijańskiej kultury. Mówiono, że państwo 
ma być „laickie”, czyli wolne od wszelkich wpływów religii, aby mogło wytworzoną 
w ten sposób pustkę duchową wypełnić mitologią ateizmu i kultem człowieka pojętym 
jako  postępowy  „humanizm”.  Z  tym  laicyzmem  walczyli  wszyscy  Papieże  od  Leona 
XIII po Benedykta XVI. Pius XI w encyklice „Quas primas ” wyraźnie podkreśla, że 
poddanie  się  władzy  Chrystusa  Króla  jest  jedynym  lekarstwem  na  chorobę  laicyzmu 
dręczącą  świat.  Podobne  było  stanowisko  Piusa  XII.  Analogicznie  Benedykt  XVI 
mówi  o  „dyktaturze  relatywizmu”,  która  stwarza  przestrzeń  dla  powrotu  systemów 
totalitarnych.  U  podłoża  tej  ideologii  leży  wielkie  kłamstwo  szatana,  obiecujące 
„wolność” jako skutek porzucenia moralności. Ludzkość nieustannie przekonuje się, że 
zgoda  na  grzech  jest  poddaniem  się  niewoli,  z  której  sam  człowiek  nie  potrafi  się 
wyzwolić. Z tej niewoli wybawia tylko  Chrystus, który jest Prawdą i Życiem. Zgoda 
na  świeckość  państwa  w  rozumieniu  laicyzmu  oznaczałaby  powrót  do  starego  mitu 
pogańskiego,  gdzie  państwo  utożsamia  się  z  absolutem,  niezależnie  od  tego,  jak  ten 
absolut  jest  rozumiany.  Rzeczywiście  ideologie  wieku  „oświecenia”  wspomagane 
przez  dialektykę  Hegla,  biologizm  i  ewolucjonizm  Darwina,  Spencera  i  Galtona, 
socjologizm i materializm Marksa i Engelsa i różnych proroków „postępu ludzkości”, 
z Leninem i Hitlerem na czele, doprowadziły do stworzenia form państwowości, które 
okazały  się  całkowitym  zaprzeczeniem  człowieczeństwa  i  kultury  rozumianej  jako 
sposobu  humanizacji  świata.  Świat  stał  się  teatrem  najokrutniejszego  dramatu 
poniżenia człowieka i niszczenia wszystkiego, co dotychczas stworzyła  godna swego 
miana  cywilizacja  chrześcijańska.  Potworność  tych  zbrodni  i  całkowicie  antyludzki 
charakter tej polityki narzuca z nieprzepartą siłą wniosek, że to, co zdarzyło się w XX 
wieku  musiało  być  owocem  inspiracji  szatańskiej.  Tylko  szatan  może  być  autorem 
pomysłów  skierowanych  wprost  przeciw  Bogu  i  Jego  prawom  odnoszącym  się  do 
ludzkiej  społeczności.  Masoneria  nie  ukrywa,  że  jest  zamaskowaną  religią  szatana. 
Podobnie  św.  Augustyn  dowodził,  że  tak  zwane  obrzędy  religijne  na  cześć  bóstw 
pogańskich,  w  czasie  których  działy  się  rzeczy  sprzeczne  z  wszelkim  poczuciem 
człowieczeństwa  i  moralnej  przyzwoitości,  musiały  być  pomysłem  i  dziełem  złych 
duchów.  To  samo  rozumowanie  wolno  zastosować  do  polityki  państw  depczących 
wszelkie  prawa  Boże  i  prawa  człowieka  i  jego  wrodzoną  godność.  Taki  jest 
nieunikniony  skutek  dokonującej  się  w  ostatnich  stuleciach  rewolucji  społecznej  i 

background image

politycznej  mającej  na  celu  „wyzwolenie”  człowieka  od  prawa  Bożego  i  poddanie 
człowieka wyłącznie pod reguły „światopoglądu naukowego”. 

 

5. Chrystus i Polska

 

     P

olska  w  szczególny  sposób  doświadczyła  krzywd  i  niesprawiedliwości   od 

„Europy”, która naiwnie czy zbrodniczo poszła za hasłami nowoczesności. Odzyskana 
po  długiej  niewoli  niepodległość  cudem  została  ocalona  w  1920  roku,  kiedy  młoda 
polska armia, wspomagana przez Matkę Bożą, naszą Królową i św. Stanisława Kostkę, 
„odpędziła od wrót Stolicy śmiertelnego wroga” (z proroctwa Wandy Malczewskiej). 
Po niedługim okresie niepodległości przyszła tragiczna, nowa wojna światowa, z której 
Polska wyszła z połową swego terytorium, z połowicznym zasobem ludnościowym, z 
połowicznym kształtem wolności i suwerenności, a nadto wciąż jest oszukiwana przez 
liberałów, agentów, postkomunistów, oszustów i złodziei, którzy wciąż nie pozwalają, 
aby  Polska  stanęła  na  swoich  nogach,  wierna  swej  tradycji  i  kulturze,  wierna  prawu 
Bożemu,  wierna  swojemu  oryginalnemu  posłannictwu  w  Europie,  o  którym  z  takim 
naciskiem  mówił  niezapomniany  kardynał  August  Hlond.  Jak  zrozumieć  aktualną 
sytuację  Polski,  kiedy  Unia  narzuca  nam  ustawy  niezgodne  nie  tylko  z  interesem 
Polski, ale przede wszystkim niezgodne z duchem kultury chrześcijańskiej, której nam 
zdradzić nie wolno, bo nie wolno zdradzić swej tożsamości.? Jak zrozumieć sytuację 
narodu,  który  został  tragicznie  skrzywdzony  przez  tak  zwaną  katastrofę  smoleńską, 
która  nie  była  takim  sobie  wypadkiem  lotniczym,  po  którym  trzeba  tylko  dobrze 
pozamiatać  śmieci.?  Cała  atmosfera  moralna,  polityczna  i  medialna,  otaczająca  tę 
katastrofę dowodzi niezbicie, że ktoś miał interes w tym, żeby łatwo i dyplomatycznie 
pozbyć  się  prawdziwej  elity  narodowej,  dla  której  Polska  stanowiła  wartość 
najwyższego rzędu. Jak zrozumieć, że krzyż przed pałacem prezydenckim, mający być 
widzialnym  symbolem  autentycznej  żałoby  Narodowej,  stał  się  obiektem 
zorganizowanej kampanii nienawiści, pogardy i cynizmu, obrażającego wszystko, co w 
Narodzie  szlachetne  i  zasługujące  na  cześć?  Jak  wytłumaczyć,  dlaczego  właśnie  w 
rocznicę  wiekopomnej  Bitwy  Warszawskiej,  wspominanej  słusznie  jako  „Cud  nad 
Wisłą”,  rząd  umyślił  postawić  pomnik  tym  właśnie  okrutnym  najeźdźcom,  których 
wojsko polskie odpędziło nie tylko od wrót Warszawy, ale także od wrót Europy? Czy 
ten  pomysł  rządowy  uczczenia  sowieckich  najeźdźców  nie  był  najbardziej  podłym 
policzkiem wymierzonym w naród przez bezduszny i pobawiony honoru oraz sumienia 
reżym  „obywatelski”?  Jak  zrozumieć  to,  że  rząd  zostawił  rozbity  samolot  i  szczątki 
poległych  Polaków  w  rękach  tych  ludzi,  którzy  powinni  być  widziani  jako  naturalni 
następcy  zbrodniczej  mafii  sowieckiej  i  potomkowie  tych,  którzy  wymordowali 
jeńców  polskich  w  Katyniu,  Miednoje  i  Charkowie  i  w  tysiącznych  miejscach 
zesłania? Czy nie słusznie nazywa się katastrofę smoleńską „Drugim Katyniem”? Ten 
rząd  się  nigdy  z  tego  nie  wytłumaczy.  Krzyż  wbity  w  polską  ziemię,  i  to  w  sercu 
Warszawy,  oznacza,  ze  Chrystus  ma  nam  dziś  coś  do  powiedzenia.  Najpierw  to,  że 
tylko w świetle tajemnicy Krzyża można zrozumieć naszą obecną historię i spadające 
na  Polskę  ciosy.  Kiedyś  w  Warszawie  Jan  Paweł  II  powiedział  do  zgromadzonych 
pielgrzymów, że tego narodu i tego miasta nie można zrozumieć bez Chrystusa i bez 
tego  krzyża,  na  którym  sam  Chrystus  legł  wśród  ruin  tego  Miasta  na  Krakowskim 
Przedmieściu. Polski nie można zrozumieć bez Chrystusa, odkąd Kościół przyniósł  – 
przez  Ewangelię  i  Chrzest  temu  narodowi  Chrystusa  jak  Odkupiciela,  zarazem  jako 
światło,  jako  Prawdę  i  Życie.  Nie  można  zrozumieć  Polski  bez  Chrystusa,  który 
poprzez  dzieje  prowadził  Naród  do  głębszej  jedności  i  wolności  przez  Ewangelię,  a 
także  do  pełnienia  zaszczytnego  posłannictwa,  aby  Polska  stała  się  światłem  dla 
narodów  pozostających  „w  mrokach  i  cieniu  śmierci”.  Nie  można  zrozumieć  bez 
Chrystusa  tych  rozdziałów  polskich  dziejów,  kiedy  naród  ujarzmiony  przemocą, 
rozbity,  prześladowany  za  to  tylko,  że  mówił  po  polsku,  rozrzucany  po  obszarach 
nieludzkiej  ziemi,  mordowany  w  niezliczonych  miejscach  kaźni,  a  także  potem 
deptany  i  miażdżony  potęgą  militarną  totalitarnych  reżymów  –  ten  naród  modlił  się, 
przebaczał  wrogom,  cierpiał  i  ufał,  że  wolność  przyjdzie  od  Chrystusa  i  czekał  na 

background image

dzień,  kiedy  „zaczniemy  walczyć  miłości  ą”  (Baczyński).  Kiedy  w  ciemną  noc 
komunistycznej  okupacji  zabłysła  jutrzenka  „Solidarności”,  naród,  oświecony  przez 
Chrystusowego Namiestnika, zrozumiał, że prawdziwe zjednoczenie serc polskich jest 
możliwe pod Krzyżem, ponieważ prawdziwe zwycięstwo, otwierające bramę wolności 
zrodziło  się  w  Ofierze  Golgoty.  Dlatego  Naród  modlił  się  o  dar  „solidarności” 
zgromadzony  wokół  Chrystusowych  ołtarzy,  które  wyrastały  niespodziewanie  w 
stoczniach, w hutach i na dziedzińcach fabrycznych. Ten naród wiedział, że potrzebuje 
Chrystusa, bo bez Niego nie potrafi być sobą. Chrystus jeszcze nie odrzucił Polaków, 
dopóki  przez  różne  znaki  upomina  nas  i  przestrzega,  abyśmy  poprzez  prawdziwe 
nawrócenie powrócili do Niego, pod Jego sztandary. Upominał i przestrzegał  przez ks. 
Piotra  Skargę,  przez  ks.  Markiewicza,  przez  służebnicę  Bożą  Wandę  Malczewską, 
przez św. Siostrę Faustynę, przez służebnicę Rozalię Celakówną i jeszcze inne osoby, 
które nie są tak szeroko znane. W czasie ostatnich wakacji odkryłem w pismach siostry 
Leonii  Nastałówny  tekst,  który  uważam  za  stosowne  przytoczyć,  ponieważ  dotyczy 
naszego  tematu.  Pan  Jezus  powiedział  pewnego  dnia  tej  siostrze  ze  zgromadzenia 
Sióstr Służebniczek: „O mój ukochany ludu polski, którego przodkowie szli z krzyżem 
na bój, krzyżem zdobili swój mundur, krzyżem znaczyli drzwi swoich domów, czemu 
mnie  wyrzucasz  z  własnego  mieszkania,  z  własnych  serc?  Czyż  krzyż  sprowadził  ci 
nieszczęście,  czy  ci  zanadto  przygniótł  ramiona?  A  Ja  niosłem  krzyż  na  Golgotę, 
pomimo,  że  miałem  ramiona  od  arte  z  ciała  przez  katusze  biczowania.  Ja  się  nie 
zawahałem  wejść  na  szubienicę  krzyża,  pomimo,  że  go  za  hańbę  wówczas 
poczytywano.  Ludu  mój  polski,  wiedz,  że  berłem  twojej  Królowej  –  mej  Matki 
przeczystej  –  jest  krzyż.  Chcesz  być  wolny?  –  zatknij  go  w  swej  duszy.  Choćby  ona 
była  twarda  jak  skała  Golgoty,  zdołam  ją  skruszyć,  wzruszyć,  by  mi  dała  miły 
odpoczynek  po  trudach  męki  i  konania.  Leonio,  Ja  chcę,  by  krzyż  był  w   każdym 
domu.  Moje  „chcę”  podaję  przez  ciebie,  bo  przez  ciebie  przemówię  do  twoich 
rodaków,  do  twoich  braci.  […]  I  kto  na  ziemi  będzie  czcił  i  kochał  krzyż,  owo 
śmiertelne  łoże  swego  Zbawcy,  nie  ulęknie  się  go  w  dniu  Sądu  Ostatecznego,  gdy 
zajaśnieje  na  niebie  w  obliczu  świata  całego  […]  Nauka  moja  znajdzie  posłuch, 
zwłaszcza  w  sercach  Polaków,  bo  o  krzyżu  przemówię  Ja,  przez  dziecko  ludu 
polskiego, przez dziecko wsi polskiej, przez dziecko przybrane w szatę Niepokalanej, 
wychowane  przy  Jej  Sercu.  Módl  się  tylko  gorąco,  bo  szatan  będzie  chciał 
przeszkadzać  działaniu  Boga.  Zwyciężymy  go  Krzyżem”  (S.  Leonia  Nastał, 
„Uwierzyłam  Miłości”,  Stara  Wieś  2000,  s.  87-88).  Czyż  Krzyż  nie  stał  się  tronem 
Chrystusa  Króla?  Czy  mamy  jakiś  inny  rozsądny  wybór  jak  poddać  się  pod  Jego 
władzę w całym wymiarze naszego narodowego życia?    

   
      

WSZYSTKO  NA  WIĘKSZĄ  CHWAŁĘ  BOGA