Stare Dobre Małżeństwo, Śpiewniki religijne i nie tylko


Między nami tyle śniegu

d g

Ślady twoje zasypało

A d

w śniegu całkiem się zgubiły

B F

szukać trudno - wszędzie biało

C

czekać - też nad moje siły

d A

Gdzie cię poniosło na tych saniach

B F

co ci się stało w środku zimy

C C7

a jeszcze latem byłaś ze mną

A A7

czy w twoje życie wszedł ktoś inny?

d g

Między nami tyle śniegu

A d

Między nami tyle lodu

B F

Czy trafimy znów na siebie?

C

W naszych oknach szyby chłodu

d A

Może wiosna cię odmieni

B F

Może lato da zapomnieć

C C7

Czekam tylko do jesieni

d A7 d

Więc przypomnij sobie o mnie

Mam po tobie listów kilka

i krzyżówkę bez dwóch haseł

pięć biletów - tramwajowych

pewnie dzisiaj też nie zasnę

bo wciąż w myślach biję się z sobą

gdybyś dziś znów stanęła na progu

ze śniegu pewnie bym się otrzepał

i dziękował sam nie wiem komu

Między nami tyle śniegu...

Znów piąta nad ranem

GCG C

A ja

GCD C

A ja bez ciebie

G D

Jakby bez ręki

G

Jak niebo bezchmurne

C D D7

Które traci błękit

GCG C

A ja

GCD C

A ja bez ciebie

G D

Niczym nad przepaścią

C

I choć gwiazdy liczę

D G

Trudno będzie zasnąć

A ja

A ja bez ciebie

Jak pień powalony

I jeszcze słyszę tylko

Ziemi straszny skowyt

A ja

A ja bez ciebie

Jak księżyc bez nocy

I nikt snu nie zsyła

Na zmęczone oczy

A ja

A ja bez ciebie

Jak wiadro bez wody

Jak śliwka bez pestki

Bez poręczy schody

A ja

A ja bez ciebie

Niczym kwiat bez rosy

Listy twe są czarne

Zwłaszcza po północy

A ja

A ja bez ciebie

Jak drzewo bez liści

Jednak znów nie zasnę

Już mi się nie przyśnisz

A ty

A ty beze mnie?

Co się jutro stanie

Sen przyjść nie chce miła

Znów piąta nad ranem

Erotyk słoneczny

a d

ukryci przed światem

C G

we włosach łąki

F C

w zadyszeniu zapomnieniu

G C

w nagłym naszym przytomnieniu

d C E a

odkrywamy się dla siebie

powietrze drży w twych oczach

to trzmiel w barwach ochronnych

dogaduje się z latem

językiem tylko sobie znanym

więc dajmy spokój już

G

bądźmy dla siebie sami

d C G

w obłąkaniu w zadziwieniu

G h d C

w słońca największym podniesieniu

G F9 C

oślepieni sobą

Po strunach idę do nieba

e

Jedno życie moje życie

D e

Jedno życie mam

G

I dlatego - droga biedo -

D G

Jakoś ciebie pcham

F

Jedno życie moje życie

F e

Jedno życie mam

h

I dlatego - siostro biedo -

h e D

Na gitarze gram

e D

Po strunach idę do nieba

h e

Świadkiem mi stary blues

G

I jeszcze sobie śpiewam

D G

Do słońca bliżej już

F

Śpię na zielonej łące

e

Lub pod namiotem z brzóz

h

Czasem dajemy koncert

e D

Ja i ten stary blues

Jedną kieszeń pustą kieszeń

Jedną kieszeń mam

Kumplem moim biały obłok

Więc nie jestem sam

Jedną panią piękną panią

Jedną panią znam

Czasem do niej się uśmiecham

Już nie będę sam

Po strunach idę do nieba...

Niewiara

D A7/4 D A7/4

Już nic nie widzę - zasypiam już

D A7/4

W ciszy i w grozie.

D A7/4 D A7/4 D A7/4

Znika mi słońce w załomach wzgórz,

D A7/4 D A7/4

Bóg znika - w brzozie...

Ginie mi z oczu umowny kwiat

W chwiejnej dolinie.

Gdzie się podziewa ten cały świat,

Gdy z oczu ginie?

C D

Czy korzystając z tego, żem zwarł

C

Rzęsy na mgnienie -

G D A7/4

Znużony dreszczem i łzami czar

C D

Znicestwia w cienie?

Czy wypoczywa od barw i złud

Popod snu bramą,

Wznosząc boleśnie w wieczność i w

chłód

Twarz nie tę samą?...

Nie, nie! Przy tobie, jak dawniej, trwa

Śmiertelny, bujny!

Jest tu, gdzie zgroza, niewiara twa

I sen twój czujny!

Sen bez snu

e D G

Północ nie daje snu tej nocy

C7+ F7+

Każe rozmawiać z gwiazdami

e D G

Komar upija się mą krwią

C7+ Co H7

Piszczy do ucha głupie sprawy

G D

I nie ma metafizyki w tę noc

H7 e

Jest tylko tępy ból istnienia

C a

Księżyc jak krążek starej płyty

Co H7

Której od dawna nikt nie zmienia

Chodzę po domu jak po klatce

Piję kolejną szaloną herbatę

Komar piłuje cienki krzyk

Dalej nade mną trzyma wartę

Modlić się trudno w taką noc

Ty wiesz najlepiej - Boże

Więc tylko można wyjść za próg

Kiedy poranne wstają zorze

Rozmowa bez słowa

A

z tobą choćby pomilczeć

A4

jakże jest ciekawie

E7/4

gdy siedzisz cała piękna

A A4 E7/4

przy swej małej kawie

i podnosisz filiżankę

nie nazbyt wysoko

jakbyś chciała sprawdzić

czy jeszcze jest po co

cis fis

włosy twe kochane

cis fis

oczy twe kawowe

D E

jakże cię podziwiam

A A4 E7/4

w tej cichej rozmowie

Pod kątem ostrym

G C

Dom mój ostatnio

D e

Ledwo stał na nogach

F C

Stół nawet przechylał się

G D4 D

Kiedy jadłem obiad

Podłoga grzbiet prężyła

Klepki aż trzeszczały

Jakoś tak nie mogłem

Złapać równowagi

Przechylił się mrocznie

Mój dom na chwilę

I mieszkałem kątem

Na równi pochyłej

Dobrze że wróciłaś

Kwiaty w wazonie

Znów oswojone

Cicho piją wodę

Wrzesień

A9 h7 A9 h7

wrzesień - wrzosem zakwitł las

A9 h7 cis7 Go

jesień - melancholii czas

h7 E9/7

z paletą farb przywiał wiatr

A7+ g6 Fis7

zaplamił cały park

h7 cis7 D7+

bolą oczy od tych wszystkich barw

zrudział mchem porosły pień

jesień - coraz krótszy każdy dzień

przyszedłem nasycić wzrok

nim spadną liście z drzew

nim umilknie całkiem ptaków śpiew

cis7 h7

zanim spadnie śnieg

cis7 h7

nim oblepi wszystko śnieg

A9 G6

leśnym duktem bezszelestnie

Fis7 h7

idzie jesień pełna barw

cis7 h7

ma woalkę z mgieł

cis7 h7

i z babiego lata tren

A9 D7+

w zamyśleniu przechodzi

E9/7 A9

zwiewna jak z ognisk dym

Modlitwa końca mojego wieku

e

Ty który śmieszne kawki

D

nauczyłeś latać

C

Ty który jesteś z tego

h

i nie z tego świata

C h G D

Uchowaj dzisiaj od nienawiści

e D e

Moje serce moje oczy moje myśli

Ty który stworzyłeś

jaśminu gałązkę

Ty który orzech włoski

zawiązujesz w piąstkę

Zachowaj dzisiaj od nienawiści

Moje serce moje oczy moje myśli

Ty który ciepłym słońcem

napełniasz mieszkania

Ty który dałeś nam

trudne przykazania

Uratuj dzisiaj od nienawiści

Moje serce moje oczy moje myśli

Ty który kaczeńce

wymyśliłeś dla nas

A żaby nauczyłeś

nocnego kumkania

Odwróć dziś - proszę - od nienawiści

Moje serce moje oczy moje myśli

Ty który do morza

prowadzisz swe rzeki

Ty który zmęczonym

zamykasz powieki

Nachyl dziś - proszę - w stronę miłości

Moje serce moje myśli moje oczy

Latawce dobrych dni

A E

Uśmiechnij się do mnie czasem Panie

D A

Słonecznie - na całe niebo

E D

Daj mi pogodę na jesienne dni

E D A

Tak bardzo dzisiaj potrzebną

I nie licz mi grzechów Panie

Bo przecież kto ich nie ma

Puszczaj latawce dobrych dni

I jeśli możesz - przebacz

Bo psu nie zszedłem z drogi raz

I wódkę piłem ze stróżem nocnym

Przy pierwszej flaszce mi powiedział

Że wcale nie czuje się mocny

Stróżowi też przebaczyć chciej

Bo życie miał takie stróżowate

I tylko czasem - gdy trochę wypił

Na chwilę bratał się ze światem

Ballada powojowa

E G

nawet ci najmniejsi

A E

ludkowie najmarniejsi

G A E

nie porzucają nadziei

E G

pną się ku górze

A E

po stromym murze

G A E

podobni powojom winogradom

- powój powój

powojowi ludzie

jak wy to robicie

że trwacie i trwacie

po tym gładkim murze

w szalonym uporze

dokąd się wspinacie -

i skąd w każdym gwiazda

podniebnie wyrasta

dokąd z sobą wiedzie

w biedzie i nie-biedzie

blaskiem w sercach łudzi

całkiem szarych ludzi...

Piosenka o nadziei

G5 g7/B G6sus2/A Gsus4/C G5

wciąż plecami odwrócona

g7/B G6sus2/A G5 Gsus4/C G5

niczym widnokrąg ruchoma

G5 g7/B G6sus2/A Gsus4/C G5

w jutrzennej poświacie cała

g7/B G6sus2/A g7/B Gsus4/C

to zbliża się to oddala

o niej pieśni układałeś

w stogach gwiazdach jej szukałeś

brnąłeś borem lasem losem

za jej znikającym głosem

dopędzasz ją wreszcie masz

obraca ku tobie twarz

kostusia stara jak świat

jak wryty staje twój czas

Białe gołębie

e D

przyjeżdżasz jeszcze czasem

H7 C

- bilet masz zniżkowy -

a h

i siadasz w końcu stołu

C D e

do naszej zwykłej rozmowy

herbatę - jak dawniej - słodzisz

i pijesz raczej słabszą

próbujesz coś powiedzieć

lecz nie wiesz jak zacząć

papierosa znowu zapalam

ty gasisz go smutnym wzrokiem

dla ciebie zawsze będę

małym niemądrym chłopcem

a C e

a tu już wnuki - moje dzieci

D e

proszą by opowiadać o tobie

a C e

niebo z tobą ściągam im na ziemię

D h e

lecz i tak nie wszystko opowiem

przyjeżdżaj więc jeszcze czasem

niech będzie Bóg wyrozumiały

przecież nie możesz tak na zawsze

samych nas tutaj zostawić

a pod wieczór niech białe gołębie

przyfruną z drabiną strażacką

i niech prowadzą cię za ręce

nad Kraków i wieżę Mariacką

Pastorałka bezdrożna

d C

tyle Drogi uszliśmy tyle czasu uszło

e7/5- A

nigdzie śladu Miasteczka Gwiazdy ni Zajazdu

e7/5- A7 d C e7/5- A7

padając oddajemy wnukom nasze buty

e7/5- A7 d

i oddech podajemy sobie z ust do ust

padając oddajemy wnukom nasze sny

nasze serca co marszu wybijały rytm

lecz nie widać początku ni końca w

oddali

powraca tylko echo naszego wołania

może zabłądziliśmy może nie tą Drogą

należało iść może na lewo na prawo

ciemno że oko wykol i wiatr w oczy prószy

bezradnie obracamy w rękach stare mapy

a możeś ty Zajazdem Gwiazdą

Mesjaszem

Drogo nasza zbłąkana bez początku końca

nasza alfo omego znikąd prowadząca

prowadź nas więc donikąd jak najdłużej prowadź

my zaś ci zaśpiewamy kolędę podróżną

i złożymy ci mirrę kadzidło i złoto

na kolana padniemy w twym kurzu i błocie

Drogo nasza bezdrożna nasz jedyny Boże

Erotyk z jaskółkami

e7 A7

Zdobywałem cię tak pilnie

tak ulotnie - tak niewinnie

rysowałem twoje mapy

A7

i wpadałem w wielki zachwyt

A7

byłaś zawsze taka piękna

e7 A7

tylko taką cię pamiętam

H7

W twoich włosach tamtej nocy

A7 e7

Bóg na chwilę chciał zagościć

Oznaczałem cię tak pilnie

tak dokładnie - tak przychylnie

na twej ścieżce z gęsiej skórki

w lot łapały się jaskółki

były szlaki bursztynowe

zamyślone wciąż w połowie

W twoim sercu tamtej nocy

Bóg tak mocno nas połączył

Odkrywałem cię tak pięknie

tak nieśmiało i tak pewnie

lato padło na kolana

ze słabości świat się słaniał

siła nasza była wielka

zawsze będę to pamiętał

W twoich oczach tamtej nocy

Bóg na chwilę nas przeskoczył

Niebieski cyrkiel

a

Na chwilę mi dałeś

C F

Miejsce na Twej Ziemi

G

Cienkie linie dróg

a

Cyrklem wyznaczyłeś

a

I wodzisz mnie wciąż

C

Po ścieżkach krętych

F

Gdzie nawet trawy

G a

Szepczą Twoje imię

Czasem hymn śpiewam

Na Twoją chwałę

Czasem coś w złości

Syczę przez zęby

Bo tyle skrajnych

Dawno już przekroczonych

I tyle decyzji

Tak do końca błędnych

F C

Wciąż uczę się żyć

G

Na własnej skórze

F G

I płacę jak umiem

a

Ten dziwny rachunek

Krynica Zdrój

G7

Kino "Jaworzyna" nie wie co jest grane

C7

bo film spadł z afisza twarzą w dół

D7 C7

wiatr halny - podobno - maczał w tym palce

G7 D7

mówią też że aktor przed filmem dużo pił

W restauracji "Hawana" której nazwa jeszcze

ostała się zwycięsko i czeka na zgon

miejscowy Fredek Kastro pije słowacki rum

z trzciny cukrowej a może z przemytu ci on

G7

Nie wiem - nie powiem

C7

nie chcę skłamać

D7

Krynica też milczy

C7 G7

nie ma własnego zdania

Kastro zasnął na bakier z furażerką wojskową

wcześniej ją przyozdobił orzełkiem z koroną

ochroniarzem będzie na wieczorku zapoznawczym

roboty tam niewiele bo każdy chce tańczyć

Już kukułka kuka całkiem diskopolowo

i podrzuca ukradkiem jaja na twardo

krynickim deptakiem idzie młoda wiosna

z zielono - szaloną we włosach kokardą

Nie wiem - nie powiem

nie chcę skłamać

Krynica też milczy

nie ma własnego zdania

Głupi Gienek

D A

Gienek gra na gitarze

G

miał być szewcem

D

lecz mu nie wyszło

e h

Za oknem jesień

e h

przybija podkówki

G A7

chyba na przyszłość

D

Gitara Gienka

A

jest taka cienka

D A

po prostu - mało ma strun

G D

Lecz Gienek jej wierzy

e h

wie że struna pęka

G

zwłaszcza gdy cienka

A7

i już

Gienek nie będzie

już szewcem

bo wbił sobie w głowę gwóźdź

Woli gitarę

mieć za żonę

z gitarą bierze ślub

Gitara Gienka

jest taka cienka

po prostu - mało ma strun

Lecz Gienek jej wierzy

wie że struna pęka

zwłaszcza gdy cienka

i już

Zielony dom

A D A

Coraz dalej mi do domu

fis D A

Wszystkie klucze pogubione

D A

Dom za rzeką już się rozmył

h E A

Dom zielony z Ogrodowej

fis cis

A przecież tam wszystko zostało

D A

Zegarek ojca obrączka po matce

h fis

Srebrna dziesiątka z Piłsudskim

D E

Po babci Annie złoty naparstek

I te spotkania pod balkonem

Kiedy wino szło do głowy

Gdy przychodziłaś taka piękna

Krokiem z lekka majowym

I odkrywaliśmy mowę piwonii

Kwiecistą mowę i bujną

Jan Sopel grał na harmonii

Znaną melodię upojną

fis

"Ta ostatnia niedziela

h7

Dzisiaj się rozstaniemy

Cis7

Dzisiaj się rozejdziemy

fis

Na wieczny czas..."

Zbieg okoliczności łagodzących

h e

Szliśmy do siebie ty i ja

A D

A drogi nasze wciąż mroczne były

G

Lecz znalazł się ktoś

e

I pomógł nam się spotkać

Fis h

Wśród zielonej naszej równiny

Fis h

Wyszliśmy piękni dla siebie

A D

I tacy zadziwieni

e

Nasze serca gorące

h

Bić równo zaczęły

G Fis

Jakby same tylko były na Ziemi

e

A przecież mogłem być

A D

Przed twoją erą

G e

A przecież mogłaś być

Fis h

Przed moją erą

Zbiegliśmy razem ty i ja

Z gór ośnieżonych w ciepłądolinę

Kto tak dobry był

I pomógł nam się spotkać

W tej oszalałej gęstwinie

Wyszliśmy nadzy dla siebie

Z nocy na światło dzienne

Nasze zegarki ślepe

Chodzić nagle zaczęły

O jednej i tej samej godzinie

A przecież mogłem być

Przed twoją erą

A przecież mogłaś być

Przed moją erą

List do Ogrodowej

d g

W pierwszych słowach mego listu

A7 d g A7 d

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus

g A7 g A7

Ten z kapliczki przy Ogrodowej

F g A7

Za to że niósł nam czysty płomień

W drugich słowach mego listu

Niech będzie pochwalone domowe ognisko

Które płonęło przy Ogrodowej

Za to że niosło żywy ogień

W trzecich słowach mego listu

Niech będzie pochwalony krzak agrestu

Ten z ogrodu przy Ogrodowej

Który ogniem zapłonął o zachodzie

Na tym kończę list do Ogrodowej

Całe życie sercem pisany

I pozdrawiam każdy kamień

Ja wciąż wierny twój - Adam Ziemianin

Przystanek na żądanie

E7

Autobus - z koła na koło

A7

Pękaty od ludzi stęka

E7

Na tydzień jadę do ciebie

H7

Dojadę - to będą święta

Autobus - siny z wysiłku

Wyjechał jakoś za miasto

Kierowca w ruch puścił radio

Bo pewnie boi się zasnąć

A7

W eterze wiadomości chore

E7

Na Bugu trochę przybyło

A7

prezes gdzieś jechał motorem

H7

Ten ze spółdzielni "Przyszłość"

A gdzieś niedaleko Rabki

"Tir" ostro zahamował

Wysypały się truskawki

na szosie do Krakowa

Autobus trzyma się kursu

Przynajmniej tak mu się zdaje

I wiezie mnie do ciebie

Przystanek na żądanie

Autobus zna swoją drogę

Kierowca uśmiecha się nawet

I przed twym domem staje

Gdzie przystanek na żądanie

W eterze wiadomości lepsze

Ogórki obrodziły nad podziw

Udane są też czereśnie

Lipiec z sierpniem się godzi

A gdzieś niedaleko Rabki

"Tir" ostro zahamował

Wysyp truskawek się udał

Kierowcę nie boli głowa

Tymbark

G C G C

Rynek w Tymbarku przykryć można dłonią

D C

Wraz z kościołem i dzwonnicą

G C G C

Kiedyś byłem tutaj razem z Tobą

C D

Dziś sam dla siebie

C D

Dziś sam dla siebie

C D G C G C

Dziś sam dla siebie to odkrywam.

e h

A może tylko mi się zdaje

a e

Bo wiosna idzie sobie parkiem

C G

A z wiosną idą wszystkie drzewa

C D G C G C

Między Limanową a Tymbarkiem

I żuk majowy jak ksiądz płynie

Przez swą zieloną parafię

I płynie wiecznie majowa procesja

Między Limanową a Tymbarkiem

A w górze anioł gra zielony

Na swej niebieskiej harfie

Aż drżą wszystkie kościelne dzwony

Między Limanowa a Tymbarkiem

Rynek w Tymbarku można przykryć dłonią

Wraz z kościołem i dzwonnicą

Kiedyś byłem tutaj razem z Tobą.

Deszczowa-kreskówka

D5 (e)

Baba z wozu

D4 (h)

A z rynny

D (fis)

Ktoś niewinny

D (h)

Deszczówka

Gada

C (G)

Gadu

Gadu

G (A)

Gada

Bo tak

A4 (D)

Wypada

Baba z wozu

Jednak skacze

Nie może

Być inaczej

Skacze

Skoku

Skoku

Pomału

Po trochu

Baba z wozu

A deszczówka

Szuka

Miękko

Cienko

Śpiewa

Bo prosto

Z nieba

A tu

Ziemia

Czarny bues o czwartej….

A(E)

czwarta nad ranem

Cis(fis)

może sen przyjdzie

D (E) A

może mnie odwiedzisz

A E

czemu cię nie ma na odległość ręki

fis cis

czemu mówimy do siebie listami

D A

gdy ci to śpiewam u mnie pełnia lata

D E

gdy to usłyszysz będzie środek zimy

A E

czemu się budzę o czwartej nad ranem

fis cis

i włosy twoje próbuję ugłaskać

D A

lecz nigdzie nie ma twoich włosów

D E

jest tylko blada nocna lampka

fis

łysa śpiewaczka

śpiewamy bluesa bo czwarta nad ranem

tak cicho żeby nie zbudzić sąsiadów

czajnik z gwizdkiem świruje na gazie

myślałby kto że rodem z Manhattanu

czwarta nad ranem

może sen przyjdzie

może mnie odwiedzisz

herbata czarna myśli rozjaśnia

a list twój sam się czyta

że można go śpiewać za oknem mruczą

bluesa

topole z krupniczej

i jeszcze strażak wszedł na solo

ten z mariackiej wieży

jego trąbka jak księżyc biegnie nad topolą

niegdzie się jej nie spieszy

już piąta

może sen przyjdzie

może mnie odwiedzisz

Bieszczadzkie anioły

a

Anioły są takie ciche

G

zwłaszcza te w Bieszczadach

a

gdy spotkasz takiego w górach

wiele z nim nie pogadasz e

C G

Najwyżej na ucho ci powie

C F

gdy będzie w dobrym humorze

C G

że skrzydła nosi w plecaku

a e a

nawet przy dobrej pogodzie

Anioły są całe zielone

zwłaszcza te w Bieszczadach

łatwo w trawie się kryją

i w opuszczonych sadach

W zielone grają ukradkiem

nawet karty mają zielone

zielone mają pojęcie

a nawet zielony kielonek

C G

Anioły bieszczadzkie

a

bieszczadzkie anioły

C

dużo w was radości

G a

i dobrej pogody

C G

Bieszczadzkie anioły

a

anioły bieszczadzkie

C

gdy skrzydłem cię dotkną

G a

już jesteś ich bratem

Anioły są całkiem samotne

zwłaszcza te w Bieszczadach

w kapliczkach zimą drzemią

choć może im nie wypada

Czasem taki anioł samotny

zapomni dokąd ma lecieć

i wtedy całe Bieszczady

mają szaloną uciechę

Anioły bieszczadzkie

bieszczadzkie anioły

dużo w was radości

i dobrej pogody

Bieszczadzkie anioły

anioły bieszczadzkie

gdy skrzydłem cię trącą

już jesteś ich bratem

Anioły są wiecznie ulotne

zwłaszcza te w Bieszczadach

nas też czasami nosi

po ich anielskich śladach

One nam przyzwalają

i skrzydłem wskazują drogę

i wtedy w nas się zapala

wieczny bieszczadzki ogień

Anioły bieszczadzkie

bieszczadzkie anioły

dużo w was radości

i dobrej pogody

Bieszczadzkie anioły

anioły bieszczadzkie

gdy skrzydłem cię musną

już jesteś ich bratem

Nocne majaki

E7

Krzesło obrasta sierścią zmroku

A7 E7

Nogi mu cierpną od siedzenia

H7

Na krześle gość z powietrza rodem

A7 E7

Majaczy w mroku - wciąż się zmienia

Miał skrzydła lecz mu odfrunęły

Do ciepłych krajów tam gdzie jasno

Zostało po nich puste miejsce

I coraz trudniej będzie zasnąć

Już coraz bardziej niewyraźny

Z królestwa nocy ma coś w sobie

Można się jednak go przestraszyć

Gdy kiwa w moją stronę rogiem

Krzesło obrasta cierniem nocy

Od środka puchnie mu oparcie

Chyba zapalę nocną lampkę

Nim coś gorszego się tu zacznie

U studni

E A

Spotkamy się kiedyś u studni

E

Wkoło będzie zielono

E

Nasze żony będą odświętne

A H

Nawet wódkę wypić pozwolą

Spotkamy się kiedyś u studni

Takiej zwykłej - z kołowrotem

Woda w niej będzie chłodna

W świat uwierzymy z powrotem

A

Spotkamy się u studni

H E

Być może że na drugim świecie

A

Bóg przecież jest łaskawy

H E

I pewnie da nam tę pociechę

Spotkamy się kiedyś u studni

Z wiecznie żywą wodą

Bellona też zaprosimy

On przecież będzie polewał

Spotkamy się u studni

I będziemy znów tacy młodzi

Nasze żony będą piękne

Nam wódka nie będzie szkodzić

Jest już za późno,….

G a G CG

Jeszcze zdążymy w dżungli ludzkości siebie odnaleźć

C G a D7

Tęskność zawrotna przybliża nas

G a G CG

Zbiegną się wreszcie tory sieroce naszych dwu planet

C G a D7

Cudnie spokrewnią się ciała nam

h

Jest już za późno!

C

Nie jest za późno!

h

Jest już za późno!

C

Nie jest za późno!

Jeszcze zdążymy tanio wynająć małą mansardę

Z oknem na rzekę lub też na park

Z łożem szerokim, piecem wysokim, ściennym zegarem;

Schodzić będziemy codziennie w świat

Jest już za późno!

Nie jest za późno!

Jest już za późno!

Nie jest za późno!

Jeszcze zdążymy naszą miłością siebie zachwycić

Siebie zachwycić i wszystko w krąg

Wojna to będzie straszna, bo czas nas będzie chciał zniszczyć,

Lecz nam się uda zachwycić go.

Jest już za późno!

Nie jest za późno!

Jest już za późno!

Nie jest za późno!

Gloria

G e

Chwała najsampierw komu

G a C D G G7

Komu gloria na wysokościach?

C D

Chwała najsampierw tobie

e

Trawo przychylna każdemu

C D C

Kraino na dół od Edenu

D G

Gloria! Gloria!

Chwała tobie, słońce

Odyńcu ty samotny

Co wstajesz rano z trzęsawisk nocnych,

I w górę bieżysz, w niebo sam się wzbijasz

I chmury czarne białym kłem przebijasz

I to wszystko bezkrwawo ? brawo, brawo

I to wszystko złociście, i nikogo nie boli

Gloria! Gloria! In excelsis soli!

Z słońcem pochwalonym teraz pędźmy

razem

Na nim, na odyńcu, galopujmy dalej

Chwała tobie, wietrze

Wieczny ty młodziku

Sieroto świata ulubieńcze losu

Od złego ratuj i kąkoli w zbożu

Łagodnie kołysz tych, co są na morzu

Gloria! Gloria! In excelisis soli!

Z wiatrem pochwalonym teraz pędźmy

społem

Na nim, na koniku, galopujmy polem.

Chwała wam ptaszki śpiewające!

Chwała wam ryby pluskające!

Chwała wam zające na łące

Zakochane w biedronce!

Chwała wam: zimy, wiosny, lata i

jesienie!

Chwała temu, co bez gniewu idzie

Poprzez śniegi, deszcze, blaski oraz

cienie,

W piersi pod koszulą ? całe jego mienie!

Gloria! Gloria!

Leluchów

a C G

Wyjedź ze mną dziś jeszcze

Przecież blisko jest dworzec

Wyjedź ze mną natychmiast

a C D7

Tylko to nam pomoże

G

W Leluchowie - miła

C G

Czereśnie dziko krwawią

C

Tam granicy pilnuje

G a D7

Całkiem wesoły anioł

G

W Leluchowie - miła

C G

Zaczyna się koniec świata

C G a

Tam anioł traci głowę

C G

Z brzozami się brata

Wyjedź ze mną do lata

Przecież jeszcze nie koniec

Schowaj trochę uśmiechu

Na naszą wspólną drogę

Kiedy będziesz już ze mną

To nikomu nie powiem

Że szczęśliwi byliśmy

Kiedyś w Leluchowie

Osiedlowe tango

E

Osiedliło się osiedle

A

wystrzeliły bloki

E

zieleń wkoło zaraz blednie

A

żadne tu widoki

A

Goście tylko wódkę smolą

E

od samego rana

H

jeśli jedni już się zmęczą

E A H A H

wchodzi druga zmiana

A

Tango na dwie zmiany

tango osiedlowe

E

kto gość nie wiadomo

a kto jeszcze człowiek

A

Tango osiedlowe

nigdy się nie kończy

E

a jeśli osłabniesz

policzą ci kości

H A E A H A H

Tango osiedlowe

Obudziło się osiedle

bierze się pod boki

świeża forsa znowu będzie

byle do soboty

Śmierć szalona tutaj krąży

tania - na dwie zmiany

osiedlowe zatańcz tango

na nic wszelkie plany

Baby sienne i senne

C

Baby w biodrach mocarne

d

odpoczywają przy sianie

F

upałem całkiem zemdlone

G

drzemią przed drugim śniadaniem

C F

Siano pachnie siano kusi

d G

siano śpiewa siano mruczy

C F

siano kręci siano nęci

d G C

siano budzi coś w pamięci

Pierwszej chłop się ukazał

w gorącym powietrzu

szepcze coś do ucha

namawia do grzechu

C

Druga z mrocznym aniołem

F

w karty gra o życie

d

a diabeł złote góry

G

przynosi kobicie

Trzeciej kosiarz młody

całkiem zawrócił w głowie

a ona panna jeszcze

więc za kosiarzem w ogień

Baby choć w biodrach mocne

i nie bite w ciemię

z siana się wygrzebały

i wróciły na ziemię

A na ziemskim padole

już baby wiedzą co grane

więc żeby mieć święty spokój

same wypchały się sianem

Szklane oko

e

Za siedmioma szybami

szklane oko szklarza

A2 G A2 G e

jak czajka - czujne

Za siedmioma łąkami

jest szyba jeziora

której wiatr nie zdmuchnie

C D A2

Szklarz diamentem pisze

C D A2

na szkle hieroglify

C(C) G(D) A2

stawia znaki wodne

Od ludzi się odciął

na pewną odległość

wzory jego trudne

O szybę pszczoła dzwoni

z miodu się spowiada

lecz oko ani mrugnie

Oko bielmem zarasta

niczym rzeka lodem

i jest tak bardzo samotnie

Miedziana dziewczyna

C

Niebo od strony lasu

D9/11 C

deszczem zakreskowane

F

jakby ktoś niechcący

D9/11 G

rozlał czarny atrament

F C

Tak wiele wykrzykników

D9/11 G

że list aż zamazany

C D9/11

a jeszcze dom się zatacza

C

od ściany do ściany

W pokoju dziewczyna

od miedzi nieruchoma

podtrzymuje na stole

nikłe światło w lampionach

Chcesz się jej przyjrzeć

Lecz światło błyskawicy

okno chwilę kreskuje

i niebo głośno krzyczy

Na co więc liczysz - Boże

pisząc do mnie ten list

tu każdy tak wiele mówi

a nie słucha już nikt

Nie pisz nam tego listu

bo noc taka pół - żywa

śmierć czai się w rynnie

i komin już palcem kiwa

Tu asfalt się kończy

C

Tu asfalt się kończy

A zaczyna blues

G

Na płocie list gończy

C

I po prostu luz

C

A termometr w oknie

Lekko dziś moknie

G

I wskazuje plus minus

C

Chyba ze trzy stopnie

F C

Gdy Ogrodowa moczy się

G C

To tak naprawdę nie jest źle

F C

Bo ta ulica ma swój styl

G C

Warto tu wpaść na kilka chwil

Tu Leona spotkasz czasem

Kiedy wypije to zaraz płacze

Tu żyje jeszcze Sopel Jan

Był elektrykiem dzisiaj jest sam

Tu asfalt się kończy

A zaczyna noc

Na płocie list gończy

Stracił swoją moc

A termometr w oknie

Męczy się okropnie

I wskazuje plus minus

Może ze trzy stopnie

Na Ogrodowej pusto dziś

Chłopcy do wojska musieli iść

Kiedyś wrócą na Ogrodową

Choć może już okrężną drogą

Bo tu zostały ich pierwsze ślady

I pierwsza miłość z tamtych lat

I te piwonie które tak szalały

Po ogrodach przez cały czas

Najeli

a

Gdy mówię - Meksyk

G a G

to jesteś ty - Najeli

a

Gdy myślę - Cancun

G a

najpierw ty się zjawiasz

F

Do Tulum przybywasz

G a

na morskich falach

F

córko wodza Majów

G a

a może córo bogów

Gdy się uśmiechasz

to laguna śpiewa

a kiedy tańczysz

Meksyk w ogniu staje

Rosyjski generał

kiedy cię zobaczył

szklankę wódki haustem

wypił przy barze

Wojna w powietrzu

wisiała już prawie

lecz żołdakowi

bardziej wisiały medale

Powoli teuquilę

jak słońce sączyłem

a wiatr na piasku

pisał wciąż twe boskie imię

Najeli, Najeli,

Najeli, Najeli

Nocna pieśń żarówki

d

Jestem żarówką tej nocy

C d

Tak wolno wiszę u sufitu

d

Kołyszę się jak wisielec

C d

I jasno patrzę w przyszłość

A G6

Jestem żarówką tej chwili

A G6

Małą łysą śpiewaczką

F7+ G6

Śpiewać chcę o obłędzie

F7+ G6 A

Najtrudniej będzie zasnąć

Jestem żarówką w tym hotelu

Prąd wartko płynie mi w żyłach

Rozgarniam włosy tej nocy

Już bardzo późna godzina

Jestem żarówką setką

A pode mną się kochają

Jednak mnie nie zgasili

Patrzę w oczy tej małej

Kołysanka z ogrodowej

Przygrywka: A13 A9/5+ A9 c7+/D

G7+ D7/6

Śpisz tak cicho

G7+ D7/6

moja mała

D

jakbyś tylko w sen

e e7

wmyślać się chciała

C

Dlatego

G

przy tobie

F9

nawet księżycowi

G

chodzi po głowie

F9

że zbyt głośno

G

wędruje

A13 A9/5+ A9 c7+/D

po Ogrodowej

Śpisz tak spokojnie

moja miła

że wiatr za szybą

gwiżdże z podziwu

On jest dzisiaj

przybyszem

któremu serce

nie mieści się w rynnie

ale i tak

w twój sen

nie wpłynie

Śpisz tak mocno

moja droga

że stary niedźwiedź

przy tobie zaledwie

drzemie

w swej gawrze

Śpisz tak pięknie

moja zmęczona

jakbyś pierwszy raz

w życiu spała

Oczekującej

C

Czas przelicytował

Co C G

wszystkich zalotników

F G

i został najwierniejszym

a

kochankiem

F f

Gada z nim

C Co

po zamknięciu sklepu

F

słów drobne monety

G

toczą się po podłodze

Za zwiędły dekolt

wędruje koperta

znaczek gdzieś odpadł

jak tynk w starym murze

Odpisałaś mu wtedy

chyba nie tak jak trzeba

może o jedno słowo

było za dużo

I już nie wrócił

nie dał znaku życia

a ty wciąż w sklepie

ziarnka maku liczysz

Czas przelicytował

wszystkich zalotników

i został najwierniejszym

kochankiem

Czarna suka

D

Noc taka wierna

Jak czarna suka

Kły jej tylko iskrzą

A

Szalone gwiazdy

G

Księżyc o jodłę

D

Zaczepił rogiem

A

Trudno mu będzie

G D

Za górę się zaszyć

A na balkonie

Ktoś całkiem blady

Gra sam ze sobą

W otwarte karty

Kierowa dama

Wypadła z talii

Lecz trzeba liczyć

Na pomyślne wiatry

Cicho w uzdrowisku

O tej porze roku

Lokal "Pod Kogutkiem"

Pusty już prawie

Do gości ostatnich

Przysiada się wrzesień

Miasteczko na klucz

Zamknęły żurawie

Anioł zimowy

d

Na aniele czapka

C d

z ciepłej wełny gore

g

anioł z gór się urwał

A7

jeszcze przed wieczorem

d

Niosło go Beskidem

F

nosiło po lesie

g

lecz wrócił w Bieszczady

A7 d

teraz ogrzać chce się

F

Aniele grudniowy

C

zimny do połowy

g

zostań trochę z nami

A7

zagrzej sobie nogi

d

Aniele styczniowy

F

zmiłuj się nad nami

g

jeszcze zdążysz poznać

d A7 d

niebieskie polany

Na aniele czapka

z anielskim pomponem

anioł chce odlecieć

jeszcze przed wieczorem

Dalej jednak siedzi

trochę zagadkowy

czapki z miękkiej wełny

nie zdejmuje z głowy

Aniele lutowy

zimny do połowy

zostań jeszcze z nami

już puszczają lody

Aniele marcowy

zmiłuj się nad nami

zdążysz jeszcze odwiedzić

niebieskie polany

Anioł się zasiedział

do następnej zimy

jest taki niebieski

a my się cieszymy

Zawsze to z aniołem

raźniej chyba bywa

nawet gdy za oknem

trzyma tęga zima

Aniele grudniowy

zimny do połowy

zostań trochę z nami

zagrzej sobie nogi

Aniele styczniowy

zmiłuj się nad nami

jeszcze zdążysz poznać

niebieskie polany

Aniele lutowy

zimny do połowy

zostań jeszcze z nami

już puszczają lody

Aniele marcowy

zmiłuj się nad nami

zdążysz jeszcze odwiedzić

niebieskie polany

Do ostatniej pestki

e7

Na wszystkie strony świata

A7

biegną moje buty

C

ślad jeszcze tylko

h e7

lekko po nich dymi

e7

Sznurówki butne

A7

i do końca czarne

C

jak krawat nocy

h e7

bez gwiazd i księżyca

A7

Po wielu kasach

e7

pieniądze się rozeszły

A7

te zwłaszcza

e7

których nie miałem

A7

Portfel po nich

e7

tak ciekawie pusty

C

jak studnia bez wody

h e7

w której śpi czarny anioł

C

Do ostatniej pestki

h e7 A7

trzeba mocno żyć

C

Do ostatniej pestki

h e7

trzeba mocno żyć

Jak z bicza strzelił

życie się rozchodzi

czasem dorożka

i kieliszek czystej

Głowa pusta

jak dynia jesienna

w której wróble

tylko jeszcze skwierczą

Po wielu kasach

pieniądze się rozeszły

te zwłaszcza

których nie miałem

Portfel po nich

tak ciekawie pusty

jak studnia bez wody

w której śpi czarny anioł

Do ostatniej pestki

trzeba mocno żyć

Do ostatniej pestki

trzeba mocno żyć

Anioły na poddaszu płaczą

Co H7 e

Noc się wpatruje wciąż w twoje oczy

Co H7 e

Światła w nich tyle co gwiazdy napłaczą

G D

Świat ma się całkiem ku jesieni

G A7

Na pamięć biegnie swoją trasą

G D A D

Ktoś kamień rzuca w twoją stronę

A D

Szybę wybija na poddaszu

G D A D

I zimno nawet pod poduszką

A G D

Anioły na poddaszu straszą

Co widzisz jeszcze patrząc bezszelestnie?

Czy niebo mruga znów w twoją stronę?

Nie ma sygnałów z wielkiej ciszy

A może wszystko już skończone

Ktoś kamień rzuca w twoją stronę

Szybę wybija na poddaszu

I zimno nawet pod poduszką

Anioły na poddaszu straszą

A może my tutaj całkiem zapomnieni

Na Ziemi naszej co kaprysem nieba

U studni jak wiadro - dryfujemy

Tam gdzie niczego już dawno nie ma?

Ktoś kamień rzuca w twoją stronę

Szybę wybija na poddaszu

I zimno nawet pod poduszką

Anioły na poddaszu płaczą

Bieszczadzki odjazd

Za oknem E7

po ogrodzie

pociąg jedzie A7

po ogrodzie E7

pociąg jedzie

drewno wiezie A7

za oknem H7

po ogrodzie

pociąg jedzie A7

E7 H7

drewno wiezie

W ciemnej filiżance E7

huśta się śmierć

pobliska gałąź

ręką jej macha

dlatego lustro A7

jest takie pokreślone E7

Mimo wszystko piję H7

czarną herbatę A7

w czterech ścianach nocy E7

jest taka mroczna H7

jak wiersze Trakla E7

H7 A7

Jest taka mroczna

jak wiersze Trakla E7

Za oknem

po ogrodzie

pociąg jedzie

po ogrodzie

pociąg jedzie

drewno wiezie

za oknem

po ogrodzie

pociąg jedzie

drewno wiezie

na trumny

Odludzie

a h7/5-

Tylko osy mają tutaj banię

C G

Za to każdy ma krótką pamięć

F C

Gałązka - gdy jej staniesz na odcisk

E a

Prostuje się po przejściu nocy

F C

Tutaj strumyk gada do pstrągów

h7/5- a

Że coś winne są Panu Bogu

F

Storczyk tutaj sterczy z ziemi

E a

A ziemia ma wiele kamieni

Ludzie! Tu jest takie odludzie

Że cud opiera się na cudzie

Tutaj trzeba zagrać na trawie

Gdy zapłonie kwiatem dziurawiec

Tutaj dochodzi się do wniosku

Że pewna epoka się kończy

A tam w dole komputery

Już wykręcają nam numery

Tutaj dochodzi się do wniosku

Że człowiek coś w sobie skończył

Że człowiek coś w sobie skończył

Jak

D A G D

jak po nocnym niebie sunące białe obłoki nad lasem

e G D D4 D D4

jak na szyi wędrowca apaszka szamotana wiatrem

D A G D

jak wyciągnięte tam powyżej gwiaździste ramiona wasze

e G D D4 D D4

a tu są nasze, a tu są nasze

D A

jak suchy szloch w tę dżdżystą noc

G D

jak winny-li-niewinny sumienia wyrzut

e G D D4 D D4

że się żyje gdy umarło tylu tylu

D A

jak suchy szloch w tę dżdżystą noc

G D

jak lizać rany celnie zadane

e G D D4 D D4

jak lepić serce w proch potrzaskane

jak suchy szloch w tę dżdżystą noc

pudowy kamień, pudowy kamień

ja na nim stanę, on na mnie stanie

on na mnie stanie, spod niego wstanę

jak suchy szloch w tę dżdżystą noc

jak złota kula nad wodami

jak świt pod spuchniętymi powiekami

jak zorze miłe, śliczne polany

jak słońca pierś

jak garb swój nieść

jak do was, siostry mgławicowe

ten zawodzący śpiew

jak biec do końca potem odpoczniesz,

potem odpoczniesz

cudne manowce, cudne manowce,

cudne, cudne manowce

0x01 graphic



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
ŚPIEWNIKI KACZMARSKIEGO, Śpiewniki religijne i nie tylko
Kolędy, Śpiewniki religijne i nie tylko
Śpiewnik2003, Śpiewniki religijne i nie tylko
Śpiewnik pielgrzymkowy, Śpiewniki religijne i nie tylko
Śpiewnik Ania, Śpiewniki religijne i nie tylko
Śpiewnik p, Śpiewniki religijne i nie tylko
Śpiewnik Pieśni Adwentowych, Śpiewniki religijne i nie tylko
Spiewnik[1], Śpiewniki religijne i nie tylko
ŚPIEWNIKI KACZMARSKIEGO, Śpiewniki religijne i nie tylko
śpiewnik Stare Dobre Małżeństwo(1)
Religia i nie tylko, Szaty i insygnia władzy biskupa, Szaty i insygnia władzy biskupa
Religia i nie tylko, Can, Can - to be able to / móc, potrafić
Opadły mgły, wstaje nowy dzień Stare Dobre Małżeństwo doc
Stare Dobre Małżeństwo
Stare Dobre Małżeństwo Wędrówką życie jest człowieka
Stare dobre malzenstwo
stare dobre małżeństwo,wywiad

więcej podobnych podstron