Misterium 2007, konspekty, scenariusze


Misterium Męki Pańskiej

Niedziela Palmowa na dziedzińcu kościoła

Piotr: Mistrzu, popatrz, jak wspaniałe jest nasze Jeruzalem.


Jan: Jak majestatyczne świątynie.


Jezus: Jeruzalem, Jeruzalem… gdybyś ty teraz poznało, co jest ku pokojowi twemu, ale to teraz zakryte jest przed oczyma twymi. Jeruzalem zabijało proroków, których Pan do niego posyłał, a w końcu i zabije jednorodzonego Syna Bożego. Dopełni miary swych nieprawości. Baczcie, aby was kto nie zwiódł. Wielu bowiem przyjdzie w imię moje i mówić będą: Jam jest Chrystus. I wielu zwiodą. Powstanie naród przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu. Będą zarazy, głód i trzęsienia ziemi. A kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony. A ta Ewangelia królestwa będzie głoszona na świadectwo wszystkim narodom i nastąpi koniec. Nadeszła chwila by uwielbiony był Syn Człowieczy. Potrzeba, by wypełniło się proroctwo Zachariaszowi. Powiedzcie córce Syjonu: Twój król idzie do Ciebie.

Tłum z palmami wykrzykuje: hosanna, hosanna, błogosławiony, który przychodzi w Imię Pańskie


Kapłan 1: Widzicie, nic nie zyskaliśmy.

Kapłan 2: Patrzcie, świat poszedł za Nim.

Jezus: (do kapłanów) Powiedział Pan: Dom mój domem modlitwy nazwany będzie u wszystkich narodów A wy uczyniliście zeń jaskinię zbójców.

Kapłan 1: Czego chcesz od nas?!


Kapłan 2: Kim jesteś, że śmiesz nas zaczepiać?!

Jan: To Jezus, prorok z Nazaretu.

Kapłan 3: Uczyń jakiś cud, pokaż, że masz tu władzę!


Kapłan 1: Tak pokaż nam swą potęgę!


Jezus: Cudu żądacie? Zburzcie tę świątynię a w trzy dni ją postawię.


Śmiech kapłanów

Kapłan 1: Jakże zuchwale mówi. 46 lat budowano tę świątynię a ty w trzy dni ją postawisz


Piotr: Hosanna Synowi Dawidowemu.


Uczniowie: Hosanna (wielokrotnie)


Kapłan 2: Czy słyszysz, co oni mówią? Zakaż im tego!

Uczniowie: Hosanna, Hosanna, błogosławiony, który idzie w imię Pańskie!


Kapłan 3: Skarć uczniów swoich, zakaż im!

Jezus: Zaprawdę powiadam wam. Jeśli ci umilkną, kamienie wołać będą. Zaprawdę powiadam wam faryzeusze. Grzesznicy uprzedzą was do królestwa niebieskiego. Biada wam faryzeusze, rodzaju jaszczurczy, groby pobielane, z wierzchu wydajecie się sprawiedliwi, ale wewnątrz pełni jesteście obłudy i nieprawości. Oto przyjdzie na was wszystkich krew sprawiedliwa, która jest rozlana na całej ziemi, od krwi Abla aż do krwi Zachariasza, którego zabiliście między świątynią a ołtarzem. Zaprawdę powiadam wam, przyjdzie to wszystko na ten naród.


Kapłan 1: Nauczycielu, powiedz nam. Jak myślisz?

Czy godzi się płacić czynsz Cesarzowi, czy też nie?


Jezus: Czemu mnie kusicie obłudnicy? Pokażcie mi monetę czynszową. Czyj jest ten obraz i napis?


Kapłani: Cesarskie.


Jezus: Oddajcie zatem co jest cesarskie - cesarzowi, a co Boskiego - Bogu.


Kapłani szepczą coś między sobą, a Jezus zwraca się do Apostołów


Jezus: Za dwa dni Syn Człowieczy będzie wydany, by był ukrzyżowany.

Nim się to jednak stanie, pragnę z wami spożywać Paschę
Piotrze i Janie (podchodzą do Jezusa) Idźcie i przygotujcie nam wszystko, abyśmy spożywali.


Piotr: Panie, gdzie chcesz, abyśmy spożywali?


Jezus - Oto, gdy wejdziecie do miasta spotka się z wami pewien człowiek niosący dzban wody. Idźcie za nim do domu, do którego wejdzie i powiedzcie gospodarzowi domu: Nauczyciel powiada: czas mój jest bliski, u ciebie urządzę Paschę. Gdzie jest izba, w której bym spożywał Paschę z uczniami moimi? A on wam wskaże wieczernik.. I tam przygotujcie.

Jan: Pobłogosław nam Panie.


Jezus: Błogosławieństwo Ojca niech będzie nad wami.

Wszyscy odchodzą, zostaje Judasz


Judasz: Czy mam iść za Nim? Nie, coś mnie wstrzymuje, Mistrz jest dla mnie coraz bardziej niezrozumiały, coraz mniej mnie pociąga. Zdawało mi się, że wykorzysta swoją cudowną moc, że ogłosi się władcą, że odnowi dawne królestwo Izraela a wtedy my, jego najbliżsi uczniowie bylibyśmy jego ministrami, lud Go uwielbiał, poszedłby za nim, jednego tylko słowa z jego strony było potrzeba. W ostatnią niedzielę taka była okazja, sam podniecałem zapał ludu. Nie skorzystał z okazji, która może się więcej nie nadarzyć. Teraz ciągle mówi o rozłączeniu, krzyżu, śmierci. Nie, to niezrozumiałe dla mnie. Przy takim jego postępowaniu nie tylko niczego się nie doczekam, ale mogę jeszcze podzielić jego los i dostać się do więzienia, bo przecież kapłani i faryzeusze nie śpią, nienawidzą go i zechcą go pojmać, dostać go w swoje ręce i dostaną, jeśli będzie tak dalej niezrozumiale postępował. Nie, nie mogę o nim myśleć. Zmarnowałem tylko trzy lata, zmarnowałem.

Pojawiają się kapłani

Nahum: Przyjacielu!


Judasz: Kto ty jesteś? A wy skąd się tutaj wzięliście?


Nahum: Wnet się dowiesz, ale czemu Judaszu jesteś taki smutny?


Judasz: Czego ode mnie chcecie? Kto wy jesteście?


Nahum: Twoi przyjaciele.


Judasz: Ale ja was nie znam!


Nahum: Nic nie szkodzi, wystarczy, że my cię znamy. Chcemy, byś nas zaznajomił z twoim Mistrzem.

Judasz: Z moim Mistrzem? Na cóż wam to potrzebne? Po co tutaj przyszliście?


Natan: Judaszu, nie bój się, jesteś między swoimi.

Możemy cię nawet odprowadzić do miasta, jeśli zajdzie ku temu potrzeba.


Judasz: Czy chcecie mnie aresztować?


Nahum: Jeszcze nie, Judaszu, jeszcze nie. Ale jak się miewa twój Mistrz?

Dlaczego nie poszedłeś za nim?


Judasz: Właściwie to już dawno odsunąłem się od Niego, nie zgadzamy się.


Natan: Kręcisz Judaszu! Przecież dopiero dwa dni temu widzieliśmy cię z Nim!


Johanan: Tak głośno krzyczałeś: Hosanna!


Judasz: Tak wam się zdawało, może to nie ja byłem.


Nahum: Judaszu, powiem ci prawdę. Żal mi ciebie i chciałbym ci pomóc.

Natan: Czy warto mu pomagać?


Judasz: Ale to już dawno było. Wcale nie jestem Jego przyjacielem. Ja już od niego odszedłem.


Natan: Nikt z nas w to nie uwierzy.

Za wystąpienie przeciwko Zakonowi Mojżeszowemu odpowie On, wy wszyscy i ty!


Johanan: Kto nas nazywał obłudnikami?!

Natan: Plemieniem jaszczurczym, grobami pobielanymi?!


Judasz: To nie ja.


Natan: Ale ty za to odpowiesz!


Judasz: O ja nieszczęśliwy…


Nahum: Uwierz, że ja jestem twoim przyjacielem i chcę ci pomóc.


Judasz: Naprawdę? To pomóż.


Nahum: Widzisz co ci grozi? Niebezpiecznie jest zadzierać z nami. No, ale jeśli będziesz rozsądny i zrobisz, co ci powiemy, nie tylko Rada Żydowska da ci spokój, ale jeszcze nagrodzi cię.


Judasz: Jak to nagrodzi?

Nahum: Sanhedryn wyznaczył nagrodę dla tego, kto wskaże, gdzie przebywa Jezus z Nazaretu podczas nocy. Ty możesz zdobyć tę nagrodę. Decydujesz się?


Judasz: Naprawdę? Mogę być pewny, że nic mi nie będzie grozić i jeszcze coś dostanę?


Nahum: Tak. Ale musisz wskazać gdzie będzie twój Mistrz jutro o tej porze.


Judasz: Nie wiem, ale mogę się dowiedzieć, a jak wielka jest ta nagroda?

Nahum: Judaszu, zawsze miałem cię za człowieka praktycznego. Dziwiłem się, czemu poszedłeś za Nazarejczykiem. Dużo ci z tego przyszło? Zarobiłeś co?

Judasz: Niewiele, a tak właściwie to nic. Przecież on nie ma pojęcia o wartości pieniądza, to fantasta.


Nahum: Przydałby ci się grosz. Ty nie umiesz żyć samym powietrzem tak, jak On. No, decydujesz się?!


Natan: Czekamy!


Judasz: Dobrze, jeśli będę wiedział.


Natan: Bez żadnych zastrzeżeń! Wskażesz nam gdzie Nazarejczyk się zatrzyma w następną noc czy nie?!


Nahum: Grosz jest zawsze potrzebny.

Judasz: Dobrze, kiedy mam dać odpowiedź?


Nahum: Zaraz!


Natan: Zdecydowałeś się?


Judasz: Tak, ale należy mi się wyznaczona nagroda.


Natan: Bądź spokojny, ja za to ręczę.


Johanan: Zobowiązujesz się więc, czy nie!?


Judasz: Tak, wskażę wam gdzie zatrzyma się mój Mistrz na najbliższą noc.


Johanan: Dajesz rękę?


Judasz: Daję (przypieczętowanie - cała czwórka)


Nahum: Judaszu, nie zawiedliśmy się na tobie. Zaraz dam znać Kajfaszowi.


Natan i Johanan: My pójdziemy z tobą.


Nahum: Judaszu, czekaj tu na nas.

Kapłani odchodzą


Judasz: No, mogło być gorzej ze mną . Do więzienia raczej mi się nie spieszy, a więc dni a raczej godziny Mistrza są policzone. Jak przypuszczałem, chcą Go pojmać jutro w nocy. Boją się tłumu i ja ich mam doprowadzić, zdradzić Go. Wcale nie zaszczytna rola .Dałem słowo. Ale jak ja tego nie zrobię, to zrobi to ktoś inny i weźmie wyznaczoną nagrodę. Mistrza spotka to samo a pieniądze trafią do innej kieszeni. Co się mam gryźć, dałem słowo i muszę go dotrzymać. To nawet nie będzie zdrada - jeśli Jezus z Nazaretu jest zwodzicielem, to owszem, spełnię dobry uczynek i słusznie należeć mi się będzie wyznaczona nagroda. A jeśli nie pozwoli się pojmać? A jeśli jest prorokiem? Mesjaszem? To co wtedy, co wtedy? Wtedy upadnę mu do stóp, on jest dobry. Przebacza wszystkim, przebaczy i mnie. Czy to nie będzie moja zasługa, że wreszcie okaże swą moc, swoją władzę? Widocznie trzeba Go do tego zmusić. Wcale nie jest tak źle, jak początkowo myślałem. Mistrzowi nie wyrządzę krzywdy a wyciągnę coś z mieszka skąpego Kajfasza. Muszę czekać na nich, dałem słowo.

Wchodzi Arcykapłan i Kapłani


Nahum: Arcykapłanie, oto ten człowiek, który zobowiązał się wydać Nazarejczyka w nasze ręce.


Kajfasz: Jakie twe imię człowieku?


Judasz: Judasz, pochodzę z Kariotu.

Kajfasz: Znasz Jezusa z Nazaretu?

Judasz: Znam, znam dobrze.


Nahum: To jeden z Jego dwunastu uczniów.


Kajfasz: I postępowałeś jak On, według Prawa Mojżeszowego?


Judasz: Nie. Ja jestem prawowiernym Izraelitą, ja już od Niego odszedłem.

Kajfasz: Musisz dać dowód, abyśmy ci uwierzyli.

Czy pamiętasz, coś niedawno obiecał tym oto członkom Rady?


Judasz: Tak, Arcykapłanie.


Kajfasz: Rada jest skłonna przyjąć twoją usługę. Jutro nocą wskażesz naszym ludziom gdzie przebywa Nazarejczyk. No, jeśli się dobrze z tego wywiążesz, gotowi jesteśmy zapomnieć ci, że byłeś Jego wielbicielem.


Judasz: Tylko tyle? Przecież miała być nagroda?


Kajfasz: Nagrody żądasz? No dobrze, dostaniesz nagrodę. Ile chcesz?


Judasz: Wielką przysługę wam robię. Powinniście to docenić.


Kajfasz: (do kapłanów) Ile wart jest ten Nazarejczyk?


Johanan: Prawo Mojżeszowe wyznacza cenę, za niewolnika płaci się 30 srebrników.


Nahum: Słusznie!


Natan: Fałszywy prorok nie jest wart więcej, niż 30 srebrników!


Kajfasz: Tak. Dostaniesz 30 srebrników!


Johanan: To duża suma.


Natan: Ponadto będziemy o tobie pamiętać.


Kajfasz: Żebyś jednak nie miał wątpliwości, wypłacimy ci je teraz. Ale najpierw musisz ustalić sposób, jak Go oddasz w nasze ręce. Może pomyślałeś już o tym, co?


Judasz: Tak, najbliższej nocy. Dajcie mi tylko swoich ludzi a ja ich doprowadzę i wskażę, który to jest, a więcej mnie już nic nie obchodzi.


Kajfasz: Reszta należy do nas. Nahumie, wypłać mu srebrniki.

Kajfasz: A więc dobrze Judaszu. Jutro nocą przy Bramie Wschodniej będzie czekać nasz oddział, który masz poprowadzić. Nie próbuj jednak nas oszukać. Mamy długie ręce i znajdziemy cię wszędzie. Zemsta nasza potrafi być okrutna.

Judasz: Jutro wieczorem przy Bramie Wschodniej. Będę, będę na pewno (wychodzi).

Kajfasz: Pragnienia nasze zaczynają się spełniać. Dostaniemy Nazarejczyka w nasze ręce, skończy się troska, która mi spędza sen z powiek.


Nahum: Skończą się obrazy, jakie na nas faryzeusze rzucali.


Johanan - Przestanie burzyć lud!

Natan: Szerzyć zamieszanie wśród pospólstwa!


Kajfasz: Musimy jednak mieć plan gotowy, jeśli nie chcemy ściągnąć na nasze głowy nieszczęścia.

Za nim może stanąć lud!


Natan: Wystarczy wtrącić Go do więzienia, a straci całą popularność.


Kajfasz: Nie, nie Natanie, nie masz racji, więzienie nie jest całkowicie pewne. Może stamtąd uciec przy pomocy swoich czarodziejskich sztuczek, albo mogą Go uwolnić Jego uczniowie. A wtedy będziemy bezsilni wobec Niego.


Johanan: Stanie się bohaterem dla kraju!


Natan: A motłoch gotów obwołać Go królem!


Nahum: Uwierzą, przyjdą Rzymianie, zabiorą nasze świątynie i naród!


Kajfasz: Wy nic nie wiecie i nic nie rozumiecie! Lepiej dla was jest, aby On umarł a nie cały naród zginął!


Nahum: Bóg przemówił przez usta Arcykapłana.


Kajfasz: Dopóki On żyje, nie będzie spokoju w naszym mieście i kraju. On musi umrzeć!


Wszyscy: On musi umrzeć!!!


Kajfasz: Trzeba nam działać szybko i zdecydowanie.

Nie możemy uśmiercić Go bez sądu, bo oskarżono by nas o gwałcenie prawa.


Johanan: Rozprawę zrobimy według wszelkich formalności. Musimy znaleźć świadków.


Natan: No tak, świadków.


Kajfasz: Zajmiesz się tą sprawą Natanie. (Natan wychodzi)

Ale kto pójdzie po Nazarejczyka? Niewiadomo, co się tam może wydarzyć.


Johanan: Ja Arcykapłanie, chyba mi ufasz?


Kajfasz: No cóż Johananie, ufam ci, ufam, wyglądasz jakby wykonanie egzekucji było twoim zawodem. No dobrze. Posłuchajcie. A więc jutro przed północą niech członkowie Rady zbiorą się u mnie. Cel wiadomy, a hasło - śmierć Nazarejczykowi!


Wszyscy: Śmierć Nazarejczykowi!!!

Kajfasz: Chodźmy!

Ostatnia Wieczerza


Nikodem: Nigdy nie mieliśmy w Jerozolimie tyle pielgrzymów, co w tym roku. a jednak zdaje mi się, że nie ma nastroju paschalnego. A wszystko to od chwili, gdy Jezus wszedł do miasta; naród chciał obwołać Go królem i zaprowadzić do zamku Dawida, lecz On poszedł do świątyni… Najwyższa Rada drżała ze strachu……Ciekaw jestem, jak to się wszystko skończy.


Piotr: Pokój temu domowi.

Nikodem: Pokój Boga Najwyższego niechaj zawsze będzie z Wami.

Piotr: Czy mam zaszczyt mówić z gospodarzem tego domu?

Nikodem: Tak… czym mogę służyć?

Piotr: Mistrz posłał nas tutaj i kazał powiedzieć, że pragnie w Twoim domu spożyć paschę wraz

z uczniami.


Nikodem: Posłał was do mnie? Skąd ten wielki zaszczyt, że Mistrz raczył sobie obrać mój dom? Stokrotne Mu dzięki za to, że wejrzał na niskość sługi swego. A gdzie to obecnie Mistrz się znajduje?


Jan: Gdyśmy Go opuścili, to był jak zwykle w tych dniach wraz z uczniami a Ogrodzie Oliwnym. Oto nadchodzi.

Wchodzi Jezus z resztą Apostołów


Jezus: Pokój niech będzie z Tobą, Nikodemie.


Nikodem: Pokój z Tobą Rabbi. Przez co zasłużyłem sobie Panie, że chciałeś wstąpić do domu mojego?


Jezus: Nikodemie, już teraz chcę ci wynagrodzić miłość, którą mi okażesz

w chwili ciężkich cierpień moich.

Nikodem: Mistrzu, nie rozumiem tego lecz…ja wyjdę a Ty spożywaj Paschę z uczniami swoimi.


Jezus: Nikodemie, bądź pewien, że w swoim czasie sowicie Cię wynagrodzę.


Uczniowie zasiadają do Wieczerzy


Tomasz: Patrz, jak Judasz wepchał się bezczelnie na samo czoło stołu.

Rabbi nie zwrócił mu uwagi na niestosowność takiego zachowania.


Filip: Czyżby zamierzał uczynić Judasza większym od nas?


Jakub: (wstaje) Właściwie raz na zawsze należałoby ustalić, kto spośród nas jest większy a kto mniejszy. Mistrzu, który z nas jest największy? Ja z Janem byliśmy Twoimi pierwszymi uczniami.


Andrzej: Panie, Jakub się myli. Piotr i ja byliśmy Twoimi pierwszymi uczniami!


Piotr: (wstaje) Tak Mistrzu, Andrzej i ja. Kto może temu zaprzeczyć?


Jakub: Jednak Jego ulubieńcem jest Jan. Mistrzu, rozsądź wreszcie.


Jezus: Królowie panują nad ludźmi, a chociaż uciskają poddanych, zwani są przez nich dobroczyńcami. Bo każda władcza natura ludzka im bardziej uciska synów człowieczych, tym bardziej żąda od nich pochlebstw, oklasków … Ale nie tak ma być wśród was! (Andrzej siada, Jezus wstaje, wychodzi przed stół, idąc - mówi) Bo kto jest największy, musi być jak najmniejszy. Więc, o co się sprzeczacie, o co skaczecie sobie do oczu? (Piotr i Jakub siadają) Ten, który przewodzi, musi być jak sługa. Albowiem któż jest większy: czy ten, kto siedzi przy stole, czy ten, który służy?


Apostołowie wychodzą przed stół, ustawiają półkole, Jezus zdejmuje szatę - oddaje ją Janowi, bierze prześcieradło


Mycie nóg (Apostołowie po kolei odchodzą na swoje miejsca)


Piotr: Rabbi, Ty będziesz myć moje nogi?


Jezus: Jeszcze w pełni nie rozumiesz tego, co teraz czynię, ale potem się dowiesz.


Piotr: Przenigdy nie pozwolę, abyś Ty mył moje nogi.


Jezus: Jeśli nie umyję twoich nóg, nie będziesz miał udziału ze mną.


Piotr: Jeżeli tak jest Panie, umyj nie tylko moje nogi, ale i ręce i głowę.

Jezus się przebiera i wraz z Janem wraca do stołu


Jezus: Król stał się sługą synów człowieczych i oddał im się na własność. Stałem się waszą własnością. Jeżeli działać będziecie według mojego działania, spłynie na was moje błogosławieństwo, a wtedy jeść i pić będziecie ze mną w Królestwie Niebieskim, zasiądziecie na tronach i sądzić będziecie dwanaście pokoleń Izraela. Sprawując nad nimi sąd będziecie równocześnie sługami tych, na których wydacie wyrok. Taki jest sens mojej władzy. (poruszenie)
Nawet mąż, z którym zawarłem Przymierze Pokoju, mąż zaufany, który jadł mój chleb, podniósł na mnie rękę. (poruszenie) Zaprawdę powiadam wam, jeden spośród was mnie zdradzi.


Jan: Jak to? Jeden spośród nas Cię zdradzi?


Bartłomiej: Kogo masz na myśli?


Jan: Panie, kto to jest?


Andrzej: Wyjaw jego imię! Napiętnuj go!


Jezus: To ten, któremu podam kawałek chleba.


Judasz: Czy to ja jestem, Rabbi?


Jezus: Tyś powiedział Judaszu, a teraz czyń co masz czynić. (Judasz wybiega)
Dzieci moje! Stary Testament, który Ojciec mój zawarł z Abrahamem, Izaakiem i Jakubem, skończył się.(Jezus wstaje) I powiadam wam, zacznie się Testament Nowy, który ja dzisiaj ustanowię, a ten Testament trwać będzie na wieki. Dziękuję Ci Ojcze, że wreszcie nadeszła godzina tej Ofiary.

Jezus kładzie chleb na pełnym kielichu. Błogosławi i ofiaruje każdy z darów osobno, potem mówi:

BIERZCIE I JEDZCIE, TO JEST CIAŁO MOJE. CZYŃCIE TO NA MOJĄ PAMIĄTKĘ, bo Ja odchodzę.

Jezus łamie Hostię na 13 części i rozdaje uczniom. Potem bierze kielich mówiąc:

BIERZCIE I PIJCIE, TO JEST KREW MOJA. TO JEST KIELICH NOWEGO PRZYMIERZA WE KRWI I PRZEZ KREW MOJĄ, KTÓRA BĘDZIE WYLANAZA WAS NA ODPUSZCZENIE WASZYCH GRZECHÓW, BY DAĆ WAM ŻYCIE. TO CZYŃCIE NA MOJĄ PAMIĄTKĘ.

Rozumiecie, co wam uczyniłem. To i wy czyńcie na moją pamiątkę.

Piotr: Bracia, słyszeliście, jaką Mistrz dał nam władzę? Mistrzu, wielką władzą nas obdarzyłeś -

nie jesteśmy tego godni.

Jezus: Jeszcze chwilę jestem z wami. Będziecie Mnie szukać, ale dokąd Ja teraz idę, wy pójść nie możecie.


Piotr: Mówisz do nas, jakbyś chciał nas opuścić. Czy może masz zamiar odejść? Dokąd chcesz pójść Panie?


Jezus: Tam, dokąd ja idę, wy teraz ze Mną pójść nie możecie. Ale potem pójdziecie.


Piotr: Dlaczego nie mogę tam teraz pójść za Tobą, Panie? Życie moje oddam za Ciebie!


Jezus: (wstaje) Życie swoje oddasz za Mnie?

Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci Piotrze, że zanim dzisiaj kogut zapieje, ty po trzykroć zaprzesz się Mnie i powiesz, że Mnie nie znasz. Piotrze, dopiero gdy się nauczysz prawdziwie wierzyć, będziesz utwierdzać braci swoich.
(do reszty Apostołów) Niechaj nie trwoży się serce wasze! Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie! Idę przecież przygotować wam miejsce. A potem przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie ja jestem. Wiecie przecież dokąd idę i znacie moją drogę. Dlaczego więc smuci się dusza wasza?


Tomasz: (wstaje) Panie, nie wiemy dokąd idziesz! Jakże więc możemy znać Twoją drogę?

Jezus: Nie wiecie, dokąd idę? Nie znacie mojej drogi (Tomasz siada). Przecież Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem. Każdy, kto idzie do Boga, musi iść przeze Mnie. Gdybyście mnie poznali, znalibyście i Ojca mojego. Przecież Go znacie.

Filip: Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy.

Jezus: Tak długo jestem z Wami, a wciąż mi nie wierzycie? Tak dawno jestem z Wami, a jeszcze mnie nie poznałeś Filipie? (Jezus wstaje i wychodzi przed stół) Przecież kto mnie widzi, widzi także i Ojca. Wierzcie mi, że to ja jestem w Ojcu a Ojciec jest we mnie. Jak mnie umiłował Ojciec, tak i ja Was umiłowałem. Wytrwajcie w miłości mojej! Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, jak Ja was umiłowałem! (wstają i wychodzą apostołowie) Wy jesteście przyjaciółmi moimi. Jeśli czynicie to, co wam przykazuję. (klęka i chwilę milczy) Ojcze, nadeszła godzina. Uwielbij Twego Syna, aby Syn uwielbił Ciebie. Świat Ciebie nie poznał, ale ja Ciebie poznałem!
Chodźmy stąd!

Ogród Oliwny


Jezus: (zwraca się do wszystkich apostołów) Zostańcie tutaj a Ja pójdę dalej.

Piotrze, Jakubie i Janie, pójdźcie za Mną.
Smutna jest dusza moja aż do śmierci. Zostańcie tutaj i czuwajcie ze Mną. (pada na kolana)
Abba…Ojcze mój…oddal ode mnie, jeżeli to jest możliwe, kielich cierpienia.
Abba….Dla Ciebie wszystko jest możliwe. Jeżeli chcesz, oddal ode mnie ten kielich, lecz nie moja, ale Twoja wola niech się stanie. (wstaje, zwraca się do apostołów)
Prosiłem ich, żeby czuwali, a oni uciekli, uciekli do snu, uciekli przed moim krwawym potem. Usnęli strażnicy mojego słowa. (ponownie klęka)
Ojcze! Idę do Ciebie! Ja już nie jestem na świecie, ale oni są jeszcze na świecie.Ojcze, zachowaj ich w Twoim imieniu, aby tak jak My, stanowili jedno. Dopóki z nimi byłem, strzegłem ich, a nikt z nich nie zginął z wyjątkiem syna zatracenia. (w tle pojawia się Judasz, słychać brzęk srebrników)
Proszę Cię Ojcze, abyś ich ustrzegł od złego. Ja za nich poświęcam w ofierze samego siebie, aby byli uświęceni w prawdzie. (wstaje, podchodzi do apostołów)
Nie mogliście jednej godziny czuwać ze Mną? Wiem…duch wasz ochoczy, ale ciało słabe. Mówię wam jeszcze raz: czuwajcie i módlcie się abyście nie ulegli pokusie.
(klęka) Dlaczego, dlaczego ludzie nie wierzą we Mnie? Dlaczego usuwają Mnie z życia, niszczą wiarę w sercach dzieci i młodzieży, lekceważą Moje przykazania. O grzechy, o grzechy ludzkie, jak strasznie mnie przygniatacie! (kładzie się)
Ojcze, proszę Cię jeszcze raz! Jeśli możliwe, oddal ten kielich ode mnie, ale nie moja, lecz Twoja niech się stanie. (wstaje, podchodzi do apostołów) Nadchodzi godzina, w której Syn Człowieczy będzie wydany w ręce grzeszników. Zbliża się ten, który mnie wyda.

Judasz - (wysypuje pieniądze) Ach te srebrniki. Jaki one mają dziwny blask, jaką siłę! Na ich widok śmieją mi się oczy, żwawiej bije serce - żyć się chce! Trzy lata, jak cień szedłem za Nim. Trzy pełne lata. Myślałem, że mój Mistrz uczyni potężne królestwo tu na ziemi, że purpurą przystroi barki swoje, że mnie i innych w tym królestwie wyniesie na dostojeństwa najbliższe tronu. Myślałem nawet, że skarbiec odda mi w zarząd, że zanurzać się będę w złocie - (drwiąco) i cóż mam z tego? Ha, ha, ha! Oto kazano Judaszowi być ubogim, do niczego się nie przywiązywać, ani do bogactw, ani do rozkoszy, ani do sytości ziemskiej. Kazano mi być pokornym, cichym, kazano mi cierpieć prześladowania dla sprawiedliwości. No, i cóżem zrobił dla tych świętości - tę oto garstkę srebrników, które mi wczoraj wypłaciła starszyzna żydowska.

Anioł - Za kogo Judaszu?

Judasz - Za kogo? Za Jezusa z Nazaretu. Namówili mnie, więc …

Anioł - Kłamiesz! Wrogom Jezusa nawet się nie śniło, aby uczeń Jego przyczynił się do zbrodni.

Judasz - Kusili mnie…

Anioł - Kłamiesz! Ty sam wszedłeś w układy ze starszyzną żydowską, mówiąc: co mi dacie, jak Go wam wydam? - Czyż nie tak było, Judaszu?

Judasz - (zuchwale) Tak! Tak!

Anioł - A dlaczego to uczyniłeś?

Szatan - Bo 30 srebrników, to przecież garść pieniędzy!

Anioł - 30 srebrników za przyjaciela?

Judasz - (zuchwale) To prawda! On mi nic złego nie zrobił. Lecz mam do Niego żal, bo sądziłem, że zajaśnieję na Jego dworze, że pieniądze mieć będę … i cóż wydeptałem w wędrówce za Nim? Oto tę brudną, wypłowiałą szatę, dziurawe sandały i ten chudy woreczek.

Anioł - A w nim 30 srebrników za Mistrza?

Judasz - Tak.

Anioł - Pytam raz jeszcze: dlaczego to uczyniłeś?

Judasz - (gwałtownie) Precz przeklęta maro z tym swoim „dlaczego”! Przywarłaś do mego serca i ssiesz, ssiesz jak wygłodzona pijawka. Już tyle krwi mi wyssałaś, że się dziwię, że ja wciąż żyję. Pytasz, dlaczego? Mówiłem ci już, mówiłem! Czekałem wraz z moim narodem na Mesjasza - pogromcę Rzymian, władcę ziemskiego, przed którym ludy w prochu korzyć się będą … i zawiodłem się. (Z drwiny przechodzi w bolesne wspominanie Mistrza) Ach te Jego oczy. Jak one głęboko spoglądały w moją duszę, gdy spożywałem z Nim Paschę. Czułem, że czyta w niej, jak w otwartej księdze. Zdawało mi się nawet, że Jego oczy wezbrały łzami, gdy doczytał się w mym sercu końca zbrodni mojej.

Anioł - Widzisz Judaszu? On płakał nad tobą. On cię nadal miłuje!

Judasz - Mówisz, że miłuje?

(słychać dźwięk metalu)

Judasz - (zrywa się i rzuca łapczywie na swoje pieniądze) Kto tu? Kto śmiał dotknąć moich srebrników? To moje! Ja krwawo je zarobiłem i z nikim dzielić się nie myślę! Zdawało mi się, że pieniądze dzwoniły, a to broń tych pyszałków zaszczękała. Nocne ptaki idą na łowy. Widzę w zaroślach rotę żołnierzy Poncjusza, widzę służbę świątyni, nawet i uczonych żydowskich. Szukają mnie. Obiecałem im wskazać drogę do Mistrza.

Anioł - I pocałunkiem naznaczysz ofiarę swojej chciwości.

Judasz - (przerażony) Nie! On nie może dać się pojmać! On na jeziorze Genezaret skinieniem ręki uciszył burzę! On sam - jeden - oczyścił świątynię z mnóstwa przekupniów! On i tej zgrai łotrów chyba się nie ulęknie.

Anioł - A jeśli Go zwiążą i poddadzą przed sąd?

Judasz - (coraz bardziej wystraszony) Nie! To nie możliwe! Przy Nim moc Boża, a z Nim niebo całe!

Anioł - Judaszu, czy zapomniałeś, co Mistrz mówił w drodze do Jeruzalem? „Syn Człowieczy zostanie wydany arcykapłanom i uczonym w piśmie”, oni skażą Go na śmierć i wydadzą poganom. I będą z Niego szydzić, oplują Go, ubiczują i zabiją, a po trzech dniach zmartwychwstanie.

Judasz - Przypominam sobie.

Anioł - A gdyby ta śmierć, przepowiedziana przez Mistrza, z twojej winy miała wziąć początek?

Judasz - Zgroza pomyśleć - a gdyby? Gdyby On rzeczywiście oddał się tej gromadzie łotrów?

Szatan - Ale pieniądz ma swój blask, a blask ma swoją siłę, która ciągnie nawet ćmy nocne ku sobie.

(Judasz w czasie słów szatana spogląda na sakiewkę z pieniędzmi i się uśmiecha)

Judasz - Oczy śmieją się do mamony, serce jakoś mocniej bije i żyć się chce!


Rozmowa Judasza z kapłanami w orszaku

Judasz: Chodźcie, tędy droga do Ogrójca!


Natan: Ale jak rozpoznamy Nazarejczyka? Żebyśmy kogoś innego zamiast Jego nie pojmali.


Judasz: Dam wam znak. Którego pocałuję, ten jest, Jego bierzcie!


Pojmanie Jezusa

Jan: Patrzcie! Judasz na czele tej zgrai!


Judasz: Bądź pozdrowiony Mistrzu.


Jezus: Przyjacielu, po coś przyszedł? Pocałunkiem wydajesz Syna Człowieczego?
Kogo szukacie?


Żołnierze: Jezusa Nazarejskiego!


Jezus: Ja nim jestem (wszyscy padają na kolana) Kogo szukacie?


Żołnierze: Jezusa z Nazaretu!


Jezus: Powiedziałem wam, że ja nim jestem.

Jeżeli więc mnie szukacie, pozwólcie odejść moim towarzyszom.


Johanan: Brać Go! (Piotr uderza mieczem Malchusa)


Jezus: Piotrze, schowaj swój miecz. Wszyscy, którzy mieczem wojują, od miecza giną. Czy sądzisz, że nie mógłbym teraz prosić mojego Ojca, a On wystawiłby mi więcej niż dwanaście legionów aniołów? Czy wypełniłyby się słowa Pisma Świętego, które mówią o tym, co się stać musi? (uzdrowienie Malchusa) Wyszliście jak na zbójcę, z mieczami i kijami, aby Mnie uwięzić. Siadywałem w świątyni i nauczałem, ale nikt mnie nie pojmał. Widzicie, że stało się to dlatego, aby w oznaczonym czasie i miejscu wypełniły się pisma proroków!


Natan: Związać Go!


Jezus: Teraz przyszła godzina wasza i noc ciemności (wyprowadzają Jezusa)


Natan: Dobrze to zorganizowałeś Judaszu.


Judasz: Dałem słowo, to dotrzymałem.

Johanan: Nigdy ci tego nie zapomnimy.

Natan: Patrzcie, jak uciekają Jego uczniowie.


Johanan: Oto Twoi wyznawcy. Tak ich sobie wychowałeś, niedoszły proroku!!!


Kapłani wychodząc spotykają Piotra i Jana


Nahum: A ten, co tu robi?


Piotr: Ja?

Nahum: To uczeń Nazarejczyka!


Piotr: Nie znam Go.

Natan: Ty jesteś jego uczniem, byłeś z Nim!

Piotr: Nie znam Go. (odchodzą) Co ja zrobiłem? Pan mi to przepowiedział! Co ja zrobiłem?


Jan: Piotrze, chodźmy z tego przeklętego miejsca. Pana poprowadzono do ciemnicy.


Wchodzą środkiem kościoła


Kajfasz: Z wieczorną gwiazdą rozpoczyna się wielkie święto Izraela. Każdy z nas ze spokojem chciałby zasiąść do Paschalnego Baranka. Ale trudno mówić o spokoju, dopóki On, ten zwodziciel jest i żyje!


Johanan: Dzisiaj musi umrzeć!


Nahum: Słusznie mówisz Johananie!


Wszyscy: Musi umrzeć!


Kajfasz: By to się jednak mogło stać, przeprowadzimy nad Nim sąd jeszcze raz.

Cóż, tym razem przy świetle dziennym.


Natan: Zeznania świadków możemy pominąć, pamiętamy je jeszcze -

zwłaszcza, że były niezupełnie zgodne.


Kajfasz: A Jego wina jest dla nas oczywista i wszyscy uznaliśmy Go winnym śmierci. Łamał przepisy o szabacie, nie zachowywał rytualnych obmywań, a co gorsze - bluźnił . I to w sposób najokrutniejszy, podając się za Syna Przedwiecznego.


Wszyscy: Tak, słyszeliśmy to wszyscy.


Kajfasz: (do Natana) Każ wprowadzić oskarżonego, niech jeszcze raz potwierdzi swą zbrodniczą winę. Wprowadź Go Natanie.

Natan: Oto On sam.


Kajfasz: Wczoraj dowiedliśmy Ci winy. Dziś chcielibyśmy jeszcze raz usłyszeć Twoje zeznanie.

Powiedz nam: Czy Ty jesteś Chrystus?


Jezus: Jeśli wam odpowiem, nie uwierzycie mi. a jeśli was zapytam, nie odpowiecie mi ani mnie nie wypuścicie. Ale odtąd będzie Syn Człowieczy zasiadał po prawicy Mocy Bożej.


Wszyscy: Tyś jest Syn Boży??!!


Jezus: Wy powiadacie, jestem nim.


Kajfasz: (krzyczy) Zbluźnił!


Wszyscy: Zbluźnił!!!


Kajfasz: Dziękuję wam, czcigodni. Jednomyślnie uznaliście Jezusa z Nazaretu winnym śmierci. Tak, jak dyktowało wam sumienie i gorliwość o Prawo Pańskie. (do Jezusa) słyszałeś ?! Tak osądził Cię cały naród izraelski przez swoich największych przedstawicieli. Już jesteś synem śmierci! (śmiech) Wyprowadźcie Go!
No, imię Nazarejczyka przestało mas już straszyć Dzień dzisiejszy należy zapisać do najbardziej uroczystych w historii całego narodu a echo tego czynu, myślę, że powinno dojść do najdalszych pokoleń Izraela.

Nahum: Po wiekach całych będą nas błogosławić.

Wchodzi Judasz

Judasz: Powiedzcie, czy naprawdę chcecie Go stracić?

Nahum: Tak, to już postanowione. Zresztą sam Go sprzedałeś, już cię nie potrzebujemy.

Dalej poradzimy sobie bez ciebie.


Judasz: Ale to niemożliwe, wydałem niewinnego! Wy nie możecie Go stracić!


Johanan: Człowieku, jak śmiesz tak mówić! Stoisz przed Najwyższą Radą!


Judasz: Mnie sumienie nie daje spokoju . Ja zgrzeszyłem wydając krew sprawiedliwą.

Wypuście Jezusa!


Nahum: Nie po to Go pojmaliśmy, aby Go wypuszczać!


Judasz: Ale On jest niewinny, zaklinam się, że niewinny. Och, czuję całe piekło we wnętrzu, ta zdrada mnie gryzie i rozdziera. Ja potępiam się na wieczność całą!


Nahum: Ale cóż nas to obchodzi, za usługę zapłaciliśmy ci, jak chciałeś!


Judasz: A niech to! Te czartowskie srebrniki! Niech idą z wami na dno piekła! (wybiega)


Kajfasz: Czcigodna Rado! Nie zapominajcie, że sprawa Nazarejczyka jeszcze nieskończona. My mamy prawo skazać na śmierć, ale nie wolno nam takiego wyroku wykonać. Rzymianie zastrzegli sobie sprawy gardłowe. U Piłata trzeba uzyskać zatwierdzenia naszego wyroku.


Wszyscy: Chodźmy do Piłata!

U Piłata

Nahum: Wściekłość mnie ogarnia na myśl, że nie wolno nam wykonać wyroku śmierci, wydanego przez Najwyższą Radę, zanim nie dostaniemy od Piłata na to pozwolenia!


Kajfasz: Głęboko nad tym ubolewać trzeba, że naród przez Boga wybrany jest pod władzą rzymską. Lecz ten Galilejczyk jest nie tylko przestępcą wobec naszych spraw. On jest burzycielem narodu i tym samym przestępcą wobec Cesarza. Dlatego namiestnik musi skazać Go na śmierć.

Żołnierze wprowadzają Jezusa


Kajfasz: Przychodzą z tym Galilejczykiem.

Wchodzi Piłat

Lud: Niech żyje Piłat!


Piłat: Czego żądacie?


Kajfasz: Przyprowadziliśmy wielkiego zbrodniarza, którego prosimy osądzić!


Piłat: Weźcie Go i wy sami, według waszego prawa osądźcie.


Natan: Myśmy Go już osądzili i według naszego prawa - On musi umrzeć! Ale jak wiadomo nie godzi się nam nikogo zabijać bez Twego pozwolenia.


Piłat: O co oskarżacie tego człowieka?


Lud: On musi umrzeć!!!

Johanan: Nie chcemy ci tu przypominać Jego wielkich wykroczeń wobec prawa naszego, ale wiedz, że również pobudza lud do buntu przeciwko tobie i Cesarzowi.


Piłat: Macie na to świadków?

Kajfasz: Mamy!


Nahum: On mówił, że nie godzi się płacić podatków Cesarzowi!


Lud: Tak! Jesteśmy tego świadkami! Możemy na to przysiądz! Nazywał siebie królem żydowskim!


Piłat: (do Jezusa) Toś Ty jest król?


Jezus: Tak. Ja jestem królem.

Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo Prawdzie.


Piłat: Prawdzie? A cóż to jest prawda? Żadnej winy w Nim nie znajduję!


Kajfasz: To dziwne. Nie znajdujesz w Nim żadnej winy, choć On podburza lud od Galilei aż dotąd.

Piłat: Od Galilei aż dotąd? Czy On jest Galilejczykiem?


Nahum: Tak. On jest spod władzy Heroda.


Piłat: Więc zaprowadźcie Go do Heroda. Niech on Go osądzi.


Lud: Na śmierć z Nim! Dalej do Heroda! (wszyscy idą do Heroda)


Piłat: (samotnie) Jestem do głębi poruszony. Sposób zachowania się Tego Galilejczyka jest tak uderzający, że wydaje mi się On być kimś większym, niż tylko człowiekiem. Cieszę się, że mogłem Go wysłać do Heroda i uwolnić się od Żydów, którzy najwyraźniej uwzięli się na Niego. Spodziewam się, że Herod ogłosi Go niewinnym. W każdym razie uwolniłem się od konieczności sądzenia Go.

Orszak z Jezusem dociera do Heroda


Kajfasz: Musimy być układni wobec Heroda, żeby zyskać potępienie Nazarejczyka.


Herod: A czemu to mam przypisać, że widzę u siebie samego Arcykapłana?


Kajfasz: Cieszymy się, że widzimy cię w zdrowiu, dostojny królu.

Potomek Wielkiego Heroda jest zawsze mile widziany przez swój naród.


Herod: No, nie przesadzaj Arcykapłanie. Dobrze wiem z jaką nienawiścią wspominacie mojego ojca, ale z wami nie można było inaczej, tylko mieczem. Musiałem ściąć Jana Chrzciciela - ale…czy to prawda, aby zmarły mógł ożyć?


Nahum: Nie, nie, nie, raz umarł to więcej nie wstanie.


Johanan: Zmartwychwstanie w dzień sądu!


Natan: Nie teraz czas na spory o zmartwychwstaniu!


Herod: Co więc sprowadza was do mnie? Powiedzcie!


Kajfasz: Przywiedliśmy ci przestępcę, abyś go na śmierć skazał!


Herod: Kajfaszu, zapominasz, że jestem królem tylko w Galilei i Zajordanii.

W Jerozolimie rządzi Piłat. U niego szukajcie sprawiedliwości.

Kajfasz: Ale Piłat nas do ciebie odesłał!


Herod: Czy to możliwe, wszak od dawna żyjemy w jawnej nieprzyjaźni.

Nahum: Przestępca jest twoim królu poddanym. Galilejczykiem.


Herod: To nie zmienia postaci sprawy. Na Jerozolimę jeszcze moja władza nie sięga.


Kajfasz: Piłat uznał twoją władzę, skoro nas tutaj do ciebie przysłał.


Herod: Aha! Widzicie! Sami widzicie, że i Prokurator rzymski liczy się ze mną.
Cóż więc to za człowiek i co przeciw niemu macie?


Kajfasz: To Jezus z Nazaretu.


Herod: Jezus z Nazaretu? Coś o nim słyszałem, ale czy to nie jest zmartwychwstały Jan Chrzciciel?


Wszyscy: Nie!


Herod: Pokażcie mi Go, ja Go poznam!


Nahum: Wprowadźcie Go teraz!

Żołnierze wprowadzają Jezusa


Johanan: Tego pojmaliśmy jako gwałciciela prawa, buntownika i bluźniercę!


Herod: Co ja o Nim słyszałem? Coś mówiono, że czyni cuda. Tak, że czyni cuda! Dobrze się składa żeście Go tu przyprowadzili. Od dawna chciałem poznać tego cudotwórcę!
(podchodzi do Jezusa)
Hej! Uczyń no jakiś cud teraz! Niech się przekonam, co mówią ludzie o Tobie. A kto wie, może będę wyrozumialszy jako sędzia!


Natan: Ależ królu!


Herod: Cicho!


Johanan: To jest zwodziciel!


Herod: Cicho! Słyszałem, że zgadujesz myśli. Powiedz mi, co ja teraz myślę? Ogromnie interesuje mnie ta tajemna wiedza. Hej, a może wyjaśnisz mi sen jaki miałem dziś w nocy. Bardzo ciekawy sen!


Nahum: Królu, On przez księcia czartowskiego to czyni.


Herod: Dla mnie to wszystko jedno!Ale co widzę? Sny to nie Twój fach!Ale wiesz co, słyszałem kiedyś, że Mojżesz zamienił laskę w węża. O, berło, zmień je, nie słyszysz? Zmień je! Ja, Twój król Ci każę! Jak gdyby był z drzewa. Powiedz, nie chcesz czy nie potrafisz?
(zwraca się do Rady) Obwołano Go cudotwórcą ? Tak? Cudotwórcą? A On nic nie umie!
(wraca do Jezusa) Widzisz zwodzicielu, mogłeś oszukać głupi motłoch ale mądrego króla nie oszukasz!

Po chwili
Herod: A może powiedz nam jakąś mowę. Głosiłeś nauki, powiedz nam też, chętnie Cię posłuchamy. Mów, czego nie odpowiadasz? Niczego nie mogę od Niego wskórać. Przecież On jest pomylony!


Kajfasz: Ależ królu, On tylko takiego udaje, żeby uniknąć twojego wyroku.


Johanan: Królu, czy nie mówiono ci, że On cię nazwał lisem?


Kajfasz: On w Galilei chciał się obwołać królem!

Herod: Królem!? Może takim jak ja?

Nahum: Lepszym!

Herod: Cóż wy sobie upatrzyliście w tym człowieku? Nie widzicie, że to jest wariat?


Kajfasz: Ależ królu, chcę ci powiedzieć, że ten człowiek jest bardzo niebezpieczny

zarówno dla ciebie jak i dla nas!


Herod: Nie, mnie nie oszukacie, ja znam się na ludziach. To niedoszły król, tak? Wyśmienicie! (zdejmuje koronę i daje Jezusowi, klęka i drwi)
Królu, kłaniam się Tobie, klękam i winszuję Ci twojego królestwa wśród głupców!
Oj, zabawiłem się tym człowiekiem, ale mam dość tego. Weźcie Go i zaprowadźcie do Piłata, niech on Go osądzi. I kłaniajcie się mu ode mnie!


Kajfasz: On nas zlekceważył!

Johanan: Przyjął jak pospolitą zgraję, ośmieszył!


Nahum: Nie pozostaje nam nic innego, jak wracać z powrotem do Piłata!


Kajfasz: I zmusić go do skazania Nazarejczyka!


Wszyscy: Chodźmy!!!

Orszak z Jezusem wraca do Piłata


Piłat: Postawiliście przede mną tego człowieka jako burzyciela ludu, ale ja badając go, nie znalazłem w Nim żadnej winy. Podobnie też, jak Herod, do którego Go odesłałem. On nie zasługuje na śmierć! Ubiczujcie Go a potem Go wypuszczę! (wyprowadzają Jezusa)


Wszyscy: On musi umrzeć!!!


Relacja z biczowania
Ponieważ nie możecie ujrzeć tego, co się teraz dzieje na placu Pretoriom, pozwólcie, że wam usłużę, i podzielę się tym, na co patrzą moje oczy. Podchodzą oprawcy, zdzierają z Jezusa szaty, narzucili zasłonę na jego twarz. Przywiązują ręce do pierścienia wbitego w słup, przywiązują nogi. Postać Jezusa jest wpół schylona, palce wyprężone. Piłat dał znak. Spadły pierwsze bicze. Drgnęło gwałtownie ciało. Piłat odwrócił się. Nie może patrzeć. Skrył się we wnętrzu swojego domu. Bicze spadają coraz szybciej. Ileż siwych pręg na wyprężonych plecach. Już bryzgają krople krwi. Coraz jej więcej. Płynie strumyczkami w dół po sinym ciele. Jezus się chwieje. Zdaje się, że upadnie, ale nie! Kolumna Go podtrzymuje, a bicze sieką coraz zacieklej. Już nie widać siwych pręg, ale krwawe rany, które poczynają się zlewać w wielką czerwoną plamę. To straszne. Trudno dłużej na to patrzeć. To przechodzi ludzkie siły. Trzeba by mieć głaz w piersiach zamiast serca, by bez łez patrzeć na ofiarę ludzkiego okrucieństwa i ludzkich grzechów, jak ten tłum żołnierzy i gapiów ulicznych, którzy pasą swe oczy widokiem krwi i poniżenia naszego Zbawcy. No, wreszcie mają dosyć i oprawcy. Może ich serca zdjęła litość. Odplątują sznury z rąk . Jezus osunął się bezwładnie w czerwoną kałużę własnej krwi. Chyba nie ma miejsca na jego ciele, które by nie bolało. Czołga się po zbryzganych krwią płytach do swych szat, by się okryć. Żołnierze ze śmiechem pokazują Go sobie palcami. Jeszcze nie dają mu spokoju. Znów Go gdzieś wloką. Jakiś żołnierz narzuca stary szynel na barki Jezusa, a inny podnosi kolczastą gałąź . Na cóż mu ta gałąź? Splata z niej wieniec. Jezusa sadzają na kawałku skały. muszą Go podtrzymywać bo osuwa się bezwładnie. Kolczasty wieniec gotowy. Wtłaczają go na głowę, aż trzeszczą ciernie. Znaleźli berło dla wydrwionego króla - kawałek trzciny. Szydzą zeń jak z niewolnika odzianego dla igraszki w szkarłat cesarski. Ich okrzyki aż tu dolatują, czy słyszycie? Klękają przed nim. Witaj Królu żydowski! Bądź pozdrowiony Królu żydowski! - krzyczą. Wyrwali mu trzcinę z rąk i biją nią po głowie, plują w twarz, policzkują.
I Bóg Wszechmocny znosi to w milczeniu, ale co się stało? Wszyscy żołnierze odskoczyli od swej ofiary. To Piłat wyszedł z bramy swego pałacu. Surowo patrzy na żołnierzy. Chce coś mówić. Nie! Patrzy tylko długo na Jezusa. Wskazuje ręką, by wyprowadzono go na balkon. Może w jego sercu zwyciężyły sprawiedliwość i miłosierdzie?


Piłat: Słuchajcie! Jest taki zwyczaj, że na każde święto wypuszczam wam jednego więźnia, według waszego wyboru. Mam jednego, bardzo niebezpiecznego zbrodniarza imieniem Barabasz. Został on wtrącony do więzienia za bunt i morderstwo. Był on postrachem wszystkich i każdy się cieszył, gdy go uwięziono. Daję wam do wyboru między Jezusem a Barabaszem.


Nahum: Barabasz popełnił jedno morderstwo a Jezus popełnił ich setki, gdyż setki odwiódł od prawdziwego Boga i tak zabił ich duchowo! Żydzi, czy jeszcze nie wiecie, kogo wybrać?


Lud: Barabasza, Barabasza. Wypuść Barabasza!


Piłat: Cóż więc mam uczynić z Jezusem, którego zowią Chrystusem?


Johanan: Niech będzie ukrzyżowany!


Piłat: Cóż złego On wam uczynił?


Lud: Ukrzyżuj go ! Ukrzyżuj Go!


Piłat: Zabierzcie Barabasza i przyprowadźcie Jezusa!


wprowadzają biczowanego i ukoronowanego cierniem Jezusa


Piłat: Patrzcie! Oto człowiek! (żołnierz uderza Jezusa w twarz)


Lud: Ukrzyżuj Go! Ukrzyżuj! Precz z Nim!


Kajfasz: My mamy Zakon, a według Zakonu On musi umrzeć!


Piłat: (podchodzi do Jezusa) Skąd jesteś? Nie chcesz ze mną mówić? Wiesz co Ci grozi? Grozi Ci śmierć! Czy widziałeś kiedyś człowieka ukrzyżowanego? To jest straszna śmierć! Posłuchaj! Chyba wiesz, że mam władzę wypuścić Cię na wolność, ale mam również władzę Cię ukrzyżować.


Jezus: Nie miałbyś żadnej władzy nade Mną gdyby ci ona nie była dana z góry.


Piłat: Z góry? Kogo masz na myśli? Cesarza?


Jezus: Większy grzech ma ten, który Mnie wydał w twoje ręce.


Piłat: Kajfasz? Nic więcej nie masz mi do powiedzenia? Żadnej winy w Nim nie znajduję.


Kajfasz: Jeżeli Go wypuścisz, nie jesteś przyjacielem Cesarza. Każdy bowiem, kto się czyni królem, sprzeciwia się Cesarzowi.


Piłat: Czy króla waszego mam ukrzyżować?


Kajfasz: Nie mamy króla, tylko Cesarza!

Piłat: Nie jestem winien krwi tego Sprawiedliwego! To wasza sprawa.

Nahum: Krew Jego na nas i na nasze dzieci!


Piłat: (do Jezusa) Pójdziesz na krzyż!


Johanan: I o to chodziło! Ha, ha, ha.

Piłat odczytuje treść dekretu
Mieszkańcy Jerozolimy, słuchajcie! Jezus Galilejczyk, syn Józefa i Maryi z pokolenia Judy, w Betlejem, 33 lata temu urodzony, dziś w nocy został pojmały przed sąd Arcykapłana i do Synagogi postawiony. Od przełożonych kapłańskich, od starszych ludu, od biegłych w Piśmie, od faryzeuszów całego pospólstwa żydowskiego godnym śmierci uznany. Dowody, dla których Synagoga godnym śmierci Go uznała są następujące:
• Że miał być nieposłuszny Prawu Zakonnemu i święta zakazane łamać
• Że miał sobie tytuł królewski przywłaszczać
• Ż miał zakazywać składania danin Cesarzowi rzymskiemu
• Że miał lud pospolity burzyć i nauką swoją zwodzić
• Że Synem Boga Żywego się zowie a mocą Belzebuba, księcia czartowskiego cuda wielkie czynił
• Że miał z jawnogrzesznikami obcować a z cudzołożnicami przestawać
• Wiele też niepokoju i tu , i w Jerozolimie, i w całej żydowskiej krainie miało być przez Niego uczynione.
Ja, Piłat Poncki, Prokurator Judei, badając Go, żadnej nie znalazłem w Nim winy, za którą miał by być śmiercią ukarany, mimo to, ten sąd arcykapłański potwierdzam, wyrok śmierci podpisuję i ogłaszam.
A na mocy mej władzy rozkazuję:
Jezus Nazareński niech będzie za miasto na Golgotę dziś wyprowadzony i ukrzyżowany, tępymi gwoźdźmi niech przybiją ciało Jego do krzyżowego drzewa, aby na Święto Paschy cała pospolita rzesza była uspokojona.
Działo się to w Jerozolimie roku783 od założenia Rzymu.
Podpisano w Pretorium Jerozolimskim
Piłat Poncki - Prokurator Cesarstwa Rzymskiego

Drga krzyżowa

Monolog Judasza
Ach! Co ja uczyniłem?! Sprzedałem i zdradziłem najlepszego z ludzi! Nie ma, nie było i nie będzie większej zbrodni nad tę, którą ja popełniłem! O ja nieszczęśliwy!Cóż ja pocznę!
Grzech mój jest wielki! On chciał mnie zbawić, ostrzegał mnie kilkakrotnie … Judaszu, Judaszu, co ty uczyniłeś Judaszu! Kto mnie wybawi od tych wyrzutów sumienia? Jestem zgubiony! Wszyscy mnie nienawidzą! Dla mnie żadnego wyjścia już nie ma! Te srebrniki zgotowały mi piekło! Przeklęte srebrniki! Dłużej na ziemi żyć już nie mogę…

Anioł: Judaszu, módl się. Jezus ci przebaczy, jak przebaczył wielu. Przecież przyszedł na świat szukać tego, co zginęło. Judaszu, wróć do Jezusa.

Judasz - (broni się) Nigdy! Ja sprzedałem Go na krzyż! Słyszysz?

Ja potępieniec!

Anioł - On ci przebaczy.

Judasz - (rozpaczliwie) Dla mnie nie ma przebaczenia.

Szatan - Masz powróz! Masz! Kończ zdrajco!

Szatan podaje Judaszowi powróz zakończony pętlą)

Ukrzyżowanie

Nahum: Patrzcie, oto król żydowski na swym tronie!


Jezus: Ojcze…odpuść im….bo…nie wiedzą…co…czynią


Johanan: Innych ocalałeś a siebie samego ocalić nie możesz?


Natan: Ocal się, jeśli jesteś Mesjaszem!


Nahum: Zstąp z krzyża abyśmy widzieli i uwierzyli!

Johanan: Zaufałeś Bogu, niechaj teraz Bóg Cię uwolni, jeśli Cię miłuje!

Natan: Przecież mówiłeś, że jesteś Synem Bożym!


Jezus: Niewiasto…oto syn Twój…to Matka twoja…

Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił….


Nahum: Wzywa proroka Pańskiego.


Johanan: Wzywa Jego pomocy.


Natan: Zobaczymy, czy Mu pomoże!

Jezus: Wykonało się …Ojcze w ręce Twoje polecam ducha mego…

Błyskawice grzmoty; faryzeusze uciekają spod krzyża

Po chwili Jezus wychodzi w białej szacie

Jezus: (wznosząc ręce) Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam, nie tak jak daje świat. Ja wam daję. Niech się nie trwoży wasze serce, ani się nie lęka. To wszystko wam powiedziałem, abyście pokój mieli we Mnie. Odwagi, Jam zwyciężył śmierć!


19



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
OTO JA JESTEM Z WAMI-Misterium Męki Pańskiej, konspekty, scenariusze
JASEŁKA-Misterium w trzech aktach, konspekty, scenariusze
MISTERIUM dla młodzieży na BOŻE NARODZENIE, konspekty, scenariusze
misterium2006, konspekty, scenariusze
MISTERIUM MĘKI PAŃSKIEJ, konspekty, scenariusze
Scenariusz Misterium paschalnego na Wielki Tydzień, konspekty, scenariusze
OTO JA JESTEM Z WAMI-Misterium Męki Pańskiej, konspekty, scenariusze
zabawa karn., konspekty, scenariusze
CZYSTOSC TO ZDROWIE, Konspekty,scenariusze inscenizacje CZ 1
ZABAWA MATEMATYCZNA -DODAWANIE I ODEJMOWANIE LICZB .DWUCYFROWYCH KOLOROWANIE, MATERIAŁY DO ZAJĘĆ, KO
Test 3 kl. ponadgimnazjalna, konspekty scenariusze, testy
Z OPŁATKIEM W RĘKU-Scenariusz, konspekty, scenariusze
PRZYJACIEL Z RAJU, konspekty, scenariusze
SCENARIUSZE ZAJĘĆ ZE SZTUKI(1), konspekty scenariusze
Scenariusz obchodów Międzynarodowego dnia walki z AIDS, Konspekty i scenariusze
moje otoczenie i ja prIII, konspekty, scenariusze zajęć edukacyjnyc WWRD
spacer z panią jesienią, Dokumenty do szkoły, przedszkola; inne, konspekty i scenariusze

więcej podobnych podstron