Eskapizm teologii i filozofii katolickiej w kwestii ewolucji, # EWOLUCJA ŚWIATA I CZŁOWIEKA #


http://www.nauka-a-religia.uz.zgora.pl/przedruki/pliki/download.php?file=142

Przedruk z: Na Początku... lipiec-sierpień 2005, nr 7-8 (196-197), s. 261-284.

s. 261

Kazimierz Jodkowski *

Eskapizm teologii i filozofii katolickiej

w sprawie nauka a religia

Artykuł ks. dra Jacka Tomczyka powiela niemal wszystkie niemądre rzeczy, jakie od kilkudziesięciu lat w sprawie „nauka a religia” wypowiadają prominentni przedstawiciele teologii i filozofii katolickiej (w Polsce Michał Heller, Józef Życiński, Szczepan W. Ślaga, Kazimierz Kloskowski i inni).

Ks. dr Tomczyk uważa, że historia sporu nauka-religia ujawnia powolne oddzielanie się płaszczyzny teologiczno-filozoficznej od przyrodniczej. Podaje przy tym szereg zdarzeń, dotyczących tego sporu, oraz danych bibliograficznych. Ich analiza pokazuje jednak, że ma na myśli jedynie teologię i filozofię katolicką, tak jakby poza jego „podwórkiem” świat nie istniał. Gdyby uwzględnił protestantyzm, zwłaszcza ewangelikalny, wniosek byłby przeciwny: następuje coraz większe zapętlenie obu wspomnianych płaszczyzn, coraz większe i bogatsze dyskusje między przyrodnikami a filozofami i teologami. [1] Jak dalej pokażę, rozwój tej problematyki na terenie protestan-

__________

* Prof. dr hab. Kazimierz Jodkowski, Zakład Logiki i Metodologii Nauk, Instytut Filozofii Uniwersytetu Zielonogórskiego, Al. Wojska Polskiego 71A, 65-762 Zielona Góra; K.Jodkowski@ifil.uz.zgora.pl

[1] Oto tylko kilka pozycji dokumentujących pominięty przez Autora fragment sporu: Ronald L. Numbers, The Creationists. The Evolution of Scientific Creationism, University of California Press, Berkeley and Los Angeles, California 1993; Ronald Numbers, Darwinism Comes to America, Harvard University Press, Cambridge, Massa­chusetts, and London, England 1998; Alister E. McGrath, Science &

s. 262

tyzmu jest zgodny z rozwojem współczesnej filozofii nauki, podczas gdy to, o czym mówią myśliciele katoliccy, rozmija się zupełnie ze zdobyczami XX-wiecznej refleksji nad nauką.

Autor pisze z jednej strony o „fakcie” rozdzielności obu płaszczyzn, z drugiej jednak - o rzeczywistych sporach i dyskusjach oraz o podejmowanych decyzjach, by obie płaszczyzny rozdzielić. Konflikt nauka-religia charakteryzuje jako „rzekomy”, by dwa zdania później już traktować go jako rzeczywisty. [2] Przy bliższym przyjrzeniu się wspomniany fakt rozdzielności płaszczyzn okazuje się jednak tylko rezultatem podjętych decyzji. Terminologia, jakiej używa ks. dr Tomczyk (fakt, a nie decyzja), uniemożliwia mu postawienie następnych pytań. Jeśli bowiem naprawdę rozdzielenie płaszczyzn filozoficzno-teologicznej i przyrodniczej nie jest faktem, a jedynie wynikiem podjętych decyzji, to można pytać, czy decyzje te były słuszne? Czy były trafne? Czy były korzystne tak dla filozofii i teologii, jak i dla nauk przyrodniczych?

Istniejący konflikt między nauką i religią można usuwać (jeśli ktoś uważa, że należy go usuwać, bo wcale to nie jest oczywiste) na dwa sposoby: albo reinterpretować religię, uzgadniając ją z nauką, albo reinterpretować naukę, uzgadniając ją z religią. Autor, śladem wspomnianych na wstępie filozofów i teologów, opowiada się za tym pierwszym rozwiązaniem, [3] wma-

__________

Religion. An Introduction, Blackwell Publishing 1999; Michael Ruse, The Evolution Wars. A Guide to the Debates, Rutgers University Press, New Brunswick, New Jersey, and London 2002; Michael Ruse,The Evolution-Creation Struggle, Harvard University Press, Cambridge, Massachusetts - London, England 2005.

[2] „Problem [...] dotyczy rzekomego konfliktu [...]. Konflikt pomiędzy naukami teologiczno-filozoficznymi a przyrodniczymi zarysował się w drugiej połowie XIX stulecia.”

[3] Charakterystyczna wypowiedź: „Papież odrzucił [...] możliwość dosłownego rozumienia biblijnego opisu stworzenia człowieka, a równocześnie zalecił, by poprawnie zinterpretować tę historię. Teolodzy podjęli więc ponowna próbę zinterpretowania biblijnego opisu stworzenia pierwszych rodziców.”

s. 263

wiając sobie i czytelnikom, że chodzi tylko o uświadomienie rozłączności rozważań filozoficzno-teologicznych i przyrodniczych. W istocie jednak chodzi o stałe dopasowywanie treści teologii do treści nauki, do podporządkowania sfery religii sferze nauki, co wyraźnie wypowiedział znany katolicki filozof amerykański:

Ilekroć zaistnieje konflikt pomiędzy dosłowną interpretacją jakiegoś tekstu biblijnego a prawdą dotyczącą przyrody, udowodnioną przy pomocy wiarygodnych argumentów, chrześcijanin powinien poddać tekst biblijny reinterpretacji metaforycznej. [4]

Osobną sprawą jest to, czy zalecenie takie jest wykonalne. Co nauka „przy pomocy wiarygodnych argumentów” mówi na temat dosłownego rozumienia słów Jezusa „to jest ciało moje”, „to jest krew moja” i dlaczego katolicy jeszcze tych słów metaforycznie nie zinterpretowali? Co nauka również przy pomocy wiarygodnych argumentów mówi na temat możliwości narodzenia się dziecka płci męskiej z dziewicy? Co nauka mówi na temat możliwości zmartwychwstania człowieka? Przykłady takie można mnożyć, co wskazuje tylko, że katoliccy teologowie i filozofowie są zarazem niekonsekwentni, jak też, że wspomnianą radę metaforycznej reinterpretacji (rozdzielania płaszczyzn) stosują wybiórczo, tylko do fragmentu swojej teologii - biblijnego opisu stworzenia. Ale sprawę tę pomijam, bo postulat rozdzielania płaszczyzn charakteryzuje znacznie większa wada niż tylko brak (zabójczej skądinąd)

__________

[4] Ernan McMullin, Ewolucja i stworzenie, Ośrodek Badań Inerdyscyplinarnych przy Wydziale Filozofii Papieskiej Akademii Teologicznej, Kraków 1990, s. 2. Por. też Michał Heller, „Z dziejów stosunków między kreacjonizmem i ewolucjonizmem”, w: Michał Heller, Józef Życiński, Dylematy ewolucji, Polskie Towarzystwo Teologiczne, Kraków 1990, s. 140-141 [137-147]; Michał Heller, Nowa fizyka i nowa teologia, Biblos, Tarnów 1992; Leszek M. Sokołowski, „Kościół a nauka”, Znak maj 1993, nr 456, s. 119-123; Jacek Rodzeń, „Doktryna «kreacjonizmu naukowego»”, Przegląd Powszechny 1997, nr 3 (907), s. 339 [329-340].

s. 264

konsekwencji. Jest on mianowicie w świetle tego, do czego dochodziła filozofia nauki XX wieku, całkowitym anachronizmem. Rozwój katolickiej refleksji teologiczno-filozoficznej w sprawie nauka-religia toczy się w dokładnie przeciwnym kierunku, niezgodnie z nowoczesnym ujęciem wspomnianej relacji.

I

XX-wieczna filozofia nauki o relacji nauka-metafizyka

W XX-wiecznej filozofii nauki obserwuje się ciekawą ewolucję poglądów na temat powiązań metafizyki (filozofii, teologii itp.) z naukami empirycznymi, w tym głównie z przyrodniczymi. Jeśli pominiemy francuski konwencjonalizm z przełomu wieku XIX i XX, to można powiedzieć, że XXwieczna historia filozofii nauki rozpoczęła się od skrajnego i zdecydowanego stanowiska zajętego przez logicznych pozytywistów. Do metafizyki odnosili się oni niezwykle negatywnie. To oni narzucili współczesnemu językowi pogardliwy sens słowa „metafizyka”. Czołowy teoretyk neopozytywizmu, Rudolf Carnap, cytował nawet z aprobatą słowa Hume'a, że książki traktujące o metafizyce należy wrzucić w ogień:

Pogląd, iż zdania metafizyczne są pozbawione sensu, gdyż nie odnoszą się do żadnych faktów, wypowiedział już Hume. W ostatnim rozdziale swych Badań dotyczących rozumu ludzkiego pisał on, co następuje: „Wydaje mi się, że jedynymi przedmiotami nauk abstrakcyjnych, czyli demonstratywnych, są wielkość i liczba [...] Wszystkie inne badania ludzkie dotyczą wyłącznie faktów i istnienia; te zaś oczywiście nie mogą być przedmiotem dowodzenia demonstratywnego [...] Jeśli, tom, traktujący np. o teologii albo szkolnej metafizyce, zapytujemy się: Czy zawiera jakieś rozumowanie oparte na doświadczeniu, a dotyczące faktów i istnienia? Nie. A więc w ogień z nim, albowiem nie może zawierać nic prócz sofisterii i złudzeń”. Podzielamy ten pogląd Hume'a, głoszący - w przekładzie na naszą terminologię - że tylko zdania matematyki i nauk empirycznych są sensowne, podczas gdy wszelkie inne zdania są pozbawio-

s. 265

ne sensu. [5]

Zdania metafizyki były, zdaniem neopozytywistów, bezsensowne i wiele wysiłku wkładali oni w sformułowanie kryterium, dzięki któremu będzie można poznać i odróżnić zdania sensowne od bez­sen­sow­nych.

Bezsens, o którym mówili logiczni pozytywiści, nie był bezsensem totalnym. Metafizyka miała być pozbawiona tzw. sensu poznawczego, to znaczy wbrew swym ambicjom i aspiracjom miała niczego nie mówić o tym, co istnieje i o cechach tego, co istnieje. Sens poznawczy przysługiwał jedynie nauce. Neopozytywiści dążyli więc do separacji nauki i metafizyki oraz do likwidowania metafizyki. Naukę należało oczyszczać z metafizyki. Nie znaczyło to jednak, że w opinii neopozytywistów metafizyka o niczym nie mówiła. Nie mówiła, wbrew swym aspiracjom, o świecie, ale można było z niej wywieść informacje o cechach osobowościowych autorów dzieł metafizycznych - o ich trwałych dyspozycjach emocjonalno-wolitywnych. Z metafizyką było więc podobnie jak ze śmiechem czy płaczem, które nie mówią o świecie, ale informują o - tym razem chwilowych - nastrojach emocjonalnych.

Możemy teraz bliżej wyjaśnić znaczenie naszej antymetafizycznej tezy. Teza ta stwierdza, że zdania metafizyczne - tak jak wiersze liryczne - pełnią jedynie funkcję ekspresywną, nie pełnią natomiast funkcji asertywnej. Zdania metafizyczne nie są prawdziwe ani fałszywe, ponieważ niczego nie stwierdzają, nie zawierają wiedzy ani błędu, leżą poza dziedziną poznania, teorii, poza dyskusją o prawdzie i fałszu. Mają natomiast - tak jak śmiech, liryka, muzyka - wartość ekspresywną. Wyrażają nie tyle chwilowe uczucia, ile trwałe dyspozycje emocjonalne i wolicjonalne. Tak np. metafizyczny monizm może wyrażać stan emocjonalny kogoś, kto życie traktuje jako wieczną walkę; etyczny rygoryzm może wyrażać silne poczucie obowiązku lub pragnienie despotycznej władzy. Realizm jest często symptomem typu osobowości zwanego przez psychologów ekstrawertycznym, który cechuje łat-

__________

[5] Rudolf Carnap, Filozofia jako analiza języka nauki, PWN, Warszawa 1969, s. 23-24.

s. 266

wość nawiązywania kontaktu z otoczeniem; idealizm bywa symptomem typu przeciwnego, zwanego introwertycznym, który cechuje tendencja do odwracania się od nieprzyjaznego świata zewnętrznego i upodobanie do życia w kręgu własnych myśli i fantazmatów. [6]

Wbrew rozpowszechnionym przekonaniom neopozytywiści pozostawiali jednak pewną rolę dla filozofii, tyle że drugo- czy nawet trzeciorzędną. Rola ta została wyrażona w tytule wydanej w języku polskim cytowanej wyżej książki Carnapa. Co prawda, książki takiej Carnap nigdy nie napisał; wspomniane polskie wydanie jest zbiorem trzech większych traktatów tego filozofa; polski tytuł całości pochodzi od tłumacza - ale trzeba powiedzieć, że wybór tłumacza był trafny. Filozofia dla neopozytywistów mogła być tylko analizą języka nauki. Jedyne, co pożytecznie i sensownie mógł robić filozof, to analizować pojęcia, jakich używają uczeni. Wartościowe twierdzenia o świecie mogła wygłaszać tylko nauka.

Popper - pierwszy krok ku rehabilitacji metafizyki

Zasługa dokonania pierwszego kroku od tego skrajnego stanowiska należy do Poppera. Popper podzielał pogląd neopozytywistów, że metafizyka nie jest częścią nauki, że znajduje się poza nią. Ale odrzucił fundamentalne przekonanie neopozytywistów, że metafizyka jest bezsensowna, że niczego o świecie nie mówi. Zdaniem Poppera mówi, czy raczej: pewien jej rodzaj może mówić. Ale metafizyka mówi o świecie w inny sposób, niż to robią nauki. Metafizyka wypowiada o świecie takie twierdzenia, które - najczęściej z racji swej ogólności i mętności - nie są empirycznie testowalne. Bywało jednak tak, uważał Popper, że uczeni inspirowali się tymi ogólnymi i mało dokładnymi ideami metafizycznymi, nadając im taką postać, doprecyzowując je w takim stopniu, że stawały się one już testowalne. A więc metafizyka, zdaniem Poppera, mogła być nie tylko sensowna, ale i przydatna w nauce.

__________

[6] Carnap, Filozofia jako analiza..., s. 20-21.

s. 267

Mogła pełnić i wielokrotnie pełniła w nauce funkcję heurystyczną. Idee metafizyczne były rezerwuarem pomysłów, z których uczeni mogli następnie tworzyć testowalne empirycznie idee naukowe: „nauka zaczyna się od teorii, od przesądów, zabobonów i mitów”. [7]

Jakiego typu idee metafizyczne mogły pełnić taką funkcję heurystyczną w nauce? Oczywiście, takie, które dotyczyły świata przyrody. Sam Popper wymieniał idee atomizmu, rozważania dotyczące sił, [8] matematyczność przyrody, np. jej geometryzację. [9] Badania historyków nauki, także działających przed Popperem, znacznie tę listę wydłużają. Ideę Poppera zwięźle wyraża tytuł jednego z artykułów Josepha Agassiego „Natura problemów naukowych i ich korzenie w metafizyce”. [10]

Mehlberg - metafizyka jako zewnętrzna baza nauki

Kolejny krok wiodący ku rehabilitacji metafizyki został dokonany

__________

[7] Karl R. Popper, Mit schematu pojęciowego. W obronie nauki i racjonalności, Książka i Wiedza, Warszawa 1997, s. 109.

[8] „[...] idee czysto metafizyczne - a zatem idee filozoficzne - mają dla kosmologii znaczenie najdonioślejsze. Idee metafizyczne wiodły od Talesa do Einsteina, od starożytnego atomizmu do rozważań Kartezjusza nad materią, od rozważań Gilberta, Newtona, Leibniza i Boscovica dotyczących sił do rozważań Faradaya i Einsteina dotyczących pól sił” (Karl R. Popper, Logika odkrycia naukowego, PWN, Warszawa 1977, s. 24).

[9] Por. Karl R. Popper, „Natura problemów filozoficznych i ich korzenie w nauce”, w: tenże, Droga do wiedzy. Domysły i refutacje, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1999, s. 117-169.

[10] Joseph Agassi, „The Nature of Scientific Problems and Their Roots in Metaphysics”, w: Mario Bunge (ed.), The Critical Approach to Science and Philosophy, The Free Press of Glencoe, London 1964, s. 189-211 (przedr. w: Joseph Agassi, Science in Flux, Boston Studies in the Philosophy of Science vol. 28, Synthese Library vol. 80, D. Reidel Publishing Company, Dordrecht-Holland/BostonUSA 1975, s. 208-239).

s. 268

przez Henryka Mehlberga w pierwszych latach po II wojnie światowej. [11] Mehlberg uprawiał filozofię nauki w neopozytywistycznym stylu. Dla neopozytywistów ideałem teorii naukowej była taka teoria, która została zaksjomatyzowana. Teoria w tej postaci dzieli się na dwa podzbiory zdań: aksjomatów i pozostałych twierdzeń. Mehlber czyli baza aksjomatyczna teorii, jak ją nazywał, składa się z dwóch rodzajów aksjomatów. Jedne są empirycznie sprawdzalne, co jest w pełni zgodne z podstawowymi dążeniami neopozytywistów, ale są też takie, które są niesprawdzalne (dotyczą na przykład obiektów idealnych, jak ciała doskonale czarne czy doskonale sprężyste). Twierdzenia te, jako niesprawdzalne empirycznie, z definicji mają charakter metafizyczny. Mehlberg zauważył więc, że metafizyka odgrywa rolę nie tylko na etapie wstępnym, na etapie inspiracji, jak chciał Popper, ale że bez niej teoria naukowa nie może funkcjonować, gdy już zostanie sformułowana - stanowi bowiem część bazy aksjomatycznej. Tę niesprawdzalną część Mehl Mehlberg nie miał jeszcze odwagi przyznać, że ta część bazy aksjomatycznej jest elementem samej nauki - stąd taka dziwna nazwa, „baza zewnętrzna”. Ale jasne już było, że podział aksjomatów na wewnętrzne i zewnętrzne względem nauki jest posunięciem arbitralnym, skoro i jedne, i drugie są w nauce niezbędne. Pozostało już tylko czekać, aż jakiś odważniejszy filozof nauki uzna istnienie metafizyki w samej nauce.

Kuhn i Lakatos - metafizyka niezbędnym składnikiem nauki

Posunięcie to jest dziełem Kuhna. Kuhn nie miał obaw, by umieścić elementy o charakterze metafizycznym wewnątrz nauki. Był historykiem nauki i wielokrotnie widział, jak wielką rolę metafizyka odgrywa zarówno na etapie powstawania nowych teorii, jak i w trakcie ich funkcjonowania. Szer-

__________

[11] Henryk Mehlberg, „O niesprawdzalnych założeniach nauki”, Przegląd Filozoficzny 1948, t. 44, z. 4 (przedr. w: Tadeusz Pawłowski (red.), Logiczna teoria nauki, PWN, Warszawa 1966, s. 341-361).

s. 269

sze pojęcie paradygmatu, tzw. macierz dyscypliny naukowej (niektórzy disciplinary matrix tłumaczą jako „matryca dyscyplinarna”), składa się z czterech elementów i dwa z nich mają filozoficzny charakter: wartości naukowe i modele. Te ostatnie, zwłaszcza ich podklasę - modele ontologiczne, śmiało można nazwać filozofią przyrody. Mówią one uczonemu, z jakich składników składa się badany przezeń świat i jak on funkcjonuje. [12]

Za Kuhnem, także i Lakatos uznał istnienie wewnątrz nauki elementów metafizycznych. Jądrem naukowego programu badawczego w ujęciu Lakatosa jest tzw. twardy rdzeń, czyli zespół twierdzeń, których uczony nie porzuci nawet w obliczu przeciwnych faktów. Fakty te, zwane za Kuhnem anomaliami, uczony - wg Lakatosa -albo stara się dopasować do twardego rdzenia zmieniając odpowiednie hipotezy, jakie towarzyszą twardemu rdzeniowi, albo - jeśli nie ma już innego wyjścia - odkładając je na bok w nadziei, że przyszły rozwój nauki i technik eksperymentalnych pozwoli anomalie te zneutralizować. Twardy rdzeń jest więc empirycznie nieobalalny, co jest definicyjną cechą metafizyki w ujęciu logicznego pozytywizmu. Taka naukowa metafizyka mówi między innymi o strukturze i funkcjonowaniu świata. [13]

Filozofia to zbiór problemów niezależnie od metod ich rozwiązywania

Rozwój XX-wiecznej filozofii nauki można do pewnego stopnia postrzegać jako stopniową rehabilitację metafizyki - od kwestionowania jakiejkolwiek merytorycznej jej wartości dla nauki do uznania, że stanowi ona

__________

[12] Omówienie koncepcji Kuhna por. w: Kazimierz Jodkowski, Wspólnoty uczonych, paradygmaty i rewolucje naukowe, Realizm. Racjonalność. Relatywizm t. 22, Wyd. UMCS, Lublin 1990. Tam też znaleźć można obszerną bibliografię publikacji samego Kuhna, jak i komentatorów.

[13] Por. na przykład Imre Lakatos, „Falsyfikacja a metodologia naukowych programów badawczych”, w: tenże, Pisma z filozofii nauk empirycznych, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1995, s. 3-169.

s. 270

najbardziej istotny jej składnik. Tym samym zakwestionowane zostało założenie neopozytywistów, przyjmowane do dzisiaj przez wielu ich przeciwników, że jeśli coś jest filozofią, to nie jest nauką, i odwrotnie. Uznając to założenie, dla filozofii szuka się jakiegoś miejsca, celu, zadania, których nie można przypisać naukom przyrodniczym. Zarysowany wyżej trend rozwojowy XX-wiecznej filozofii nauki pokazuje, ze jest to założenie błędne. Filozofia to zbiór problemów, które tradycyjnie uchodzą za filozoficzne, niezależnie od metod ich rozwiązywania. Do zbioru tego należą tradycyjnie między innymi następujące zagadnienia:

· problem nieskończoności czasowej Wszechświata (czy Wszechświat miał początek?)

· pochodzenie życia i różnych jego form, w tym człowieka; a także istota życia (czy jest ono jakościowo odmienne od tego, co nieżywe?)

· czy we Wszechświecie jako całości lub w jakichś jego fragmentach istnieje celowość?

Problemy te można rozwiązywać rozmaitymi metodami. Dawniej dostępne były bardziej metody spekulatywne, dzisiaj w coraz większym stopniu do rozwiązywania tych samych problemów stosuje się metody naukowe. Dopóki w danej problematyce nie można było stosować innych metod niż spekulatywne, mówiło się tylko o filozofii. Ale zastosowanie innej metody nie powoduje, że problem przestaje być filozoficzny. Jest nim nadal, tyle że stosowana metoda pozwala uzyskać odpowiedzi głębsze i bardziej wiarygodne. W nauce istnieją więc problemy filozoficzne, a sama nauka rozwiązuje problemy filozoficzne (oczywiście, rozwiązuje też i mnóstwo problemów niefilozoficznych). Co więcej, historia nauki pokazuje, że zarówno nauka jako całość rozpoczęła swoje istnienie od postawienia problemu filozoficznego, jak też poszczególne dyscypliny naukowe „odpączkowywały” od filozofii spekulatywnej, gdy dana problematyka filozoficzna dojrzała na tyle,

s. 271

by można było w niej stosować metody właściwe nauce. Rację bytu traci powoli nie filozofia jako taka, ale filozofia spekulatywna. (Pomijam bardzo ciekawe zagadnienie powrotu, jak się wydaje, metod spekulatywnych, nieempirycznych do samej nauki w związku z rozwojem tzw. teorii superstrun i komputerowego modelowania wielu aspektów rzeczywistości, np. artificial life). Metafizyka stanowi nadal źródło inspirujące poszukiwanie odpowiedzi na stawiane od wieków pytania. Ale nie tylko.

Rola czynników pozanaukowych w rozwoju nauki

Od kilkudziesięciu lat w filozofii nauki wskazuje się, że same fakty nie są w stanie usunąć dawny paradygmat i wprowadzić nowy. Jest tak dlatego, że nie ma czegoś takiego jak nagie, nieuteoretyzowane fakty. [14] Jest też tak dlatego, że teorie nie są wynikiem indukcyjnego uogólnienia obserwacji. [15] W nauce nowe teorie mogą wypierać dawniejsze nie samymi faktami, ani nawet nie faktami, ale dlatego, że lepie rzeczywistości czyli z szeroko rozumianych powodów filozoficznych czy teologicznych. I z tego samego względu teorii tych nie mogą wyprzeć same nowo zdobyte fakty.

Zjawisko takie od półtora wieku występuje w biologii, a od ćwierć

__________

[14] Por. Popper, Logika odkrycia naukowego..., s. 53, 69, 81, 91; Popper, Droga do wiedzy..., s. 44-45, 296, 417; Lakatos, Pisma z filozofii..., s. 16; Thomas S. Kuhn, Struktura rewolucji naukowych, Fundacja Aletheia, Warszawa 2001, s. 201, 214. Omówienie sporu o uteoretyzowanie obserwacji por. w następujących moich publikacjach: Kazimierz Jodkowski, „Spór o kryterium teoretyczności pojęć”, Studia Filozoficzne 1980, nr 3, s. 59-77; Kazimierz Jodkowski, „Problem uteoretyzowania faktów naukowych”, Zagadnienia Naukoznawstwa 1983, t. 19, z. 4, s. 419-445; Kazimierz Jodkowski, Wspólnoty uczonych..., s. 176-190.

[15] Por. Popper, Logika odkrycia..., s. 90; Popper, Droga do wiedzy..., s. 8385, 98-99, 167, 235, 316-322, 406.

s. 272

wieku - w fizyce. Przeciwnicy ewolucjonizmu (kreacjoniści, neokreacjoniści, zwolennicy tzw. teorii inteligentnego projektu) od dawna wskazują, że ewolucjonizm ma charakter ideologiczny. Starają się tym samym podważyć jego wiarygodność. Nie fakty, a rozmaite czynniki pozafaktualne, ideologiczne i filozoficzne, spowodowały - ich zdaniem - powszechną akceptację teorii ewolucji w świecie nauki. Mówią, że o przyjęciu teorii Darwina zadecydował klimat intelektualny epoki, jej materialistyczny, naturalistyczny i ateistyczny punkt widzenia oraz jej filozoficzny charakter, co prowadzi do lekceważenia niezgodnych z nią faktów. [16]

Są to poglądy głoszone przez kreacjonistów od lat. Nieodmiennie spotykają się one z kontr­argumentami, że teoria ewolucji jest potwierdzona przez olbrzymią ilość świadectwa empirycznego z rozmaitych dziedzin i dyscyplin naukowych.

Obie strony tego sporu popełniają w tej sprawie te same błędy, które jednak prowadzą ich do odmiennych wniosków. Obie strony zakładają bowiem błędnie, że tylko fakty mogą rozstrzygać o sukcesie teorii naukowych. Dlatego antyewolucjoniści wytykają ich szczupłość lub istotny brak, niesłusznie sądząc, że to wystarczy do zdyskredytowania ewolucjonizmu, a ewolucjoniści niepotrzebnie wyolbrzymiają ich ilość i znaczenie, bo myślą, że liczą się tylko fakty, a poparcie ze strony na przykład filozofii nie ma znaczenia. Ale gdy nie toczą sporu z przeciwnikami, ewolucjoniści szczerze oceniają ilość i jakość bazy empirycznej ewolucjonizmu:

Należy wszak podkreślić, że syntetyczna teoria ewolucji w odniesieniu do zdarzeń makroewolucyjnych, pomimo wspierania jej znaczącymi danymi z różnych dziedzin, pozostała w zasadzie nie udowodniona. [17]

__________

[16] Por. John Ankerberg i John Weldon, Fakty w sporze: stworzenie czy ewolucja?, Wyd. Megas, Warszawa 2003; Phillip E. Johnson, Wielka metafizyczna opowieść nauki, Polskie Towarzystwo Kreacjonistyczne, Warszawa 2003.

[17] Solomon Eldra Pearl, Linda R. Berg, Diana W. Martin, Claude A. Villee, Biologia, Multico Oficyna Wydawnicza, Warszawa 1996, s. 445.

s. 273

Nie wiem, dlaczego Darwin zdecydował się tak całkowicie pójść za Lyellem i gradualistami, ale jednego jestem pewien: akceptacja jednego lub drugiego poglądu nie miała nic wspólnego z głębszym rozumieniem danych empirycznych. Natura wypowiadała się (i wypowiada nadal) na ten temat głosem stłumionym i niewyraźnym. Dla wyboru między tymi dwiema koncepcjami tyle samo znaczenia miały preferencje kulturowe i metodologiczne, co ograniczenia nałożone przez dane empiryczne. [18]

[...] gradualizm jest w większym stopniu wytworem myśli Zachodu niż prawdziwym faktem przyrodniczym. [19]

W XX-wiecznej filozofii nauki zmniejszono znaczenie faktów empirycznych w rozstrzyganiu sporów naukowych. Kuhn, Lakatos i Feyerabend pokazali, że do odrzucenia teorii naukowej nie wystarczy jej niezgodność z faktami, jak wyobrażali sobie pozytywiści. Uczony musi ponadto dysponować alternatywną teorią. [20] Spór ewolucjonizm-kreacjonizm pokazuje, że odkrycie wspomnianych uhistorycznionych filozofów nauki było niepełne. Obok faktów i rywalizujących teorii istotnym czynnikiem jest jeszcze metafizyka (filozofia i teologia). Nawet jeśli fakty przemawiają przeciwko jakiejś teorii i istnieje alternatywna teoria, która z tymi faktami jest zgodna, to nie wystarczy to do eliminacji tej pierwszej w przypadku, gdy pasuje ona do przyjętej perspektywy filozoficzno-teologicznej (epistemicznego układu odniesienia), [21] a jej rywalka jest z tą perspektywą niezgodna. Epistemiczny układ

__________

[18] Stephen Jay Gould, „Epizodyczny charakter zmian ewolucyjnych”, w: tenże, Niewczesny pogrzeb Darwina. Wybór esejów, Biblioteka Myśli Współczesnej, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1991, s. 184 [183-200].

[19] Tamże, s. 189.

[20] Por. Stefan Amsterdamski, Między doświadczeniem a metafizyką. Z filozoficznych zagadnień rozwoju nauki, Książka i Wiedza, Warszawa 1973, s. 182-188.

[21] Pojęcie epistemicznego układu odniesienia wprowadziłem w: Kazimierz Jodkowski, Epistemiczne układy odniesienia i «warunek Jodkowskiego»” (w druku),

s. 274

odniesienia wyznacza zakres alternatywnych rozwiązań problemów, co w sporze ewolucjonizm-kreacjonizm przekłada się na twierdzenie, że ideologia naturalizmu, która zdominowała myśl ewolucjonistyczną (i całą współczesną naukę), wyklucza odwoływanie się do rozumnego czynnika w wyjaśnianiu zjawisk biologicznych. Filozofia jest w stanie zneutralizować nawet presję faktów empirycznych lub ich braku.

Relacja nauka-metafizyka - podsumowanie

Ks. dr Tomczyk, idąc śladem wymienionych na początku prominentnych współczesnych katolickich filozofów i teologów, opowiada się za rozdzieleniem płaszczyzny filozoficzno-teologicznej i przyrodniczej. Niestety, w świetle tego, co o nauce dowiedzieliśmy się z XX-wiecznej filozofii i metodologii, postulat taki - jeśli chodzi o separację nauki od metafizyki - jest cofnięciem się do etapu prymitywnego neopozytywizmu. Oparty jest on na kompletnie fałszywym rozumieniu nauki - jako przedsięwzięcia „czystego”, które można prowadzić bez jakichkolwiek wpływów ze strony filozofii czy teologii. Nauka jednak nie ma takiego charakteru. Nie jest odseparowana od różnych odmian metafizyki. Co więcej, odcinanie jej od metafizyki musi skutkować jej uwiądem, a w dłuższej perspektywie - zniszczeniem. Jak to się stało, że tak koszmarnie anachroniczny postulat całkowicie poważnie głoszą wybitni myśliciele katoliccy? Niestety, zdani tu jesteśmy tylko na domysły. Odwołują się oni często do tzw. sprawy Galileusza. Obecną postawę można więc prawdopodobnie interpretować jako trwający już kilkaset lat „szok pourazowy”. Jego skutkiem jest przesadne zaangażowanie filozofów i teologów katolickich, czy ogólniej: chrześcijańskich, po stronie darwinizmu. Są bardziej zaangażowani w tej sprawie, niż sami uczeni. [22] To

__________

http://www.nauka-a-religia.uz.zgora.pl/index.php?action=tekst&id=51

[22] W odbytej w 1981 roku rozprawie przeciwko kreacjonistom w stanie Arkansas przeciwnicy kreacjonizmu „wywodzili się głównie z elit organizacji religijnych, podczas gdy prawie wszyscy eksperci powołani dla poparcia kreacjonizmu posiadali

s. 275

zjawisko można też śmiało nazwać „ukąszeniem darwinowskim”.

Ukąszenie darwinowskie powoduje, że fałszywie widzi się naturę nauki. Ks. prof. Józef Życiński całkiem poważnie twierdzi na przykład, że procedura badawcza nauki jest przejawem „epistemologicznej odrębności poszczególnych dyscyplin, wyrażonej w odmienności dopuszczalnych metodologicznie procedur badawczych”. [23] Cytat jest nieprecyzyjny - nie wiadomo, czy chodzi o odrębność częściową (co w większości dyscyplin, ale nie u wszystkich!, dałoby się obronić) czy odrębność całkowitą. Wystarczy jednak tylko się zastanowić, by dojrzeć, że argument taki ma moc tylko przy tym drugim, niemożliwym do obrony silnym rozumieniu. Od dawna wiadomo, że poszczególne dyscypliny naukowe wzajemnie na siebie wpływają, że ich oddzielanie, zarówno treściowe, jak i metodologiczne, jest zabiegiem arbitralnym, ale strach przed nową aferą Galileusza jest silniejszy. Dlatego trzeba zamykać oczy na to, co w filozofii nauki osiągnięto:

Kuhn rozwinął ideę, że uwikłanie spraw poza to, co jest tylko empiryczne, jest nieuchronne i zasadne w nauce. My, ludzie, nawet w zasadzie nie możemy uniknąć tego, że nasze rozmaite szerokie metafizyczne przekonania i wartości odgrywają jakąś rolę w nauce. Nasze zmysły i nasz rozum nie są po prostu oddzielone od głębszych strumieni, jakie płyną w nas, i nie możemy skonstruować „czystej” nauki, używając jedynie owych odizolowanych władz poznawczych. Fakt ten sugeruje przynajmniej możliwość, że nawet tematy religijne, polityczne oraz inne, które głęboko kształtują naszą istotę, mogą odgrywać jakąś nieuniknioną, a może nawet uzasadnioną rolę w naszej nauce i naukowym teoretyzowaniu. [24]

__________

uniwersyteckie dyplomy”. Wśród wypowiadających się na tej rozprawie przeciwko kreacjonizmowi znajdowali się „metodystyczny biskup, ksiądz katolicki, protestancki teolog i ewangelikalny historyk kościoła. W przeciwieństwie do nich większość świadków powołanych przez obronę (popierających kreacjonizm) miała dobre naukowe referencje, jeśli w ogóle nie byli oni dobrze znanymi uczonymi” (Numbers, Creationists..., s. 251). Chris McGowan wspomina, że był nieco zaskoczony, gdy po swojej pierwszej publicznej dyskusji z kreacjonistami zobaczył las rąk duchownych, którzy zgłaszali się do głosu w dyskusji i wszyscy oni popierali jego stanowisko, stali po stronie ewolucjonizmu (por. Chris McGowan, In the Beginning A Scientist Shows Why the Creationists are Wrong, Prometheus Books, Buffalo, N.Y. 1984, s. 2).

[23] Abp Józef Życiński, „Naturalizm ontologiczny a rola superweniencji w ewolucji biologicznej”, Roczniki Filozoficzne 2003, t. 51, z. 3, s. 8 [7-18].

[24] Del Ratzsch, The Battle of Beginnings. Why Neither Side Is Winning the

s. 276

I dlatego trzeba również zamykać oczy na to, co na temat swoich filozoficznych i religijnych (antyreligijnych) motywów przy uprawianiu nauki mówią sami uczeni, np. ewolucjoniści. Przytoczmy jedną z nich:

Stoimy po stronie nauki, mimo jawnej absurdalności niektórych jej rezultatów, pomimo porażki w spełnieniu jej wielu wygórowanych obietnic na temat zdrowia i życia, pomimo tolerancji społeczności naukowej dla nie mających podstaw takich sobie bajeczek, przeciwnie, materialistyczne nastawienie zmusza nas do apriorycznego odwoływania się do materialnych przyczyn, by stworzyć aparaturę badawczą i zbiór pojęć, przy pomocy których tworzymy materialistyczne wyjaśnienia, niezależnie od niezgodnych z nimi intuicji, niezależnie od tego, jak tajemniczo wygląda to dla niewtajemniczonych. Co więcej, materializm ten jest całkowity, nie możemy bowiem pozwolić, by boska stopa przekroczyła próg nauki. [25]

__________

Creation-Evolution Debate, InterVarsity Press, Downers Grove, Illinois 1996, s. 119.

[25] Richard C. Lewontin, Billions and Billions of Demons (review of: Carl Sagan, The Demon-Haunted World: Science as a Candle in the Dark), The New York Review of Books January 9, 1997, vol. 44, no. 1, s. 44.

Sporo innych wypowiedzi por. w moim artykule Twarde jądro ewolucjonizmu, Roczniki Filozoficzne 2003, t. 51, z. 3, s. 77-117. Wszystkie tego rodzaju wypowiedzi teologowie rozdzielania płaszczyzn muszą uważać za przypadkowe i nieistotne. I rzeczywiście tak uważają, wymieniając jedynie przykład Richarda Dawkinsa, jakby był on kimś wyjątkowym i niereprezentatywnym dla świata nauki (por. np. Życiński, „Naturalizm ontologiczny...”, s. 10). W rzeczywistości trudno jednak znaleźć uczonego, który by nie podzielał poglądów Dawkinsa na temat filozoficznych konsekwencji teorii ewolucji (naturalizmu i odsunięcia Boga poza horyzont rozważań). Trzeba pamiętać, że Dawkins w 1990 roku otrzymał od Brytyjskiego Towarzystwa Królewskiego Nagrodę im. Michaela Faradaya, jako naukowiec, który -- jak brzmiało uzasadnienie -- „wniósł największy wkład w upowszechnianie

s. 277

Gdyby było tak, jak chcą teologowie opancerzonego bunkra, że płaszczyzny naukowa i filozoficzno-teologiczna są rozdzielone, to wśród uczonych znajdowaliby się (mniej więcej po równo, bo dlaczego miałoby być inaczej?) zarówno osoby wierzące, jak i niewierzące. Tymczasem badania pokazują, że na przykład wśród biologów, którzy praktycznie wszyscy są ewolucjonistami, aż 95% to ateiści. [26]

Większość współczesnych uczonych, olbrzymia większość, to ateiści albo bardzo bliscy ateizmu. Mógłbym postawić wyzwanie przed czytelnikiem, aby wśród biologów ewolucyjnych wymienili jakichś wybitnych uczonych, którzy są „osobami religijnymi”. Wątpię, aby komuś zabrakło palców jednej ręki. A faktycznie chciałbym poznać choćby jedno nazwisko. [27]

Gdyby rzeczywiście te płaszczyzny były rozdzielone, to nigdy by nie dochodziło do uzasadniania rozmaitych ważnych światopoglądowo praktyk społecznych, jak aborcja, eutanazja, eugenika, rasizm [28] czy socja­lizm [29] przez darwinistów i przy pomocy darwinizmu.

__________

rozumienia nauki” (cyt. za: Phillip E. Johnson, Reason in the Balance. The Case Against Naturalism in Science, Law, and Education, InterVarsity Press, Downers Grove 1996, s. 76). Uznawanie Dawkinsa za niereprezentatywnego jest przejawem wishful thinking i zamykania oczu na rzeczywistość.

[26] Por. Larry Whitham, „Evolution Takes a Hit in Kansas Schools”, Washington Times August 12, 1999.

[27] William B. Provine, „Progress in Evolution and Meaning in Life”, w: Matthew H. Nitecki (ed.), Evolutionary Progress, University of Chicago Press, Chicago 1988, s. 69 [49-74].

[28] Por. Richard Weikart, From Darwin to Hitler: Evolutionary Ethics, Eugenics, and Racism in Germany, Palgrave MacMillan, New York 2004.

[29] Por. Richard Weikart, Socialist Darwinism: Evolution in German Socialist Thought from Marx to Bernstein, International Scholars Publications, Bethesda, Md. 1998.

s. 278

Na styku nauka-religia, a zwłaszcza ewolucjonizm-religia, ciągle pojawiają się ogniska zapalne. Ostatnim przykładem jest wypowiedź arcybiskupa Wiednia, kardynała Schönborna [30] i dyskusja, jaka wybuchła po niej. [31]

__________

[30] Christoph Schönborn, Finding Design in Nature, The New York Times July 7, 2005, section A, page 23, (tłum. polskie: Odnajdywanie zamysłu w przyrodzie, Filozoficzne Aspekty Genezy 2005-2006, t. 2-3, s. 19-22). (Uwaga red.: artykuł kardynała Schönborna prze­dru­ko­wu­jemy w tym numerze, s. 242-245.)

[31] New pope questioned over evolution, New Scientist 23 July, 2005, issue 2509, s. 5; Darwinian Evolution Incompatible with Catholic Faith says Cardinal and Author of Catholic Catechism, LifeSiteNews.com Monday July 11, 2005; Scientific data supports design in evolution, says cardinal, Tidings Friday, July 15, 2005; Kenneth R. Miller, Darwin, Design, and the Catholic Faith; John L. Allen Jr., Catholic experts urge caution in evolution debate: Scientists, theologians take issue with Schönborn's op-ed article, National Catholic Reporter July 29, 2005; Evolution in the Eyes of the Church (Part 1). Father Edward Oakes on the Importance of Definitions, Zenit 2005-07-27; Dennis Brown. Evolution and Christianity, University of Notre Dame News and Information July 18, 2005; John L. Allen Jr., Schönborn and science vs. theology, National Catholic Reporter July 22, 2005; Evolution in the Eyes of the Church (Part 2). Father Edward Oakes on the Difficulty of Reconciling Science and Faith, Zenit 2005-07-28,; Shaoni Bhattacharya, Creationism rift opens within The Vatican, NewScientist.com news service 05 August 2005; Gary Belovsky, Darwinism and Catholicism should be compatible, Notre Dame University News and Information August 1, 2005; George Coyne, God's chance creation, The Tablet 6 August 2005 (tłum. polskie: Przypadek jako metoda Boskiego stwarzania, Filozoficzne Aspekty Genezy 2005-2006, t. 2-3, s. 39-44); także w języku polskim: abp Józef Życiński, „Niedźwiedzia przysługa fundamentalistów”,

s. 279

Nauka i religia oraz nauka i filozofia są ściśle ze sobą związane. Niektóre problemy są tu identycznie bądź niemal identycznie formułowane, głównie jeśli chodzi o pochodzenie.

Gdy czytam wypowiedzi teologów i filozofów o rozdzieleniu płaszczyzn, to mam wrażenie, jakby dopiero co wrócili oni z jakiejś innej planety.

II

Postulat rozdzielenia płaszczyzn a tożsamość chrześcijaństwa

Jak wyżej wspomniałem, postulat rozdzielenia płaszczyzn w praktyce teologowie i filozofowie katoliccy stosują tylko do fragmentu teologii, do opisu stworzenia, jaki znajdujemy w Biblii, i do danych naukowych na temat pochodzenia Wszechświata, życia i człowieka. Ale retoryka postulatu dotyczy całej teologii i filozofii i całej nauki. Brian Harrison w bardzo wnikliwym artykule [32] wykazał jednak, że brany dosłownie postulat ten jest niemożliwy do zrealizowania bez unicestwienia tożsamości chrześcijaństwa. Koncepcję całkowitego rozdzielenia płaszczyzn nazwał ironicznie „teologią opancerzonego bunkra”. Intencją tej koncepcji jest zabezpieczenie wiary raz na zawsze przed zagrożeniem ze strony nauki, a dokonać tego można tylko wówczas,

__________

Gazeta Wyborcza 16-17 lipca 2005, s. 26; http://www.serwisy. gazeta.pl/wyborcza/1,42786,2823374.html; Jan Kozłowski, „Pan Bóg mógł stworzyć człowieka drogą ewolucji darwinowskiej”, Tygodnik Powszechny 24 lipca 2005, nr 30, http://www.tygodnik.onet.pl/1546,1238283,0,355785,dzial.html; „Bóg, konieczność i przypadek. Z ks. prof. Michałem Hellerem rozmawia Marek Zając”, Tygodnik Powszechny nr 30 (2924), 24 lipca 2005, http://www.tygodnik.onet.pl/1546,1238284, dzial.html; Abp Józef Życiński, „Tabletki Bogu nie szkodzą. 'Witraż z Darwinem': prawa przyrody są darem Stwórcy”, Tygodnik Powszechny 31 lipca 2005, nr 31, http://www.tygodnik.onet.pl/1546,1239195,dzial.html A jest to z całą pewnością dopiero początek dyskusji.

[32] Brian W. Harrison, „Bomb-shelter Theology”, Living Tradition, May 1994, No. 52, przedruk. w: Watchmaker 1995, vol. 2, No. 3, s. 1-28.

s. 280

gdy dokona się radykalnego rozdziału obu tych sfer. Zdaniem Harrisona zbiory twierdzeń teologicznych i dyscyplin fizykalno-historycznych krzyżują się, a więc niezgodność teologii i nauk przyrodniczych w pewnych punktach musi być rzeczywista, nie do uniknięcia. Relację tę przedstawił przy pomocy prostego rysunku krzyżujących się kół.

Sądy objawienia i sądy dyscyplin fizykalno-historycznych nie znajdują się, jak usiłują to przedstawić teologowie bunkra, w dwu całkowicie oddzielnych przedziałach. Raczej można o nich myśleć jako o dwu częściowo na siebie zachodzących kołach („zbiorach krzyżujących się, by użyć standardowego terminu matematycznego), co daje trzy przedziały: Do przedziału 1 należą całkowicie nadnaturalne prawdy objawione, których żadna ludzka nauka nigdy nie mogłaby nawet odkryć (na przykład „Istnieją trzy osoby w jednym Bogu”, „Łaska jest konieczna do zbawienia”, „Czyściec istnieje”). Na przeciwnym końcu rysunku, w przedziale 3, mamy mnóstwo sądów nieobjawionych, zarówno prawdziwych, jak i fałszywych, pochodzących z nauki (np. „Woda zbudowana jest z wodoru i tlenu”; „W naszym Układzie Słonecznym znajduje się sześć planet”; „Japonia zbombardowała Pearl Harbor w 1941 roku”). A pośrodku (przedział 2) mamy prawdy z niejako „podwójnym obywatelstwem”, należące zarówno do zbioru sądów objawionych, jak i do zbioru sądów historyczno-fizykalnych (na przykład „Jezus był poczęty dziewiczo”, „Mojżesz wyprowadził Izraelitów z Egiptu”, „Pusty grób Jezusa był wynikiem cudu dotyczącego Jego zwłok”). [33]

Ta część wspólna obejmuje niezwykle istotne dla chrześcijaństwa twierdzenia, jak dziewicze poczęcie Jezusa czy jego zmartwychwstanie. Konsekwentne rozdzielenie płaszczyzn, do czego wzywa Autor, musiałoby skutkować zakwestionowaniem, np. metaforyzacją, tych i innych twierdzeń. Czy jednak mielibyśmy dalej do czynienia z chrześcijaństwem? Czy nadal jest chrześcijaństwem religia, która nie rozumie dosłownie zmartwychwstania Jezusa? A teologia opancerzonego bunkra stosowana konsekwentnie naprawdę prowadzi do takich ekscesów teologicznych jak koncepcja australijskiego teologa,

__________

[33] Harrison, „Bomb-shelter Theology...”, s. 4-5.

s. 281

ks. Davida M. Coffeya, że zmartwychwstanie Jezusa było czysto duchowe i nie dotyczyło w żadnym stopniu Jego zwłok, bowiem „Urząd Nauczycielski nie ma żadnej kompetencji w sprawach, o których się wypowiada nauka”. [34]

Do czego prowadzi całkowite rozdzielenie omawianych płaszczyzn, widać wyraźnie w poglądach innego „opancerzonego teologa”, Kristera Renarda:

Jeśli nasza wiara zależy od tego, czy nauka może wyjaśnić jakieś obserwowane zjawiska, to przyjmujemy bardzo ryzykowne stanowisko. Akceptujemy wówczas fałszywy sposób rozumowania «God of the gaps». Jeśli nasza wiara jest zagrożona przez każdy nowy ewolucyjny lub kosmologiczny model, to kończymy na niemożliwym do utrzymania stanowisku. Musimy wtedy wybierać między dwiema alternatywami: albo porzucić naszą wiarę od razu, albo stale śledzić najnowsze odkrycia biologii ewolucyjnej i kosmologii, aby być w stanie dostarczyć kontrargumentów. A jeśli nie można znaleźć takich argumentów, to wiarę należy porzucić. [35]

Renard proponuje, by odróżnić dwie sfery, mechanizmu i sensu: na jednej (jest to nauka) odpowiada się na pytanie „jak?”, na drugiej (jest to wiara) odpowiada się na pytanie „dlaczego?”. Nie ustrzegł się przy tym, bo to po prostu niemożliwe przy tego typu założeniach, przed deistyczną propozycją: Bóg jest odpowiedzialny za pochodzenie i naturę praw przyrody, a nie za to, co się w przyrodzie dzieje.

Konsekwentna realizacja postulatu rozdzielania płaszczyzn prowadzi do deizmu. Jedynym ratunkiem jest wtedy umieszczanie aktywności Boga w

__________

[34] David M. Coffey, „The Resurrection of Jesus and Catholic Orthodoxy”, w: Studies in Faith and Culture, Catholic Institute of Sydney, Sydney 1980, s. 114 (cyt. za: Harrison, „Bomb-shelter...”, s. 7 i 26). Sprawę tę omówił Michael Gilchrist, „Did Jesus Emerge From the Tomb?”, 30 Days, September 1989, s. 20-24.

[35] Krister Renard, „God of the Gaps”, Creation Matters 1999, vol. 4, No, 3, s. 4 [1-5].

s. 282

sferze pozaempirycznej. Bóg działa -- gorąco zapewniają nas teologowie opancerzonego bunkra -- ale w taki sposób, że nikt nigdy i nigdzie tego nie będzie w stanie empirycznie sprawdzić. Koncepcja rozdzielenia płaszczyzn (opancerzonego bunkra) jest błędna zarówno jako opis, jak i jako norma. Jest szkodliwa zarówno dla nauki, jak i dla religii.

III

Mit wierzącego Darwina

W artykule ks. dra Tomczyka występuje jeszcze kilka mniejszych błędów. Jeden z nich -- mit wierzącego Darwina -- jest szczególnie uporczywie propagowany przez teologów opancerzonego bunkra, w Polsce głównie przez abpa Życińskiego. Autor twierdzi, że „Darwin nie poruszał w swoim dziele kwestii kreacji -- stworzenia -- lecz jedynie przyrodniczy problem stałości gatunków”, co znaczy tylko, że nigdy w życiu nie czytał O powstawaniu gatunków. Darwin bez przerwy nawiązuje do kwestii kreacji. Dla kogoś, kto zna darwinizm z opracowań podręcznikowych i sięgnie do oryginalnego tomu, jest zaskakujące, jak często Darwin krytykuje kreacjonizm. Ks. dr Tomczyk cytuje, a jakże!, ostatnie zdania z dzieła Darwina, sugerując, że „Darwin nie negował kreacjonizmu”. Nic nie jest dalszego od prawdy. Darwin przyznał, że nie porzucił chrześcijaństwa przed czterdziestym rokiem życia, czyli przed 1849 rokiem, [36] ale w końcu utracił wiarę całkowicie:

W ten sposób niewiara ogarnęła mnie w bardzo wolnym tempie, ale w końcu stała się całkowita. Tempo to było tak wolne, że nie czułem żadnego strapienia i nigdy odtąd nie wątpiłem ani przez sekundę, że mój wniosek był poprawny. Trudno mi sobie rzeczywiście wyobrazić, jak ktokolwiek mógłby

__________

[36] Por. Adrian Desmond and James Moore, Darwin, Michael Joseph, London 1991, s. 658.

s. 283

chcieć, by chrześcijaństwo było prawdziwe; bo jeśli tak, to zwykły język tekstu wydaje się pokazywać, iż ludzie, którzy nie wierzą - a do tych zaliczałbym mojego Ojca, Brata i prawie wszystkich moich najlepszych przyjaciół, będą przez wieki karani. A to jest przeklęta doktryna. [37]

Istotnym czynnikiem w procesie utraty wiary była jego własna teoria doboru naturalnego:

Dawny argument z projektu w przyrodzie, który dał Paley i który poprzednio wydawał mi się tak rozstrzygający, upada, gdy odkryto teraz prawo doboru naturalnego. Nie możemy już więcej argumentować na przykład, że piękny zawias dwuskorupowej muszli musiał być wykonany przez inteligentną istotę, jak zawias drzwi przez człowieka. [38]

Skoro był niewierzący, [39] to nie mógł nie negować kreacjonizmu. [40]

__________

[37] Charles Darwin, The Autobiography of Charles Darwin, 1809-1882, Appendix and Notes by Granddaughter Nora Barlow, W.W. Norton & Company, New York 1958, s. 87 (słowa napisane w 1876 roku). Fragment od „i nigdy odtąd” do „przeklęta doktryna” zostały usunięte z pierwszego wydania autobiografii i po raz pierwszy ujrzały światło dzienne w wydaniu z 1958 roku. Ian Taylor podaje, że nieocenzurowana wersja tej autobiografii, opublikowana w 1958 roku przez wnuczkę Karola Darwina, panią Norę Barlow, zawierała ok. 6 000 słów usuniętych wcześniej przez Francisa i Emmę Darwinów, jego syna i żonę, z których wiele wiązało się z niereligijną naturą Karola (wg Ian T. Taylor, In the Minds of Men -- Darwin and the New World Order, TFE Publishing, Toronto 1984, s. 115 i 449 ods. 1).

[38] Darwin, The Autobiography, s. 87.

[39] Sprawę „wierzącego” Darwina omówiłem dokładniej w artykule Naturalizm ewolucjonizmu a wiara religijna, Przegląd Religioznawczy 1999, nr 1 (191), s. 17-34.

[40] „[...] nie potrafię dojrzeć w szczegółach żadnego świadectwa

s. 284

Ks. dr Tomczyk nie znając tej strony biografii Darwina, nie może dobrze zrozumieć własnych słów, że „teoria ewolucji zaoferowała lepsze wyjaśnienie niż teoria stałości i niezmienności, tłumacząc podobieństwo pokrewieństwem”. Oczywiście, kreacjonizm też wyjaśniał podobieństwa organizmów -- tym, że zostały zaprojektowan na większej adekwatności empirycznej. „Lepsze” mieści się w kategoriach filozoficzno-metodologicznych. Darwin przyjął postulat naturalizmu metodologicznego, według którego w nauce nie wolno odwoływać się do bytów nadprzyrodzonych, do Boga-Stwórcy, co świadczy ponownie o tym, jak ściśle związane są ze sobą płaszczyzny filozoficzno-religijna i naukowa. Nie da się zrozumieć rewolucyjności darwinizmu bez uwzględnienia tego filozoficzno-religijnego składnika teorii. I nie da się uzasadnić zdania, że teoria ewolucji zaoferowała lepsze wyjaśnienie, jeśli dokona się postulowanego przez Autora rozdziału płaszczyzn.

__________

korzystnego projektu, czy nawet projektu jakiegokolwiek rodzaju” (Life and Letters of Charles Darwin, D. Appleton and Co., New York 1911, vol. 1, s. 162).

Kazimierz Jodkowski




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Nauka i filozofia o pochodzeniu życia, # EWOLUCJA ŚWIATA I CZŁOWIEKA #
Kluczowy argument Dawkinsa przeciw istnieniu Boga, # EWOLUCJA ŚWIATA I CZŁOWIEKA #
Co Biblia mówi na temat konfrontacji teorii kreacjonistycznej z ewolucjonistyczną, # EWOLUCJA ŚWIATA
Ewolucja czy kreacja, # EWOLUCJA ŚWIATA I CZŁOWIEKA #
Arka Noego, # EWOLUCJA ŚWIATA I CZŁOWIEKA #
Naturalistyczne próby eliminacji Boga z rozważań o świecie, # EWOLUCJA ŚWIATA I CZŁOWIEKA #
Czlowiek neandertalski i odrebnosc rozwoju kulturowego, # EWOLUCJA ŚWIATA I CZŁOWIEKA #
KOSMICZNY KRAJOBRAZ BEZ BOGA antropiczna, # EWOLUCJA ŚWIATA I CZŁOWIEKA #
dawkins ATEISTA Z MISJĄ, # EWOLUCJA ŚWIATA I CZŁOWIEKA #
Clements T. S. - Nauka a religia, # EWOLUCJA ŚWIATA I CZŁOWIEKA #
Wprowadzenie do problematyki sporu ewolucjonizm-kreacjonizm, # EWOLUCJA ŚWIATA I CZŁOWIEKA #
TRUDNO SIĘ DYSKUTUJE Z EWOLUCJONISTAMI, # EWOLUCJA ŚWIATA I CZŁOWIEKA #
Falsyfikowalność teorii inteligentnego projektu, # EWOLUCJA ŚWIATA I CZŁOWIEKA #
Rada Europy o kreacjonizmie, # EWOLUCJA ŚWIATA I CZŁOWIEKA #
Bóg w genach, # EWOLUCJA ŚWIATA I CZŁOWIEKA #
horyzontalny transfer a ewolucja, # EWOLUCJA ŚWIATA I CZŁOWIEKA #
O Biblii, # EWOLUCJA ŚWIATA I CZŁOWIEKA #
ogniwa posrednie-bzdura, # EWOLUCJA ŚWIATA I CZŁOWIEKA #

więcej podobnych podstron