Dziady cz, Polonistyka, ROMANTYZM


Dziady cz. IV.

W Dzień Zaduszny, po kolacji Ksiądz modli się wraz z Dziećmi za dusze zmarłych cierpiące w czyśćcu. Modlitwę przerywa przybycie dziwacznie ubranego Pustelnika, którego postać wzbudza lęk u  Dzieci. Pomimo pytań Księdza nie wyjawia swego imienia, wspomina jedynie, że cierpi z powodu nieszczęśliwej miłości. Twierdzi, że w jego piersi tli się żar, którego nie mogą ugasić ani śnieg, ani lód. Gdy Ksiądz odchodzi, aby przygotować posiłek dla gościa, Dzieci oglądają strój Pustelnika. Naśmiewają się z niego, porównując do stracha. On jednak przestrzega je, aby się nie śmiały, gdyż mogą zostać za to ukarane i kiedyś mogą cierpieć z podobnego powodu. Wraca Ksiądz i zaprasza do kolacji. Uwagę gościa przykuwają dzieła Goethego, które stoją na półce. Nazywa je zabójczymi, oskarża, że złamały mu życie. Pod ich wpływem gardził wszystkim co pospolite, trwonił czas na fantazje i szukanie idealnej miłości. Gdy Pustelnik o tym opowiada, zegar wskazuje dziewiątą, na stole płoną trzy świece. Po chwili gość wspomina o przyjacielu, z którym wspólnie podróżuje i udaje się po niego na zewnątrz. Ośmielone Dzieci śmieją się z dziwacznego zachowania przybysza, zostają jednak skarcone przez Księdza. Przyjacielem gościa okazuje się być gałąź jodły, którą po chwili nazywa cyprysem. Mówi, że jej widok przywołuje we wspomnieniach obraz ukochanej i chwile rozstania z nią. Głównym motywem rozważań Pustelnika jest osoba dawnej kochanki, jej postać, urok, słodycz pocałunków. Zarzuca Księdzu brak zrozumienia, obojętność na jego cierpienie. Twierdzi, że kapłan nie może go zrozumieć, gdyż sam nigdy nikogo nie kochał. Ten zaś, broniąc się, opowiada o utracie rodziców, śmierci żony i dwójki dzieci. Sugeruje, pomimo żalu, który również wypełnia jego serce, pogodzenie z wolą Boga. Rozgoryczony Pustelnik mówi o trzech rodzajach śmierci: pierwszy - śmierć ciała, drugi - rozłąka z ukochaną, trzeci- śmierć wieczna. On doświadczył drugiego rodzaju śmierci - rozdzielony został z kochanką. Uważa, że śmierć z jednych czyni bohaterów, z innych nędzarzy. On należy do grona nieszczęśliwców, którzy nigdy nie zaznają spokoju. Postać ukochanej nawiedza go w każdym miejscu i o każdej porze, dniem i nocą. Słowa jego wskazują na zupełny upadek ducha. Z pesymizmem gościa stara się polemizować Ksiądz. Zachęca go, aby przestał rozpamiętywać osobiste nieszczęście, skierował się w stronę ludzi i świata. Nagle zegar wybija godzinę dziesiątą, pieje kur, gaśnie jedna ze świec stojących na stoliku. Zdziwiony sytuacją Ksiądz zostaje upomniany przez przybysza, aby nie starał się wszystkiego ogarnąć rozumem. Pustelnik sprawia wrażenie zbudzonego ze snu. Rozpoznaje znajome miejsce, osobę gospodarza. Ksiądz również z radością poznaje w nim dawnego ucznia - Gustawa. Czyni mu wyrzuty z powodu nagłego zniknięcia, braku wiadomości, nie spełnionych nadziei. Jego słowa wywołują gniew Gustawa. Teraz on oskarża swego dawnego nauczyciela. Wspomina, że ten zachęcał go do lektury dzieł, które jego życie równocześnie zamieniły w piekło i raj. Nawiązuje do niedawnej wizyty w domu rodzinnym. W miejscu, które kiedyś tętniło życiem, śmiechem mieszkańców, wzajemną miłością, zastał ruinę, pustkę i zniszczenie. Dom Księdza oraz jego okolice przywołały wspomnienia z młodości spędzonej w gronie przyjaciół. Dziecięce zabawy na dziedzińcu i w lesie, samotne lektury Homera i Tassa. Niespodziewane spotkanie z ukochaną położyło kres tym zabawą. Teraz ona była najważniejsza, jedyna. Ważne były tylko ich wspólne spotkania i rozmowy. Po latach , gdy wrócił w te same miejsca, tak bliskie sercu, przekonał się, że ukochana pamięć o nim zamieniła na dostatnie życie w pałacu. Rozgoryczony, kieruje pod adresem niewiernej kochanki przepełnione żalem i gniewem słowa. Wyrzuca jej niestałość, próżność i chciwość. Zamierza nawet ugodzić ją sztyletem, ale po chwili porzuca ten zamiar. Dochodzi do wniosku, że nie ma do niej żadnych praw, nie związała ich żadna obietnica. Jednak ogromny żal wypełniający jego duszę potęguje się, rozpacza nad własną samotnością, zaczyna mówić o śmierci i w końcu sam przebija się sztyletem. W tym momencie zegar wybija jedenastą, pieje kur i gaśnie druga świeca. Rozgrywająca się cena przeraża Księdza. Próbuje ratować Gustawa, opatrywać jego rany. Ten zaś, o dziwo wygląda na zupełnie zdrowego. Wspomina, że już dwukrotnie został przebity: raz uczyniły to oczy kobiety, drugi - skrucha cierpiącego po śmierci grzesznika. Nawiązuje do sytuacji, jaką zastał w chwili przybycia - modlitwy za dusze w czyśćcu. Pyta, czy Ksiądz wierzy w piekło, czyściec i w to, w co wierzyli przodkowie. Zarzuca mu, że zniósł dawny obrzęd ludowy - Dziady. nazywa je najpiękniejszym świętem, bo świętem pamiątek po bliskich zmarłych. Na zarzuty Księdza, że obrzęd ten wywodzi się z czasów pogańskich i ma związek z zabobonem, Gustaw przytacza argumenty, które mają pokazać jego znaczenie dla zmarłych. Twierdzi, że większą wartość ma szczera łza wiernego sługi niż wystawny, lecz nieszczery pogrzeb, świeca lodu niż tysiące lamp palonych w niechętnej żałobie, odrobina mleka, miodu i mąki niż wystawny bal na stypie. W odpowiedzi Ksiądz powołuje się na swój obowiązek walki z ciemnotą, potrzebę oświecenia ludu. Według niego Dziady, odprawiane o północy, w tajemniczych miejscach, utwierdzają ciemnotę, są źródłem zabobonów, opowieści o duchach i czarach. W efekcie tej rozmowy Ksiądz przekonuje się, że ma do czynienia z upiorem. Z przerażeniem słucha wywodu Gustawa, który zarzuca mu brak wiary. Gość obserwując latające wokół lampy ćmy, opowiada o wielkiej liczbie pokutujących dusz. Są wśród nich zarówno urzędnicy carscy, cenzorzy, pochlebcy, autorzy oszczerczych pism, jak również dawni uczniowie Księdza, w których rozbudził wyobraźnię, pchnął ku wzniosłym celom, pokazał niedościgłe wzorce. Oni to głównie, zdaniem Gustawa, potrzebują pomocy kapłana, jego modlitwy. Dla siebie Gustaw prosi jedynie o wspomnienie. Twierdzi, że śmierć nie może być dla niego wybawieniem. Zatraciwszy się bez reszty w miłości za życia, nawet po śmierci nie zaznaje spokoju. Dusza jego miota się między niebem i piekłem, miłością i zazdrością, a zakończy ten koszmar dopiero śmierć ukochanej. Jego rozważania przerywa bicie zegara. Jest północ, gaśnie trzecia świeca, Gustaw znika.

 

Dziady cz. III

Prolog

Więzień śpi wsparty na oknie. Pochylony nad nim Anioł Stróż wspomina, jak na prośbę matki i za pozwoleniem bożym nieraz przybywał, aby w sennych marzeniach prowadzić jego duszę ku wiecznemu dobru. Niestety, wysłaniec nieba przybierał w snach młodzieńca postać piekielną, a wspaniałe niebiańskie dźwięki ginęły w przepaści niepamięci. Zasmucony tym Anioł ociągał się z powrotem do nieba, gdzie czekała na niego ciekawa wieści o synu matka. Wtem Więzień budzi się, jest strudzony, sen nie przyniósł mu spodziewanego odpoczynku. Zaczyna się zastanawiać nad znaczeniem snu dla człowieka, nie zgadza się z teorią mędrców, że marzenia senne są wspomnieniem lub wyobraźnią. Gdy zmęczony sennymi marami, zapada w drzemkę, pojawiają się Duchy nocne. Chcą wykorzystać smutną, więzienną noc, senne omamy do zdobycia władzy nad duszą Więźnia. Zdaniem Anioła więzienne odosobnienie może mieć zbawienny wpływ na młodzieńca, który wzorem proroków na  pustyni, może w samotności rozmyślać o swoim przeznaczeniu. Przebudzony więzień zastanawia się, czy jego prześladowca - Senator, którego sumienie obarczone jest wieloma zbrodniami, pamięta swoje sny. Gdy ponownie zasypia, złe i dobre moce toczą walkę o jego myśli. Budzi się z przekonaniem, że będzie wolny, ale będzie to wolność ciała, dusza zaś skuta będzie kajdanami. Będzie błąkał się wśród cudzoziemców ze świadomością, że nikt nie zrozumie jego pieśni. Żywy ciałem będzie martwy dla ojczyzny. W tej chwili dokonuje się duchowa przemiana. Węglem pisze na ścianie słowa, świadczące, że umarł Gustaw, a narodził się Konrad. Gdy ponownie zasypia, Duch snuje rozważania na temat wewnętrznej potęgi młodzieńca. Jego zdaniem dusza ludzka ma wielką moc.

Akt I

Scena I. Scena więzienna.

W Wigilię więźniowie zbierają  się w celi Konrada. Kapłan, pilnujący ich, to Polak, dawny legionista  teraz przymusowy żołnierz carski. Pozwala więźniom spędzić tę szczególną noc razem. Wśród zgromadzonych jest nowy więzień - Żegota. Jest zdumiony swoim uwięzieniem, gdyż nie należał do żadnego spisku. Ma nadzieje ,że po opłaceniu okupu wyjdzie na wolność. Towarzysze nie podzielają jego optymizmu. Nowy namiestnik cara, senator Nowosilcow, pragnąc dostać się w pańskie łaski, szuka wszędzie śladów spisku i aresztuje wielu ludzi. Śledztwa toczone potajemnie nie dają możliwości obrony. Tomasz proponuje, by sieroty i nieżonaci wzięli na siebie winę, umożliwiając innym powrót do domu. Siebie podaje jako pierwszego kandydata. Więźniowie informują nowego towarzysza o życiu, jakie wiodą. Potem Sobolewski opowiada, co widział w mieście, będąc tam na przesłuchaniu. Dwadzieścia kibitek wywoziło na zesłanie studentów ze Żmudzi. Wśród nich był brat towarzysza w celi - Jacka. Ogoleni, dźwigali ciężkie kajdany. Jednego ( ciężko pobitego w czasie śledztwa) żołnierze włożyli do powozu. Następnie więźniowie wspominają kolegę, który uniknął aresztowania, popełniając samobójstwo. Proszą Feliksa, by rozweselił ich opowiadaniem lub piosenką. Wtedy Żegota opowiada bajkę Antoniego Goreckiego, z której wynika, że diabeł chcąc przechytrzyć Boga, oszukał sam siebie, zagrzebał bowiem ziarno w ziemię, chcąc je ukryć przed człowiekiem, tymczasem ziarno wydało plon. Podobnie będzie z tłumieniem wolności. Potem Jankowski śpiewa bluźnierczą pieśń. Oburzony Konrad broni imienia Maryi. Popiera go Kapral, który wspomina wydarzenie ze swego życia. Podczas misji wojskowej uciszył Francuzów śpiewających bluźniercze piosenki o Pannie Świętej. Wszyscy oni zostali zamordowani, a Kapral znalazł w czapce kartkę: Niech żyje Polak, jedyny przyjaciel Maryi. Po tej opowieści Feliks śpiewa. Towarzysze obserwują milczącego Konrada, przeczuwają, że z jego ust popłynie jakaś wieszcza piosenka. Mają rację. Na jego bluźniercze słowa reaguje Ksiądz Lwowicz, lecz Konrad nie przerywa śpiewu. Czuje się jak orzeł, który z przestworzy obserwuje ziemię i jej przyszłość. Wtem czarny kruk przesłania mu widok. Wywiązuje się walka. Wzrok kruka plącze myśli Konrada. Więźniowie opuszczają celę zaalarmowani przez Kaprala.

Scena II. Wielka Improwizacja

Konrad jest sam w celi. Zastanawia się nad samotnością artysty, mówi o poezji, która wypełnia jego duszę. Jest świadomy jej ogromnej mocy, stawia siebie - artystę na równi z Bogiem. Wypełnia go siła. Duch jego opuszcza ciało i jak ptak unosi się w przestworzach. Pragnie objąć całą ziemię.. jego monolog jest bardzo dramatyczny. Konrad wysuwa coraz bardziej radykalne żądania: rząd dusz, władzę nad nimi, taką jak Boga. Gdy nie otrzymuje odpowiedzi stwierdza, że Bóg jest tylko mądrością a nie miłością. Konrad zapala się coraz bardziej w swych rozważaniach. Duchy dobre i złe walczą o jego duszę. Poeta wzywa Boga na pojedynek. Mówi, że jego dusza wcielona jest w ojczyznę. Wyrzuca Bogu obojętność, pewność z jaką rządzi, brak miłości. Gdy w dalszym ciągu odpowiada mu milczenie grozi, że krzyknie, że on nie ojcem świata, ale... Chciał powiedzieć carem, ale zrobił to za niego diabeł. Konrad pada, a złe duchy chcą zagarnąć jego duszę. Przeszkodą są jednak modlitwy odmawiane w jego intencji. Drzwi celi otwierają się, wchodzi Ksiądz Piotr.

Akt I

Scena I. Scena więzienna.

W Wigilię więźniowie zbierają  się w celi Konrada. Kapłan, pilnujący ich, to Polak, dawny legionista  teraz przymusowy żołnierz carski. Pozwala więźniom spędzić tę szczególną noc razem. Wśród zgromadzonych jest nowy więzień - Żegota. Jest zdumiony swoim uwięzieniem, gdyż nie należał do żadnego spisku. Ma nadzieje ,że po opłaceniu okupu wyjdzie na wolność. Towarzysze nie podzielają jego optymizmu. Nowy namiestnik cara, senator Nowosilcow, pragnąc dostać się w pańskie łaski, szuka wszędzie śladów spisku i aresztuje wielu ludzi. Śledztwa toczone potajemnie nie dają możliwości obrony. Tomasz proponuje, by sieroty i nieżonaci wzięli na siebie winę, umożliwiając innym powrót do domu. Siebie podaje jako pierwszego kandydata. Więźniowie informują nowego towarzysza o życiu, jakie wiodą. Potem Sobolewski opowiada, co widział w mieście, będąc tam na przesłuchaniu. Dwadzieścia kibitek wywoziło na zesłanie studentów ze Żmudzi. Wśród nich był brat towarzysza w celi - Jacka. Ogoleni, dźwigali ciężkie kajdany. Jednego ( ciężko pobitego w czasie śledztwa) żołnierze włożyli do powozu. Następnie więźniowie wspominają kolegę, który uniknął aresztowania, popełniając samobójstwo. Proszą Feliksa, by rozweselił ich opowiadaniem lub piosenką. Wtedy Żegota opowiada bajkę Antoniego Goreckiego, z której wynika, że diabeł chcąc przechytrzyć Boga, oszukał sam siebie, zagrzebał bowiem ziarno w ziemię, chcąc je ukryć przed człowiekiem, tymczasem ziarno wydało plon. Podobnie będzie z tłumieniem wolności. Potem Jankowski śpiewa bluźnierczą pieśń. Oburzony Konrad broni imienia Maryi. Popiera go Kapral, który wspomina wydarzenie ze swego życia. Podczas misji wojskowej uciszył Francuzów śpiewających bluźniercze piosenki o Pannie Świętej. Wszyscy oni zostali zamordowani, a Kapral znalazł w czapce kartkę: Niech żyje Polak, jedyny przyjaciel Maryi. Po tej opowieści Feliks śpiewa. Towarzysze obserwują milczącego Konrada, przeczuwają, że z jego ust popłynie jakaś wieszcza piosenka. Mają rację. Na jego bluźniercze słowa reaguje Ksiądz Lwowicz, lecz Konrad nie przerywa śpiewu. Czuje się jak orzeł, który z przestworzy obserwuje ziemię i jej przyszłość. Wtem czarny kruk przesłania mu widok. Wywiązuje się walka. Wzrok kruka plącze myśli Konrada. Więźniowie opuszczają celę zaalarmowani przez Kaprala.

Scena II. Wielka Improwizacja

Konrad jest sam w celi. Zastanawia się nad samotnością artysty, mówi o poezji, która wypełnia jego duszę. Jest świadomy jej ogromnej mocy, stawia siebie - artystę na równi z Bogiem. Wypełnia go siła. Duch jego opuszcza ciało i jak ptak unosi się w przestworzach. Pragnie objąć całą ziemię.. jego monolog jest bardzo dramatyczny. Konrad wysuwa coraz bardziej radykalne żądania: rząd dusz, władzę nad nimi, taką jak Boga. Gdy nie otrzymuje odpowiedzi stwierdza, że Bóg jest tylko mądrością a nie miłością. Konrad zapala się coraz bardziej w swych rozważaniach. Duchy dobre i złe walczą o jego duszę. Poeta wzywa Boga na pojedynek. Mówi, że jego dusza wcielona jest w ojczyznę. Wyrzuca Bogu obojętność, pewność z jaką rządzi, brak miłości. Gdy w dalszym ciągu odpowiada mu milczenie grozi, że krzyknie, że on nie ojcem świata, ale... Chciał powiedzieć carem, ale zrobił to za niego diabeł. Konrad pada, a złe duchy chcą zagarnąć jego duszę. Przeszkodą są jednak modlitwy odmawiane w jego intencji. Drzwi celi otwierają się, wchodzi Ksiądz Piotr.

Scena III. Egzorcyzmy.

Konrad leży na podłodze. Więzień podejrzewa chorobę, Kapral dopatruje się czegoś więcej. Pilnuje drzwi, a Ksiądz czuwa nad Konradem. Ten zaś nadal jest ogarnięty wizjonerskim szałem. Dostrzega Rollisona, który jest okrutnie torturowany. Podpowiada mu drogę ucieczki - samobójstwo. Ksiądz zorientowawszy się, że szatan przemawia przez młodzieńca, odprawia egzorcyzmy. Zły duch mówi różnymi językami, próbuje wykręcić się od odpowiedzi, gdzie znajduje się ów drugi więzień. W końcu wyjawia, że w klasztorze Dominikanów zamienionym na wiezienie. Ratunkiem dla jego duszy może być komunia św. Ksiądz pozwala Duchowi opuścić duszę Konrada, który odzyskuje świadomość. Gdy zmęczony zasypia, kapłan oddaje się modlitwie. Pragnie wziąć na siebie winy Konrada. Chór aniołów wychwala prostotę i pokorę Księdza Piotra. Bierze też w obronę Konrada, gdyż kochał Pannę Najświętszą i naród.

Scena IV. Widzenie Ewy.

Ewa modli się przed obrazem Panny Najświętszej. Jest już bardzo późno. Panienka chce jeszcze pomodlić się za uwięzionego. Ma widzenie, w którym Matka Boska podaje kwiaty małemu Jezusowi, ten obsypuje nimi Ewę.

Scena V. widzenie księdza Piotra.

Ksiądz leży krzyżem i modli się. Ukorzywszy się przed Bogiem m widzenie. Młodzi Polacy wydani w ręce Heroda, wywożeni są kibitkami na północ. Jeden z nich ucieka: jest to obrońca, wskrzesiciel narodu, a imię jego będzie czterdzieści i cztery. Tymczasem polski naród jest zniewolony, urąga mu cała Europa. Jego cierpienie, to cierpienie Chrystusa męczonego i uśmierconego. Gal (Francuz) sądzi polski naród niczym Piłat. Krzyż ukuty z trzech drzew spoczywa na ramionach narodu. Rakus (Austriak) i Borus (Prusak) poją go octem i żółcią. Moskal przebija bok narodu, który umiera. Matka Wolność opłakuje go u stóp krzyża. Naród jednak zmartwychwstaje i otula białą szatą świat. Ksiądz zasypia, a aniołowie zabierają jego duszę do nieba, aby tam przez chwilę zaznała pociechy.

Scena VI. Sen Senatora.

Nad śpiącym Senatorem pojawiają się Diabły, by dręczyć jego duszę. Belzebub odwodzi je od tego zamiaru w obawie, że obraz srogich kar widzianych we śnie może powrócić za dnia i wpłynąć na jego poprawę. Byłby więc stracony dla piekła. Diabły mogą natomiast posysać jego pychę. Senator śni, że cieszy się łaskami cara, który nadaje mu liczne tytuły. Potem nagle car odwraca się od niego, a Senator skazany jest na szyderstwa dworskich urzędników. Diabły wydzierają ducha Nowosilcowa ze sfery zmysłów i okrutnie się nad nim pastwią.

Scena VII. Salon warszawski.

Towarzystwo w salonie podzieliło się na dwie grupy. Pierwsza z nich składa się z urzędników, literatów, generałów i dam. Grupa ta pije herbatę przy stoliku i rozmawia po francusku. Druga grupa to młodzi i starzy Polacy, którzy stoją przy drzwiach. Ci mówią po polsku. Wśród towarzystwa stolikowego toczy się rozmowa na temat ostatniego balu. Zgodnie stwierdza się, że nikt nie urządza tak wspaniałych przyjęć jak Nowosilcow. Rozmowa schodzi na literaturę. Jedna z da stwierdza, że nie rozumie polskich wierszy, które są nudne. Zebrani słuchają opowieści Adolfa o Cichowskim. Młody, przystojny Cichowski znika pewnego dnia. Władze oficjalnie stwierdziły, że utonął i na dowód tego pokazały jego żonie płaszcz znaleziony nad Wisłą, rzekomo należący do niego. Zwłok nie znaleziono. Minęły trzy lata. Któregoś wieczora kolumna więźniów przechodziła z więzienia do pałacu belwederskiego. Zapytani kim są wymienili swoje nazwiska, padło również nazwisko Cichowskiego. Na wieść o tym żona rozpoczęła starania o uwolnienie męża. Niczego jednak nie osiągnęła. Minęły kolejne trzy lata, podczas których dochodziły wieści, że Cichowski żyje, że jest torturowany, nic jednak nie wyjawił. Niedawno żołnierze odprowadzili go do domu. Straszliwie zmieniony, niezdrowo otyły, z przerażeniem chowa się w pokoju, unikając ludzi. Wywiązuje się rozmowa na temat poezji. Młoda Dama proponuje Literatom, by historia Cichowskiego stała się tematem wierszy. Oni jednak wzbraniają się, że współczesna historia nie jest dobrą pożywką dla poezji, że polski naród nie lubi scen okrutnych, że Słowianie lubią sielanki. Arystokracja rozpoczyna kłótnię polityczną. Młodzi narzekają na stojących na czele narodu.

Scena VIII. Pan Senator.

Licznie zgromadzone towarzystwo gra w karty w salonie Nowosilcowa, on sam rozmawia z Doktorem i narzeka na złe maniery gości, którzy wciąż go proszą o wstawiennictwo za więźniami. Wchodzi Lokaj z wiadomością od kupca, któremu Senator jest dłużny pieniądze. Ten poleca uwięzić jego syna. Na pytanie Pelikana co zrobić z ciężko pobitym w śledztwie Rollisonem, ten dziwi się, że on jeszcze żyje. Ale oto przybywa sama matka więźnia. Z nie widomą staruszką przychodzą Kmitowa i Ksiądz Piotr. Pani Rollison prosi o łaskę dla syna. Pragnie widzenia syna lub zgodę na wizytę Księdza. Senator wyraża zgodę na widzenie z Księdzem. Udaje zdziwienie, na wieść o tym, że jej syn jest więziony i obiecuje ukarać winnych. Kobieta wychwala jego dobroć. Po wyjściu staruszki poleca wpuścić ją do więzienia i tam zatrzymać. Teraz Senator przesłuchuje Księdza, skąd wiedział o uwięzieniu. Ponieważ Ksiądz milczy, Doktor poleca go spoliczkować, za co ten przepowiada mu rychłą śmierć. Wściekły Senator wzywa Botwinkę dla przeprowadzenia śledztwa. Wtedy Doktor opowiada o spisku na czele którego stoi Adam Czartoryski. Należeć do niego mają profesorowie na czele z Lelewelem. Za informacje i dowody Senator obiecuje Doktorowi stanowisko i pieniądze. Skrycie zaś poleca go aresztować. Do Sali wchodzi towarzystwo i rozpoczyna się bal.

Bal

Polacy obecni szydzą z Rosjan, sprawiają jednak wrażenie zadowolonych. Przybyły na bal Starosta tłumaczy Senatorowi nieobecność żony i córki, że żonę ma dla siebie, a córce sam wybierze towarzystwo. Jest oburzony, że musi brać udział w balu, gdy młodzież polska jest w więzieniu. Oficer rosyjski nie dziwi się nienawiści Polaków. Wśród młodzieży znajdują się Pol i Bestużew. Polak wyjawia zamiar zamordowania Senatora. Bestużew ukazuje bezsens tego kroku, gdyż car przysłał by następcę. Ksiądz Piotr przepowiada zemstę Boga i wtedy rozpętuje się burza. Do Sali wdziera się pani Rollison i przeklina Senatora za wyrzucenie jej syna z okna celi. Pociesza ją Ksiądz Piotr, ze jej syn żyje. Grzmot pioruna wstrząsa salą. Obecni dowiadują się, że od niego zginął Doktor. Senator jest przejęty sprawdzeniem przypowieści. Pozwala Księdzu iść do więźnia. Kolejny grzmot wypędza wszystkich z Sali. Przy Senatorze zostają tylko Pelikan i Ksiądz. Senatora męczą pytania o przepowiedzianą śmierć. Kapłan opowiada mu dwie przypowieści, z których wynika, ze spotka go kara. Znużony Senator odsyła Kaplana, który spotyka prowadzonego na śledztwo Konrada. Postać kapłana wydaje się mu znajoma, choć nie może sobie przypomnieć skąd. Prosi go o sprzedanie pierścionka i oddanie połowy na biednych, a drugiej polowy na msze za dusze czyścowe. Ksiądz przepowiada mu wyjazd w daleką drogę i spotkanie człowieka, który przywita go imieniem Boga.

Scena IX. Noc Dziadów.

Wieśniacy zmierzają do kaplicy, by odprawiać Dziady. Kobieta chce zostać na cmentarzu. Pragnie spotkać ducha, którego już raz widziała. Guślarz tłumaczy kobiecie milczenie zjawy - prawdopodobnie był jeszcze żywy, z zraniona pierś skazywała na cierpiącą duszę. Kobieta zostaje z Guślarzem, a w Kaplicy rozpoczynają się Dziady. Przyzywane są pokutujące dusze. Otwierają się groby i wychodzą upiory. Obserwuje je kobieta i Guślarz. Jednak duch oczekiwany przez kobietę nie pojawia się. Wtem od strony Wilna nadciąga kilkadziesiąt wozów kierujących się na północ. W jednym z nich jest mężczyzna. Kobieta błaga Boga o łaskę dla skazańca.

Dziadów części III. Ustęp.

Droga do Rosji.

Przez puste pola jedzie kibitka. Pasażer obserwuje płaskie przestrzenie bez gór i miast. Czasem tylko samotna wioska widnieje wśród pustkowia. Budzi to w podróżnym pytania, jak potoczy się historia taj ziemi i narodu. Drogi tej krainy wytyczyły kibitki z zesłańcami i carskie wojsko.

Przedmieścia stolicy.

Przedmieścia Petersburga zabudowane są wspaniałymi pałacami. Mieszają się tu różne style. Podróżny zastanawia się ile trzeba było głazów, spisków, wygnań niewinnych i grabieży, żeby to powstało. Teraz jest pusto. Dwór carski przeniósł się do miasta na czas zimy.

Petersburg.

Przypomina wielkie miasta tj. Paryż, Rzym. Mieszkańcy wyszli na ulicę, obserwować spacerującego cara. Po jego odejściu na ulicy został pielgrzym i człowiek wyglądający na starego mieszkańca. Podszedł on do pielgrzyma i powitał go słowami: Chrześcijaninem jestem i Polakiem, witam cie Krzyża i Pogoni znakiem. Cudzoziemiec ucieka, Alę żałuje tego i myśli o ponownym spotkaniu.

Pomnik Piotra Wielkiego. Wieczorem przy pomniku spotyka się dwóch mężczyzn: pielgrzym i wieszcz ruskiego narodu. Rosjanin opowiada historie pomnika. Podobny posąg stoi w Rzymie i przedstawia Marka Antoniusza. Jednak obaj mężowie się różnią. Koń Piotra pędzi tratując wszystko, ten drugi kroczy spokojnie.

Przegląd wojska.

Na wielkim placu zbierają się tłumy, by oglądać przegląd wojska. Jest również car. Oddziały wykonują rozkazy, zmieniają szyki. Po manewrach zostają na placu ranni i trupy.

Oleszkiewicz.

Nadeszła nagła odwilż, spotykają się młodzi podróżni człowieka mierzącego poziom wody. Rozpoznają go. To Polak - malarz. Wypowiada proroctwo, którego Ne rozumieją. Odchodzą, ale jeden z nich idzie za człowiekiem, rozpoznaje w nim mężczyznę z placu. Malarz ucieka jak orientuje się że nie jest sam. Przepowiedział zgubę poddanych i cara.

Do przyjaciół Moskali.

Poeta wspomina swoich przyjaciół. Jedni zginęli, inni cierpią skazani na roboty. Słowa wiersza maja zwiastować wolność. Trucizna płynąca z mowy poety przepali okowy skuwające przyjaciół.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
dziady cz.3, Romantyczność
dziady cz I, ♠Filologia Polska♠, ROMANTYZM, Mickiewicz
dziady cz.2, Romantyczność
Interpretacja Dziady cz. III Mesjanizm, Filologia polska, Romantyzm
Dziady cz. III jako dramat romantyczny, Szkoła
Język Polski Dziady cz III jako dramat romantyczny odt
Dziady cz 2
Dziady cz III
Heinrich Heine, Polonistyka, ROMANTYZM
Dziady cz. II jako dramat, j.polski - gimnazjum
ZEMSTA, Polonistyka, Romantyzm
dziady cz III salon
Dziady cz II wersja skrócona
DZIADY CZ 4 STRESZCZENIE OGÓLNE (2)
Dziady cz III
hasła, Polonistyka, Romantyzm

więcej podobnych podstron