Czy w Polsce można być bogatym, FINANSE


Czy w Polsce można być bogatym?

utworzona przez użytkownika Porozmawiajmy o Pieniądzach w dniu 3 maja 2011 o 03:14

Jeżeli podróżujesz trochę po świecie i jeżeli przywiązujesz większą wagę do ludzi, których spotykasz, a nie do miejsc, prawdopodobnie dostrzegłeś, że są takie nacje, które mają szczególne predyspozycje do przedsiębiorczości i kumulowania majątku. Są też i takie, które nie umieją - lub po prostu nie chcą - wydostać się z zaklętego kręgu biedy. Przynajmniej tak mogłoby się wydawać. Ale czy tak jest?

 

 

Co więcej, nawet w Polsce można dostrzec spore różnice w poziomie życia i mentalności ludzi żyjących w różnych regionach kraju.

 

Istnieje wiele teorii i koncepcji, usiłujących rozpoznać te okoliczności, które decydują o zamożności jednych i o ubóstwie innych. Jedną z nich jest dzieło Maxa Webera („Etyka protestancka a duch kapitalizmu”), który starał się dowieść, że o bogactwie decyduje religijna aura, w jakiej kształtują się społeczności. W krajach protestanckich panował etos pracy i były idealne warunki do nowoczesnego kapitalizmu, który zbudował potęgę gospodarczą i finansową tzw. krajów północy. Wedle tej samej teorii w krajach katolickich cnotą zawsze było ubóstwo, zaś bogactwo budziło wątpliwości natury moralnej. I tak oto do masowej świadomości przeniknął żywy do dzisiaj podział na bogatą Północ i biedne Południe.

 

Weber bardzo uprościł sprawę bogactwa i ubóstwa wypływających z ideologii religijnej i zdaje się, że świadomie pominął kilka niewygodnych, bo nieprzystających do jego teorii, faktów. To kraje północnej, bardzo katolickiej Italii, są kolebką kapitalizmu i finansów w Europie, a nie protestanckie Królestwo Niderlandów. Katolicka Francja jest o wiele większą potęgą niż kilka krajów protestanckich razem wziętych.

 

Tak więc kwestie religijne mogą nam wiele wyjaśnić, ale nigdy nie rozstrzygną kwestii pochodzenia bogactwa i biedy.

 

Wielu z nas z pewnością uważa, że Żydzi są szczególną nacją, wręcz predestynowaną do kumulowania majątku i robienia intratnych interesów. Rzeczywiście, dużo w tym prawdy. Prawdopodobnie szczególna historia Żydów, zaś z drugiej strony ich przeświadczenie o wyjątkowej roli w dziejach, wpłynęły na imponujące, a niekiedy wręcz niewiarygodne osiągnięcia przedsiębiorców pochodzenia żydowskiego, a także naukowców czy myślicieli. Jednak trudno przecież nie dostrzec w rozmaitych diasporach żydowskich na przestrzeni wieków także ogromnych rzesz biedoty. Również względnie niedawno powstałe państwo Izrael nie należy (jeszcze) do szczególnie wyróżniających się w świecie pod względem gospodarczym.

 

Wspomnieliśmy także o łatwo dostrzegalnych różnicach w rozwoju i zamożności regionów w Polsce.

 

Znamy wszyscy podział na Polskę A i B. Ta „lepsza” część kraju, A, to zachodnia Polska, zaś B to część wschodnia. Różnice w cywilizacyjnym zaawansowaniu zwykło się wyjaśniać w dwojaki sposób.

 

Po pierwsze, o bogactwie polskich regionów decyduje bliskość krajów, z którymi sąsiadujemy. Sąsiedztwo Niemiec wymuszało niejako na Polakach większą przedsiębiorczość i operatywność, by sprostać morderczej konkurencji bogatego sąsiada. Bliskość Rosji wpływała raczej negatywnie na rozwój gospodarczy wschodnich regionów, bowiem nasz drugi potężny sąsiad z wolną konkurencją i zaradnością raczej niewiele ma wspólnego.

 

Ten koncept także nie do końca wyjaśnia kwestię wzrastania w bogactwie lub ciążeniu ku ubóstwie. Cóż bowiem zdecydowało o potędze gospodarczej Niemiec i zacofaniu Rosji? Religia? A może wpływ jakichś sąsiadów tych państw? Przyznajmy, że brzmi to mało przekonująco i nie wyjaśnia znów w sposób niebudzący zastrzeżeń kwestii zamożności i biedy.

 

Po drugie, do dzisiaj pokutuje w Polsce tradycja zaborów. Jeśli jesteś chociaż trochę dociekliwy, z łatwością dostrzeżesz np. niesłychanie rozwiniętą strukturę i gęstość szlaków transportowych, np. na Śląsku i w Wielkopolsce, i fatalną sytuację na Podlasiu czy Lubelszczyźnie.

 

Obok uprzemysłowionego, należącego jeszcze 100 lat temu do Niemiec Śląska, toczyło się dość beztroskie, ale naznaczone nieprawdopodobnym ubóstwem życie w „austro-węgierskiej” Galicji.

 

Tak zwana „ściana wschodnia”, oznaczająca kilka województw na wschodzie Polski (chociaż pierwotnie była to nazwa bogatej, barwnej części Warszawy na wschód od ul. Marszałkowskiej) potrzebuje mnóstwa dotacji i bodźców do rozwoju. W tym czasie zachodnia Polska kwitnie i coraz bardziej oddala się ekonomicznie i mentalnie od regionów wschodnich.

 

Czy położenie geograficzne może decydować o cywilizacyjnym rozwoju? Na pewno tak. W Polsce ciągle podkreślamy to, że mamy historycznego pecha w tej materii. Nie mamy, jak inne nacje, czasu na bogacenie się, bo musimy regularnie przeznaczać go na walkę o niepodległość. Przyznajmy, że to także wątpliwa teza. Jeśli bowiem uwolnimy się od dziejowo-geograficznych stereotypów, to możemy zadać sobie takie oto pytania:

 

Jak to możliwe, że Anglia, leżąca na paskudnej i deszczowej wyspie, z dala od kontynentu, stała się potężnym światowym imperium? Czy Anglia miała jakieś szczególne warunki do tego, by skolonizować połowę świata? A Japonia? Czy jest w jej religii lub położeniu geograficznym coś tak bardzo szczególnego, by stała się potęgą gospodarczą mocno dającą się we znaki (ekonomicznie) Stanom Zjednoczonym, Unii Europejskiej i całej Azji? Nie dalej jak 65 lat temu przegrała wojnę, a dwa jej miasta stały się pierwszymi ofiarami atomowej zagłady. Jeszcze w latach 60. ubiegłego stulecia była bardziej zacofana niż Polska Ludowa.

 

Wydaje się, że nasz wywód można ciągnąć niemal bez końca, a pytań bez jednoznacznej odpowiedzi pojawi się tak wiele, że moglibyśmy stworzyć osobny serwis internetowy i rozwijać jego zawartość przez długie lata.

 

Czas zatem zatrzymać się i skoncentrować na pytaniu postawionym w tytule niniejszej rozprawki.

 

A zatem, czy w Polsce można być bogatym? Na tak postawione pytanie odpowiedź jest prosta: jasne, że tak. Czy jest to łatwe, tj. czy jest w Polsce „pogoda dla bogaczy”? Nie.

 

Dlaczego? Spróbujmy odpowiedzieć możliwie krótko i treściwie.

 

1. Pierwszą przeszkodą dla nas, żyjących w Polsce, jest koszmarna spuścizna PRL. Młode pokolenie może nie zdawać sobie z tego do końca sprawy, ale PRL ciągle świetnie się trzyma w demokratycznej i wolnorynkowej Polsce.

 

Niektórzy uważają, że - jakkolwiek zabrzmi to okrutnie - musi w Polsce nastąpić jeszcze co najmniej kilkakrotna wymiana pokoleń, by pozbyć się tych 50 upiornych lat po wojnie, które o mały włos nie uczyniły z Polaków tzw. homo sovieticus.

 

PRL naznaczył naszą mentalność, niekiedy w sposób prawie nieodwracalny:

 

* Przeciętniactwem. Niewielu Polaków ma wolę - i odwagę - rozwijać i pielęgnować swój indywidualizm. Większość z nas ulega presji przeciętnej większości, która kieruje się filozofią życiową, wyrażającą się w takich m.in. narodowych mądrościach, jak „nie wybiegaj przed orkiestrę” lub „jeśli wejdziesz między wrony, musisz krakać jak i one”.

 

* Bylejakością. Ta nasza cecha narodowa jest szczególnie zauważalna, gdy patrzy się na polskie drogi, większość usług i krajowych wyrobów - zwłaszcza jeśli mowa o nowych technologiach.

 

* Próżniactwem. Jeśli jesteś przedsiębiorcą lub jeśli działasz na własną rękę jako freelancer i musisz mieć zawsze w zasięgu podwykonawców, to spróbuj znaleźć ludzi, którzy dobrze wykonają powierzoną im pracę. Zadanie trudne niesłychanie ;). A przecież znów mamy spore bezrobocie i, według mediów, tylu zdolnych, wykształconych, nie może znaleźć pracy.

 

* Bezinteresowną zawiścią i niechęcią do wszystkich i wszystkiego, co odbiega od wyimaginowanej średniej. Według rozmaitych sondaży wykonywanych przez ośrodki badania opinii publicznej, a publikowanych dość często przez media, nawet 2/3 Polaków nienawidzi biznesmenów! Uważa ich z reguły za złodziei lub co najwyżej kombinatorów uwikłanych w zawsze podejrzane i naganne układy.

 

* Minimalnymi aspiracjami (i ambicjami). Jeszcze w latach 90. „Businessman Magazine” opublikował raport, w którym wymienił „grzechy główne” polskich przedsiębiorców. Na pierwszym miejscu znalazła się… niezdolność do wielkich marzeń i ambicji! Typowy polski biznesmen, mimo że jego potencjał jest taki sam jak przedsiębiorcy brytyjskiego czy niemieckiego, swoje marzenia uważa za spełnione, jeśli zarobi na dużą willę, luksusowy samochód i parę innych, skądinąd godnych uwagi, gadżetów. Rzecz w tym, że aspiracje biznesmenów zachodnich sięgają nieskończenie dalej - i wyżej. Oni chcą być najlepsi na świecie - i zmieniać ten świat. Chcą tworzyć wartości, które wpłyną na jakość życia innych.

 

Prawdopodobnie rzecz trochę uprościliśmy, i może nieco przerysowaliśmy, jednak wydaje się, że spuścizna PRL jest największą barierą na drodze do bogactwa i zamożności w Polsce.

 

2. Problemem w Polsce jest nasz bardzo nowoczesny, zwłaszcza ten prywatny, system edukacji. Od co najmniej 15 lat stał się dochodowym biznesem dla jego właścicieli, studenci zaś mają z tego modelu edukacji niewiele korzyści.

 

* Z punktu widzenia tzw. wizerunku obecni studenci i młodzi absolwenci skończą lub skończyli nowoczesne uczelnie, podobne do tych ze światowej czołówki. Nic bardziej błędnego. W renomowanym rankingu 500 najlepszych uczelni na świecie znalazły się tylko dwie polskie uczelnie: Uniwersytet Jagielloński i Uniwersytet Warszawski.

 

* Inna kwestia to moje osobiste doświadczenie jako okazjonalnego wykładowcy w prywatnych szkołach. Do zajęć warto przygotowywać się dla góra 10% studentów - ci bardzo często są błyskotliwymi, pełnymi zaangażowania młodymi ludźmi, którzy poszukują swojego indywidualnego i oryginalnego pomysłu na życie. A co z pozostałymi 90%? Na pewno jestem bardzo niesprawiedliwy, ale wydaje mi się, że to kolekcjonerzy tzw. papierków (dyplom to określenie niezbyt cool/trendy/jazzy ;).

 

* Uczelnie, nawet te, które mają w nazwie słówko „przedsiębiorczość”, „produkują” poprawnych pracowników - ale nie ludzi przedsiębiorczych. Tego młodzi Polacy muszą się uczyć samodzielnie.

 

3. I wreszcie trzecia, bardzo zauważalna w Polsce bariera. Jest nią popularna, taka powiedzmy na poziomie prowincjonalnych parafii, nauka Kościoła katolickiego.

 

Sam należę do tego Kościoła - ale należę także do absolwentów jednej z dwóch uczelni, które znalazły się w rankingu światowej „500” - więc tym bardziej problem „parafialnego” nauczania Kościoła może dać się we znaki. (Uprzedzając ewentualne złośliwości - nie trzeba być absolwentem jakiejkolwiek uczelni, by doświadczyć mnóstwa rozterek i wątpliwości w zderzeniu z postawą i nauczaniem polskich duchownych).

 

Co takiego może irytować w stosunku Kościoła w Polsce do kwestii bogactwa i pieniędzy?

 

Najbardziej popularnym i powtarzanym przy każdej okazji cytatem z Biblii na temat bogactwa są słowa Chrystusa w pewnej bardzo specyficznej sytuacji: „Prędzej wielbłąd przejdzie przez ucho igielne, niż bogaty wejdzie do Królestwa Niebieskiego”.

 

Jeśli jesteś chrześcijaninem lub jeśli interesuje Cię Biblia, wiesz, że o bogactwie jest mnóstwo różnych, mających zgoła inne znaczenie cytatów, np. „Dlatego odbierzcie mu ten talent, a dajcie temu, który ma dziesięć talentów. Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma”.

 

Na czym polega ta nie do końca uprawniona promocja ubóstwa? W Biblii jest ponad 2 300 cytatów mówiących o bogactwie i pieniądzach! Jeśli interesuje Cię ten fenomen, zajrzyj do rewelacyjnej książki Howarda Daytona „Twoje pieniądze się liczą” i do „Biznesu według Biblii” Larry'ego Burketta. W Polsce od 2009 roku działa już polska filia Crown Financial Ministries, fundacji, która pokazuje głęboki, ponadczasowy sens przedsiębiorczości i mądrego zarządzania pieniędzmi.

 

Trudno mi zrozumieć, dlaczego Kościół w Polsce, sam tak bardzo zamożny i wpływowy, pozostaje obojętny lub niechętny bogaceniu się swoich wiernych. Pieniądze są nam bardzo, ale to bardzo potrzebne. Ich brak jest powodem koszmarnych nieszczęść. Jedynie nadmierne przywiązanie do bogactwa można z punktu widzenia chrześcijaństwa uznać za naganne, a nawet zgubne. Ale nie bogactwo samo w sobie! To my wszak nadajemy mu właściwą lub błędną miarę i wartość.

 

Czy w sytuacji kiedy mamy w Polsce tak wiele barier na drodze do bogactwa, jest coś, co je równoważy - a nawet jest okolicznością istotniejszą i potężniejszą? Tak, jest coś takiego. Na szczęście jest.

 

Mimo tradycyjnych już w historii Polski zapóźnień cywilizacyjnych, w połowie lat 90. załapaliśmy się na globalną rewolucję w komunikacji i dostępie do wiedzy.

 

Oto dzięki ekspansji internetu i nowoczesnych technologii każdy z nas, żyjący w Polsce, ma - chyba po raz pierwszy w dziejach - taki sam dostęp do najnowszych informacji i najprzedniejszego w świecie know how, jak Amerykanie, Japończycy czy Niemcy. Nie możemy już - a nawet nie mamy prawa! - dłużej narzekać ani usprawiedliwiać krajowej siermięgi brakiem wiedzy czy niemożnością skorzystania z najbardziej zaawansowanych technologii, zwłaszcza komunikacyjnych, na świecie.

 

Każdy z nas może uczestniczyć w globalnym przepływie wiedzy i informacji - a nawet konkurować z najlepszymi. Jeśli rozejrzymy się po internecie, dostrzeżemy coraz więcej polskich przedsiębiorców, wolnych strzelców i rozmaitych ludzi z pasją, którzy tworzą fantastyczne projekty. I zarabiają coraz więcej pieniędzy. (Według GUS i innych źródeł w Polsce rocznie przybywa kilka tysięcy milionerów - może nie są to dane imponujące, ale na pewno bardzo pokrzepiające i inspirujące).

 

Dzięki krótkim wyjazdom i projektom, które realizowałem w Wielkiej Brytanii, poznałem sporo Polaków, którzy po pierwszych 2-3 latach spędzonych w pracy poniżej ich kwalifikacji z powodzeniem prowadzą teraz swoje, niekiedy międzynarodowe, biznesy lub pracują w słynnym londyńskim City. Są to z reguły ludzie młodzi, pokolenie 30-latków, pozbawieni jakichkolwiek kompleksów i świetnie czujący się w świecie międzynarodowego biznesu.

 

Czy jest jeszcze coś, czego nam na ogół brakuje i co powinniśmy jak najszybciej samodzielnie nadrobić? Tak. To edukacja finansowa. Nikt nas tego nie uczy ani w domu, ani w szkole. Ten wysiłek musimy podjąć sami i nauczyć się zasad tej, tylko na pozór skomplikowanej, gry zwanej sztuką zarządzania finansami osobistymi. Nauka finansów jest do jakiegoś stopnia zwieńczeniem procesu rozwoju osobistego.

 

Dół formularza



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Ściągi z fizyki-2003 r, Czy w Polsce powinna być elektrownia atomowa
Czy każdy może być bogaty
CZY W POLSCE POWINNO BYĆ docx
Czy Każdy Może Być Bogaty
Są dwa sposoby walki czy można być lisem i lwem Rozwiń myśl odwołując sie do postaci Konrada Wallenr
kłopotliwe, niepraktykujący, Czy można być wierzącym, ale nie praktykującym
Czy lecznictwo w Polsce powinno być sprywatyzowane
Czy można być jednocześnie w kulcie człowieka i katolikiem
Czy można być zbawionym poza kościołem
rynki kapitałowe w polsce (10 str), Bankowość i Finanse
czy wszystko mozna policzyc na kompie 90
Czy miłość może być kłamstwem, Dla kobiet, Lektury obowiązkowe dla każdej kobiety!!!
Czy w filozofii można znaleźć receptę na życie szczęśliwe
Jak można być zatrudnionym już po pierwszym telefonie
CZY PAŃSTWO MOŻE BYĆ ETYCZNE esej
5 czy z ue mozna wystapic
Czy lit może być sumieniem ludzkośc1
Wojna, Czy literatura może być sumieniem ludzkości, Czy literatura może być sumieniem ludzkości

więcej podobnych podstron