Chodzić ze sobą, CIEKAWOSTKI,SWIADECTWA ####################


Chodzić ze sobą, czy nie?

Autor: Adam Gliska

Jak nigdy dotąd młodzi ludzie na całej kuli ziemskiej (wliczając w to oczywiście również Polskę) nie mieli tylu młodzieżowych czasopism, rozprawiających najczęściej na temat przyjaźni, seksu, wyglądu zewnętrznego, moralności, itp.

W opozycji jest stara, zakurzona, niemodna, zapomniana Święta Biblia. Świat już dawno uznał ją za nienaukową, niepostępową, zacofaną, no i trochę fanatyczną!

Istnieje wielka rzesza naukowców zajmujących się sprawami młodzieży, ekspertów niemal od wszystkiego. Ich tytuły naukowe przy nazwiskach przyprawiają o zawrót głowy i nigdy (no, prawie nigdy) zwykłemu śmiertelnikowi nie przyszłoby do głowy podważać ich opinie. W znacznej mierze to oni kreują myślenie dzisiejszej młodzieży. Wydawcy robią wszystko, by przypodobać się «młodym gniewnym», a w ślad za nimi, może kilka kroków z tyłu, podążają nasi eksperci od myślenia. Wszystko to jest ubrane w piękną szatę graficzną, poparte świetnymi zdjęciami, historyjkami, najnowszymi przebojami, plakatami i innymi świecidełkami. Po prostu nowoczesność i profesjonalizm w szerz i w wzdłuż! A tu w opozycji stara, zakurzona, niemodna, zapomniana Święta ( cóż za słowo?)Biblia. Świat już dawno uznał ją za nienaukową, niepostępową, zacofaną, no i trochę fanatyczną! Jeśli to co pisze ta Księga miałoby sens już dawno byłoby głośno o niej. Każdy kto mówi o niej za dużo jest niewygodny i staromodny, wręcz niepożądany! OGÓLNIE TAK SPRAWY STOJĄ

Przypatrzmy się wszystkiemu nieco bliżej

Ci eksperci od myślenia jak się okazuje często nie mają racji, a tezy, które głoszą są naprawdę tylko tezami (przypuszczeniami). Jeśli nawet coś odkryją, to czy ich interpretacja musi być wiarygodna? Czy np. alkoholik, jest nim tylko dlatego, że ma problemy z charakterem, no i potem z właściwym funkcjonowaniem organizmu? Czy homoseksualista wybrał taki «styl życia», bo miał trudne dzieciństwo, aż w końcu- czy warto w ogóle z tej inności robić aferę, czy nie lepiej podejść do tego bardziej cywilizacyjnie i sprawę zignorować, a może super cywilizacyjnie i sprawę zalegalizować?! Inaczej mówiąc: grzech został zdefiniowany jako choroba, a potem jako zdrowa choroba (legalizacja związków homoseksualnych)- cóż za paradoks!!

Liberalna demokracja XX wieku zaprowadziła całe młode pokolenie w ślepy, bardzo ciemny zaułek. Jeśli nie wierzysz przyjrzyj się statystykom! One mówią same za siebie!

Nowoczesna edukacja próbuje wychodzić naprzeciw potrzebom młodzieży serwując im w szkołach wiedzę na temat życia rodzinnego, z uwzględnieniem najbardziej intymnych jego aspektów. Problem w tym, że szkoła jako placówka publiczna (niekościelna) prawie pomija aspekt moralny koncentrując się na stronie fizycznej.

* Sprzedaż książek, czasopism, filmów pornograficznych w Stanach Zjednoczonych jest szacowana na 2 biliony dolarów rocznie.

* Kilka lat temu w Los Angeles było 9 sklepów porno, teraz jest ponad 90.

* Odkąd zalegalizowano w Danii pornografię jej sprzedaż znacznie wzrosła (a w myśl opinii «ekspertów» miało być odwrotnie). Podobnie stało się z narkotykami w Holandii.

* Herbert W. Case, były inspektor policji w Detroit, mówiąc o cierpieniu, zboczeniach seksualnych i morderstwach, powiedział: «Nie było jeszcze w historii naszego oddziału morderstwa na tle seksualnym, którego sprawca nie byłby zagorzałym czytelnikiem pornograficznych czasopism.»

* W Danii, gdzie sprawy seksu są traktowane bardzo swobodnie, procent nieślubnych dzieci jest trzykrotnie większy, niż w USA.

* Dania ma jeden z największych wskaźników samobójstw w świecie.

* Gdzie łatwo o seks, wskaźnik rozwodów wyraźnie wzrasta. W USA już niemal co trzecie małżeństwo jest rozwiedzione, a choroby weneryczne stają się tu plagą.

* Kilka lat temu 83% studentów ostatniego roku na Uniwersytecie Columbia opowiedziało się za przedmałżeńskimi stosunkami seksualnymi.

* Studenci Uniwersytetu Oxfordzkiego rozprowadzają broszurę zatytułowaną “Seks bez obaw” dając porady jak współżyć bez konsekwencji.

* Szacuje się, że od kiedy w roku 1973 Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych udzielił konstytucyjnej swobody dokonywania aborcji, rocznie dokonuje się 3.000.000 (słownie: trzy miliony!) zabiegów.

* Wyniki badań opublikowanych na łamach “New York Times'a” pokazują, że jeszcze dwadzieścia lat temu dzieci ze szkół podstawowych najbardziej bały się głośnych hałasów, ciemnych pokoi, wysokości. Dziś dzieci z tej grupy wiekowej boją się najczęściej straty któregoś z rodziców na skutek rozwodu, boją się choroby, gwałtu, czy pobicia.

* Pewien amerykański pisarz przeprowadził sondaż, z którego wynika, że 43% wierzących nastolatków nawiązało kontakty seksualne jeszcze przed ukończeniem osiemnastego roku życia, 65% uprawiało zaawansowaną grę miłosną.

* Badania, które przeprowadził w Stanach Josh Mcdowell i Norm Wakefield wykazały, że przeciętny nastolatek rozmawia z ojcem poważnie przez mniej niż dwie minuty dziennie, a z matką trochę ponad cztery minuty dziennie. Swobodne kontakty seksualne były o wiele rzadsze wśród tych, którzy określili swój kontakt z rodzicami jako bliski i serdeczny.

* I na pocieszenie: badania prowadzone przez Tima i Beverly LaHaye jednoznacznie dowodzą, że głęboko wierzący chrześcijanie, są o wiele, wiele bardziej szczęśliwymi w małżeństwie (wyniki badań umieszczone są w ich książce pt. «Akt małżeński».

Doskonale pamiętam czasy (wcale nie tak odległe), kiedy to sam zaczytywałem się w różnego rodzaju czasopismach młodzieżowych, szukając odpowiedzi na różne pytania. Dzisiaj z perspektywy czasu, doświadczeń i mojego nawrócenia widzę jasno jak straszną strawą karmi się młodych ludzi.

Nowoczesna edukacja próbuje wychodzić naprzeciw potrzebom młodzieży serwując im w szkołach wiedzę na temat życia rodzinnego, z uwzględnieniem najbardziej intymnych jego aspektów. Problem w tym, że szkoła jako placówka publiczna (niekościelna) prawie pomija aspekt moralny koncentrując się na stronie fizycznej.

Młodzi ludzie powinni wiedzieć, że seks jest rzeczą świętą i bynajmniej nie obcą Biblii. Bóg nie czerwieni się na tematy związane z seksualnością - sam ją stworzył!

Człowiek doświadcza najsilniejszego popędu płciowego między szesnastym a dwudziestym pierwszym rokiem życia. Ostatnią rzeczą, której potrzebuje on w tym okresie, to otrzymywanie seksualnie pobudzających informacji, których nie będzie (nie powinien) stosował przez najbliższych kilka lat. Potrzebuje on silnego moralnego uzasadnienia dla kontrolowania swojego popędu. Wystarczy, że swoją edukację seksualną rozpocznie na krótki czas przed zawarciem małżeństwa. Na pewno się nie spóźni! Powiało ciemnogrodem?! Zapewniam, że wyjdzie to wszystkim na dobre.

Młodzi ludzie powinni wiedzieć, że seks jest rzeczą świętą i bynajmniej nie obcą Biblii. Bóg nie czerwieni się na tematy związane z seksualnością - sam ją stworzył!

To tyle tytułem przydługiego wstępu. Wracając ściśle do tematu, chciałbym zastanowić się dlaczego młodzi ludzie chodzą ze sobą?

Chciałbym zastanowić się dlaczego młodzi ludzie chodzą ze sobą?

Samo zainteresowanie się płcią przeciwną nie jest przecież czymś nienormalnym. Nie mniej jednak powinny towarzyszyć temu pewne normy biblijne

Można wskazać tu mnóstwo powodów. Ja chcę zwrócić uwagę na kilka.

Istnieje (zresztą od wieków) moda na «chodzenie ze sobą". Jest to pewien standard wśród młodych, że każdy powinien mieć dziewczynę, chłopaka. Sprzyjają temu jak najbardziej media, prasa, czy reklamy. Człowiek, który np. w wieku 17 lat nie ma partnera uchodzi w oczach rówieśników za odmieńca, smutasa, sztywniaka, niedorajdę czy może nawet za odmieńca seksualnego.

Samo zainteresowanie się płcią przeciwną nie jest przecież czymś nienormalnym. Nie mniej jednak powinny towarzyszyć temu pewne normy biblijne (o czym za chwilę).

Dowartościowanie się jest niewątpliwie powodem łączenia się w pary. Dziewczyna w ramionach młodego chłopaka jest jakby zdobytym trofeum. Wielu młodych ludzi «jest ze sobą", by w ten sposób zaspakajać swoje potrzeby seksualne. Przykłady można mnożyć i mnożyć.

Przesuwając swój punkt patrzenia w stronę bardziej moralnej młodzieży (powiedzmy tej religijnej), również możemy zauważyć wiele, powiedzmy sobie szczerze, niewłaściwych zachowań i poglądów co do tej sprawy. Czasem bywa tak, że młodzież chrześcijańska bezkrytycznie przejmuje standardy zachowań ludzi, którzy sprawy religii mają daleko w nosie.

Moim zdaniem najczęstszym powodem «chodzenia ze sobą" jest zakochanie- choć jako uczucie jest czymś pięknym i właściwym, jest niewystarczającym motywem do tego by zacząć chodzić ze sobą. Zakochanie, czyli tak zwane zauroczenie jest nad wyraz rozkosznym stanem serduszka. Niektórzy popadli w dziwny nałóg zakochiwania się. Im człowiek młodszy tym częściej je przeżywa. Kiedy pytam o to swoich młodych dziesięcio- jedenastoletnich uczniów, prawie każdy z nich jest w kimś zakochany. Zakochanie zazwyczaj mija, choćby tylko ze względu na przemijający czas (nuda), nie mówiąc już o różnych problemach, które mogą się przydarzyć zabijając nasz stan zauroczenia!

Musimy poważnie zastanowić się, czym tak naprawdę jest miłość, która w końcu jest największym spoiwem normalnego, dojrzałego związku. Prawdziwa miłość jest czymś więcej niż zakochaniem, które jest pewnym “przejawem” miłości. Jest najmocniejszą, uczuciową więzią na ziemi! Miłość jest dojrzałym uczuciem: zawsze narasta, dostrzega wady i zalety, jest realistyczna, nie przerwie jej rozłąka, daje drugiej osobie poczucie zadowolenia, bezpieczeństwa i pewności. Prawdziwa miłość wiąże się z prawdziwą przyjaźnią, z radością przebywania ze sobą, z opieką i pomaganiem. Zakochanie, natomiast jest czasową, często lekkomyślną namiętnością, która widzi drugiego człowieka jako doskonałego idola bez wad. Osobiście nie wierzę w dojrzałą miłość w wieku czternastu czy szesnastu lat.

Chcemy brać nie dając nic w zamian, korzystać bez odpowiedzialności. Tak zwana nowoczesna moralność nie sprawiła, że Boże postanowienia uległy zmianie.

Jak przekonać się czy nasza miłość względem drugiej osoby jest dojrzała czy może jest jakimś przemijającym zauroczeniem? Zastanów się, co pociąga cię w osobie, którą kochasz? Uroda? Ciuchy? Temperament? Popularność? Poczucie humoru? Kasa? To wszystko za mało!

Miałem okazję rozmawiać z ludźmi, którzy "żyli ze sobą" myśląc, że są wzorowymi chrześcijanami! Cóż za pomieszanie pojęć! Ludzie ci ulegli swojej własnej pożądliwości, która jest po prostu grzechem i tak naprawdę ich postawa nie ma nic wspólnego z dojrzałą miłością. Chcemy brać nie dając nic w zamian, korzystać bez odpowiedzialności. Tak zwana nowoczesna moralność nie sprawiła, że Boże postanowienia uległy zmianie.

Patrząc na owoce, wyraźnie zauważymy jak wielka przepaść dzieli życie według Bożych zasad, od życia według własnych, ludzkich norm! Na tym polu musi zaiskrzyć. Jak bardzo niektórzy byli zdziwieni dowiadując się, że ja nie współżyję ze swoją dziewczyną!! Kompletnie nie mieściło się to niektórym w głowie!

Teraz już zostawmy to wzburzone morze strasznych przypadków i przejdźmy tam gdzie chrześcijańska myśl króluje. Te słowa skieruję do gorliwych, młodych chrześcijan, którym nawet do głowy nie przyjdzie odstępować od Pana, którzy pragną podobać się Bogu.

Sam nawróciłem się w wieku 21 lat, czyli w okresie «intensywnych poszukiwań» żony. Słowo Boże zrewolucjonizowało moje pojęcie w tej kwestii. Zrozumiałem, że nie mam czego szukać poza świętym Kościołem Jezusa Chrystusa. Szatan próbował odwieść mnie od takiego kierunku patrzenia. Na straży moich myśli i czynów zawsze stało Słowo Boże. Kategorycznie odrzuciłem ewentualność związania się z dziewczyną nienawróconą! 2 Kor. 6:14 «Nie chodźcie w obcym jarzmie z niewiernymi; bo co ma wspólnego sprawiedliwość z nieprawością albo jakaż społeczność między światłością a ciemnością?"

Pojawiło się pytanie- czy mogę chodzić z jakąś chrześcijanką, czy nie? Jeśli tak, to z którą? Jeśli nie, to co mi pozostaje? Powiem, że dzisiaj mam wspaniałą żonę, którą bardzo kocham, a ona mnie. Możemy wspólnie iść przez życie z Jezusem! Bóg przez te lata wiele mnie nauczył. Mogłem przejść przez różne, często bardzo trudne doświadczenia, które ostatecznie były dla mnie największą i najlepszą lekcją z nieba.

Zacznijmy od przyjaźni. Każdy normalny chrześcijanin nawiązuje bliższe czy dalsze przyjaźnie z ludźmi, wśród których się obraca. Przyjaźń może być drogą do małżeństwa, pamiętajmy jednak, że moment przełomu (moment, w którym stajemy się parą) musi być jasno określony przez dwie strony!

Jesteś młody, spotykasz się z różnymi chrześcijankami, pamiętaj- przyjaźń nie jest miejscem na flirtowanie czy “podryw”. Nigdy nie możemy grać na dwie strony. Nie możemy dopuścić, by nasza przyjaźń była jakimś nadmiernym, cielesnym spoufalaniem się ze sobą. Albo jesteśmy przyjaciółmi albo parą, która wkrótce zawrze związek małżeński! Inaczej mówiąc: jeśli chcesz chodzić z dziewczyną, musi to być ta, z którą zdecydowałeś się pobrać- zapomnij o chodzeniu z dziewczynami, tylko po to, by w końcu znaleźć tę właściwą, najlepszą! Pojawia się pytanie: skąd mam wiedzieć, że właśnie ta, a nie inna osoba, będzie moją przyszłą żoną, moim przyszłym mężem?

Pięć lat temu, popełniłem poważny błąd. Otóż, związałem się z chrześcijanką nie mając stuprocentowej pewności, że właśnie ona ma być moją żoną. Zarówno ja, jak i ona spełnialiśmy wszystkie biblijne warunki ku temu, by zawrzeć związek małżeński. W swym młodzieńczym zapale, zaczęliśmy «chodzić ze sobą" tak trochę na kredyt, nie mając tej ostatecznej pewności czy aby na pewno Bóg chce nas dla siebie? Przez kolejnych kilka lat przeżywaliśmy bolesne zawody miłosne. Nie byliśmy w stanie podjąć ostatecznej decyzji, która powinna była poprzedzać taki związek (jak się dzisiaj okazuje), a nie wyrosnąć na jego chwiejnym gruncie.

Przyszedł dzień, w którym zdobyliśmy się na odwagę powiedzieć sobie- koniec! Nie życzę nikomu tego typu doświadczeń. Dzisiaj wiem, że można ich uniknąć.

Rodzi się kolejne pytanie: czy to właśnie nie “chodzenie” ma nam ułatwić wybór? Powiem- NIE. Domyślam się, że spora część chrześcijańskiej młodzieży nie zgadza się ze mną.

Zapytam cię: czy chciałabyś, chciałbyś «chodzić z kimś", kto potem powie ci- «sorry, ale nie jesteśmy dla siebie, żegnaj!»? Osoba, która w swoim chrześcijańskim życiu związana była z kilkoma sympatiami najprawdopodobniej zraniła już samego siebie i te osoby. To skakanie z kwiatka na kwiatek nikomu na dobre nie wyszło.

Co tu robić?

Na szczęście mamy Kościoły, które dają nam wiele okazji ku temu, by poznać drugą osobę, przekonać się jakim jest naprawdę chrześcijaninem, jak traktuje ludzi, służbę, jakie ma zdolności i czy prawdziwie kocha Jezusa. Jeśli już zapali się lampka miłości możesz modlić się sam, z przyjaciółmi, pastorem, starszymi, poradzić się ludzi zaufanych, bogobojnych. Masz wszelkie możliwości, by dojrzeć do tej bardzo ważnej decyzji.

Na tym miejscu chciałbym zastanowić się szerzej co do Bożego działania w sferze matrymonialnej. Powyższy scenariusz na pewno jest słusznym, ale nie jedynym.

Są w Biblii dwa kluczowe wersety, które będą dla nas drogowskazem co do wyboru żony (świadomie wspominam tu tylko o stronie męskiej!)

«Kto znalazł żonę, znalazł coś dobrego i zyskał upodobanie u Pana»

Przyp. 18:22

«Dom i mienie dziedziczy się po rodzicach, lecz roztropna żona jest darem Pana»

Przyp. 19:14

Nasze szukanie musi się spotkać z darem. Zarówno my jak i Bóg ma tu pole działania. Nie możemy siedzieć z założonymi rękami, czekając, aż przyszła żona sama wpadnie nam w ramiona, ani nie możemy wykluczyć nadprzyrodzonej ingerencji Boga.

Słowo dar (żona) sugeruje suwerenny podarunek Boga nieba i ziemi. Wierzę, że u niektórych Bóg oczekuje bardziej inicjatywy “ludzkiej”. Innym razem Bóg, z różnych względów, jakby sam prowadzi nas ku sobie. Jakkolwiek się dzieje czy to “zwyczajnie” czy to w sposób nadprzyrodzony(np. runo, słowo od Boga), do nas należy ostateczna decyzja- Bóg daje ci tu całkowitą wolność.

Kiedy zwróciłem uwagę na Słowo Boże przekonałem się, że postawa kobiety powinna być tą odpowiadającą na męskie wezwanie- nie odwrotnie. Stawia to kobietę w pozycji oczekującej: Izaj. 30:15 " ..., w ciszy i zaufaniu będzie wasza moc."

Śmiejemy się ze starego, dobrego zwyczaju żydowskiego, kiedy to rodzice swatali swoje dzieci. Muszę przyznać, że nie do końca jest to takie śmieszne.

Oczywiście nie chcę powiedzieć, by powrócić do takiego obyczaju, aczkolwiek jest czymś mądrym posłuchać dobrych rad starszych, doświadczonych, znających

życie i ludzi rodziców- szczególnie tych znających Pana, rozważających sprawy matrymonialne według Bożych norm, które są im znane.

Powoli kształtuje się pewna prawidłowość postępowania. Po pierwsze: w poszukiwaniu partnera musisz bezwzględnie kierować się Bożymi zasadami. Kiedy już poznasz kogoś, kto cię “zaintryguje” musisz mieć bezwzględną pewność, że dana osoba jest dla ciebie (Bóg działa przez Słowo, Ducha Świętego, okoliczności) zanim zaczniecie «chodzić ze sobą". Nie spiesz się, zaufaj Bogu, miej oczy i uszy szeroko otwarte.

Ważne jest tutaj właściwe ustawienie priorytetów

* duchowość (czy dana osoba jest prawdziwie blisko Boga)

* duszewność (temperament, charakter, zdolności, zainteresowania,.... .)

* cielesność (akceptacja wyglądu).

Kolejność nie może ulec zmianie. Przy czym duchowość zdecydowanie rzutuje na wszystko inne. Od niej zależy powodzenie (lub jego brak) waszego przyszłego małżeństwa, wasze zwycięstwo (na co dzień), bądź nie. Jeśli nawet wyniknie jakaś niezgodność charakteru czy jakakolwiek inna trudna sprawa, mając bliską społeczność z Jezusem rozwiążecie każdy problem. Nawet sfera intymna związku jest ściśle związana ze stanem emocjonalnym, a ten bezpośrednio ze stanem duchowym! Tak więc seks sam w sobie nie jest czysto fizyczny (jak się niektórym wydaje), ale przede wszystkim zależny od emocji. To szczęśliwa codzienność decyduje o powodzeniu intymnej więzi. Nie zbudujesz dobrej codzienności bez Jezusa. Pierwsza próba, która cię dopadnie może stać się górą nie do przejścia. W Chrystusie natomiast masz pewną obietnicę zwycięstwa! Kolejny krok to zaręczyny (gr. zapewnić kogoś, oświadczyć komuś)- a cóż to za dziwne słowo? Tak, tak- znajdziesz je w wielu miejscach na kartach Biblii.

Twoja powściągliwość będzie dla was wielkim błogosławieństwem i inwestycją w szczęśliwe małżeństwo.

Wielu młodych całą swoją energię zużywa na szukanie partnera, a działanie ceni sobie nad modlitwę, dając tym samym wyraz braku zaufania Bogu. Naszą największą miłością życia musi być Bóg. Musimy zacząć prawdziwie doświadczać jego przyjaźni, opieki, wielkiej miłości, w nim musimy znaleźć swoje największe spełnienie.

Wszystko to co tutaj napisałem nie mogłoby powstać jeszcze jakiś czas temu. Nie dawno stałem się szczęśliwym mężem i z perspektywy przeżytych wydarzeń mogę z całą odpowiedzialnością i przeświadczeniem napisać to co czytasz.

Będąc od kilku lat członkiem olsztyńskiego zboru moją uwagę zwróciła osoba, którą znałem od dłuższego czasu. Nigdy wcześniej do głowy mi nie przyszło, by myśleć o niej jako o potencjalnej przyszłej żonie. Mogłem obserwować jej gorliwość, zaangażowanie, głęboką wiarę, szczerość, no i skromność. Tak się stało, że angażowaliśmy się w te same przedsięwzięcia (nie celowo!). Któregoś razu uświadomiłem sobie, że ja przecież o taką żonę zabiegałem przez cały czas w modlitwie! Teraz pojawiło się pytanie: Boże! Czy to ta?

Minęło kilka tygodni, kiedy zrodziła się we mnie całkowita pewność co do niej. Tak jak wcześniej byłem miotany niepewnością (o czym wspominałem), tak teraz nie miałem żadnych wątpliwości! Zaraz jak tylko wyznaliśmy sobie nasze uczucie, zaręczyliśmy się. Kilka miesięcy potem zawarliśmy związek małżeński.

Wiem, że nie jest łatwo zdobyć się na cierpliwość oczekując wyraźnego prowadzenia Bożego co do małżeństwa. Łatwiejszym jest jakieś działanie w tym kierunku.

Wielu młodych całą swoją energię zużywa na szukanie partnera, a działanie ceni sobie nad modlitwę, dając tym samym wyraz braku zaufania Bogu. Naszą największą miłością życia musi być Bóg. Musimy zacząć prawdziwie doświadczać jego przyjaźni, opieki, wielkiej miłości, w nim musimy znaleźć swoje największe spełnienie. To Jego osoba musi porwać nas do reszty. Nie marnuj lat swojej «samotności»- ona też jest darem Pana.

Świat odrzucił Biblię, ale na szczęście Biblia nie odrzuciła świata. Jezus puka dzisiaj do milionów serc, by przynieść tam trwałą miłość, wyrwać z nieszczęść, oszustw i sideł diabelskich.

«Powierz Panu drogę swoją, zaufaj mu, a On wszystko dobrze uczyni. (On sam będzie działał — cytat z Biblii Tysiąclecia)"

Ps. 37:5



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Chodzimy ze sobą 15-17.02.08, „Chodzimy ze sobą”
taniec ze smiercia, CIEKAWOSTKI,SWIADECTWA ####################
Błogosławieni smutni, CIEKAWOSTKI,SWIADECTWA ####################
WEŹ ZE SOBĄ MOJE SERCE. Floryda Dance Band, Teksty piosenek
w sidlach szatana, CIEKAWOSTKI,SWIADECTWA ####################
Ekowioska to wspólnota ludzi mieszkających ze sobą
połącz ze sobą woreczki z takim samym znaczkiem, KOREKCYJNO-KOMPENSACYJNE, ĆW PERCEPCJI WZROKOWEJ
Gdzie są drzwi, CIEKAWOSTKI,SWIADECTWA ####################
SPOTKANIE Z PRZYJACIÓŁMI pANA jEZUSA WRZESIEŃ 2012, co zabrać SPOTKANIE Z PRZYJACIÓŁMI PJ, NOC W BIB
1.4ciga z ETP, Węgielnica -2 sklejone ze sobą pryzmaty, gdzie jeden wskazuje lewą stronę a drugi pra
Sieci Komputerowe, inf sc w2, Przez sieć komputerową rozumiemy wszystko to, co umożliwia komputerom
Gadanie ze sobą
Kilka słów o niebie, CIEKAWOSTKI,SWIADECTWA ####################
NIE BĄDŹ GŁUPI, CIEKAWOSTKI,SWIADECTWA ####################
Bóg o mnie nie zapomniał, CIEKAWOSTKI,SWIADECTWA ####################
Rozdział 2, CIEKAWOSTKI,SWIADECTWA ####################
jestem glodny boga, CIEKAWOSTKI,SWIADECTWA ####################
Odważne wyznawanie wiary w Jezusa, CIEKAWOSTKI,SWIADECTWA ############

więcej podobnych podstron