do piachu - różewicz, Filologia polska


„DO PIACHU” - TADEUSZ RÓŻEWICZ

* streszczenie utworu

* artykuł Pawłowskiego

* w telegraficznym skrócie

STRESZCZENIE UTWORU

Dramat składa się z Prologu i dziesięciu, opatrzonych tytułami obrazów. Bohaterowie posługują się gwarą chłopską, niewyszukanym słownictwem (poza Ułanem, Komendantem i Kilińskim), ubrani w odzież najróżniejszego pochodzenia (fragmenty starych mundurów polskich, niemieckich, strażackich, odzieży cywilnej)

Prolog

Postaci występujące: PAN I, PAN II, KOMENDANT, UŁAN, PANI (matka Hanki), HANKA (20-letnia)

Miejsce akcji: wielki pokój, pełen dymu tytoniowego, w pokoju fortepian, obraz M.B. Częstochowskiej, stół, krzesła, fotele, szafa z książkami; mężczyźni ubrani na wpół wojskowo

Akcja: Między postaciami znajdującymi się w pokoju toczy się rozmowa na temat polityki, działań partyzanckich, tworzenia się nowego rządu. Dyskusja dotyczy Rady Jedności Narodowej w Londynie, Narodowych Sił Zbrojnych, Armii Ludowej, AK. Ułan, będący żołnierzem Sił Zbrojnych (dosyć fanatycznym: rzuca hasłami i sloganami, recytuje rozkaz Komendanta Narodowych Sił Zbrojnych) wyznaje pogląd, że Polska jest jedyna siłą, która może przyjąć przodującą rolę w Nowej Europie, a samemu Narodowi Polskiemu Państwo Polskie zapewnić może trwały byt. Postuluje przywrócenie granic określonych traktatem ryskim na wschodzie, a na zachodzie linią Odry i Nysy Łużyckiej. Komendant wspomina o zbrodniach popełnianych przez NSZ. Dochodzi do ostrej wymiany poglądów między Ułanem i Komendantem. Pani, będąca gospodynią dbającą o bezpieczeństwo przebywających u niej gości (spotkanie jest konspiracyjne), alarmuje o niebezpieczeństwie. Hanka wraca do gry na fortepianie, Ułan i Komendant ukrywają się w pokoju, Panowie i Pani z Hanką świętują fikcyjne urodziny dziewczyny. Niebezpieczeństwo mija, Hanka zabiera Ułana do ogrodu.

Obraz 1

Marek ma głos

Postaci występujące: MAREK, BURY, WALUŚ, SIEKIERKA

Miejsce akcji: ziemianka/szałas, prycza dla kilku osób, pod ścianą karabiny, siekiera, stół z surowych desek, piecyk z rurą, walizkowy czarny patefon, „martwa natura”: chleb, kiszona kapusta, słonina, 3 cebule, 2 szklanki, blaszany garnek, widelec

Akcja: Głos ma Marek, który głosem dźwięcznym, z sztucznym patosem, deklamuje wiersz- własnego układu, który w swym warsztacie poetyckim i recytatorskim jest bardzo prymitywny (Żołnierza pada siny trup/Koledzy kopią jemu grób na przykład;) ale wzrusza kolegów. Jego występ przeplatany jest opowieściami z życia partyzanckiego; okraszonymi wstawkami nieparlamentarnymi. Opowiada historię, jak to go AKA wykończyło: otrzymał rozkaz zlikwidowania młodej kobiety za sypianie z żandarmami, zanim jednak zastrzelił, powodowany żelem sam się z nią przespał i zaraziwszy się jakąś chorobą zastrzelił nad ją ranem. Wraca to nut patetycznych. Chwali się swoim patefonem otrzymanym od narzeczonej, który uruchamia, by grał, znów mówi językiem patriotycznym (mniej prymitywnym), po czym wymiotuje do patefonu. Partyzanci zbierają się do snu, odmawiają modlitwę. Siekierka opowiada Walusiowi, który chciałby pójść w świat i zobaczyć Kraków albo Częstochowę, o Krakowie, gdzie był w 1938r.

Obraz 2

Marsz

Postaci występujące: PODCHORĄŻY, WALUŚ, BRODA, FRANEK, GŁOSY

Miejsce akcji: noc, szosa, las

Akcja: Oddział, składający się z 5-6 osób, maszeruje przez las. Jeden z chłopców- Waluś (wysoki, tęgi) idzie na postronku. Został złapany na gorącym uczynku (faktycznie jedynie na miejscu „zbrodni”) - kradzież worka mąki i połowy prosiaka oraz gwałt, za co czeka go sąd. Broda w ciemności nie może znaleźć właściwej drogi. Co chwila ciszę przerywa zrozpaczony głos Walusia, przysięgającego o swojej niewinności.

Obraz 3

Pogadanka

Postaci występujące: KOMENDANT, KILIŃSKI, GŁOSY

Miejsce akcji: leśna polana, dwa szałasy, buda z gałęzi

Akcja: Komendant nakazuje Kilińskiemu (z wykształceniem uniwersyteckim) przygotowanie odczytu, który ma uświadomić partyzantom istnienie drugiego wroga - komunistycznego. Odczyt ma podbudować ideologicznie, ale być przystępny dla prostych żołnierzy. Po odczycie ma wspomnieć o skradzionym spirytusie. Kiliński w swoim przemówieniu w skrócie mówi czym jest komunizm, używa języka patosu, języka naukowego. Po odczycie jest czas na pytania- słuchacze skupiają się na praktycznych aspektach funkcjonowania społeczeństwa komunistycznego (wspólne kobiety, narodowość Marksa).

Obraz 4

Latryna

Postaci występujące: GŁOS I, GŁOS II, GŁOS III

Miejsce akcji: latryna ukryta wśród drzew, na lewo od budy Walusia, oparcie zbite z drążków, dwóch facetów w środku

Akcja: Mężczyźni rozmawiają o wystąpieniu Churchilla, o swoim kumplu Angliku Dżonym który chce wracać do Anglii. Wiadomości z europejskiej sceny politycznej, które docierają do partyzantów są szczątkowe i nie dają im obrazu działań wojennych w Europie. Jedwab ze spadochronów jest dobry na koszule.

Obraz 5

Porucznik jak laleczka.

Postaci występujące: UŁAN, KORZEŃ, KOMENDANT, PARTYZANT, SFINKS, WALUŚ

Miejsce akcji: pora obiadowa, przed szałasem

Akcja: Z lasu wychodzi podporucznik Ułan z towarzyszącą mu Hanką (za którą się wszyscy oglądają). Ułan w oficerskim, dobrze skrojonym mundurze, lakierowanych butach zupełnie nie pasuje do pozostałych żołnierzy. Zachowuje się z wyższością, odrzuca zaproszenie „na obiad”. Sfinks zajmuje się oprawianiem świni. Sfinks, urzeczony wyglądem Hanki zarzuca partyzantowi, że nie wie co to prawdziwa kobieta. Próbuje namówić Walusia, przetrzymywanego w budzie pod strażą, żeby się przyznał do winy (on wskazuje Burego jako winnego).

Obraz 6

Bracia do broni!!!

Postaci występujące: KOMENDANT, SFINKS, KILIŃSKI, UŁAN

Miejsce akcji: koło szałasu

Akcja: Komendant z podchorążym Kilińskim wypijają po szklaneczce. Rozlega się strzał. Ułan zrywa się i krzyczy „Do broni!!!”, tymczasem broń wypaliła przypadkiem jednemu z żołnierzy. Komendant z ironią wypowiada się o zapale i niedoświadczeniu Ułana. Sfinks przygotowuje obiad, który mają wspólnie zjeść Komendant, Kiliński, Ułan. Ułan jest zwolennikiem wprowadzenia surowej dyscypliny, utrzymania dystansu między szeregowcami a oficerami - porusza ten temat podczas obiadu. Próba wprowadzenia dyscypliny (gdy Kiliński trzymał patelnię pełną wątróbki) kończy się wyśmianiem pomysłu. Inny rewelacyjny pomysł - zbudowanie dwóch osobnych latryn - dla oficerów i szeregowców („aspekt duchowo-ideowy”). Komendant tłumaczy, że między wszystkimi panują stosunki koleżeńskie, a żołnierze wykazują się dużym taktem i kulturą.

Obraz 7

Powszedni dzień

Postaci występujące: KWIATEK, ŻELAZO, SFINKS, KOMENDANT, ŻELAZO, SZYDEŁKO, GŁOSY, CYWIL

Miejsce akcji: dzień, partyzanci kręcą się koło szałasów

Akcja: Partyzanci piorą, myją się, czyszczą broń, unicestwiają wszy, rozmawiają. Żelazo z Kwiatkiem rozmawiają o ostatniej akcji - 20 partyzantów przez pół godziny rozbrajało trzech żandarmów. Szydełko (z zawodu fryzjer) z pasją strzyże i goli Komendanta. Cywil przeprowadza szkolenie - jak czyścić granat.

Obraz 8

Msza

Postaci występujące: KSIĄDZ (w stroju liturgicznym), MINISTRANT

Miejsce akcji: między drzewami ołtarz polowy

Akcja: Na mszy zgromadzeni są partyzanci i goście z terenu, na drążku biało-czerwona flaga. Liturgia mszy św.

Obraz 9

Dzięki…

Postaci występujące: SFINKS, PARTYZANT, WALUŚ, ŻELAZO

Miejsce akcji: cicho, w lesie, jesienne słońce, stukanie dzięcioła

Akcja: Obok budy partyzant pilnuje Walusia. Przychodzi do niego Sfinks z posiłkiem, przerywając kolejny etap rozprawiania się ze świnią. Waluś w momencie jedzenie zachowuje się jak szczęśliwe dziecko. Sfinks wraca do świni. Zmierzcha.

Obraz 10

Śmierć Walusia

Postaci występujące: WALUŚ, ŻELAZO, PARTYZANT, KILIŃSKI, SZYDEŁKO, SFINKS

Miejsce akcji: pod budą Walusia, droga do miejsca stracenia- za posterunki, koło góry piasku i dołu

Akcja: Po Walusia przychodzi Żelazo, każąc mu się pakować. Waluś wyrzuca wszystkie swoje rzeczy z budy, myśląc, że pakuje się do domu, zbiera pożyczone przedmioty. Sfinks przynosi mu kawałek kiełbasy. Kiliński odprowadza Walusia za posterunek, gdy ten chce iść dalej, każe mu się zatrzymać koło kupy piasku. Odczytuje rozkaz kary śmierci za „bandziorkę” - napad z bronią w ręku, gwałt i rozbój. Przed samą śmiercią płacze, robi w portki, próbuje się jeszcze pomodlić. Na znak Kilińskiego Żelazo oddaje strzał, Kiliński dobija Walusia strzałem w głowę. Waluś trafia do piachu, wyrok wydają i wykonują koledzy z oddziału.

ARTYKUŁ ROMANA PAWŁOWSKIEGO „ZAKOPYWANIE DO PIACHU”

Jan Kott nazwał „Do piachu” jednym z trzech najważniejszych dramatów, jakie powstały w powojennej Polsce.

Sztuka po raz pierwszy została wystawiona w 1979r, przez 7 lat była zakazana przez cenzurę.

Antybohaterzy
Dla Łomnickiego ta premiera miała specjalne znaczenie. Sztuka "Do piachu", którą Różewicz zaczął pisać jeszcze w latach wojny, a ukończył dopiero w 1972 r., długo nie mogła przebić się przez sito cenzury. Wąskie grono ludzi teatru i krytyków literackich znało tekst z maszynopisu. Dopiero w 1977 r. Kazimierz Wyka opublikował w swej książce "Różewicz parokrotnie" analizę dramatu, która na długo pozostała jedyną oficjalną wzmianką o "Do piachu".
Co takiego niebezpiecznego krył w sobie utwór o oddziale partyzanckim działającym podczas okupacji w lasach pod Radomskiem? Głównym powodem zatrzymania sztuki był sposób przedstawienia rzeczywistości wojennej. Zamiast heroicznej walki z okupantem Różewicz ukazał leśną wegetację partyzantów - smród, wszy, prymitywny język, przekleństwa. Centralną postacią dramatu uczynił nierozgarniętego wiejskiego chłopaka Walusia, który za rabunek i gwałt zostaje skazany na śmierć i rozstrzelany przez kolegów z oddziału. Tuż przed egzekucją nie może się powstrzymać i robi w portki.
Wyka, który w swoim szkicu porównał "Do piachu" z "Rozdziobią nas kruki, wrony..." Stefana Żeromskiego, a Różewicza nazwał "anty-Grottgerem", przewidział burzliwe reakcje, jakie wywoła sztuka: "Byle się tego nie czepiać, że na minutę przed śmiercią ktoś robi w portki. Ano robi!". Było jasne, że odmitologizowany obraz wojny kłóci się z heroizmem i nostalgią partyzanckich filmów, wspomnień czy widowisk z cyklu "Dziś do ciebie przyjść nie mogę". Tu nie było miejsca na przekleństwa i śmierdzące nogi ani tym bardziej na gwałt i rabunek.
Czujność cenzury musiał wywołać także rozrachunek pisarza z historią. Pokazany w sztuce oddział to formacja Armii Krajowej, do której wcielono żołnierzy Batalionów Chłopskich. Różewicz spędził kilkanaście miesięcy w podobnym oddziale w lasach kieleckich jako podchorąży "Satyr". Opierając się na własnych doświadczeniach, pokazał przepaść między oficerami wywodzącymi się z warstwy inteligenckiej a ich chłopskimi podwładnymi, pogardzanymi i manipulowanymi. Sztuka mogła więc być odebrana jako atak na AK - a to nie było na rękę władzy, która w pierwszej połowie lat 70. próbowała tworzyć pozory liberalizmu i przypochlebiać się środowiskom akowskim.
Zadziałał też zwyczajny oportunizm. W jednej ze scen młody oficer Narodowych Sił Zbrojnych prowadzi pogadankę dla żołnierzy na temat komunizmu, która jest parodią antyradzieckiej propagandy endeckiej. I chociaż scena ma wyraźnie satyryczny charakter (chłopi pytają prelegenta o wspólne baby w kołchozach), ołówek cenzorski poszedł w ruch. Jeszcze w wydaniu dramatów Różewicza z 1988 r. (Wydawnictwo Literackie) prelekcję podchorążego Kilińskiego w kilku miejscach wykropkowano.

Achtung! Banditen!
Łomnicki, który tak jak Różewicz był żołnierzem AK, odbierał "Do piachu" zupełnie inaczej. Był to dla niego przede wszystkim wstrząsający dokument rzeczywistości wojennej, w której rządzi brutalne prawo siły. "Kiedy po raz pierwszy przeczytałem tę sztukę w 1974 r., przeżyłem szok" - wspominał po latach. Natychmiast wpisał ją do planów repertuarowych nowego teatru, który tworzył od podstaw w robotniczej dzielnicy Wola.
O zgodę na wystawienie starał się cztery lata. Nigdy by jej nie uzyskał, gdyby nie jego pozycja członka KC i znajomości na najwyższych szczeblach władzy. W opublikowanych w 1984 r. wspomnieniach ujawnił kulisy tych starań. Maszynopis miesiącami krążył po urzędach centralnych, wywołując wszędzie konsternację. W wydziale kultury urzędu miasta ktoś zaproponował Łomnickiemu, by akcję dramatu przenieść do... Ameryki Południowej - wtedy "Do piachu" dałoby się wystawić. Dopiero gdy sztukę przeczytał i zaakceptował Jerzy Łukaszewicz, szef Wydziału Propagandy, Prasy i Wydawnictw KC PZPR, droga na scenę została otwarta.
Był to jednak dopiero początek wojny o "Do piachu". Nazajutrz po premierze w prasie rozpętała się burza. Atakowali zarówno kombatanci ze ZBoWiD-u, jak i niezależni publicyści, tacy jak Marta Fik z "Polityki", dla których Łomnicki był człowiekiem władzy (kilka lat wcześniej poparł zmiany w Konstytucji PRL prowadzące do wzmocnienia kierowniczej roli partii i sojuszu z ZSRR). Organ moczarowców "Za wolność i lud" oskarżył Różewicza i Łomnickiego o deformowanie historii: "Dwugodzinny spektakl pławi się z przedziwną lubością w ordynarnych przekleństwach i określeniach. (...) Autor przeholował, choć niepotrzebna była mu żadna szokująca reklama i bulwersujący rozgłos. Dlaczego więc zdeformował proporcje realiów czasów partyzanckiej walki?" - pytał recenzent podpisujący się Flesz.
Na łamach „Stolicy” spektakl zaatakował Stanisław Majewski - jak sam się przedstawił, „partyzant radziecki, żołnierz frontowy Armii Czerwonej”, który „zmagał się z reakcyjnym podziemiem w walce o utrwalanie władzy ludowej”. W recenzji zatytułowanej „Achtung! Banditen!” uznał, że spektakl Łomnickiego służy... niemieckim rewizjonistom: „Ośmielono się wystawić tę plugawą rzecz w Miesiącu Pamięci Narodowej. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby określone siły w RFN potraktowały utwór Różewicza jako potwierdzenie goebbelsowskiego stereotypu »polskich bandytów «. Wystawienie »Do piachu « to bezbłędne podanie piłki na nogę przeciwnika tuż pod własną bramką. (...) Dlatego proponuję: »Do piachu « - i głęboko zakopać tę sztukę!”.

Pan i cham
Ataki na autora i reżysera zdominowały dyskusję i zagłuszyły nieliczne głosy obrońców. Należał do nich Tadeusz Drewnowski, który na łamach "Polityki" - w ślad za Wyką - umieszczał dramat Różewicza w nurcie narodowych rozliczeń zapoczątkowanym przez Żeromskiego: "Kiedyś ciemny chłop obracał się przeciw walczącym o wolność kraju panom. Tutaj rozgrywa się następny akt narodowej tragedii: walczącego o wolność Polski ciemnego parobka panowie skazali na śmierć".
Dramatu bronił też Jan Kłossowicz, który w "Literaturze" nazwał "Do piachu" najbardziej antybohaterską tragedią w naszej literaturze i porównywał Różewicza do Tadeusza Borowskiego.
Istotę problemu nazwała w "Odrze" Anna Schiller. Według niej Różewicz wystawił się na podwójne odrzucenie: z jednej strony wybierając naturalistyczną formę, z drugiej - prezentując własny punkt widzenia wspólnej historii politycznej. Jedni więc atakowali go za wulgarny język, inni - za światopogląd. Dla wszystkich przedstawienie w Teatrze na Woli było niewygodne, czego dowodem lawina anonimów wysyłanych na adres teatru.
Na efekty nagonki nie trzeba było długo czekać. W ostatniej chwili spektakl wycofano z Festiwalu Sztuk Współczesnych we Wrocławiu. Kilka miesięcy później o zdjęcie sztuki z afisza zwrócił się sam autor. Zabronił także przekładów. Dwa lata później, już po wybuchu "Solidarności", Józef Kelera ujawnił kulisy tej decyzji - poeta dostawał obelżywe anonimy z propozycjami wyjazdu do Niemiec i Izraela, prawdopodobnie spreparowane przez SB. Anonimy o identycznej treści otrzymywali intelektualiści w 1968 r.
Po latach Łomnicki wysunął tezę, że prawdziwym powodem nagonki na „Do piachu” były konflikty między różnymi frakcjami partyjnymi przed VIII zjazdem PZPR - co tłumaczyłoby zagadkową zgodę na wystawienie tej jawnie niecenzuralnej sztuki. „Prezes generał M. M. [Mieczysław Moczar] zapytał mnie wprost: »Panie, po co pan wystawił tę sztukę? Przecież to straszne «” - wspomina reżyser w „Spotkaniach teatralnych”.
Faktem jest, że "Trybuna Ludu" piórem Michała Misiornego broniła przedstawienia, które w tym samym czasie atakowali moczarowcy. Łomnicki, który dobrze pamiętał casus "Dziadów" z 1968 r., dyżurował co wieczór w teatrze. Na szczęście do żadnych ekscesów na widowni nie doszło.
"Do piachu" stało się jednak początkiem końca jego dyrekcji. Półtora roku później, już po Sierpniu '80, Łomnicki odchodzi z teatru na skutek protestów robotników z Zakładów Kasprzaka, do których należała sala. Zygmunt Greń podsumował w "Literaturze": "Wyskoczyli rozmaici obrońcy godności polskiego munduru i polskiej partyzantki. Już wtedy wiadomo było, że przy pierwszej lepszej (albo gorszej) okazji Łomnicki potknie się o podstawioną nogę".

Kołtun daje odpór
Na kolejne wystawienie sztuka Różewicza czekała 11 lat. W 1990 r. wyreżyserował ją w Teatrze Telewizji Kazimierz Kutz. Dla twórcy śląskiej trylogii najważniejszy był stosunek Różewicza do narodowych mitów. "Waleczność i patriotyczne bohaterstwo stały się historycznie utrwalonymi stereotypami, przesłaniającymi każdą inną prawdę o wojnie. Z tymi stereotypami musimy walczyć, jeśli chcemy się znaleźć w kręgu krajów cywilizowanych" - mówił w jednym z wywiadów.
Swój spektakl ujął w formę drogi krzyżowej, w którym nieustannie zderzał ze sobą niskie i wysokie. Waluś (Piotr Cyrwus) stał się figurą dobrego łotra z Ewangelii - w scenie mszy kamera pokazywała go pod krzyżem bijącego się w piersi w chwili podniesienia. Jego śmierć została w ten sposób zestawiona z ofiarą Chrystusa. Jednocześnie Kutz pilnował realiów, w czym pomagał mu aktor Starego Teatru Jerzy Nowak, były partyzant: "Pytał mnie: panie Jerzy, mogło tak być? Mogło być tak, a nawet gorzej - odpowiadałem".
Wydawało się, że w nowej sytuacji politycznej sztuka wywoła poważną dyskusję o mitologii narodowej. Stało się inaczej - znów, jak przed 11 laty, posypały się ataki z lewa i prawa. Nie pomogło zaproszenie do telewizyjnego studia wybitnych intelektualistów - Jana Józefa Szczepańskiego i Mieczysława Porębskiego, którzy bronili sztuki. (Szczepański miał ku temu dodatkowy powód - jego wydana zaraz po wojnie nowela "Buty", w której oskarżał żołnierzy AK o "zarażenie śmiercią", wywołała równie wrogie reakcje).
W "Tygodniku Powszechnym" Różewicza zaatakował Tadeusz Szyma, wytykając poecie, że jego utwór jest nie tyle protestem przeciw okropnościom wojny, ile napaścią na tradycję akowską. Kutzowi natomiast zarzucił wulgarność i skatologię: "Powtarzane wciąż bezmyślne frazesy o potrzebie demitologizacji historii, odpatetyzowania przeżyć czy odbrązowiania ludzi dają jeden niewątpliwy efekt: prowadzą do ogołacania świata z wszelkich autentycznych wartości".
Redakcja Teatru Telewizji została zasypana listami oburzonych telewidzów, tym razem ze środowisk narodowo-katolickich, którzy zarzucali reżyserowi, że "gnoi bohaterską rolę partyzantów", "idzie na lep tego Żyda Różewicza" i szkodzi Polsce.
"Szowinizm i kołtuństwo wchodzą w fazę rozkwitu" - podsumowywał Kutz na łamach "Kina" i dodawał, że tym bardziej trzeba poruszać bolesne sprawy z polskiej historii. Zwłaszcza teraz, kiedy Polska przechodzi transformację ustrojową i od nowa buduje swoje związki z tradycją.
I znów kilka pozytywnych recenzji - m.in. Tadeusza Sobolewskiego w "Kinie" i Anny Schiller w "Gazecie" - nie uratowało sztuki przed zakopaniem. Taśma powędrowała do archiwum na długie lata. Kutz na skutek konfliktu z "Solidarnością" stracił wkrótce stanowisko dyrektora krakowskiego ośrodka TVP. A Różewicz znów konsekwentnie odmawiał zgody na następne realizacje.
Aż do ubiegłego roku, kiedy sztukę wystawiła lubelska Kompania Teatr/Provisorium.

Krew i szmal
Ten spektakl rozgrywa się również w lesie, ale metaforycznym. Partyzanci mają pnie młodych drzew przytroczone do pleców, jakby nosili ze sobą własne krzyże - czy raczej pale, do których przywiązuje się skazanych na śmierć. W marszu uginają się pod ich ciężarem, w nocy zasypiają przy nich. Kiedy idą - to tak, jakby szedł cały las.
Od pierwszych minut spektakl Janusza Opryńskiego i Witolda Mazurkiewicza chwyta za gardło obrazem człowieka unurzanego w wojennym błocie, krwi i gównie. Tu nie ma politycznych podtekstów, reżyserzy zrezygnowali zresztą z prologu, w którym mowa o układzie sił w polskim podziemiu. Pozostał nagi obraz wojny widzianej z perspektywy przypadkowej ofiary - Walusia. W wykonaniu Witolda Mazurkiewicza ten prosty, naiwny chłopak staje się współczesnym Chrystusem - kimś, kto w drodze do zbawienia musi przejść przez Golgotę na ziemi. Trzeba widzieć, jak łapczywie, niczym pies, pożera jedzenie wprost z miski. I jednocześnie, jak żarliwie modli się podczas mszy polowej, jakby chciał dosięgnąć głosem nieba. Jest w nim coś z postaci średniowiecznych męczenników, którzy z radością znosili tortury i cierpienia, by stanąć u bram Królestwa Bożego.
To wielki paradoks, że dialog z wojenną przeszłością podjęli artyści, którzy urodzili się grubo po wojnie. Swym przedstawieniem pokazują, że dramat Różewicza przekracza bariery pokoleniowe i podziały polityczne. Zawiera bowiem głęboko ludzkie przesłanie wymierzone przeciw przemocy, które pozostaje aktualne niezależnie od czasu i miejsca.

W TELEGRAFICZNYM SKRÓCIE:

"Do piachu..." - drugi po "Kartotece" bardzo osobisty, autobiograficzny utwór poety, w warstwie fabularnej odwołuje się do wojennych doświadczeń Różewicza - żołnierza AK. Sztuka pisana przez 17 lat (1955-1972) została zatrzymana przez cenzurę, potem wystawił ją w Teatrze na Woli Tadeusz Łomnicki. Przedstawienie zostało zdjęte. Różewicza zaczęto mocno atakować, zarzuty padały z obu stron - władzy i opozycji, swoje oburzenie wyrażały środowiska kombatanckie dostrzegające w dramacie przede wszystkim szarganie świętości, dezawuowanie narodowego mitu walki o niepodległość. Ostatecznie "Do piachu..." doczekało się druku dopiero w 1979 roku. Sztuka nadal budzi kontrowersje, środowiska akowskie tak samo ostro zareagowały, kiedy telewizyjną wersję dramatu w 1990 roku pokazał Kazimierz Kutz. Ten poetycko-naturalistyczny dramat opowiada historię Walusia - prostaczka z leśnego oddziału, który z kolegami "poszedł na bandziorkę", nie zdążył uciec, jak sprytniejsi od niego kompani i zgodnie z nieubłaganą logiką wojny, bez miłosierdzia, został zaocznym wyrokiem skazany na śmierć. A do piachu posłali go jego koledzy z oddziału. Wątek "akowski" przyćmił wymowę tej sztuki, którą Różewicz podjął walkę nie tylko w imię demitologizacji historii. Poeta próbował uczynić z Walusia bohatera tragicznego na miarę "zdechłych", wynaturzonych czasów, w jakich przyszło bohaterowi żyć i umierać. We wstrząsający sposób obrazował demoralizację, która w tym wypadku dokonywała się w rzeczywistości wojennej.

4



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
36 rozewicz, Filologia polska, Dwudziestolecie międzywojenne, Ogólniki do egzaminu
List żaka do panny, Rozrywka, FILOLOGIA POLSKA, FILOLOGIA POLSKA, PIERWSZY ROK - pierwszy semestr
Od czasu średniowiecznego do czasu nowożytnego, Filologia Polska, WOK
DO MATKI, Notatki, Filologia polska i specjalizacja nauczycielska
Materiały do egzaminu, Rozrywka, FILOLOGIA POLSKA, FILOLOGIA POLSKA, DRUGI ROK
Gaston Bachelard (Wstęp do „poetyki przestrzeni”), Filologia polska, Gaston Bachelard
od epistoły do smsa, Rozrywka, FILOLOGIA POLSKA, FILOLOGIA POLSKA, PIERWSZY ROK - drugi semestr, Prz
C. G. Jung O STOSUNKU PSYCHOLOGII ANALITYCZNEJ DO DZIEŁA LITERACKIEGO, FILOLOGIA POLSKA UWM, Metodol
Wstęp do prawodawstwa wyklad, FILOLOGIA POLSKA - UMCS-, II ROK, SPECJALNOŚĆ KOMUNIKACJA URZEDOWA I B
Strindberg - Do Damaszku (streszczenie), Filologia polska
Wprowadzenie do psychologii, Notatki, Filologia polska i specjalizacja nauczycielska
tekst do korekty, Rozrywka, FILOLOGIA POLSKA, FILOLOGIA POLSKA, DRUGI ROK
ŚWIADOMOŚĆ LOGOPEDYCZNA RODZICÓW DZIECI UCZĘSZCZAJĄCYCH DO PRZEDSZKOLA, Notatki, Filologia polska i
List żaka do panny, Rozrywka, FILOLOGIA POLSKA, FILOLOGIA POLSKA, PIERWSZY ROK - pierwszy semestr
Od czasu średniowiecznego do czasu nowożytnego, Filologia Polska, WOK

więcej podobnych podstron