To był człowiek, Świat wokół nas, Lepper


To był człowiek, który wierzył ludziom

W czwartek 4 sierpnia popołudniu zadzwonił do mnie telefon. Po drugiej stronie słuchawki odezwał się głos znany nie tylko mnie, ale większości Polaków. Głos Andrzeja Leppera. Powiedział mi, że ma wiadomości na temat realizowanych przez niego od jakiegoś czasu planów przedwyborczych, nowego otwarcia, które miałoby przynieść Samoobronie powrót na parlamentarną scenę polityczną. „Przyjdź jutro przed południem” - rzucił na pożegnanie. Przyszedłem. Czekałem. Nie spotkaliśmy się.

Trudno zawsze znaleźć słowa po tym, jak odchodzi od nas ktoś bliski, kto przez lata stał się częścią naszego świata. Trudno i mi dziś wyrazić żal i niezrozumienie tego, co się wydarzyło w mieszkaniu lidera Samoobrony w piątek 5 sierpnia 2011 roku. Wszyscy jego współpracownicy i przyjaciele bezradnie rozkładają tylko ręce - nie wiemy co się z nim stało.

Wiemy kim był. Nie ma chyba w Polsce nikogo, kto nie rozpoznawał go na ulicy. Nie ma w Polsce powiatu, którego by nie odwiedził. W 1991 roku zaczynał walkę o sprawę swoją i swoich przyjaciół. Walczył z systemem zmiennego oprocentowania kredytów, zabiegając o przetrwanie polskich rolników, tych najlepszych, najaktywniejszych, którzy na serio potraktowali głoszone po 1989 roku hasło „bierzcie sprawy w swoje ręce”. Już w 1992 roku zrozumiał, że działania związkowe muszą zostać uzupełnione akcją polityczną. Porozumiał się z kolejnymi środowiskami politycznymi - w tym narodowo-demokratycznymi - budując wielki blok. Nie powiodło się, mimo fali głośnych wówczas rolniczych protestów, na których czele stanął. Andrzej Lepper działał jednak dalej - w 1995 roku wyborcy poznali go jako kandydata na prezydenta. W 1997 roku słabe jeszcze struktury tworzonej przez niego partii nie zdołały zarejestrować list wyborczych w wyborach parlamentarnych w całym kraju. W 2000 roku nastąpił przełom. Po drugiej wielkiej falki protestów polskich rolników Andrzej Lepper stał się ikoną społecznego buntu, tego autentycznego, ludowego. W 2001 roku, ku zgrozie i zgorszeniu tzw. elit politycznych, lider Samoobrony triumfalnie wkroczył do Sejmu. Wynik powtórzył w 2005 roku, kiedy to jednocześnie uzyskał ponad 15% poparcia i trzecie miejsce w wyborach prezydenckich. W 2006 roku został ministrem rolnictwa i wicepremierem rządu RP.

Wierzył ludziom. Wierzył politykom, że chodzi im o coś więcej niż bieżący zysk i ciepłą posadę. Zawiedli go, wykorzystując, by następnie podstępnie niszczyć. Wierzył przedsiębiorcom, że chcą uczciwie pracować dla dobra kraju. Wielu z nich też go zawiodło. Wierzył swoim współpracownikom, że będą zawsze pamiętać o tym, co mu zawdzięczają i wspierać go w trudnych chwilach. Zawiódł się.

Stworzył jednak coś, co do dziś sprawia analityczne kłopoty politologom. Zaangażował w życie publiczne ludzi zmarginalizowanych i wykluczonych. Kolejne badania potwierdzały fakt, iż postać Andrzeja Leppera przyciągała do urn wyborczych tych, którzy wcześniej nie wierzyli, że ich głosy mogą coś zmienić. To oni przez lata widzieli w nim swojego reprezentanta, to on mówił często ich głosem o ich problemach. Od późnej jesieni 2005 roku Andrzej Lepper pogrążał się coraz bardziej w zastawionej na niego pułapce. Pułapce skonstruowanej przez dwie potężne siły polskiego establishmentu - jedną, symbolizowaną przez „Gazetę Wyborczą”, demoliberalną. Drugą - uosabianą przez Jarosława Kaczyńskiego - neokonserwatywną. Wyrok został wydany. Wykonanie egzekucji miało zająć kilka najbliższych lat.

Niezwykle szokujące są w całej tej historii dwa elementy. Pierwszy to osobowość Andrzeja Leppera, człowieka, który wyprostowany przeżywał wszystkie najgorsze razy, zdrady w najbliższym otoczeniu, oszustwa i intrygi przeciwko niemu. Zadawano mu ciosy, które powaliłyby nawet najsilniejsze charaktery. On, przeżywając to wszystko w głębi duszy, szedł dalej. Wierzył, że przeznaczeniem jego formacji jest ostateczne zwycięstwo, nie wątpił w to nawet w momentach najgorszych klęsk. Po drugie - osobowość ludzi, którzy mieli z nim styczność przez ostatnie lata, by w najtrudniejszym dla niego okresie nie tylko odwrócić się do niego plecami, ale wręcz uznać go za trędowatego. Po Jego tragicznej części, czytając na jednym z portali wypowiedź obecnego polityka PiS, niegdyś zawdzięczającego wyjście z politycznego niebytu Andrzejowi Lepperowi, który ogłasza, iż Jarosław Kaczyński jest podobnie zaszczuty i prześladowany, jak lider Samoobrony, ciśnie mi się na usta pytanie o granice ludzkiej podłości, wyłażącej z wielu polityków niczym pluskwa nawet w najbardziej dramatycznych dla naszego Narodu momentach. Jarosław Kaczyński był jednym z wykonawców wyroku, jaki zapadł na Andrzeju Lepperze, a nie ofiarą tych samych politycznych sił!

Ocena politycznej biografii Andrzeja Leppera może być wieloznaczna. Wielu go pochwali, wielu zgani. Przy całej różnorodności ocen pamiętajmy jednak o podstawowym fakcie, z którym nie sposób polemizować: Andrzej Lepper jako jedyny polityk po 1989 roku stworzył od podstaw i zbudował siłę polityczną zdolną do uzyskania reprezentacji w parlamencie. Uczynił to, w odróżnieniu od liderów innych partii, bez możnych protektorów biznesowych, bez koneksji z dawną opozycją demokratyczną czy z postkomuną. Stworzył ją sam, wykrzesując entuzjazm z ludzi, którzy do tej pory pozbawieni byli wszelkich szans i nadziei.

Mimo, że napisałem na ten temat rozprawę doktorską do dziś nie jestem w stanie do końca objaśnić fenomenu, z którym mieliśmy do czynienia.

Dlatego poprzestanę na emocjach, które w tych dniach panują nad każdym, kto znał Andrzeja Leppera. Dziś chciałbym powiedzieć mu kilka słów z nadzieją, że je usłyszy: Panie Andrzeju, był Pan przyjacielem i podporą dla wszystkich, którzy walczyli z nieludzkim neoliberalnym systemem. Był Pan nadzieją dla tych, którzy liczyli na alternatywę, na głoszoną przez Pana ideę Trzeciej Drogi. Był Pan tym, który zatrząsł posadami polskiego politycznego bagna i zwrócił uwagę na problemy, których inni nie chcieli dostrzegać!

Andrzej Lepper był człowiekiem, którego nie zapomnimy. Był człowiekiem, o którym czytać będziemy za kilkanaście lat w podręcznikach historii najnowszej. Ważne, abyśmy mówiąc o nim nie zapominali, że padł ofiarą określonego systemu, niezależnie czy nazwiemy go III czy IV RP. Systemu, w którego założeniach tkwi zakaz udziału w życiu publicznym dla ludzi nie mających salonowego glejtu i tych, którzy poruszają niewygodne dla elit tematy. Zaskakiwała mnie zawsze jego odwaga: mówił rzeczy, o których polityczna kalkulacja kazałaby milczeć.

5 sierpnia nie spotkałem się z Andrzejem Lepperem… Wieczorem zapaliłem, podobnie jak setki mieszkańców Warszawy, znicz pod budynkiem w alejach Jerozolimskich 30. Budynkiem, z którego tyle razy razem z nim wychodziłem, nie tylko rozmawiając o polityce, ale też śmiejąc się i żartując. Budynku, który zna tajemnicę Jego tragicznej śmierci.

Mateusz Piskorski



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
niepokorny, Świat wokół nas, Lepper
KAŻDY KIJ MA DWA KOŃCE, Świat wokół nas, Lepper
Lepper odszedł, Świat wokół nas, Lepper
Lista leppera, Świat wokół nas, Lepper
Świat wokół nas (2 4 lat)
Nie anty-Polska, Świat wokół nas
DOŁADUJ SWÓJ TELEFON CAŁKIEM ZA DARMO!!!!!, Świat wokół nas, Michalkiewicz Stanisław
Paperowe samobójstwo, Świat wokół nas
bartnik, Świat wokół nas
Antychryst według proroctwa Sołowiowa, Świat wokół nas
PRAWA, Świat wokół nas
kto trzyma władzę, Świat wokół nas

więcej podobnych podstron