ISLAMIZACJA FRANCJI NA PRZEŁOMIE XX I XXI WIEKU, Stosunki międzynarodowe


ISLAMIZACJA FRANCJI NA PRZEŁOMIE XX I XXI WIEKU

Obsesja nie wykrywa problemów i nie rozwiązuje ich.

Tworzy je z niczego, podsyca i wzmacnia.

— Harlan Coben
Jeden fałszywy ruch

Ludzie już od zarania dziejów przemieszczali się z jednego miejsca na drugie w poszukiwaniu lepszych terenów łowieckich, bardziej urodzajnej ziemi pod uprawę roślin, czy po prostu lepszych warunków życia. Współczesne migracje zarobkowe nie są więc żadnym novum. Jedyne co jest nowe to ich skala. Wraz z rozwojem środków transportu i komunikacji, po drugiej wojnie światowej nastąpiło zdecydowane nasilenie się procesów migracji. W rezultacie, po raz pierwszy do Europy przybyło tak wiele osób spoza naszego kontynentu. Osoby te, przeprowadzając się do miejsc oddalonych od swoich domów o setki, jeśli nie tysiące kilometrów, często nie były w stanie zabrać ze sobą swego całego dobytku materialnego. Zawsze jednak zabierały ze sobą swój „dobytek kulturowy”, na który składały się nie tylko wyuczone sposoby zachowania się i porozumiewania z innymi, ale także tradycje przekonania i wierzenia religijne. Ich przybycie do krajów Europy Zachodniej sprawiło, że zamieszkujące je społeczeństwa stały się nie tylko bardziej wielokulturowe, ale również bardziej wieloreligijne. Czy więc powinniśmy czuć się zagrożeni? Czy kultura Europejska chyli się ku upadkowi? Jeśli islamizację rozumiemy jako proces wypierania rodzimych wierzeń etnicznych, osiadłego w określonym rejonie ludu, przez islam i kulturę arabską, towarzyszącą arabskiej ekspansji i podbojom to czy właśnie z tym mamy do czynienia? Przyjrzyjmy się temu bliżej.

Znaczna część emigracji muzułmańskiej to ludzie, którzy pojawili się we Francji w pierwszej połowie XX wieku. Początkowo przyjeżdżali sami mężczyźni, dopiero w latach 70-tych, w wyniku akcji łączenia rodzin, do Paryża, a raczej do podmiejskich dzielnic, przybyły kobiety i dzieci. Pierwsze pokolenie - nieco zagubione, niewykształcone, nieznające języka ani swoich praw, było niemal niewidoczne. Jednak kolejne generacje coraz bardziej rzucały się w oczy. Ci młodzi Francuzi domagali się praw dla siebie, nie godzili się z przejawami rasizmu i braku równych szans. Władze zdwoiły wysiłki mające sprzyjać integracji wyznawców islamu z miejscowym środowiskiem. Tutaj pojawia się pytanie czy muzułmańska rodzina żyjąca w Paryżu, mówiąca po francusku, uczestnicząca w wyborach, płacąca podatki, posyłająca dzieci do szkoły publicznej i mieszkająca w sąsiedztwie rodowitych Francuzów musi się jeszcze integrować, tylko dlatego że jej członkowie chodzą do meczetu, obchodzą święta muzułmańskie, a kobiety noszą hidżaby? Republika Francuska gwarantuje wolność wyznania każdemu obywatelowi, więc islam nie powinien nikomu przeszkadzać. Czy Francuzi, którzy apelują o integrację muzułmanów, nie domagają się w rzeczywistości ich asymilacji, zapominając o swobodzie wyznaniowej? Publiczne wyrażanie negatywnego stosunku do islamu i jego wyznawców obserwuje się we Francji od niedawna. Termin „islamofobia” zyskał niedawno dużą popularność a mediach, wypowiedziach polityków i wśród samych muzułmanów we Francji. Dlatego uzasadnione było powołanie do życia organizacji CCIF, która między innymi publikuje co roku raport na temat przejawów islamofobii we Francji. W pierwszym raporcie, przygotowanym w rok po rozpoczęciu działalności, informowano o 182 zgłoszonych atakach na muzułmańskie instytucje i osoby prywatne. Aż 30% aktów agresji wobec instytucji miało miejsce w regionie paryskim, gdzie podpalano meczety, umieszczono swastyki i obraźliwe napisy na ścianach meczetów i sal modlitwy, a także profanowano groby w muzułmańskich sektorach cmentarzy. Jednym z istotniejszych przejawów islamofobii według autorów raportu, były pytania zadawane kandydatom do pracy, których nazwiska mogą wskazywać na pochodzenie z kraju muzułmańskiego. Obecnie pyta się je o konflikt izraelsko palestyński, stosunek do sytuacji w Iraku, opinię na temat terrorystów, a nawet o osobisty stosunek do religii. Raport przedstawia też sporadyczne przypadki dyskryminowania muzułmanów w regionie paryskim. Grupa młodych dziewcząt w chustach nie została wpuszczona do kręgielni; dwóm mężczyznom odmówiono wstępu na siłownie, gdyż nosili długie brody; pewną muzułmankę ekspedientka wyprosiła ze sklepu odzieżowego, mówiąc: „Nie sprzedajemy tu nic dla takich jak pani”. Poza zamachach 11 września 2001 roku w informacjach przekazywanych przez media, nie tylko francuskie, pojawił się pewien zamęt w określaniu takich pojęć związanych z islamem, jak terrorysta, integrysta, radykał, muzułmanin czy dżihad. Wskutek tego pojęciowego zamieszania część opinii publicznej zaczęła stawiać znak równości pomiędzy islamem a terroryzmem, kobietą w Hidżazie a Samą bin Ladenem.

Coraz głośniej słyszalne są lamenty na temat rzekomego "podbijania" Europy przez muzułmanów. Społeczności muzułmańskie we Francji liczą około 4 do 5 milionów osób, co stanowi 7 do 8 procent całkowitej populacji kraju. Milionowa rozbieżność wynika z braku rzetelnych danych na temat liczebności francuskich grup religijnych. Spis powszechny nie zawiera pytania o przynależność religijną, ponieważ zbieranie danych statystycznych na ten temat jest w kraju niedozwolone. Szacunkowe wyliczenia utrudnia fakt, iż wielu członków społeczności muzułmańskich urodziło się we Francji i posiada francuskie obywatelstwo. Większość dzieci imigrantów z krajów Maghrebu, czyli tak zwanych beurów (slangowa przeróbka słowa „Arabe”) posiadających francuskie paszporty jest `nierozpoznawalna' i niczym się nie różni od nie-muzułmańskiej większości, gdy używane są standardowe tabele opierające się na kryteriach obywatelstwa i kraju urodzenia. Wracając do tematu 7-8 procent to odsetek podobny do tego z Chin i wielokrotnie mniejszy od tego z Indii, gdzie stanowią oni 13% mieszkańców, oraz tego z Rosji, gdzie stanowią prawie 20% obywateli. Nikt nie postrzega jednak żadnego z tych krajów jako islamizującego się. W Chinach zresztą podobnie jest z chrześcijaństwem, religią wyznawaną również przez 2% obywateli tego państwa. Nikt nie krzyczy jednak o chrystianizacji Chin a już na pewno nie pomstuje na to zjawisko. Alarmy ostrzegające przez przejęciem kontroli nad kontynentem europejskim przez muzułmanów są ściągnięte z księżyca. Ostrzeżenia te zazwyczaj mówią o okrągłej dacie 2050. Do tego czasu przyrost naturalny na świecie zmieni się nie mniej niż zmienił się od 1960, kierunki migracji po przeobrażeniach gospodarczych w Azji zupełnie się odwrócą a wojny czy epidemie są nie do przewidzenia. Muzułmańskie kobiety rodzą o wiele więcej dzieci niż matki w chrześcijańskich rodzinach w Europie. Według prof. Philipa Jenkinsa, religioznawcy z uniwersytetu Penn State, jeśli obecne tendencje demograficzne nie ulegną zmianie, w 2100 roku wyznawcy islamu będą stanowili 25 proc. populacji Europy. Krytycy zarzucają jednak Jenkinsowi, że w swoich szacunkach nie wziął pod uwagę wysokiego poziomu rozrodczości również wśród imigrantów chrześcijan. Wskazują też, że statystyczna liczba potomstwa muzułmanek w Europie już uległa zmniejszeniu i można się spodziewać kontynuacji tego trendu w przyszłości. Faktycznie muzułmanie w Europie posiadają więcej dzieci niż ogół społeczeństwa, jest to jednak przerost o zaledwie 1/4 i dysproporcja ta wciąż się zmniejsza. Tymczasem aby zwiększyć w ciągu jednego pokolenia, czyli mniej więcej do 2035 roku, swój odsetek dwukrotnie, czyli z 3 do 6%, muzułmanie musieliby mieć współczynnik dzietności dwukrotnie wyższy od reszty społeczeństwa. Żeby w ciągu jednego pokolenia zyskać przewagę nad europejczykami musieliby więc mieć współczynnik dzietności 16-krotnie wyższy od reszty społeczeństwa. Zatem dla przeciętnej 1,51 w UE europejskie muzułmanki powinny posiadać średnio 24-25 dzieci. Fakt ten chyba nie wymaga komentarza.

Warto również przyjrzeć się zjawisku konwersji. Faktem jest, że zarówno w Afryce, jak i w Indiach, Chinach, Rosji, Europie, USA czy nawet Brazylii islam notuje wzrost liczebny dzięki konwersjom odsuniętych na margines społeczeństwa masom. W Indiach są to niedotykalni (którzy równie często przechodzą na buddyzm i janizm), w Rosji dzieci komunizmu, w Chinach rolnicy z biednych wschodnich prowincji, w USA i Brazylii ciemnoskórzy„porzucający swe niewolnicze korzenie”. W Europie najczęściej są to kobiety zniechęcone współczesnym modelem społecznym, kulturowym oraz rodzinnym.
Faktycznie więc konwersje zjednują islamowi niektórych lepiej wykształconych Europejczyków. Czy jednak jest wokół czego robić szum? Otóż nie. Po pierwsze są to liczby nikłe na tle ogółu społeczeństwa. Po drugie, jeżeli Europejczycy chcą, to kto może im tego zabronić?

Stolicę Francji, podobnie jak inne duże miasta, otacza pierścień przedmieść, które z upływem czasu przekształciły się w getta. Te zespoły domów komunalnych, zwane potocznie HLM( Habitation a Foyer Modere), zamieszkane są przez kolejne pokolenia imigrantów z Maghrebu, Afryki subsaharyjskiej, Portugalii i innych krajów. Tutejsze realia to: przeludnienie mieszkania, niedostatki finansowe, zła atmosfera w szkołach, w domu brak warunków do nauki i autorytatywni - jak w krajach arabskich - ojcowie których autorytet wystawiony jest na ciężką próbę w realiach francuskich. Wszystko to wpływa niekorzystnie na możliwość awansu muzulamńskiej młodzieży z przedmieść. Ich występki nagłaśniane prze media, kreują coraz gorszy obraz sytuacji w osiedlach HLM. Wśród paryskich muzułmanów jest też spora grupa tych, którzy dobrze sobie radzą we Francji. Starają się oni wtopić w społeczeństwo Francuskie, przyjąć jego wartości i model życia, Niektórzy praktykę religijną przenoszą do sfery prywatnej, niemal intymnej. Inni nie identyfikują się z islamem i odrzucają wszelkie formy praktyki religijnej, zasilając szeregi „wierzących niepraktykujących” wręcz ateistów.

Sondaż Ipsos, przeprowadzony na początku lutego 2004 roku, wykazał, że 50 procent ankietowanych nie ma nic przeciwko budowaniu we francuskich miastach nowych meczetów, a 61 procent popiera pomysł, by imigranci nie mający francuskiego obywatelstwa mogli glosować w wyborach do władz regionalnych. Równocześnie aż 58 procent ustosunkowało się pozytywnie do prawnego zakazu noszenia „ostentacyjnych znaków przynależności religijnej w szkołach publicznych”. Wydaje się więc, że społeczeństwo francuskie akceptuje islam tak jak każde inne wyznanie, pod warunkiem ze praktyki religijne i przynależność do wspólnoty muzułmańskiej nie są manifestowane publicznie i stanowią element życia prywatnego. Najlepszą receptą byłaby w tym wypadku likwidacja osiedli biedy i nierówności szans oraz wyraźnie rozgraniczenie między islamem jako religią a działalnością przestępców i terrorystów, którzy pragną usprawiedliwić swoje czyny przesłankami religijnymi. Najlepiej byłoby odnaleźć człowieka w człowieku. Kształt islamu w Europie XXI wieku nade wszystko będzie zależał od wysiłku intelektualnego pojedynczych muzułmanów i niemuzułmanów, zmierzającego do lepszego wzajemnego poznania i akceptacji swych odmienności. Jeśli Europa wielokulturowa ma trwać, to tylko dzięki tego typu wysiłkowi. Proces akceptacji wzajemnych odmienności z pewnością nie będzie przebiegał szybko ani bezkonfliktowo. Jeśli ufać słowom bł. Jana Pawła II, wszystkich, którzy podejmą wysiłek dialogu z wiernymi innych religii, czeka niebagatelna nagroda, jaką jest ich integralny rozwój. Podsumowaniem mojej pracy niech będzie skecz komika angielskiego pochodzenia -Jamela Debbouze. Który w zabawny sposób przedstawią rolę mediów w kreowaniu złej opinii na temat muzułmanów. Parodiuje on popularny program telewizyjny, opisuje, jak ukryty za krzakami reporter filmuje grupę młodych ludzi i komentuje konspiracyjnie: „Oto jesteśmy na jednym ze skrajnie niebezpiecznych osiedli. Grupa młodych, niebezpiecznych chłopaków zbliża się do budki telefonicznej. Na pewno zaraz ją ukradną - i dodaje po chwili - nie, jednak zadzwonią. Z pewnością rozmawiają ze skrajnie niebezpiecznym islamistą, zamawiając kolejną dostawę islamistycznych narkotyków”.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
pozimnowojenne dwudziestolecie 1989 2010 stosunki miedzynarodowe na przelomie xx i xxi wieku ebook
Hegemonia amerykańska na przełomie XX i XXI wieku
Europa na przełomie XX i XXI wieku
Partie polityczne w Europie na przełomie XX i XXI wieku
Gawlikowski K Azja wschodnia na przełomie XX i XXI wieku przemiany polityczne i społeczne str 148
aktywnosc polityczna polakow na litwie i ukrainie na przelomie xx i xxi wieku studium przypadkow
Ewolucja postaci Jamesa Bonda w kontekście przemian geopolitycznych i społeczno kulturowych na przeł
tomala Gawhiny rozwój społeczeństwa i państwa na przełomie XX i XXI wieku str 9 34 (gawlikowski fo
Świat na przełomie XX i XXI wieku
Gawlikowski Azja Wschodnia na przełomie XX i XXI wieku Przemiany polityczne i społeczne, 15 383
Gawlikowski Azja Wschodnia na przełomie XX i XXI wieku str 18 77, 81 147, 188 223, 238 383
INSTYTUCJONALIZACJA BEZPIECZEŃSTWA EUROPEJSKIEGO NA PRZEŁOMIE XX I XXI w.(1), stosunki międzynarodow
INSTYTUCJONALIZACJA BEZPIECZEŃSTWA EUROPEJSKIEGO NA PRZEŁOMIE XX I XXI w.(1), stosunki międzynarodow
14 Globalizacja na przełomie XX i XXI w
Przeglad wydarzen poetyckich w polsce przelomu XX i XXI wieku, OPRACOWANIA

więcej podobnych podstron