Wyklad w Ryni korekta do druku Nieznany

Stenogram wykładu dr med. Bohdana Woronowicza na Zlocie Radości w Ryni 3. maja 2002 r.

Chciałem dzisiaj porozmawiać o paru sprawach, które moim zdaniem są ważne zarówno dla Was jak i dla nas - tzw. profesjonalistów.

Zacznę od tego, że moim zdaniem Polska Wspólnota AA już dorosła do tego, żeby popracować nad polepszeniem swoich stosunków z tzw. profesjonalistami. Odnośnie słowa “profesjonaliści”, to ja zawsze miałem wątpliwości - kto w tych sprawach jest profesjonalistą? .... W każdym razie, mówiąc o profesjonalistach, ja wiem, że lekarze czy psychologowie są profesjonalistami w tych sprawach, których nauczyli się podczas studiów i uzupełnili w czasie swojej późniejszej praktyki. Natomiast w innych sprawach - profesjonalistami to jesteście Wy. Pamiętam, że kiedy zaczynałem swoją przygodę z alkoholikami, a to było prawie trzydzieści lat temu, to tak na dobrą sprawę nie było możliwości nauczenia się, na czym polega ta choroba i co z nią można zrobić. Nie było takich jak dzisiaj książek, nie było osób, które rzeczywiście by wiedziały, jak leczyć. Pewnie część z Was pamięta, że wówczas “leczenie” ograniczało się do podawania antikolu, wszywania esperalu, wysyłania do pracy (często nieodpłatnej), przetrzymywania miesiącami w oddziałach, czy w ośrodkach odwykowych, gdzie pacjent nadal nie wiedział o tym, że jest alkoholikiem. Albo jeżeli nawet przyjął do wiadomości, że jest alkoholikiem, to nawet nie miał zielonego pojęcia na temat tego, z czym wiąże się słowo “alkoholik”. Wychodząc do domu słyszał, że ma nie pić. Natomiast nie bardzo sobie zdawał sprawę z tego, że powrót do takiego picia jak kiedyś czyli do tzw. kontrolowanego czyli normalnego nie jest możliwy.

Bardzo się ucieszyłem, kiedy w 1980 roku miałem okazję zetknąć się ze Wspólnotą Anonimowych Alkoholików i kiedy w maju 80. roku na terenie Oddziału, który prowadziłem, zaczęły się mityngi Wspólnoty AA - pierwszej warszawskiej grupy AA “Odrodzenie”. Dopiero wtedy zacząłem uczyć się o alkoholizmie. Ponieważ często uczestniczyłem w otwartych mityngach i słuchałem, co mówią uczestnicy tych mityngów zacząłem powoli rozumieć, na czym polega ta choroba. Powoli zacząłem się domyślać, w jaki sposób mógłbym w miarę skutecznie pomagać alkoholikom. Myślę, że to jest ogromna rola, jaką możecie pełnić, ale jest warunek - będziecie mieli przyzwolenie na to, żeby przychodzić do tych miejsc, w których leżą czy siedzą ludzie, którzy jeszcze nie wiedzą lub nie bardzo wierzą w to, że są alkoholikami. Podobnie możecie pomóc lekarzom czy psychologom w zrozumieniu alkoholizmu i alkoholika.

Jak zapewne wiecie na przełomie lat 30. i 40. w Stanach, alkoholicy z AA zaczęli przychodzić na oddziały detoksykacyjne. Ci alkoholicy, którzy z tych oddziałów wychodzili - dzięki kontaktowi z alkoholikami ze Wspólnoty, którzy opowiadali o sobie, zaczęli trzeźwieć, zasilać szeregi Wspólnoty i między innymi dzięki temu Wspólnota zaczęła się rozrastać. Myślę, że u nas nie musimy się już martwić o to, żeby Wspólnota się rozrastała, natomiast jest jeszcze wiele do zrobienia z tym, żeby moi koledzy lekarze, psychologowie zrozumieli, jak wiele można nauczyć się i jak ogromnej pomocy można doświadczyć właśnie ze strony tych osób, które trzeźwieją i mają doświadczenie w tym, w jaki sposób iść przez życie bez alkoholu. Pamiętam też swoje pierwsze kroki. To było w 1987 roku, kiedy zaprosiłem jednego ze swoich byłych pacjentów, zresztą tu obecnego, do współpracy w charakterze członka zespołu terapeutycznego i pamiętam jakie były ogromne trudności, żeby moi koledzy - psychologowie, przyjęli go i zaczeli traktować jako jednego z terapeutów. Tylko pamiętajcie, że to było ponad 15 lat temu.

Wtedy właściwie zastanawiałem się, dlaczego tak się dzieje i skąd to się bierze, że alkoholicy byli niezbyt chętnie przyjmowani do zespołu terapeutycznego. Ja myślę, że to miało związek z tym, że osoby, które leczyły chciały nadal posiadać monopol na pomaganie i poczuły się zagrożone. Chciały, żeby to właśnie im pacjenci byli wdzięczni. W momencie, kiedy zaczęli przychodzić do zespłu terapetycznego zdrowiejący alkoholicy, to trzeba było dzielić się ewentualnym sukcesem i nie wszyscy chcieli lub potrafili ty się podzielić. Nie wszyscy potrafili zrozumieć, że taka współpraca może być wspaniałym uzupełnieniem terapii, że to co może lekarz, to co może psycholog, to jest jedno, natomiast to co może z siebie dać trzeźwiejący alkoholik - to jest drugie.

Oczywiście nie każdy alkoholik powinien zajmować się pomaganiem. Nie każdy alkoholik powinien uczestniczyć w procesie terapeutycznym w charakterze terapeuty. Należy pamiętać, że podstawową sprawą jest troska o własne zdrowie, a pomaganie jak wiecie to dopiero 12. czyli ostatni Krok. Ja zawsze mówię, kiedy przychodzi do mnie po radę ktoś, kto chce zająć się pomaganiem, że jeżeli chce się być przewodnikiem, to trzeba sobie wyobrazić taką sytuację. Idziesz gdzieś w góry na wycieczkę, masz swój plecak, ten plecak jest zapełniony, prowadzisz grupę osób, które też mają te swoje plecaki załadowane i część z tych osób zaczyna powoli tracić siły. Wtedy zadaniem tego przewodnika jest im pomóc. W związku z tym on wyjmuje z ich plecaków potrzebne rzeczy i te rzeczy wkłada do swojego plecaka. Jeżeli on nie będzie odpowiednio silny, to wówczas, kiedy zbierze od paru osób trochę rzeczy to nie utrzyma tak dużego ciężaru i sam się przewróci. Dlatego każdy z was, kto myśli o profesjonalnym pomaganiu, powinien o tym wiedzieć. Ja niestety spotkałem zbyt wiele osób, które zostały w sposób nieodpowiedzialny poproszone przez moich kolegów lekarzy czy psychologów o współpracę, przyjęte do poradni czy oddziału w charakterze terapeutów, czy instruktorów terapii i wkrótce zapomniały o własnym zdrowieniu, zapomniały o własnym trzeźwieniu i po pewnym czasie - jedne po paru miesiącach czy po roku, inne po trzech, inne po pięciu latach - po prostu wypadły. Wróciły do picia. Później ich powrót do normalnego życia był znacznie bardziej trudny.

Kolejna sprawa - to ułożenie sobie relacji z psychologami i z lekarzami. Myślę, że zarówno od lekarzy czy innych terapeutów, jak i od alkoholików należy wymagać pewnej pokory oraz tolerancji. Nie można twierdzić tak, jak niektórzy twierdzą, że tylko profesjonalista wie, jak pomagać człowiekowi choremu, chociaż jak wiecie - alkoholizm jest chorobą. Tak samo śmiesznie brzmią słowa, kiedy ktoś mówi, że tylko alkoholik może pomóc alkoholikowi. Zarówno ci, którzy wyznają pierwsza teorię, jak i ci, którzy wyznają drugą teorię powinni zrewidować swoje poglądy, jeśli chcą osiągnąć sukces. Ponieważ choroba rozwija się na różnych płaszczyznach - potrzebni są różni specjaliści. Jest potrzebny na jakimś etapie lekarz, na innym etapie jest potrzebny psycholog, na jakimś innym etapie jest potrzebny pracownik socjalny, który coś podpowie. Potrzebny jest także przewodnik duchowy, który oczywiście nie będzie uczył religii, tylko będzie mówił czym jest duchowość i będzie pomagał w zrozumieniu choroby, o której mówi się, że jest chorobą duchową. Potrzebny jest też ktoś, kto pozwoli człowiekowi uwierzyć w to, że jest w stanie powrócić do formy fizycznej i emocjonalnej i jest jeszcze wiele innych osób, które mogły by pomóc. Wśród nich bardzo ważną rolę powinny odegrać te osoby, które mają swoje własne doświadczenia w wychodzeniu z tej choroby. Przecież osoba, która doświadczyła tej choroby i która potrafiła jakoś sobie z tą chorobą poradzić jest żywym przykładem na to, że można tę chorobę przezwyciężyć, że można, będąc chorym, funkcjonować jak zdrowy, czy nawet jak bardzo zdrowy człowiek. Przecież sami dobrze wiecie, że po to, żeby cokolwiek zacząć robić, to trzeba uwierzyć w sens swoich działań. Trzeba też mieć nadzieję. I właśnie ci, którzy spośród alkoholików przychodzą i pomagają, oni są cholernie potrzebni do tego, żeby uwierzyć w to, że powrót do zdrowia jest możliwy. Posłużę się własnym doświadczeniem. Gdyby lat temu dwadzieścia, może trochę mniej, ktoś mi powiedział, że ja nie będę palił papierosów .... to ja bym w to nie uwierzył. Ja bym powiedział, że jest idiotą, że to jest w ogóle nie możliwe. Wiem dokładnie, że ci, którzy przychodzą do mnie, a są alkoholikami, oni nie wierzą w to, że mogą spędzić swoje dalsze dni bez korzystania z pomocy alkoholu. W tej chwili wiem dobrze, po tych szesnastu ponad latach niepalenia, że mam ogromną szansą, żeby już nigdy nie zapalić, chociaż nie mam pewności jak dalej będzie. Wiem, że nie zapalę dzisiaj. Tak samo te osoby, które domyślają się, że są chore na alkoholizm łatwiej uwierzą w swoje wyzdrowienie jeśli mają obok siebie kogoś, kto nie pije już 5, 10, 15 czy 20 lat. Zobaczą, że to jest prawdopodobne na zasadzie, że skoro jemu się to udało, to mnie także może się udać.

Do czego Wy możecie być potrzebni? Nie tylko do tego, żeby dawać przykład, ale również żeby uczyć o Programie, dzięki któremu powracacie do zdrowia. U nas niestety tak jest, że mówi się o tym, że ktoś ileś czasu nie pije, mówi się o abstynencji. A przecież dobrze wiecie, że zachowywanie abstynencji, to nie jest to samo co trzeźwienie. Są przecież ludzie, którzy zachowują abstynencję i to czynią przez wiele, wiele lat, ale z nimi nie sposób jest wytrzymać. I to bardzo dobrze wiedzą ich żony, wiedzą ich matki, wiedzą ich dzieci. Natomiast są osoby takie, które potrafiły w ciągu paru lat na tyle się zmienić, że obcowanie z nimi, bycie w ich towarzystwie, jest ogromną przyjemnością i daje wielką korzyść. Często powtarzam na różnych spotkaniach, że są we Wspólnocie dwie grupy: jedna - to są osoby, które pracują i realizują Program Dwunastu Kroków i oprócz nich - są bywalcy mityngów, osoby które wprawdzie uczestniczą fizycznie w mityngach, a tak na dobrą sprawę nie bardzo wiedzą na czym ten Program polega. Kiedy takie osoby przychodzą do mnie na konsultację i twierdzą, że chcą się leczyć, ja czasami pytam je, czy wiedzą: co to jest AA? “Tak, tak ja wiem, ja byłem, ja....” No to ja pytam: jak brzmi Pierwszy Krok AA?. Jeżeli ktoś chodzi na mityngi od iluś tam miesięcy czy nawet lat to powinien wyrzucić z siebie za jednym oddechem. On tymczasem mówi: “...o tym ... żeby nie pić ..... no ... żeby to, no ... żeby tamto ...” Ja wtedy wiem, że mam do czynienia z kimś, kto gdzieś tam otarł się o AA, ale zupełnie nie rozumie, na czym Program Dwunastu Kroków polega. Są także osoby, które twierdzą, że ten Program jest nie dla nich. Chociaż zupełnie nie znają Programu, to jednak wiedzą, że ten Program jest nie dla nich i dlatego odrzucają AA. Tak się dzieje, bo byli gdzieś, kiedyś na mityngu, ale nie bardzo zrozumieli na czym ten Program polega. Czasami nie mieli szansy na to, żeby dowiedzieć się, bo na mityngu nie było mowy o Programie tylko o wielu innych sprawach. Wiele osób także nie wie kto to i w czym może być pomocny sponsor.

Gdybym was tak zapytał....

O! może spróbujemy. Niech podniosą rękę do góry te osoby, które mają swoich sponsorów? No ile? ...... 1/3? Nie wszystkich widzę, 1/4?, 1/5?, prawda? Jeżeli byśmy to samo zrobili na podobnym spotkaniu za Oceanem..... to prawdopodobnie tylko parę osób nie zdążyło by ręki podnieść, ponieważ są “świeżymi”. Myślę, że właśnie przyszłość w lepszym zrozumieniu Programu i przyszłość w dalszym rozwoju Wspólnoty wiąże się z momentem, kiedy zaczniecie być dla siebie sponsorami. Tylko trzeba pamiętać o tym, że to zobowiązuje do znajomości Programu, do znajomości literatury i że tak na dobrą sprawę ......

Powiedzcie czy są wśród nas tu sponsorzy?... Niech podniosą do góry ręce sponsorzy? Dobrze, a teraz tak. Trzymajcie na chwilę w górze ręce i teraz niech opuszczą ręce ci sponsorzy, którzy nie mają swoich sponsorów?....... Chciałem wam powiedzieć, że jeżeli chcecie być dobrymi sponsorami, to ja sobie nie bardzo wyobrażam, jak można być czyimś sponsorem, nie mając swojego sponsora? Od kogo można nauczyć się sponsorowania? To jest też kolejna sprawa, niby coś robimy, ale jeszcze nie robimy tego tak, jak to być powinno. I dlatego myślę, że następny krok to działania, żeby było jak najwięcej sponsorów. Zarówno osoby, które mają swoich sponsorów jak i te osoby, które są sponsorowane pracują “na Programie”. Takie osoby będą wiedziały, jak sobie układać relacje z tzw. profesjonalistami, którzy bardzo często wcale nie chcą z nimi rozmawiać, którym brakuje pokory, którzy nie będąc nigdy na mityngu “wiedzą”, że AA to jakaś sekta, która się gdzieś modli i właściwie jakim prawem jeden alkoholik ma leczyć, czy w ogóle uczestniczyć w leczeniu drugiego alkoholika. To wszystko są sprawy, które są jeszcze przed nami, które powinniśmy wspólnie rozwiązać. Mogę ze swojej strony jedną rzecz robić, ja mogę przekonywać, ze Program Dwunastu Kroków ma głęboki sens. Ilekroć mam jakieś wykłady, to zawsze wspominam o Wspólnocie AA. Zawsze staram się mówić o korzyściach jakie wynikają z tej współpracy. Często mówię też: “słuchajcie, jak dobrze ułożycie sobie relację z Anonimowymi Alkoholikami, to będziecie mieli mniej roboty, bo oni będą za was pracować”. Tak mówię, bo sam nie wiem jak inaczej niektórych można przekonać. Wiele osób przychodzi do pracy, po to żeby zarobić, a się nie narobić. Niezbyt często spotyka się osoby, które przychodzą po to, aby pomagać innym. Natomiast jeżeli ja im powiem, że .... słuchajcie, jak znajdziecie sobie kogoś, kto będzie za was robotę wykonywał, a będziesz w tym czasie mógł wypić spokojnie herbatę czy kawkę, to dobrze. Ja wiem, że taka droga jest pokrętna, że to manipulacja, ale ...... Wy nie powinniście ze mnie brać przykładu i taką drogą iść, ale ja, póki co, to mogę jeszcze sobie pozwolić na takie kombinacje, czy na takie manipulacje......

Kiedy przekonuję moich kolegów do współpracy to nie rzadko oni skarżą się na to, że alkoholicy ich odrzucają. I to jest prawda. Przecież są takie osoby, nie wiem czy tutaj wśród Was, które kiedy znajdą się na mityngu, to “plują” na placówkę odwykową, w której się leczyły, a kiedy z kolei znajdą się w takiej placówce, to mówią, że AA im nie pomogło. To świadczy o tym, że proces trzeźwienia jeszcze się u nich nie rozpoczął. I dlatego tak ważne jest, żeby docenić zarówno to, że trafiło się do jakiejś placówki, że tam człowiek mógł pewnym sprawom się przyjrzeć. A to, że dopiero po latach trafiłeś do Wspólnoty Aowskiej ..... to jest inna historia... Ale prawdopodobnie, gdyby nie ta poradnia, gdyby nie ten antikol, gdyby nie te esperale i kontakty z tymi “paskudnymi” lekarzami czy psychologami to pewnie byś nie wiedział, że masz problem alkoholowy i być może już byś nie żył.

Były robione w Stanach badania i okazało się, że ponad 1/3 osób, trafiła do Wspólnoty właśnie dzięki temu, że znalazły się w placówce terapeutycznej. Jak również wiele osób, które są w AA trafia do placówek lecznictwa odwykowego, ponieważ dowiadują się od swoich kolegów, że im to pomogło. Znałem wiele takich osób, które chodziły na mityngi i mimo wszystko nie czuły się wystarczająco dobrze. Nadal cierpiały. Nadal nie umiały sobie z różnymi swoimi problemami poradzić. I to były osoby, które wymagały pomocy profesjonalistów. Myślę, że przyjdzie jeszcze kiedyś taki czas, kiedy wśród uczestników Wspólnoty pojawi się moda na uczestniczenie w różnych treningach, w zdobywaniu nowych umiejętności społecznych, radzeniu sobie z lękiem, ze złością i tak dalej, że będą w tym pomocni fachowcy - psychoterapeuci.

Na zakończenie jeszcze jedna sprawa. Często słyszy się, że w ostatnich latach zmienił się w Polsce język aowski. To przemawia za tym, że wiele osób spośród Was trafiło do AA po uprzednim pobycie w ośrodku lecznictwa odwykowego. W placówkach odwykowych używane są różne sformułowania żargonowe albo fachowe, które tak nie do końca przystają do tego o czym się mówi we Wspólnocie. Myślę, że to ogromna umiejętność, żeby mówić podczas terapii językiem, takim jaki jest tam wymagany, natomiast wówczas, kiedy się przyjdzie na mityng AA, mówić językiem zrozumiałym dla każdego. Należałoby przestać się przechwalać znajomością “procesów ...”, “mechanizmów ...”, “systemów ...”, “strategii ...”, “dezintegracji ...”, “nałogowych regulacji” czy “strategiczno-strukturalnej psychoterapii”. Powinniście mieć świadomość, że ten język, którego się uczycie w ośrodkach i z którym później przychodzicie na mityngi jest niezrozumiały dla tych wszystkich osób, które nie były na terapii. Dla wielu uczestników mityngu może on brzmieć jak jakiś niezrozumiały bełkot, który wcale nie pomaga im w powrocie do zdrowia. Dlatego trzeba bardzo, bardzo uważać i wiedzieć gdzie i jakie słowa są powszechnie rozumiane.

No i to na dzisiaj tyle. .... Do zobaczenia za rok!


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Przebicie LT wersja do druku i Nieznany
Przebicie LT wersja do druku i Nieznany
ETN wyklady do druku id 164492 Nieznany
okb- wykłady-ściąga do druku, Politechnika Krakowska, VI Semestr, Organizacja kierowanie budowa i BH
do druku, UJK, zarzadzanie w sektorze publ i pryw 1 rok, logistyka wykłady
Antropologia Slowa do druku id Nieznany (2)
Do druku SKMBT 421 111032517200 Nieznany
ekonomika - to co na wykladach bylo (do druku), ściągi 2 rok ekonomia 1 sem
2 mala do druku, Awf notatki,egzaminy,wykłady, Pływanie-egzamin
ZUPP (Wyklady) sciaga do druku, Zasady ustroju politycznego państwa, Wykłady dr Kosman
Zadania dodatkowe-do druku, Geologia inżynierska UW 2013-2015, IV rok, Ochrona wód podziemnych, Wykł
METODOLOGIA NAUK PRZYRODNICZYCH wyklady do druku, BioŚR, metodologia nauk przyrodniczych
historia wychowania wyklady DO DRUKU
Wykład do druku
Wykład 1 inżynierskie Wprowadzenie do zarządzania operacyjnego