Czy człowiek ma duszę

Można drukować

Kraków, dnia 13. II. 1936.

Ks. Władysław Lohn TJ, Prowincjał Małopolski


Pozwalamy przedrukować

Z Książęco-Metropolitalnej Kurii

Kraków, dnia 15. II. 1936.

+ Stanisław, wik. gen.

Ks. Stefan Mazanek, kanclerz




Czy człowiek ma duszę?


- Dlaczego płaczesz, kochane dziecko - pytał się jakiś pan, spotkawszy na drodze ubogą dziewczynkę zalaną łzami.

- Matka mi umarła - odpowiada dziewczę - dziś już nie żyje ta, która tak bardzo mnie kochała. Nikt już mnie nie przytuli, nikt mi dobrego już nie powie słowa.

- Dziecko kochane - przerywa jej zacny pan - źle ci tu nie będzie, bo ta twoja dobra matka poszła do nieba, Pan Bóg wynagrodził jej za tę miłość do ciebie. Teraz stamtąd będzie czuwała nad tobą i modliła za tobą do Boga, by ci tu było dobrze, a po śmierci byś poszła tam do niej.

Usłyszawszy te słowa poczciwe dziewczę otarło łzy spływające po wybladłych policzkach, i uspokojone ucałowało z wdzięczności rękę dobremu panu.

Płakało biedne dziewczę, bo zapomniało na chwilę, że matka żyje, bo żyje dusza jej matki, która poszła na drugi świat. Że tylko ciało ulepione z gliny musi się rozsypać, gdy choroba wstrząśnie nim silniej, lub gdy stare członki nie zechcą już wypełniać czynności życiowych.

Wiedziało poczciwe dziewczę, że matka posiada duszę, lecz tak ją boleśnie dotknął w tej chwili straszny cios, jakim jest śmierć dobrej matki dla dobrego dziecka, iż zapomniała o wszystkim.

Rzekł głupi w sercu swoim: nie ma Boga, nie ma duszy, nie ma nieba. Ale mądrzejsza od nich ta biedna i poczciwa dziewczynka, bo widzi, że matka jej nie jest taka jak biedne bydlątko, które, gdy padnie, zakopią je do ziemi i nic już po nim nie zostanie. Wie bowiem, że matka jej kochana różni się zupełnie od zwierzęcia: przecież zwierzę nie mówi, chyba kilka słów nauczy się powtarzać bez zrozumienia, nie ma rozumu, ani nie zarobi, ani swoich dzieci nie będzie wychowywało, nie wie nawet, kto je stworzył, co się z nim stanie po śmierci. Żadne zwierzę nigdy nie myślało o Bogu, bo żadnej mu czci nie oddawało. A tymczasem nie znamy narodu, który by nie czcił w jakikolwiek sposób Boga, bo człowiek posiada w sobie coś takiego, co myśli, co chce, co rozumuje i potrafi badać to, co było dawniej, i to, co będzie. Posiada on oprócz ciała to, co potrafi ciągle coś nowego wynajdywać, a jest tym jego rozumna dusza, którą się różni od zwierząt. Dusza ta, która tak wielki posiada rozum i która obdarzona jest wolną wolą, nie może ulec zepsuciu jak ciało.

Nie chcę tu mówić o nieśmiertelności duszy, ale raczej o tym, czy człowiek ma duszę? Aby zaś dać dobrą na to odpowiedź, musimy się najpierw zapytać: Co to jest dusza?


Co to jest dusza?


Duszy przecież nikt nie widział, dlaczego więc mówimy, że człowiek ma duszę? Z pewnością nikt nie widział duszy, bo jest ona duchowa. Czy może jest ona takim duchem, jak to nieraz słyszymy w bajkach, które sobie opowiadamy w ciepłej izbie, gdy zmrok zapadnie? Gdy w ciemną noc znajdziemy się sami gdzieś w pustym polu, lub w ciemnym lesie, wtedy strach tworzy nam w oczach rozmaite straszydła, i przysięgałby niejeden, że widział naprawdę jakiegoś ducha.

Ja myślę, że ducha jeszcze nikt nie widział, bo to, co my widzimy oczyma, czy to będzie dym, czy jakaś para, zawsze będzie to ciało, które ma jakiś kolor, jakąś wielkość. Dusza zaś nasza nie ma ani koloru, ani żadnej wielkości. Więc może ktoś powie, że jest ona czymś takim jak powietrze, które nie ma żadnego koloru. Dlatego zdaje się nam, że naokoło nas niczego nie ma, a przecież wiemy, że jest powietrze, bo inaczej zadusilibyśmy się, nie mając czym oddychać. Lecz dusza nie jest czymś takim, jak niewidzialne powietrze, bo powietrze jest ciałem gazowym, a nie duchem, a to ciało gazowe można skroplić podobnie jak parę na wodę, tak powietrze na ciało płynne.

Dusza nasza nie jest takim ciałem gazowym, ale jest duchem, którego ani widzieć nie możemy, ani dotknąć. A jeżeli nie możemy go zobaczyć ani dotknąć, to jak możemy mówić o tym, czym jest dusza?

Bardzo wielu z nas nie widziało i nie zobaczy maszyn do wyrabiania papieru, ani maszyn do drukowania książek, ani pieców, w których topi się żelazo, ani nawet żelaza płynnego, a jednak widzi papier, widzi wydrukowaną książeczkę, posiada naczynia z lanego żelaza. Chociaż mu nikt nie mówił, że istnieją takie maszyny, że istnieją takie piece, jednak wie na pewno, że coś takiego istnieje, bo przecież papier sam by nie powstał, ani by się sama książka nie wydrukowała.

Tak samo, choć nikt duszy nie widział, wie z jej czynności, że istnieje. Tak jak mówię, że musi być za drzwiami jakiś człowiek, gdy usłyszę mowę ludzką, choć go nie widzę. Musi być Bóg, choć Go nie widzę, ale widzę Go w stworzeniu tak pięknego świata z człowiekiem. Tak samo mówię, że musi być dusza, bo posiadam zdolność rozumowania, zdolność zastanawiania się, zdolność chcenia.

Ta zaś dusza nie może być czymś cielesnym, ale musi być duchowa, bo potrafi działać bez ciała. Jeżeli mówimy, że stół jest ładnie wykonany, - zrobił jakiś dobry stolarz, a nie malarz lub murarz; tak samo, gdy człowiek myśli, to nie ciało myśli, lecz dusza, bo myślenie i chcenie jest czynnością nie ciała, lecz czegoś duchowego. Wobec tego mówimy, że musi być w człowieku coś duchowego, musi być dusza, musi być coś więcej aniżeli w zwierzęciu, które myśleć nie potrafi.

Gdyby człowiek, tak jak zwierzę, nie posiadał duszy tylko samo ciało, poznawałby tylko rzeczy cielesne. Gdy pies słyszy głos dzwonu lub muzykę, zaczyna wyć, bo to drażni jego ucho; gdy zobaczy kij, zaczyna szczekać i złościć się, bo czuje, że kij może mu sprawić ból. Lecz człowiek oprócz rzeczy cielesnych poznaje także rzeczy duchowe. Wiemy np., co to jest sprawiedliwość, miłosierdzie, umiarkowanie, co to jest honor, podczas gdy żadne zwierzę o tym nic nie wie. Wobec tego musimy powiedzieć, że to, co poznaje te cnoty, nie może być tylko czymś cielesnym, bo cnót tych nie możemy ani usłyszeć, ani się ich dotknąć, ale musi być w nas jeszcze coś więcej.

Zwierzę może widzieć, czuć, pożądać, bać się, szukać instynktem, ale nie wie, dlaczego tak jest, a nie inaczej. My zaś możemy rozumować, myśleć, zastanawiać się. Zastanawiać się nie tylko nad rzeczami zewnętrznymi, ale także nad swoimi myślami. Kiedy np. idziemy do spowiedzi, przypominamy sobie wszystkie nasze myśli, dawne słowa, rozważamy, czy były dobre, czy złe, i wtedy mówimy, że zastanawiamy się nad sobą. A zastanawiać się nad sobą samym może tylko sam człowiek.

Co więcej, człowiek, jak się zamyśli, potrafi zapomnieć o wszystkim, co się wkoło niego znajduje, nawet o swoim własnym ciele. Staje się mało wrażliwy na działanie zmysłów. Taki stan często można zauważyć u świętych, zatopionych w modlitwie, bo wtedy dusza ich najściślej łączy się z Bogiem, tak iż oni zupełnie zapominają o świecie. A zdarza się to nawet nam, zwyczajnym śmiertelnikom. Gdy się pogrążymy w swoich zgryzotach, wówczas zapominamy zupełnie gdzie jesteśmy, dokąd idziemy, możemy nawet zajść zupełnie gdzie indziej, aniżeli chcieliśmy. Nic nas wtedy nie obchodzą przeszkody stojące nam na drodze.

Takie wewnętrzne wejście w siebie wskazuje nam najdokładniej, że człowiek posiada coś jeszcze więcej oprócz ciała, coś, czego spostrzec nie może, a co potrafi obejść się bez ciała, potrafi zupełnie obejść się bez zmysłów cielesnych. Choć rzeczywiście dusza tak jest połączona z ciałem, iż działa i odbiera wrażenia przez zmysły. Człowiek widząc porządek koło domu, mówi: Tu musi być porządna gospodyni - słysząc, jak ktoś ładnie gra, mówi: To musi być dobry muzyk. Ale nie ciało sprawia, że dusza widzi, słyszy, ale dusza ożywia ciało, dusza daje mu tę moc, iż ciało widzi, słyszy, a samo ciało bez duszy, to jak kawałek drzewa lub kamienia. Dlatego to, gdy dusza wyjdzie z ciała, to oko, choć otwarte, nic nie widzi, ucho, choć nie zepsute, nie słyszy nawet największych krzyków.

W człowieku jest więc jeszcze coś oprócz ciała i to coś zupełnie różnego od ciała, czego spostrzec nie możemy, a o czym możemy dowiedzieć jedynie z jego czynności. Podobnie, gdy przychodzimy do domu i zastajemy obiad ugotowany, choć nikogo nie ma w domu, mówimy, że musiał być ktoś, kto ugotował i to nie zwierzę, nie dziecko, ale taki, który potrafi ugotować. Tak samo rzecz się ma z duszą. Jeżeli widzimy, że człowiek potrafi coś więcej, aniżeli zwierzę, potrafi takie rzeczy, których samo z siebie ciało nie potrafi, nadto i takie, do których mu zupełnie nie potrzeba ciała, mówimy, że musi być w nim coś, co jest zdolne wykonać tę czynność. To jest dusza, która jest zupełnie czymś innym, niż ciało.

Nasze ciało nie potrafi myśleć, nie potrafi zastanawiać się nad sobą. Stąd musimy powiedzieć, że dusza jest czymś innym od ciała - jest ona duchowa, bo czynności jej są natury duchowej.

Z natury każdej czynności wnioskujemy o jej twórcy. Człowiek myśli i chce. Myśl i chcenie są to czynności nadzmysłowe, duchowe; musi więc być w człowieku coś duchowego, i jest tym dusza.


Myślenie i chcenie, jako czynności duszy, są czynnościami duchowymi.


Myślenie jest czynnością czysto duchową, ponieważ do tej czynności człowiek nie potrzebuje używać żadnych zmysłów. Gdybyśmy nie posiadali żadnej duszy duchowej, tylko ciało materialne, to byśmy mogli poznawać tylko to, co w sposób materialny na nas działa. Tymczasem my poznajemy prawdy niematerialne, jak sprawiedliwość, pokorę. Gdybyśmy posiadali tylko ciało, jak zwierzę, widzielibyśmy np. wóz, ale wcale nie moglibyśmy pomyśleć, że ktoś musiał zrobić ten wóz. Poznanie nasze wtedy byłoby podobne do poznania konia, który widzi wóz, a poza tym nic więcej, i wcale nie zdaje sobie sprawy z tego, że ktoś musiał zrobić ten wóz.

Człowiek poznaje prawdę. Wie, że jak do dwóch bułek doda drugie dwie, będzie miał cztery. Pies, gdy zobaczy bułki, nie liczy ich, bo nie może pojmować żadnych prawd, nie wie, co to jest doskonałość, co to jest religia. A prawd tych poznać nie może, bo nie posiada duszy.

My potrafimy pojąć, co to jest kolej, co to jest śpiew, choć nie zwracamy uwagi na długość wagonu, na jego kolor, na jego prędkość, nie zwracamy uwagi na śpiew piękny, na głos cienki, gruby, przyjemny, ponieważ potrafimy pojmować te rzeczy w sposób duchowy, nie zwracając wcale uwagi na to, co oko widzi, lub co słyszy ucho.

Potrafimy zastanawiać się nad naszymi myślami, uczuciami, gdy sobie przypominamy, jak się cieszyliśmy, smuciliśmy, złościliśmy, choć radość, smutek, boleść, żal nie są ani żółte, ani białe, ani takie, które by można zobaczyć, usłyszeć, dotknąć. Jest to coś takiego, co wewnątrz nas znajduje się w jakiś duchowy sposób, czego nie potrafimy określić i o czym mówimy: tego ci nie potrafię opisać. Z tego widać, że są w nas czynności duchowe, które muszą mieć swoją przyczynę również duchową, a jest nią dusza, objawiająca się na zewnątrz przez działanie rozumu.

Również objawia się dusza na zewnątrz przez działanie woli. Jest ono także duchowe. Człowiek, gdy zobaczy piękną gruszkę, zerwałby ją i zjadł, gdyby należała do niego. Lecz człowiek ma jeszcze inne pragnienia poza tymi chęciami zaspokojenia pragnień zmysłowych, gdyż dąży do poznania cnoty i prawdy. Gdyby człowiek miał tylko ciało, nigdy by nie pragnął rzeczy nadzmysłowych. Co konia obchodzi wystawa sztuk pięknych, na którą zawiózł swojego pana, który chce nasycić duszę swą pięknem? Co psu po pięknych widokach w górach, gdzie poszedł ze swoją panią, i cały się trzęsie, stojąc nad przepaścią, podczas gdy pani jego zachwycą się cudami natury.

Wobec tego musimy powiedzieć, że to, co budzi w nas chęć do rzeczy nadzmysłowych, jest czymś nadzmysłowym, jest czymś duchowym.

Gdy pijak stanie przed karczmą, wstrętny zapach karczmy łechce go i pociąga, tak, że nie może się oprzeć. Lecz gdy przypomni sobie przyjętą w tym dniu Komunię św., lub ślub uczyniony, omija karczmę. Otóż ten dobrowolny wybór, który posiadamy, nie jest siłą materialną, ale nadzmysłową, duchową, która może pochodzić jedynie z czegoś duchowego.

Ja chcę i ode mnie całkowicie zależy nie chcieć. Pijak mówi do siebie: ja chcę dziś przepić wszystkie pieniądze - ale on może sobie powiedzieć: nie, nie będę taki nieuczciwy, ja tego nie zrobię. A czy mogę powiedzieć, żeby krew nie płynęła we mnie, bo ja nie chcę, lub żeby serce nie biło? Nie, tego nie mogę wolą dokonać, bo te czynności nie zależą od woli. To, co ja chcę przez wolę, jest przeważnie jakimś dobrem nadzmysłowym, duchowym. Wola często zwyciężą nasze chucie zmysłowe i rwie się do rzeczy wyższych, a czy mogłaby to uczynić, gdyby nasza wola była czymś zmysłowym? Nie, bo wtedy ta czynność zmysłowa sprzeciwiałaby się sobie, bo chciałaby tego, czego by znowu nie chciała, co jest przecież niedorzeczne. Gdyby wola nasza była czymś zmysłowym, wtedy nie mógłby się nikt ani zagłodzić, ani utopić, ani biczować, bo to przecież sprzeciwia się naszym zmysłom i dlatego podobnych zachowań nie widzimy u zwierząt. Wobec tego musimy sobie powiedzieć, że istnieje w nas pierwiastek, który nic nie ma wspólnego z ciałem.

Człowiek mówi: Bardzo się cieszę, że poszedłem dziś do spowiedzi, jestem z tego bardzo zadowolony - lub: Żałuję, żem poszedł dziś do kina. Oto sumienie odezwało się w nas. Czy gdy zaczyna boleć palec, lub głowa, możemy powiedzieć, że robią źle, a gdy te członki są zdrowe, że robią dobrze? Nie, bo samo ciało przecież nie może być ani cnotliwe ani występne.

Człowiek myśli. Czy ciało może spełniać tę myślową czynność? Oprócz tego mamy pożądania czysto duchowe, np. żądamy od drugiego miłości, wdzięczności, szacunku i nieraz nawet za przysługę nie chcemy pieniędzy, by nas inny miał za bezinteresownych, szlachetnych. A cóż jest przyczyną tych pożądań? Poznajemy Boga, cnotę, prawdę i wiemy, że cnota nie jest czymś materialnym, ale że ona polega na uczciwości.

A komu przypisujemy te wszystkie czynności, to myślenie, to pożądanie i poznawanie rzeczy niematerialnych? Naszej duszy. Widząc więc, że czynności jej są natury duchowej, mówimy, że i ona z natury swojej musi być duchowa. Przypatrzmy się temu dokładniej w następnym rozdziale.


Na czym polega istota duszy?


Przez duszę rozumiemy pierwiastek, podstawę działania życia, a zwłaszcza działań duchowych myślenia i chcenia. Więc duchowość duszy poznajemy z jej działań duchowych.

Objaśnijmy to nieco.

Myślimy, czyli pojmujemy rzeczy, które widzimy, ale pojmujemy je w sposób niecielesny, ponieważ w rozumie nie może istnieć koń, ani drzewo takie, jakie widzimy w naturze. Myślimy dalej o rzeczach, które nie znajdują się na świecie jako coś dotykalnego, a my jednak możemy je pojąć, np. cnotę, dobroć, piękność, sprawiedliwość. Co wytwarza takie myśli, czy oko? Przecież cnota nie jest ani biała, ani długa. Czy ucho? Dobroć nie śpiewa, piękność nie krzyczy. A więc za pomocą czego my to pojmujemy? Co wytwarza te myśli w człowieku? - Dusza. - Więc dusza jest podstawą działania duchowego.

Lecz mamy jeszcze wyraźniejsze pojęcie duszy. Często mówimy: ja robię, ja się wysilam, ja się zmęczyłem, i cokolwiek zrobimy, wszędzie występuje to ja. Nie mówimy: Ręka to zrobiła, nogi tam poszły, lecz ja zrobiłem, ja nogi prowadziłem. Ja piszę tę książeczkę, czy moja ręka może ją napisać? Ona tylko pisze to, co się jej dyktuje, pisze tak, jak ja myślę, jak ja chcę. Ja myślę, choć żadnego nie używam zmysłu i jakbym nie czuł całego ciała. Cierpię, gdy czuję ból. Gdy stary człowiek zacznie opowiadać całe swoje życie, słyszymy, że zawsze to samo ja było raz młode, chodziło do szkoły, poszło na wojnę, potem założyło gospodarstwo, dziś to samo ja jest stare, niedołężne. Tyle zmieniło się i przeszło, jedno tylko ja zostało to samo. Gdyby ono nie zostało to samo, jak ten człowiek mógłby sobie wszystko przypomnieć, jak mógłby zapamiętać wszystkie doznane przykrości i smutki? Gdyby nie było tego ja jednego i tego samego, nie mógłby on mieć przeświadczenia, że to on sam przechodził to wszystko.

Gdyby nie było tej jednej podstawy, która ustawicznie to samo ja znajduje w człowieku, to jak człowiek mógłby się kształcić? Jeśliby ten, który chce być wykształcony, miał tylko ciało, to by po pewnym czasie zapomniał wszystko, czego się nauczył, bo ciało całe odnawia się w czasie kilku lat i żaden kawałek nie zostaje ten sam. Starsze tkanki się zużywają, a na to miejsce rosną nowe.

Więc to nasze ja nie jest ani ręką, ani nogą, ani okiem, ani nawet całym ciałem, ale tym, co mój rozum nazywa duszą. A kto się smuci, kto płacze? Czy oczy płaczą? Czy mózg się smuci? Lub czy twarz się smuci? Gdyby ktoś tak mówił, śmiesznie by to wyglądało. Ale my mówimy: ja się smucę, ja płaczę. Każdy z nas czuje w sobie życie, wzruszenie, myśl wolę - jest więc w nas przyczyna tych wszystkich stanów, którą nazywamy duszą.

Wśród zmian ustawicznych czujemy zawsze w nas coś stałego, które w nas odróżnia smutek, radość, zmęczenie, ból. To ja zostaje zawsze to samo od najwcześniejszej młodości do późnej starości. Ciało nasze ustawicznie ulega zmianom, a my tego wcale nie spostrzegamy, bo to moje ja pozostaje niezmienione. Gdyby zaś w nas nie było czegoś odrębnego od ciała, czegoś duchowego, nie byłbym ja tym samym, kim byłem przed czterdziestu laty, lecz byłoby tyle ludzi, ile razy ciało moje uległo zmianie.

Przypominam raz jeszcze, że poznajemy duszę nie wprost, jak nasze ciało, jak naszą lampę, bo dusza jest duchowa, a my zmysłami poznajemy tylko przedmioty cielesne. Tymczasem poznajemy też czynności, których nie może wykonać ciało, lecz muszą pochodzić od pierwiastka duchowego. Musi więc być w nas coś duchowego, coś doskonalszego, bo są to czynności nie cielesne, lecz duchowe. Wobec czego mówimy, że i to, co wykonuje te czynności, musi być duchowe.

Aby lepiej poznać istotę duszy, przypatrzmy się jej przymiotom.



Przymioty duszy.


Ciałem, czyli materią nazywamy to, co widzimy, czego się dotykamy. W ciele widzimy części. I tak w jednej części stołu kładę pióro, w drugiej książkę, w innej znowu rękę itd. Dlatego mogę rozłożyć na stole rozmaite rzeczy, bo stół składa się z części. Mówimy, że to, co się nie składa z części, jest pojedyncze, czyli niezłożone.


Niezłożoność duszy.


Trzymam w ręku czerwoną różę, na łodydze zielonej. Widzę w niej kilkadziesiąt listków ładnie powyginanych, a w środku żółte pręciki. Dotykam listków i odczuwam pod palcami coś w rodzaju aksamitu, a dolatuje mnie miły zapach tej róży. Ile to naraz odczuwamy wrażeń patrząc na różę: widzimy kilkadziesiąt listków i kilka kolorów, co innego poznajemy dotykiem, a co innego węchem. Jednak wszystko to, co poznajemy, jest czymś jednym i wszystkie te zmysłowe poznania oczu, dotyku i węchu wytwarzają w nas jedność pojęcia. Jeżeliby w nas nie było jednego pierwiastka, jednej duszy, która przenika wszystkie części ciała i łączy je w jedną naturę, nie moglibyśmy poznawać jako jednego tego, co podpada pod różne nasze zmysły. Wobec czego musimy powiedzieć, że w ciele istnieje dusza, która przenika wszystkie części i łączy je w jedność. Dusza ta nasza musi być pojedyncza, niezłożona, bo łączy w jedną całość ciało, które jest złożone z wielu części.

Choć oko widzi tego, co gra, ucho słyszy muzykę, jednak to wszystko jednoczy się w nas w coś jednego, chociaż każdy zmysł z osobna poznaje co innego. Jednoczy to wszystko w nas coś niezłożonego, wobec czego mówię, że posiadam duszę niezłożoną.

Nie jest łatwo dać zupełnie jasną odpowiedź na pytanie, co to jest dusza i jakie są jej przymioty. Dlatego tak dużo znajdujemy ludzi, którzy, nie mogąc zrozumieć duszy, powiadają, że jej nie ma. Jeżeli ktoś nie może pojąć, co to jest elektryczność, czy mądrze postąpi, gdy powie, że nie ma elektryczności? Przecież widzimy, jak świecą się lampki, rozżarzone prądem elektrycznym. Gdy usłyszymy grzmot, mówimy, że grzmi, choć wielu z nas nie wie, co to jest grzmot.

Lecz wróćmy jeszcze do niezłożoności duszy. Żeby jaśniej pojąć ten przymiot niezłożoności, uważnie czytajmy, co następuje.

Ileż to przechodziliśmy zmian od początku naszego życia? Ale po co iść daleko, jeden rok wystarczy, a nawet dzień jeden. I tak np. rano wstałem wesoły, pomodliłem się z wielką ochotą, zjadłem śniadanie, a zabrawszy się rześko do pracy, myślałem, że Bóg wie, ile dziś zrobię. Ale cóż, chwilę potem smutek zaczął ściskać mi serce i zacząłem płakać. Zobaczono to i zaczęto mnie pocieszać. Skoro przyszedłem do siebie, uczułem wielką wdzięczność do tego, który okazał mi swoje współczucie i zacząłem kochać tego, którego przed chwilą nienawidziłem. Oto tyle zmian zaszło we mnie przez ten krótki czas, a jednak coś w nas pozostało przez te wszystkie zmiany niezmienione, co odczuwało te wszystkie emocje. Została w nas niezmieniona dusza i ta dusza, nie podlegająca zmianom, wskazuje, że jest niezłożona.

Myślę sobie, jak to będę uprawiał ziemię, lub jak będę robił zbiory, albo jak się to mam w niedzielę przygotować, by pójść do kościoła. Aby o tym wszystkim myśleć trzeba dość długiego czasu, a choć tak długi czas myślę, widzę moją myśl jako coś pojedynczego, prostego, bo myśl moja nie da się podzielić na kawałki. Ale co więcej, ja nie tylko mogę myśleć o tych zajęciach, ale mogę się zastanawiać nad zmysłami i rozważać, czy one są dobre lub złe. Gdy się tak zastanawiam, widzę, że to, co się teraz zastanawia, jest tym samym, co wcześniej myślało. Gdyby zaś dusza nasza nie była pojedyncza, lecz złożona, nie moglibyśmy widzieć tego samego, ale zdawałoby się nam, że poznaję coś zupełnie innego, jakąś inną część. Wtedy człowiek nie mógłby poznać siebie samego, nie mógłby wejrzeć w swoje dobre lub złe uczynki, nie mógłby wcale przygotować się do spowiedzi.


Niezniszczalność duszy.


Dusza nasza ma jeszcze jeden bardzo ważny przymiot, który wynika z jej niezłożoności: nie ulega zniszczeniu, czyli żyje wiecznie, co my nazywamy nieśmiertelnością. O tym z najważniejszych jej przymiotów, który zwłaszcza obchodzi nas chrześcijan, powiedzmy słów kilka.

Nieśmiertelną nazywamy tę istotę, która nie podlega śmierci, czyli taką, która nie może stracić życia. Gdy mówimy, że dusza ma przymiot nieśmiertelności, rozumiemy przez to, że dusza istnieje bez końca. Zniszczalnym jest to, co składa się z części, to, co może się rozłożyć na te części, np. ciało nasze jest zniszczalne, bo po śmierci rozkłada się i zamienia w proch, i dlatego ciało nasze nazywamy śmiertelnym. Niezniszczalnym jest to, co się nie może rozłożyć na części. Dlatego mówimy, że to jest z natury swej nieśmiertelne, a taką jest nasza dusza.

Nieśmiertelność może być albo z łaski, albo z natury. Z łaski jest wtedy, kiedy Bogu podoba się dać życie wieczne. Bogu się może podobać, żeby drzewo było wieczne, wtedy to drzewo będzie z łaski wieczne, a nie z natury. Podobnie też nasze ciało po sądzie ostatecznym będzie wieczne z łaski.

Nieśmiertelność z natury jest najszlachetniejsza i taką mamy u Boga, lub mniej szlachetna, która przysługuje istocie stworzonej, która musi istnieć wiecznie. Taką nieśmiertelnością obdarzona jest nasza dusza. Objaśnijmy to przykładem. Co to znaczy z natury swej musi być wieczna? Weźmy jakiś kwiatek, w lecie ładnie za kwitnie, wyda nasienie, uschnie cały i nic z niego nie zostanie. Dlaczego tak się stało? Bo taka już jego natura, żeby nie żył dłużej, niż tylko przez jedno lato. Lub popatrzmy, że człowiek śmieje się. Czy widział kto kiedy, żeby inne stworzenie się śmiało? Czy śmieje się kot, pies, lub koń? Dlaczego to robi tylko człowiek? Bo to już taka jego natura. Otóż tak samo do natury duszy należy, by była nieśmiertelna.

Lecz choć dusza z natury swej jest nieśmiertelna, jednak, gdyby Bóg chciał, mógłby ją unicestwić. Więc Pan Bóg nie musi zachować duszy wiecznie, i jak ją stworzył z niczego, tak może ją także w nicość obrócić.

Jak to więc trzeba rozumieć, że dusza z natury jest nieśmiertelną? Dusza z natury jest nieśmiertelną, tzn. że nie ma podstawy do zniszczenia się, bo jest niezłożona. Tymczasem ciało jako złożone, może się rozkładać. I choć Bóg ma taką moc, iż może ją unicestwić, jednak jej nie unicestwi, bo robiłby inaczej, aniżeli sam zamierzył, i przez to sprzeciwiałby się sobie. Gdyby ktoś zrobił jakąś maszynę, która by młóciła lub szyła, ale zrobił ją tak, że po dziesiątym obrocie kołem musi się złamać i zepsuć - co byśmy na to powiedzieli? Czy zrobiłby taki człowiek coś mądrego? Owszem sprzeciwiłby się sobie, bo chciał zrobić coś takiego, co by ludziom pomagało w pracy i przez co łatwiej mogliby zarabiać, a tymczasem zrobił coś takiego, co im będzie tylko przeszkadzać i co ich narazi na straty. Kto temu winien? Naturalnie ten, kto zrobił taką maszynę. Postąpił więc bardzo niemądrze robiąc maszynę do niczego nieprzydatną.

Podobnie musielibyśmy powiedzieć o Panu Bogu, gdyby stworzył taką duszę, która by ginęła wraz z ciałem. Dlatego Pan Bóg stworzył ją taką, że nigdy nie ulega zepsuciu, ale ma życie wieczne, wobec czego nie dał jej nic takiego, przez co miałaby ulec zniszczeniu. Objawienie Boskie i nieomylny Kościół zapewniają nas o tym, że dusze ludzkie będą istnieć wiekuiście w wiecznym szczęściu, lub w ustawicznych karach.

Bóg chce zachować duszę naszą wiecznie. Dlaczego? Jeżeli Bóg dał jej taką naturę, przez to samo chciał ją zachować wiecznie. Jeżeli Bóg dał koniowi wielką siłę, przez to samo chciał, żeby on tą siłą był pomocą człowiekowi. Podobnie z naturą duszy związał Bóg moc nie niszczenia się, i dlatego stworzył ją duchową, niezłożoną, nie podlegającą zepsuciu, nie potrzebującą ciała i przez to samo dał jej taką naturę, która by trwała wiecznie.

Zresztą dusza przeznaczoną jest dla Boga i Jego wiekuistej chwały, podobnie jak niższe stworzenia przeznaczone są dla pożytku człowieka. Więc sam ten cel wymaga, by dusza żyła wiecznie. Wobec tego musimy powiedzieć, że dusza ze swej natury jest niezniszczalna, nieśmiertelna. Bóg chciał, żeby istota najdoskonalsza, jaką stworzył na ziemi, żyła wiecznie i chwaliła Go wiecznie.



Gdzie znajduje się dusza i jak łączy się z ciałem?


Gdzie się znajduje w człowieku ta pojedyncza dusza, ten pierwiastek niezłożony, który będzie żyć wiecznie? Mówimy, że dusza ma siedzibę w całym ciele i w każdej jego części. Dawni filozofowie myśleli, że dusza znajduje się w sercu, lub w głowie, inni mówili, że w krwi, a inni znowu, że w żołądku, jak Epikur. Największy jednak filozof starożytności Arystoteles i inni uczeni chrześcijańscy mówią, że cała dusza znajduje się w całym ciele i jest cała w każdej części ciała.

Dusza jest w całym ciele, bo ożywia je całe. Gdy dusza wyjdzie z ciała, wtedy zamiera każdy członek i życie ustaje zupełnie. Gdy zaś odetniemy rękę, to nie odcinamy kawałka duszy, tylko dusza, która ożywiała całe ciało, przestaje ożywiać odciętą rękę.

Nie jest to takie dziwne, że cała dusza znajduje się w całym ciele, ale dziwniejsze jest, jak może być cała w każdej części ciała. Wyżej powiedzieliśmy, że dusza jest czymś niezłożonym, taka zaś dusza musi być cała tam, gdzie się znajduje. Nie może być kawałek w ręce, kawałek w głowie, bo wtedy składałaby się z części i byłaby złożona, ponieważ w każdej części ciała byłby kawałek duszy.

Lecz choć dusza jest niezłożona i w każdej części ciała jest w całości, to jednak ma różne władze i to tak rozłożone, że w każdej części ciała ma jakąś inną władzę. Jak się to dzieje, że dusza nasza jest cała w każdej części ciała, trudno to sobie wyobrazić, ale przecież wiemy, że i Bóg jest cały w jednym miejscu, cały w drugim i cały wszędzie.

A ta dusza, choć tak jest odrębną od ciała, jednak łączy się z nim najściślej.

Czy dusza tak łączy się z ciałem, iż mieszka w nim, jak człowiek w pokoju? Nie, bo dusza łączy się tak ściśle z ciałem, iż z tego połączenia powstaje jedna natura człowieka, powstaje jedna osoba, bo dusza z natury swej przeznaczona jest do nadawania ciału życia, przeznaczona do uczynienia go człowiekiem. Jedną naturę człowieka poznajemy z tego, iż dusza i ciało spełniają razem swe czynności i dlatego te czynności pochodzą jakby od czegoś jednego.

Ponadto dusza i ciało wpływają na siebie wzajemnie. I tak np. zdrowie lub choroba ciała odbija się na duszy. Gdy jesteśmy chorzy, trudno myślimy, nie chce nam się nawet pomodlić, ani nic robić. Tak samo, gdy silniej pracujemy umysłowo, np. gdy myślimy o czymś trudniejszym, stajemy się ociężali, tracimy apetyt, żołądek nawet nie chce trawić. Gdy znowu cieszymy się z czegoś, to i człowiek silniejszy i więcej by zrobił, gdy się zaś zmęczymy, to nam się nie chce nic robić.

Wzajemny ten wpływ świadczy o jedności natury ludzkiej. Stąd widzimy, jak ściśle dusza połączona jest z ciałem. To jednak nie przeszkadza, by dusza była istotą doskonałą, bo do istnienia swego niekoniecznie potrzebuje ciała, jak to widać po śmierci człowieka.


Czy wszyscy ludzie utrzymują, że człowiek posiada duszę?


Pomimo tak oczywistych dowodów na to, że w człowieku oprócz ciała musi być dusza, wielu mówi, że człowiek nie ma duszy - utożsamiają człowieka ze zwierzęciem. Nie myślmy, że ci, co tak mówią, niedawno doszli do tego, choć mówią, że do tego doszła najnowsza nauka. Już dawno przed Chrystusem Panem kłócili się uczeni między sobą, i jedni mówili, że człowiek posiada duszę duchową, która jest czymś zupełnie różnym od ciała, i że ta dusza, przeżywszy ciało, będzie żyła wiecznie. Inni znowu uczyli, że człowiek nic nie posiada prócz ciała i że ze śmiercią człowieka wszystko się kończy.

Najwięksi greccy filozofowie, jak Sokrates, Platon, Arystoteles, twierdzili, że człowiek posiada duszę i że ona jako duchowa musi żyć wiecznie. Także teraz wielu myślicieli, nawet tych, co w Boga nie wierzą i którzy by chcieli, żeby człowiek nie miał duszy, mówi jednak, że trudno, aby samo ciało wykonywało tyle duchownych czynności. Tymczasem wielu mędrków wyśmiewa się z tego. Uczeni, zebrawszy się w Monachium w 1896 r., a w Paryżu w 1910 r., uznali, że jest coś w nas oprócz ciała, coś "niepoznawalnego".

Mędrkowie mimo tego twierdzą, że człowiek nie ma duszy. Zapytajmy ich wobec tego: Czym jest człowiek? Odpowiedzą: "Zwierzęciem". Bo przecież ma ten sam początek, co zwierzę, rodzi się tak samo jak zwierzę, żyje tak samo obok siebie jak zwierzę, a potem ginie jak zwierzę. I myślicie, że ludzie boją się takiego poniżenia? Wcale nie, wielu chce się zrównać ze zwierzęciem, a bardzo wielu woli być tym samym, czym biedne stworzenie, byleby się sprzeciwić w jakikolwiek bądź sposób nauce Kościoła. Toteż z całą siłą popierają swoją naukę, starając się wykazać, że człowiek nie posiada duszy.

I taka nauka wielu się podoba, bo jeśli człowiek nie ma duszy, nie potrzebuje walczyć ze swoimi namiętnościami, ale może swobodnie popuścić im wodze, nie obawiając się żadnych kar, ponieważ już tu kończy się jego życie. Dlatego to wielu z nich mówi, że największymi rzeczami w życiu to rozkosz i używanie, a sam człowiek jest tylko tym, czym się karmi, bo przecież wyrósł przez to, że jadł.

Aby szerzyć swoją przewrotną naukę, używają wszelkich środków i dlatego to mówią, że najnowsza nauka wykazała, że człowiek rozwijał się powoli sam z ziemi, gdy ją słoneczko ogrzało, a deszcz zwilżył. Powstały najpierw najmniejsze stworzonka, których gołym okiem dojrzeć nie można, te zaś rozwijały się coraz dalej, aż wyrosły później na słonia, niedźwiedzia, małpę, a potem na człowieka.

Próbują i nasi uczeni zrobić z ziemi takie małe stworzenia i chcą nam pokazać, że z niedźwiedzia urodzi się małpa, a z małpy człowiek, ale to im się nie udaje. Dawno już przed Chrystusem Panem poganie, nie uznając Pana Boga, mówili, że wszystko, co żyje na świecie, powstało samo ze siebie, a nikt tego nie stworzył.

Czytałem książkę wielkiego uczonego protestanta, który do niedawna jeszcze nie wierzył w Boga. W tej książce mówi on: "Po co mi wierzyć tym, co uczą, że żyjące stworzenia powstały same z siebie, a człowiek rozwinął się z niższych zwierząt? Ja wolę wierzyć, że Bóg jest Stwórcą wszystkiego, bo to wydaje mi się mądrzejsze i widoczniejsze. A my mamy im wierzyć, że człowiek jak inne zwierzę nie posiada duszy, i to dlaczego? Bo oni jej nie widzą, więc nikt jej widzieć nie może! Dobrze moi panowie, lecz my wiemy, że człowiek ma duszę i wiemy o tym na pewno, wobec czego nie potrzebujemy wierzyć. Nie pokażemy wam jej tak, jak nasz nos lub ucho, bo wy byście wygrali. Wtedy nie byłoby duszy, ale coś materialnego, co byście mogli nazwać sercem, żyłą. Tymczasem dusza jest czymś duchowym, niematerialnym, czego nie można zobaczyć ani dotknąć. Z pewnością, gdyby człowiek nie miał mózgu, to by nie mógł myśleć. Gdy człowiek ma mózg uszkodzony, staje się obłąkany. Gdyby człowiek nie miał wnętrzności, nie mógłby żyć. Pochodzi to stąd, że dusza i ciało ściśle łączą się ze sobą, ale dusza nie jest tym samym, co ciało. Jak człowiek nie jest samym ciałem, tak też nie jest samym duchem, ale składa się z duszy i ciała, a bez ciała człowiek nie jest człowiekiem".

Więc w człowieku prócz ciała jest pierwiastek inny zupełnie od materii, który istnieje samoistnie, i jest duchowy, a nim jest dusza.

Skąd o tym wiemy? Mówi nam o tym nasze własne przeświadczenie. I takie przeświadczenie mamy nie tylko my chrześcijanie, ale o ile historia zna najdawniejsze ludy na całym świecie, to ani jeden naród nie wątpił, że człowiek ma duszę, która będzie żyć wiecznie. Mamy bardzo stare dzieła Chińczyków i Indów, które uczą, że dusza ma się kiedyś połączyć z Bogiem, aby tam zażywać największego szczęścia. W starym Egipcie uczyli, że dusza, odpokutowawszy za wszystko, otrzyma wieczne szczęście. Grecy podobne mieli przekonanie. U innych zaś ludów spotykamy rozmaite praktyki, które wskazują, że ci ludzie byli przekonani, iż posiadają duszę nieśmiertelną. Wszędzie, o ile wiemy, narody przestrzegały, by ciała umarłych grzebano, bo inaczej dusza umarłego podlega wielkim cierpieniom. U wielu także ludów spotykamy nagrobki, na których umieszczana jest prośba o modlitwę za duszę. Przekonanie o istnieniu duszy nieśmiertelnej znajdujemy nie tylko u ludów, u których cywilizacja stała wysoko, ale i u najbardziej dzikich, jak na przykład u Cymbrów.

A czy dziś ludzie mówią inaczej? Śmiało można powiedzieć, że cała ludzkość ma przekonanie, iż człowiek posiada duszę nieśmiertelną. Nielicznych uczonych, którym pycha zaćmiła rozum, jak też takich, którzy wierzą tym uczonym, należy raczej zaliczyć do wyjątków. A nawet gdy weźmiemy najgorszych ludzi, najzagorzalszych zbrodniarzy, to prędzej czy później ruszy ich sumienie, gdy przypomną sobie, co to będzie z ich biedną duszą po śmierci. Najzagorzalsi grzesznicy, którzy zapomnieli zupełnie o duszy, na łożu śmierci o niej sobie przypominają.

Skąd mamy takie przekonanie o duszy? Pewnie, że i tradycja i wewnętrzne przeświadczenie mówi nam o tym, ale przede wszystkim mówi nam o tym zastanawianie się nad działaniem duszy. A jakie jest to działanie duszy? Oto przede wszystkim to objawy życiowe, których żaden uczony pojąć nie może i nie może zdać sobie sprawy z tego, przez co istota jest żywa. Wiedzą oni, że każda istota żyjąca różni się od martwego ciała, widzą oni w człowieku takie odrębne właściwości i czynności, jakich nigdzie nie widzą poza człowiekiem. Co to jest, pytają, co w nas wykonuje takie czynności? Jest to dusza, odpowiadamy, duchowa i niezłożona. Duchowe jest to, co jest niezależne od ciała. I taką jest nasza dusza, bo człowiek posiada wiele czynności niezależnych od ciała, a jeżeli posiada czynności niezależne od ciała, posiada i to, co wytwarza te czynności, czyli posiada duszę.


Zakończenie.


Gdyśmy tak przeglądali różne czynności człowieka, i to czynności, których samo ciało wykonać nie może, powiadamy, że człowiek oprócz ciała ma jeszcze duszę, duszę niezłożoną i nieśmiertelną. O ileż więc przez to jestem szczęśliwszy od innych stworzeń! Jakie dzięki powinienem składać Bogu za to, że dał mi duszę, przez którą wyniósł mnie ponad wszelkie stworzenie i przeznaczył do wieczności! Jaka wdzięczność Bogu powinna napełnić moje serce za to, że obdarzył mnie tak wzniosłą duszą, która świat potrafiła upiększyć cudownymi obrazami, pełnymi wdzięku i życia rzeźbami, i rozsiała okazałe świątynie po całym świecie! Duszą tak cudowną, która potrafi odczuć smutne położenie bliźniego, potrafi go pocieszyć i ulgę mu przynieść, która posiada moc wyrwania bliźniego z przepaści występków.

Oto wielkość człowieka.

A ta dusza jego, nienasycona nigdy szczęściem tu na ziemi, dąży ustawicznie do szczęścia w wieczności. I to ona daje człowiekowi poczucie wstydliwości, jakiego nie posiada żadne zwierzę. Tak zaś wspaniałą duszę mógł stworzyć jedynie Bóg, darząc ją pragnieniem wzbicia się ponad zwierzęce ciało. I wyraził tę duszę nie tylko w jej czynach, ale wyrył ją i w rysach twarzy.

Dusza jest tym dłutem, które potrafi wyryć cechy wzniosłości na czole myśliciela, ona także wyrzeźbi troski i cierpienia na twarzy człowieka. Dusza święta opromienia twarz naszą aureolą niebiańską i czyni ją miłą i pociągającą. Namiętna zaś wyciśnie piętno odrazy. Dusza nadaje oczom powagę i taką potęgę, iż człowiek opanuje najdziksze nawet zwierzęta.

Dusza obdarza człowieka wielkością, pięknością, i dlatego to powiedział Bóg: Uczyńmy człowieka na wyobrażenie i na podobieństwo nasze. Przez duszę wlał Bóg w nas odblask podobieństwa swego. Przez duszę posiadamy ten piękny rozum, który czyni nas podobnymi do Bogu, a przez rozum dążymy ustawicznie do prawdy, prawdy wiecznej, którą jest Bóg.

Bóg jest pięknością nieskończoną, my przez duszę uczestniczymy w tej odwiecznej piękności, żywiąc się tą samą prawdą, tym samem dobrem co On.

Dusza nasza, choć żyje w tak małym ciele, choć porusza się po tak małej ziemi, potrafi jednak przejść wszechświat niezmierzony, potrafi go badać i nie zatrzymywać się aż hen daleko w nieskończoności.

A ta wielkość, ta potęga duszy jest jeszcze tym większa, że żyje wiecznie. I dlatego to Bóg przez duszę uczynił człowieka panem i królem wszystkiego stworzenia na ziemi.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Czy człowiek ma wiele twarzy notatka
Dinesh D’Souza Czy „duch w maszynie” ma duszę Argument o duchowej zależności wolności wyboru
Powszechna Deklaracja Praw Czlowieka ma 59 lat, Dokumenty praca mgr
9 czy muzyka ma płeć
Ewolucjonizm a psychologia poznawcza czy człowiek jest maszyną
czy neutrino ma masę SVSQUMXK4HBG7L3DFLJ25NORLMUNHDHYVISRFQI
Czy człowiek w sytuacjach ekstremalnych zachowuje nadzieję czy poddaje się rozpaczy
Emigrant czy człowiek w drodze
czy cierpienie ma sens LLEOUC2YVAVKQSQT2Z2V4VBHHQBRDP4V2BY3FTQ
MEDIA DLA CZŁOWIEKA CZY CZŁOWIEK DLA MEDIÓW, Dziennikarstwo
Czy resocjalizacja ma sens id 1 Nieznany
CZY KOŚCIÓŁ MA PRAWO ŻĄDAĆ
kłopotliwe, konkubinat, Czy człowiek żyjący w konkubinacie może otrzymać rozgrzeszenie
kłopotliwe, wątpliwości, Dlaczego tak się dzieje, że człowiek ma wątpliwości w wierze
Kazdy czlowiek ma
CZY CZŁOWIEK ZMIENIA KLIMAT, NAUKA, WIEDZA
CZY BÓG MA SIEDMIOMILOWE BUTY
Czy kobieta ma się tak do mężczyzny jak natura do kultury, Studia, Rok 1, Antropologia, Postacie, re