In the end"

In the end 22

Wszystko, co ma początek, ma też i koniec.

Słońce już zaszło.

Otoczyła ich ciemność, jedynym źródłem światła był blado świecący księżyc. Pełnia.

Czekała co się stanie, ale chciała, żeby czas się zatrzymał.

Pierwszy raz w życiu się bała.

Odgarnęła rude włosy z czoła, targane wiatrem. Powinna coś robić, skupiać się, koncentrować... Ale tylko biernie obserwowała.

Airele i Vanale stanęły trochę z przodu, obok siebie. W ich rękach zmaterializowały się dwa podłużne, cienkie przedmioty. Dwa flety.

W chwili, kiedy zaczęły grać z ich pleców wystrzeliły ogromne, czarne, półprzeźroczyste skrzydła.

Melodia, którą usłyszała była najpiękniejszą muzyką jaka może istnieć, przynajmniej tak myślała. Była na raz spokojna, melancholijna, smutna, ale i przepełniona radością. Kiedy grały, zaczęła je otaczać czarna energia, skupiająca się kilka metrów przed nimi. Zaczęła się kształtować w ludzką sylwetkę. Sylwetkę dziecka.

* * *

Kiedy wreszcie uwolnił się z pieczęci, był niewyobrażalnie wściekły. Tyle czasu! Jak ta... ta... sam sie sobie dziwił, że nie może znaleźć określenia. może po prostu nie istniały odpowiednie słowa. Jak ona śmiała! Swoje byłego lorda!

Ucieszył się, kiedy ją zobaczył.

- Dziękuję za wspaniałomyślne uwolnienie mne, moja droga Ai - uśmiechnął się wrednie - Już myślałem, że o mnie zapomniałaś.

Nie odpowiedziała, tak też sie spodziewał.

- Widzę też mojego dobroczyńcę - ukłonił się - Dziękuję pannie Vanale za danie mi drugiej szansy!

- Drugiej??!! - Lina prawie że rzuciła się na Vanale - Co to ma znaczyć??!!

- Nie wiesz? - odpowiedział - Przecież to ta przemiła osóbka dała mi drugie życie.

Gniew płynący od Liny Inverse w tej chwili był wyborny. Nawet żałował, że ją zabije. Mało jest osób, które potrafią się tak wściekać

- Ty...ty...ty... - Inverse aż dyszała ze wściekłości - ZABIJĘ CIĘ!!!!

- Nie, Lino Inverse - pojawił sie tuż obok Vanale, na wysokości jej głowy - To ja ja zabiję. Mimo wszystko.

Posłał malutki pocisk prosto w róg znajdujący się na głowie dziewczyny. W jej oczach pojawiło sie przerażenie. Spróbowała się zasłonić laską, ale pocisk zgrabnie ją wyminął i trafił.

Róg rozprysł sie na setki kawałeczków.

Osunęła się bezwładnie na ziemię.

- Twój słaby punkt, eh? - opadł na ziemię i pochylił się nad ciałem Vanale - Nie sądziłąś że go znam, nie?

Odwrócił się w stronę Airele. W jej oczach była czysta nienawiść, była tak wściekła, że wokół niej pojawiła się biała poświata. Uniosła flet nad głowę, zamienił sie w diamentową laskę. Zamachnęła się nią, wysyłając z jej końca wielki biały pocisk w jego stronę. Pozwolił, żeby trafił w niego, korzystając z białego światła, które na chwilę spowiło wszystko dookoła, teleportował sie za Airele. Wyszarpnął jej laskę z rąk.

- I co powiesz? - zaczął wyginać laskę - Mogę złamać?

Opadła na kolana, pochyliła głowę. Widać wiedziała co ją czeka.

Złamał laskę.

Osunęła się na ziemię, tuż obok ciała siostry.

* * *

Nie mogła uwieżyć w to, co widzi. Nie uczestniczyła w poprzedniej walce z Phibrizzo, ale nasłuchała się o nim od Liny. Ale nawet w jej opowieściach nie był taki.

Zabił je, po prostu je zabił. Bez litości wykorzystał słabe punkty. Przedtem nie bała się tej walki, Airele i Vanale zapewniały, że nie ma się czego bać, że Giga Slave rzucony w tym miejscu załatwi sprawę.

A teraz są matrwe.

Z trudnością odwróciła głowę, spojrzała na Linę. Czarodziejka była z pozoru spokojna, ale pod tą maska Filia wyczuła ogromną panikę.

Phibrizzo zwrócił się w jej stronę.

- Kogo ja widzę, ostatnia ryuzoku. Z przyjemnością przysłużę się do ostatecznej zagłady twojej rasy.

Widziała lecący w jej stronę pocisk. Widziała jak się zbliża... Strach przygwoździł ja do ziemii.

* * *

Kiedy Hellmaster wystrzelił pocisk w stronę Filii, pierwszy raz zaczął się bać. Kiedy smoczyca nie ruszyła się, żeby uniknąć, ogarnęło go przeraźenie.

Rzucił się w jej stronę, chciał ją zepchnąć z drogi pocisku. Wiedział, że musi zdąźyć. Musi... po prostu musi...

Nie zdążył.

W chwili, kiedy już obejmował smoka i chciał ją pociągnąć na ziemię, zaklęcie przebiło ich oboje.

Upadli na ziemię. Czuł, ze zaraz umrze. Czuł, że ona też.

Ścisnął ją mocniej, jakby chciał powstrzymać śmierć.

Odeszli w tym samym momencie.

* * *

Była tak przerażona, że zapomniała inkantację Giga Slave. Nie była w stanie nawet jej zacząć, nie była w stanie się ruszyć.

- Żałosne - Phibrizzo pochylił się nad martwymi Xellosem i Filią - Poświęcił się dla marnego ryuzoku. A myślałem, że jest coś wart.

Nagle spojrzał na nią, i użmiechnął się. Ten uśmiech był straszny.

- I co, wspaniała Lino Inverse? Znowu wezwiesz LON, żeby ci pomogła? Tym razem ci nie pozwolę.

W jego dłoni pojawiło się, coś co wywołało u niej falę paraliźującego strachu.

Cztery złote kuleczki.

Wyczuł jej przerażenie.

- Przywołuje wspomnienia?

Tyś, która od mroku ciemniejsza....

Tyś, która od nocy głębsza...

- O nie, Lino inverse, nie tak szybko. Dzisiaj nie niczego od ciebie nie chcę, więc - rozgniótł wszystkie kuleczki - Żegnaj na zawsze.

Poczuła ogromny ból, w każdym zakątku ciała.

Upadła na ziemię, jednocześnie ze wszystkimi przyjaciółmi.

Jednocześnie zamknęłi oczy.

Jednocześnie umarli.

Demoniczny śmiech jeszcze długo odbijał się wśród ruin.

* * *

- Lina?

Kiedy otworzyła oczy, ze wszystkich stron otaczała ją ciemność. Przed sobą zobaczyła niską dziewczynę, jej włosy były czarne, tak jak sukienka.

- Witaj.

- Czy ja... umarłam?

- Niestety.

- Kim jesteś?

- Mam na imię Shi. Znałaś mnie pod imieniem Airele.

- Śmierć...?

- Tak. Jestem śmiercią. Vanale życiem. Byłyśmy.

Chwila ciszy.

- Dano nam jeszcze odrobinę czasu. Muszę ci to wszystko wytłumaczyć. Należy ci się.

Chwila ciszy.

- Kilka lat temu - podjęła po chwili - stało się coś, czego nawet Złota Pani nie mogła przewidzieć. Pewna osoba na kilka chwil wyrwała się ze swojego przeznaczenia. Bo widzisz, życie każdego człowieka, mazoku czy ryuzoku jest zaplanowane od narodzin aż do śmierci.

- To...ja?

- Tak. Było to w momencie, w którym znalazłaś kamień filozoficzny. Twoim przeznaczeniem było ominąć figurkę z orihalconu, i żyć dalej jako wędrowna czarodziejka. Ale znalazłaś kamień, i umożliwiłaś tym samym odrodzenie jednej z części Shabranigdo. Gdyby nie to, żadne z późniejszych zdarzeń nie miałoby miejsca. nie pojawiłby się copy Rezo, nie zginąłby Phibrizzo, Dark Star nie pojawiłby się na tym filarze.

- To wszystko przeze mnie?

- Tak. Ten świat ne ma już przeznaczenia, zmierza ku nieznanemu. Nawet maja pani tego nie wie.

- Kim jest twoja pani?

- Nie domyśliłaś się? Moją panią jest Lord of Nightmares.

Chwila ciszy.

- Dlaczego... Phibrizo został wskrzeszony?

- To był... test? Gdyby udało ci się go zabić, Pani pozwoliłaby tem światu istnieć, a ty stała byś sie władczynią tego jednego filaru.

- A co się stanie teraz?

- Ten świat już nie istnieje. Utonął w Morzu Chaosu. Żegnaj, Lino Inverse. Było dla mnie zaszczytem móc ci pomagać.

Cisza.

..:..::..:....:..::..:....:..::..:....:..::..:....:..::..:....:..::..:....:..::..:....:..::..:....:..::..:....:..::..:..

And that's the end of "In the end". my friends!

Mam nadzieję, że podobał wam się mój fik, w końcu nieźle się nad nim namęczyłam. Wiem, że niektórzy będą zawiedzeni tym zakończeniem, ale happyendy nie leżą w mojej naturze, niestety lub na szczęście, jak kto woli.

W każdym razie dziękuję wszystkim, którzy doczytali do końca. Z chęcią przyjmę wszelkie opinie, jeżeli ktoś zechce mi coś napisać.

Sarabata!

Sal

s__a__l@wp.pl


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
In the end!
In the end
In the end
Low Temperature Differential Stirling Engines(Lots Of Good References In The End)Bushendorf
In the end 8
In the end
Kat?luna in the end
In the end
In the end 5
In the end
In the end
In the end
In the end
In the end 7
In the end
In the end
In the end
United States Foreign Policy in the end of theth?ntury
In the end 9

więcej podobnych podstron