Kepinski A Z psychopatologii zycia seksualnego


Antoni Kępiński

Z PSYCHOPATOLOGII ŻYCIA SEKSUALNEGO

Państwowy Zakład Wydawnictw Lekarskich

Warszawa 1988

Przedmowa

W porównaniu z innymi krajami w Polsce ukazało się niewiele książek

o problematyce seksualnej, ujętych z medycznego punktu widzenia.

Ożywienie rynku wydawniczego pod tym względem nastąpiło po wojnie

dopiero w ostatnich latach, choć także z dawniejszych czasów pamiętamy

głośniejsze wydania, jak np. van de Veldego, Forela i innych autorów.

Mimo silnego zapotrzebowania społecznego na tę tematykę autorzy

nieczęsto ją podejmują z myślą o szerszym kręgu czytelników i z troską

o nowoczesne ujmowanie problematyki. Być może, jedną z przyczyn tego

wydawniczego niedostatku jest obawa przed niebezpieczeństwem łatwego

narażenia się na mimowolną śmieszność albo na zarzut pornografii,

jeśli niezbyt zręcznie omawia się te zagadnienia, wyraźnie odczuwane

u nas jako drażliwe i śliskie.

Rzeczywistość wymaga jednak podejmowania opracowań z zakresu

seksuologii, również i z naukowego punktu widzenia, a nie tylko na po-

ziomie popularyzatorskim. "Seks" przenika życie ludzkie, jest składni-

kiem najintymniejszych przeżyć człowieka i chyba dlatego, pisząc o za-

gadnieniach seksualnych, szczególnie trudno uniknąć śmieszności. Udało

się to prof. dr. Antoniemu Kępińskiemu w tej monografii dlatego, że

wyszedł on w swych rozważaniach z najprostszego modelu biologicznego

i starał się umiejętnie zarysować w odniesieniu do człowieka

prawidłowości istniejące w przyrodzie ożywionej.

Model ten, będący jedną z głównych koncepcji Autora, polega na po-

sługiwaniu się analogiami między rozwojem i reakcjami żywych komórek

a zachowaniem się całego ustroju człowieka i funkcjonowaniem grup

społecznych w różnych sytuacjach.

Koncepcja ta jest widoczna także w dotychczas wydanych książkach prof.

Kępińskiego. Są to: "Psychopatologia nerwic" (PZWL, Warszawa 1972),

"Schizofrenia" (PZWL, Warszawa 1972) i wybór artykułów naukowych i

esejów, zatytułowany "Rytm życia" (Wydawnictwo Literackie, Kraków

1972, wyd. 2:1973).

Studium poświęcone psychopatologii życia seksualnego jest dalszym

ogniwem ukazującym kolejne zagadnienie spośród problemów opracowanych

monograficznie przez prof. Kępińskiego w serii jego prac. To studium

nie wyczerpuje jednak rozległej problematyki, jest pracą krótką i

skupioną na ekspozycji własnych poglądów na problematykę życia

seksualnego, co wszakże nie umniejsza jego wartości jako dzieła

wybitnego. Jest udaną próbą przedstawienia oryginalnego poglądu w

analizowanym przedmiocie. Autor konstruuje klucz do poznania i

zinterpretowania nieraz takich spraw, na które zwraca się zbyt mało

uwagi.

Konstrukcja tego przystępnego i logicznego wykładu psychiatrycznego,

obejmującego zjawiska, które na ogół występują dość często, polega na

skoncentrowaniu się na trzech zasadniczych problemach. Są to: popęd

seksualny, nerwice seksualne i zboczenia seksualne. Autor wypowiada

nawet pogląd, że zboczenia seksualne w śladowej postaci występują u

każdego człowieka. Studium to niewątpliwie umożliwia głębsze

wniknięcie w wiele zagadnień psychopatologii życia seksualnego i

lepsze rozumienie licznych, zdawałoby się, zwykłych zjawisk. Zmusza

ono do zastanowienia się i to jest jego największą wartością. Płynie

też to studium z głębokiego doświadczenia lekarskiego, toteż jest

wolne od schematyzmu i w sposób śmiały ogarnia szerokie horyzonty

tematyczne, wynikające z obserwacji życiowej.

Zgodnie z życzeniem prof. Kępińskiego do tekstu tej broszury wpro-

wadzono różne poprawki formalne, uzupełniono niektóre przypisy i

bibliografię. W tej sprawie porozumiewał się z Autorem Jerzy St. Giza,

seksuolog z Wrocławia. Dodatkowe poprawki konsultował również

psychiatra zajmujący się tą dziedziną, dr Roman Leśniak z krakowskiej

Kliniki Psychiatrycznej. W opracowaniu wersji ostatecznej brał udział

współpracownik prof. Kępińskiego, mgr Jan Masłowski.

Prof. dr Antoni Kępiński, kierownik Kliniki Psychiatrycznej Akademii

Medycznej w Krakowie, był autorem przeszło 100 prac naukowych, w tym

- cyklu większych monografii. Od lat do ostatnich chwil życia, mimo

ciężkiej choroby, pracował nad zespołem monografii, ogarniającym różne

dziedziny psychopatologii i dającym spostrzeżenia uogólniające, o

wartości ponadczasowej. Umarł w 54 roku życia, 8 czerwca 1972 r. Jego

ledwie tlące się życie zostało przecięte w okresie apogeum naukowej

twórczości.

Gdy do wymienionych prac doliczy się również monografie prof. Kę-

pińskiego, pozostające jeszcze w rękopisach podczas pisania tej przed-

mowy, tj. prace o melancholii, o kierunkach psychoanalitycznych, o

lęku, o psychopatii, czy o metodzie badania psychiatrycznego, można

stwierdzić, że polska i światowa myśl psychiatryczna została

wzbogacona o dzieło niezwykłe, rzadko spotykane, oryginalne, sięgające

wyżyn filozofii, konstruowanej z myślą o życiu codziennym i o celach

praktycznych.

PROF. DR EUGENIUSZ BRZEZICKI

"Twoja miłość przenika mi ciało"

(Papirus Harris 500; Pieśni rozweselające serce.

Przekład z egipskiego T. Andrzejewskiego. PWN, Warszawa 1963)

Popęd seksualny

Bogactwo form

Może w żadnej dziedzinie ludzkiego życia nie jest tak trudno postawić

granicę między normą a patologią, jak w sprawach seksualnych. Jest to

o tyle dziwne, że życie seksualne wiąże się ściśle z tym, co określa

się jako popęd, podstawową potrzebę biologiczną lub odruchowość

bezwarunkową; powinno więc przebiegać w wąskich granicach wrodzonej

struktury czynnościowej. Tymczasem bogactwo form zachowania się i

skala przeżyć są tu tak duże, że od zarania kultury stanowią one

niewyczerpany temat twórczości artystycznej.

U zwierząt, zwłaszcza wyższych, spotyka się formy zachowania się

seksualnego, które z ludzkiego punktu widzenia można by uznać za

anormalne, jak: kazirodztwo, masturbacja, homoseksualizm. U zwierząt

chowanych w warunkach domowych, a więc sztucznych i tym samym

działających nerwicorodnie, zdarza się impotencja. Ogólnie jednak

zakres możliwości zaspokojenia popędu jest znacznie uboższy niż u

człowieka, choć odchylenia od standardowego zachowania się seksualnego

są nierzadkie (Por. jedno z najznakomitszych, klasycznych dzieł,

konfrontujących różnorodne przejawy seksualizmu ludzkiego i

zwierzęcego: C. S. Ford, F. A. Beach: Patterns of sexual behavior,

Harper, New York 1951, passim).

Człowiek zasadniczo nie różni się od zwierząt w swoich sposobach za-

spokajania innych podstawowych potrzeb: oddycha, pije i je podobnie

jak zwierzęta, przynajmniej te, które są do niego morfologicznie

zbliżone. Bogactwo form zachowania się i przeżyć nie jest tu u

człowieka tak dalece różne, jak w wypadku życia seksualnego.

Fakt ten można by tłumaczyć tym, że popęd seksualny inaczej rozkłada

się na współrzędnej czasu niż inne podstawowe potrzeby biologiczne i

że jego charakter jest w swej zasadniczej strukturze społeczny.

Współrzędna czasu

Dla rozumienia współrzędnej czasu w związku z popędem seksualnym

istotne jest, że w wypadku innych potrzeb, jak powietrza, wody i

pożywienia, imperatyw biologiczny musi być spełniony w ciągu minut,

godzin lub dni, przytłumia on całkowicie inne struktury czynnościowe,

niezaspokojenie grozi śmiercią. Natomiast zaspokojenie popędu seksual-

nego może być przesunięte ad calendas grekas (Trzeba tu wyraźnie

podkreślić, że jeśli głodowanie jest kataboliczne, a jedzenie

anaboliczne, to w popędzie płciowym sytuacja ma się odwrotnie: właśnie

wstrzymywanie się od aktywności płciowej jest anaboliczne, a aktywność

- kataboliczna. Z tego też powodu np. Beach kwestionuje traktowanie

motywacji płciowej na równi z głodem czy pragnieniem. Por. F. A.

Beach: Characteristic of masculine sex drive. W: M. R. Jones (red.):

Nebrasca symposium on motivation. University of Nebrasca Press,

Lincoln 1956, s. 1- 32.) ; rozciągliwość współrzędnej czasu jest tu

bez porównania większa.

U zwierząt zagadnienie przedstawia się o tyle prościej, że nasilenie

popędu koncentruje się na krótkich odcinkach współrzędnej czasu

(ruja); tym samym dynamika popędu zbliża się bardziej do dynamiki

innych podstawowych potrzeb biologicznych. U człowieka natomiast popęd

seksualny jest na całej długości współrzędnej czasu, towarzyszy mu od

urodzenia do śmierci. Będąc nawet dalekim od freudowskiej koncepcji

libido, tj. przypisywania popędowi seksualnemu roli zasadniczej siły

napędowej życia ludzkiego, nie można jednak zaprzeczyć, że pojawia się

on bardzo wcześnie i na starość bynajmniej nie znika (Z tego powodu

obserwujemy, obecnie aktywny rozwój nowej dziedziny seksuologii, jaką

jest gerontoseksuologia. Por. pionierskie prace I. Rubina, np.: Sexual

life after sixty. Basic Books. New York 1965, a z popularnychI.

Falsteina: Sex and the longer life. Penguin, Harmondsworth

1970. Ta ostatnia pozycja ukazała się już w tłumaczeniu polskim T.

Rożniatowskiego pt. Gerontoseksuologia. PWN, Warszawa 19?2.

Układ nerwowy i endokrynny

Stawianie znaku równości między popędem a czynnościami gruczołów

płciowych jest dużym uproszczeniem, niezgodnym nawet u zwierząt ze

stanem faktycznym. Oczywiście regulacja hormonalna odgrywa ważną rolę

w kształtowaniu się struktury czynnościowej życia seksualnego, ale nie

jest to czynnik decydujący. Układ endokrynny jest wprawdzie układem

integrującym, ale w swoim rodzaju pozostał on znacznie w tyle za

układem nerwowym, toteż ten ostatni spełnia głównie zadania scalające

i kierujące.

Zasadniczym podłożem materialnym tworzenia się struktur czynnościowych

jest więc układ nerwowy, a dopiero na dalszym planie - układ

endokrynny, jeszcze dalej: odpowiednie narządy wykonawcze. Oczywiś=-

cie oddzielanie jednego układu od drugiego jest sztuczne; między nimi

istnieje zawsze ścisła współzależność. W tym sensie kastracja młodego

zwierzęcia zmieni w sposób zasadniczy strukturę czynnościową jego

popędu seksualnego, natomiast kastracja w wieku dojrzałym wpływa na

nią tylko w stopniu nieznacznym, gdyż odpowiednia struktura została

już dostatecznie utrwalona.

Ten wielki prymat psyche został już udowodniony badaniami empirycznymi

w analizach zachowania się seksualnego dorosłych, wobec których podjęto

czynności deseksualizacyjne z powodu popełniania przez nich przestępstw

seksualnych. Na przykład badania norweskie wykazały, że w wypadku

kastracji dorosłych, nie poddających się resocjalizacji przestępstw

seksualnych popęd płciowy, w tym również erekcje, u osób o wysokim

poziomie intelektualnym i rozwiniętym, bogatym, choć spaczonym życiu

psychoseksualnym utrzymuje się długo, niekiedy do 10 i więcej lat po

kastracji. Natomiast osoby prymitywne, które sprawność seksualną wiążą

wyłącznie z posiadaniem jąder, natychmiast po kastracji stawały się

impotentami fizycznymi i psychicznymi (Por. J. Bremer: Asexualisation.

Universitetsforlaget, Oslo 1958.).

Dlatego nie należy się dziwić, jeśli pewne przejawy życia seksualnego

obserwuje się już przed osiągnięciem dojrzałości płciowej lub po wygaś-

nięciu czynności gruczołów płciowych.

Macierzyństwo

Popęd seksualny, jak wiadomo, jest wyrazem konieczności zachowania

gatunku. Zakres tego popędu nie ogranicza się więc tylko do aktu sek-

sualnego, lecz obejmuje także zachowanie się związane z macierzyństwem.

Stąd też powstaje zasadnicza różnica jego struktury czynnościowej między

płcią męską a żeńską. Na ogół bowiem w świecie zwierzęcym panuje zasada,

że macierzyństwo jest udziałem samic. Istnieją tu wprawdzie nieliczne

wyjątki, gdy rola ta przypada też w udziale samcom, ale nie zmieniają

one ogólnej zasady.

W tym sensie pieszczota jest jednocześnie wyrazem stosunków macie-

rzyńskiego i seksualnego. Oba rodzaje związków dwojga ludzi należą bo-

wiem do wspólnej grupy zachowania się związanego z zachowaniem gatunku.

Ujmując zatem pojęcie popędu seksualnego w szerszym znaczeniu, można

uważać, że przejawia się on w wieku niemowlęcym i dziecięcym w postaci

pieszczoty. Zdaniem większości badaczy, przejawy zachowania się sensu

stricto seksualnego obserwuje się u obu płci już w wieku niemowlęcym,

mianowicie masturbację czy erekcje.

Pozbawienie dziecka pieszczoty odbija się ujemnie na jego późniejszym

życiu erotycznym i w ogóle uczuciowym, a nawet może prowadzić do

'zahamowania rozwoju fizycznego i umysłowego, w skrajnych przypadkach -

do charłactwa i śmierci. Podobnie więc jak w przypadku innych

podstawowych potrzeb biologicznych (powietrze, woda, pokarm),

niezaspokojenie potrzeby seksualnej (w szerszym znaczeniu tego słowa) we

wczesnych okresach rozwoju objawia się w formie bardziej dramatycznej,

a nawet dla życia groźniejszej niż w okresach późniejszych, gdy

struktura ustroju jest już bardziej utrwalona.

Społeczny charakter

W przeciwieństwie do innych biologicznych potrzeb, których zaspokojenie

jest indywidualne, istotą popędu seksualnego jest jego społeczny

charakter. Jakkolwiek u człowieka i u wyższych zwierząt istnieje indy-

widualna forma wyładowania seksualnego (autoerotyzm), która w pewnym

okresie rozwoju może być traktowana jako zjawisko normalne, to jednak ma

ona zawsze charakter poronny i nie daje pełnego zaspokojenia popędu.

Rozpiętość współrzędnej czasu i społeczny charakter popędu są nie-

wątpliwie głównymi czynnikami, które sprawiają, że nie przebiega on tak

prosto, jak inne czynności popędowe. Dzięki pierwszemu czynnikowi życie

seksualne jest zawsze obarczone odcinkiem przeszłości i przyszłości.

Imprinting

Struktury czynnościowe, będąc obarczone silnym ładunkiem emocjonalnym,

łatwo ulegają utrwaleniu. Niejednokrotnie formy życia seksualnego

człowieka dojrzałego odzwierciedlają imprinting (W słownictwie naukowym niekiedy

zdecydowanie się na użycie oryginalnego terminu obcego pozwala ostrzej, dobit-

niej i najkrócej nazwać niektóre treści i pojęcia niż szukanie odpowiedników

rodzimych, znaczeniowo niezupełnie równoznacznych. Pojęcie imprinting jest

objaśnione w tekście.) pierwszych przeżyć erotycznych. Odnosi się to zarówno do

sytuacji, jak i do partnera.

Sytuacje o największym nasyceniu seksualnym zwykle wiążą się z

utrwalonymi obrazami pierwszych przeżyć erotycznych, przy tym przeżycia

te nie zawsze mają charakter realny w sensie spełnionego aktu

seksualnego; często wystarczy tylko podniecenie seksualne wywołane

zewnętrzną podnietą, aktem wyobraźni, a nawet marzeniem sennym. Wiązania

czasowe (odruchowo-warunkowe) stają się szczególnie silne i trwałe w

tych przypadkach, w których łańcuch odruchowy jest krótki, tj. bodziec

warunkowy znajduje się blisko bodźca bezwarunkowego. Tym prawdopodobnie

należy tłumaczyć łatwość utrwalania się struktur czynnościowych

związanych z życiem seksualnym.

W ten sposób istnieje dla każdego człowieka jakby określona konstelacja

bodźców, która najłatwiej wyzwala u niego szczytowe podniecenie płciowe.

Nie zawsze aktualny styl życia seksualnego odpowiada seksualnemu

imprinting. Stąd bierze się prawdopodobnie poczucie niedosytu: "to nie

to", pobudzające do szukania nowych sytuacji i nowych partnerów

seksualnych. W stylu seksualnym każdego człowieka można jednak łatwo

odkryć powtarzające się stale wzory, wskutek czego, szukając nowego,

wchodzi się z powrotem na stare szlaki. Nowy partner seksualny

niejednokrotnie przypomina dawnego, zwłaszcza z okresu młodości, tych

samych słów i "chwytów" używa się w zalotach i zachowanie się w czasie

samego stosunku ma swój ustalony stereotyp.

Tak więc w życiu seksualnym - może w większym nawet stopniu niż w innych

dziedzinach życia - szuka się wciąż przyszłości, będąc przywiązanym do

przeszłości.

Złączenie z otaczającym światem

Według modelu komórkowego należałoby akt seksualny określić jako ,

złączenie się dwóch indywiduów w nową całość. W tym biologicznym ţ

sensie związek seksualny byłby realizacją ludzkiej tęsknoty za wyjściem

poza granice swojej własnej indywidualności i za złączeniem się z

otaczającym światem. Niektórzy psychoanalitycy określają to jako tęsknotę za

powrotem do łona matki. Schemat społecznego rozwoju człowieka ţ można

określić jako stopniowe oddalanie się od związku z grupą rodzin' ną, w

której matka jest osobą centralną, aż do stworzenia nowej, własnej

rodziny.

Trudność polega na tym, że złączenie z drugą osobą nie jest nigdy w

pełni możliwe, że obok uczuć łączących występują uczucia o znaku

przeciwnym, prowadzące do rozerwania związku.

Tak więc z jednej strony rozpiętość współrzędnej czasu, a z drugiej

trudność kontaktu z drugim człowiekiem powodują, że życie seksualne

człowieka jest w znacznie większym stopniu niż u zwierząt źródłem

konfliktów. a sam jego przebieg znacznie łatwiej ulega zakłóceniom.

Zaburzenia życia seksualnego

Nerwice seksualne

Zaburzenia życia seksualnego dzieli się na nerwice i zboczenia płciowe.

W pierwszym przypadku (nerwic) chodzi o zaburzenie samego aktu

seksualnego (impotencja, anorgazmia), w drugim (zboczenia seksualne) o

zboczenie popędu. Sytuacja lub przedmiot wyzwalające aktywność popędową

są odmienne niż to wynika z praw biologicznych (zachowania gatunku).

Należą tu autoerotyzm, homoseksualizm, sodomia, fetyszyzm, itp.

U mężczyzn nerwice seksualne przybierają najczęściej formę niemożności

wzwodu (inpotencja) lub przedwczesnego wytrysku (eiaculatio preacox),

a u kobiet - braku wyładowania (anorgasţnia) lub odczuwania bólu

(dyspareunia) w czasie stosunku seksualnego. Do rzadszych zaburzeń aktu

seksualnego należy u mężczyzn opóźniony wytrysk, prowadzący do

przedłużonej erekcji i przedłużonego stosunku (coitus prolongatus), a u

kobiet - spastyczne kurcze mięśni krocza i pochwy (vaginismus),

uniemożliwiające włożenie członka, kontynuowanie stosunku lub bardzo

rzadko wyjęcie członka (penis captivus).

Impotentia coeundi et generandi

W języku potocznym przez potencję rozumie się zdolność wzwodu prącia. W

ten sposób ogranicza się akt seksualny do części jego w pewnym sensie

najbardziej dramatycznej, gdyż od niej zależy, czy w ogóle będzie on

możliwy. Ciężar odpowiedzialności spadłby tu całkowicie na męskiego

partnera; brak erekcji byłby uważany za przekreślenie jego męskości,

"kompromitację" wobec siebie i otoczenia (otoczenie społeczne stanowi tu

partner seksualny, ale w oczach "skompromitowanego" mężczyzny jest on

przedstawicielem świata społecznego). Atrybut komizmu, jaki we

wszystkich kręgach kulturowych towarzyszy impotencji, jest dowodem, jak

wrażliwym składnikiem autoportretu mężczyzně jest jego poczucie męskości

i jak ważną rolę odgrywa w sprawach seksualnych "zwierciadło społeczne"

- ocena męskości przez otoczenie.

W sensie biologicznym potencja seksualna jest pojęciem znacznie szer-

szym, obejmującym całość aktu zapłodnienia, a nie tylko jedną z jego

składowych. W praktyce lekarskiej, a także sądowej, oddziela się nie-

zdolność do odbycia stosunku seksualnego (impotentia coeundi) od bez-

płodności (impotentia generandi).

Sam biologiczny charakter reprodukcji seksualnej jest tego rodzaju, że

strona męska jest stroną aktywną, atakującą, a żeńska - bierną,

przyjmującą (plemniki "atakują" komórkę jajową, a jeden z nich przebija

się przez jej błonę komórkową). W odbiciu subiektywnym znajduje to swój

wyraz w odpowiednich postawach psychicznych (męska - bardziej aktywna,

kobieca - bardziej pasywna).

W związku z tym także obserwuje się przesunięcie ciężaru odpowie-

dzialności za akt seksualny na mężczyznę, a za płodność - na kobietę. (W

kategoriach życia komórki można by fakt ten wyrazić następująco: plemnik

odpowiada za wejście do komórki jajowej, a ona za jego akceptację, która

rozpoczyna proces podziału komórkowego i formowania się zarodka).

Potępienie społeczne w postaci ośmieszenia spada na mężczyznę za

impotentia coeundi, a na kobietę - za impotentia generandi. Przy tym

mężczyzna jako strona aktywna bywa bardziej ośmieszony niż kobieta, gdyż

porażka atakującego jest zawsze większa. Tego typu rozkład

odpowiedzialności jest, jak wiadomo, niesłuszny, gdyż kobieta może być

w równej mierze odpowiedzialna za nieudany stosunek seksualny, a męż-

czyzna - za bezpłodność.

Orgazm

Akt seksualny można zaliczyć do typu reakcji wybuchowych, tzn. do tych,

w których pewien stan (struktura czynnościowa) stopniowo narasta,

angażując coraz bardziej aktywność całego ustroju, aż w momencie zenitu

dochodzi do gwałtownego wyładowania, przynoszącego uczucie ulgi i

odprężenia.

Szczególnie do czasów badań przeprowadzonych przez MasterSa i Johnson

(W. H. Masters, V. E. Johnson: Human sexual response. Little, Brown and

Co., Boston 1966.) krzywe przebiegu reakcji seksualnej traktowano dość

jednostronnie i stereotypowo, ustalając dwa wzorce reakcji: męski i kobiecy.

Przebieg reakcji męskiej przedstawiany był zazwyczaj w postaci szybko wstępu-

jącej i po szczytowaniu (orgazmie) nagle opadającej krzywej podniecenia, a

reakcji kobiecej w postaci zarówno wolno wstępującej, jak też po

szczytowaniu - wolno zstępującej.

Dopiero na wielką skalę przeprowadzone badania Mastersa i Johnson

wykazały, że tylko u mężczyzn przebieg podniecenia seksualnego ma

wyłącznie jeden wzór. Świadczy to o tym, że reakcje seksualne wystę-

pujące u wszystkich mężczyzn są do siebie podobne, bez względu na to,

jaki jest rodzaj, przebieg czy natężenie bodźców seksualnych, mając tym

samym prawie wyłącznie charakter receptywny.

Inaczej ma się sprawa z przebiegiem podniecenia seksualnego u kobiet.

Wyróżnia się tu trzy charakterystyczne wzorce, oczywiście jako

uproszczony wynik wzorców rozlicznych i wyjątkowo różnorodnych

możliwości seksualnego reagowania kobiety. Te trzy typy przebiegające

czterema fazami - podniecenia, plateau, orgazmu i ustępowania pod-

niecenia - mają różnorodne wzorce, właśnie jako wyraz odmiennego niż

męski, informacyjnego bowiem charakteru przebiegu reakcji seksualnej

kobiet; przebieg ich jest bowiem różnorodny zależnie od rodzaju

intensywności i czasu trwania bodźców (Oprócz podstawowej dla zagadnienia

publikacji Mastersa i Johnson można wskazać Czytelnikowi zbiorową pracę polską:

Problemy oziębłości płciowej u kobiet. Red. I. Roszkowski i K. Imieliński. PZWL,

Warszawa 1972 (tamsprawy te przedstawiono szerzej).).

Przebieg wyładowania seksualnego został porównany do reakcji wybuchowych

ze względu na to, że cały układ nerwowy zostaje w nich stopniowo

wciągnięty w jeden rytm, który narasta aż do wyładowania; przypominają

swym przebiegiem atak padaczkowy. Za tą analogią w wypadku wyładowania

seksualnego przemawiałby fakt, że w czasie orgazmu występują rytmiczne,

niezależne od woli skurcze mięśni krocza i że notowano (według Kinseya

") w tym zakresie w zapisie elektroencefalograficznym wysokie wolne

fale, spotykane w petit mal i w dużych atakach padaczkowych na przejściu

fazy tonicznej w kloniczną.

Do tego typu reakcji należy zaliczyć oprócz wyładowania popędu płciowego

również wyładowanie agresji, podobnie jak czasem przed atakiem

padaczkowym widzi się wówczas wszystko na czerwono,krew zalewa oczy". Na

niższych poziomach integracji, tj. w reakcjach obejmujących tylko mały

odcinek układu nerwowego, spotyka się wybuchowy typ aktywności nerwowej

tam, gdzie sumowanie się bodźców doprowadza do gwałtownego wyładowania,

np. w odruchu kichania lub drapania się. Wyładowaniu towarzyszy tu też

uczucie ulgi. Warto zwrócić uwagę, że reakcje związane z odruchem

drapania się (iskanie) należą u ptaków i ssaków do elementów zachowania

się seksualnego (w szerokiem tego słowa znaczeniu, tzn. seksualnym i

macierzyńskim).

Jak wszystkie reakcje o zasadniczym znaczeniu biologicznym, akt

seksualny jest przede wszystkim sterowany przez układ autonomiczny, a

tym samym jego przebieg nie jest całkowicie zależny od woli i mimo

bogactwa przeżyć nie wszystko rozgrywa się w sferze jasnej świadomości.

Na krzywej przebiegu ramię wstępujące (narastające napięcie se-

ksualne) znajduje się pod kontrolą układu przywspółczulnego, a ramię

zstępujące (wyładowanie) - pod kontrolą układu współczulnego.

U mężczyzn zaburzenia aktu seksualnego dotyczą przeważnie ramienia

wstępującego (faza przywspółczulna) - impotencja, przedwczesny wytrysk,

natomiast u kobiet - ramienia zstępującego (faza współczulna)anorgazmia,

dyspareunia, vaginismus.

Obie fazy są ewidentne u osobników męskich - erekcja i ejakulacja, a

skryte - u osobników żeńskich. W samym więc przebiegu aktu seksualnego,

podobnie zresztą jak w anatomicznej strukturze narządów płciowych,

przejawia się zasadnicza cecha różnicująca obie płcie: męska aktywność,

a żeńska bierność. To co jest aktywne, z natury rzeczy jest bardziej

uzewnętrznione, demonstratywne, niż to, co bierne.

Orgazm, który jest szczytowym punktem krzywej, przeżywany subiektywnie

jako moment maksymalnego, graniczącego nawet z bólem, na zasadzie

ambiwalencji silnych stanów afektywnych, uczucia przyjemności, które

przechodzi w uczucie ulgi i odprężenia, obiektywnie, w myśl wspomnianej

zasady o męskim uzewnętrznieniu, a żeńskim ukryciu, jest łatwy do

określenia u mężczyzn, trudniejszy - u kobiet. U większości mężczyzn

orgazmowi towarzyszy ejakulacja (wytrysţ). Nie jest to jednak regułą,

orgazm może wystąpić bez ejakulacji i odwrotnie - ejakulacja bez

orgazmu, poza tym oba zjawiska nie zawsze występują równocześnie.

Zdaniem większości fizjologów i seksuologów, jedną z charakterystycznych

cech orgazmu jest kloniczny skurcz mięśni miednicy mniejszej (zwłaszcza

m. bulbocavernosus i m. ischiocavernosus, które u kobiet wywołują

skurcz pochwy, a u mężczyzn - ejakulację) Nie u wszystkich jednak te

rytmiczne kurcze występują z jednakową siłą i trudno je traktować jako

miernik przeżycia orgastycznego. Jak każde przeżycie, tak i to należy

ujmować całościowo, we wszystkich możliwie aspektach, a nie ograniczać

kryterium jego istnienia do jednego tylko objawu.

Łuk odruchowy aktywności seksualnej obejmuje cały układ nerwowy.

Szczególnie są zaangażowane struktury morfologiczne filogenetycznie

starsze, międzymózgowie i węchomózgowie, gdyż one sterują zasadniczą

orientacją w świecie otaczającym (postawa "od" i "do") i od nich zależą

podstawowe reakcje emocjonalne. Fakt, że zmysł węchu u wielu zwierząt,

a także u człowieka, choć nie w tym stopniu, odgrywa ważną rolę w

orientacji seksualnej, znajduje swój anatomiczny i fizjologiczny wyraz

w roli węchomózgowia w odnośnym łuku odruchowym. Węchomózgowie związane

jest bowiem pierwotnie z analizą bodźców węchowych, dopiero w dalszym

rozwoju zakres jego czynności się rozszerza.

Silne zaangażowanie układu wegetatywnego i wewnątrzwydzielniczego w

zachowaniu się seksualnym jest ułatwione przez międzymózgowy, a

zwłaszcza podwzgórzowy odcinek łuku odruchowego, który stanowi główną

stację przełącznikową na te układy. Drażnienie lub zniszczenie pewnych

części międzymózgowia lub węchomózgowia zmienia w sposób zasadniczy

stereotyp zachowania się seksualnego u zwierząt. A jak su-

gerują doświadczenia Oldsa (Olds J.: Self-stimulation of the brain. Science,

1958 nr 127, str. 315) , drażnienie ich - zależnie od umiejscowie-

nia - wpływa na zasadniczy ton emocjonalny - przyjemny lub przykry.

We wszystkich strukturach czynnościowych realizacja zależy przede

wszystkim od końcowego odcinka łuku odruchowego, nie można np. wykonać

zamierzonego ruchu, gdy kończyna jest porażona. "Końcówka" seksualnego

łuku odruchowego mieści się w lędźwiowym (L,-Lg) i krzyżowym (S,-S,)

odcinku rdzenia. Odcinek krzyżowy jest odcinkiem przywspółczulnym,

zależy więc od niego erekcja, a odcinek lędźwiowy współczulnym,

wyzwalającym ejakulację.

Impotencja i anorgazmia organiczna i czynnościowa

Wyjątkowo tylko w przypadkach impotencji ma się do czynienia z "

uszkodzeniem "końcówki łuku odruchowego, np. w tabes dorsalis, w

myelitis transversa, w sclerosis disseminata, w neuritis diabetica,

w ołowicy, w zatruciach alkoholem. Impotencja typu organicznego może być

też wywołana zmianami w samym narządzie, np. w przypadku stulejki, lub

niedoboru wewnątrzwydzielniczego odbijającego się na rozwoju narządów i

cech płciowych, a także popędu seksualnego i struktur czynnościowych z

nim związanych. U kobiet częściej należy myśleć o organicznym podłożu

zaburzeń aktu seksualnego, zwłaszcza w odniesieniu do chorób dróg

rodnych, np. zapalenia pochwy czy przydatków, co w konsekwencji daje

zaburzenia neuroreceptorowe, które prowadzą do anorgazmii i dyspareunii.

W absolutnej jednak większości zaburzenia aktu seksualnego nie są

pochodzenia organicznego; określa się je jako impotencję "psychogenną"

lub czynnościową (funkcjonalną). To znaczy zaburzenie w centralnych

częściach seksualnego łuku odruchowego odbija się na czynności jego

odcinka końcowego. Fakt ten nie zwalnia jednak lekarza od obowiązku

dokładnego badania fizykalnego w każdym przypadku zaburzeń aktu

seksualnego, w celu wykluczenia sprawy o charakterze organicznym.

Klasyfikacja impotencji czynnościowej i anorgazmii

Dopiero po takim w ykluczeniu można przejść do psychiatrycznej analizy

przypadku. Trudno w niej stosować z góry ułożone schematy. W każdym

przypadku impotencji czy anorgazmii spotyka się inną problematykę. W

bardzo ogólnym zarysie można posłużyć się następującą klasyfikacją: a)

impotencja czy anorgazmia są tylko jednym z objawów bardziej ogólnego

zaburzenia: b) są wyrazem wadliwego stosunku do partnera lub c) do

samego siebie; d) jest objawem histerycznej dysocjacji.

Dysfunkcja wegetatywna

Typowym przykładem pierwszego przypadku jest jakakolwiek cięższa choroba

somatyczna lub zaburzenie psychiczne. Impotencja łączy się tu zazwyczaj

z obniżeniem popędu seksualnego. Nie jest to jednak regułą; przy

całkowitej impotencji popęd seksualny może być zachowany, a, nawet

paradoksalnie wzmożony, jak zdarza się czasem w nerwicach.

W niektórych zaburzeniach psychicznych, łączących się ze wzmożonym

samopoczuciem (zespoły maniakalne w cyklofrenii i w psychozach orga-

nicznych) wzrasta popęd seksualny, czasem do rozmiarów katastrofalnych,

prowadząc, do konfliktów z przyjętymi normami etycznymi. Wzrost popędu

nie zawsze jednak idzie w parze ze wzrostem potencji. W nerwicach

zaburzenia wegetatywne należą do objawów osiowych, dlatego impotencja u

mężczyzn, a anorgazmia u kobiet, jest w nich częstym objawem.

Okresy tzw. przełomów biologicznych - pokwitania i przekwitaniałączą się

z reguły ze wzmożonym popędem seksualnym, który nie zawsze jest jednak

w pełni uświadomiony, zwłaszcza w okresie pokwitania - i jego wyrazem może być

tylko ogólny niepokój i różnego rodzaju objawy nerwicowe. Wzmożenie popędu nie

idzie tu też w parze ze wzmożeniem potencji.

Popęd seksualny zostaje łatwo wyparty przez inne podstawowe potrzeby

biologiczne (głód, pragnienie), które nie dadzą się, jak on, "przesunąć"

w czasie. Jeśli jednak silna podnieta seksualna zdoła w takich

przypadkach na krótki czas odsunąć bardziej palącą potrzebę, to na ogół

nie zauważa się zaburzeń potencji.

Podobnie ma się rzecz w chorobach somatycznych; związane z nimi złe

samopoczucie, osłabienie, bóle odsuwają na bok zainteresowania sek-

sualne, gdy jednak zostaną one wzbudzone, aktywność seksualna przebiega

na ogół normalnie. Na marginesie warto zaznaczyć, że nie zawsze choroba

somatyczna obniża popęd seksualny; tam gdzie głównym jej objawem,

zwłaszcza w początkowych stadiach, jest przesunięcie wymiany

energetycznej w kierunku katabolicznym, np. w gruźlicy, czy w nad-

czynności tarczycy, wówczas prawdopodobnie w związku z tym przesunięciem

wzrasta popęd, a zwykle równolegle z nim - aktywność seksualna. W

ogólnym bowiem podziale aktywności ustroju na anaboliczną i kataboliczną

aktywność seksualna należy do tej ostatniej, co znajduje zresztą swój

wyraz w popularnych określeniach o "wyładowaniu energii" itp.

Popęd i aktywność seksualna nie przebiegają równolegle. Zdarza się, że

silne podniecenie seksualne łączy się z impotencją, a pełna wydolność

nie zawsze idzie w parze z siłą popędu. Aktywność seksualna nabiera

swoistej autonomii, uniezależnia się od aktualnego, subiektywnego stanu

człowieka, a szczególnie od jego wolicjonalnego nastawienia. Wynika to

stąd, że w swym ostatecznym wykonaniu aktywność ta jest zależna od

układu autonomicznego. A więc czynność, która jest wyrazem najbar-

dziej intymnego i silnego związku ze światem otaczającym, jest stero-

wana w swym ostatecznym i decydującym odcinku przez ten układ, któ-

rego rolą zasadniczą jest kontrola świata wewnętrznego (milieu interi-

eur). Jak wiadomo, jasność subiektywnego przeżywania własnych pro-

cesów życiowych i zdolność wolicjonalnego kierowania nimi wzrasta w

miarę oddalania się od milieu interieur w stronę zewnętrznego otoczenia,

co neurofizjologicznie wyraża się przejściem z autonomicznej regulacji

nerwowej (wegetatywnej) na somatyczną.

Oczywiście nie można czynności ustroju traktować inaczej niż całoś-

ciowo i każda aktywność organizmu angażuje oba układy nerwowe. Z

jednej więc strony czynności skierowane w stronę świata otaczającego -

a więc percepcyjno-motoryczne, sterowane przez układ somatyczny -

znajdują zawsze swój rezonans w środowisku wewnętrznym integrowa-

nym przez układ autonomiczny, natomiast z drugiej strony to, co się

dzieje wewnątrz organizmu, co znajduje się poza jasną sferą świadomości,

a w każdym razie poza możliwościami poznawczo-wolicjonalnymi, ale co

prawdopodobnie w silnym stopniu decyduje o podstawowym tonie emoc-

jonalnym (przyjemne i przykre) prowadzi w końcu do aktywności zwró-

conej w stronę otoczenia. Od tej aktywności uzależnione jest bowiem za-

spokojenie podstawowych potrzeb biologicznych, od czego z kolei zależy

równowaga środowiska wewnętrznego. W ten sposób praca obu układów

nerwowych jest ze sobą ściśle związana. Wzajemne powiązanie uwy-

datnia się najwyraźniej w czynnościach popędowych, tj. związanych z

zaspokojeniem podstawowych potrzeb. Czynności oddechowe, pokarmo-

we, wydalnicze i seksualne są sterowane przez oba układy nerwowe.

Co się tyczy wzajemnego stosunku obu układów nerwowych, który

subiektywnie można określić według stopnia zdolności kierowania daną

czynnością (zależność od woli), to obserwuje się paradoksalne dość zjawis-

ko, mianowicie czynności związane z zachowaniem życia znajdują się

pod słabszą dominacją układu autonomicznego niż czynności związane

z zachowaniem gatunku.

Inaczej mówiąc, czynności seksualne są bardziej autonomiczne. W pew-

nych granicach można kierować swoim oddychaniem, zatrzymać je, przy-

spieszyć, pogłębić, podobnie ma się sprawa z piciem, jedzeniem i czyn-

nościami wydalniczymi, nie można natomiast w tym stopniu kierować

czynnościami seksualnymi. Mężczyzna nie potrafi "na rozkaz" wywołać

erekcji czy ejakulacji lub ją zatrzymać, a kobieta - orgazmu. Ze wzglę-

du na bardziej aktywny charakter życia seksualnego u płci męskiej ten

brak zależności od woli uwydatnia się dramatyczniej u mężczyzny niż

u kobiety.

Za dominacją układu autonomicznego w czynnościach seksualnych

przemawia też to, że w przypadku rozchwiania wegetatywnego (np. w

chorobach somatycznych, w nerwicach, w psychozach, w zaburzeniach

emocjonalnych, zwłaszcza lękowych) przede wszystkim one są dotknięte,

a na dalszym dopiero planie inne czynności mające podstawowe znacze-

nie biologiczne.

Patrząc na to zjawisko teleologiczne, można by je określić jako dowcip

natury, która tam, gdzie konieczność biologiczna jest nieodwracalna i

musi być spełniona w krótkim odcinku czasu, pozwala sobie na większy

stopień swobody, niż tam, gdzie biologiczny nakaz nie ma określonych

granic na współrzędnej czasu. Zapewne swoboda, jaką człowiek dyspo-

nuje w porównaniu ze zwierzętami w poruszaniu się na współrzędnych

czasu (konkretnie chodzi tu o wspomnianą możność "odkładania" spełnia-

nia popędu seksualnego), jest okupiona przez niego mniejszym stopniem

swobody, tj. większą zależnością od układu autonomicznego czynności

seksualnych.

Łuk odruchowy, związany z zachowaniem się seksualnym u człowieka,

odznacza się niesłychanym bogactwem możliwości, co wyraża się w nie-

ograniczonej wprost skali przeżyć, natomiast "końcówki" łuku odrucho-

wego, od których ostatecznie zależy przebieg samego aktu seksualnego,

nie różnią się w sposób istotny od spotykanych w świecie zwierzęcym

na wyższych szczeblach filogenetycznego rozwoju. Stąd większa nie-

współmierność między pragnieniem a spełnieniem niż w świecie zwie-

rzęcym, w którym bogactwo struktur czynnościowych jest bez porówna-

nia mniejsze. Na tym tle - centralnego odcinka łuku odruchowego -

"dyktatura" odcinka końcowego, głównie autonomicznego, silniej się za-

znacza i większa jest dysproporcja i rozszczepienie między tym, co dzie-

je się w centrum, ~a tym, co na obwodzie, niż w świecie zwierzęcym,

w którym relatywne (w porównaniu z człowiekiem) ubóstwo układu

nerwowego zapewnia większą zwartość jego czynności.

Przedstawione uwagi teoretyczne nie są pozbawione praktycznego

znaczenia. Przede wszystkim należy pamiętać o autonomicznym charak-

terze "końcówki" seksualnego łuku odruchowego. Czynności wegetatyw-

ne, podobnie zresztą jak zautomatyzowane czynności sterowane przez

układ somatyczny, tylko w większym jeszcze stopniu ulegają zakłóceniu

przy wszelkich próbach naruszenia ich autonomii. Układ autonomiczny

ma coś z dyktatora - nie znosi sprzeciwu i żadnej ingerencji.

Aby się o tym przekonać, wystarczy skoncentrować swą uwagę, jak

to jest w zwyczaju u nerwicowców, zwłaszcza typu hipochondrycznego,

na jakiejś czynności wegetatywnej swego ustroju, np. oddychaniu, grze

naczyniowo-ruchowej, biciu serca, połykaniu, oddawaniu moczu i stolca

itp. Przebieg danej czynności z reguły ulega zakłóceniu (zmienia się od-

dech, rytm serca, człowiek się czerwieni na samą myśl, że się zaczerwie-

ni, nie może oddać stolca czy moczu, gdy się chce do tego zmusić itp.).

To samo odnosi się do czynności zautomatyzowanych; wystarczy zasta-

nowić się nad swoim sposobem chodzenia czy pisania, by się potknąć

lub zrobić błąd. Nerwicowe błędne koło w impotencji mężczyzn czy

anorgazmii u kobiet polega na tym, że osoba dotknięta tą przypadłością

stale o tym myśli i wysila się, by było lepiej.

Pierwszym krokiem w leczeniu impotencji czy anorgazmii powinno być

przerwanie nerwicowego błędnego koła, tzn. odwrócenie uwagi chorego od

czynności seksualnych. "W przypadku impotencji nie leczyć impotencji".

Z tego punktu widzenia stosowane często metody terapeutyczne,

zmierzające bezpośrednio do poprawy potencji czy odczuwania seksualnego

(np. farmakologiczne środki pobudzające, elektryzacje itp.), są błędne.

Czasem wprawdzie odnoszą one skutek na zasadzie sugestii, podobnie jak

w przypadkach histerycznego porażenia czy innego typu konwersji; mogą

też czasem pomóc masaże elektryczne, bolesny zastrzyk i inne mniej lub

bardziej dramatyczne metody.

Układ autonomiczny jako filogenetycznie i ontogenetycznie starszy od-

znacza się mniejszą zmiennością i ruchliwością swojej aktywności, jest

bardziej inercyjny niż układ somatyczny. W związku z tym silniej utr-

walają się w nim związki czasowe (odruchy warunkowe) i trudniej ulegają

wygaszeniu. Jest to może najtrudniejsze zagadnienie w leczeniu zaburzeń

seksualnych, np. utrwalonych impotencji, które datują się od pierwszej

nieudanej próby.

"Końcówka" łuku odruchowego oddaje mniej lub więcej udolnie to, co

dzieje się w jego części centralnej. Inaczej sprawę ujmując, układ

autonomiczny jest czułym rezonatorem naszych stanów psychicznych.

Dlatego zawsze w zaburzeniach seksualnych należy szukać fałszywych

postaw emocjonalnych, utrwalonych urazów, ambiwalentnych uczuć w

stosunku do partnera itd.

Dotychczasowe rozważania doprowadziły do drugiego i trzeciego punktu

genezy impotencji i anorgazmii.

Stosunek uczuciowy do partnera

Związek uczuciowy z otoczeniem społecznym, oscylujący w dwóch wektorach

"do" i "od", zbliżania się i oddalania, osiąga swoje szczytowe napięcie

w chwili seksualnego złączenia się z drugą osobą lub jej totalnego

zniszczenia. Charakter obu aktywności - tak diametralnie różnychjest,

jak wspomniano, podobny do krzywej przebiegu (narastania napięcia aż do

momentu wyładowania, przynoszącego rozkosz odprężenia).

Stosunek uczuciowy do partnera seksualnego nie jest jednokierunkowy;

obok wektorów emocjonalnych pozytywnych występują również negatywne.

Miłość ma swą domieszkę nienawiści. Ta ambiwalencja uczuciowa wynika z

samej dynamiki silnych stanów emocjonalnych; każde uczucie ma w sobie

jakby wewnętrzną oscylację między biegunami dodatnimi a pozytywnymi.

Wiele czynników determinuje współczynnik rozszczepienia uczuciowego

(wrodzona konstytucja, rozwój życia emocjonalnego, urazy itd.), toteż

jego wielkość jest u każdego inna.

Ambiwalencja prawdopodobnie wynika też z piękna filogenetycznego rozwoju

życia seksualnego. W świecie zwierzęcym nie jest to tylko

sielanką; silnie przeplatają się elementy lęku i agresji. Śmierć idzie

tam w parze z miłością, jej ryzykiem trzeba okupić zdobycie samicy lub -

jak u niektórych owadów - jej ceną za akt seksualny zapłacić. (Możliwe,

że spotykany u wielu mężczyzn lęk przed kobietą jako partnerem

seksualnym ma charakter atawistyczny. U niektórych ludów polinezyjskich

istnieje legenda o bogini Vehini Hai, która będąc niesłychanej

piękności, wabi mężczyzn do swej pieczary i po odbyciu stosunku pożera,

podobnie jak to zdarza się u pająków). U samic element ryzyka śmierci

jest przesunięty dalej w czasie, do okresu wydania na świat młodych i

ich chowania.

U kobiet lęk przed ciążą i porodem jest częstym czynnikiem emocjonalnym

negatywnie wpływającym na przebieg aktywności seksualnej. Chodzi tu nie

tylko o ryzyko śmierci biologicznej, lecz też społecznej. W wielu

kręgach kulturowych ciąża nieślubna spotyka się nadal z silnym

potępieniem społecznym, a w innych znów walor ekonomiczny życia jest tak

silny, że nawet ciąża w związku seksualnym społecznie aprobowanym,

zwłaszcza w przypadku zbyt licznego potomstwa, stwarzając znaczne

trudności natury ekonomicznej, jest traktowana jako niebezpieczeństwo

degradacji społecznej.

Wreszcie osobnicza historia życia warunkuje stosunek do płci przeciwnej,

a szczególnie do partnera seksualnego. Sprawa jest zbyt skomplikowana i

sięga zbyt głęboko w strukturę związków emocjonalnych z otoczeniem, by

można ją w skrócie przedstawić. Wydaje się, że zagadnienie to najlepiej

jest analizować w trzech warstwach: związku uczuciowego z matką,

kontaktów emocjonalnych z rówieśnikami, zwłaszcza płci przeciwnej i

pierwszych kontaktów o charakterze wyraźnie erotycznym.

Co się tyczy wzajemnego związku uczuciowego między matką a dzieckiem,

to wpływa on niewątpliwie w sposób zasadniczy na formowanie się

zasadniczej postawy uczuciowej wobec otoczenia. Zasadnicza struktura

emocjonalna - w sensie tonu afektywnego powierzchni stykowej z

otoczeniem - (kontakt z otoczeniem przyjemny lub przykry) i związanych

z tym tendencji do przyjmowania postawy zbliżania się lub ucieczki czy

walki (postawa "do" i "od") - kształtuje się prawdopodobnie w pierwszych

latach życia i niemałą rolę odgrywa w jej formowaniu atmosfera uczuciowa

między matką lub osobą matkującą a dzieckiem.

Łatwo można się domyślić, że tam, gdzie kontakt z otoczeniem staje się

najbliższy, tj. w związku seksualnym, ta zasadnicza postawa emocjonalna

uwydatni się najsilniej. Ludzie o ciepłym stosunku uczuciowym do

otoczenia na ogół łatwiej nawiązują kontakty seksualne i ich związek

uczuciowy z partnerem jest bardziej jednokierunkowy (mniej ambiwalentny)

niż u ludzi, których zasadniczy stosunek uczuciowy do otoczenia ma znak

ujemny.

Można oczywiście na tę sprawę popatrzeć z punktu widzenia szkół

konstytucjonalnych: u kretschmerowskich cyklotymików związek uczu-

ciowy z otoczeniem ma przeważnie znak dodatni, a u schizotymikówujemny.

Byłoby jednak wielkim uproszczeniem postawienie znaku równości między

zasadniczą strukturą emocjonalną, a cechami konstytucjonalnymi,

tendencje genetyczne można zresztą rozpatrywać jedynie w ich interakcji

z wpływami środowiska.

Związek uczuciowy z matką jest matrycą, na której kształtują się dalsze

powiązania uczuciowe z otoczeniem. Intymność tego pierwszego i

podstawowego związku z otoczeniem powraca dopiero w związku seksualnym;

wszystkie inne związki są bardziej powierzchowne, dystans jest większy.

Zrozumiałe więc, że gdy po latach wraca się do tak bliskiego złączenia

z otoczeniem społecznym, jakie osiąga się tylko w pierwszych latach

życia, odzwierciedlają się w tym związku utrwalone stereotypy

emocjonalne z wczesnego dzieciństwa.

Należy wreszcie pamiętać o tym, że tęsknota za bliskim i intymnym

kontaktem z drugim człowiekiem może być właśnie silniejsza u tych,

którzy od początku swego życia tego kontaktu byli pozbawieni. Nie dys-

ponując jednak wzorami emocjonalnego zachowania się, nie znajdują oni

drogi do zrealizowania swej tęsknoty za złączeniem się ze światem ota-

czającym.

Ich intymnymi przyjaciółmi stają się zwierzęta, przyroda lub twory

ludzkiej myśli - sztuka, nauka, ideały moralne, społeczne, religijne

itp. W życiu erotycznym dysonans między marzeniem a rzeczywistością bywa

u nich tak silny, że uczucia negatywne wobec partnera i siebie samego

przeważają nieraz nad pozytywnymi. Im silniejsze uczucie, tym to

rozszczepienie (ambiwalencja) większe. Z kontaktu w płaszczyźnie po-

ziomej (równy z równym) przechodzą oni łatwiej do kontaktu w płasz-

czyźnie pochyłej - władzy lub zależności. W tej bowiem płaszczyźnie

(rządzę i jestem rządzony) kształtował się w dzieciństwie ich stosunek

do otaczającego świata społecznego.

Podczas gdy kontakt emocjonalny z matką jest prawzorem intymnego związku

uczuciowego ze światem społecznym, to kontakt z rówieśnikami okresu

dzieciństwa (rodzeństwo, koledzy zabaw itp.) jest matrycą, według której

kształtują się powiązania z otoczeniem, nie tak bliskie jak seksualne,

ale odgrywające nie mniejszą rolę w nawiązaniu kontaktu seksualnego,

gdyż bez dalszego dystansu nie można osiągnąć bliskiego (chodzi tu o

umiejętność nawiązywania kontaktu z ewentualnym partnerem seksualnym).

Najlepszą szkołą jest tu wspólna zabawa dzieci, gdyż ona stwarza

różnorodność zasadniczych postaw (zbliżenia, ucieczki, walki, władania

i ulegania), a dzięki temu, że wszystko dzieje się w niej "na niby", po-

stawy zmieniają się jak w kalejdoskopie. Zabawa przysposabia do życia

już na serio w świecie społecznym, wymagającego dużej "elastyczności"

emocjonalnej; wszelkie utrwalenie zasadniczych postaw uczuciowych jest

niebezpieczne. Ludzie, których historia życia ma luki w związkach

zabawowych z otoczeniem w dzieciństwie i wczesnej młodości, mają zwykle

duże trudności w nawiązywaniu kontaktów seksualnych; okres autoerotyzmu

jest u nich zwykle znacznie dłuższy, a w związkach erotycznych są

skłonni do przyjmowania utrwalonych i często patologicznych postaw

uczuciowych, jak np. uległości lub władania, agresji, lęku, poczucia

krzywdy lub winy itp.

Historia samego życia seksualnego daje obraz rozwoju popędowości i

umiejętności jej realizacji (sprawa ta - rozwój libido - jest bardzo

szeroko ujmowana przez freudystów i stanowi osiowe zagadnienie ich

koncepcji). Można tu obserwować różne formy zachowania się seksualnego

i wielką różnorodność bodźców, które w danym okresie rozwojowym wywołują

maksymalne podniecenie seksualne.

Należy tu pamiętać o dużej inercji powiązań czasowych układu auto-

nomicznego, do jakich, co się těczy "końcówek" łuku odruchowego, zalicza

się zachowanie seksualne. W związku z tym pewne formy realizacji

utrwalają się tu łatwiej niż w zachowaniu sterowanym głównie przez układ

somatyczny. Zjawisko to obserwuje się zarówno w sferze aferentnej

(kompleksu bodźców wywołujących maksymalne podniecenie seksualne), jak

i eferentnej (sposobu zachowania się w czasie podniecenia). Zjawisko to

można by określić jako seksualne imprinting.

W ten sposób mimo całego bogactwa przeżyć natury erotycznej tylko pewne

utrwalone konstelacje bodźców mogą wywoływać maksymalne podniecenie, a

inne znów - działać hamująco, natomiast sama forma zachowania się

seksualnego przebiega dość stereotypowo. Niejednokrotnie w zaburzeniach

życia seksualnego typu impotencji i anorgazmii spotyka się sytuacje, w

których partnerzy, mimo istniejących między nimi powiązań uczuciowych,

nie znajdują we wzajemnym związku swego seksualnego modelu (imprinting).

W skrajnych przypadkach, spotykanych częściej u mężczyzn niż u kobiet (u

mężczyzn na ogół bowiem większe jest rozszczepienie między sferą życia

seksualnego a uczuciowego) zaburzenia seksualne występują wobec partnera

kochanego, a nie występują wobec niekochanego lub nawet takiego, z

którym istnieje związek oparty głównie na uczuciach negatywnych, gdyż

ten właśnie partner lepiej odpowiada seksualnemu imprinting.

Innym przykładem inercji seksualnych struktur czynnościowych może być

wierność modelowi; zmienianie partnerów właściwie nie narusza wierności

określonemu typowi. Wierność może dotyczyć nie tylko danego typu

partnera, ale też określonych form zachowania się seksualnego. Przy

zmieniających się partnerach kompleks podniecająco działających bodźców

oraz sposób gry miłosnej i aktu seksualnego pozostają te same. W ten

sposób "niewierni" partnerzy są czasem wierniejsi (w sensie większej

stabilności swych seksualnych stereotypów) od "wiernych".

Jest zrozumiałe, że pierwsze przeżycia seksualne mają większą siłę

utrwalenia się niż późniejsze. W ten sposób tworzą się tzw. "urazy sek-

sualne" - nieudany pierwszy stosunek, uczucie bólu, obrzydzenia lub

nienawiści, związane z pierwszymi przeżyciami, mogą rzutować na dalszą

historię życia seksualnego.

To, co powiedziano, odnosi się do "historycznego" obciążenia, które

rzutuje na stosunek do partnera seksualnego. Oprócz tego istnieje aktu-

alna dynamika tego stosunku. Napięcia afektywne, które przy tak bliskim

współżyciu dwojga ludzi są nie do uniknięcia, rzutują na ich życie

seksualne. Uczucia negatywne: nienawiści, pogardy, winy i pokrzywdzenia

nie zawsze ulegają rozładowaniu w czasie stosunku. Zostaje po nich osad

w samym już życiu seksualnym. To negatywne nawarstwienie na zasadzie

łatwości tworzenia w sferze seksualnej silnych i trwałych powiązań

czasowych może utrzymywać się nadal, mimo że świadome nastawienie

uczuciowe uległo już dawno wyrównaniu. Wyrażając to nieco wulgarnie,

można powiedzieć, że "mowa narządów płciowych" jest tu czulszym i

pamiętliwszym wskaźnikiem stanów emocjonalnych niż "mowa serca".

W praktyce lekarskiej nierzadko się spotyka, że życie seksualne, które

przebiegało normalnie i dawało pełnię zadowolenia przed ślubem, ulega

nieraz zakłóceniu wkrótce po ślubie na skutek zwykłych małżeńskich

konfliktów i trudności życiowych. U kobiet najczęściej występuje ozięb-

łość, przechodząca nawet we wstręt do życia seksualnego i pojawiają się

doznania bólowe w czasie stosunku (dyspareunia), u mężczyzn natomiast

- tendencje ucieczkowe, zwykle w postaci szukania wyładowania w

kontaktach o charakterze zabawowym poza domem.

Kontakty te mogą ograniczać się do tej samej płci - z reguły łączą się

one wówczas z nadużywaniem alkoholu (wg psychoanalityków ukryty

homoseksualizm alkoholików), lub też mogą promieniować na płeć

przeciwną w formie młodzieńczego "motania" lub "szukania bratniej duszy".

"Zdobycze seksualne" są rekompensatą za poniesioną w pożyciu małżeńskim

klęskę męskości, a kobieca przyjaźń wynagradza brak zrozumienia ze

strony dawnej partnerki.

Zarówno kobiecą anorgazmię, jak i męską ucieczkę, występujące jako

reakcje na trudności związane z tworzeniem własnej grupy rodzinnej,

można traktować jako regresję do wcześniejszych form zachowania się. U

kobiet regresja polegałaby na przyjęciu postawy aseksualnej lub nawet

antyseksualnej, często spotykanej w pewnym okresie rozwojowym u

dziewcząt. Łączy się ona zwykle ze wzmożoną tendencją do wiązania się z

matką, u mężczyzn natomiast wracałyby formy zachowania się typowe dla

wieku młodzieńczego: antyfeministyczne konsolidowanie się w grupach

męskich, traktowanie kobiety jako "łatwej zdobyczy" lub równie

młodzieńcze, przesadne jej idealizowanie.

U kobiet, ze względu na większą spoistość życia seksualnego z uczu-

ciowym, zaburzenia seksualne występują częściej niż u mężczyzn, u któ-

rych z reguły istnieje większy rozdział między seksem a uczuciem. U

mężczyzn jednak lękowe i agresywne nastawienie do partnera seksu-

alnego może odbić się na potencji. Zaburzenia potencji mogą być tylko

relatywne, tj. w stosunku do partnera, do którego żywi się antagonisty-

czne uczucia lub ulec uogólnieniu i występować też w stosunku do innych

kobiet. W nerwicach małżeńskich obserwuje się, typowy dla nerwic, objaw

błędnego koła: zaburzenia sfery seksualnej wzmagają negatywne

nastawienie emocjonalne do partnera, a to z kolei pogłębia istniejące

zaburzenia.

Stosunek uczuciowy do samego siebie

Sposób widzenia siebie, który z neurofizjologicznego pŁnktu widzenia

można określić jako sprzężenie zwrotne (typowe dla samej struktury

układu nerwowego i występujące na różnych poziomach integracji jego

czynności), może nigdzie nie odgrywa tak decydującej roli w kształtowa-

niu się danej formy zachowania się, jak w życiu seksualnym. Poczucie

własnej męskości czy kobiecości jest zasadniczym czynnikiem wpływającym

nie tylko na rozwój życia seksualnego, lecz w ogóle na rozwój zarówno

psychiczny, jak i nawet fizyczny człowieka.

Znane są przypadki (transseksualizmu), rzadkie wprawdzie, w których

wytworzyła się koncepcja własnej płci, przeciwna płci biologicznej,

powodując, że mężczyzna zachowuje się jak kobieta, a kobietajak

mężczyzna i ich popęd jest zgodny z ich autoportretem, a nie czynnością

gonad. Jest to jeden więcej przykład na to, że struktura czynnościowa -

w tym przypadku koncepcja własnej płci - jest ważniejsza od aktualnego

stanu materialnego: budowy anatomicznej, poziomu hormonów itp.

To znaczenie autoportretu seksualnego może pochodzić stąd, że płeć nie

jest w pełni jednoznacznie określona. Mimo genetycznego zdeterminowania

kształtuje się ona jakby z materiału biseksualnego, toteż nawet po

osiągnięciu pełnego rozwoju płciowego pozostają zawsze ślady anato-

miczne, biochemiczne, fizjologiczne i psychiczne - płci przeciwnej. Ni-

gdy więc człowiek nie jest stuprocentowym mężczyzną czy stuprocentową

kobietą. I jak w chaosie sprzecznych doznań i uczuć system urojeniowy

usuwa lęk niepewności, tak i tu koncepcja własnej płci jest elementem

stabilizującym w oscylacjach między przeciwnymi biegunami płciowymi.

W świecie zwierzęcym względne w porównaniu z człowiekiem ubóstwo układu

nerwowego nie pozwala na dużą różnorodność struktur czynnościowych; w

związku z tym zachowanie się seksualne jest bardziej jednoznaczne i

zgodne z biologiczną strukturą ustroju (choć u zwierząt wyższych spotyka

się zachowanie biseksualne, a nawet homoseksualne); natomiast u

człowieka nieograniczone wprost możliwości w zakresie formowania się

struktur czynnościowych sprawiają, że koncepcja własnej płci nie zawsze

jest zgodna z biologicznymi możliwościami. Chodzi tu

o to, że utrwalona na skutek wychowania, wzajemnych stosunków z

rówieśnikami, pierwszych przeżyć erotycznych np. koncepcja własnej

męskości czy kobiecości może w większym stopniu determinować zachowanie

seksualne (łącznie z macierzyńskim) niż czysto biologiczne czynniki.

Zresztą i u zwierząt obserwuje się analogiczne zjawisko, tylko znacznie

słabiej zaznaczone. Ilustruje je następujące doświadczenie. Samicom

szczurzym wkrótce po urodzeniu zakładano na szyję sztywne kołnierze,

uniemożliwiające lizanie własnego ciała. Gdy doszły do dojrzałości

płciowej, ich zachowanie się seksualne było znacznie uboższe niż w

grupie kontrolnej, a macierzyńskie zupełnie się nie rozwinęło. Struktura

czynnościowa w postaci lizania własnego ciała, zwłaszcza genitalii,

okazała się więc konieczna do normalnego rozwoju zachowania się

seksualnego.

Trudno tu nawet pobieżnie naszkicować różnorodne warianty koncepcji

własnej płci. Zależą one od rozmaitych czynników, między innymi kultu-

rowych. Z socjologicznego punktu widzenia płeć jest jedną z ról spo-

łecznych człowieka. Obwarowana jest ona określonymi w danej epoce czy

kręgu kulturowym obowiązkami i przywilejami. Niezmienności biologicznej

roli płci przeciwstawia się jej społeczną zmienność. W okresie zmiany

charakterystyki roli społecznej płci (np. w ostatnich kilkudziesięciu

latach kultury zachodniej) występuje pomieszanie pojęć, trudność

identyfikacji ze wzorem społecznym, który jest w stadium zmiany, zwię-

kszona świadomość, że może być inaczej, wyzwalająca poczucie krzywdy

itp. Czasowa dezintegracja wzorów kulturowych odbija się na życiu

seksualnym. Jest całkiem prawdopodobne, choć brak na to danych sta-

tystycznych, że w takich okresach wzrasta liczba zaburzeń seksualnych.

Oprócz wzorów pochodzących z szerokich kręgów kulturowych niemałą rolę

odgrywają też wzory z mniejszych grup społecznych, przede wszystkim

grupy rodzinnej. W każdej rodzinie po pewnym mniej lub więcej burzliwym

okresie "walki o władzę" ustala się rola mężczyzny i kobiety. Znając

rodziców obu partnerów, czasem ze zdumieniem się stwierdza, że koncepcja

roli męskiej i kobiecej jest w obu pokoleniach identyczna. Skutkiem tego

pewne sytuacje rodzinne, "układy sił", kształtują się analogicznie, tak

że odnosi się wrażenie, iż się one jakby dziedziczą (można by mówić o

"dziedziczeniu" rozwodów, układu sił, form ekspresji roli płciowej itp.,

oczywiście chodzi tu o "dziedziczenie społeczne" - naśladowanie pewnych

wzorów postępowania). Rodzice stanowią ważny, bo pierwszy model

dyferencjacji płciowej, nic więc dziwnego, że koncepcja własnej płci na

nim zaczyna się budować.

Z innych grup społecznych odgrywających ważną rolę w formowaniu się

obrazu własnej płci należy wymienić grupę "zabawową". Grupa "zabawowa" -

spośród małych grup, tzn. takich, w których istnieje bezpośredni,

"twarzą w twarz", kontakt między członkami grupy - należy do tzw. grup

"pierwotnych" (primary), które w przeciwieństwie do grup

"instytucjonalnych" (institutional), np. klasa szkolna, formują się na za

sadzie pewnej dowolności i na zasadzie wzajemnego doboru i wzajemnych

powiązań uczuciowych i których cele nie są z góry ustalone, a tym samym

sztywne.

Grupa zabawowa odgrywa zasadniczą rolę w kształtowaniu umiejętności

nawiązywania kontaktów społecznych, a poza tym w formowaniu obrazu

siebie. Wytwarza ona swoje ideały męskości bądź kobiecości; w pewnych

okresach, np. przed pokwitaniem i w jego czasie, są one nawet bardzo

jaskrawe i przesadne, co łączy się zwykle z postawą antagonistyczną

wobec płci przeciwnej. Pewne postawy emocjonalne mogą się utrwalić i

przetrwać do późniejszych okresów rozwojowych lub na drodze regresji

ponownie pojawić się przy wszelkich trudnościach w erotycznych

kontaktach. Do takich wczesnomłodzieńczych postaw można zaliczyć pogardę

dla płci przeciwnej, ideał "męskiego" mężczyzny silnego, brutalnego i

traktującego partnera jako zdobycz seksualną, ideał "kobieciątka" lub

przeciwny mu ideał "chłopaka-dziewczyny" itp. Na marginesie tego

ostatniego modelu warto zauważyć, że u chłopców analogiczny ideał -

"chłopak-baba" - jest otoczony pogardą społeczną i ten typ zachowania

jako wyśmiany zdarza się rzadko.

Wiąże się to prawdopodobnie z występującym we wszystkich chyba kulturach

zjawiskiem wartościowania płci. Z wyjątkiem kultur opartych na zasadzie

matriarchatu, płeć męska jest traktowana jako "lepsza", obwarowana jest

większą liczbą społecznych przywilejów. Ta utrwalona na zasadzie

społecznego dziedziczenia postawa wartościująca objawia się nierzadką u

kobiet tęsknotą za tym, by być mężczyzną i poczuciem krzywdy, że się

jest kobietą, a u mężczyzn lękiem, by nie być uważanym za kobietę.

Zewnętrznym tego objawem jest kwestia stroju; kobieta stosunkowo łatwo

może przebrać się za mężczyznę, mężczyzna przebrany za kobietę jest

raczej postacią śmieszną. Skłonność do zmiany płci spotyka się więc z

najwyższą karą społeczną - ośmieszeniem, natomiast analogiczna tendencja

u kobiet nie stanowi społecznego tabu. Psychoanalitycy tłumaczą to

zjawisko kompleksem kastracyjnym ("penis envy" u dziewcząt). Wydaje się

jednak, że tłumaczenie socjologiczne jest tu bardziej uzasadnione.

Przedstawione uwagi wymagają pewnej korekcji ze względu na zjawiska

społeczne obserwowane w ostatnich latach w naszym kręgu kulturowym.

Coraz bardziej popularny staje się typ "kobiecego" mężczyzny, co

zaznacza się między innymi w stroju młodzieżowym (żabociki, długie włosy

itp.). Zjawisko to wiąże się prawdopodobnie z zachwianiem wzorów

kulturowych dla roli płciowej. Mężczyźni spełniają często funkcje

kobiece, a kobiety - męskie. Poza tym w wielu przypadkach struktura

rodzinna uległa rozbiciu, toteż matka niejednokrotnie spełnia rolę za-

równo matki, jak i ojca, co odbija się ujemnie na procesie identyfikacji

seksualnej u dzieci. Ponadto dawne "ideały męskości", jak rycerskość,

odwaga, odpowiedzialność, uległy w naszych warunkach cywilizacyjnych

pewnej dewaluacji, a nie wytworzył się jeszcze nowy "ideał" męż-

czyzny. Prawdopodobnie w związku z zaburzeniem procesu identyfikacji w

ostatnich latach częstsze się stały zaburzenia i zboczenia seksualne

(impotencja, anorgazmia, rozpusta, homoseksualizm itp.).

Niedostateczna identyfikacja seksualna sprzyja powstawaniu postaw

lękowych w stosunku do życia seksualnego. Kobiety niejednokrotnie boją

się roli matki, a mężczyźni - roli mężczyzny. Skrajnym przykładem po-

stawy lękowej u mężczyzn są coraz częstsze w ostatnich latach zbiorowe

gwałty. Mężczyzna taki tylko jako przedstawiciel grupy ("my" silniejsze

niż "ja") może wystąpić w roli męskiej. Również często notowana agresja

w zachowaniu się seksualnym świadczy o podłożu lękowym. Jest to lęk

przed płcią przeciwną i niepewność własnej roli seksualnej.

Zapewne śilniej niż w innych dziedzinach życia w przeżyciach erotycznych

na plan pierwszy wysuwa się sfera marzeniowa, a więc rzutowania się w

przyszłość, przeważnie nie związaną z realną sytuacją. Dzieje się tak

prawdopodobnie dlatego, że charakterystyczną cechą popędu seksualnego

jest jego nieograniczoność w sensie czasowym. Zdolność rzutowania się w

przyszłość jest więc też bez porównania większa niż w innych

biologicznych potrzebach, w których czas zaspokojenia jest ściśle

ograniczony. Ze swobodą rzutowania się w przyszłość łączy się duża skala

możliwości tworzenia struktur czynnościowych o niskim współczynniku

prawdopodobieństwa, tzn. takich, których prawdopodobieństwo realizacji

jest bliskie zeru. Siła utrwalenia tych struktur może być tak znaczna,

że wszelka sytuacja realna (struktura czynnościowa o dużym współczynniku

prawdopodobieństwa) wskutek samego faktu, iż odbiega od tego, co

utrwaliło się w sferze marzeń, nie daje pełnego zaspokojenia popędu, a

nieraz budzi niesmak i wstręt zarówno do partnera, jak i do samego

siebie.

Luki w kontaktach społecznych, wywołane brakiem powiązań z daną grupą

lub wycofaniem się z niej wskutek jej traumatyzującego działania,

zwiększają skłonność do ucieczki w sferę marzeń, które na zasadzie

rekompensaty daleko odbiegają od realnej sytuacji. W ten sposób zwiększa

się rozbieżność między marzeniem a rzeczywistością. Identyfikacja płci

staje się nierealna lub wytwarzają się jej dwa sprzeczne obrazy.

Banalnym przykładem takiej sytuacji może być nieatrakcyjna dziewczyna,

która w marzeniach widzi się piękną i odbierającą hołdy.

Rozbieżność między marzeniem a rzeczywistością jeszcze bardziej utrudnia

nawiązywanie kontaktów różnopłciowych. Dana osoba wycofuje się z nich w

ogóle lub stawia wymagania takie, jakby jej marzenie było

rzeczywistością, co z kolei powoduje, że inni się wycofują. Nieśmiały

chłopiec snuje tym śmielsze obrazy, w których jego męskość wystąpi w

pełnym blasku, im bardziej warunki rzeczywiste sprzeciwiają się takim

wyobrażeniom. W obu przypadkach wytwarzają się dwa krańcowo przeciwne

obrazy, oba nierealne zarówno w ciemnym, jak i jasnym kolorycie. Jeden

wytwarza się z niedostatecznych i przesadnie ujemnie interpretowanych

doświadczeń rzeczywistych, drugi - z nierealnych marzeń, rozbudzanych

biologiczną potrzebą.

Sytuacja taka stwarza niepewność własnej płci, co odbija się na

kontaktach erotycznych i życiu seksualnym. Przede wszystkim zmienia się

walor emocjonalny życia seksualnego. Uczucia związane z popędem zostają

wyparte przez uczucia związane z własnym znaczeniem, tj. ambiţ cjonalne.

Od partnera żąda się potwierdzenia swej męskości czy kobieţ cości, a on

czuje się pokrzywdzony, gdy żądanie to nie jest w pełni za-

spokojone; sam akt seksualny, zamiast dawać zaspokojenie popędu po-

zostawia po sobie niedosyt ambicjonalny, z czynności popędowej zmienia

się w dążenie do potwierdzenia swej pełnej męskości czy kobiecości, a

tym samym, jak w każdym dążeniu, o jego spełnieniu decyduje czynnik

woli, który z kolei zakłóca przebieg wszelkich aktywności ustroju

niezależnych od woli. Im bardziej człowiek chce, tym mniej może. Im

bardziej chce zasnąć, tym trudniej mu to przychodzi; im bardziej stara

się uspokoić swe serce, tym silniej ono bije; impotent próżno wysila

się, by wywołać erekcję, a "zimna" kobieta, by doznać orgazmu itp.

W wypadku gdy impotencja trwa od początku życia seksualnego (Tylko

trwająca od początku życia seksualnego impotencja jest sygnałem

bardzo poważnym, natomiast nie należy tak poważnie traktować trwającej

w tym czasie anorgazmii u kobiet. Mylą się absolutnie ci, którzy sądzą,

że kobieta w swoim rozwoju "startuje" z pewnym, już wysokim poziomem

natężenia satysfakcji seksualnej doznawanej w trakcie pierwszych

stosunków płciowych. Młodzi chłopcy w okresie dojrzewania otrzymują od

natury prawie doskonały "prezent" potencji i orgazmu, natomiast kobiety

w swym rozwoju psychofizjologicznym muszą dopiero orgazmu się "uczyć".),

należy zwykle szukać zaburzeń w formowaniu się autoportretu płciowego.

Oczywiście związek przyczynowy można odwrócić, twierdząc, że koncepcja

własnej płci niedomaga wskutek niewydolności seksualnej, co zresztą jest

częściowo zgodne z prawdą, bo i tu działa nerwicowy mechanizm błędnego

koła, ale rozwój autoportretu seksualnego poprzedza samo życie

seksualne; jak wszędzie tam, gdzie istnieje duża swoboda w rzutowaniu

się w przyszłość, najpierw tworzą się struktury czynnościowe o bliskim

zeru współczynniku prawdopodobieństwa (nierealne marzenia), a w miarę

wzrastania szans realizacji rośnie też ich współczynnik

prawdopodobieństwa (marzenia stają się bardziej realne). Wyleczenie tego

typu zaburzeń trwających od początku życia seksualnego, co jest zresztą

niełatwym zadaniem, w dużej mierze zależy od tego, czy uda się choremu

zmienić swoją koncepcję płci, w związku z czym znika lęk związany z

życiem seksualnym, który je paraliżuje.

Histeryczna dysocjacja

Istotne dla histerycznej konwersji zjawisko dysocjacji polega na od-

cięciu się jakiejś części od całości ustroju. Porażona czy znieczulona

część ciała żyje jakby swoim życiem, w pewnej mierze niezależnym od

reszty ustroju, wymyka się ona spod ogólnej kontroli, traci się nad nią

władzę. Pewien stopień dysocjacji jest konieczny dla normalnego funkcjo-

nowania ustroju, pewne czynności, by mogły przebiegać sprawnie, muszą

mieć pewną niezależność. Na zasadzie autonomii opiera się aktywność

układu autonomicznego, od którego w głównej mierze zależą czynności

seksualne, przynajmniej w końcowym odcinku łuku odruchowego. Przy

zachowaniu autonomii układów, narządów, czy nawet poszczególnych komórek

obowiązuje jednak, ogólnie zasada integracji - złączenia wszystkich

czynności w jedną całość. Dysocjację można traktować jako szczególny

przypadek dezintegracji, w której integracja całości jest zachowana

dzięki "amputacji" części w myśl starej zasady metaforycznej: "A jeśliby

ręka twoja gorszyła cię, odetnij ją" (św. Marek, 9: 42).

Podobnie jak w histerii, dysocjacja w życiu seksualnym może ograniczać

się do sfery psychicznej lub fizycznej. W pierwszym przypadku nabiera

ono swoistej autonomii, odcina się silniej, niż zwykle to bywa, od

reszty życia. U człowieka, podobnie zresztą jak u niektórych zwierząt,

zachowanie się seksualne jest przynajmniej w swoich najbardziej drama-

tycznych momentach oddzielone od reszty świata (chodzi tu o świat

społeczny) zasłoną intymności. Dążenie do identyfikacji z otoczeniem mo-

że jednak sprawić, że dana forma zachowania się i związane z nią prze-

życia jako odizolowane od świata społecznego ulegają też jakby wew-

nętrznej izolacji; człowiek kryje się przed własnymi oczyma. Oczy jego

stały się bowiem częścią społecznego zwierciadła. Mówi się o nim, że sam

siebie się wstydzi. Odcięta w ten sposób od całości sfera przeżyć na-

biera tym większej dynamiki, im odszczepienie (dysocjacja) jest gwałto-

wniejsze, tj. im większa rozbieżność między zachowaniem jawnym a

utajonym.

Każde seksualne zetknięcie się pociąga za sobą konieczność, a zarazem

ryzyko przekroczenia sfery intymności. Za tę cenę tworzy się nowa sfera

intymności, wspólna już dla obu partnerów. Im dysocjacja większa, tym

silniejsza bariera oddzielająca przeżycia intymne od reszty, a struktura

tych przeżyć bardziej utrwalona, a tym samym trudniejsze jest w

kontaktach seksualnych złączenie w jedność, we wspólną sferę przeżyć.

Przeżycia seksualne są wówczas powierzchowne, nie została w nie bowiem

włączona odszczepiona sfera intymności, pozostawiając po sobie niedosyt,

uczucie "to nie to".

Kontakt seksualny może też odgrywać jedynie rolę mechanizmu wy-

zwalającego wprawdzie to, co było zamknięte w skrytych marzeniach

seksualnych, ale cały proces przebiega jakby samoistnie, niezależnie od

partnera, który nawet w pewnych momentach może w nim prze-

szkadzać. Tego rodzaju współżycie pozostawia po sobie żal wzajemnego

niezrozumienia (,on - lub ona - mnie nie rozumie"), gdyż partner po-

zostaje przez cały czas jakby na boku, poza barierą sfery intymności.

Jest potrzebny tylko jako bodziec wyzwalający. Czasem nie widzi się go

nawet całościowo, tylko fragmentarycznie; bodźcem jest jego zapach,

dotyk skóry, część ciała, reszta nie jest ważna. Często w tych wypadkach

dochodzi do pawłowskiego wygaszenia; bodziec po pewnym czasie przestaje

działać, szuka się nowego. Z tego punktu widzenia typ Casanowy czy

nimfomanki jest typem autoerotycznym.

Dysocjacja zmienia nieraz sposób widzenia partnera seksualnego. Jego

obraz staje się wyidealizowany, a obraz rzeczywisty w świetle miłości

znika całkowicie, by pojawić się z tym większą siłą przy pierwszych

konfliktach codziennego życia i wyprzeć z kolei obraz wyidealizowany,

albo zachowuje obraz partnera, mniej lub więcej zgodny z rzeczywis-

tością, podstawia się pod niego obraz osoby wymarzonej, popełnia się sui

generis cudzołóstwo, żyjąc bowiem z partnerem rzeczywistym, w marzeniach

żyje się z kimś innym. Ponadto sfera seksualnej intymności może być tak

silnie obarczona poczuciem winy i grzechu, że nie wolno nią "zbrukać"

osoby naprawdę kochanej i wtedy żyć seksualnie można tylko z osobą

pogardzaną (freudowski kompleks Madonny i prostytutki). Ten ostatni typ

dysocjacji spotyka się prawie wyłącznie u mężczyzn. U kobiet w ogóle

zjawisko dysocjacji słabiej występuje, ich życie seksualne jest silniej

włączone w całość życia biologicznego i psychicznego (nawet sama budowa

anatomiczna kobiety wskazuje na większą niż u mężczyzn integrację

seksualną). Przedstawione przykłady psychicznej dysocjacji mogą nie

odbić się na przebiegu aktu seksualnego, częściej jednak się zdarza, że

w końcu prowadzą do jego zaburzeń.

Gdy dysocjacja ogranicza się do sfery fizycznej (dysocjacja narządowa),

wówczas można by określić impotencję u mężczyzn jako histeryczne po-

rażenie, a anorgazmię u kobiet - jako histeryczną znieczulicę (anaesthe-

sia); dyspareunia odpowiadałaby przeczulicy (hyperaesthesia lub algae-

sthesia). Odszczepieniu danej czynności odpowiada odszczepienie w sferze

psychicznej, tj. nie dające się zintegrować nastawienie emocjonalne, jak

"uraz", "zapiekłe" uczucie itp. Podobne zjawisko obserwuje się' w

konwersji histerycznej, wówczas wyleczenie zależy od rozładowania

kompleksu.

Uwagi terapeutyczne

Lecząc anorgazmię czy impotencję nie można ograniczyć się tylko do sfery

seksualnej życia. Zbyt bowiem silnie człowiek związany jest ze swoją

płcią i, tak jak płciowy chromosom znajduje się w każdej komórce

ustroju, również zagadnienia płci przenikają życie psychiczne człowieka.

Nie ma rozpoznania nerwicy czy psychozy, w której sprawa sek-

sualna nie odgrywałaby ważnej, a nieraz decydującej roli i, odwrotnie,

nie ma takiego układu zaburzeń seksualnych, w którym można by tylko na

nich się skoncentrować i nie rozpatrywać całości życia danego człowieka.

Ważnym elementem orientacyjnym w leczeniu i rokowaniu jest ustalenie,

odkąd datują się zaburzenia seksualne. Inaczej jest, gdy impotencja czy

anorgazmia trwa od początku życia seksualnego, a inaczej, gdy wystąpiła

ona w jego przebiegu, po okresie normalnych pod tym względem warunków.

W pierwszej sytuacji zaburzenie jest znacznie głębsze; polega ono

najczęściej na wadliwej koncepcji własnej płci. W drŁgiej sytuacji ma

się zwykle do czynienia z jakimś zaburzeniem natury ogólnej (np.

impotencja czy anorgazmia jako objaw nerwicy) lub z patologią związków

uczuciowych między partnerami seksualnymi.

U kobiet pierwszy typ (stały) zaburzeń łączy się zazwyczaj z cechami

psychicznymi, określanymi pojęciem "uczuciowej niedojrzałości" lub

"niedojrzałości osobowości". Z ważniejszych cech należy tu wymienić

egocentryczną postawę emocjonalną (szukanie uczucia, głównie dla po-

twierdzenia siebie, przy niezdolności dawania uczucia z siebie) oraz po-

chyłą płaszczyznę stosunków z ludźmi (tj. oscylację między zależnością

a dominacją). Czasem psychicznym cechom niedojrzałości towarzyszą cechy

fizyczne w postaci infantylnej budowy, zwłaszcza narządów rodnych lub

mniej lub więcej dyskretnych cech płci przeciwnej (nietypowe owłosienie,

u kobiet wąska miednica przy stosunkowo zbyt szerokich ramionach itp.).

Rzadziej spotyka się tu negatywne uwarunkowanie wywołane traumatyzującym

przeżyciem seksualnym. Jaskrawym przykładem jest zgwałcenie nieletniej,

które może pozostawić na całe życie lękowe nastawienie do kontaktów

seksualnych.

U kobiet negatywne nastawienie uczuciowe do matki utrudnia identyfikację

z rolą kobiecą, a idealizacja ojca skłania czasem do identyfikowania się

z rolą męską i często spacza dynamikę erotyczną powiązań uczuciowych.

Gdy partner przypomina ojca, stosunek z nim wyzwala lęk przed

kazirodztwem, a gdy jest jego antytezą - pozostawia niezaspokojoną

tęsknotę za ojcem i uczucie pogardy dla tego, który nim nie jest.

W porównaniu z częstością stałej anorgazmii u kobiet naszej cywilizacji

analogiczny (stały) typ impotencji u mężczyzn należy do rzadkości.

Zjawisko to można by tłumaczyć tym, że podczas gdy egocentryczna postawa

uczuciowa u kobiet wywołuje często anorgazmię, to u mężczyzn bynajmniej

nie wpływa na obniżenie potencji. "Niedojrzały uczuciowo mężczyzna",

traktujący partnera seksualnego jako przedmiot wyładowania swego

"libido", może być równie, a nawet bardziej potentny niż mężczyzna

"dojrzały" - zdolny do miłości.

W przypadku mężczyzn infantylizm emocjonalny odbija się na wzajemnym

stosunku uczuciowym partnerów, może prowadzić tylko do relatywnej

impotencji, gdy partner - "przedmiot" - przestanie działać jako bodziec

seksualny, czyli znudzi się. Wynika śo z większego rozłamu

życia seksualnego u mężczyzn, u kobiet jest ono bardziej związane z

całością życia uczuciowego. Najczęstszą przyczyną stałej impotencji jest

też wadliwa konstrukcja seksualnego autoportretu. Gdy jednak u kobiet

decydującą rolę odgrywa jego strona uczuciowa, to u mężczyznstrona

ambicjonalna. Kobieta, by być w pełni zdolną do życia seksualnego, musi

czuć się kobietą w dawaniu i braniu uczuć, mężczyźnie natomiast

wystarczy świadomość swej męskości.

Istnieje tu potencjalna sytuacja nerwicorodna, gdyż ostatecznym pot-

wierdzeniem męskości jest zdolność odbycia aktu seksualnego, a szukanie

potwierdzenia własnej męskości w życiu seksualnym zaburza jego przebieg,

prowadząc przez udział momentów wolicjonalnych do impotencji.

Ambicje paraliżują życie seksualne - im więcej chce się, by było lepiej,

tym jest ţzwykle gorzej. W przypadkach pierwotnej impotencji spotyka się

mężczyzn "słabowitych", tj. takich, którzy się za słabych uważają, w

rzeczywistości często nimi nie są, mężczyzn z utrwalonym kompleksem

onanistycznym, łączącym się z poczuciem niższości i lęku przed

sprawdzeniem swej męskości w życiu seksualnym, tudzież takich, u których

można by się dopatrywać utajonych tendencji homoseksualnych, w postaci

czy to lęku i nienawiści do kobiet (kompleks Vehini Hai), czy też

utrwalenia swego obrazu z okresu wczesnej młodości, gdy najsilniejsze

więzi emocjonalne tworzą się w obrębie tej samej płci.

Jeśli pierwotne zaburzenia seksualne wiążą się z trzecim punktem

przedstawionego schematu (autoportret), to wtórne zaburzenia seksualne,

łączą się z pierwszym i drugim punktem schematu (zaburzenie wegetatywne

i stosunek uczuciowy do partnera). Co się tyczy stosunku do partnera, to

u kobiet najczęstszą przyczyną wywołującą anorgazmię jest rozczarowanie.

Partner okazuje się kimś innym niż był w okresie, gdy jego obraz

rozjaśniał blask uczucia. Brutalność, zdrada, alkoholizm są

najczęstszymi przyczynami, wskutek których pryska dawny, wyidealizowany

zwykle obraz. Czasem anorgazmia wiąże się z przeżyciami

najwcześniejszymi; przeżycia uczuciowe związane z macierzyństwem nie

pozostawiają jakby miejsca na uczucia erotyczne. Częściej bywa

odwrotnie, gdy macierzyństwo przyspiesza "emocjonalne dojrzewanie" -

kobieta dotychczas "zimna" zmienia się w "ciepłą". Lęk przed ciążą jest

ważnym czynnikiem w etiologii anorgazmii.

U mężczyzn wtórna impotencja wiąże się najczęściej z wygaszeniem

zainteresowania płciowego - zwłaszcza w wypadkach erotycznego ego-

centryzmu, gdy partner jest tylko przedmiotem - lub zagrożeniem

męskiej ambicji (obawa kompromitacji i pogardy ze strony partnerki). Ten

ostatni typ impotencji spotyka się zazwyczaj u młodych mężczyzn, którzy

dopiero rozpoczynają swe seksualne doświadczenie i - jak zwykle na

początku nowej aktywności - lęk przed porażką towarzyszy poczynaniom,

lub u mężczyzn zbliżających się do starości, którzy chcą wy

próbować ostatnie szanse swej męskości, ambicjonalne podejście do spraw

seksualnych często zamiast potwierdzenia przynosi porażkę. Zdarza się,

że impotencja wiąże się z poczuciem winy, np. u młodych z poczuciem

grzeszności i niebezpieczeństwa życia seksualnego, uwarunkowanym przez

błędne wychowanie, a u dojrzałych z poczuciem winy w stosunku do

zdradzanej partnerki. W tym przypadku relatywna impotencja skazuje

mężczyznę na wierność małżeńską.

Pierwszą zasadą leczenia impotencji i anorgazmii jest ich nieleczenie.

Wszelkie bowiem koncentrowanie się na konfliktowej sferze seksualnej

stymuluje czynnik woli, który działa paraliżująco na przebieg aktu sek-

sualnego. Istotą leczenia, jak zawsze w psychiatrii, jest dążenie do mo-

żliwie pełnego poznania chorego, dzięki czemu i on uzyskuje wgląd w swą

strukturę i jej skrzywienia, co stwarza większe szanse ich skorygowania.

Zniknięcie fałszywych postaw emocjonalnych (np. lękowych, am-

bicjonalnych) z reguły poprawia sam przebieg aktywności seksualnej.

Nie należy też - zwłaszcza w początkowych stadiach leczenia - rezygnować

z terapii farmakologicznej i fizykalnej, trzymając się jednak

wspomnianej zasady nieleczenia "chorego" narządu. Sam narząd bowiem nie

jest chory, chory jest pacjent. Można więc stosować różnego rodzaju

metody leczenia wzmacniającego i uspokajającego. To ostatnie jest ważne

wówczas, gdy element lękowy i ambicjonalny jest silny. Środki

uspokajające działają też korzystnie w przypadku przedwczesnego

wytrysku, wywołanego wzmożoną pobudliwością seksualną, jak np. u

początkujących partnerów.

Gdy zaburzenie życia płciowego jest uwarunkowane wadliwą postawą

uczuciową partnerów, zwykle trzeba objąć leczeniem też tego, który się

sam do lekarza nie zgłosił, uważając, że jego życie seksualne jest w po-

rządku, choć często tak nie jest, a niejednokrotnie on właśnie jest

przyczyną zaburzeń u swego partnera. Leczenie takie z początku lepiej

prowadzić osobno, a później - gdy partnerzy są do tego dostatecznie

przygotowani w formie terapii grupowej, w której w obecności lekarza mo-

gą omówić wspólnie nurtujące ich problemy i choć częściowo rozładować

wzajemne urazy.

Zboczenia seksualne

Zagadnienie zboczeń seksualnych mimo swej sensacyjności nie stanowi

formalnie w Polsce problemu psychiatrycznego. Pacjenci tego typu rzadko

trafiają do psychiatry. Dzieje się tak prawdopodobnie dlatego, że

unikają oni tego rodzaju kontaktów, uważając psychiatrę za przedsta-

wiciela społeczeństwa, które ich potępia i traktując swe zboczenie jako

sprawę nieodwracalną, poza tym wydaje się, że w społeczeństwie polskim

przypadki perwersji seksualnej są rzadsze niż w krajach zachodnich.

Sfera bodźców seksualnych i ich utrwalanie się

By zrozumieć psychopatologię zboczeń seksualnych, należy pamiętać o

dwóch sprawach poruszanych na wstępie, mianowicie o łatwym utrwalaniu

się stereotypów zachowania seksualnego (inercja lub "pamięć" układu

autonomicznego) i o dużej różnorodności przedmiotów i sytuacji, które w

ciągu życia osobniczego mogą być potencjalnymi bodźcami wyzwalającymi

wyładowanie seksualne.

W przeciwieństwie do innych popędów określenie bodźca seksualnego nie

jest łatwe. Nigdy nie wiadomo z całą pewnością, co wyzwoli maksymalnie

popęd seksualny i co go ewentualnie zahamuje. W przypadku głodu czy

pragnienia sprawa przedstawia się bez porównania prościej. Podobnie jak

w innych podstawowych biologicznych potrzebach, tu też obserwuje się

zjawisko generalizacji polegające na tym, że w miarę wzrastania potrzeby

coraz więcej bodźców nabiera charakteru bodźca popędowego, w myśl

przysłowia "na bezrybiu i rak ryba".

Obserwuje się też zjawisko przeciwne: zwężenia sfery bodźców sek-

sualnych, gdy z wielu możliwych tylko nieliczne działają podniecająco.

Wielkość tej sfery i jej jakość zależą prawdopodobnie od cech konstytu-

cjonalnych i od linii życiowej, zwłaszcza seksualnej. Ludzie z kręgu cy-

klotymicznego zapewne dysponują szerszą sferą bodźców seksualnych, tj.

są mniej wybredni niż ci, którzy należą do kręgu przeciwnego (schi-

zotymicznego). W historii rozwoju popędu seksualnego danego człowieka

zmieniają się układy bodźców działających podniecająco. U tego samego

człowieka inne zespoły bodźców wywołują podniecenie typu seksualnego w

różnych okresach życia: dzieciństwa, pokwitania, młodości, wieku

dojrzałego i starości; każdy wiek ma swoje prawa (seksualne). Płeć jest

oczywiście decydującym czynnikiem determinującym jakość sfery bodźców

seksualnych.

Dość znamienna jest tu odmienność reakcji na tak pospolity bodziec, jak

widok genitalii płci przeciwnej; u mężczyzn działa on podniecająco, u

kobiet - na ogół hamująco. Niemałą rolę w formowaniu się sfery bodźców

seksualnych odgrywają czynniki natury społecznej. Odmiennie kształtują

się też ideały seksualne w różnych okresach i kręgach kulturowych (np.

moda na typy kobiece rubensowskie lub chłopięce i analogiczne mody na

mężczyzn "subtelnych" i "męskich"). W ciągu kilkudziesięciu lat może się

rozszerzyć lub zwęzić zakres sfery bodźców seksualnych w związku ze

zmianami w modzie kobiecej, np. dawniej bodźcem seksualnym był widok

"stópki" kobiecej, a dziś strój bikini często nie wystarcza.

Istniejące w pewnych warstwach społecznych i kręgach kulturowych wzory

zachowania się seksualnego i związane z nim zakazy powodują, że pewne

bodźce seksualne stają się tabu, co może zahamować ich działanie

podniecające, lub też przeciwnie, wzmóc je na zasadzie atrakcyjności

"zakazanego owocu". Dotychczas w tzw. warstwach "niższych"

pewne formy gry miłosnej, jak cunnilingus i fellatio, są uważane za

zboczenie i mogą budzić społecznie uwarunkowany wstręt; podobnie, choć

w mniejszym stopniu, działać mogą pozycje koitalne, odbiegające od

przyjętych w zachodniej kulturze. Prawdopodobnie w innych kręgach

kulturowych "szokująco" działałyby nasze zwyczaje seksualne. Społeczna

aprobata lub dezaprobata odgrywa ważną rolę także w formowaniu się

tendencji homoseksualnych.

W sposób zgoła zawiły i trudny do prześledzenia tworzy się u każdego

człowieka jego własna sfera bodźców seksualnych, tzn. takich, które

najsilniej działają podniecająco. W okresach wzmożonej pobudliwości

płciowej, jak np. w wieku pokwitania i przekwitania, w długiej absty-

nencji seksualnej lub w przypadku upośledzenia czynności hamulcowych

układu nerwowego o charakterze przejściowym (np. między snem a czu-

waniem, pod wpływem alkoholu itp.) lub trwałym (np. w zespołach psy-

choorganicznych) sfera ta ulega rozszerzeniu, zwężeniu natomiast wów-

czas, gdy potrzeba biologiczna jest nasycona, gdy dane bodźce seksualne

uległy wygaszeniu ("już to nie bawi"), gdy aktywność ustroju jest całko-

wicie wypełniona inną strukturą czynnościową (np. inną potrzebą bio-

logiczną, chorobą, pracą).

Łatwość utrwalania się struktur czynnościowych związanych z życiem

popędowym z jednej strony, a z drugiej silne tendencje hamulcowe,

wynikające przeważnie ze społecznego tabu otaczającego życie płciowe,

sprawiają, że stopień świadomości własnej sfery bodźców seksualnych może

być niewielki. Można nie zdawać sobie sprawy z tego, co najsilniej

działa podniecająco i ułożyć sobie życie seksualne odpowiadające

wprawdzie świadomym tendencjom uczuciowym, ale niezgodne ze sferą

bodźców seksualnych. Czasem dopiero marzenie senne odsłania właściwe

zainteresowania. Przykładem może być chory krakowskiej kliniki

psychiatrycznej, któremu przyśniła się w intymnej sytuacji znajoma

dziewczyna, na którą nigdy nie zwracał uwagi, uważając ją za mało

atrakcyjną. Dopiero we śnie ujrzał jej seksualne zalety, które z dużą

dla obu stron satysfakcją zrealizował później na jawie.

Cień nieświadomości pokrywający własną sferę seksualną sprawia,

że nawet przy pełnym wyżyciu się w tej dziedzinie pozostaje ślad nie-

dosytu, tęsknoty za "pełnią życia".

Dialektyka zmienności i niezmienności

Podobnie jak w formowaniu się osobowości problem sprzeczności

dialektycznej między zmiennością a niezmiennością natury człowieka

odgrywa decydującą rolę i zwichnięcie równowagi przez zbytnie utrwalenie

pewnych cech prowadzi do skrzywienia struktury, zwanego psychopatią.

Dlatego też w życiu seksualnym - obok silnej tendencji do utrwalania się

struktur czynnościowych - istnieje ich duża zmienność, dzięki czemu

sfera bodźców seksualnych i formy doznań erotycznych nie

pozostają wciąż te same i każde następne przeżycie jest nowym prze-

życiem. Problem zboczeń seksualnych jest w istocie analogiczny jak w

psychopatii. Polega on na tak silnym utrwaleniu pewnych form życia

seksualnego, że aż naruszającym równowagę między zmiennością a nie-

zmiennością. Dlatego też nazwa psychopatii seksualnej, używana dla

określenia tego rodzaju zaburzeń, jest w pełni uzasadniona.

Ślady zboczeń

W historii rozwoju seksualnego każdego człowieka doszukać się można

śladów zboczeń, które jeśli się utrwalą, mają już charakter psychopatii

seksualnej. Masturbacja, która jest zjawiskiem tak powszechnym w pewnym

okresie rozwoju, że trudno traktować ją wtedy jako zboczenie, staje się

nim, gdy zmieni się w utrwaloną i główną formę wyładowania seksualnego.

Wyładowanie i sprawdzenie siebie

Fakt, że życie seksualne wymaga bliskiego kontaktu z osobą płci prze-

ciwnej, pociąga za sobą wszelkie niebezpieczeństwo takiego zbliżenia.

Uciekając przed tymi niebezpieczeństwami zastępuje się partnera przed-

miotem bardziej operatywnym i mniej zagrażającym. Z drugiej jednak

strony w kontaktach erotycznych poza wyładowaniem seksualnym szuka się

potwierdzenia własnej osoby, które w ostatecznym wymiarze możliwe jest

tylko w tak bliskim złączeniu dwojga ludzi. Obie tendencje nie są ze

sobą zbieżne. Tendencja do wyładowania skłania do szukania

najłatwiejszych dróg, a tendencja do sprawdzenia siebie - najtrudniej-

szych. Pierwsza "odczłowiecza" partnera, zamienia go w "przedmiot po-

żądania" (zresztą w wypadku niektórych zboczeń człowiek bywa zastąpiony

przedmiotem lub zwierzęciem), druga natomiast go "uczłowiecza", bo

sprawdzenia dokonać może tylko człowiek i to w jakimś aspekcie wyższy od

sprawdzanego, stąd między innymi tak typowa w miłości skłonność do

idealizowania obiektu pożądania.

Niepewność swego seksualnego autoportretu rodzi lęk i zarazem agresję w

stosunku do tego, od którego ostatecznie jego sprawdzenie jest zależne.

Tendencje agresywne zwykle są więc najsilniejsze u ludzi niepewnych swej

męskości czy kobiecości.

Sadyzm i masochizm

W skrajnych przypadkach, gdy obraz własnej "płciowości", a zarazem i

tego, który ją sprawdza, jest tak nienawistny, że jedynie ból i cier-

pienie zadane sobie i partnerowi może dać rozkosz wyładowania, wów-

czas akt seksualny zmienia się w akt sadyzmu i masochizmu. Jego krańcową

postacią jest mord z lubieżności, w którym dwie antagonistyczne

tendencje miłości i nienawiści osiągają swe szczytowe wyładowanie w

akcie seksualnego złączenia i zniszczenia.

Według freudowskiej analizy rozwoju popędu seksualnego skłonności

sadystyczno-masochistyczne stanowiłyby regresję do analnego okresu ro-

zwoju libido, w którym przyjemność typu seksualnego wiąże się często z

zadaniem bólu sobie i otoczeniu. Sfera analna jest wówczas głównym polem

receptorycznym przyjemności seksualnej. Sam akt defekacji może być

źródłem przyjemności, co w pewnej mierze powtarza się w starczym już

wieku. Obserwowanie tego aktu wywołuje podniecenie zbliżone do

seksualnego, a "słone" dowcipy obracają się wokół tego tematu.

"Parcjalizacja" i "uprzedmiotowienie" partnera

U mężczyzn często obserwuje się "parcjalizację" partnera seksualnego,

polegającą na tym, że tylko określone części ciała, nie zawsze

genitalia, działają najsilniej podniecająco (poza okolicą sromu

najczęściej są to pośladki, piersi, brzuch itd.). Wpływy kulturowe nie

są tu też bez znaczenia, np. w Stanach Zjednoczonych AP na mężczyzn

prawdopodobnie najbardziej działają kobiece piersi, w Europie natomiast

pośladki i uda. U kobiet ze względu na wspomnianą większą integrację

życia seksualnego parcjalizacja jest zjawiskiem rzadszym; partner

seksualny działa na nie bardziej całościowo. Natomiast u mężczyzn

zjawisko to może występować tak silnie, że rzeczywistym partnerem staje

się nie cały partner, ale określona część jego ciała. Można nienawidzić

partnera, a kochać jego szczegół anatomiczny, zapach, dotyk itp. i,

będąc niewiernym partnerowi, można zachować dozgonną wierność danemu

szczegółowi, szukając go u innych kobiet.

Częstym zjawiskiem w życiu seksualnym jest "uprzedmiotowienie" partnera.

Partner jakby przestaje być człowiekiem, a staje się tylko środkiem do

wyładowania popędu. W kontakcie seksualnym osiąga sięa raczej powinno

się osiągać - największe zbliżenie z drugim człowiekiem. Przez kontakt

seksualny wchodzi się w najgłębszą sferę ludzkiej intymności.

Jednocześnie jednak odsłania się przed partnerem własną intymność. Na

pewno w każdym człowieku istnieje tęsknota za tak bliskim zespoleniem

się ze światem otaczającym, ale nie odbywa się ono bez bólu i wysiłku,

i nie każdemu zdolność takiego zespolenia jest dana.

Mimo seksualnego zbliżenia bariera między dwojgiem ludzi'nie ustępuje;

każdy z nich pozostaje we własnej sferze intymności. Kontakt z partnerem

jest wówczas powierzchowny. Nierzadko traktuje się go tylko jako

przedmiot wyładowania seksualnego. Podejście tego typu jest częstsze u

mężczyzn, gdyż u nich łatwiej o rozszczepienie między uczuciem a

"seksem". "Casanowizm" czy "donżuanizm" polegałby właśnie na ta-

kim uprzedmiotowieniu partnera. Partner służy tylko do wywołania

pobudzenia seksualnego i do ułatwienia jego wyładowania. Nie bez zna-

czenia jest też moment ambicjonalny, związany ze zdobywaniem partnerki.

Sama walka o kobietę podnieca.

W nimfomanii sytuacja jest niewątpliwie nieco odmienna. Kobieta bardziej

niż mężczyzna tęskni za zespoleniem się z otoczeniem, postawa "do" w

miłości jest dla niej ważniejsza niż postawa "nad", w której dąży się do

podbijania świata. By wejść w sferę intymności swego partnera, gotowa

jest ona pozwolić się traktować jako przedmiot. W poszukiwaniu miłości

prowadzi swobodne życie seksualne.

Fetyszyzm

Fetyszyzm (zboczenie głównie dotyczące mężczyzn) jest tym szczególnym

przypadkiem parcjalizacji, w której popęd gruntuje się najczęściej na

jakimś szczególe kobiecego ubioru. Na drodze utrwalenia ten tylko

szczegół pozostanie przez całe życie najsilniejszym bodźcem seksualnym.

U chłopców oddzielonych barierą społecznego tabu kontaktów erotycznych,

zainteresowania seksualne nierzadko koncentrują się na szczegółach

kobiecej garderoby, wywołując nawet silne podniecenie. Siła seksualnego

podniecenia może spowodować utrwalenie się reakcji seksualnej typu

fetyszyzmu.

W fetyszyzmie można się dopatrzeć szczególnego wypadku impregnacji

nadawanej przez człowieka jego otoczeniu. To, z czym się on styka, staje

się jakby jego częścią. Kontakt z tą częścią staje się - na zasadzie

analogicznej do stosowanej w magii - kontaktem z daną osobą. Podobnie

jak czarownik swoje operacje zmierzające do ocalenia lub zniszczenia

swej ofiary wykonuje na przedmiocie, który był z nią w bezpośrednim

kontakcie (np. część odzieży, którą nosił, domu, w którym mieszka,

drogi, którą zwykle chodzi, lub część należącą do jej organizmu - włosy,

paznokcie, wydaliny itp.), tak zakochany, nie mogąc zetknąć sie ze swym

partnerem, przeżycia seksualne, często bardzo intensywne, czerpie z

przedmiotów, które z nim się stykały. Działa tu zasada "pars pro toto"

która zwykle występuje tam, gdzie uczucia są silne, a bezpośredni kon-

takt utrudniony lub niemożliwy, w ten sposób relikwie zastępują świę-

tego, pieczęć królewska osobę króla itp.

Transwestytyzm i transseksualizm

Za odmianę fetyszyzmu można by uważać transwestytyzm; odgrywa tu jednak

rolę identyfikacja z płcią przeciwną - przebranie się w jej strój daje

poczucie zmiany płci.

Zwykle popęd seksualny jest zgodny z przebraniem, a więc mężczyzna

przebrany za kobietę odczuwa popęd do mężczyzn, a kobieta przebrana za

mężczyznę - do kobiet.

Zdarza się jednak, że popęd nie zmienia swego kierunku; mężczyzna

przebrany za kobietę nadal pożąda kobiety. Przebranie jest wówczas ko-

nieczne do wyzwolenia napięcia seksualnego. Bez przebrania się człowiek

taki nie odczuwa pociągu seksualnego.

Transwestytyzm należy do grupy zboczeń określanych mianem trans-

seksualizmu, tj. takich, które wiążą się z poczuciem własnej płci. Cechą

przyrody ożywionej jest seksualność - podział na płeć żeńską i męską.

Podział ten występuje nawet w najniższych formach przyrody ożywionej.

Każda istota żywa ma więc określoną płeć, istoty bezpłciowe i obojnacze

należą do wyjątków.

Oznaczenie płci nie jest jednak całkowicie jednoznaczne, zawsze doszukać

się można śladów płci przeciwnej. Męskość ma swój "cień" kobiecości, a

kobiecość - męskości.

U człowieka płeć jest zdeterminowana przez wiele czynników: chro-

mosomalnych, hormonalnych, morfologicznych, funkcjonalnych, psycho-

logiczno-socjologicznych i prawnych. W świadomym przeżyciu wszystkie te

czynniki tworzą razem poczucie własnej płci, które kształtują się

prawdopodobnie już we wczesnym dzieciństwie. Nigdy człowiek nie czuje

się stuprocentowym mężczyzną ani stuprocentową kobietą. Zawsze istnieje

pewna rozbieżność między jego realnym autoportretem seksualnym, tzn.

takim, jakim siebie aktualnie widzi, a autoportretem idealnym, tzn.

takim, z jakim by chciał siebie widzieć. I raczej należałoby powiedzieć.

że człowiek dąży do swej męskości czy kobiecości, ale jej w pełni nie

jest w stanie osiągnąć. W tym sensie każdy jest jakby trochę trans-

seksualistą.

Można by rozróżnić trzy warianty transseksualizmu: w pierwszym,

najrzadszym, człowiek odrzuca swą biologiczną rolę seksualną i wybiera

przeciwną, odpowiednio do niej się zachowując. Kobieta np. ubiera się

więc i nosi po męsku. Jedna z pacjentek krakowskiej kliniki psychia-

trycznej ożeniła się, zmieniwszy odpowiednio swoje papiery. Przez dwa

lata żyła dość szczęśliwie ze swoją wybraną, używając w czasie stosunków

protezy. Transseksualizm tego typu zdarza się u ludzi z osobowością

histeryczną, tj. zdolnych do realizowania swoich marzeń i przekreślania

rzeczywistości.

Drugi wariant zdarza się w psychozach zwłaszcza typu schizofrenicznego.

Chory ma wówczas wrażenie, że jego płeć ulega zmianie, zmienia się jego

ciało i nabiera cech płci przeciwnej. Jeden z chorych krakowskiej

kliniki miał wrażenie, że w nocy zmienia się w kobietę i że ktoś odbywa

z nim stosunki, odczuwał, że ma pochwę i że mężczyzna go gwałci.

Trzeci wariant, najczęstszy, polega na tym, że człowiek nie czuje się

pewny w swojej roli męskiej czy kobiecej. Nie czuje się

pełnowartościowym mężczyzną czy kobietą. U partnera szuka przede

wszystkim potwierdzenia swej męskości czy kobiecości, co oczywiście nie

wpływa korzystnie na rozwój związku erotycznego.

Oglądactwo (skopofilia, voyeuryzm)

Tajemnica otaczająca życie seksualne, obwarowana społecznymi tabu, jest

w okresie dzieciństwa i wczesnej młodości źródłem niespokojnego

zainteresowania. Uchylenie rąbka tajemnicy może stać się silnym bodźcem

seksualnym.

Ta ciekawość seksualnej intymności utrzymuje się na ogół też w póź-

niejszych okresach życia, stanowiąc podnietę do interesowania się życiem

seksualnym bliźnich. Jest ona zwykle tym silniejsza, im mniej satysfa-

kcji przynosi własne życie płciowe. Dołącza się tu jeszcze możność wy-

stąpienia w roli sędziego, potępiającego cudze "grzechy", dzięki czemu

zmniejsza się poczucie winy związane z życiem seksualnym. Przy pato-

logicznym utrwaleniu się reakcji samo podglądanie (voyeuryzm) wystarczy

do seksualnego wyładowania.

Ekshibicjonizm

Innym objawem dziecięcej ciekawości seksualnej jest wzajemne de-

monstrowanie swoich genitalii między obu płciami. W wieku przedszkolnym

jest to normalny objaw rozwoju zainteresowań seksualnych. Szkoła

psychoanalityczna może nieco przesadnie podkreśla męską dumę z narządu

płciowego i lęk przed jego utratą (kompleks kastracyjny). Bez wątpienia

jednak w tworzeniu seksualnego autoportretu ta część ciała odgrywa ważną

rolę, co zresztą znajduje swój wyraz w potocznym języku, w którym, w

sposób wulgarny wprawdzie, ale dosadny, określa się męskość miarą

genitalii.

W ekshibicjonizmie jakby wyzwala się infantylna chęć zaimponowania

otoczeniu widokiem swej anatomicznej męskości. Poza tym niewątpliwie

działa tu podniecająco element zaszokowania płci odmiennej. Na kobiety

widok genitalii działa na ogół przeciwnie niż na mężczyzn, zamiast

podniecać - szokuje.

Ekshibicjonizm w praktyce psychiatrycznej spotyka się najczęściej u

mężczyzn niedorozwiniętych lub otępiałych (zwłaszcza w otępieniu star-

czym). Poczucie własnej męskości jest u tych osób zagrożone i przy ob-

niżonym krytycyzmie ten sposób jego wzmocnienia jest zrozumiały. U

kobiet ekshibicjonizm w sensie klinicznym należy do rzadkości, natomiast

eksponowanie swego ciała w granicach pewnych norm - do normalnego

repertuaru działania seksualnego na otoczenie płci przeciwnej. Dozwolony

stopień eksponowania swego ciała jest obwarowany panującymi w danej

kulturze zwyczajami.

Nieco odmienny rodzaj ekshibicjonizmu - to demonstrowanie własnej

aktywności seksualnej. Zwykle aktywnością tą jest onanizm (masturbacja,

samogwałt). U człowieka, podobnie zresztą jak u niektórych zwie-

rząt, życie seksualne rozgrywa się w autystycznej izolacji od reszty

otoczenia. W przypadku autoerotycznego wyładowania seksualnego tendencja

do izolacji jest może nawet silniejsza, gdyż onanizm zwykle łączy się z

trudnościami nawiązywania kontaktów z płcią odmienną, a poza tym często

zostawia uczucie wstydu, obawy społecznego potępienia i wstrętu do

samego siebie (kompleks onanistyczny). Onanizm z reguły łączy się więc

z dyspozycją autystyczną osobowości. Masturbacja "coram publico" ma

charakter wyzwania rzuconego otoczeniu w rodzaju: "ja was lekceważę";

najczęściej też zdarza się w schizofrenii hebefrenicznej, w eks-

pansywnych formach otępienia organicznego, w eretycznej oligofrenii i w

zespołach maniakalnych, a więc tam, gdzie w obrazie chorobowym występują

tendencje ekspansywne, a nawet agresywne w stosunku do otoczenia.

Często jednak pierwsze kroki w życiu seksualnym stawia się jakby pod

ochroną więzi grupowej. Są to wspólne praktyki masturbacyjne chłopców

czy dziewcząt, zbiorowe pieszczoty o charakterze homoseksualnym w

środowiskach młodzieńczych jednopłciowych (w zakładach, internatach

itp.) wspólne "wyprawy" chłopców czy dziewcząt na erotyczne podboje, u

starszych grupowe "prywatki" z ekscesami seksualnymi, a u dzieci

zbiorowe zabawy w "tatę i mamę", czy w "pana doktora". W wielu kulturach

istnieją zwyczaje dopuszczające przełamywanie zasady intymności

seksualnej, a nawet wymagające jej odrzucenia. Przykładem są święta, w

czasie których dozwolone jest pełne wyżycie seksualne, ale w formie

publicznej (święto Dionizosa, Kupały), pewne ważne momenty w życiu

seksualnym, jak utrata dziewictwa, noc poślubna, czy poród, które

odbywają się w niektórych kręgach kulturowych pod bacznym okiem

otoczenia i są obwarowane określonym rytuałem.

W złamaniu zasady intymności można by się więc dopatrywać takich

momentów, jak: a) maksymalne wyżycie się seksualne, które byłoby możliwe

tylko w społecznej grupie (moment orgiastyczny); b) więź grupowa, która

daje większe poczucie bezpieczeństwa, zwłaszcza w pierwszych próbach

życia seksualnego (moment wzmocnienia społecznego); c) grupa społeczna,

która interweniuje w "krytycznych" chwilach życia seksualnego i wtedy

swoboda intymności zostaje zastąpiona sztywnym społecznym rytuałem

(moment kontroli społecznej); d) zasada intymności zostaje złamana, co

jest wyrazem buntu przeciw więziom społecznym (moment buntu).

Istniejący prawdopodobnie u każdego człowieka niedosyt seksualny

znajduje swój wyraz w tęsknotach orgiastycznych, a te mają zwykle cha-

rakter zbiorowego "szaleństwa". Tkwi w tym paradoksalna, ale też i

rozsądna zasada, że tylko w grupie można się wyłamać z norm grupowych.

Wyjście poza granice społecznie akceptowane, a więc stanie się "innym" -

"varius", jest łatwiejsze w grupie niż w samotności. Podobnie też

charakter grupowy mają niejednokrotnie praktyki narkotyczne, zwłaszcza

w wypadku tych narkotyków, które dają przeżycia zbliżone do

psychotycznych.

Dobór naturalny

Przedmiotem seksualnego pożądania, innymi słowy - aktywności

zmierzających do zbliżenia się i połączenia seksualnego może być z bio-

logicznego punktu widzenia tylko przedstawiciel płci odmiennej tego sa-

mego gatunku. Wyjątek stanowią osobniki obojnacze (hermafrodytyczne).

Fakt, że zasada ta jest nierzadko łamana w świecie zwierzęcym, a zwła-

szcza ludzkim, można wytłumaczyć - zwężeniem pola widzenia i łatwym

utrwaleniem się struktury czynnościowej.

Pod wpływem silnych emocji pole widzenia zwęża się jakby do jednego

punktu - bodźca wyzwalającego dany stan afektywny. Analogiczne zjawisko

obserwuje się w histerycznych i padaczkowych stanach zwężenia

świadomości, a także u zwierząt pozbawionych kory mózgowej (neocortex).

W psychologii zwierzęcej znane jest zjawisko "imprinting" ; polega ono na

tym, że w pewnym okresie rozwoju istnieje u zwierzęcia jakby wzmożona wrażliwość

na bodźce otoczenia i większa zdolność ich utrwalania, wskutek czego

zespół bodźców, który trafi na ów okres uczulenia, staje się jakby na

zawsze związany z życiem zwierzęcia, stanowiąc istotną część świata jego

przeżyć. W ten sposób pisklę kacze, które w kilkanaście godzin po

wykluciu się z jajka znajduje się właśnie w tym stanie wzmożonej

wrażliwości, będzie traktować przedmiot, z którym się zetknie, jak swoją

matkę, będzie za nim chodzić, szukać u niego schronienia i pożywienia.

U zwierząt domowych - zarówno ssaków, jak i ptaków - obserwuje się dość

często przejawy zachowania się seksualnego w stosunku do ludzi, ich

opiekunów. Ludzie ci na zasadzie imprinting stali się integralną częścią

ich świata, są im tak bliscy, że mogą być przedmiotem seksualnego

pożądania, tak jak do niedawna byli przedmiotem zastępującym prawdziwych

rodziców czy rówieśników zabawy. Zwierzęta takie, gdyby istniał

zwierzęcy kodeks moralny, należałoby uważać za sodomistów.

Kierunek zainteresowania seksualnego nie zawsze musi więc być zgodny z

biologicznym prawem zachowania gatunku. A w ogóle pytanie, dlaczego

właśnie w tym, a nie innym kierunku zwraca się popęd seksualny i

dlaczego właśnie ten przedmiot otaczającego świata dostępuje zaszczytu

seksualnego wyboru, jest niesłychanie skomplikowane i właściwie wciąż

tajemnicze. W myśl darwinowskiej koncepcji prawo doboru naturalnego daje

większe szanse stania się partnerem seksualnym osobnikom lepiej do życia

przystosowanym. Ale nie zawsze łatwo przychodzi określić, co przez to

pojęcie się rozumie.

Obserwując przyrodę ożywioną, odnosi się wrażenie, że siła i piękno, a

u wyższych form życia mądrość (inteligencja) odgrywają rolę w doborze

naturalnym. Są to jednak pojęcia czysto ludzkie; trudno przypuścić, by

zwierzęta miały podobny do człowieka zmysł estetyczny, a zresztą u

poszczególnych ludzi różnice są nieraz skrajne. Wydaje się wszak

że, iż piękno przyrody, które szczególnie silnie nieraz odczuwamy, wiąże

się przede wszystkim z prawem zachowania życia gatunku. Na razie, jest

to tylko odczucie, na które brak dostatecznych dowodów, gdyż nie wiemy

jeszcze, jakimi prawami kieruje się dobór naturalny.

Wprawdzie u człowieka dysponuje się światem jego przeżyć, co powinno

pomóc w określeniu, czym się on kieruje w swym doborze naturalnym, to

jednak jeszcze trudniej u niego niż u zwierząt określić, na czym ten

dobór polega. Sami o sobie nie potrafimy powiedzieć, dlaczego właśnie ta

osoba stała się wybraną i ona właśnie najwięcej nam odpowiada. Nie

wiemy, skąd miłość w nas się rodzi i jakie są jej prawa.

Seksualne "imprinting", powodujące, że właśnie ta a nie inna konstelacja

bodźców działa najbardziej podniecająco, jest sprawą tak indywidualną,

że nie może być mowy o zgodności opinii. A zwężenie pola widzenia tam,

gdzie działa popęd seksualny, jest tak duże, że trudno zachować dystans

potrzebny dla zachowania obiektywności sądu. Z drugiej jednak strony

obserwuje się zjawiska stadne, polegające na tym, że ocena całej grupy

ciąży na indywidualnym wyborze. Dana jednostka, dzięki rozmaitym

okolicznościom, może stać się wybrańcem seksualnym grupy i skierować na

siebie "pożądliwe" spojrzenia nawet tych jednostek, których indywidualny

"ideał" seksualny jest odmienny. Zjawisko to prawdopodobnie występuje

zarówno w świecie ludzkim, jak i zwierzęcym.

"Erotica" i "heroica"

Droga do zaspokojenia biologicznej potrzeby zachowania życia gatun-

ku nie jest łatwa. Niejednokrotnie zagraża ona nawet prawu zachowania

własnego życia. W tym sensie w biologii "erotica" łączy się z "heroica".

W związku z odmiennymi biologicznymi rolami i, co za tym idzie, od-

miennymi postawami (aktywna u samców, pasywna u samic), moment

maksymalnego niebezpieczeństwa inaczej się rozkłada u obu płci. U sam-

ców wiąże się on z zapłodnieniem, u samic - zrodzeniem. U mrówek

i pszczół lot godowy kończy się śmiercią zaspokojonego seksualnie sam-

ca, u niektórych pająków i much próba zbliżenia może zakończyć się

pożarciem przez wybraną partnerkę: U pszczół po inseminacji penis oder-

wany wraz z częścią trzewi zostaje w pochwie, zatykając ją jakby kor-

kiem, samiec umiera. U niektórych pająków samiec jest mniejszy od sa-

micy i, by nie zostać przez partnerkę zjedzony, ofiarowuje jej małą musz-

kę. Gdy samica zajęta jest jedzeniem, odbywa z nią stosunek. Zwy-

kle owija muszkę w jedwabistą siatkę. Czasem zamiast muszki daje samą

siatkę lub wkłada do niej jakiś drobny, błyszczący przedmiot, kwiatek,

itp. Związek między jedzeniem a kopulacją występuje też u wszy, sa-

miec odbywa stosunek tylko wówczas, gdy samica ssie krew. U wię-

kszości kręgowców zdobycie samicy wymaga współzawodnictwa i walki

(z innymi samcami). Tylko niektóre zwierzęta obojnacze, które mogą roz-

mnażać się bez udziału partnera, są wolne od niebezpieczeństw związa-

nych z rolą samca.

Mając na uwadze z jednej strony siłę popędu seksualnego, a z dru-

giej trudności i niebezpieczeństwa związane z jego realizacją, nie można

się dziwić, że tam, gdzie bogactwo form zachowania się pozwala na nie-

znaczne choćby oderwanie się od podstawowych biologicznych stereoty-

pów, pojawiają się poronne formy zachowania się seksualnego, które w

mniejszym lub większym stopniu zaspokajają potrzebę instynktu, ale nie

spełniają biologicznego prawa zachowania gatunku. Byłaby to zabawa w

życie seksualne; przy pewnym wyładowaniu popędu nie byłoby tu całego

ciężaru i powagi, jakie niesie ze sobą prawo zachowania gatunku.

W świecie zwierzęcym zdolność do zabawy idzie, być może, równole-

gle zrozwojem układu nerwowego, gdyż jego zróżnicowanie zapewnia większą

rozmaitość struktur czynnościowych i nie ogranicza ich do niezbędnych

dla zachowania siebie i gatunku form zachowania się. W miarę filogenezy

zmniejsza się powaga życia, jego aspekt "na serio" staje się ono

swobodniejsze, luźniej skrępowane z podstawowymi biologicznymi

prawami, "na serio" zmienia się w "na niby".

Autoerotyzm

Najprostszą drogą wyładowania popędu seksualnego jest autoerotyzm.

Człowiek jest tu panem sytuacji, niezależnym od partnera. Posługując się

schematem trzech zasadniczych kierunków orientacji w otoczeniu, można by

określić autoerotyzm jako zmianę postawy "do" w postawę "nad". Zamiast

dążyć do złączenia się ze źródłem bodźca seksualnego, stara się go sobie

podporządkować i dowolnie nim kierować. Jest to w pełni możliwe tylko

wówczas, gdy przedmiot seksualnego pożądania jest całkowicie naszą

własnością. Inaczej jest on zawsze czymś obcym, niezależnym i

nieprzewidzianym. Pojęcie własności jest elementem istotnym w życiu

seksualnym tak zwierząt, jak i ludzi; z niego wywodzi się uczucie

zazdrości. Słowo "kochany" łączy się w każdym języku z zaimkiem "mój",

a pojęcie własności implikuje między innymi swobodę dysponowania i

kierowania posiadanym przedmiotem.

Autyzm autoerotyzmu polega na tym, że pragnienia miłości i władania

(wektor "do" i "nad") realizują się w obrębie własnego ciała, nie

wychodzą w świat otaczający. Władanie jest tu pełne, ale miłość skarło-

waciała. Istotą bowiem postawy "do" jest wyjście poza granice własnego

ciała. W postawie "nad" warunek ten jest też konieczny, dąży się bowiem

do zawładnięcia i kierowania otoczeniem, ale w tym przypadku część

siebie samego, łącznie z własnym ciałem, łatwo zostaje jakby wyrzucona

na zewnątrz, zostawiając jako najbardziej własne tylko abstrak-

cyjne "ja". Na tej samej zasadzie człowiek kieruje swoimi rękami, no-

gami, twarzą, myślami, marzeniami itd., jakby były przedmiotami w pewnym

sensie obcymi bo stawiającymi opór woli i jej ulegającymi.

W autoerotycznym akcie seksualnym genitalia stają się przedmiotem,

którym odpowiednio manipulując człowiek doprowadza się do dającego

rozkosz wyładowania seksualnego. Przedmiot ten daje satysfakcję władzy,

zależy bowiem od naszej woli, ale jednocześnie przynosi rozczarowanie

miłości, gdyż będąc wprawdzie źródłem przyjemności i budząc tym samym

uczucia pozytywne, mimo że uległ obiektywizacji, tj. wyrzuceniu na

zewnątrz (stał się przedmiotem), to jednak w rzeczywistości pozostaje w

granicach własnego ciała i tym samym nie daje szans realizacji postawy

"do", która możliwa jest jedynie w rzutowaniu się w świat otaczający.

Miłość, będąca subiektywnym odbiciem postawy "do", realizuje się w ruchu

- w dążeniu do złączenia się z przedmiotem otaczającego świata, który

jest hipotetycznym źródłem przyjemności. Gdy to dążenie do rzutowania

się w przestrzeni zamknie się w obrębie własnego ciała, to mimo

wszelkich projekcji, prowadzących do wyobcowania części własnego ciała,

ulegnie ono zniekształceniu. Siła zmuszająca do wyjścia w świat

otaczający dla zaspokojenia instynktu zachowania gatunku, odgrodzona od

tegoż świata granicami własnego ciała, ulega łatwo rozszczepieniu i

jednokierunkowy wektor "do" zmienia się w oscylację wektorów o znakach

przeciwnych - miłości i nienawiści.

Autoerotyzm łączy się nierozerwalnie z autoagresją. Rozszczepienie

uczuciowe tkwi więc w samym ograniczeniu możliwości projekcji prze-

strzennej, a elementem dodatkowo obciążającym jest społeczne tabu,

potępiające wszelkie formy wyładowania seksualnego nie uświęcone tra-

dycją danej kultury (jak kazirodztwo, homoseksualizm, sodomia, a także

autoerotyzm). To obciążenie zwierciadła społecznego zwiększa potencjał

negatywnych uczuć do samego siebie, stanowiących jądro kompleksu

onanistycznego.

U ssaków przejawy autoerotyzmu (np. w formie lizania własnych genitalii)

są zjawiskiem normalnym, odgrywającym ważną rolę w prawidłowym rozwoju

popędu seksualnego. Jak wspomniano, samice szczurze, którym kołnierze

eksperymentalnie założone na szyję uniemożliwiają wylizywanie genitalii,

wykazują po dojściu do dojrzałości płciowej znaczne upośledzenie w

zachowaniu się seksualnym, a całkowicie - w macierzyńskim. U człowieka

autoerotyzm ze względu na jego - zwłaszcza u mężczyzn - powszechność

można by traktować jako zjawisko normalne w tym okresie rozwoju, w

którym inne formy wyładowania seksualnego ze względów społecznych są

niemożliwe. Stwarza on jednak zawsze dość poważne niebezpieczeństwa dla

dalszego rozwoju popędu seksualnego, a nawet dla całej struktury

osobowości. Jeśli niebezpieczeństwa te, minimalne lub żadne w świecie

zwierzęcym, istnieją u człowieka, to traktować je należy jako

konsekwencję swoistości natury ludzkiej, mianowicie postawy "nad" i

"autoportretu".

Tendencja do panowania i podporządkowania sobie otoczenia nie jest w

swym kierunku zgodna z tendencją do złączenia się z otoczeniem. W

postawie "nad" góruje się nad otoczeniem; człowiek stara się je zmienić

według własnej koncepcji (narzucić własną strukturę czynnościową).

Dlatego dla jej realizacji potrzebne są struktury anatomiczne układu

nerwowego zapewniające największe możliwości tworzenia wciąż nowych

kombinacji połączeń (struktur czynnościowych), toteż rozwój tej postawy

u człowieka wiąże się z rozwojem kory mózgowej. Manipulowanie otoczeniem

wymaga ruchów precyzyjnych, a jednocześnie jak najbardziej różnorodnych,

tak, by wciąż nowe formy mogły się realizować. To bogactwo ruchowe

dochodzi do skutku, dzięki swoiście ludzkiej asymetrii układu nerwowego,

przy czym u człowieka jedna ręka i aparat ruchowy mowy rozwijają się

czynnościowo, jakby kosztem innych części aparatu ruchowego.

Płaszczyzna postaw "do" i "od" jest pozioma - zbliża się tu do otoczenia

lub od niego oddala. Na pierwszy plan wysuwają się tutaj ruchy bardziej

globalne, a więc przede wszystkim animujące postawę i mimikę, a

mobilizacja ustroju dokonuje się przez wyładowanie maksymalnego wysiłku

w układzie wewnątrzwydzielniczym i wegetatywnym. Postępując za "głosem

serca", tj. według prostej zasady unikania przykrego, a szukania

przyjemnego, nie trzeba tu narzucać własnych struktur czynnościowych

otoczenia. W tej sytuacji więc liczba możliwych struktur czynnościowych

jest znacznie mniejsza niż w postawie "nad". Dla ich realizacji

wystarczają struktury anatomiczne niższych "pięter" ośrodkowego układu

nerwowego.

Odcinkiem łuku odruchowego integrującym reakcje rozgrywające się w

płaszczyźnie poziomej ("od" i "do) jest przede wszystkim węchomózgowie,

prążkowie i międzymózgowie (rhino-encephalon, striatum i dien-

cephalon). Struktury te w porównaniu z korą półkul mózgowych rozwijają

się tylko w stopniu nieznacznym, zarówno w filogenezie, jak i

ontogenezie. Niewspółmierny rozwój kory mózgowej, stanowiący najbardziej

charakterystyczną cechę anatomiczną człowieka, powoduje, że u niego

płaszczyzna pochyła stosunku do otoczenia (postawa "nad") przeważa nad

płaszczyzną poziomą (postawą "do" i "od"), zakłócając harmonię życia.

W konkretnym przykładzie autoerotyzmu, który u zwierząt stanowi

przejściową i do pewnego stopnia potrzebną formę rozwoju zachowania się

seksualnego, może u człowieka - dzięki przemożnej tendencji do

podporządkowania sobie otoczenia i regulowania według własnego uznania

dopływów bodźców przyjemnych i przykrych - stać się zasadniczą, a nawet

jedyną formą wyładowania seksualnego. W ten sposób, na skutek supremacji

postawy "nad", pewna forma zachowania się, nale-

żąca do płaszczyzny poziomej, może zostać wybrana jako najwygodniejsza

do realizacji z aspektu postawy "nad". Wybór taki może ulec utrwaleniu

i przytłumić rozwój innych potencjalnych struktur czynnościowych w

obrębie płaszczyzny poziomej. '

Onanizm jest najłatwiejszym sposobem wyładowania seksualnego. Panuje się

tu całkowicie nad sytuacją; jednostka nie jest uzależniona od otoczenia,

ani narażona na niebezpieczeństwa związane z szukaniem partnera

seksualnego; partnerem staje się jakby część własnego ciała człowieka

(stąd jej uprzedmiotowienie).

Często pierwsze próby masturbacyjne wywołane są ciekawością, chęcią

spróbowania, "jak to jest" pod wpływem zasłyszanych informacji, lektury,

zachęty kolegów itp. Jest to więc wyraźny przykład, jak struktura typu

"nad" wyprzedza strukturę płaszczyzny poziomej. Łatwość, z jaką można

osiągnąć wyładowanie seksualne, może prowadzić do zaniechania

trudniejszych sposobów zaspokojenia popędu, a więc atrofii innych

potencjalnych struktur czynnościowych związanych, z życiem seksualnym,

co oczywiście odbija się na całym rozwoju człowieka.

Potrzeba zachowania własnego życia i życia gatunku zmusza do ruchu w

otaczającym świecie. Możność zaspokojenia popędu seksualnego bez

ekspansji ruchowej, a więc zamknięcia wektora "do" w granicach własnego

ciała, uniezależnia wprawdzie człowieka od jego otoczenia, jednocześnie

jednak pozbawia go możności sprawdzenia siebie, które jest możliwe

jedynie w kontakcie ze światem otaczającym. Przy całym opanowaniu

sytuacji (postawa "nad"), jaką daje autoerotyzm, traci się poczucie

rzeczywistości, które rozwijać się może tylko w ustawicznej interakcji

z otoczeniem.

Typowe dla okresu autoerotyzmu jest życie w świecie marzeń, a więc

struktur czynnościowych o niskim współczynniku prawdopodobieństwa re-

alizacji. Struktury przeciwstawne (schizis) mieszczą się tu swobodnie

obok siebie. W okresie rozwoju, w którym autoerotyzm jest zjawiskiem

powszechnym, odcięcie się od rzeczywistości na rzecz świata marzeń

(młodzieńczy autyzm) ma swoje korzystne znaczenie. Dzięki swobodzie,

jaką daje oderwanie się od konkretu życia, mogą rozwijać się bujnie

różnorodne struktury czynnościowe, z których tylko nieliczne w przy-

szłości zdobędą szanse realizacji.

Autoerotyzm sprawia, że uczucia, które integralnie łączą się z dwoma

możliwymi kierunkami ruchu w płaszczyźnie poziomej - "do" i "od"

(uczucia miłości i nienawiści lub lęku) - zostają odcięte od tego, co

stanowi ich istotę, tj. od ekspansji w świat otaczający, i zwracają się

swym ostrzem do punktu wyjścia - godzą w tego, który je sam przeżywa.

Człowiek staje się sam dla siebie przedmiotem własnej miłości lub lęku

czy nienawiści. Już sam fakt odcięcia możliwości ekspansji uczuciowej w

świat otaczający i szukania źródeł maksymalnej przyjemności w granicach

własnego ciała wystawia system samokontroli na działanie potężnych

wektorów emocjonalnych. Pod ich wpływem auto-

portret ulega oscylacjom o zbyt dużej amplitudzie między biegunem

dodatnim a ujemnym, tj. miłości i nienawiści do samego siebie. W ten

sposób wzrasta jego współczynnik rozszczepienia.

Jednocześnie maleje współczynnik prawdopodobieństwa. Odcięcie pod-

stawowych wektorów ruchu biologicznego ("do", "od") od świata ota-

czającego zmniejsza prawdopodobieństwo sprawdzenia zarówno tegoż świata,

jak i siebie samego. Obraz jednego i drugiego traci konkretną realność,

staje się mglisty, niepewny. To oderţvanie od konkretu ma swoje dobre

strony, daje większą swobodę w tworzeniu nowych struktur czynnościowych

o niskim wprawdzie współczynniku prawdopodobieństwa, ale bogatszym w

swej formie i różnorodności. Jest to zwycięstwo abstrakcji nad

konkretem, postawy "nad" nad postawą "do" - "od".

Wreszcie czynnik socjologiczny w postaci zwierciadła społecznego, od-

grywający istotną nieważką rolę w formowaniu się autoportretu, a który

w większości kultur sprawy seksualne otacza mrokiem tabu, sprawia, że

autoerotyzm jest obarczony na ogół silnym poczuciem winy i negatywnym

widzeniem siebie. Wzrasta nienawiść do samego siebie, a na zasadzie

prawa akcji i reakcji wzmaga się uczucie przeciwne - miłości, pogłębia

się rozszczepienie uczuciowe. Ponieważ wektory uczuciowe mają zawsze

podwójne ostrza, ambiwalencja nie jest skierowańa tylko do własnej osoby

(autoambiwalencja), ale też do otaczającego świata, zwłaszcza że świat

ten jest jednocześnie sędzią oceniającym surowo życie erotyczne

jednostki.

Streszczając, można by niebezpieczeństwa utrwalonego autoerotyzmu ująć

następująco: samowystarczalność w sferze seksualnej wynika z tendencji

do wybierania drogi najłatwiejszej; istnieje przewaga postawy "nad" tam,

gdzie powinna dominować postawa "do - od"; następstwami autoerotyzmu są:

skłonność do traktowania partnera jako przedmiotu wyładowania

seksualnego; spostrzega się zwiększenie ambiwalencji uczuciowej zarówno

do siebie samego, jak i otoczenia; panuje tendencja do zamykania się w

sobie i ucieczki w sferę marzeń; możliwe zaburzenia aktu seksualnego wynikają

między innymi z przyjęcia postawy "nad", tj. chęci kierowania aktywnością, która

zasadniczo nie podlega woli.

Masturbacja jest najłatwiejszym i najbezpieczniejszym (w sensie podjęcia

ryzyka - heroica) sposobem zaspokojenia popędu seksualnego. Wyruszając

w świat otaczający w celu znalezienia partnera, nie od razu ţ sięga się

po "przedmiot' najsilniej przyciągający. Po drodze znajduje się

"obiekty" "łatwiejsze" do zdobycia, bliższe w codziennym kontakcie. Nie

osiągnięty ideał seksualny powoduje wprawdzie niedosyt, który jednak

wygasa pod wpływem siły utrwalenia konkretnych przeżyć seksual- ţ

nych. Marzenie erotyczne zostaje wyparte przez rzeczywistość, która ob-

darzona ładunkiem emocjonalnym zaspokojenia popędu, staje się punktem

krystalizacyjnym nowych marzeń. W ten sposób można zboczyć I z kierunku

wyznaczonego przez prawo zachowania gatunku.

Pigmalionizm

Najłatwiejszym do zdobycia partnerem jest przedmiot martwy; ożywia się

on pod wpływem erotycznej fantazji. Pigmalionizm byłby więc najprostszą

formą zaspokojenia popędu seksualnego w świecie otaczającym. Mimo

pozornych podobieństw różni się ta forma od - fetyszyzmu. W fetyszyzmie

na zasadzie symbolizacji lub raczej zasady "pars pro toto" jakiś

przedmiot, który stykał się z wymarzonym partnerem, zajmuje jego

miejsce; tu sam staje się partnerem. Możność operowania przedmiotem

martwym (postawa "nad") jest w zasadzie nieograniczona; pod tym względem

pigmalionizm zbliża się do autoerotyzmu. Ta właśnie predominacja postawy

"nad" sprawia, że kontakt ze światem otaczającym jest tylko pozorny, w

istocie rzeczy człowiek kontaktuje się z tworami własnej fantazji

(własnymi strukturami czynnościowymi) i tym samym skazany jest na

samotność władców.

W pozornie normalnym życiu seksualnym ma się do czynienia z "pse-

udopigmalionizmem" lub "pseudosodomią", wówczas gdy partner traktowany

jest jako przedmiot seksualnie podniecający i umożliwiający wyładowanie

popędu. Znajduje to swój wyraz w potocznym języku, który jest na ogół

czułym i wiernym zwierciadłem relacji ze światem otaczającym, w takich

określeniach, jak "laleczka" lub "kociak". W tym sensie casanowizm czy

nimfomania są odmianami autoerotyzmu. Partner jest traktowany jako

przedmiot zaspokojenia popędu lub ambicji erotycznych. Dominuje tu

postawa "nad", mimo wejścia w najbliższy z możliwych kontaktów z drugim

człowiekiem, pozostaje się nadal samotnym.

Świat społeczny człowieka nie ogranicza się tylko do jednostek tego

samego gatunku. Może on rozszerzyć się na zwierzęta, rośliny, a nawet

przedmioty martwe. Zależy to od stosunku, jaki zachodzi między możli-

wościami uczuciowego związania się z przedstawicielami świata ludzkiego

a możliwościami analogicznego związania się z reprezentantami reszty

świata otaczającego (zwierzęta, rośliny, przedmioty martwe). Występuje

tu zjawisko uczłowieczenia (antropomorfizacji); zwierzę, roślina czy

przedmiot martwy nabierają cech ludzkich. W baśniach i bajkach meta-

morfozy tego typu są bardzo częste. Dziecko, pozbawione pełni kontaktów

ze światem ludzkim, znajduje towarzyszy zabaw i partnera związków

uczuciowych w swoim psie, kocie, czy lalce.

Człowiek dorosły, zrażony do kontaktów z ludźmi lub ich pozbawiony,

broni się przed swą samotnością nieraz bardzo żywymi związkami uczu-

ciowymi z domowym zwierzęciem, z hodowaną przez siebie rośliną, z

dziełem sztuki, z przedmiotami codziennego użytku specjalnie przez

siebie kolekcjonowanymi. W ten sposób pies, kot, złota rybka, róża czy

kaktus, rzeźba, obraz, fajka, stary zegar czy wreszcie krążki z "żółtego

metalu" stają się najwierniejszymi przyjaciółmi człowieka.

Prawdopodobnie w podobny sposób człowiek staje się członkiem

społeczności zwierzęcej dla tych zwierząt, które są skazane na stały z

nim kontakt. Przemawiają za tym codzienne obserwacje zwierząt domowych, które

często traktują swych "panów" jako towarzyszy zabaw, rodziców czy nawet

partnerów seksualnych.

Zoofilia

Naruszanie norm życia seksualnego, które według przypowieści Tory miało

spowodować zniszczenie ogniem niebieskim Sodomy i Gomory, mimo

przykładnej i straszliwej kary nierzadko zdarza się dotychczas w

społeczności ludzkiej. Wybrane do tej roli zwierzę jest bliższe i

łatwiej dostępne w zbliżeniu seksualnym niż ktokolwiek z ludzi, poza tym

łatwiej podporządkować je swojej woli, tj. zachować typową dla autoero-

tycznego okresu postawę "nad". Często traktowane jest ono jak porusza-

jący się przedmiot martwy, wówczas jest tylko narzędziem do praktyk

masturbacyjnych (przykładem może być chory krakowskiej Kliniki Psy-

chiatrycznej, cierpiący na przewlekłą schizofrenię, który w kąpieli

umieszczał na żołędzi wystającej z wody muchę, której wyrwał uprzednio

skrzydła, tak że musiała spacerować po tej części jego ciała).

Sodomia zdarza się najczęściej u osób przebywających w stałym kontakcie

ze zwierzętami (np. u pasterzy). Osoby te ze względu na długotrwały brak

kontaktu z partnerami płci przeciwnej lub z powodu trudności nawiązania

z nimi kontaktu, z uwagi na zbyt młody wiek, kalectwo czy niedorozwój,

czują się bezpieczniej wśród swych zwierząt.

W utrwaleniu się sodomistycznego stereotypu może odgrywać pewną rolę

seksualny imprinting, tj. zespół bodźców, który po raz pierwszy

doprowadził do silnego podniecenia. Takim bodźcem może być obserwacja

stosunków seksualnych u zwierząt domowych. Wtedy dane zwierzę zostaje

włączone w sferę seksualnych bodźców i na zasadzie wczesnego utrwalenia

staje się wymarzonym, choć skrytym i często zepchniętym w niepamięć

partnerem seksualnym.

W mitologiach różnych kultur obserwuje się dość często występowanie

zwierząt w roli partnerów seksualnych człowieka, a baśnie i mity są może

najbogatszym dokumentem jego ukrytych pragnień, dlatego często motywy

baśniowe czy mitologiczne były wykorzystywane do tworzenia hipotez i

pojęć psychiatrycznych, zwłaszcza przez tych autorów, których

fascynowało to, co znajduje się w głębi, a nie na powierzchni.

W patologicznym poczuciu winy (urojenia grzesznościowe) sodomia

nierzadko występuje jako jeden z tematów samooskarżeń (zwłaszcza w

schizofrenii). Trudno wtedy ustalić stan faktyczny (tzn. czy

rzeczywiście chory popełniał czyny sodomistyczne); można jednak z dużym

prawdopodobieństwem przyjąć, że tego rodzaju skryte marzenia i tendencje

istniały.

U kobiet sodomia wiąże się zwykle z tendencjami dominacyjnymi. Są to

zwykle kobiety samotne, starające się zachować swoją samodziel-

ność i niezależność, do mężczyzn nastawione władczo lub wręcz wrogo. W

przeciwieństwie więc do sodomitów zajmowałyby one przeważnie wyższą

pozycję społeczną. Oczywiście jest to tylko przypuszczenie, gdyż

przeprowadzenie badań socjologicznych na tematy seksualne jest szcze-

gólnie trudne, a wszelkie próby tego rodzaju, np. znane badania Kinseya,

należy traktować z dużą dozą ostrożności.

Kazirodztwo

Z prawa zachowania gatunku wywodzi się prawo życia społecznego,

obowiązujące z mniejszą lub większą mocą w świecie roślinnym i zwie-

rzęcym, a szczególnie silne w świecie ludzkim. Potomstwo skupia się

wokół swych rodziców; tworzy się pierwsza grupa społeczna, która w miarę

dalszej reprodukcji coraz bardziej się rozrasta. Ze względów

eugenicznych wskazane jest, by złączenie seksualne dokonywało się między

osobnikami genetycznie jak najmniej zbliżonymi, a więc nie w obrębie tej

samej grupy rodzinnej. Egzogamia (tabu kazirodztwa) jest zdaniem

antropologów kulturowych najstarszym i najbardziej powszechnym prawem

ludzkim.

Zasada egzogamii na ogół zachowana jest w świecie zwierzęcym i

roślinnym. ţ'Vprawdzie kazirodztwo zdarza się u zwierząt, ale wówczas,

gdy są one pozbawione możliwości kontaktów z obcymi przedstawicielami

płci przeciwnej. U roślin ptaki, owady lub wiatr umożliwiają zachowanie

tego prawa. Prawo zachowania gatunku realizuje się więc na zasadzie

ekspansji przestrzennej; by je spełnić, trzeba wyjść z miejsca, w którym

się wyrosło.

Z subiektywnego punktu widzenia prawo egzogamii implikuje następującą

sprzeczność: maksymalne zbliżenie, jakim jest akt seksualny, nie

następuje z tym, co bliskie, z czym od najmłodszych lat się zżyło, ale

z tym, co dalekie i w pewnym sensie obce. Jest to wystawienie się na

próbę zwarcia się ze światem otaczającym w punkcie współrzędnych

przestrzennych dalekim od punktu wyjściowego. Uwzględniając współrzędną

czasu, można z łatwością zaobserwować, jak w miarę rozwoju wzrasta

ekspansja przestrzenna. Częścią otaczającego świata, z którą człowiek

jest najsilniej złączony, a więc najintymniejszą, jest najpierw matka,

potem obydwoje rodzice i cała grupa rodzinna. W miarę posuwania się

współrzędnej czasu intymny kontakt przenosi się dalej na współrzędnych

przestrzennych do grupy zabawowej, szkolnej, pozaszkolnej, pracy itd.

Partnera seksualnego znajduje się zazwyczaj daleko od punktu

wyjściowego.

Pierwsze kontakty o charakterze seksualnym, tj. będące źródłem po-

budzenia, a nawet wyładowania seksualnego, mogą się jednak zdarzać w

punktach bliższych (np. w grupie rodzinnej; freudowski kompleks Edypa,

zabawy z rodzeństwem w "pana doktora" i w "tatę i mamę",

tendencje sodomistyczne, o których była wyżej mowa; w tym ostatnim

przypadku zwierzę domowe jest najbardziej intymną częścią otaczającego

świata; w grupie zabaw z rówieśnikami tej samej płci, bardziej zżyty i

bezpieczniejszy czuje się młody człowiek wśród osób tej samej płci).

Prawo egzogamii zostaje więc niejednokrotnie złamane - jeśli nie w

czynach, to w marzeniach. A dzieje się tak dlatego, że jest ono prze-

ciwstawne prawu intymności.

Rozpatrując oba zjawiska na współrzędnych czasowo-przestrzennych, można

uchwycić ich przeciwstawne tendencje: w egzogamii - do ekspansji, w

intymności - do koncentracji. Siła popędu seksualnego zmusza do wyjścia

w świat otaczający, na spotkanie z przyszłym partnerem. Natomiast

tendencja do intymności skłania do pozostania w miejscu, w atmosferze

ciepłej i bezpiecznej.

Pierwowzorem intymności jest atmosfera grupy rodzinnej, a szczególnie

związku matki z dzieckiem, gdyż jest to związek między dwojgiem ludzi

najwcześniejszy i biologicznie najsilniejszy. Jeśli nawet z tych czy

innych względów (oderwanie od matki, niedostatek z jej strony uczuć

macierzyńskich) atmosfera intymności nie może się należycie rozwinąć, to

wytwarza się ona w formie poronnej - marzeń, szukania postaci

zastępczych itp. Ideałem atmosfery ciepła i bezpieczeństwa byłby powrót

do łona matki; układając się do snu, większość ssaków szuka miejsca

"intymnego" i przybiera pozycję typową dla okresu płodowego. W rytmie

dnia i nocy odzwierciedla się w krótkim odcinku czasu przewijająca się

przez całą linię życiową, oscylacja między szukaniem ciepła,

bezpieczeństwa, opieki, a ekspansją w świat otaczający, bezustannym

ruchem w poszukiwaniu nowego, które przynieść może nie tylko

przyjemność, lecz i ból.

Tendencja do zachowania intymnego stosunku z otoczeniem byłaby więc

dążeniem do powrotu do punktu wyjściowego, kiedy stosunek ten był

rękojmią spokoju, bezpieczeństwa i ciepła. Natomiast tendencja do za-

chowania gatunku podobnie zresztą jak i do zachowania własnego życia,

wymagałaby stałego ruchu, ekspansji w świat otaczający, opuszczenia

punktu wyjściowego. W chwili jednak osiągnięcia celu, to jest gdy jedno

z dwóch podstawowych praw biologicznych zostaje zaspokojone,

wraca się do zasady intymności ruch w "czaso-przestrzeni zostaje

zatrzymany, pragnie się, by chwila zaspokojenia popędu trwała

"wiecznie", człowiek odcina się od bodźców otoczenia. Stosunek ze

światem otaczającym zamyka się do przedmiotu otoczenia, który umożliwia

realizację jednego z dwóch praw biologicznych; reszta świata staje się

nieważna.

Pierwsze i drugie prawo biologiczne

Intymność zaspokojenia głodu i pragnienia oraz intymność zaspokojenia

popędu seksualnego są w istocie podobne. Istnieje tu jednak zasadnicza

różnica między prawem zachowania własnego życia a prawem

zachowania życia gatunku, Pierwsze jest egoistyczne, a drugie - altru-

istyczne. Wynika to z samej definicji pojęcia; w jednym zachowuje się

tylko siebie, w drugim - gatunek, często, jak to bywa zwłaszcza na niż-

szym poziomie rozwoju filogenetycznego, tracąc przy tym własne życie.

Własną śmiercią płaci się za nieśmiertelność gatunku; jest to biologiczna

projekcja w czasie, sięgająca poza kres życia jednostki (u człowieka w

związku z rozwojem postawy "nad" możliwa jest poza tym kulturowa

projekcja w czasie; zmiana otoczenia żyje dłużej niż ten, kto był jej

twórcą).

Konsekwencją opisanej różnicy jest inna rola przedmiotu, który jest

źródłem zaspokojenia popędu, w pierwszym, a inna w drugim prawie

biologicznym, W prawie zachowania własnego życia przedmiot zostaje

zniszczony, gdyż tylko w ten sposób prawo to może się zrealizować. Siła

związku, jaki zachodzi między przedmiotem, który zaspokaja życiową

potrzebę, a podmiotem tę potrzebę odczuwającym, maleje w miarę jej

nasycenia. Przedmiot staje się z powrotem obojętny i obcy, Ta część,

która została wchłonięta, spełniła swe zadanie; prawo zachowania włas-

nego życia realizuje się więc dzięki zniszczeniu części otoczenia. W tym

sensie jest prawem egoistycznym.

W prawie zachowania gatunku przedmiotowość jest relatywna -

podmiot jest jednocześnie przedmiotem zaspokojenia popędu dla swego

partnera. Zniszczenie partnera intymnego związku, choć z takimi ten-

dencjami spotkać się można w świecie zwierzęcym i ludzkim, nie jest

tu potrzebne do zaspokojenia biologicznej potrzeby, jak w przypadku

prawa zachowania własnego życia, lecz przeciwnie, uniemożliwia jej dal-

sze zaspokojenie.

Jak uprzednio wspomniano ryzyko śmierci towarzyszy prawu zacho-

wania gatunku. Najwyraźniej występuje ono w organizmach jednoko-

mórkowych, które, łącząc się ze sobą w celu stworzenia nowego orga-

nizmu, tracą tym samym własne życie. Utrata życia wiąże się tu jednak

z celem znajdującym się dalej na współrzędnej czasu, poza granicami

własnego życia; celem tym jest zachowanie gatunku, Sam fakt, że cel

nie mieści się w ramach własnego życia (we własnej "czaso-przestrzeni"),

decyduje o altruistycznym charakterze drugiego prawa biologicznego.

Relatywność podmiotu i przedmiotu istnieje też w pierwszym prawie

biologicznym: jakiś przedmiot otoczenia można samemu zjeść, ale można

być też przez niego zjedzonym, tzn. stać się samemu przedmiotem za-

spokojenia czyjegoś popędu zachowania własnego życia. Z innych jednak

klas przedmiotów rekrutują się te, które są źródłem zaspokojenia popę-

du w pierwszym, a z innych te, które są nim w drugim prawie biolo-

gicznym. Do pierwszej klasy przedmiotów, tj. tych, które umożliwiają

zachowanie własnego życia w świecie zwierzęcym i ludzkim, należą

oprócz powietrza i wody rośliny i zwierzęta innego gatunku.

Zwierzęta własnego gatunku są na ogół wyłączone z tej klasy przed-

miotów. Kanibalizm stanowi tabu nie tylko w świecie ludzkim, lecz też

zwierzęcym, przynajmniej na wyższych szczeblach filogenezy. Zdarzają

się wyjątki od tej reguły, np. w wypadkach skrajnego głodu, w ferwo-

rze walki, w momentach krytycznych, jak poród (samice zjadające swój

miot). Na ogół jednak głód zaspokaja się poza klasą przedmiotów podob-

nych do siebie i bliskich. Występujący w niektórych kulturach kani-

balizm ma raczej charakter sakralny - jest zwykle ofiarą bogu i próbą

złączenia się z nim przez zjedzoną ofiarę lub złączenia z samą ofiarą,

dzięki czemu ma się zdobyć jej cechy.

Klasa przedmiotów służąca do zaspokojenia popędu seksualnego, jak

wynika z samego charakteru drugiego prawa biologicznego, jest w po-

równaniu z pierwszą klasą bardzo szczupła. Z biologicznego punktu wi-

dzenia mogą należeć do niej zasadniczo tylko osobnicy tego samego ga-

tunku, a przeciwnej płci, zdolni do rozmnażania się. I tu oczywiście zda-

rzają się wyjątki, które są właśnie tematem tego podrozdziału; klasa ta

może się rozszerzyć na przedstawicieli tej samej płci, innego gatunku

i przedmioty martwe.

W porównaniu z liczebnością klasy pierwszej liczebność klasy drugiej

jest jednak bardzo mała. W klasie pierwszej przedmiot ulega zniszczeniu

i tylko w ten sposób może zaspokoić pożądania podmiotu; w klasie dru-

giej, by móc spełniać rolę przedmiotu nasycającego popęd seksualny,

musi żyć, zachowywać swoją integralność. W klasie drugiej przedmiot

jest więc podniesiony do rangi podmiotu. Wynika to zresztą z faktu,

że należy do tej samej grupy gatunkowej, jest bliski i podobny. W kla-

sie pierwszej przedmiot służy do zachowania życia podmiotu, swoim ży-

ciem płaci za jego życie; w klasie drugiej zarówno podmiot, jak i przed-

miot służą wspólnemu celowi - zachowania życia gatunku. Z egoistycz-

nego , charakteru pierwszego prawa biologicznego i z altruistycznego

charakteru prawa drugiego wynika wzajemna relacja podmiotu do

przedmiotu. W pierwszym przypadku przedmiot jest "poniżony" i znisz-

czony, w drugim natomiast "wywyższony" - staje do wzajemnego związ-

ku na równi z podmiotem; płaszczyzna związku ze światem otaczają-

cym jest w pierwszym przypadku pochyła, w drugim - pozioma.

Jak wspomniano, dwa podstawowe prawa biologiczne zmuszają orga-

nizm zwierzęcy do wyjścia w świat otaczający (zasadnicza różnica mię-

dzy światem roślinnym a zwierzęcym sprowadza się do zagadnienia bier-

ności bądź aktywności w realizowaniu tych praw, czyli do zagadnienia

ruchu; zwierzęta realizują je aktywnie, w związku z tym rozwija się u

nich narząd ruchu i układ nerwowy, których pozbawione są rośliny).

Jeśliby dla każdego gatunku przyjąć górną granicę ekspansji przestrzen-

nej, tj. możliwości samodzielnego poruszania się w otoczeniu, to można

ogólnie stwierdzić, że im ta granica niższa, tym szybciej w rozwoju onto-

genetycznym zostaje osiągnięta. Inaczej mówiąc, im zwierzę znajduje się

niżej w rozwoju filogenetycznym, tym szybciej dojrzewa, tj. osiąga peł-

ną swobodę (w granicach możliwości swego gatunku) poruszania się w ota-

czającym świecie. Ze swobodą łączy się samodzielność. Osobnik niedoj-

rzały jest też niesamodzielny. Zaspokojenie jego praw biologicznych nie

realizuje się na zasadzie aktywności (ruchu), ale bierności - pożywienie

i pieszczota są mu dane, nie musi ich zdobywać (pieszczota jest formą

poronną zaspokojenia popędu seksualnego).

Intymność i ekspansja

Zaspokojenie podstawowych potrzeb stwarza atmosferę intymności między

dającym a biorącym. Wyjście poza krąg tej atmosfery budzi lęk, który

jest jednak przezwyciężany przez biologiczną tendencję do ruchu (lękowi

dezintegracyjnemu przeciwstawia się radość ruchu). Istnieją więc dwie

przeciwstawne tendencje: do bezruchu, do zatrzymania się w punkcie

"czaso-przestrzeni", w którym jest dobrze, gdzie związek z otoczeniem

jest już ustalony i intymny, oraz tendencja rozwojowa do ruchu, do

rozszerzania swej przestrzeni życiowej.

Jeśli uznać zdolność rozmnażania się za punkt szczytowy dojrzałości

biologicznej, to zbiegać się on powinien z punktem największej ekspansji

przestrzennej, tzn. partner seksualny powinien znajdować się poza sferą

intymności rodzinnej i jednopłciowej. Tabu kazirodztwa i homoseksualizmu

jest więc społecznym wzmocnieniem biologicznej tendencji rozwoju, tj.

ekspansji przestrzennej. Rozwój wymaga zatem pewnego ryzyka wyjścia poza

teren bezpieczny w świat otaczający, w którym człowiek jest obcy i

narażony na urazy, a nawet na śmierć. Maksimum postawy heroicznej osiąga

się na ogół w okresie dojścia do dojrzałości płciowej: młodzi są zwykle

najodważniejsi i najłatwiej ryzykują swoje życie; fakt ten zresztą był

skrzętnie wyzyskiwany przez wodzów w różnych kręgach kulturowych.

Istnieje wyraźna różnica ilościowa w nasileniu ekspansji przestrzennej

i związanej z nią postawy heroicznej między obu płciami. Wynika ona z

różnego ich charakteru i roli; są to męska aktywność i kobieca pasyw-

ność, które w modelu komórkowym obrazuje zachowanie się plemników i

jaja. Rolą płci męskiej jest maksymalna aktywność, która ma w końcu

doprowadzić do przebicia się przez błonę komórkową jaja i jego za-

płodnienia, a rolą płci żeńskiej - "wybór" jednego z wielu atakujących

plemników i stworzenie warunków dla dalszego rozwoju zapłodnionego już

jaja. "Odrzucone" plemniki i "nie zaatakowane" jaja giną. Dla męskiej

komórki płciowej szczytowe nasilenie aktywności przypada przed aktem

zapłodnienia, a dla żeńskiej - po nim.

Ta różnica w nasileniu ekspansji przestrzennej i w czasowěm umiej-

scowieniu postawy heroicznej, odbija się na odmienności dewiacji życia

seksualnego u obu płci. Niedostatek ekspansji przestrzennej u mężczyzn,

a jej nadmiar u kobiet utrudnia zdobycie partnera i pełne przyjęcie

postawy męskiej czy kobiecej ("kobiecy" mężczyzna i "męska" kobieta). U

kobiet poza tym rozwój psychobiologiczny idzie o krok dalej

i maksimum nasilenia postawy heroicznej zaczyna się z chwilą zapłod-

nienia (macierzyństwo), w związku z czym rozwija się u nich bogata sfera

przeżyć, zupełnie niedostępna mężczyźnie. Bunt przeciw roli kobiecej

("penis envy" w terminologii proponowanej przez psychoanalityków) i

tendencja do przyjmowania męskiej postawy heroicznej utrudniają

przyjęcie roli kobiecej, która wymaga postawy heroicznej w innym czasie

niż u mężczyzny i której charakter jest odmienny.

Zagadnienia te z jaskrawą dramatycznością uwidaczniają się w nerwicach

i psychozach porodowych, w sposób wprawdzie mniej dramatyczny, lecz

niejednokrotnie bardziej dokuczliwy dla najbliższego otoczenia,

szczególnie dla dzieci - w postaci tzw. emocjonalnej niedojrzałości do

macierzyństwa. Względy natury socjologicznej i ekonomicznej mogą w

genezie tej dewiacji odgrywać niemałą rolę i z nimi prawdopodobnie

należy wiązać duży odsetek zaburzeń życia seksualnego u kobiet (w

szczególności oziębłość seksualna i niedojrzałość do macierzyństwa) w

naszej współczesnej cywilizacji.

Antagonizm między tendencją do utrzymania intymnego stosunku z

otoczeniem a tendencją do oderwania się od niego w poszukiwaniu partnera

seksualnego (ekspansja przestrzenna) rozwija się odmiennie u mężczyzny

niż u kobiety. Do pewnego stopnia nawet to, co u jednej płci jest normą,

u drugiej staje się patologią. W dużym skrócie można zagadnienie postawić

w ten sposób, że u mężczyzny brak ekspansji, a u kobiety jej nadmiar

stanowi patologię. U mężczyzny niemożność podjęcia ryzyka wyjścia poza

sferę intymnego i względnie bezpiecznego stosunku z otoczeniem, a więc

przede wszystkim poza grupę rodzinną lub grupę zabawową jednopłciową,

prowadzi do utrwalenia się kompleksu Edypa lub do jawnych czy ukrytych

tendencji homoseksualnych.

Jeśli dochodzi do nawiązania kontaktów heteroseksualnych, to charakter

ich bywa przelotny, gdyż nie prowadzą one do rozwinięcia się atmosfery

intymności i bezpieczeństwa. Partnerka służy wówczas najczęściej jako

przedmiot wyładowania seksualnego i wzmocnienia poczucia własnej

męskości. Tego typu sytuacja (przedmiotu) budzi zawsze u człowieka (a

także u zwierzęcia) bunt i agresję. Na zasadzie reakcji kobieta z kolei

dąży do podporządkowania sobie partnera, zrobienia z niego przedmiotu.

Zamiast atmosfery bezpieczeństwa i intymności wytwarza się atmosfera

walki o władzę - agresji i lęku.

U kobiety przeciwnie - niemożność znalezienia swego miejsca w grupie

rodzinnej czy w jednopłciowej grupie zabawowej, a tym samym zbytnia

ekspansja przestrzenna wynikająca z chęci znalezienia gdzie indziej

sfery bezpiecznej intymności, prowadzi do negacji swej płci i tendencji

do identyfikowania się z płcią przeciwną. Kobieta taka czuje się

najbezpieczniej w roli aktywnej - męskiej lub aseksualnej. Zewnętrzne

formy kobiecości często przesadnie podkreślane, odgrywają tu wyłącznie

rolę "wabika", którym przyciąga mężczyzn nie tylko w celu wybrania sobie

partnera seksualnego (jak bywa w świecie zwierzęcym), ale dla

wzmocnienia swego niedorozwiniętego poczucia kobiecości i typowo męs-

kiego poczucia władzy.

Kontakty seksualne u tych kobiet są często tylko środkiem do znalezienia

atmosfery bezpieczeństwa i intymności, której im nieraz przez całe życie

brakowało. Występuje tu przestawienie środka i celu - życie seksualne,

zamiast być celem związku intymnego, staje się środkiem do niego;

kobieta taka oddaje się mężczyźnie, by znaleźć kogoś bliskiego, a nie

dlatego, że jest z nim blisko. Pozorna "rozwięzłość seksualna" ma tu

aspekt tragiczny - wynika z braku poczucia bezpieczeństwa i z lęku przed

samotnością.

W często tu cytowanym modelu biologicznym maksymalna ekspansja

przestrzenna i związane z nią ryzyko u płci męskiej mieszczą się w od-

cinku czasu poprzedzającym akt zapłodnienia. Potem samiec ma "spokój",

który u niektórych gatunków zmienia się nawet w spokój śmierci. Postawa

heroiczna u płci męskiej sprowadza się do opieki nad partnerką i

potomstwem, często zresztą bardzo problematycznej. U ludów poline-

zyjskich niepisana historia rodów jest prowadzona tylko do momentu

urodzenia potomka; dalszy los bohatera z punktu widzenia historii ro-

dowej jest już nieważny.

U płci żeńskiej ekspansja przestrzenna (nowy ważny krok rozwojowy) i

związana z nią postawa heroiczna zaczynają się tam, gdzie kończy się

męska ekspansja, tj. w momencie zapłodnienia. Od tego momentu dla samicy

zaczyna się walka o potomstwo i styka się ona z ryzykiem śmierci.

Spokojna przystań samca jest jednocześnie pełnym, a nieraz burzliwym

morzem dla samicy.

Przedstawiony model pozwala zrozumieć, dlaczego kobieta, która szuka w

życiu seksualnym potwierdzenia swej kobiecości i atmosfery intymności,

znajduje zamiast nich jeszcze większy niepokój. Po prostu weszła na

pełne morze życia seksualnego i macierzyńskiego nieprzygotowana. Z kolei

mężczyzna nie znajduje u niej tego, czego szuka, nie daje mu ona

poczucia bezpieczeństwa, intymności i bliskości, której szukał. Są nadal

wobec siebie obcy, a w obopólnej walce o władzę nad partnerem, by mieć

w nim powolne narzędzie zaspokojenia swych potrzeb, rodzi się wzajemny

lęk i nienawiść.

Homoseksualizm

Kazirodztwo i homoseksualizm mają wspólne źródło w zahamowaniu ekspansji

przestrzennej, koniecznej do znalezienia partnera w miejscu najdalszym

od swojej grupy pierwotnej, a więc przede wszystkim rodzinnej, a w

dalszym rozwoju - grupy zabawowej jednopłciowej. Tam, gdzie atmosfera

jest najbezpieczniejsza i najbardziej intymna, nie wolno wszczynać

seksualnych poszukiwań. Jako ogólną zasadę można więc przyjąć, że do

dewiacji prowadzi u mężczyzn brak ekspansji, czyli

kurczowe trzymanie się terenu bezpieczeństwa i intymności, a u kobiet

odwrotnie, nadmiar ekspansji w wyniku braku poczucia bezpieczeństwa i

sfery intymności; kontakt seksualny staje się celem dla uzyskania

większego zbliżenia się do otoczenia (większej intymności), a nie jest

tegoż zbliżenia rezultatem. Dziewczyna, która oddaje się swemu ojcu,

bratu, czy przyjaciółce, staje się dzięki temu silniej z nimi związana-

atmosfera intymności zagęszcza się. Chłopiec, który wiąże się seksualnie

z matką, siostrą, czy kolegą, unika dzięki temu ryzyka wyjścia w szerszy

świat, zaspokaja swój popęd w domu.

Oba zboczenia mogą być uwarunkowane sytuacyjnie lub rozwojowo. W

pierwszym przypadku nie ma po prostu innych możliwości, np. kazirodztwo

w domach oddalonych od innych osiedli ludzkich, w których rodzina, ze

względu na odległość i trudności komunikacyjne, jest prawie całkiem

pozbawiona kontaktu z innymi ludźmi, czy kazirodztwo osób nie mających

szans zdobycia partnera seksualnego (bardzo brzydkich, starych, ułomnych

itp.), homoseksualizm w internatach, zakonach, wojsku, wśród pasterzy

itp. Dany stereotyp zachowania się seksualnego może ulec utrwaleniu,

hamując tym samym dalszy rozwój życia płciowego.

W trakcie rozwoju przechodzi się w formie śladowej przez różne fazy

zboczeń - kazirodztwo w wieku niemowlęcym i dziecięcym, homoseksualizm

w wieku młodzieńczym, autoerotyzm, sodomia, fetyszyzm itp. w wieku

młodzieńczym. Forma ich jest zwiewna, często więcej imaginacyjna niż

realna, nie zakłócają więc one normalnego rozwoju popędu seksualnego.

Problem dziedziczności zboczeń seksualnych, szczególnie homoseksualizmu,

był żywo dyskutowany w literaturze psychiatrycznej. Fakt, że zboczenia

o charakterze rozwojowym, w przeciwieństwie do sytuacyjnych, są silnie

utrwalone i możliwoś‚ korekcji skrzywionego stereotypu popędowego jest

na ogół minimalna, w związku z czym i szanse leczenia są znikome, nasuwa

podejrzenie, iż rzeczywiście mogą tu odgrywać rolę bliżej nie określone

czynniki konstytucjonalne. Polegałyby one prawdopodobnie nie tyle na

dziedziczeniu określonego stereotypu zachowania się seksualnego, ile na

wrodzonej skłonności do utrwalania stereotypów seksualnych i mniejszej

ich chwiejności, co wpływałoby hamująco na normalny rozwój popędu

seksualnego. W analogiczny sposób można by psychopatię (nie tylko

seksualną) określać jako wrodzoną tendencję do utrwalania się struktur

czynnościowych, przy ich mniejszej chwiejności.

W przeciwieństwie do zboczeń o charakterze sytuacyjnym, które zawsze

mają charakter realny, bo są namiastką tego, co w danej sytuacji jest

nieosiągalne, zboczenia o charakterze rozwojowym mają nierzadko formę

wyłącznie imaginacyjną. Można by je nawet dzielić według kryterium, w

jakim stopniu patologiczne struktury zachowania się seksualnego są

realizowane (czyli według ich współczynnika prawdopodobieństwa).

Psychopaci seksualni dzieliliby się więc na dwie grupy: "de ima-

ginatione" i "de facto". Zachowanie seksualne pierwszych mieściłoby

się w granicach przyjętych norm społecznych i tym samym nie budziłoby

sprzeciwu. Ale normalne życie seksualne nie dawałoby im pełni zaspo-

kojenia i tym chętniej uciekaliby w krainę swych marzeń kazirodczych,

homoseksualnych, sadystyczno-masochistycznych sodomistycznych itd.

Im natomiast silniej byłyby te marzenia tłumione, tym głębiej przeni-

kałyby treść przeżyć psychicznych i tym silniejszy budziłyby sprzeciw

sumienia. Tak więc psychopata seksualny - marzyciel - nie potępiony

wprawdzie przez swe otoczenie, tym surowiej sam by siebie potępiał.

Ta zacięta walka niedozwolonych marzeń i sumienia (sumienia w sensie

wewnętrznego odbicia społecznych zakazów i nakazów, odbicia tylko w

części świadomego, w większości pokrytego niepamięcią, a więc bliższego

freudowskiemu "super-ego" niż sumieniu w pojęciu etyki), walka

chaotyczna i nie zorganizowana, a więc tym samym ze względu na niski

współczynnik integracji tylko fragmentarycznie docierająca do świado-

mości, byłaby źródłem nieokreślonego niepokoju, a ujawniałaby się peł-

niej w marzeniach sennych i przeżyciach psychotycznych, jak np. urojenia

grzesznościowe, czy tzw. "acute homosexual panic" psychoanalityków.

Nie zrealizowany typ zboczenia seksualnego jest tym niebezpieczniejszy,

im większe utrwalenie i mniejsze szanse realizacji. W sposób zgoła

perfidny prowadzić on może przez całe życie do nieosiągalnego celu, ni-

szcząc po drodze zarówno tego, kto jest tym skrzywieniem obarczony, jak

i tych, którzy wchodzą w bliski (erotyczny) z nim kontakt

(Patrząc na ten problem z punktu widzenia porządku społecznego i seksu-

ologii kryminalnej ten właśnie typ zboczeń może stać się

najniebezpieczniejszy w sytuacji "spięcia" między tendencją i

zahamowaniami. W tym sensie jawne, lecz zsocjalizowane realizowanie

zboczeń między dorosłymi, zgadzającymi się partnerami w atmosferze

"prywatności" minimalnie grozi porządkowi społecznemu. Brak "wentyla

bezpieczeństwa" w postaci życia w podobnej subkulturze i realizacji

potrzeby może stać się - jak to wiem z praktyki orzecznictwa

psychiatrycznego - przyczyną groźnych przestępstw seksualnych. Takie

słuszne podejście notowane jest między innymi wśród przedstawicieli

polskiej seksuologii kryminalnej. Por. np. J. St. Giza: Wielkomiejskie

środowisko homoseksualne - studium kryminologiczne. Służba MO, 1969, nr

6, s. 729 - 744, szczególnie s. 732.). Te tenden-

cje kazirodcze z wczesnego dzieciństwa wraz z balastem seksualnych i

pozaseksualnych struktur czynnościowych tego okresu, jak sadyzm i ma-

sochizm, agresja, despotyzm, przy jednoczesnym poczuciu zależności

przejawiać się mogą w późniejszych okresach życia w poszukiwaniach

kazirodczego ideału lub - gdy hamulce są zbyt silne - jego odwrotności

oraz w zachowaniu niektórych tendencji z tego okresu - masochistycznych,

sadystycznych, agresywnych, despotycznych i niewolniczych.

Tendencje homoseksualne z okresu jednopłciowych grup zabawowych

i przyjaźni mają duże znaczenie dla wzmocnienia poczucia własnej płci i

jej odrębności. Gdy się utrwalą, mogą się stać niejednokrotnie przyczyną

- w stosunku do osób płci przeciwnej - lękowo-agresywnej postawy, która

może przerodzić się nawet w nastawienie urojeniowe. Mogą też one

prowadzić do alkoholizmu, wskutek którego można się znaleźć z powrotem

w atmosferze intymnej grupy zabawowej lat chłopięcych. Ponadto, gdy

własny "urząd sędziowski" w postaci świadomego i podświadomego sumienia

staje się zbyt surowy, rodzi się nienawiść do samego siebie, która na

skutek projekcji w otaczający świat społeczny przeradza się w lękowo-

urojeniowe nastawienie do otoczenia na zasadzie dość typowej metamorfozy

wektorów uczuciowych: "ja siebie nienawidzę" = "ja ich nienawidzę" =

"oni mnie nienawidzą".

Kierunki psychoanalityczne, jak wiadomo, przypisują szczególne znaczenie

utajonym skłonnościom homoseksualnym i doszukują się ichzgodnie z

klasyczną nauką Freuda - w każdym urojeniu. Jest to przesadne

uproszczenie, wynikające może z określonych warunków społecznych, bowiem

psychoanaliza przyjęła się najbardziej w tych kręgach kulturowych, w

których życie seksualne było obwarowane najsilniejszymi tabu, niemniej

jednak w analizie psychiatrycznej nie należy zapominać o możliwości

ukrytego homoseksualizmu.

Jawne postacie zboczeń seksualnych z reguły nie wywołują tego wzburzenia

życia wewnętrznego, co ukryte. Działa tu znana zasada katechizmu, że

grzech popełniony w myśli stoi na pierwszym miejscu, bo - na skutek

mechanizmu błędnego koła - im gwałtowniej jest zwalczany przez tendencje

przeciwstawne, tym więcej przybiera na sile. Natomiast "

zdrożne" tendencje wyładowane w słowie, a tym bardziej w czynie, tracą

wskutek wyładowania na swej dynamice, tym samym budzą mniejszą reakcję

sumienia i mechanizm błędnego koła słabnie. Jeśli człowiek w ukrytym

zboczeniu jest dla samego siebie wrogiem, to w jawnym zboczeniu

otoczenie staje się jego wrogiem.

Jawne kazirodztwo nie stanowi problemu społecznego w tym stopniu, co

jawny homoseksualizm. Wpływa na to już sam fakt, że w porównaniu z

homoseksualizmem i innymi formami zboczeń wybór partnera jest tu bardzo

ograniczony; sprowadza się zasadniczo do jednej osoby spośród rodziców,

rodzeństwa lub dzieci. Wskutek bardzo ograniczonej możliwości wyboru

partnera, możliwości realizacji zboczonego popędu są małe, gdyż

potencjalny partner musiałby też być dotknięty analogicznym zboczeniem,

a szanse takiej koincydencji są minimalne. Najczęściej więc bywa on

zgwałcony do roli partnera, a możliwe to jest tylko wówczas, gdy

kazirodca ma nad nim znaczną przewagę, np. z tytułu ojcostwa czy

macierzyństwa. Poza oporem ze strony potencjalnego partnera kazirodca

spotyka się z oporem swego oficjalnego partnera seksualnego (żony czy

męża), toteż jego szanse realizacji zboczonego popędu są rzeczywiście

znikome i trzeba zwykle dużych dawek alkoholu, by te trudności pokonać

i móc działać pod wpływem pierwszego impulsu.

Dlatego też kazirodztwo przybiera najczęściej formę poronną w po-

staci pedofilii, w której zmysłowa miłość do własnego dziecka zostaje

rozszerzona na wszystkie dzieci, lub gerontofilii, gdy seksualne uczucie

do jednego z rodziców zmienia się w szukanie partnerów znacznie star-

szych od siebie. To samo dotyczy tych form zboczenia, które rzadko są

jako takie odkrywane, gdy w partnerze seksualnym szuka się odbicia

własnej matki, ojca, siostry czy brata.

W homoseksualizmie szanse znalezienia partnera są znacznie większe.

Grupę potencjalnych partnerów stanowią ci, którzy są dotknięci tym samym

zboczeniem, którzy wykazują ukryte tendencje homoseksualne, którzy ze

względu na swój młody wiek są w pewnym sensie biseksualnymi (wykazują

tendencje homoseksualne i heteroseksualne) i wreszcie ci, którzy ze

względu na swoją sytuację (ekonomiczną, ambicjonalną, zależności)

przyjmują wbrew swym seksualnym skłonnościom rolę homoseksualnego

partnera.

Ze względu na istniejące w wielu kręgach kulturowych bardzo ostre

przejawy potępienia społecznego tego właśnie zboczenia, tworzy się

swoista, societas homosexualis" - rodzaj subkultury lub specyficznej

grupy odniesienia. Ludzie napiętnowani "hańbiącym" - ze względu na

istniejące tabu społeczne - znakiem homoseksualizmii i wykluczeni tym

samym ze społeczności ludzi seksualnie "normalnych", nie znając się

nawet jeszcze silniej odczuwają wspólnotę pożądań, zainteresowań i spo-

sobów przeżywania ze wszystkimi napiętnowanymi. Grupa ta na zasadzie

odrębności i społecznego potępienia wytwarza swój specyficzny klimat

"zakazanego owocu".

Na swoistość tego klimatu wpływa konieczność identyfikacji z przeciwnymi

swej własnej płci rolami seksualnymi. Kobieta przyjmując rolę męską, czy

mężczyzna - kobiecą, dzięki temu właśnie, że nie jest to jej czy jego

właściwa (biologiczna) płeć, ma większą szansę wczucia się w nią, na

zasadzie większego dystansu, podobnie jak aktor niejednokrotnie lepiej

odgrywa jakieś uczucia niż ten, kto je naprawdę przeżywa. Dlatego też

zdumiewa niejednokrotnie wnikliwość analizy i możliwość wczucia się w

psychikę kobiet u mężczyzn homoseksualistów, a w psychikę mężczyzn - u

kobiet lesbijek. Stwarza to atmosferę przesubtelnionej intymności,

groteskową nieraz dla obserwatora z zewnątrz, ale dla dotkniętego

zboczeniem stanowiącą konieczny warunek jego życia erotycznego. Wnikliwe

analizy tego osobliwego klimatu, w którym subtelność miesza się z

brutalnością, świętość ze zbrodnią, znaleźć można w wielu dziełach

literackich, przede wszystkim u Marcelego Prousta.

Fakt społecznego potępienia wypacza nieraz kodeks etyczny homo-

seksualistów na tej zasadzie, że potępiony może już robić wszystko, nic

już mu bowiem zaszkodzić nie może.

Zastanawiająca jest zdolność wzajemnego rozpoznawania się "napię-

tnowanych". Często wystarczy im rzut oka, by wiedzieć, że mają do czy-

nienia ze "współwyznawcą". Możliwe, że odgrywają tu rolę subtelne ce-

chy, nieuchwytne dla oka "zwykłego śmiertelnika", którymi odznaczają się

wszyscy członkowie tej samej potępionej grupy społecznej (subkultury)

lub też swoiste "seksualne spostrzeganie", dzięki któremu na pierwszy

nieraz rzut oka rozpoznaje się, że ten, czy ta będzie właśnie wybranym

czy wybraną.

Uwagi terapeutyczne

Możliwości leczenia homoseksualizmu, podobnie zresztą jak innych

zboczeń, zależą od stopnia utrwalenia się stereotypu seksualnego. Tam,

gdzie stereotyp jest świeży i istnieją stłumione tendencje heteroseksu-

alne, szanse są duże. Homoseksualizm sytuacyjny znika zazwyczaj z

ustaniem patologicznej sytuacji, chyba że trwała ona zbyt długo

(Potwierdziły to między innymi polskie badania empiryczne, dotyczące

wpływu jednopłciowej izolacji na system psychoseksualny byłych więźniów

młodocianych. Por. J. St. Giza: Rola izolacji więziennej w genezie

anomalii seksualnych wśród więźniów młodocianych. Problemy Rodziny,

1971, nr 6, s. 16 - 23.) lub przeżycie zbyt silnie się utrwaliło.

W przypadku utrwalonego homoseksualizmu, zwłaszcza gdy nie było śladu

tendencji heteroseksualnych, szanse wyleczenia są mniejsze. Będący w tym

stanie zresztą zdają sobie z tego sprawę, gdyż tylko wyjątkowo zgłaszają

się do psychiatry. Czasem może pomóc wyprostowanie spaczonej postawy

emocjonalnej, która leży u podłoża zboczenia popędu - najczęściej chodzi

tu o lęk i nienawiść do kobiet, uwarunkowaną wrogimi lub silnie

ambiwalentnymi uczuciami do matki.

Pierwszym krokiem w traktowaniu zboczeń seksualnych, zwłaszcza

homoseksualizmu, powinno być zmniejszenie lęku przed społecznym po-

tępieniem. Niezależnie od własnych poglądów etycznych psychiatra nie

powinien zapominać, że zagadnienie homoseksualizmu, jak też innych

odchyleń od normy seksualnej było rozmaicie traktowane w różnych

kulturach i że uczucie lęku nie sprzyja leczeniu w żadnej dziedzinie me-

dycyny, a szczególnie w psychiatrii. Tak samo należy odnosić się z dozą

rezerwy do wielu prób fizykalnego leczenia omawianych zaburzeń. Sto-

sowane tu metody, jeśli działają, to prawdopodobnie na zasadzie nega-

tywnego bodźca warunkowego - za przyjemność grozi kara - podobnie jak w

leczeniu alkoholizmu apomorfiną. Tego rodzaju warunkowania przy silnej

tendencji popędowej rzadziej dają trwały efekt- zazwyczaj znika on

wtedy, gdy przestaje działać bodziec negatywny. A czasem działanie ich

jest odwrotne, gdyż nasilają one istniejące tendencje na zasadzie

wzmacniającego działania leku.

Ogólnie warto podkreślić, że wiele zaburzeń seksualnych traktuje się

w terapii jako wynik nerwicy i postępuje się z chorymi tak, jak w wy-

padku nerwic.

Przedstawione rozważania na temat psychopatologii życia seksualnego nie

wyczerpują nawet w małej części wszystkich zagadnień. Prawo zachowania

gatunku, dzięki któremu świat przyrody ożywionej ma możność rzutowania

się w przyszłość poza kres indywidualnego życia, jest tak silnie

zespolone z każdym przejawem życia, a u człowieka tak silnie przenika

nie tylko ciało, lecz także cały świat jego przeżyć, że trudno

różnorodność jego przejawów ująć w proste prawidłowości.

Wskazówki bibliograficzne

Polskie piśmiennictwo z zakresu psychopatologii życia seksualnego jest

mniej obszerne niż w niektórych innych dziedzinach psychiatrii, jak

schizofrenia czy depresja. Zagadnienia szczegółowe są opracowane zwła-

szcza w artykułach specjalistycznych zamieszczanych w czasopismach

lekarskich, między innymi w periodyku "Problemy Seksuologii" i dwu-

miesięczniku "Psychiatria Polska". Informacje o odpowiednich pozycjach

można odnaleźć w wyodrębnionych działach (np. pod hasłem "Seksuologia")

"Polskiej bibliografii lekarskiej" pod redakcją S. Konopki. Te roczniki

bibliograficzne ukazują się z kilkuletnim opóźnieniem' lata dalsze,

prawie bieżąco uwzględnia powielany miesięcznik "Przegląd piśmiennictwa

lekarskiego polskiego".

Podstawowe wiadomości z psychopatologii życia seksualnego są zawarte w

zasadniczych podręcznikach psychiatrii, np. w następujących:

T. Bilikiewicz: Psychiatria kliniczna. Wyd. IV poprawione i uzupełnione

PZWL, Warszawa 1969.

L. Korzeniowski: Zarys psychiatrii. Podręcznik dla studentów medycyny

Wyd. III poprawione i uzupełnione. PZWL, Warszawa 1969.

Z obcojęzycznych podręczników psychiatrii przełożonych na język polski

należy wymienić następujący:

A. P. Noyes, L. C. Kolb: Nowoczesna psychiatria kliniczna. Tłum. z jęz.

ang A. Kubacki i inni pod red. J. Jaroszyńskiego. PZWL, Warszawa 1969.

Specjalistyczne wydania książkowe, które ukazały się w języku polskim,

są nieliczne. Należą tutaj np.:

Seksuologia. Praca zbiorowa. Red. H. Gżese. PZWL, Warszawa 1959. Wybrane

zagadnienia z seksuologii. Red. T. Bilikiewicz. PZWL, Warszawa 1968.

Niektórym zagadnieniom dotyczącym psychopatologii życia seksualnego są

poświęcone wydania takie, jak:

T. Bilikiewicz: Klinika nerwic płciowych. Wyd. IV uzupełnione. PZWL,

Warszawa 1969.

K. Imieliński: Zaburzenia psychoseksualne. PZWL, Warszawa 1970.

K. Imieliński: Zboczenia płciowe. Dynamiczna teoria zboczeń płciowych.

Wyd. II, PZWL, Warszawa 1970.

Wiadomości z tej dziedziny są też w mniejszym lub większym stop-

niu uwzględnione w różnych książkach i broszurach, zwłaszcza w latach

ostatnich. Jako przykład można wskazać na publikacje, wśród których

znajdują się ujęcia zarówno naukowe, jak też popularnonaukowe.

L. F. Beck: O dojrzewaniu seksualnym. Tłum, z ang. J. Towptk. Wyd. V roz-

szerzone. Wiedza Powszechna, Warszawa 1969.

K. Boczkowski: Nieprawidłowości rozwoju płciowego. PZWL, Warszawa 1971.

P. Chauchard: Życie seksualne. Tłum, z franc. K. Wróblewska. Pax, War-

szawa 1972.

Erotyka w aspekcie zdrowia psychicznego. Praca zbiorowa. Pax, Warszawa 1972.

I. Felstein: Gerontoseksuologia. PWN, Warszawa 1972.

E. Fromm: O sztuce miłości. Tłum, z ang. A. Bopdański. PIW, Warszawa 1971.

J. Codłewski; Życie płciowe człowieka. Fizjologia, psychologia, socjologia.

Wyd, III poprawione i uzupełnione. PZWL, Warszawa 1972.

K. Imieiiński: Erotyzm. PWN. Warszawa 1970.

K. Imieliński: Życie seksualne. Psychohigiena. Przedmowa: T. Bilikiewicz.

Wyd. III poprawione i uzupełnione. PZWL, Warszawa 1970.

A. Komorowska: Z zagadnień okresu pokwitania dziewcząt. PZWL, War-

szawa 1967.

M. Kozakiewicz: Rozmowy intymne. O miłości, o płci i woli, o zdrowiu fi-

zycznym i psychicznym, o wierności, o egoizmie, o kompleksach i zaburze-

niach. Ryc. B. Dutkowska. Wyd. III, PZWL, seria: Wiedza i Zdrowie, Warsza-

wa 1970.

B. Łobodzińska: Młodość, miłość, małżeństwo. Seria: Sygnały. Wiedza Pow-

szechna, Warszawa 1971.

Natura, kultura, płeć. (Przekład pracy zbiorowej autorów francuskich).

Wyd. Znak, Kraków 1969.

Problemy oziębłości płciowej u kobiet. Red. I. Roszkowski i K.

Imieliński. PZWL, Warszawa 1972.

T. Rożniatowski: Mężczyzna po czterdziestce. Ryc. W. Barzoszewski.

Wyd. V poprawione i uzupełnione. PZWL, Warszawa 1969.

J. Towpik: Czy zmiana obyczajowości? Wybrane zagadnienia z ţseksuologii.

PZWL, seria: Zdrowie dla Wszystkich, Warszawa 1970.

T. H. Van de Velde: Małżeństwo doskonałe. Studium fizjologii i techniki.

PZWL, Warszawa 1972.

K. Wiśniewska-Roszkowska: Druga i trzecia młodość kobiety. Wyd. III

poprawione i uzupełnione. PZWL, Warszawa 1971.

Dość obfite jest piśmiennictwo obcojęzyczne, dostępne głównie w za-

granicznych czasopismach lekarskich. Na takie artykuły oraz książki

powołują się autorzy w wymienionych tutaj publikacjach, zwłaszcza na-

ukowych.

Ważniejsze wydania książkowe autorów obcych sprowadzają księgarnie

medyczne "Dom Książki". Wydawnictwa zagraniczne, wśród nich czasopisma

fachowe, są prenumerowane między innymi przez biblioteki akademii

medycznych.

Spis treści

Przedmowa

Popęd seksualny

Bogactwo form

Współrzędna czasu

Układ nerwowy i endokrynny

Macierzyństwo

Społeczny charakter

Imprinting

Złączenie z otaczającym światem

Zaburzenia życia seksualnego

Nerwice seksualne

Impotentia coeundi et generandi

Orgazm

Impotencja i anorgazmia organiczna i czynnościowa

Klasyfikacja impotencji czynnościowej i anorgazmii

Uwagi terapeutyczne

Zboczenia seksualne

Sfera bodźców seksualnych i ich utrwalanie się

Dialektyka zmienności i niezmienności

Ślady zboczeń

Wyładowanie i sprawdzeniesiebie

Sadyzm i masochizm

"Parcjalizacja" i "uprzedmiotowienie" partnera

Fetyszyzm

Transwestytyzm i transseksualizm

Oglądactwo (skopofilia, voyeuryzm)

Ekshibicjonizm

Dobór naturalny

"Erotica" i "heroica"

Autoerotyzm

Pigmalionizm

Zoofilia

Kazirodztwo

Pierwsze i drugie prawo biologiczne

IntymnośE i ekspansja

Homoseksualizm

Uwagi terapeutyczne

Wskazówki bibliograficzne

Spis treści

Koniec

Opracowano jako plik tekstowy w maju 2000r.

KRAINA LOGOS www.logos.astral-life.pl

1



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Kępiński A Z psychopatologi życia seksualnego
Antoni Kępiński Z psychopatologi życia seksualnego
Antoni Kępiński Z psychopatologi życia seksualnego
Antoni Kępiński Z psychopatologii życia seksualnego
Kępiński Antoni Z psychopatologi życia seksualnego
Kępiński Antoni Z psychopatologi życia seksualnego
Kępiński Antoni Z psychopatologi życia seksualnego
Kepinski Antoni Z psychopatologi zycia seksualnego
Antoni Kępiński Z psychopatologii życia seksyalnego
5 warstw zycia seksualnego, Psychologia itp
kepinski psychopatie

więcej podobnych podstron