Ucieczka do Egiptu 5


Ucieczka do Egiptu

„Józef wstał, wziął w nocy dziecię i Jego Matkę i udał się do Egiptu.” (Mt 2, 14)

Tajemnice ofiarowania i oczyszczenia dokonane zostały, a głucha wieść o tym doszła zapewne do Heroda: wtedy ów tyran, przypomniał sobie trzech mędrców ze Wschodu, zaniepokoił się tym, że nie powrócili do niego, jak przyrzekli, i nakazał pozabijać dzieci aż do dwóch lat w Betlejem i okolicy jego. Ale oto anioł ukazał się we śnie Józefowi i nakazał mu uciekać do Egiptu. Józef nie wdaje się w rozprawy z wysłannikiem niebios, ale posłuszny jego nakazowi, powiadamia o nim Maryję. Matka Jezusowa, również nic nie mówiąc, upada na kolana przed boskim swym Synem, a okrywszy Go pocałunkami, bierze na rękę, i natychmiast w nocy opuszczają cichy dom swój, ufni w opiekę Opatrzności boskiej. Uciekając dosłyszeli może głos Racheli, opłakującej synów swoich, których już zabijano z rozkazu Heroda.

Boskie Dziecię zaledwie się narodziło, a już jest prześladowane; mogłoby ujść śmierci, nie narażając się na trudy ucieczki, mogłaby jednym skinieniem wniwecz obrócić prześladowców - nie chce tego, bo to gadzina upokorzeń... Bóg potężny ukrywa się i wszechmocny ucieka! O Józefie, strzeż pilnie i zachowaj dla nas ten kłos pszeniczny, ten kłos wybranych, który karmić będzie świat cały. Gdyby miecz, Heroda ściął go, przed czasem, nie mielibyśmy chleba, który daje żywot wieczny.

Czy i ten fakt historyczny ponawia się w sakramentalnym żywocie Zbawiciela? O tak, zbyt często niestety! Są jeszcze i teraz naśladowcy Heroda, którzy ścigają Jezusa aż do ołtarzy jego. Zaiste, Jezus mógłby ujść swym prześladowcom, ale On wie, że bezustannie potrzebujemy jego pociechy i jego przykładu. Jeśli i teraz jeszcze ucieka, to dlatego, by dzielić nasze cierpienia, by nas zachęcać do pokornego ich znoszenia. Z iluż to kościołów wygnała go herezja, a we Francji rewolucja; ileż to świątyń, kaplic, w których przebywał przez długie lata, zniszczonych, zamienionych na składy, na sale zebrań i zabaw publicznych. Z miejsc, które Pan Jezus uroczyście wziął w swe posiadanie, wywłaszczono Go, wyjęto Go z pod prawa. Głoszono wolność i żądano jej dla wszystkich, tylko nie dla Niego. A Pan przedwieczny czyż zmiażdżył prześladowców, czy zniweczył plany złośników? Nie! Poddał się, uszedł. W sąsiednich krainach szukał schronienia, a powróciwszy, ileż to przybytków swoich nie odnalazł, w gruzach bowiem leżały pomniki żywej wiary i gorącej miłości ojców naszych.

Wielu chciałoby odbyć daleką i męczącą podróż, by móc nawiedzić miejsca uświęcone pobytem Zbawiciela, np. Betlejem, Nazaret, Jerozolimę. Rozumiem to pragnienie i podzielam je. A jednak dla nas, ludzi wiarą żyjących, niemniej drogimi powinny być mury starych świątyń, które dawniej cieszyły się obecnością Pana Jezusa i przez Niego zostały uświęcone. Zbawiciel mieszkał wśród nich dłużej nawet niż w Judei. Jeśli ludzie nie dostrzegają śladów jego pobytu, widzą je aniołowie i płaczą nad ruinami dawnych świątyń. Przechodząc koło tych zwalisk, depcąc ziemię niegdyś poświęconą, wspominajcie na Jezusa stąd wydalonego. Uczcijcie pobożnym westchnieniem ślady jego tu pobytu, złóżcie w duchu pocałunek na murach, w których przebywał.

W całej Francji bodaj czy znajduje się jeden kościół wzniesiony przed końcem osiemnastego wieku, z którego by Pan Jezus nie był na pewien czas wydalony. O, jak smutna, jak bolesna była taka ucieczka Jezusa, utajonego w boskiej Eucharystii! I nie miał się gdzie schronić. Ofiarę mszy św. sprawowano ukradkiem to w domu prywatnym, to w głębi lasów, w jakiej pieczarze odludnej, na chwilowo przygotowanym ołtarzu. A wierni korzystali z cieni nocy, by zbierać się przy swoim Panu, wygnanym i prześladowanym. Często Pan Jezus zaledwie zstąpił na ołtarz, a już kapłan, ostrzeżony o grożącym niebezpieczeństwie, kończył pośpiesznie świętą ofiarę, by ochronić Pana od zniewagi nieprzyjaciół, czyhających na Niego. Często również gorliwi katolicy więzieniem lub śmiercią płacili za gościnę ofiarowaną Panu Jezusowi i jego kapłanom, lub nie chcąc zdradzić miejsca ich pobytu, krwią własną pieczętowali tajemnicę. Są to męczennicy za wiarę w obecność Pana Jezusa w Najśw. Sakramencie. Jak niegdyś święte niewiniątka, oddawali życie swe za Dziecię Jezus, utajone w Najśw. Sakramencie. Zbawiciel biedny, wygnany nie miał tymczasem, gdzieby złożył głowę swoją. Odnajdujemy Go na pustyni, w krainach dalekich, w Egipcie. Unieśli Go tam kapłani wygnańcy, przez swą władzę konsekrowania Hostii św. Tym sposobem Bóg, utajony w Najśw. Sakramencie, wygnany z Francji, zastał gościnnie przyjęty w Anglii heretyckiej; a odkąd zaczęto tam sprawować ofiarę mszy św. łaska nie przestaje poruszać serc najodporniejszych. Obecność boskiej Eucharystii stała się dla tej krainy zadatkiem błogosławieństwa Pańskiego, przedświtem powrotu jej do wiary, a liczne nawrócenia, które po dziś dzień tam się dokonują, pocieszają Kościół św. wśród tylu jego utrapień. Egiptem, do którego schroniło się boskie Dzieciątko są jeszcze w naszych czasach krainy zamorskie, gdzie dla utajonego w Najśw. Sakramencie wznoszą coraz nowe świątynie i kaplice. Odepchnęła Go niewierna Europa, a nowy świat przyjął z uniesieniem. Misjonarze zjednywają Mu coraz nowe serca, jakby na wynagrodzenie za te, które Go porzuciły haniebnie. Bożki zadrżały, szatan poczuł, jak niegdyś w Egipcie, potęgę swą złamaną. Wreszcie rewolucja, niby drugi mityczny Saturn, pożarła własne dzieci. Ład został przywrócony, ołtarze z gruzów podniesione; kapłanom wolno było sprawować znowu ich wzniosłe posłannictwo, a z nimi Pan Jezus powrócił do świątyń naszych, jak kiedyś wrócił z Egiptu, gdy ustało prześladowanie Heroda. Oby już nigdy nas nie opuszczał!

Ucieczka Dzieciątka Jezus do Egiptu ponawia się za dni naszych jeszcze w ten sposób, że w niektórych wielkich miastach Francji, chcąc uchronić Najśw. Sakrament przed możliwym rabunkiem i zniewagą, kapłani zniewoleni są przenosić go na noc z ołtarza w jakie pewniejsze i lepiej zabezpieczone schronienie.

Pan Jezus mógłby w jednym okamgnieniu pogromić i zniweczyć nieprzyjaciół swoich, a jednak sam nie chce się bronić, dozwala bezbożnym spełniać zbrodnicze i świętokradzkie zamysły; to też trzeba, by kapłani czuwali nad jego bezpieczeństwem, aby Go strzegli. Zawsze tak samo, jak za czasów ziemskiego swego żywota. Pozwala, by z Nim uciekano, by Go chowano, aby tylko nie zdradzić tajemnicy swojej miłości. I czemuż to? O, gdybyście zrozumieli, jak bezgraniczne poświęcenie kryje się w tym postępowaniu Zbawiciela. Własne swe życie układa niejako podług życia naszego: chce cierpieć dlatego, że my cierpimy, nie jest uczeń nad mistrza - persecutionem patientur. Dzieli nasze cierpienia dlatego, by wygnanie, prześladowanie, osamotnienie mniej nam było gorzkie.

Jest jeszcze w Najśw. Sakramencie inna ucieczka, rzekłbym odwrót na miejscu, która przypomina jednak pierwszą ucieczkę Jezusa do Egiptu. Posłuchajcie św. Jana Chryzostoma, wołającego: Pójdźcie wszyscy do Betlejem do domu pokoju, ale idźcie tam z intencją uczczenia Syna Bożego, a nie znieważenia Go. Nie bądźcie podobni do Heroda i nie mówcie jak on: Pójdę i uwielbię Pana! Gdy przeciwnie macie zamiar na śmierć Go wydać. A tak postępują ludzie, niegodnie przyjmujący Komunię świętą. Świętokradcy, zręczniejsi od Heroda, zdołali odnaleźć Syna Bożego i chcą go zadusić w obłudnym uścisku; ale uspokójcie się, dusze pobożne, Pan Jezus już nie cierpi. Filozof Anarkserkses mówił do grożącego mu tyrana: Możesz zabić ciało Anarkserksesa, ale Anarkserksesa samego nie dosięgną twe razy. Można zbezcześcić, złamać, zniszczyć Hostię św., ale nie można dosięgnąć Syna Bożego. O nie, nie! On się zamyka w sobie, uchodzi do głębin niedościgłych swego sakramentu. Złośnicy znęcać się mogą tylko nad czymś, co już nie istnieje, nad postaciami bez materii, nad pozorami bez rzeczywistości... A Pan Jezus zawsze pozostanie żyjący, aby ich miłować, aby im błogosławić, aby im przebaczyć.

Czyż stąd wynika, że nie potrzeba wynagradzać Panu zniewag, wyrządzanych mu w Najśw. Sakramencie, że wasza boleść jest bezpodstawna? O nie, pozwólcie płynąć łzom swym: świętokradcy nie czynią wprawdzie tego, co chcą, ale czynią, ca mogą, a jakże bolesna jest myśl a nienawiści, przepełniającej ich serca. Któż zamieni oczy moje w dwa potoki łez?

Waszym to zadaniem, dusze pobożne, pocieszać Syna Bożego: nie odstępujcie Go, jakby był wam obcy zupełnie i obojętny; wszakże dla was skazał się na to życie wiecznie tułacze i koczownicze. Myślcie o Nim często, myślcie o Nim jak najczęściej; miejcie ciągle w sercu, a częsta na ustach pobożne i miłosne westchnienie: Niechaj będzie pochwalony Przenajświętszy Sakrament teraz i zawsze i na wieki wieków. Amen. Niema chwili, w której by bezbożni nie popełniali względem boskiej Eucharystii jakiej nowej zniewagi. Niechaj więc Bogu za nie wynagradzają nasze bezustanne akty miłości. Czcią najgłębszą staraj się zadośćuczynić Panu za tak liczne nieuszanowania Najśw. Sakramentu, a gorliwością za obojętność tylu katolików.

Przyjmij Pana do serca swego i niech na zawsze w nim zagości. Niechaj będzie towarzyszem twego wygnania, twym przyjacielem w obcej krainie, a On, którego ludzie wygnali z tego świata, przyjmie cię kiedyś w wiecznym swym przybytku. Amen.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
UCIECZKA DO EGIPTU, Pomoce do katechezy
Ucieczka do Egiptu, LEGENDY CHRZEŚCIJAŃSKIE
UCIECZKA DO EGIPTU
Terenia, poezje36, UCIECZKA DO EGIPTU
UCIECZKA DO EGIPTU, KATECHEZA
UCIECZKA DO EGIPTU
Powtórzenie w klasach piątych od ludzi pierwotnych do Egiptu
Pierwsze powtórzenie w klasach piątych od ludzi pierwotnych do Egiptu można otwierać programem Open
Ucieczka do marzeń
Ucieczka do?enu
wyprawa do egiptu JVSFFDLAXLWUNLDHACWHWQHHHDIY6ZV2R5EZWUY
Brown Sandra Ucieczka do Edenu
Maxwell L Gina Ucieczka do Milości Tom 3 2 ER
Żukrowski Wojciech UCIECZKA DO RAJU

więcej podobnych podstron