2008-01-23 Klotnia o wiele ha ziemi na Mokotowie, materiały, Z PRASY


ZOBACZ TAKŻE


Tak gorąca była publiczna debata w Pałacu Kultury poświęcona projektowi planowi zagospodarowania przestrzennego terenów pod dawną skocznią na Mokotowie. "Zieloni" marzą tu o parku, deweloperzy - o kolejnych osiedlach i blokach. Atmosferę podgrzewały okrzyki: - Dość planowania na cudzym! Własność prywatna jest święta! - wołali właściciele działek.

Szamb nie chcemy

- Bardzo mnie cieszy tak wielkie zainteresowanie planem - nie krył Marek Sawicki, urbanista i współautor planu, zwracając się do ok. 100-osobowej publiczności. Przypomniał, że ten obszar wchodzi w skład systemu przyrodniczego całego miasta. To 220 hektarów między Puławską i skarpą wiślaną (od zachodu), al. Wilanowską (od południa), ul. Sikorskiego i Sobieskiego (od wschodu) i planowanym przedłużeniem ul. Beethovena (na północy). Pod zabudowę (domy jednorodzinne i wille miejskie do trzech kondygnacji) przewidziano tylko 60 hektarów.

- Rejon skarpy pozostawimy niezabudowany. Należy ją pozostawić jako obszar chroniony - przekonywał Marek Sawicki. Wskazywał na nowy układ wodny, który powstałby z przechwycenia nadmiaru wody z Potoku Służewieckiego (po obfitych opadach zalewa okolicę w Dolinie Służewieckiej). Zapewniał, że większość ogródków działkowych między ul. Idzikowskiego a ul. Sobieskiego pozostanie jako park miejski. Czyli park Arkadia z okolic Puławskiej ma niejako zejść głębiej w dół skarpy - na wschód. Na całym obszarze będą wytyczone osie widokowe - pełne zieleni - w stronę Królikarni.

Wszystko to, co zapowiada pozostawienie terenów otwartych i wolnych od zabudowy, nie podoba się właścicielom gruntów. Maciej Rumkiewicz z ul. Jaworowskiej 18 pytał, czy będzie mógł postawić dom z szambem, dopóki miasto nie zbuduje kanalizacji. Usłyszał odpowiedź: nie. Wtedy stwierdził: - To cały teren pozostanie martwy przez 30 lat.

- Jak widać, ten plan nikogo nie zadowala. Zawsze jest konflikt między interesem publicznym a prywatnym. Ale w tym przypadku chodzi o obszar wrażliwy pod kątem przyrodniczym. Pod skarpą powinno się zostawić przynajmniej 200-metrowej szerokości pas bez żadnej zabudowy - przekonywała dr Magdalena Staniszkis, architekt urbanista.

Miasto straci czy zarobi

- Jestem współwłaścicielem terenu na przedłużeniu ul. Jaśminowej w stronę skarpy. Już od dziesięciu lat staramy się zagospodarować działkę. I nie możemy nic tam zbudować. Miasto mówi, że należy scalić grunty. Ale to przecież proces trwający latami - martwił się Tomasz Kurnal.

- Od podjęcia uchwały o scaleniu gruntów i ich nowym podziale do jej przeprowadzenia potrzeba ok. półtora roku - odpowiadał Marek Sawicki. Bez takiej operacji nie sposób sensownie wytyczyć układu ulic, placów, parków, miejsc pod budowę szkoły czy obiektów sportowych.

- Jeśli scalenia są obowiązkowe, to musi powstać prognoza skutków finansowych dla miasta. Jakie kwoty ratusz przygotował na wykup gruntów pod drogi i zieleń? - pytał architekt Grzegorz Buczek.

- Prognozę skutków finansowych przygotowaliśmy - stwierdził tylko Marek Sawicki, nie podając żadnych kwot. Z tej prognozy wynika, że całą operację przekształcenia terenu miasto zakończyłoby w przeciągu dziesięciu lat nawet z zyskiem (kilkadziesiąt milionów złotych) i to zachowując dużo zieleni.

Andrzej Sychowicz, który przedstawił się jako deweloper zainteresowany inwestycjami w tym miejscu, narzekał, że proponowany plan jest zbyt restrykcyjny. Przekonywał też, że proponowana siatka ulic jest za gęsta, a potrzebne drogi mogą przecież zbudować prywatni inwestorzy. - Od 2000 r. i planu rejonu ul. Bartyckiej na Łuku Siekierkowskim miasto nie zbudowało ani jednej ulicy, ani metra rury - przypomniał.

- W tamtym nie zapisaliśmy obowiązkowego scalania gruntów i taki właśnie jest skutek. Teraz są wątpliwości, które działki muszą być przeznaczone pod drogi - przypomniał Marek Sawicki.

W Pałacu Kultury była też wczoraj grupa lokatorów domu przy ul. Leszczyny 10. Jak pisaliśmy w "Gazecie", Śródmiejska Spółdzielnia Mieszkaniowa postawiła niedaleko skoczni z rażącym naruszeniem prawa. - Oczekujemy jasnego stanowiska: co dalej z tym budynkiem - domagali się mieszkańcy.

- Nie dam jednoznacznej odpowiedzi. Zdecyduje o tym powiatowy inspektor nadzoru budowlanego - odparł tylko Marek Mikos, szef miejskiego biura architektury.


Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna



http://miasta.gazeta.pl/warszawa/1,34862,4860956.html?nltxx=1077927&nltdt=2008-01-23-04-06



2008-01-23 GW Dariusz Bartosiewicz-Kłótnia o wiele hektarów zieleni na Mokotowie



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
2008-01-23 Na Mokotowie wille czy bloki, materiały, Z PRASY
Wykłady Maćkiewicza, 2008.01.23 Językoznawstwo ogólne - wykład 12, Językoznawstwo ogólne
2008 01 XSLT Czy warto zamienić HTML na XML [XML]
2008-02-22 ani słowa o zwrocie mienia (dziennik polski), materiały, Z PRASY
2008-04-11 Koss bylem don Kichotem 14 lat, materiały, Z PRASY
IPN 23 2008 01 04
Ekologia 30W dla DAI DBI DDI Wykaz zagadnień na egzamin 2013 01 23
DGP 2015 01 23 prawo na co dzien
IPN 23 2008 01 04
2018 01 23 Na końcu lewicowego wyzwolenia zawsze jest przymus
Denison Janelle Trzy wesela (2008) 01 Wesele na Hawajach
HA ja na ARA cwiczenia 2010
Na ratunek Ziemi na EE
2012 01 23 KPP Stalowa Wola sprawozdanie za 2011rid 27626
2008 01 22 20 11 mapa fizyczna europy A4
2008 01 We Help You To Choose the Best Anti spyware [Consumer test]
DGP 2014 01 23 ubezpieczenia i swiadczenia

więcej podobnych podstron