Libanios Mowa na czesc Antiochiiz pdf)


LIBANIOS

0x01 graphic

MOWA XI:

MOWA NA CZEŚĆ ANTIOCHII EDYCJA KOMPUTEROWA: WWW.ZRODLA.HISTORYCZNE.PRV.PL

MAIL: HISTORIAN@Z.PL

0x01 graphic

MMI V ®


2

Nota bibliograficzna: Libanios, Mowa XI: mowa na cześć Antiochii, [w:] Tegoż,

Wybórw, tłum. L. Małunowiczówna, Wrocław 1953.


3

MOWA XI:

MOWA NA CZEŚĆ ANTIOCHII 1

Mowa ta w formie skróconej wygłoszona została na igrzy- skach olimpijskich w Antiochii w r. 358/359, potem (360 r.) została rozszerzona do obecnej postaci. Skomponowana jest według przepisów retoryki z dużym artyzmem i plastyką. Bu- dowa jej odpowiada dokładnie schematowi wypracowanemu dla enkomion (mowy pochwalnej) miast przez Menandra z La- odycei (II w. n. e.). Pod jego imieniem doszły do nas dwa traktaty O mowach popisowych (może z końca III w.). Libanios mógł się opierać na istniejących pochwałach miast, ożonych przez wcześniejszych mówców, jak Isokratesa Panatenaikos, Eliusza Arystydesa Pochwała Rzymu. Wiadomości rzeczowe czerpał z dzieła Pauzaniasza z Damaszku. Mowa ta obok kro- niki późniejszej Jana Malalasa (VI w.) stanowi główne źródło dla historii i topografii Antiochii. Naśladowana była przez Ni- kolaosa Mesaritesa w opisie kościoła Apostołów w Konstanty- nopolu (ok. 1200 r.).

Libanios miał zadanie ułatwione, bo wystąpił z pochwałą najświetniejszego miasta Syrii. Antiochia nad Orontem, metro- polia Azji, „oko Wschodu", założona ok. r. 300 p. n. e. przez Seleukosa Nikatora (zob. § 87 nn.), rozrastała się szybko jako centrum handlowe, lała bowiem na początku wielkiego szla- ku handlowego wiodącego do Mezopotamii. Po Rzymie i Alek- sandrii największe miasto imperium rzymskiego, stąd przydo- mek „Wielka". Za czasów Libaniosa mogła liczyć sto kilka-

1 Antiochia nad Orontesem (Asi), stolica państwa Seleucydów, obecnie Antakya w Turcji.


4 dziesiąt tysięcy mieszkańw. Zdobiły ją wspaniałe budowle i dzia sztuki nazywano „Piękną". Miasto ucierpiało wiele od trzęsień ziemi (najmniej dziesięć w cgu I—VI w.), ale odbudowywało się szybko i wspaniale.

Wielką rolę odegrała Antiochia w początkach chrześcijań- stwa; tam uczniowie Chrystusa otrzymali po raz pierwszy na- zwę christianoi (chrześcijanie). Stolica Syrii stawała się zwolna centrum propagandy chrześcijskiej. W końcu IV w. liczba chrześcijan była tu większa niż w Konstantynopolu i stanowiła około połowy mieszkańców Antiochii. Od V w. podupada; dzi- siejsza Antakije jest miasteczkiem zajmującym tylko małą część terytorium dawnej Antiochii.

(1) Obu stronom by kt słuszne stawiać za- rzuty: mnie, którego życie stanowi wymowa, i wam jako słuchaczom; wam, że choć z całą przyjemnością przyglądaliście się memu talentowi w opracowaniu innych tematów i daliście zachętę do niejednego z nich, tego jednego nie narzucilcie mi, mianowicie uczcze- nia mową naszego miasta. Mnie z mogłaby spotkać nagana za to, że choć mam w swym dorobku bardzo wiele utworów odnoszących się do ludzi mnie współ- czesnych jednych chwaliłem, drugim dawałem rady i niemałom współzawodniczył w fikcyjnych mowach — gdy chodzi o pochwałę rodzinnego miasta, zaniemó- wiłem. (2) A raczej wam nie można z tego czynić za- rzutu, że nie szukacie chwalcy; bo wprawdzie uyszeć pochwałę jest przyjemnie, ale ubiegać się o nią jest może nietaktownie; we mnie zaś ten zarzut wyraźnie godzi, że choć należało od razu spłac najzaszczytniej- sze ze wszystkich długi, zwlekałem z tym; na inne tematy bez przerwy przemawiałem w tym mieście, odkładam zaś mowę na cześć samego miasta; to tak jakby ktoś na oczach matki okazywał względy innym ludziom, a zupełnie zaniedbywał samą. (3) Naprawdę


5 nie jest to w porządku, że wy okazujecie uznanie dla mojej sztuki, a ja nie posługuję się umiejętnośc na korzyść tych, od których ją posiadam; że na zgroma- dzeniach na agorze pokazuję, jak dalece przewyższam utwory innych, a nie mam odwagi z tych utworów uczynić książki.

(4) A ch ten, kto chce przyganiać memu milcze- niu, ma ku temu tyle sposobności, jednak istnieje pewne usprawiedliwienie, dlaczego nie zabierałem osu. Bo milczenie nie było wynikiem decyzji, by aż do końca się nie odezwać, lecz byłem na mowę pochwalną zde- cydowany, a w zwlekaniu kryła się pewna nadzieja, że zwiększą się moje możliwości, gdy do posiadanej sztuki dołączy się z czasem większa wprawa. (5) Dotychczas tedy milczałem ze czci, nie z lenistwa, i pragnąłem piękniej pochwalić, nie zaś uniknąć chwalenia w ogóle; co prawda nie osiągnąłem nic więcej w dziedzinie kra- somówstwa, co by mogło zadowolić tu obecnych, a za- tem jedynie pobudki niech mnie usprawiedliwią, żem wcześniej nie wygłos tej mowy.

(6) Powszechny to zwyczaj chwalców twierdzić, że ich słabość daleka jest od wielkości spraw, ku którym kierują swą mowę, i prosić słuchaczy o wybaczenie, jeśli mimo chęci, by podciągnąć się do odpowiedniego tonu, wbrew swej woli okazali się nie na poziomie; ja zaś sądzę, że ze wszech miar naly mi się to prze- baczenie, natomiast wszystkim innym, którzy podjęli ten sam temat, bynajmniej. (7) Mówcy bowiem, którzy przybyli skądinąd, nie byli zmuszeni przemawiać: kto by z nich wygłos mo podług przepisów sztuki, uczyniłby piękny gest, gdyby zaś tego nie zrobił, nie wyglądałoby, że wymawia się od koniecznej daniny; w czyjej więc mocy ly zabr głos lub nie, jli znaj- dzie uznanie, godzien jest pochwy, jli zaś nie znaj- dzie, nie zasługuje nawet na wybaczenie. (8) Kto bo-


6 wiem mógł w ogóle s nie narażać na konieczność uniewinniania się, temu jli dobrowolnie zabrnął w ta konieczność, słusznie by go odmówiono. Ja zaś jakżebym nie dozn skorego przebaczenia zewsząd, gdy mnie obowiązki wobec ojczyzny ciągną do zabrania głosu i z dwojga mus wybierać: albo przemówić jak- kolwiek bądź, jak mnie na to stać obecnie, albo mieć opinię ego obywatela? (9) Bo gdybym miał majątek wystarczający na choregię 2, wypadałoby zapewne w ten sposób spełn obowiązek obywatelski i nie narażać się na ryzyko w przemawianiu. Skoro zaś los pozbawił mnie możności ponoszenia ciężarów pienżnych na rzecz państwa, a jest obowiązkiem wykaz się jakimś wkła- dem w dobro publiczne, zuchwałość w zabraniu głosu powodowana strachem przed milczeniem uzyskuje prze- baczenie.

(10) Większość tych, którzy przyszli posłuchać, widzi obecny rozkwit miasta, a zupełnie nie zna dawnej jego wspaniałości, toteż pełni podziwu dla stanu obecnego, a nie wierzą w jego poprzedn świetnć; spodziewają się tedy, że ja od razu zabiorę się do przedstawienia wielkci miasta i jego przewagi w tym względzie, jak gdybym sam przyznawał, że dzisiejszy jego stan prze- wyższa dawny. (11) Trzeba mi najpierw uczcić wspom- nieniem tamten, a potem w ten sposób wypowiedzieć pochwałę obecnego, żeby wyraziście się zarysowała harmonia istniejąca między teraźniejszc a prze- szłc i uwidocznił się nasz dług wobec przeszłości miasta oraz zawisłość obecnej sławy od niemniejszej świetności poctkowej.

(12) Zanim zaś przedstawię, jacy to mieszkańcy pierwsi posiedli ziemię, należy powiedzieć o warun-

2 choregia ciążący na najbogatszych obywatelach obo- wiązek wystawienia, wyposażenia i wyćwiczenia chóru do agonów muzycznych i przedstawień scenicznych.


7 kach naturalnych kraju: jaki ma klimat, jaki wpływ wywiera morze, jakie otrzymał wody, jakie płody może rodz i w ogóle o przewadze wynikającej z naturalnego połenia. Jak bowiem ziemia jest czymś starszym od mieszkańców, tak t wypada, by jej pochwała wyprze- dziła sławienie plemienia ludzkiego.

(13) Pierwszą a zarazem najwięks pochwałę miasta stanowi szlachetna natura ziemi, ot, podobnie jak okrę- tu, w którym cć na krzepkim tramie jest umoco- wana. Temu więc trzeba przed wszystkim innym się przyjrzeć. (14) Lecz nie przydarzy mi s to, co zwykłym mówcom, którzy ze wszelkich s stara się wykazać, że każda miejscowość, którą chwalą, jest centrum świata. Bo po pierwsze, jeżeliby miejscowości z tytułu. że jest tym środkiem, od razu przypadało w udziale i piękno, mogłoby to s odnosić tylko do jednego miasta, ponieważ wszystkie pozoste nie mogą leżeć w środku. Większość tedy mów pochwalnych prawi niedorzeczności. (15) Następnie, jliby środkowe poło- żenie w świecie we wszystkim dawało przewagę, mia- łaby jakieś znaczenie gorliwość tych, którzy o to współ- zawodniczą. Jeśli zaś nie tyle samo plonów przynosi Egipt, co ska delficka3, po cóż zamiast wykazać, że miejscowość wychwalana jest żyzna mówić o jej środkowym położeniu?

0x08 graphic
(16) To zaś wolno mi powiedzieć o moim mieście, że jest ono w krainie najpiękniejszej pod słońcem naj- piękniejsze. Powszechnie się uznaje, że najprzedniej- szym punktem ziemi jest ten, który bóg ca wscho- dząc najpierw oświeca. (17) I dla królów łakomy to s ta działka ziemi, a ktokolwiek ją posiadł, wkszy się przez to staje, i wszystkim ludziom, gdy dochodzi do ich

3 Delfy (na stokach gór Parnasu), najwniejsza wyrocznia

grecka, uchodzy za „pępek" świata: skalista ziemia delficka była mało urodzajna, Egipt zaś słynął ze swej żyzności.


8 ucha ta nazwa, przynosi ze sobą jakiś powab i do dusz wlewa rozkosz podobnie jak sny, które widokiem sadów radują śpiących. (18) Wszystko to do całej wschodniej krainy się odnosi, a w niej pierwsze miejsce nam przy- pada. Innym bowiem ludom ziemia niektóre płody rodzi, niektórych nie, albo na Zeusa wprawdzie daje rozliczne dary, lecz na skutek nieumiarkowanego kli- matu nie jest pozbawiona przykrych właściwci, albo jeśli uniknie i tego, to uboga jest w wodę, co zmniejsza inne korzyści płyce z dogodnego położenia. (19) U nas zaś wszystko współzawodniczy ze sobą: ziemia, wody, umiarkowanie pór roku. Ziemia tedy równa, podobna do przestworza morskiego, pulchna, tłusta i miękka, łatwo się poddaca pługom, przewyższająca wielce pragnienia rolników, jednakowo dobra pod zasiewy, jednakowo dobra do obsadzenia drzewami i dobrze się nadająca, by rodzić i zboże, i owoce: dostarcza drzew wysokich a jednocześnie pięknych, kłosy zaś rodzi w- sze n drzewa w innych krajach, daje owoce w wielkiej ilości, a ich piękność przewyższa jeszcze mnogość.

0x08 graphic
(20) Nie zbywa nam na niczym takim, czego by brak się odczuwało: czy to wymienisz Dionizosa upaja on nas obficie swym szałem, czy to Atenę jej drzewem pyszni się ziemia; toteż wiele wina płynie stąd do - siadów, o wiele zaś jeszcze więcej oliwy wiozą statki towarowe na wszystkie strony. (21) I Demeter o tyle jakoś więcej umowała naszą krainę niż Sycylię4, ze Hefajstos na tarczy5 wyrzeźbił złote pole, bogini zaś niemałą część ziemicy naszej upodobniła barwą do złota

4 Dionizos był dawcą wina, Atenie była poświęcona oliwka. Jednym z centrów kultu Demetry, bogini urodzajów, była Sycylia, skąd według legendy została porwana przez Plutona jej córka, Persefona. Z kultu Demetry i Persefony słynęło zwłaszcza miasto Henna.

5 Mowa o tarczy Achillesa, wykutej przez boga Hefajstosa, której opis podaje Homer w Iliadzie XVIII 483 nn.


9 i plon z niej mamy taki, jakiego nie masz gdzie indziej; dar to płowowłosej zaiste bogini6.

0x08 graphic
(22) Góry z u nas częściowo wznos się wewnątrz kraju, częściowo zaś go otaczają. Jedne łańcuchy prze- rzyna równinę, drugie, szerokie, zamykają wecie, inne granicę. Niektóre ry żn s ukształtowa- niem od równiny, wznosc się wysoko, niektóre zaś współzawodniczą urodzajnością ziemi z nizinami, rol- nicy też, gdy prowadzą pługi dokoła szczytów, nie na lichszym trud się gruncie; co gdzie indziej wy- daje tylko równina, to u nas i ry rodzą, co zaś gdzie indziej mogą dać tylko ry, to u nas rodzi się i w do- linie. (23) Nie ma bowiem takiego podziału, że jedna okolica nadaje się na sady, inna na zasiewy, lecz w tych samych okolicach ujrzysz rosnące drzewa, a pod drze- wami bujne łany, a raczej ziemia i osobno rzeczy te przynosi, i razem. Ta oto miejscowość bogata jest w pszenicę, tamta obfituje w wino, a ta oto zagarnęła wszystko. (24) A dzięki temu, że ry nie ustępują równinom w urodzajności, kraj nasz niełatwo ulega klęsce głodu. Bo gdy nastąpi jakieś zaburzenie pogody, nie wna stąd szkoda dla obu terenów. Co nie wy- starcza dolinom, tego często jest w sam raz dla okolic wej położonych, a znów to, co im szkodzi, nie daje się odczuć na nizinach. Skutek jest ten, że zazwyczaj można bezpiecznie żyć, bo albo cały kraj ma się dobrze, albo przynajmniej jedna lub druga okolica. (25) Te zaś góry, które z natury nie żyzne, w inny sposób są po- żyteczne. Jedne bowiem dzięki kamieniomom wznoszą miastu mury, drugie dzięki lasom pokrywają dachy i okazują inną pomoc; pominąwszy j te pożytki, do- starczają ognia piekarzom i łaźniom; dlatego to możemy i prz, i pozwol sobie na zbytki. (26) Stada owiec

6 owowłosa epitet Demetry, występujący u Homera

w Iliadzie V 500.


10 i kóz dają ludziom pożywienie i żadna połać kraju nie leży odłogiem, jak w okaleczałym ciele; niektóre oko- lice nagradzają szczodrze włożone trudy, inne zaś niosą swe dary zgoła bez mozołu ludzkiego.

(27) Któż by znów potraf zlicz rzeki, które prze- pływają przez tę ziemię — już to większe, już to mniej- sze, jedne nie wysychające, drugie zrodzone z zimy, wszystkie jednako pożyteczne; częścią pędzące z gór, częścią wytryskujące z nizin, bądź wpadające jedne do drugich, bądź ynące do jeziora7, bądź uchodzące do morza?

(28) Źa, i to wielka ich obfitość, stanow zaiste wyraźny nasz znak rozpoznawczy. Nie ma nikogo tak dalece zuchwałego ani dumnego z powodu Nimf 8, iżby śmiał twierdzić, że pod tym względem równie jest za- sobny.

0x08 graphic
(29) Na takiej to ziemi naszej Hory9 pląsają delikat- nie nie niwecząc jej krasy nieprzyjemnościami, które potraf zsyłać. Ani bowiem zima w swej zachłannci nie zagarnia czasu wiosny, by pochłonąć jej uciechy, ani lato w podobny sposób nie rozciąga się ku zimie, wypierac porę roku oddzielającą je od zimy, ale każda pora trwa w swych granicach, równa część roku wy-

7 jezioro leżące na półn.-wsch. od Antiochii powstało u uj- ścia rzeki Arkeutosu do Orontu; w czasach nowożytnych zwane jest Białym Jeziorem.

8 Nimfy boginie, uosabiające siły przyrody; wyobrażano je jako piękne dziewice, zamieszkujące lasy, gaje, łąki, groty, źdła. Nimfy wodne nazywały się Najady i cieszyły się specjalnym kultem ze względu na wielkie znaczenie wody w starożytności. W południowych krajach, nie obfitujących w wo, źdła i rzeki uchodziły za bogactwo naturalne. Trzeba też pamiętać, że w Grecji i Rzymie zużywano ogromne ilości wody na kąpiele. Tu wyrazu Nimfy użyto metonimicz- nie, zamiast źróa.

9 Hory urocze boginki spełniające różne funkcje w oto- czeniu innych bogów i bogiń; m. in. kierowały biegiem roku.


0x08 graphic
11 krojona jest dla każdej i każda też odchodzi za nasta- niem następnej. A co najważniejsze, pory uciążliwe dla ciała na skutek nadmiernego w zimie mrozu, w lecie upału, miarkując przesadę w tym względzie, chcą się upodobnić do łagodniejszych pór roku. (30) I zdaje mi się, że jakby na podstawie wzajemnego układu mają udział nawzajem w swych właściwciach; mianowicie zima wykazuje pewne pokrewieństwo z latem przez to, że jest łagodna i nieuciążliwa, lato zaś od zimy otrzy- muje tyle chłodu, ile trzeba, by powstrzymać męczący skwar. (31) Zima użycza ziemi deszczów do syta. po- zbywszy się chłodów, lato zaś rodzi zasiewy i pielęgnuje je łagodnymi podmuchami, chroniącymi i ludzi, i kłosy przed szkodliwymi upałami. Tak tedy tylko my możemy i radować się każdorazową porą roku, i chętnie witać nasp dlatego, że we wszystkich zawiera się pewien umiar i ponęta. (32) Reszta ludzi przeważnie albo na- rzeka na cały bieg pór roku, albo na zmianę występują u nich lepsze i gorsze pory; przywają oni to samo, co ludzie po pokoju popadający w wojnę. Skoro lepsza pora wypełni swoje zadanie i odchodzi, naciera sroższa i zanim jeszcze ludzie zdążą doznać niezamąconej ra- dości, cierpią, bo nie mo zatrzym odchodzącej, a odczuwają strach przed nadchodzącą. Jedna pora ke zlewać się potem i wylegiwać koło źródeł, druga — spędzać czas na posłaniach jak chorym, bo śnieżyca nie daje wyjść. (33) Jedynie nam zarówno dany okres roku jest przyjemny, jak i oczekiwany nie jest mniej miły; jedna pora uradowawszy nas przemija, druga nadchodzi niosąc jedna radość. Niczym nie różnimy się od podróżnych wędrujących po owych drogach, które obramowane od poctku do końca cienistymi

Początkowo były tylko trzy Hory (jak trzy Gracje). Tu: personifikacje pór roku, które w sztuce grecko-rzymskiej przedstawiano z odpowiadającymi im atrybutami.


12 źródłami i miejscami wytchnienia towarzyszą radośnie podróżnikom.

(34) Takiego to klimatu los nam udzielił. Jeśli zaś chodzi o morze, to jesteśmy w takim położeniu, że gdyby ono przypadkiem było inne, uważałbym to za wielki brak. Bo ani nie dzieli nas od morza droga wielu dni, ani też nie osiedliśmy nad samym brzegiem.

(35) Jak wielką szko przynosi miastu i jedno, i dru- gie połenie, pokrótce przedstawię. A raczej dla wszyst- kich jest jasne, jak szkodliwą jest rzeczą całkiem być pozbawionym morza, i jeśliby kto nazwał ziem tak położoną jednooką", nie ządziłby; natomiast korzyść płynącą z tego, że nie znajdujemy się nad samym mo- rzem, trzeba dopiero wykazać. (36) Po pierwsze więc miejscowości nisko położone muszą s lękać zalewów, które wywołuje morze, i znając przykłady miejsco- wci zatopionych — utrac pewność bezpieczeństwa.

(37) Następnie tym ludziom, którym się zdaje, że m- ność spoglądania na grzbiety fal, na unoszące się na nich okręty towarowe, przysłuchiwanie się nawoły- waniom wioślarzy sprawia radość, wszystko to tyleż samo smutku sprawić może, gdy kipiel rozkołysanych bałwanów na oczach ludzi, którzy niedawno się cieszyli, zatapia okręty, zamienia nawoływania żeglarzy na la- menty, napełnia miasto wieściami o rozbiciu się okrętu.

(38) Najwięcej zaś szkody przynosi miastu nadmor- skiemu to, że z konieczności pełne jest nieokrzesanych marynarzy, jako też grubiskich wrzasków, błazeń- skich krzyków i innych rzeczy, zdolnych zniszczyć i zeps obyczaje miasta, które przyjmuje żeglarzy przybywających z obcych stron, a i samo ich dostarcza. A stąd zepsucie części mieszkańców przenika do całej osady.

(39) Lecz nam nasze właśnie połenie zapewnia ko- rzyści, które daje morze, pozwala natomiast nie splam


13 się złem stąd idącym; toteż wraz z miejscowciami śródlądowymi jesteśmy poza zasięgiem zarazy moralnej, wraz zaś z ludnością nadmorską ciągniemy korzci z morza. (40) Od ludności śródlądowej różnimy się obfi- tością środków do życia, od nadmorskich zaś skromnością obyczajów. Posiadamy więc te właściwości, które i jed- nym, i drugim okolicom wyraźnie przynoszą dobre im, unikamy zaś tego, co staje się przyczyną nagany dla jednych i drugich. Tak tedy inne krainy mają na zmianę pod jednym względem przewagę, pod drugim sobie ustępują, my zaś mamy przewagę razem z obu stro- nami, a nie pozostajemy w tyle wraz z żad ze stron.

(41) Tak wielka bowiem odległość dzieli nas od portu, że strzeże nas i ochrania od zła płynącego z nadmor- skiego położenia i daje udział w korzyściach płycych z morza. Oddalenie bowiem wynosi sto dwadzieścia stadiów10, toteż dobry piechur, jli wyruszy stąd ze wschodem ońca, to może z portu c przynieść jeszcze w połowie dnia.

(42) Na temat więc naturalnych właściwości ziemi, umiarkowania klimatu i położenia w stosunku do mo- rza chyba dos zostało powiedziane. Z kolei wypada- łoby opowiedzieć o zacności rodu tych, którzy pierwsi posiedli krainę, i o drugich, i o następnych i wykazać wszystkim, że najlepsza ziemia dostała s w posiadanie najlepszych ludzi, tak jak okręt dobrze zbudowany, który ma gich żeglarzy. (43) Zapewne wyda się, że opowiadam obszerniej niżby wypado, a tymczasem zostanie opowiedziana tylko drobna część tego, co da- łoby się rzec na ten temat. Przyczy tego bogactwo początkowych dziejów, dzięki któremu, choć się pomi-

10 stadion grecka miara długości, ulegająca pewnym od-

chyleniom (od 180 m do 210 m); przyjmując jako odpowiednik stadionu 200 m, otrzymamy jako odległość Antiochii od morza

24 km.


14 nie milczeniem resztę, opowieść nie ujdzie przed naganą rozwlekłci. Dokładnci bę przestrzegać księgi hi- storyczne, my musimy powiedzieć to, co odpowiada obecnemu zadaniu.

(44) Inachos 11 b synem Ziemi, ojcem zaś Io. W tej Io zakochał się Zeus i stał się jej kochankiem. Ponieważ nie ukryło się to przed Herą, Zeus zamienia dziewczynę w krowę i utrzymuje z nią nadal stosunki miłosne. Hera zaś ponieważ i to doszło do jej wiadomości zsyła na krowę prześladującego gza, i ta przebiega oba lądy 12. (45) Inachos zaś szukał swej córki, ale nie mogąc jej znaleźć mimo wysiłków, spuszcza na wodę okręty, wsadza na nie, oprócz innych sławnych Argej- czyków, Tryptolemosa 13 jako dowódcę całej wyprawy i wysyła ich na poszukiwanie zaginionej córki. (46) Oni zaś przebywali wszystkie morza, przepływali k cieś- ninę, ynęli wzdłuż każdego wybrzeża, lądowali na wys- pach, przetrząsali brzegi, zapuszczali s i w ąb lądu, zdecydowani wpierw umrzeć niż zaprzest poszukiwa- nia. (47) Gdy zaś zblyli się i do tej ziemi, wysiedli z okręw a ba noc weszli na rę do mieszkań- ców, bardzo zresztą nielicznych; podchodząc do sadyb stukali do drzwi i dopytywali się o Io. Gdy zaś spotkali się z gcinnością i poczuli jakiś pociąg ku tej krainie, na niej zakończyli swą wyprawę, zamieniając pełne gorliwości poszukiwania na stały pobyt; zaniechali po- żądanego celu, a ziemię, dla której odczuli podziw, uznali za c cenniejszego niż cel, dla którego wypłynęli

11 Inachos — najstarszy król Argos, syn Okeanosa.

12 tj. Azję i Europę.

13 Tryptolemos eleuzyńsko-ateński heros, występujący w kulcie Demetry. Na rozkaz bogini, która wręczyła mu kłosy, przedrow cały świat ucząc ludzi uprawy roli. Jako przywódca Argejczyków Tryptolemos położył wielkie zasługi około założenia Antiochii, toteż Antiochenczycy i później czcili go jako herosa-opiekuna miasta.


0x08 graphic
15 w świat. (48) Taka decyzja nie była lekceważeniem Io, ale zaniechaniem własnej ojczyzny, bo ten, kto ich wyprawił, zapowiedział, że albo przywiozą dziewczy, albo niech sami nie wracają. Toteż zaprzestając poszu- kiwań dobrowolnie pozbawili siebie ojczyzny. (49) Gdy- by po przybyciu na krańce świata bez możności dalszych poszukiwań postanowili tu pozostać, decyzja byłaby spowodowana koniecznością, nie miłc do tego kraju Skoro zaś pozostawał jeszcze kawał świata, rokujący pewne nadzieje na znalezienie Io, a oni takie powzięli postanowienie, to przekładając osiedlenie się nad owe nadzieje, wyraźnie wyżej postawili obcą ziem nad swoją. Taki rzuciła na nich urok ta ziemia. (50) Gdy tylko jej dotknęli, całkiem przylgnęli do niej i miłość ojczyzny ustąpiła podziwowi dla tej, która ich pod- biła. Co do mnie nie wierzę, aby Homer, gdyby żył po tym zdarzeniu, twierdził, że nic nie ma dla ludzi milszego nad ojczyznę, natomiast mając przed oczyma uchwałę Argejczyków wyosiłby zdanie przeciwne, że często okolica lepsza przyciąga serca ludzkie i każe zapomnieć o krainie ojczystej. (51) W ten sposób Tryp- tolem ów podczas poszukiwań dziewczyny argejskiej osadził ludzi, których prowadził, i wzniósł miasto pod górą, a świątynię w mieście nazwał śwtynią Zeusa Nemejskiego 14, miastu zaś dał nazwę Ione 15 od córki Inachosa, nazwą bowiem miasta uczcili tę, której po- szukiwania zaniechali, by wznieść gród; już zaś upra- wiając ziemię i zbierając plony, zmienili nazwę Zeusa Nemejskiego na ,,Owocorodny". (52) Tryptolemos rzu- ciwszy pierwsze podwaliny pod miasto umarł i został

14 Przydomek Nemejski otrzym Zeus od miasta Nemei

(w Argolidzie), w którym znajdowała się ynna jego świąty- nia; w gaju tej świątyni odbywały się igrzyska nemejskie.

15 Później często ywano nazwy Ione, jak również Ionopolls

(Miasto Io) na oznaczenie Antiochii.


16

zaliczony na skutek doznawanej czci w poczet herosów; bóg zaś, któremu po myśli było założenie miasta, chciał, by powkszyło się ono przez najlepsze rody; w tym celu sprawił wygnanie z Krety Kasosa, dzielnego męża, i przyprowadz go tutaj, a za nim poszli najznakomitsi Kreteńczycy. (53) Przybyli tu i przekonali się, że Argej- czycy lepsi od ich własnych ziomków. Minos bowiem wypędził ich pod wpływem zazdrci, Argejczycy zaś chętnie ich przyjęli oraz podzielili się z nimi miastem, ziem i wszystkim, co tylko mieli. Wszakże Kasos nie mniej potrafił wyświadcz dobrodziejstwa niż przyj- mować. Gdy spostrzegł, że zwyczaje i prawa ustano- wione przez Tryptolema przeważnie zmieniły się, wpro- wadził je z powrotem, założył też miasto Kasjotis.

(54) Większe z jeszcze mając zamysły, próbuje po- zyskać dla miasta życzliwość Cypryjczyków i poślubia córkę Salaminosa 16, który władał Cypryjczykami. Wraz z dziewicą ynęła razem zbrojna gromada, tworząc orszak morski oblubienicy. Gdy z zakosztowali na- szego kraju, porzucili swą wyspę i stali się częśc na- szego miasta. (55) Że Kasos ośny b ze swej dziel- ności, można by uważać za dowód to, że władca tak potężnej wyspy chętnie spowinowac się z nim; jego zaś łagodności dowodziłby fakt, że ludzie z orszaku panny młodej przenieśli jego opiekę nad to, co człowiek ma najdroższego. (56) Wieść t osi, że niektórzy Heraklidzi17, gdy wypędzeni przez Eurysteusza wyru-

16 Kasos syn Inachosa, postać mało znana z mitologii. Wygnanie Kasosa przez Minosa (zob. przyp. 2 do Mowy VII) nie występuje w znanych nam mitach, jest w nich mowa tylko o wypędzeniu pod wpływem zazdrości braci, którzy schronili się do Azji Mniejszej, gdzie założyli różne miasta. Salami- nos król Cypru, ojciec małżonki Kasosa; post mo znana z mitologii.

17 Za sprawą Junony Herakles musiał jść na służbę do

Eurysteusza, władcy Micen i Argos; z jego nakazu Herakles


17 szyli na wygnanie z wielu Elejczykami 18, wzgardziwszy całą Euro i resztą Azji, tu uczynili kres swej taczki, na tym miejscu osiedli i dobudowali do miasta Hera- kleę19. (57) Niechże się kto przyjrzy zacności rodu i zauważy, że co było tylko gdzie najwartościowszego, tu się zebrało, jakby do jakiegoś miejsca przez bogów wybranego na schronienie mężów godnych podziwu i tylko u nas początki miasta zgromadziły w jedno świetność poszczególnych szczepów: starodawność Ar- gejczyków, praworządność kreteńs, królewski ród z Cypru, potomstwo Heraklesa. (58) Z Aten zaś kogośmy przyjęli i z jakimi innymi plemionami helleńskimi zmieszalmy się, podam, skoro tylko opowiadanie, po- suwając się, dojdzie do owych czasów.

(59) Teraz natomiast naly opowiedzieć, jak to miejsce od poctku cieszyło s poważaniem i w kró- lestwie perskim. I na Zeusa, również przez bogów per- skich było cenione, a przedtem przez Asyryjczyków. Wyprawił się bowiem na Egipt Kambizes 20, a towarzy- szyła mu żona Meroe. Zatrzymali się w miejscu, któ- remu miano nadała od swego imienia królowa. Udała się ona do świątyni Artemidy, by ożyć ofiarę; świą-

wykon dwanaście niezwykłych, narających na wielkie nie- bezpieczeństwo prac. Po śmierci Heraklesa Eurysteusz prze- śladował jego potomstwo (tj. Heraklidów), zmuszając ich do opuszczenia ojczyzny i nie pozwalac znaleźć bezpiecznego schronienia. Przedstawienie Libaniosa różni się nieco od zna- nej opowieści o losach Heraklidów.

18 Elejczycy mieszkańcy Elidy na Peloponezie.

19 Heraklea osada, później przedmieście w zachodniej stronie Antiochii.

20 Kambizes król perski, syn i następca Cyrusa W., zdobył Egipt zwyciężywszy Psammetycha III przy Peluzjum. Meroe w innych źródłach wyspuje bądź jako matka, bądź jako siostra Kambizesa. Według Libaniosa, od Meroe otrzymało swą nazwę przedmieście leżące na wschód od Antiochii.


0x08 graphic
18 tynię bogini zbudowała swego czasu Semiramida21, władczyni Asyryjczyków. (60) Na widok pułapu roz- padającego się j ze starości poprosa Kambizesa, by naprawił części uszkodzone. Król tedy podwyższ jesz- cze świątynie przez dodanie murów i okolił ogrodze- niem, mogącym pomieścić w sobie cały tłum zgroma- dzony na uroczystość, a uroczystości tej nadał nazwę od swej żony; ta zaś pwięciła grunt bóstwu, usta- nowiła kobiety opiekunkami śwt i napełniła św- tynię skarbami perskimi, umieszczac tam wotywne trony, łoża i łuki, wszystko szczeroote. (61) Po ukoń- czeniu tych świętych czynności przyso na myśl miesz- kańcom Iony zjawić się u Kambizesa. Gdy zawiadomili o swym przybyciu odpowiednich urzędników, król we- zw ich do siebie i wypytywał, co zacz i jakim pra- wem zajęli ziem należącą do niego. (62) Gdy się do- wiedział, skąd wyruszyli i jakimi kolejami losu zostali tu sprowadzeni, dziwił się, że woleli z nim się spotkać niż ujść jego uwagi, gdy przeciągał przez ten kraj. Zachował się też tak, jakoby to on poczuwał się do wdzięczności wobec nich za zamieszkiwanie, zamiast jak było rzeczą słuszną od nich domag się wdzięcz- ności za posiadanie jego ziemi. Oto dowód łaski: odeał obsypanych darami jak dobrodziejów. (63) Niech kto chce mówi o krwiożerczości Kambizesa i o tym, że nie był przy zdrowych zmysłach22. Przez to bowiem jaśniej się ukaże, że pradziadowie nasi żyli z bogami i pod władzą bogów. Jakżeby to nie było spra jakiegoś boga, że król unoszący się gniewem na każdego i roz-

21 Semiramida (Semiramis) asyryjska królowa pochodzenia babilońskiego (IX/VIII w. p. n. e), której post otoczyła buj- nie legenda; przypisywano jej m. m. in. założenie Babilonu i ogro- dów wiszących.

22 Libanios polemizuje tu z Herodotem, który opowiada o krwawych rządach Kambizesa, przedstawiając go jako okrutnika wręcz niepoczytalnego.


19 koszujący się okrucieństwem, pokonał własną naturą na ich widok i nie wybuchnął gniewem na Hellenów, posiadających ziemie królewską? Bóg ten poprowadził ich wprost do namiotu i sprawił zarówno to, że Hel- lenowie odważyli s przystąpić, jak że Kambizes się nie rozgniewał; u nich usunął strach, u niego uśmierzył gniew. (64) I czyż trzeba snuć domysły, porzuciwszy jaw rzeczywistość? Miejsce to od samych początków miłe jest bogom. Helios bowiem, którego Persowie uwa- żają za najwszego boga i wyprawia się pod jego opieką na wojny a nazywa się on Mitras 23 w języku perskim skoro Kambizesa ogarnął sen, od razu stanął mu nad ową i w widzeniu sennym przemówił do niego nakazując, by go tu pozostawił, a nie prowadził do Egiptu, i przepowiedział, że ta okolica otrzyma miasto, twór Macedończyków. (65) Kambizes zastosował się do życzenia boga i gdzieś w pobliżu Artemidy wzniósł przybytek dla jej brata 24. I w ten sposób okolica otrzy- mała boga perskiego jako mieszkańca, jako swego mi- łośnika i jako wieszczbiarza przyszłej pomlności, a wobec tej przepowiedni Kambizes nie zachował się bynajmniej w sposób, w jaki każe zazwyczaj zachować się zazdrość. (66) Ci, którzy chcą przyd blasku Atenom i miastu Koryntyjczyków, wprowadzają walki bogów o miasta, mianowicie o Korynt Heliosa z władcą morza25, o Attykę Ateny z tym samym bogiem, i nie-

23 Tu tekst zepsuty, sens rekonstruowany.

24 Bóg ońca, Helios, pod koniec starożytności był utożsa- miany z Apollonem, a więc staje s bratem Artemidy. Epokę tę cechuje w ogóle synkretyzm religijny, zlewanie się poszcze- gólnych kultów i bóstw. Mitras, perski g światła, należał do najbardziej czczonych bóstw w cesarstwie rzymskim, two- rząc groźną konkurencję dla chrześcijaństwa. Utożsamiano go też ze Słońcem, a przez nie i z Apollonem.

25 Według podania Helios, najbardziej czczone bóstwo w Ko- ryncie, walcz niegdyś z Posejdonem, władcą morza, o posia- danie Koryntu, Atena zaś wiodła spór z Posejdonem o Attykę.


20 mal burzą harmonię wszechświata rozrywając go zu- chwałymi walkami bogów i bezbożnym blaskiem ozda- biając miasta, które chwalą, i wypnia dług życzli- wości poprzez bluźnierstwa, a nie wiedzą, że jednym tym kłamstwem niweczą wiarygodnć pozostych po- chwał. (67) Co do nas, naszymi miłośnikami stali się bogowie, wojny żadnej między nimi nie było, bo też się i nie godzi; tak więc to, co jest pomyślnego w historii greckiej, i tu się znajduje, tego zaś, o czym i tam lepiej by było nie wspominać, tu nikt się nie odważył os.

(68) Ówcześni wc mieszkcy Ione synowie zawsze obejmowali jako spadek po ojcach stosowali spra- wiedliwość we wzajemnych stosunkach; utrzymywali się z uprawy ziemi, spniali obowiązki wobec bogów, żyli t w zupełnej szczęśliwości pród barbarzyńców, tworząc miasto helleńskie i strzec czystci obyczaju wśród ogromnego zwyrodnienia, szerzącego się dokoła — zgodnie ze znanym mitem o Alfejosie26, który z Pelo- ponezu ku Sycylii toczy swe wody przez środek morza, niezmieszane z morską tonią.

0x08 graphic
(69) Jednak nie od razu miasto było wielkie i bogate w ludzi sądzę, że taki bieg rzeczy był korzystny — lecz wzrost miasta czekał na lepsze czasy, tymczasem trwało ono w skromniejszym kształcie, pozostając mniejszym, jak długo to było pożytecznie. (70) A o co

26 Alfejos najważniejsza rzeka Peloponezu, biorąca po-

czątek w Arkadii, przepływająca Eli i wpadająca do morza. Starożytni opowiadali, że bóg rzeki Alfejos zakochał s w nim- fie Aretuzie, która odtca jego miłość i na swą prośbę, by ujść przed ścigającym bogiem, została zamieniona w źródło na wysepce Ortygia w pobliżu Syrakuz. Ale Alfejos przepływał poprzez morze nie łącząc swych wód z gorzką wo morską i wynurz się znów na ziem w Ortygii, by połączyć się z Aretuzą. Wierzono, że jeśli s rzuci jakiś przedmiot do Alfe- josu w Elidzie, po pewnym czasie ukaże się on na wodach Aretuzy koło Sycylii.


0x08 graphic
21 tu chodzi? Gdyby miasto w swym rozroście zagarnęło ile tylko można ziemi wtedy, gdy Azją władali jeszcze Persowie, którzy stanowili potęgę i finansową, i wo- jen i odznaczali się na każdym polu, to obywatele, wezwani przez naród panucy do współudziału w wy- prawie wojennej, musieliby albo posłuch i wyruszyć na wyprawę, albo nie posłuchać i walcz z Persami — jedno jedyne miasto z tak wielkim królestwem! przy czym ani to pierwsze nie byłoby chlubne, ani to drugie bezpieczne. (71) A tak nie osiągli potęgi nie w porę, lecz trwając w takim stanie, który zarazem uwalniał od niebezpiecznego działania i chronił od doznania nie- szczęścia, przybrali na wielkości, gdy trzeba było zacząć władać, podobnie jak dzieci z wielkich rodów, które za rządów tyrana nie ściągają na siebie uwagi dzki mło- demu wiekowi, a osiąga dojrzałć po obaleniu ty- ranii. (72) Gdy bowiem po bitwie pod Issos 27 i ucieczce Dariusza Aleksander część Azji już zdobył, części zaś pożądał uważając podbity obszar za zbyt mały, a spoj- rzenie skierowywał ku krańcom ziemi, przybył i do tej okolicy. Rozbił namiot blisko źa, które teraz za sprawą Aleksandra otrzymało wygląd jakby świątyni, wówczas zaś jedyną jego pięknośc ba woda; nasp- nie chcąc przynieść ul ciału po trudach, napił się źródlanej wody zimnej, przeźroczystej i bardzo smacz- nej. (73) Przyjemność, której doznał pic, przywioa mu na myśl pierś matczyną, do otoczenia też rzekł, że tyle w sobie woda zawiera smaku, co ona, imię tedy matki nadał źródłu. Gdy Dariusz28 wyprawi się na

27 Issos (dziś Aisse) miasto w Cylicji, ynne z bitwy,

w której Aleksander W. zwyciężył w r. 333 króla perskiego

Dariusza III.

28 Dariusz król perski (VI/V w.); powiększył i zreorgani- zow państwo perskie, powzł plan podbicia cej Grecji, ale nie zdoł go zrealizować (klęska Persów pod Maratonem w r. 490 p. n. e.).


22

Scytów, rzeka Tearos 29 w Tracji wydała mu się naj- piękniejsza; postaw więc słup, na którym dał ten napis, że Tearos jest najpiękniejszą z rzek; Aleksander zaś na- szemu źdłu nie kazał współzawodniczyć z innymi wo- dami, lecz zrównał je z mlekiem Olimpiady 30, tak dobry smak stwierdził w tym zdroju. (74) Dlatego więc od razu przyozdobił to miejsce zbudowaniem studni i czym tylko się dało przy tak wielkim pośpiechu, z jakim pędził od czynu do czynu; jakoż zabr się do zakładania miasta w przekonaniu, że natraf na miejsce, zdolne zawrzeć w sobie jego wspaniałość. (75) A odczuwał dwojakie pragnienie: jedno skierowane ku naszej ziemi, drugie ku zdobyciu pozostych obszarów; pierwsze zmuszało go do pozostania, drugie przynaglo do szybkiego odecia; gdy w obie strony go cgło, do budowania i do wojny, jedno pragnienie nie stanęło na przeszkodzie drugiemu: ani nie dał się przez owo miasto odciągnąć całkowicie od energicznych działań, ani one nie przytłumiły ochoty do budowania—przejęty więc obu pragnieniami, miastu dał początki, a z siłą zbrojną pocgnął ku Fenicji. (76) Po- czątek z osady stanowiło wzniesienie przez Aleksandra świątyni Zeusa Bottiajosa31 i grodu, który otrzymał miano od jego ojczyzny, tj. został nazwany: Ematia32. To, moim zdaniem, wyrażało zamiar Aleksandra, żeby wybrać to właśnie miasto zamiast ojczystego po do-

29 Tearos prawdopodobnie mała rzeka, wyróżniaca się pięknem brzegów, której woda posiadała jakoby cudowne właściwci.

30 Olimpiada (Olimpias) żona Filipa II Macedońskiego, matka Aleksandra W.

31 Bottiajos przydomek Zeusa czczonego w osadzie Bottia, dzielnicy Antiochii, tak nazwanej zapewne od macedońskiego miasta Bottia nad Zatoką Termajską.

32 Ematia stara nazwa Macedonii; później tak s nazy- wała tylko jedna kraina Macedonii, ląca na prawym brzegu Aksjosu, z głównym miastem Pella.


23 konaniu podbojów. (77) Taką to wstęp pieśń zaśpie- w osadzie i poświęcił nas na osadników ten, o którym mówiono, że jest synem Zeusa, a który czynami uwie- rzytelnił tę wiarę; sam zaś rychło potem przeniósłszy się do swego rodzica, nie zd swego pragnienia do- prowadzić do spełnienia. Ten natomiast, który został jego następca, a raczej wśród wielu następców jedyny godny spadkobierca jego tronu, Seleukos33, zastąpił miastu Aleksandra, zdobywszy władzę swo dzielnością i za pierwszym razem, i za drugim. (78) Bo tym, któ- rym przyszedł z pomocą, zapewnił przewa nad wro- gami; ci zaś, którzy dzięki niemu stali się silni, godzili na jego życie. Gdy się wydob z matni, budz podziw, że znowuż innym pośpiesza z pomocą. Poniew zaś natraf tym razem na ludzi sprawiedliwych, doznał z ich strony wdzięczności. Wdzięcznć zaś wyraza się w ocaleniu tego, co utracił on na skutek doznanej nie- sprawiedliwości. (79) Seleukos bowiem dzięki swej dzielności został dowódcą jazdy pod Perdikkasem34, po śmierci zaś Perdikka w Egipcie, przywołany przez Macedończyków objął władzę po nim i opanował sa- trapię babilońska. (80) Gdy Antygonos 35 toczył wojnę z Eumenesem 36. przybył jako jego sprzymierzeniec i po-

33 Seleukos z przydomkiem Nikator (Zwycięzca) jeden z wodzów Aleksandra W., założyciel dynastii Seleucydów, rzą- dzącej wschodn częścią monarchii Aleksandra (Azją Mniejszą, Syrią, Mezopotamią i Iranem).

34 Perdikkas jeden z dowódców w wojsku Aleksandra W., po jego śmierci został regentem całej monarchii.

35 Antygonos dowódca wojsk sprzymierzonych w armii Aleksandra W., przy podziale państwa po śmierci Aleksandra otrzym satrap w Azji Mniejszej; ostatni obrońca jedności politycznej dziedzictwa Aleksandra, uległszy koalicji współ- zawodników zginął w bitwie pod Ipsos (301 r. p. n. e.).

36 Eumenes Grek, długoletni sekretarz Filipa, potem na- czelny sekretarz (co odpowiadoby dzisiejszemu szefowi kan- celarii) Aleksandra W., szczerze oddany domowi królewskiemu;


0x08 graphic
24 konał Eumenesa, nie wiedząc widocznie, że wyświadcza przysługę podłemu człowiekowi. Gdy Antygonos dzki niemu zdobył potę, uczuł zazdrć względem swego dobrodzieja i zamyślał o jego zgładzeniu. Tu właśnie jak bóg wycgnął ku jego obronie rękę jak w dra- macie; w tym samym bowiem domu, skąd szła ku niemu zagłada, znalazł ocalenie. (81) Zachwycona ongiś urodą młodocianego Tezeusza 37 Ariadna wywiodła go za po- mocą nitki z labiryntu, Seleukowi zaś syn Antygona, Demetrios, pełen uwielbienia dla jego waleczności, wy- jaw zamach knuty przez ojca przeciw niemu, kcem drzewca włóczni napisawszy na piasku ostrzeżenie i tak nie zdradziwszy się przed otoczeniem. (82) Dalej spotkał Seleuka los Euagorasa38, wytrw jednak i wkrótce potem odzyskał potęgę. Mianowicie korzystac z na- darzającej się sposobności usze do Egiptu, gdzie wzmocn panowanie Ptolemajosa39 nie ofiarowując mu

w walkach między diadochami (tj. następcami Aleksandra)

popierał Perdikkasa.

37 Tezeusz syn króla ateńskiego Egeusza; wyprawił się wraz z żywym haraczem (7 chłopców i 7 dziewcząt), wysyłanym co- rocznie przez Ateny na Kretę na pożarcie Minotaurowi, potwo- rowi o głowie byka, przebywającemu w labiryncie, rozległym gmachu, z którego nie można było znalć drogi powrotnej. Tezeusza uratowa królewna Ariadna, która zapałała do niego miłością i wręczyła mu kłębek nici, przy pomocy którego mło- dzieniec po zabiciu potwora znalazł drogę powrot z labi- ryntu.

38 Euagoras I (V/IV w. p. n. e.) drogą uzurpacji zdobył adzę królewską w Salaminie na wyspie Cyprze. Gdy jeden z wład- ców cypryjskich nastaw na jego życie, uciekł do Cylicji, skąd z małą garstką zwolenników powrócił do Salaminy i wy- gnał przeciwnika. Do tej zmiennej kolejności losu Euagorasa mówca czyni aluzję, mając zapewne na myśli Pochwałę Euago- rasa Isokratesa.

59 Ptolemajos syn Lagosa z arystokratycznego rodu; przy podziale dziedzictwa Aleksandra otrzym satrapię Egiptu, którą przeksztcił na dziedziczne królestwo.


25 wielkiej sy zbrojnej, tylko jedne ramiona, swoje własne, i jedną głowę. Skoro zaś zapewnił bezpieczeń- stwo rządom Ptolemajosa, skłonił go, by ten dopomógł mu odzyskać tron. Otrzymał konnych i pieszych łącznie do tysiąca ludzi i wypędz z Babilonu nieprzyjaciół, odzyskując władzę, żonę, dzieci i dawną świetność.

(83) W przekonaniu, że w ten sposób wprawdzie od- zyskał to, co mu się należało, lecz powinien t wy- mierzyć ka za zdradę, wypraw się przeciw Anty- gonowi, starł s z nim we Frygii40, a odniósłszy zwy- cięstwo zabił go, w otwartej bitwie wywierac zemstę za zasadz knutą przeciwko sobie. Uniknął zasadzki tej, jak człowiek miły bogom, a zemstę wywa, jak człowiek zaprawiony do męstwa. (84) Po upadku już Antygona to, co nalało do pokonanego, przeso na zwycięzcę i państwo Seleuka sięgało po Babilon i gra- nice egipskie. I nadszedł właśnie czas, który jak dawniej dał miastu początki, tak teraz zapewnił mu wielkość.

(85) A wszystko się dzieje za sprawą boga. Istniało miasto nazwane imieniem Antygona, przez Antygona założone. Między obecnym miastem a tamtym odległość wynosiła czterdzieści stadiów 41. W nim po zwycięstwie Seleukos składał ofiary. Gdy zaś zarżnięto byka, a na ołtarzach złożono wszystkie przepisane prawem ofiary, jeszcze ogi trawił leżące mięso i silnie się palił.

(86) Wtedy Zeus strącił ze swego bea ptaka, swego towarzysza i ulubieńca, i zeał go na ołtarz. A ptak ten, zleciawszy w środek płomieni, porwał płocy udziec i uniósł go w górę. (87) Zdarzenie to zwróciło na siebie oczy i uwagę wszystkich, wskazywało bowiem, że nie bez woli bogów się to działo. Seleukos tedy kazał sy- nowi dosiąść konia, by z ziemi śledz lot orła, i wędzid- łem kierow konia, kędy będzie leciał ptak, chciał

40 Frygia kraina w Azji Mniejszej.

41 stadion — zob. przyp. 10.


26

bowiem wiedzieć, co pocznie orzeł z porwanym mięsem.

(88) Gdy tak królewicz jedzie konno i spogląda ku górze, lot orła doprowadza go do Ematii. Tu właśnie orzeł zleciał i złył swój łup na ołtarzu Zeusa Bottia- josa, który swego czasu zbudował Aleksander, kiedy to źródło sprawiło mu taką rozkosz. Jasną było rzeczą dla wszystkich, że Zeus przy pomocy znaków nietrudnych do odgadnięcia doradza zenie miasta na tym miejscu. W ten sposób spełniało się gorące pragnienie Aleksandra, które do początek miastu, a jednocześnie pierwszy z bogów stał się naszym zożycielem dzki zeanemu znakowi wieszczemu.

0x08 graphic
(89) Tam z Seleukos zgromadził wszelką sztukę architektów, wszystkie ręce do posługi, wszelką świet- ność marmurów; całe lasy ścinano na pułapy, całe bo- gactwa szły na budowę. (90) Robc plan przyszłego miasta rozstawiał słonie na miejscu przyszłych baszt, a przy wytyczaniu długości i szerokości krużganków i zaułków posługiw się pszenicą, która przywoziły okręty i stały z ładunkiem na rzece42. (91) Szybko miasto się wznosiło, szybko też zabudowana część za- ludniała s zarówno Argejczykami, którzy tu przesied- lili się z Ione, jak Kretczykami i potomkami Hera- klesa, którzy byli spokrewnieni, jak mi s wydaje, z Seleukiem przez starożytnego Temenosa 43, oraz żoł-

42 Zamiast narysowania na ziemi odpowiednich punktów i linii, jak to zwykle czyniono, Seleukos unaocznił plan miasta za pomocą słoni i pszenicy: słonie ustawiono tam, gdzie zamierza- no wznieść baszty obronne, smugami zaś pszenicy odpowied- niej szerokości zaznaczono wymiary krużganków i ulic. Po- dobnie zbożem zamiast kredą miał się posłużyć Aleksander W. przy zakładaniu pewnego miasta.

43 Temenos mityczny potomek Heraklesa; od niego wy- wodzili się Temenidzi, którzy z Argos uciekli do Ilirii i pod- bili Macedonię, stając się przodkami królów macedońskich. Seleukos więc byłby spokrewniony z dynastią macedońską, co zresz twierdzi jedyny tylko Libanios.


27 niorzami, towarzyszącymi samemu Seleukowi, którzy chcieli tu zamieszkać. (92) Samą Antygenie zniszczył on usuwając wspomnienie człowieka sobie nieprzyjaz- nego, a ludność tu przesiedlił. Wśród niej znajdowali się także i Ateńczycy. Przesiedleńcy ci z początku oba- wiali się, że gniew Seleukosa przeciw Antygenowi i na nich się odbije, ale gdy stwierdzili, że zostali przeniesieni do lepszych warunków, uczcili Seleukosa spiżowym po- sągiem, dodawszy mu na głowie rogi byka, a to na pamiątkę Io.

(93) Od Seleukosa więc miasto wywodzi swą nazwę, a im otrzymało od Antiocha 44, ojca Seleukosa; przez syna wprawdzie jest zbudowane, ale przechowuje pa- mięć ojca; bo kogo Seleukos najwej cenił ze swych bliskich, temu poświecił najznaczniejsze ze swych dzieł.

(94) A przedmieście Dafne45, to nie najbardziej opiewane, Seleukos uczynił obwodem świętym, pośw- cając miejsce to bogu, skoro przekonał się o prawdzi- wości mitu. Apollon bowiem zakochawszy się w Dafne 46 ścigał , nie mogąc jej nakłonić do wzajemności. Gdy zaś na swą proś zamieniła się w drzewo, z ukochanej czyni wieniec. (95) Tak osi piń, a Seleukowi polo- wanie wyjawiło prawdziwość tego opowiadania. Ze sforą psów konno udał s na łowy. Gdy przybył do drzewa, którym poprzednio była dziewczyna, koń przystanął i uderz o grunt kopytem, ziemia zaś ukazała ostrze złotej strzały, (96) na którym napis ujawnił właściciela,

44 Antiochosjeden z wodzów Filipa Macedońskiego.

45 przedmieście Dafne, od którego Antiochia otrzymała nawet przydomek dla odróżnienia od innych miast tego imienia, sły- nęło z uroczego położenia; znaczenia przedmieściu dodawał śwty gaj Apollona, w środku którego wznosiła się ynna świątynia tego boga.

46 Dafne piękna nimfa, w której zakochał się Apollon bez wzajemności. Uciekając przed miłością boga została zamienio- na na własną prośbę w drzewo wawrzynu.


28 nosiło bowiem napis: Fojbosa 47. Przypuszczam, że za- miana dziewczyny w drzewo napełniła boga bólem, tak że wyrzucił swe strzały, ostrze z jednej złamało się i ukryte w ziemi przechowało się, by być dla Seleuka znakiem upominającym go, aby uczcił to miejsce i uwa- żał je za poświęcone Apollonowi, jak rzeczywiście było.

(97) Cudownym też wprawdzie zdarzeniem było wy- tryśniecie źa na Helikonie, jak wieść niesie, gdy Pegaz 48 uderz kopytem o skałę, lecz nasz przypadek o tyle godzien większego podziwu, o ile zwyklejszą jest rzeczą, że ziemia wydaje źa n groty strzał.

(98) Seleukos podniósł grot i ujrzał jednocześnie węża, który sunął naprzeciwko sycząc z podniesio głową. Gdy zaś s zbliż, spojrzał łagodnie na Seleuka i znik- nął. Skoro zatem dołącz się wąż do tego, co ukazała ziemia, zwiększa się jeszcze wiara, że bóg nawiedza to miejsce. Niezwłocznie został wyznaczony obwód św- ty, który otrzymał i drzewa, i świątynie i szybko gaj wybujał, a strzegły go potężne klątwy. (99) I wszystkim była Dafne dla Seleuka. Oprócz bowiem niezwyych znaków widzialnych kierowała nim także wyrocznia, którą w trudnych dla siebie chwilach otrzymał z Mi- letu 49; ona go podniosła na duchu, obiecywała bowiem pomyślny los w przyszłości, nakazała też po zdobyciu władzy nad Syrią otoczyć św czcią Dafne.

0x08 graphic
(100) W ten sposób załatwiwszy sprawy związane z bo- gami i zacwszy, skąd wypada, oparł się na funda- mencie rokującym wszelkie nadzieje mam na myśli życzliwość bogów i nasze miasto zapełnił najleps

47 Fojbos wietlisty) jeden z przydomków Apollona, uży-

wany nieraz samodzielnie jako imię boga.

48 Pegaz skrzydlaty k, który uderzeniem kopyta spowo- dow wytryśnięcie źdła Hippokrene (źdło konia) na He- likonie, górze w Beocji pwięconej muzom.

49 W Didyma pod Miletem była prastara wyrocznia Apollona, ciesząca s specjalnymi względami Seleucydów,


29 cześć ziemi miastami, pustkowie czyniąc zamieszkałym, bo nie dla zbytku i miękkiego życia zbudował nasze miasto, lecz żeby stanowiło punkt oparcia dla innych miast, których powstało tyle, że podróżny spotykał je ciągle po drodze jak gospody. (101) Bo inni władcy pysznią s zburzeniem istniejących miast, Seleukowi zaś sła przynosi to, że pował do życia miasta nie istniejące, tyle ich bowiem w kraju zbudował, że wy- starczyło na to, by niektóre były równoimienne z mias- tami w Macedonii, a niektóre otrzymały nazwy od imion wyspujących w rodzinie Seleuka; jest też wiele miast jednakowo się nazywających, które otrzymały imiona obu rodzajów, tj. od mężczyzn i kobiet50.

0x08 graphic
(102) Jeśliby znów ktoś chciał Seleuka zestawiać z Ateńczykami i Milezyjczykami, którzy wysłali naj- więcej kolonij, okazałoby się, że on jest zożycielem większej liczby osad, a wielkć poszczególnych miast o tyle przewyższa inne, że jedno jakiekolwiek równać się może dziesięciu. Przyjechawszy do Fenicji widzi się tam zbudowane przez niego miasta, przyjechawszy zaś tu do Syrii widzi s i liczniejsze, i wksze. (103) A do- brodziejstwo to roztoczył w krainach aż po Eufrat i Tygrys; gdy zaś dostał w swą moc Babilon, rozsiał tam wszędzie miasta i po Persji, i w ogóle żadnego miejsca nadającego się na osiedlenie nie pozostawił

50 Seleukos i jego następcy zakładali rzeczywiście bardzo wiele miast na swoich ziemiach. Według świadectwa później- szego historyka, Seleukos zbudował szesnaście Antiochii na cześć swego ojca, piąć Laodycei na cześć matki (Laodike), dziewięć Seleukii noszących jego własne im, trzy Apamee (ku czci pierw- szej żony imieniem Apama), jedną Stratonikię, nazwaną od imienia trzeciej żony, Stratoniki. Ogółem miał założyć 75 miast. Zasługą Seleucydów jest zhellenizowanie Syrii. Miała ona stać się no Macedonią, dlatego wiele miejscowości zostało albo przemianowanych, albo nazwanych według miejscowości ma- cedońskich, np. rzekę Orontes przemianowano na Aksjos; Beroa, Edessa, Larissa zostały nazwane imionami miast macedońskich.


30 pustego, lecz bez przerwy hellenizował kraj barbarzyń- ski. (104) Zaprawdę nie można powiedzieć, że jak po naszym mieście budow wiele innych, tak zamiast nie- go inne sobie wystawił, lecz i sam tu tron swój umieścił, i miastu temu również nadał władzę zwierzchnią nad innymi, które pow do życia jako ponied jego słu- żebne, nie widząc żadnego od odpowiedniejszego na rezydenckrólewską.

(105) Na takich oto dziełach zeso Seleukowi życie i zastała go śmierć, a dziedzictwo przekazał nie gorszym od siebie, lecz synowie szlachetnych ojców sami wyrośli na szlachetnych mężów co do jednego, gorliwie też ich naśladowali, wykazując to tak mcią do naszego miasta, jak i pod innym względem. (106) Stojąc tedy przed ich dziełami i przyglądając się jakby z jakiejś strażnicy wkoło wysokim zaletom poszczególnych na- stępców, dochodzę do wniosku, że ani przemilczanie ich wielkich czynów nie byłoby rzec sprawiedliwą, ani ich wyszczególnienie możliwą; w pierwszym przy- padku znieważyłbym założycieli i opiekunów miasta i przekrliłbym swą pochwałę, drugiemu zaś zadaniu nie sprostałoby wiele ust i nawet najliczniejszy zastęp mówców. (107) Jaki więc można znaleźć wyjście z tak kłopotliwej sytuacji? O jednych wspomnieć, drugich pominąć, raczej zaś opowiedzieć o niektórych, ale nie wszystko, a tylko pewne szczegóły spośród wielu; co do reszty zapewnić, że nie gorsi od wymienionych i po- lecić słuchaczom, by w dziełach historycznych spraw- dzili moje słowa.

(108) Antioch tedy, syn Seleuka, nie toczył żadnej wojny, bo wszystkich wrogów obezwładnił strach, szczęśliwie więc dożył starości i dane mu bo prze- kazać synowi pstwo nie uszczuplone. Za jego też panowania oręż spoczyw, bo nie był potrzebny, nato- miast miało miejsce cudowne wydarzenie, przynoszące


31 miastu najwyższą sławę. (109) Otóż Antioch spowino- wac s z Ptolemajosem 51, królem Egiptu, i Ptolemajos przybył do naszego miasta, uderzony z pięknością Artemidy, zapragnął, by posąg znalazł się w jego kraju, porwał go wiec i zabrał ze sobą. Bogini wprawdzie odbierała tam cześć, ale pragnęła b u nas. tot po- częła nęk chorobą żonę tego, który przeniósł posąg, za pomo zaś snów pouczyła, dlaczego to czyni. Odesłał ją więc ten, kto był uwiózł, i tak powróciła do dawnej świątyni, a z powodu tego zdarzenia zmiena imię i otrzymała nazwę: Eleuzinia (Przychodząca)52.

(110) Cud też drugi zdarz się za panowania tegoż władcy, podobny i niepodobny do pierwszego; podobny jest w tym, że odnosi s do bogów, różni s natomiast przybyciem tu cudzoziemców. Wyjaśnię, o czym mówię.

0x08 graphic
(111) Czczeni na Cyprze bogowie, którym dostał się Cypr w udziale od samych jego początków, zapragnęli naszej ziemi i starali się tu przenieść. Sprawiwszy tedy, że miasto musiało zasięgnąć wyroczni pityjskiej, nakłonili Apollona. by podał jako jedyny ratunek z ciężkiej sy- tuacji sprowadzenie do nas stw cypryjskich. (112) Wy- syła wc król na wys ludzi, przy których pomocy spodziewał się tego dokonać. Ponieważ nie było moż- ności ani zabrać posągi jawnie, ani podkopać się po- tajemnie, takiego mniej więcej imają się podstępu: wiadczają, że chcą wyrzeźbić dokładne kopie tutej- szych bogów. Po otrzymaniu zgody pracowicie dzień

51 Antioch z przydomkiem Soter (Zbawca) panow 19 lat.

Ptolemajos II Filadelfos, syn Ptolemajosa I (zob. przyp. 39), wyd swą córkę Berenikę za Antiocha II z przydomkiem Theos

(Bóg), wnuka Seleuka I.

52 Epitet Eleuzinia Libanios błędnie łączy z czasownikiem eleusomai (przyj); jest to przymiotnik od miejscowości Eleu- zis i oznacza: eleuzyński. Tak nazywano przede wszystkim Demeter, której kult był w Eleuzis, ale również i Artemidą na Sycylii i w Lakonii oraz w Antiochii.


32 i noc rzeźbili, kapłani zaś uspokoili się. Artystom do tego stopnia udało się naśladownictwo, że zabrawszy oryginały, a umiciwszy kopie na ich miejscu wsiedli w oczach Cypryjczyków na okty i tak starożytne po- sągi uwieźli, świeżo zaś wyrzeźbione pozostawili jako rzekomo starożytne. (113) Zaiste sprawił to nie talent rzeźbiarzy, lecz pragnienie bogów, by odpłynąć, dlatego w ręce artystów yli więcej sprawności niż to było po ludzku możliwe. A przecież co tak wielkiego: czy zdobycie nowej ziemi, czy wzniesienie pomnika zwycię- stwa, czy rozbicie szyków bojowych, czy wzięcie żywcem wrogów do niewoli przyczynia s w tym stopniu do sławy co fakt, że bogowie uznali za odpowiednie dla siebie mieszkanie tutaj?

(114) Jakoż właśnie pokrewne temu zdarzenie, które zaszło wkrótce za panowania następnego króla, pro- wadzi do tego samego wniosku. Oto bowiem Tzyda, egipski posąg z rogami krowimi, porzuciła Memfis i tu się przeniosła skłoniwszy snami zarówno Seleuka53, czwartego króla po Seleuku, by sprowadził, jak Pto- lemajosa, by chętnie ją dał. I natychmiast przygoto- wano statki i przywieziono posąg. (115) Miejscem po- bytu bogów stało się to miasto, tak że moglibyśmy nawet z Olimpem współzawodniczyć, jlibmy chcieli. Bo o pobycie tam bogów opowiadają poeci, natomiast zdarzenia, które zasy u nas, są faktami naocznymi.

0x08 graphic
(116) A z biegiem czasu i wypadki szły naprzód, bo gdy potęga rzymska już wszystkim zawładnęła, miasto

63 Izyda należy do najstarszych bóstw egipskich, w później- szych czasach identyfikowana z wielu boginiami zdobywa na- czelne miejsce w kulcie; znana była Grekom już przed Alek- sandrem W., a za Ptolemeuszów "kult jej ogromnie wzrasta Przedstawiano często w postaci niewiasty z rogami krowimi na głowie. W Memfis kwi kult Izydy, która miała tam być nawet pogrzebana. Seleukos II Kallinikos syn Antio- cha II.


33 w tym punkcie przynajmniej nie dozno zmian. Oto Rzymianom przytrafiło się coś podobnego w związku z Zeusem Kassyjskim 54, co Ptolemajosowi z Artemidą: uprowadzili go, on zaś zwrócił się przeciwko nim, ciska- jąc pioruny na wszystkie strony, gotując dla siebie po- wrót i rzeczywiście powróc. (117) Pokazuje się więc, że obcy bogowie chcieli do nas przybyć, a natomiast nasi nie pozwalali na przeniesienie ich na inne miejsca, lecz pięknośc s rozpalali miłość ku sobie, sami zaś wobec nas doznawali tego samego uczucia, które wzbu- dzali w innych. Gdy byli porywani przez swych wiel- bicieli, znów podążali do ukochanej ziemi. Tak wielkie upodobanie do swego kraju okazywali nasi bogowie, obcy zaś pragnęli stać się naszymi.

0x08 graphic
(118) Dłużej się rozwiodłem o sprawach związanych z bogami, bo przecież ani u nas, ani u żadnych innych ludzi nie istnieje lepszy rodzaj pochwał. Jeżeli natomiast ktoś uważa, że najprzyjemniej jest słuchać o czynach wojennych, to przodkowie nasi w wielu wojnach zdo- bywczych wystawili niejedno trofeum 55 podług ówczes- nych zwyczajów wojennych. (119) I czyż potrzeba wspo- minać o innych czynach? Oto Antioch Wielki, który otrzymał przydomek od tego, że żywił ambitne zamiary i potrafił je urzeczywistnić, uważając za rzecz zbyt małą zachowanie posiadłci, zamyśla o ich rozszerzeniu. Z jednej więc strony wznosi nowszą dzielnicę miasta

54 Kassyjski (Kassios) przydomek bóstwa semickiego, któ-

re utożsamiono z Zeusem. Kult Zeusa Kassyjskiego związany jest z dwiema górami Kassjon: 1. pod Antiochią, 2. pod Pe- luzjum (u ujścia Nilu).

55 trofeum (gr. tropaion, łac. tropaeum) dosłownie: znak na pamiątkę zmuszenia do ucieczki wroga. Pierwotnie albo wprost gromadzono na kupę oręż zdobyty, albo zawieszano go na słupie lub na pniu i gałęziach drzewa w miejscu, gdzie wróg został zmuszony do ucieczki. Później wznoszono pomniki zwycięstwa z marmuru lub brązu.


34 mało co gorszą od starej, , którą otacza rzeka; osiedla w niej Greków, Etolów, Kreteńczyków i Eubejczyków; z drugiej zaś strony murem całkowicie zabezpiecza.

(120) Jak z powiększył obwód miasta, tak też dalej posunął granice państwa, jakby tkając obszerniejszy chiton56 dla ciała, które się rozrosło. Wybrał spród mieszkańców tych wszystkich, przy których pomocy miał nadzieję zdob wszystko czy to strachem, czy prawem przemocy i dążył naprzód zdobywając za każ- dym razem ziemię, przez którą przechodził, gd jedni poddawali się dobrowolnie, drugich zaś porażki po- uczyły, że nie należy stawiać oporu. (121) Stosuc takie sposoby doszedł aż do Jonii, okazując s wielkim Antiochem" i w zamysłach, i w czynach i pokazując, że sławne imię nie było tylko próżnym więkiem, ale swymi czynami usprawiedliwiał rozgłos, który mu to- warzyszył. Dzięki temu i haracze do nas wpływały, i miasto przyozdabiało się darami, jakie przynosi wojna; troszczyło s ono o uległych, ujarzmiało opornych, po- tem i dla nich sto się dobrym duchem, pod dwoma względami przewyższając władztwo perskie: potęgą i zwyczajem opiekowania się poddanymi.

(122) Wstąpił na tron i drugi Antioch 57 o usposobieniu jednocznie pokojowym i wojowniczym, bo rad był pokojowi, jeśli nikt nie zachowywał się hardo, i nie cof się przed wojną, jeśli go kt do niej zmuszał.

56 chiton — spodnia szata, rodzaj koszuli.

57 Antioch Wielki Antiochos III, syn Seleuka II. Panowa- nie jego (223—187) pełne było wojennych czynów, przewyż- szających czyny wszystkich innych diadochów. Przydomek Wielki otrzym zwłaszcza od wyprawy na Indie. Powiększył on rzeczywiście i upiększył swo rezydencję Antioch. drugi Antioch Antiochos IV z przydomkiem Epifanes (Sław- ny), syn Antiocha W., 14 lat przebywał w Rzymie jako zakład- nik. Przedswziął dwie pomyślne dla siebie wyprawy na Egipt; za jego panowania miała miejsce znana wojna żydowska.


35

Ani z zamiłowania do pokoju nie uspow przed krzywdzicielami, ani nie lekceważył pokoju z powodu przewag wojennych, lecz umiał jak nikt z ludzi i chwy- cić za broń w odpowiedniej chwili, i złożyć z powro- tem. (123) Gdy w górach Tauru 58 potworzyły się bandy rozbójnicze i kały Cylic czyniąc z niej łup mi- zyjski"59, pomijając j inne szkody, uniemożliwiały nadto wszelką łączność między ludźmi, wypraw się na nich i energiczniej ich wytęp, n Minos oczcił z Karyjczyków Cyklady 60; przywrócił miastom wza- jemne stosunki, a przez usuniecie ciążącego strachu otworz szlaki handlowe przed kupcami; za to miesz- kańcy, którzy doznali tych dobrodziejstw, wystawili mu spiżowy posąg z ujarzmionym bykiem, gdzie zwierzę wskazywało na łańcuch rski o tym samym imieniu 61.

0x08 graphic
(124) Choć mogę niemało opowiedzi i o pozostych królach, unikam jednak tego, o czym wspomniałem, by nie znudzić rozwlekłc. To tylko stwierdzam, że dzie- dziczyli oni po sobie tak zalety charakteru, jak i imiona; jedni strzegli miasta w pokoju, inni w wojnach przy- czynili mu rozgłosu, a wszyscy zgodnie do tego samego zdążali, by każdy przekazał naspcy miasto większe od tego, które otrzymał. (125) Jeden władca zbudował śwtynię Minosa, ten Demetry, inny Heraklesa, jeden tę, drugi inną, przez jednego zost wzniesiony teatr, a przez drugiego ratusz, ten wyrównał drogi, inni ka-

58 Tauros łańcuch górski między Armenią i Mezopota-

mią. Cylicyjczycy znani byli z dzikości i rozbojów.

59 łup mizyjski powiedzenie przysłowiowe, często ywa- ne przez Libaniosa na określenie łatwej zdobyczy, bezkarnej grabieży, bo Mizyjczycy, znani ze zniewieściałości, łatwo mogli być grabieni.

60 Minos (zob. przyp. 2 do Mowy VII), jak się zdaje, zdobył panowanie na morzu przez amanie potęgi piratów Karyjczy- ków, którzy mieli swe gniazdo na wyspach Cykladach.

61 Tauros, nazwa gór, oznacza po gr. byka.


36 nałami sprowadzili żywioł Nimf62, jedni z przedmieść do miasta, drudzy do nowszej dzielnicy ze źródeł, w które obfituje starsza dzielnica; chram za chramem wznoszono i moc miasta zawierała się w świątyniach; to samo bowiem stanowi ozdobę miasta i obronę, mia- nowicie: przybytki bogów. (126) Ależ bo łatwiej zmie- rzyć t morską niż spróbow objąć opowiadaniem, jak wielki był wad każdego władcy w stopniowy wzrost miasta. Dlatego zaniechawszy rzeczy niemli- wych, przydomek każdego króla wymienię jako znak rozpoznawczy jego postępowania. Jeden otrzymał przy- domek Soter, drugi Theos, inny Kallinikos, tam- ten Megas, ten Filopator, jeszcze inny Epifa- nes 63, i nie widzimy żadnego, który by był pozbawiony tego rodzaju świadectwa. (127) A przeci jeżeli Atenom przynosi sławę, że jeden z ich polityków został na- zwany Sprawiedliwym64, inny zaś jak inaczej, jakże wielkim zaszczytem jest dla nas, że królowie okazali się godnymi takich przydomków, i to nie jac tam dwaj. ale wszyscy z kolei, i co więcej jeszcze, że było ich aż tylu!

(128) A nie tylko zawdzięczamy bardzo dużo wład- com, ale także ich żonom, które wyszły poza krosna 65

62 Nimfy — zob. przyp. 8.

63 Soter (Zbawca) —Antiochos I (zob. § 108), Theos (Bóg) Antiochos II (zob. § 108 nn.), Kallinikos (Zwycięski) Seleu- kos II (zob. § 114), Megas (Wielki) Antiochos III (zob. § 119 nn.), Filopator (Mujący ojca) Seleukos IV, Epifanes (Sław- ny) — Antiochos IV (zob. § 122 n.).

64 Sprawiedliwym nazwano Arystydesa, ateńskiego męża sta- nu z czasów wojen perskich.

65 Kobieta w Grecji, choć stanowisko jej ulegało pewnym zmianom w ciągu wieków, na ogół była ograniczona do zajęć domowych, nie brała udziu w życiu publicznym. W dobie hellenistycznej nastąpiła pewna emancypacja za przykładem dworów królewskich, gdzie niewiasty zażywały wielkiej swo- body i nieraz całkiem samodzielnie sprawowały rdy w p-


37 i wzniosły s ponad swą naturę, gdy chodziło o sprawy państwa, biorąc na siebie troski, właściwe mężom. Oto jedne z nich udzieliły poparcia zwyczajom pogrzebo- wym, drugie okazywały cześć bogom wznosc śwtynie i w ten sposób przyozdabiy miasto, jakby żyły z mę- żami nie tylko dla rodzenia dzieci, lecz żeby naśladować również czyny mężów w stosunku do miasta.

(129) Jak długo bóstwo uważało za odpowiednie rzą- dzić Azją rozumem Macedończyków, miasto to było jakby twierdza ich potęgi. Współżycie układało się po- myślnie, władcy zaopatrywali miasto w dobra zewsząd pochodzące. Skoro z panowaniu macedońskiemu bóg położ kres, a adzą Rzymian, jakby złotym łańcu- chem, opasał cały świat, miasto nasze rychło zrozumiało wolę niebios i bez hałasu przyjęło zmianę. Poddało się bez walki tym, których własnośc musiałoby s stać nawet stoczywszy walkę; przez to zapewniło sobie przysć wolną od niechęci i nie dało powodu do wy- warcia zemsty. (130) Toteż za to usposobienie doznało takiej opieki ze strony rządzących, że zdawa się ulec zmianie tylko ich narodowość: jako że pomlność szła tym samym torem, jakby to nie kto inny z miasto, a kto inny je zdobył, lecz jakby Rzymianie posiadali to, czemu sami dali początek i zachowywali naturalną życz- liwość w stosunku do własnych dzieł. W ten sposób i mieszkańcom Antiochii zachowali posiadane znaczenie, i dodali im jeszcze godności, jakie u nich samych istnie- ją, i nie pozbawili miasta godności metropolii Azji.

(131) To mówiłem do tych, którzy uważają, że nie od dawna miasto nasze cieszyło s rozosem. Tym zaś, którzy sądzą, że miasto świetnie się ongiś mające teraz podupadło, pokażmy stan obecny, zazdrć zaś niech nie stwie. Starodawne zwyczaje i obyczaje odnoszące s do pogrzebu musiały zapewne z biegiem wieków popaść w za- pomnienie; zasługą królowych z doby hellenistycznej było przywrócenie im dawnego znaczenia.


38 godzi w opowiadanie. Bo miasta na ogół, jak żołnierze, którzy s zestarzeli, opiewa dawne swe dzieje, a wy- rzekają na stan obecny, u nas zaś i ze sobą w zawody opiewana przeszłość i to, co mamy przed oczyma, tak że możemy nie tyle opowiadać, co po prostu pokazać.

(132) Przyjrzyjmy się miastu tak jak utworowi mu- zycznemu, czy panuje w nim całkowita harmonia; albo na Zeusa! jak któremuś ze słynnych posagów: czy okazuje tylko powiczną doskonałość, czy najpeł- niejszą, jaka jest tylko możliwa.

0x08 graphic
(133) A wiec najpierw zobaczmy, jak wygda Rada, gdyż cały przecież ustrój miasta wyrasta z niej jak z korzenia. Jest ona największą i najlepszą ze wszystkich gdzie indziej spotykanych, gdyż członkowie jej mogą wylicz ojców, dziadów, pradziadów i dalszych jeszcze przodków należących do tegoż stanu: w ojcach znajdują nauczycieli życzliwości względem obywateli, każdy wraz z mieniem przejmuje zasadę, że powinno s po- siadać majątek dla dobra ogólnego. (134) Radni bowiem dzięki szczęściu odziedziczyli majątek ojcowski, dzięki zaś szczodrobliwości ponos ogromne wydatki, dzięki pracowitości mienie bardzo pomnożyli; ma nienaganne źródło bogactwa, roztaczają zaś wszel mliwa wspa- niałość przy liturgiach66, dzięki przezorności unikają

66 liturgia (dosłownie: praca dla ludu) określała wszelkie

świadczenia ze strony obywatela na rzecz miasta, zwłaszcza ponoszenie niezwykłych ciężarów, do których byli zobowiązani najbogatsi. Najważniejszymi liturgiami w Atenach były: gym- nasiarchia (obowiązek utrzymania przez rok miejsca ćwiczeń fizycznych dla młodzieży, tj. gymnasion), choregia (zob. przyp.

2), trierarchia (wyposażenie w sprzęt i załogę trójrdowca). Instytucja liturgii utrzymała się z. pewnymi zmianami do końca starożytności. Za czasów Libaniosa w Antiochii zamożniejsi obywatele, jakimi bywali z reguły członkowie rady miejskiej, musieli się troszczyć o: 1. wyżywienie ludu, 2. opalanie łni,

3. urządzanie igrzysk publicznych. Przez liturgie nawet duże fortuny mogły doznać znacznego uszczerbku.


39 ubóstwa, z większą zaś przyjemnością ponoszą wydatki na rzecz miasta, niż inni ciągną zyski, a z takim rozma- chem czynią wydatki, że już powstaje obawa, by nie znaleźli się sami w potrzebie. Rozmaitego rodzaju po- noszą świadczenia na rzecz miasta: to całkowicie żywią lud w okresach głodu i dobrowolnymi darami usuwają skutki nieurodzajów ziemi, zawsze z zobowiązują so- bie i przyciągają serca wszystkich obywateli, pozwala- c korzyst z łaźni i cieszyć s widowiskami; jeszcze za życia swego zaprawiają synów do podejmowania liturgij. Wolność od danin, zapewnioną przez ustawy, dzięki swej szczodrości obracają na wydatki i znacznie radośniejsi ci, którzy zyli swój majątek na cele publiczne, od tych, którzy jeszcze nie byli choregami67. (135) Co bo- wiem gdzie indziej pociąga za sobą zyski, to u nas połą- czone jest z ponoszeniem wydatków, i bardziej by się ktoś tu wstydz wzbogacając się przez uchylanie się od liturgij niż liturgiami uszczuplając majątek. Jak gdyby któryś bóg im zaręczył, że dwakroć tyle, co wydadzą, wróci im Fortuna, tak szczodrze łożą koszty na wyścigi konne i na zapasy szermierskie, jedni stosownie do swe- go majątku, drudzy zaś nawet powyżej swoich możli- wości. (136) Przy samym zaś sprawowaniu liturgii o to każdy walczy, żeby przewsz poprzednika, a następ- cy uniemliw współzawodnictwo, by co się dotych- czas robiło, piękniej przedstawić, a do rzeczy zwykłych dodać nowe. (137) Jedynie zaś u nas większy toczy się spór, by otrzym liturgie, niż w innych miastach, by uciec przed nimi. Wielu obywateli często przy pomocy wielu wydatków ubiega s o dostęp do nich, wydatek dołączac do wydatku i przez pierwszy wydatek nara- żają się na drugi: zamiast kupować sobie mniejszym kosztem uchylenie się od większych, wielkimi kosztami zdobywają sobie możliwość ponoszenia większych cię-

67 choreg obywatel pełniący choreg(zob. przyp. 2).


40 żarów. (138) Przyczyną tego jest jakaś wrodzona wielko- duszność, dzięki której nie chcą się zgodz, by raczej większy rozgłos cudzych świadczeń przyćmiew ich hojność, n by wieść o niej rozchodziła się ród in- nych, i uważają, że nic nie można zarzucić chcącym wy- wyższyć włas sławę godziwymi środkami.

(139) A mądrością i potęgą słowa Rada tak się odzna- cza, że można by ją nazwać zespołem filozofów i mów- ców, którzy sprawując rządy pokazują sztukę życia. Tak bystra jest ich myśl i potoczysta wymowa, i gładkość wysłowienia, że wielu mników krasomóstwa zbiega się na posiedzenia sadowe jak do siedziby nauczycieli, aby się przysłuchiwać zapasom słownym toczonym przez ludzi piastujących władzę a toczą je oni na poczeka- niu i bardziej są pewni siebie, niż gdyby byli przygoto- wani. (140) A ta potęga wymowy zniewala jednostki będące u władzy, by traktowały poważnie nazwę „Ra- da" i by rządy nie skończyły s na naśladowaniu tyra- nów. A cóż ta nazwa oznacza? Otóż gdzie Rada składa się z nieuków, choćby całych wyzłoconych, ale nie umie- jących się odezw, tam piastucym władzę łatwo przy- chodzi bezprawie. Rada zaś musi znos to w milczeniu. Bo gdy członkowie Rady nie zdołają słowem osiągnąć sprawiedliwości, są wydani na łup bezprawia i choć noszą nazwę „Rada", znajdują się w pożeniu niewolni- ków. (141) U nas zaś sa wymowy strzeże ściśle wol- ności Rady, a zmusza sprawujących rządy, by uwierzy- telnili swą nazwę, u jednostek mądrych przyczynia się ona do skierowania na najlepszą drogę, u jednostek zuchwałych hamuje butę więzami mądrości i jakby zaklęciem sztuką krasomówczą skłania duszę do ła- godności. Taki to środek, potężniejszy od ich władzy, ma w swej mocy Rada. (142) I nie ona to ze drżeniem udaje się do władców, ale oni zamierzając coś uchwal, z namysłem ją przywołują, jakby mieli poddać s pró-


0x08 graphic
41 bie wśród ludzi, których nie łatwo porwać, a zdolni skrytykować. Oni zaś, gdy sprawiedliwć jest usuwana w cień, staczają walkę, gdy zaś odnosi zwycięstwo, wy- rażają uznanie. I czymś ważnym jest w życiu władcy uznanie ze strony Rady, że sprawiedliwe powziął posta- nowienia. (143) Stąd też nie Rady w innych mia- stach, jeli oprą się gwałtowności władcy i nie całkiem dad s jej porwać, dumne są z tego; u nas zaś wszyscy władcy, którzy tylko osiągną uznanie, czują się jakby zdobyli wieniec za dzielność, nie dlatego jakoby poko- nali bardziej niesfornych, lecz że zasłużyli na pochwałę u ludzi o niezalnym sposobie myślenia. (144) W ten oto sposób Rada stawia czoło władzy rządzącej; nie chcę bynajmniej powiedzieć, że wewnątrz Rady nie ma spo- rów, ale spory te mają na celu wspólne dobro. Na trzy bowiem podzieliła s części, a przewodnictwo w obrę- bie każdej powierzyła najlepszym jednostkom, reszta zaś idzie za swymi przywódcami, umiejącymi ponosić trudy za przydzielonych sobie ludzi. (145) Z zabieraniem zaś głosu nie jest tak, by jedni mieli d prawo, inni doznawali przeszkód, lecz panuje powszechna wolność słowa. Obecni cieszą się wspólnie, gdy ktoś mówi coś do rzeczy. Przemawia i młodzież, a starzy s nie obru- szają, wręcz przeciwnie, napominają, zachęcają i nakła- niają, by młodzi mieli odwagę, jak orły zachęcające pi- sklęta do latania. (146) Tak znaczny majestat otacza to zgromadzenie, ze tylko się ukaże, a już przeprowadza u namiestników68, co tylko zechce. I temu, kto daje, najwięcej przynosi radości to, że dał, zdaje bowiem so- bie sprawę. że wyświadcza dobrodziejstwo ludziom zac- nym i zdolnym mówcom; pierwsza z tych właściwości skłania do pamiętania o otrzymanym dobrodziejstwie,

68 Za panowania Rzymian Antiochia zachowała swoją auto- nomię, miała własny samorząd, wc mowa tu zapewne o na- miestnikach (hyparchoi) Syrii (nosili oni różne w różnym czasie tytuły), którzy często przebywali w Antiochii.


42 druga zaś pozwala nalycie je wysławić. (147) I po cóż mów o namiestnikach, skoro przecież i u królów Rada jest w poważaniu: i pisma do nich wysyła, i przemawia przed tronem. Roztropność swą Rada dała poznać władcy na posiedzeniach, od władcy zaś otrzymali radni w do- wód czci zwierzchnictwo nad innymi ludami. (148) Czar miłości do własnego kraju zatrzymał niektórych przy Radzie, a tym, którym nadarzyła się taka sposobność, obie rzeczy przyniosły sła i powołanie na tamte stanowiska, i postanowienie pozostania: wybór, który padł na nich, wskazał, że zdatni do rządzenia, rezygna- cja zaś, że więcej sobie cen podleganie rządom innych, byleby żyć dla Ojczyzny, niż rządzenie innymi bez służ- by Ojczyźnie. (149) Tak to poczytują za przyjemność, nie za trud pra dla ojczystej ziemi, nie przyjmują zwolnienia od wysiłków, owszem, obstają przy nich; i tak jednym przynosi cześć to, że się uchylili od zwierzch- nictwa, drugim zaś to, że rządzili zgodnie z prawami.

(150) O ludzie z co wcej można by powiedzieć niż to, że dorównywa Radzie i ani jej nie nalałoby posta- w na czele innego ludu, ani lud nasz nie powinienby podlegać żadnej innej Radzie, ile ich tylko jest. W tych warunkach Rada przewodzi ludziom porządnym, lud zaś postępuje za najlepszymi jednostkami, jak wyboro- wy chór za lepszym przodownikiem. (151) Po pierwsze bowiem każdy obywatel posiada żonę, dzieci i gospo- darstwo. Taki zaś stan rzeczy potrafi wyrob rozwagę i zachęcić do usilnego starania się o spokój. Natomiast ci, którzy nic nie posiadają, łatwo wzniecają gwałtowne rozruchy, chwytają za miecz i znajdują uciechę w sia- niu zniszczenia, a potem rzucają s na innego; często zdarzają s takie rzeczy w Egipcie i w Italii, gdyż Egipcjanom 69 byle słowo wystarczy do wzniecenia za-

69 Chodzi z pewnością o Aleksandryjczyków, skłonnych, jak wiadomo, do zamieszek.


43 mieszek, a Italczyków rozzuchwala niewłaściwe postę- powanie senatu. (152) U nas zaś lud nladuje stosunek dzieci do rodziców, bo też Rada naśladuje w stosunku do niego zachowanie się ojców; nie pozwala, by niedo- statek gnębił lud, on zaś jako zapłatę za wyżywienie przynosi życzliwość, bolejąc, gdy ona jest zatroskana, radując się jej powodzeniem, bioc udział i w szczęściu, i w nieszczęściu i wszystkie jej sprawy uważając cał- kowicie za swoje, z całą radością porzuciłby własne dzie- ci dla ocalenia zwierzchnci. (153) Charakter ludu moż- na poznać, jeśli się zbada jego zachowanie w trudnych chwilach. Bo zarzuty wytoczone przeciwko ludowi właśnie wydobywają na jaw jego łagodność i oskarże- nie ma dla niego wartość pochwał. Skoro bowiem mia- sto też ucierpio cokolwiek od zła, które nawiedziło kraj, wtedy lud naraził się na zarzuty, że nie przesz- kodził wypadkom, a nie, że dopuścił się jakiegoś prze- stępstwa 70. (154) Tak z natury daleki jest od niegodzi- wci, tot jest poczytywany za godnego, by karcić złoczyńców. Co do rzetelnego spisywania kontraktów i wiernego ich przestrzegania, jakiż lud zrówna się z na- szym? Głos nie uniżony przykro, chód przyzwoity, odzież nie zaniedbana; uspowanie przed wyższymi od siebie, miłość ku ludziom wykształconym, wytworność przejawiająca się we wszystkim gdzież takie cechy w innym ludzie? A prawdę powiedziawszy, gdzie to się spotyka w innej Radzie? Kultura, któ nasz lud prze- jawia w życiu, wznosi go ponad jego nazwę i upodabnia do szlachetniejszego stanu. (155) Miłc ku ludziom tak dalece nad innymi ruje, że cudzoziemcom wy- świadcza takie rzeczy, jakich inni zaniedbu w sto- sunku do swych rodaków. Bo gdy obywatele innych miast tu zostali ściągnięci z powodu win, za które karą jest śmie, i byli prowadzeni na stracenie, uderzył

70 Nie wiadomo, do jakich wypadków mówca czyni tu aluzją.


44 w płacz i otoczył zewsząd pałac królewski z błaganiem, a prośby jego uśmierzyły wrzący gniew ówczesnego władcy71. (156) Lud tedy agał, skłoniony litcią, władca zaś przychyl się do próśb poddanych, bo uwa- żał ich za godnych otrzymania takich nawet dowodów łaski. W rezultacie miasta odzyskały swych obywateli, lud zaś nasz pozysk sła i że uciekł się do próśb, i że dopiął celu, a władca uznanie, że przezwyciężył swój gniew.

(157) Jednak nie można powiedzieć, że o ile dobroć jest nasza właściwością, o tyle męstwo w niebezpiecz- stwach miasto utraciło wraz z zaniechaniem sztuki szer- mierskiej, lecz szermierkę usunęło prawo, męstwo zaś zachowała natura. (158) Gdy nadchodzili Persowie, oby- watele nie chcieli ratow się ucieczką, ale pozostali trzymając się ojczystej ziemi zajadlej niż Lacedem- czycy swych tarcz 72, miasto również zadało cios rękoma mieszkańców samozwcowi73, który niespodzianie

71 Brak danych do zidentyfikowania owego władcy.

72 Lacedemończycy, jak wiadomo, nie mieli prawa porzucić w boju tarczy, stąd ynne powiedzenie matki Lakonki, wręcza- cej synowi tarczę: „Z nią — albo na niej".

73 Za panowania Dioklecjana powzięto plan pogłębienia portu Sflukia, który był iednocześnie portem i Antiochii. Roboty powierzono 500 hoplitom (żołnierzom ciężkozbrojnej piechoty), ale zupełnie o nich nie dbano: po dniu pracy no musieli zdobyw własnym przemysłem niezbędne środki do życia. W końcu zbuntowali się, nakłonili swego dowód Eugeniusza do sięgnięcia po insygnia cesarskie (Libanios jest jedynym źródłem do poznania tych wypadków; z tej mowy wynikałoby, że Eugeniusz sam zapragnął godności cesarskiej, w później- szych Libanios inaczej sprawę przedstawia: Eugeniusz zostaje zmuszony do przyjęcia godności cesarskiej) i razem z nim wtargnęli do Antiochii. traktując ją jako miasto zdobvte. Gdy mieszkańcy z niezwykłą odwagą i zaciętością stłumili bunt, Dioklecjan nie tylko ich nie pochwalił ani nie wynagrodził, ale przeciwnie, Antiochia i Seleukia zostały pociągnięte do odpo- wiedzialnci za to, co działo się przed ich oczyma: kilku człon-


45 z Seleukii tu wtargnął, i prawice, które porzucy na- rzędzia w warsztatach, rozbroiły żnierzy zżytych z krw i morderstwami.

(159) Chyba nic nie stoi na przeszkodzie, by opowie- dzieć, jaki przebieg miało powstanie, bo w ten sposób i męstwo zwycięzców bardziej się uwydatni.

Dowódca z hufcem hoplitów przebywał w Seleukii, pogłębiając wjazd do portu. Ponieważ wiedział, że u nas nie ma załogi wojskowej, a wawił się pracami nad przystanią, zapragnął władzy królewskiej; nadziei mu dodał przewidywany brak oporu. Nie ocgał się z za- mysłem i zdjąwszy z jakiegoś posągu boga szatę pur- purową 74, przywdział i zabr s do dzieła. (160) Napadali w marszu na wsie i spustoszyli całą okolicę, przez którą szli, o zmroku wieczornym zjawiając się równocześnie z wieściami o sobie, zajęli miasto, jak gdyby wystarczał sam ich widok. Nie mieli w istocie natraf na zasp bojowy żołnierzy, lecz na odwamężów, straszniejs od broni. (161) Gdy bowiem miesz- kańcy zobaczyli, że samozwaniec biegnie do pałacu kró- lewskiego i porywa skarby władców, ohyda tego wido- ku dodała im bodźca i nie czekając nocy, by po naradzie powziąć postanowienie, to jedno uważali za postano- wienie: nie dopuścić napastnika! Nadstawiając więc piersi zamiast tarcz, chwytając wrzeciądze zamiast włóczni i wszystko, co w rękę wpadło, uważając za wy- starczającą broń, berło jednodniowe wytrącili z rąk

ków Rady miejskiej zostało straconych, a majątek ich ulegl konfiskacie. Widocznie miasta w czymś tu zawiniły może na skutek jakichś nadużyć finansowych ze strony Rady żołnie- rze owi znalli się w tak rozpaczliwym położeniu inaczej postępowanie Dioklecjana byioby przykładem krzyccej nie- sprawiedliwości. Również rodzina Libaniosa ucierpiała przy tych wypadkach; wśród straconych bjego dziadek.

74 jako oznakę władzy królewskiej, bo panujący nosili szaty purpurowe.


46 tyrana, pierwszych napastników pokonali czym kto miał, następnie posłużyli się ich orężem przeciw pozo- stałym żołnierzom. (162) Przyłyły rękę do dzieła i ko- biety nie tylko krzykiem i zawodzeniem, i kamieniami rzucanymi z dachu to właśnie miało miejsce w Pla- tejach 75 lecz wręcz porwały się na wroga, zakoszto- wały walki i ran i dodały wiarygodności opowieściom o Amazonkach76. Toteż część nieprzyjaciół poległa, część uciekła, część pochwycono i władza samozwańcza nie przetrwała do następnego dnia. (163) Tak postąpiło miasto w nagłym niebezpieczeństwie, zachowując w na- turze nieustraszoność przodków. Przyjrzyjmy się dalej, czy zachowało i pozostałe zalety Ateńczyków, których przyjęło na współmieszkańców.

0x08 graphic
(164) Najwięks niewątpliwie chwałę Ateńczyków stanowi to, że własne miasto otworzyli jako przytułek dostępny dla wszystkich potrzebujących, tot sywali zewsząd do Aten cudzoziemcy, myśmy zaś, według po- wiedzenia Homera77, daleko lepsi od ojców" pod tym względem; bo nie ma miasta, którego części byśmy nie przyjęli; nie można wprawdzie twierdzić, żeśmy przy- li wks cześć obywateli każdego miasta, lecz za każdym razem niewiele mniejszą od pozostającej na miejscu; jedni przybyli z żądzy zbytku, drudzy dla handlu, inni dla pokazania swych umiejętności, a jesz- cze inni dla wydobycia się z biedy. (165) Gna jednych pogarda dla swojego kraju, jako że jest mniejszy, dru- gich popycha zarówno skłonność do naszego klimatu, jak ucieczka przed swoim. Toteż ci, którzy opuszczają

75 w pierwszym roku wojny peloponeskiej w czasie walki Platejczyków z Tebańczykami, którzy opanowali Plateje w noc- nym napadzie.

76 Amazonki wojownicze plemię niewieście w Azji Mniej- szej; mit o Amazonkach był bardzo popularny.

77 Słowa Stenelosa, dowódcy Argiwów, do Agamemnona

(Iliada IV 405).


47 jaki miasto, by ud się do nas jako przybysze, przy- bywają do współobywateli tak wielu swoich u nas spotykają. (166) I szczególnie też jeśli ktoś ma zamiar podróżować po świecie, widząc dla siebie korzyść nie w oglądaniu miast, ale w poznaniu obyczajów poszcze- gólnych narodów, to jego od wędrówki nasze miasto uwolni i zaspokoi jego pragnienie. Siedząc bowiem u nas na rynku zawrze znajomć z każdym miastem; z tak wielu ludźmi zewsząd pochodzącymi będzie rozmawiał.

(167) A tym, którzy wybrali nasze miasto zamiast swe- go, nie przynosi ujmy, że nie zamieszkują ojczyzny, przeciwnie, pozostali w domu obywatele zazdroszczą im i wyrzuca sobie, że się nie przenieśli. Tak dalece tu dla wszystkich jest dostępne uczestnictwo w korzciach i przywilejach. Zarówno przybysze miłują jak własną ojczyznę kraj, który zamiast ojczyzny wybrali, i oby- watele nie ch mieć wkszych korzyści niż przesied- leńcy, lecz miasto chętnie widzi zalety przybyszów, zaiste jak zalety własnych potomków, nladując i w tym także Atczyków. (168) Gdyż jak oni — przy- byłych z Pylos 78 dopcili do własnych urzędów i y- wali ich do najważniejszych zadań, tak i my otacza- liśmy cudzoziemców najwyższym poszanowaniem i ko- rzystalmy z ich usług, tak że jeszcze i teraz ich domy zaliczają się do najpierwszych.

0x08 graphic
(169) Na skutek więc przesiedleń się do nas, które zaczęły się w dawnych czasach i nie usty, a sądzę, że i nie ustaną zaludnienie miasta przybrało na li- czebności, jak można było się spodziewać. I to stało się najwybitniejszą cec naszego miasta, że zlicz jego mieszkańców potrafi jedynie Apollon Pityjski, który, jak głosi wyrocznia, nawet piasek policzył. (170) Choć

78 Z miasta Pylos (w Messenii) mieli pochodzić Pizystratydzi,

jako rzekomo potomkowie homeryckiego Nestora, którego syn

Pizystratos występuje w Odysei.


48 jest tak rozległe i rozcga się na tak wielkiej przestrze- ni ziemi, całe napełnione jest równomiernie w każdej swej części: czy to zbadasz dzielnicę przed bramami, czy najbliższą wewnątrz murów lub zaraz obok położo- na, bą posuniesz s ku środkowi, bądź zejdziesz do zaułków, bądź na krańcach miasta dookoła przeprowa- dzisz badanie, wszystkie części roją się równą ilością ludzi i ch takie tłumy na ulicy, drugie tyle jeszcze pozostaje w domach.

0x08 graphic
(171) Ateńczycy ze strachu przed najazdem lacede- mońskim porzucili wioski i zapnili Ateny79, toteż miasto opierało swą liczebność na opustoszeniu wsi, u nas zaś choć wieś ściągnęła wiele ludności miejskiej, jakby była wyludniona, miasto rozkwita tłumami miesz- kańców i do tego stopnia przez cały dzień tłoczy się na rynku jednakowa ciżba, że powiedzenie: gdy zapełnia się rynek" 80 nie określa jakiejś jednej pory dnia, jak niewątpliwie jest gdzie indziej; bo jednakowe zapełnie- nie rynku ludźmi przez cy dzień nie pozwala wyodb- nić poszczególnej pory, lecz wyrażac się: w porze pełnego rynku'', wskazujesz tym każdą porę. (172) Jak bowiem wody rzeki, których nurtu nie rozszczepiają żadne głazy stercce na środku, płyną naprzód, przed- stawiac jed w i nieprzerwaną aszczyznę, po- dobnie tu zbity um idących nie pozostawia żadnego pustego miejsca, tak że kto stanie z początku i przyglą- da się, dozna wrażenia, że jakieś uroczystości odbywają się za miastem przy każdej bramie, a miasto na mocy

79 Na początku wojny peloponeskiej Ateńczycy ściągnęli do

miasta ludność wiejs, wywołując przeludnienie ze wszystki- mi ujemnymi jego skutkami.

80 Dzi aściwy (od wschodu do zachodu ca) dzielono w Grecji na pięć części: rano, przed południem (gdy zapeł- nia się rynek), w południe, po południu, wieczorem; podział ten utrzym się tae i później, kiedy (od V w. p. n, e.) nastał podział dnia na godziny.


49 jakiegoś prawa pustoszeje, udac s na te uroczystości, przy czym mieszkańcy rozdzielili s według chęci.

(173) Z jednej rzeczy można by być u nas niezadowolo- nym że ktoś s dokądś śpieszy, ścisk mu w tym prze- szkadza zatrzymując idącego naprzeciwko tak jak fale, uderzając w dziób, hamują bieg okrętu.

0x08 graphic
(174) Zapraw widzącego liczebność miasta, nie zna- jącego zaś obfitości plonów ziemi, mogłaby ogarnąć obawa o żywność, której potrzebują tak liczni mieszkań- cy. Jeśliby znów ktoś słysz o obfitych plonach, a nie znał liczby mieszkańców, zdziwienie by go ogarnęło, na czyje to wyżywienie zostają one zużyte. Tak u nas i ziemi odpowiada mnogć ludzi, i liczbie ludzi natu- ralne właściwości ziemi, dzięki którym jeszcze nigdy nie zostaliśmy zmuszeni do obrażenia Zeusa Gcinne- go 81 okrucistwem wobec obcych, choci mamy przy- ad Rzymu, który ilekroć zdarzy się niedostatek arty- kułów pierwszej potrzeby, przywraca obfitość przez wypędzenie obcych82. (175) Nas zaś ziemia nie zmusiła do zastosowania takiego leku i nie ma wypadków, żeby pozbywała się pewnej liczby ludności, aby ratować resztę, widocznie przestrzegając starodawnego swego obyczaju, by nieszczęścia obcych usuwać, a nie stwa- rzać, ponieważ i synowi Agamemnonowemu83, gdy po

81 Zeus Gościnny (Xenios) czczony był w Grecji od najdaw- niejszych czasów jako opiekun przybyszów, z początku nie osłanianych żadnym prawem. Według Libaniosa epitet ten wy- raża najważniejsfunkcję Zeusa.

82 Zdarzyło się to np. w r. 353 za panowania Konstancjusza.

83 syn Agamemnonowy Orestes; mszcząc się śmierci ojca zabił matkę-mężobójczynię. Ścigany przez Erynie (demony zem- sty) popa w obłąkanie i tuł się po całej ziemi greckiej, zanim nie został oczyszczony od zmazy i uleczony z obłędu, czy to przez wyrok Areopagu ateńskiego, czy to przez sprowa- dzenie z nakazu wyroczni Apollona ze świątyni Artemidy w Taurydzie jej posągu, Orestesowi dopomogła siostra Ifigenia, która była kapłanką w tej świątyni.


50 zabójstwie matki po całej ziemi gnał w szale ścigany gwałtownie przez boginie, które obłędem ukarały mło- dzieńca, ta ziemia przywróciła zdrowe zmysły. Skoro bowiem przekrocz jej granice, ustała choroba, a zda- rzenie to stało s nazwą miejscowości84.

(176) Lecz tu jakoś uniosła mnie radość z powodu Pe- lopidy85, opowiadanie zaś powinno powróc do roz- patrywania potęgi kraju, czego jednym, i to dostatecz- nym dowodem jest to, że urodzaje wystarcza miesz- kańcom; drugi wyraźniejszy teraz dodam.

0x08 graphic
(177) Po wybuchu tej wojny perskiej86, do której państwo perskie szykowało się od dawna, gdy koniecz- ność wymagała zbrojenia równie wielkiego z drugiej strony, a przed przygotowaniem siły zbrojnej miejsca odpowiedniego na przyjęcie tego wszystkiego, czego tak wielka wojna się domaga, ta oto ziemia przewyższyła potrzebę nadmiarem, zgromadziła owe siły w swym wnętrzu i wielkie wojsko wysłała, kiedy okolicznci te- go wymagały. (178) Płynęli do niej, jak do morza rzeki, wszyscy hoplici, wszyscy łucznicy, jeźdźcy, konie zarów- no bojowe jak i juczne, wszystkie wielbłądy i wszyst- kie oddziały, tak że ziemia pokryła się ludźmi stojący- mi i siedzącymi, mury zaś zostały zasłonięte zawieszo- nymi tarczami, wszędzie się widziało włócznie i szysza- ki, wszędzie było pełno zgiełku i rżenia, a tak wielkie oddziały piechoty kwaterowały, że sami ich dowódcy utworzyliby niemały tłum, a raczej powiedzieć można,

84 Wiele miast utrzymywało, że to na ich ziemi Orestes zo-

stał oczyszczony z winy. M. in. istniało podanie, że Orestes wraz z Ifigenią po ucieczce z Taurydy wylądowali w okolicy Seleukii i Antiochii i dostali się w góry Meiantion, które miały otrzym wtedy naz Amanos (Bez Szału), bo tu ustał szał

(gr. mania) Orestesa. Góry Amanos (dziś Almadag) między

Cylicją a Syrią.

85 Orestes był potomkiem Pelopsa, czyli Pelopidą.

86 — tj. wyprawy Juliana Apostaty przeciw Persom.


51 zebrała się tak olbrzymia armia, że gdzie indziej i wody do picia by jej zabrao. Tu zaś tak spokojnie każdy przyjął żołnierza, dbając o niego, jakby to krew- ny przybył po długim czasie, a tyle miejsca miał każdy, jakby przy każdym domostwie ziemia sama przez się utworza pieczarę; tak zaś do przesytu można było się najeść, jakby to nie człowieczy rozum się starał ani człowiecza ręka uugiwała, lecz jakby bogowie jak to jest w mocy bogów niewidocznie każ rzecz przy- gotowywali. (179) Przeto na nas głównie spród wro- gów Persowie są zagniewani, że właśnie dac dzielno- ści królewskiej miasto nasze jako równy jej punkt wyjścia, nigdzie nie zahamowalmy jego zapału przez brak zaopatrzenia.

(180) Z tego właśnie powodu miasto bo dla króla jak ukochana, a on jakby przebyw poza ojczyzną zwraca i myśl ku niemu i zaprzysięga swój powrót, a nieobecność łagodzi listami i bez wytchnienia jedną wojnę prowadzi po drugiej, trudami na Zachodzie usil- nie się starając okupić oglądanie Wschodu, a jeszcze bardziej trudami ponoszonymi na Wschodzie oglą- danie naszej ziemi. Nie oddalał się gdzie indziej, jedy- nie tam, gdzie wymagały działania wojenne, ale jakby napraw w ramionach kochanki rozkoszy zażywał, za najprzyjemniejsze chwile uważając czas tutaj sdzony.

(181) Czyż więc można podziwiać siłę miasta, jak ciała ludzkiego, a stwierdzić, że kultura umyowa, którą go- dzi się nazwać umysłem miasta, zarzucona jest i zanied- bana? A jednak naprawdę to ona jest tą właśnie potę- gą, która i znacznemu miastu dodaje majestatu, i gdyby nawet przypadkowo nie było tak wielkie, uczyniłaby je ze wszech miar przedmiotem podziwu. (182) Bo jak w Atenach wprawdzie i inne dziedziny wiele przyniosły świetności: trójrzędówce, bitwy morskie, władza nad wielu narodami, najistotniejszą jednak rzeczą jest pęd


52 ku mądrci, jej zdobywanie i cześć dla niej, tak właś- nie i u nas nie ma niczego, co by nie budziło podziwu, wszystko jednak uspuje zamiłowaniu do wiedzy.

(183) I wydaje mi się, że bóg, który ziemię na dwie części rozciął, postanowił każ część jednakowo przy- ozdob i tak jak przy szalach zachować równowagę, na- kazał tedy Hermesowi złożyć tu zalążki wymowy i filo- zofii, nie pośledniejsze od attyckich, i żdż swą poru- szyć ludzi, by żyli do ich opanowania. (184) Toteż jak w poprzednim okresie potęga polityczna Hellenów po- dzielona była między dwa miasta, Spartę i Ateny, tak te- raz helleńska kultura i sztuka między nasze miasto i Ate- ny, jeżeli oczywcie mamy dawać miano Hellena raczej na podstawie wykształcenia niż pochodzenia. (185) I rze- czywiście wzeszły te dwa słca wymowy: jedno wie- ca Europę, drugie Azję. Przede wszystkim miasto wcoło tak świetne talenty nauczycielskie, że gdyby nie uznano ich za godnych katedr tutejszych, ze wszech miar godni by byli ateńskich; taki posiadali nadmiar jedni siły, drudzy wdzięku. (186) Następnie zleciały się roje młodzieży od pszczół liczniejsze, z których nikt nie odszedł ze wstydem; przywędrowali nadzwyczaj licznie, część z nich pozostała, część odeszła, pierwszych osiągnięte korzci związały uczuciowymi węzłami z miastem, które im takie dary dało, drudzy rozum swój oddali na pożytek własnej ojczyzny. Dalej sława powracających do siebie zachęciła innych do wtajem- niczenia s w samą wiedzę, tot jedni wyprawiają synów, drudzy braci, inni sąsiadów, ci znów znajomych, wszyscy z w ogóle współobywateli. (187) Staliście się stoli Azji nie tyle dzięki przeważającej godności, co przez fakt, że wszyscy stąd czerpią to, co ze wszystkiego najpożyteczniejsze. Dokądkolwiek bowiem przybędziesz i przekonasz się, że Rada uzbrojona jest w potęgę słowa, a mówcy przemawiają pewnie i że albo wszyscy


53 szermierzami tutejszych przybytków Muz, albo przy- najmniej ich większość, a w każdym razie nie mniej- szość. (188) Oni to, z powodu sztuki roztaczanej na mównicy i pomocy okazywanej w rozprawach sądo- wych, dochodzą do godności sędziowskich i tak dostar- czamy narodom zarówno mówców, jak i sędziów naj- przedniejszych, których roztropność nalycie kieruje miastami, a dla siebie zdobywają to tylko, że byli sprawcami tego dobra i odchodzą z próżnymi rękoma, uwieńczeni natomiast awą. O czym przecież i wy wiecie, toteż Muzom budujecie bogate przybytki jako miejsce nauki dla młodzieży, a dar dla bog, na na- uczycieli zaś bierzecie zarówno obywateli, jak z chęcią i obcych. (189) A z życzliwością ku ludziom łączą się wielkie wymagania co do krasomówstwa. Jawność bo- wiem posiedzeń wskazuje na życzliwość, chwalenie zaś jedynie tego, co warto chwalić na wiel dbałość.

(190) Na zaproszenie schodzicie się, gdy zaś zostaje po- pełniony ąd, nie zatajacie tego, lecz od razu wyka- zujecie, że myśl jest nieszczęśliwa, figura chybiona i słowo znieksztcone. Powszechny zarzut złego stylu pada ze wszystkich miejsc, a mówca pod gradem po- cisków i strzał, rzucając okiem po widowni, nie może licz na nieuctwo słuchaczy, by opanow zamęt myśli, lecz gdziekolwiek spojrzysz, siedzi bystry kry- tyk. (191) Albowiem, nie licząc wykształconych mówców politycznych, trzy liczebnie równe zastępy retorów gro- madzą się w sądach, posiadających nie mniej wyostrzony słuch w ocenianiu niż język w mowach obrończych, toteż nie ma człowieka szcśliwszego n ten, kto zo- stał tu oceniony dodatnio, a znów od mówcy skryty- kowanego nikt nieszczęśliwy gorzej się czuć nie może. Przeto każdy, kto nie z deniem i lękiem tu wchodzi, nie odważny jest, lecz tępy, nie zdający sobie sprawy, na jakie niebezpieczeństwo się nara. (192) W ten


54 sposób zaś sztuka wymowy z dawna zapuściła tu ko- rzenie i wciąż ba w rozkwicie. Ci, którzy z obcych stron przybywają gwoli niej, i miejscowi jej się ima- jący, mają możnć czerp z tych źródeł, tak iż już panuje przekonanie, że ktokolwiek wstąpi na tę ziemię, zasmakuje w sztuce i zakosztuje krasomówstwa, jakby z ziemi się wydobywało natchnienie artystyczne, tak jak gdzie indziej wieszcze.

(193) Nic tedy dziwnego, że gdy w pozostałych dzie- dzinach ojczyzna nasza góruje nad innymi miastami, to pielęgnowaniem mądrości nie tylko innych, lecz siebie samą przechodzi, a z ludzi obejmujących urzędy czyni kochanków. Każdy z nich i na początku rządów, i w toku, i na końcu kieruje się zasadą: w czymś przy- czyn się do potęgi miasta. Stąd też to ci, którzy mieli możność pomnożyć potęgę państwa, tak jak ci, którzy bogom poświecili najwspanialsze dary ofiarne, w ra- dości żyją przez resz czasu, mogą oto w towarzystwie przedstawiać siebie z najpiękniejszej strony, a raczej mogąc wymienić wszystko, co zwykle rzuca blask na człowieka, resztę przemilczają, a tylko tym jednym się popisu, całkiem pewni, że nigdy nie pokryje ich zapomnienie, skoro ich czyny ugruntowane są w tym, co pod słońcem najpiękniejsze. (194) I zupełnie słusznie są spokojni. Mówca bowiem, który wykazał talent i ro- zum tam, gdzie najliczniejsze są zebrania, pozyskał sobie wiecznotrwałą sławę, podobnie jak malarze, któ- rzy biegłość swych rąk wystawili na pokaz w Delfach. I nie jest tak, żeby jednostki rdzące, które mogą z kasy cesarskiej czerpać na pokrycie wydatków, z ca- łym rozmachem zabierały się do rozbudowania miasta, ci natomiast, którzy z własnej kieszeni wydają, ociągali się z tym; przeciwnie, tych, którzy dostąpili przyjaźni królewskiej, silniejsza opanowała cć wkszych z tego względu wydatków niż zysków. Toteż zewsząd groma-


55 dzili pkne marmury i miasto przyozdobili przepychem budowli, rozsiewającym blask na ksztt gwiazd, a wska- zawszy drogę do lubowania się we wspaniałci, po- zyskali wielu naśladowców snujących zamiary świet- niejsze od swych mliwci. (195) Bo tu jeśli ktoś nie wzniesie domu lub nabędzie gotowy, uważa, że na próżno jest bogaczem, choćby bardzo był bogaty, ten natomiast, kto zbuduje dom, choć mu zabraknie na co innego, sam siebie zalicza do zamożnych. Dlatego wiel- kość miasta nie jest ustalona, ale tak jak ciało ludzkie wzrasta dzi po dniu.

(196) Otóż odpowiednia już chwila, by pomówić za- równo o położeniu, jak o wielkości miasta. Według mego przekonania wyjdzie na jaw, że z istniejących miast nie ma żadnego, które by aż tak było rozległe przy wnie cudownym położeniu. Zacząwszy bowiem od wschodu posuwa s wprost ku zachodowi, rozpoście- rając wysokie, dwoiste krużganki, rozdzielone pośrodku otwartą drogą wybrukowaną kamieniem na szerokość portyku. (197) Na ugość z bruk tak daleko się cg- nie, że samo tylko wygładzenie tak wielkiej przestrzeni wymagałoby wielu rąk. kto zaś idzie od początku do końca, czuje się utrudzony i potrzebowby pojazdu, a bruk tak jest równy i ciągły do końca, nie przery- wany ani rozpadlinami, ani spadzistciami, ani innego rodzaju przeszkodami, jak na obrazku, gdzie barwy rozciągają się dowolnie. (198) Uliczki zaś biorą początek od krużganków i jedne idą na łnoc przez całą równinę, drugie łagodnie się wznoszą na pudnie ku podnóżu ry, doprowadzac domy dotąd, dokąd da się za- chować harmonię z kształtem reszty miasta, by ta część nie wznosiła się zbytnio, jak gdyby się oddziela od reszty. (199) Miasto nie przeskakuje stromych skał i przepaści, by zawrzeć je w sobie, i nie umieściło domów na jakimś skrawku, który by zagarnęło w środku kot-


0x08 graphic
56 liny rskiej, tak żeby zabudowania wyżej leżące po- strach stanowiły dla niżej leżących, jak az Syzyfa 87: przeciwnie, objęło taką przestrzeń, na jaką zamierzało posunąć s bez przerw, przestrzegając proporcji mdzy wielkcią i kszttem. (200) Góra obok pona wznosi się jak tarcza trzymana ku górze, mieszkańcy jednak krańców miasta u stóp góry nie czują żadnej obawy, jaką budzi góra, przeciwnie, wszelakiej radości przy- czyną są źródła, drzewa, ogrody, łagodne wietrzyki, kwiaty, ptasi szczebiot i rozkoszowanie s wioswcześniej od innych mieszkańców. (201) Krużganki po- dobne są do rzek szeroko wezbranych, uliczki zaś do potoków od nich płycych. Jedne uliczki prowadzą wzw spoglądac na uroki podgórza, inne po prze- ciwległej stronie ku innej drodze głównej, nie krytej dachem, z obu stron zabudowanej, jak kanały z jednej rzeki ku drugiej przekopane dla przeprawy. Ta dziel- nica kończy się na pięknych ogrodach, same zaś uliczki urywają s na brzegu rzeki Orontes. (202) Krużganki, co j zaznaczyłem, ciąg s od wschodu ońca ku zachodowi i biegną na taką długość, że wystarczyłaby ona i na trzy miasta. W połowie prawego krużganku łuki z każdej strony zwrócone do środka, posiadające jedno kamienne sklepienie, dają jako początek innym krużgankom, idącym ku północy aż do rzeki, śwty przybytek Nimf znajdujący się doka owych łuków, niebotyczny, zwracający na siebie spojrzenie wszystkich blaskiem marmurów, barwami kolumn, świetncią ma- lowideł i bogactwem tryskających zdrojów. Uliczki zaś rozbiegają się i od tych krużganków w ten sam sposób jak od poprzednich.

87 Syzyf, założyciel Koryntu, okazał się niegodny przyjaźni, którą darzyli go bogowie, bo pen zuchwałości i chciwci dopuszczał się różnych występków. Został też straszliwie uka- rany w królestwie zmarłych: oto toczy wiecznie na stromą górę ogromny głaz, który stacza się stale z powrotem.


57

(203) Jeśli więc chodzi o stare miasto, to taką ma ono postać, nowe zaś miasto przyjęła wyspa utworzona przez rozdzielenie się rzeki, która płynąc z ry jednym nurtem, posunąwszy się bardzo daleko rozszczepia się i otacza to miejsce, tak że jest doka oblane wo. Z dwóch ramion rzeki jedno znajduje się prodku obu miast, drugie zaś po przeciwległej stronie nowego mia- sta, spływając po utworzeniu wyspy, łączy oba koryta i tworzy nurt taki sam jak przed rozdzieleniem się.

0x08 graphic
(204) Kształt tego nowego miasta jest kolisty, bo leży całe na równinie, a mur nieprzerwany otacza je dokoła na kształt wieńca. Z czterech zaś łuków pączonych między sobą w czworobok, jakby ze środka, cztery pary krużganków rozchodzą się na cztery strony świata, jak ręce w posągu Apollona czterorękiego88. (205) Z nich trzy pary doszedłszy do muru łączą się z obwarowaniem, czwarta zaś o tyle piękniejsza, o ile krótsza, jakby wychodzi na spotkanie zbliżającemu się pałacowi kró- lewskiemu tworząc niby bramę wejściową. (206) Sama zaś rezydencja królewska zajmuje ogromną powierzch- nię, prawie czwartą część całej wyspy. Ogarnia bowiem środek wyspy i od tego punktu środkowego dochodzi na zewnątrz aż do rzeki, tak że mur zwieńczony ko- lumnadą zamiast blanków tworzy miejsce, sd król ma wspaniały widok: oto dem rzeka płynie, a ze- wsząd przedmieścia da istną ucztę dla oczu. (207) Kto by chciał dać dokładny opis tej części miasta, musiby obrać rezydencję królews za samodzielny temat, nie za część drugiego, trzeba jednak tyle przynajmniej po- wiedzieć, że choć wszędzie znajdują s miejsca, z któ- rych jedne zdobyły sławę z powodu wielkci, inne okrzyczane z powodu piękności, pierwszym ona wcale

88 Starożytny wizerunek Apollona z okresu przedhelleńskie-

go, pochodzący z Amyklaj (w Lakonii) przedstawiał boga z czterema ramionami i tyluż uszami.


58 nie ustępuje, drugie nawet znacznie przewyższa: co się tyczy piękna, nigdzie nie zostaje w tyle, natomiast przy ocenie wielkci wszędzie otrzymuje palmę zwycięstwa, dzieli się bowiem na tyle izb niewieścich, krużganków i komnat męskich, że nawet bywalcy nieraz zabłądzą wędrując od drzwi do drzwi. Jestem przekonany, że gdyby taki jeden pałac znajdow się w micie licho się przedstawiającym, jakich wiele widzimy w Tracji, gdzie kilka chat tworzy j miasto, jliby więc, po- wiadani, w jednym z nich znajdowa się podobna re- zydencja królewska, wystarczyłoby mu to jako powód do chełpienia się przy porównywaniu miast. (208) Lecz na- wracam do tego, że nowe miasto od starego oddziela rze- ka płyca pośrodku, pięciu zaś potężnymi mostami po- łączone są te oddzielone części miasta. Woda wprawdzie czyni dwa miasta z jednego, natomiast mosty nie po- zwalają, by Antiochia tworzyła dwa miasta, bo sprzę- gają młodsze ze starszym jak źrebię z matką. (209) Zważ- cie przecie, że o ile najlepiej jest, aby osiedle szeroko się rozcgało, to stare miasto w ten sposób jest u nas zbudowane; o ile piękniej wygląda miasto o kształcie koła, to cecha ta przypada nowemu miastu; o ile zaś to właśnie jest oznaką wielkości, żeby miasto nie miało jednej postaci, to tu, jak nigdzie, wyspują wszystkie formy miast. Tot ktokolwiek chlubi się, że zamiesz- kuje miasto stanowiące wny czworobok, niech wie, że chluba jego opiera się na małości miasta. (210) Bo jak przy uprawie roli maleńkie pólko łatwo tak sta- rannie obrobić, że wygląda jak malowane, z włośćmi zaś zamożnych właścicieli to się nie da, lecz rozrzucone szeroko częściowo cofają się przed linię graniczną, częściowo wybiega poza nią, tak i wśród miast to, które pozbawione jest rozległego obszaru, może mieć postać jednolitą, to zaś, które doso do wielkości, roz- rzucone jest przypadkowo,


59

(211) Kiedy s już mówi o wielkości, nie pominę i następującego szczegółu; jeśliby kt do długości kruż- ganków, o których poprzednio wspominałem, dodał krużganki wychodzące z nich ku rzece, drugie tyle do- dając do ich długci89, a z drugiej znów strony kruż- ganki nowego miasta w ten sam sposób wyciągnął w jed linię i powiększył o nią poprzedn ugość, jeśliby więc ktoś to razem zestawił, a raczej zostawił wszystko jak jest, a tylko w obliczeniu przeprowadził tę zmianę stwierdziłby, że krużganki rozciąga się u nas na przestrzeni marszu całodziennego90. (212) Idąc zaś nimi mijasz nieprzerwany szereg domów ludzi pry- watnych, wszędzie zaś z budowlami prywatnymi są pomieszane publiczne, już to świątynie, już to łaźnie w takiej od siebie odległości, że każda część miasta bliski ma do nich dostęp, wszystkie z budynki mają swoje wejścia od krużganków. (213) Po co o tym wspo- minam i co za cel ma w ogóle owo rozwodzenie się nad krużgankami? Oto, moim zdaniem, są one chyba naj- przyjemniejszą rzeczą w mieście, dodałbym, że i naj- pożyteczniejszą mam na myśli spotykanie s i obco- wanie ludzi ze sobą. Na Zeusa, napraw jest miastem takie dopiero, gdzie tego jest dużo. (214) Bo też przy stykaniu s wzajemnym rzeczywiście mna powiedzieć coś trafnego, usłysz c jeszcze lepszego, doradzić w sposób najprzyjemniejszy, uczestniczyć należycie w życiu przyjaciół, z niektórych zdarzeń wspólnie się ciesc, z innych z wspólnie się smucąc, a z ich strony doznać podobnego współczucia; oprócz tego tysiące in- nych dodatnich stron ma życie społeczne. (215) Miesz- kańców tedy, którzy nie posiada krużganków tak

89 Tu tekst zepsuty, ale sens na ogół jasny.

90 marsz całodzienny (stathmos) miara przyjęta z Persji oznaczająca pochód dzienny od jednego postoju do drugiego, a równająca s ok. 27,5 km.


60 daleko rozciągacych się wzdłuż domów, zima roz- dziela. Na pozór mieszkają w jednym mieście, w rze- czywistości od siebie oddaleni nie mniej niż od miesz- kańców innych miast i ma wiadomości o bliskich sąsiadach jak o ludziach bawiących za granicą. Bo też przez deszcz, grad, śnieg i wichry odcięci od świata podobnie jak więźniowie; ledwie który z niewolników, co wdrożony jest z dawna do trudów, skurczony wy- skakuje. W tych warunkach, ilekroć się rozpogodzi, mieszkańcy jakby uratowali się z długiej podróży mor- skiej, obejmując się wzajemnie się wita, popełniwszy nawzajem wiele uchybi wobec żądań wysuwanych przez prawo przyjaźni, czyniąc wyrzuty nie sobie sa- mym, lecz niesprzyjającym warunkom. (216) U nas natomiast nie tak Zeus postępuje: ani nie spuszcza ciężkiego gradu, ani śniegu obfitego, ani deszczu ulew- nego, przez co by ciągłć stosunków ludzkich uległa przerwie. Wprawdzie rok na skutek pór swoich podlega zmianom, stosunki jednak towarzyskie nie zmieniają się w żadnej porze roku: ulewa naprzykrza s tylko da- chom, my zaś w samych krużgankach wygodnie się przechadzamy i zasiadamy razem, gdzie nam się spo- doba. (217) Nawet tych, którzy zamieszkują krańce uli- czek, ganki wysunięte naprzeciw każdego muru oa- nia od deszczów i wprowadzają do krużganków, nie narażac na zmokniecie. Toteż w innych miastach w miarę tego, jak mieszkańcy oddaleni, współżycie się osłabia, u nas z przyjaźń kwitnie dzięki obco- waniu bez przerwy i o ile tam zanika, tu zyskuje na sile.

(218) W ten tedy sposób długość krużganków ma związek nie tyle z przyjemnościami, co z największymi wartościami w życiu ludzkim. Z krużgankami połą- czone zarówno hipodrom 91, jak teatr i łaźnie. Hipodrom

91 hipodrom miejsce zawodów konnych.


61 jest w stanie zadowol zarówno biegnących potomków Boreasza92, jak dostarcz miejsc siedzących tłumom miejskim, dzięki wielkiej ilości schodów; teatr zaś roz- brzmiewa współzawodnictwem fletów, kitar, głosów i wieloma rodzajami rozrywek scenicznych. (219) Któż by potraf dobrze opisać inne rodzaje teatrów? Jedno wzniesione dla zapasów w szermierce, inne dla walk ludzi ze zwierzętami wszystkie znajdują się w środku miasta i nie zmusza przez daleką drogę doznawać przykrości przed przyjemnościami. (220) A któż na- prawdę nie podziwiby łaźni? Jedne dostosowane są do zimy, drugie odpowiednie na lato, jedne ochro- nione są przed gwałtownymi wiatrami, drugie jakby w powietrzu wiszą i nie mają nic wspólnego z ziemią 93.

(221) Domy, które teraz się wznosi, odznaczają się współczes świetncią, pochodzące z z dawniejszych czasów swoim skromnym wyglądem unika i wynosze- nia s nad inne, i gminności.

(222) Jeśli zaś nie trzeba pominąć milczeniem tego, co się teraz nasuwa, sądzę, że to Zefir94 skłonił daw- nych mieszkańców, by nie wkładali wielkiego wysiłku w mury. Wszystkie miasta, gdzie nie wieją odpowiednie wiatry, sztucznie stwarzają urok, który one zapewnia- ją95; my zaś rozkoszujemy się najprzyjemniejszym wiat-

92 Boreasz, wiatr północny, miał według Homera w postaci rumaka zbliżyć s do klaczy Erichtomosa, syna Dardanosn; urodzone z tego związku źrebięta odznaczały s niezwykli chyżością i lekkością biegu. Tenże Boreasz porwał Orejtyję, córkę króla ateńskiego, Erechteusza. Legenda głosiła, że przy- szedł on za to z pomocą Ateńczykom w walce z Kserksescrn, wzniecając burzę, która zatopiła flotę perską.

93 Nie wiadomo, co Libanios ma tu na myśli, chyba łaźnie umieszczone na piętrze.

94 Zefir wiatr zachodni; w Antiochii był to orzeźwiający powiew morski.

95 nie wiemy, w jaki sposób.


62 rem i posiadamy ,,zacnego jak powiada Homer96 — towarzysza" w Zefirze i nie potrzebujemy żadnych wy- siłków, poniew bóg sam dostarcza nam tej rozkoszy.

(223) Z Ateńczykami Boreasz wespół walczył na morzu tytułem zapłaty, jak głosi podanie, ofiarowując im dar za dziewczynę, którą porwał; nie miarkuje jednak zbytnio swego daru ten powinowaty, Zefir zaś nie wy- świadcza nam dobrodziejstwa w zamian za poprzednio wyrządzoną krzywdę, lecz kocha; kocha zaś nie dziew- czynę, ale całe miasto miłc nimiertel. W zimie poskramia swe zapędy, gdy wie, że sprawi przykrość swoim zbliżeniem, przychodzi zaś razem z latem, by pohamow upały. (224) Ani przed nami nie przestaje z innym miastem, ani nie udaje się poprzez nas do innego miasta, lecz i od nas zaczyna, i cichnie u nas, zachowując się jak ludzie, na których dzia tylko jedna piękność, których oczu nie porywa zjawienie się obok innej postaci. (225) A on przewiewa i owiewa całe miasto dokoła i żadnego miejsca nie pozostawia bez swej pomocy; bo nie ogranicza się tylko do mieszkań bogaczy i trzypiętrowych domów, omijając rą przy- ziemne domki i mieszkania biedaków, lecz jak przy demokracji istnieje równość praw, tak u nas jest pewne równouprawnienie w korzystaniu z ogich skutków zachodniego wiatru i jeszcze nigdy nikt spragniony powiewu nie uskarż się, że cierpi z powodu sąsiadów. Tak on przez wszystko przechodzi i przlizguje się i czegokolwiek się tknie, wszystko jest dlań przejściem.

(226) Niektórzy mieszkańcy zostali pozbawieni promieni słonecznych z powodu domu zasłaniającego z bliska słońce Zefirowi zaś nic nie stoi na przeszkodzie w oka- zywaniu łask bez żadnej różnicy wszystkim: podwiewa chitony idących i okręca około nóg; pod jego podmu- chem tkaniny wzdymają się dookoła ciał śpiących, i tak

96 w Odysei XI 7 i XII 149.


63 w nocy Zefir zdwaja wypoczynek, dołączając do snu rzeźwiące powiewy.

(227) Nie na próżno miasto stale s rozbudowuje. Jedne domy pokrywają się dachem, drugie wznoszą się do połowy, inne dopiero otrzymały fundament, dla in- nych w tym celu kopie się grunt i wszędzie słyszy się głosy przynaglające budowniczych. Grunt, który w ubiegłym roku był uprawiany pod jarzyny, w tym roku jest zabudowany. Wiedzą bowiem ludzie, że co poeci obiecują sprawiedliwym po śmierci, to tu za życia można posiadać.

0x08 graphic
(228) Zauwmy też, że miasto byłoby cztery razy większe niż obecne, gdyby nie zostało poprzednio do- tknięte trzema ciężkimi ciosami. Jak bowiem świątynia Apollona Pityjskiego często ulega przeciwnościom losu, i obecna jest z kolei czwartą wznoszącą się na poprzednio zniszczonych, tak i nasze miasto bęc dzie- łem ludzkim ulegało ciosom, będąc zaś w łasce u bogów powstało na nowo, to samo i cierpiąc, i czyniąc, co oliwka Ateny97. Bo też rzuc się na nią z ogniem Kserkses, gdy pustoszył gród ateński, na drugi zaś dzień pęd odrósł na łoki ze spalonego drzewa. A przecież i to miasto jak ustępowało przed przeciwnościami, tak znów podnosiło głowę. (229) I teraz gdy kopiesz ziemię, by założyć fundament, ciągle spotykasz jak ślad daw- nych budowli; wielu ludzi zyło znalezione fundamenty zamiast zamierzonych i resztę dodając budowało dalej na nich. Gdyby więc poprzednie budowle nie uległy zniszczeniu, do tego zaś powstały nowe i byłby tak wielki rozmach w dobudowywaniu, co teraz w napra- wianiu gmachów, wielu właścicieli stracoby ogromne obszary ziemi uprawnej.

97 W świątyni Erechteusza na Akropolu miała się znajdować

oliwka, któ Atena w sporze z Posejdonem o Attykę (zob. przyp. 25) przedstawiła jako swój dar dla ziemi attyckiej.


64

(230) Wszelako nie jest tak, by miasto samo bo we wszystkim godne podziwu, a okolice miało gorsze, niżby s można spodziewać przeciwnie, od razu wi- dać, że należą do niego. Wsie wielkie i gęsto zaludnione, liczące więcej mieszkańców od niejednego miasta i upra- wiające miejskie rzemiosła, wymieniające ze sobą na- wzajem własne wytwory na uroczystych zgromadze- niach, kolejno każda do siebie zapraszając i otrzymując zaproszenie, jednocześnie używają rozrywki, wyświad- czają przysługi i ciągną zyski, bo czego mają nadmiar, tym się dzieła, czego brak, to otrzymują, częściowo sprzedają, częściowo kupują; znajdują s w daleko lepszym połeniu od zamorskich kupców: zamiast szumu fal i bałwanów ze śmiechem i wrzawą za- łatwia interesy i mało im miasto potrzebne dzięki wzajemnej wymianie. (231) A niech się kto dokładnie przypatrzy zabudowaniom przed bramami miasta, nie zechce nazwać ich gospodami, lecz dzielnicami w prze- konaniu, że mogą należeć tylko do tego miasta; do tego stopnia osada poza murami miasta dostosowana jest do przepychu wewnątrz: taki sam zbytek, łaźnie, dzieła sztuki, gęstość zaludnienia. Toteż gdyby kto zamknął w jeden kształt to, co jest podzielone na trzy części, obecne przedmieścia starczyłyby za miasto. (232) Jak bowiem budynki, znajdujące się przed pałacem królew- skim, posiada cząst wspaniałości występującej we- wtrz, a ch jej nie dorównują, pozwalają jednak na podstawie mniejszych rzeczy snuć przypuszczenia o większych; tak z naszego miasta spłynęło pewne po- dobieństwo na przedmieścia, tot gdy wyjeżdżasz z miasta, rzekłbyś, oglądasz w mniejszej skali to, co pozostawiłeś za sobą, a gdy wjeżdżasz, widok tego, co jest zewnątrz, zapowiada to, co wewnątrz. (233) Wszyst- kie przedmieścia przedstawiają ten sam widok, za- chodnie zaś na Heraklesa! przewyższa wszystko


0x08 graphic
65 inne, przewyższa wszelki opis. Warto zobaczyć choćby tylko to jedno, a usłyszawszy najpiękniejsze nawet opo- wiadanie, nie usłyszysz tyle, na ile przedmicie owo zasługuje. (234) Natychmiast po przekroczeniu bram po lewej stronie masz różnorodność ogrodów, ponęty gospod, obfitość krynic, domy ukryte wśród drzew, gmachy wznoszące się ponad drzewa, przepych łaźni — okolica to odpowiednia dla Afrodyty i dla łucznika z niej zrodzonego 98. Gdy z idziesz dalej, to po kdej stronie drogi widzisz: mnóstwo winnic, pkno domów, ogrody różane, różnego rodzaju drzewa, źródła: to pociąga w tę stronę, tamto wabi w in i poprzez takie rozkosze dochodzisz do przepięknej Dafne. (235) O niej ani nikt jeszcze nie zdołał powiedzieć tyle, na ile zasługuje, ani nie zdoła, chyba że bogu wraz z Muzami przyjdzie ochota opiewać to miejsce. (236) Tę drogę, wiodącą z miasta do przedmieścia, najchętniej bym nazwał frędzlami egidy, którą Homer osłania Atenę 99, tak cała tonie w złocie i kończy się właśnie złotem kolofoń- skim 100, tj. Dafne. (236) Gdy się ją ujrzy, nie można nie krzyczeć, nie hasać, nie podskoczyć, nie klaskać, nie uważ siebie za szczęśliwego z powodu takiego widoku i nie dostać jakby skrzydeł z radości. Jedna rzecz stąd, druga zowąd to oczarowuje, to odurza, to powściąga, to przyciąga i oczy zalewa jaśniejąca pięk- ność, pociągająca na wszystkie strony widza: świątynia Apollona, świątynia Zeusa, stadion olimpijski, widownia wszelkiej rozrywki, gęstwa cyprysów wysokich i po- tężnych, ścieżki cieniste, rzesze rozśpiewanych ptaków,

98 Bóg miłości, Eros, syn Afrodyty i Aresa, bywał wyobra- żany jako łucznik wypuszczający strzały miłości; tak przedsta- w go m. in. Praksyteles (słynny Eros Tespijski).

99 W Iliadzie II 448 opisuje Homer frędzle egidy Ateny; egi- da — koźla skóra zarzucona na ramię i piersi.

100 Kolofon (miasto w Lidii) słynął ze otnictwa; oto kolo- fońskie było przysłowiowe.


66 umiarkowany powiew wiatru, rozkoszne aromaty, go- spody wspaniałe, szlachetna winorl pnąca się do komnat, ogrody Alkinoosa101, stół sycylijski102, róg Amaltei103, wszechbiesiada Sybaris104. A jakąkolwiek kąpiel wybrałbyś, by jej zażyć, zawsze pominiesz jesz- cze przyjemniejszą. (237) Do tego stopnia miejscowość ta działa dobrze na zdrowie, że choćbyś krótko tu pobył i odszedł, odejdziesz z lepszą cerą. A na zapytanie, co ci sprawiło najwięcej radości, nie umibyś odpowie- dzieć, tak wszystko ze sobą rywalizuje. Żadne zaś cier- pienie nie jest tak silne ani nie do zwyciężenia, ani trwe, którego by nie usunęła Dafne. Gdy tylko przy- stąpisz do tego miejsca, już po smutku. Bogowie zaś, jeżeli rzeczywcie porzucają niebo i przychodzą na ziemię, tu, moim zdaniem, przebywają i wespół zasia- dają, poniew nie znaleźliby piękniejszego miejsca na pobyi. (238) A powaby, które przedstawiłem, nie są tak nieliczne, by nadmiar pkna tracił na wzbudza- nym podziwie z powodu małej ilości przedmiotów, np.: nie pięć domów, ogrodów siedem, cyprysów trzysta, łaźnie trzy, lecz wszystko piękne jest jak nic na świecie, a ilość przewyższa jeszcze piękność. (239) W takiej bo- wiem obfitości poszczególne przedmioty pkne tu wy- stępują, iż wstyd miastu, że Dafne pozostała w rzędzie przedmić. Jeśli zaś zechce ona współzawodnicz

101 Homer w Odysei VII 114 nn. opisuje ogrody Alkinoosa,

króla Feaków; ich piękność stała s przyowiowa.

102 stoł sycylijski wyrażenie przysłowiowe na określenie wystawnego stołu, bo Sycylijczycy znani byli ze smakoszo- stwa.

103 róg Amaltei, kozy, która wykarmiła swym mlekiem Zeusa, (zob. przyp. 18 do Mowy LXIV) miał się napełniać wszystkim, czego zapragnął jego posiadacz; był to „róg obfi- tości".

104 Mieszkańcy Sybaris, kolonii greckiej w południowej Italii, słynęli ze zbytku i wygodnego życia.


67 z miastami, odnosi zwycięstwo nad wieloma; wszakże i Rzymian wszystkich, którzy tylko ją ujrzeli, poko- nała i zmusiła do uznania, że nie można już opie- w Italii jako niezwyciężonej pod tym względem.

(240) Uwieńczeniem piękności Dafny sądzę zaś, że i całej ziemi są źródła Dafny, ponieważ nigdzie ziemia nie zrodziła ruczajów ani tak pięknych dla oka, ani o takiej wodzie. Nimf jakichś są to pace i z ich daru pochodzi czystość ta i przejrzystość! (241) Zaiste można by twierdzić, że boginie nie w mniejszym stop- niu zakochane w tym miejscu, co w Pizie105 Zeus, w Istmie 106 Posejdon, w Delfach Apollo, w Lemnosie 107

0x08 graphic
Hefajstos. A jeśli naprawdę trzeba wierzyć, że Nimfy przebywają w wodach, wydaje mi się, że inne wody odwiedzają tyle, by rzucić na nie okiem, a to miejsce obrały na zamek, jak czyn królowie. Jestem i o tym przekonany, że owe trzy boginie, gdy wioy spór o piękność 108, tu raczej wykąpały się przed stawieniem się na sąd, niż tam, gdzie wieść głosi. (242) Któż bo- wiem, przystanąwszy i przyjrzawszy się wodzie, jak wypływa z samego początku, jak płynie wzdłuż obu ścian świątyni, nie podziwiałby jej obfitości, nie był oczarowany pknością, nie oddał czci boskiej, nie do- tknąłby się chętnie, nie wykąpałby się jeszcze chętniej, nie napiłby się jak najchętniej? Ta sama bowiem woda

105 Piza kraina, w której leżała Olimpia ze słynną św- tynią Zeusa.

106 Na Istmie, przesmyku (gr. isthmos) zwanym Korynckim od najważniejszego na nim miasta Koryntu, znajdowały się starodawne miejsca kultu Posejdona, któremu były poświęcone igrzyska istmijskie.

107 Na wyspie Lemnos był najstarszy, jak się zdaje, ośrodek kultu Hefajstosa.

108 spór o piękność wiodły Hera, Atena i Afrodyta, a miał go rozstrzygnąć z polecenia Zeusa królewicz trojański Parys. Boginie przybyły na Ida (pod Troją), a zanim stanęły do konkursu piękności, obmyły się w potoku górskim.


68 jest zarazem zimna, przezroczysta, najbardziej zdatna do picia, pna uroku i łagodna w zetknięciu się z cia- łem. (243) Wszakże woda nie pozostała tylko u matki swej, bo Dafne, która zrodziła źdło, nie sama tylko skorzystała z niego zatrzymując dar ziemi około siebie; przeciwnie ona go ukazała, a wraz z n skorzystało i miasto, bo od domu do domu ynie strumień i nie z obcej ziemi (a to kosztuje wiele wysiłku i narażone jest na niebezpieczeństwo, poniew pomoc uzalniona jest od życzliwości innych). Zbudowano dla wody źródlanej dro pokryta dachem poprzez podnóże góry, gdzie- niegdzie przekopując je w ąb, gdzieniegdzie nadbu- dowując, miejscami nawet w powietrzu wodę prowa- dząc poprzez mosty, gdzie do tego zmuszały strome urwiska, by w ten sposób udzielić miastu dóbr, które posiadają przedmieścia. (244) Teraz tym właśnie naj- bardziej górujemy, że miasto nasze obfituje w wodę. Choćby kto bezwstydnie odmawiał nam przewagi w po- zostałych punktach, to kiedy mowa o zaopatrzeniu w wodę, wszyscy ustępują. Nad miejscowościami, gdzie jest piękna woda, górujemy jej obfitością, nad tymi zaś, które mają bogactwo wód ich pięknem, a raczej co do mnogości wód mnogością zwyciężamy, co do po- wabu powabem. Z publicznych łaźni każda zużywa zawartość całej rzeki, z prywatnych zaś jedne tyleż co publiczne, drugie niewiele mniej. (245) Ktokolwiek jest w stanie wznieść nową łaźnię obok dawnych, śmiało buduje ze względu na wodę l nie lęka się, że wprawdzie łaźnia zostanie pięknie wykończona, ale z braku samych Nimf będzie nazwana bardzo spragnioną" 109. Przeciw- nie, budujący tak daleki jest od myśli, by z powodu nie- dostatku wody odstąpić od przedsięwzięcia, że jli ktoś nawet ma nie bardzo wielką ochotę ku temu, sama woda

109 bardzo spragniona epitet bezwodnej Argolidy w Iliadzie

IV 171.


69 go zacca. Toteż wszystkie dzielnice miasta pysznią się wystawnością prywatnych łaźni, przewyższacych swą nazwę. O tyle są one piękniejsze od publicznych, o ile mniej liczne, a mieszkańcy dzielnic usilnie się spierają o to, że u nich właśnie znajdują się najpiękniejsze.

(246) Można bogactwo źródeł ocenić ilością domów, bo ile domów, tyle studzien, a raczej przy każdym jest ich wiele i nawet, większość warsztatów z ich pomocą utrzy- muje czystość. (247) Dlatego także nie walczymy na pięści koło publicznych studni, kto przed sąsiadem za- czerpnie wody, a to właśnie stanowi pla wielu słyn- nych z bajecznego bogactwa 110 miast, w których i strasz- ny ścisk dokoła zdrojów, i lament z powodu pouczo- nych naczyń i ran odniesionych przy studni. U nas natomiast, ponieważ każdy posiada w domu źdło, pu- bliczne yną tylko na pokaz. (248) Przezroczystość zaś wody w ten sposób można by doskonale zbadać: jli po napełnieniu basenu zatrzymasz wlewającą się wodę, to będziesz myślał, że jest on próżny tak wyraźnie dno prześwieca pod wodą. Toteż nie wiem, czy widok ten raczej nie wznieca pragnienia, zamiast je gasić; tak i zachęca do picia, i sprawia przyjemność jeszcze przed wypiciem.

(249) Tot wasze spory, które zwykliście mdzy sobą prowadzić pokojowo, pozostają nie rozstrzygnięte z powodu jednakowego piękna wszystkich części miasta. Mając oczywis przewa nad innymi, jeśli o was chodzi, w jednakim znajdujecie się pożeniu.

0x08 graphic
(250) Twierdza tedy mieszkańcy wschodniej dzielnicy, że przecież większość pszenicy poprzez ich dzielnicę się sprowadza, a zarazem wymieniają źródło Aleksandra; mieszkańcy zaś zachodniej wysuwa i obfitość drzew, i większą czystość, i najprzyjemniejsze sąsiedztwo,

110 słynnych z bajecznego bogactwa w oryginale: obfitu-

jących woto; jest to poetycki, tradycyjny epitet Myken.


70

Dafne; znów mieszkający u stóp ry lepsze po- wietrze, zaciszność i mnć oglądania całego miasta; ci z nowego miasta mury, wyspę, pałac królewski, schludnć i ład panujący w całej dzielnicy; zamieszku- jący zaś środek miasta swoje położenie środkowe Któż by potrafił rozstrzygnąć słysc te wypowiedzi, skoro wszystko po kolei się równoważy? (251) Lecz oby nikt z bogów nie pozbawił nas tej niezgody, która po- wodują przewagi poszczególnych cści miasta! A znów czego jest większa obfitość i dostatek niż towarów ryn- kowych? Takie jest ich zatrzęsienie w całym mieście, że żadna jego cześć nie jest nazwana rynkiem, ani też kupujący nie potrzebują schodzić się do jakiegoś jed- nego miejsca, ale wszyscy mają je pod ręką i przed drzwiami i wsdzie wystarczy wycgnąć rękę, by je mieć. (252) Nie można bowiem znaleźć ulicy tak za- niedbanej, nawet na krcach miasta, która by swych mieszkańców zmuszała udawać się w inną stro na zdobycie czegoś potrzebnego, lecz w jednakowym znaj- duje się rozkwicie i środek miasta, i krańce i tak jak wszystkie części roją s od ludzi, tak wszystkie pełne są towarów. (253) Wiele z rzeczy do kupienia już nieraz się minęło, nie potrzebuc ich, czego zaś kto potrze- bował, tego nie musi szukać jako brakującego. Współzawodnic z artykułami pierwszej potrzeby przedmioty zbytku i dla różnych fortun znajduje się miejsce w mieście; bo i biedotę zaopatruje, i służy zachciankom bogaczy, dostarczając gwoli ich przyjem- ności rzeczy zbytkownych, a potrzebie biedaków też służą towary, na które ich stać, przez co nie znalazło się miasto ani poniżej poziomu pierwszych, ani powyżej drugich. Największym zaś tytułem do chwały jest to, że nawet biedotę w różnorodny sposób miasto ugaszcza starannie i nie tylko pozwala jej wyć byle jak, ale dodaje do tego przyjemności.


71

(254) Można by w następujący sposób poznać nie- zmierne ożywienie rynku. Miasta, o których wiemy, że pysznią się głównie swoim bogactwem, pokazują jeden rząd towarów znajdujący się przed domami, w środku z kolumnady nikt się nie trudni handlem; u nas natomiast i ta przestrzeń służy za sklep, tak że naprzeciw każdego małego nawet domu znajduje się warsztat, drewniane składy, a dla zasłony gałęzie i chrust, i żadne miejsce nie jest wolne od rękodzieła, lecz gdy ktoś zdobędzie choćby skrawek miejsca z brze- gu, zaraz mamy tam pracownię krawiecką czy coś po- dobnego i czepiają się swych miejsc jak lin okrętowych, podobnie jak Odyseusz dzikiej figi111. (255) Ch zaś świetne jest zaopatrzenie miasta w towary, jednak przedmiotem większego podziwu jest nieprzerwane oży- wienie handlu, tak że czyniący zakupy od rana nie mają większego wyboru niż kupujący wieczorem, lecz jak woda, która zawsze znajdziesz jednakową, ilekroć jej potrzebujesz, tak na twe usługi stoi rynek bez przer- wy jednakowo zaopatrzony i nawet nadejście nocy nie przerywa najwyższego ożywienia, lecz więcej by u nas było powodu do przechwalania s niż u Etiopów.

0x08 graphic
(256) Oni bowiem stół noscy naz stołu Heliosa"112 o wschodzie ońca zastawiają mięsem i jest to obowiąz- kiem będących na urzędzie: nocą umieszczają mso na stole, a bają, że wydaje to ziemia sama przez się; u nas zaś nie wiadomo, kiedy wytwarza się towary, a tylko widsi się ich świetność, dzień nie ma żadnej przewagi

111 Homer opowiada w Odysei XII 432 nn., jak Odyseusz

przepływając koło Charybdy uchwyc się mocno gęzi dzikiej figi rosnącej na brzegu, by go nie porwwir wodny.

112 O stole Heliosa opowiada pierwszy Herodot (w ks. III 18): władze miasta na noc zastawiają obficie łą podmiejską go- towanym mięsem różnych zwiert, a we dnie każdy, kto chce, może je spożyw jako dary, które ziemia sama przez swydała.


72 nad no, lecz i w dzień, i w nocy jednakowo wszyst- kiego jest w bród. (257) Toteż ci podróżni, których za- skoczy zmrok na ostatnim odcinku drogi, śmiało śpieszą do miasta w przekonaniu, że zabawią się tu dobrze w nocy. I piel ma mność wziąć, i zjć wspania- lej niż zaproszeni na biesiadę wydawaną przez zwycięz- na igrzyskach, tak właśnie, jakby kucharze zostali wpierw wysłani na przygotowanie przyjęcia. (258) Bo i wszystko inne jest pod rę, i ryb nie trzeba wcale szukać biegając dokoła, wystarczy posłuchać nawoły- w sprzedawców, gdyż szczególnie też ryb mamy więk- szy dostatek, choć mieszkamy na stałym lądzie, niż nie- jedno miasto oblane morzem. Oddaleni wprawdzie je- steśmy od morza, rybacy jednak zagarnia dla nas sieciami morskie stworzenia i stosy ryb rozmaitego kształtu dzi po dniu przybywa do nas. (259) Dodat- nim zjawiskiem i tutaj jest to, że i biedni nie pozba- wieni tego pożywienia, gd Fortuna dostarcza każde- mu, co dla niego odpowiednie, i przydzieliła bogatym plon morza, pozostałym zaś to, co przynosi jezioro 113, a jednym i drugim wspólnie ofiarowa rzekę, która dla ludzi zamożnych hoduje gatunek ryb, z morza wpły- wających do niej, inne zaś liczne rodzaje dla reszty ludnci.

(260) Z rzeki zaś i jeziora nie taka tylko korzć mia- stu, że zaopatrują stoły, lecz przyczynia s do tego że i płody ziemi posiada miasto, ponieważ dzięki nim łatwy jest dowóz, i nie zacieśnia s transport zbiorów do ograniczonej sy pociągowej bydt jucznych. Rzeka bowiem oraz jezioro podzieliły między siebie kraj: ona płynie przez te obszary, które nie mają w jeziorze sprzy- mierzeńca, jezioro zaś na tych rozciąga s obszarach, którym rzeka nie pomaga, i tak żegluga jeziorna oraz rzeczna zabiera produkty rolne do miasta. (261). Z po-

113 jezioro zob. przyp. 7.


73 czątku oddzielnie wiezie się towary, potem zamiast obojga występuje rzeka, wraz ze swymi krewnymi114 przyjmuje orszak posuwający s po jeziorze, wprowa- dza do środka miasta i każdemu dostawia ładunek przed bramę; tot i kobiety, i dzieci mo wadow okręt. Odwrotnie bowiem dzieje się u nas niż w Tesprotis 115, mianowicie: tam rzeka wpada do jeziora, tu zaś jezioro przejmuje rzeka. (262) Co z najważniejsze i ta część rzeki, która minąwszy miasto spływa do morza, nie sta- je się wskutek sterczących głazów niedostępna dla okrę- tów w takim właśnie położeniu znajduje się najwk- sza część Nilu ona także, powtarzam, nie jest bez- użyteczna, lecz godna pochwały, któ Pindar stosuje do kamaryńskiego Hipparisu, że „szybko spaja i umac- nia wysokopienny gaj krzepkich budowli" 116, ponieważ drewno różnego pochodzenia ma przez nią dostęp do miasta.

(263) Skórom wspomniał ujście rzeki do morza, ciągnie mnie, by wspomnieć o porcie. Został on przekształcony przez władcę, nie troszczącego się o mieszkańców, do których pozornie on należy; mianowicie założony jest w Seleukii117, ale dla naszej krainy, a wyrąbany został w skale za cenę takiej ilości złota, jakiej nawet Krezu- sowi Paktol118 nie nagromadził. (264) Toteż ze wszyst- kich portów wypływają okręty towarowe wioząc tam towary zewsząd pochodzące: z Libii, Europy, Azji, wysp,

114 tzn. z dopływami rzeki Orontes.

115 w krainie Tesprotis (w Epirze) rzeka Acheron wpada do jeziora Acheruzja.

116 Sycylijska rzeka Hipparis przepływała przez miasto Ka- marinę. Cytat z Pindara V Ody olimpijskiej w. 14 nn.

117 Seleukia port morski na północ od ujścia Orontu, założony przez Seleuka I.

118 Krezus (Kroisos) ostatni władca Lidii, miał posiadać niezwykłe bogactwa. Lidyjska rzeka Paktolos (dz Sarabat) słynna ba z ogromnej ilości piasku złotego.


74 lądów i to, co w każdym kraju jest najlepszego, wwozi się tu w najlepszym gatunku, gdyż spryt handlowy skie- rowuje uwagą kupców tutaj i dzki temu ciągniemy ko- rzyści z całej ziemi. Przeto najwięcej rozwiniętych na pełnym morzu żagli w tym porcie się zwija.

(265) Cóż tedy dziwnego, że mieszkańcy posiadając taką ziemie, korzystając z takiego handlu morskiego, mając sprzymierzeńca w jeziorze, a w drodze rzecznej współpracownicę, uczynili z miasta bez ma miejsce świątecznego zgromadzenia. (266) Gdzież bowiem indziej zgromadzenie świąteczne cieszy s tak wiel ciżbą uczestników, co tutaj kdy dzień? Cz gdy kto zoba- czy po raz pierwszy miasto, nie będzie przypuszczał, że przybył na okres świąt i uroczystości? Kto jest tak smutny z natury, żeby miasto nie tchło w jego serce radości? Gdzie w innym miejscu taka obfitość rozry- wek? Jakiegoż źa przyjemności tu braknie? Czy powietrza łagodnego? Czy rozkoszy kąpieli? Czy weso- łości na placu rynkowym? [...] 119. Czy wiosny jnie- jącej kwiatami? Albo lata połyskującego barwami owo- ców, zamieniającego miasto w wonną łąkę? Czyż nie przyjemniej u nas przechadzać się wśród towarów na sprzedaż niż krocz pośród ogrodów? Czyż nie przy- jemniejsze od przebywania w domu zgromadzenia na rynku? Czyż sam tłum płynący przez miasto nie sta- nowi dostatecznej rozkoszy dla oka? Czyż nie u nas się okazuje, że Homer 120 niesłusznie wychwala Sen wię- cej, n on na to zasługuje? (267) Wszakże tutaj przy- najmniej nie jest on ,,władcą ludzi" i niechętnych" nie ciągnie do siebie, i nie usypia wbrew woli, ale my jedni otrząsnęlmy się z jego panowania nad powiekami, a pochodnię ońca przejmują inne światła, przewyż-

119 Tu luka w tekście greckim.

120 w Iliadzie XIV 233.


75 szając egipską iluminac121, tak że noc różni się tylko tym jednym u nas od dnia: rodzajem światła. W dzie- dzinie zaś pracy ludzkiej osiąga równć: jedni usilnie pracują rękoma, drudzy wesoło się śmieją i zabawiają śpiewami. Wspólną poniekąd własnc Hefajstosa i Afrodyty 122 jest noc, bo jedni kują, drudzy tańczą, w innych z miastach przecież Endymion 123 większej doznaje czci.

(268) Dla jakiegoż stanu ludzi miasto nie jest py- teczne? Ludziom interesu łatwo tu dojść do bogactwa; pożądającym mądrości do jej posiadania, posiada- cym do awy. Odpowiednie jest dla poważnych zajęć, dobre dla użycia przyjemności. Czyż nie ma wyścigów konnych, wzbudzających spory bez zwad i gniewu? Czyż scena nie dostarcza rozrywki? Czyż trosk nie równoważą uciechy? Czyż nie tu przeniosła się sława Elejczyków 124 i wraz z czcią dla Zeusa nie

121 W starożytności nie było światła ulicznego po miastach. Tylko z okazji wielkich uroczystości oświetlano poszczególne place i ulice. Nawet Rzym, choć za cesarstwa życie nocne w nim było dość ożywione, nie miał oświetlenia ulicznego. Natomiast słyszymy, że w końcu IV w. p. n. e. różne miasta w Azji Mniej- szej posiadały oświetlenie nocne na ulicach. Używano do tego lamp olejnych zawieszanych na sznurach nad ulicą. Egipska iluminacja (lychnokaia) nocne święto obchodzone w Sais ku czci bogini Neit, podczas którego palono specjalne światła przez całą noc w całym Egipcie.

122 Hefajstos, bóg ognia i sztuki kowalskiej, był małżon- kiem Afrodyty.

123 Endymion piękny młodzieniec, w którym zakochała się bogini księżyca Selene; Zeus obdarzył go na własne jego ży- czenie wiecznym snem wraz z młodością i nieśmiertelnością.

124 Elejczycy zob. przyp. 18; w elejskiej krainie Pizatis leżała Olimpia, miejsce słynnych igrzysk olimpijskich. Za ce- sarstwa nazwę nadawano różnym igrzyskom, urządzanym w wielu miastach imperium rzymskiego, zaszcza z w Azji jako naśladownictwo igrzysk w Pizie i za upoważnieniem


76 uprowadziliśmy do siebie nauczycieli z igrzysk olim- pijskich? (269) Zdarzyło się już, że igrzyska te król urządz i zdwszy swo szatę przywdział strój olim- pijski 125, inny znów wyspił jako sędzia w igrzyskach olimpijskich i włoż na skronie wieniec wawrzyno- wy tak to oni przydawali świetności uroczystciom, a sobie chwały. Jeśli Elejczykom, którym w innych dziedzinach nienajlepiej się powodzi, uroczystć pan- hellska przynosi pewien zaszczyt, cóż dopiero mówić o nas, którzy oprócz innych pomlności tae i prze- pychem igrzysk olimpijskich rujemy?

(270) Jakież miasto z naszym godziłoby się zestawić? Wszakże od najstarszych jest bogatsze; te przewyższa wielkc, tamte wspaniałością pochodzenia, inne uro- dzajnością ziemi. A jeśli jakiemu miastu nie dorównuje murami, nad nim ma przewagę dla bogactwa wody, ła- godności zimy, ogłady mieszkańców i pielęgnowania wiedzy. A od większego jeszcze miasta jest wspanialsze dzięki największej ozdobie: kulturze helleńskiej i wy- mowie. (271) W ogóle stwierdzić mna, że jedne mia- sta małe, drugie natomiast przy wielkich rozmiarach bez uroku. A tu bogini, która zrodza Erosa 126, do wiel- kości doda wdzięk i chociaż porzuciwszy to miasto udasz się gdzie indziej, o nim będziesz pamiętał, i cho- ciaż sdinąd tu przybędziesz, zapomnisz o poprzednim pobycie. I dlatego naly wybaczyć tym, których czar miasta urzekł; pod jego wpływem zaczęli cz pogardę zarówno dla rodziców, jak i dla ojczyzny, bo zobaczyli takie miasto, nad które nie masz innego, i wiedzą, że nie natrafią na żadne równe mu.

mieszkańców Pizy. W Antiochii odbywy s one na przedmie-

ściu Dafne.

125 strój olimpijski zapewne purpurowe szaty hellanodi- ków, sędziów na igrzyskach w Olimpii.

126 — tj. Afrodyta.


77

(272) Spłaciłem, słuchacze, w stosunku do miasta, które mnie zrodzo, dług, jak tylko pozwoliły na to moje zdolności, lecz poniżej moich chęci; co do przyszłości śmiało bym twierdzić, że może niektórzy prześcigną pochwałę ze strony obywatela, lecz nikt na pewno po- chwałą nie dorówna miastu.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
libanios mowa na czesc antiochii 2
Decymus Magnus Auzoniusz Mowa dziękczynna na cześć cesarz Gracjana
Analiza stylu przywództwa wybranej osoby na stanowisku kierowniczym, PDF, nauka, ●● PSYCHOLOGIA
Tematy na czesc ustna egzaminu maturalnego, Matura - materiały, Epoki literackie
Wykrzykujcie na cześć Pana, Teksty piosenek i pieśni liturgicznych wraz z akordami
Wykrzykujcie na cześć Pana
odp na czesc pytan ekonomika, Ekonomia, Ekonomika miasta
Cala ziemio wołaj z radości na cześć Pana (D Kusz)
21 na przelomie wiekow pdf
Aniołowie na drabinie Jakubowej , • PDF
Brodski Josif Mowa na stadionie
Litania na cześć Jezusa Króla wszystkich Narodów i Koronka Jedności
Twardością określa się odporność materiału na odkształcenia trwałe pdf
Mowa kobiecego ciała, Dokumenty Pdf i Word, mowa ciała
Zmiany Rezonansu Schumanna mogą wywierać duży wpływ na ziemskie organizmy, • PDF
specyficzne trudności z matematyką materialy konferencyjne.uczeń z dyskalkuią na zajęciach z matemat
magia myslenia na wielka skale pdf
Brodski Josif Mowa na stadionie
Lelewel Mowa na żałobnym obchodzie śmierci męczenników rosyjskich

więcej podobnych podstron