libanios mowa na czesc antiochii 2

background image

L

L

I

I

B

B

A

A

N

N

I

I

O

O

S

S

M

M

O

O

W

W

A

A

X

X

I

I

:

:

M

M

O

O

W

W

A

A

N

N

A

A

C

C

Z

Z

E

E

Ś

Ś

Ć

Ć

A

A

N

N

T

T

I

I

O

O

C

C

H

H

I

I

I

I


M M I V ®


Edycja komputerowa: www.zrodla.net

background image

2

Nota bibliograficzna: Libanios, Mowa XI: mowa na cześć Antiochii, [w:] Tegoż,
Wybór mów, tłum. L. Małunowiczówna, Wrocław 1953.















































background image

3

MOWA XI:

MOWA NA CZEŚĆ ANTIOCHII

1

Mowa ta w formie skróconej wygłoszona została na igrzy-

skach olimpijskich w Antiochii w r. 358/359, potem (360 r.)

została rozszerzona do obecnej postaci. Skomponowana jest
według przepisów retoryki z dużym artyzmem i plastyką. Bu-
dowa jej odpowiada dokładnie schematowi wypracowanemu
dla

enkomion

(mowy pochwalnej) miast przez Menandra z La-

odycei (II w. n. e.). Pod jego imieniem doszły do nas dwa
traktaty

O

mowach popisowych

(może z końca III w.). Libanios

mógł się opierać na istniejących pochwałach miast, ułożonych
przez wcześniejszych mówców, jak Isokratesa

Panatenaikos,

Eliusza Arystydesa Pochwała Rzymu. Wiadomości rzeczowe

czerpał z dzieła Pauzaniasza

z

Damaszku. Mowa ta obok kro-

niki późniejszej Jana Malalasa (VI w.) stanowi główne źródło
dla historii i topografii Antiochii. Naśladowana była przez Ni-
kolaosa Mesaritesa w opisie kościoła Apostołów w Konstanty-

nopolu (ok. 1200 r.).

Libanios miał zadanie ułatwione, bo wystąpił z pochwałą

najświetniejszego miasta Syrii. Antiochia nad Orontem, metro-
polia Azji, „oko Wschodu", założona ok. r. 300 p. n. e. przez
Seleukosa Nikatora (zob. § 87 nn.), rozrastała się szybko jako
centrum handlowe, leżała bowiem na początku wielkiego szla-
ku handlowego wiodącego do Mezopotamii. Po Rzymie i Alek-
sandrii największe miasto imperium rzymskiego, stąd przydo-
mek „Wielka". Za czasów Libaniosa mogła liczyć sto kilka-

1

Antiochia nad Orontesem (Asi), stolica państwa Seleucydów,

obecnie Antakya w Turcji.

background image

4

dziesiąt tysięcy mieszkańców. Zdobiły ją wspaniałe budowle
i dzieła sztuki — nazywano ją „Piękną". Miasto ucierpiało
wiele od trzęsień ziemi (najmniej dziesięć w ciągu I—VI w.),
ale odbudowywało się szybko i wspaniale.
Wielką rolę odegrała Antiochia w początkach chrześcijań-
stwa; tam uczniowie Chrystusa otrzymali po raz pierwszy na-
zwę

christianoi

(chrześcijanie). Stolica Syrii stawała się zwolna

centrum propagandy chrześcijańskiej. W końcu IV w. liczba
chrześcijan była tu większa niż w Konstantynopolu i stanowiła
około połowy mieszkańców Antiochii. Od V w. podupada; dzi-
siejsza Antakije jest miasteczkiem zajmującym tylko małą
część terytorium dawnej Antiochii.

(1) Obu stronom mógłby ktoś słuszne stawiać za-

rzuty: mnie, którego życie stanowi wymowa, i wam

jako słuchaczom; wam, że choć z całą przyjemnością

przyglądaliście się memu talentowi w opracowaniu

innych tematów i daliście zachętę do niejednego z nich,

tego jednego nie narzuciliście mi, mianowicie uczcze-

nia mową naszego miasta. Mnie zaś mogłaby spotkać

nagana za to, że choć mam w swym dorobku bardzo

wiele utworów odnoszących się do ludzi mnie współ-

czesnych — jednych chwaliłem, drugim dawałem rady

i niemałom współzawodniczył w fikcyjnych mowach —

gdy chodzi o pochwałę rodzinnego miasta, zaniemó-

wiłem. (2) A raczej wam nie można z tego czynić za-

rzutu, że nie szukacie chwalcy; bo wprawdzie usłyszeć

pochwałę jest przyjemnie, ale ubiegać się o nią jest

może nietaktownie; we mnie zaś ten zarzut wyraźnie

godzi, że choć należało od razu spłacić najzaszczytniej-

sze ze wszystkich długi, zwlekałem z tym; na inne

tematy bez przerwy przemawiałem w tym mieście,

odkładam zaś mowę na cześć samego miasta; to tak

jakby ktoś na oczach matki okazywał względy innym

ludziom, a zupełnie zaniedbywał ją samą. (3) Naprawdę

background image

5

nie jest to w porządku, że wy okazujecie uznanie dla

mojej sztuki, a ja nie posługuję się umiejętnością na

korzyść tych, od których ją posiadam; że na zgroma-

dzeniach na agorze pokazuję, jak dalece przewyższam

utwory innych, a nie mam odwagi z tych utworów

uczynić książki.

(4) A choć ten, kto chce przyganiać memu milcze-

niu, ma ku temu tyle sposobności, jednak istnieje pewne

usprawiedliwienie, dlaczego nie zabierałem głosu. Bo

milczenie nie było wynikiem decyzji, by aż do końca

się nie odezwać, lecz byłem na mowę pochwalną zde-

cydowany, a w zwlekaniu kryła się pewna nadzieja, że

zwiększą się moje możliwości, gdy do posiadanej sztuki

dołączy się z czasem większa wprawa. (5) Dotychczas

tedy milczałem ze czci, nie z lenistwa, i pragnąłem

piękniej pochwalić, nie zaś uniknąć chwalenia w ogóle;

co prawda nie osiągnąłem nic więcej w dziedzinie kra-

somówstwa, co by mogło zadowolić tu obecnych, a za-

tem jedynie pobudki niech mnie usprawiedliwią, żem

wcześniej nie wygłosił tej mowy.

(6) Powszechny to zwyczaj chwalców twierdzić, że

ich słabość daleka jest od wielkości spraw, ku którym

kierują swą mowę, i prosić słuchaczy o wybaczenie,

jeśli mimo chęci, by podciągnąć się do odpowiedniego

tonu, wbrew swej woli okazali się nie na poziomie;

ja zaś sądzę, że ze wszech miar należy mi się to prze-

baczenie, natomiast wszystkim innym, którzy podjęli

ten sam temat, bynajmniej. (7) Mówcy bowiem, którzy

przybyli skądinąd, nie byli zmuszeni przemawiać: kto

by z nich wygłosił mowę podług przepisów sztuki,

uczyniłby piękny gest, gdyby zaś tego nie zrobił, nie

wyglądałoby, że wymawia się od koniecznej daniny;

w czyjej więc mocy leży zabrać głos lub nie, jeśli znaj-

dzie uznanie, godzien jest pochwały, jeśli zaś nie znaj-

dzie, nie zasługuje nawet na wybaczenie. (8) Kto bo-

background image

6

wiem mógł w ogóle się nie narażać na konieczność

uniewinniania się, temu jeśli dobrowolnie zabrnął

w taką konieczność, słusznie by go odmówiono. Ja zaś

jakżebym nie doznał skorego przebaczenia zewsząd,

gdy mnie obowiązki wobec ojczyzny ciągną do zabrania

głosu i z dwojga muszę wybierać: albo przemówić jak-

kolwiek bądź, jak mnie na to stać obecnie, albo mieć

opinię złego obywatela? (9) Bo gdybym miał majątek

wystarczający na choregię

2

, wypadałoby zapewne w ten

sposób spełnić obowiązek obywatelski i nie narażać się

na ryzyko w przemawianiu. Skoro zaś los pozbawił

mnie możności ponoszenia ciężarów pieniężnych na rzecz

państwa, a jest obowiązkiem wykazać się jakimś wkła-

dem w dobro publiczne, zuchwałość w zabraniu głosu

powodowana strachem przed milczeniem uzyskuje prze-

baczenie.

(10) Większość tych, którzy przyszli posłuchać, widzi

obecny rozkwit miasta, a zupełnie nie zna dawnej jego

wspaniałości, toteż pełni są podziwu dla stanu obecnego,

a nie wierzą w jego poprzednią świetność; spodziewają

się tedy, że ja od razu zabiorę się do przedstawienia

wielkości miasta i jego przewagi w tym względzie, jak

gdybym sam przyznawał, że dzisiejszy jego stan prze-

wyższa dawny. (11) Trzeba mi najpierw uczcić wspom-

nieniem tamten, a potem w ten sposób wypowiedzieć

pochwałę obecnego, żeby wyraziście się zarysowała

harmonia istniejąca między teraźniejszością a prze-

szłością i uwidocznił się nasz dług wobec przeszłości

miasta oraz zawisłość obecnej sławy od niemniejszej

świetności początkowej.

(12) Zanim zaś przedstawię, jacy to mieszkańcy

pierwsi posiedli tę ziemię, należy powiedzieć o warun-

2

choregia — ciążący na najbogatszych obywatelach obo-

wiązek wystawienia, wyposażenia i wyćwiczenia chóru do

agonów muzycznych i przedstawień scenicznych.

background image

7

kach naturalnych kraju: jaki ma klimat, jaki wpływ

wywiera morze, jakie otrzymał wody, jakie płody może

rodzić i w ogóle o przewadze wynikającej z naturalnego

położenia. Jak bowiem ziemia jest czymś starszym od

mieszkańców, tak też wypada, by jej pochwała wyprze-

dziła sławienie plemienia ludzkiego.

(13) Pierwszą a zarazem największą pochwałę miasta

stanowi szlachetna natura ziemi, ot, podobnie jak okrę-

tu, w którym całość na krzepkim tramie jest umoco-

wana. Temu więc trzeba przed wszystkim innym się

przyjrzeć. (14) Lecz nie przydarzy mi się to, co zwykłym

mówcom, którzy ze wszelkich sił starają się wykazać,

że każda miejscowość, którą chwalą, jest centrum

świata. Bo po pierwsze, jeżeliby miejscowości z tytułu.

że jest tym środkiem, od razu przypadało w udziale

i piękno, mogłoby to się odnosić tylko do jednego

miasta, ponieważ wszystkie pozostałe nie mogą leżeć

w środku. Większość tedy mów pochwalnych prawi

niedorzeczności. (15) Następnie, jeśliby środkowe poło-

żenie w świecie we wszystkim dawało przewagę, mia-

łaby jakieś znaczenie gorliwość tych, którzy o to współ-

zawodniczą. Jeśli zaś nie tyle samo plonów przynosi

Egipt, co skała delficka

3

, po cóż — zamiast wykazać,

że miejscowość wychwalana jest żyzna — mówić o jej

środkowym położeniu?

(16) To zaś wolno mi powiedzieć o moim mieście,

że jest ono w krainie najpiękniejszej pod słońcem naj-

piękniejsze. Powszechnie się uznaje, że najprzedniej-

szym punktem ziemi jest ten, który bóg słońca wscho-

dząc najpierw oświeca. (17) I dla królów łakomy to kęs

ta działka ziemi, a ktokolwiek ją posiadł, większy się

przez to staje, i wszystkim ludziom, gdy dochodzi do ich

3

Delfy (na stokach gór Parnasu), najważniejsza wyrocznia

grecka, uchodziły za „pępek" świata: skalista ziemia delficka
była mało urodzajna, Egipt zaś słynął ze swej żyzności.

background image

8

ucha ta nazwa, przynosi ze sobą jakiś powab i do dusz

wlewa rozkosz podobnie jak sny, które widokiem sadów

radują śpiących. (18) Wszystko to do całej wschodniej

krainy się odnosi, a w niej pierwsze miejsce nam przy-

pada. Innym bowiem ludom ziemia niektóre płody rodzi,

niektórych nie, albo — na Zeusa — wprawdzie daje

rozliczne dary, lecz na skutek nieumiarkowanego kli-

matu nie jest pozbawiona przykrych właściwości, albo

jeśli uniknie i tego, to uboga jest w wodę, co zmniejsza

inne korzyści płynące z dogodnego położenia. (19) U nas

zaś wszystko współzawodniczy ze sobą: ziemia, wody,

umiarkowanie pór roku. Ziemia tedy równa, podobna

do przestworza morskiego, pulchna, tłusta i miękka,

łatwo się poddająca pługom, przewyższająca wielce

pragnienia rolników, jednakowo dobra pod zasiewy,

jednakowo dobra do obsadzenia drzewami i dobrze się

nadająca, by rodzić i zboże, i owoce: dostarcza drzew

wysokich a jednocześnie pięknych, kłosy zaś rodzi wyż-

sze niż drzewa w innych krajach, daje owoce w wielkiej

ilości, a ich piękność przewyższa jeszcze mnogość.

(20) Nie zbywa nam na niczym takim, czego by brak

się odczuwało: czy to wymienisz Dionizosa — upaja on

nas obficie swym szałem, czy to Atenę — jej drzewem

pyszni się ziemia; toteż wiele wina płynie stąd do są-

siadów, o wiele zaś jeszcze więcej oliwy wiozą statki

towarowe na wszystkie strony. (21) I Demeter o tyle

jakoś więcej umiłowała naszą krainę niż Sycylię

4

, ze

Hefajstos na tarczy

5

wyrzeźbił złote pole, bogini zaś

niemałą część ziemicy naszej upodobniła barwą do złota

4

Dionizos był dawcą wina, Atenie była poświęcona oliwka.

Jednym z centrów kultu Demetry, bogini urodzajów, była
Sycylia, skąd według legendy została porwana przez Plutona
jej córka, Persefona. Z kultu Demetry i Persefony słynęło
zwłaszcza miasto Henna.

5

Mowa o tarczy Achillesa, wykutej przez boga Hefajstosa,

której opis podaje Homer w Iliadzie XVIII 483 nn.

background image

9

i plon z niej mamy taki, jakiego nie masz gdzie indziej;

dar to płowowłosej zaiste bogini

6

.

(22) Góry zaś u nas częściowo wznoszą się wewnątrz

kraju, częściowo zaś go otaczają. Jedne łańcuchy prze-

rzynają równinę, drugie, szerokie, zamykają wejście,

inne — granicę. Niektóre góry różnią się ukształtowa-

niem od równiny, wznosząc się wysoko, niektóre zaś

współzawodniczą urodzajnością ziemi z nizinami, rol-

nicy też, gdy prowadzą pługi dokoła szczytów, nie

na lichszym trudzą się gruncie; co gdzie indziej wy-

daje tylko równina, to u nas i góry rodzą, co zaś gdzie

indziej mogą dać tylko góry, to u nas rodzi się i w do-

linie. (23) Nie ma bowiem takiego podziału, że jedna

okolica nadaje się na sady, inna na zasiewy, lecz w tych

samych okolicach ujrzysz rosnące drzewa, a pod drze-

wami bujne łany, a raczej ziemia i osobno rzeczy te

przynosi, i razem. Ta oto miejscowość bogata jest

w pszenicę, tamta obfituje w wino, a ta oto zagarnęła

wszystko. (24) A dzięki temu, że góry nie ustępują

równinom w urodzajności, kraj nasz niełatwo ulega

klęsce głodu. Bo gdy nastąpi jakieś zaburzenie pogody,

nie równa stąd szkoda dla obu terenów. Co nie wy-

starcza dolinom, tego często jest w sam raz dla okolic

wyżej położonych, a znów to, co im szkodzi, nie daje

się odczuć na nizinach. Skutek jest ten, że zazwyczaj

można bezpiecznie żyć, bo albo cały kraj ma się dobrze,

albo przynajmniej jedna lub druga okolica. (25) Te zaś

góry, które z natury nie są żyzne, w inny sposób są po-

żyteczne. Jedne bowiem dzięki kamieniołomom wznoszą

miastu mury, drugie dzięki lasom pokrywają dachy

i okazują inną pomoc; pominąwszy już te pożytki, do-

starczają ognia piekarzom i łaźniom; dlatego to możemy

i przeżyć, i pozwolić sobie na zbytki. (26) Stada owiec

6

płowowłosa — epitet Demetry, występujący u Homera

w Iliadzie V 500.

background image

10

i kóz dają ludziom pożywienie i żadna połać kraju nie

leży odłogiem, jak w okaleczałym ciele; niektóre oko-

lice nagradzają szczodrze włożone trudy, inne zaś niosą

swe dary zgoła bez mozołu ludzkiego.

(27) Któż by znów potrafił zliczyć rzeki, które prze-

pływają przez tę ziemię — już to większe, już to mniej-

sze, jedne nie wysychające, drugie zrodzone z zimy,

wszystkie jednako pożyteczne; częścią pędzące z gór,

częścią wytryskujące z nizin, bądź wpadające jedne

do drugich, bądź płynące do jeziora

7

, bądź uchodzące

do morza?

(28) Źródła, i to wielka ich obfitość, stanowią zaiste

wyraźny nasz znak rozpoznawczy. Nie ma nikogo tak

dalece zuchwałego ani dumnego z powodu Nimf

8

, iżby

śmiał twierdzić, że pod tym względem równie jest za-

sobny.

(29) Na takiej to ziemi naszej Hory

9

pląsają delikat-

nie nie niwecząc jej krasy nieprzyjemnościami, które

potrafią zsyłać. Ani bowiem zima w swej zachłanności

nie zagarnia czasu wiosny, by pochłonąć jej uciechy,

ani lato w podobny sposób nie rozciąga się ku zimie,

wypierając porę roku oddzielającą je od zimy, ale każda

pora trwa w swych granicach, równa część roku wy-

7

jezioro leżące na półn.-wsch. od Antiochii powstało u uj-

ścia rzeki Arkeutosu do Orontu; w czasach nowożytnych zwane
jest Białym Jeziorem.

8

Nimfy — boginie, uosabiające siły przyrody; wyobrażano

je jako piękne dziewice, zamieszkujące lasy, gaje, łąki, groty,
źródła. Nimfy wodne nazywały się Najady i cieszyły się
specjalnym kultem ze względu na wielkie znaczenie wody
w starożytności. W południowych krajach, nie obfitujących
w wodę, źródła i rzeki uchodziły za bogactwo naturalne.
Trzeba też pamiętać, że w Grecji i Rzymie zużywano ogromne
ilości wody na kąpiele. Tu wyrazu Nimfy użyto metonimicz-
nie, zamiast źródła.

9

Hory — urocze boginki spełniające różne funkcje w oto-

czeniu innych bogów i bogiń; m. in. kierowały biegiem roku.

background image

11

krojona jest dla każdej i każda też odchodzi za nasta-

niem następnej. A co najważniejsze, pory uciążliwe dla

ciała na skutek nadmiernego w zimie mrozu, w lecie

upału, miarkując przesadę w tym względzie, chcą się

upodobnić do łagodniejszych pór roku. (30) I zdaje mi

się, że jakby na podstawie wzajemnego układu mają

udział nawzajem w swych właściwościach; mianowicie

zima wykazuje pewne pokrewieństwo z latem przez to,

że jest łagodna i nieuciążliwa, lato zaś od zimy otrzy-

muje tyle chłodu, ile trzeba, by powstrzymać męczący

skwar. (31) Zima użycza ziemi deszczów do syta. po-

zbywszy się chłodów, lato zaś rodzi zasiewy i pielęgnuje

je łagodnymi podmuchami, chroniącymi i ludzi, i kłosy

przed szkodliwymi upałami. Tak tedy tylko my możemy

i radować się każdorazową porą roku, i chętnie witać

następną dlatego, że we wszystkich zawiera się pewien

umiar i ponęta. (32) Reszta ludzi przeważnie albo na-

rzeka na cały bieg pór roku, albo na zmianę występują

u nich lepsze i gorsze pory; przeżywają oni to samo,

co ludzie po pokoju popadający w wojnę. Skoro lepsza

pora wypełni swoje zadanie i odchodzi, naciera sroższa

i zanim jeszcze ludzie zdążą doznać niezamąconej ra-

dości, cierpią, bo nie mogą zatrzymać odchodzącej,

a odczuwają strach przed nadchodzącą. Jedna pora każe

zlewać się potem i wylegiwać koło źródeł, druga —

spędzać czas na posłaniach jak chorym, bo śnieżyca

nie daje wyjść. (33) Jedynie nam zarówno dany okres

roku jest przyjemny, jak i oczekiwany nie jest mniej

miły; jedna pora uradowawszy nas przemija, druga

nadchodzi niosąc jednaką radość. Niczym nie różnimy

się od podróżnych wędrujących po owych drogach,

które obramowane od początku do końca cienistymi

Początkowo były tylko trzy Hory (jak trzy Gracje). Tu:

personifikacje pór roku, które w sztuce grecko-rzymskiej

przedstawiano z odpowiadającymi im atrybutami.

background image

12

źródłami i miejscami wytchnienia towarzyszą radośnie

podróżnikom.

(34) Takiego to klimatu los nam udzielił. Jeśli zaś

chodzi o morze, to jesteśmy w takim położeniu, że

gdyby ono przypadkiem było inne, uważałbym to za

wielki brak. Bo ani nie dzieli nas od morza droga wielu

dni, ani też nie osiedliśmy nad samym brzegiem.

(35) Jak wielką szkodę przynosi miastu i jedno, i dru-

gie położenie, pokrótce przedstawię. A raczej dla wszyst-

kich jest jasne, jak szkodliwą jest rzeczą całkiem być

pozbawionym morza, i jeśliby kto nazwał ziemię tak

położoną „jednooką", nie zbłądziłby; natomiast korzyść

płynącą z tego, że nie znajdujemy się nad samym mo-

rzem, trzeba dopiero wykazać. (36) Po pierwsze więc

miejscowości nisko położone muszą się lękać zalewów,

które wywołuje morze, i — znając przykłady miejsco-

wości zatopionych — utracić pewność bezpieczeństwa.

(37) Następnie tym ludziom, którym się zdaje, że moż-

ność spoglądania na grzbiety fal, na unoszące się na

nich okręty towarowe, przysłuchiwanie się nawoły-

waniom wioślarzy sprawia radość, wszystko to tyleż

samo smutku sprawić może, gdy kipiel rozkołysanych

bałwanów na oczach ludzi, którzy niedawno się cieszyli,

zatapia okręty, zamienia nawoływania żeglarzy na la-

menty, napełnia miasto wieściami o rozbiciu się okrętu.

(38) Najwięcej zaś szkody przynosi miastu nadmor-

skiemu to, że z konieczności pełne jest nieokrzesanych

marynarzy, jako też grubiańskich wrzasków, błazeń-

skich krzyków i innych rzeczy, zdolnych zniszczyć

i zepsuć obyczaje miasta, które przyjmuje żeglarzy

przybywających z obcych stron, a i samo ich dostarcza.

A stąd zepsucie części mieszkańców przenika do całej

osady.

(39) Lecz nam nasze właśnie położenie zapewnia ko-

rzyści, które daje morze, pozwala natomiast nie splamić

background image

13

się złem stąd idącym; toteż wraz z miejscowościami

śródlądowymi jesteśmy poza zasięgiem zarazy moralnej,

wraz zaś z ludnością nadmorską ciągniemy korzyści

z morza. (40) Od ludności śródlądowej różnimy się obfi-

tością środków do życia, od nadmorskich zaś skromnością

obyczajów. Posiadamy więc te właściwości, które i jed-

nym, i drugim okolicom wyraźnie przynoszą dobre imię,

unikamy zaś tego, co staje się przyczyną nagany dla

jednych i drugich. Tak tedy inne krainy mają na zmianę

pod jednym względem przewagę, pod drugim sobie

ustępują, my zaś mamy przewagę razem z obu stro-

nami, a nie pozostajemy w tyle wraz z żadną ze stron.

(41) Tak wielka bowiem odległość dzieli nas od portu,

że strzeże nas i ochrania od zła płynącego z nadmor-

skiego położenia i daje udział w korzyściach płynących

z morza. Oddalenie bowiem wynosi sto dwadzieścia

stadiów

10

, toteż dobry piechur, jeśli wyruszy stąd ze

wschodem słońca, to może z portu coś przynieść jeszcze

w połowie dnia.

(42) Na temat więc naturalnych właściwości ziemi,

umiarkowania klimatu i położenia w stosunku do mo-

rza chyba dosyć zostało powiedziane. Z kolei wypada-

łoby opowiedzieć o zacności rodu tych, którzy pierwsi

posiedli tę krainę, i o drugich, i o następnych i wykazać

wszystkim, że najlepsza ziemia dostała się w posiadanie

najlepszych ludzi, tak jak okręt dobrze zbudowany,

który ma tęgich żeglarzy. (43) Zapewne wyda się, że

opowiadam obszerniej niżby wypadało, a tymczasem

zostanie opowiedziana tylko drobna część tego, co da-

łoby się rzec na ten temat. Przyczyną tego — bogactwo

początkowych dziejów, dzięki któremu, choć się pomi-

10

stadion — grecka miara długości, ulegająca pewnym od-

chyleniom (od 180 m do 210 m); przyjmując jako odpowiednik

stadionu 200 m, otrzymamy jako odległość Antiochii od morza

24 km.

background image

14

nie milczeniem resztę, opowieść nie ujdzie przed naganą

rozwlekłości. Dokładności będą przestrzegać księgi hi-

storyczne, my musimy powiedzieć to, co odpowiada

obecnemu zadaniu.

(44) Inachos

11

był synem Ziemi, ojcem zaś Io. W tej

Io zakochał się Zeus i stał się jej kochankiem. Ponieważ

nie ukryło się to przed Herą, Zeus zamienia dziewczynę

w krowę i utrzymuje z nią nadal stosunki miłosne.

Hera zaś — ponieważ i to doszło do jej wiadomości —

zsyła na krowę prześladującego ją gza, i ta przebiega

oba lądy

12

. (45) Inachos zaś szukał swej córki, ale nie

mogąc jej znaleźć mimo wysiłków, spuszcza na wodę

okręty, wsadza na nie, oprócz innych sławnych Argej-

czyków, Tryptolemosa

13

jako dowódcę całej wyprawy

i wysyła ich na poszukiwanie zaginionej córki. (46) Oni

zaś przebywali wszystkie morza, przepływali każdą cieś-

ninę, płynęli wzdłuż każdego wybrzeża, lądowali na wys-

pach, przetrząsali brzegi, zapuszczali się i w głąb lądu,

zdecydowani wpierw umrzeć niż zaprzestać poszukiwa-

nia. (47) Gdy zaś zbliżyli się i do tej ziemi, wysiedli

z okrętów — a była noc — weszli na górę do mieszkań-

ców, bardzo zresztą nielicznych; podchodząc do sadyb

stukali do drzwi i dopytywali się o Io. Gdy zaś spotkali

się z gościnnością i poczuli jakiś pociąg ku tej krainie,

na niej zakończyli swą wyprawę, zamieniając pełne

gorliwości poszukiwania na stały pobyt; zaniechali po-

żądanego celu, a ziemię, dla której odczuli podziw,

uznali za coś cenniejszego niż cel, dla którego wypłynęli

11

Inachos — najstarszy król Argos, syn Okeanosa.

12

— tj. Azję i Europę.

13

Tryptolemos — eleuzyńsko-ateński heros, występujący

w kulcie Demetry. Na rozkaz bogini, która wręczyła mu
kłosy, przewędrował cały świat ucząc ludzi uprawy roli. Jako
przywódca Argejczyków Tryptolemos położył wielkie zasługi
około założenia Antiochii, toteż Antiochenczycy i później czcili
go jako herosa-opiekuna miasta.

background image

15

w świat. (48) Taka decyzja nie była lekceważeniem

Io, ale zaniechaniem własnej ojczyzny, bo ten, kto ich

wyprawił, zapowiedział, że albo przywiozą dziewczynę,

albo niech sami nie wracają. Toteż zaprzestając poszu-

kiwań dobrowolnie pozbawili siebie ojczyzny. (49) Gdy-

by po przybyciu na krańce świata bez możności dalszych

poszukiwań postanowili tu pozostać, decyzja byłaby

spowodowana koniecznością, nie miłością do tego kraju

Skoro zaś pozostawał jeszcze kawał świata, rokujący

pewne nadzieje na znalezienie Io, a oni takie powzięli

postanowienie, to przekładając osiedlenie się nad owe

nadzieje, wyraźnie wyżej postawili obcą ziemię nad

swoją. Taki rzuciła na nich urok ta ziemia. (50) Gdy

tylko jej dotknęli, całkiem przylgnęli do niej i miłość

ojczyzny ustąpiła podziwowi dla tej, która ich pod-

biła. Co do mnie — nie wierzę, aby Homer, gdyby żył

po tym zdarzeniu, twierdził, że nic nie ma dla ludzi

milszego nad ojczyznę, natomiast mając przed oczyma

uchwałę Argejczyków wygłosiłby zdanie przeciwne, że

często okolica lepsza przyciąga serca ludzkie i każe

zapomnieć o krainie ojczystej. (51) W ten sposób Tryp-

tolem ów podczas poszukiwań dziewczyny argejskiej

osadził ludzi, których prowadził, i wzniósł miasto pod

górą, a świątynię w mieście nazwał świątynią Zeusa

Nemejskiego

14

, miastu zaś dał nazwę Ione

15

— od córki

Inachosa, nazwą bowiem miasta uczcili tę, której po-

szukiwania zaniechali, by wznieść gród; już zaś upra-

wiając ziemię i zbierając plony, zmienili nazwę Zeusa

Nemejskiego na ,,Owocorodny". (52) Tryptolemos rzu-

ciwszy pierwsze podwaliny pod miasto umarł i został

14

Przydomek Nemejski otrzymał Zeus od miasta Nemei

(w Argolidzie), w którym znajdowała się słynna jego świąty-
nia; w gaju tej świątyni odbywały się igrzyska nemejskie.

15

Później często używano nazwy Ione, jak również Ionopolls

(Miasto Io) na oznaczenie Antiochii.

background image

16

zaliczony na skutek doznawanej czci w poczet herosów;

bóg zaś, któremu po myśli było założenie miasta, chciał,

by powiększyło się ono przez najlepsze rody; w tym

celu sprawił wygnanie z Krety Kasosa, dzielnego męża,

i przyprowadził go tutaj, a za nim poszli najznakomitsi

Kreteńczycy. (53) Przybyli tu i przekonali się, że Argej-

czycy są lepsi od ich własnych ziomków. Minos bowiem

wypędził ich pod wpływem zazdrości, Argejczycy zaś

chętnie ich przyjęli oraz podzielili się z nimi miastem,

ziemią i wszystkim, co tylko mieli. Wszakże Kasos nie

mniej potrafił wyświadczać dobrodziejstwa niż przyj-

mować. Gdy spostrzegł, że zwyczaje i prawa ustano-

wione przez Tryptolema przeważnie zmieniły się, wpro-

wadził je z powrotem, założył też miasto Kasjotis.

(54) Większe zaś jeszcze mając zamysły, próbuje po-

zyskać dla miasta życzliwość Cypryjczyków i poślubia

córkę Salaminosa

16

, który władał Cypryjczykami. Wraz

z dziewicą płynęła razem zbrojna gromada, tworząc

orszak morski oblubienicy. Gdy zaś zakosztowali na-

szego kraju, porzucili swą wyspę i stali się częścią na-

szego miasta. (55) Że Kasos głośny był ze swej dziel-

ności, można by uważać za dowód to, że władca tak

potężnej wyspy chętnie spowinowacił się z nim; jego

zaś łagodności dowodziłby fakt, że ludzie z orszaku

panny młodej przenieśli jego opiekę nad to, co człowiek

ma najdroższego. (56) Wieść też głosi, że niektórzy

Heraklidzi

17

, gdy wypędzeni przez Eurysteusza wyru-

16

Kasos — syn Inachosa, postać mało znana z mitologii.

Wygnanie Kasosa przez Minosa (zob. przyp. 2 do Mowy VII)
nie występuje w znanych nam mitach, jest w nich mowa tylko
o wypędzeniu pod wpływem zazdrości braci, którzy schronili
się do Azji Mniejszej, gdzie założyli różne miasta. — Salami-
nos —
król Cypru, ojciec małżonki Kasosa; postać mało znana
z mitologii.

17

Za sprawą Junony Herakles musiał pójść na służbę do

Eurysteusza, władcy Micen i Argos; z jego nakazu Herakles

background image

17

szyli na wygnanie z wielu Elejczykami

18

, wzgardziwszy

całą Europą i resztą Azji, tu uczynili kres swej tułaczki,

na tym miejscu osiedli i dobudowali do miasta Hera-

kleę

19

. (57) Niechże się kto przyjrzy zacności rodu

i zauważy, że co było tylko gdzie najwartościowszego,

tu się zebrało, jakby do jakiegoś miejsca przez bogów

wybranego na schronienie mężów godnych podziwu

i tylko u nas początki miasta zgromadziły w jedno

świetność poszczególnych szczepów: starodawność Ar-

gejczyków, praworządność kreteńską, królewski ród

z Cypru, potomstwo Heraklesa. (58) Z Aten zaś kogośmy

przyjęli i z jakimi innymi plemionami helleńskimi

zmieszaliśmy się, podam, skoro tylko opowiadanie, po-

suwając się, dojdzie do owych czasów.

(59) Teraz natomiast należy opowiedzieć, jak to

miejsce od początku cieszyło się poważaniem i w kró-

lestwie perskim. I na Zeusa, również przez bogów per-

skich było cenione, a przedtem przez Asyryjczyków.

Wyprawił się bowiem na Egipt Kambizes

20

, a towarzy-

szyła mu żona Meroe. Zatrzymali się w miejscu, któ-

remu miano nadała od swego imienia królowa. Udała

się ona do świątyni Artemidy, by złożyć ofiarę; świą-

wykonał dwanaście niezwykłych, narażających na wielkie nie-
bezpieczeństwo prac. Po śmierci Heraklesa Eurysteusz prze-
śladował jego potomstwo (tj. Heraklidów), zmuszając ich do
opuszczenia ojczyzny i nie pozwalając znaleźć bezpiecznego
schronienia. Przedstawienie Libaniosa różni się nieco od zna-
nej opowieści o losach Heraklidów.

18

Elejczycy — mieszkańcy Elidy na Peloponezie.

19

Heraklea — osada, później przedmieście w zachodniej

stronie Antiochii.

20

Kambizes — król perski, syn i następca Cyrusa W., zdobył

Egipt zwyciężywszy Psammetycha III przy Peluzjum. Meroe
w innych źródłach występuje bądź jako matka, bądź jako
siostra Kambizesa. Według Libaniosa, od Meroe otrzymało swą
nazwę przedmieście leżące na wschód od Antiochii.

background image

18

tynię bogini zbudowała swego czasu Semiramida

21

,

władczyni Asyryjczyków. (60) Na widok pułapu roz-

padającego się już ze starości poprosiła Kambizesa, by

naprawił części uszkodzone. Król tedy podwyższył jesz-

cze świątynie przez dodanie murów i okolił ogrodze-

niem, mogącym pomieścić w sobie cały tłum zgroma-

dzony na uroczystość, a uroczystości tej nadał nazwę

od swej żony; ta zaś poświęciła grunt bóstwu, usta-

nowiła kobiety opiekunkami świątyń i napełniła świą-

tynię skarbami perskimi, umieszczając tam wotywne

trony, łoża i łuki, wszystko szczerozłote. (61) Po ukoń-

czeniu tych świętych czynności przyszło na myśl miesz-

kańcom Iony zjawić się u Kambizesa. Gdy zawiadomili

o swym przybyciu odpowiednich urzędników, król we-

zwał ich do siebie i wypytywał, co zacz są i jakim pra-

wem zajęli ziemię należącą do niego. (62) Gdy się do-

wiedział, skąd wyruszyli i jakimi kolejami losu zostali

tu sprowadzeni, dziwił się, że woleli z nim się spotkać

niż ujść jego uwagi, gdy przeciągał przez ten kraj.

Zachował się też tak, jakoby to on poczuwał się do

wdzięczności wobec nich za zamieszkiwanie, zamiast —

jak było rzeczą słuszną — od nich domagać się wdzięcz-

ności za posiadanie jego ziemi. Oto dowód łaski: odesłał

obsypanych darami jak dobrodziejów. (63) Niech kto

chce mówi o krwiożerczości Kambizesa i o tym, że nie

był przy zdrowych zmysłach

22

. Przez to bowiem jaśniej

się ukaże, że pradziadowie nasi żyli z bogami i pod

władzą bogów. Jakżeby to nie było sprawą jakiegoś

boga, że król unoszący się gniewem na każdego i roz-

21

Semiramida (Semiramis) — asyryjska królowa pochodzenia

babilońskiego (IX/VIII w. p. n. e), której postać otoczyła buj-
nie legenda; przypisywano jej m. m. in. założenie Babilonu i ogro-
dów wiszących.

22

Libanios polemizuje tu z Herodotem, który opowiada

o krwawych rządach Kambizesa, przedstawiając go jako
okrutnika wręcz niepoczytalnego.

background image

19

koszujący się okrucieństwem, pokonał własną naturą

na ich widok i nie wybuchnął gniewem na Hellenów,

posiadających ziemie królewską? Bóg ten poprowadził

ich wprost do namiotu i sprawił zarówno to, że Hel-

lenowie odważyli się przystąpić, jak że Kambizes się

nie rozgniewał; u nich usunął strach, u niego uśmierzył

gniew. (64) I czyż trzeba snuć domysły, porzuciwszy

jawną rzeczywistość? Miejsce to od samych początków

miłe jest bogom. Helios bowiem, którego Persowie uwa-

żają za najwyższego boga i wyprawiają się pod jego

opieką na wojny — a nazywa się on Mitras

23

w języku

perskim — skoro Kambizesa ogarnął sen, od razu stanął

mu nad głową i w widzeniu sennym przemówił do niego

nakazując, by go tu pozostawił, a nie prowadził do

Egiptu, i przepowiedział, że ta okolica otrzyma miasto,

twór Macedończyków. (65) Kambizes zastosował się do

życzenia boga i gdzieś w pobliżu Artemidy wzniósł

przybytek dla jej brata

24

. I w ten sposób okolica otrzy-

mała boga perskiego jako mieszkańca, jako swego mi-

łośnika i jako wieszczbiarza przyszłej pomyślności,

a wobec tej przepowiedni Kambizes nie zachował się

bynajmniej w sposób, w jaki każe zazwyczaj zachować

się zazdrość. (66) Ci, którzy chcą przydać blasku Atenom

i miastu Koryntyjczyków, wprowadzają walki bogów

o miasta, mianowicie o Korynt — Heliosa z władcą

morza

25

, o Attykę — Ateny z tym samym bogiem, i nie-

23

Tu tekst zepsuty, sens rekonstruowany.

24

Bóg słońca, Helios, pod koniec starożytności był utożsa-

miany z Apollonem, a więc staje się bratem Artemidy. Epokę
tę cechuje w ogóle synkretyzm religijny, zlewanie się poszcze-
gólnych kultów i bóstw. — Mitras, perski bóg światła, należał
do najbardziej czczonych bóstw w cesarstwie rzymskim, two-
rząc groźną konkurencję dla chrześcijaństwa. Utożsamiano go
też ze Słońcem, a przez nie i z Apollonem.

25

Według podania Helios, najbardziej czczone bóstwo w Ko-

ryncie, walczył niegdyś z Posejdonem, władcą morza, o posia-
danie Koryntu, Atena zaś wiodła spór z Posejdonem o Attykę.

background image

20

mal burzą harmonię wszechświata rozrywając go zu-

chwałymi walkami bogów i bezbożnym blaskiem ozda-

biając miasta, które chwalą, i wypełniają dług życzli-

wości poprzez bluźnierstwa, a nie wiedzą, że jednym

tym kłamstwem niweczą wiarygodność pozostałych po-

chwał. (67) Co do nas, naszymi miłośnikami stali się

bogowie, wojny żadnej między nimi nie było, bo też

się i nie godzi; tak więc to, co jest pomyślnego w historii

greckiej, i tu się znajduje, tego zaś, o czym i tam lepiej

by było nie wspominać, tu nikt się nie odważył głosić.

(68) Ówcześni więc mieszkańcy Ione — synowie zawsze

obejmowali ją jako spadek po ojcach — stosowali spra-

wiedliwość we wzajemnych stosunkach; utrzymywali

się z uprawy ziemi, spełniali obowiązki wobec bogów,

żyli też w zupełnej szczęśliwości pośród barbarzyńców,

tworząc miasto helleńskie i strzegąc czystości obyczaju

wśród ogromnego zwyrodnienia, szerzącego się dokoła —

zgodnie ze znanym mitem o Alfejosie

26

, który z Pelo-

ponezu ku Sycylii toczy swe wody przez środek morza,

niezmieszane z morską tonią.

(69) Jednak nie od razu miasto było wielkie i bogate

w ludzi — sądzę, że taki bieg rzeczy był korzystny —

lecz wzrost miasta czekał na lepsze czasy, tymczasem

trwało ono w skromniejszym kształcie, pozostając

mniejszym, jak długo to było pożytecznie. (70) A o co

26

Alfejos — najważniejsza rzeka Peloponezu, biorąca po-

czątek w Arkadii, przepływająca Elidę i wpadająca do morza.
Starożytni opowiadali, że bóg rzeki Alfejos zakochał się w nim-
fie Aretuzie, która odtrąciła jego miłość i na swą prośbę, by
ujść przed ścigającym bogiem, została zamieniona w źródło
na wysepce Ortygia w pobliżu Syrakuz. Ale Alfejos przepływał
poprzez morze nie łącząc swych wód z gorzką wodą morską
i wynurzał się znów na ziemię w Ortygii, by połączyć się
z Aretuzą. Wierzono, że jeśli się rzuci jakiś przedmiot do Alfe-
josu w Elidzie, po pewnym czasie ukaże się on na wodach
Aretuzy koło Sycylii.

background image

21

tu chodzi? Gdyby miasto w swym rozroście zagarnęło

ile tylko można ziemi wtedy, gdy Azją władali jeszcze

Persowie, którzy stanowili potęgę i finansową, i wo-

jenną i odznaczali się na każdym polu, to obywatele,

wezwani przez naród panujący do współudziału w wy-

prawie wojennej, musieliby albo posłuchać i wyruszyć

na wyprawę, albo nie posłuchać i walczyć z Persami —

jedno jedyne miasto z tak wielkim królestwem! — przy

czym ani to pierwsze nie byłoby chlubne, ani to drugie

bezpieczne. (71) A tak nie osiągnęli potęgi nie w porę,

lecz trwając w takim stanie, który zarazem uwalniał

od niebezpiecznego działania i chronił od doznania nie-

szczęścia, przybrali na wielkości, gdy trzeba było zacząć

władać, podobnie jak dzieci z wielkich rodów, które za

rządów tyrana nie ściągają na siebie uwagi dzięki mło-

demu wiekowi, a osiągają dojrzałość po obaleniu ty-

ranii. (72) Gdy bowiem po bitwie pod Issos

27

i ucieczce

Dariusza Aleksander część Azji już zdobył, części zaś

pożądał uważając podbity obszar za zbyt mały, a spoj-

rzenie skierowywał ku krańcom ziemi, przybył i do tej

okolicy. Rozbił namiot blisko źródła, które teraz za

sprawą Aleksandra otrzymało wygląd jakby świątyni,

wówczas zaś jedyną jego pięknością była woda; następ-

nie chcąc przynieść ulgę ciału po trudach, napił się

źródlanej wody zimnej, przeźroczystej i bardzo smacz-

nej. (73) Przyjemność, której doznał pijąc, przywiodła

mu na myśl pierś matczyną, do otoczenia też rzekł,

że tyle w sobie woda zawiera smaku, co ona, imię tedy

matki nadał źródłu. Gdy Dariusz

28

wyprawiał się na

27

Issos (dziś Aisse) — miasto w Cylicji, słynne z bitwy,

w której Aleksander W. zwyciężył w r. 333 króla perskiego
Dariusza III.

28

Dariusz — król perski (VI/V w.); powiększył i zreorgani-

zował państwo perskie, powziął plan podbicia całej Grecji, ale
nie zdołał go zrealizować (klęska Persów pod Maratonem
w r. 490 p. n. e.).

background image

22

Scytów, rzeka Tearos

29

w Tracji wydała mu się naj-

piękniejsza; postawił więc słup, na którym dał ten napis,

że Tearos jest najpiękniejszą z rzek; Aleksander zaś na-

szemu źródłu nie kazał współzawodniczyć z innymi wo-

dami, lecz zrównał je z mlekiem Olimpiady

30

, tak dobry

smak stwierdził w tym zdroju. (74) Dlatego więc od razu

przyozdobił to miejsce zbudowaniem studni i czym tylko

się dało przy tak wielkim pośpiechu, z jakim pędził

od czynu do czynu; jakoż zabrał się do zakładania miasta

w przekonaniu, że natrafił na miejsce, zdolne zawrzeć

w sobie jego wspaniałość. (75) A odczuwał dwojakie

pragnienie: jedno skierowane ku naszej ziemi, drugie ku

zdobyciu pozostałych obszarów; pierwsze zmuszało go do

pozostania, drugie przynaglało do szybkiego odejścia;

gdy w obie strony go ciągnęło, do budowania i do wojny,

jedno pragnienie nie stanęło na przeszkodzie drugiemu:

ani nie dał się przez owo miasto odciągnąć całkowicie od

energicznych działań, ani one nie przytłumiły ochoty do

budowania—przejęty więc obu pragnieniami, miastu dał

początki, a z siłą zbrojną pociągnął ku Fenicji. (76) Po-

czątek zaś osady stanowiło wzniesienie przez Aleksandra

świątyni Zeusa Bottiajosa

31

i grodu, który otrzymał

miano od jego ojczyzny, tj. został nazwany: Ematia

32

.

To, moim zdaniem, wyrażało zamiar Aleksandra, żeby

wybrać to właśnie miasto zamiast ojczystego po do-

29

Tearos — prawdopodobnie mała rzeka, wyróżniająca się

pięknem brzegów, której woda posiadała jakoby cudowne
właściwości.

30

Olimpiada (Olimpias) — żona Filipa II Macedońskiego,

matka Aleksandra W.

31

Bottiajos — przydomek Zeusa czczonego w osadzie Bottia,

dzielnicy Antiochii, tak nazwanej zapewne od macedońskiego
miasta Bottia nad Zatoką Termajską.

32

Ematia — stara nazwa Macedonii; później tak się nazy-

wała tylko jedna kraina Macedonii, leżąca na prawym brzegu
Aksjosu, z głównym miastem Pella.

background image

23

konaniu podbojów. (77) Taką to wstępną pieśń zaśpie-

wał osadzie i poświęcił nas na osadników ten, o którym

mówiono, że jest synem Zeusa, a który czynami uwie-

rzytelnił tę wiarę; sam zaś rychło potem przeniósłszy

się do swego rodzica, nie zdołał swego pragnienia do-

prowadzić do spełnienia. Ten natomiast, który został

jego następca, a raczej wśród wielu następców jedyny

godny spadkobierca jego tronu, Seleukos

33

, zastąpił

miastu Aleksandra, zdobywszy władzę swoją dzielnością

i za pierwszym razem, i za drugim. (78) Bo tym, któ-

rym przyszedł z pomocą, zapewnił przewagę nad wro-

gami; ci zaś, którzy dzięki niemu stali się silni, godzili

na jego życie. Gdy się wydobył z matni, budził podziw,

że znowuż innym pośpiesza z pomocą. Ponieważ zaś

natrafił tym razem na ludzi sprawiedliwych, doznał

z ich strony wdzięczności. Wdzięczność zaś wyraziła się

w ocaleniu tego, co utracił on na skutek doznanej nie-

sprawiedliwości. (79) Seleukos bowiem dzięki swej

dzielności został dowódcą jazdy pod Perdikkasem

34

,

po śmierci zaś Perdikka w Egipcie, przywołany przez

Macedończyków objął władzę po nim i opanował sa-

trapię babilońska. (80) Gdy Antygonos

35

toczył wojnę

z Eumenesem

36

. przybył jako jego sprzymierzeniec i po-

33

Seleukos z przydomkiem Nikator (Zwycięzca) — jeden

z wodzów Aleksandra W., założyciel dynastii Seleucydów, rzą-
dzącej wschodnią częścią monarchii Aleksandra (Azją Mniejszą,
Syrią, Mezopotamią i Iranem).

34

Perdikkas — jeden z dowódców w wojsku Aleksandra W.,

po jego śmierci został regentem całej monarchii.

35

Antygonos — dowódca wojsk sprzymierzonych w armii

Aleksandra W., przy podziale państwa po śmierci Aleksandra
otrzymał satrapię w Azji Mniejszej; ostatni obrońca jedności
politycznej dziedzictwa Aleksandra, uległszy koalicji współ-
zawodników zginął w bitwie pod Ipsos (301 r. p. n. e.).

36

Eumenes — Grek, długoletni sekretarz Filipa, potem na-

czelny sekretarz (co odpowiadałoby dzisiejszemu szefowi kan-
celarii) Aleksandra W., szczerze oddany domowi królewskiemu;

background image

24

konał Eumenesa, nie wiedząc widocznie, że wyświadcza

przysługę podłemu człowiekowi. Gdy Antygonos dzięki

niemu zdobył potęgę, uczuł zazdrość względem swego

dobrodzieja i zamyślał o jego zgładzeniu. Tu właśnie

jakiś bóg wyciągnął ku jego obronie rękę jak w dra-

macie; w tym samym bowiem domu, skąd szła ku niemu

zagłada, znalazł ocalenie. (81) Zachwycona ongiś urodą

młodocianego Tezeusza

37

Ariadna wywiodła go za po-

mocą nitki z labiryntu, Seleukowi zaś syn Antygona,

Demetrios, pełen uwielbienia dla jego waleczności, wy-

jawił zamach knuty przez ojca przeciw niemu, końcem

drzewca włóczni napisawszy na piasku ostrzeżenie i tak

nie zdradziwszy się przed otoczeniem. (82) Dalej spotkał

Seleuka los Euagorasa

38

, wytrwał jednak i wkrótce

potem odzyskał potęgę. Mianowicie korzystając z na-

darzającej się sposobności uszedł do Egiptu, gdzie

wzmocnił panowanie Ptolemajosa

39

nie ofiarowując mu

w walkach między diadochami (tj. następcami Aleksandra)
popierał Perdikkasa.

37

Tezeusz — syn króla ateńskiego Egeusza; wyprawił się wraz

z żywym haraczem (7 chłopców i 7 dziewcząt), wysyłanym co-
rocznie przez Ateny na Kretę na pożarcie Minotaurowi, potwo-
rowi o głowie byka, przebywającemu w labiryncie, rozległym
gmachu, z którego nie można było znaleźć drogi powrotnej.
Tezeusza uratowała królewna Ariadna, która zapałała do niego
miłością i wręczyła mu kłębek nici, przy pomocy którego mło-
dzieniec po zabiciu potwora znalazł drogę powrotną z labi-
ryntu.

38

Euagoras I (V/IV w. p. n. e.) drogą uzurpacji zdobył władzę

królewską w Salaminie na wyspie Cyprze. Gdy jeden z wład-
ców cypryjskich nastawał na jego życie, uciekł do Cylicji,
skąd z małą garstką zwolenników powrócił do Salaminy i wy-
gnał przeciwnika. Do tej zmiennej kolejności losu Euagorasa
mówca czyni aluzję, mając zapewne na myśli Pochwałę Euago-
rasa
Isokratesa.

59

Ptolemajos — syn Lagosa z arystokratycznego rodu; przy

podziale dziedzictwa Aleksandra otrzymał satrapię Egiptu,
którą przekształcił na dziedziczne królestwo.

background image

25

wielkiej siły zbrojnej, tylko jedne ramiona, swoje

własne, i jedną głowę. Skoro zaś zapewnił bezpieczeń-

stwo rządom Ptolemajosa, skłonił go, by ten dopomógł

mu odzyskać tron. Otrzymał konnych i pieszych łącznie

do tysiąca ludzi i wypędził z Babilonu nieprzyjaciół,

odzyskując władzę, żonę, dzieci i dawną świetność.

(83) W przekonaniu, że w ten sposób wprawdzie od-

zyskał to, co mu się należało, lecz powinien też wy-

mierzyć karę za zdradę, wyprawił się przeciw Anty-

gonowi, starł się z nim we Frygii

40

, a odniósłszy zwy-

cięstwo zabił go, w otwartej bitwie wywierając zemstę

za zasadzkę knutą przeciwko sobie. Uniknął zasadzki

tej, jak człowiek miły bogom, a zemstę wywarł, jak

człowiek zaprawiony do męstwa. (84) Po upadku już

Antygona to, co należało do pokonanego, przeszło na

zwycięzcę i państwo Seleuka sięgało po Babilon i gra-

nice egipskie. I nadszedł właśnie czas, który jak dawniej

dał miastu początki, tak teraz zapewnił mu wielkość.

(85) A wszystko się dzieje za sprawą boga. Istniało

miasto nazwane imieniem Antygona, przez Antygona

założone. Między obecnym miastem a tamtym odległość

wynosiła czterdzieści stadiów

41

. W nim po zwycięstwie

Seleukos składał ofiary. Gdy zaś zarżnięto byka, a na

ołtarzach złożono wszystkie przepisane prawem ofiary,

jeszcze ogień trawił leżące mięso i silnie się palił.

(86) Wtedy Zeus strącił ze swego berła ptaka, swego

towarzysza i ulubieńca, i zesłał go na ołtarz. A ptak ten,

zleciawszy w środek płomieni, porwał płonący udziec

i uniósł go w górę. (87) Zdarzenie to zwróciło na siebie

oczy i uwagę wszystkich, wskazywało bowiem, że nie

bez woli bogów się to działo. Seleukos tedy kazał sy-

nowi dosiąść konia, by z ziemi śledził lot orła, i wędzid-

łem kierować konia, kędy będzie leciał ptak, chciał

40

Frygia — kraina w Azji Mniejszej.

41

stadion — zob. przyp. 10.

background image

26

bowiem wiedzieć, co pocznie orzeł z porwanym mięsem.

(88) Gdy tak królewicz jedzie konno i spogląda ku

górze, lot orła doprowadza go do Ematii. Tu właśnie

orzeł zleciał i złożył swój łup na ołtarzu Zeusa Bottia-

josa, który swego czasu zbudował Aleksander, kiedy to

źródło sprawiło mu taką rozkosz. Jasną było rzeczą dla

wszystkich, że Zeus przy pomocy znaków nietrudnych

do odgadnięcia doradza założenie miasta na tym miejscu.

W ten sposób spełniało się gorące pragnienie Aleksandra,

które dało początek miastu, a jednocześnie pierwszy

z bogów stał się naszym założycielem dzięki zesłanemu

znakowi wieszczemu.

(89) Tam zaś Seleukos zgromadził wszelką sztukę

architektów, wszystkie ręce do posługi, wszelką świet-

ność marmurów; całe lasy ścinano na pułapy, całe bo-

gactwa szły na budowę. (90) Robiąc plan przyszłego

miasta rozstawiał słonie na miejscu przyszłych baszt,

a przy wytyczaniu długości i szerokości krużganków

i zaułków posługiwał się pszenicą, która przywoziły

okręty i stały z ładunkiem na rzece

42

. (91) Szybko

miasto się wznosiło, szybko też zabudowana część za-

ludniała się zarówno Argejczykami, którzy tu przesied-

lili się z Ione, jak Kreteńczykami i potomkami Hera-

klesa, którzy byli spokrewnieni, jak mi się wydaje,

z Seleukiem przez starożytnego Temenosa

43

, oraz żoł-

42

Zamiast narysowania na ziemi odpowiednich punktów

i linii, jak to zwykle czyniono, Seleukos unaocznił plan miasta
za pomocą słoni i pszenicy: słonie ustawiono tam, gdzie zamierza-
no wznieść baszty obronne, smugami zaś pszenicy odpowied-
niej szerokości zaznaczono wymiary krużganków i ulic. Po-
dobnie zbożem zamiast kredą miał się posłużyć Aleksander W.
przy zakładaniu pewnego miasta.

43

Temenos — mityczny potomek Heraklesa; od niego wy-

wodzili się Temenidzi, którzy z Argos uciekli do Ilirii i pod-
bili Macedonię, stając się przodkami królów macedońskich.
Seleukos więc byłby spokrewniony z dynastią macedońską, co
zresztą twierdzi jedyny tylko Libanios.

background image

27

niorzami, towarzyszącymi samemu Seleukowi, którzy

chcieli tu zamieszkać. (92) Samą Antygenie zniszczył

on usuwając wspomnienie człowieka sobie nieprzyjaz-

nego, a ludność tu przesiedlił. Wśród niej znajdowali

się także i Ateńczycy. Przesiedleńcy ci z początku oba-

wiali się, że gniew Seleukosa przeciw Antygenowi i na

nich się odbije, ale gdy stwierdzili, że zostali przeniesieni

do lepszych warunków, uczcili Seleukosa spiżowym po-

sągiem, dodawszy mu na głowie rogi byka, a to na

pamiątkę Io.

(93) Od Seleukosa więc miasto wywodzi swą nazwę,

a imię otrzymało od Antiocha

44

, ojca Seleukosa; przez

syna wprawdzie jest zbudowane, ale przechowuje pa-

mięć ojca; bo kogo Seleukos najwyżej cenił ze swych

bliskich, temu poświecił najznaczniejsze ze swych dzieł.

(94) A przedmieście Dafne

45

, to właśnie najbardziej

opiewane, Seleukos uczynił obwodem świętym, poświę-

cając miejsce to bogu, skoro przekonał się o prawdzi-

wości mitu. Apollon bowiem zakochawszy się w Dafne

46

ścigał ją, nie mogąc jej nakłonić do wzajemności. Gdy

zaś na swą prośbę zamieniła się w drzewo, z ukochanej

czyni wieniec. (95) Tak głosi pieśń, a Seleukowi polo-

wanie wyjawiło prawdziwość tego opowiadania. Ze sforą

psów konno udał się na łowy. Gdy przybył do drzewa,

którym poprzednio była dziewczyna, koń przystanął

i uderzał o grunt kopytem, ziemia zaś ukazała ostrze

złotej strzały, (96) na którym napis ujawnił właściciela,

44

Antiochos — jeden z wodzów Filipa Macedońskiego.

45

przedmieście Dafne, od którego Antiochia otrzymała nawet

przydomek dla odróżnienia od innych miast tego imienia, sły-
nęło z uroczego położenia; znaczenia przedmieściu dodawał
święty gaj Apollona, w środku którego wznosiła się słynna
świątynia tego boga.

46

Dafne — piękna nimfa, w której zakochał się Apollon bez

wzajemności. Uciekając przed miłością boga została zamienio-
na na własną prośbę w drzewo wawrzynu.

background image

28

nosiło bowiem napis: Fojbosa

47

. Przypuszczam, że za-

miana dziewczyny w drzewo napełniła boga bólem, tak

że wyrzucił swe strzały, ostrze zaś jednej złamało się

i ukryte w ziemi przechowało się, by być dla Seleuka

znakiem upominającym go, aby uczcił to miejsce i uwa-

żał je za poświęcone Apollonowi, jak rzeczywiście było.

(97) Cudownym też wprawdzie zdarzeniem było wy-

tryśniecie źródła na Helikonie, jak wieść niesie, gdy

Pegaz

48

uderzył kopytem o skałę, lecz nasz przypadek

o tyle godzien większego podziwu, o ile zwyklejszą

jest rzeczą, że ziemia wydaje źródła niż groty strzał.

(98) Seleukos podniósł grot i ujrzał jednocześnie węża,

który sunął naprzeciwko sycząc z podniesioną głową.

Gdy zaś się zbliżył, spojrzał łagodnie na Seleuka i znik-

nął. Skoro zatem dołączył się wąż do tego, co ukazała

ziemia, zwiększyła się jeszcze wiara, że bóg nawiedza

to miejsce. Niezwłocznie został wyznaczony obwód świę-

ty, który otrzymał i drzewa, i świątynie i szybko gaj

wybujał, a strzegły go potężne klątwy. (99) I wszystkim

była Dafne dla Seleuka. Oprócz bowiem niezwykłych

znaków widzialnych kierowała nim także wyrocznia,

którą w trudnych dla siebie chwilach otrzymał z Mi-

letu

49

; ona go podniosła na duchu, obiecywała bowiem

pomyślny los w przyszłości, nakazała też po zdobyciu

władzy nad Syrią otoczyć świętą czcią Dafne.

(100) W ten sposób załatwiwszy sprawy związane z bo-

gami i zacząwszy, skąd wypada, oparł się na funda-

mencie rokującym wszelkie nadzieje — mam na myśli

życzliwość bogów i nasze miasto — zapełnił najlepszą

47

Fojbos (Świetlisty) — jeden z przydomków Apollona, uży-

wany nieraz samodzielnie jako imię boga.

48

Pegaz — skrzydlaty koń, który uderzeniem kopyta spowo-

dował wytryśnięcie źródła Hippokrene (źródło konia) na He-
likonie, górze w Beocji poświęconej muzom.

49

W Didyma pod Miletem była prastara wyrocznia Apollona,

ciesząca się specjalnymi względami Seleucydów,

background image

29

cześć ziemi miastami, pustkowie czyniąc zamieszkałym,

bo nie dla zbytku i miękkiego życia zbudował nasze

miasto, lecz żeby stanowiło punkt oparcia dla innych

miast, których powstało tyle, że podróżny spotykał je

ciągle po drodze jak gospody. (101) Bo inni władcy

pysznią się zburzeniem istniejących miast, Seleukowi

zaś sławę przynosi to, że powołał do życia miasta nie

istniejące, tyle ich bowiem w kraju zbudował, że wy-

starczyło na to, by niektóre były równoimienne z mias-

tami w Macedonii, a niektóre otrzymały nazwy od

imion występujących w rodzinie Seleuka; jest też wiele

miast jednakowo się nazywających, które otrzymały

imiona obu rodzajów, tj. od mężczyzn i kobiet

50

.

(102) Jeśliby znów ktoś chciał Seleuka zestawiać

z Ateńczykami i Milezyjczykami, którzy wysłali naj-

więcej kolonij, okazałoby się, że on jest założycielem

większej liczby osad, a wielkość poszczególnych miast

o tyle przewyższa inne, że jedno jakiekolwiek równać

się może dziesięciu. Przyjechawszy do Fenicji widzi się

tam zbudowane przez niego miasta, przyjechawszy zaś

tu do Syrii widzi się i liczniejsze, i większe. (103) A do-

brodziejstwo to roztoczył w krainach aż po Eufrat

i Tygrys; gdy zaś dostał w swą moc Babilon, rozsiał

tam wszędzie miasta i po Persji, i w ogóle żadnego

miejsca nadającego się na osiedlenie nie pozostawił

50

Seleukos i jego następcy zakładali rzeczywiście bardzo

wiele miast na swoich ziemiach. Według świadectwa później-
szego historyka, Seleukos zbudował szesnaście Antiochii na cześć
swego ojca, piąć Laodycei na cześć matki (Laodike), dziewięć
Seleukii noszących jego własne imię, trzy Apamee (ku czci pierw-
szej żony imieniem Apama), jedną Stratonikię, nazwaną od
imienia trzeciej żony, Stratoniki. Ogółem miał założyć 75 miast.
Zasługą Seleucydów jest zhellenizowanie Syrii. Miała ona stać
się nową Macedonią, dlatego wiele miejscowości zostało albo
przemianowanych, albo nazwanych według miejscowości ma-
cedońskich, np. rzekę Orontes przemianowano na Aksjos; Beroa,
Edessa, Larissa zostały nazwane imionami miast macedońskich.

background image

30

pustego, lecz bez przerwy hellenizował kraj barbarzyń-

ski. (104) Zaprawdę nie można powiedzieć, że jak po

naszym mieście budował wiele innych, tak zamiast nie-

go inne sobie wystawił, lecz i sam tu tron swój umieścił,

i miastu temu również nadał władzę zwierzchnią nad

innymi, które powołał do życia jako poniekąd jego słu-

żebne, nie widząc żadnego odeń odpowiedniejszego na

rezydencję królewską.

(105) Na takich oto dziełach zeszło Seleukowi życie

i zastała go śmierć, a dziedzictwo przekazał nie gorszym

od siebie, lecz synowie szlachetnych ojców sami wyrośli

na szlachetnych mężów co do jednego, gorliwie też ich

naśladowali, wykazując to tak miłością do naszego

miasta, jak i pod innym względem. (106) Stojąc tedy

przed ich dziełami i przyglądając się jakby z jakiejś

strażnicy wkoło wysokim zaletom poszczególnych na-

stępców, dochodzę do wniosku, że ani przemilczanie ich

wielkich czynów nie byłoby rzeczą sprawiedliwą, ani

ich wyszczególnienie — możliwą; w pierwszym przy-

padku znieważyłbym założycieli i opiekunów miasta

i przekreśliłbym swą pochwałę, drugiemu zaś zadaniu

nie sprostałoby wiele ust i nawet najliczniejszy zastęp

mówców. (107) Jakież więc można znaleźć wyjście z tak

kłopotliwej sytuacji? O jednych wspomnieć, drugich

pominąć, raczej zaś opowiedzieć o niektórych, ale nie

wszystko, a tylko pewne szczegóły spośród wielu; co do

reszty zapewnić, że nie są gorsi od wymienionych i po-

lecić słuchaczom, by w dziełach historycznych spraw-

dzili moje słowa.

(108) Antioch tedy, syn Seleuka, nie toczył żadnej

wojny, bo wszystkich wrogów obezwładnił strach,

szczęśliwie więc dożył starości i dane mu było prze-

kazać synowi państwo nie uszczuplone. Za jego też

panowania oręż spoczywał, bo nie był potrzebny, nato-

miast miało miejsce cudowne wydarzenie, przynoszące

background image

31

miastu najwyższą sławę. (109) Otóż Antioch spowino-

wacił się z Ptolemajosem

51

, królem Egiptu, i Ptolemajos

przybył do naszego miasta, uderzony zaś pięknością

Artemidy, zapragnął, by posąg znalazł się w jego kraju,

porwał go wiec i zabrał ze sobą. Bogini wprawdzie

odbierała tam cześć, ale pragnęła być u nas. toteż po-

częła nękać chorobą żonę tego, który przeniósł posąg,

za pomocą zaś snów pouczyła, dlaczego to czyni. Odesłał

ją więc ten, kto był uwiózł, i tak powróciła do dawnej

świątyni, a z powodu tego zdarzenia zmieniła imię

i otrzymała nazwę: Eleuzinia (Przychodząca)

52

.

(110) Cud też drugi zdarzył się za panowania tegoż

władcy, podobny i niepodobny do pierwszego; podobny

jest w tym, że odnosi się do bogów, różni się natomiast

przybyciem tu cudzoziemców. Wyjaśnię, o czym mówię.

(111) Czczeni na Cyprze bogowie, którym dostał się Cypr

w udziale od samych jego początków, zapragnęli naszej

ziemi i starali się tu przenieść. Sprawiwszy tedy, że

miasto musiało zasięgnąć wyroczni pityjskiej, nakłonili

Apollona. by podał jako jedyny ratunek z ciężkiej sy-

tuacji sprowadzenie do nas bóstw cypryjskich. (112) Wy-

syła więc król na wyspę ludzi, przy których pomocy

spodziewał się tego dokonać. Ponieważ nie było moż-

ności ani zabrać posągi jawnie, ani podkopać się po-

tajemnie, takiego mniej więcej imają się podstępu:

oświadczają, że chcą wyrzeźbić dokładne kopie tutej-

szych bogów. Po otrzymaniu zgody pracowicie dzień

51

Antioch z przydomkiem Soter (Zbawca) panował 19 lat. —

Ptolemajos II Filadelfos, syn Ptolemajosa I (zob. przyp. 39),
wydał swą córkę Berenikę za Antiocha II z przydomkiem Theos
(Bóg), wnuka Seleuka I.

52

Epitet Eleuzinia Libanios błędnie łączy z czasownikiem

eleusomai (przyjdę); jest to przymiotnik od miejscowości Eleu-
zis i oznacza: eleuzyński. Tak nazywano przede wszystkim
Demeter, której kult był w Eleuzis, ale również i Artemidą
na Sycylii i w Lakonii oraz w Antiochii.

background image

32

i noc rzeźbili, kapłani zaś uspokoili się. Artystom do

tego stopnia udało się naśladownictwo, że zabrawszy

oryginały, a umieściwszy kopie na ich miejscu wsiedli

w oczach Cypryjczyków na okręty i tak starożytne po-

sągi uwieźli, świeżo zaś wyrzeźbione pozostawili jako

rzekomo starożytne. (113) Zaiste sprawił to nie talent

rzeźbiarzy, lecz pragnienie bogów, by odpłynąć, dlatego

w ręce artystów włożyli więcej sprawności niż to było

po ludzku możliwe. A przecież co tak wielkiego: czy

zdobycie nowej ziemi, czy wzniesienie pomnika zwycię-

stwa, czy rozbicie szyków bojowych, czy wzięcie żywcem

wrogów do niewoli — przyczynia się w tym stopniu

do sławy co fakt, że bogowie uznali za odpowiednie dla

siebie mieszkanie tutaj?

(114) Jakoż właśnie pokrewne temu zdarzenie, które

zaszło wkrótce za panowania następnego króla, pro-

wadzi do tego samego wniosku. Oto bowiem Tzyda,

egipski posąg z rogami krowimi, porzuciła Memfis i tu

się przeniosła skłoniwszy snami zarówno Seleuka

53

,

czwartego króla po Seleuku, by ją sprowadził, jak Pto-

lemajosa, by chętnie ją dał. I natychmiast przygoto-

wano statki i przywieziono posąg. (115) Miejscem po-

bytu bogów stało się to miasto, tak że moglibyśmy

nawet z Olimpem współzawodniczyć, jeślibyśmy chcieli.

Bo o pobycie tam bogów opowiadają poeci, natomiast

zdarzenia, które zaszły u nas, są faktami naocznymi.

(116) A z biegiem czasu i wypadki szły naprzód, bo gdy

potęga rzymska już wszystkim zawładnęła, miasto

63

Izyda należy do najstarszych bóstw egipskich, w później-

szych czasach identyfikowana z wielu boginiami zdobywa na-
czelne miejsce w kulcie; znana była Grekom już przed Alek-
sandrem W., a za Ptolemeuszów "kult jej ogromnie wzrasta
Przedstawiano ją często w postaci niewiasty z rogami krowimi
na głowie. W Memfis kwitł kult Izydy, która miała tam być
nawet pogrzebana. — Seleukos II Kallinikos — syn Antio-
cha II.

background image

33

w tym punkcie przynajmniej nie doznało zmian. Oto

Rzymianom przytrafiło się coś podobnego w związku

z Zeusem Kassyjskim

54

, co Ptolemajosowi z Artemidą:

uprowadzili go, on zaś zwrócił się przeciwko nim, ciska-

jąc pioruny na wszystkie strony, gotując dla siebie po-

wrót i rzeczywiście powrócił. (117) Pokazuje się więc,

że obcy bogowie chcieli do nas przybyć, a natomiast

nasi nie pozwalali na przeniesienie ich na inne miejsca,

lecz pięknością swą rozpalali miłość ku sobie, sami zaś

wobec nas doznawali tego samego uczucia, które wzbu-

dzali w innych. Gdy byli porywani przez swych wiel-

bicieli, znów podążali do ukochanej ziemi. Tak wielkie

upodobanie do swego kraju okazywali nasi bogowie,

obcy zaś pragnęli stać się naszymi.

(118) Dłużej się rozwiodłem o sprawach związanych

z bogami, bo przecież ani u nas, ani u żadnych innych

ludzi nie istnieje lepszy rodzaj pochwał. Jeżeli natomiast

ktoś uważa, że najprzyjemniej jest słuchać o czynach

wojennych, to przodkowie nasi w wielu wojnach zdo-

bywczych wystawili niejedno trofeum

55

podług ówczes-

nych zwyczajów wojennych. (119) I czyż potrzeba wspo-

minać o innych czynach? Oto Antioch Wielki, który

otrzymał przydomek od tego, że żywił ambitne zamiary

i potrafił je urzeczywistnić, uważając za rzecz zbyt

małą zachowanie posiadłości, zamyśla o ich rozszerzeniu.

Z jednej więc strony wznosi nowszą dzielnicę miasta

54

Kassyjski (Kassios) — przydomek bóstwa semickiego, któ-

re utożsamiono z Zeusem. Kult Zeusa Kassyjskiego związany
jest z dwiema górami Kassjon: 1. pod Antiochią, 2. pod Pe-
luzjum (u ujścia Nilu).

55

trofeum (gr. tropaion, łac. tropaeum) — dosłownie: znak

na pamiątkę zmuszenia do ucieczki wroga. Pierwotnie albo
wprost gromadzono na kupę oręż zdobyty, albo zawieszano go
na słupie lub na pniu i gałęziach drzewa w miejscu, gdzie
wróg został zmuszony do ucieczki. Później wznoszono pomniki
zwycięstwa z marmuru lub brązu.

background image

34

mało co gorszą od starej, tę, którą otacza rzeka; osiedla

w niej Greków, Etolów, Kreteńczyków i Eubejczyków;

z drugiej zaś strony murem ją całkowicie zabezpiecza.

(120) Jak zaś powiększył obwód miasta, tak też dalej

posunął granice państwa, jakby tkając obszerniejszy

chiton

56

dla ciała, które się rozrosło. Wybrał spośród

mieszkańców tych wszystkich, przy których pomocy

miał nadzieję zdobyć wszystko czy to strachem, czy

prawem przemocy i dążył naprzód zdobywając za każ-

dym razem ziemię, przez którą przechodził, gdyż jedni

poddawali się dobrowolnie, drugich zaś porażki po-

uczyły, że nie należy stawiać oporu. (121) Stosując takie

sposoby doszedł aż do Jonii, okazując się „wielkim

Antiochem" i w zamysłach, i w czynach i pokazując,

że sławne imię nie było tylko próżnym dźwiękiem, ale

swymi czynami usprawiedliwiał rozgłos, który mu to-

warzyszył. Dzięki temu i haracze do nas wpływały,

i miasto przyozdabiało się darami, jakie przynosi wojna;

troszczyło się ono o uległych, ujarzmiało opornych, po-

tem i dla nich stało się dobrym duchem, pod dwoma

względami przewyższając władztwo perskie: potęgą

i zwyczajem opiekowania się poddanymi.

(122) Wstąpił na tron i drugi Antioch

57

o usposobieniu

jednocześnie pokojowym i wojowniczym, bo rad był

pokojowi, jeśli nikt nie zachowywał się hardo, i nie

cofał się przed wojną, jeśli go ktoś do niej zmuszał.

56

chiton — spodnia szata, rodzaj koszuli.

57

Antioch Wielki — Antiochos III, syn Seleuka II. Panowa-

nie jego (223—187) pełne było wojennych czynów, przewyż-
szających czyny wszystkich innych diadochów. Przydomek
Wielki otrzymał zwłaszcza od wyprawy na Indie. Powiększył
on rzeczywiście i upiększył swoją rezydencję Antiochię. —
drugi Antioch — Antiochos IV z przydomkiem Epifanes (Sław-
ny), syn Antiocha W., 14 lat przebywał w Rzymie jako zakład-
nik. Przedsięwziął dwie pomyślne dla siebie wyprawy na Egipt;
za jego panowania miała miejsce znana wojna żydowska.

background image

35

Ani z zamiłowania do pokoju nie ustępował przed

krzywdzicielami, ani nie lekceważył pokoju z powodu

przewag wojennych, lecz umiał jak nikt z ludzi i chwy-

cić za broń w odpowiedniej chwili, i złożyć ją z powro-

tem. (123) Gdy w górach Tauru

58

potworzyły się bandy

rozbójnicze i nękały Cylicję czyniąc z niej „łup mi-

zyjski"

59

, pomijając już inne szkody, uniemożliwiały

nadto wszelką łączność między ludźmi, wyprawił się

na nich i energiczniej ich wytępił, niż Minos oczyścił

z Karyjczyków Cyklady

60;

przywrócił miastom wza-

jemne stosunki, a przez usuniecie ciążącego strachu

otworzył szlaki handlowe przed kupcami; za to miesz-

kańcy, którzy doznali tych dobrodziejstw, wystawili mu

spiżowy posąg z ujarzmionym bykiem, gdzie zwierzę

wskazywało na łańcuch górski o tym samym imieniu

61

.

(124) Choć mogę niemało opowiedzieć i o pozostałych

królach, unikam jednak tego, o czym wspomniałem, by

nie znudzić rozwlekłością. To tylko stwierdzam, że dzie-

dziczyli oni po sobie tak zalety charakteru, jak i imiona;

jedni strzegli miasta w pokoju, inni w wojnach przy-

czynili mu rozgłosu, a wszyscy zgodnie do tego samego

zdążali, by każdy przekazał następcy miasto większe

od tego, które otrzymał. (125) Jeden władca zbudował

świątynię Minosa, ten Demetry, inny Heraklesa, jeden

tę, drugi inną, przez jednego został wzniesiony teatr,

a przez drugiego ratusz, ten wyrównał drogi, inni ka-

58

Tauros — łańcuch górski między Armenią i Mezopota-

mią. — Cylicyjczycy znani byli z dzikości i rozbojów.

59

łup mizyjski — powiedzenie przysłowiowe, często używa-

ne przez Libaniosa na określenie łatwej zdobyczy, bezkarnej
grabieży, bo Mizyjczycy, znani ze zniewieściałości, łatwo mogli
być grabieni.

60

Minos (zob. przyp. 2 do Mowy VII), jak się zdaje, zdobył

panowanie na morzu przez złamanie potęgi piratów Karyjczy-
ków,
którzy mieli swe gniazdo na wyspach Cykladach.

61

Tauros, nazwa gór, oznacza po gr. byka.

background image

36

nałami sprowadzili żywioł Nimf

62

, jedni z przedmieść

do miasta, drudzy do nowszej dzielnicy ze źródeł,

w które obfituje starsza dzielnica; chram za chramem

wznoszono i moc miasta zawierała się w świątyniach;

to samo bowiem stanowi ozdobę miasta i obronę, mia-

nowicie: przybytki bogów. (126) Ależ bo łatwiej zmie-

rzyć toń morską niż spróbować objąć opowiadaniem,

jak wielki był wkład każdego władcy w stopniowy

wzrost miasta. Dlatego zaniechawszy rzeczy niemożli-

wych, przydomek każdego króla wymienię jako znak

rozpoznawczy jego postępowania. Jeden otrzymał przy-

domek Soter, drugi — Theos, inny — Kallinikos, tam-

ten — Megas, ten — Filopator, jeszcze inny — Epifa-

nes

63

, i nie widzimy żadnego, który by był pozbawiony

tego rodzaju świadectwa. (127) A przecież jeżeli Atenom

przynosi sławę, że jeden z ich polityków został na-

zwany Sprawiedliwym

64

, inny zaś jakoś inaczej, jakże

wielkim zaszczytem jest dla nas, że królowie okazali

się godnymi takich przydomków, i to nie jacyś tam

dwaj. ale wszyscy z kolei, i co więcej jeszcze, że było

ich aż tylu!

(128) A nie tylko zawdzięczamy bardzo dużo wład-

com, ale także ich żonom, które wyszły poza krosna

65

62

Nimfy — zob. przyp. 8.

63

Soter (Zbawca) —Antiochos I (zob. § 108), Theos (Bóg) —

Antiochos II (zob. § 108 nn.), Kallinikos (Zwycięski) — Seleu-
kos
II (zob. § 114), Megas (Wielki) — Antiochos III (zob. § 119
nn.), Filopator (Miłujący ojca) — Seleukos IV, Epifanes (Sław-
ny) — Antiochos IV (zob. § 122 n.).

64

Sprawiedliwym nazwano Arystydesa, ateńskiego męża sta-

nu z czasów wojen perskich.

65

Kobieta w Grecji, choć stanowisko jej ulegało pewnym

zmianom w ciągu wieków, na ogół była ograniczona do zajęć
domowych, nie brała udziału w życiu publicznym. W dobie
hellenistycznej nastąpiła pewna emancypacja za przykładem
dworów królewskich, gdzie niewiasty zażywały wielkiej swo-
body i nieraz całkiem samodzielnie sprawowały rządy w pań-

background image

37

i wzniosły się ponad swą naturę, gdy chodziło o sprawy

państwa, biorąc na siebie troski, właściwe mężom. Oto

jedne z nich udzieliły poparcia zwyczajom pogrzebo-

wym, drugie okazywały cześć bogom wznosząc świątynie

i w ten sposób przyozdabiały miasto, jakby żyły z mę-

żami nie tylko dla rodzenia dzieci, lecz żeby naśladować

również czyny mężów w stosunku do miasta.

(129) Jak długo bóstwo uważało za odpowiednie rzą-

dzić Azją rozumem Macedończyków, miasto to było

jakby twierdza ich potęgi. Współżycie układało się po-

myślnie, władcy zaopatrywali miasto w dobra zewsząd

pochodzące. Skoro zaś panowaniu macedońskiemu bóg

położył kres, a władzą Rzymian, jakby złotym łańcu-

chem, opasał cały świat, miasto nasze rychło zrozumiało

wolę niebios i bez hałasu przyjęło zmianę. Poddało się

bez walki tym, których własnością musiałoby się stać

nawet stoczywszy walkę; przez to zapewniło sobie

przyszłość wolną od niechęci i nie dało powodu do wy-

warcia zemsty. (130) Toteż za to usposobienie doznało

takiej opieki ze strony rządzących, że zdawała się ulec

zmianie tylko ich narodowość: jako że pomyślność szła

tym samym torem, jakby to nie kto inny założył miasto,

a kto inny je zdobył, lecz jakby Rzymianie posiadali to,

czemu sami dali początek i zachowywali naturalną życz-

liwość w stosunku do własnych dzieł. W ten sposób

i mieszkańcom Antiochii zachowali posiadane znaczenie,

i dodali im jeszcze godności, jakie u nich samych istnie-

ją, i nie pozbawili miasta godności metropolii Azji.

(131) To mówiłem do tych, którzy uważają, że nie od

dawna miasto nasze cieszyło się rozgłosem. Tym zaś,

którzy sądzą, że miasto świetnie się ongiś mające teraz

podupadło, pokażmy stan obecny, zazdrość zaś niech nie

stwie. — Starodawne zwyczaje i obyczaje odnoszące się do

pogrzebu musiały zapewne z biegiem wieków popaść w za-

pomnienie; zasługą królowych z doby hellenistycznej było

przywrócenie im dawnego znaczenia.

background image

38

godzi w opowiadanie. Bo miasta na ogół, jak żołnierze,

którzy się zestarzeli, opiewają dawne swe dzieje, a wy-

rzekają na stan obecny, u nas zaś idą ze sobą w zawody

opiewana przeszłość i to, co mamy przed oczyma, tak

że możemy nie tyle opowiadać, co po prostu pokazać.

(132) Przyjrzyjmy się miastu tak jak utworowi mu-

zycznemu, czy panuje w nim całkowita harmonia;

albo — na Zeusa! — jak któremuś ze słynnych posagów:

czy okazuje tylko połowiczną doskonałość, czy najpeł-

niejszą, jaka jest tylko możliwa.

(133) A wiec najpierw zobaczmy, jak wygląda Rada,

gdyż cały przecież ustrój miasta wyrasta z niej jak

z korzenia. Jest ona największą i najlepszą ze wszystkich

gdzie indziej spotykanych, gdyż członkowie jej mogą

wyliczyć ojców, dziadów, pradziadów i dalszych jeszcze

przodków należących do tegoż stanu: w ojcach znajdują

nauczycieli życzliwości względem obywateli, każdy

wraz z mieniem przejmuje zasadę, że powinno się po-

siadać majątek dla dobra ogólnego. (134) Radni bowiem

dzięki szczęściu odziedziczyli majątek ojcowski, dzięki

zaś szczodrobliwości ponoszą ogromne wydatki, dzięki

pracowitości mienie bardzo pomnożyli; mają nienaganne

źródło bogactwa, roztaczają zaś wszelką możliwa wspa-

niałość przy liturgiach

66

, dzięki przezorności unikają

66

liturgia (dosłownie: praca dla ludu) określała wszelkie

świadczenia ze strony obywatela na rzecz miasta, zwłaszcza
ponoszenie niezwykłych ciężarów, do których byli zobowiązani
najbogatsi. Najważniejszymi liturgiami w Atenach były: gym-
nasiarchia
(obowiązek utrzymania przez rok miejsca ćwiczeń
fizycznych dla młodzieży, tj. gymnasion), choregia (zob. przyp.
2), trierarchia (wyposażenie w sprzęt i załogę trójrzędowca).
Instytucja liturgii utrzymała się z. pewnymi zmianami do końca
starożytności. Za czasów Libaniosa w Antiochii zamożniejsi
obywatele, jakimi bywali z reguły członkowie rady miejskiej,
musieli się troszczyć o: 1. wyżywienie ludu, 2. opalanie łaźni,
3. urządzanie igrzysk publicznych. Przez liturgie nawet duże
fortuny mogły doznać znacznego uszczerbku.

background image

39

ubóstwa, z większą zaś przyjemnością ponoszą wydatki

na rzecz miasta, niż inni ciągną zyski, a z takim rozma-

chem czynią wydatki, że już powstaje obawa, by nie

znaleźli się sami w potrzebie. Rozmaitego rodzaju po-

noszą świadczenia na rzecz miasta: to całkowicie żywią

lud w okresach głodu i dobrowolnymi darami usuwają

skutki nieurodzajów ziemi, zawsze zaś zobowiązują so-

bie i przyciągają serca wszystkich obywateli, pozwala-

jąc korzystać z łaźni i cieszyć się widowiskami; jeszcze za

życia swego zaprawiają synów do podejmowania liturgij.

Wolność od danin, zapewnioną przez ustawy, dzięki swej

szczodrości obracają na wydatki i znacznie radośniejsi

są ci, którzy zużyli swój majątek na cele publiczne, od

tych, którzy jeszcze nie byli choregami

67

. (135) Co bo-

wiem gdzie indziej pociąga za sobą zyski, to u nas połą-

czone jest z ponoszeniem wydatków, i bardziej by się

ktoś tu wstydził wzbogacając się przez uchylanie się od

liturgij niż liturgiami uszczuplając majątek. Jak gdyby

któryś bóg im zaręczył, że dwakroć tyle, co wydadzą,

wróci im Fortuna, tak szczodrze łożą koszty na wyścigi

konne i na zapasy szermierskie, jedni stosownie do swe-

go majątku, drudzy zaś nawet powyżej swoich możli-

wości. (136) Przy samym zaś sprawowaniu liturgii o to

każdy walczy, żeby przewyższyć poprzednika, a następ-

cy uniemożliwić współzawodnictwo, by co się dotych-

czas robiło, piękniej przedstawić, a do rzeczy zwykłych

dodać nowe. (137) Jedynie zaś u nas większy toczy się

spór, by otrzymać liturgie, niż w innych miastach, by

uciec przed nimi. Wielu obywateli często przy pomocy

wielu wydatków ubiega się o dostęp do nich, wydatek

dołączając do wydatku i przez pierwszy wydatek nara-

żają się na drugi: zamiast kupować sobie mniejszym

kosztem uchylenie się od większych, wielkimi kosztami

zdobywają sobie możliwość ponoszenia większych cię-

67

choreg — obywatel pełniący choregię (zob. przyp. 2).

background image

40

żarów. (138) Przyczyną tego jest jakaś wrodzona wielko-

duszność, dzięki której nie chcą się zgodzić, by raczej

większy rozgłos cudzych świadczeń przyćmiewał ich

hojność, niż by wieść o niej rozchodziła się wśród in-

nych, i uważają, że nic nie można zarzucić chcącym wy-

wyższyć własną sławę godziwymi środkami.

(139) A mądrością i potęgą słowa Rada tak się odzna-

cza, że można by ją nazwać zespołem filozofów i mów-

ców, którzy sprawując rządy pokazują sztukę życia. Tak

bystra jest ich myśl i potoczysta wymowa, i gładkość

wysłowienia, że wielu miłośników krasomóstwa zbiega

się na posiedzenia sadowe jak do siedziby nauczycieli,

aby się przysłuchiwać zapasom słownym toczonym przez

ludzi piastujących władzę — a toczą je oni na poczeka-

niu i bardziej są pewni siebie, niż gdyby byli przygoto-

wani. (140) A ta potęga wymowy zniewala jednostki

będące u władzy, by traktowały poważnie nazwę „Ra-

da" i by rządy nie skończyły się na naśladowaniu tyra-

nów. A cóż ta nazwa oznacza? Otóż gdzie Rada składa

się z nieuków, choćby całych wyzłoconych, ale nie umie-

jących się odezwać, tam piastującym władzę łatwo przy-

chodzi bezprawie. Rada zaś musi znosić to w milczeniu.

Bo gdy członkowie Rady nie zdołają słowem osiągnąć

sprawiedliwości, są wydani na łup bezprawia i choć

noszą nazwę „Rada", znajdują się w położeniu niewolni-

ków. (141) U nas zaś siła wymowy strzeże ściśle wol-

ności Rady, a zmusza sprawujących rządy, by uwierzy-

telnili swą nazwę, u jednostek mądrych przyczynia się

ona do skierowania na najlepszą drogę, u jednostek

zuchwałych hamuje butę więzami mądrości i — jakby

zaklęciem — sztuką krasomówczą skłania duszę do ła-

godności. Taki to środek, potężniejszy od ich władzy,

ma w swej mocy Rada. (142) I nie ona to ze drżeniem

udaje się do władców, ale oni zamierzając coś uchwalić,

z namysłem ją przywołują, jakby mieli poddać się pró-

background image

41

bie wśród ludzi, których nie łatwo porwać, a zdolni są

skrytykować. Oni zaś, gdy sprawiedliwość jest usuwana

w cień, staczają walkę, gdy zaś odnosi zwycięstwo, wy-

rażają uznanie. I czymś ważnym jest w życiu władcy

uznanie ze strony Rady, że sprawiedliwe powziął posta-

nowienia. (143) Stąd też właśnie Rady w innych mia-

stach, jeżeli oprą się gwałtowności władcy i nie całkiem

dadzą się jej porwać, dumne są z tego; u nas zaś wszyscy

władcy, którzy tylko osiągną uznanie, czują się jakby

zdobyli wieniec za dzielność, nie dlatego jakoby poko-

nali bardziej niesfornych, lecz że zasłużyli na pochwałę

u ludzi o niezależnym sposobie myślenia. (144) W ten

oto sposób Rada stawia czoło władzy rządzącej; nie chcę

bynajmniej powiedzieć, że wewnątrz Rady nie ma spo-

rów, ale spory te mają na celu wspólne dobro. Na trzy

bowiem podzieliła się części, a przewodnictwo w obrę-

bie każdej powierzyła najlepszym jednostkom, reszta

zaś idzie za swymi przywódcami, umiejącymi ponosić

trudy za przydzielonych sobie ludzi. (145) Z zabieraniem

zaś głosu nie jest tak, by jedni mieli doń prawo, inni

doznawali przeszkód, lecz panuje powszechna wolność

słowa. Obecni cieszą się wspólnie, gdy ktoś mówi coś

do rzeczy. Przemawia i młodzież, a starzy się nie obru-

szają, wręcz przeciwnie, napominają, zachęcają i nakła-

niają, by młodzi mieli odwagę, jak orły zachęcające pi-

sklęta do latania. (146) Tak znaczny majestat otacza to

zgromadzenie, ze tylko się ukaże, a już przeprowadza

u namiestników

68

, co tylko zechce. I temu, kto daje,

najwięcej przynosi radości to, że dał, zdaje bowiem so-

bie sprawę. że wyświadcza dobrodziejstwo ludziom zac-

nym i zdolnym mówcom; pierwsza z tych właściwości

skłania do pamiętania o otrzymanym dobrodziejstwie,

68

Za panowania Rzymian Antiochia zachowała swoją auto-

nomię, miała własny samorząd, więc mowa tu zapewne o na-
miestnikach (hyparchoi) Syrii (nosili oni różne w różnym czasie
tytuły), którzy często przebywali w Antiochii.

background image

42

druga zaś pozwala należycie je wysławić. (147) I po cóż

mówić o namiestnikach, skoro przecież i u królów Rada

jest w poważaniu: i pisma do nich wysyła, i przemawia

przed tronem. Roztropność swą Rada dała poznać władcy

na posiedzeniach, od władcy zaś otrzymali radni w do-

wód czci zwierzchnictwo nad innymi ludami. (148) Czar

miłości do własnego kraju zatrzymał niektórych przy

Radzie, a tym, którym nadarzyła się taka sposobność,

obie rzeczy przyniosły sławę — i powołanie na tamte

stanowiska, i postanowienie pozostania: wybór, który padł

na nich, wskazał, że są zdatni do rządzenia, rezygna-

cja zaś, że więcej sobie cenią podleganie rządom innych,

byleby żyć dla Ojczyzny, niż rządzenie innymi bez służ-

by Ojczyźnie. (149) Tak to poczytują za przyjemność,

nie za trud pracę dla ojczystej ziemi, nie przyjmują

zwolnienia od wysiłków, owszem, obstają przy nich; i tak

jednym przynosi cześć to, że się uchylili od zwierzch-

nictwa, drugim zaś to, że rządzili zgodnie z prawami.

(150) O ludzie zaś co więcej można by powiedzieć niż

to, że dorównywa Radzie i ani jej nie należałoby posta-

wić na czele innego ludu, ani lud nasz nie powinienby

podlegać żadnej innej Radzie, ile ich tylko jest. W tych

warunkach Rada przewodzi ludziom porządnym, lud

zaś postępuje za najlepszymi jednostkami, jak wyboro-

wy chór za lepszym przodownikiem. (151) Po pierwsze

bowiem każdy obywatel posiada żonę, dzieci i gospo-

darstwo. Taki zaś stan rzeczy potrafi wyrobić rozwagę

i zachęcić do usilnego starania się o spokój. Natomiast

ci, którzy nic nie posiadają, łatwo wzniecają gwałtowne

rozruchy, chwytają za miecz i znajdują uciechę w sia-

niu zniszczenia, a potem rzucają się na innego; często

zdarzają się takie rzeczy w Egipcie i w Italii, gdyż

Egipcjanom

69

byle słowo wystarczy do wzniecenia za-

69

Chodzi z pewnością o Aleksandryjczyków, skłonnych, jak

wiadomo, do zamieszek.

background image

43

mieszek, a Italczyków rozzuchwala niewłaściwe postę-

powanie senatu. (152) U nas zaś lud naśladuje stosunek

dzieci do rodziców, bo też Rada naśladuje w stosunku

do niego zachowanie się ojców; nie pozwala, by niedo-

statek gnębił lud, on zaś jako zapłatę za wyżywienie

przynosi życzliwość, bolejąc, gdy ona jest zatroskana,

radując się jej powodzeniem, biorąc udział i w szczęściu,

i w nieszczęściu i wszystkie jej sprawy uważając cał-

kowicie za swoje, z całą radością porzuciłby własne dzie-

ci dla ocalenia zwierzchności. (153) Charakter ludu moż-

na poznać, jeśli się zbada jego zachowanie w trudnych

chwilach. Bo zarzuty wytoczone przeciwko ludowi

właśnie wydobywają na jaw jego łagodność i oskarże-

nie ma dla niego wartość pochwał. Skoro bowiem mia-

sto też ucierpiało cokolwiek od zła, które nawiedziło

kraj, wtedy lud naraził się na zarzuty, że nie przesz-

kodził wypadkom, a nie, że dopuścił się jakiegoś prze-

stępstwa

70

. (154) Tak z natury daleki jest od niegodzi-

wości, toteż jest poczytywany za godnego, by karcić

złoczyńców. Co do rzetelnego spisywania kontraktów

i wiernego ich przestrzegania, jakiż lud zrówna się z na-

szym? Głos nie uniżony przykro, chód przyzwoity,

odzież nie zaniedbana; ustępowanie przed wyższymi od

siebie, miłość ku ludziom wykształconym, wytworność

przejawiająca się we wszystkim — gdzież takie cechy

w innym ludzie? A prawdę powiedziawszy, gdzie to się

spotyka w innej Radzie? Kultura, którą nasz lud prze-

jawia w życiu, wznosi go ponad jego nazwę i upodabnia

do szlachetniejszego stanu. (155) Miłością ku ludziom

tak dalece nad innymi góruje, że cudzoziemcom wy-

świadcza takie rzeczy, jakich inni zaniedbują w sto-

sunku do swych rodaków. Bo gdy obywatele innych

miast tu zostali ściągnięci z powodu win, za które karą

jest śmierć, i byli prowadzeni na stracenie, uderzył

70

Nie wiadomo, do jakich wypadków mówca czyni tu aluzją.

background image

44

w płacz i otoczył zewsząd pałac królewski z błaganiem,

a prośby jego uśmierzyły wrzący gniew ówczesnego

władcy

71

. (156) Lud tedy błagał, skłoniony litością,

władca zaś przychylił się do próśb poddanych, bo uwa-

żał ich za godnych otrzymania takich nawet dowodów

łaski. W rezultacie miasta odzyskały swych obywateli,

lud zaś nasz pozyskał sławę i że uciekł się do próśb,

i że dopiął celu, a władca uznanie, że przezwyciężył swój

gniew.

(157) Jednak nie można powiedzieć, że o ile dobroć

jest nasza właściwością, o tyle męstwo w niebezpieczeń-

stwach miasto utraciło wraz z zaniechaniem sztuki szer-

mierskiej, lecz szermierkę usunęło prawo, męstwo zaś

zachowała natura. (158) Gdy nadchodzili Persowie, oby-

watele nie chcieli ratować się ucieczką, ale pozostali

trzymając się ojczystej ziemi zajadlej niż Lacedemoń-

czycy swych tarcz

72

, miasto również zadało cios rękoma

mieszkańców samozwańcowi

73

, który niespodzianie

71

Brak danych do zidentyfikowania owego władcy.

72

Lacedemończycy, jak wiadomo, nie mieli prawa porzucić

w boju tarczy, stąd słynne powiedzenie matki Lakonki, wręcza-
jącej synowi tarczę: „Z nią — albo na niej".

73

Za panowania Dioklecjana powzięto plan pogłębienia portu

Sflukia, który był iednocześnie portem i Antiochii. Roboty
powierzono 500 hoplitom (żołnierzom ciężkozbrojnej piechoty),
ale zupełnie o nich nie dbano: po dniu pracy nocą musieli
zdobywać własnym przemysłem niezbędne środki do życia.
W końcu zbuntowali się, nakłonili swego dowódcę Eugeniusza
do sięgnięcia po insygnia cesarskie (Libanios jest jedynym
źródłem do poznania tych wypadków; z tej mowy wynikałoby,
że Eugeniusz sam zapragnął godności cesarskiej, w później-
szych Libanios inaczej sprawę przedstawia: Eugeniusz zostaje
zmuszony do przyjęcia godności cesarskiej) i razem z nim
wtargnęli do Antiochii. traktując ją jako miasto zdobvte. Gdy
mieszkańcy z niezwykłą odwagą i zaciętością stłumili bunt,
Dioklecjan nie tylko ich nie pochwalił ani nie wynagrodził, ale
przeciwnie, Antiochia i Seleukia zostały pociągnięte do odpo-
wiedzialności za to, co działo się przed ich oczyma: kilku człon-

background image

45

z Seleukii tu wtargnął, i prawice, które porzuciły na-

rzędzia w warsztatach, rozbroiły żołnierzy zżytych

z krwią i morderstwami.

(159) Chyba nic nie stoi na przeszkodzie, by opowie-

dzieć, jaki przebieg miało powstanie, bo w ten sposób

i męstwo zwycięzców bardziej się uwydatni.

Dowódca z hufcem hoplitów przebywał w Seleukii,

pogłębiając wjazd do portu. Ponieważ wiedział, że u nas

nie ma załogi wojskowej, a wsławił się pracami nad

przystanią, zapragnął władzy królewskiej; nadziei mu

dodał przewidywany brak oporu. Nie ociągał się z za-

mysłem i zdjąwszy z jakiegoś posągu boga szatę pur-

purową

74

, przywdział ją i zabrał się do dzieła. (160)

Napadali w marszu na wsie i spustoszyli całą okolicę,

przez którą szli, aż o zmroku wieczornym zjawiając się

równocześnie z wieściami o sobie, zajęli miasto, jak

gdyby wystarczał sam ich widok. Nie mieli w istocie

natrafić na zastęp bojowy żołnierzy, lecz na odwagę

mężów, straszniejszą od broni. (161) Gdy bowiem miesz-

kańcy zobaczyli, że samozwaniec biegnie do pałacu kró-

lewskiego i porywa skarby władców, ohyda tego wido-

ku dodała im bodźca i nie czekając nocy, by po naradzie

powziąć postanowienie, to jedno uważali za postano-

wienie: nie dopuścić napastnika! Nadstawiając więc

piersi zamiast tarcz, chwytając wrzeciądze zamiast

włóczni i wszystko, co w rękę wpadło, uważając za wy-

starczającą broń, berło jednodniowe wytrącili z rąk

ków Rady miejskiej zostało straconych, a majątek ich ulegl
konfiskacie. Widocznie miasta w czymś tu zawiniły — może
na skutek jakichś nadużyć finansowych ze strony Rady żołnie-
rze owi znaleźli się w tak rozpaczliwym położeniu — inaczej
postępowanie Dioklecjana byioby przykładem krzyczącej nie-
sprawiedliwości. Również rodzina Libaniosa ucierpiała przy
tych wypadkach; wśród straconych był jego dziadek.

74

— jako oznakę władzy królewskiej, bo panujący nosili szaty

purpurowe.

background image

46

tyrana, pierwszych napastników pokonali czym kto

miał, następnie posłużyli się ich orężem przeciw pozo-

stałym żołnierzom. (162) Przyłożyły rękę do dzieła i ko-

biety nie tylko krzykiem i zawodzeniem, i kamieniami

rzucanymi z dachu — to właśnie miało miejsce w Pla-

tejach

75

— lecz wręcz porwały się na wroga, zakoszto-

wały walki i ran i dodały wiarygodności opowieściom

o Amazonkach

76

. Toteż część nieprzyjaciół poległa,

część uciekła, część pochwycono i władza samozwańcza

nie przetrwała do następnego dnia. (163) Tak postąpiło

miasto w nagłym niebezpieczeństwie, zachowując w na-

turze nieustraszoność przodków. Przyjrzyjmy się dalej,

czy zachowało i pozostałe zalety Ateńczyków, których

przyjęło na współmieszkańców.

(164) Największą niewątpliwie chwałę Ateńczyków

stanowi to, że własne miasto otworzyli jako przytułek

dostępny dla wszystkich potrzebujących, toteż spływali

zewsząd do Aten cudzoziemcy, myśmy zaś, według po-

wiedzenia Homera

77

, „daleko lepsi od ojców" pod tym

względem; bo nie ma miasta, którego części byśmy nie

przyjęli; nie można wprawdzie twierdzić, żeśmy przy-

jęli większą cześć obywateli każdego miasta, lecz za

każdym razem niewiele mniejszą od pozostającej na

miejscu; jedni przybyli z żądzy zbytku, drudzy dla

handlu, inni dla pokazania swych umiejętności, a jesz-

cze inni dla wydobycia się z biedy. (165) Gna jednych

pogarda dla swojego kraju, jako że jest mniejszy, dru-

gich popycha zarówno skłonność do naszego klimatu,

jak ucieczka przed swoim. Toteż ci, którzy opuszczają

75

— w pierwszym roku wojny peloponeskiej w czasie walki

Platejczyków z Tebańczykami, którzy opanowali Plateje w noc-
nym napadzie.

76

Amazonki — wojownicze plemię niewieście w Azji Mniej-

szej; mit o Amazonkach był bardzo popularny.

77

Słowa Stenelosa, dowódcy Argiwów, do Agamemnona

(Iliada IV 405).

background image

47

jakieś miasto, by udać się do nas jako przybysze, przy-

bywają do współobywateli — tak wielu swoich u nas

spotykają. (166) I szczególnie też jeśli ktoś ma zamiar

podróżować po świecie, widząc dla siebie korzyść nie

w oglądaniu miast, ale w poznaniu obyczajów poszcze-

gólnych narodów, to jego od wędrówki nasze miasto

uwolni i zaspokoi jego pragnienie. Siedząc bowiem u nas

na rynku zawrze znajomość z każdym miastem; z tak

wielu ludźmi zewsząd pochodzącymi będzie rozmawiał.

(167) A tym, którzy wybrali nasze miasto zamiast swe-

go, nie przynosi ujmy, że nie zamieszkują ojczyzny,

przeciwnie, pozostali w domu obywatele zazdroszczą im

i wyrzucają sobie, że się nie przenieśli. Tak dalece tu

dla wszystkich jest dostępne uczestnictwo w korzyściach

i przywilejach. Zarówno przybysze miłują jak własną

ojczyznę kraj, który zamiast ojczyzny wybrali, i oby-

watele nie chcą mieć większych korzyści niż przesied-

leńcy, lecz miasto chętnie widzi zalety przybyszów,

zaiste jak zalety własnych potomków, naśladując

i w tym także Ateńczyków. (168) Gdyż jak oni — przy-

byłych z Pylos

78

dopuścili do własnych urzędów i uży-

wali ich do najważniejszych zadań, tak i my otacza-

liśmy cudzoziemców najwyższym poszanowaniem i ko-

rzystaliśmy z ich usług, tak że jeszcze i teraz ich domy

zaliczają się do najpierwszych.

(169) Na skutek więc przesiedleń się do nas, które

zaczęły się w dawnych czasach i nie ustały, a sądzę,

że i nie ustaną — zaludnienie miasta przybrało na li-

czebności, jak można było się spodziewać. I to stało się

najwybitniejszą cechą naszego miasta, że zliczyć jego

mieszkańców potrafi jedynie Apollon Pityjski, który,

jak głosi wyrocznia, nawet piasek policzył. (170) Choć

78

Z miasta Pylos (w Messenii) mieli pochodzić Pizystratydzi,

jako rzekomo potomkowie homeryckiego Nestora, którego syn
Pizystratos występuje w Odysei.

background image

48

jest tak rozległe i rozciąga się na tak wielkiej przestrze-

ni ziemi, całe napełnione jest równomiernie w każdej

swej części: czy to zbadasz dzielnicę przed bramami,

czy najbliższą wewnątrz murów lub zaraz obok położo-

na, bądź posuniesz się ku środkowi, bądź zejdziesz do

zaułków, bądź na krańcach miasta dookoła przeprowa-

dzisz badanie, wszystkie części roją się równą ilością

ludzi i choć takie tłumy są na ulicy, drugie tyle jeszcze

pozostaje w domach.

(171) Ateńczycy ze strachu przed najazdem lacede-

mońskim porzucili wioski i zapełnili Ateny

79

, toteż

miasto opierało swą liczebność na opustoszeniu wsi,

u nas zaś choć wieś ściągnęła wiele ludności miejskiej,

jakby była wyludniona, miasto rozkwita tłumami miesz-

kańców i do tego stopnia przez cały dzień tłoczy się na

rynku jednakowa ciżba, że powiedzenie: „gdy zapełnia

się rynek"

80

nie określa jakiejś jednej pory dnia, jak

niewątpliwie jest gdzie indziej; bo jednakowe zapełnie-

nie rynku ludźmi przez cały dzień nie pozwala wyodręb-

nić poszczególnej pory, lecz wyrażając się: „w porze

pełnego rynku'', wskazujesz tym każdą porę. (172) Jak

bowiem wody rzeki, których nurtu nie rozszczepiają

żadne głazy sterczące na środku, płyną naprzód, przed-

stawiając jedną równą i nieprzerwaną płaszczyznę, po-

dobnie tu zbity tłum idących nie pozostawia żadnego

pustego miejsca, tak że kto stanie z początku i przyglą-

da się, dozna wrażenia, że jakieś uroczystości odbywają

się za miastem przy każdej bramie, a miasto na mocy

79

Na początku wojny peloponeskiej Ateńczycy ściągnęli do

miasta ludność wiejską, wywołując przeludnienie ze wszystki-
mi ujemnymi jego skutkami.

80

Dzień właściwy (od wschodu do zachodu słońca) dzielono

w Grecji na pięć części: rano, przed południem (gdy zapeł-
nia się rynek),
w południe, po południu, wieczorem; podział
ten utrzymał się także i później, kiedy (od V w. p. n, e.) nastał
podział dnia na godziny.

background image

49

jakiegoś prawa pustoszeje, udając się na te uroczystości,

przy czym mieszkańcy rozdzielili się według chęci.

(173) Z jednej rzeczy można by być u nas niezadowolo-

nym — że ktoś się dokądś śpieszy, ścisk mu w tym prze-

szkadza zatrzymując idącego naprzeciwko tak jak fale,

uderzając w dziób, hamują bieg okrętu.

(174) Zaprawdę widzącego liczebność miasta, nie zna-

jącego zaś obfitości plonów ziemi, mogłaby ogarnąć

obawa o żywność, której potrzebują tak liczni mieszkań-

cy. Jeśliby znów ktoś słyszał o obfitych plonach, a nie

znał liczby mieszkańców, zdziwienie by go ogarnęło,

na czyje to wyżywienie zostają one zużyte. Tak u nas

i ziemi odpowiada mnogość ludzi, i liczbie ludzi natu-

ralne właściwości ziemi, dzięki którym jeszcze nigdy

nie zostaliśmy zmuszeni do obrażenia Zeusa Gościnne-

go

81

okrucieństwem wobec obcych, chociaż mamy przy-

kład Rzymu, który ilekroć zdarzy się niedostatek arty-

kułów pierwszej potrzeby, przywraca obfitość przez

wypędzenie obcych

82

. (175) Nas zaś ziemia nie zmusiła

do zastosowania takiego leku i nie ma wypadków, żeby

pozbywała się pewnej liczby ludności, aby ratować

resztę, widocznie przestrzegając starodawnego swego

obyczaju, by nieszczęścia obcych usuwać, a nie stwa-

rzać, ponieważ i synowi Agamemnonowemu

83

, gdy po

81

Zeus Gościnny (Xenios) czczony był w Grecji od najdaw-

niejszych czasów jako opiekun przybyszów, z początku nie
osłanianych żadnym prawem. Według Libaniosa epitet ten wy-
raża najważniejszą funkcję Zeusa.

82

Zdarzyło się to np. w r. 353 za panowania Konstancjusza.

83

syn Agamemnonowy — Orestes; mszcząc się śmierci ojca

zabił matkę-mężobójczynię. Ścigany przez Erynie (demony zem-
sty) popadł w obłąkanie i tułał się po całej ziemi greckiej,
zanim nie został oczyszczony od zmazy i uleczony z obłędu,
czy to przez wyrok Areopagu ateńskiego, czy to przez sprowa-
dzenie z nakazu wyroczni Apollona ze świątyni Artemidy
w Taurydzie jej posągu, Orestesowi dopomogła siostra Ifigenia,
która była kapłanką w tej świątyni.

background image

50

zabójstwie matki po całej ziemi gnał w szale ścigany

gwałtownie przez boginie, które obłędem ukarały mło-

dzieńca, ta ziemia przywróciła zdrowe zmysły. Skoro

bowiem przekroczył jej granice, ustała choroba, a zda-

rzenie to stało się nazwą miejscowości

84

.

(176) Lecz tu jakoś uniosła mnie radość z powodu Pe-

lopidy

85

, opowiadanie zaś powinno powrócić do roz-

patrywania potęgi kraju, czego jednym, i to dostatecz-

nym dowodem jest to, że urodzaje wystarczają miesz-

kańcom; drugi wyraźniejszy teraz dodam.

(177) Po wybuchu tej wojny perskiej

86

, do której

państwo perskie szykowało się od dawna, gdy koniecz-

ność wymagała zbrojenia równie wielkiego z drugiej

strony, a przed przygotowaniem siły zbrojnej miejsca

odpowiedniego na przyjęcie tego wszystkiego, czego tak

wielka wojna się domaga, ta oto ziemia przewyższyła

potrzebę nadmiarem, zgromadziła owe siły w swym

wnętrzu i wielkie wojsko wysłała, kiedy okoliczności te-

go wymagały. (178) Płynęli do niej, jak do morza rzeki,

wszyscy hoplici, wszyscy łucznicy, jeźdźcy, konie zarów-

no bojowe jak i juczne, wszystkie wielbłądy i wszyst-

kie oddziały, tak że ziemia pokryła się ludźmi stojący-

mi i siedzącymi, mury zaś zostały zasłonięte zawieszo-

nymi tarczami, wszędzie się widziało włócznie i szysza-

ki, wszędzie było pełno zgiełku i rżenia, a tak wielkie

oddziały piechoty kwaterowały, że sami ich dowódcy

utworzyliby niemały tłum, a raczej powiedzieć można,

84

Wiele miast utrzymywało, że to na ich ziemi Orestes zo-

stał oczyszczony z winy. M. in. istniało podanie, że Orestes
wraz z Ifigenią po ucieczce z Taurydy wylądowali w okolicy
Seleukii i Antiochii i dostali się w góry Meiantion, które miały
otrzymać wtedy nazwę Amanos (Bez Szału), bo tu ustał szał
(gr. mania) Orestesa. — Góry Amanos (dziś Almadag) między
Cylicją a Syrią.

85

Orestes był potomkiem Pelopsa, czyli Pelopidą.

86

— tj. wyprawy Juliana Apostaty przeciw Persom.

background image

51

iż zebrała się tak olbrzymia armia, że gdzie indziej

i wody do picia by jej zabrakło. Tu zaś tak spokojnie

każdy przyjął żołnierza, dbając o niego, jakby to krew-

ny przybył po długim czasie, a tyle miejsca miał każdy,

jakby przy każdym domostwie ziemia sama przez się

utworzyła pieczarę; tak zaś aż do przesytu można było

się najeść, jakby to nie człowieczy rozum się starał ani

człowiecza ręka usługiwała, lecz jakby bogowie — jak

to jest w mocy bogów — niewidocznie każdą rzecz przy-

gotowywali. (179) Przeto na nas głównie spośród wro-

gów Persowie są zagniewani, że właśnie dając dzielno-

ści królewskiej miasto nasze jako równy jej punkt

wyjścia, nigdzie nie zahamowaliśmy jego zapału przez

brak zaopatrzenia.

(180) Z tego właśnie powodu miasto było dla króla

jak ukochana, a on — jakby przebywał poza ojczyzną —

zwraca i myśl ku niemu i zaprzysięga swój powrót,

a nieobecność łagodzi listami i bez wytchnienia jedną

wojnę prowadzi po drugiej, trudami na Zachodzie usil-

nie się starając okupić oglądanie Wschodu, a jeszcze

bardziej trudami ponoszonymi na Wschodzie — oglą-

danie naszej ziemi. Nie oddalał się gdzie indziej, jedy-

nie tam, gdzie wymagały działania wojenne, ale jakby

naprawdę w ramionach kochanki rozkoszy zażywał, za

najprzyjemniejsze chwile uważając czas tutaj spędzony.

(181) Czyż więc można podziwiać siłę miasta, jak ciała

ludzkiego, a stwierdzić, że kultura umysłowa, którą go-

dzi się nazwać umysłem miasta, zarzucona jest i zanied-

bana? A jednak naprawdę to ona jest tą właśnie potę-

gą, która i znacznemu miastu dodaje majestatu, i gdyby

nawet przypadkowo nie było tak wielkie, uczyniłaby je

ze wszech miar przedmiotem podziwu. (182) Bo jak

w Atenach wprawdzie i inne dziedziny wiele przyniosły

świetności: trójrzędówce, bitwy morskie, władza nad

wielu narodami, najistotniejszą jednak rzeczą jest pęd

background image

52

ku mądrości, jej zdobywanie i cześć dla niej, tak właś-

nie i u nas nie ma niczego, co by nie budziło podziwu,

wszystko jednak ustępuje zamiłowaniu do wiedzy.

(183) I wydaje mi się, że bóg, który ziemię na dwie

części rozciął, postanowił każdą część jednakowo przy-

ozdobić i tak jak przy szalach zachować równowagę, na-

kazał tedy Hermesowi złożyć tu zalążki wymowy i filo-

zofii, nie pośledniejsze od attyckich, i różdżką swą poru-

szyć ludzi, by dążyli do ich opanowania. (184) Toteż jak

w poprzednim okresie potęga polityczna Hellenów po-

dzielona była między dwa miasta, Spartę i Ateny, tak te-

raz helleńska kultura i sztuka między nasze miasto i Ate-

ny, jeżeli oczywiście mamy dawać miano Hellena raczej

na podstawie wykształcenia niż pochodzenia. (185) I rze-

czywiście wzeszły te dwa słońca wymowy: jedno oświe-

ca Europę, drugie Azję. Przede wszystkim miasto

wchłonęło tak świetne talenty nauczycielskie, że gdyby

nie uznano ich za godnych katedr tutejszych, ze wszech

miar godni by byli ateńskich; taki posiadali nadmiar

jedni siły, drudzy wdzięku. (186) Następnie zleciały się

roje młodzieży od pszczół liczniejsze, z których nikt

nie odszedł ze wstydem; przywędrowali nadzwyczaj

licznie, część z nich pozostała, część odeszła, pierwszych

osiągnięte korzyści związały uczuciowymi węzłami

z miastem, które im takie dary dało, drudzy rozum

swój oddali na pożytek własnej ojczyzny. Dalej — sława

powracających do siebie zachęciła innych do wtajem-

niczenia się w tę samą wiedzę, toteż jedni wyprawiają

synów, drudzy braci, inni sąsiadów, ci znów znajomych,

wszyscy zaś w ogóle współobywateli. (187) Staliście się

stolicą Azji nie tyle dzięki przeważającej godności, co

przez fakt, że wszyscy stąd czerpią to, co ze wszystkiego

najpożyteczniejsze. Dokądkolwiek bowiem przybędziesz

i przekonasz się, że Rada uzbrojona jest w potęgę słowa,

a mówcy przemawiają pewnie i że albo wszyscy są

background image

53

szermierzami tutejszych przybytków Muz, albo przy-

najmniej ich większość, a w każdym razie nie mniej-

szość. (188) Oni to, z powodu sztuki roztaczanej na

mównicy i pomocy okazywanej w rozprawach sądo-

wych, dochodzą do godności sędziowskich i tak dostar-

czamy narodom zarówno mówców, jak i sędziów naj-

przedniejszych, których roztropność należycie kieruje

miastami, a dla siebie zdobywają to tylko, że byli

sprawcami tego dobra i odchodzą z próżnymi rękoma,

uwieńczeni natomiast sławą. O czym przecież i wy

wiecie, toteż Muzom budujecie bogate przybytki jako

miejsce nauki dla młodzieży, a dar dla bogiń, na na-

uczycieli zaś bierzecie zarówno obywateli, jak z chęcią

i obcych. (189) A z życzliwością ku ludziom łączą się

wielkie wymagania co do krasomówstwa. Jawność bo-

wiem posiedzeń wskazuje na życzliwość, chwalenie zaś

jedynie tego, co warto chwalić — na wielką dbałość.

(190) Na zaproszenie schodzicie się, gdy zaś zostaje po-

pełniony błąd, nie zatajacie tego, lecz od razu wyka-

zujecie, że myśl jest nieszczęśliwa, figura chybiona

i słowo zniekształcone. Powszechny zarzut złego stylu

pada ze wszystkich miejsc, a mówca pod gradem po-

cisków i strzał, rzucając okiem po widowni, nie może

liczyć na nieuctwo słuchaczy, by opanować zamęt

myśli, lecz gdziekolwiek spojrzysz, siedzi bystry kry-

tyk. (191) Albowiem, nie licząc wykształconych mówców

politycznych, trzy liczebnie równe zastępy retorów gro-

madzą się w sądach, posiadających nie mniej wyostrzony

słuch w ocenianiu niż język w mowach obrończych,

toteż nie ma człowieka szczęśliwszego niż ten, kto zo-

stał tu oceniony dodatnio, a znów od mówcy skryty-

kowanego nikt nieszczęśliwy gorzej się czuć nie może.

Przeto każdy, kto nie z drżeniem i lękiem tu wchodzi,

nie odważny jest, lecz tępy, nie zdający sobie sprawy,

na jakie niebezpieczeństwo się naraża. (192) W ten

background image

54

sposób zaś sztuka wymowy z dawna zapuściła tu ko-

rzenie i wciąż była w rozkwicie. Ci, którzy z obcych

stron przybywają gwoli niej, i miejscowi jej się ima-

jący, mają możność czerpać z tych źródeł, tak iż już

panuje przekonanie, że ktokolwiek wstąpi na tę ziemię,

zasmakuje w sztuce i zakosztuje krasomówstwa, jakby

z ziemi się wydobywało natchnienie artystyczne, tak

jak gdzie indziej wieszcze.

(193) Nic tedy dziwnego, że gdy w pozostałych dzie-

dzinach ojczyzna nasza góruje nad innymi miastami,

to pielęgnowaniem mądrości nie tylko innych, lecz

siebie samą przechodzi, a z ludzi obejmujących urzędy

czyni kochanków. Każdy z nich i na początku rządów,

i w toku, i na końcu kieruje się zasadą: w czymś przy-

czynić się do potęgi miasta. Stąd też to ci, którzy mieli

możność pomnożyć potęgę państwa, tak jak ci, którzy

bogom poświecili najwspanialsze dary ofiarne, w ra-

dości żyją przez resztę czasu, mogą oto w towarzystwie

przedstawiać siebie z najpiękniejszej strony, a raczej

mogąc wymienić wszystko, co zwykle rzuca blask na

człowieka, resztę przemilczają, a tylko tym jednym

się popisują, całkiem pewni, że nigdy nie pokryje ich

zapomnienie, skoro ich czyny ugruntowane są w tym,

co pod słońcem najpiękniejsze. (194) I zupełnie słusznie

są spokojni. Mówca bowiem, który wykazał talent i ro-

zum tam, gdzie najliczniejsze są zebrania, pozyskał

sobie wiecznotrwałą sławę, podobnie jak malarze, któ-

rzy biegłość swych rąk wystawili na pokaz w Delfach.

I nie jest tak, żeby jednostki rządzące, które mogą

z kasy cesarskiej czerpać na pokrycie wydatków, z ca-

łym rozmachem zabierały się do rozbudowania miasta,

ci natomiast, którzy z własnej kieszeni wydają, ociągali

się z tym; przeciwnie, tych, którzy dostąpili przyjaźni

królewskiej, silniejsza opanowała chęć większych z tego

względu wydatków niż zysków. Toteż zewsząd groma-

background image

55

dzili piękne marmury i miasto przyozdobili przepychem

budowli, rozsiewającym blask na kształt gwiazd, a wska-

zawszy drogę do lubowania się we wspaniałości, po-

zyskali wielu naśladowców snujących zamiary świet-

niejsze od swych możliwości. (195) Bo tu jeśli ktoś nie

wzniesie domu lub nabędzie gotowy, uważa, że na

próżno jest bogaczem, choćby bardzo był bogaty, ten

natomiast, kto zbuduje dom, choć mu zabraknie na co

innego, sam siebie zalicza do zamożnych. Dlatego wiel-

kość miasta nie jest ustalona, ale tak jak ciało ludzkie

wzrasta dzień po dniu.

(196) Otóż odpowiednia już chwila, by pomówić za-

równo o położeniu, jak o wielkości miasta. Według

mego przekonania wyjdzie na jaw, że z istniejących

miast nie ma żadnego, które by aż tak było rozległe

przy równie cudownym położeniu. Zacząwszy bowiem

od wschodu posuwa się wprost ku zachodowi, rozpoście-

rając wysokie, dwoiste krużganki, rozdzielone pośrodku

otwartą drogą wybrukowaną kamieniem na szerokość

portyku. (197) Na długość zaś bruk tak daleko się ciąg-

nie, że samo tylko wygładzenie tak wielkiej przestrzeni

wymagałoby wielu rąk. kto zaś idzie od początku do

końca, czuje się utrudzony i potrzebowałby pojazdu,

a bruk tak jest równy i ciągły do końca, nie przery-

wany ani rozpadlinami, ani spadzistościami, ani innego

rodzaju przeszkodami, jak na obrazku, gdzie barwy

rozciągają się dowolnie. (198) Uliczki zaś biorą początek

od krużganków i jedne idą na północ przez całą równinę,

drugie łagodnie się wznoszą na południe ku podnóżu

góry, doprowadzając domy aż dotąd, dokąd da się za-

chować harmonię z kształtem reszty miasta, by ta część

nie wznosiła się zbytnio, jak gdyby się oddzieliła od

reszty. (199) Miasto nie przeskakuje stromych skał

i przepaści, by zawrzeć je w sobie, i nie umieściło domów

na jakimś skrawku, który by zagarnęło w środku kot-

background image

56

liny górskiej, tak żeby zabudowania wyżej leżące po-

strach stanowiły dla niżej leżących, jak głaz Syzyfa

87

:

przeciwnie, objęło taką przestrzeń, na jaką zamierzało

posunąć się bez przerw, przestrzegając proporcji między

wielkością i kształtem. (200) Góra obok położona wznosi

się jak tarcza trzymana ku górze, mieszkańcy jednak

krańców miasta u stóp góry nie czują żadnej obawy,

jaką budzi góra, przeciwnie, wszelakiej radości przy-

czyną są źródła, drzewa, ogrody, łagodne wietrzyki,

kwiaty, ptasi szczebiot i rozkoszowanie się wiosną

wcześniej od innych mieszkańców. (201) Krużganki po-

dobne są do rzek szeroko wezbranych, uliczki zaś do

potoków od nich płynących. Jedne uliczki prowadzą

wzwyż spoglądając na uroki podgórza, inne po prze-

ciwległej stronie ku innej drodze głównej, nie krytej

dachem, z obu stron zabudowanej, jak kanały z jednej

rzeki ku drugiej przekopane dla przeprawy. Ta dziel-

nica kończy się na pięknych ogrodach, same zaś uliczki

urywają się na brzegu rzeki Orontes. (202) Krużganki,

co już zaznaczyłem, ciągną się od wschodu słońca ku

zachodowi i biegną na taką długość, że wystarczyłaby

ona i na trzy miasta. W połowie prawego krużganku

łuki z każdej strony zwrócone do środka, posiadające

jedno kamienne sklepienie, dają jako początek innym

krużgankom, idącym ku północy aż do rzeki, święty

przybytek Nimf znajdujący się dokoła owych łuków,

niebotyczny, zwracający na siebie spojrzenie wszystkich

blaskiem marmurów, barwami kolumn, świetnością ma-

lowideł i bogactwem tryskających zdrojów. Uliczki zaś

rozbiegają się i od tych krużganków w ten sam sposób

jak od poprzednich.

87

Syzyf, założyciel Koryntu, okazał się niegodny przyjaźni,

którą darzyli go bogowie, bo pełen zuchwałości i chciwości
dopuszczał się różnych występków. Został też straszliwie uka-
rany w królestwie zmarłych: oto toczy wiecznie na stromą górę
ogromny głaz, który stacza się stale z powrotem.

background image

57

(203) Jeśli więc chodzi o stare miasto, to taką ma ono

postać, nowe zaś miasto przyjęła wyspa utworzona

przez rozdzielenie się rzeki, która płynąc z góry jednym

nurtem, posunąwszy się bardzo daleko rozszczepia się

i otacza to miejsce, tak że jest dokoła oblane wodą.

Z dwóch ramion rzeki jedno znajduje się pośrodku obu

miast, drugie zaś po przeciwległej stronie nowego mia-

sta, spływając po utworzeniu wyspy, łączy oba koryta

i tworzy nurt taki sam jak przed rozdzieleniem się.

(204) Kształt tego nowego miasta jest kolisty, bo leży

całe na równinie, a mur nieprzerwany otacza je dokoła

na kształt wieńca. Z czterech zaś łuków połączonych

między sobą w czworobok, jakby ze środka, cztery pary

krużganków rozchodzą się na cztery strony świata, jak

ręce w posągu Apollona czterorękiego

88

. (205) Z nich

trzy pary doszedłszy do muru łączą się z obwarowaniem,

czwarta zaś o tyle piękniejsza, o ile krótsza, jakby

wychodzi na spotkanie zbliżającemu się pałacowi kró-

lewskiemu tworząc niby bramę wejściową. (206) Sama

zaś rezydencja królewska zajmuje ogromną powierzch-

nię, prawie czwartą część całej wyspy. Ogarnia bowiem

środek wyspy i od tego punktu środkowego dochodzi

na zewnątrz aż do rzeki, tak że mur zwieńczony ko-

lumnadą zamiast blanków tworzy miejsce, skąd król

ma wspaniały widok: oto dołem rzeka płynie, a ze-

wsząd przedmieścia dają istną ucztę dla oczu. (207) Kto

by chciał dać dokładny opis tej części miasta, musiałby

obrać rezydencję królewską za samodzielny temat, nie

za część drugiego, trzeba jednak tyle przynajmniej po-

wiedzieć, że choć wszędzie znajdują się miejsca, z któ-

rych jedne zdobyły sławę z powodu wielkości, inne

są okrzyczane z powodu piękności, pierwszym ona wcale

88

Starożytny wizerunek Apollona z okresu przedhelleńskie-

go, pochodzący z Amyklaj (w Lakonii) przedstawiał boga
z czterema ramionami i tyluż uszami.

background image

58

nie ustępuje, drugie nawet znacznie przewyższa: co się

tyczy piękna, nigdzie nie zostaje w tyle, natomiast przy

ocenie wielkości wszędzie otrzymuje palmę zwycięstwa,

dzieli się bowiem na tyle izb niewieścich, krużganków

i komnat męskich, że nawet bywalcy nieraz zabłądzą

wędrując od drzwi do drzwi. Jestem przekonany, że

gdyby taki jeden pałac znajdował się w mieście licho

się przedstawiającym, jakich wiele widzimy w Tracji,

gdzie kilka chat tworzy już miasto, jeśliby więc, po-

wiadani, w jednym z nich znajdowała się podobna re-

zydencja królewska, wystarczyłoby mu to jako powód do

chełpienia się przy porównywaniu miast. (208) Lecz na-

wracam do tego, że nowe miasto od starego oddziela rze-

ka płynąca pośrodku, pięciu zaś potężnymi mostami po-

łączone są te oddzielone części miasta. Woda wprawdzie

czyni dwa miasta z jednego, natomiast mosty nie po-

zwalają, by Antiochia tworzyła dwa miasta, bo sprzę-

gają młodsze ze starszym jak źrebię z matką. (209) Zważ-

cie przecie, że o ile najlepiej jest, aby osiedle szeroko

się rozciągało, to stare miasto w ten sposób jest u nas

zbudowane; o ile piękniej wygląda miasto o kształcie

koła, to cecha ta przypada nowemu miastu; o ile zaś to

właśnie jest oznaką wielkości, żeby miasto nie miało

jednej postaci, to tu, jak nigdzie, występują wszystkie

formy miast. Toteż ktokolwiek chlubi się, że zamiesz-

kuje miasto stanowiące równy czworobok, niech wie,

że chluba jego opiera się na małości miasta. (210) Bo

jak przy uprawie roli maleńkie pólko łatwo tak sta-

rannie obrobić, że wygląda jak malowane, z włośćmi

zaś zamożnych właścicieli to się nie da, lecz rozrzucone

szeroko — częściowo cofają się przed linię graniczną,

częściowo wybiegają poza nią, tak i wśród miast to,

które pozbawione jest rozległego obszaru, może mieć

postać jednolitą, to zaś, które doszło do wielkości, roz-

rzucone jest przypadkowo,

background image

59

(211) Kiedy się już mówi o wielkości, nie pominę

i następującego szczegółu; jeśliby ktoś do długości kruż-

ganków, o których poprzednio wspominałem, dodał

krużganki wychodzące z nich ku rzece, drugie tyle do-

dając do ich długości

89

, a z drugiej znów strony kruż-

ganki nowego miasta w ten sam sposób wyciągnął

w jedną linię i powiększył o nią poprzednią długość,

jeśliby więc ktoś to razem zestawił, a raczej zostawił

wszystko jak jest, a tylko w obliczeniu przeprowadził

tę zmianę — stwierdziłby, że krużganki rozciągają się

u nas na przestrzeni marszu całodziennego

90

. (212) Idąc

zaś nimi mijasz nieprzerwany szereg domów ludzi pry-

watnych, wszędzie zaś z budowlami prywatnymi są

pomieszane publiczne, już to świątynie, już to łaźnie

w takiej od siebie odległości, że każda część miasta

bliski ma do nich dostęp, wszystkie zaś budynki mają

swoje wejścia od krużganków. (213) Po co o tym wspo-

minam i co za cel ma w ogóle owo rozwodzenie się nad

krużgankami? Oto, moim zdaniem, są one chyba naj-

przyjemniejszą rzeczą w mieście, dodałbym, że i naj-

pożyteczniejszą — mam na myśli spotykanie się i obco-

wanie ludzi ze sobą. Na Zeusa, naprawdę jest miastem

takie dopiero, gdzie tego jest dużo. (214) Bo też przy

stykaniu się wzajemnym rzeczywiście można powiedzieć

coś trafnego, usłyszeć coś jeszcze lepszego, doradzić

w sposób najprzyjemniejszy, uczestniczyć należycie

w życiu przyjaciół, z niektórych zdarzeń wspólnie się

ciesząc, z innych zaś wspólnie się smucąc, a z ich strony

doznać podobnego współczucia; oprócz tego tysiące in-

nych dodatnich stron ma życie społeczne. (215) Miesz-

kańców tedy, którzy nie posiadają krużganków tak

89

Tu tekst zepsuty, ale sens na ogół jasny.

90

marsz całodzienny (stathmos) — miara przyjęta z Persji

oznaczająca pochód dzienny od jednego postoju do drugiego,
a równająca się ok. 27,5 km.

background image

60

daleko rozciągających się wzdłuż domów, zima roz-

dziela. Na pozór mieszkają w jednym mieście, w rze-

czywistości są od siebie oddaleni nie mniej niż od miesz-

kańców innych miast i mają wiadomości o bliskich

sąsiadach jak o ludziach bawiących za granicą. Bo też

przez deszcz, grad, śnieg i wichry odcięci są od świata

podobnie jak więźniowie; ledwie który z niewolników,

co wdrożony jest z dawna do trudów, skurczony wy-

skakuje. W tych warunkach, ilekroć się rozpogodzi,

mieszkańcy jakby uratowali się z długiej podróży mor-

skiej, obejmując się wzajemnie się witają, popełniwszy

nawzajem wiele uchybień wobec żądań wysuwanych

przez prawo przyjaźni, czyniąc wyrzuty nie sobie sa-

mym, lecz niesprzyjającym warunkom. (216) U nas

natomiast nie tak Zeus postępuje: ani nie spuszcza

ciężkiego gradu, ani śniegu obfitego, ani deszczu ulew-

nego, przez co by ciągłość stosunków ludzkich uległa

przerwie. Wprawdzie rok na skutek pór swoich podlega

zmianom, stosunki jednak towarzyskie nie zmieniają się

w żadnej porze roku: ulewa naprzykrza się tylko da-

chom, my zaś w samych krużgankach wygodnie się

przechadzamy i zasiadamy razem, gdzie nam się spo-

doba. (217) Nawet tych, którzy zamieszkują krańce uli-

czek, ganki wysunięte naprzeciw każdego muru osła-

niają od deszczów i wprowadzają do krużganków, nie

narażając na zmokniecie. Toteż w innych miastach

w miarę tego, jak mieszkańcy są oddaleni, współżycie

się osłabia, u nas zaś przyjaźń kwitnie dzięki obco-

waniu bez przerwy i o ile tam zanika, tu zyskuje na sile.

(218) W ten tedy sposób długość krużganków ma

związek nie tyle z przyjemnościami, co z największymi

wartościami w życiu ludzkim. Z krużgankami są połą-

czone zarówno hipodrom

91

, jak teatr i łaźnie. Hipodrom

91

hipodrom — miejsce zawodów konnych.

background image

61

jest w stanie zadowolić zarówno biegnących potomków

Boreasza

92

, jak dostarczyć miejsc siedzących tłumom

miejskim, dzięki wielkiej ilości schodów; teatr zaś roz-

brzmiewa współzawodnictwem fletów, kitar, głosów

i wieloma rodzajami rozrywek scenicznych. (219) Któż

by potrafił dobrze opisać inne rodzaje teatrów? Jedno

wzniesione dla zapasów w szermierce, inne dla walk

ludzi ze zwierzętami — wszystkie znajdują się w środku

miasta i nie zmuszają przez daleką drogę doznawać

przykrości przed przyjemnościami. (220) A któż na-

prawdę nie podziwiałby łaźni? Jedne dostosowane są

do zimy, drugie odpowiednie są na lato, jedne ochro-

nione są przed gwałtownymi wiatrami, drugie jakby

w powietrzu wiszą i nie mają nic wspólnego z ziemią

93

.

(221) Domy, które teraz się wznosi, odznaczają się

współczesną świetnością, pochodzące zaś z dawniejszych

czasów swoim skromnym wyglądem unikają i wynosze-

nia się nad inne, i gminności.

(222) Jeśli zaś nie trzeba pominąć milczeniem tego,

co się teraz nasuwa, sądzę, że to Zefir

94

skłonił daw-

nych mieszkańców, by nie wkładali wielkiego wysiłku

w mury. Wszystkie miasta, gdzie nie wieją odpowiednie

wiatry, sztucznie stwarzają urok, który one zapewnia-

95

; my zaś rozkoszujemy się najprzyjemniejszym wiat-

92

Boreasz, wiatr północny, miał według Homera w postaci

rumaka zbliżyć się do klaczy Erichtomosa, syna Dardanosn;
urodzone z tego związku źrebięta odznaczały się niezwykli
chyżością i lekkością biegu. Tenże Boreasz porwał Orejtyję,
córkę króla ateńskiego, Erechteusza. Legenda głosiła, że przy-
szedł on za to z pomocą Ateńczykom w walce z Kserksescrn,
wzniecając burzę, która zatopiła flotę perską.

93

Nie wiadomo, co Libanios ma tu na myśli, chyba łaźnie

umieszczone na piętrze.

94

Zefir — wiatr zachodni; w Antiochii był to orzeźwiający

powiew morski.

95

— nie wiemy, w jaki sposób.

background image

62

rem i posiadamy ,,zacnego — jak powiada Homer

96

towarzysza" w Zefirze i nie potrzebujemy żadnych wy-

siłków, ponieważ bóg sam dostarcza nam tej rozkoszy.

(223) Z Ateńczykami Boreasz wespół walczył na morzu

tytułem zapłaty, jak głosi podanie, ofiarowując im dar

za dziewczynę, którą porwał; nie miarkuje jednak

zbytnio swego daru ten powinowaty, Zefir zaś nie wy-

świadcza nam dobrodziejstwa w zamian za poprzednio

wyrządzoną krzywdę, lecz kocha; kocha zaś nie dziew-

czynę, ale całe miasto miłością nieśmiertelną. W zimie

poskramia swe zapędy, gdy wie, że sprawi przykrość

swoim zbliżeniem, przychodzi zaś razem z latem, by

pohamować upały. (224) Ani przed nami nie przestaje

z innym miastem, ani nie udaje się poprzez nas do

innego miasta, lecz i od nas zaczyna, i cichnie u nas,

zachowując się jak ludzie, na których działa tylko jedna

piękność, których oczu nie porywa zjawienie się obok

innej postaci. (225) A on przewiewa i owiewa całe

miasto dokoła i żadnego miejsca nie pozostawia bez

swej pomocy; bo nie ogranicza się tylko do mieszkań

bogaczy i trzypiętrowych domów, omijając górą przy-

ziemne domki i mieszkania biedaków, lecz jak przy

demokracji istnieje równość praw, tak u nas jest pewne

równouprawnienie w korzystaniu z błogich skutków

zachodniego wiatru i jeszcze nigdy nikt spragniony

powiewu nie uskarżał się, że cierpi z powodu sąsiadów.

Tak on przez wszystko przechodzi i prześlizguje się

i czegokolwiek się tknie, wszystko jest dlań przejściem.

(226) Niektórzy mieszkańcy zostali pozbawieni promieni

słonecznych z powodu domu zasłaniającego z bliska

słońce Zefirowi zaś nic nie stoi na przeszkodzie w oka-

zywaniu łask bez żadnej różnicy wszystkim: podwiewa

chitony idących i okręca około nóg; pod jego podmu-

chem tkaniny wzdymają się dookoła ciał śpiących, i tak

96

— w Odysei XI 7 i XII 149.

background image

63

w nocy Zefir zdwaja wypoczynek, dołączając do snu

rzeźwiące powiewy.

(227) Nie na próżno miasto stale się rozbudowuje.

Jedne domy pokrywają się dachem, drugie wznoszą się

do połowy, inne dopiero otrzymały fundament, dla in-

nych w tym celu kopie się grunt i wszędzie słyszy

się głosy przynaglające budowniczych. Grunt, który

w ubiegłym roku był uprawiany pod jarzyny, w tym

roku jest zabudowany. Wiedzą bowiem ludzie, że co

poeci obiecują sprawiedliwym po śmierci, to tu za życia

można posiadać.

(228) Zauważmy też, że miasto byłoby cztery razy

większe niż obecne, gdyby nie zostało poprzednio do-

tknięte trzema ciężkimi ciosami. Jak bowiem świątynia

Apollona Pityjskiego często ulegała przeciwnościom

losu, i obecna jest z kolei czwartą wznoszącą się na

poprzednio zniszczonych, tak i nasze miasto będąc dzie-

łem ludzkim ulegało ciosom, będąc zaś w łasce u bogów

powstało na nowo, to samo i cierpiąc, i czyniąc, co

oliwka Ateny

97

. Bo też rzucił się na nią z ogniem

Kserkses, gdy pustoszył gród ateński, na drugi zaś dzień

pęd odrósł na łokieć ze spalonego drzewa. A przecież

i to miasto jak ustępowało przed przeciwnościami, tak

znów podnosiło głowę. (229) I teraz gdy kopiesz ziemię,

by założyć fundament, ciągle spotykasz jakiś ślad daw-

nych budowli; wielu ludzi zużyło znalezione fundamenty

zamiast zamierzonych i resztę dodając budowało dalej

na nich. Gdyby więc poprzednie budowle nie uległy

zniszczeniu, do tego zaś powstały nowe i byłby tak

wielki rozmach w dobudowywaniu, co teraz w napra-

wianiu gmachów, wielu właścicieli straciłoby ogromne

obszary ziemi uprawnej.

97

W świątyni Erechteusza na Akropolu miała się znajdować

oliwka, którą Atena w sporze z Posejdonem o Attykę (zob.
przyp. 25) przedstawiła jako swój dar dla ziemi attyckiej.

background image

64

(230) Wszelako nie jest tak, by miasto samo było

we wszystkim godne podziwu, a okolice miało gorsze,

niżby się można spodziewać — przeciwnie, od razu wi-

dać, że należą do niego. Wsie wielkie i gęsto zaludnione,

liczące więcej mieszkańców od niejednego miasta i upra-

wiające miejskie rzemiosła, wymieniające ze sobą na-

wzajem własne wytwory na uroczystych zgromadze-

niach, kolejno każda do siebie zapraszając i otrzymując

zaproszenie, jednocześnie używają rozrywki, wyświad-

czają przysługi i ciągną zyski, bo czego mają nadmiar,

tym się dzieła, czego brak, to otrzymują, częściowo

sprzedają, częściowo kupują; znajdują się w daleko

lepszym położeniu od zamorskich kupców: zamiast

szumu fal i bałwanów — ze śmiechem i wrzawą za-

łatwiają interesy i mało im miasto potrzebne dzięki

wzajemnej wymianie. (231) A niech się kto dokładnie

przypatrzy zabudowaniom przed bramami miasta, nie

zechce nazwać ich gospodami, lecz dzielnicami w prze-

konaniu, że mogą należeć tylko do tego miasta; do tego

stopnia osada poza murami miasta dostosowana jest do

przepychu wewnątrz: taki sam zbytek, łaźnie, dzieła

sztuki, gęstość zaludnienia. Toteż gdyby kto zamknął

w jeden kształt to, co jest podzielone na trzy części,

obecne przedmieścia starczyłyby za miasto. (232) Jak

bowiem budynki, znajdujące się przed pałacem królew-

skim, posiadają cząstkę wspaniałości występującej we-

wnątrz, a choć jej nie dorównują, pozwalają jednak

na podstawie mniejszych rzeczy snuć przypuszczenia

o większych; tak z naszego miasta spłynęło pewne po-

dobieństwo na przedmieścia, toteż gdy wyjeżdżasz

z miasta, rzekłbyś, iż oglądasz w mniejszej skali to,

co pozostawiłeś za sobą, a gdy wjeżdżasz, widok tego, co

jest zewnątrz, zapowiada to, co wewnątrz. (233) Wszyst-

kie przedmieścia przedstawiają ten sam widok, za-

chodnie zaś — na Heraklesa! — przewyższa wszystko

background image

65

inne, przewyższa wszelki opis. Warto zobaczyć choćby

tylko to jedno, a usłyszawszy najpiękniejsze nawet opo-

wiadanie, nie usłyszysz tyle, na ile przedmieście owo

zasługuje. (234) Natychmiast po przekroczeniu bram

po lewej stronie masz różnorodność ogrodów, ponęty

gospod, obfitość krynic, domy ukryte wśród drzew,

gmachy wznoszące się ponad drzewa, przepych łaźni —

okolica to odpowiednia dla Afrodyty i dla łucznika z niej

zrodzonego

98

. Gdy zaś idziesz dalej, to po każdej stronie

drogi widzisz: mnóstwo winnic, piękno domów, ogrody

różane, różnego rodzaju drzewa, źródła: to pociąga w tę

stronę, tamto wabi w inną i poprzez takie rozkosze

dochodzisz do przepięknej Dafne. (235) O niej ani nikt

jeszcze nie zdołał powiedzieć tyle, na ile zasługuje,

ani nie zdoła, chyba że bogu wraz z Muzami przyjdzie

ochota opiewać to miejsce. (236) Tę drogę, wiodącą

z miasta do przedmieścia, najchętniej bym nazwał

frędzlami egidy, którą Homer osłania Atenę

99,

tak cała

tonie w złocie i kończy się właśnie złotem kolofoń-

skim

100

, tj. Dafne. (236) Gdy się ją ujrzy, nie można

nie krzyczeć, nie hasać, nie podskoczyć, nie klaskać,

nie uważać siebie za szczęśliwego z powodu takiego

widoku i nie dostać jakby skrzydeł z radości. Jedna

rzecz stąd, druga zowąd to oczarowuje, to odurza, to

powściąga, to przyciąga i oczy zalewa jaśniejąca pięk-

ność, pociągająca na wszystkie strony widza: świątynia

Apollona, świątynia Zeusa, stadion olimpijski, widownia

wszelkiej rozrywki, gęstwa cyprysów wysokich i po-

tężnych, ścieżki cieniste, rzesze rozśpiewanych ptaków,

98

Bóg miłości, Eros, syn Afrodyty i Aresa, bywał wyobra-

żany jako łucznik wypuszczający strzały miłości; tak przedsta-
wił go m. in. Praksyteles (słynny Eros Tespijski).

99

W Iliadzie II 448 opisuje Homer frędzle egidy Ateny; egi-

da — koźla skóra zarzucona na ramię i piersi.

100

Kolofon (miasto w Lidii) słynął ze złotnictwa; złoto kolo-

fońskie było przysłowiowe.

background image

66

umiarkowany powiew wiatru, rozkoszne aromaty, go-

spody wspaniałe, szlachetna winorośl pnąca się aż do

komnat, ogrody Alkinoosa

101

, stół sycylijski

102

, róg

Amaltei

103

, wszechbiesiada Sybaris

104

. A jakąkolwiek

kąpiel wybrałbyś, by jej zażyć, zawsze pominiesz jesz-

cze przyjemniejszą. (237) Do tego stopnia miejscowość

ta działa dobrze na zdrowie, że choćbyś krótko tu pobył

i odszedł, odejdziesz z lepszą cerą. A na zapytanie, co

ci sprawiło najwięcej radości, nie umiałbyś odpowie-

dzieć, tak wszystko ze sobą rywalizuje. Żadne zaś cier-

pienie nie jest tak silne ani nie do zwyciężenia, ani

trwałe, którego by nie usunęła Dafne. Gdy tylko przy-

stąpisz do tego miejsca, już po smutku. Bogowie zaś,

jeżeli rzeczywiście porzucają niebo i przychodzą na

ziemię, tu, moim zdaniem, przebywają i wespół zasia-

dają, ponieważ nie znaleźliby piękniejszego miejsca na

pobyi. (238) A powaby, które przedstawiłem, nie są

tak nieliczne, by nadmiar piękna tracił na wzbudza-

nym podziwie z powodu małej ilości przedmiotów, np.:

nie pięć domów, ogrodów siedem, cyprysów trzysta,

łaźnie trzy, lecz wszystko piękne jest jak nic na świecie,

a ilość przewyższa jeszcze piękność. (239) W takiej bo-

wiem obfitości poszczególne przedmioty piękne tu wy-

stępują, iż wstyd miastu, że Dafne pozostała w rzędzie

przedmieść. Jeśli zaś zechce ona współzawodniczyć

101

Homer w Odysei VII 114 nn. opisuje ogrody Alkinoosa,

króla Feaków; ich piękność stała się przysłowiowa.

102

stoł sycylijski — wyrażenie przysłowiowe na określenie

wystawnego stołu, bo Sycylijczycy znani byli ze smakoszo-
stwa.

103

róg Amaltei, kozy, która wykarmiła swym mlekiem

Zeusa, (zob. przyp. 18 do Mowy LXIV) miał się napełniać
wszystkim, czego zapragnął jego posiadacz; był to „róg obfi-
tości".

104

Mieszkańcy Sybaris, kolonii greckiej w południowej Italii,

słynęli ze zbytku i wygodnego życia.

background image

67

z miastami, odnosi zwycięstwo nad wieloma; wszakże

i Rzymian wszystkich, którzy tylko ją ujrzeli, poko-

nała i zmusiła do uznania, że nie można już opie-

wać Italii jako niezwyciężonej pod tym względem.

(240) Uwieńczeniem piękności Dafny — sądzę zaś, że

i całej ziemi — są źródła Dafny, ponieważ nigdzie

ziemia nie zrodziła ruczajów ani tak pięknych dla oka,

ani o takiej wodzie. Nimf jakichś są to pałace i z ich

daru pochodzi czystość ta i przejrzystość! (241) Zaiste

można by twierdzić, że boginie nie w mniejszym stop-

niu są zakochane w tym miejscu, co w Pizie

105

Zeus,

w Istmie

106

Posejdon, w Delfach Apollo, w Lemnosie

107

Hefajstos. A jeśli naprawdę trzeba wierzyć, że Nimfy

przebywają w wodach, wydaje mi się, że inne wody

odwiedzają tyle, by rzucić na nie okiem, a to miejsce

obrały na zamek, jak czynią królowie. Jestem i o tym

przekonany, że owe trzy boginie, gdy wiodły spór

o piękność

108

, tu raczej wykąpały się przed stawieniem

się na sąd, niż tam, gdzie wieść głosi. (242) Któż bo-

wiem, przystanąwszy i przyjrzawszy się wodzie, jak

wypływa z samego początku, jak płynie wzdłuż obu

ścian świątyni, nie podziwiałby jej obfitości, nie był

oczarowany pięknością, nie oddał czci boskiej, nie do-

tknąłby się chętnie, nie wykąpałby się jeszcze chętniej,

nie napiłby się jak najchętniej? Ta sama bowiem woda

105

Piza — kraina, w której leżała Olimpia ze słynną świą-

tynią Zeusa.

106

Na Istmie, przesmyku (gr. isthmos) zwanym Korynckim

od najważniejszego na nim miasta Koryntu, znajdowały się
starodawne miejsca kultu Posejdona, któremu były poświęcone
igrzyska istmijskie.

107

Na wyspie Lemnos był najstarszy, jak się zdaje, ośrodek

kultu Hefajstosa.

108

spór o piękność wiodły Hera, Atena i Afrodyta, a miał

go rozstrzygnąć z polecenia Zeusa królewicz trojański Parys.
Boginie przybyły na górę Ida (pod Troją), a zanim stanęły do
konkursu piękności, obmyły się w potoku górskim.

background image

68

jest zarazem zimna, przezroczysta, najbardziej zdatna

do picia, pełna uroku i łagodna w zetknięciu się z cia-

łem. (243) Wszakże woda nie pozostała tylko u matki

swej, bo Dafne, która zrodziła źródło, nie sama tylko

skorzystała z niego zatrzymując dar ziemi około siebie;

przeciwnie — ona go ukazała, a wraz z nią skorzystało

i miasto, bo od domu do domu płynie strumień i nie

z obcej ziemi (a to kosztuje wiele wysiłku i narażone jest

na niebezpieczeństwo, ponieważ pomoc uzależniona jest

od życzliwości innych). Zbudowano dla wody źródlanej

drogę pokryta dachem poprzez podnóże góry, gdzie-

niegdzie przekopując je w głąb, gdzieniegdzie nadbu-

dowując, miejscami nawet w powietrzu wodę prowa-

dząc poprzez mosty, gdzie do tego zmuszały strome

urwiska, by w ten sposób udzielić miastu dóbr, które

posiadają przedmieścia. (244) Teraz tym właśnie naj-

bardziej górujemy, że miasto nasze obfituje w wodę.

Choćby kto bezwstydnie odmawiał nam przewagi w po-

zostałych punktach, to kiedy mowa o zaopatrzeniu

w wodę, wszyscy ustępują. Nad miejscowościami, gdzie

jest piękna woda, górujemy jej obfitością, nad tymi zaś,

które mają bogactwo wód — ich pięknem, a raczej co

do mnogości wód — mnogością zwyciężamy, co do po-

wabu — powabem. Z publicznych łaźni każda zużywa

zawartość całej rzeki, z prywatnych zaś jedne tyleż co

publiczne, drugie niewiele mniej. (245) Ktokolwiek jest

w stanie wznieść nową łaźnię obok dawnych, śmiało

buduje ze względu na wodę l nie lęka się, że wprawdzie

łaźnia zostanie pięknie wykończona, ale z braku samych

Nimf będzie nazwana „bardzo spragnioną"

109

. Przeciw-

nie, budujący tak daleki jest od myśli, by z powodu nie-

dostatku wody odstąpić od przedsięwzięcia, że jeśli ktoś

nawet ma nie bardzo wielką ochotę ku temu, sama woda

109

bardzo spragniona — epitet bezwodnej Argolidy w Iliadzie

IV 171.

background image

69

go zachęca. Toteż wszystkie dzielnice miasta pysznią się

wystawnością prywatnych łaźni, przewyższających swą

nazwę. O tyle są one piękniejsze od publicznych, o ile

mniej liczne, a mieszkańcy dzielnic usilnie się spierają

o to, że u nich właśnie znajdują się najpiękniejsze.

(246) Można bogactwo źródeł ocenić ilością domów, bo

ile domów, tyle studzien, a raczej przy każdym jest ich

wiele i nawet, większość warsztatów z ich pomocą utrzy-

muje czystość. (247) Dlatego także nie walczymy na

pięści koło publicznych studni, kto przed sąsiadem za-

czerpnie wody, a to właśnie stanowi plagę wielu słyn-

nych z bajecznego bogactwa

110

miast, w których i strasz-

ny ścisk dokoła zdrojów, i lament z powodu potłuczo-

nych naczyń i ran odniesionych przy studni. U nas

natomiast, ponieważ każdy posiada w domu źródło, pu-

bliczne płyną tylko na pokaz. (248) Przezroczystość zaś

wody w ten sposób można by doskonale zbadać: jeśli

po napełnieniu basenu zatrzymasz wlewającą się wodę,

to będziesz myślał, że jest on próżny — tak wyraźnie

dno prześwieca pod wodą. Toteż nie wiem, czy widok

ten raczej nie wznieca pragnienia, zamiast je gasić; tak

i zachęca do picia, i sprawia przyjemność jeszcze przed

wypiciem.

(249) Toteż wasze spory, które zwykliście między

sobą prowadzić pokojowo, pozostają nie rozstrzygnięte

z powodu jednakowego piękna wszystkich części

miasta. Mając oczywistą przewagę nad innymi, jeśli

o was chodzi, w jednakim znajdujecie się położeniu.

(250) Twierdza tedy mieszkańcy wschodniej dzielnicy,

że przecież większość pszenicy poprzez ich dzielnicę się

sprowadza, a zarazem wymieniają źródło Aleksandra;

mieszkańcy zaś zachodniej wysuwają i obfitość drzew,

i większą czystość, i najprzyjemniejsze sąsiedztwo,

110

słynnych z bajecznego bogactwa — w oryginale: obfitu-

jących w złoto; jest to poetycki, tradycyjny epitet Myken.

background image

70

Dafne; znów mieszkający u stóp góry — lepsze po-

wietrze, zaciszność i możność oglądania całego miasta;

ci z nowego miasta — mury, wyspę, pałac królewski,

schludność i ład panujący w całej dzielnicy; zamieszku-

jący zaś środek miasta — swoje położenie środkowe

Któż by potrafił rozstrzygnąć słysząc te wypowiedzi,

skoro wszystko po kolei się równoważy? (251) Lecz oby

nikt z bogów nie pozbawił nas tej niezgody, która po-

wodują przewagi poszczególnych części miasta! A znów

czego jest większa obfitość i dostatek niż towarów ryn-

kowych? Takie jest ich zatrzęsienie w całym mieście,

że żadna jego cześć nie jest nazwana rynkiem, ani też

kupujący nie potrzebują schodzić się do jakiegoś jed-

nego miejsca, ale wszyscy mają je pod ręką i przed

drzwiami i wszędzie wystarczy wyciągnąć rękę, by je

mieć. (252) Nie można bowiem znaleźć ulicy tak za-

niedbanej, nawet na krańcach miasta, która by swych

mieszkańców zmuszała udawać się w inną stronę na

zdobycie czegoś potrzebnego, lecz w jednakowym znaj-

duje się rozkwicie i środek miasta, i krańce i tak jak

wszystkie części roją się od ludzi, tak wszystkie pełne

są towarów. (253) Wiele z rzeczy do kupienia już nieraz

się minęło, nie potrzebując ich, czego zaś kto potrze-

bował, tego nie musiał szukać jako brakującego.

Współzawodniczą z artykułami pierwszej potrzeby

przedmioty zbytku i dla różnych fortun znajduje się

miejsce w mieście; bo i biedotę zaopatruje, i służy

zachciankom bogaczy, dostarczając gwoli ich przyjem-

ności rzeczy zbytkownych, a potrzebie biedaków też

służą towary, na które ich stać, przez co nie znalazło

się miasto ani poniżej poziomu pierwszych, ani powyżej

drugich. Największym zaś tytułem do chwały jest to,

że nawet biedotę w różnorodny sposób miasto ugaszcza

starannie i nie tylko pozwala jej wyżyć byle jak, ale

dodaje do tego przyjemności.

background image

71

(254) Można by w następujący sposób poznać nie-

zmierne ożywienie rynku. Miasta, o których wiemy,

że pysznią się głównie swoim bogactwem, pokazują

jeden rząd towarów znajdujący się przed domami,

w środku zaś kolumnady nikt się nie trudni handlem;

u nas natomiast i ta przestrzeń służy za sklep, tak że

naprzeciw każdego małego nawet domu znajduje się

warsztat, drewniane składy, a dla zasłony gałęzie

i chrust, i żadne miejsce nie jest wolne od rękodzieła,

lecz gdy ktoś zdobędzie choćby skrawek miejsca z brze-

gu, zaraz mamy tam pracownię krawiecką czy coś po-

dobnego i czepiają się swych miejsc jak lin okrętowych,

podobnie jak Odyseusz dzikiej figi

111

. (255) Choć zaś

świetne jest zaopatrzenie miasta w towary, jednak

przedmiotem większego podziwu jest nieprzerwane oży-

wienie handlu, tak że czyniący zakupy od rana nie

mają większego wyboru niż kupujący wieczorem, lecz

jak woda, która zawsze znajdziesz jednakową, ilekroć

jej potrzebujesz, tak na twe usługi stoi rynek bez przer-

wy jednakowo zaopatrzony i nawet nadejście nocy nie

przerywa najwyższego ożywienia, lecz więcej by u nas

było powodu do przechwalania się niż u Etiopów.

(256) Oni bowiem stół noszący nazwę „stołu Heliosa"

112

o wschodzie słońca zastawiają mięsem i jest to obowiąz-

kiem będących na urzędzie: nocą umieszczają mięso na

stole, a bają, że wydaje to ziemia sama przez się; u nas

zaś nie wiadomo, kiedy wytwarza się towary, a tylko

widsi się ich świetność, dzień nie ma żadnej przewagi

111

Homer opowiada w Odysei XII 432 nn., jak Odyseusz

przepływając koło Charybdy uchwycił się mocno gałęzi dzikiej
figi rosnącej na brzegu, by go nie porwał wir wodny.

112

O stole Heliosa opowiada pierwszy Herodot (w ks. III 18):

władze miasta na noc zastawiają obficie łąkę podmiejską go-
towanym mięsem różnych zwierząt, a we dnie każdy, kto chce,
może je spożywać jako dary, które ziemia sama przez się
wydała.

background image

72

nad nocą, lecz i w dzień, i w nocy jednakowo wszyst-

kiego jest w bród. (257) Toteż ci podróżni, których za-

skoczy zmrok na ostatnim odcinku drogi, śmiało śpieszą

do miasta w przekonaniu, że zabawią się tu dobrze

w nocy. I kąpiel mają możność wziąć, i zjeść wspania-

lej niż zaproszeni na biesiadę wydawaną przez zwycięz-

cę na igrzyskach, tak właśnie, jakby kucharze zostali

wpierw wysłani na przygotowanie przyjęcia. (258) Bo

i wszystko inne jest pod ręką, i ryb nie trzeba wcale

szukać biegając dokoła, wystarczy posłuchać nawoły-

wań sprzedawców, gdyż szczególnie też ryb mamy więk-

szy dostatek, choć mieszkamy na stałym lądzie, niż nie-

jedno miasto oblane morzem. Oddaleni wprawdzie je-

steśmy od morza, rybacy jednak zagarniają dla nas

sieciami morskie stworzenia i stosy ryb rozmaitego

kształtu dzień po dniu przybywają do nas. (259) Dodat-

nim zjawiskiem i tutaj jest to, że i biedni nie są pozba-

wieni tego pożywienia, gdyż Fortuna dostarcza każde-

mu, co dla niego odpowiednie, i przydzieliła bogatym

plon morza, pozostałym zaś to, co przynosi jezioro

113

,

a jednym i drugim wspólnie ofiarowała rzekę, która dla

ludzi zamożnych hoduje gatunek ryb, z morza wpły-

wających do niej, inne zaś liczne rodzaje dla reszty

ludności.

(260) Z rzeki zaś i jeziora nie taka tylko korzyść mia-

stu, że zaopatrują stoły, lecz przyczyniają się do tego

że i płody ziemi posiada miasto, ponieważ dzięki nim

łatwy jest dowóz, i nie zacieśnia się transport zbiorów

do ograniczonej siły pociągowej bydląt jucznych. Rzeka

bowiem oraz jezioro podzieliły między siebie kraj: ona

płynie przez te obszary, które nie mają w jeziorze sprzy-

mierzeńca, jezioro zaś na tych rozciąga się obszarach,

którym rzeka nie pomaga, i tak żegluga jeziorna oraz

rzeczna zabiera produkty rolne do miasta. (261). Z po-

113

jezioro — zob. przyp. 7.

background image

73

czątku oddzielnie wiezie się towary, potem zamiast

obojga występuje rzeka, wraz ze swymi krewnymi

114

przyjmuje orszak posuwający się po jeziorze, wprowa-

dza do środka miasta i każdemu dostawia ładunek przed

bramę; toteż i kobiety, i dzieci mogą wyładować okręt.

Odwrotnie bowiem dzieje się u nas niż w Tesprotis

115

,

mianowicie: tam rzeka wpada do jeziora, tu zaś jezioro

przejmuje rzeka. (262) Co zaś najważniejsze — i ta część

rzeki, która minąwszy miasto spływa do morza, nie sta-

je się wskutek sterczących głazów niedostępna dla okrę-

tów — w takim właśnie położeniu znajduje się najwięk-

sza część Nilu — ona także, powtarzam, nie jest bez-

użyteczna, lecz godna pochwały, którą Pindar stosuje

do kamaryńskiego Hipparisu, że „szybko spaja i umac-

nia wysokopienny gaj krzepkich budowli"

116

, ponieważ

drewno różnego pochodzenia ma przez nią dostęp do

miasta.

(263) Skórom wspomniał ujście rzeki do morza, ciągnie

mnie, by wspomnieć o porcie. Został on przekształcony

przez władcę, nie troszczącego się o mieszkańców, do

których pozornie on należy; mianowicie założony jest

w Seleukii

117

, ale dla naszej krainy, a wyrąbany został

w skale za cenę takiej ilości złota, jakiej nawet Krezu-

sowi Paktol

118

nie nagromadził. (264) Toteż ze wszyst-

kich portów wypływają okręty towarowe wioząc tam

towary zewsząd pochodzące: z Libii, Europy, Azji, wysp,

114

— tzn. z dopływami rzeki Orontes.

115

w krainie Tesprotis (w Epirze) rzeka Acheron wpada do

jeziora Acheruzja.

116

Sycylijska rzeka Hipparis przepływała przez miasto Ka-

marinę. — Cytat z Pindara V Ody olimpijskiej w. 14 nn.

117

Seleukia — port morski na północ od ujścia Orontu,

założony przez Seleuka I.

118

Krezus (Kroisos) — ostatni władca Lidii, miał posiadać

niezwykłe bogactwa. Lidyjska rzeka Paktolos (dziś Sarabat)
słynna była z ogromnej ilości piasku złotego.

background image

74

lądów i to, co w każdym kraju jest najlepszego, wwozi

się tu w najlepszym gatunku, gdyż spryt handlowy skie-

rowuje uwagą kupców tutaj i dzięki temu ciągniemy ko-

rzyści z całej ziemi. Przeto najwięcej rozwiniętych na

pełnym morzu żagli w tym porcie się zwija.

(265) Cóż tedy dziwnego, że mieszkańcy posiadając

taką ziemie, korzystając z takiego handlu morskiego,

mając sprzymierzeńca w jeziorze, a w drodze rzecznej

współpracownicę, uczynili z miasta bez mała miejsce

świątecznego zgromadzenia. (266) Gdzież bowiem indziej

zgromadzenie świąteczne cieszy się tak wielką ciżbą

uczestników, co tutaj każdy dzień? Czyż gdy kto zoba-

czy po raz pierwszy miasto, nie będzie przypuszczał, że

przybył na okres świąt i uroczystości? Kto jest tak

smutny z natury, żeby miasto nie tchnęło w jego serce

radości? Gdzie w innym miejscu taka obfitość rozry-

wek? Jakiegoż źródła przyjemności tu braknie? Czy

powietrza łagodnego? Czy rozkoszy kąpieli? Czy weso-

łości na placu rynkowym? [...]

119

. Czy wiosny jaśnie-

jącej kwiatami? Albo lata połyskującego barwami owo-

ców, zamieniającego miasto w wonną łąkę? Czyż nie

przyjemniej u nas przechadzać się wśród towarów na

sprzedaż niż kroczyć pośród ogrodów? Czyż nie przy-

jemniejsze od przebywania w domu zgromadzenia na

rynku? Czyż sam tłum płynący przez miasto nie sta-

nowi dostatecznej rozkoszy dla oka? Czyż nie u nas

się okazuje, że Homer

120

niesłusznie wychwala Sen wię-

cej, niż on na to zasługuje? (267) Wszakże tutaj przy-

najmniej nie jest on ,,władcą ludzi" i „niechętnych" nie

ciągnie do siebie, i nie usypia wbrew woli, ale my jedni

otrząsnęliśmy się z jego panowania nad powiekami,

a pochodnię słońca przejmują inne światła, przewyż-

119

Tu luka w tekście greckim.

120

— w Iliadzie XIV 233.

background image

75

szając egipską iluminację

121

, tak że noc różni się tylko

tym jednym u nas od dnia: rodzajem światła. W dzie-

dzinie zaś pracy ludzkiej osiąga równość: jedni usilnie

pracują rękoma, drudzy wesoło się śmieją i zabawiają

śpiewami. Wspólną poniekąd własnością Hefajstosa

i Afrodyty

122

jest noc, bo jedni kują, drudzy tańczą,

w innych zaś miastach przecież Endymion

123

większej

doznaje czci.

(268) Dla jakiegoż stanu ludzi miasto nie jest poży-

teczne? Ludziom interesu łatwo tu dojść do bogactwa;

pożądającym mądrości — do jej posiadania, posiadają-

cym ją — do sławy. Odpowiednie jest dla poważnych

zajęć, dobre dla użycia przyjemności. Czyż nie ma

wyścigów konnych, wzbudzających spory bez zwad

i gniewu? Czyż scena nie dostarcza rozrywki? Czyż

trosk nie równoważą uciechy? Czyż nie tu przeniosła

się sława Elejczyków

124

i wraz z czcią dla Zeusa nie

121

W starożytności nie było światła ulicznego po miastach.

Tylko z okazji wielkich uroczystości oświetlano poszczególne
place i ulice. Nawet Rzym, choć za cesarstwa życie nocne w nim
było dość ożywione, nie miał oświetlenia ulicznego. Natomiast
słyszymy, że w końcu IV w. p. n. e. różne miasta w Azji Mniej-
szej posiadały oświetlenie nocne na ulicach. Używano do tego
lamp olejnych zawieszanych na sznurach nad ulicą. Egipska
iluminacja (lychnokaia) —
nocne święto obchodzone w Sais
ku czci bogini Neit, podczas którego palono specjalne światła
przez całą noc w całym Egipcie.

122

Hefajstos, bóg ognia i sztuki kowalskiej, był małżon-

kiem Afrodyty.

123

Endymion — piękny młodzieniec, w którym zakochała się

bogini księżyca Selene; Zeus obdarzył go na własne jego ży-
czenie wiecznym snem wraz z młodością i nieśmiertelnością.

124

Elejczycy — zob. przyp. 18; w elejskiej krainie Pizatis

leżała Olimpia, miejsce słynnych igrzysk olimpijskich. Za ce-
sarstwa tę nazwę nadawano różnym igrzyskom, urządzanym
w wielu miastach imperium rzymskiego, zwłaszcza zaś w Azji
jako naśladownictwo igrzysk w Pizie i za upoważnieniem

background image

76

uprowadziliśmy do siebie nauczycieli z igrzysk olim-

pijskich? (269) Zdarzyło się już, że igrzyska te król

urządzał i zdjąwszy swoją szatę przywdział strój olim-

pijski

125

, inny znów wystąpił jako sędzia w igrzyskach

olimpijskich i włożył na skronie wieniec wawrzyno-

wy — tak to oni przydawali świetności uroczystościom,

a sobie chwały. Jeśli Elejczykom, którym w innych

dziedzinach nienajlepiej się powodzi, uroczystość pan-

helleńska przynosi pewien zaszczyt, cóż dopiero mówić

o nas, którzy oprócz innych pomyślności także i prze-

pychem igrzysk olimpijskich górujemy?

(270) Jakież miasto z naszym godziłoby się zestawić?

Wszakże od najstarszych jest bogatsze; te przewyższa

wielkością, tamte wspaniałością pochodzenia, inne uro-

dzajnością ziemi. A jeśli jakiemu miastu nie dorównuje

murami, nad nim ma przewagę dla bogactwa wody, ła-

godności zimy, ogłady mieszkańców i pielęgnowania

wiedzy. A od większego jeszcze miasta jest wspanialsze

dzięki największej ozdobie: kulturze helleńskiej i wy-

mowie. (271) W ogóle stwierdzić można, że jedne mia-

sta są małe, drugie natomiast przy wielkich rozmiarach

bez uroku. A tu bogini, która zrodziła Erosa

126

, do wiel-

kości dodała wdzięk i chociaż porzuciwszy to miasto

udasz się gdzie indziej, o nim będziesz pamiętał, i cho-

ciaż skądinąd tu przybędziesz, zapomnisz o poprzednim

pobycie. I dlatego należy wybaczyć tym, których czar

miasta urzekł; pod jego wpływem zaczęli czuć pogardę

zarówno dla rodziców, jak i dla ojczyzny, bo zobaczyli

takie miasto, nad które nie masz innego, i wiedzą, że

nie natrafią na żadne równe mu.

mieszkańców Pizy. W Antiochii odbywały się one na przedmie-
ściu Dafne.

125

strój olimpijski — zapewne purpurowe szaty hellanodi-

ków, sędziów na igrzyskach w Olimpii.

126

— tj. Afrodyta.

background image

77

(272) Spłaciłem, słuchacze, w stosunku do miasta,

które mnie zrodziło, dług, jak tylko pozwoliły na to moje

zdolności, lecz poniżej moich chęci; co do przyszłości —

śmiało mógłbym twierdzić, że może niektórzy prześcigną

pochwałę ze strony obywatela, lecz nikt na pewno po-

chwałą nie dorówna miastu.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Libanios Mowa na czesc Antiochiiz pdf)
Decymus Magnus Auzoniusz Mowa dziękczynna na cześć cesarz Gracjana
Tematy na czesc ustna egzaminu maturalnego, Matura - materiały, Epoki literackie
Wykrzykujcie na cześć Pana, Teksty piosenek i pieśni liturgicznych wraz z akordami
Wykrzykujcie na cześć Pana
odp na czesc pytan ekonomika, Ekonomia, Ekonomika miasta
Cala ziemio wołaj z radości na cześć Pana (D Kusz)
Brodski Josif Mowa na stadionie
Litania na cześć Jezusa Króla wszystkich Narodów i Koronka Jedności
Brodski Josif Mowa na stadionie
Lelewel Mowa na żałobnym obchodzie śmierci męczenników rosyjskich
sciaga na czesc z majeckim i elementy komórki, biologia
Cala ziemio wołaj z radości na cześć Pana D Kusz
Mowa na skróty
WIERSZE NA CZEŚĆ MARYJI
Tematy na czesc ustna egzaminu maturalnego, Matura - materiały, Epoki literackie
Wykrzykujcie na cześć Pana, Teksty piosenek i pieśni liturgicznych wraz z akordami
Pean na cześć intronizacji ministra Fedorowicza
016 Fanfara na cześć komendanta (nuty)

więcej podobnych podstron