Teksty teoria literatury krytyka interpretacja r1976 t n4 5 (28 29) s108 117

background image

Jerzy Jarzębski

Bohater naszej krytyki

Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 4-5 (28-29), 108-117

1976

background image

Jerzy Jarzębski

Stan w ysoce

niepożądany

Bohater naszej krytyki

Pośród

rozm aity ch

dyskusji

przew ijających się przez naszą k ry ty k ę istn ieje jed ­

na, najdziw niejsza, dyskusja-w idm o o bohaterze m ło­

dej prozy. In n e d y skusje m ają swój początek i ko­
niec, m a ją okresy szczególnego nasilenia, an g ażu ją
sprzeczne stanow iska i poglądy; ona jed n a obyw a
się bez tego doskonale. Ta d y sk u sja stoi w m iejscu
od dziesięcioleci, ale — dziw nym tra fem — dalej
trw a. N ik t się w niej w łaściw ie z nikim nie spiera,
panuje w zruszająca zgoda co do dw u p rzyn ajm n iej
spraw : 1) m łoda lite ra tu ra (szczególnie proza, rzecz
jasna) nie k reu je bohaterów , którzy m ogliby posłu­
żyć pokoleniu rów ieśników za zw ierciadło, w zorzec
postępow ania, m edium , pozw alające rozpoznać pod­
staw ow e k o n flik ty ideow e i m oralne epoki; 2) je s t to
sta n w ysoce niepożądany, z którego generację m ło­

dych p isarzy trz e b a n ieu sta n n ie rozliczać.

S p raw a b o h a te ra stała się a k tu a ln a zaraz po w ojnie,

w pierw szych dyskusjach o realizm ie, a potem po­
w racała ja k bum erang. P o rów n ajm y kilka tek stó w
w y b ra n y c h n a chybił tra fił z półki:

background image

109

B O H A T E R N A S Z E J K R Y T Y K I

Flaszen:

„Walka ze schematyzm em jest przede w szystkim walką

o pełnowartościowość bohatera literatury” (N o w y Zoil, czyli

0 schem atyzm ie, 1951).

A teraz, po dziesięcioleciu, Ja ce k Łukasiew icz:

„Stale szukamy bohatera, niezadowoleni z tych, których

mamy. Niezadowoleni ze skonw encjonalizowania zastanych
wzorców, nie chcem y tworzyć nowych ideałów. W każdym
razie nie powinny to być ideały bezwzględne; nie chodzi

nam o idealnych herosów, którzy by w iedzieli i potrafili

wszystko. Wystarczy, jeśli starym kanonom i starym praw­
dom potrafią przeciwstawić nowe, jeśli postarają się zrozu­
m ieć siebie w zm ienionym św iecie i świadom i w łasnej sy ­

tuacji, staną się mądrzejsi i silniejsi od innych, żyjących

w złudzeniu” (Szm aciarze i bohaterow ie, 1963).

1 w reszcie Maciąg:

„Niech się nam nie wydaje, że deprecjacja osobowości —
ow a problem atyczna zdobycz kultury w ieku — stała się
trwałym punktem dojścia; przekonaniem nie wym agającym
już rewizji. Tęsknota za w ybitnym bohaterem powróci, prze­

m ówi w pew nym momencie, bo takie są obyczaje ludzkości.

C zytelnik zażąda od pisarza wyobraźni, w iedzy i mądrości.
Które w tej chw ili jak gdyby uleciały w inne, nieliterackie

regiony ducha” (Ż y w i i w spółcześni, 1972).

S ądy zbliżone m ożna by cytow ać jeszcze długo. Oczy­
wiście, ró żn e są tu p u n k ty w yjścia, ale diagnoza i po­

s tu la ty podobne.
I cóż z tego? — spytam y. Te p o stu laty brzm ią sym ­
patycznie, lite ra tu ra zawsze żyw otność sw ą opierała

n a k reacji w ielkich indyw idualności, sy n tetyzujących
dążenia i niepokoje społeczeństw a danej epoki. O ba­

w ę budzi tylko porów nanie d a t: przez la t dw adzieścia

z górą k ry ty k a opiera swój ro zrach u n ek z lite ra tu rą
n a sprzeciw ie w obec jej aktualnego stanu. I rzecz
n ie w sam ym sprzeciw ie — zadaniem k ry ty k a nie
je s t w szak basow anie pisarzom — ale w tym , że

ów b u n t k ry ty k i się ustatecznił, uschem atyzow ał, że

ja k gdyby nic now ego w ty m w zględzie nie zacho­

dzi — zarów no w prozie kolejnych m łodych roczni­
ków, ja k i w tow arzyszących debiutom k rytycznych

Czytelnik
zażąda

background image

J E R Z Y J A R Z Ę B S K I

1 1 0

om ówieniach. Niezgoda n a rzeczyw istość może b yć

w artością pozytyw ną, jeśli tę rzeczyw istość p o trafi
zm ieniać; w w y padku jednak, gdy obiektyw ne fak ty
z jednej a k ry ty k a z drugiej stro n y o bw arow ują na
stałe sw e pozycje, n asu w a się wniosek, że być m oże
nie k o n stru k ty w n y sprzeciw to — a raczej ignoro­
w anie realiów .

Co gorsza, rów nolegle do głosu k ry ty k i pow ażnej

pojaw ia się m asa w ypow iedzi tuzinkow ych recenzen­
tów lub zgoła całkiem przypadkow ych „napraw iaczy
lite ra tu ry ”, któ rzy z całą pow agą grom ią, radzą, po­
uczają, w ykorzy stu jąc czysto w e rb a ln ą szatę tam tej,
am bitniejszej dyskusji. I oni także życzą sobie „bo­

h a te ra ” , ale to słowo, n ad u żyte i naciągnięte do róż­
n y ch celów, traci precy zy jny sens i w zm aga ty lk o
bałagan w śród pojęć.
Czego bow iem żąda k ry ty k a od m łodej lite ra tu ry ?
Je d n i chcą bohatera-w zorca czy b o h a te ra pozy ty w -

Trzy

postulaty

nego, k tó ry pełniłby rolę zdecydow anie w ychow aw ­

czą; d rudzy w olą m ówić o bohaterze, w k tó ry m m ło­
de pokolenie u jrzałoby siebie, sw oje tro ski i p roble­

m y; in n i jeszcze — o bo haterze ucieleśniającym n ie­
pokoje epoki, w ym ierzającym spraw iedliw ość św iatu.
W dyskusjach n a d e r często łączy się lu b w ręcz utoż­
sam ia te trzy postulaty, nie pam iętając, że pierw szy
m ówi o podporządkow aniu k reacji b o h a te ra społecz­

nem u ideałow i obyw atela lub n a w e t w zorcow i pro­

pagow anem u przez ośrodki kierow nicze; drugi —

o ukształtow aniu go podług „w izeru nk u w łasnego” ,
funkcjonującego w świadom ości p rzeciętnej jedn o­
stki, o dopasow aniu go — w pew nej p rzyn ajm n iej

m ierze — do św iatopoglądow ego stereo ty p u ; n a ko­

niec trzeci — o m aksym alnej w ierności wobec rz e ­

czyw istej sytuacji historyczno-społecznej.

Z tego b rak u precyzji w y n ik a ją dalsze konsekw en­
cje: co innego bowiem b o hater-po stać literacka, k tó ­

ry służy jak iejś ponadczasow ej, często n ie u św iada­

m ianej jeszcze „praw dzie epoki” , co innego n a to ­
m iast b o h ater n a żołdzie współczesnego społeczeń-

background image

11.1

B O H A T E R N A S Z E J K R Y T Y K I

stw a, pełniący rolę w zorca lu b „zw ierciadła” . T en
ostatni, by mógł pełnić swe funkcje, m usi zostać po­

w szechnie zaakceptow any, a to oznacza zw y k le: skon­

kretyzow any,

n iejako w y ab strah o w an y

z dzieła

i w prow adzony w in te rsu b ie k ty w n ą sferę św iado­
mości społecznej. W okulskiem u fu n d u je się sklep n a
K rakow skim Przedm ieściu, szerm ierze w alczą o „Sza­

blę W ołodyjow skiego”, a S herlock Holm es odbiera

nadal jeszcze listy w m ieszkaniu p rzy B aker S treet.

N asuw a się więc w niosek, że postać literack a jest

niejako „bo haterem in p o ten tia ”, właściwego boha­

tera czyni z niej dopiero a k ty w n a w spółpraca środo­
w iska odbiorczego, k tó re w y b ie ra pew ne sylw etki,
by je następ n ie

przym ierzyć do w łasnego

św iata

i zmitologizować.
P y ta ją c o b o h a te ra m łodej lite ra tu ry , pow inniśm y

pytać rów nocześnie o k u ltu ro w ą sytuację, w a ru n k u ­
jącą taki w spółudział społeczeństw a w k reacji. I tu
poczynają wchodzić w grę czynniki odległe od tych,
które w ym ienia najczęściej k ry ty k a (siła artystycznej

wizji, w arsztato w a spraw ność autora). To m ianow i­
cie: a) techniczne w a ru n k i szerokiego rozpow szech­

n ien ia dzieła, b) „m im etyczna spraw ność” danego ga­

tu n k u (tak nazw ałbym — zależną nie od tw órcy, ale
od tw orzyw a dzieła — możliwość kształto w ania m a­

k sym alnie w iern ej iluzji rzeczyw istości). Robiąc w y ­

cieczkę w przeszłość lite ra tu ry zauw ażym y, że do
początków X X w. ona jed y n ie zdolna b y ła tw orzyć

dynam iczną rep lik ę

rzeczyw istości — statyczność

sztuk plastycznych n ie sp rzy jała id en ty fik acji odbior­
cy z przedstaw ionym i postaciam i i sytuacjam i. Zdol­
ność w ytw arzan ia w yrazisty ch sy lw etek bohaterów ,
pełniących określone społeczne role, zależała w ty m
w y padku przede w szystkim od spraw ności kanału

przekazu.

I tak w okresach, kiedy rozpow szechnienie tekstów
pisanych było niew ielkie (z uw agi tyleż n a w aru n k i
techniczne, co sto p ień ed u k acji społeczeństw a) p rze­

w agę w dziedzinie k reacji b o h ateró w zdobyw ały for­

Sytuacja
kulturowa

background image

J E R Z Y J A R Z Ę B S K I

112

U warunkowa­
nia techniczne

m y literack ie przenoszone u stn ie (epos i d ra m a t sta -

rogrecki, średniow ieczna epika b o h atersk a i żyw oty

św iętych — kolportow ane poprzez am bonę, wreszcie

d ram a t elżbietański), kiedy zaś przew ażała k u ltu ra

słowa drukow anego — zyskiw ały na znaczeniu p o sta­

cie kreow ane przez prozatorów (tak w okresie re n e ­

sansu: po w ynalezien iu druku, a przed w ykształce­

niem się form współczesnego te a tru , n a stęp n ie —

w m iarę technicznego udoskonalania produkcji ksią­
żek i w zrastającego odsetka ludzi piśm ienn y ch —
w w ieku X V III i XIX).

Oczywiście, d ziałają tu jeszcze inne czynniki, ja k np.

„państw ow y” k u lt boh aterów w staro ży tn y m R zy­

mie, w spółdziałanie m itologii i religii (starożytna

G recja i średniow ieczna Europa) lub inne, lokalne

w zględy (m otyw ujące np. k arierę boh ateró w epickiej

poezji i d ram a tu rom antycznego w Polsce); ogólnie

jed n a k zależność m iędzy „technicznym u zbrojen iem ”

lite ra tu ry a zdolnością tw orzenia społecznie nośnych

postaci-w zorców w y d aje się bezsporna.

W iek XX, k tó ry przyniósł ogrom ny rozwój n a jp ie rw

film u, potem ra d ia i telew izji, stw arza zupełnie n o ­

w ą k u ltu ro w ą sy tu ację lite ra tu ry . Nie m oże ona ko n­

kurow ać z now ym i technikam i przekazu zarów no co
do zmysłowego bogactw a kreow anej rzeczyw istości,

jak i co do m asowości odbioru. Nowy b o h a te r film o­
w y czy b o h a te r telew izyjnego serialu zdobyw a d ru z ­

gocącą przew agę tech n iczn ą ; szczególnie te n o sta t­

ni — w yśw ietlenie bow iem serialu oglądanego jed n o ­
cześnie przez m iliony w idzów jest ju ż doniosłym fak ­

tem społecznym , z dnia n a dzień może obudzić w ie l­
ką „narodow ą” dyskusję. Rodzi się zresztą nie znana

uprzednio form a „ b o h a te ra ” na poły realnego, n a po­

ły fikcyjnego: to aktor, k tó ry ucieleśniał jak iś ty p lub

ideał i którego nie da się już rozdzielić na osobowość

rzeczyw istą i w iązkę realizow anych ról. T ak było
w p rzy p ad k u C haplina, Bogarta, Deana, M arylin

background image

113

B O H A T E R N A S Z E J K R Y T Y K I

M onroe lub D aniela O lbrychskiego — współczesnego

polskiego „b o h atera rom antycznego” .
W tej sy tu acji lite ra tu ra ja k gdyby w y cofu je się
z teren ó w zagrożonych k onkurencją, szuka w sobie
w artości sw oistych, n ie do podrobienia. K to wie,
w ja k dużym sto p n iu te n now y sta n rzeczy w p ły­

n ął n a w y p arcie tradycyjnego, w szechw iedzącego n a r ­

ra to ra przez n a rra to ra z określoną, ściśle personalną
perspektyw ą, w y raźn ie zaprezentow anego w tekście.

Proza operu jąca n a rra c ją „przezroczystą” d aje się
zw ykle bez większego tru d u przenieść n a ek ran ;
środki film ow e zawodzą jed n a k w p rzy p ad k u np.
Sanatorium pod klepsydrą, P am iętnika z pow stania
w arszaw skiego lub książek Buczkowskiego. Proza
ucieka w sty listy czn y czy fa b u la rn y e k sp ery m en t a l­
bo w subiektyw izm . N ajw ażniejszym b o h aterem lite -

Bohaterem staje

ra tu ry s ta je się w coraz w iększym sto p n iu sam a u to r-

się autor

-m an ipulato r, jaw n ie odsłaniający sznurki, za k tó re

pociągając — porusza b ohatera. Postacie literackie
nie tylko więc tra c ą zdolność życia poza dziełem —
w ch arak terze w yrazistych, akceptow anych społecz­
nie sylw etek-w zorców , ale do tego odsłaniają w łasn ą

sztuczność, m ają — ja k Schulzow skie m an ek iny —

tę tylko stronę, k tó rą zw racają k u odbiorcy, k tó ra

potrzebna je st autorow i do k o n struk cji ucieleśnionego
w akcji logicznego w yw odu czy m aterialn ej replik i

w łasnego sta n u ducha.
Czy to źle, czy dobrze? Z dania m ogą być podzielone;
w każdym razie oparcie n a „kw estii b o h a te ra ” diag­
nozy n a tem a t k ry zy su w polskiej prozie współcze­
snej w y d aje się pochopne, a prócz tego sygnalizuje

niechęć k ry ty k i do podjęcia dyskusji o litera tu rz e
n a tle szerszego ko n tek stu sp ra w zw iązanych z a k tu ­

alnym stanem k u ltu ry . Takiej dyskusji bardzo po­
trzeba i kto wie, jak ie m ogłyby być jej rezultaty .

Bo — być może — żadnego k ry zy su nie m a — tylko
z upływ em la t k u ltu ro w a sy tu acja lite ra tu ry zmie­

niła się (niepostrzeżenie dla k ry ty k i, zajętej profesjo­
nalnym i spraw am i) i te ra z in n e n am ju ż w yp ad a przy-

8

background image

J E R Z Y J A R Z Ę B S K I

114

„Krytyka
im m anentna”

kładać m iary do prozy? P ow tarzam : n ie wiem, ale

też dowiedzieć się tego nie sposób z recenzji i b ila n ­
sów m ielących bez przerw y te sam e zawodowe pro­

blem y.

D yskusja o realizm ie w ypaliła się, a po p aździerniku
przyszedł w k ry ty c e okres spokojnego liberalizm u.
W łaśnie: spokojnego. W ydaje się, że pluralizm tw ó r­

czych i k ry tyczn y ch w arsztatów n a tere n ie prozy nie
przyniósł w iększych korzyści, poniew aż nie doszło

w łaściw ie do żadnej pow ażniejszej dyskusji pom iędzy
w spółistniej ącymi artysty czny m i k ieru nkam i i stan o­
w iskam i. Takie dyskusje m iały m iejsce w śród poe­

tów, prozaicy tylko — pisali książki, k ry ty cy —

zdaw kow o je recenzow ali. N astępu je

paradoksalny

m ariaż m iędzy prześw iadczeniem o niem ocy lite ra tu ­

ry w zakresie rozstrzygania ideow ych problem ów
epoki a zw ulgaryzow aną

m etodologią

stru k tu ra li-

stycznego opisu dzieła; oba te czynniki sp rz y ja ją

k ry ty ce im m anentnej, rozp atru jącej u tw ó r bez od­
niesienia do szeroko rozum ianej sy tuacji k u ltu ro w ej,

u tw ó r ja k o estetyczny przedm iot, m ający tak ą lu b in ­
n ą w ew n ętrzn ą stru k tu rę , m niej lu b bardziej sp ra w ­
nie w ykonany. N a tym tle doszło do stryw ializow ania
problem u bohatera, k tó ry m ógł sprow okow ać isto tn ie
w ażki spór n a tem a t now ej kulturo w ej roli prozy,
n a tem a t w aru n kó w realizm u, socjologii twórczości
i odbioru lite ra tu ry itd. — w rzeczyw istości p rze­
rodził się w problem ja k gdyby w arsztato w y: pisa­
rzom radzi się bez u stanku, ja k w yprodukow ać idola,

wzorzec, „zw ierciadło” — ta k jak b y w szystkie po­
zostałe kw estie były bądź niew ażne, bądź rozw iązane.
M nożą się więc techniczne w skazów ki i recep tu ry ,
a w śród czytelników rozpisuje się an k iety i w ciąż n a

now o respondenci odpow iadają n a bałam u tn ie sfor­

m ułow ane pytania.
„Jaki b o h a te r je s t po trzebn y w spółczesnem u poko­

len iu ? ” — tak ie hasło rzuciła nastolatkom w zeszłym
roku red a k c ja „Życia L iterackiego” . I nasto latk i od­

pow iedziały po prostu, ja k sobie w y o b rażają ideał

background image

115

B O H A T E R N A S Z E J K R Y T Y K I

człow ieka współczesnego. W yniki an k iety są klasycz­

n y m przyk ład em zniekształcenia w yn ik ó w bad ań po­

przez z góry zaw artą w p y ta n iu sugestię. L au reat
pierw szej nagrody, zapew ne w ie m y czytelnik prasy

literack iej, w ie doskonale, jak i po w in ien być idealny

obyw atel naszych czasów, w ie z drugiej strony, że
b o h a te r literack i m usi być postacią k o n flik to w ą —

inaczej powieść um rze przed narodzeniem . A nkieto­
w e pytanie, dość dw uznaczne, sugeruje, że k reacja

w zorca osobowego je st w łaśnie sp raw ą lite ra tu ry .
R espondent w ik ła się w najlepszej w ierze w sprzecz­

ności, m iesza co chw ila rzeczyw istość z litera c k ą fik ­

cją, w zorzec obyw atela — z b o h aterem powieści. Po­

w sta je re c e p tu ra groteskow a w swej drobiazgowości,

ucho igielne, przez k tó re nie prześlizgnęłaby się żad­

n a w ażniejsza postać z dzieł przeszłości — od A n ty ­
gony do M aćka Chełmickiego. W te n sposób do zm i-
styfikow anego problem u dodaje się sztuczną dysku­

sję: v o x populi głosi to, co m u podsunie an k ieter.
Lat tem u kilka, n a jednej z łódzkich W iosen P oety c­
kich, K rzysztof G ąsiorow ski m ów ił o stan ie kry zy su
jako „sposobie bycia” w spółczesnej poezji. W w ięk­
szym m oże stopniu m ożna odnieść to sform ułow anie
do m łodej prozy. Ale kryzys poezji, zdaniem Gąsio-
row skiego, w y n ik ający z ciągle now ych p rete n sji k ry ­
tyki, n a k tó re poeci

sukcesyw nie

„odpow iadają”,

m iał być m otorem jej dynam icznego rozw oju. Tym ­
czasem stan d yskusji o najm łodszych fab u lato rach —

od la t podobny — pozw alał sądzić, że jed n i i d rudzy
— pisarze i k ry ty c y — w ym ościli sobie w ygodne
gniazdko w tej „kryzysow ej sy tu a c ji” , m ało tego,

m etodą ankiet, o k tó ry ch w yżej m ówiłem , w y k ształ­
cili ju ż sw oistą „publiczność” spraw y kryzysu, od­
pow iadającą zawsze podobnie, bez zastanow ienia, n a

pytanie, co dolega m łodej prozie.
K ry ty k a dzisiejsza żąda od p ro zaika jednocześnie

zbyt w iele i zb y t m ało: żąda od niego k reacji boha-

tera-w zorca o szerokim społecznym rezonansie, nie
dostrzegając, że fun k cję tę daw no p rzejęły bardziej

Groteskowa
receptura

background image

J E R Z Y J A R Z Ę B S K I

116

Ostre widzenie
literatury

nośne środki kulturow ego

przekazu;

powieściowy

idol nie w y g ra z k ap itanem Klossem. Ta sam a k ry ty ­
k a rów nocześnie p ro p o n u je pisarzow i w achlarz go­
tow ych problem ów , ju ż sform ułow anych dyskursyw -
nie przez nau k i społeczne, oczekując, ż e 'te n ubierze

podsunięty m ate ria ł w a rty sty czn ą form ę. I to m a

być w szystko, czego żąda się od prozaika? P raw d zi­
w ie am b itna lite ra tu ra zawsze sam a staw iała p roble­

m y — często n a w e t nieśw iadom ie — w dialogu
tw órcy i k ry ty k i, tw órcy i publiczności ulegały w e r­

balizacji, w chodziły w społeczną świadom ość now e

treści św iatopoglądow - N a tym przecie polega „os­
trość w idzenia”, a nie n a w arsztatow ej spraw ności

w odrysow yw aniu w cześniej sform ułow anych proble­

mów. Jeśli z tak iej „ostrości” lite ra tu ra zrezygnu­
je — straci rację bytu. P isarz tw orzy w ychylony
w przód, n iep ew n y rez u lta tó w swej diagnozy, tw orzy
niekiedy w drastycznej opozycji wobec św iatopoglą­
du i prześw iadczeń sw oich w spółczesnych; p odejm uje
ryzyko arty sty czn eg o i ideow ego błędu, za k tóry

płaci, m usi płacić — ale jego zw ycięstw a, rzadkie,
są tym , co n a d a je ran g ę literatu rze.
Należałoby w ięc m oże życzyć pisarzow i, aby jego

b ohater, jego w iz ja św iata w y dały się czytelnikow i
w spółczesnem u obce, ab y ran iły jego poczucie za­
dom ow ienia w rzeczyw istości, aby utożsam ienie z li­

terack ą postacią w ym agało — może n a w e t bolesne­
go — zerw an ia z dotychczasow ym i w yobrażeniam i.
W artość lite ra tu ry n ie polega przecież n a tym , by
lu stro pow ieściow ego św iata odbiło nam nasze w łasne
sądy o sobie i problem ach epoki, ale m oże bardziej
— n a tym , że owo lu stro zm usza do rew izji tych
sądów, zm usza — innym i słow y — do intelektualnego
w ysiłku. B o h ater m a czasem praw o do schem atyzm u

(ileż razy alegoria w ięcej i ciekaw iej m ów iła o w spół­

czesności niż w ery sty czn a odbitka) — nie m a p raw a
być schem atyczną refleksja, k tó rą k o n ta k t z ow ym
bohaterem budzi w odbiorcy literackiego przekazu.
Więc w końcu — by uporać się z różnym i znaczenia­

background image

117

B O H A T E R N A S Z E J K R Y T Y K I

mi, nakładający m i się w pojęciu „ b o h a te ra ” : n ie m a
p roblem u „bohatera, w któ ry m czytelnik m ógłby od­

naleźć siebie” — je st za to problem realizm u, będą­

cego n ie w ie rn ą

odbitką

naszych

prześw iadczeń

o świecie, ale poszukiw aniem now ej w izji, n a d ą ża ją ­
cej za zm iennym tłem w a ru n k ó w społeczno-ekono­
m icznych i kulturow ych. Nie m a p ro b lem u „boha-

tera-w zo rca” — je st n ato m iast p roblem dynam iki
k u ltu ry i w jej obrębie — zm iennej fu n k cji lite ra ­
tu ry . Nie m a w reszcie problem u „b o h atera-w y razi-
ciela niepokojów ideow ych epoki” — je s t problem

in telek tu aln ej i ideow ej zaw artości lite ra tu ry , dla
którego sp ra w a b o h atera je s t zawsze jed y n ie pochod­
ną. Jeżeli więc k ry ty k a nie chce tylk o k onstatow ać

bezradnie kryzysu, n a .który nie m a ra d y (stąd by

w ynikało, że takiego m am y b ohatera, n a jakiego za­

służyliśm y), m usi podjąć dysk usję p raw d ziw ą —
o n a p ra w d ę isto tn y ch problem ach. Od „p raw d y bo­

h a te ra ” ileż w ażniejsza je s t „ p ra w d a a u to ra ”, od
u m iejętności

kreacji

osób — zdolność

staw ian ia

praw dziw ie w ażkich, ak tu aln y ch kw estii i p isarska
odw aga w procesie

w ym ierzan ia

spraw iedliw ości

św iatu. Życzę naszej k ry ty c e w p isan ia dy sk u sji o bo­

h aterze w d y skusję o całej k u ltu rze i m iejscu w niej

lite ra tu ry .

Zupełnie inne
problemy


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Teoria literatury, KRYTYKA, K
Tekstylia, Teoria literatury
Teoria literatury, ANALIZA I INTERPRETACJA, J
28 Horacy (Quintus Horatius Flaccus), List do Pizonów, [w] Rzymska krytyka i teoria literatury, opra
J. Sławiński O problemach „sztuki interpretacji”, Teoria Literatury, TEORIA LITERATURY - opracowania
Interpretacja, Teoria literatury od starożytności do czasów najnowszych
teoria interpretacji - streszczenie, filologia polska, poetyka, teoria literatury
sławiński, ♠Filologia Polska♠, TEORIA LITERATURY - opracowane teksty
Tekst jako znak - poststrukturalistyczna krytyka, Teoria literatury
Umberto Eco - Poetyka dzieła otwartego, ♠Filologia Polska♠, TEORIA LITERATURY - opracowane teksty
E.Staiger Sztuka interpretacji, Teoria literatury(1)
E. Staiger - sztuka interpretacji, Teoria literatury
Gadamer Hans-Georg - Tekst i interpretacja, Filologia polska, Teoria Literatury
Analiza i interpretacja, Filologia polska, Teoria literatury
Interpretacja, ADL - dwudziestolecie, Dwudziestolecie międzywojenne, Teoria literatury

więcej podobnych podstron