Po obu stronach zycia Artykul

background image

PO OBU STRONACH ŻYCIA

ODPROWADZANIE DUSZ WEDŁUG SEBASTIANA MINORA

Czy można przestać obawiać się śmierci, tego dramatycznego wydarzenia,
podczas którego kończy się każde fizyczne życie na naszej planecie?
Sebastian Minor, badacz światów niematerialnych, przekonuje nas, że tak.
Wystarczy, że jeszcze za życia będziemy w stanie obalić wszystkie mity
powstałe na temat umierania i zweryfikować swoje wyobrażenia, jakie
wykształcono w nas od czasów dzieciństwa w procesie zdobywania wiedzy.

Aby przestać lękać się śmierci musimy uzbroić się w odwagę i przyjrzeć się temu
nieodwracalnemu procesowi. Nie jest to łatwe zadanie albowiem, mimo że większość religii
lub filozoficznych ścieżek poznania udziela nam na to pytanie odpowiedzi, to jednak
podawane informacje są najczęściej sprzeczne. I chociaż wszyscy zgodnie stwierdzają, że "po
tamtej stronie" nadal będziemy istnieć to jednak przeciętny człowiek ma ku temu poważne
wątpliwości.

WIEDZA DLA WTAJEMNICZONYCH

Kapłani, szamani, magowie lub inni adepci nauk tajemnych nie obawiali się śmierci.
Wtajemniczani przez swoich mistrzów przekazywali z pokolenia na pokolenie wiedzę o
reinkarnacji, rytuały dotyczące "obłaskawiana" śmierci, a nawet brali udział w obrzędach
pozwalających na doświadczenie procesu umierania. Podtapiani, duszeni, lub truci toksynami
wędrowali w zaświaty doświadczając rzeczy niedostępnych dla zwykłych śmiertelników.
Przywracani na nowo do życia stawali się łącznikami pomiędzy światem fizycznym i
duchowym.
Obecnie nie musimy poddawać się aż tak drastycznym zabiegom, aby zaspokoić swoją
ciekawość. Dzięki Robertowi Monroe i Bruce'owi Moenowi możemy poznawać światy
niefizyczne i dowody na transkomunikację, czyli porozumiewanie się między istotami
duchowymi i ludźmi. Sebastian Minor wieloletni współpracownik Bruce'a Moena także
przekonuje, że taki proces to nic strasznego.

- Doświadczenie umierania, jakie możemy przeżyć chociażby w szamańskim rytuale
zakopywania się w ziemi, pozwala nam przerobić własne lęki i utożsamić się z porzuconym
przez ducha ciałem. Warto zrobić to, choć raz w życiu - przekonuje Minor. - Warto też
poznać strukturę światów niematerialnych. Wiedza ta będzie przydatna, gdy sami znajdziemy
się już po tamtej stronie.

ŻYCIE NA GRANICY ŚWIATÓW
- Zawsze wykazywałem niezdrowe zainteresowanie śmiercią - śmieje się Sebastian Minor. -
Już od najmłodszych lat w moim życiu pojawiały się znaki i symbole wskazujące, że będzie
to dla mnie wiodący temat. Moja matka będąc ze mną w ciąży była jednocześnie pogrążona w
żałobie po starcie bliskiego członka rodziny. Wychowałem się na cmentarzu brudnowskim,
gdzie bawiłem się zbierając kasztany. W wieku dwóch lat przeżyłem także serię tajemniczych
zapaści, podczas których traciłem przytomność. Kiedy dorosłem pracowałem jako
wolontariusz w hospicjum uczestnicząc przy śmierci wielu osób. Wkrótce z moich
doświadczeń zaczęli korzystać znajomi zwracając się do mnie o poradę, gdy umierał im ktoś
w rodzinie. Potem założyłem Fundację Feniksa propagującą wiedzę o umieraniu,
zorganizowałem także kilka kongresów "Życie nie umiera", na których jednym z honorowych
gości był Bruce Moen.

background image

W ZDERZENIU ZE ŚMIERCIĄ
Marzeniem Sebastiana Minora jest stworzenie szkoły dla tanatoterapeutów, osób zajmujących
się umierającymi i niosących pomoc ludziom pozostającym w żałobie.
- Jest wiele osób i służb, które, na co dzień stykają się ze śmiercią oraz ludzkim
nieszczęściem nie mając ku temu żadnego przygotowania mentalnego ani emocjonalnego -
mówi Minor. - Ratownicy drogowi, strażacy, policjanci, a nawet straż miejska bardzo często
podlegają silnym stresom, kiedy podczas prowadzonej akcji ratunkowej, wokół nich, umierają
ludzie, a oni nie są w stanie im pomóc. Czasem taka mnogość nieszczęścia, bólu i żalu staje
się nie do wytrzymania. Bywa, że ratownicy załamują się psychicznie, a pojawiająca się u
nich trauma pourazowa skutecznie ogranicza ich zdolność, nie tylko do niesienia pomocy, ale
także do dalszej pracy. A przecież można zabezpieczyć ich przed ubocznymi skutkami
prowadzenia akcji ratunkowych i dać im narzędzia umożliwiające niesienie skutecznej
pomocy.

CHWILA PRZEJŚCIA
Chorzy, umierający lub osoby będące w żałobie chcą wiedzieć, co dzieje się z nimi lub z ich
najbliższymi. Dzięki swojemu doświadczeniu Sebastian Minor można je uspokoić, wesprzeć
na duchu lub ukierunkować ich myślenie na właściwe tory. W krytycznej chwili przejścia
tanatoterapeuta towarzyszy umierającemu pomagając mu zaakceptować proces odchodzenia,
wskazuje właściwą drogę namawiając do porzucenia wszystkiego, co trzyma chorego na
ziemi. Taka pomoc pozwala na łagodne zakończenie fizycznego etapu życia i właściwe
przejście do światów niematerialnych.
- Pomagając innym pomagamy również sobie - tłumaczy Sebastian Minor. - Za każdym
razem, kiedy towarzyszymy komuś podczas umierania jednocześnie przeżywamy część
własnej śmierci, przyjmujemy ją w naturalny sposób i akceptujemy. Dzięki temu, będzie nam
kiedyś łatwiej stanąć na progu życia i śmierci, zrobić krok i wejść w świat, w którym są już
nasi rodzice, przyjaciele, znajomi oraz ci, którym sami pomogliśmy, a którzy będą mogli się
nam odwdzięczyć, przyjmując nas w zaświatach i stając się przewodnikiem na nowej drodze
życia.

ZAGUBIONE DUSZE
Wiele osób z powodu swoich przekonań religijnych oraz gwałtownego i niespodziewanego
odejścia nie akceptuje swojej śmierci. W takim wypadku zmarły nie jest w stanie dostrzec
swoich opiekunów duchowych będących jego przewodnikami po tamtej stronie i utyka gdzieś
w połowie drogi tworząc sobie własny wyimaginowany świat. Jedynym sposobem pomocy
dla takiej duszy jest ingerencja osoby żyjącej, która może zwrócić jej uwagę na stan, w jakim
się znajduje i wskazać właściwą drogę. Sebastian Minor, w oparciu o starożytne rytuały i
relacje osób będących w stanie śmierci klinicznej, opracował własną koncepcję
odprowadzania dusz i kontaktów z zaświatami.
- Uczestnicy moich warsztatów uczą się inicjować kontakt z tamtą stroną, co może
implikować ciekawe wydarzenia i sytuacje w dalszym ich życiu - mówi Minor. -
Najzdolniejsi, już zawsze będą przyciągać do siebie "zagubione dusze", które będą szukały u
nich informacji i wskazówek, dokąd mają się skierować. Objawia się to w postaci
przeświadczeniem o czyjejś obecności lub pewnego rodzaju mrowieniem w centrach
energetycznych. Należy wtedy przeprowadzić rytuał odprowadzenia duszy tak, aby pojawiło
się wrażenie pustki oznaczającej, że istota bezcielesna trafiła w należne jej miejsce.

JA NIE CHCĘ UMIERAĆ
Dusza przeważnie wie, że umiera i zapada w rodzaj letargu pozbawiając chorego
przytomności. Dzieje się tak, ponieważ nie wszystkie odczucia związane z odchodzeniem

background image

muszą być nieprzyjemne. Jest to rodzaj zaworu bezpieczeństwa, który po przekroczeniu
pewnego poziomu bólu automatycznie wprowadza ciało człowieka w stan nieprzytomności.
Są jednak ludzie, którzy wbrew własnej naturze potrafią zablokować ten mechanizm pragnąc
za wszelką cenę powrócić do życia nawet na kilkanaście godzin. Sebastian Minor nazywa
takie osoby nałogowcami życia.

- Zdarzało mi się widzieć osoby w stanie agonalnym, które podłączone do aparatury
reanimacyjnej błagały o ostatniego papierosa lub kawałek czekolady. Do ostatniej chwili nie
potrafiły uwolnić się od resztek przyjemności związanych wyłącznie ze swoją fizjologią. A
przecież jeszcze nie tak dawno, jak głoszą ludowe przekazy, osoby starsze przeczuwające
swoją śmierć stawały wobec niej spokojne i pogodzone z nieuniknionym losem. Umierający
wydawał zgromadzonej rodzinie ostatnie dyspozycje, żegnał się ze wszystkimi, po czym kładł
się do łóżka i zasypiał. Niektórzy jeszcze dokładniej planowali własną śmierć zawczasu
wybierając miejsce swojego spoczynku, zamawiając trumnę i opłacając grabarzy - mówi
Sebastian Minor.

NIE KAŻDY UMIERA W SAMOTNOŚCI
Szpitale pełne są ludzi przeczuwających własną śmierć, lecz bojących się zadać wprost to
jedno pytanie: panie doktorze, czy ja umieram?
Silenie się na odwagę zresztą i tak nie ma sensu, gdyż nikt nie udzieli im prawdziwej
odpowiedzi. Wszyscy będą nas okłamywać: lekarz przepisujący nam środki przeciwbólowe,
ocierająca ukradkiem łzy rodzina, a nawet ksiądz udzielający nam ostatniego namaszczenia.
Wobec nadchodzącej śmierci pozostaniemy jednak sami.
- Chociaż zdarza się, że nieświadomy swojego stanu pacjent czasem powraca do zdrowia, to
ja jestem zwolennikiem rzetelnego informowania chorego o nadchodzącej śmierci - mówi
Minor. - Osoba poinformowana we właściwy sposób może przerobić lęk przed śmiercią
zastanawiając się czy coś ją trzyma przy życiu, czy może już spokojnie odejść. Po dokonaniu
takiego rachunku sumienia zawsze jeszcze może stanąć do walki z chorobą licząc na
samouzdrowienie. Nazywam to leczeniem ostatecznym gdyż nawet na łożu śmierci możemy
zdecydować, że chcemy żyć i wrócić do zdrowia, jeśli jesteśmy przeświadczeni, że nasza rola
na ziemi się nie skończyła i że mamy tu coś ważnego do zrobienia.
Dobrym przykładem takiego uzdrowienia może być historia pewnej podopiecznej Sebastiana
Minora, która, mimo, że przebywała już w hospicjum, tak bardzo pragnęła zobaczyć swoją
nienarodzoną jeszcze wnuczkę, że doprowadziła do remisji choroby.
- Śmierć jest naturalna i nie ominie żadnego z nas - tłumaczy Minor. - Najistotniejsze jednak
jest to, aby nie tylko umierający, ale także jego rodzina zaakceptowali proces odchodzenia. Ze
swojej strony mogę postarać się wyeliminować lęk przed śmiercią i uświadomić
umierającego, co czeka go po tamtej stronie.
Włodzimierz Adam Osiński
tekst zamieszczony w miesięczniku "Czwarty Wymiar" nr 02/2007.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Minor Sebastian Po obu stronach życia (artykuł) 2
Po obu stronach równika zadania dodatkowe
Śmierć i życie po śmierci wg. wierzeń Wikingów, Inna strona życia (pliki tekstowe)
HTZ po 65 roku życia
Śtedniowieczne myślenie o Szatanie, Inna strona życia (pliki tekstowe)
ZATRUDNIENIE PO 50 ROKU ŻYCIA, PORADY BHP
Po słonecznej stronie życia Eleni
ćwiczenia ujędrniajace dla kobiet po 40 roku życia, E-boki różne
Przedmiot Humanistyczny, Realizm Kościoła katolickiego w czasach PRL-u - FULL, [ Strona główna
Po dwóch stronach „Władca Lewawu” Doroty Terakowskiej
Formuła i rytuał środkowego filaru, Inna strona życia (pliki tekstowe)
PO SŁONECZNEJ STRONIE ŻYCIA
Wybrane schorzenia hematologiczne w populacji osób po 65 roku życia
Nowa Urbanistyka nowa jakosc zycia, artykul id 3

więcej podobnych podstron