Matematyk i polonistka na space Nieznany

background image

– Czy liczby są parzyste i nieparzyste tak same

z siebie, czy dopiero matematycy je tak podzielili? za-
pytała mnie Marta, gdy szliśmy groblą na bagnach
Puszczy Kampinoskiej. Było pogodne niedzielne popo-
łudnie, wracaliśmy z długiego spaceru. Opowiadałem
jej przedtem o swoich problemach w pracy ze studen-
tami i w ogóle trochę o matematyce. Niedzielny odpo-
czynek w lesie odprężył nas, z żalem stwierdziliśmy, że
za pół godziny będziemy już przy parkingu, gdzie zos-
tał samochód. Ale zanim zdążyłem odpowiedzieć, Mar-
ta kontynuowała: „ja myślę, że tak same z siebie, bo al-
bo coś jest po równo (i wtedy mamy liczby parzyste),
albo nierówno i wtedy wychodzi liczba nieparzysta”.

Zastanowiłem się, co odpowiedzieć. Czy zapre-

zentować się jako platonik, czy arystotelik? Być bar-
dziej Leibnizem czy Kartezjuszem? Postanowiłem za-
chować się, jak blondynka z dowcipu: „skąd mam
wiedzieć, co myślę, póki nie usłyszę, co mówię?”.

Zacząłem zatem opowiadać o liczbach, od Pita-

gorasa. Pitagorejczycy widzieli w liczbie 1 pierwotną
jedność, z której wszystko inne zostało stworzone,
2 było symbolem kobiecości, 3 – męskości. Liczba 4
oznaczała harmonię, ponieważ 2 jest parzyste i 4 =
= 2 × 2, a zatem 4 jest „parzyście parzyste”. Ta liczba
symbolizowała też cztery żywioły: ziemię, powietrze,
ogień i wodę, z których, jak sądzono, składało się
wszystko inne we Wszechświecie. Liczba 5, jako su-
ma męskiej 2 i kobiecej 3, przedstawiała małżeństwo.
Liczba 6 była symbolem zdrowia i była też liczbą
„doskonałą”, bo suma jej dzielników: 1, 2 i 3 wynosi 6.

Pitagorejczyków pociągała też liczba 10, bo ja-

ko 1 + 2 + 3 + 4, była ona ogarniającą wszystko mat-
ką, symbolem zupełności złożonej z pierwotnej jed-
ności, kobiecości, męskości i czterech żywiołów.
Wreszcie liczba 15: 5 (małżeństwo) + 10 (wszecho-
garniająca matka) była przepowiednią spokojnego,
szczęśliwego związku.

Już Arystoteles pisał, że wierzenia te były mie-

szaniną nauki, religii i naginania rzeczywistości do
swoich wydumanych teorii. Tym bardziej dziwi nas,
że to przecież pitagorejczykom zawdzięczamy pogląd,
który, rozwinięty potem przez setki myślicieli chrześ-
cijańskich, przez tysiące lat przyczyniał się do rozkwi-
tu Europy: powołaniem człowieka jest poznawanie
świata i boskiego w nim ładu.

* * *

Wydaje się, że na zdrowy rozsądek Marta miała

rację. Albo czegoś jest po równo, albo nie.

Sprawa nie jest bez znaczenia, jeżeli wdamy

się w filozofię, może niezbyt praktyczną, ale ciekawą.
Wszyscy wiemy, że „w przyrodzie” nie ma idealnych
linii prostych, idealnych kół i kwadratów. Że te figury,
które bada geometria, to jakieś doskonałe twory,
odarte z fizyczności, idealnie proste lub idealnie ok-
rągłe. Powstają w naszym, ludzkim umyśle i tam
mieszkają...

Skoro zgodzimy się, że tak właśnie jest z figura-

mi geometrycznymi, to musimy przyznać, że gdyby
nie było nas, ludzi, gdyby Ziemia była pusta jak
wszystkie inne planety, ..., to nie istniałyby linie pros-
te, kwadraty i koła. Po prostu by ich nie było.

Pójdźmy dalej. Gdyby ludzkość nie istniała, to

z tego samego powodu nie byłoby... liczb. Owszem,
istniałyby zbiorowości kamieni, planet i gwiazd, ale...
nikt by nie powiedział, nie pomyślał ani nie stworzył
w swoim umyśle p o j ę c i a liczby 3, 6, 2008, milion,
miliard, pi, pierwiastek z dwóch. Nie byłoby komu

m a t e m a t y k a

Michał Szurek tak mówi o sobie: „Urodzony w 1946.

Ukończyłem UW w 1968 r. i od tego czasu tam pracuję na
Wydziale Matematyki, Informatyki i Mechaniki. Specjalność
naukowa: geometria algebraiczna. Ostatnio zajmowałem
się wiązkami wektorowymi. Co to jest wiązka wektorowa?
No, trzeba wektory mocno powiązać sznurkiem i już mamy
wiązkę.
Do „Młodego Technika” zaciągnął mnie siłą kolega fizyk,
Antoni Sym (przyznaję, powinien mieć z tego powodu tan-
tiemy od moich honorariów autorskich). Napisałem kilka
artykułów, a potem zostałem i od 1978 roku co miesiąc
możecie Państwo czytać, co też myślę o matematyce.
Lubię góry i mimo nadwagi staram się chodzić. Uważam,
że najważniejsi są nauczyciele. Polityków, niezależnie od
opcji, jaką prezentują, trzymałbym w pilnie strzeżonym
miejscu, żeby nie mogli uciec. Karmił raz dziennie. Lubi
mnie jeden pies z Tulec, rasy beagle”.

Matematyk i polonistka

na spacerze w lesie

M i c h a ł S z u r e k

56

TEKST TRUDNY



background image

myśleć o parzystości i nieparzystości... no i nikt by nie
spacerował po Puszczy Kampinoskiej. Szkoda.

Leszek Kołakowski pisze w eseju Matematyk

i mistyk:

„W samej rzeczy, jeśli Bóg jest bytem absolut-

nym, to również prawdy wieczne matematyki i logiki
albo musiały być przezeń arbitralnie zadekretowane,
albo też są z
nim tożsame. Pozostawiam na boku tra-
dycyjne teologiczne pytanie – nader interesujące
zresztą – czy Bóg swobodnie stwarza prawdy mate-
matyczne – tak, iż gdyby zechciał, byłyby one inne niż
są – czy znajduje je niejako gotowe, jako reguły abso-
lutnie wiążące”.

Rzeczywiście, konsekwentne wyznawanie mo-

zolnie torującej sobie od średniowiecza zasady „dyk-
tatu rozumu” doprowadziło wielu filozofów do przeko-
nania, że nawet Bóg nie mógłby spowodować, by dwa
razy dwa dawało inny wynik niż cztery. Oto myśl Leib-
niza, w
ujęciu Leszka Kołakowskiego O co nas pytają
wielcy filozofowie
, seria 2, Znak, Kraków 2005.

„Prawdy [matematyczne] nie zostały przez Bo-

ga zadekretowane dowolnym jego nakazem, który
mógł był być inny, gdyby Bóg zechciał. Nie. Bóg nie
mógł sprawić, by liczba 3 pomnożona przez siebie nie
dała w
wyniku liczby 9. Nie mógł też podać liczby od-
powiadającej dokładnie pierwiastkowi kwadratowe-
mu z
liczby 2. To są cechy wpisane wiecznie w świat
liczb i Bóg sam nie może ich zmienić. Nie znaczy to,
że jest on w mocy jakiegoś innego prawodawstwa;
te prawdy są identyczne z nim samym, są, by tak
rzec, niezmiennym wyposażeniem tegoż ducha, nie
zaś tegoż ducha kaprysami”.

Jest to zatem dobry moment do zastanowienia

się nad dwoistością myślenia matematycznego i inte-
ligencji matematycznej. Z filozoficznego punktu wi-
dzenia matematycy są – formalnie – czystymi nomina-
listami. Zgodnie z
tym poglądem filozoficznym, treści
wszelkiej wiedzy abstrakcyjnej nie mają innych odpo-
wiedników w
rzeczywistości niż obiekty jednostko-
we. Rzecz wyczerpuje się w całości swoich cech, nie
istnieje „ogólna idea stołu”, a tylko poszczególne sto-

ły. Nawet David Hilbert (1862–1943) mówił o matema-
tyce jako grze, którą rozgrywamy na papierze, posłu-
gując się pozbawionymi znaczenia symbolami. Prze-
strzeń euklidesowa (czy raczej kartezjańska) R

n

jest

po prostu zbiorem ciągów n-elementowych o wyra-
zach rzeczywistych i niczym więcej. Możemy oczy-
wiście nakładać na tę przestrzeń dodatkowe struktu-
ry. Ale każdy matematyk „wie”, że mędrca szkiełko
i oko to trochę za mało nawet do badania wymyślo-
nych przestrzeni. Nawet dla własnego zdrowia psy-
chicznego musimy wierzyć, że badamy obiekty miesz-
kające w jakimś odległym świecie, ale jednak istnieją-
ce. Przypomina to znaną z teorii literatury koncepcję
„zawieszenia niewiary”. Leszek Kołakowski pisze:
„Wiedza tak zwana ścisła bardziej przypomina pod
tym względem technikę: matematyk, który może czy-
tać Hilberta, nie musi studiować Euklidesa (jakkol-
wiek należy sądzić, że trzeba studiować Euklidesa,
żeby być Hilbertem; prawdopodobnie na poziomie
bardzo syntetyzujących przedsięwzięć, gdzie współ-

działa mało uchwytny element humanistyczny, wie-
dza historyczna jest i tutaj potrzebna)”. C. Northcote
Parkinson pisał, że „nauki ścisłe nie dają człowiekowi
nic oprócz samej wiedzy”, zaś na łamach miesięczni-
ka „Delta” Marek Kordos ubolewa, że „stawiamy co-
raz wyraźniej mądrość poza obrębem nauki”. –
– Czy czytałaś Wahadło Foucalta Umberto Eco?
– Oczywiście – odpowiedziała Marta. – Czyżbyś za-
pomniał, że jestem polonistką?
– No tak. Ja za to czytałem dość wyrywkowo i powierz-
chownie. Zapamiętałem taki fragment, lubię literackie
opisy konstrukcji matematycznych. Nie zawsze są
udane, ten bardzo; może dlatego, że tłumacz, nieżyją-
cy już Adam Szymanowski, był matematykiem.

„I wtedy zobaczyłem Wahadło.
Ruchoma kula na końcu długiego sznura umo-

cowanego do sklepienia chóru z izochronicznym ma-

jestatem i rozmachem przemierzała swój szlak.

Wiedziałem – ale każdy wyczułby to z magii te-

go spokojnego oddechu – że okres zależy od ilorazu
pierwiastka kwadratowego z długości sznura i owej
liczby

π

, irracjonalnej dla przyziemnych umysłów, lecz

z boskiego nakazu wiążącej nieuchronnie we wszys-
tkich możliwych kołach obwód ze średnicą – tak że
czas wędrówki tej kuli od jednego do drugiego skraj-
nego wychylenia był skutkiem tajemnej zmowy mię-
dzy najbardziej ponadczasową z miar, jedynością
punktu zawieszenia, dualizmem abstrakcyjnego wy-
miaru, troistą naturą

π

, sekretnym tetragonem pier-

wiastka, doskonałością okręgu”.

– Ale jak naprawdę jest z tymi parzystymi i nie-

parzystymi – nie dawała spokoju Marta.

– Nie ma naprawdę. Matematyka bardzo znacz-

nie różni się od fizyki. Fizyka bada świat, ten, co za
oknem. Matematyka – swój własny. Ale z tego mate-
matycy zdali sobie sprawę stosunkowo niedawno.
Jeszcze Immanuel Kant (1726–1804) uważał, że twier-
dzenia geometryczne są prawdami o otaczającym nas

L i c z b a 6 b y ł a s y m b o l e m z d r o w i a i b y ł a t e ż l i c z b ą
d o s k o n a ł ą ” , b o s u m a j e j d z i e l n i k ó w : 1 , 2 i 3 w y n o s i 6 .

57

Wszyscy wiemy, że „w przyrodzie” nie ma idealnych linii prostych, idealnych

kół i kwadratów. Że te figury, które bada geometria, to jakieś doskonałe twory,

odarte z fizyczności, idealnie proste lub idealnie okrągłe. Powstają w naszym,

ludzkim umyśle i tam mieszkają...

background image

świecie. Tymczasem są to tylko prawdy o świecie,
który mamy w naszym własnym, prywatnym kompu-
terze. Tym komputerze, który nazywa się „mózg”.
Filozofia chce porządkować nasze myśli, układać je
w systemy – no więc nic dziwnego, że porządkuje je
zupełnie różnie. Własny pokój możemy umeblować na
swój sposób, a nasz sąsiad czy nawet najlepszy przy-
jaciel – w zupełnie inny. Platon wierzył w istnienie
świata idei, Arystoteles nie.

Dalej, kontynuowałem opowieść, mało który

matematyk przyzna się sam do tego, że badając świa-
ty matematyczne, wnika właśnie w strukturę swojego
własnego umysłu. „Swojego” w tym samym sensie,
w jakim nasze są podarowane nam przedmioty. Mało
kto tak myśli na co dzień – ale sądzę, że prawie każdy
tak myśli, gdy ma chwilę refleksji nad sobą samym.
W Weselu Stanisława Wyspiańskiego Pan Młody za-
daje retoryczne pytanie: „my jeno znamy połowę o so-
bie – któż resztę wie?”. Zaś Carroll V. Newsom
(w książce Istota matematyki, tłum. Barbara Stanosz,
PWN, Warszawa 1967) pisze: „Matematyk powinien
odczuć potrzebę wyjaśnienia samego siebie, to jest
struktury własnego umysłu”. Przekonanie to wpisuje

się w ogólniejszą maksymę Cognosco te ipsum (poz-
naj samego siebie).

– Tak – odpowiedziała Marta –p ważne jest, by

być sobą. Ale, ale, czy wiesz, co o tym pisał Stanisław
Barańczak? Nie? To ci przypomnę, bo pamiętam jesz-
cze, jak narzekałeś, że trudno ci być sobą, mój mate-
matyku.

Już wkrótce wezmę się za siebie, wezmę
się w garść, zrobię porządek w szufladzie,
przemyślę wszystko do końca, zaplombuję zęby,
uzupełnię luki w wykształceniu, zacznę
gimnastykować się co rano, w słowniku
sprawdzę kilka słów, których znaczenie jest

dla mnie wciąż niejasne,

więcej spacerów z dziećmi, regularny
tryb życia, odpisywać na listy, pić mleko,
nie rozpraszać się, więcej pracy nad sobą,
w ogóle być sobą, być wreszcie bardziej sobą,
ale właściwie jak to zrobić, skoro już,
i od tak dawna, tak bardzo nim jestem

Stanisław Barańczak, Już wkrótce

m a t e m a t y k a

BEST Engineering Competition to Ogólnopolski Konkurs Inżynierski,
organizowany na 5 uczelniach technicznych w Polsce:

Politechnice Łódzkiej, Politechnice Gdańskiej, Politechnice Śląskiej, Politechnice
Warszawskiej, Akademii Górniczo-Hutniczej

Konkurs składa się z 3 etapów: testu kwalifikacyjnego, eliminacji i Wielkiego Finału w Gdańsku.

Eliminacje: 22 IV 2008 roku w 5 miastach Polski.
Finał: 27 V 2008 roku w Gdańsku

Test kwalifikacyjny to pytania o podstawowe prawa fizyczne np. związane z mechaniką, jak i pytania wymaga-
jące od uczestników kreatywności np. Jesteś na bezludnej wyspie, masz scyzoryk. Co z nim zrobisz? :)
Eliminacje odbywają się tego samego dnia na wszystkich pięciu uczelniach. Studenci staną przed zadaniem
skonstruowania prostej maszyny, urządzenia z elementów, które zaproponują organizatorzy. Tymi elementami
mogą być np. przewody, diody, deski, karton, gwoździe, taśmy itp. Skonstru-
owane urządzenie będzie musiało spełniać określone warunki zadane w treści
zadania. Uczestnicy zatem będą musieli się wykazać znajomością fizyki czy me-
chaniki, jak i inżynierskimi zdolnościami. Nie zaszkodzi też trochę kreatywności.
Finał Konkursu odbywa się w Gdańsku. Tam czeka na zwycięzców drugiego eta-
pu nowe zadanie konstruktorskie, trudniejsze i zupełnie niezwiązane z zadaniem
z eliminacji.

Pokaż na co Cię stać!

ttp://www.bec.best.org.pl/

58


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Pytania na egzamin?ukacja matematyczna i polonistyczna
matematyka dyskretna w 2 id 283 Nieznany
biologia zakres materiau na egz Nieznany (2)
5 Wplyw dodatkow na recyklingu Nieznany
PISEMNY EGZAMIN TESTOWY NA STOP Nieznany
Aerobik Step aerobik na laweczk Nieznany (2)
Formowanie ladunkow na srodkach Nieznany
matematyka wzory id 284044 Nieznany
03 Matematyczny Dowód na Istnienie Stwórcy
Leki wplywajace na mechanizmy k Nieznany
,fizyka 1 C, dzialania na wekto Nieznany (2)
Matematyka dyskretna id 283281 Nieznany
2 Prognozowanie na podstawie s Nieznany (2)
Matematyka lista1 id 283685 Nieznany
Matematyka 17 id 283105 Nieznany
STATYSTYKA MATEMATYCZNA Opracowanie na kolokwium
Matematyka dyskretna prawd id 7 Nieznany

więcej podobnych podstron