Gazociąg zagraża całemu Bałtykowi Nasz Dziennik, 2011 03 15

background image

Gazociąg zagraża całemu Bałtykowi
Nasz Dziennik, 2011-03-15

Z kpt. ż.w. Waldemarem Jaworowskim, prezesem Stowarzyszenia "Ruch dla
Wybrzeża", rozmawia Krzysztof Losz


Ochrona środowiska Morza Bałtyckiego jest priorytetem dla mieszkańców Wybrzeża,
żyjących w dużej mierze z turystyki, żeglugi i rybołówstwa. Tymczasem spółka Nord
Stream w szybkim tempie buduje Gazociąg Północny, który zagraża środowisku
naturalnemu Bałtyku. Jakie konsekwencje dla tego rejonu wywołałoby ewentualne
zatrucie środowiska?

- Co roku w sezonie nad morze przyjeżdża 15 mln ludzi. W samej gminie Rewal jest ich
około miliona. Turystyka to podstawa naszej gospodarki. Jeśli zabraknie turystów tylko przez
pół sezonu, to spadnie opłacalność tego biznesu, nie będziemy mieli pieniędzy na spłatę
kredytów inwestycyjnych, na bieżącą działalność, na swoje utrzymanie, będą likwidowane
pensjonaty, hotele. Te 15 mln turystów wyjedzie np. nad Morze Śródziemne. Z jednej gminy
nadmorskiej żyje kilka gmin przyległych. Gdyby więc doszło do takiej sytuacji, że z powodu
zanieczyszczenia Bałtyku ludzie nie przyjechaliby do Rewala, to straty tylko naszej gminy
wyniosłyby około miliarda złotych rocznie. Jeśli dodamy do tego inne gminy, to straty
wzrosną przynajmniej do ponad 20 mld złotych. A gdyby z powodu skażenia plaże były
zamknięte dłużej, to straty by narastały. Tego nie jest w stanie wyrównać Nord Stream, a KE,
przy braku żądań ze strony Polski, procedur odszkodowawczych nie opracowała.
Czy samorządy gmin nadbałtyckich próbowały zwrócić uwagę rządu na ten problem?
- Kiedy byłem radnym w gminie Rewal zgłosiłem projekt uchwały w sprawie gazociągu, a na
nadzwyczajnej sesji 18 grudnia 2007 r. przyjęliśmy stanowisko, że jesteśmy przeciwni tej
inwestycji. Tego samego dnia wiceminister środowiska Stanisław Gawłowski w wypowiedzi
dla regionalnej telewizji nazwał naszą uchwałę "przedwczesną histerią". To była jedyna
reakcja rządu. Z kolei gdy w marcu 2009 r. Nord Stream przedstawił ocenę oddziaływania na
środowisko gazociągu, podjęliśmy drugą uchwałę, wskazując, że jest to ocena jednostronna. I
przypomnieliśmy, że w 2008 r. Parlament Europejski przyjął rezolucję, mówiącą o tym, aby
Komisja Europejska zleciła przygotowanie niezależnej ekspertyzy.
Ten problem poruszaliśmy również na posiedzeniu Związku Miast i Gmin Morskich, który w
październiku 2008 roku zorganizował konferencję naukową na temat gazociągu. Podczas tej
sesji naukowcy przedstawili potencjalne zagrożenia wynikające z budowy rurociągu.
Stwierdzili, że ta inwestycja może wpłynąć negatywnie na środowisko.

To zagrożenie dla środowiska wydaje się w zasadzie poważniejsze niż problemy z
żeglugą do portu w Świnoujściu, bo dotyczą całego Wybrzeża...

- Oczywiście, bo zagrożenie dla środowiska oznacza zagrożenie dla wiążącej się z nim
turystyki. Nord Stream uważa, że jak się wzruszy podczas budowy i eksploatacji osady
morskie na powierzchni 1 km kw., to będzie to nieistotne zagrożenie. Ale przecież rurociąg
może spowodować takie zagrożenia na powierzchni kilku tysięcy kilometrów kwadratowych.
I nie chodzi tylko o wysadzanie niewypałów z czasów wojny. Tam przecież na dnie odłożyły
się ogromne ilości dioksyn, które np. spływały z fabryk celulozy i innych do Zatoki Fińskiej.
W Sankt Petersburgu, czyli dawnym Leningradzie, nie było przez wiele lat oczyszczalni
ścieków, a teraz na dnie jest cała tablica Mendelejewa. Nie zapominajmy o opadzie
radioaktywnym z Czarnobyla, bo jeśli on opadł, to właśnie na dno morskie.

Polska mogła zaskarżyć budowę gazociągu do Europejskiego Trybunału
Sprawiedliwości?

background image

- Oczywiście. Polski rząd powinien był to zrobić, gdyż trybunał ten rozpatruje wszystkie
sprawy pod kątem zgodności z prawem unijnym, w którym ochrona środowiska jest
priorytetem. Należy pamietać, że przecież są międzynarodowe konwencje, dyrektywy
Komisji Europejskiej na ten temat. A skoro istnieje potencjalne i bardzo poważne, zagrożenie
zatrucia środowiska, to KE powinna zlecić wykonanie odpowiednich ekspertyz. Poza tym
skoro ochrona środowiska jest priorytetem dla UE i skoro są przesłanki do tego, że gazociąg
może mieć negatywny wpływ na ekosystem Bałtyku, to stosując inną z unijnych zasad -
zasadę przezorności, musimy założyć, że do zatrucia dojdzie, i to w postaci katastrofy
ekologicznej. Tu nie jest konieczny ostateczny dowód na zaistnienie zatrucia. Europejski
Trybunał Sprawiedliwości uznaje tzw. wystarczające dowody naukowe.

Tak więc polski rząd i instytucje unijne powinni brać pod uwagę najczarniejszy
scenariusz?

- Tak, bo to wprost wynika właśnie z tej zasady przezorności. Wynika z niej również
konieczność wdrożenia procedur odszkodowawczych. Gdyby je wprowadzono, wtedy KE
musiałaby określić, kto i w jakim stopniu odpowiadać będzie na wypadek katastrofy. Rosja,
Niemcy czy Nord Stream musiałyby zarezerwować miliardy euro w formie rezerw lub
specjalnych polis ubezpieczeniowych, z których byłyby potem wypłacane ewentualne
odszkodowania dla samorządów, firm i mieszkańców. Szkoda, że samorządy nadmorskie nie
przegłosowały uchwał i nie zażądały wystawienia takich kaucji. Nie zrobiły tego, bo
widocznie zrozumiały, że nasz rząd sobie tego nie życzy. Sądzę, że politycy PO
powstrzymywali samorządy nadmorskie od żądania tych kaucji. Tak było w mojej gminie.
Uchwała żądająca 3 mld zł kaucji przeszła tylko jednym głosem. Pięciu radnych było
przeciwnych. Dlaczego? Reprezentowali interes Nord Streamu czy Platformy? Jeśli to był
interes Platformy i premiera Tuska, to dlaczego byli przeciwni?

Premier Donald Tusk twierdzi, że rząd zrobił wszystko, co mógł w sprawie Gazociągu
Północnego...

- To nieprawda. Premier mógł do końca 2009 r. złożyć formalny protest przeciwko budowie,
podnosząc zarówno argumenty dotyczące ochrony środowiska, jak i kwestie swobody żeglugi
do portu w Świnoujściu. Ponieważ nie zaprotestował, to KE też nie musiała niczego robić. Po
prostu, nasz rząd nie chciał wchodzić w spór z Rosją i Niemcami, wolał poświęcić nasze
interesy w imię budowania "dobrych relacji" z oboma państwami.

Rząd nie przejął się również prośbami samorządów nadmorskich o interwencję?
- Żadna, próbowano nawet nami manipulować. Związek Miast i Gmin Morskich w listopadzie
2009 r. wystosował apel do premiera, że Polska samodzielnie albo w koalicji z innymi
państwami złożyła sprzeciw wobec budowy gazociągu, ale ten nasz apel został zignorowany.
Zresztą, gdy wysłałem projekt takiej uchwały i został on dołączony do materiałów na Walne
Zgromadzenie ZMiGM, to przewodniczący Parlamentu Europejskiego prof. Jerzy Buzek
odwiedził zarząd związku i zaczął przekonywać, aby uchwały nie kierować do premiera,
tylko do europosłów. Ja oczywiście rozumiem intencje, jakie kierowały Jerzym Buzkiem. On
postępował wedle myśli: "Nie wysyłajcie apelu do premiera, żeby nie był nim obciążony".
Buzek przekonywał, że budowa Gazociągu Północnego to decyzja polityczna, a my mu
odpowiedzieliśmy, żeby w takim razie podjąć nową decyzję polityczną przeciwną planom
Nord Streamu. Oczywiście, i premier, i szef PE mieli świadomość, że Polska mogła zaskarżyć
decyzję o budowie gazociągu, ale najwyraźniej zdawali sobie sprawę, że nie mogą pójść na
taką wojnę, bo UE jest rządzona tak jak Związek Sowiecki: jest decyzja i nie ma co z nią
dyskutować. Dodam, że w Senacie od 2007 r. leży ekspertyza prof. Zdzisława Brodeckiego,
kierownika Katedry Prawa Europejskiego Uniwersytetu Gdańskiego, w której jest napisane,

background image

że skoro Polska nie może wpłynąć na decyzję polityczną Niemiec i Rosji, to powinna tę
sprawę skierować przed Europejski Trybunał Sprawiedliwości. Wiemy, że ETS nie rozpatruje
spraw politycznych, ale te dotyczące środowiska - już tak. A ETS to najpotężniejszy z
trybunałów. Czy nasz rząd tego nie wie? A jeśli wie, to dla kogo pracuje?

Załóżmy, że rząd jednak by się odważył na złożenie skargi. Jakie korzyści wtedy
odniosłaby Polska?

- Przede wszystkim nie można byłoby wydać decyzji o budowie Gazociągu Północnego, a
Nord Stream musiałby się z nami porozumieć, jeśli chciałby, żeby nasz rząd wycofał skargę.
W innym wypadku trzeba by się liczyć z bardzo długimi postępowaniami administracyjnymi i
sądowymi. W tej nowej sytuacji koncern po prostu musiałby wysłać swoich przedstawicieli
do Warszawy i zapytać: "Co chcecie w zamian za zgodę?". Wtedy moglibyśmy rozmawiać
nie tylko o kaucji dla samorządów, ale również o torze wodnym. Mielibyśmy potężny atut w
ręku, żeby się domagać przesunięcia gazociągu 8 km dalej na północ, żeby nie stwarzał
problemów dla żeglugi. W tym miejscu głębokość Bałtyku wynosi co najmniej 20 m, więc nie
miałyby problemu z wpływaniem do nas nawet statki o największym zanurzeniu. Gdy teraz
postawiliśmy taki postulat, to Niemcy odpowiedzieli, że nie mogą go zrealizować, gdyż
przesunięcie gazociągu spowodowałoby jego wydłużenie o ponad 40 km, a więc powstaje
konieczność rozpoczęcia od nowa wszystkich ocen dotyczących wpływu na środowisko.
Niemcy mówią otwarcie: "To zajęłoby dwa lata, a my nie możemy sobie na to pozwolić".
Dlatego do decyzji dołożono klauzulę natychmiastowej wykonalności, co według prawa
niemieckiego oznacza, że nawet zaskarżenie do sądów nie wstrzymuje wykonania decyzji.
Polska musi się na to zgodzić, bo rząd nie potrafił zadbać o nasze żywotne interesy.

Premier Donald Tusk bagatelizuje zagrożenie dla portów, twierdzi, że tor podejściowy
jest wystarczający...

- Teraz tak, gdy do Świnoujścia wpływają statki o zanurzeniu do 13,5 metra. Problemu nie ma
ze Szczecinem, bo tam zawijają mniejsze jednostki. Ale transport morski się rozwija w ślad
za coraz większym rozwojem światowego handlu. Budowane są coraz większe statki, które
obsługują połączenia z Azją i innymi kontynentami. I wkrótce żaden duży statek nie będzie
mógł do nas wpłynąć. Niemcy się tym nie martwią, wręcz przeciwnie, bo jak zablokują
Świnoujście, to skorzystają na tym ich porty. Jest to niestety także skutek zaniechań Zarządu
Morskich Portów Szczecin i Świnoujście. Prezes Jarosław Siergiej twierdzi, że wcześniej nie
było planu rozwoju portów Szczecin-Świnoujście. Ale już od 2 lat wiemy, którędy będzie
przebiegał rurociąg i że on spłyci tor podejściowy, co wpłynie na bezpieczeństwo żeglugi. Co
przez te dwa lata robiono? Obecne plany rozwoju są jak musztarda po obiedzie.

Ale podobno mamy porozumienie z Nord Streamem?
- A gdzie są jakieś dokumenty na ten temat? Były spotkania premiera i ministra Radosława
Sikorskiego z kanclerz Angelą Merkel i Jarosława Siergieja z dyrektorem Dirkiem Amelnem
z Nord Streamu. To jest usypianie opinii publicznej tuż przed katastrofą. Zewsząd słyszymy,
że się dogadamy, że nie będziemy wywoływać wojny o Katyń, o Smoleńsk, o rurociąg. To o
co mamy walczyć? Najwyraźniej o nic, bo poświęciliśmy bez głosu sprzeciwu nasze interesy
narodowe na rzecz interesów Niemiec i Rosji. Można było wybudować rurę przebiegającą na
lądzie, jak rekomendował to rząd Jarosława Kaczyńskiego. Ponadto nie ma takiego stanu
wyższej konieczności, dla którego można poświęcić sprawy ochrony środowiska, czyli także
w tym wypadku życie i zdrowie ludzi.
Poza tym Polacy nie zdają sobie sprawy, że de facto zapłacą za budowę tego rurociągu.

Dlaczego?

background image

- Wynika to z umowy gazowej z Rosją, jaką zawarł nasz rząd. Mamy w niej zapisane wysokie
stawki za gaz i niskie za jego tranzyt. Więc przez lata Gazprom zaoszczędzi sporo pieniędzy i
z tego sfinansuje sobie budowę Gazociągu Północnego. Więc Rosji i Niemiec nie przerażają
argumenty, że budowa rurociągu po dnie Bałtyku jest bardzo droga. Bo oni wiedzą, że
załatwią z polskim rządem to, iż ten przerzuci koszty budowy na kieszeń polskiego podatnika.
Nie można mieć pretensji do Nord Streamu, że robi coś, co mu się opłaca. Ostatnio jednak
słychać, że PGNiG chce negocjować ceny gazu. Sądzę, że nasza krytyka daje efekty.

Dziękuję za rozmowę.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Propaganda już nie wystarcza Nasz Dziennik, 2011 03 15
Świat dla dorosłych Nasz Dziennik, 2011 03 15
Pakt dla Berlina i Paryża Nasz Dziennik, 2011 03 15
Drugi raz w Poznaniu Nasz Dziennik, 2011 03 15
Papieska wizyta przynosi owoce Nasz Dziennik, 2011 03 15
W każdej roli nam się podobała Nasz Dziennik, 2011 03 15
Rosjanie torturowali przed egzekucją Nasz Dziennik, 2011 03 15
Japonia płacze do wewnątrz Nasz Dziennik, 2011 03 15
Wadliwy czy do końca sprawny Nasz Dziennik, 2011 03 15
Meldunek pod publikę Nasz Dziennik, 2011 03 17
Polityka jak z operetki-Nasz Dziennik, 2011-03-10
Obywatelstwo definitywnie utracone Nasz Dziennik, 2011 03 07
Złe tło dla minister Nasz Dziennik, 2011 03 18
Jaka była rola Turowskiego Nasz Dziennik, 2011 03 17
Nie wyszły naciski, to może faktury Nasz Dziennik, 2011 03 09
Sikorski boi się rosyjskich prokuratorów Nasz Dziennik, 2011 03 18
Luteranie chcą ordynariatów Nasz Dziennik, 2011 03 10
Smoleńsk w kilkunastu akapitach Nasz Dziennik, 2011 03 11
Bądźmy apostołami Ewangelii Życia Nasz Dziennik, 2011 03 13

więcej podobnych podstron