Prawem wyborczym w opozycję Nasz Dziennik, 2011 03 14

background image

Prawem wyborczym w opozycję
Nasz Dziennik, 2011-03-14

Uchwalona 5 stycznia 2011 r. ustawa Kodeks
wyborczy oraz ustawa te przepisy wprowadzająca
wnoszą kilka istotnych zmian do procedur
wyborczych. Ich wspólną cechą jest sprzeczność z
wyraźnymi przepisami obowiązującej polskiej
Konstytucji, z podstawowymi standardami
wyborczymi państw demokratycznych, z
orzecznictwem Trybunału Konstytucyjnego i
dominującymi ustaleniami nauki prawa

konstytucyjnego.

Celem zmian wprowadzonych przez koalicję PO - PSL było maksymalne zwiększenie
frekwencji wyborczej, która - w ich ocenie - zwiększa szanse wyborcze rządzących, a
zwłaszcza PO. Uczyniono to jednak za pomocą rozwiązań naruszających Konstytucję i dobre
obyczaje polityczne. Nowe prawo wyborcze wymierzone wyraźnie w opozycję (PiS) narusza
też zasadę równości wyborów, równych szans dla wszystkich istniejących partii politycznych.

Parytety
Wprost sprzeczne z Konstytucją jest wprowadzenie parytetów na listach wyborczych,
administracyjnie faworyzujących w wyborach do Sejmu kobiety. Konstytucja w art. 96 mówi:
"Wybory do Sejmu są równe". Wprowadzony parytet narusza zaś tę równość, a konkretnie
równy dostęp do biernego prawa wyborczego, do równego kandydowania, dyskryminując
mężczyzn ze względu na płeć. Parytet sprzeczny jest też z art. 32 Konstytucji, który mówi, że
wszyscy są wobec prawa równi i nikt nie może być dyskryminowany m.in. w życiu
politycznym z jakiejkolwiek przyczyny (też dlatego, że nie jest kobietą).

Głosowanie korespondencyjne
Kodeks wyborczy wprowadza możliwość głosowania korespondencyjnego z zagranicy, co
naruszać może konstytucyjną zasadę tajności głosowania na rzecz np. różnych - też obcych -
służb operujących swobodnie w systemach pocztowych różnych państw. Systemy te nie dają
żadnych gwarancji tajności ani zachowania tajemnicy korespondencji. Głos wyborcy wysłany
do Polski np. z Rosji z dużym prawdopodobieństwem może ulec odtajnieniu na kolejnych
posterunkach kontrolnych.
Państwa europejskie wycofują się z pomysłu głosowania korespondencyjnego (np. Francja) ze
względu na liczne oszustwa ujawniane w trakcie takiego głosowania. Wycofać się z tej
możliwości planuje Austria. W Polsce zaś tę obarczoną dużym ryzykiem procedurę właśnie
rządząca koalicja wprowadziła.

Głosowanie przez pełnomocnika
Podobnie sprzeczne z wyraźnymi przepisami art. 96 i art. 97 Konstytucji, określającymi, że
wybory do Sejmu i Senatu są bezpośrednie, wprowadzono głosowanie przez pełnomocnika.
Taki sposób głosowania narusza też zasadę tajności głosowania osoby upoważniającej i daje
faktycznie niekontrolowane możliwości nadużyć pełnomocnikowi, który w efekcie dysponuje
dwoma głosami i przez nikogo nieweryfikowany może oddać głos - także osoby
upoważniającej - dowolnie, wbrew danemu ustnie przyrzeczeniu. Osoba udzielająca
pełnomocnictwa nigdy nie może być pewna, czy jej pełnomocnik w głosowaniu tajnym oddał
głos zgodnie z jej wolą.

background image

Lepszym rozwiązaniem, zgodnym z konstytucyjną zasadą bezpośredniości i tajności, byłoby
przybycie komisji wyborczej do chorego czy starego wyborcy, który nie musiałby też wtedy
w ogóle informować, na kogo chce głosować.

Wybory dwudniowe
Najpoważniejsze jednak zastrzeżenia budzi wprowadzona w Kodeksie wyborczym możliwość
ogłoszenia wyborów dwudniowych, wprost sprzeczna z wyraźnymi, jednoznacznymi
przepisami polskiej Konstytucji, np. z art. 98 ust. 2 i ust. 5 (dotyczącymi wyborów do Sejmu i
Senatu) oraz art. 128 ust. 2 (dotyczącymi wyborów prezydenta RP). Wspomniane przepisy
dopuszczają bowiem tylko wybory jednodniowe. Artykuł 98 ust. 2 mówi, iż "wybory do
Sejmu i Senatu zarządza Prezydent RP (...) wyznaczając wybory na dzień wolny od pracy...".
Mowa jest tu więc wyraźnie o jednym dniu wolnym od pracy, a nie o "dniach" wolnych od
pracy. Podobnie wybory na prezydenta RP zarządza marszałek Sejmu "na dzień
poprzedzający...", a w razie opróżnienia urzędu prezydenta RP "nie później niż w czternastym
dniu po opróżnieniu urzędu wyznaczając datę wyborów na dzień wolny od pracy..." (art. 128
ust. 2 Konstytucji).
Dwudniowe wybory sprzeczne są nie tylko z wyraźnymi przepisami Konstytucji, ale także z
uznanymi standardami demokratycznymi przyjętymi w nietotalitarnych państwach, a
zwłaszcza z zasadą rzetelności i uczciwości procedur wyborczych. Co więcej, wybory
(głosowania) trwające dwa dni lub więcej (np. jak na Białorusi) stwarzają możliwości
popełniania fałszerstw na dużą skalę. Uchwalony w styczniu Kodeks wyborczy pozbawia
członków komisji wyborczych kontaktu z urnami i materiałami wyborczymi w nocy z 1. na 2.
dzień wyborów. Członkowie komisji wyborczych muszą w nocy przebywać poza lokalem
wyborczym. Według zaś nowych przepisów, w nocy urny i materiały wyborcze na całym
terenie ich działania mają "zabezpieczyć" wójt, burmistrz lub prezydent miasta. Mogą oni
posłużyć się dla tej "ochrony" urn osobami trzecimi, które będą zapewne "czuwać" przy
urnach (częściowo już zapełnionych), podczas gdy ani członkowie komisji wyborczych, ani
mężowie zaufania nie będą mieli do nich w tym czasie dostępu. Zatem mamy tu ogromne
pole do fałszerstw. Sytuacja ta ma cechy skandalu wyborczego. W niedawnych, właśnie w
takich kilkudniowych wyborach na Białorusi zwyciężył Alaksandr Łukaszenko, którego
przedstawiciele właśnie nocami "zabezpieczali" urny.
Dwudniowe głosowanie ułatwia złamanie ciszy wyborczej, daje czas na fałszywe komunikaty
i manipulację wyborcami. Daje czas aktualnej władzy na różne działania, w zależności od
cząstkowych wyników głosowania z dnia poprzedniego.
Koalicja rządząca naruszyła nowymi przepisami wyborczymi także standardy prawne
wypracowane m.in. przez polski Trybunał Konstytucyjny i naukę prawa konstytucyjnego.
Otóż to nie ustawa decyduje, kiedy ewentualnie i czy w ogóle w danym przypadku
przeprowadzać wybory dwudniowe, lecz kompetencję tę ustawa zostawia do swobodnego
uznania prezydentowi RP. To on, organ wykonawczy, polityczny, każdorazowo zdecyduje
według sobie tylko znanych kryteriów i zgodnie z doraźną korzyścią swojej formacji
politycznej, czy aktualne wybory mają trwać 1 czy 2 dni. Następne mogą trwać krócej lub
dłużej - jak znów swobodnie uzna prezydent. Zdecyduje o tym w swym rozporządzeniu.
Trzeba jednak przypomnieć, że czas trwania wyborów jest jednym z podstawowych
elementów prawa wyborczego. Powinien być zobiektywizowany, nie zależeć od aktualnej,
doraźnej kalkulacji politycznej podmiotu ogłaszającego wybory. Powinien być określony w
ustawie przez parlament.
Wziąwszy zaś pod uwagę, iż poważnie ograniczono też partiom politycznym wolność
działania i wyrażania poglądów przez zakaz umieszczania większych ogłoszeń i płatnych
spotów reklamowych oraz wyborcom prawo do informacji i kontaktu ze swymi partiami -
funkcje dowolnego prowadzenia kampanii wyborczej przejmą media. Odpowiednio do

background image

własnych sympatii politycznych "zaprzyjaźnione" media przetworzą oryginalny przekaz
polityczny w karykaturę i antyreklamę. Zakaz komunikowania się partii politycznych z jej
wyborcami, utrudnianie partiom przekazu do wyborców (co w Polsce dotyczy w zasadzie
tylko PiS) wprost godzi w demokrację, prawa i wolności obywatelskie. Wprowadzone w
prawie wyborczym zmiany mają wszelkie cechy prawnych szykan wobec największej partii
opozycyjnej.
Sejmowa arytmetyka wykorzystywana jest przez koalicję PO i PSL do wszelkich - też
sprzecznych z prawem i utrwalonymi standardami - działań mających doprowadzić do
trwałego wykluczenia opozycji z życia publicznego.
Twierdzenie, że mamy obecnie w Polsce "demokrację fasadową", zostało kolejny raz
potwierdzone nowym prawem wyborczym.

Prof. Krystyna Pawłowicz

Autorka jest prawnikiem, profesorem Uniwersytetu Warszawskiego, członkiem Trybunału
Stanu.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Ziemia nadal drży w Japonii Nasz Dziennik, 2011 03 14
Koniec Narodu Nasz Dziennik, 2011 03 14
Pisać, kapitanie! Nasz Dziennik, 2011 03 14
Darłowo upamiętniło Gosiewskiego Nasz Dziennik, 2011 03 14
Komu zależy na upadłości narodowego przewoźnika Nasz Dziennik, 2011 03 14
Przez Maryję do Jezusa Nasz Dziennik, 2011 03 14
Z gloryfikatorami UPA nie chcą współpracować Nasz Dziennik, 2011 03 14
Niedziela nasz zgubiony skarb Nasz Dziennik, 2011 03 14
Jak Klich wykluczył Milanowskiego Nasz Dziennik, 2011 03 14
Rosjanie rezygnują z tupolewów Nasz Dziennik, 2011 03 14
Meldunek pod publikę Nasz Dziennik, 2011 03 17
Polityka jak z operetki-Nasz Dziennik, 2011-03-10
Obywatelstwo definitywnie utracone Nasz Dziennik, 2011 03 07
Złe tło dla minister Nasz Dziennik, 2011 03 18
Jaka była rola Turowskiego Nasz Dziennik, 2011 03 17
Nie wyszły naciski, to może faktury Nasz Dziennik, 2011 03 09
Sikorski boi się rosyjskich prokuratorów Nasz Dziennik, 2011 03 18
Luteranie chcą ordynariatów Nasz Dziennik, 2011 03 10
Smoleńsk w kilkunastu akapitach Nasz Dziennik, 2011 03 11

więcej podobnych podstron