Rebelia księcia Josu rozwijała się na cały kraj

Rebelia księcia Josu rozwijała się na cały kraj. Nie sposób było ją powstrzymać. Chyba, żeby- przejąć nad nią panowanie. Zatwierdzić rebeliantom pewne przywileje- w zamian za ich odstąpienie od księcia. Dostaną to o co walczą od króla, gdy do niego powrócą. A potem, krok po kroku, król zmieni parę warunków ugody, by wyjść na swoje.

Księciu nie, nic się nie stanie. Męczennik jak hasło kolejnych buntów nikomu nie jest potrzebny.

Książę wyjedzie na prowincję, by tam przemyśleć swoje idee. Może uda się go namówić na emigrację albo na odwołanie pewnych haseł. Gdy warunki wygnania okażą się odpowiednio uciążliwe.


Wieziono go bocznymi drogami, przez małe miasteczka, z niewielką eskortą- choć silny oddział towarzyszył im w odległości pół dnia drogi. Książę nie zamierzał zresztą uciekać ani wszczynać chaotycznych rozruchów. Był zmęczony. Rebelia rozrosła się tak, i tyle różnych idei i interesów wplotło się w nią, że nie zamierzał walczyć dalej- w ten sam sposób. Niech teraz rozwija się to, co się udało, a potem zobaczymy. On odpocznie po tych pełnych emocji miesiącach. Los jeszcze wiele razy się odwróci.


Mimo to dbał o zapewnienie sobie wygód. Kupował po drodze proste sprzęty, ciepłą odzież, gromadził księgi, narzędzia, zapasy, medykamenty.


Na jednym z ostatnich przed górami postoju zażądał wszelkich wygód- łaźni, uczty.

- Może dziewczynę, panie? Mam jedną zupełnie nową, jest tu od niedawna- zapytał ucieszony jego hojnością karczmarz.

- Skąd ją masz?- zdziwił się przelotnie książę.

- Dostarcza mi tu jeden taki- dziewczyny, które uciekają z domów…

- Są tu dobrowolnie?- zdziwił się Josu.

- Z początku opierają się trochę, ale ta już dość siedziała w loszku, powinna być rozsądna.

- Dobrze- skinął głową ze znużeniem. Niech się choć dziewczyna naje w jego towarzystwie, jakaś pechowa amatorka przygód.


Przyprowadzono ją, gdy wrócił z łaźni, w luźnej koszuli porządkował splątane włosy.

- Siadaj i jedz- polecił krótko.

Rozsądnie skorzystała z jego propozycji.

- Myślisz, że kupisz mnie za jedzenie?- parsknęła, gdy nabrała energii.

- Nie mam zamiaru cię kupić ani sprzedać- pomyślał teraz, że niepotrzebnie dał jej nadzieję. Nic nie mógł dla niej zrobić.

- Ciekaw byłem, skąd się tu wzięłaś.

Potrząsnęła głową i obronnie skuliła się w sobie. Nie zamierzała opowiadać swojej historii. Ani mu ulec.

- Dobrze, więc idź już albo śpij, jeśli chcesz. Ja zamierzam się wyspać- zajął się jedzeniem książę.

- Pewnie zaufałaś komuś nieodpowiedniemu, tak jak ja- mówił dalej jakby do siebie. Popatrzyła zdziwiona.

- Tak, tak wiozą mnie do twierdzy. Chciałem zdziałać coś, i tak się skończyło. Ale was tutaj to pewnie nic nie obchodzi. Słyszałaś coś w ogóle o rebelii?

- Tak!- parsknęła. Była szlachcianką, poznał to po jej manierach. Szkoda. Szkoda takich śmiałych, energicznych dziewczyn, które też chcą zdziałać coś w swym życiu, że wpadają w pułapki takich drani. Czy on ma jeszcze dość mocy, by go wyśledzić i ukarać? Pewnie znają go w okolicy z dyskretnych usług pozbywania się hardych kochanek.

- Brałeś w niej udział, panie?

- Dostatecznie głęboko, by teraz iść do twierdzy- przytaknął.

- Tam jest zimno- powiedziała jakby wbrew sobie. Odwieczny kobiecy instynkt pomagania innym! Nawet w takiej sytuacji. To było u kobiet piękne. Nie wiedział, czy tylko wśród prostych szlachcianek, czy i u wielkich dam. Tak czy tak nie przekona się o tym. Szkoda, że nie zdążył poznać dla siebie kobiety, ale też teraz jego ciężar byłby większy.

- Wiem.

Podszedł do łoża i zaczął przygotowywać je do snu.

Spojrzała na drzwi, uświadamiając sobie swoją sytuację.

- Nie możesz mi pomóc, panie? Może mnie wykupić?

- Nie mam już tyle- zaprzeczy Josu. Nie wiedział, na jak długo muszą mu starczyć skromne środki. Nie dbał specjalnie o siebie, przyjaciele na odchodnym zebrali dlań garść złota. Teraz będzie musiał rozważnie kupować za nie środki do życia.

- I co zrobisz? Wrócisz do domu? Przyjmą cię tam? Zamkną w klasztorze lub wydadzą za byle kogo.

- Przed tym właśnie uciekłam!- żachnęła się.

- Jak bym dorwał tego drania, który cię sprzedał, to bym go wypatroszył!- zdenerwował się książę. Ale co by jej to teraz pomogło?

- Naprawdę?- spojrzała na niego z zainteresowaniem.

- Oczywiście! Skrzywdzić taką wspaniałą, dzielną dziewczynę jak ty- to podłość!

Wyprostowała się. Dotąd dręczyła ją myśl, że sama jest winna swojej hańbie. Jednak książę uświadomił jej, że popełniła tylko błąd zaufania nieodpowiedniej osobie. Nie zgodziłaby się przecież na ten hańbiący proceder, gdyby o nim wiedziała! Teraz odzyskała swą godność i siłę.

- Szkoda, że nie uciekłam z tobą, panie- stwierdziła.

Popatrzyli na siebie tknięci jedną myślą. Tak, w takiej podróży bardzo pomogłaby mu energiczna i sprytna kobieta. No i nie byłby sam. Nigdy nie miał czasu do nawiązania relacji z kobietą…

- Nie wiem naprawdę, jaki będzie mój los tam, w twierdzy…- zawahał się.

- Za to wiemy naprawdę, jaki byłby mój los tutaj- odparła.

- Nie wiem, jaki jestem w związku z kobietą…

- Nie chcesz mnie?- westchnęła.

- Nie, nie zostawię cię tutaj, to pewne. Ale nie wiem, co dalej…

- Możesz mnie zostawić na gościńcu, albo przyłączę się do ciebie- mówiła spokojnie.

- Nie wiem, czy zdołam cię ochronić!

- Ale z tobą chcę zaryzykować!- odparła tak samo z pasją.

- Dobrze- usiadł obok niej, obejmując ją po przyjacielsku. Jakoś lepiej czuł się na myśl, że ma przy sobie przyjazną duszę.

- Musimy jeszcze obmyśleć przedstawienie dla gospodarza.


Trzeba było odegrać niezłe przedstawienie oburzenia, groźby i władzy.

Zwabianie dziewcząt, łamanie ich woli i sprzedawanie daje- Josu podejrzewał, że skromna wiejska gospoda nie jest celem dla ładnych i wykształconych szlachcianek. Później posyłane są gdzieś dalej. Chętnie zniszczyłby całą tę szajkę, ale nie miał już nawet tyle władzy. Po wielkiej awanturze osiągnął swój cel- zabrał Malę ze sobą, pozostawiając gospodarza w spokoju. Nie mógł w tej chwili nic więcej zrobić!

Mala pomogła mu bardzo przez lata wygnania. Bez niej nie dałby sobie rady w zimnej, na wpół zrujnowanej twierdzy. Jej obecność i serdeczność ustrzegły go przed rozgoryczeniem, nienawiścią, okrucieństwem, załamaniem. Uratował go, gdy zachorował, a potem on musiał pomóc jej- przy porodzie.

- Nie lepiej sprowadzić jakąś kobietę?

- Czy jak źrebiła się twoja klacz, to też wolałeś jakąś kobietę, czy czuwałeś przy niej sam?- pobiła go jak zwykle swoją logiką.

- No nie, klaczy nie powierzyłem nikomu, to prawda- przytaknął.

- Dziecko jest trochę bardziej kruche od źrebaka i tyle. A przy tobie czuję się bezpieczna, bardziej niż przy jakiejś brudnej babie. kobiety czują, przy kim są bezpieczne.

- Dobrze, damy sobie radę- zdecydował.

Udało im się urodzić syna.




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Malarstwo w dobie gotyku rozwijało się na terenie Polski równolegle do architektury i rzeźbyx
Choroby rozwijające się na podłożu łojotoku
przyda się- program zajęć rytmicznych na cały rok, Edukacja muzyczna
grecja etruskowie, Sztuka starożytnej Grecji powstała i rozwijała się po upadku kultury mykeńskiej s
Na przestrzeni ostatnich lat Polska odnotowała dynamiczny wzrost gospodarczy i była najszybciej rozw
Jak rozwija się układ odpornościowy
W teorii kształcenia wszechstronnego nacisk kładło się na bierne zdobywanie wiedzy, media w edukacji
KATECHEZA LO.T.Czy mozna umawiac sie na spowiedz., KATECHEZA
Dziecko ocenia się na tle grupy, Dydaktyka
jak dostac sie na inny dysk w sieci
Największe łowiska świata znajdują się na obszarach doc
Sieć zakładów przetwórstwa rybnego znajduje się na wybrzeżu doc
szwajcaria1, POLITOLOGIA (czyli to czym zajmuję się na co dzień), Polityka Lokalna w ujęciu porównaw
Poezja lingwistyczna ukształtowała się na przełomie lat 50, POLONISTYKA
CZAS OTWIERANIA SIĘ NA ŚWIATŁOŚĆ, Dokumenty(1)
Nr 11, POLITOLOGIA (czyli to czym zajmuję się na co dzień), Prawo Europejskie
Polska armia zmieści się na stadionie
CZLONKOSTWO W UE, POLITOLOGIA (czyli to czym zajmuję się na co dzień), Prawo Europejskie

więcej podobnych podstron