turner wstęp do socjologii (wybrane rozdziały)

Jonathan H. Turner



,,Socjologia - Podstawowe pojęcia i ich

Zastosowanie”







Przekład

Ewa Różalska Zysk i S-ka



Poprawił:

Marek K. (marcus1990)











Wybrane rozdziały:

1,2,3,6,11,12

Rozdział l


ISTOTA I POCZĄTKI SOCJOLOGII


Kiedy rzeczywistość społeczna zaczyna podlegać

dramatycznym przemianom. takim jak przedstawione na

powyższej ilustracji przekształcenie krajobrazu przez procesy

industrializacji, wówczas ludzie zaczynają zwracać uwagę na

otaczający ich świat. Jak można objaśnić owe ciągle i

gwałtowne zmiany spowodowane zastępowaniem starego

feudalnego porządku przez nową organizację świata

społecznego? W Jakim stopniu jesteśmy za nie odpowiedzialni'

To właśnie wtedy narodziła się socjologia, zwłaszcza gdy

uczeni uznali, że społeczeństwo może być przedmiotem analizy

naukowej.


ZNACZENIE SOCJOLOGII


Socjologia bada społeczne zachowania się człowieka,

organizację społeczeństw oraz zachodzące w nich interakcje. Można powiedzieć, że każdy z nas jest socjologiem ponieważ nieustannie analizujemy nasze zachowania oraz interpersonalne kontakty z innymi ludźmi w zorganizowanych sytuacjach. Celem socjologii jest usystematyzowanie i ściślejsze określenie owych codziennych

społecznych doświadczeń poprzez poszerzenie i pogłębienie

naszego indywidualnego poglądu społecznego świata, wyjście

poza doświadczenie jednostkowe. Każdy z nas bowiem

odgrywa niewielką rólkę w ogromnym i złożonym świecie

innych ludzi, symboli i struktur społecznych i jedynie

rozszerzając perspektywę poza tu i teraz, możemy poznać i

ocenić siły, które kształtują i ograniczają nasze życie.

Położenie nacisku na ograniczenia często stoi w sprzeczności z przekonaniami wieli Amerykanów uważających

się za silne jednostki, które posługując się wolną wolą i własną

inicjatywą, kształtują swój los. Do pewnego stopnia tak jest. ale

nigdy nie będziemy wolni całkowicie. Działamy w środowisku

społecznym, które silnie oddziałuje na nasz stosunek do

samych siebie, do otaczającego świata, na sposób postrzegania

tego, co się wokół na;

dzieje, na nasze postępowanie i myślenie oraz na to, co

potrafimy osiągnąć w życiu Czasami te ograniczenia są

doskonale widoczne i odczuwane jako niezwykle uciążliwi i

osłabiające; znacznie częściej jednak są tak subtelne, że nie

zdajemy sobie sprawy z id istnienia. A jednak istnieją i

nieustannie oddziałują na kształt naszych myśli, uczuć ora;

sposób działania.

Przeanalizujmy sytuację studenta college'u. W naszej kulturze

wiele wartości i przekonań podkreśla wagę wykształcenia, tym

samym wyrabiając u młodych ludzi przeświadczenie, że trzeba

iść na studia. W wielu przypadkach presję, aby się kształcić,

zwiększaj; i jeszcze oczekiwania rodziców i wywierane przez

nich naciski. Istnieją także ograniczenia, które narzuca szkoła — obecność na zajęciach, listy obecności, egzaminy, określające to co młody człowiek ma robić. Istnieją także dodatkowe presje — finansowe, związane z tym ile trzeba wydać na naukę pieniędzy —które decydują o tym, czy studiując, trzebi' równocześnie pracować. A jeśli tak, to istnieją ograniczenia związane z samą pracą, a taka i

problemy właściwego rozplanowania i pogodzenia ze sobą

nauki i pracy. Na dodatek rozkład zajęć może jeszcze skomplikować założenie rodziny, pojawienie się dzieci i Istnieją też ograniczenia natury ekonomicznej wynikające z istniejącego rynku pracy, które także mają wpływ na decyzje dotyczące kierunku studiów oraz celów życiowych młodego człowieka.

Na rodzaj oraz zakres finansowania studentów (czynsze,

pożyczki, granty stypendia), a także danego college'u bądź. całego uniwersytetu mają wpływ czynnika rządowe. Z kolei owe rządowe i ekonomiczne ograniczenia powiązane są ze światów, i polityką ekonomiczną, która jest wynikiem czynników geopolitycznych i cykli światowe e gospodarki. Z tego wszystkiego jasno wynika, że wszyscy żyjemy w skomplikowanym układzie sił, które w znacznym stopniu wpływają na to, co widzimy, czujemy i robimy. Nikt z nas nie jest w pełni wolny; owszem, na co dzień dokonujemy

wyborów, ale są oni zawsze ograniczone. Socjologia bada te ograniczenia, przez co jest niezwykle

szeroką dyscypliną, albowiem i bada wszystkie kulturowe

symbole, które ludzie tworzą i wykorzystują do kontaktowani, r

się ze sobą i organizowania społeczeństw; odkrywa i bada

wszystkie społeczne struktur)'p które porządkują życie społeczne; poddaje także badaniu wszystkie procesy, takie jak dewiacje, zbrodnie, odstępstwa, bunty, migracje i wszystkie ruchy społeczne, które naruszają społeczny porządek; dąży także do zrozumienia transformacji, które owe procesy wywołują w kulturze i strukturach społecznych. W okresie przemian, kiedy kultura i struktura poddawane są dramatycznym transformacjom, socjologia nabiera szczególnego znaczenia (Nishet, 1969). Kiedy zmieniają się obowiązujące od dawna sposoby działania, życia jednostek ulega niszczącym wstrząsom, na skutek czego ludzie zaczynają poszukiwać odpowiedzi na pytanie, dlaczego ustalone w przeszłości zasady i sposoby postępowania przestają być skuteczne. Współczesny świat podlega dramatycznej transformacji — upadek imperium sowieckiego, rozwój zdawałoby się zanikających więzi etnicznych, przepływ stanowisk pracy do krajów, gdzie jest tańsza siła robocza, przemieszczanie się kapitału płynącego z handlu i produkcji, trudności z finansowaniem państwowych usług, zmieniający się rynek pracy, szerzenie się nieuleczalnej choroby (AIDS), narastające zjawisko głodu związanego z przeludnieniem, załamanie się równowagi ekologicznej, zmiana definicji ról

pełnionych przez kobietę i mężczyznę oraz wicie innych zmian.

Dopóki istnieje zgodność pomiędzy życiem społecznym, a

codziennymi ustalonymi formami postępowania, nie docenia

się potrzeby socjologicznego spojrzenia na to, co nas otacza.

Dopiero kiedy zmienia się podstawowa struktura społeczna i

kultura, ludzie zaczynają poszukiwać wiedzy socjologicznej.

Prawda ta nie dotyczy tylko czasów nam współczesnych,

ponieważ taka właśnie była prawdziwa przyczyna wyłonienia

się na początku wieku dziewiętnastego socjologii jako odrębnej

dyscypliny naukowej.



POWSTANIE SOCJOLOGII



Nie ulega wątpliwości, iż w ciągu całej historii swego istnienia człowiek zawsze zastanawiał się nad sobą i nad otaczającym go światem. Jednak dopiero pod koniec osiemnastego wieku rozwój wydarzeń w Europie przyczynił się do powstania socjologii. Kiedy umożliwiono swobodny przepływ siły roboczej z feudalnych posiadłości ziemskich do przemysłu rozwijającego się w miastach, a nowe formy rządów zaczęły zastępować władzę monarchii, podstawy funkcjonowania społeczeństw — zatrudnienie i dochody,

warunki życia, społeczności lokalne, rodzina i religia— zostały na zawsze zmienione. Jak można było oczekiwać, nowy porządek, który wówczas powstał, przerażał i niepokoił, więc ludzie zaczęli poważniej zastanawiać się nad tym, jaki wpływ będą miały te zmiany na ich przyszłość (Turncr, Bceghley, Powers, 1989).

W wyniku tego powstał ruch intelektualny zwany oświeceniem, ponieważ zerwano z uzależnieniem myśli intelektualnej od religii, tradycji i dogmatów. Dzięki temu mogła w pełni rozwijać się nauka jako określony sposób myślenia o świecie, a fizyka i wkrótce potem biologia wreszcie uodporniły się na prześladowania, których wcześniej doznawały, i stały się prawomocną drogą poznania. Wraz z rosnącym znaczeniem nauki nastąpiła erupcja myśli na temat świata społecznego. W większości były to teoretyczne rozważania nad naturą człowieka i społeczeństwami pierwotnymi pozbawionymi

złożoności współczesnego świata. Było to po części myślenie moralistyczne, ale nie w sensie religijnym. Polegało ono raczej na tym, że określano na nowo, jaki powinien być właściwy model społeczeństwa i podstawowych stosunków pomiędzy ludźmi, biorąc pod uwagę polityczne i ekonomiczne zmiany wywołane rozwojem handlu i uprzemysłowieniem. W Anglii ten rodzaj myślenia nazwano wiekiem rozumu, a uczeni, tacy jak Adam Smith (1776), który pierwszy sformułował rynkowe prawo popytu i podaży, również zastanawiali się nad skutkami społecznymi gwałtownego wzrostu ludzkiej populacji, specjalizacji w zakresie gospodarki, zanikania wspólnot lokalnych i osłabienia poczucia moralności.

We Francji grupa myślicieli, zwanych les philosophes, zaczęła

popularyzować wizję takiego świata społecznego, w którym

jednostki nie są zależne od samowolnej władzy politycznej; w społeczeństwie takim obowiązują jedynie wspólnie uzgodnione normy moralne, a kieruje nim demokratyczny rząd.Na pojawienie się socjologii miał wpływ jeszcze jeden czynnik, a mianowicie rewolucja francuska 1789 roku — przyspieszyła ona rozwój systematycznego, naukowego myślenia o świecie społecznym. Jej siła wstrząsnęła całą Europą, obalając bowiem stary porządek, zrodziła pytanie, czym należy go zastąpić. W jaki sposób odbudować stosunki społeczne, aby uniknąć w przyszłości takich katastrof? I w tym właśnie czasie, na przełomie osiemnastego i dziewiętnastego stulecia narodziła się socjologia jako samodzielna dyscyplina naukowa.

August Comte (1798-1857) i podwaliny socjologii

Dorobek myśli oświeceniowej we Francji oraz odległe skutki

rewolucji skłoniły Augusta Comte'a w jego pięciotomowym

Kursie filozofii pozytywnej (1830-1842) do powołania nowej

dyscypliny, która miała zajmować się naukowym badaniem

społeczeństw. Pierwotnie chciał nazwać ją ,,fizyką społeczną",

aby podkreślić, że jej przedmiotem są podstawowe zasady

funkcjonowania świata społecznego, jednak w końcu zdecydował się na łacińsko-grecką hybrydę, socjologia. Podstawowy problem, z którym musiała uporać się socjologia, został sformułowany przez wcześniejszych myślicieli oświecenia i brzmiał następująco: Co sprawia, że społeczeństwo nie rozpada się, w miarę jak staje się coraz większe, bardziej złożone, zróżnicowane, wyspecjalizowane i podzielone? Wedle Comte'a muszą powstać wspólne, powszechnie uznawane idee i przekonania — określał to mianem consensus universalis — August Comte (179S-1857)

aby dać społeczeństwu „uniwersalną" moralność. Ten temat

nigdy nie został rozwinięty, jednak zainteresowanie symbolami i

kultura jako siłami jednoczącymi stało się podstawą francuskiej

myśli socjologicznej a/, do dnia dzisiejszego.

Wkład Comte'a w rozwój socjologii polega nic tyle na znaczeniu jego koncepcji, ile na zdecydowanym dążeniu do tego, aby socjologia została uznana za pełnoprawną dziedzinę badali naukowych. Ustanowienie nowej dyscypliny nigdy nie jest łatwe, ponieważ zawsze nowy sposób myślenia narusza czyjeś interesy. Miała to być dyscyplina zajmująca się badaniem społeczeństwa, toteż istniejące od dawna akademickie dyscypliny, takie jak filozofia, etyka, teologia i prawo poczuły się zagrożone. Dlatego Comte poświęcił lak wiele miejsca w swym monumentalnym dziele na uzasadnienie choćby tylko jej prawa do istnienia. Taktyka, jaką przyjął dla uprawomocnienia socjologii, polegała na sformułowaniu prawa trzech faz, przez które przechodzi, ewoluując, myśl ludzka. Pierwsza faza jest teologiczna— myślenie o świecie zdominowane jest przez rozważania o tym, co nadprzyrodzone, religijne i boskie; druga faza jest metafizyczna— odwoływanie się do tego, co

nadprzyrodzone, zostaje zastąpione filozoficznymi przemyśleniami nad istotą zjawisk oraz rozwojem matematyki, logiki i innych neutralnych systemów myślenia; trzecia faza nazwana została pozytywistyczną — dominującym sposobem gromadzenia wiedzy jest w niej nauka, czyli uważna obserwacja faktów empirycznych i usystematyzowana weryfikacja teorii. Począwszy od owej fazy pozytywistycznej, wiedzę można wykorzystywać dla celów praktycznych, aby polepszyć warunki życia człowieka.

Społeczeństwo jako całość, a także rozważania nad każdą

dziedziną istniejącego świata przechodzą przez wszystkie trzy

fazy, ale w różnym tempie: najpierw astronomia i fizyka,

następnie chemia i biologia, na końcu zaś wyłania się socjologia, jako najnowszy sposób myślenia, wchodząc od razu w fazę pozytywistyczną. Zdaniem Comte'a, analiza społeczeństwa miała wszelkie prawa, by zająć miejsce pośród innych nauk — twierdzenie owo kwestionowano w jego czasach i często robi się to do tej pory. Po sformułowaniu praw dotyczących organizacji społeczeństwa ludzkiego Comte (1851 -1854) wierzył, że można je wykorzystać do polepszenia warunków życia człowieka —jest to kolejna kontrowersyjna teza zarówno w jego czasach, jak i obecnie.

Dodatkową taktyką zastosowaną przez Comte'a dla uprawomocnienia socjologii było ustalenie przezeń hierarchii nauk wszystkie zostały uporządkowane pod względem ich złożoności i zbliżania się do fazy pozytywistycznej. Na samym dole hierarchii znajduje się matematyka, która jest językiem wszystkich nauk umieszczonych wyżej, a na szczycie wyłaniająca się z biologii socjologia, którą Comte w chwili uniesienia proklamował „królową nauk". Skoro bowiem jest to nauka, która powstała na końcu, a zarazem najbardziej złożona, jeśli idzie o przedmiot jej badań, to jej prawo do bycia pełnowartościową metodą badawczą jest niepodważalne — przynajmniej taką miał Comte nadzieję.

Pierwszy socjolog brytyjski: Herbert Spencer (1820-1903)

Herbert Spencer tworzył już po powstaniu epokowego dzieła Comte'a i był pierwszym |socjologiem w dziewiętnastym stuleciu, który rozwijał socjologię jako naukę. Podobnie jak Comte. wierzył że układy pomiędzy ludźmi można badać naukowo, i w swoim monumentalnym dziele Zasady socjologii (1874-1896) rozwinął teorię organizacji społeczeństwa ludzkiego oraz przedstawił ogromną liczbę historycznych i etnograficznych niewodów na poparcie owej teorii. Zdaniem Spencera, wszystkie wymiary naszego świata - fizyczny, biologiczny, społeczny — ewoluują wedle tych

samych zasad (Spencer, 1862). Zadaniem socjologii jest zastosowanie owych praw do tego, co nazwał rzeczywistością

nadorganiczną, i badanie relacji pomiędzy organizmami.

Podstawowe pytanie, które stawiał Spencer, było podobne do

sformułowanego przez Comte'a: Co sprawia, że społeczeństwo nic

rozpada się, w miarę jak staje się coraz większe, bardziej złożone,

zróżnicowane, wyspecjalizowane i podzielone? Odpowiedź Spencera, sformułowana dość ogólnie, była bardzo prosta: wielkie, złożone społeczeństwa rozwijają wzajemne zależności pomiędzy swoimi wyspecjalizowanymi składnikami oraz ośrodki władzy do kontrolowania i koordynowania działalności zależnych od siebie części. Uważał on bowiem, że ewolucja społeczna obejmuje rozwój i złożoność, które są sterowane przez wzajemną zależność i władzę. Jeśli w społeczeństwie nie dojdzie do powstania takich zależności i koncentracji władzy, bądź też ich stopień rozwoju będzie niedostateczny, wówczas nastąpi rozpad i społeczeństwo przesianie istnieć.

Rozwijając odpowiedź na podstawowe pytanie Comte'a,

Spencer snuje analogię do ciał organicznych, argumentując, iż

społeczeństwa, podobnie jak organizmy biologiczne, aby przetrwać, muszą spełniać kilka podstawowych funkcji: muszą się reprodukować; muszą wytwarzać odpowiednią ilość dóbr, aby utrzymać swych członków: muszą rozdzielać pomiędzy nich owe produkty; oraz muszą koordynować i regulować działalność swoich członków.

W miarę jak społeczeństwo powiększa się i staje coraz bardziej

złożone, ujawniając wiele podziałów i specjalizacji, owe kluczowe

funkcje grupują się wokół trzech podstawowych zasad:

l) operacyjnej (reprodukcja i produkcja),

2) dystrybucyjnej (przepływ materiałów i informacji)

3) regulacyjnej (koncentracja władzy w celu kontrolowania i koordynowania).

W socjologii pamiętamy Spencera przede wszystkim jako

twórcę postawy badawczej zwanej funkcjonalizmem.

Wymaga on, aby wszelkie analizy specyficznych kulturowych i społecznych zachowań uwzględniały funkcje, jakie pełnią one w społeczeństwie jako całości. A zatem socjologia funkcjonalna stawia podstawowe i niezwykle interesujące pytanie: Co dane zjawisko kulturowe lub społeczne czyni dla utrzymania ci zintegrowania społeczeństwa?

Kontynuacja francuskiej tradycji: Emile Durkheim (1858-1917)

Wiele z metody analizy Spencera przejął pierwszy wielki

socjolog francuski, Emile Durkheim, modyfikując zarazem jego koncepcje tak, aby lepiej pasowały do bogatej spuścizny francuskiej myśli naukowej. Podobnie jak Spencer, był zwolennikiem odkrywania praw socjologicznych, przy czym, w przeciwieństwie do Spencera, przejął pogląd Comte' a, że wiedza socjologiczna może być przydatna do budowania lepszego społeczeństwa. Durkheim, tak jak Spencer, uważał , że podstawowe pytanie socjologii dotyczy wyjaśnienia, w jaki sposób utrzymywana jest integracja społeczeństwa w miarę jego powiększania się i komplikowania, ale w przeciwieństwie do Spencera pozostał wierny tradycji francuskiej, kładąc nacisk na znaczenie wspólnych i powszechnych idei jako siły integrującej. Podobnie jak Spencer, przyjął postawę funkcjonalną, twierdząc, że socjologiczna wykładnia musi zawierać odpowiedź na pytanie, w jaki sposób dany element świata społecznego zaspokaja dążenia społeczeństwa, lecz w przeciwieństwie do Spencera kładł nacisk tylko na jedno dążenie — do integracji członków danego

społeczeństwa w spójną całość. Istotnym wkładem Durkheima w rozwój socjologii jest uznanie, że systemy symboli kulturowych — to jest wartości, przekonań, dogmatów religijnych, ideologii itp. — stanowią ważną podstawę integracji społeczeństwa (J. Turner, 1981). W miarę jak społeczeństwa stają się coraz bardziej złożone i

heterogeniczne, zmienia się także natura owych symboli kulturowych lub inaczej — używając określenia Durkheima

(1893) — zbiorowej świadomości. W społeczeństwach pierwotnych wszystkie jednostki posiadają wspólną świadomość zbiorową, która kieruje ich myślami i działaniami, podczas gdy w społeczeństwach bardziej złożonych świadomość ta musi ulegać przemianom, jeśli mają one pozostać zintegrowane. Musi ona stać się zarazem bardziej

ogólna" i ..abstrakcyjna", aby zapewnić ludziom wykonującym

wyspecjalizowane i podzielone zadania posiadanie wspólnych

symboli, ale jednocześnie staje się ona bardziej konkretna, aby

mogła regulować i koordynować stosunki zachodzące pomiędzy i wewnątrz wyspecjalizowanych stanowisk i organizacji. A zatem porządek społeczny może istnieć w ogromnych i złożonych społeczeństwach wówczas, gdy istnieją wspólne symbole uznawane przez poszczególne jednostki oraz specyficzne układy symboli, które kierują ludźmi w ich konkretnych relacjach z innymi (J. Turner, 1990). Jeśli równowaga pomiędzy tym, co abstrakcyjne, a tym, co

szczegółowe, czyli ogólnym i konkretnym aspektem zbiorowej

świadomości nie jest zachowana, wówczas ujawniają się

najrozmaitsze patologie (Durkheim, 1893, 1897).

W późniejszym okresie (1912) Durkheim badał społeczeństwo na poziomie bardziej interpersonalnym, aby zrozumieć, w jaki sposób wytwarza się świadomość zbiorowa. W pracy, w której analizuje raporty na temat religii australijskich aborygenów (Spencer and Gillian, 1899), mniej interesuje się samą religią, a bardziej procesami interpersonalnymi, które wytwarzają świadomość zbiorową. Odkrywa, iż znaczenie interakcji pomiędzy ludźmi polega na tym, że wytwarza ona poczucie istnienia nadprzyrodzonej ..siły" istniejącej ponad i poza nimi. Czując moc owej siły wyrastającej z ożywienia i energii interakcji, aborygeni sporządzają totemy i uczestniczą w rytuałach, aby oddać cześć owym nadnaturalnym potęgom symbolizowanym przez totem. Na podstawie tych obserwacji dochodzi do wniosku, że kult bogów i sił nadprzyrodzonych jest w rzeczywistości kultem społeczeństwa oraz więzi wytwarzanych poprzez interakcje, kontakty ludzi ze sobą. A

zatem spoiwo, które utrzymuje społeczeństwo w całości, wytwarzane jest przez konkretne interakcje jednostek.

W rozwinięciu tej argumentacji Durkheim nadał socjologii nowy

kierunek — nastawiając ją na badania zjawisk w skali mikro,

działań interpersonalnych. Przez cały niemal wiek dziewiętnasty

zajmowano się makro zjawiskami —ewolucją, państwem i jego

stabilnością, ekonomią, kościołem, systemem klasowym oraz

innymi strukturami, w których trudno było dostrzec działania

konkretnych ludzi. Durkheim pierwszy zajrzał pod powierzchnię

owych zjawisk, aby zobaczyć, co robią jednostki, by stworzyć

i utrzymać owe „wielkie struktury". Niemiec, który szukał schronienia w Anglii: Karol Marks (1818-1883)

Karol Marks pisał swoje główne dzieła w czasach pomiędzy

Augustem Comte'em a Herbertem Spencerem oraz przed

Emile'em Durkheimem. Jednak w odróżnieniu od tych myślicieli

nic wierzył, iż socjologia może odkrywać odwieczne prawa,

takie jak w naukach przyrodniczych. Uważał bowiem, że każda

epoka historyczna kształtowała się na podstawie specyficznego

typu produkcji, organizacji pracy oraz kontroli własności, w

rezultacie czego każda z nich posiada odmienną dynamikę. Tak

więc feudalizm miał swą własną dynamikę, a również kapitalizm

główny przedmiot zainteresowań Marksa — cechują charakterystyczne tylko dla niego procesy rozwoju.

Cóż to są za procesy? Wedle Marksa organizacja społeczeństwa w określonym czasie jest zależna od środków produkcji, czyli od sposobu produkcji i organizacji pracy. Organizacja gospodarki sianowi podstawę materialną, którą Marks określał mianem bazy — ta zaś warunkuje oraz kształtuje nadbudowę, na którą składają się kultura, polityka oraz inne aspekty społecznego istnienia. Tak więc Funkcjonowanie społeczeństw zależne jest od bazy ekonomicznej (Marks, Engels, 1846).

Zdaniem Marksa (1867) nieodłączną cechą organizacji takiej

bazy ekonomicznej są sprzeczności. Na przykład uważał, że w

kapitalizmie kolektywna organizacja produkcji (w fabrykach)

stoi w sprzeczności z prywatną własnością tychże fabryk oraz z

przejmowaniem przez nielicznych zysków płynących ze wspólnej pracy innych ludzi. Niezależnie od wartości tego rozumowania, jego znaczenie polega na tym, to wskazuje na podstawowe źródło napięć w społeczeństwie pomiędzy tymi, którzy kontrolują środki produkcji, a tymi, którzy są ich pozbawieni. W ten sposób Marks zainspirował powstanie teorii socjologicznej znanej jako teoria konfliktu bądź socjologia konfliktu. Wedle niej każdy rodzaj organizacji społecznej zawiera konfliktorodne nierówności, polegające na tym, że ci, którzy posiadają lub kontrolują środki produkcji, mają skłonność do umacniania władzy i rozwijania ideologii uzasadniających utrzymanie przez nich tych przywilejów,

natomiast ci, którzy nie posiadają środków produkcji, w końcu

zwracają się przeciwko owym uprzywilejowanym (Marks,

Engels, 1848). W systemach społecznych zawsze utrzymuje się

choćby na minimalnym poziomie napięcie pomiędzy pracownikami i pracodawcami i ten konflikt interesów — mówiąc językiem Marksa — od czasu do czasu przekształca się w otwarty konflikt, doprowadzając do przemian społecznych.

A zatem analiza socjologiczna powinna koncentrować się na

nierównościach i napięciach pomiędzy tymi, którzy posiadają

władzę, przywileje i materialny dobrobyt, a tymi, którzy są tego

wszystkiego w znacznym, stopniu pozbawieni. Zdaniem

Marksa i późniejszych teoretyków konfliktu jest to najbardziej

charakterystyczna cecha organizacji ludzkich społeczeństw.

Istnieje jeszcze jeden ważny aspekt myśli Marksa: położenie

nacisku na aktywną rolę socjologa. Celem analizującego jest

ujawnienie nierówności oraz wyzysku, które występują w

sytuacjach społecznych, a następnie odegranie aktywnej roli w

wyeliminowaniu tych zjawisk. Socjologowie nic powinni tylko

stać z boku; ich zadaniem jest praca nad takimi przemianami świata społecznego, które zredukują nierówności oraz dominację jednej części społeczeństwa nad drugą. Marks oczywiście pragnął przyczynić się do upadku kapitalizmu oraz zapoczątkowania nowej ery kolektywizmu, lecz najistotniejsza część jego programu — odkrycie nierówności, ujawnienie ich i praca nad ich wyeliminowaniem — wciąż pozostaje źródłem inspiracji dla wielu współczesnych socjologów, którzy pragną odgrywać aktywną rolę w świecie społecznym.



Twórca socjologii niemieckiej: Max Weber (1864-1920)

O Maksie Weberze mówi się, że prowadził „milczący dialog"

z Marksem, starając się skorygować to, co w stwierdzeniach

Marksa na temat nierówności, władzy i przemian społecznych

uważał za przesadę (Bendix, 1968). Podobnie jak Marks Weber

(1904) nie wierzył, że socjologia może — jak nauki przyrodnicze — formułować uniwersalne i ponadczasowe prawa na temat organizacji społeczeństw ludzkich. Jednak w przeciwieństwie do Marksa uważał (1904), że analiza socjologiczna nie powinna zajmować się wartościowaniem, innymi słowy — winna być obiektywna i neutralna w sprawach moralnych. Celem socjologii jest opisywanie i próba zrozumienia, w jaki sposób i dlaczego powstają wzory

społeczne oraz jak one funkcjonują, nie do niej zaś należy

ingerowanie w nic oraz ich zmiana. Weber uważał, że socjologia musi dążyć do zrozumienia zjawisk na poziomie uczestniczących w nich ,.aktorów", a więc co widzą i odczuwają oni, znajdując się w określonych sytuacjach społecznych. Ale tego rodzaju podejście to jeszcze nic wszystko; należy także badać większe struktury kulturowe, które powstają wówczas, gdy wielu ludzi wchodzi ze sobą w złożone układy stosunków i zależności. A zatem analiza

socjologiczna powinna dotyczyć zarówno doświadczeń poszczególnych ,,aktorów", jak i większych struktur kulturowych i społecznych, w których owe osoby się znajdują.

Jak przekonamy się o tym w następnych rozdziałach, koncepcje Webera nadal mają wpływ na to, czym zajmuje się współczesna socjologia. Na przykład w swoim milczącym dialogu z Karolem Marksem Weber uważał, że kontrola środków produkcji jest tylko jedną z przyczyn nierówności; inną przyczyną jest pozycja społeczna, szacunek i prestiż, jeszcze inną— władza i polityka (Weber, 1922). W ten sposób nierówność nie polega jedynie na prostym „mieć i nie mieć" w rozumieniu posiadania środków produkcji; jest to proces o wiele bardziej złożony, uwzględniający podział ludzi według kilku kryteriów — należenia do określonej klasy (ekonomiczne), grupy społecznej (prestiż, szacunek) oraz partii (władza). Zdaniem Marksa pozycja społeczna i władza były związane z przynależnością do określonej klasy; zdaniem Webera nie zawsze tak musiało być.

Przedmiotem innej milczącej dyskusji z Marksem był konflikt

i zmiana. Według Marksa nierówność zawsze wywołuje konflikt

pomiędzy podwładnymi i przełożonymi, co prowadzi nieuchronnie do zmian społecznych; zdaniem Webera natomiast nierówność zwiększa prawdopodobieństwo konfliktu, lecz konkretne warunki danej sytuacji sprzyjają lub utrudniają pojawienie się „charyzmatycznych przywódców", którzy mogą zmobilizować pracowników do wejścia na drogę konfliktu (Weber, 1922). Tak wice konflikt nie jest czymś nieuniknionym i pewnym; jest raczej prawdopodobnym, na poły przypadkowym wydarzeniem, zależnym od specyfiki danej sytuacji.

Trzecim przedmiotem milczącej debaty z Marksem był wpływ

idei", czyli systemów symboli na wywoływanie zmian

społecznych. Zdaniem Marksa idee kulturowe — wartości.

wierzenia, dogmaty religijne, doktryny polityczne itp. —

stanowią nadbudowę, która wywodzi się z materialnej bazy

związanej ze środkami produkcji. To właśnie owa baza, czyli

środki produkcji, są siłą napędową zmian społecznych; zdaniem

Webera mogą je wywoływać również, idee, które zmieniają

także środki produkcji. Na przykład w słynnej pracy Etyka

protestancka i duch kapitalizmu (1904-1905) Weber dowodzi,

że treść wierzeń religijnych rodzącego się protestantyzmu

stawiająca wysoko takie cnoty, jak oszczędność, zapobiegliwość, umiarkowanie i ciężka praca, odegrała większą rolę w powstaniu przemysłowego kapitalizmu w Europie niż czynniki materialne i ekonomiczne, jak widział to Marks.

Weber nadal oddziałuje na socjologię ze względu na swoje

zainteresowanie wyodrębnieniem i analizą podstawowych sił

działających we współczesnych społeczeństwach — takich jak

powstanie i funkcjonowanie kapitalizmu, zdominowanie życia

społecznego przez biurokrację, rosnąca potęga instytucji państwa, wielowymiarowa podstawa stratyfikacji, znaczenie prawa we współczesnych stosunkach społecznych, urbanizacja, następstwa idei kulturowych. Zarówno w tych, jak i w wielu innych sprawach Weber dążył do wyodrębnienia historycznych uwarunkowań współczesnej sytuacji (współczesnej dla niego), do opracowania obiektywnych metod opisu tego, co w niej najważniejsze, oraz do zrozumienia, jakie ma to znaczenie dla znajdujących się w niej ludzi. Zarówno jego postawa badawcza, jak i wyodrębniona tematyka wciąż inspirują wielu współczesnych socjologów (J. Turner, 1993b).



Początki socjologii amerykańskiej

W Stanach Zjednoczonych socjologia jako dyscyplina akademicka powstała, zanim jeszcze udało się to osiągnąć Durkheimowi we Francji i Weberowi w Niemczech i w swej początkowej fazie w pełni opierała się na dokonaniach myśli europejskiej. Początkowo była pod wpływem Comte'a i Spencera, później Durkheima i Webera, a w końcu Marksa. Niewątpliwie miała także własne osiągnięcia, przede wszystkim jeśli idzie o naukowe wykorzystanie statystyki do opracowywania danych — co do tej pory jest charakterystyczne dla socjologii amerykańskiej (Turner, Turner, 1990), a także adaptacje niektórych koncepcji Spencera i Comte'a do analizy społeczeństw oraz występujących w nich organizacji (o czym będzie mowa w następnych rozdziałach).

Na początku naszego stulecia kilku filozofów i socjologów

zainteresowało się procesem interakcji zachodzącej bezpośrednio pomiędzy jednostkami, co stanowi jedno z najważniejszych osiągnięć socjologii amerykańskiej. Czołową postacią był tu filozof, George Herbert Mead (1863-1931), który stał się twórcą podejścia naukowego, zwanego interakcjonizmem (Blumer, 1969). Wedle tej teorii społeczeństwa powstają i istnieją dzięki wzajemnemu

sygnalizowaniu i interpretowaniu gestów przez poszczególnych

ludzi, którzy kontaktują się ze sobą bezpośrednio oraz dążą do

potwierdzenia wyobrażeń o sobie, a także do zaspokojenia swych podstawowych potrzeb na drodze negocjacji i umów określających, jak mają się zachowywać i reagować. Ponieważ bliżej przyjrzymy się tej szkole myślenia w następnym rozdziale, a teorię G.H. Meada

omówimy w rozdziale piątym, zwróćmy obecnie uwagę jedynie

na odejście od socjologii europejskiej reprezentowanej przez jej

twórców. Mimo iż pierwsi socjologowie amerykańscy naśladowali ich, wykazując zainteresowanie głównie zjawiskami w skali makro, to już wkrótce uczeni poszli znacznie dalej niż Durkheim w późniejszej fazie swej działalności, kiedy to skoncentrował się na analizie mikro zjawisk, i zajęli się procesami interakcji oraz jej znaczeniem w poznawaniu społecznej rzeczywistości.



OBRAZ WSPÓŁCZESNEJ SOCJOLOGII



W treści niniejszej książki wciąż można dostrzec wpływy

twórców tej dziedziny nauki, mimo iż kolejne dziesiątki lat

przyniosły ogromny dorobek badawczy oraz wiele nowych

metod badania ludzkich zachowań, interakcji i organizacji.

Pozwolę sobie obecnie przedstawić w ogólnych zarysach, co

nas czeka.

W następnym rozdziale, poświęconym teoriom i metodom,

dowiemy się, czym jest metoda badawcza, teoria naukowa oraz

poznamy różne podejścia teoretyczne zapoczątkowane przez

twórców lej dyscypliny. Zastanowimy się nad rozważaną przez

nich podstawową kwestią: Czy socjologia jest nauką, a jeśli tak,

to do jakiej dziedziny nauk ją zaliczyć? Czy socjologowie mają

spełniać aktywną rolę w kwestiach społecznych, czy też powinni zachować neutralność?

W rozdziale trzecim poświęconym symbolom i kulturze

powrócimy do pytań stawianych przez Comte'a, Durkheima,

Webera i Meada: W jaki sposób ludzkie zachowania, interakcje

i organizacja zapośredniczone są przez symbole i systemy idei?

W jaki sposób symbole umożliwiają ludziom konstruowanie

wielkich i złożonych układów społecznych, a jednocześnie

kształtowanie codziennych interakcji?

W rozdziale czwartym powracamy do tego, w jaki sposób

ludzie tworzą i utrzymują struktury społeczne, czyli układy

stosunków i powiązań. Wszyscy twórcy socjologii dostrzegali,

że stosunki pomiędzy ludźmi są uporządkowane, mają określoną strukturę, a badanie społeczeństwa zawsze wymaga analizy tych struktur. Naszym celem jest przegląd koncepcji i metod używanych do ich poznawania — od najmniejszej grupy do społeczeństwa jako całości, które organizują nasze codzienne życie.

W rozdziale piątym powracamy do podstawowych procesów leżących u podstaw powstawania kultury oraz struktur społecznych: interakcji pomiędzy ludźmi w ich bezpośrednich kontaktach. Powrócimy do dorobku George'a Herberta Meada oraz jego następców, którzy usiłowali zrozumieć, w jaki sposób ja i ty oddziałujemy na siebie wzajemnie, w jaki sposób wykorzystujemy symbole do budowania struktur społecznych.

W rozdziale szóstym analizujemy szczególny rodzaj interakcji: proces socjalizacji. Dzięki interakcjom z innymi od narodzin do śmierci, przyswajamy sobie cechy, które czynią nas ludźmi, umożliwiają korzystanie z dorobku kulturowego oraz uczestniczenie w strukturach społecznych. Bez socjalizacji nie byłoby społeczeństwa.

W rozdziale siódmym badamy dwie podstawowe struktury,

które ludzie tworzą po to, by się organizować: pierwszą z nich

są grupy, w których dochodzi do kontaktów bezpośrednich,

drugą zaś stanowią bardziej złożone, zhierarchizowane układy

grup i formalne systemy władzy. Większość bowiem naszego

życia spędzamy w grupach i w organizacjach formalnych, które

stanowią podstawę współczesnych społeczeństw.

W rozdziale ósmym powracamy do nierówności, jednego z

podstawowych tematów w początkowej fazie rozwoju myśli

socjologicznej. W miarę rozwoju społeczeństw oraz ich dorobku kulturowego powiększają się także nierówności. Ujawniają się one w podziałach klasowych, jak to podkreślał Marks, ale także w wielu innych dziedzinach, jak np. płeć i narodowość. Przekonamy się, że w każdym przypadku nierówności te wywołują w społeczeństwach napięcia i konflikty.

W rozdziale dziewiątym omawiamy podstawowe instytucje,

które wszyscy twórcy socjologii uznali za najważniejsze w

organizowaniu ludzkich społeczeństw. Każda z nich —

gospodarka, rodzina, władza, oświata, religia, medycyna i

nauka— powstała po to. by zaspokajać potrzeby biologiczne

oraz społeczne; i to właśnie na tych instytucjonalnych

obszarach funkcjonują grupy i organizacje oraz w pełni

ujawniają się nierówności.

W rozdziale dziesiątym badamy zależności pomiędzy

wielkością populacji a strukturą społeczeństwa, jego rozmieszczeniem geograficznym oraz oddziaływaniem na środowisko. Twórcy socjologii dość wcześnie stwierdzili, że

wielkość i zróżnicowanie danej populacji mają ogromny wpływ

na rozwój miast, wykorzystanie przestrzeni, rozwój kultury oraz

tworzenie struktur społecznych. Teraz zaś doszła jeszcze świadomość oddziaływania przekonań kulturowych, przestrzeni

życiowej i struktur społecznych na równowagę ekologiczną.

W rozdziale jedenastym przedstawiamy temat, którym przede

wszystkim zajmował się Marks, ale także Spencer, Durkheim i

Weber. Zdaniem ich wszystkich porządek społeczny nie jest

zbyt trwały, wciąż zagrażają mu dewiacje i niepokoje społeczne.

Jakie siły je wywołują, a co sprzyja przystosowaniu, porządkowi oraz integracji? Jest to podstawowe pytanie socjologii.

Rozdział dwunasty poświęcony jest czynnikowi, który

doprowadził do powstania socjologii — zmianie społecznej.

Jakie procesy wywołują zmiany w kulturze, strukturach społecznych, zachowaniach oraz interakcjach? Jak należy je rozumieć? W ten sposób kończymy na tym samym, od czego

rozpoczęliśmy ten przegląd socjologii, albowiem powstała ona w pierwszych dziesięcioleciach poprzedniego wieku i rozwija się do dziś przede wszystkim dlatego, że pragniemy zrozumieć te dynamiczne i zmiannotwórcze siły, których działania doznajemy przez całe życie.

















































Podsumowanie

1. Socjologia zajmuje się badaniem zachowań ludzkich,

interakcji oraz organizacji społeczeństw.

2. Socjologia ma związek z życiem każdego z nas, ponieważ

dostarcza narzędzi służących zrozumieniu, gdzie leża źródła

ograniczeń w naszym myśleniu, postrzeganiu i działaniu.

3. Socjologia powstała w czasach przemian wywołanych: a)

upadkiem feudalizmu i rozwojem handlu, przemysłu oraz

urbanizacji: b) ruchem intelektualnym znanym pod nazw;|

oświecenia, który umożliwił rozkwit nauki oraz świeckiej

myśli w odniesieniu do świata materialnego, biologicznego i

społecznego; c) traumatycznym szokiem spowodowanym

niszczycielską siłą rewolucji francuskiej 1789 roku oraz

gwałtownymi przemianami. które wywołała.

4. Nazwę socjologia zaproponował myśliciel francuski.

August Comte, który uważał, że nauka o społeczeństwie

może iść w parze z naukami przyrodniczymi. Był także

przekonany, iż odkrycie praw rządzących organizacją

społeczeństw ludzkich pomoże stworzyć bardziej

humanistyczne społeczeństwo.

5. Również Herbert Spencer, Anglik, uważał, że można

sformułować prawa rządzące organizacją ludzkich

społeczeństw. Prawa te winny dotyczyć przede wszystkim

wzrastającej liczebności i złożoności społeczeństwa,

albowiem oba te czynniki powodują wzrost zależności i

wymiany pomiędzy ludźmi i organizacjami w danym

społeczeństwie oraz rosnące wykorzystanie władzy do

regulowania, kontrolowania i koordynowania działań

członków społeczeństwa oraz wchodzących w jego skład

organizacji. Spencer jest twórcą socjologicznej postawy naukowej zwanej funkcjonalizmem, która kładzie nacisk na zależność istnienia społeczeństwa od określonych wzorów społecznych.

6. Emile Durkheim przejął wiele od Spencera, ale był także

kontynuatorem Comte'a i francuskiej myśli socjologicznej,

która podkreślała znaczenie idei kulturowych dla integracji

społeczeństwa. Podobnie jak Spencer, był funkcjonalistą i

wierzył, że można odkryć prawa rządzące organizowaniem się

ludzi, ale podejście Spencera uzupełnił poszukiwaniem funkcji

symboli kulturowych w integrowaniu społeczeństwa.

7. Karol Marks. Niemiec, który uciekł ze swej ojczyzny i

ostatecznie osiadł w Anglii, podkreślał konflikt jako istotną

cechę społeczeństwa i stworzył podejście zwane teorii

konfliktu bądź socjologią konfliktu. Uważał on, iż nierówności

w rozdziale zasobów stwarzaj.) warunki do zmian

społecznych, ponieważ ci. którzy pozbawieni są owych dóbr,

wchodź.) w konflikt z tymi, którzy kontrolują produkcję,

posiadają władzę i manipulują symbolami kulturowymi po to.

by uprawomocnić swą uprzywilejowaną pozycję. W

przeciwieństwie do Comte’a, Spencera i Durkheima można

sformułować ogólne, ponadhistoryczne prawa rządzące

organizacją ludzkich społeczeństw.

8. Max Weber, inny wielki twórca socjologii, także Niemiec,

przez całe życie prowadził milczący spór z Marksem,

podkreślając, że nierówność jest zjawiskiem wielowymiarowym i jej przyczyny nie tkwią jedynie w ekonomii, że konflikt ma swe źródła w przyczynach historycznych, a nic jest wyłącznym skutkiem nierówności, oraz że zmiany mogą być wywołane nie tylko przez materialne i ekonomiczne uwarunkowania, lecz równie dobrze przez

same idee. Podkreślał także, iż socjologia musi przyglądać się

zarówno wielkim strukturom społecznym, jak i znaczeniu, które poszczególne jednostki nadają sitom działającym na tym poziomie. Podobnie jak Marks, nie wierzył w istnienie

ogólnych praw organizacji ludzkich społeczeństw. lecz w

przeciwieństwie do niego uważał, iż należy zachować

obiektywność, to jest unikać wartościowania w opisie i

analizie zjawisk społecznych.

9. Początkowo amerykańska socjologia przejęta koncepcje

europejskie w podejściu do problemów związanych z

urbanizacją i industrializacją, ale wkrótce mogła pochwalić się

własnymi osiągnięciami: jednym z nich było szerokie

wykorzystanie technik ilościowych, statystycznych, drugim

zaś wypracowanie nowego podejścia badawczego zwanego

interakcjonizmem. Polegało ono na zainteresowaniu

procesami, dzięki którym społeczeństwo trwa i zmienia się. a

które zachodzą na poziomie mikro, w bezpośrednich

kontaktach ludzi ze sobą.

10. Socjologia stanowi obecnie ogromną i zróżnicowaną

dziedzinę analiz wszystkich przejawów ludzkiej kultury,

struktury społecznej, zachowań i interakcji oraz przemian

społecznych.



























































Rozdział 2



TEORIE I METODY W SOCJOLOGII



W rzeczywistości społecznej ludzie działają, wchodzą ze sobą

w interakcje oraz organizują się.. Jeśli popatrzymy z boku na

wszystko, co dzieje się wokół nas, ujrzymy świat pełen gwaru i

ruchu, które ludzie wytwarzają w swej codziennej krzątaninie.

Jak mamy sobie radzie z ta hałaśliwą rzeczywistością? W jaki

sposób zrozumieć, co się dzieje' Odpowiedz na te pytania leży

w połączeniu teorii z praktyką badawczą. Teoria stanowi

narzędzie służące wyjaśnieniu, w jaki sposób świat funkcjonuje;

metoda zaś jest sposobem prowadzenia badań, które pomagają

nam tworzyć bądź sprawdzać teorie.

We współczesnym świecie nauka stała się dominującym

sposobem rozumienia świata, choć nie jedynym, ponieważ

nadawaniem sensu temu światu zajmują się także religie,

ideologie, filozofie oraz nasza własna intuicja. A zatem nauka ma

swoich „rywali", a rywalizacja ta jest w niektórych dziedzinach

silniejsza niż w innych. Większość ludzi nie zajmujących się

nauką nie kwestionuje twierdzeń fizyków, chemików,

biochemików czy też biologów na temat funkcjonowania świata,

chociaż głęboka wiara religijna w „kreacjonizm" często wytwarza

wrogie nastawienie wobec biologów będących zwolennikami

teorii ewolucji Darwina. Natomiast w odniesieniu do świata

społecznego pozycja nauki jest znacznie słabsza. Często uważa

się, że ludzie oraz ich wytwory — społeczeństwo i kultura — nie

poddają się badaniu naukowemu. I chociaż minęło już przeszło

sto pięćdziesiąt lal, od kiedy August Comte (l 830-1842) uznał, iż

socjologię można zaliczyć do nauk takich jak przyrodnicze, to

socjologowie nadal nie mogą rozstrzygnąć kwestii, czy

rzeczywiście można jej przyznać status nauki. Albowiem tak jak

Karol Marks i Max Weber kwestionowali naukowe możliwości

socjologii, podobnie wypowiada się wielu współczesnych

socjologów (Halfpenny, 1982; Dcnzin, 1970). Ale obecnie

przyjmijmy, iż spory na lemat jej statusu nic istnieją, i przyjrzyjmy

się, w jaki sposób funkcjonuje ona jako nauka.



ISTOTA NAUKI



Celem nauki jest umożliwienie nam zrozumienia świata i

gromadzenie wiedzy o nim. Narzędziem, który temu służy, jest

teoria, która odpowiada na pytanie, dlaczego istnieje dane

zjawisko i w jaki sposób działa (J. Turner, 1991). Teorie

naukowe mają pewne charakterystyczne dla siebie cechy, które

odróżniają je od innych rodzajów wyjaśniania świata, takich jak

religia, dogmaty polityczne i osobiste sądy (J. Turner, 1985a).

Jedną z cech wyróżniających teorię naukową jest jej

abstrakcyjność. Stwierdzenia wyrażone są w terminach ogólnych,

ponieważ ich celem jest wyjaśnienie danego zjawiska w każdym

czasie i miejscu. Na przykład słynny wzór Alberta Einsteina, L=

nic2, nie mówi nic na temat konkretnej emisji energii (L) ani ilości

materii (m), ani też o szybkości światła (c) w jakimś konkretnym

czasie; stwierdza jedynie, że energia, materia i prędkość światła są

powiązane ze sobą w każdym czasie, we wszystkich miejscach i

niezależnie od rodzaju energii. Jednym słowem owo rewolucyjne

równanie jest abstrakcyjne, ponieważ wznosi się ponad wszystkie

konkrety i stwierdza coś, co jest prawdą w każdym czasie i

miejscu w naszym świecie. Teorie socjologiczne również mogą

posiadać tę cechę. Na przykład, jak już wspominałem w

poprzednim rozdziale, Herbert Spencer (1874-1896) stwierdził, że

w miarę jak społeczeństwo się powiększa, jego członkowie coraz

bardziej różnicują się pod względem pełnionych w nim funkcji oraz

przynależności do rozmaitych grup, które następnie integrowane są

przez wzajemne powiązania i zależności oraz koncentrację władzy.

Teoria ta jest również abstrakcyjna, ponieważ nie dotyczy żadnej

konkretnej populacji w żadnym określonym czasie, lecz wszystkich

populacji, w każdym czasie i miejscu.

Drugą charakterystyczną cechą teorii naukowych jest to, iż

poddają się one sprawdzeniu. Niektórzy nawet głoszą, że są one

lak tworzone, by można było udowadniać ich fałszywość (Popper,

1959, 1969), ponieważ naszym celem jest poddawanie ich ciągłemu

sprawdzaniu, póki .nic przekonamy się, że nie można dowieść ich

fałszywości, a tym samym uznamy je za wiarygodne. Albowiem

jeśli dana teoria utrzyma się po atakach danych empirycznych,

wówczas zostaje uznana za najlepsze w danym czasie wytłumaczenie Funkcjonowania określonych zjawisk. Jeśli teorie wytrzymają test czasu — to znaczy ponawiane wciąż próby ich obalenia— wówczas zostają zaakceptowane jako prawdziwe, objaśniające sposób funkcjonowania rzeczywistości (Poppcr, 1969).

W taki właśnie sposób funkcjonuje nauka. Nie jest to zbyt

skuteczne postępowanie, ale umożliwia przynajmniej powiązanie

naszych teorii z rzeczywistością. Traktujemy je sceptycznie i

poddajemy nieustannemu sprawdzaniu za pomoca faktów.

Porównajmy to podejście do alternatywnych prób rozumienia

świata. Wedle religijnych interpretacji biegiem wydarzeń sterują siły

nadprzyrodzone, bogowie; przyjmuje się tez założenie, że coś

powinno się dziać w określony sposób, a nawet jeśli te

oczekiwania nie zostają spełnione, wiara w potęgę bóstw bądź też

w poprawność założeń nic zostaje zakwestionowana ani

odrzucona, tak jak się to dzieje w przypadku teorii naukowej. W

takim przypadku proponuje się raczej nową interpretację, która ma

na celu podtrzymanie wiary. Również ludzie pozostają wierni swym

przekonaniom nawet wbrew faktom; tak to już jest, że jesteśmy

przywiązani do własnych poglądów i sposobów postrzegania

rzeczywistości, ponieważ zapewniają nam one dobre

samopoczucie, a poza tym zdążyliśmy się już do nich

przyzwyczaić. Podobnie jest z ideologiami politycznymi; ludzie

trwają przy swoich przekonaniach politycznych, nawet jeśli

zawodzą konstruowane na ich podstawie programy. Tymczasem

teorie naukowe, jeśli nie zgadzają się z faktami empirycznymi,

zostają bezwzględnie odrzucane lub zmieniane. Sprawdzanie teorii

nic odbywa się w sposób przypadkowy bądź pobieżny, choć

często jedynie intuicja mówi nam, że są dowody na ich

potwierdzenie. Każda teoria musi być oceniana w sposób

uporządkowany, wedle ogólnie obowiązujących procedur, często

nazywanych metodą naukową. Zapewniają one wypracowanie

bezstronnych procedur gromadzenia danych oraz precyzyjne

ustalenie kolejności podejmowanych przez nas działań. Dzięki temu

inni mogą sprawdzać nasze postępowanie, naszą rzetelność, a

także uniknąć pomyłek oraz stronniczości. Gdybyśmy nie posiadali

wiarygodnych danych bądź nie mieli do nich zaufania, skąd

mielibyśmy wiedzieć, czy dysponujemy dokładnymi i prawdziwymi

faktami oraz czy rzeczywiście odnoszą się one do weryfikowanej

przez nas teorii?

A zatem nauka wkracza na teren socjologii wówczas, gdy

posługujemy się teoriami w celu objaśniania rzeczywistości

społecznej, a także gdy sprawdzamy owe teorie na rzeczywiście

istniejących wydarzeniach. Dzięki rozwojowi teorii oraz ich

weryfikacji, wzbogacamy naszą wiedzę na temat rzeczywistości

społecznej, w której żyjemy.

Co charakteryzuje naukę

1. Nauka nie ocenia, co powinno lub nie powinno istnieć bądź

dziać się.

2. Nauka dąży jedynie do zrozumienia, dlaczego jakieś zjawiska

istnieją i w jaki sposób funkcjonują.

3. Nauka uogólnia te wnioski, rozwijając abstrakcyjne i

pozbawione ocen teorie, które objaśniają przyczyny oraz

sposób funkcjonowania zjawisk.

4. Nauka poddaje owe teorie empirycznej ocenie, odrzucając je

bądź modyfikując, o ile nie znajdą potwierdzenia w faktach.

5. Nauka stosuje takie metody gromadzenia danych, którymi

można posługiwać się wielokrotnie, po to by upewnić się, że

dane wykorzystane do weryfikacji teorii są obiektywne.

6. Nauka powiększa zasób wiedzy wówczas, kiedy akceptuje

teorie, które zostaną potwierdzone empirycznie, natomiast

odrzuca te. które takiego potwierdzenia nie znalazły.



TEORIE W SOCJOLOGII

Z przyjemnością napisałbym teraz o wielkich osiągnięciach

teorii socjologicznych w objaśnianiu zachowań ludzi, o ich

wzajemnych związkach ora/, ich wewnętrznej organizacji.

Niestety, obecnie nic ma zgody co do tego, które spośród

licznych powstałych na tym gruncie teorii są najlepsze, nie

widać też wielkiego zapału wśród badaczy do ich

weryfikowania, po to by odpowiedzieć sobie na to pytanie. W

praktyce wśród teoretyków dominuje niefortunna tendencja do

tworzenia teorii, które w niewielkim stopniu poddają się

weryfikacji, wśród badaczy zaś do gromadzenia i analizowania

danych bez przywiązywania wagi do jakichkolwiek teorii

(Turner, Turner, 1990). Smutne to, lecz prawdziwe, że

teoretycy i badacze chodzą odrębnymi drogami. W rezultacie

owego rozłamu powstaje wicie teorii w większości nie

zweryfikowanych, niemniej interesujących, które pomagają

lepiej widzieć oraz interpretować to, co się dzieje w

rzeczywistości społecznej (Ritzer, 1975, 1988; J. Turner, 1991).

Chciałby m obecnie przedstawić w najogólniejszych zarysach

najważniejsze z owych teoretycznych perspektyw, zostawiając

na potem omówienie bardziej szczegółowych teorii, które

powstały w ramach owych szerszych ujęć. Niektóre z owych

stanowisk przedstawiłem już w poprzednim rozdziale, przy

okazji omawiania początków socjologii. Obecnie chciałbym

zwrócić uwagę na najbardziej charakterystyczne cechy owych

najbardziej ogólnych podejść teoretycznych (J. Turner, 1991)

Funkcjonalizm

Twórcą funkcjonalizmu jest Herbert Spencer, a w wiek

dwudziesty przeniósł go Emile Durkheim. W latach

pięćdziesiątych kierunek ten dominował w socjologii; obecnie

jest tylko jedną z kilku obowiązujących teorii. Wszystkie teorie

funkcjonalne traktują rzeczywistość społeczną jako system

wzajemnie ze sobą powiązanych części (Turner, Maryanski,1979). Części te są następnie analizowane pod kątem ich

konsekwencji bądź też funkcji, które pełnią one w większym

systemie. Na przykład rodzina może zostać uznana za

podstawową instytucję społeczną, która podtrzymuje istnienie

społeczeństwa jako większej całości dzięki temu, że reguluje

zachowania w zakresie seksu i małżeństwa pomiędzy dorosłymi

oraz socjalizuje potomstwo, tak by mogło siać się

pełnoprawnymi członkami społeczeństwa. Co więcej, każdą

strukturę — czy to naszych znajomych, czy też cały

uniwersytet — można poddać analizie funkcjonalnej. Wystarczy

tylko zadać jedno pytanie: w jaki sposób jakaś część naszej

uczelni — studenci, ich stowarzyszenia, samorząd, dany

fakultet, pracownicy naukowi, administracja itp. — przyczynia

się do funkcjonowania całego systemu?

Większość teorii funkcjonalnych przyjmuje istnienie

potrzeb" czy też „wymagań" generowanych przez dany

system. Następnie bada daną część pod kątem tego, jak spełnia

ona owe „wymagania". Na przykład wiele systemów

społecznych ma „potrzebę" podejmowania decyzji,

koordynowania działań ludzi i rozdzielania dóbr; założywszy

zatem, że są to podstawowe wymagania, można teraz zadać

następujące pytanie: Jakie części danego systemu realizują owe

potrzeby? A następnie wyjaśnić, w jaki sposób określona część

na przykład rząd, jeśli badanym przez nas systemem jest

społeczeństwo — działa, by potrzeby te zrealizować.

Teorie funkcjonalne przysparzają nam wiele problemów.

Jednym z najważniejszych jest ten, iż często traktują

społeczeństwo jako znakomicie zintegrowany i zorganizowany

układ (Dahrendorf, 1958, 1959). Gdyby każda część systemu

spełniała swoją funkcję i zaspokajała jakąś potrzebę, to

społeczeństwa przypominałyby świetnie działające i dobrze

naoliwione maszyny. Tymczasem wszyscy wiemy, że wcale tak

nie jest; istnieją przecież także konflikty oraz inne, zaburzające

harmonijne funkcjonowanie, procesy. Mimo to podejście

funkcjonalne nadal cieszy się powodzeniem, ponieważ każe nam

patrzeć na rzeczywistość społeczną oraz każdą jej część jak na

zwarty system, w którym działanie jego elementów składowych

wywiera wpływ na funkcjonowanie całego systemu.

Teorie konfliktu

Karol Marks i Max Weber stanowią intelektualne źródło teorii

konfliktu, choć i inni

twórcy socjologii postrzegali rzeczywistość społeczną przez

pryzmat konfliktów. W przeciwieństwie do funkcjonalizmu,

który podkreśla pracę poszczególnych części na rzecz większej

całości, teorie konfliktu widzą systemy społeczne jako pełne

napięć i konfliktów istniejących pomiędzy siadającymi się na nic

częściami (Collins 1975). 1 choć istnieje wiele różnych teorii

konfliktu, to wszystkie kładą nacisk na jedno: siłą napędową

konfliktu jest nierówność; konflikt dominuje także w stosunkach

pomiędzy ludźmi. To prawda, że trudno byłoby nie dostrzegać

napięć i konfliktów, których źródłem jest nierówność. Na

przykład w waszej grupie studenckiej istnieje nieustanne napięcie

pomiędzy studentami a asystentem dotyczące podstawowego

dobra: waszych ocen. Asystent kontroluje oceny, a to oznacza,

że ma władzę nad wami. Znajdujecie się zatem w sytuacji

głębokiej nierówności, a napięcie utrzymuje się tuż pod

powierzchnią. Jeśli nie otrzymasz takiej oceny, jakiej pragniesz,

możesz się rozzłościć, a wówczas może cię to popchnąć do

jakiegoś działania. Takie same siły działają we wszystkich

stosunkach społecznych, zarówno pomiędzy poszczególnymi

ludźmi, jak i grupami etnicznymi, kierownictwem i

pracownikami wszelkich instytucji, warstwami społecznymi oraz

całymi narodami.

Wystarczy przyjrzeć się społeczeństwu, w którym żyjemy,

aby zobaczyć, jak wiele jest wokół nas napięciotwórczych skutków nierówności. Pomiędzy robotnikami a kadrą kierowniczą w zakładach pracy często panują chłodne, pozbawione życzliwości stosunki; biedni odczuwają agresję w stosunku do bogatych; kobiety

zazdroszczą mężczyznom wyższych dochodów oraz większej

władzy; mniejszości etniczne nienawidzą statusu obywateli

drugiej kategorii itd., itd. Wszystkie te źródła napięć, które

doprowadzają do wybuchu różnorodnych konfliktów —

zbrodni, zamieszek, protestów, demonstracji, strajków i ruchów

społecznych — tkwią w nierównym rozdziale wartościowych

dóbr, takich jak pieniądze, władza, prestiż, mieszkania, opieka

zdrowotna oraz możliwości otrzymania pracy. Konflikt jest

zatem podstawową cechą życia społecznego: jego potencjalne

istnienie odczuwamy wszędzie — w interpersonalnych relacjach

pomiędzy kobietami a mężczyznami, w często nacechowanych

napięciem interakcjach z innymi grupami etnicznymi, a także w

niechęci wobec władzy rodziców, nauczycieli i pracodawców.

Teorie interakcji

Przyjemnie jest rozprawiać o „częściach", „całościach",

funkcjach", „nierównościach" i „konfliktach", ale kto zajmie

się konkretnymi ludźmi, którzy wchodzą ze sobą w bezpośrednie kontakty i muszą sobie jakoś z tym radzić?

Otóż problemem tym interesują się teorie interakcji, co

szczegółowo omówimy w rozdziale piątym, gdzie powrócimy

do prac George'a Herberta Meada (1934, 1938) oraz jego

następców. Obecnie wymienię tylko to, co najważniejsze w

teoriach interakcji.

Ludzie kontaktują się ze sobą za pomocą przekazywanych

symboli — słów, wyrazu twarzy, gestów oraz wszelkich

znaków, które coś „znaczą" zarówno dla nas, jak i dla innych

(GolTman, 1959, 1961, 1967: J. Turner, 1988). Za pomocą

symbolicznych gestów wyrażamy nasze nastroje, zamiary oraz

sposób postępowania; i odwrotnie, odczytując gesty innych

ludzi, dowiadujemy się, co myślą i jak będą się zachowywać.

Dzieje się tak nawet wówczas, kiedy inni ludzie nie są obecni

fizycznie — na przykład kiedy myślisz o tym, żeby poprosić

rodziców o więcej pieniędzy, zaprotestować przeciwko ocenie,

którą postawił ci asystent, lub zrobić wrażenie na pewnej osobie

płci przeciwnej. W twojej głowie dokonuje się wymiana gestów,

ponieważ w myślach kontaktujesz się z daną osobą. Wniosek z

tego taki, że rzeczywistość odbieramy głównie przez pryzmat

symboli i gestów;

sami również posługujemy się owymi gestami, aby dostosować

się do innych, tworzyć wyobrażenia o sobie i sytuacjach, w

których się znajdujemy, oraz konstruować definicje tego, co

będzie lub co powinno pojawić się w poszczególnych

sytuacjach.

Tak więc wedle zwolenników teorii interakcji wyjaśnienie

rzeczywistości społecznej uzyskujemy na podstawie

dokładnego zbadania mikroświata konkretnych ludzi, którzy

nawzajem interpretują swoje gesty, tworzą wyobrażenia o sobie

oraz definiują w określony sposób sytuacje, w których się

znajdują (Blumer, 1969; Stryker, 1980). Makrostruktury bądź

inaczej wielkie struktury społeczne — państwo, gospodarka,

stratyfikacja itp. — są tworzone oraz podtrzymywane w swym

istnieniu przez mikrointerakcje (Collins, 1981, 1986); zdaniem

zwolenników teorii interakcji nic można zrozumieć

rzeczywistości społecznej, jeśli nic poznamy owych kontaktów

na mikroszczeblu. Wyobraź sobie na przykład, że znajdujesz się

w sali wykładowej; wszystko, co tam się dzieje, jest

przekazywaniem gestów — np. przez ciebie, kiedy przeciskasz

się między kolegami, zmierzając do swego miejsca, a oni

zapewne przyjmują twoje przeprosiny; przez ciebie i kolegów, z

którymi rozmawiasz przed wykładem (a często także w trakcie);

a także przez wykładowcę, który pragnie dotrzeć do twego

umysłu. A zatem „ustrukturalizowana" sala wykładowa wypełniona jest gestami, ich interpretacją i reinterpretacją oraz definiowaniem sytuacji. Z punktu widzenia zwolennika teorii interakcji nic jesteś „pracowitą pszczołą", która skrupulatnie przestrzega z góry ustalonych zasad właściwego zachowania na sali wykładowej (choć jest to oczywiście bardzo ważne); albowiem nieustannie sygnalizujesz oraz interpretujesz, po to by dopasować się do innych, a czasami też po to, by stworzyć nowe zasady interakcji. W ten sposób interakcjonizm koryguje tendencję do traktowania „struktury" oraz ,,kultury" jako czegoś istniejącego poza nami bądź też nakładającego się na zachowania ludzi rozumianych jako bierne roboty.

Teorie utylitarne (teorie wymiany społecznej)

Ostatnia grupa teorii zapożyczyła zbiór dość nieskomplikowanych poglądów na temat człowieka od współczesnej ekonomii, która z kolei zaadaptowała główne idee szkockich filozofów, takich jak Adam Smith (1776) działających w czasach oświecenia (Camic, 1979). Zwolennicy utylitaryzmu uważają, że człowiek jest istotą racjonalną, choćby dlatego, że wyznacza sobie cele i zadania; kalkuluje koszty różnych sposobów osiągania owych celów i wybiera te, które maksymalizują zyski (inaczej mówiąc, korzyści), a minimalizują koszty. Jesteśmy zatem istotami, które starają się z każdej sytuacji wyciągnąć jakąś korzyść jak najmniejszym kosztem (Hcchter, 1987; Coleman, 1991). Na przykład obliczasz sobie, ile pracy musisz włożyć (twoje „koszty"), aby zdobyć określoną ocenę (twój „zysk") z przedmiotu, któremu poświęcona jest la książka,

bądź też — będę przez chwilę idealizował — aby zdobyć określoną wiedzę, przydatną w późniejszym życiu (co jest o wiele cenniejszym zyskiem). Tak więc w każdej sytuacji dokonuje się ..wymiana" dóbr: oddajesz jakieś dobro (twój koszt), aby otrzymać coś, co postrzegasz jako bardziej wartościowe (twoja korzyść).

Dla teoretyków utylitaryzmu wszystkie stosunki społeczne są po prostu wymianą pomiędzy ich uczestnikami, którzy ponoszą określone koszty po to, by uzyskiwać nawzajem od siebie różne korzyści, i którzy cały czas prowadzą rachunek kosztów i zysków. Twój asystent ponosi koszty (energia i czas poświęcane przygotowywaniu wykładów, ich wygłaszaniu, egzaminowaniu itp.), aby otrzymać wynagrodzenie (od uniwersytetu), a także, być może. twoją dozgonną wdzięczność i podziw. Podobnie i ty przychodzisz na zajęcia, czytasz, myślisz i poniżasz się na egzaminach (twoje koszty), po to by zdobyć pozytywne oceny, wiedzę, a być może także miesięczne stypendium od kogoś, na przykład od rodziców

(twoje zyski, czyli korzyści). Na ogół nie zdajemy sobie sprawy z owych kalkulacji — robimy je automatycznie i bezwiednie. Dopiero w sytuacjach, kiedy nie bardzo wiemy, co robić, zaczynamy bardziej świadomie przeprowadzać twardą kalkulację kosztów i zysków. Jednak w ostatecznym rozrachunku, argumentują zwolennicy utylitaryzmu, uznasz na pewno, iż dokonywana w szkołach wymiana twego czasu, energii i pieniędzy na oceny, dyplomy i wiedzę o wiele lepiej ci się kalkuluje aniżeli alternatywne sposoby wydatkowania

tychże dóbr.

Dla teoretyków racjonalnego wyboru i wymiany interakcja, społeczeństwo i kultura powstają oraz istnieją dlatego, że

przynoszą korzyści kierującym się rozumnym wyborem ludziom. Te korzyści rzadko mają postać pieniędzy, choć oczywiście tak leż bywa, lecz najczęściej są to mniej ,,namacalne" dobra — dobre samopoczucie, miłość, duma, szacunek, władza, kontrola oraz inne tego rodzaju „walory", które cementują społeczeństwo. Możesz się o tym przekonać, analizując sytuację, w której coś cię rozzłościło bądź zraniło twoje uczucia; w takiej sytuacji nie otrzymałeś spodziewanej

nagrody (na ogół nie są to pieniądze) odpowiedniej do poniesionych przez siebie kosztów — fakt ten pokazuje, że pod powierzchnią twoich uczuć kryje się rachunek kosztów i zysków.

Pozycja teorii w socjologii

Istnieje wiele wariantów przedstawionych powyżej ujęć teoretycznych. Część z nich poznamy, omawiając poszczególne zagadnienia socjologii. Z naukowego punktu widzenia lepiej byłoby dysponować precyzyjniej sformułowanymi teoriami, poddawanymi systematycznej weryfikacji, które nakreśliłyby ramy naszego wstępu do socjologii. Tak jednak nie jest. Co więcej, wielu socjologów

nic wierzy, że jest to możliwe (Seidman, Wagner, 1992). W tej

sytuacji istniejące teorie pomagają nam jedynie interpretować

poszczególne cechy rzeczywistości społecznej i na razie niewiele mają wspólnego z tymi, które funkcjonują w „prawdziwej" nauce (Giddens, 1971, 1976, 1984).

Socjologia dysponuje licznymi fragmentami teorii, na ogół wymyślonymi przez jej twórców, lecz większość z nich nic została ani zweryfikowana, ani uznana za najlepszy sposób objaśniania rzeczywistości społecznej. Niektórzy uważają, że aspiracje socjologii do bycia nauką są całkowicie iluzoryczne, a marzenie Comte'a o stworzeniu nauki o społeczeństwie pozostanie tylko marzeniem. Inni znów są przekonani, że socjologia nie l jest jeszcze dojrzałą nauką, ale takie możliwości tkwią w koncepcjach teoretycznych zawartych w owych czterech podejściach: Funkcjonalnym, teorii konfliktu, interakcji oraz utylitarystycznym. Oprócz nich istnieje duża liczba ,,pomniejszych" teorii bardzo luźno powiązanych tymi czterema, która pomaga nam zrozumieć wiele procesów społecznych —jak się wkrótce o tym przekonamy.



METODY W SOCJOLOGII



W nauce wszelkie dane dotyczące rzeczywistości muszą być

gromadzone w staranny i uporządkowany sposób, tak aby tę procedurę można było w każdej chwili odtworzyć. Albowiem jeśli tylko opiszemy jakieś dane i nie przekażemy nikomu, w jaki sposób i dlaczego zostały one zebrane, wówczas nikt nie będzie mógł sprawdzić, czy ,,fakty", które podajemy, naprawdę istnieją.

Tak więc w nauce badaniami, czyli gromadzeniem i analizowaniem informacji o rzeczywistości zawiaduje ujednolicone postępowanie zwane metodą naukową.

W owej metodzie wyróżnia się często określone stadia bądź stopnie, ale nie popadajmy w uniesienie i nie sądźmy, że nauka to szybki marsz do prawdy i wiedzy. Uprawianie nauki — inaczej mówiąc, starannie prowadzone badania — polega bowiem na przestrzeganiu kilku określonych reguł (Babbie, 1992).

Jedną z nich jest określenie problemu badawczego, czyli tego,

co chcemy odkryć. Może się to wydawać oczywiste, ale jest to

sprawa podstawowa, ponieważ temat badań musi być szczegółowo określony. Inaczej bowiem nie moglibyśmy wyjść poza etap gromadzenia danych. W nauce problemy badawcze często wyznacza teoria oraz dążenie do jej weryfikacji. W socjologii, podobnie jak w bardziej rozwiniętych naukach, badania prowadzone są często nie tylko w celu zweryfikowania teorii. Jednym z powodów jest po prostu nasze zainteresowanie jakąś dziedziną rzeczywistości. Innym — chęć uzyskania przez danego klienta (agencję rządową, przedstawicieli sfery biznesu, organizację charytatywną) informacji na jakiś temat. Bywa i tak, że wcześniejsze badania ujawniły lukę w naszej wiedzy bądź, zrodziły nowe pytania. A zatem choć wyidealizowany obraz nauki mógłby sugerować, że wszystkie badania są określone przez teorię, to w rzeczywistości jest całkiem inaczej. Istnieje wiele innych przyczyn prowadzenia badań, a metodę naukową z łatwością można do nich dostosować.

Inną ważną sprawą w badaniach jest pytanie o to, co badacz spodziewa się znaleźć. Bardzo przydatne jest sformułowanie

Hipotezy, którą można wywieść z teorii, choć niekoniecznie na temat oczekiwanych rezultatów. Dzięki temu badacze uzyskują kryterium czy też miernik, do którego mogą odnieść wyniki swych badań. Bez hipotezy, która określa zbieranie i analizowanie danych, albo przynajmniej luźnych oczekiwań, co spodziewamy się uzyskać, nie moglibyśmy skoncentrować naszego działania; groziłoby nam zbieranie niepotrzebnych czy wręcz nieistotnych informacji, które nie miałyby nic wspólnego z badanym przez nas problemem.

Na koniec, po sformułowaniu problemu i naszych oczekiwań

konstruujemy schemat badań. Obejmuje on plan działań i zestawienie procedur gromadzenia informacji związanych ze sformułowanym przez nas problemem badawczym i postawionymi hipotezami. Istnieje wiele różnych rodzajów badań, ale wszystkie określają dokładnie, w jaki sposób mają być zbierane informacje. Wybór określonego sposobu prowadzenia badań zależy od wiciu czynników — natury problemu, ilości pieniędzy przeznaczonych na badania oraz upodobań badacza. W socjologii istnieją cztery podstawowe sposoby prowadzenia badań:

l) eksperyment,

2) badania ankietowe,

3) obserwacja,

4) analiza danych historycznych. Pokrótce omówimy każdy z nich.

Eksperyment

Polega on na sprawdzeniu skutków działania określonego zjawiska na jakąś dziedzinę rzeczywistości społecznej — na ogół reakcji ludzi na konkretny bodziec lub sytuację. Ważną częścią składową eksperymentu jest kontrolowanie wpływów ubocznych które mogą zakłócić ocenę skutków głównego bodźca. W klasycznym modelu eksperymentu uzyskuje się ową kontrolę, tworząc dwie porównywane grupy badanych: l) grupę eksperymentalną, która odbiera dany bodziec lub jest postawiona w określonej sytuacji, i 2) grupę kontrolną, na którą nie oddziałuje ów bodziec ani nie lokujemy jej w danej sytuacji. Różnice pomiędzy tymi grupami pozwalają badaczowi określić, jak bardzo— jeśli w ogóle —dany bodziec lub sytuacja oddziałują na badane osoby. Ten klasyczny model rzadko jest stosowany w socjologii, ale kontrolowanie wpływów ubocznych jest istotne w każdych badaniach. W bardziej typowym dla socjologii eksperymencie badanych izoluje się od zewnętrznego świata, po czym obserwuje ich reakcje na określony bodziec lub sytuację. Dzięki czasowej izolacji badanych wyklucza się zewnętrzne wpływy i można zapisywać ich reakcje na dany bodziec lub sytuację. Powiedzmy, że chcemy zbadać skutki ulokowania badanych w sytuacji posiadania władzy. Możemy odizolować grupę osób w laboratorium. opracować zadanie, które mają wykonać i stworzyć sytuację, w której jedna osoba posiada

władzę. Na podstawie obserwacji i zapisywania reakcji możemy

zbadać skutki posiadania władzy. Na tym polega istota eksperymentu w socjologii.

Badania ankietowe

Najczęstszym modelem badań w socjologii są badania ankietowe, w których zadaje się ludziom pytania na interesujący badacza lemat (Rossi i wsp., 1985). Pytania te może zadawać prowadzący badania, który siedzi naprzeciwko respondenta, albo co jest znacznie bardziej rozpowszechnione są one zestawione w kwestionariuszu, który respondent sam wypełnia.

A oto cechy idealne tego rodzaju badań: po pierwsze, respondenci stanowią całą populację interesującą badacza lub, co zdarza się znacznie częściej, tworzą reprezentatywną próbkę owej populacji. Po drugie, wszyscy respondenci chcą odpowiadać na pytania. Po trzecie, odpowiadają dokładnie na te same pytania. Jednak w praktyce trudno wszystko to uzyskać. Często nie sposób jest przepytać całą populację, ponieważ jest /byt liczna lub nie można dotrzeć do wszystkich jej członków. Mogą pojawić się trudności z uzyskaniem odpowiedzi, ponieważ ludzie są zajęci, rozkojarzeni, zapominalscy albo wrogo nastawieni wobec ingerencji w ich prywatne życie. Respondenci mogą także w różny sposób interpretować poszczególne pytania zawarte w kwestionariuszu, bądź leż osoby przeprowadzające wywiad mogą zadawać pytania różnym tonem, a nawet wzajemne oddziaływanie na siebie pytającego i respondenta może prowokować odmienne odpowiedzi. Jeśli próba jest dostatecznie duża, wiele tego typu problemów traci na znaczeniu, często znoszą się wzajemnie. Ale szerokie stosowanie badań ankietowych rodzi inne problemy (Cicourel, 1964): ujawniają one to, co ludzie mówią, a nic to, co myślą i robią; nadają określoną strukturę odpowiedziom respondentów, nie pozwalając im wypowiadać się „od siebie"; ich wyniki łatwo mogą ulegać przekłamaniom lub błędnym interpretacjom; uniemożliwiają analizę zjawisk, których nie można ująć w pytaniach. •Mimo to socjologowie chętnie je stosują, ponieważ łatwo można je poddawać

opracowaniom statystycznym (Collins, 1984; Liebcrson,1985,1992). Poza tym socjologowie na ogół interesują się często tym, co ludzie myślą, jak postrzegają i w co wierzą; a badania ankietowe są stosunkowo łatwym sposobem poznawania ludzkich poglądów,

postrzeżeń, uczuć i emocji.

Obserwacja

Czasami najlepszą metodą jest wyjście poza ściany laboratorium, odrzucenie kwestionariusza i wmieszanie się pomiędzy ludzi znajdujących się w realnych sytuacjach życiowych po to, by obserwować ich zachowania. Właśnie tak postępuje się w badaniach polegających na obserwacji (Whyte, Whyte, 1984; Whyte, 1989): badacz znajduje się w sy1uacji bardziej naturalnej wymaga się od niego obserwowania i zapisywania tego, co widzi. Dzięki temu można odkryć najrozmaitsze niuanse, kontekst, interakcje poznać lepiej przebieg wydarzeń. Jedną z odmian tego rodzaju badania jest obserwacja uczestnicząca, polegająca na tym, że badacz zostaje członkiem badanej grupy, organizacji bądź społeczności. Pozwala mu to zaangażować się bardziej w daną sytuację, a co więcej,

doświadczać tego samego, co osoby będące przedmiotem obserwacji. Istnieje także obserwacja ukryta, polegająca na tym,

że badacz nie jest uczestnikiem, lecz stoi z boku i zapisuje to, co

się dzieje. W tym przypadku traci się osobiste zaangażowanie i

bezpośredni ogląd, które są zaletą obserwacji uczestniczącej, unika natomiast niebezpieczeństwa choćby bezwiednej ingerencji w bieg wydarzeń, a tym samym zniekształcenia wyników obserwacji. Często tego rodzaju badanie sianowi wstęp do badań ankietowych, ponieważ umożliwia osobom budującym kwestionariusz takie sformułowanie i dobór pytań, aby respondenci nie mieli trudności z ich zrozumieniem. Wielką zaletą badań opartych na obserwacji jest możliwość badania realnej rzeczywistości, a nie sztucznych konstrukcji modeli eksperymentalnych i zestawów pytań kwestionariuszowych (Whyte, 1989). Wadą natomiast jest to, iż każdy obserwator może dostrzegać co innego, w zależności od własnych upodobań i nastawień. Poza tym badania oparte na obserwacji trudno jest odtworzyć — po to, by sprawdzić, czy rzeczywiście wydarzyło się to, o czym mówi obserwator — ponieważ badana grupa może już nie istnieć albo różni obserwatorzy mogli zwrócić uwagę na różne rzeczy bądź sprowokować różne

reakcje.



Badania historyczne

Czasami chcemy wiedzieć, co się zdarzyło w przeszłości. Można oczywiście przeprowadzać wywiady, w których pytamy ludzi o ich przeszłość, ale często chcemy sięgnąć głębiej i szerzej do historii. W tym miejscu historia i socjologia stykają się ze sobą. Wszyscy twórcy socjologii — a zwłaszcza Spencer, Marks i Weber — posługiwali się historią do rozwijania oraz ilustrowania swoich koncepcji; w ostatnich zaś dziesięcioleciach nastąpił rozkwit badań historycznych służących weryfikowaniu bądź ilustrowaniu teorii albo opisowi funkcjonowania dawnych społeczeństw. Czasami badania historyczne w socjologii wykorzystują dorobek badawczy

historyków odwiedzających archiwa i studiujących zakurzone

stosy akt lub badania archeologów odkopujących ślady przeszłości;

ale bywa i tak, że socjologowie sięgają bezpośrednio do zapisów archiwalnych lub do archeologicznych wykopalisk. Różnica pomiędzy historią a socjologią historyczną polega na tym, że na ogół. choć nie zawsze, badania socjologiczne wykorzystują historię do weryfikowania lub ilustrowania jakiejś ogólniejszej teorii, natomiast celem historyka jest jedynie opis wydarzeń w określonym czasie w przeszłości. I chociaż jest to dość nieostre rozróżnienie, to jednak pozwala /.rozumieć, czym różni się historia od socjologii. Największym problemem związanym z wykorzystywaniem zapisów archiwalnych jest ich niekompletność oraz możliwość wielorakiej interpretacji (dzięki czemu historycy mają zatrudnienie), w wyniku czego historia rzadko umożliwia ostateczną i rozstrzygającą Weryfikację koncepcji teoretycznych.

Kiedy już zbierzemy dane. stosując jeden z powyższych

typów badań, zostają one poddane analizie. Sposób analizowania zależy od rodzaju badania oraz charakteru danych, ale zawsze przyświeca jej ten sam cel — musi być prowadzona w sposób staranny, uporządkowany i bezstronny. Analiza dostarczy nam wniosków związanych z tym, co chcemy odkryć, toteż zachowajmy wielką dokładność i staranność, ponieważ inni w każdej chwili mogą nas sprawdzić.

Ostatnim etapem w metodzie naukowej jest ocena wiarygodności danej hipotezy bądź też, jeśli nie została ona przedstawiona, ukazanie, co uzyskane dane mówią nam o badanych zjawiskach.

Wszystkie te etapy mogą wydawać się nam oczywiste, mają jednak ogromne znaczenie, ponieważ każą nam postępować w sposób systematyczny i uporządkowany, zachować bezstronność (lub przynajmniej ograniczyć subiektywne nastawienie) oraz umożliwiają innym poznanie tego, co i w jaki sposób odkryliśmy. Bez wytycznych zawartych w metodzie naukowej nie mielibyśmy zaufania do niczyich wyników badań, nie wiedzielibyśmy, w jaki sposób sprawdzać je i oceniać. W rezultacie nasza wiedza o świecie byłaby niesystematyczna, przypadkowa i w większości niedokładna; niemożliwa byłaby także jej akumulacja.



CZY NAUKA WYKLUCZA HUMANIZM



Moi koledzy socjologowie często głoszą, że socjologia jest

formą sztuki". Postuluje się, aby socjologowie odrzucili bezosobowe kwestionariusze i zajęli się rzeczywistymi działaniami ludzi. Ponadto w zdobywaniu informacji o świecie powinniśmy oprócz intelektu posługiwać się także intuicją. Rozlegają się sądy, że socjologia nadal powinna posługiwać się ogólnymi teoriami i koncepcjami, ale tylko tymi, które powstały przez wykorzystanie

bezpośredniego aktywnego udziału wraz z innymi ludźmi w realnych sytuacjach życiowych. Wiedząc z pierwszej ręki o zainteresowaniach, problemach, rozterkach i frustracjach ludzi żyjących w danym społeczeństwie, możemy wykorzystać naszą

wiedzę ogólną, aby im pomóc, polepszyć ich życie, umożliwić im czerpanie zeń więcej satysfakcji. Reprezentujący takie poglądy socjologowie uważają, że ich powołaniem jest rozpoznawanie tych źródeł napięć pomiędzy ludźmi, które tkwią w zasadach organizacji społeczeństw, oraz proponowanie sposobów rozwiązywania owych napięć.

Wielu zawodowych socjologów zdecydowało się na początku swej drogi na wybór tej właśnie dziedziny, kierując się pobudkami humanistycznymi. Uważali oni, że niektóre zasady życia społecznego są złe — dyskryminacja etniczna i płciowa, nadmierne przywileje w obliczu istnienia skrajnego ubóstwa, nieszczęścia i alienacja, a także inne schorzenia społeczne— i chcieli jakoś temu zaradzić. Niewątpliwie takie pobudki kierowały Karolem Marksem i wieloma innymi socjologami. Chcieli pomóc ludziom i sprawić, aby świat stał się lepszy. Jeśli dobrze się przyjrzeć, to motywacje humanistyczne możemy znaleźć u zagorzałych teoretyków i rasowych metodologów. Fakt ten świadczy o tym, że w myśleniu socjologa zawsze obecna jest choć czasami głęboko ukryta — ideologia. Bywa, że jest ona wyrażana wprost, ale niezależnie od tego, czy jest ona ukryta czy jawna, większość socjologów ma wyrobiony pogląd na lemat tego, co ..dolega społeczeństwu". oraz ogólny plan, „co należy zrobić, żeby rozwiązać te problemy". Zarazem jednak jesteśmy realistami i zdajemy sobie sprawę z tego, że nie możemy kształtować społeczeństwa zgodnie z naszą wolą i

pragnieniami. Co więcej, dostrzegamy subiektywizm w swoim

myśleniu i staramy się go pozbyć, ..uprawiając naukę". Coś takiego najczęściej przydarza się socjologom podczas studiów, a zwłaszcza robienia doktoratu. Tak już jakoś jest, że humanistyczna motywacja i zapał ideologiczny słabną wraz z nabywaniem umiejętności zawodowych. W konsekwencji ci naukowcy, u których w podejściu dominuje humanizm oraz ideologia, mają skłonność do traktowania eksperymentów, statystyki, bezosobowych metod naukowych i abstrakcyjnych teorii jako ,,wrogich" ich bardziej praktycznemu zaangażowaniu. Uważają, że teorie i metody zabijają ich intuicję oraz uniemożliwiają pomaganie ludziom.

Ta przepaść pomiędzy intuicją a badaniami naukowymi wcale

nie musi istnieć. Nasze domysły, odczucia oraz intuicje są znakomitym źródłem socjologicznych danych. I chociaż często zwracamy uwagę na metodologiczne problemy związane z tego

rodzaju danymi na przykład subiektywizm i nieweryfikowalność to powinniśmy także docenić, jaką przewagę dają nam one nad naukami przyrodniczymi. Ponieważ jesteśmy ludźmi, którzy badają ludzi oraz ich wzorce społecznej organizacji, możemy wykorzystywać własną intuicję do zbierania informacji. Często łączy nas z przedmiotem badania taka bliskość i zażyłość, jakiej nigdy nic osiągnie ani geolog, ani fizyk. Mówiąc krótko, intuicja oraz odczucia pomagają nam zrozumieć to, co się dzieje. Jednak nie powinniśmy z tym przesadzać, do czego, niestety, wielu socjologów ma skłonności.

Nasza intuicja może być myląca, stronnicza lub tylko częściowo trafna. A jeśli opieramy program naprawczy na fałszywej informacji albo na podstawach ideologicznych (to znaczy na naszym wyobrażeniu, jak być powinno), możemy wyrządzić więcej zła niż dobra. Co więcej, możemy krzywdzić ludzi i stwarzać jeszcze gorsze warunki społeczne tym, którym usiłujemy pomóc. Powinniśmy zatem powściągnąć swój entuzjazm, z jakim podchodzimy do intuicji oraz do danych, które zbieramy, a także interpretujemy na podstawie własnych doświadczeń w jakichś sytuacjach społecznych. Nie należy całkiem odrzucać pożytków płynących z intuicji, a tym bardziej jej tłumić, podobnie jak rezygnować z humanistycznego zaangażowania i pragnienia pomocy ludziom oraz poprawiania świata. Postawa ta jednak wymaga pewnego uzupełnienia, które polega na uświadomieniu sobie, czym jest nauka i jaką rolę pełni w

mobilizowaniu intuicji oraz ideologicznych nastawień i ukierunkowywaniu ich na konstruktywne cele.

Jeśli chcemy spożytkować swój humanizm, a to jest

główny powód wyboru przez większość nas socjologii

musimy nauczyć się gromadzić oraz interpretować informacje o sytuacjach, które chcemy zmienić, i o ludziach, którym pragniemy pomóc. Potrzebna jest nam także wiedza na temat tego, dlaczego i w jaki sposób takie sytuacje funkcjonują. Musimy także umieć przewidywać konsekwencje zmian, które wprowadzamy, oraz zbierać dokładne informacje na temat owych zmian. Nie możemy tutaj opierać się jedynie na intuicji i na wyznawanej przez siebie ideologii. Aby zrozumieć, jak i dlaczego cos się dzieje, potrzebujemy teorii, która wytrzymała próby jej obalenia i która pomoże nam określić, co trzeba zrobić, aby poprawić daną sytuację. Musimy także zebrać dokładne informacje i przeanalizować je starannie, aby dowiedzieć się, z czego składa się dana sytuacja i jakie są konsekwencje naszych podbudowanych przez teorię działań.

Jeśli nie dysponujemy teorią, nic mamy struktury umożliwiającej nam zrozumienie ora/ interpretację rzeczywistości społecznej. Tym samym nic wiemy, co zrobiliśmy i czego możemy się spodziewać. Jeśli brakuje nam metod, nie możemy ufać naszym teoriom, ponieważ nic zostały zweryfikowane, i nic wiemy, co trzeba zmienić w danej sytuacji. Możemy wykorzystać naszą znajomość owej sytuacji oraz własną kreatywną intuicję, aby sięgnąć po odpowiednie

teorie i opracować metody gromadzenia informacji. Jednak

nasza intuicja nie zastąpi teorii, starannie skonstruowanych

metod i szczegółowej analizy. Dlatego właśnie nauka stanowi

tak istotne narzędzie w podchodzeniu do kwestii społecznych

oraz do problemów, którymi interesują się humaniści.















NAUKOWA SOCJOLOGIA, A INŻYNIERIA SPOŁECZNA



Jak już wspomniałem w rozdziale pierwszym, August Comte, uznawany za tytularnego ojca socjologii, wierzył, że nauka o społeczeństwie może zostać wykorzystana do stworzenia lepszego społeczeństwa. Uważał, że jeśli socjologia zdoła sformułować i zweryfikować teoretyczne prawa, takie jak w fizyce czy biologii, będzie możną osiągnąć taki poziom wiedzy o organizacji społeczeństw, który umożliwi skonstruowanie nowych form życia społecznego. Tym samym uważał, że nauka i humanizm nic wykluczają się nawzajem: kiedy już zrozumiemy, jak i dlaczego funkcjonuje rzeczywistość społeczna, możemy wykorzystać tę wiedzę do zbudowania lepszego świata. Podobnie myśleli Karol Marks i Emile Durkheim, choć każdy z nich wyrażał to inaczej.

Pragnęli bowiem wykorzystać posiadaną przez siebie wiedzę

pojęciową na temat funkcjonowania świata do konstruowania

lepszego społeczeństwa.

Takie słowa, jak ,,konstruowanie", przypominają inżynierię

społeczną, kontrolowanie społeczeństwa, orwellowskie państwo „wielkiego brata", głupotę i pustkę społeczeństwa technokratycznego. Wiele osób zgodzi się ze mną, że inżynieria

jest całkiem sympatyczna, póki używamy jej do budowania

mostów i dróg. Ale niczym nie ograniczana inżynieria wykorzystująca nauki teoretyczne tworzy takie rzeczy, jak bomby atomowe i potencjalnie szkodliwe urządzenia. Lek przed nią jest w pełni uzasadniony. Można jednak argumentować, że szkodliwe wykorzystywanie inżynierii wynika z takiej organizacji społeczeństwa, która temu właśnie sprzyja. Gdybyśmy wiedzieli

więcej na lemat rzeczywistości społecznej, moglibyśmy bardziej

ograniczać złe wykorzystanie naszej wiedzy. Z drugiej jednak

strony istnieje niebezpieczeństwo, że wiedzę o organizacji

społeczeństwa wykorzystamy do stworzenia jeszcze gorszych

rzeczy.

Co do tego zdania są podzielone. Rozwój teorii i zastosowanie metod badawczych zapewnia poszerzenie wiedzy na lemat funkcjonowania rzeczywistości społecznej. Wiedza ta nawet w tak niedoskonałym kształcie, jak obecnie może być wykorzystana przez inżynierię społeczną (Hunt, 19S5). Przy czym nadajemy owej inżynierii inne nazwy — czasami określamy ją mianem praktyki socjologicznej, kiedy indziej zaś mianem socjologii klinicznej bądź stosowanej — ponieważ określenie „inżynieria społeczna" wywołuje przykre skojarzenia. Ale powinniśmy zdawać sobie sprawę, co owe łagodniejsze określenia znaczą: jest to dążenie do konstruowania pewnych rodzajów stosunków społecznych z użyciem koncepcji

teoretycznych oraz wyników badań. Podobnie jak w przypadku każdej inżynierii, można ją wykorzystać zarówno w złych, jak i dobrych celach — sprawą względną i rozmaicie definiowaną jest to, co złe, i to, co dobre. Tak więc nie należy traktować naukowej socjologii jak sztuki tajemnej, ponieważ w istocie rzeczy wykorzystujemy ją do zmiany naszego codziennego życia, a w przyszłości będzie służyć temu w jeszcze większym stopniu.



























Podsumowanie

1. Nauka jest ściśle uporządkowanymi zorganizowanym dążeniem do zrozumienia świata w kategoriach pojęć teoretycznych, wspartych starannie prowadzonymi badaniami.

2. Teoria stanowi narzędzie rozumienia świata, charakteryzują

ja dwie podstawowe cechy:

a) abstrakcyjność i uniwersalność

b) sprawdzalność. Kiedy abstrakcyjne teorie zostają zweryfikowane, wówczas następuje akumulacja wiedzy.

3. W socjologii teoria nie jest tak dobrze rozwinięta jak w naukach przyrodniczych. Obecnie wyróżnić w niej można cztery najważniejsze podejścia:

a) funkcjonalne. które polega na zrozumieniu, w jaki sposób zjawiska społeczne zaspokajają potrzeby większych struktur społecznych, w których funkcjonują;

b) teorię konfliktu, która kładzie nacisk na kontliktorodne skutki nierówności:

c) teorie interakcji, które zwracają uwagę na posługiwanie się gestami w bezpośredniej komunikacji oraz w dostosowywaniu się ludzi nawzajem do siebie:

d) teorie utylitarne, w których podkreśla się rachunek kosztów

i zysków w dążeniu do osiągania celów.

4. Dane o świecie empirycznym są gromadzone w sposób

systematyczny zgodnie z zasadami metody naukowej. A oto

te zasady:

a) określenie problemu badawczego,

b) sformułowanie hipotezy,

c) zebranie danych, które w socjologii uzyskiwane są za pomocą eksperymentu, badań ankietowych, obserwacji bądź badań historycznych.

d) analiza danych

e) wyciąganie wniosków z uwzględnieniem wiarygodności teorii, wcześniejszych badań bądź potrzeb klienta.

5. Kiedy ludzie badają innych ludzi, pojawia się subiektywizm,

który może być z pożytkiem wykorzystany przez naukę o społeczeństwie, dając jej przewagę nad innymi dziedzinami nauki, ponieważ tylko my posiadamy taką intuicyjną znajomość badanego przedmiotu.

6. Wiedza socjologiczna w miarę je j gromadzenia może być

użyta do konstruowania i przekształcania stosunków społecznych. Takie działania nic muszą wcale być wrogie człowiekowi wręcz przeciwnie, można je podejmować w imię humanizmu. A zatem nauka i humanizm wcale nic muszą być wobec siebie w opozycji.



























Rozdział 3



SYMBOLE I KULTURA



Życie społeczne regulowane jest przez systemy symboli, które dostarczają nam instrukcji, jak postępować, wchodzić w interakcje i organizować się. U wielu zwierząt tego rodzaju instrukcje znajdują się w genach komórek i dostarczają biologicznie uwarunkowanych wskazówek zapewniających przeżycie. W pewnym stopniu odnosi

się to także do ludzi, ale owe biologiczne instrukcje są w tym przypadku uzupełniane, a tak naprawdę nieustannie wypierane przez kody kulturowe, które dostarczają nam niezbędnych wskazówek, jak poruszać się w przestrzeni, rozmawiać z innymi ludźmi, wchodzić z nimi w określone związki i budować wielkie struktury współczesnych społeczeństw. Ludzie pozbawieni symboli, czyli kultury, zginęliby, rozpadłby się także świat, który znamy. I minio że symbole oraz instrukcje w nich zawarte mogą wydawać się ciężarem, zwłaszcza we współczesnym świecie, w którym rewolucja informacyjna wytwarza wciąż nowe systemy symboli i w którym nikt nie może uciec przed rzeczywistością nasyconą znakami i symbolami (taką jak widzimy na zdjęciu powyżej), to jednak bez nich nie wiedzielibyśmy, jak postępować, jak formować stosunki z innymi ludźmi oraz jak żyć i tworzyć w strukturach współczesnego świata.



ŚWIAT SYMBOLI



Ludzie, a do pewnego stopnia także niektóre zwierzęta, mają niezwykłe umiejętności, a mianowicie potrafią przedstawiać świat, swoje doświadczenia i dosłownie wszystko za pomocą arbitralnych znaków. Znaki te nazywamy symbolami wówczas, kiedy ludzie uzgodnią między sobą, jaka jest zawartość znaczeniowa danego znaku i co on przedstawia. Słowa, które w lej chwili czytasz, są znakami (czarne znaczki na stronie), których znaczenie wspólnie ustaliliśmy; dlatego leż każde słowo jest symbolem. Słowa zorganizowane są w zdania, akapity i rozdziały. Są one częścią zorganizowanego systemu symboli. To, co dotyczy języka, dotyczy niemal wszystkiego, do czego sięgniemy myślą. Flagi, krzyże, zaciśnięte pięści, zmarszczone brwi, książki, święte księgi i programy komputerowe — wszystko to są znaki, które zawierają w sobie wspólnie ustalone znaczenia. Zazwyczaj też należą one do systemów symboli, ponieważ odwołują się do innych związanych z nimi symboli i znaczeń. To dzięki nim pamiętamy przeszłość, zdobywamy wiedzę o teraźniejszości i przewidujemy przyszłość. Bez tej zdumiewającej umiejętności nasz świat składałby się jedynie z odczuć i wrażeń. Tkwilibyśmy w wiecznym tu i teraz. Nie mielibyśmy muzyki, sztuki, matematyki, żartów, przysiąg, przekleństw, umiejętności czytania, kultów religijnych ani żadnych innych rzeczy, które nam, ludziom, wydają się tak oczywiste. Nasze życic byłoby nudne i monotonne, ale nie wiedzielibyśmy o tym, ponieważ nie potrafilibyśmy przedstawić tego za pomocą symboli.

Jak ważne są dla nas systemy symboli, możemy zrozumieć, obserwując mrówki oraz inne owady społeczne, jak termity czy pszczoły. Nazywamy je ..społecznymi", ponieważ są zorganizowane, jednak na podstawie całkiem innych informacji aniżeli nasze systemy symboli. Informacja kierująca owymi owadami oraz ich zachowaniem jest zakodowana w genach, a dokładniej w ich chromosomach, toteż miejsce i rola

każdego osobnika w społeczeństwie owadzim są w dużym stopniu z góry określone i genetycznie wyznaczone (chociaż każdy organizm także samodzielnie przystosowuje się do warunków środowiska, w którym żyje).

Systemy symboli w społeczeństwach ludzkich nie są genetycznie zaprogramowane.

Tworzymy je w swojej wyobraźni, posługujemy się nimi i zmieniamy we wzajemnych kontaktach i ze środowiskiem. Niemniej są one funkcjonalnym odpowiednikiem kodów genetycznych występujących u owadów społecznych, ponieważ kształtują

nasze działania i — co ważniejsze — nasze wzory organizacji społecznej. A suma owych systemów symboli w całej ludzkiej populacji nazywana jest przez socjologów kulturą (Kroeber, Kluckhohn,1973; Parsons,1951). Na co dzień często używamy

tego terminu w całkiem odmiennym znaczeniu — na określenie szlachetnego wina, znakomitej whisky, gustownego stroju czy dobrego piwa. Ale to wszystko samo w sobie nie jest kulturą, lecz materialnymi wytworami działań sterowanych przez kulturę.

Są to rzeczy stworzone dzięki wykorzystaniu symboli do zorganizowania ludzi, by je wyprodukowali. Ale one same także mogą stać się symbolami kulturalnymi, jeśli będą ,.mówić coś" o nas innym ludziom. Tak więc podanie piwa dobrej marki zamiast

taniego „sikacza" jest rodzajem komunikatu i kształtuje, choć w sposób dość słaby, nasz stosunek do innych ludzi, podobnie jak jeżdżenie mercedesem, lcxusem lub BMW. A zatem wytwory kultury (będące rezultatem produkcji zorganizowanej przez

symbole kulturowe) mogą same stać się symbolami i oddziaływać na ludzkie zachowania, interakcje oraz organizacje.

Powinienem tutaj dodać pewne zastrzeżenie: pojmowanie kultury jako systemów symboli nic jest powszechnie akceptowane. Istnieje wiele innych definicji kultury (Kroeber, Kluckhohn, 1973); niektórzy widzą ją jako sumę wszystkich ludzkich wytworów

(Singer, 1968), tj. symboli, przedmiotów materialnych i sposobów organizacji. Czasami, używa się owej hardziej globalnej definicji, dokonuje się rozróżnienia na kulturę materialną (wytwory fizyczne) i kulturę niematerialną (systemy symboli i społecznych zachowań). Ja wolę posługiwać się bardziej ograniczoną definicją, należy jednak pamiętać, że w naukach społecznych nie ma zgody co do definicji

kultury (Gilmore, 1992).

A żalem przedstawiony tutaj punki widzenia kładzie nacisk na fakt, że nasz świat jest konstruowany i zapośredniczony przez symbole. W zasadzie wszystko, czego doświadczamy, co robimy, czego pragniemy i co widzimy, jest związane z symbolami. Toteż zrozumienie samych siebie oraz szerszej rzeczywistości społecznej wymaga głębszej znajomości kultury. Musimy zdać sobie sprawę z tego, że symbole budują nasz świat, choć w takim zakresie, jak w przypadku genetycznie zaprogramowanych mrówek, pszczół termitów. Krótko mówiąc, nie powinniśmy lekceważyć potęgi symboli kulturowych zlatujących na nasze spostrzeżenia, uczucia i zachowania, ale nie należy jej także przeceniać. To ludzie

tworzą je i przekształcają, kiedy dokonują zmian w relacjach wzajemnych, kiedy reorganizują swą rzeczywistość społeczną, bądź też kiedy zmienia się łowisko, w którym żyją.



SYMBOLE I SPOŁECZEŃSTWO



Na pewnym poziomie kultura i jej wytwory są środkami, które umożliwiają nam działanie. Bez języka z trudem moglibyśmy się ze sobą porozumiewać. Bez technologii (informacji o tym, jak manipulować środowiskiem) nic mielibyśmy co

jeść ani gdzie mieszkać. A zatem symbole stanowią środek, za pomocą którego dostosowujemy się do środowiska. wchodzimy w interakcje z innymi, interpretujemy nasze doświadczenia ani żujemy się w grupy.

Jednak są one czymś więcej niż wygodnym narzędziem. Mówią nam także o tym, co myśleć i co postrzegać. Parafrazując Marshalla McCluhana, nasze symboliczne narzędzia same są przekazem bądź inaczej, zbiorem instrukcji. Jak już wspomnieliśmy, nie krępują nas one w tym samym stopniu, co informacja genetyczna zawarta w genach mrówek, pszczół i termitów, ale ograniczają nasze możliwości wyboru. Nawet tak zdawałoby się neutralne narzędzie symboliczne jak język niesie w sobie ukryty przekaz (Hall, 1959). Na przykład język Indian Hopi różni się od angielskiego w sposobie określania u (Carroll, 1956). W angielskim „czas" jest rzeczownikiem, co oznacza, że można go kształcąc ciąć, oszczędzać, spędzać, tracić, marnować (np. możesz w „złym czasie" czytać mój tekst albo uznać, że wszystko to jest tylko ,,stratą czasu"). Natomiast dla Hop "czas" jest czasownikiem, w związku z czym nie można go przekształcać ani manipulować jak rzeczownikiem; czas po prostu płynie, a ludzie naginają się do jego biegu (Hopi zapewne mniej by narzekał przy czytaniu tej książki). A zatem osoby posługujące się angielskim będą różniły się od osób posługujących się językiem Hopi zarówno poglądami, zachowaniami oraz odmiennymi wzorami organizacji społecznej. Tak więc kultura co bywa jedynie neutralnym narzędziem. Jest ona rodzajem ograniczenia i ten właśnie aspekt najbardziej interesuje socjologów. Socjologowie zajmują się kulturą, badając, w jaki sposób systemy symboli ograniczają interakcje pomiędzy ludźmi oraz ich struktury organizacyjne, a także w jaki sposób same struktury tworzą, podtrzymują bądź zmieniają kulturę (Kroeber, Parsons,1958). Nie interesuje nasz każdy system symboli, lecz jedynie te, którymi

zajmuje się socjologia. Najciekawsze są dla nas te symbole, które wpływają na nasz sposób widzenia świata, działania w owym świecie, wchodzenia w interakcje ze sobą, oraz koordynują nasze

działania i zachowania wobec innych ludzi.



SYSTEMY SYMBOLI



Symbole zorganizowane są w systemy, dzięki którym stają się one bardziej złożone. I chociaż istnieje ogromna różnorodność systemów symboli w ludzkich populacjach, te, które wymieniam poniżej, należą do podstawowych.

Systemy językowe

Jednym z nich jest system kodów językowych, który obejmuje zarówno słowa w formie mówionej i wydrukowane na tej stronie, jak i złożone symbole matematyczne oraz programy komputerowe. Podstawowe rodzaje kodów językowych występujących w danej populacji maje} ogromny wpływ na to, w jaki sposób jest ona zorganizowana. Na przykład jeśli dana populacja posiada tylko język mówiony, formy jej organizacji społecznej będą bardzo ograniczone, natomiast ta, która rozwinęła język pisany, może skuteczniej gromadzić informacje i w rezultacie wypracować własne, liczniejsze formy społecznej organizacji. A jeśli powstaną nowe języki — matematyka, logika, programy komputerowe oraz inne kody symboliczne wówczas zwiększy się skala reakcji takiej populacji w stosunku do środowiska, w którym funkcjonuje: dramatycznie zmienią się także: charakter stosunków społecznych pomiędzy jej członkami oraz formy jej społecznej organizacji. Zastanów

się nad tym, na przykład. Jaki wpływ miał język komputerowy na szybkość, skalę i zakres kontaktów we współczesnym świecie, a przekonasz się, z jaką siłą może język przekształcać społeczeństwo.

Systemy technologiczne

Innym podstawowym systemem kulturowym jest technologia, czyli organizacja informacji i wiedzy dotyczących kontrolowania i wykorzystywania środowiska. Gdyby zbieranie roślin i polowanie na zwierzęta stanowiło podstawowy zasób informacji w danej populacji, a tak było przez trzydzieści tysięcy lat na czterdzieści tysięcy naszego istnienia jako gatunku — organizacja społeczna oraz adaptacja do środowiska byłyby bardzo ograniczone (choć należy podkreślić, że zbieracze i myśliwi byli zapewne o wiele bardziej zrelaksowani i zadowoleni z życia aniżeli ludzie współcześni). W miarę jak rozwija się technologia, powiększa się społeczeństwo:

potrafimy więcej produkować, jest nas coraz więcej, struktury społeczne stają się bardziej złożone. A zatem technologia jest jedną z sił napędowych organizowania się ludzi, a kiedy osiągnie odpowiedni poziom i splecie się z nauką oraz inżynierią, staje

się potężną siłą kulturową zdolną do przekształcania naszego życia, stosunków z innymi oraz sposobów organizowania się (Lensk), 1966;Lenski, Nolan,1991). Faktycznie niemal każdy aspekt naszego codziennego życia — ubiór, sposób przemieszczania się. poziom życia, poglądy, aspiracje, sposoby komunikacji —uzależniony jest od przedmiotów będących wytworami nowych osiągnięć wiedzy bądź technologii. Prawdę mówiąc, trudno nawet wyobrazić sobie

życie bez telefonu, telewizji, samochodu, mieszkania, niemnących ubrań, sieci komputerowych, płyt kompaktowych itd Nie zdziwilibyśmy się, gdyby w owym technologicznym tyglu zaginęły osobiste więzi międzyludzkie.

Systemy wartości

Ludzie zawsze posiadali wyobrażenia o tym, co złe, a co dobre, co właściwe, a co nie, co istotne, a co nieistotne. Są to wartości; a kiedy tworzą one system standardów, inaczej kryteriów, służących ocenie moralnej postępowania oraz jego stosowności, wówczas nazywamy je systemem wartości (Williams. 1970: Rokeach, 1973. 1979).

Wartości posiadają szczególną cechę: są abstrakcyjne, w tym znaczeniu, iż są na tyle ogólne, żeby można je było zastosować do wielu najrozmaitszych sytuacji (Kluckhohn, 1951). Bez owej cechy abstrakcyjności. która pozwala nam odnosić je do konkretnych sytuacji, ludzie mieliby ogromne trudności z porozumiewaniem się i

współdziałaniem, ponieważ nie byłoby wspólnej miary moralnej do oceniania zarówno cudzych, jak i swoich działań. Wyobraźmy sobie rozmowę dwu osób, z których każda uznaje inny system wartości. Nie doszłyby do porozumienia w takich sprawach, jak: co być powinno, co jest uczciwe, a co nie. i jak należy postępować. Rzeczą godną uwagi we wszystkich niemal populacjach ludzkich jest sposób, w jaki dochodzi się do zgody w odniesieniu do wartości. Zgoda ta rzadko bywa doskonała, ponieważ jedną z najciekawszych, a zarazem nieustannie ewoluujących sił napędowych w społeczeństwie jest konflikt wartości. Ale gdyby społeczeństwo nie osiągnęło choćby w ograniczonym zakresie zgody co do wartości, wówczas wstrząsane byłoby nieustannie przez konflikty i napięcia. Znamienne, że w tak ogromnym społeczeństwie jak społeczeństwo Stanów Zjednoczonych, zamieszkującym ogromny obszar geograficzny, istnieje jakaś zgoda na temat tego, co dobre, a co złe, co stosowne, a co niestosowne. W dużym stopniu owa generalna zgoda co do wartości sprawia, że jesteśmy tak bardzo „amerykańscy", i pozwala każdemu z nas wchodzić w nowe sytuacje i wychodzić z nich bez większych stresów. Uznając te same podstawowe wartości, możemy wchodzić ze sobą w interakcje, nawet jeśli w wielu sprawach się nie zgadzamy.Wymieńmy kilka takich ogólnych wartości (Williams, 1970). W Ameryce

istnieje zgoda co do takich wartości, jak ciążenie do sukcesu (robić coś jak najlepiej), aktywność (dążenie do panowania nad daną sytuacją i kierowania nią), wolność (nieskrępowane podążanie za swymi pragnieniami), postęp (doskonalenie siebie i świata wokół nas), materializm (nabywanie przedmiotów materialnych, oczywiście z wyczuciem i smakiem!), i skuteczność (robienie czegoś w sposób praktyczny i racjonalny). Pojęcia te, podobnie jak kilka innych, są nam wszystkim wspólne i służą jako kryteria moralne do oceny siebie oraz innych w konkretnych sytuacjach. Jednak

nie wszyscy podzielają te wartości, niektórzy nawet wszystkie je odrzucają. Mimo to stopień zgody na nie jest niezwykle wysoki. I choć każdy z nas może nadawać owym wartościom różne znaczenie, to ogólnie wszyscy je akceptujemy. Dzięki temu mniej wysiłku wkładamy w nasze interakcje.

Równie ważne jest to, że owe wartości oddziałują na całe nasze społeczeństwo i na wiele jego części składowych — gospodarkę, politykę, system oświaty, lokalne społeczności itp. Dzięki temu są one rodzajem „spoiwa" utrzymującego społeczeństwo w całości i nadającego mu odpowiednią spójność.

Oczywiście wartości oddziałuj;:! na poszczególnych ludzi wówczas, kiedy podejmują oni decyzje co do swego postępowania. Na przykład student czytający tę książkę kieruje się wymienionymi tu najważniejszymi dla Amerykanów wartościami:

aktywnością (pokonam tę książkę), dążeniem do sukcesu (zdam z niej sprawdzian), postępem i materializmem (uzyskam dyplom, który umożliwi mi zdobycie dobrej pracy) oraz skutecznością (nie będę tracić czasu na ponowne czytanie). Wszystkie te wartości kierują twoim zachowaniem w systemie edukacji, który jest oparty właśnie na nich. Co więcej, już samo rozpoczęcie nauki oznacza akceptację owych wartości przez uczniów i studentów oraz wolę podtrzymania lego systemu opartego na aktywności, dążeniu do sukcesu, indywidualizmie i materializmie. To, co odnosi się do szkoły, odnosi się do niemal wszystkich sytuacji: część wartości kieruje sposobem postrzegania świata oraz zachowaniem jednostek w społeczeństwie.

Podejście funkcjonalne podkreśla znaczenie wartości w kierowaniu działaniami ludzi oraz w motywowaniu ich przynależności do społeczeństwa. Jeśli sięgniemy do Emile'a Durkheima i jego analizy wiedzy zbiorowej oraz jej funkcji integrowania społeczeństwa, przekonamy się. że zgoda co do wartości ma tu ogromne znaczenie.

Tego rodzaju analiza funkcji wartości, którą przeprowadził Durkheim dawno temu i którą ja przedstawiam w lej książce, ma swoją wagę, ale nie możemy zapominać, że wartości mogą być także źródłem dezintegracji w społeczeństwie. Kiedy jakieś części danej populacji wyznają odmienne wartości bądź też co przedstawię krótko poniżej różnią się przekonaniami, wówczas bardzo sprzyja to powstawaniu konfliktów. Ludzie będą ścierać się ze sobą w imię własnych norm moralnych, a ponieważ są do nich bardzo przywiązani, nikt nie zechce ustąpić. Teorie konfliktu podkreślają ów aspekt życia społecznego, ale idą jeszcze dalej:

pokazują, że wartości często stanowią narzędzie hardziej uprzywilejowanych, którzy posiadają możność ustalania, jakimi wartościami ludzie powinni się kierować. Powrócę jeszcze do tego tematu, ale ważne jest, żeby o tym pamiętać.

Systemy przekonań

Innym systemem symboli są przekonania, czyli poglądy oraz idee, które ludzie odnoszą do poszczególnych rodzajów sytuacji — systemu kształcenia, pracy, rodziny, przyjaźni, polityki, religii, sąsiedztwa, sportu, rekreacji i wszystkich innych podstawowych rodzajów sytuacji społecznych (Turner, Starnes, 1976). Niektóre

przekonania odzwierciedlają zastosowanie do konkretnych sytuacji podstawowych wartości. Na przykład w college'u bądź na uniwersytecie powinno się otrzymywać dobre stopnie (sukces), solidnie pracować (aktywność, skuteczność), przejść przez

wszystkie etapy kształcenia i poszerzyć swoją wiedzę (postęp). Niemal do wszystkich sytuacji — praca, zabawa, przyjaźń, sport itp. — odnoszą się przekonania, które są wynikiem zastosowania tych oraz innych ogólnych wartości. W Ameryce nawet w osobistych związkach zastanawiamy się, czy ..dobrze się spisujemy" (sukces), czy ,,dążymy do czegoś" (postęp) i co musimy „zrobić, aby było lepiej" (aktywność). Zależnie od rodzaju związku — kochankowie, rodzice, znajomi, bliscy przyjaciele — występują trochę inne przekonania, ale wszystkie odwołują się do tych samych wartości. Dzięki temu wiemy, jak mamy się zachowywać, i nabieramy pewności, że postępujemy właściwie.

Inne przekonania odnoszą się — przynajmniej na pozór — do konkretnych taktów. Są to nasze pojęcia o tym. jak dana sytuacja wygląda, co się na nią składa. Wiedza ta sprawia, że czujemy się pewniej, wchodząc w nią i działając w jej ramach. Nasze przekonania dotyczą również sytuacji, w których nic uczestniczyliśmy, dopiero będziemy uczestniczyć lub nigdy ich nic doświadczymy — są to praca, małżeństwo, starość, ubóstwo i itp. Dzięki temu członkowie danej populacji ,,podłączają się" nawzajem do swoich społecznych światów. Dzięki posiadanym przekonaniom na temat różnych dziedzin oraz kontekstów społecznych, w pewnym teoretycznym zakresie już je znamy i możemy w każdej chwili racząc w nich funkcjonować. Dlatego też nowe sytuacje nie są nam całkiem nie znane. Dysponujemy bowiem ogólnymi wartościami oraz pewną pulą przekonań, które kierują nami, kiedy po raz pierwszy niezdarnie się do czegoś zabieramy.

Jednak tego rodzaju przekonania nie zawsze są zgodne z rzeczywistością. W dużym stopniu kształtowane są przez wartości oraz inne przekonania mówiące o tym, co powinno się dziać bądź występować w danej sytuacji. Ale ponieważ sądzimy, że naprawdę znamy sytuacje, których nie znamy, mamy poczucie wspólnoty z innymi ludźmi oraz przeświadczenie, że dalibyśmy sobie radę w ich sytuacjach życiowych. Na przykład większość Amerykanów jest przekonana, że osoby korzystające z opieki społecznej to lenie, którzy . fałszywie przedstawiają swoje potrzeby (Kluegel,Smith.

1986; Smith, 1985). Przekonanie to oparte jest na takich wartościach, związanych z pracą i dobrobytem, jak aktywność, dążenie do sukcesu, postęp i skuteczność. Zakłada także rzekomo neutralne fakty: pracy jest wszędzie pod dostatkiem, ale wiele

osób jest zbyt leniwych, aby ją podjąć. Zawiera też przekonanie: gdybym był biedny i bez pracy, podjąłbym każdą pracę i zachował godność. W len sposób wydaje nam się, że wiemy bardzo dużo o rzeczywistości, której zapewne nigdy nie doświadczymy.

Ale fakty zawarte w owych przekonaniach mogą być fałszywe: większość ludzi korzystających z opieki społecznej nie jest w sianie pracować — są albo za starzy, albo niesprawni lub zbyt chorzy, a prawie połowa z nich pracuje na pełnym etacie albo została zwolniona (J. Turner, 1993b): dlatego leż bardziej odpowiada prawdzie „fakt", że w gospodarce nie ma dostatecznej liczby miejsc pracy, aby móc zatrudnić wszystkich obywateli, a płace w wielu przypadkach nie wystarczają na to, by wydobyć

ludzi z ubóstwa (Beeghley, 1983; Ropers, 1991). Tak więc nasze przekonania o tym, co naprawdę istnieje i co się dzieje, mogą ulegać zniekształceniu pod wpływem wartości i sądów, które są na nich oparte. Nie jest to czymś złym; jest po prostu nieodłączną częścią ludzkich zachowań.

Trzeba przyznać, że we współczesnych społeczeństwach powstał cały „przemysł" badania postaw i opinii ludzi — które w swej istocie są wyrazem przekonań. Owo poznawanie opinii publicznej wykracza znacznie poza badania upodobań wyborczych oraz szerokie badania ankietowe, takie jakie prowadzi Instytut Gallupa czy Harrisa. Jest to także podstawowa metoda w badaniach rynku i public relations. Wiedza o tym. że na zachowania ludzi — od głosowania na prezydenta do kupowania jakiegoś towaru mają wpływ ich postawy, które z kolei kształowane są przez ogólne wartości i przekonania, w dużym stopniu zmieniła sposób prowadzenia kampanii wyborczej przez polityków oraz zasady postępowania w przedsiębiorstwach.

Systemy norm

Wartości i przekonania są zbyt ogólne, aby kierować konkretnymi zachowaniami;

kształtują one ogólne poglądy i punkty widzenia, a także mobilizują nas do postępowania wedle pewnych ogólnych wzorów (Blake, Davis, 1964). Ale nie mówią nam dokładnie co robić. Brak ten uzupełniają normy, tworzące kolejny system symboli, które mówią

nam, czego się od nas oczekuje i co należy zrobić w konkretnej sytuacji. Wyobraź sobie, że przychodzisz na zajęcia, nie znając „reguł" ani oczekiwań związanych z tym, jak powinien się student zachowywać. Jesteś gotów dążyć do sukcesu, być aktywny i rozwijać się umysłowo, ale nie wiesz, co robić — gdzie usiąść, jak postępować, co zrobić z rękami, nogami, co mówić i myśleć. Może trudno to sobie wyobrazić, ponieważ bardzo dobrze znasz obowiązujące na uczelni ogólne reguły określające zachowanie się studentów. Ale gdybyś nigdy nic był na sali wykładowej, nie miał

własnych książek i nigdy nie uczestniczył w wykładach, wówczas na początku czułbyś się skrępowany. Zacząłbyś obserwować, w jaki sposób zachowywać się na wykładzie i jak robić notatki. Tak więc można znać ogólne normy odnoszące się do podstawowych rodzajów sytuacji — niektórzy socjologowie nazywają je normami

instytucjonalnymi — ale każdy człowiek musi dodatkowo poznać takie normy, które dopasowują zachowanie do konkretnej sytuacji.

Z punktu widzenia zwolennika teorii interakcji proces poznawania tych norm jest bardzo złożony i delikatny. Jeśli nie znamy odpowiednich norm kulturowych, które odnoszą się do jakiejś sytuacji, dopasowujemy się do postępowania i gestów innych

ludzi. Odczytujemy ich gesty, chcemy poznać to, co myślą, żeby nauczyć się, jak należy się zachowywać. Często znamy odpowiednie wartości, normy i przekonania, ale nie mamy pełnej wiedzy na lemat lego, które z nich są najważniejsze, i wówczas nie potrafimy ich wykorzystać. Popełniane błędy kompromitują nas — spotykają nas

sankcje i dezaprobata, -w rezultacie czego dopasowujemy się do zachowań innych ludzi. Możemy także zdawać sobie sprawę z własnej ignorancji jeszcze przed popełnieniem błędu, i w konsekwencji postępujemy niepewnie, jakby „na próbę", ponieważ całą uwagę poświęcamy ruchom, słowom i gestom innych osób. Kiedy już przyswoimy sobie znaczenie odpowiednich symboli, będziemy je wciąż wykorzystywać i umacniać w procesie interakcji. Każdy z nas zachowuje się wówczas w odpowiedni sposób; takie zachowanie umacnia wartości, przekonania i normy — a kiedy się już umocnią, zyskują moc narzucania ograniczeń naszemu zachowaniu. Wówczas pojawiają się akty dewiacji społecznych, które przerywają ów mechanizm wzmacniania, ale zazwyczaj staramy się przywoływać „dewiantów" do porządku i podtrzymywać funkcjonowanie tego mechanizmu. W laki właśnie sposób na

mikropoziomie interpersonalne działania jednostek podtrzymują istnienie kultury.

Normy różnią się stopniem ogólności od obszernych instytucjonalnych, które zawierają ogólne instrukcje, jak zachowywać się w najważniejszych sterach społecznych (w pracy, w szkole, w domu, w stosunkach z przyjaciółmi itp.), do bardziej szczegółowych, które dokładnie mówią nam, jak postępować w konkretnych sytuacjach. Wszyscy znamy najważniejsze normy instytucjonalne i dlatego możemy wkraczać w nowe sytuacje, mając choćby podstawowe wskazówki. Kiedy już się w nich znajdziemy, poprzez odczytywanie gestów innych osób możemy poznać normy

dodatkowe. Musimy się także nauczyć, jak w niektórych sytuacjach podczas interakcji z innymi ludźmi tworzyć nowe normy —może to być bardzo trudne, zwłaszcza jeśli uczestnicy takich interakcji mają odmienne przekonania i odwołują się do różnych norm, które są ze sobą sprzeczne. Na przykład kiedy ludzie się pobierają, często

muszą uzgodnić swoje zachowania, ponieważ przekonania dotyczące roli kobiety i mężczyzny podlegają obecnie gwałtownym zmianom, a normy określające zadania żony i męża mogą być bardzo różne. W świetle tych faktów wcale nie dziwi, że w

Stanach Zjednoczonych wskaźnik rozwodów jest najwyższy w pierwszym roku małżeństwa (Collins,'Collrane, 1991). Większość par ma jedynie jakieś bardzo romantyczne przekonania, znajomość ogólnych norm instytucjonalnych dotyczących małżeństwa oraz wrażenia płynące z obserwacji związku rodziców bądź przyjaciół i

tym kieruje się w budowaniu własnego związku. Często wysiłek, który trzeba włożyć w wypracowanie nowych norm, jest zbyt duży i w rezultacie małżeństwo rozpada się.

Poza tym niektóre sytuacje we współczesnych społeczeństwach wymagają od nas improwizacji oraz uzgadniania wspólnych norm. Inne, takie jak na przykład praca przy taśmie montażowej, bardzo nas ograniczają, ale nawet w tym wypadku ludzie uzgadnia-

ją wspólne normy, określające, w jaki sposób mają pracować. Większość naszego życia w społeczeństwie spędzamy na uczeniu się, dopasowywaniu, tworzeniu i wspólnym ustalaniu obowiązujących norm. Dzieje się tak zwłaszcza w nowoczesnych

społeczeństwach, w których stałe przemiany społeczne zmuszają nas do zmierzania się z wciąż. nowymi sytuacjami.

Zasoby wiedzy

Oprócz znajomości języka, technologii, wartości, przekonań i systemów norm, ludzie magazynują w pamięci, choć w sposób znacznie mniej uporządkowany, najrozmaitsze informacje. Socjolog niemiecki, Alfred Schullz( 1932), użył określenia „podręczne

zasoby wiedzy", aby opisać zbiory odpowiednich informacji, które dana osoba wykorzystuje, chcąc dostosować się do konkretnych sytuacji. Na przykład student wstępujący do college ma zasób użytecznej wiedzy na temat szkół, sal lekcyjnych, hierarchii stanowisk, j wykładów oraz zachowania na zajęciach. Owe zasoby wiedzy potrzebne są, by kierować studentami pierwszych lat, a proces uczenia się norm odnoszących się do każdej nowej sytuacji dokonuje się nieustannie.

A zatem każdy z nas ma zasób wiedzy wywodzącej się z doświadczenia. Posługujemy się nią, zęby dostosowywać się do różnych sytuacji; a kiedy ludzie mają podobne zasoby wiedzy, wówczas mogą wytworzyć wspólny pogląd na daną sytuację. Jest to

możliwe nawet wówczas, kiedy mówimy różnymi językami, co może sprawdzić każdy, kto podróżuje po obcym kraju. Używając gestów, możemy wydobyć z zasobów wiedzy cudzoziemców informacje zbliżone do naszych, zwłaszcza w odniesieniu do

powszechnie spotykanych sytuacji. Ta zdolność do posługiwania się owymi immanentnymi systemami symboli sprawia, że ludzie z ogromną łatwością przystosowują się do nowego.

Tak więc ukryte w nas bogactwo wiedzy, po którą sięgamy nieustannie, aby dostosowywać się nawzajem do siebie, do norm oraz różnych rodzajów sytuacji, jest immanentną częścią kultury. Gdybyśmy jedynie katalogowali wartości, przekonania i normy, bylibyśmy bardzo sztywni w zachowaniach, podobni do robotów: i gdyby pojawiło się coś nowego, do czego nie zostaliśmy ,,zaprogramowani", nie wiedzielibyśmy, co robić. Ale my potrafimy dostosowywać się do najrozmaitszych okoliczności, ponieważ wszyscy nosimy w sobie ogromne pokłady lub inaczej

zasoby wiedzy, z których w każdej chwili możemy wydobyć potrzebne nam informacje.

Podsumowując to, co do tej pory zostało powiedziane, możemy stwierdzić, że symbole kulturowe znacznie ułatwiają organizowanie się społeczeństwa ludzkiego, z drugiej zaś strony, powstają, są utrwalane bądź zmieniane w toku zachodzących między ludźmi interakcji. Jak utrzymują funkcjonaliści (Parsons,1951; Alcxander,1985). bez powszechnie obowiązujących i wspólnych systemów symboli nie byłaby możliwa integracja społeczeństwa. Kultura zatem zaspokaja podstawową potrzebę społeczną. I jak podkreślają interakcjoniści, istnienie oraz funkcjonowanie owych

systemów symboli opiera się na nieustannym, szczegółowym odczytywaniu przez ludzi wzajemnych gestów. Największe znaczenie dla zrozumienia naszych działań oraz wzorów organizacji mają systemy językowe, technologii, wartości, przekonań, norm

oraz zasoby wiedzy. Są one funkcjonalnymi odpowiednikami kodów genetycznych występujących u owadów społecznych, jednak znacznie się od nich różnią. Można je zmieniać i wykorzystywać do tworzenia nowych form społecznych. Gdybyśmy wszyscy nie uczestniczyli we wspólnej kulturze, wówczas na skutek niemożności porozumienia się dochodziłoby między nami do bolesnych starć, obrażalibyśmy przyjaciół i robili wiele złego. Ale nic jesteśmy

owadami, a ponieważ nasz system wskazówek nic jest zakodowany genetycznie, istnieje duże zagrożenie pojawienia się błędnych, nieadekwatnych, wręcz konfliktorodnych i zmiennych informacji. Tak więc społeczeństwo w niczym nic przypomina dobrze zorganizowanego ula czy leż mrowiska, ponieważ my organizujemy się, wykorzystując kody kulturowe, a nic genetyczne. A symbole

kulturowe są niejednoznaczne, mogą wywoływać spory i konflikty.



ZRÓŻNICOWANIE KULTUROWE



Ludzie tworzą systemy symboli kulturowych, ponieważ są im one potrzebne. Zdaniem zwolenników funkcjonalizmu, ułatwiają interakcje oraz organizowanie się. A ponieważ ludzie żyją i funkcjonują w różnych środowiskach, kultura także ma zróżnicowane oblicza. I, jak podkreślają zwolennicy teorii konfliktu, zróżnicowania kulturowe są źródłem nieustannego konfliktu i napięć w społeczeństwie. Tak jak różni się język, podobnie rzecz się ma z innymi systemami kulturowymi — technologią, wartościami,

przekonaniami, normami i zasobami wiedzy. Fakt ten ma bardzo poważne następstwa. Przyjrzyjmy się niektórym z nich.



Kultura lub inaczej systemy symboli, które służą ludziom do kierowania swoim postępowaniem.







Ryć. 3.1. Wzajemne zależności pomiędzy interakcją, strukturą społeczną i kulturą. Symbole ustalają zasady interakcji oraz funkcjonowania struktury społecznej, ale jest też oddziaływanie w drugą stronę ludzie zmieniają i tworzą kul lurę w codziennych

interakcjach, a układy stosunków społecznych w strukturach (takie, jak: gospodarka, polityka, nierówność, rodzina itp.) mogą wpływać na tworzenie się nowych systemów symboli. Gdyby nie ten krąg wzmacniających się nawzajem oddziaływań, społeczeństwo ludzkie nic byłoby zdolne istnieć, a my mielibyśmy ogromne trudności, nie wiedząc, jak się zachowywać i jak wchodzić ze sobą w interakcje

Konflikt kultur

Systemy kulturowe, takie jak wartości czy przekonania, są czymś w rodzaju okularów lub kolorowych pryzmatów, przez które patrzymy na świat. Kultura ma wpływ na nasz sposób postrzegania, w tym znaczeniu, że jedne rzeczy widzimy, natomiast nie zdajemy sobie sprawy z istnienia innych. Dlatego właśnie powstała nauka jako

świadome dążenie do zredukowania tendencyjności związanej z faktem, że wykorzystujemy kulturę do organizowania swego codziennego życia. Nauka stanowi rodzaj systemu przekonań i podobnie jak inne aspekty kultury powstała, aby rozwiązywać ludzkie problemy. W przypadku nauki pragnienie zebrania rzetelnych danych oraz zweryfikowania idei na podstawie faktów doprowadziło do powstania przekonań, że wiedza rozwija się dzięki teoriom, które są nieustannie weryfikowane dzięki starannie i systematycznie gromadzonym danym. Początkowo przekonania

dotyczące nauki, a następnie rozwój norm określających;

jak uczeni powinni postępować, napotykały wielki opór ze strony innych systemów przekonań: religii, filozofii oraz ideologii, aby wymienić te najważniejsze. Niektóre z nich do lej pory odnoszą się do nauki z wielką antypatią. Może ona wywoływać konflikty kulturowe u tych jednostek, które mają wiele różnych przekonań, a także większe konflikty pomiędzy grupami jednostek skłaniającymi się ku odmiennym sądom. Fundamentaliści religijni kwestionują naukę wówczas, kiedy jej wnioski zaprzeczają dogmatom religijnym. Również ideologowie, czy to marksiści, czy prawicowcy, czy też znajdujący się gdzieś pośrodku, często nic chcą zaakceptować

wiedzy naukowej. Nawet w Stanach Zjednoczonych, gdzie nauka jest najważniejszym systemem przekonań kulturowych, tego rodzaju konflikt ujawnia się w takich rozpalających namiętności sprawach, jak wprowadzenie do programów szkolnych teorii ewolucji Darwina zamiast kreacjonizmu.

Kiedy różnice w przekonaniach kulturowych stają się podstawą politycznych działań i organizacji, konflikty kulturowe jeszcze bardziej się nasilają. Na przykład trwający obecnie konflikt, wokół aborcji wenie ogranicza się już tylko do ścierania się przekonań na temat życia i macierzyństwa, lecz przeradza się w walkę pomiędzy

zorganizowanymi ugrupowaniami (Luker, 1984). Tego rodzaju konflikty trudno jest rozwiązać, ponieważ przekonania walczących ze sobą stron są całkowicie odmienne i na dodatek wszystkie strony są do nich silnie przywiązane. Podobne konflikty wciąż pojawiają się w Stanach Zjednoczonych oraz wszystkich innych złożonych

społeczeństwach, w których konsensus co do przekonań jest po prostu niemożliwy.

Subkultury

Różne subpopulacje wchodzące w skład większego społeczeństwa, takiego jak w Stanach Zjednoczonych, często mają trochę odmienne przekonania i czasami uznają inne wartości. Te różne światy kulturowe są tworzone i podtrzymywane w istnieniu przez

bezpośrednie interakcje — jak powiedzieliby zwolennicy teorii interakcjonizmu; albowiem ludzie wchodzący ze sobą często w interakcje wypracowują wspólne systemy symboli, aby nadać znaczenie swoim działaniom. Tak więc poprzez interakcje ludzie

należący do różnych subkultur rozwijają trochę inne oczekiwania normatywne, wzory mówienia i sposoby ekspresji ruchowej. Na przykład robotnicy (niebieskie kołnierzyki) funkcjonują w trochę innych rzeczywistościach kulturowych aniżeli pracownicy umysłowi (białe kołnierzyki), podobnie jak czarni i biali, Latynosi i Anglosasi, bogaci i biedni, dyrektorzy i urzędnicy, profesorowie i studenci. Owe subpopulacje możemy nazwać subkulturami, ponieważ ich członkowie patrzą na świat przez pryzmat odmiennych symboli oraz-różnią się zachowaniami. Często te różnice wywołują konflikty. zwłaszcza kiedy towarzyszą im różnice w posiadaniu władzy, dochodów, bogactwa oraz w innych cenionych w danym społeczeństwie dóbr. Mimo to w jakimś stopniu potrafimy się ze sobą porozumieć, ho wszyscy należymy do lej samej kultury.

Jednak nasze stosunki często są napięte, ponieważ znamy dzielące nas różnice i usiłujemy obchodzić je na palcach, stylizując i rytualizując nasze interakcje. Ale oczywiście czasami owe różnice norm , i przekonań doprowadzają do otwartego konfliktu — i wtedy

nieuchronnie musi dojść do ' konfrontacji tego. co nas różni.

Zgodnie z teorią Karola Marksa i wielu jego następców niektóre subkultury mają więcej władzy i zasobów materialnych niż inne. Na przykład ludzie bogaci posiadający władzę polityczną oraz właściciele dużych korporacji mają większe możliwości narzucania

swoich przekonań i określania norm tym subkulturom, które pozbawione są bogactwa, władzy politycznej lub ekonomicznej (Mills, 1959). Sprawą dyskusji jest jedynie to, jak daleko mogą się w tym posuwać (Alford, Friedland, 1985), nie ulega jednak wątpliwości, że bogaci i posiadający władzę mają wielki wpływ na podstawowe wartości, kluczowe przekonania w najważniejszych sferach oraz na ogólne normy instytucjonalne znacznie większy aniżeli ci, którzy owych dóbr nie posiadają (Bourdicu, 1964). Od czasu do czasu ów nieproporcjonalnie duży wpływ rozpala gniew i oburzenie u tych, którzy są go pozbawieni, i dochodzi do konfliktu. Na przykład kobiety, czarni Amerykanie, geje i lesbijki oraz inne subkultury w Ameryce zaczynają naciskać na dokonanie rewizji przekonań i norm w takich dziedzinach, jak role związane z płcią, kulturą białych Anglosasów oraz seksu. I tak na przykład

kampania prezydencka 1992 roku w dużym stopniu toczyła się wokół obrony starych tradycji kulturowych przez tych, którzy byli zadowoleni z istniejącego status quo, oraz wprowadzenia nowych systemów symboli przez tych, którzy mieli już dość kulturowej

dominacji nad sobą. Takie konflikty są nieuniknione w społeczeństwie złożonym z wielu różnych podkultur.

Sprzeczności kulturowe

Nie tylko subpopulacje mają odmienne symbole — w tym przekonania — kulturowe, ale już same części składowe kultury mogą być niespójne i sprzeczne. Często wartości i normy, które uznajemy, przekonania, które posiadamy, są bardzo niespójne — mówi się "wówczas, że doświadczamy sprzeczności kulturowych. Na szczęście ludzie mają duże mózgi, które umożliwiają im rozdzielenie lub pogodzenie większości tych niezgodności. I tak biologowie, którzy w ramach uprawiania swego zawodu akceptują

ewolucjonizm Darwina, na swój własny użytek mogą wierzyć w kreacjonizm: biali mogą wierzyć w równość i wolność, a jednocześnie uznawać dyskryminujące czarnych stereotypy studenci mogą być przekonani o wartości uczenia się, a mimo to ściągać na

egzaminach;

uczeni mogą wyznawać pogląd, że poszukiwanie prawdy jest procesem bezstronnym i pozbawionym emocji, a zarazem nienawidzić tych, których badania nie zgadzają się z

ich własnymi. Ale la gimnastyka umysłowa ma swoje granice. Nadmierna niezgodność może człowiekowi przysparzać problemów; a jeśli w danym społeczeństwie zbyt wielu ludzi ma do czynienia z lego rodzaju sprzecznościami kulturowymi, wówczas mogą rodzić się zachowania patologiczne, albo ludzie zaczynają dążyć do przekształcenia społeczeństwa, jak to było w czasach poprzedzających wojnę secesyjną, kiedy abolicjoniści przeciwstawili się przekonaniom ludzi, którzy utrzymywali zarazem, że „wszyscy ludzie są równi" (mamy nadzieję, że dotyczyło to także kobiet) i że należy utrzymać niewolnictwo. Tak więc poważne sprzeczności w wyznawanych wartościach, normach i przekonaniach prowadza najczęściej do zamętu w głowach poszczególnych ludzi i do zamieszek społecznych. Stają się przyczyną przemian i reorganizacji społeczeństwa.

Etnocentryzm

Na koniec trzeba powiedzieć, że wszystkie systemy kulturowe rozwijają w ludziach tworzących dane społeczeństwo postawy etnocentryczne. Oznacza to, że postrzegają oni swój system wartości, przekonań i norm jako lepszy od innych. Etnocentryzm

prowadzi do nietolerancji, ta zaś z kolei wywołuje konflikty i napięcia. I tak przekonanie Ameryki ojej moralnej wyższości może doprowadzić ją do mieszania się w sprawy innych narodów, które, z etnocentrycznego punktu widzenia, znacznie gorzej się rządzą. Wiele innych społeczeństw postępuje podobnie, nie musimy zatem zbyt surowo się osądzać. Etnocentryzm funkcjonuje także wewnątrz danego społeczeństwa: członkowie poszczególnych subkultur mogą uważać ludzi należących do innych subkultur za gorszych, co także oczywiście bywa zarzewiem konfliktów.

Jeśli przyjrzymy się osiedlom akademickim w Ameryce, to niemal w każdym dostrzeżemy istnienie etnocentryzmu. Dążenie do przemieszania ze sobą studentów z różnych kręgów kulturowych, klasowych i etnicznych sprawiło, że obok siebie żyją ludzie o

różnych przekonaniach i uznający trochę odmienne normy dotyczące postaw i zachowań. Każda subkultura — Afroamerykanic, Latynoamerykanie i anglojęzyczni biali Amerykanie, Amerykanie pochodzenia azjatyckiego, klasa średnia, robotnicy itp.

traktuje innych podejrzliwie i stosuje do ich oceny uznawane przez siebie standardy. Etnocentryzm ten jest oczywiście wzmacniany przez dominację białych, klasy średniej oraz anglosaskich wartości, przekonań i norm w większości amerykańskich college'ów; toteż członkowie innych subkultur muszą nieustannie stawiać czoło dominacji wielu całkiem innych niż ich własne symboli kulturowych.

Podsumowanie

1. Informacje kierujące większością działań człowieka maja naturę bardziej symboliczna, niż genetyczną. W przeciwieństwie do owadów społecznych ludzie sami tworzą kody kierujące ich zachowaniami, interakcjami i wzorami społecznej organizacji.

2. Kultura jest systemem symboli, które dana populacja tworzy i wykorzystuje do organizowania się, do ułatwienia interakcji oraz do kierowania zachowaniami.

3. W każdej populacji istnieje wiele systemów symboli, ale najważniejsze z nich to:

a) systemy językowe, których ludzie używają do porozumiewania się:

b) systemy technologii, które zawierają wiedzę, w jaki sposób manipulować środowiskiem;

c) systemy wartości, które formułują zasady dobra i zła. tego, co słuszne, a co niesłuszne, co właściwe, a co niewłaściwe:

d) systemy przekonań, które porządkują ludzkie sady na temat lego, jak być powinno i jak jest w określonych sytuacjach i dziedzinach: e) systemy norm, które dostarczają ogólnych i szczegółowych oczekiwań wobec zachowań ludzi w różnych sytuacjach: l) zasoby wiedzy, które zawierają informacje wykorzystywane przez ludzi często odruchowo, bez udziału świadomości, do odczytywania znaczeń zawartych w określonych sytuacjach.

4. Istnieją zróżnicowania kulturowe zarówno wewnątrz społeczeństw, jak i pomiędzy nimi, a to często doprowadza do konfliktu łych. którzy wyznają odmienne wartości, przekonania i normy. Niektóre konflikty pozostają na szczeblu symbolicznym, często jednak przeradzaj;! się w otwartą walkę pomiędzy stronami o różnych przekonaniach.

5. W społeczeństwach złożonych powstają i umacniają się subkultury, z których każda wyróżnia się własnymi systemami symboli. Czasami dochodzi pomiędzy nimi do konfliktu, zwłaszcza kiedy jedne chcą narzucie innym swoje symbole.

6. W systemach symboli często można spotkać sprzeczności i niekonsekwencje, co może wywołać zamęt w głowach poszczególnych ludzi, a całe grupy pchnąć na drogę konfliktu.

7. Etnocentryzm jest nieuniknionym skutkiem ubocznym zróżnicowań kulturowych, które powodują, że ludzie uznają odmienne od swoich symbole kulturowe za gorsze. Tego rodzaju etnocentryzm rodzi uprzedzenia, które często przeradzają się w otwarty konflikt.





























Rozdział 6



SOCJALIZACJA



Każdy z nas staje się człowiekiem dzięki interakcjom z innym ludźmi poprzez interakcje zdobywamy osobowość, uczymy się funkcjonować w społeczeństwie i kierować swoim życiem. Ów proces wprowadzania w kulturę i w strukturę społeczną nazywany socjalizacją, jest równie ważny dla społeczeństwa, jak i dla jednostki. Bez niego nie wiedzielibyśmy, co mamy cenić, co robić, jak myśleć, mówić, dokąd iść ani jak reagować. Nie bylibyśmy ludźmi, i choć socjalizacja ma największe znaczenie we wczesnym okresie życia, to podlegamy jej procesom stale, aż do końca naszych dni. Dzięki niej potrafimy wchodzić w nowe sytuacje życiowe: bez tego bylibyśmy pozbawionymi plastyczności robotami i ofiarami doświadczeń z pierwszego etapu życia.



INTERAKCJA A PROCES STAWANIA SIĘ CZŁOWIEKIEM



W roku 1920 wielebny A.L. Singh potwierdził krążącą wśród wieśniaków w Indiach pogłoskę o istnieniu dzieci żyjących wśród wilków (Brown, 1972). Umieściwszy stanowisko obserwacyjne naprzeciwko dużej nory wykopanej w opuszczonym mrowisku, wraz z kilkoma wieśniakami obserwował wilczyce i jej szczenięta, z których dwa wyglądały jak ludzie, choć zachowywały się jak zwierzęta. Tamtejsi mieszkańcy bali się kopać w miejscu, gdzie mieszkały takie ,,duchy", ale wielebny Sing w końcu znalazł chętnych do rozkopania mrowiska. Samica zaatakowała robotników i została zabita, natomiast w środku kopiący znaleźli cztery małe

stworzenia — dwa wilcze szczenięta i dwie małe dziewczynki. Jedno z dzieci miało około ośmiu lat, a drugie z półtora roku. Z wyglądu i zachowania przypominały wilki.

Na kolanach i dłoniach miały twarde zgrubienia od chodzenia na czworakach. W poszukiwaniu pokarmu węszyły, poruszając nozdrzami, a jadły i pity bezpośrednio ustami, pochylając twarz nad jedzeniem. Odżywiały się surowym mięsem z upolowanych dzikich zwierząt. Po powrocie do cywilizacji Kamala i Amala stroniły od

innych dzieci i wolały towarzystwo psa i kota. Śpiąc, zwijały się w kłębek na podłodze.

Nigdy nic dowiedziano się, w jaki sposób dzieci znalazły się w wilczej jamie, nie ulegało natomiast wątpliwości, że znakomicie przystosowały się do bycia wilkami. Przypadki takie jak ten pokazują, w jak dużym stopniu nasze doświadczenia społeczne

wpływają na to, kim się stajemy. Nikt z nas nie rodzi się w pełni człowiekiem. Ktoś musi nas dopiero nauczyć, jak nim być — jak się zachowywać, jak myśleć. Gdybyśmy byli wychowywani przez wilki, bylibyśmy o wiele bardziej do nich podobni, mimo iż nasza fizjologia jest dość odmienna, co w rezultacie doprowadziłoby nas do śmierci. Wychowywani przez ludzi stajemy się ludźmi — co

znacznie lepiej odpowiada naszym biologicznym predyspozycjom.

A zatem nasza struktura biologiczna wcale nie zapewnia nam człowieczeństwa. Przypadki dzieci odizolowanych od ludzi tuż po narodzeniu wyraźnie udowadniają potrzebę uczenia się, jak zostać człowiekiem. Weźmy inny przykład — „Anny ze strychu"— nieślubnego dziecka, które dziadek trzymał w zamknięciu na strychu, izolując od wszelkich kontaktów z ludźmi (K. Davis. 1940, 1947). Kiedy znaleźli ją pracownicy społeczni, Anna nie umiała chodzić ani mówić, a ponieważ nie reagowała na żadne gesty, początkowo uznano ją za głuchą i niewidomą. Zanim umarła w cztery lata później, zrobiła ogromne postępy w nauce chodzenia i komunikowania się, ale było jasne, że nigdy nie będzie normalna. Inny przypadek odizolowanego dziecka, Izabelli, pokazuje, że kiedy izolacja nic jest zupełna, początkowe braki można przezwyciężyć dzięki intensywnym ćwiczeniom. Izabella, podobnie jak Anna, była

dzieckiem nieślubnym i została izolowana przez głuchoniemą matkę. Nikt nie nauczył jej posługiwania się mową, ale w przeciwieństwie do Anny nauczyła się komunikowania: porozumiewała się z matką za pomocą serii gardłowych, chrapliwych dźwięków. Dlatego leż później, kiedy przeszła cykl specjalnych ćwiczeń, zaczęła funkcjonować prawie całkiem normalnie.

Ze wszystkich tych historii możemy wyciągnąć wniosek, że nasze najbardziej podstawowe ludzkie zdolności, takie jak rozróżnianie dźwięków, rozumienie i posługiwanie się gestami, chodzenie, mówienie, reagowanie na innych ludzi, są w znacznym stopniu

wyuczone. Wyposażenie genetyczne zapewnia nam zdolność do uczenia się tych zachowań i być może nawet skłania nas do tego, ale nie gwarantuje ich ujawnienia się i rozwoju. Ludźmi stajemy się poprzez interakcje z innymi ludźmi w najrozmaitszych kontekstach kulturowych i społecznych . Interakcje, które wpływają na rozwój umiejętności umożliwiających nam uczestniczenie w społeczeństwie, nazywamy socjalizacja. Na świat przynosimy z sobą określone dziedzictwo genetyczne — fizjologię człowieka,

możliwości poznawcze, skłonności emocjonalne i być może kilka podstawowych potrzeb — jedzenia, bycia z innymi, a następnie seksu ale to, w jaki sposób owo dziedzictwo się ujawni, jest w dużej mierze rezultatem naszych interakcji z innymi ludźmi w kontekstach społecznych i kulturowych.



SOCJALIZACJA A SPOŁECZEŃSTWO



Każdy z nas staje się kimś niepowtarzalnym, wyjątkowym dzięki socjalizacji, tzn. dzięki całemu łańcuchowi interakcji -z innymi ludźmi w społecznym i kulturowym kontekście. I to właśnie ów łańcuch socjalizacji interesuje nas najbardziej. Wszyscy chcielibyśmy wiedzieć, co sprawia, że jesteśmy takimi, a nie innymi ludźmi.

Jednak socjologię interesuje przede wszystkim doświadczenie socjalizacyjne całych populacji. Jakie wspólne cechy ludzie nabywają dzięki socjalizacji? Albowiem społeczeństwo może istnieć tylko wówczas, kiedy jego nowi członkowie nabywają umiejętności, które pozwalają im w pełni w nim uczestniczyć. Funkcjonaliści

powiedzieliby, że nasze jednostkowe cechy są o wiele mniej ważne od tych, które dzielimy wraz z innymi:

zdolności do funkcjonowania w tym samym społeczeństwie (Parsons, 1951).

Cóż to są za zdolności (J. Turner, 1985c, s. 100-104)? Jedną z ważniejszych jest zdobycie motywów, które pchają nas do zajęcia określonych pozycji i odgrywania istotnych ról. Każdy z nas musi chcieć grać takie role, jak: pracownika, ojca, przyjaciela, matki, obywatela itp., jeśli społeczeństwo ma dalej istnieć. Oczywiście w

dużych i złożonych społeczeństwach alienacja, zniechęcenie i niezadowolenie występują dość często i jeśli znaczna liczba osób przeżywa takie stany i przestaje wykonywać owe podstawowe role, wówczas społeczeństwo zaczyna się rozpadać, a w najlepszym razie zmieniać.

Inna zdolność ma charakter kulturowy (Parsons, 1951). Każdy z nas musi w jakimś zakresie podzielać wraz. z innymi wspólne wartości, przekonania, uznawać te same normy instytucjonalne, bo inaczej nie doszlibyśmy do porozumienia i podzielili na odmienne subkultury. A w społeczeństwie złożonym ze zbyt wielu bardzo różniących

się subkultur łatwiej dochodzi do konfliktów i napięć, kiedy ludzie mają odmienne poglądy na to, co dobre, a co złe, co powinno, a czego nic powinno się robić oraz jakie działania są właściwe, a jakie niewłaściwe. Toteż każdym z nas do pewnego stopnia powinny kierować wspólne symbole kulturowe — które można nazwać

dyrektywami kulturowymi. Jedynie dzięki temu może dochodzić do interakcji — na podstawie podobnych założeń moralnych, wspólnie wyznawanych przekonań i powszechnie akceptowanych norm.

Kolejną umiejętnością jest zdolność patrzenia na siebie jak na odrębny podmiot, inaczej —posiadanie koncepcji samego siebie jako określonego rodzaju osoby, jak podkreślają zwolennicy teorii interakcji (Mead, 1934; James, 1890). Gdybyśmy nie mieli koncepcji własnego ,,ja", nasze zachowanie nic byłoby spójne i logiczne, nic mielibyśmy także stałego obiektu bądź też punktu odniesienia, do którego moglibyśmy się odwoływać i oceniać go za pomocą symboli kulturowych (Rosenberg, 1979; Epstein, 1980; Gecas, 1982, 1985, Bandura, Osoby, które niemają stabilnego wyobrażenia o sobie, nawet jeśli przestrzegają norm, sprawiają wrażenie zmiennych i dziwacznych. Brak im wewnętrznego kompasu, który sterowałby ich postępowaniem (Gecas, Schwalbe, 1983). Oprócz stabilniejszej koncepcji własnego „ja" mamy także sytuacyjne wyobrażenie o sobie (Goffman, 1959). W różnych sytuacjach widzimy siebie trochę inaczej, ale na pewno nie przypomina to kameleona. Nasze bardziej stabilne poczucie własnego „ja" nakłada ograniczenia na to, w jaki sposób myślimy o sobie w różnych sytuacjach życiowych. Co więcej, posiadanie owej koncepcji własnego „ja" staje się potężną siła motywacyjni! w ludzkich interakcjach, która nadaje naszym zachowaniom kierunek

oraz strukturę ułatwiającą innym koniaki z nami (Gecas, 1986, 1989, 1991; Miyaniolo, 1970; J. Turner. 1987).

Jeszcze inna ważną zdolnością podkreślaną przez teorie interakcji jest cały zestaw umiejętności związanych z wykonywaniem ról. Każdy z nas musi umieć odczytywać gesty innych i przyjmować ich role. Musimy umieć tworzyć role dla siebie oraz za pomocą odpowiednio harmonizowanych gestów umacniać graną przez siebie rolę

(R. Turner. 1962). Musimy posiąść umiejętność poruszania się pomiędzy kulisami a samą sceną (Goffman, 1959). Musimy umieć stosować, implicite, wiele rozmaitych metod środowiskowych (potocznych) umożliwiających wzajemne rozumienie się w

relacjach z innymi osobami (Garlinkel, 1967). Musimy także umieć ujmować w ramy i kategoryzować innych ludzi oraz sytuacje (Goffman, 1974). Bez tych minimalnych umiejętności nie potrafilibyśmy z nikim wchodzić w interakcje (J. Turner, 1988).

Kolejna zdolność związana jest z naszymi emocjami. Wiele badań poświęcono podstawowym bądź, inaczej, pierwotnym emocjom, które przynosimy ze sobą na świat (Kemper, 1987; Ekman, 1982; Plutchik, 1962; Plulchik, Kellerman. 1980). Mimo pewnej różnicy zdań wydaje się, że takie emocje, jak: gniew, poczucie szczęścia,

smutek, strach i zdziwienie, są nam wrodzone. Przy czym istotne jest. że są one przetwarzane w wiele dodatkowych emocji (zob. lab. 6. l). Tak więc ludzie przyswajają sobie wiele złożonych stanów emocjonalnych poprzez socjalizację. Powodem, dla którego istnieje tak wiele uczuć i emocji, jest to, że ułatwiają one znacznie przebieg interakcji (Turner, Molnar, 1993). Skoro potrafimy okazywać i

odczytywać wiele różnych emocji, umiemy tym samym sygnalizować nasze nastroje i zamiary, a inni potrafią w odpowiedni sposób nam na to odpowiadać. Wyobraźmy sobie rzeczywistość społeczną, w której potrafimy odczytywać jedynie emocje

pierwotne — strach, gniew, zadowolenie, smutek i zdziwienie. Światu temu brakowałoby subtelności i bogactwa uczuć, w które obfituje nasze codzienne życie, lecz, co ważniejsze, bardzo trudno byłoby tworzyć i utrzymywać złożone, płynne i silne interakcje, struktury społeczne oraz symbole kulturowe, które porządkują ludzkie społeczeństwo.

Z socjologicznego punktu widzenia przyswojenie sobie owych zdolności poprzez interakcje z innymi pozwala nam uczestniczyć we wciąż ewoluujących strukturach społecznej organizacji. Każdy z nas jest kimś niepowtarzalnym, jeśli weźmiemy pod uwagę kierujące nami motywy, dyrektywy kulturowe, koncepcję własnego ,.ja",

umiejętności wykonywania różnych ról oraz zdolność do wyrażania uczuć i emocji. Ale owe zdolności każdy z nas musi mieć, choćby na minimalnym poziomie, bo inaczej społeczeństwo nie mogłoby istnieć. I to właśnie jest najważniejsze w socjologii, praca socjologa polega bowiem na dążeniu do zrozumienia, co sprawia, że istnieją więzi społeczne, a społeczeństwo jest w określony sposób zorganizowane. A zatem dynamika socjalizacji, która prowadzi do nabycia tych podstawowych

zdolności, ma istotne znaczenie dla zrozumienia nie tylko siebie jako pojedynczego

człowieka, ale także funkcjonowania społeczeństwa.



Tabela 6.1. Różnorodność ludzkich

emocji





EMOCJE (CZUCIA) PIERWOTNE:



Szczęście, strach, gniew, smutek, zdziwienie



NIEKTÓRE WARIANTY PIERWOTNYCH EMOCJI:



Szczęście – zadowolenie, duma, miłość,

Strach – niepokój, obawa, niechęć, wstręt,

Gniew – pogarda, awersja, agresywność,

Smutek – rezygnacja, nuda, żal

Zdziwienie – zaskoczenie, przestrach, osłupienie







NIEKTÓRE POŁĄCZENIEA PIERWOTNYCH EMOCJI:



Szczęście (plus inne) wdzięczność (strach),

Nadzieja (strach)

Zemsta (gniew)

Nostalgia (smutek)

Radość (zdziwienie)





Strach (plus inne)

Groza (szczęście)

Wina (gniew)

Zawiść (gniew)

Depresja (smutek)

Wściekłość (zdziwienie)

Gorycz) smutek)



Smutek (plus inne)

Tęsknota (szczęście)

Ufność (strach)

Żal (smutek)

Nuda (gniew)

Zakłopotanie (zdziwienie)



Zdziwienie (plus inne)

Zadowolenie (szczęście)

Oburzenie (strach)

Rozgoryczenie (gniew_

Rozczarowanie (smutek)







PROCES SOCJALIZACJI



Kiedy się urodziliśmy, byliśmy narcystycznymi, raczej aspołecznymi drobinami. Żądaliśmy różnych rzeczy

i chcieliśmy mieć je natychmiast. Jeśli czegoś nie dostaliśmy, płakaliśmy i krzyczeliśmy. Ale tuż po urodzeniu się dziecka rozpoczyna się proces socjalizacji, który ma poskromić ów

narcyzm — dziecko od razu „ląduje" w strukturze społecznej — w

szpitalu, domu, w rodzinie — gdzie musi wchodzić w interakcje i radzić sobie z innymi ludźmi — pielęgniarką, matką, ojcem i innymi. Tak zaczyna się trwający całe życie proces interakcji w coraz bardziej różnorodnych kontekstach, i to właśnie w trakcie owych interakcji kształtuje się motywacja, system symboli kulturowych (język, wartości, przekonania, normy), pojęcie własnego „ja", odrębny styl wykonywania ról oraz wiele skłonności emocjonalnych. Socjalizacja obejmuje kilka oczywistych, niemniej bardzo istotnych zasad. Jedna z nich polega na tym, że wczesna socjalizacja ma znacznie większy wpływ na formowanie się naszych ludzkich cech aniżeli późniejsza. Filozof John Locke twierdził, że noworodek jest jak biała, czysta karta, na której pierwsze doświadczenia zostawiają trwałe ślady. Jest to lekka przesada,

ponieważ niemowlę nic jest tak całkiem „czyste". W rzeczywistości

bowiem posiada wiele biologicznych skłonności i umiejętności, które „wpisane" są w jego organizm. Toteż możemy być narcystyczną drobiną, ale na pewno nie jesteśmy „czyści",

ponieważ przynajmniej w minimalnym stopniu posiadamy biologiczne potrzeby i popędy, złożone neurony, wiele gruczołów hormonalnych, zestaw pierwotnych emocji, minimalną potrzebę przynależności i wiele uśpionych biologicznych możliwości, które wkrótce się ujawnią (zob. ryć. 6. l). A ponieważ musimy zaspokajać swoje potrzeby i urzeczywistniać tkwiące w nas możliwości za pośrednictwem reakcji innych osób, musimy wchodzić z nimi w interakcje. Kiedy się lego nauczymy, potrafimy wówczas odczytywać gesty innych ludzi i zdobywamy pierwszy obraz samego

siebie dzięki „zwierciadłu", które stanowią dla nas otaczające nas

osoby (Cooley, 1909). Zaczynamy zdawać sobie sprawę z oczekiwań innych osób i doświadczać pierwszych kontaktów kodami kulturowymi: rozwijamy nasze własne sposoby

przekazywania informacji za pomocą gestów oraz wykonywania ról, które mają umożliwiać i ułatwiać nam postępowanie z innymi ludźmi; zaczynamy kanalizować i kierować swoją energię w sposób, który przerodzi się w końcu w trwałe motywacje; poszerzamy także zakres naszych emocji. Ponieważ nie mamy żadnych doświadczeń w zakresie interakcji społecznych, nie mamy — poza tymi emocjami, z którymi przyszliśmy na świat — ani ukształtowanego sposobu grania ról, ani koncepcji własnego „ja", ani motywów, ani kultury, ani uczuć, które pomogłyby nam w pierwszych społecznych kontaktach. Dlatego też kontakty te mają ogromny wpływ na

rozwój naszych podstawowych dyspozycji i umiejętności.

Inna podstawowa zasada socjalizacji polega na tym, że interakcja z

osobami ważnymi — takimi, z którym nawiązujemy związek

emocjonalny — ma na nas o wiele większy wpływ aniżeli kontakty z

pozostałymi ludźmi (Sullivan, 1953). Oczywiście na początku tymi

osobami ważnymi dla nas są rodzice i pozostali członkowie najbliższej rodziny. W miarę jak uczymy się wchodzić w role i tworzyć je. zaczynamy oceniać siebie, przeglądając się w zwierciadle gestów otaczających nas osób i przejmujemy ich punkt widzenia. a co za tym idzie, kody kulturowe, które one uosabiają.

Następnie przyswajamy sobie określony styl odgrywania ról i

prezentowania siebie innym, ułatwiający nam współżycie z nimi,

oraz ukierunkowujemy nasze motywacyjne energie w taki sposób,

żeby zaspokoić ich oczekiwania. Uczymy się także panować nad

okazywaniem naszych emocji. Później wiele innych osób zajmie

ważne miejsce w naszym życiu — rówieśnicy, nauczyciele, bliscy

przyjaciele, mąż lub żona, własne dzieci, pracodawcy, a nawet znane

osoby



Dziedzictwo

biologiczne potrzeby

biologiczne system nerwowy równowaga hormonalna

podstawowe emocje układ kostny inne cechy ogólne



Kulturowe systemy symboli

język

normy

przekonania

wartości

zasoby wiedzy

technologie



Formowanie osobowości

umiejętności odgrywania ról

koncepcja własnego „ja"

motywy

dyrektywy kulturowe emocje mediów — ale nikt z nich nie będzie miał takiego wpływu, jak ważne dla nas osoby, z którymi nawiązaliśmy pierwsze interakcje.

Trzecia zasada polega na tym, że interakcja w grupach pierwotnych — czyli takich, w których ludzie znają się nawzajem, a ich stosunki są bliskie i intymne —jest znacznie ważniejsza w kształtowaniu osobowości aniżeli kontakty w grupach wtórnych — w których interakcje są mniej bezpośrednie, bardziej formalne (Cooley, 1909). Trudno powiedzieć, że grupa wtórna nie ma żadnego wpływu na to, jak się zachowujemy i gramy nasze role, jak myślimy osobie, w jaki sposób interpretujemy kody kulturowe, jak ukierunkowujemy energie motywacyjne i jak wyrażamy emocje. Ale wpływ ten

nigdy nie jest tak duży jak ten. który wywiera na nas rodzina, bliscy przyjaciele i wszystkie te grupy, w których mamy bezpośrednie, bliskie kontakty z innymi osobami.

Kolejna zasada głosi, że długotrwałe związki z innymi ludźmi mają większy wpływ na nasza osobowość aniżeli krótkie i przypadkowe. To prawda, że czasami ktoś pojawia się w naszym życiu na krótko i wywiera na nas ogromny wpływ, ale sądy o sobie samym, umiejętność posługiwania się kodami kulturowymi, styl odgrywania ról i sposób ukierunkowywania emocji oraz energii motywacyjnych najczęściej kształtu ją się w długotrwałych związkach.

Tak więc zachodzące w grupach pierwotnych pierwsze interakcje z osobami znaczącymi, z którymi łączą nas trwałe związki, mają największy wpływ na rozwój osobowości. Te twierdzenia mogą wydawać się oczywiste, ale nie są bez znaczenia. Albowiem owe zasady oddziałały na życic każdego z nas i to one zadecydowały o

tym, kim obecnie jesteśmy.

Rozwój naszych podstawowych zdolności umożliwiających nam uczestniczenie w społeczeństwie nic następuje w krótkim czasie, ani leż tak naprawdę nigdy się nie kończy. Ale zanim człowiek osiągnie wiek młodzieńczy, wiele z tych zdolności już się wykrystalizowało. Jesteśmy już ograniczeni przez stabilną koncepcję własnego Ja",

wyrobiliśmy już najprawdopodobniej własny styl odgrywania ról, kierujemy się określoną hierarchią wartości, skłaniamy ku pewnym przekonaniom, mamy świadomość istnienia najważniejszych norm i potrafimy na co dzień mobilizować energię motywacyjną oraz emocje.

Jednak te umiejętności nie są jeszcze zbyt dobrze utrwalone czy leż wykrystalizowane. Albowiem kiedy mija wiek dojrzewania, pojawiają się nowe ważne dla nas osoby w istotnych momentach naszego życia, a także nowe grupy, do których przynależymy. Przed nami nowe przyjaźnie i nowe związki. Jednak te osoby znaczące, które pojawiają się później, musza, do pewnego .stopnia, zaakceptować nas takich, jacy już jesteśmy. Człowiek nie jest już drobiną. którą można kształtować tak, jak się chce; nagle nie można już zmienić swoich motywów, kodów kulturowych, wyobrażenia o sobie, skłonności emocjonalnych oraz sposobu odgrywania ról. Teraz zmiany dokonują się stopniowo, czasami wręcz niedostrzegalnie. To właśnie dlatego osoba, której nic widzieliśmy przez długie lata, wydaje nam się taka sama jak kiedyś.

Wiele o człowieku jako istocie społecznej możemy się nauczyć, badając próby zmieniania go, a także obserwując przypadki ludzi poddanych dramatycznym transformacjom. W rzeczywistości istnieje cały ogromny „przemysł" — psychologia kliniczna, psychoterapia, psychoanaliza, terapia grupowa i solki najprzeróżniejszych zastosowań zawartych w nich koncepcji — poświęcony przede wszystkim zmienianiu ludzi. Niektóre przeobrażenia stają się dzięki temu możliwe — w zakresie jednych umiejętności bardziej, innych mniej. Większość zmian dokonuje się w obrębie wartości kulturowych i przekonań; ludzie mogą leż

lepiej zacząć zdawać sobie sprawę z istnienia najważniejszych norm. Za pomocą odpowiedniego treningu można także zmienić skłonności emocjonalne i styl wykonywania ról. A zatem dzięki świadomemu wysiłkowi człowiek może stać się trochę inny: może lepiej

wchodzić w czyjeś role i tworzyć swoje: może zmieniać swoje przekonania i lepiej przestrzegać norm: może też lepiej kierować swymi emocjami. Jeśli właśnie tego rodzaju

zmian pragniemy, wówczas wiele istniejących programów może nam pomóc. Jeśli jednak ktoś chciałby zmienić koncepcję własnego „ja" i motywacje, wówczas czeka go długa i żmudna droga. Nie można wyeliminować za pomocą krótkiego treningu tkwiących w nas bardzo głęboko uczuć wobec samego siebie, ani też nagle zmienić motywacji, np. silnej potrzeby przynależności na pragnienie władzy czy osiągnięć. Tutaj zmiany następują powoli i w większości wypadków nie są zbyt duże.

Jednak w prawdziwych sytuacjach życiowych dochodzi czasami do zasadniczych zmian. Na przykład były alkoholik jest często po leczeniu całkiem inną osobą, ponieważ wcześniej spadł na samo dno niedostosowania— stracił pracę, rodzinę, przyjaciół, poczucie własnej wartości. Prowadzona na gruzach życia osobistego rehabilitacja umożliwia powstanie całkiem nowej koncepcji własnego „ja" i nowych motywacji. Jednak niewiele osób

gotowych jest odnowić się w ten sposób: nasze stare wyobrażenia o sobie i motywacje opierają się przekształceniom i utrudniają to, co chcemy ze sobą zrobić.

Tego rodzaju sytuacje dostarczają nam jakiejś wiedzy na lemat socjalizacji osób dorosłych. W miarę jak przechodzimy na nowe etapy naszego życia — zdobywamy nowy zawód, zmieniamy pracę, zakładamy rodzinę, stajemy się członkami nowych społeczności lokalnych, klubów i organizacji — najbardziej podatne na zmiany stają się: nasz styl wykonywania ról i dyrektywy kulturowe.

Oczywiście trochę zmieni się także nasze wyobrażenie o sobie, w zależności od przeżytych sukcesów i porażek oraz od lego, czy

kontakty z innymi ludźmi są źródłem satysfakcji czy leż nie, jednak nic w tym samym stopniu, co kody kulturowe i styl wykonywania ról. W miarę upływu lal mogą zmieniać się cokolwiek także nasze motywacje i skłonności emocjonalne, jednak dość nieznacznie.

Dopiero wraz z utratą sił fizycznych zaczynają się zmieniać motywacje, ale nawet wtedy utrzymują się stare pragnienia i namiętności.

Dla utrzymania porządku społecznego zapewne lepiej jest, że osobowość tak łatwo nie poddaje się zmianom. Istotne jest także, że najłatwiej zmieniają się umiejętności wykonywania ról i stosunek do kodów kulturowych. Albowiem gdyby ludzie mogli łatwo zmieniać wyobrażenia o sobie i motywacje, kontakt z nimi byłby znacznie utrudniony. Ich działania byłyby niespójne, a tym samym innym trudno byłoby się do nich dostosować.

Natomiast możliwość zmiany, a nawet doskonalenia swoich umiejętności wykonywania ról ułatwia ludziom interakcję i współdziałanie. Przyswajanie sobie nowych dyrektyw kulturowych także ułatwia interakcję, dostosowanie się do istniejącego porządku społecznego oraz do nowych kontekstów społecznych. Również sprawniejsze sygnalizowanie i kontrolowanie swoich emocji ułatwia dalsza kooperację i dostosowywanie się.

Zmiany w umiejętnościach wykonywania ról oraz dyrektyw kulturowych nie zawsze sprzyjają porządkowi społecznemu. Zdarzają się i takie przypadki, kiedy ludzie, którzy wcześniej nie wykazywali żadnych odchyleń, nagle stają się dewiantami, albo ktoś. kto wcześniej akceptował porządek społeczny, teraz buntuje się przeciwko niemu. Jednak nasze najbardziej poddające się zmianom umiejętności odgrywają zarazem najbardziej istotną rolę w dostosowywaniu się do sytuacji społecznych i jest to bardzo ważny takt. Oznacza bowiem, że ludzie dopasowują się do siebie nawzajem oraz angażują się w działania grupowe, podczas gdy te czynniki, które są najmniej podatne na zmiany — własne „ja" i motywacje — zapewniają poczucie stabilności i ciągłości zarówno danej osobie, jak i wszystkim z jej otoczenia, nawet w obliczu konieczności

dostosowywania się do zmieniających okoliczności. A zatem w pewnym sensie możemy trzymać się naszego wewnętrznego kompasu, zmieniając jednocześnie bardziej peryferyjne kursy. Bez tej podwójnej zdolności zmiany społeczne w życiu ludzi byłyby jeszcze bardziej trudne i traumatyczne, niż już. są.















STADIA SOCJALIZACJI



Wiele pracy włożono w to, żeby opisać stadia socjalizacji znacznie bardziej szczegółowo, niż ja to zrobiłem. Celem tych wysiłków jest ukazanie najważniejszych punktów zwrotnych w rozwoju człowieka w ciągu całego jego życia. Każda teoria trochę inaczej określa poszczególne stadia i fazy, dlatego też trudno jest o jednoznaczne wnioski. Być może przegląd kilku najważniejszych koncepcji na ten lemat dostarczy nam pewnej wiedzy o tych złożonych transformacjach, którym każdy z nas podlega i

będzie podlegał.

Model stadiów George'a Herberta Meada

Ponieważ Mead (1934) rozwikłał tajemnicę ludzkich interakcji, nie zaskakuje nas fakt, że dalej rozwijał swoje koncepcje. Zdaniem Meada noworodek, żeby przeżyć, musi nawiązać kooperację z innymi ludźmi, w rezultacie czego dziecko uczy się tych

zachowań, które ułatwiają tę współpracę. Kiedy zacznie się już rozwój biologiczny i neurologiczny. pierwszym procesem jest uczenie się znaczenia gestów, a następnie posługiwanie się nimi do sygnalizowania swoich potrzeb; w tym samym czasie dziecko uczy się odczytywać gesty innych, aby zrozumieć ich reakcje.

Początkowo owa zdolność do tego, co Mead nazwał wchodzeniem w rolę (bądź przyjmowaniem roli) jest bardzo ograniczona, ponieważ umysł — czyli zdolność myślenia, porównywania i wypróbowywania alternatywnych zachowań — także jest ograniczony, a „ja" — czyli zdolność widzenia siebie Jako odrębnego podmiotu — nie jest jeszcze zbyt dobrze rozwinięte.

To początkowe stadium rozwoju Mead nazwał stadium zabawy, ponieważ dziecko potrafi tylko przyjmować czyjeś role, to jest odczytywać gesty i przyjmować punkt widzenia innej osoby (tylko jednej naraz). Opisał tę fazę, posługując się przykładem dzieci bawiących się w piaskownicy; dobierają się one w pary, ponieważ nie potrafią skutecznie odczytywać gestów więcej niż jednej osoby naraz i podobnie nie potrafią dostosowywać swoich reakcji do kilku osób w jednym czasie.

Wiążą z nabieraniem doświadczenia, dojrzewaniem biologicznym oraz dalszym rozwojem umysłu i „ja" człowiek wchodzi w drugą fazę. Jest to stadium gry, a Mead jako przykładem posłużył się drużyną baseballową. Jej członkowie potrafią wchodzić

równocześnie we wszystkie role pełnione przez innych, a także przyjmować ich punkt widzenia i przewidywać odpowiedzi. Co więcej, potrafią patrzeć na siebie jak na odrębne podmioty z punktu widzenia wielu innych osób; umieją także myśleć w laki sposób, żeby sprzyjało to pozytywnej samoocenie i współpracy z innymi. Kiedy dzieci osiągną ten etap, gwałtownie rozszerza się skala i zakres ich interakcji oraz powstają warunki do szybkiego rozwoju umiejętności przyjmowania roli, wzrostu samoświadomości, a także umiejętności wypróbowywania w swym umyśle różnych linii postępowania.

Ostatnią fazę nazwał Mead wchodzeniem w rolę uogólnionego innego, albo też, jak czasami określał ten proces, wchodzeniem w rolę ,,wspólnoty postaw". Polega to na tym, że dzieci potrafią teraz przyjmować rolę nie tylko osób bezpośrednio obecnych, ale także uogólnioną perspektywę, która kieruje interakcją (dziś nazwalibyśmy to wartościami, przekonaniami, normami i może również stanami emocjonalnymi). Umieją one wykorzystać ową perspektywę do oceny siebie jako odrębnego podmiotu i do

pomocy w wyborze najbardziej odpowiedniego sposobu postępowania.

Kiedy ludzie osiągną stadium .,uogólnionego innego", posiadają już podstawowe umiejętności niezbędne do funkcjonowania w społeczeństwie: potrafią odczytywać i posługiwać się gestami, czyli wchodzić w role zarówno jednej osoby, jak i równocześnie kilku naraz w jakimś zorganizowanym układzie: potrafią także włączać

się w system symboli kulturowych i używać ich jako punktu odniesienia dla samooceny i kierowania swoim postępowaniem.

Model rozwoju poznawczego Jeana Piageta

Francuz Jean Piaget jest jednym z największych psychologów dwudziestego wieku. Kiedyś, gdy obserwował własne dzieci, zafascynował go sposób, w jaki organizują one swoje doświadczenia; w późniejszych eksperymentach dowiódł, że w rozwoju poznawczym dziecka istnieją wyraźne punkty zwrotne (Piaget, 1948,1952). Każdy z tych punktów bądź stadiów oznacza skok jakościowy w rozwoju zdolności dziecka do przedstawiania przedmiotów otaczającego świata za pomocą symboli i do

manipulowania tymi symbolami. Fazy te stanowią podstawę etapów wyróżnionych przez Meada, ponieważ zdolność niemowlęcia i małego dziecka do rozwoju umiejętności współdziałania ze społeczeństwem zależy od jego rozwoju poznawczego.

Etap pierwszy Piaget nazwał sensomotorycznym — trwa on od okresu niemowlęctwa do około drugiego roku życia. Na tym etapie dziecko żyje w świecie bezpośrednich wrażeń zmysłowych, ale już pod koniec tego najwcześniejszego etapu zaczyna orientować się, że przedmioty nic znikają, kiedy przestaje na nic patrzeć lub ich

dotykać. W jego umyśle powstają i są przechowywane obrazy tych przedmiotów, i w ten sposób wykształca się zdolność poznawcza będąca podstawą dalszego rozwoju.

Stadium drugie to faza przedoperacyjna, która trwa od około drugiego do siódmego roku życia. Podczas tej fazy dziecko uczy się dostrzegać różnice między przedmiotami a symbolami, które je reprezentują. Jednak nadal ma trudności w patrzeniu na świat w kategoriach abstrakcyjnych, co Piaget udowodnił w jednym ze

swoich słynnych eksperymentów. Umieścił dwie identyczne szklanki z wodą przed dziećmi w wieku pięciu i sześciu lat i spytał, czy ilość wody w szklankach jest taka sama (dzieci odpowiedziały twierdząco). Następnie patrzyły, jak Piaget wziął jedną ze

szklanek i przelał wodę do wyższej i węższej szklanki, dzięki czemu poziom wody w niej był znacznie wyższy, i ponownie spytał dzieci, w której szklance jest więcej wody (większość odpowiedziała, że w wyższej). Tak więc zdolność do posługiwania się pojęciami abstrakcyjnymi —takimi jak waga. objętość, wielkość jest u dzieci w

wieku do siedmiu lat znacznie ograniczona. Potrafią już przedstawiać swój świat za pomocą symboli, ale nie umieją przechowywać w umyśle i posługiwać się większością pojęć abstrakcyjnych.

Stadium trzecie, trwające od siódmego do około jedenastego roku życia, to faza operacji konkretnych, w której dziecko uczy się logicznego, choć jeszcze nie abstrakcyjnego myślenia. Łączy wydarzenia w ciągi przyczynowo-skutkowe i potrafi zrozumieć coś z innego niż własny punkt widzenia (G.H. Mead nazwał to wchodzeniem w role). Ale często jeszcze ma trudności z mówieniem w kategoriach bardziej abstrakcyjnych o przyczynie i skutku, a także o sytuacjach bardziej ogólnych, oderwanych od konkretnych zachowań ludzi.

Stadium trzecie to faza operacji formalnych, która zaczyna się około dwunastego roku życia bądź na początku wieku dojrzewania. Teraz dziecko zaczyna widzieć świat w kategoriach abstrakcyjnych. Potrafi rozwiązywać bardziej skomplikowane zadania matematyczne; umie dyskutować na ogólne tematy etyczne; potrafi myśleć w kategoriach abstrakcyjnych o zależnościach przyczynowo skutkowych; umie zastanawiać się nad różnymi rodzajami sytuacji w oderwaniu od osób, które aktualnie zna. Posiada zatem podstawowe predyspozycje do lego, by stać się człowiekiem dorosłym.

Piageta teoria rozwoju poznawczego pozwala nam zrozumieć, dlaczego zdolności wyodrębnione przez G.H. Meada rozwijają się etapami. Umiejętność posługiwania się gestami, a następnie symbolami lingwistycznymi rozwija się w fazie sensomotorycznej, kiedy dziecko uczy się radzić sobie ze światem innych ludzi.

Wchodzenie w role zaczyna się, kiedy już posiądzie się zdolność odczytywania gestów, jednak jest ona nadal ograniczona, ponieważ dzieci w fazie przedoperacyjnej nie potrafią myśleć abstrakcyjnie. Ale już na tym etapie zaczyna się przejście od fazy zabawy do gry (wedle podziału Meada), ponieważ rozwój poznawczy u dziecka jest

wystarczający na tyle, żeby mogło ono wchodzić w role kilku osób naraz, a nawet konkretnych osób niekoniecznie w danej chwili obecnych (takich jak rodzice). Ostatnia faza wedle Meada, czyli wchodzenie w rolę uogólnionego innego, wymaga zdolności do hardziej abstrakcyjnego myślenia na temat ogólnych perspektyw, sytuacji oraz punktów widzenia; zdolność ta może pojawić się na etapie operacji konkretnych, ale w pełni rozwija się dopiero na poziomie operacji formalnych.



Zygmunta Freuda model stłumionych potrzeb



Zygmunt Freud (1900, 1938) żył mniej więcej w tym samym czasie co Mead i niektóre jego koncepcje z grubsza odpowiadają koncepcjom Meada. Na przykład jego słynne rozróżnienie na id, ego i superego odpowiada wprowadzonym przez Meada pojęciom

popędu (Mead, 1938), ,Ja" oraz umysłu, a także uogólnionego innego (Mead, 1934). Dla Freuda osobowość ludzka jest nieustanną walką pomiędzy często antyspołecznymi popędami i potrzebami (id), których nie można uzewnętrznić w społeczeństwie, a

zinternalizowanymi tradycjami kulturowymi i tabu, zezwalającymi na ujawnienie tylko niektórych zachowań (superego). Natomiast ego usiłuje pogodzić oba te czynniki, kanalizując popędy w laki sposób, żeby odpowiadały nakazom kultury przyswojonym przez człowieka. Należałoby tu dodać, że Freud nie traktował id. ego i superego jak

,,przedmiotów", lecz jak nieustannie zachodzące w osobowości człowieka procesy.

Freud uważał, że rozwój osobowości człowieka polega na rosnącej w dzieciństwie świadomości, że trzeba kontrolować nie akceptowane popędy, zwłaszcza te, które mają związek z seksualnością, przy stale rosnących wymaganiach świadomości i

superego. W przeciwieństwie do Meada, który widział rozwój osobowości jako w miarę harmonijny, Freud uważał, że nie akceptowane popędy i potrzeby muszą być wypierane poniżej progu świadomości przez ego. Ale kiedy tłumione popędy są bardzo silne, a ego nic jest w stanie zaspokoić ich w sposób akceptowany społecznie (lak jak lego wymaga superego), pojawiają się patologiczne zachowania. Osobowość na poziomic ego używa wielu mechanizmów obronnych, aby pogodzić id oraz naciski superego — takich jak wyparcie, zaprzeczenie, zastąpienie gniewu akceptowanymi uczuciami, racjonalizacja służąca usprawiedliwieniu nie akceptowanych zachowań itp.

Socjalizacja i rozwój osobowości są zatem nacechowane konfliktem: każde posunięcie w życiu dorastającego dziecka wyzwala coraz więcej ograniczeń ze strony superego, coraz więcej nie akceptowanych popędów i odruchów (id} oraz coraz intensywniejsze wysiłki załagodzenia lego konfliktu (ego). Nic rozwiązane konflikty z tego okresu często prześladują ludzi także w życiu dorosłym.



Model psychoanalityczny Erika Eriksona



Erik Erikson zajmował się głównie psychoanalizą, ale nadawał jej wymiar socjologiczny; twierdził, że socjalizacja jest procesem, który dokonuje się przez całe życie i składa się z ośmiu podstawowych etapów. Każdy z nich zawiera określony wymóg, który, jeśli zostanie zrealizowany, przyspiesza rozwój ego i wzmacnia poczucie

tożsamości (to jest pozytywne i spójne nastawienie wobec siebie w ciągu całego życia), a jeśli nie — wówczas niszczy rozwój ego i poczucie tożsamości.

Na etapie pierwszym takim wymogiem jest poczucie zaufania w opozycji do jego braku. Jeśli niemowlę otrzymuje miłość i opiekę, rozwinie się w nim poczucie zaufania do innych ludzi, ale jeżeli lego nie dostanie, bądź otrzymuje, lecz w sposób niekonsekwentny, wówczas w reakcjach dziecka zaczyna dominować nieufność. Etap

drugi, który trwa do trzeciego roku życia, zawiera wymóg autonomii w opozycji do niepewności i poczucia wstydu. Jeśli dziecko odnosi sukcesy w uczeniu się, wówczas rozwija w sobie poczucie autonomii, wyrabia samokontrolę i samodzielność. Natomiast jeśli ponosi klęski w wielu podejmowanych próbach opanowania jakichś umiejętności, wówczas rodzi się w nim niewiara w siebie, poczucie wstydu i niepewności. Etap trzeci, który trwa od czwartego do szóstego roku życia, zawiera wymóg inicjatywy w opozycji do poczucia winy. Jeśli dziecko potrafi cieszyć się z sukcesów w poznawaniu swego otoczenia oraz z nawiązywania pozytywnych

kontaktów z rówieśnikami, wówczas rodzi się w nim poczucie inicjatywy, wiara w siebie i duma, natomiast jeśli w tych dziedzinach nie osiąga sukcesów, wtedy doznaje poczucia klęski, winy i wstydu. Etap czwarty, od szóstego do trzynastego roku życia,

związany jest z wymogiem pilności, poczucia fachowości i chęci działania w opozycji do poczucia niższości. Jeśli dziecko dobrze sobie radzi w grupach i organizacjach (takich jak szkolą) pozarodzinnych, wówczas nabiera poczucia fachowości i pilności,

natomiast kiedy w tej sferze nie odnosi sukcesów, wytwarza w sobie kompleks niższości. Etap piąty, odpowiadający wiekowi dojrzewania, niesie z sobą wymóg formowania poczucia tożsamości w opozycji do jego zaburzeń. Jeśli nastolatek potrafi nawiązywać więzi z innymi i odnosić sukcesy, a tym samym widzi siebie jako

określoną osobę posiadającą konkretne cechy i umiejętności, wówczas utrwala w sobie silne poczucie tożsamości; natomiast kiedy kontakty z innymi i osiągnięcia są sporadyczne i zdominowane przez niepowodzenia, wówczas poczucie tożsamości

nastolatka, czyli świadomość tego, kim jest, cechuje duża niestabilność i chaotyczność. Etap szósty to pierwsza faza dorosłości — wiek młodzieńczy (znajduje się na nim większość czytających tę książkę);

zawiera on wymóg dojrzałości do intymności w opozycji do poczucia izolacji. Jeśli młody człowiek potrafi nawiązać stabilne i pozytywne związki uczuciowe, wówczas posiada tę umiejętność, natomiast kiedy lego nie potrafi, wtedy pojawia się bolesne

poczucie samotności oraz izolacji. Etap siódmy odpowiada dojrzałemu wiekowi dorosłemu i niesie z sobą wymóg bycia twórczym i produktywnym w opozycji do koncentracji na sobie i stagnacji. Jeśli człowiek jest aktywny i odnosi sukcesy w

rodzinie, pracy i we własnym środowisku, wówczas ma poczucie bycia twórczym i produktywnym, przekonanie, że robi coś dla dobra innych ludzi; jeśli zaś w tych sferach ma problemy i ponosi klęski, wtedy pojawia się koncentracja na problemach osobistych i (albo) uczucie stagnacji. I ostatni etap, ósmy, związany jest z końcowym

okresem życia: niesie on wymóg poczucia integralności w opozycji do rozpaczy. Jeśli starsi ludzie, patrząc wstecz, odnajdują w swoim życiu ciągłość i sens. wówczas mają poczucie integralności, natomiast jeśli nie potrafili wyjść poza krąg zainteresowań

własną osobą i nie zrobili nic dla innych, wtedy w miarę zbliżania się końca życia ogarnia ich coraz większa rozpacz.

Przechodzenie przez życie

Istnieją jeszcze inne koncepcje stadiów życia człowieka, ale łączy je jedno: przyswajamy sobie to, co jest istotne dla życia w społeczeństwie: dyrektywy kulturowe (niezależnie od lego, jak je nazwiemy — ,,uogólnionym innym", superego bądź jeszcze inaczej), umiejętności wykonywania ról (wchodzenie w rolę i tworzenie jej), koncepcję własnego „ja" oraz poczucie tożsamości, skłonności emocjonalne i motywacje. Przyswajamy sobie to wszystko dość wcześnie, na ogół do początków wieku dojrzewania, ale w zależności od tego, w jaki sposób to zrobimy, staną się one

dla nas albo pożytecznymi narzędziami, albo uciążliwymi problemami przysparzającymi nam kłopotów osobistych. Problemy te są rozwiązywane lub spiętrzają się, kiedy dorastamy — w zależności od bagażu emocjonalnego, który wynosimy z dzieciństwa, oraz liczby pozytywnych doświadczeń w wieku dorosłym.

W tabeli 6.2 prezentujemy to, co w tej materii najważniejsze.

Wczesna socjalizacja jest niezwykle ważna, ponieważ kiedy wykształcą się już podstawowe zdolności neuromotoryczne i percepcyjne, małe dziecko uczy się odczytywać gesty, wchodzić w role, tworzyć pierwsze wyobrażenia o sobie, doświadczać pierwszych kontaktów z kodami kulturowymi, kanalizować swoją

energię motywacyjną i radzić sobie ze swoimi i cudzymi emocjami. Podczas dalszego rozwoju poznawczego, w fazach, które Jean Piaget nazwał etapami operacji konkretnych i formalnych, rosnące możliwości poznawcze małych dzieci ułatwiają

rozwój umysłu, ,,ja", ego i superego, a te z kolei poszerzają umiejętności wykonywania ról, ułatwiają tworzenie się motywacji, internalizowanie i posługiwanie się kodami kulturowymi, krystalizowanie się koncepcji własnego ,Ja" oraz tworzenie się wzorca reakcji emocjonalnych. Rozwój tego wszystkiego zależy od doświadczeń płynących z interakcji z innymi ludźmi, między innymi tych, które wymienia Erikson w swoim przeglądzie wymogów, którym każdy z nas musi sprostod koniec wieku dojrzewania powinna już istnieć pewna stabilność w sposobie wzajemnego

oddziaływania wszystkich tych składników osobowości, chociaż konflikty i mechanizmy obronne ujawnione przez Freuda mogą utrzymywać człowieka w stanic zaburzeń emocjonalnych. Jednak u większości ludzi wytwarza się już stabilność w stylu wykonywania ról, motywacji, własnego „ja", wyznawanych wartości i przekonań

oraz skłonności emocjonalnych; zapewnia ona człowiekowi spokój ducha i ciągłość więzów społecznych.



STABILNOŚĆ I ZMIANA W PORZĄDKU SPOŁECZNYM



Jedną z przyczyn względnej stabilności owych składników osobowości już po ich uformowaniu jest to, że są one ze sobą zintegrowane. Nasze wyobrażenie o sobie jest wynikiem oceny siebie w kategoriach kodów kulturowych; na nasz styl wykonywania

ról i wchodzenia w cudze role w znacznym stopniu oddziałuje koncepcja własnego ,,ja" i kody kulturowe; nasze emocje związane są z własnymi interpersonalnymi doświadczeniami. motywacjami, samooceną oraz znajomością kodów kulturowych; naszymi motywami kierują kody kulturowe oraz emocje i na odwrót — interpretacja owych kodów oraz stany emocjonalne zależą od posiadanej motywacji; i wreszcie styl wykonywania ról także w dużym stopniu zależy od motywacji oraz emocji, kiedy

dobieramy sobie odpowiednie role tak. by zaspokajały nasze emocje. Tak więc nasze zdolności i możliwości tworzą system tak mocno powiązany, że opiera się on gwałtownym zmianom.

Każdemu z nas potrzebna jest taka integracja, ponieważ bez niej nasze życie emocjonalne byłoby zaburzone. U wielu ludzi można dostrzec brak spójności pomiędzy tymi cechami, co bardzo niekorzystnie odbija się na ich życiu. Na przykład zdolność do

wykonywania ról i pozytywnej oceny siebie może być niewystarczająca z braku dyrektyw kulturowych albo umiejętność wchodzenia w role może nic być spójna z koncepcją własnego ,,ja". Także ich motywacje mogą nie odpowiadać kulturowym oczekiwaniom, które sami sobie postawili, w rezultacie czego doznają oni takich negatywnych emocji, jak gniew, poczucie krzywdy i wstyd. Wszyscy znamy takie osoby, a do pewnego stopnia w każdym z nas istnieją podobne sprzeczności.

Pewną niespójność naszych podstawowych ludzkich zdolności można jeszcze jakoś wytrzymać, ale kiedy jest ona bardzo duża, najpewniej doprowadzi do zmian w osobowości. bądź też pojawią się problemy emocjonalne. I odwrotnie: względna spójność wszystkich tych zdolności zapewnia odporność na zmiany. Jeśli koncepcja własnego „ja", dyrektywy kulturowe, motywy, emocje i wykonywanie roi znajdują się w racjonalnej harmonii, nie jesteśmy podatni na zmiany, chyba że znajdziemy się w dramatycznie

nowej sytuacji społecznej, która wymaga zmian. Na ogół szukamy (i wchodzimy w interakcje) takich sytuacji, w których czujemy się dobrze i doświadczamy pozytywnych emocji. Badamy, co możemy osiągnąć. W sposób selektywny oddzielamy niespójne informacje od innych. I unikamy sytuacji, do których nie pasują nasze kody kulturowe. W konsekwencji wynajdujemy sobie wygodne nisze społeczne i nasze życic staje się przewidywalne — a nawet nudne. Dlatego właśnie przyciągają nas takie miejsca, jak Las Vegas i Atlantic City; pozwalają nam bowiem, choćby na krótko, wyrwać się z utartych kolein. Ale społeczeństwo jako całość opiera się właśnie na tych koleinach, ponieważ kiedy ludzie znajdą sobie nisze odpowiadające ich osobowości, życic społeczne staje się przewidywalne. Przewidywalność, rutyna, a nawet nuda gwarantują istnienie porządku społecznego (J.Turner, 1988).

Owa zgodność pomiędzy naszymi społecznymi niszami a osobowością staje się kolejną siłą utrzymującą stabilność osobowości, lak istotną dla utrzymania porządku społecznego. W społeczeństwach, gdzie ludzie czują się pozbawieni takich nisz,

istnieje wielka presja na zmianę ich osobowości, albo, co także często się zdarza, ludzie odczuwają potrzebę zmiany „systemu", aby lepiej dostosować go do swoich potrzeb, aspiracji, oceny samych siebie i własnych możliwości. Na przykład rewolucje często wybuchają wówczas, kiedy po okresie ,,rosnących oczekiwań" (kulturowe przekonania, że żyje się coraz lepiej i nadal powinno lak być) następuje pogorszenie lub choćby tylko stagnacja społecznych i ekonomicznych warunków życia (Davies, 1969). A zatem niespójność pomiędzy kodami kulturowymi z jednej strony a

poczuciem własnej wartości, motywacyjnymi potrzebami ludzi oraz ich sprawnością w przyjmowaniu ról z drugiej strony, wystarcza, aby wystąpili oni przeciwko istniejącemu porządkowi społecznemu. Kiedy takie niedopasowanie pomiędzy osobowością a warunkami życia społecznego dotyka wielu ludzi, wówczas możliwe są zmiany

zarówno w strukturach społecznych, jak i osobowości. Ruchy społeczne, bunty i protesty potrzebują większej liczby ludzi, którzy nie mogą znaleźć nisz społecznych odpowiadających ich ludzkim możliwościom (R. Turner. Killian, 1978: Smelser,1963).Tak jak spójność pomiędzy naszymi predyspozycjami oraz harmonia między

nimi a warunkami społecznymi jest tworzywem porządku społecznego, tak niespójność i brak harmonii stanową impuls do takich zmian społecznych jak rewolucje.



























































































Podsumowanie

l. Socjalizacja jest szczególnym rodzajem interakcji — kształtuje ona osobowość człowieka, a przez to z kolei nasze zachowania, interakcje i uczestnictwo w społeczeństwie. Bez niej nie byłoby ani człowieka, ani społeczeństwu.

2 Podstawowe .składniki bądź cechy osobowości ludzkiej. które pozwalają zrozumieć zachowanie się człowieka w społeczeństwie, określamy w najogólniejszych terminach jako:

a) motywy,

b) umiejętności i styl wykonywania ról,

c) dyrektywy kulturowe,

d) wyobrażenie o sobie (koncepcja własnego „ja")

e) emocje.

3. Interakcje — jako ogólny zbiór wskazówek i wytycznych — te najwcześniejsze i długotrwałe, zachodzące w grupach pierwotnych, osobami znaczącymi, maja największy wpływ na powstawanie i rozwój wyżej wymienionych składników osobowości.

4. Składniki te byty ujmowane w postaci różnych pojęć teoretycznych przez wielu myślicieli, którzy traktują socjalizacje jako proces przechodzący prze?, określone fazy rozwoju oddzielone od siebie istotnymi punktami zwrotnymi. Każdy z teoretyków

trochę inaczej .je określa, w zależności od tego, czym sam najbardziej się interesuje:

a) według George'a Herberta Meada fazy te związane są z rozwojem umiejętności wchodzenia w role, ponieważ umożliwia ona formowanie się zarówno umysłu, jak i własnego „ja";

b) według Jeana Piageta kształtowanie się owych podstawowych składników osobowości uzależnione jest od rozwoju poznawczego. który polega na rozpoznawaniu przedmiotów, .symbolizacji konkretnej i symbolizacji abstrakcyjnej:

c) według Zygmunta Freuda owe składniki osobowości odzwierciedlają nieustanne wysiłki ego zmierzające do pogodzenia procesów id i superego

d) według Erika Eriksona składniki te kształtują się pod wpływem wielu wymogów, którym człowiek podlega w ciągu całego swego życia.

5. Osobowość skłania się ku byciu — przynajmniej do pewnego stopnia — trwałą i stabilną. Zapewnia to każdemu

człowiekowi spokój i poczucie równowagi, a także sprzyja zachowaniu porządku społecznego.





























Rozdział 11



ZABURZENIA, DEWIACJE I SPRZECIW SPOŁECZNY



Społeczeństwa ludzkie w niczym nie przypominają dobrze zorganizowanego ula pszczelego. Przeludnienie, stłoczenie, nierówności. niesprawiedliwość, dyskryminacja oraz inne destrukcyjne siły przyczyniają się do powstawania

zaburzeń, dewiacji społecznych i pchają ludzi do buntu. Nie ma dnia, żebyśmy nie czytali w gazetach o tym, że ktoś został zabity, że jakaś rozgniewana grupa protestuje przeciwko czemuś, że ktoś całkowicie pogwałcił obowiązujące stereotypy zachowań albo że jakieś grupy weszły w otwarty konflikt z prawem, I nawet jeśli potępiamy tego rodzaju zachowania, a nawet się ich boimy, to musimy pogodzić się z tym. że są one nie do uniknięcia w dużych społeczeństwach miejskich, w których istnieje wysoki poziom nierówności, dyskryminacji i jawnej niesprawiedliwości. W takich warunkach w ludziach narasta gniew, zaczynają protestować i strajkować (jak to widzimy na zdjęciu powyżej) albo uciekają w

dewiacje, atakują i wyszydzają obowiązujące stereotypy zachowań, wprowadzając w ten sposób do życia społecznego chaos i nieporządek. Nic możemy liczyć na zmniejszenie się tego typu zjawisk, ale jeśli poznamy i zrozumiemy przyczyny tych zaburzeń, być może uda nam się nie dopuścić do ich narastania i zmniejszyć

zagrożenia, które z sobą niosą.



PROBLEM PORZĄDKU SPOŁECZNEGO



Życie społeczne polega na ciągłym lawirowaniu pomiędzy siłami dążącymi do utrzymania społecznego porządku a tymi, które wywołują zaburzenia i zmiany. Nie przesadzę, jeśli powiem, ze znajdujemy się w samym środku walki pomiędzy mechanizmami społecznej kontroli a społecznymi skłonnościami do dewiacji,

konfliktu, zaburzeń i sprzeciwów. W walce tej mc ma złej i dobrej strony, albowiem czynniki kontroli nie zawsze są przyjazne i łagodne, a te, które prowadzą do dewiacji i zaburzeń, nie zawsze emanują wrogością. Są one nieuniknione, ale trudno mówić o tym, czy są dobre czy złe. Walka ta nigdy się nie kończy i prowokuje

najistotniejsze dla socjologów pytanie: W jaki sposób i do jakiego stopnia można utrzymać porządek w społeczeństwie? Odpowiedzi na to pytanie poszukiwali niemal wszyscy pionierzy socjologii — Comte, Spencer, Marks, Durkheim, Weber. Zarówno dla nich, jak i dla nas rzeczywistość społeczna obfituje w napięcia i konflikty, dokonują się w niej także różnorakie zmiany i transformacje. I wcale nie trzeba być zwolennikiem istniejącego status quo, aby zdawać sobie sprawę z tego, że społeczeństwa, które nie znajdą choćby tymczasowych odpowiedzi na to pytanie, nękane są przez nieustanny zamęt i zmiany; a chociaż konflikty i zmiany często polepszają niekorzystne warunki życia, to przecież musi istnieć jakiś sposób

na wypracowanie zgodnego współistnienia ludzi ze sobą w danym społeczeństwie. W przeciwnym razie może się ono rozpaść albo, jak to często bywa, stać się areną nieustannych wstrząsów.

A zatem problem porządku wiąże się z pytaniami o kontrolę społeczną, takimi, jakie zadałby zwolennik funkcjonalizmu: W jaki sposób ludzie mają wykonywać swoje role, żeby mogli ze sobą porozumiewać się i współdziałać? W jaki sposób mają ludzie dochodzić do porozumienia na lemat tego, co dobre, a co złe, co

właściwe, a co niewłaściwe? Wjaki sposób rozwiązywać i łagodzić kłótnie i spory? W jednych społeczeństwach znalezienie odpowiedzi na te pytania nie nastręcza żadnych trudności, podczas gdy w innych problem kontroli przysparza niemałych kłopotów. Ludzie są wyalienowani, nastawieni do wszystkiego negatywnie, a nawet

wrogo, walczą ze sobą niechętni wszelkiemu współdziałaniu. Problemy związane z kontrolą społeczną częściej występują w wielkich, złożonych i rozwarstwionych społeczeństwach. Przyjrzyjmy się temu bliżej.



Czynniki zagrażające porządkowi



Jednym z czynników warunkujących porządek w społeczeństwie jest wielkość populacji. Wielkie populacje zawsze trudniej jest zorganizować niż mniejsze, ponieważ w miarę jak przybywa ludzi, coraz trudniej jest o bezpośrednie kontakty każdego z każdym. Nie ma czasu na to, żeby się spotykać, rozmawiać i znać wszystkich. Co więcej, pogarsza się jakość interakcji — pod względem zaangażowania emocjonalnego i wzajemnego zaufania. A kiedy ludzie nie mogą kontaktować się bezpośrednio i nie czują się solidarni, osłabia się jeden z najistotniejszych czynników kontroli społecznej. Na dodatek ci, którzy utrzymują ze sobą ściślejsze kontakty, zaczynają wyodrębniać się w subpopulacje z własną

subkulturą i stylem życia. Daje im to poczucie solidarności, ale także sprawia, że stają się inni niż reszta społeczeństwa. Izoluje to poszczególne subpopulacje nawzajem od siebie, sprawia, że stają się sobie obce; na skutek tego łatwiej może dochodzić pomiędzy nimi do konfliktów lub choćby nieporozumień, w związku z

czym pojawiają się kłopoty z utrzymaniem kontroli nad coraz bardziej różniącymi się od siebie grupami ludzi.

W większych populacjach znacznie trudniej jest także rozdzielać dobra i koordynować działania. Jeśli ludzie nie mogą w sposób nieformalny omawiać spraw i dogadywać się między sobą, to na jakiej podstawie obcy mają decydować o tym. co kto ma robić i co ma dostać? Odpowiedzią na to, chociaż niekompletną, jest gospodarka rynkowa, w której ludzie kupują i sprzedają dobra oraz usługi.

Innym rozwiązaniem jest konsolidacja władzy, po to żeby mogła istnieć „siła polityczna", która koordynuje działania, rozdziela dobra i rozstrzyga potencjalne konflikty w gospodarce.

Drugim czynnikiem, który w znacznym stopniu utrudnia utrzymanie porządku społecznego, jest zróżnicowanie społeczne, czyli proces pogłębiania różnic — w kulturze, w rolach zawodowych, w dochodach, w strukturze rodziny, w przedsięwzięciach gospodarczych i dosłownie we wszystkim, czym zajmują się

poszczególni ludzie, grupy i organizacje. Im więcej takich odmienności, tym bardziej zróżnicowana populacja. Spowodowane jest to powiększaniem się danej populacji, ponieważ ludzie zaczynają coraz bardziej izolować się od siebie i tworzyć własne, odmienne subkultury i sposoby postępowania. Poza tym

utrzymanie dużej populacji wymaga nowych, bardziej złożonych przedsięwzięć ekonomicznych, w których ludzie grają wyspecjalizowane role i pracują w organizacjach wytwarzających wiele dóbr i usług niezbędnych do utrzymania większej liczby ludzi. Stopień zróżnicowania zależy od różnych okoliczności, ale

jedno jest pewne — wzrasta wraz z powiększaniem się danej populacji. Pogłębiające się odmienności utrudniają kontrolę społeczną: W jaki sposób można koordynować działania ludzi należących do różnych subkultur, pełniących różne role w gospodarce, w społecznościach lokalnych, regionach i w organizacjach? Kto powstrzyma ich przed wzajemnym zwalczaniem się? Kto zorganizuje im rynek wymiany dóbr? Odpowiedź brzmi: należy rozszerzyć działania regulacyjne rządu, ale będzie to kolejnym źródłem pogłębiania się zróżnicowania społecznego.

Wzrost populacji i zróżnicowanie społeczne zależne są od jeszcze jednego czynnika utrudniającego utrzymanie porządku w społeczeństwach, a mianowicie, od nierówności. W miarę jak populacje rosną i ludzie zajmują się wieloma rzeczami, niektórzy z nich zyskują więcej pieniędzy, władzy i prestiżu niż inni. Całkowita

równość społeczna możliwa jest jedynie w bardzo małych populacjach, w których różnice pomiędzy działalnością i stylem życia poszczególnych ludzi są niewielkie. Ale w miarę jak populacje rosną i stają się. coraz bardziej zróżnicowane, pogłębiają się także nierówności, które stanowią niezależny i coraz groźniejszy czynnik leżący u podłoża konfliktów i napięć w społeczeństwach ludzkich. Czasami prowadzą nawet do obejmujących swym zasięgiem całe społeczeństwo rewolucji. Znacznie częściej jednak doprowadzają do zakrojonych na mniejszą skalę utarczek pomiędzy tymi, którzy posiadają określone dobra, a tymi, którzy ich nie mają. Jak podkreślają teorie konfliktu, wiele zdarzeń wokół nas wywołanych jest przez nierówności — strajki pracowników w zakładach pracy, domaganie się równych praw dla kobiet, napięcia rasowe i etniczne. Jako reakcja na nierówności powstaje i szerzy się wiele ruchów społecznych, które doprowadzają do poważnych zmian w

społeczeństwach — np. walka robotników o swoje prawa, ruch abolicjonistów, sufrażystek, współczesne ruchy w obronie praw kobiet i walka o prawa obywatelskie. Ruchy te często prowadzą także do konfrontacji i przemocy, kiedy zderzają się ze sobą siły prące ku zmianom i siły dążące do utrzymania porządku społecznego. Reakcja władzy może doprowadzić do ich pogodzenia — np. dzięki nowym prawom, nowym i sprawniejszym instytucjom zapewniającym przestrzeganie tego prawa oraz nowym sposobom naprawiania krzywd. Nierówności stanowiłyby machinę produkującą nieustanne konflikty, gdyby nie władza, dzięki której ktoś nad nimi panuje — przynajmniej przez pewien czas.



Kontrola społeczna na poziomie makro



A zatem życie w dużych, zróżnicowanych społeczeństwach nacechowane jest nierównościami; zawsze też możemy spodziewać się protestów, zamieszek i zaburzeń ładu społecznego. Siedemnastowieczny brytyjski filozof. Thomas Hobbes, napisał w swym Lewiatanie (1651), że jedynym rozwiązaniem tego rodzaju problemów jest zgoda każdego człowieka na całkowite podporządkowanie się władzy politycznej — to znaczy zaakceptowanie rządów ,,wielkiego brata". W przeciwieństwie do Hobbesa osiemnastowieczny ekonomista i filozof, Adam Smith

(1776), przyjął utylitarystyczny punkt widzenia, dostrzegajcie „niewidzialną rękę porządku" wyłaniającą się z nie poddanej żadnym regulacjom wolnej konkurencji rynkowej w społeczeństwie rządzonym przez prawo popytu i podaży.

Być może debatę pomiędzy tymi dwoma filozofami uznamy za nie mającą nic wspólnego ze współczesnością, niemniej jednak nasze miejskie społeczeństwo jest odbiciem czegoś w rodzaju kompromisu pomiędzy ich przeciwstawnymi teoriami. Żyjemy w społeczeństwie, w którym wartości kulturowe stawiają na piedestale wolność i indywidualizm; w poglądach ekonomicznych dominuje lesseferyzm i rywalizacja ekonomiczna pomiędzy jednostkami: w poglądach społecznych kierujemy się hasłami: ,,róbmy swoje", „bądź sobą", „bądź wierny swoim przekonaniom" i „nie poddawaj się". W postawach politycznych często manifestujemy brak zaufania do władzy centralnej i przekonanie, że wszelka władza jest nieskuteczna. Nasi bohaterowie są zatwardziałymi indywidualistami, którzy robią to, co chcą, a nie to, co się im każe. A zatem nasze kulturowe przekonania wyraźnie preferują postawę Adama Smitha, a nie Thomasa Hobbesa. Jednak, jak już wcześniej wspominałem, władza centralna jest konieczna wówczas, kiedy społeczeństwo powiększa się, różnicuje i narastają nierówności (zob. także rozdział

dziewiąty, poświęcony ustrojowi państwa). Okazuje się zatem, że wiele z najbardziej drogich nam przekonań kulturowych nie ma nic wspólnego z rzeczywistością życia społecznego w wielkich i złożonych społeczeństwach. Wyobraźmy sobie bowiem takie społeczeństwo jak nasze, którym rządzi jedynie prawo popytu i podaży. W jaki sposób ograniczano by chciwość? Jak powstrzymywano by ludzi przed oszukiwaniem? Dla rozwiązania tych kwestii musiała — czy się nam to podoba czy nie — powstać władza polityczna z prawem, policją, sądami i więzieniami. „Niewidzialna ręka" porządku Adama Smitha w realnym świecie staje się o wiele bardziej widoczna.

Jakie byłoby społeczeństwo, gdyby nikt go nie kontrolował}? Kto budowałby drogi? Kto zajmowałby się kontrolą zanieczyszczeń środowiska? Kto by zapobiegał oszukiwaniu konsumentów? Kto chroniłby banki z naszymi pieniędzmi przed bankructwem? Kto troszczyłby się o ubogich, upośledzonych i bezradnych starych

ludzi? Kto nie dopuszczałby do takiego powiększania się korporacji, które groziłoby zniszczeniem konkurencji, a tym samym narzucaniem dowolnych cen klientom? Kto walczyłby z przestępcami? Kto rozwiązywałby konflikty? Kto utrzymywałby szkoły? Kto budowałby uniwersytety i inne szkoły wyższe? Kto

finansowałby lecznictwo? Kto chroniłby przyrodę, aby ludzie mieli gdzie wypoczywać? Tych i tysięcy innych zadań nie mogą realizować firmy prywatne, które działają na wolnym rynku motywowane głównie zyskiem. Gdyby usiłowano to wszystko przekazać w prywatne ręce, społeczeństwo by się rozpadło. Problemy związane z kontrolą społeczną przerosłyby nasze możliwości i rozbiły więzi pomiędzy ludźmi, którzy pozostaliby osamotnieni w zimnym i nieczułym świecie. To prawda, że wiele rzeczy może nam się nie podobać i często narzekamy na nie,

ale gdyby nie istniała struktura władzy, wówczas nic moglibyśmy sobie pozwolić nawet na luksus narzekania.

Jednak Hobbes posunął się chyba za daleko w wychwalaniu władzy, ponieważ nie jest ona w stanie sama utrzymać porządku. Bywa, że wyzwala ona niechęć, a nawet wrogość u części tych, którzy jej podlegają. A, jak podkreślają teorie konfliktu, jest ona także źródłem nierówności, i tym samym potecjalnych konfliktów. Nie można

rządzić społeczeństwem, które traktuje się jak obiekt nieustannego podboju, o czym ostatnio przekonano się w Związku Sowieckim.

A zatem porządku społecznego nic da się utrzymywać zbyt długo ani za pomocą „niewidzialnej ręki" Smitha, ani przez Lewialana Hobbesa. Istotną rolę w złożonych społeczeństwach grają w tym zakresie zarówno rząd, Jak i rynek, ale każde z osobna doprowadza do zaburzeń społecznych. Co więcej, żaden z tych

makroczynników nigdy nie będzie skuteczny, jeśli nie wesprą go wzajemne interakcje i zachowania ludzi na interpersonalnym mikroszczeblu.



Kontrola społeczna na poziomie mikro



Teorie interakcji podkreślają, że porządek społeczny w dużym stopniu utrzymywany jest dzięki nieformalnym procesom interpersonalnym. I chociaż nadal na szczeblu makro rynek ściera się z władzą, to ludzie potrafią zgodnie ze sobą współżyć, porozumiewać się i czerpać z tego satysfakcję. Co prawda nie zawsze tak bywa, ale zasadniczo problem porządku związany jest z procesami interakcji.

Jednym z najważniejszych tego typu procesów jest, jak wynika z rozdziału piątego, socjalizacja. W interakcjach z inymi ludźmi poznajemy wspólną kulturę, czyli zbiór symboli, co w znacznym stopniu sprzyja zachowaniu porządku społecznego. Gdybyśmy | nic podzielali tych samych wartości, przekonań i norm, to nigdy nie wiedzielibyśmy, czego j oczekiwać w sytuacjach, w których

przychodzi nam uczestniczyć, nic mielibyśmy wzorców do oceny własnego oraz cudzego postępowania oraz żadnych instrukcji, jak należy się zachowywać. Sami musielibyśmy tworzyć owe standardy, ale zanim byśmy ustalili Jednakowe ich rozumienie, nasze interakcje byłyby ogromnie stresujące, nierzadko wywołujące konflikty. A zatem jednym z ważniejszych procesów kontroli społecznej jest

socjalizacja, która umożliwia nam przyswojenie sobie wspólnych symboli oraz ich systemów, co także podkreślają funkcjonaliści (Parsons, 1951). Socjalizujemy się wówczas, kiedy nabieramy przekonania o znaczeniu owych wspólnych symboli. Chcemy znać obowiązujące normy, przekonania i wartości, ponieważ zdajemy

sobie sprawę z tego, jak. bardzo są przydatne w układaniu dobrych stosunków z innymi ludźmi. Kiedy znajdziemy się w jakiejś nowej sytuacji i nie jesteśmy pewni, jakie obowiązują w niej normy i przekonania kulturowe, wyostrzają się nasze zmysły i świadomość. Chcemy bowiem poznać obowiązujące kody kulturowe. I to

pragnienie, aby kierowały nami owe kody, jest integralną częścią ogromnie ważnego mechanizmu społecznej kontroli.

Ta potrzeba znajomości kodów kulturowych, podobnie jak przyswajanie ich sobie, jest w dużym stopniu wynikiem socjalizacji. W len sposób wczesna socjalizacja funkcjonuje jako mechanizm społecznej kontroli (Parsons, 1951). Przyswajamy sobie również motywacje, które pobudzają nas do zajmowania pozycji społecznych i grania ról. Gdybyśmy, byli apatyczni i wyalienowani, nie

chcielibyśmy grać ról i od nikogo byśmy się nie uzależniali. Społeczeństwo nic mogłoby nas kontrolować, bo na niczym by nam nie zależało. Tak więc bez motywacji przyswojonych w drodze socjalizacji nie byłoby ani włączania się w porządek społeczny, ani chęci podporządkowania się przewodnictwu kulturowemu. I niezależnie od rodzaju motywacji, która skłania nas do

podporządkowania się kodom kulturowym, aby móc funkcjonować w społeczeństwie, musimy zdobyć pewne interpersonalne umiejętności —jak np. przyjmowanie i granie ról. Umożliwia nam to socjalizacja; bez tych umiejętności nie moglibyśmy dostosowywać się do innych oraz prawidłowo reagować na ich zachowania. Umiejętność prawidłowej oceny własnego zachowania oraz reakcji innych ludzi zdobywamy dzięki temu, że posiadamy określony obraz samego siebie. Gdybyśmy nie prezentowali własnego

ja" podczas interakcji i nie dokonywali ciągłej oceny siebie, trudno byłoby innym nawiązywać z nami kontakt czy też nas kontrolować. Akceptacja siebie znacznie ułatwia nam interakcje; umożliwia ona także innym kontrolowanie nas — w ograniczonym zakresie oczywiście.

Istotnym składnikiem każdej interakcji, a zarazem czynnikiem mającym ogromne znaczenie dla utrzymywania kontroli społecznej jest wzajemna ocena i aprobata. Kiedy przyjmujemy cudze role, odczytujemy gesty i zastanawiamy się nad stosowną odpowiedzią, Jesteśmy w tym samym czasie także oceniani oraz aprobowani. Gesty innych mówią nam, czy dobrze zachowujemy się w danej

sytuacji; jeśli zrobimy coś niewłaściwego, powiedzą nam o tym — zmarszczenie brwi, znaczący wzrok albo słowa, dzięki czemu możemy zmienić swoje zachowanie. Gdybyśmy nie umieli przypisywać gestom pewnych symbolicznych znaczeń, nie potrafili wcielać się w cudze role i wyobrażać sobie siebie na miejscu

innych, wówczas kontrola społeczna straciłaby swą subtelność i wdzięk. Zmuszalibyśmy innych do podporządkowywania się. Robimy to czasami i teraz, ale znacznie ważniejsze i skuteczniejsze są subtelne, czasem wręcz nie w pełni świadome gesty, które mówią ludziom o tym, czy postępują dobrze czy źle.

Pamiętamy z rozdziału piątego, że rytuały są formą interakcji wymagającą pewnych stereotypowych zachowań w określonych sytuacjach. W istocie są one jeszcze jednym sposobem kontrolowania naszych wzajemnych reakcji oraz utrzymywania porządku społecznego, ponieważ pomagają nam klasyfikować się

nawzajem, ujmować sytuacje w ramy i poznawać odpowiednie systemy kulturowe. Gwarantują nam wystąpienie przewidywanych reakcji. Na przykład kiedy kupujemy coś w sklepie, rytualizujemy swoje zachowania — „dzień dobry, jak zdrowie", „dziękuję, bardzo dobrze" ,,ładna pogoda", „o, tak, bardzo ładna" itp. — dzięki czemu interakcja przebiega gładko i bez zakłóceń. Innymi słowy, kontrolujemy ją i porządkujemy. Jednocześnie bardzo nam to odpowiada, ponieważ nie musimy wkładać zbyt dużo wysiłku w kontakty z nieznajomymi. Tak więc wszystkie rytuały

kontrolują interakcje. Mówią nam, co robić, wiemy też, w jaki sposób reagować we wzajemnych kontaktach.

Kolejnym procesem kontroli społecznej jest oddzielenie od siebie potencjalnie sprzecznych zachowań — takich, w których wykorzystuje się odmienne symbole kulturowe, style i rytuały. Często robią to za nas większe struktury społeczne, jest

to więc proces kontroli pochodzący z zewnątrz. Zdajemy sobie sprawę z jego znaczenia zwłaszcza wtedy, kiedy zmieniamy płaszczyznę naszej działalności. Na przykład w społeczeństwach rozwiniętych sferę spraw rodzinnych oddzielamy od spraw zawodowych, ponieważ oczekiwania, które spoczywają na członkach rodziny, są całkowicie odmienne od tych, które wiążą się z pracownikami. A zatem ludzie wychodzący z domu do pracy oddzielają zarazem od siebie w czasie i przestrzeni sprzeczne normy i role. Jeśli ktoś z członków rodziny problemy związane z pracą „przynosi ze sobą do domu", atmosfera w rodzinie staje się

napięła; albo kiedy ludzie pracują w domu bądź prowadzą firmy rodzinne, wówczas jest to dodatkowe obciążenie dla każdego z członków rodziny. Tak więc w społeczeństwach rozwiniętych istotną sprawą jest oddzielanie od siebie nie dających się ze sobą pogodzić sfer działalności, dzięki czemu unika się napięć związanych z koniecznością łączenia różnych oczekiwań kulturowych i różnych zachowań.

Widzimy zatem, że wiele z lego, co nazywamy procesami kontroli społecznej, leży w sferze stosunków interpersonalnych — to znaczy w posługiwaniu się tymi samymi symbolami kulturowymi, w socjalizacji, we wzajemnej aprobacie podczas interakcji, w rytuałach oraz w oddzielaniu nie pasujących do siebie interakcji. W niewielkich grupach i populacjach już same te nieformalne procesy wystarczają do tego, żeby ludzie mogli współistnieć i współdziałać ze sobą. Ale kiedy populacje powiększają się, kiedy pogłębia się zróżnicowanie społeczne i nierówności, kontrola interpersonalna

może nie tylko się załamać, ale nawet przysparzać nowych problemów, które utrudniają utrzymanie porządku społecznego.



DEWIACJE SPOŁECZNE



Dewiacja to inaczej zachowanie, które łamie ogólnie przyjęte normy. W miarę jak społeczeństwa powiększają się, stają się bardziej złożone i zróżnicowane, poziom dewiacji wzrasta, ponieważ przestają wystarczać dotychczasowe formalne i nieformalne czynniki społecznej kontroli, a czasami wręcz mogą one przyczyniać się do powstawania dewiacji. Dzięki poznaniu kilku teorii dotyczących dewiacji możemy zrozumieć, dlaczego dewiacja staje się czymś nieuniknionym, w miarę jak nasila się społeczna kontrola, a zarazem procesy burzące porządek społeczny.

Funkcjonalna teoria napięć strukturalnych

Teoretyk funkcjonalizmu, Robert K. Merton (1968) przedstawił teorię napięć strukturalnych — często nazywaną też teorią anomii — dla wyjaśnienia zjawiska dewiacji. Twierdził, że w każdym społeczeństwie istnieje kulturowo zdefiniowane pojęcie sukcesu oraz prawomocne środki służące do jego osiągnięcia. Wysoki

poziom dewiacji społecznych pojawia się wówczas, kiedy legalne możliwości osiągania sukcesów są ograniczone, co prowadzi do napięcia strukturalnego pomiędzy środkami a celami u tych. którzy nie mają dostępu do prawomocnych środków. Społeczeństwo takie jak nasze, na przykład, kładzie nacisk na sukces finansowy i zawodowy, ale ogranicza dostępne środki umożliwiające jego

osiągnięcie, a tym samym powiększa strukturalne napięcia. Kiedy stosujesz legalne środki umożliwiające osiągnięcie sukcesu w Stanach Zjednoczonych, to wedle Mertona jesteś już „konibrmistą", ponieważ akceptujesz ten cel jako właściwy (być może rzeczywiście pragniesz materialnego sukcesu) i posługujesz się dozwolonymi

przez prawo środkami, aby je osiągnąć (jeśli, oczywiście, nie ściągasz na egzaminach).

Jednak wielu ludzi przeżywa napięcia i w różny sposób zbacza z legalnej drogi. Jeden z nich Merlon nazywa „innowacją" — polega ona na tym, że akceptuje się cele zapewniające sukces, ale odrzuca środki legalne i zastępuje je nielegalnymi i nie akceptowanymi — to znaczy przestępstwem. Przestępcy chcą tego samego, co ty

osiągnąć sukces materialny — ale używają do tego celu niedozwolonych środków. Innym rodzajem reakcji na napięcia strukturalne jest „rytualizm", który polega na tym. że odrzuca się cele zapewniające sukces, lub o nich zapomina, na rzecz niewolniczego podporządkowania się prawomocnym środkom. Takim rytualistą jest niewolniczo trzymający się przepisów biurokrata — jak mogliśmy się dowiedzieć z rozdziału siódmego poświęconego grupom i organizacjom. Jeszcze innym rodzajem adaptacji do stresu na styku środki-cele jest skłonność do

wycofywania się, polegająca na tym, że odrzucane są zarówno cele zapewniające sukces, jak i środki. Do tej kategorii należą osoby nieprzystosowane, narkomani, członkowie dewiacyjnych sekt itp. Kolejnym rodzajem adaptacji jest bunt — zjawisko to będzie dokładniej omawiane w dalszej części tego rozdziału. W tym przypadku ludzie buntuje się przeciwko istniejącemu „systemowi", żądając nowych możliwości oraz tworząc nowe cele i nowe środki osiągania sukcesu.

A zatem w teorii Mertona wiele rodzajów zachowań traktuje się jako wynik rozziewu pomiędzy stopniem dostępności prawomocnych środków a nasileniem dążeń do sukcesu. Społeczeństwo Sianów Zjednoczonych, w którym istnieją ogromne nierówności (zob.

rozdział ósmy), a zarazem niezwykle ceniony jest sukces materialny, powinno mieć, zgodnie z teorią Mertona, wysoki wskaźnik dewiacji społecznych. I rzeczywiście tak jest. Poziom przestępczości jest wysoki, istnieją grupy osób szukających ucieczki i wycofujących się z życia społecznego i chociaż nie zanosi się na bunt powszechny, to jednak istnieją buntujące się grupy.



Stanowisko teorii konfliktu wobec dewiacji



Teoria napięć strukturalnych Mertona podkreśla, że nie wszyscy mają równy dostęp do prawomocnych środków, a teoria konfliktu koncentruje się właśnie na tym. Osoby należące do klas niższych, kobiety i wiele mniejszości etnicznych nie mają takiego samego dostępu do środków zapewniających osiąganie sukcesu jak na przykład bogaci, biali mężczyźni. Dostęp do legalnych środków jest zatem wartościowym dobrem, które staje się przyczyną konfliktów. Teoria konfliktu podkreśla również, że ci, którzy sprawują władzę, określają lakże — w najkorzystniejszy dla siebie sposób — co jest sukcesem, a zatem cele, do których należy dążyć, oraz jakie srodki są legalne, a jakie nielegalne.I chociaż argumentacja teoretyków konfliktu często przybiera skrajną postać (Qunmey, 1970, 1979, 1980), to warto się jej bliżej przyjrzeć. Zgodnie z nią normy, które określają, co jest. dewiacją, formułowane są przez tych, którzy mają władzę. Prawo określa jako nielegalne te działania, które nie są zgodne z zasadami moralnymi klas uprzywilejowanych i zakażają ich stanowi posiadania i bogactwu (Turk, 1969). Łagodniej rzecz ujmując, prawo w znacznym stopniu zależy od dystrybucji władzy i przywilejów. Ludzie ubodzy, którzy często kradną, zażywają narkotyki i posługują się bronią, o wiele dotkliwiej odczuwają

surowość prawa aniżeli ludzie bogaci, którzy popełniają takie przestępstwa, jak malwersacje, zatrucie środowiska, narażanie zdrowia i bezpieczeństwa innych ludzi, oszukiwanie klientów,

oszustwa wyborcze, krętactwa polityczne, manipulacje giełdowe itp. A na dodatek ci najpotężniejsi potrafią zjednać sobie poparcie licznej klasy średnie] Koncentrując się na ściganiu i karaniu przede wszystkim przestępstw popełnianych pi zez biedaków: mniej uwagi

poświęca się łamaniu prawa przez bogatych (Chambhss, 1978),

dzięki czemu są oni bezkarni.



Postawa interakcjonistów wobec dewiacji społecznych



Zdaniem interakcjonistów zachowanie jednostek kształtowane jest przez reakcje innych ludzi. I kiedy inni uznają czyjeś postępowanie za dewiacyjne, wówczas osoba taka często na siłę wpychana jest w rolę dewianta. Jak to jest możliwe? Teoria etykietowania głosi, że etykietki przylepiane do zachowań ludzi grają istotną rolę w .powstawaniu i utrzymywaniu się dewiacji (Lemerl, 1951, 1967; Scheff, 1966). Kiedy komuś przyczepi się etykietkę dewianta — zbrodniarza, przestępcy, wariata, narkomana czy alkoholika — wówczas często zaczyna się on zachowywać tak, by spełnić

oczekiwania z nią związane. Rola dewianta — do pewnego stopnia — znana jest każdemu z nas, i gdybyśmy stale byli tak nazywani, to jaka mogłaby być nasza reakcja. Być może zaczęlibyśmy zachowywać się tak, jak nas zaklasyfikowano.

Ale proces etykietowania jest dużo bardziej złożony (Liska, 1981). Kiedy ktoś przyczepia nam etykietkę dewianta — dajmy na to akoholika, przestępcy, prostytutki bądź psychicznie chorego — to często robi to na jakiejś podstawie, takiej jak np. kartoteka policyjna, „przerwa" w naszym życiorysie czy pobyt w szpitalu. W len sposób etykietka zostaje sformalizowana i zinstytucjonalizowana, co

sprawia, że pracodawcy, właściciele domów, potencjalni znajomi, agencje opieki społecznej itp. zachowują się wobec nas tak, jakbyśmy nadal odbiegali od normy. Takie etykietki odbierają ludziom szansę odejścia od dewiacji i wpychają ich na powrót w rolę dewiantów. Presja ta łączy się z niemożnością nawiązania nowych,

niedewiacyjnych więzi interpersonalnych, no bo kto zechce utrzymywać kontakty z prostytutką, przestępcą, umysłowo chorym czy alkoholikiem. Po pewnym czasie, kiedy etykietka wciąż jest narzucana, ludzie nabierają o sobie wyobrażenia, które

odpowiada takiemu określeniu, i zaczynają postępować zgodnie z nim, utwierdzając innych w przekonaniu, że ich ocena była słuszna.

Ów proces etykietowania stanowi bez wątpienia część życiorysu każdego dewianta. Czasami są to etykietki nieformalne, kiedy indziej zaś gromadzone są „urzędowe" dowody. Jednak w każdym przypadku etykietka wywołuje interpersonalne oraz instytucjonalne reakcje, które uniemożliwiają ludziom pozbycie się jej. a także komunikują ocenę i oczekiwania innych wobec tych, którym ją

przyczepiono. Tak więc niezależnie od lego, jaka była początkowa przyczyna dewiacyjnych zachowań, zaczynają działać potężne siły, które — kiedy już etykietka zostanie przyczepiona — podtrzymują te zachowania.

Inne teorie głoszone przez interakcjonistów mówią o „przepuszczaniu" dewiacji przez procesy interakcji oraz socjalizacji. Najbardziej znana jest teoria zróżnicowanych skojarzeń (Sutherland, 1939; Sutherland, Cressey, 1986). Według niej u osób, które wchodzą w interakcje z innymi w sytuacjach, w których

zachowania dewiacyjne są aprobowane, wyobrażenia i definicje dewiacyjne zaczynają dominować nad niedewiacyjnymi. W wyniku tego osoby te nabierają skłonności do takich zachowań, zwłaszcza kiedy spotykają się z dewiacyjnymi nastawieniami we wczesnym okresie życia, a także podczas wielokrotnych interakcji z tymi, których podziwiają i na których im zależy. A zatem kiedy ludzie żyją w środowisku, w którym istnieje wiele dewiacyjnych obrazów, definicji i wzorów, o wiele łatwiej wchodzą w bliskie i długotrwałe interakcje z osobami, które przekazują takie dewiacyjne orientacje. W rezultacie utrwalają się w ich świadomości takie wzory zróżnicowanych skojarzeń, które zniekształcają ich definicje właściwego zachowania, własnej osoby oraz ich koncepcje udanego życia, które w znacznym stopniu oparte są na aprobowaniu dewiacji. A kiedy już zyskają etykietkę dewiantów, trudno jest im zmienić coraz bardziej utrwalające się dewiacyjne definicje samego siebie, korzystnych okazji życiowych i „właściwego" postępowania.



Teorie dewiacji w ujęciu utylitarystycznym



Teoria kontroli (decydującego wpływu) łączy wiele aspektów pozostałych teorii, ujmując problem dewiacji w kategoriach racjonalnego wyboru (Hirschi, 1969). Stawia ona podstawowe pytanie: Co powstrzymuje ludzi przed zachowaniami

dewiacyjnymi, skoro można czerpać z nich tyle pożytków? Odpowiedź na nie jest następująca: kosztowałoby to zbyt dużo, a to z powodu związków z osobami i grupami, które nie należą do kręgów dewiacyjnych, a także zaangażowania w działania

niedewiacyjne, czasu, który poświęciliśmy tym działaniom, oraz na skutek wpojonych wcześniej przekonań, że trzeba przestrzegać norm. Z drugiej strony, dla osób, które są już dewiantami, wszystkie te koszty nie sązhyl wysokie.

Nie istnieją bowiem żadne więzi pomiędzy nimi a osobami, które nie aprobują dewiacji, a teoria decydującego wpływu głosi wręcz, że nieprzystosowanie charakteryzuje się właśnie albo całkowitym brakiem, albo bardzo słabo wykształconymi powiązaniami z innymi ludźmi, nawet z tymi, którzy także są zaangażowani w działania dewiacyjne (Hirschi, 1969; Liska, 1981; Kornhauser,1978). Brak więzi oznacza, że będąc dewiantem, mam mniej do stracenia; a ponieważ im więcej dewiacji, tym więcej „nagród", zjawisko to narasta wśród tych, u których więzi z innymi są słabo wykształcone. Istnieje jeszcze problem „inwestowania" w karierę niedewiacyjną. Im więcej zainwestowaliśmy w wykształcenie, lata pracy, w dom. samochód oraz inne dobra, tym więcej ryzykujemy wchodząc na drogę dewiacji. Możemy stracić wszystko, co zainwestowaliśmy, toteż | postrzegamy dewiację jako potencjalnie bardzo kosztowną. Jednak dla tych, którzy nie mają żadnych inwestycji, jej koszty są znacznie mniejsze. Istnieje jeszcze kwestia ,,zaangażowanych środków", czyli czasu i energii zużywanych na przestrzeganie norm. Ich ilość jest ograniczona, toteż jeśli nasze więzi z innymi oraz

inwestycje stwarzają presję, żeby przestrzegać norm, nie ma już czasu i energii, które można by było przeznaczyć na zachowania dewiacyjne. Wyzwolenie dodatkowej energii jest bardzo kosztowne, trudno jest też znaleźć więcej czasu; a zatem kiedy ludzie angażują się w zachowania niedewiacyjne i zużytkowują wiele czasu i energii

na przestrzeganie norm, nie ma już więc czasu i energii na dewiacje. Poza tym istnieją „przekonania" oraz inne symbole kulturowe, które mówią ludziom, jak powinni' się zachowywać; i jeśli już zinternalizujemy te, które kładą nacisk na przestrzeganie norm, za ich pogwałcenie poniesiemy ogromne koszty psychiczne i emocjonalne „Mieć świadomość „to inny sposób powiedzenia, że łamanie norm i lekceważenie wartości określających, „jak być powinno" i jak powinniśmy postępować, jest dla nas zbyt kosztowne.

Tak więc z punktu widzenia teorii decydującego wpływu ci, którzy zachowują się w sposób dewiacyjny, mają słabe więzi z innymi ludźmi, niewiele zainwestowali w sferę niedewiacyjną, mniej czasu i energii poświęcili na dostosowanie się do obowiązujących norm. nie mają leż wyrobionych przekonań co do słuszności takiego postępowania. W konsekwencji koszty zachowań dewiacyjnych są dla nich mniejsze; a ponieważ dewiacja może być źródłem wielu nagród, łatwo jest dojść do „racjonalnego" wniosku, że przewyższają one znacznie jej koszty. Mam nadzieję, że zarówno dla mnie, jak i dla ciebie, mój czytelniku (dla mnie na pewno!), istniejące

więzi, inwestycje i przekonania są zbyt kosztowne, aby opłacało się zboczyć na drogę dewiacji.

Podsumowując, stwierdzić należy, że istniejące teorie dostarczają wiele istotnych informacji na temat dewiacji we współczesnej Ameryce. Nierówności wywołują ogromne napięcia strukturalne; pojęcie materialnego sukcesu towarzyszy nam nieustannie, choć jednocześnie społeczeństwo ogranicza możliwości jego osiągnięcia (więcej szczegółów znajdziesz w rozdziale ósmym). Prawo oraz

instytucje odpowiedzialne za jego przestrzeganie nie traktują jednakowo wszystkich aktów dewiacji, faworyzując bogatych kosztem biednych. Kiedy ktoś raz zachowa się w sposób dewiacyjny, policja, sądy, szpitale oraz inne instytucje łatwo

przyklejają etykietki, które piętnują go jako człowieka nieprzystosowanego i wpędzają w kolejne zachowania dewiacyjne — dotyczy to zwłaszcza biednych, którzy nie mają możliwości, aby walczyć z tymi etykietkami. Są takie regiony w Ameryce, gdzie istnieje przewaga definicji popierających dewiacje, co zmusza

żyjących tam ludzi do wybiórczego przyswajania sobie tych definicji, przekonań i norm, które faworyzują zachowania dewiacyjne. Istnieją też nagrody za takie postępowanie — łatwe i

szybkie pieniądze uzyskiwane ze sprzedaży narkotyków, z rozboju czy morderstw, lokalna sława związana z aktami przemocy itp. — których nie są w stanie zrównoważyć wysokie koszty więzi z innymi ludźmi, inwestycji we własny rozwój, zaangażowania w pracę oraz przekonań niedewiacyjnych.

Powinniśmy zatem oczekiwać wysokiego poziomu dewiacji społecznych w Stanach Zjednoczonych; i może rozsądniej byłoby, zamiast się gorszyć moralnie i szokować, pomyśleć nad tym, co, w świetle owych teorii, należałoby zrobić. Surowsze kary nie ogranicza zbrodni oraz innych przejawów dewiacji; raczej powinno dążyć się do zmniejszenia rozziewu pomiędzy sukcesem a dostępnością środków służących osiąganiu celów z nim związanych; do jednakowego traktowania biednych i bogatych przestępców, do ograniczenia skutków etykietowania i do zwiększenia kosztów dewiacji, tworząc dla tych, którzy są nią najbardziej zagrożeni, większe możliwości tworzenia więzi, inwestowania we własny

rozwój, zaangażowania w pracę oraz umacniania przekonań niedewiacyjnych.



SPRZECIW I NIEPOKOJE SPOŁECZNE



Zamieszki uliczne, demonstracje, rewolty i zbiorowa przemoc to także istotna część życia społecznego. Każdego dnia czytamy w gazetach bądź oglądamy w telewizji sceny z wewnętrznych zamieszek i konfliktów w jakimś społeczeństwie na świecie, w tym także w naszym. Spróbujmy odpowiedzieć na pytanie, dlaczego jest

to tak częste zjawisko.

W tym celu należy sięgnąć do dziedziny socjologii, zwanej nauką o

zachowaniach zbiorowych, która bada gwałtowne transformacje kultury i struktury społecznej. Czasami sprzeciw jest zaledwie symboliczny, ograniczający się do tych propozycji w dziedzinie mody i obyczaju, które naruszają powszechne poczucie dobrego smaku; innym razem przejawia się za pośrednictwem hałaśliwych tłumów i protestów; w pewnym momencie tłum staje się groźny i wywołuje gwałtowniejsze zamieszki; kiedy napięcie rośnie jeszcze bardziej, protestujące tłumy powiększają się i zaczynają przekształcać w rewolucyjną siłę, mogącą obalić tych, którzy aktualnie sprawują władzę; kiedy indziej znów tłumy zostają wciągnięte w długotrwałą walkę o zmiany społeczne; a w momencie, kiedy wszystko zawodzi, protesty mogą przerodzić się w ogarniającą cały naród wojnę domową. Tak więc formy protestu i

zbiorowych zachowań mogą różnić się skalą i zakresem, poziomem przemocy oraz skutkami, które mają one dla organizacji całego społeczeństwa.





Warunek wstępny sprzeciwu społecznego: nierówność



Sprzeciw społeczny jest protestem przeciwko istniejącym układom społecznym, a przejawia się zachowaniami zbiorowymi wówczas, kiedy ludzie zaczynają dostrzegać, że źle się dzieje i trzeba to zmienić. Tego rodzaju odczucia wcale nie muszą być wyraźnie sformułowane, przynajmniej na początkowym etapie; znacznie

częściej ludzie mają poczucie krzywdy i odczuwają niezadowolenie. Teoretyk funkcjonalizmu, Neil Smelser (1963), nazwał ten wstępny warunek napięciem strukturalnym.

Co wywołuje takie napięcie? Są to dwa najbardziej wyraziste i zawsze obecne czynniki:

nierówność i stratyfikacja. Jak podkreślam wszystkie teorie konfliktu, nierówność w dystrybucji dóbr zawsze leży u podłoża protestów; a kiedy ludzie zaczynają odczuwać, że rozdział len jest nieuczciwy i niesprawiedliwy, wówczas wzrasta poziom napięcia strukturalnego. Jeśli władza jest zbyt skoncentrowana i

arbitralna, a rynek powoduje powstawanie wielkich różnic w poziomic życia, jeśli szacunek i prestiż zarezerwowane są dla nielicznych, a większości się ich odmawia, wówczas poziom napięcia strukturalnego jest wysoki. Co więcej, kiedy nierówność

wiąże się z ekonomiczną, polityczną i społeczną dominacją tych, którzy mają wszystkie wartościowe zasoby, nad tymi. którzy ich nie maja, wtedy poziom napięcia strukturalnego jest jeszcze wyższy (Stark, 1992, s. 614). Ludzie nic tolerują, kiedy mówi im się, co mają robić, nie chcą też, aby inni kierowali ich życiem —jeśli lak się dzieje, zaczynają się burzyć i dochodzą do wniosku, że coś z

tym trzeba zrobić.









Intensyfikacja sprzeciwu



Kiedy ludzie zaczynają „łączyć się w poczuciu krzywdy", wzrastają możliwości ujawnienia się sprzeciwu (Smelser, 1963; R. Turner, Killian. 1987). Owo łączenie się w pewnych warunkach jest ułatwione, na co wskazał Karol Marks wraz z Fryderykiem Engelsem (1848), a następnie twórcy współczesnych teorii. Po

pierwsze, jeśli w zdominowanych częściach społeczeństwa istnieją więzi społeczne, mogą one zostać wykorzystane do komunikowania o swoim poczuciu krzywdy; a wzajemne przekazywanie sobie takich komunikatów zaczyna rozniecać w ludziach gniew i frustrację, które koncentrują się na przyczynach niezadowolenia (Zald. McCarthy, 1979). Po drugie, ważne jest, aby istniał przywódca, ponieważ

ludzie spontanicznie nie uzewnętrznią swego niezadowolenia i sami się do niczego nie zmobilizują; musi nimi pokierować ktoś, kto potrafi wyartykułować ich krzywdy i przekonać, że trzeba coś z tym zrobić. Po trzecie, przekonania muszą być wyrażone w takiej formie, aby ludzie mieli symbole, za pośrednictwem których zjednoczą się w poczuciu krzywdy i będą zdolni do podjęcia wspólnych działań

(Smelser, 1963). Po czwarte, poczucie deprywacji i krzywdy musi narastać, wytwarzając lukę pomiędzy tym, co ludzie otrzymują, a ich oczekiwaniami; a im szybciej rozwija się uczucie deprywacji, tym bardziej rośnie poczucie krzywdy (Davies, 1962, 1969).

Czynniki te wzajemnie na siebie oddziałują: sieć przekazywania komunikatów wzmacnia przekonania o deprywacji, często jeszcze wzmacniając je; przywódcy artykułują i rozpowszechniają przekonania, wykrzystując kanały komunikacyjne; kiedy poczucie krzywdy staje się wspólne, wzrasta zaufanie do przywódców, a

przekonania umacniają się; a kiedy przekonania przywódcy i kanały komunikacyjne wzajemnie się umacniają, narasta poczucie krzywdy.





Zbiorowe wybuchy niezadowolenia i zachowania tłumu



Kiedy warunki wstępne zaistnienia sprzeciwu zostaną umocnione przez omówione wyżej czynniki, może dojść do zbiorowych wybuchów niezadowolenia. Większość badań dotyczących zachowań zbiorowych zajmuje się właśnie taką dynamiką zachowań tłumu. Jedna z pierwszych teorii na ten temat, teoria zaraźliwości, podkreśla, że kiedy ludzie kontaktują się ze sobą, zaczynają przenosić na siebie nawzajem nastroje niezadowolenia, w ten sposób mobilizując się do działania. Proces ten ma charakter kolisty i narastający, ponieważ kiedy ludzie odczytują nawzajem swoje gesty i przekazują sobie za ich pośrednictwem własne niezadowolenie, sytuacja staje się coraz bardziej napięta, a wtedy wymiana gestów nasila się jeszcze bardziej. W miarę jak proces ten postępuje, ludzie coraz silniej reagują na zachowania innych, w wyniku czego rozhisteryzowany tłum może nagle ruszyć w jakąś stronę, a ludzie

będą robić takie rzeczy, których w normalnych warunkach nigdy by nie zrobili. I chociaż w pewnym stopniu u podstaw zachowań tłumu leży zaraźliwość emocjonalna, to nowsze teorie dodają tu jeszcze kilka innych czynników.

Teoria konwergencji podkreśla, że ludzie nie są tak bardzo podatni na zarażanie się emocjami, aby całkowicie zmieniać się pod ich wpływem, ponieważ sami decydują o tym, jakie zachowania im odpowiadają. Ludzie gromadzą się w tłum dlatego, że podzielają wspólne niezadowolenie z określonych powodów i są już

wcześniej przygotowani — przez liderów, wcześniejsze przekonania i wcześniejsze komunikaty — do tego, żeby zachowywać się w określony sposób (Cantrii, 1941). Kiedy studenci protestowali w latach sześćdziesiątych i na początku siedemdziesiątych, przygotowani byli do robienia pewnych rzeczy; nie działali pod

wpływem „nastrojów tłumu", choć nie ulega wątpliwości, że pewna zaraźliwość emocjonalna także wchodziła w grę. Również podczas linczowania czarnych w południowych stanach na początku lego stulecia ci, którzy w linczach uczestniczyli, znajdowali się w jednakowo złej sytuacji ekonomicznej i byli już wcześniej

przygotowani do tego, żeby rozładować swoje lęki w tych jakże haniebnych aktach (Cantrii, 1941).

Dla kontrastu teoria wyłaniania się norm kwestionuje założenia zarówno teorii zaraźliwości, jak i teorii konwergencji. Albowiem często brak jest początkowej konwergencji pomiędzy nastawieniami i skłonnościami uczestników tłumu, a poszczególne osoby nie działają jedynie pod wpływem zaraźliwych nastrojów i emocji. Raczej jest tak, jak podkreślają wszystkie teorie interakcji, że ludzie szukają znaczeń i odczytują je z wymienianych między sobą gestów, podobnie jak we wszystkich innych rodzajach interakcji (Turncr, Kilian, 1987). W ten sposób ustalają nowe normy i standardy zachowań, poczym nagradzają się wzajemnie za stosowanie się do nich. Normy te mogą, oczywiście, zachęcać do przemocy, od

grabieży po lincz, ale takie zachowania wymagają takich samych procesów interakcyjnych, jak wszelkie inne, nie związane z reakcjami tłumu: współobecności, przyjmowania ról, wyłaniania norm oraz ich przestrzegania.

Wszystkie te poglądy na temat zachowania się tłumu nie muszą być ze sobą sprzeczne. Albowiem zazwyczaj istnieje świadomy udział ludzi w działaniach tłumu, najczęściej na podstawie podzielanego z innymi niezadowolenia. Istnieje także określony ładunek emocjonalny i pewna zaraźliwość, ale kontrolowana i odpowiednio ukierunkowana prze/ powstające normy. Podstawowe rodzaje tłumów odzwierciedlają wzajemne oddziaływanie tych czynników (Blumer, 1978). „Przypadkowy tłum" to zbiór ludzi, którzy niewiele mają z sobą wspólnego prócz przebywania razem i pobudzenia tym samym zdarzeniem, takim jak np. wypadek samochodowy. „Klasyczny tłum" gromadzi ludzi, którzy sami się na uczestniczenie

w nim zdecydowali w określonym celu, takiego jak obserwowanie meczu. „Tłum ekspresywny" stanowi dobrowolne zgromadzenie ludzi, którzy chcą poddać się określonym przez konkretne normy zbiorowym emocjom, jak to jest w przypadku spotkania religijnego, koncertu rockowego czy wiecu politycznego. Natomiast „tłum

aktywny" to zbiór ludzi, którzy sami się na uczestniczenie w nim zdecydowali, pobudzonych emocjonalnie i normatywnie zaangażowanych w działania agresywne, takie jak grabieże i zamieszki uliczne. Kiedy tłum przypadkowy przeradza się w

aktywny, nasilają się takie czynniki, jak podejmowanie decyzji o pozostaniu w nim, zaraźliwość emocjonalna oraz wyłanianie się norm, które zakładają pogwałcenie norm konwencjonalnych.

Wszystko to sprawia, że jest on bardzo zmienny, tkwi w nim także

potencjalna siła, która ; zmieniać struktury społeczne.

Ale czy się ona ujawni, to zależy od innych społecznych uwarunkowań. Buntujący się mogą zostać rozproszeni, a mogą też obalić istniejącą władze; masowe wiece mogą szybko się wypalić, albo podgrzać nastroje i pobudzić ludzi do dalszych działań. Wiele zależy od szerszego społecznego i kulturowego kontekstu, w którym dochodzi do formowania się tłumu.



Kontekst działań tłumu



Jeśli działania tłumu są częścią większego ruchu społecznego, czyli

zorganizowanych systematycznych dążeń do zmiany określonych warunków, może się on przekształcić w tlum ekspresywny, który podgrzewa nastroje i wzmaga niezadowolenie. Tłumy stają się w ten sposób częścią strategii wywierania nacisku na zmiany. Na przykład masowe demonstracje domagające się praw obywatelskich na początku lat sześćdziesiątych stanowiły podstawowy składnik zorganizowanego ruchu; ich celem było nic tylko zwrócenie uwagi na położenie czarnych Amerykanów, ale także doprowadzenie do zmiany obowiązujących wzorów społecznych, które sankcjonują dominację białych w polityce, w szkołach, w gospodarce i służbach publicznych.

Jednak tłumy, nawet kiedy są częścią dobrze zorganizowanego ruchu społecznego, mogą wyzwalać przemoc. Często wywoływana jest ona przez tych, którzy mają pilnować porządku społecznego — np. przez policję lub wojsko — lub przez ludzi zebranych w przypadkowym tłumie albo w tłumie ekspresywnym, obserwującym demonstrację. Nagle przekształcają się one w tłum aktywny, atakujący uczestników zorganizowanej demonstracji. Tak

naprawdę to strategia protestów polega właśnie na podżeganiu reakcji i, by udramatycznić sytuację tych, w imieniu których odbywa się demonstracja.

Ruchy społeczne mogą także wyzwalać agresję tłumów pośrednio,

podgrzewając emocje i poczucie krzywdy u ludzi, którzy następnie angażują się w działania tłumu licznie od przywódców i organizacji ruchu. Na przykład większość zamieszek w slamsach amerykańskich zamieszkiwanych przez czarnych w latach sześćdziesiątych spowodowana była przez działania przypadkowych tłumów — ludzi, którzy siedzieli lub przed domami w gorący letni wieczór i przyglądali się rutynowym aresztowaniom mywanym przez policję. A ponieważ ruch na rzecz praw obywatelskich uaktywnił ich poczucie krzywdy i niezadowolenia oraz podgrzał emocje związane z prześladowaniem czarnych Amerykanów, przypadkowy tłum w gorący letni wieczór szybko przekształcił się w tłum aktywny, dając początek lawinie wydarzeń, które doprowadziły do wyłonienia się norm uzasadniających grabież i niszczenie cudzej własności. Uczestnicy takiego tłumu podzielali wspólne przekonanie (Smelser (1963) nazwał je ,,uogólnionym") na temat swego położenia; reagowali oni nieproporcjonalnie silnymi emocjami na jakieś „przypadkowe zdarzenie" albo choćby rutynowe aresztowanie, które doprowadzało do powstania aktywnego tłumu. Szczególnie łatwo może do tego dojść wówczas, kiedy wśród ludzi a się poczucie deprywacji spowodowane albo rosnącymi oczekiwaniami, których nie na zaspokoić, albo recesją, która powiększa przepaść pomiędzy tym, co ludzie mieli w przeszłości, a tym, co otrzymują obecnie. Właśnie to było przyczyną zamieszek w Los Angeles w roku 1992,

kiedy poczucie deprywacji wśród czarnych bardzo się nasiliło po ogłoszeniu wyroku w sprawie Rodneya Kinga. Niezależnie od wszystkiego deprywacja pogłębia się i najmniejsza prowokacja może zmobilizować ludzi do działania.

Znamy z historii wiele przypadków, kiedy tłumy działały z taką siłą, że obalały reżimy Polityczne. Zwykle formowały się one w kontekście głębokich nierówności, wyłaniania się przywódców, istnienia uogólnionych przekonań, sieci komunikacyjnych oraz słabej władzy politycznej. Aktywny tłum w jednym miejscu

stawał się bodźcem do formowania tłumów w innych miejscach, doprowadzając wkrótce do lak silnej fali protestów, że przeradzały się one w rewolucję, czyli szybkie, z użyciem przemocy obalenie politycznego reżimu. Rewolucja francuska, rewolucja w Iranie, która doprowadziła do obalenia świeckiego szacha i stworzenia

państwa religijnego, demonstracje uliczne, które załamały Związek Sowiecki — wszystkie one dowodzą, jak szybko tłumy mogą zniszczyć funkcjonujący reżim, jeśli jest on słaby politycznie i nie zabezpieczony (Goidstone, 1990; Skocpol,1979). Ale wydarzenia w Chinach pod koniec lat osiemdziesiątych ora/, wiele innych, które odnajdziemy w historii wielkich społeczeństw, pokazują, że

rewolucyjne tłumy mogą zostać rozbite, jeśli dany reżim nie straci kontroli nad środkami przymusu, a tłumy mają słabe zaplecze organizacyjne.

Albowiem żeby tłumy mogły doprowadzić do przeobrażeń społecznych, muszą być w stanic zmobilizować odpowiednie środki — struktury organizacyjne, przywódców, sieci komunikacyjne, przekonania, ludzi, pieniądze, a czasami także możliwości stosowania przymusu (McCarthy, Zald, 1977; Zald, McCarthy, 1979). Udane rewolucje bądź ruchy społeczne miały struktury organizacyjne, przywódców, uogólnione przekonania, pieniądze i środki przymusu; i kiedy dochodziło do wybuchów niezadowolenia w postaci wystąpień tłumów, udawało sieje podtrzymywać i ukierunkować na pożądane cele.

Kwestię tę podkreśla utylilarystyczna teoria mobilizacji środków; głosi ona, że ruchy społeczne oraz inne zbiorowe zachowania, które doprowadzają do zmian, pojawiają się tylko wówczas, kiedy istnieją odpowiednie środki (Tilly, 1978; Zaid, McCarthy. 1979). W społeczeństwie zawsze istnieje niezadowolenie i poczucie krzywdy, ale na ogół nie prowadzi to do zbiorowych wystąpień z powodu braku odpowiedniej bazy. W związku z tym ludzie szybko kalkulują sobie, że koszty klęski znacznie przewyższyłyby ich obecną deprywację i nic biorą udziału w zbiorowych wystąpieniach. Ale kiedy koszty deprywacji i poczucie niezadowolenia są wysokie, podobnie jak nagrody związane z powodzeniem protestów, wówczas

ludzie przystępują do działań zbiorowych. Co ma największy wpływ na te kalkulacje? Środki, przywódcy, ideologie i uogólnione przekonania, struktury organizacyjne (związki zawodowe, kościoły, tajne stowarzyszenia itp.), finanse, sieci komunikacyjne, duża liczba potencjalnych uczestników, a także, gdy zajdzie potrzeba, możliwość zastosowań i a środków przy musu. Jeśli wszystkie te środki uda się zmobilizować, wówczas racjonalnie jest zdecydować się na poniesienie kosztów i włączenie do działań zbiorowych;

jeśli zaś to się nic uda, racjonalna decyzja polega na wycofaniu się i cierpliwym ponoszeniu kosztów deprywacji.

Jak widzimy, ogromne znaczenie ma kontekst. Jeśli mobilizacja środków spotka się z równie dobrze zorganizowanym przeciwdziałaniem, to do zbiorowego wyrażenia sprzeciwu może wcale nic dojść, albo jeśli już dojdzie, to będzie on mało skuteczny. Ale jeśli przeciwdziałanie jest słabe lub podzielone, wówczas mobilizacja środków może się udać, a ludzie zaczną uważać, że włączenie się do ruchu byłoby rzeczą racjonalną.



Skutki sprzeciwu społecznego



Kiedy w społeczeństwie zaczynają się szerzyć protesty, załamują się siły utrzymujące porządek społeczny, a potęgują te, które go burzą. W rezultacie społeczeństwo zmienia się — albo na lepsze, albo na gorsze. Jeśli protesty odniosą skutek, wówczas zmienią się dotychczasowe wzory nierówności oraz struktury instytucjonalne podtrzymujące dotychczasowe wzory. Zmienią się także

przekonania kulturowe, które teraz uprawomocnią nowe struktury. Często jednak historia jakby naigrywała się ze zwycięzców: aby wprowadzić zmiany i zapobiec sprzeciwom oraz kontrrewolucjom, które mają na celu przywrócenie starego porządku, władza musi być coraz bardziej koncentrowana i umacniana. Regułą jest, że im więcej przemocy było w ruchu, który doprowadził do zmian, oraz im większe i zmiany wprowadzono, tym bardziej skoncentrowana i silniejsza musi być władza, żeby to (wszystko utrzymać. I jak na ironię, może ona stać się kolejnym źródłem nierówności, dominacji oraz narastania poczucia krzywdy i niezadowolenia — na

fakt ten zwracają uwagę wszystkie teorie koń niklu. Weźmy choćby

siedemdziesięcioletnią historię Związku Sowieckiego, w której wystąpiły wszystkie wymienione tu czynniki — rzekomo wyzwalająca rewolucja, następująca po niej koncentracja władzy w celu utrzymania nowego porządku, co w końcu wywołało

narastające poczucie krzywdy i niezadowolenia, a to z kolei doprowadziło do upadku tego państwa. Jeśli sprzeciw społeczny kończy się niepowodzeniem, dochodzi do podobnej sytuacji: następuje koncentracja władzy dla stłumienia protestów, co powiększa niezadowolenie jednostek. Tak właśnie dzieje się obecnie

w Chinach — gdzie władza jest pokrywą na beczce prochu.

Jednak kiedy do protestów dochodzi w kontekście demokratycznym, wówczas mogą one doprowadzić do złagodzenia napięć i wzmocnić siły żywotne społeczeństwa — na fakt ten zwraca uwagę większość teorii funkcjonalistycznych (Coser. 1956). Konflikt nie musi wywoływać represji, lecz sprzyjać kompromisom. Ruch na rzecz praw obywatelskich w latach sześćdziesiątych takie właśnie miał

skutki. A zbiorowe wystąpienia czarnych w kraju zwanym kiedyś Rodezją, a obecnie Zimbabwe, chociaż, czasami doprowadzały do aktów przemocy i w odpowiedzi na nie — do koncentracji władzy, zmieniły system bez stosowania nadmiernej przemocy i bez stworzenia nowych form przymusu i dominacji. Obecnie rozstrzyga się los Afryki Południowej, chociaż i tu zmiany mogą nastąpić o wiele szybciej i drogą pokojową— wbrew temu, czego się wcześniej obawiano.

Tak więc władza i sprzeciw wobec niej zawsze znajdują się w delikatnej równowadze. Zbyt wiele środków przymusu i nadmierna dominacja w dłuższym czasie wywołują sprzeciw: nadmierny sprzeciw, nawet kiedy zakończy się pomyślnie, powoduje nową koncentrację władzy, wywołując tym kolejne sprzeciwy. Polityczna demokracja instytucjonalizuje sprzeciw społeczny, ale nigdy całkowicie; w rezultacie nawet w najbardziej demokratycznych społeczeństwach dochodzić może do pojawiania się ruchów społecznych często graniczących z rewoltą, a nawet z wojną domową. Zdolność społeczeństwa do wchłaniania i łagodzenia protestów, a nie do ich tłumienia, jest warunkiem jego stabilności i możliwości dalszego istnienia. I nie są to wcale abstrakcyjne problemy, ponieważ mamy z nimi do czynienia za każdym razem, kiedy dochodzi do powstawania tłumu, kiedy różne grupy protestują

z jakiegoś powodu albo kiedy wielka liczba ludzi mobilizuje się, aby wyrazić swoje niezadowolenie. Ja sam przeżyłem i uczestniczyłem w dwóch takich ruchach — za uchwaleniem praw obywatelskich i antywojennym. I ty także, mój czytelniku, będziesz kiedyś uczestniczył w jakimś ruchu lub choćby przyglądał mu się z boku.

Najważniejszą sprawą jest jednak umiejętność utrzymywania porządku, łagodzenia niezadowolenia i ograniczania reaktywnej koncentracji władzy.





















































































































Podsumowanie

1. Społeczeństwo zawsze utrzymuje niełatwą równowagę pomiędzy sitami wspierającymi porządek a tymi, które sprzyjają dewiacjom, protestom, konfliktowi i burzeniu porządku.

2. Burzeniu porządku sprzyja kilka powiązanych ze sobą czynników. Są to:

a) powiększanie się populacji,

b) narastające zróżnicowanie

c) pogłębiające się nierówności.

3. Na poziomie makrospotecznym utrzymaniu kontroli społecznej sprzyjają:

a) regulacje rządowe

b) wolny rynek.

4. Na mikroszczeblu społecznej organizacji utrzymaniu kontroli społecznej sprzyjają:

a) socjalizacja osobowości,

b) wzajemna aprobata,

c) rytuały,

d) rozdział ról.

5. Każde z głównych podejść teoretycznych prezentuje teorię na temat przyczyn zachowań dewiacyjnych. Funkcjonalizm kładzie nacisk na istnienie napięcia strukturalnego pomiędzy kulturowymi celami a dystrybucją środków. Teorie konfliktu podkreślają, że prawo i jego stosowanie sprzyja bogatym, a skierowane jest przeciwko biednym. Interakcjoniści kładą nacisk na etykietki nadawane ludziom podczas procesu socjalizacji. A teorie utylitarystyczne ukazują znaczenie kalkulacji kosztów, inwestycji,

zaangażowania i przekonań w powstawaniu zachowań dewiacyjnych bądź konformistycznych.

6. Sprzeciw społeczny jest procesem mobilizowania do protestu przeciwko pewnym aspektom społeczeństwa. Jest on wynikiem nierówności, które .stanowią jego warunek konieczny; nasila się wówczas, kiedy ludzie zaczynają podzielać lo samo poczucie

krzywdy i niezadowolenia, tworzą między sobą więzi i sieci połączeń, komunikują się, wyłaniają przywódców, artykułują przekonania i doświadczają podobnej deprywacji. Na bazie tych warunków wstępnych oraz ich intensyfikacji powstało wiele teorii

tłumaczących zbiorowe wybuchy niezadowolenia i zachowania tłumu:

a) teoria zaraźliwości podkreśla znaczenie bezpośrednich , interakcji między ludźmi,

b) teoria konwergencji kładzie nacisk na świadomy udział w tłumie ludzi mających odpowiednią motywację,

c) teoria wyłaniania norm podkreśla, że poprzez interakcję ludzie, będąc w tłumie, tworzą normy, które następnie kierują ich postępowaniem. Działania tłumu są więc prowokowane przez jakieś nagłe wydarzenia- które aktywizują uogólnione przekonania wyrażające poczucie krzywdy i niezadowolenie. Aby ruch

społeczny odniósł skutek, uczestnicy tłumu muszą dysponować środkami zdolnymi do podtrzymania ich protestów.





















Rozdział 12



ZMIANA SPOŁECZNA



Przez większą część historii ludzkości — około czterdziestu tysięcy lat — zmiany dokonywały się bardzo wolno.odlegli przodkowie przez trzydzieści tysięcy rai zajmowano się tylko łowiectwem

i zbieractwem, nie zmieniając nic przez całe tysiąclecia. Dopiero wraz z rozwojem rolnictwa zaczęty zachodzić zmiany, ale nadal są powolne. Obecnie, od ponad trzystu lat dokonują się one nieustannie. Nikt nie jest w stanie uciec przed i, ponieważ niewiele już zostało miejsc, gdzie można by było się ukryć i wieść ,,prostsze życie". Każde pokolenie funkcjonuje w innym świecie niż poprzednie, coraz częściej też ludzie muszą w ciągu swego życia oceniać pracę i umiejętności zawodowe. Nie wystarcza nam już to, czego nauczyliśmy się wcześniej. Ciągłe gwałtowne zmiany sprawiają, że nie możemy już w taki sam sposób przeżyć całego

swojego życia, tak jak nasi przodkowie. Wciąż musimy przystosowywać się do owej potężnej i niszczycielskiej siły, która została spuszczona z uwięzi przez naszą kulturę i sposoby organizacji społeczeństw. Jak widzimy na powyższym zdjęciu,

stary, tradycyjny kościół z iglicą skierowaną ku niebu musi obecnie współistnieć, a nawet korzystać z nowych sposobów komunikowania się z niebem oraz z ziemskimi istotami.

Przez trzydzieści tysięcy lat naszego istnienia jako gatunku podstawowy charakter organizacji ludzkich społeczności nie zmieniał się. Niewielkie hordy złożone z rodzin nuklearnych wędrowały po określonym terytorium, zbierając tyle tylko pożywienia, by przeżyć. Następnie, mniej więcej od osiemnastu do dwunastu tysięcy lat temu, ludzie zaczęli się osiedlać i zajmować kopieniactwem — od tej pory zaczęły podlegać nieustannym zmianom zasady organizacji społeczności ludzkich. Porównajmy współczesne społeczeństwo amerykańskie — duże, złożone,

zmienne i dynamiczne — z niewielkimi grupami myśliwych i zbieraczy, a natychmiast ujrzymy, jak wielkie zmiany dokonały się w ciągu ostatnich dziesięciu, dwunastu tysięcy lat; przy czym większość dopiero w ciągu ostatnich kilku wieków.

Jednak zmiany nic zawsze się kumulują, stopniowo dodając nowe elementy do tego, co już istnieje. Społeczeństwa bowiem często rozpadają się i znikają, a przez większą część trwania epoki rolnictwa — która zaczęła się od czterech do pięciu tysięcy lat temu, a skończyła zaledwie kilka wieków temu — zmiany miały charakter

cykliczny. Pojawiały się imperia, które osiągały swój szczyt pod względem wielkości, złożoności i rozwoju kultury, po czym rozpadały się, powracając do prostszych, pierwotnych form. Jednak po pewnym czasie owemu cyklicznemu ruchowi zaczął towarzyszyć powolny, ale stale nasilający się rozwój technologii, który z kolei wpłynął na przekształcanie się form gospodarki oraz innych instytucji (Lenski, Lcnski, Nolan, 1991). Ale ponieważ przebiegał stopniowo i powoli, ludzie prawie go nic dostrzegali. W końcu jednak nastąpił wielki przełom, który opierał się na wszystkich tych powolnych zmianach dokonujących się w przeszłości, i dodatkowo wprowadzał jeszcze nowe czynniki dynamizujące. Przełom ten

nazywamy rewolucją przemysłową, ponieważ zrewolucjonizował on organizację społeczeństwa ludzkiego; obecnie zaś przeżywamy kolejny okres dynamicznych zmian — rewolucję informatyczną— która w znaczący sposób zmieni zarówno nasz sposób życia, jak i nadchodzących pokoleń. Tak więc zmiany i transformacje

są częścią naszego życia, dlatego warto dowiedzieć się czegoś więcej o tych podstawowych cechach współczesnej epoki.







CZYNNIKI ZMIAN



Kultura a zmiany społeczne



Ponieważ symbole kulturowe wywierają decydujący wpływ na ludzkie interakcje oraz organizację społeczeństwa, zmiany dokonujące się w obrębie tych symboli będą miały głębokie skutki dla stosunków i struktur społecznych. Oczywiście, zazwyczaj zmianom symboli kulturowych towarzyszą zmiany w strukturach, do

których się one odnoszą, ale obecnie przeanalizujemy istotę oraz znaczenie samych zmian kulturowych.

Zapewne najważniejszym źródłem zmian społecznych jest technologia, czyli wiedza o manipulowaniu środowiskiem (Lenski, Lenski, Nolan, 1991). Albowiem kiedy ludzie zdobyli wiedzę, w jaki sposób wydobywać surowce, a następnie jak wytwarzać dobra i usługi oraz jak je rozprowadzać, zmieniły się wszystkie stosunki

społeczne. W rzeczywistości wszystkie podstawowe typy społeczeństw — myśliwsko-zbicrackie (i te bardziej wyspecjalizowane, jak rybackie i pasterskie), kopieniackie, rolnicze oraz industrialne — definiowane są za pomocą swoich technologii, ponieważ symbole te kształtowały strukturęich gospodarki. A zatem potężną siłą dokonująca zmian w społeczeństwach ludzkich jest innowacja, czyli rozwój nowych technologii.

Innym źródłem zmian kulturowych w społeczeństwach ludzkich są przekonania wartościujące, czyli poglądy, które ludzie mają na temat lego, „jak być powinno" w odniesieniu do podstawowych dziedzin życia społecznego. Jak dotąd, największą siłę miały zawsze przekonania związane z religią. W miarę jak pojawiały się nowe

koncepcje na temat tego, co nadprzyrodzone, oraz ludzkich powinności wobec tej sfery, zmieniały się także podstawowe struktury społeczne. I tak na przykład Max Weber przedstawił kontrowersyjną tezę (1904), iż protestantyzm sprawił, że ludzie

zaczęli cenić sobie takie wartości, jak ciężka praca, oszczędzanie, inwestowanie i akumulacja, które stały się bodźcem do rozwoju kapitalizmu oraz industrializacji. Podobnie w dzisiejszych czasach obserwujemy rozwój islamu na Środkowym Wschodzie i w północnej Afryce oraz wpływ związanych z nim wartości na system

władzy, edukacji, a także rolę mężczyzn i kobiet w społeczeństwie.

Symbole kulturowe zmieniają się dzięki dwóm podstawowym procesom. Jednym z nich jest dyfuzja, czyli rozprzestrzenianie się systemów symboli od jednych populacji do drugich. Podlegają jej języki, wartości, przekonania, normy instytucjonalne oraz technologie, a proces ten jest dziś doskonale widoczny. Na

przykład w pewnym okresie przekonania oraz normy instytucjonalne, a także technologie związane z organizacją działalności przemysłowej rozpowszechniły się z Anglii na kontynent europejski, a następnie na wschód, a zwłaszcza do Japonii; obecnie przekonania i normy dotyczące organizacji pracy wracają do nas z Japonii, ponieważ firmy amerykańskie chcą wygrywać w konkurencji światowej. Faktem jest, że istnienie światowego systemu gospodarki rynkowej oraz wysoko rozwiniętych środków komunikacji i transportu znacznie przyspiesza i powiększa zasięg tego rodzaju procesów dyfuzyjnych. Kiedyś były one o wiele powolniejsze, dzisiaj zaś ich tempo zwiększa się coraz bardziej.

Inne źródło zmiany systemów symboli ma charakter strukturalny. Zmagając się z nowymi problemami, ludzie reorganizują swoje działania; przy tej okazji dokonuje się też wymiana symboli kulturowych. Najpierw zmieniają się normy, ponieważ one

bezpośrednio kierują postępowaniem ludzi. Wraz z upływem czasu zaczynają zmieniać się przekonania o tym, „jak być powinno", ponieważ muszą się one dopasować do nowych wzorów stosunków społecznych; a kiedy już owe zmiany w strukturach społecznych, normach i przekonaniach staną się dostatecznie duże i rozpowszechnione, wówczas mogą zmienić się także wartości, czyli kryteria dobra i zła. Takie skutki ma na przykład industrializacja w krajach niedorozwiniętych: zmieniają się lam stosunki ekonomiczne, a to z kolei pociąga za sobą zmianę norm, przekonań i wartości.

Owe zależności pomiędzy zmianami kulturowymi i strukturalnymi są, oczywiście, wzajemne. Kiedy nowe symbole przenikną do społeczeństwa bądź zostaną stworzone na skutek zmian stosunków społecznych, często potęgują one te same zmiany, które przyczyniły się do ich powstania. Na przykład kiedy do jakiegoś społeczeństwa przenikną koncepcje, w jaki sposób należy organizować miejsca pracy, to owe zmiany w sposobie pracy sprawią, że ludzie staną się

bardziej podatni na dalsze rozprzestrzenianie się tych koncepcji; albo jeśli normy te zmieniają się na skutek wewnętrznych procesów reorganizacyjnych, to kiedy już zaczynają obowiązywać, przyspieszają owe zmiany w organizacji pracy. Tak więc idee wytwarzające zmiany nie unoszą się jak baloniki nad ludzkimi działaniami; przeciwnie — wnikają one w owe działania, w ich wyniku także powstają, a zarazem same oddziałują na charakter interakcji oraz kształt struktur społecznych.



Struktura społeczna a zmiana



Same struktury społeczne także mogą być źródłem zmian. Wbudowane w większość stosunków społecznych stają się ich zarzewiem. Zobaczmy, jak to się dzieje, analizując kilka najważniejszych tego rodzaju źródeł.

Nierówność a zmiana

Jednym z podstawowych źródeł zmian strukturalnych jest nierówność i powstawanie zróżnicowania klasowego, płciowego oraz etnicznego. Jak podkreślają wszystkie teorie konfliktu, nierówności w dystrybucji pieniędzy, władzy, prestiżu, zdrowia, wykształcenia oraz innych wartościowych zasobów wytwarzają

podstawowe napięcie pomiędzy tymi, którzy posiadają, a tymi, którzy nie posiadają owych dóbr. Nie musi ono przeradzać się w otwarty, nacechowany przemocą konflikt, ale wytwarza presję na stosunki społeczne. Ci, którzy są w posiadaniu dóbr, robią wszystko, żeby je zatrzymać — umacniają swoją władzę, otaczają się legitymizującymi ich przekonaniami i korzystają z różnych form przymusu, w tym także fizycznego. Ci natomiast, którzy owych zasobów nie mają, często nie są w stanie zdobyć się na nic innego, jak narzekanie i od czasu do czasu protesty uliczne;

jednak kiedy deprywacja nasila się, a ludzie zaczynają się organizować, wówczas może dojść do o wiele głębszych zmian. Tak więc nierówność działa jak szybkowar: pokrywka przynajmniej przez jakiś czas jest mocno zaciśnięta, ale ciśnienie narasta i doprowadza do zmian — czasami stopniowo, ale często w

gwałtowny sposób.

Tego rodzaju zmiany strukturalne pogłębiane są jeszcze przez nierówności etniczne. Kiedy ci, którzy znajdują się w sytuacji pokrzywdzonych, należą do jakiejś odrębnej subkultury etnicznej i podlegają dyskryminacji, wówczas napięcia wywołane nierównościami jeszcze się potęgują. Albowiem subkultura etniczna — z jej wartościami, przekonaniami, normami i organizacją— jest miejscem przekazywania sobie nawzajem poczucia krzywdy i nastrojów niezadowolenia, wyłaniania przywódców i kodyfikacji przekonań. Czynniki te wzmagają prawdopodobieństwo protestów i zmian, zwłaszcza jeśli etniczna subpopulacja dysponuje już jakimiś środkami — pieniędzmi, przedstawicielami we władzach lokalnych, symbolami oraz strukturami organizacyjnymi — które może wykorzystać dla wyrażenia swoich nastrojów niezadowolenia. Ci, którzy nie mają nawet lak minimalnych środków — np. czarni niewolnicy na południu Ameryki w czasach przed wybuchem wojny domowej — nie są w stanie nawet protestować, jednak już sam długotrwały ucisk jakiejś populacji etnicznej w dłuższym okresie wytwarza presję, która może doprowadzić do zmian.

Na podstawie tego, co zostało wyżej przedstawione, można stwierdzić, że istnieje generalna zasada, która polega na tym, iż nierówności prowadzą do wytworzenia politycznych nacisków na dokonywanie zmian wówczas, kiedy powodują powstawanie odrębnych subkultur posiadających jednoczące symbole kulturowe,

wyraźne struktury społeczne i pewne środki finansowe. Takie subkultury stanowią wylęgarnię ruchów społecznych, a czasami również działań tłumu, które towarzyszą takim ruchom (więcej szczegółów na ten lemat znajdziesz w poprzednim rozdziale).

A zatem jeśli jakaś klasa społeczna, płeć, grupa wiekowa czy jakakolwiek inna kategoria wytworzona na skutek nierówności jest zdolna stać się subkulturą, wówczas znacznie łatwiej jej się zmobilizować i doprowadzać do zmian.



Subkultury, a zmiana



Pozwolę sobie teraz jeszcze bardziej rozszerzyć przedstawioną powyżej zasadę: już samo istnienie odrębnych subkultur wytwarza parcie ku zmianom, nawet jeśli nie wchodzą w grę nierówności. Ludzie należący do różnych etnicznych subpopulacji mają na ogół także odmienne przekonania i styl życia; i kiedy zetkną się ze sobą,

może dojść do konfliktu, a co za tym idzie — również zmian. Także innego rodzaju zderzenia subkultur mogą wywoływać zmiany. Na przykład napięcie pomiędzy młodym i starym pokoleniem często to tego prowadzi. W latach pięćdziesiątych na przykład powstawały grupki ,,buntowników bez powodu", których personifikacją

był James Dean, młody Marlon Brando, a nawet Elvis Presley, którzy doprowadzili do rozluźnienia norm obyczajowych; młodzież z lat sześćdziesiątych jeszcze bardziej rozbita te normy, wprowadzając większą tolerancję dla odmiennych sposobów życia. Nawet subkultury dewiacyjne przyczyniają się do wytworzenia zmian, co najlepiej ilustruje stosunek Amerykanów do homoseksualizmu. Tak więc, kiedy spotykają się ze sobą odmienne subkultury, zmiany są nieuniknione, ponieważ dochodzi do wzajemnego dostosowywania się i kompromisu. Jest to ważne źródło przemian w tak wielkich i złożonych społeczeństwach jak amerykańskie, w którym istnieje tak wiele różnych subkultur.



Instytucja, a zmiana



Najważniejsze instytucje często przekształcają się same zgodnie z własną, wewnętrzną dynamiką. Należy do nich m.in. gospodarka kapitalistyczna; nieustannie rozszerza swoje rynki, tworzy nowe firmy, zmienia preferencje konsumentów i przekształca charakter siły roboczej. Podobne cechy posiada polityczna demokracja: pozwala ona, aby „wola" ludzi oraz różnych grup interesów

określała cele, do których należy dążyć, działania, które uznaje się za ważne, oraz środki i zasoby, które mają być wykorzystywane; a ponieważ interesy są zróżnicowane, musi dochodzić do zmian. Przeciwieństwo gospodarki kapitalistycznej oraz demokratycznego systemu politycznego także generuje zmiany, jak się o tym przekonaliśmy w roku 1991, kiedy to upadł Związek Sowiecki. Albowiem reżimy totalitarne i gospodarka planowa do takiego stopnia określają działania ludzi oraz ustalają ich preferencje, że wywołuje to apatię i stagnację, które często doprowadzają do załamania się takiego systemu.

Inne struktury instytucjonalne, takie jak oświata, nauka, medycyna, prawo, religia, a nawet rodzina także mogą same się przekształcać. W każdej z nich już sam ich charakter generuje zmiany. Na przykład nauka dąży do zgromadzenia nowej wiedzy potrzebnej do rozwoju nowych technologii, które są generatorem zmian; medycyna stara się polepszyć zdrowie, a lym samym zmienia charakter systemów

opieki medycznej; prawo często reinterpretuje swoje ustawy albo obejmuje nimi nowe dziedziny; religia często się sekularyzuje i przekształca w religię panującą, co sprzyja rozwojowi wyznań konkurencyjnych —hardziej opartych na żarliwości religijnej, fundamenlalistycznych i sprzyjających fanatyzmowi: stosunki w rodzinie także mogą się zmieniać, zwłaszcza i wówczas, kiedy jej członkowie poddadzą je krytycznej ocenie.

Ponieważ instytucje są ze sobą powiązane, jedna oddziałuje na drugą, a zmiany w jednej wywołują zmiany w innych. Tak więc instytucje zmieniają się nie tylko dzięki wewnętrznej dynamice, ale także pod wpływem wszystkich pozostałych. Ów efekt domina w połączeniu z samoistnymi procesami wewnątrz instytucji może

stanowić nie kończący się bodziec do zmian. Na przykład twoja rodzina, mój czytelniku, zmieniła się ogromnie w porównaniu z tą, w której ja się wychowywałem: twoja matka najprawdopodobniej

pracuje (podobnie jak ty, kiedy zostaniesz — w przypadku czytelniczki — matką);

przeciętnie jest ona mniejsza aniżeli ta z lat czterdziestych (i być może będzie jeszcze niniejsza, ponieważ pracujący i prowadzący inny tryb życia rodzice coraz dotkliwiej odczuwają ciężar posiadania i wychowywania dzieci); twoja rodzina jest też najprawdopodobniej "hardziej egalitarna niż w latach czterdziestych i pięćdziesiątych, a ta, którą stworzysz w przyszłości, będzie z pewnością jeszcze

bardziej egalitarna (zapewne wraz ze swym współmałżonkiem będziecie nieustannie negocjować zasady waszego związku). Te oraz inne zmiany stanowią pochodną zmian w gospodarce, a także wewnętrznych napięć związanych z nierównością kobiet i mężczyzn w sprawach domowych. One z kolei powodują dalsze zmiany w

rolach związanych z płcią, w polityce (coraz więcej kobiet będzie uczestniczyć w rządzeniu na szczeblu lokalnym bądź centralnym mimo utrudnień ze strony

mężczyzn) i w szkołach (konieczność dostosowania się do pracujących matek). Zmiany te wystąpią także w innych instytucjach, po czym ze zdwojoną siłą powrócą, żeby przekształcić rodziny moich studentów i ich dzieci.

W przeszłości ten łańcuch zmian był dużo wolniejszy, a instytucje nie poddawały się im tak łatwo, i podczas gdy zmieniali się władcy, a państwa powstawały i upadały, większość ludzi zajmowała się swoimi sprawami, a ich tryb życia się nie zmieniał. Obecnie zmiany w instytucjach dokonują się o wiele szybciej, co każdy z nas silnie odczuwa w tych dziedzinach życia, które związane są z tymi instytucjami — w pracy, rodzinie, szkole, polityce, prawie i religii. A od kiedy ujawniły one zdolność do szybkiego przekształcania się, ich wzajemne powiązania sprawiają, że nasze życie przypomina czasami oszalałą karuzelę transformacji. A my musimy albo się do tego przyzwyczaić, albo znaleźć sobie przed nimi jakąś kryjówkę.



Demografia, a zmiana



Również procesy zachodzące w populacjach ludzkich w dużym stopniu przyczyniają się do powstawania zmian. Kiedy jakaś populacja powiększa się, wówczas konieczne są nowe formy aktywności gospodarczej, po to by nakarmić, ubrać i zapewnić mieszkania większej liczbie ludzi; niezbędne stają się także nowe

zasady prawnej i politycznej organizacji, aby kierować i kontrolować oporne często masy; do socjalizacji narastającej liczby młodzieży potrzebne są nowe szkoły i zasady edukacji itd. Wzrost populacji jest zatem potężną siłą napędową w społeczeństwie; wymusza wiele zmian instytucjonalnych. Z drugiej strony obniżanie

się jej wielkości może również stwarzać parcie ku zmianom, ale już dużo słabsze. Kiedy obniża się liczba ludności, jak to było w większości krajów Europy Wschodniej pod rządami komunistycznymi przez czterdzieści lat po drugiej wojnie

światowej, zmniejsza się liczba osób. które trzeba zatrudnić, oraz dzieci w szkołach.

Zmiany wywoływane są także przez ruchy ludności. Kiedy zwiększa się urbanizacja. czemu towarzyszy masowy napływ ludzi zamieszkujących tereny wiejskie do miast, jak to się dzieje obecnie w krajach Trzeciego Świata, w niebywałym tempie rozwija się infrastruktura miejska, tworząc ogromne dzielnice slumsów dla zdesperowanych i niechętnie poddających się jakiejkolwiek władzy

ludzi. Sytuacja la z kolei wymusza dostosowanie się do niej rządu, szkolnictwa i gospodarki. Z drugiej strony, na niektórych obszarach miejskich zmniejsza się liczba ludności — zjawisko to jest bardzo widoczne w Stanach Zjednoczonych; pozostają tam głównie biedniejsi i starsi, czyli z natury mniej mobilni, którzy

oczekują opieki władz lokalnych, gdy tymczasem pieniędzy z podatków jest coraz mniej. Sytuacja ta wymusza zmiany na samorządach lokalnych, opiece społecznej, szkolnictwie ora/, innych instytucjonalnych strukturach miejskich.

Migracje oraz, obszary, gdzie występują one w większym nasileniu, także mają ogromny wpływ na strukturę społeczna. Na przykład napływ Meksykan na tereny południowo--zachodnie /.mienia w ogromnym stopniu nie tylko kulturę tego regionu, ale także jego gospodarkę, charakter lokalnych rządów, świadczenia społeczne i szkolnictwo. Również napływ do miast wielu naszych krewnych w

poprzednim i na początku tego stulecia spowodował zmiany w najważniejszych instytucjach tych regionów. Emigracja także ma wpływ na społeczeństwo, zwłaszcza jeśli wyjeżdżają ludzie wykształceni, przedstawiciele wolnych zawodów i biznesu — wówczas odbija się to bardzo niekorzystnie na gospodarce, sferze

rządzenia i szkolnictwie; natomiast jeśli wyjeżdżają pracownicy fizyczni, wówczas może dojść do braku siły roboczej, chociaż emigracja biedniejszych warstw często odciąża władze, szkolnictwo oraz inne instytucje.

Struktura wiekowa danej populacji także ma istotny wpływ na powstawanie zmian. Populacja, w której stosunek ludzi młodych do starych obniża się, jak to się dzieje w Stanach Zjednoczonych i w większości krajów europejskich, zaczyna mieć kłopoty z uzyskaniem odpowiednio wysokich dochodów z podatków (od tych,

którzy pracują) potrzebnych na utrzymanie ludzi starszych (którzy nie pracują). Z drugiej strony społeczeństwo. w którym przeważają ludzie młodzi, jak to jest w przypadku społeczeństw Ameryki Łacińskiej, Azji i Afryki, będzie mieć problemy z przygotowaniem odpowiedniej liczby miejsc pracy, szkół i świadczeń społecznych

dla tych wszystkich młodych ludzi — co często podkopuje zaufanie do politycznych przywódców i w konsekwencji prowadzi do zmian w instytucjach politycznych.

Tak więc, jak już wspominałem w rozdziale dziesiątym, wielkość danej populacji, jej skład i ruchy nie są czymś obojętnym, wręcz przeciwnie prowadzą do zmian. Wystarczy przyjrzeć się temu, co dzieje się w krajach Trzeciego Świata, aby się o tym przekonać; ale nawet w naszym własnym kraju widzimy, jakie naciski na

strukturę społeczną i kulturę wywiera imigracja, wewnętrzne migracje oraz starzenie się społeczeństwa. Osoby należące do młodszych grup wiekowych w Ameryce czeka wielki wysiłek przystosowania się do owych zmian demograficznych, ponieważ to one będą musiały płacić za opiekę medyczną oraz wszelkie inne

świadczenia społeczne, które państwo zapewnia ludziom starszym.



INTERPRETACJE ZMIAN



Już od chwili swych narodzin socjologia usiłuje poznać i zrozumieć przemiany społeczne (Nisbet, 1966, 1969). Każdy z jej twórców dążył do wyjaśnienia wielkich transformacji swoich czasów: industrializacji oraz jej wpływu na reorganizację społeczeństw, na stosunki społeczne oraz życie poszczególnych ludzi. Późniejsi

socjologowie kontynuowali tę tradycję, usiłując zrozumieć przekształcenia związane z postindustrializmcm i powstającą erą informacji. Przyjrzyjmy się pokrótce niektórym modelom badawczym wykorzystywanym do interpretacji zmian społecznych.



Cykliczne modele zmian



Herbert Spencer (1874-1896) był pierwszym socjologiem, który opracował model cykliczny. Uważał on, że każdy typ społeczeństwa w historii ludzkości przechodzi określony cykl od „wojowniczego" do „industrialnego". Społeczeństwo „wojowników" to takie, w którym władza jest skoncentrowana i scentralizowana, natomiast w „industrialnym" jest ona zdecentralizowana. Spencer uważał, że każda z tych skrajnych form dąży do tego, by stać się swoim przeciwieństwem. System scentralizowany cechuje się nadmierną regulacją wszystkich dziedzin życia, co prowadzi do stagnacji gospodarczej i niezadowolenia, a w konsekwencji do powstania przekonań oraz nacisków politycznych zmierzających do osłabienia

funkcji regulacyjnych władzy oraz do jej decentralizacji. Natomiast system zdecentralizowany cierpi na brak dostatecznych regulacji, co utrudnia koordynację oraz kontrolę i prowadzi do powstawania przekonań oraz ruchów społecznych domagających się wzmocnienia regulacji poprzez centralizację władzy. Tak więc jedną z istotnych sit dynamizujących społeczeństwo jest oscylowanie pomiędzy

centralizacją i decentralizacją władzy — proces ten w sposób dramatyczny został ujawniony przez rozpad silnie scentralizowanego imperium sowieckiego na o wiele bardziej zdecentralizowaną grupę niezależnych państw.

Inną teorię cykliczności sformułował ekonomista, a zarazem socjolog, Vilfredo Pareto (1916). Podobnie jak Spencer twierdził on, że centralizacja polityczna prowadzi do ograniczeń ekonomicznych, co z kolei wywołuje niezadowolenie wśród ludzi oraz stagnację w rozwoju i przepływie kapitału. Sytuacja ta wytwarza naciski na decentralizację, ale decentralizacja władzy powoduje tak wielką ekspansję gospodarczą oraz spekulację, że prowadzi to do rozproszenia kapitału (lub raczej jego roztrwonienia, jak to się stało w Stanach Zjednoczonych w latach osiemdziesiątych) i do kompletnego chaosu, co z kolei stwarza konieczność

koncentracji władzy, potrzebnej do uregulowania działalności gospodarczej. Jednak procesy te są w dużym stopniu hamowane przez przekonania kulturowe, ponieważ przekonania ludzi, że zmiany są potrzebne, powstają znacznie później aniżeli sama

potrzeba tych zmian. Ludzie są przywiązani do swoich poglądów i ten czynnik kulturowy utrudnia zmiany. Ale kiedy w wyniku pogorszenia się sytuacji przekonania zaczynają się zmieniać, wówczas przyspieszają one zmiany w sferze regulacji politycznych, pomagając wyłonić się nowym przywódcom.



Modele zmiany oparte na dialektyce i konflikcie



Modele cykliczne są, w pewnym sensie, modelami dialektycznymi, ponieważ zakładają, że w określonym stadium społecznej organizacji — zarówno centralizacji, jak i decentralizacji władzy — tkwią zarodki transformacji do przeciwnego stadium. Tak więc w ustroju scentralizowanym istnieje stagnacja i resentymenty, które powodują przejście do decentralizacji; natomiast w decentralizację wbudowane są zarodki chaosu i spekulacji, które doprowadzają do

zmiany systemu politycznego na bardziej scentralizowany.

Karol Marks i współcześni marksiści stworzyli dialektyczne modele zmian, które również zakładają, że ziarno transformacji jest wbudowane w formy społeczne, ale w przeciwieństwie do modeli cyklicznych kładą oni nacisk na ewolucję społeczeństw w kierunku komunistycznej utopii. Oczywiście we współczesnych modelach ów utopijny stan komunizmu jest wstydliwie pomijany, a nawet większość marksistów odrzuciłaby naiwne pojęcie „końcowego stadium", ale kiedy dokładniej przyjrzymy się owym modelom, zawsze znajdziemy tam przekonanie, że w przyszłości czeka nas „cos lepszego" od kapitalizmu. Nie musimy jednak akceptować tych wszystkich ukrytych założeń, żeby docenić mocne punkty modeli marksistowskich.

Jedna z dialektycznych teorii konfliktu kładzie nacisk na wewnętrzne sprzeczności każdego systemu organizacji społeczeństwa. Jak podkreślał Marks, określony wzór organizacji ekonomicznej wytwarza bodziec do własnej transformacji, pozwalając tym, którzy są w niekorzystnej sytuacji ekonomicznej i społecznej, organizować się w dążeniu do zmiany systemu (Marks, Engels, 1848). A zatem w początkowym okresie rozwoju kapitalizmu robotnicy znaleźli się w sytuacji (w degradujących ich

fabrykach i miastach), w której mogli się komunikować, wyłaniać przywódców, rozwijać ideologie i mobilizować się politycznie do wymuszania zmian. Przewidywana przez Marksa wielka rewolucja proletariatu nigdy nie nastąpiła, ale uwidocznione przez niego siły (mobilizacja robotników w celu realizacji własnych interesów) przyczyniły się do pewnej redystrybucji dochodów i władzy w

społeczeństwach kapitalistycznych, dzięki czemu poziom życia robotników znacznie się poprawił.

Ten sposób argumentacji kładzie nacisk na istotne źródło zmian, jakim jest nierówność. Złożony system organizacji społeczeństwa wytwarza nierówności i przez pewien czas pogarsza sytuację życiową tych, którzy znajdują się na jego dnie. Ale w miarę jak narasta ich niezadowolenie i zaczynają się organizować, aby lepiej

zadbać o swoje interesy w dążeniu do redystrybucji dóbr, wymuszają zmiany w polityce, gospodarce i w dystrybucji wartościowych zasobów (Dahrendorf, 1959). Ten sposób argumentowania — po raz pierwszy przedstawiony przez Marksa, a

następnie kontynuowany przez jego uczniów — dostarcza nam istotnych informacji o funkcjonowaniu świata.

Rozszerzenie tych idei nastąpiło wraz z rozwojem analizy systemu światowego. Teraz dynamikę nierówności rozpatruje się w kontekście systemu gospodarki światowej. A zatem Jednostką analizy nic jest społeczeństwo, lecz system społeczeństw. Albowiem podobnie jak to się dzieje w jednym społeczeństwie, także

w całym ich systemie widoczne są formy nierówności. Immanuel Wallerstein (1974) był jednym z najbardziej zagorzałych zwolenników tego poglądu. Jego zdaniem w systemie kapitalistycznym na świecie istnieje określony wzorzec nierówności: w ,,.środku" pewnego geograficznego obszaru znajdują się te państwa, które są najbardziej rozwinięte pod względem ekonomicznym i które z racji swej potęgi gospodarczej (za pomocą międzynarodowych korporacji współdziałających prądami) wykorzystują inne biedniejsze regiony, zabierając im bogactwa naturalne i nie dając prawie nic w zamian; owe „peryferie" składają się ze społeczeństw, które dostarczają surowców „środkowi" i w ten sposób zapewniają mu zyski i dobrobyt: natomiast społeczeństwa „półperyferyjne" znajdują się pomiędzy „środkiem" a „peryferiami" i często pełnią rolę kanałów przepływowych dla bogactw naturalnych płynących z zewnątrz do wewnątrz. Nawet jeśli „środek" inwestuje kapitał w ,,peryferie", to jest to niewielka inwestycja i nie pobudza ona rozwoju ekonomicznego kraju; sytuację tę pogarsza jeszcze fakt, że bogactwo danego

narodu jego surowce naturalne sprzedaje się po niskich cenach, co jest równoznaczne z ograbianiem narodu z bogactw, które w przyszłości mogłyby sfinansować jego rozwój. W ten sposób niewielka ,,klasa" państw „środka" wykorzystuje „masy" narodów „peryferyjnych" i tym samym przyczynia się do pogłębiania światowych nierówności. W wielu tego typu teoriach inspirowanych

przez podejście marksistowskie występuje ukryte założenie, czy też nadzieja, że wraz z rozprzestrzenianiem się kapitalizmu oraz narastaniem nierówności spowodowanych wykorzystywaniem jednych państw przez drugie, owe „sprzeczności kapitalizmu" dojdą do takiego punktu, w którym konilikty wymuszą redystrybucję ze „środka" na „peryferie". Niezależnie od tego założenia analiza

systemu światowego zwraca uwagę na istotną dynamikę zmian

społecznych: przepływ bogactw naturalnych z jednych społeczeństw do drugich oraz istnienie nierówności w skali światowej, które stanowią poważne źródło napięć, może doprowadzić do wybuchu konfliktu, a następnie do zmian społecznych.



Funkcjonalno-ewolucyjne modele zmian



Modele ewolucyjne kładą nacisk na kumulatywna naturę zmian społecznych. W swoim rozwoju historycznym społeczeństwa rozrastały się i stawały coraz bardziej złożone — przechodząc od prostych społeczności myśliwych i zbieraczy do kopieniackich, a następnie rolniczych, po czym przerodziły się w industrialne i

postindustrialne. Większość pierwszych socjologów szeregowała ewolucyjne stadia rozwoju od prostych do złożonych, ale najbardziej skomplikowane teorie stworzyli funkcjonaliści. Głoszą one, że ewolucja obejmuje proces wzrostu populacji, konieczność dyferencjacji struktur społecznych dla zaspokojenia potrzeb

powiększającej się populacji oraz wyłanianie się nowych mechanizmów integrujących ją i koordynujących jej działania.

Chyba najbardziej szczegółowo przedstawił tego typu teorię ewolucyjną Herbert Spencer (l 874-1 S96). Uważał on, że ewolucja społeczeństw przeszła w historii przez kilka dających się wyróżnić etapów: prosty bez przywódcy (myśliwi — zbieracze), prosty z przywódcą (kopieniactwo), złożony (zaawansowane kopieniactwo), podwójnie złożony (rolnictwo), i końcowy, potrójnie złożony

(współczesny, industrialny). W ciągu lej ewolucji społeczeństwa stały się bardziej zróżnicowane (lub jak chce Spencer— złożone), i to wzdłuż trzech osi funkcjonalnych: l) produkcyjno-reprodukcyjnej (pozycje i jednostki społeczne, które związane są produkcją ekonomiczną oraz z socjalizacją nowych członków społeczeństwa), 2) regulacyjnej (pozycje i jednostki społeczne, które zaangażowane

są w sprawowanie kontroli politycznej) i 3) dystrybucyjnej (pozycje i jednostki, które zajmują się przepływem dóbr, usług, informacji oraz innych zasobów). Kiedy zróżnicowanie się pogłębia, powiększają się także problemy związane z koordynacją i kontrolą, wymuszając powstanie takich struktur, które ułatwią: uzależnienie od siebie nawzajem poszczególnych jednostek (rynki i wymiana, drogi oraz inne środki komunikacji i transportu) oraz polityczną kontrolę i koordynację poszczególnych jednostek (przepisy prawne i urzędy kontrolujące).

Emile Durkheim wiele zapożyczył od Spencera, położył jednak nacisk na funkcjonalne znaczenie systemów kulturowych. Uważał on, że postępujące różnicowanie się społeczeństwa na coraz bardziej wyspecjalizowane pozycje rodzi następujący problem: W jaki sposób ludzie mogą podzielać wspólne symbole kulturowe, skoro zajmują się tak zróżnicowaną działalnością, a tym samym mają

całkiem odmienne doświadczenia? Otóż Durkheim uważał, że ewolucja powoduje „generalizację" wartości po to, by mogły one mieć zastosowanie do najrozmaitszych sytuacji życiowych każdego człowieka. Jednocześnie normy instytucjonalne odnoszące się do wszystkich istotnych sfer naszej działalności — rodziny, pracy, religii, polityki itp. —muszą stać się bardziej jednoznaczne i

szczegółowe, aby ludzie wiedzieli, jak mają postępować. A zatem wartości mogą nam na przykład mówić coś takiego, jak „pracuj pilnie", natomiast przekonania i normy w pracy, rodzinie, szkole oraz innych sferach instytucjonalnych powinny wskazywać, w jaki sposób wartość tę realizować. Tak więc kultura różnicuje się

podobnie jak struktura społeczna; ale Durkheim uważał, że jednocześnie dostarcza ona ludziom wspólnych, ujednoliconych symboli wraz z normami określającymi postępowanie w wielu zróżnicowanych i wyspecjalizowanych sytuacjach.

Bardziej współczesne funkcjonalne teorie ewolucji społecznej (Parsons, 1966, 1971) kontynuuj;.} te watki. Ewolucja obejmuje wzrost wielkości i złożoności społeczeństwa, stwarzając przy tym problemy integracji. Są one rozwiązywane na szczeblu strukturalnym przez koncentrację funkcji regulacyjnych władzy, przez powstanie systemów rynkowych w celu dokonywania wymiany, a tym samym wzmocnienia współzależności jednostek społecznych ( pomiędzy mną i tobą na rynku pracy; pomiędzy producentami a nabywcami dóbr, usług i dosłownie wszystkiego na innych rynkach), przez rozwój prawa i sądownictwa w celu

nadzorowania wymiany oraz ograniczania władzy rządzących, przez rozszerzenie praw obywatelskich i wyborczych na całą populację oraz wytworzenie uogólnionego poczucia wspólnoty za pomocą ogólnych wartości i przekonań.



Modele ewolucyjno-konfliktowe



Modele marksistowskie zawierają także pewne elementy ewolucyjne, ale istnieją również inne teorie konfliktu, które, podobnie jak marksiści, kładą nacisk na nierówności jako siłę napędową ewolucji, a śladem funkcjonalistów podkreślają rolę

dyferencjacji oraz integracji. Wedle tych teorii (Lenski, 1966; J. Turner, 1984a), ewolucja napędzana jest przez postęp w technologii, zwiększający ilość wytwarzanych dóbr. W wyniku lego powstaje ogromna nadwyżka produkcyjna, którą przywłaszczają sobie pewne warstwy społeczne i wykorzystują do koncentracji władzy oraz powiększania swoich przywilejów. Następnie władza ta

jest używana do wydobycia jeszcze większej nadwyżki, co przyczynia się do pogłębiania nierówności. Ów system przejmowania nadwyżki funkcjonuje dopóty, dopóki istnieje rozwój technologii oraz wzrost produkcji, koncentracji władzy, a także pogłębianie się nierówności — osiągając swój szczyt w społeczeństwach rolniczych w postaci monarchii absolutnych oraz warstwy dziedzicznej szlachty, która miała władzę nad ogromną rzeszą biednych wieśniaków. Ale nierówności wymuszają zmiany, ponieważ ci, którzy pozbawieni są władzy i przywilejów, mobilizują się, aby zmienić swoje położenie. Czasami mobilizacja ta prowadzi do rozpadu społeczeństwa, ale może także spowodować pewną redystrybucję władzy i bogactw. Dopiero z nastaniem industrializacji oraz pojawieniem się zróżnicowania pozycji oraz rynków władza stała się bardziej demokratyczna, a wraz z tym

rządzący zostali zmuszeni do przyznania mniej uprzywilejowanym nowych świadczeń — edukacji, bezpieczeństwa pracy, opieki zdrowotnej, emerytur, opieki społecznej itp. Tego rodzaju redystrybucja rodzi poczucie tożsamości narodowej oraz przywiązanie do generalnych wartości i przekonań obowiązujących w danym społeczeństwie, a tym samym dostarcza podstawy do jego integracji.



Modele postindustrialne i postmodernistyczne



Wiele napisano na temat postindustrialnego i postmodernistycznego

społeczeństwa, będącego wynikiem dotychczasowej ewolucji. Terminy te nie oznaczają tego samego, stanowią one raczej filozoficzny komentarz na temat współczesnego społeczeństwa. Nie tworzą teorii, lecz usiłują pokazać stan i kierunek jego rozwoju —jest to zatem dobry temat na zakończenie rozdziału poświęconego zmianom społecznym.



Komentarze na temat postindustrializmu ukazują transformacje związane z dalszym postępem technologicznym w produkcji i komunikacji. Ponieważ maszyny mogą już wykonywać wiele młynowych zadań w przemyśle, zmienia się charakter pracy i

społeczeństwa. Role zawodowe wymagają większych umiejętności oraz praktyki, dzięki czemu edukacja staje się jeszcze ważniejszą instytucją. Praca polega teraz w dużym stopniu na przetwarzaniu informacji, a nie rzeczy, środki komunikacji zaś umożliwiają ludziom życie i pracę w warunkach mniejszego zagęszczenia, daleko od tradycyjnego miasta czy aglomeracji miejskich. Powstaje nowy rodzaj człowieka—hardziej mobilnego, elastycznego, wykształconego i zsekularyzowanego (Beli, 1973; Hagę, Powers, 1992).

Komentarze na temat postmodernizmu podkreślają, iż współczesne

społeczeństwa stają się tak płynne, że następuje totalna decentralizacja. Funkcja regulacyjna i kontrolna rządu i organizacji zanika, w miarę jak nasila się zróżnicowanie pozycji, jak wartości i przekonania kulturowe stają się zbyt abstrakcyjne i odległe, jak mnożą się rynki, na których można kupić i sprzedać niemal wszystko, jak rozpadają się więzi sąsiedzkie i wspólnotowe x powodu ciągłej mobilności ludzi na terenach podmiejskich, jak demokratyczna władza staje się areną rozgrywek środków masowego przekazu, nie mając sensownych programów

ani płaszczyzn porozumienia, a media oraz sieci informatyczne oddzielają ludzi od miejsca pracy. Ludzie tracą kontakt pomiędzy sobą zarówno w pracy, jak i w domu, w sąsiedztwie, polityce i w kulturze. W ten sposób racjonalność modernizmu — przejawiająca siew fabrykach i biurokratycznych systemach zarządzania — utorowała drogę do nieracjonalnej płynności i chaosu.

Obraz ten jest oczywiście stronniczy, z silnym zabarwieniem oceniającym, niemniej zmusza nas do zastanowienia się nad charakterem współczesnego społeczeństwa, nad jego ewolucją i rozwojem. Jako członkowie tego społeczeństwa mamy prawo do oceny wartości utyskiwań postindustrialnych i postmodernistycznych myślicieli. Czy obrazy te są trafne? Moim zdaniem są bardzo silnie przerysowane, ale tego rodzaju komentarze każą nam zastanawiać się nad skutkami ewolucyjnych zmian w naszym życiu.





















































Podsumowanie



1. W ciągu ostatnich kilkuset lat gwałtownie wzrosło tempo dokonujących się zmian społecznych. Zmiany mogą się kumulować, ale w historii ludzkich społeczeństw znamy także gwałtowne odwroty od nich. Tak zdarzało się zwłaszcza w epoce rolnictwa.

2. Zmiany mogą być powodowane także przez czynniki kulturowe, zwłaszcza zaś przez:

a) innowacje w technologii.

b) ewolucyjna zmianę przekonań

c) dyfuzję systemów symboli. Tego rodzaju zmiany kulturowe są bardzo blisko powiązane ze zmianami w strukturach. inicjując je albo przynajmniej przyspieszając już rozpoczęte zmiany strukturalne.

3. Istnieje kilka najważniejszych źródeł zmian struktur społecznych, takich jak:

a) nierówności i wynikający z nich konflikt o dostęp do dóbr,

b) subkultury dążące do zmiany swego niekorzystnego położenia,

c) instytucje, w których zachodzą procesy wywołujące ich własne transformacje.

4. Bodźcem do przeobrażeń są także procesy demograficzne, zwłaszcza zaś zmiany wielkości populacji, w jej ruchach oraz strukturze wiekowej.

5. Badanie zmian stanowi centrum zainteresowań wszystkich socjologicznych analiz, poczynając od początku istnienia tej dyscypliny aż do chwili obecnej. W celu wyjaśnienia tego zjawiska powstało kilka podstawowych modeli, w tym:

a) modele cykliczne, kładące nacisk na przechodzenie społeczeństw od jednego do drugiego z dwóch podstawowych stanów,

b) modele dialektyczno-konfliktowe podkreślające tkwiącą w nierównościach dynamikę prowadzącą do zmian,

c) modele funkcjonalno-ewolucyjne, w których najważniejszym czynnikiem jest przechodzenie od prostych do złożonych form społecznych oraz towarzyszący mu wysiłek zaspokojenia nowych potrzeb i żądań, d) modele konfliktowo-ewolucyjne. dla

których siłą napędową podczas przechodzenia społeczeństw od prostych do bardziej złożonych są nierówności wynikające z reorganizacji społeczeństw pod wpływem nowych technologii,

d) luźne komentarze, zarówno „postindustrialne", jak i „postmodernistyczne", na temat przekształcania się społeczeństw pod wpływem zaawansowanych technologii informatycznych i systemów medialnych.





str. 78



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Norman Goodman – Wstęp do socjologii rozdział III kultura
szacka grupa spo-eczna, wstęp do socjologii
szacka kontrola spo-eczna, wstęp do socjologii
Wstęp do socjologii - kultura w ujęciu socjologicznym, Opracowania z netu
N GOODMAN Wstęp do socjologii rozdz 15
Wstep do socjologii pyt i odp skrypt
Wstęp do Socjologi Wykład 3 # 10 2013, wykład 4 0 10 2013, wykład 5  11 2013
Wstęp do Socjologi Ćwiczenia, ćwiczenie 4 0 10 2013
Wstęp do socjologii wykład 1, 9 10 2013, wykład 2, 10 2013
Wstęp Do Socjologii - egzamin, Opracowania moje
pojŕcia, wstęp do socjologii
Socjologia Wstęp Do Socjologii
Wstęp do socjologii zagadnienia
Wstep do socjologii N Goodman
Wstęp do socjologii
SOCJOLOGIA WIEDZY I J¦ZYKA, wstęp do socjologii
N GOODMAN Wstęp do socjologii rozdz 22
Socjologia Durkheima - na podstawie J. Szackiego, Studia SOCJOLOGIA - UŚ, WSTĘP DO SOCJOLOGII - ćwic
Goodman Wstęp do socjologii Rozdz 1 6

więcej podobnych podstron