Facebook wchodzi na rynek wyszukiwarek 2


0x01 graphic

Stało się: Facebook wchodzi na rynek wyszukiwarek

28.06.2010 13:40

0x01 graphic

Fot. AP

Open Graph umożliwia indeksowanie stron internetowych pod względem ich "popularności" wśród użytkowników. Facebook tym samym rozpoczyna walną bitwę z Google.

 

 

Open Graph został zaprezentowany przez Marka Zuckerberga już kilka dobrych miesięcy temu, na konferencji f8. Główną funkcją wówczas zaprezentowaną był przycisk "Like", który można było umieścić na dowolnej stronie internetowej. W dwa tygodnie od umożliwienia implementacji przycisku, dokonało tego  ponad sto tysięcy stron internetowych. Teraz od f8 minęły już prawie 2 miesiące. Przycisk "Like" zaczyna przynosić rezultaty.

 

Facebook - wyszukiwarka semantyczna

 

Jak podaje All Facebook, serwis społecznościowy Zuckerberga bardzo aktywnie wchodzi na rynek wyszukiwarek. Dzieje się to właśnie dzięki przyciskom "Lubię to", rozproszonych po całej Sieci. A jak to dokładnie działa?

 

0x01 graphic

 

Wpisując pewną frazę do pola wyszukiwania na Facebooku otrzymywaliśmy standardowo listę stron należących do serwisu, odpowiadających na dane zapytanie. Teraz do zestawu stron wyłącznie facebookowych, dołączają wszystkie strony internetowe, na których ktoś kliknął w "Lubię to". Oznacza to, że na samej górze listy wyników wyszukiwania znajdzie się oficjalny profil na Facebooku, a poniżej strony internetowe, uszeregowane według ilości polecających je osób. Zdaje się, że wyżej wyświetlane są te strony, które polubili znajomi wyszukującego. Facebook najwyraźniej rozumuje w następujący sposób: daną stronę polubiło bardzo dużo osób - musi być więc bardziej wartościowa, niż inna strona. Dodatkowo wśród osób polecających znajdują się znajomi osoby wpisującej fazę, więc także i ona zapewne "polubi" jej treść.

 

Jakie wnioski płyną z uruchomienia wyszukiwarki przez Facebooka? Przede wszystkim - wojna z Google. A po drugie - nie będzie to "zwykła" wyszukiwarka. Będzie ona oparta o gusta i aktywność prawdziwych ludzi a to oznacza, że wyszukiwanie będzie społeczno - semantyczne. A innymi słowy - Web 3.0 jest bliżej, niż myślisz.

 

Dlaczego Facebook może wygrać "bitwę o Internet"

 

Facebook jest jednym z nielicznych serwisów, którym udało się zatrzymać na dłużej użytkowników (przypomnijmy tylko dla formalności, że jest ich niemal 500 milionów), a jeśli już okazuje się, że jakieś inne aktywności odrywają ich od portalu, to przeważnie strona pozostaje otwarta gdzieś w tle. Publiczne udostępnienie przycisku "Like" sprawiło, że ruch prowadzący np. do strony Washington Post wzrósł się prawie o 300% - znacznie bardziej ufamy treściom rekomendowanym przez znajomych, niż własnym wynikom wyszukiwania.

 

Wyszukiwarka, czyli indeksowanie

0x01 graphic

 

Główną różnicą, jaka wystąpi między Facebookiem a Google jest sposób indeksowania stron internetowych. Google dokonuje tego za pomocą tzw. robotów, czyli programów internetowych przemierzających Sieć, dodających do indeksu nowe strony czy też aktualizujących stare. Tymczasem wyszukiwarka Facebooka wymaga przede wszystkim obecności na danej stronie przycisku "Like", a następnie zainteresowania użytkowników jej treścią. Nawet, jeśli dana witryna zawierać będzie przełomowe informacje, lecz nie będzie uczestniczyła w Open Graph - nie ma szans znaleźć się w wynikach wyszukiwania serwisu Zuckerberga.

 

Czy Facebook zagrozi Google'owi? Możliwe. Część z nas, tych bardziej "technicznych", może pozostać przy tradycyjnym sposobie wyszukiwania - mechanizm PageRank okazał się być niezwykle skuteczny, a obecność w wynikach wyszukiwania Google nie jest obwarowana właściwie żadnymi "ale". Spodziewam się jednak, że przy wyszukiwaniu prostszych zagadnień Facebook może się sprawdzać całkiem dobrze.

 

Spam na Facebooku

 

Facebook ma niemal 500 milionów użytkowników i wciąż przyspiesza. Niedawno przegonił Google pod względem liczby użytkowników. Teraz rozpocząć się może kolejny wyścig - tzw. SEO, czyli optymalizacji stron pod kątem wyszukiwania. Strony internetowe mogą z większym entuzjazmem umieszczać u siebie przycisk "Like", jak również będą się zastanawiać, w jaki sposób znajdować się wyżej w wynikach wyszukiwania. Google po latach eksperymentów udało się wyeliminować strony spamerów (no dobrze, do ideału jeszcze trochę brakuje). Zobaczymy, jak poradzi sobie z tym Facebook i czy (kiedy) zaczną się pojawiać oferty "Zapłacę za kliknięcie 100 tys. razy Lubię to". Już teraz bowiem można bez problemu kupić fanów (osoby, które śledzą wybrane konto) na Allegro.

 

Google stawia na "dokładne" wyniki wyszukiwania; Facebook na zaufanie. Co jest ważniejsze?

 

Joanna Sosnowska

Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - www.gazeta.pl © Agora SA

Gdzie Facebook mówi dobranoc

0x01 graphic

Fot. AP

Mark Zuckerberg podczas konferencji f8 wygłosił następujące słowa:

 

Zmierzamy w kierunku Sieci, która domyślnie jest społecznościowa. Każda aplikacja i każdy produkt zostanie przebudowany od podstaw, by oddawać prawdziwą tożsamość użytkownika i jego znajomych.

 

Wszystko pięknie, ale trochę zbyt wiele ustawień zmienia się na "domyślnie" i potencjalnie niebezpieczne dla użytkowników, a diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach.

 

 

Obawy budzi ogłoszenie Zuckerberga dotyczące przycisku "Like", który teraz umieścić można będzie na każdej stronie internetowej. Oznacza to, że przeglądając strony www w całej Sieci napotykać będę wszędzie twarze znajomych, którzy wcześniej kliknęli "Lubię to". Tym samym Internet stanie się jak schronisko, albo raczej jak (przepraszam za porównanie) publiczna toaleta, w której ktoś na ścianie wydrapał "Janek tu był".

 

Facebook (czytaj: Mark Zuckerberg) już od pewnego czasu "uznaje", że coś jest normą i normę tę wprowadza w życie. Tak było w przypadku grudniowej zmiany ustawień prywatności

 

zdecydowaliśmy, że takie będą teraz normy społeczne i po prostu to zrobiliśmy

 

oświadczył wówczas Zuckerberg.

 

Podobnie rzecz ma się teraz - zadecydowano, że od teraz Sieć będzie "społecznościowa". I nie mam wątpliwości, że taka właśnie będzie. Budzi to moje poważne zastrzeżenia z kilku prostych przyczyn.

 

Jest to całkowita zmiana optyki sprawiająca, że jeden serwis owija się wokół Sieci.

 

Z perspektywy Facebooka wprowadzenie w życie Open Graph jest wręcz genialne. Wiemy wszyscy, że serwisy przychodzą, przeżywają swoje pięć minut i odchodzą w zapomnienie. Tak było na przykład z MySpace. Dzieje się tak między innymi dlatego, że serwisy społecznościowe nie mogą zbyt długo przykuwać uwagi swoich użytkowników będąc jedynie przystankiem na drodze w surfowaniu po Sieci. Nawet, jeśli w tle ma się cały czas otwartą stronę z ulubionym serwisem, nie jest on punktem skupiającym cały czas uwagę. Teraz się to zmieni - Facebook będąc na wszystkich ważnych i "liczących się" w Sieci stronach niejako mimochodem bardziej utrwali swoją obecność na internetowej arenie; a tym samym przedłuży sobie życie o kilka lat. Oto kilka obszarów, na które może wpłynąć zmiana kierunku Facebooka.

 

Prywatność

 

Po pierwsze - (i po raz kolejny) kwestie prywatności. Klikając na mały i niewinnie wyglądający przycisk "Like" dzielę się swoimi danymi z przedstawicielami zewnętrznych witryn współpracujących z Facebookiem. W zamian będzie można serwować mi lepiej dopasowane reklamy czy sugerować nowe produkty. Nasze prywatne dane już teraz są udostępniane na przykład twórcom aplikacji. Aplikacje jednak pozostają integralną częścią Facebooka, nie są stronami zewnętrznymi. Teraz, gdy na przykład odwiedzimy stronę sklepu internetowego będzie dużo łatwiej zasugerować nam produkty, które potencjalnie mogą się nam spodobać. Jeśli gdziekolwiek w Sieci ujawnię, że podoba mi się jakiś film, produkt czy usługa, informacja ta trafia do wszystkich zainteresowanych.

 

0x01 graphic

 

Zapisując się na dowolny serwis społecznościowy wchodzimy na nim w interakcje z przyjaciółmi. Dzielimy się prawdziwymi zainteresowaniami, myślami, poglądami. Nie zachowujemy bariery ochronnej, bo przecież jesteśmy wśród swoich. Dane z lutego pokazują, że ok. 225 milionów osób nie zmieniło ustawień prywatności, co teraz może skutkować tym, że jeśli odwiedzą jakąś stronę i postanowią "polubić" znajdujące się na niej treści, to tym samym ujawnią je danemu partnerowi Facebooka.

 

Reklamy - specjalnie dla Ciebie

 

Ujawnienie danych prowadzi do (ładnie określanego przez Zuckerberga) "personalizowania doświadczeń użytkownika". Wydawcy będą mogli dostosować wyświetlanie treści na swoich stronach dokładnie do preferencji danej osoby. Profil użytkownika może powstawać na kilka sposobów - Google do tej pory tworzył go na podstawie wyszukiwania i tego, w jakie linki klika użytkownik. Facebook ma znacznie szersze pole do popisu - dysponując informacjami na temat zależności społecznych, może wyświetlać reklamy marek, które "lubimy", treści, które kiedyś nam się spodobały, itd.

 

Klikając w Sieci na mały przycisk "Lubię to" udostępniamy więc Facebookowi oraz jego partnerom część naszych upodobań, które dołączają do wielkiej, zbiorczej bazy wiedzy. Stają się częścią swego rodzaju pszczelego, zbiorowego umysłu, wielkiego katalogu upodobań użytkowników. Co więcej - każda z osób ma swoją tożsamość, znajomych, przeważnie podaje także swoją lokalizację. Kierowanie reklam do takiej grupy odbiorców jest zupełnie czymś innym niż "osobie łączącej się z danego nr IP". Jest na przykład zabójczo skuteczne.

 

Dzięki otwartemu API Open Graph między Facebookiem a stronami www nieustannie przepływać będzie dwutorowy strumień informacji, pokazujący czym dzielą się poszczególni użytkownicy. Oznacza to prawdopodobnie znaczny wzrost sprzedaży dla różnego rodzaju sklepów online.

 

Struktura Sieci

 

Dzisiejsza Sieć funkcjonuje raczej jako seria nieustrukturalizowanych linków między stronami. Był to bardzo sprawny model, ale to zaledwie początek. Open Graph w centrum Sieci umieszcza ludzi. Oznacza to, że Sieć może stać się zestawem połączeń między ludźmi i rzeczami mających znaczenie osobiste i semantyczne

 

wieszczył w swoim przemówieniu Mark Zuckerberg.

 

Innymi słowy - anonimowy link nie ma takiej wagi jak link polecany przez 20 tys osób, w tym naszych znajomych. Połączenia socjalne mogą okazać się silniejsze, niż tradycyjne linki. I każdy jest zadowolony - Facebook, bo jest na każdej stronie internetowej; partnerzy, bo uczestniczą w wymianie ruchu internetowego z Facebookiem; użytkownicy - bo mają zapewnione dostosowane do swoich wymagań treści.

 

Głośnych i masowych protestów nie słychać - jedynie kilku przedstawicieli Google demonstracyjnie i symbolicznie zdezaktywowało swoje konta na Facebooku.

 

Nie dziwię się. Jeśli Google jest tak "pazerny na informacje" jak się o nim mówi, to ktoś w Mountain View musi sobie teraz bardzo pluć w brodę, że sam nie wpadł na pomysł rozprzestrzenienia małego przycisku "Like".

 

0x01 graphic

 

Zastrzeżenia zgłasza też Electronic Frontier Foundation. Organizacja zaleca zrewidowanie swoich ustawień prywatności, by potem nie obudzić się z ręką w nocniku. W Sieci "domyślnie społecznościowej" możemy nie chcieć "domyślnie" dzielić każdej informacji z każdym.

 

 

Lubić czy nie lubić

 

Zapoczątkowując platformę Open Graph i wszechobecny przycisk "Lubię to" Facebook za jednym zamachem dokonał zmiany ustawień pionków na planszy. Zmienia się układ senior - wasal, zmienia się układ płacących lenno.

 

 

<br /> scrolling="no" frameborder="0"<br /> style="border:none; width:450px; height:80px">

Ave Facebook. Poddani oddają Ci hołd.

 

Joanna Sosnowska

0x01 graphic
0x01 graphic
Ocena:

słabe

nic specjalnego

dobre

bardzo dobre

znakomite

29 głosów

0x01 graphic
0x01 graphic
0x01 graphic
0x01 graphic
0x01 graphic
0x01 graphic
REKLAMY GOOGLE

0x01 graphic
0x01 graphic
0x01 graphic
REKLAMA

0x01 graphic
0x01 graphic
0x01 graphic
0x01 graphic
0x01 graphic
0x01 graphic

0x01 graphic
0x01 graphic
0x01 graphic
Komentarze:

26.04.10, 16:10
kosmiczny_swir

Ludzie sie pluja, ze Google narusza ich prywatnosc, a potem ida na Facebooka podaje swoje dane na tacy.

Facebook to najwieksze zagrozenie prywatnosci w historii ludzkosci. Facebook to prawdziwy wielki brat. Najgorsze, ze ludzie nie zdaja sobie z tego sprawy, bo Facebook ma twarz, a raczej twarze ich znajomych. Google to maly pikus przy Facebooku.

Suma sumarum, Chinczcycy w sumie moga dobrze wyjsc na blokowaniu Facebooka. Z reszta widocznie, rzad chinski jest albo zbyt glupi albo niedostatecznie podly zeby wykorzystac Facebooka do szpiegowania swoich obywateli. Chociaz, swoja drogi, oni moga miec swojego chinskiego nardowoego facebooka i robic wszystko to samo, tyle ze policja moze miec bezposredni dostep do danych uzytkownikow.

26.04.10, 16:12
yulek_cezar

Można nie lubić? Jeśli nie, to o dupę rozbić takie rozwiązanie. Równie dobrze można napisać rand() zamiast liczby osób które lubią.

26.04.10, 16:33
przekolo

Ignoruje te portale. Wolę pobiegać, pojeździć na rowerze, czy pójśc do znajmoych na imieniny, a nie opalać się przy świetle monitora godzinami, ze szkodą dla mojego zdrowia i sylwetki. To samo z telewizją. Oglądam tylko wyrywkowo, raz na jakiś czas. Niech się podtruwają syfem ci co chcą. Ja wysiadam.

26.04.10, 16:54
von.g

@kosmiczny

Pomyslalem dokladnie to samo. Ludzie psiocza na googla a sami umieszczaja swoje nr telefonow , gg , zdjecia partnera na naszych-zenadach czy facebookach.

Swoja droga to nie daje facebookowi duzysz szans w przyszlosci. Robi sie zaduzy i juz nie wiadomo do czego sluzy.

26.04.10, 17:21
dobredowcipy

"zdecydowaliśmy, że takie będą teraz normy społeczne i po prostu to
zrobiliśmy"
a ja myślałem że to społeczeństwo wyznacza normy
--
Uśmiechnij się: dobryzart.blox.pl

26.04.10, 18:10
von.g

@dobredowcipy

>a ja myślałem że to społeczeństwo wyznacza normy

To akurat w tym miejscu sie pomyliles. Normy , wzorce i gusta sa w duzej mierze narzucone.

26.04.10, 18:15
roar

Po pierwsze, co w tym jest nowego? Śmieci typu "Digg it" pokazują się w co bardziej kiepskich miejscach w sieci od lat. Po drugie, co to obchodzi ludzi normalnych (czytaj: takich, co z Facebooka i innych tego typu nie korzystają)? Nie nasz problem przecież.

26.04.10, 18:31
kell99

Wystarczy, ze znasz osoby ktore z facebooka korzystaja. Uwazaj wiec by nie robic
sobie z nimi wspolnych zdjec. Takie zdjecie moze trafic na facebook, ktos moze
na nim Ciebie rozpoznac i zaznaczyc. Zdjecie moze zawierac jeszcze inne ciekawe
opisy (np miejsce).
To juz wystarczy dla wyszukiwarki. Jezeli nie nazywasz sie Kowalski, to juz
zostawiasz kawalki informacji. A google i inne wyszukiwarki zaczynaja przykladac
coraz wieksza wage do takich informacji i czesto wpisujac swoje imie i nazwisko
mozesz dowiedziec sie ciekawych informacji (albo pracodawca ktory po rozmowie
kwalifikacyjnej chce dowiedziec sie czegos wiecej o potencjalnym pracowniku - w
wielu miejscach to juz standard).
--
xxx

26.04.10, 19:16
perfee

facebook sucks!

26.04.10, 19:31
anduil

Sprawa "zwycięstwa" Facebooka wcale nie jest jeszcze przesądzona. FB wkurzył sporo "wielkich internetu" (poza Microsoftem, który wszedł z FB w sojusz), więc może powstać spora koalicja, która może ograniczyć rozwój tego projektu, lub go zatopić, jak to było z rozwiązaniem Beacon.

Poza tym zawsze korzystając z tego rodzaju portali (jak i w ogóle sieci) trzeba zachować zdrowy rozsądek. Poza tym my też możemy świadomie kreować za ich pomocą swój wizerunek. Choć oczywiście ilość zbieranych informacji przez różnego rodzaju "Wielkich Obserwatorów" może przerazić.

Przypomina mi się w tym kontekście zwykle słynny cytat z Nietzschego: "Kiedy spoglądasz w otchłań ona również patrzy na ciebie."

--
www.portale-spolecznosciowe.pl

27.04.10, 00:15
rumburak07

Bardzo przydatny artykuł!
Rozesłałem go paru znajomym którzy mają konta
na Facebooku i ostrzegłem ich aby zmienili ustawienia
o ile nie zrobili tego wcześniej.
:-)

27.04.10, 05:26
drugimarian

powstają już też pierwsze agregatory lajków jak choćby polskie www.lubie.to, albo zachodnie likebutton.me. to jest przyszłość Internetu moim skromnym zdaniem

04.05.10, 23:37
micia-kicia

Wielu znajomych zapraszało mnie do "włączenie się do serwisu Facebook. Dziś postanowiłam się zapisać i cóż wyszło przy tym na jaw? Otóż okazało się, że ten portal chce zawładnąć naszymi osobistymi danymi po to, aby operować nimi bez naszej wiedzy. Gdy podałam imię, nazwisko i hasło, jakiego chcę używać, portal poprosił mnie o podanie mojego adresu e-mail oraz hasła. Gdy podałam wybrane przeze mnie przed chwią hasło, otrzymałam następującą wskazówkę:

"Nieprawidłowa nazwa użytkownika i/lub hasło.

Upewnij się, że wpisujesz hasło do swojej poczty elektronicznej, a nie do konta na Facebooku."

Jak wiadomo, kto zna nasz adres e-mail i hasło do niego, może beu naszej wiedzy ściągać naszą pocztę elektroniczną, a także wysyłać w naszym imieniu imejle. Wprawdzie portal zapewnia: "Facebook nie będzie przechowywał Twojego hasła", ale ja wiem jedno:

Pewność, że Facebook nie będzie przechowywał mojego hasła będę miała tylko wtedy, gdy mu go nie udostępnię.

Więc hasła nie udostępniłam i postanowiłam nie kończyć procesu rejestrowania się, czyli po prostu zrezygnować z udziału w tym podejrzanym procederze. I tu okazało się, że ja, mimo niedokończenia procesu rejestrowania, zostałam członkinią Facebooka, i że nie ma żadnej drogi odwrotu. Nigdzie nie ma linku do wypowiedzenia członkostwa. Na szczęście nie podałam jeszcze żadnych danych poza datą datą urodzenia, więc Facebook nie będzie miał ze mnie wiele pożytku. Dziwię się, że taka masa ludzi, w tym sporo - wydawałoby się inteligentnych - dało się nabrać na ten bezczelny numer i ujawniło, jak na spowiedzi, wszystkie swoje dane z życiorysem, ukończonymi szkołami włącznie i dostępem do konta internetowego włącznie. Tym, którzy jeszcze nie wpadli w tę pułapkę, radzę: Omijać wielkim łukiem, bo Facebook to jeden z największych oszustów wszech czasów. Nie zapisywać się!

13.05.10, 06:55
grzesiek12340

@micia-kicia
Dostęp do poczty nie był po to by przeglądać twoje maile. Portal sprawdza listę adresów by wyszukać czy są już w portalu twoi znajomi. To funkcjonalność identyczna z importowaniem listy Gadu-Gadu i Skype na portalu Nasza-Klasa.

Jest to operacja jednorazowa i hasło nie jest pamiętane. Jeżeli później będziesz chciała ponownie zaimportować listę znajomych to będziesz musiała ponownie podać hasło

Dodaj swój komentarz:

Web 3.0 jest bliżej niż myślisz

0x01 graphic

Fot. Shutterstock

To, że Sieć nie stoi w miejscu to oczywista oczywistość. To, że zmiany zachodzą zbyt wolno by można je było zauważyć z wewnątrz to kolejny truizm. Tymczasem może warto zastanowić się nad konsekwencjami, jakie niosą nieznaczne na pozór usprawnienia serwowane nam przez Google czy Facebooka.

 

Sieć, w jakiej obecnie się poruszamy to Web 2.0. Od "wersji pierwszej" różni się tym, że użytkownicy - my - jesteśmy w dużej mierze twórcami treści (blogi, YouTube, fora), a nie zwykłymi konsumentami. Web 3.0 to kolejny etap w ewolucji Sieci. Na czym ma on polegać i czy rzeczywiście jest już "tuż za rogiem" - to postaram się wyjaśnić w tekście.

No dobrze, co to jest Web 3.0 i jak ma działać?

 

Jednym z podstawowych założeń Web 3.0 jest sieć semantyczna, czyli oparta na znaczeniach, na kontekście. Sieć semantyczna to idea Tima Bernersa-Lee (odpowiedzialnego także za pierwszą przeglądarkę www czy standardy stron internetowych). Opisana została przez niego oraz jego współpracowników już w 2001 roku w Scientific American.

 

Jak twierdzą eksperci do prawdziwego rozkwitu takiej sieci brakuje nam zapewne co najmniej kilku lat (chociaż sądząc po obecnym tempie rozwoju Sieci, równie dobrze może stać się to dość szybko) - głównie z powodu zbyt słabo rozwiniętych narzędzi oraz braku odpowiedniej mocy obliczeniowej. Są już jednak pewne przesłanki wskazujące, że Web 3.0 nie jest już jedynie odległą mrzonką.

A jak to ma działać? Obecnie istniejące roboty wyszukujące, te, z których korzystamy codziennie, działają na dosyć prostej zasadzie bazowej - sprawdzają jak często dane słowo pojawia się na danej stronie oraz ile odnośników do witryny tej prowadzi. Takim robotom brakuje jednak sprytu.

 

W sytuacji idealnej (ku której zmierzamy) roboty wyszukujące informacje są inteligentne; są w stanie przejąć część naszej komunikacji, planowania i innych codziennych czynności. A co to oznacza w praktyce? I dlaczego ma być lepiej niż teraz? Żeby się tego dowiedzieć zastanówmy się na chwilę jak Sieć wygląda obecnie.

 

Web 2.0 - ludzie ludziom pomagają

 

Web 2.0 to Sieć, jaką znamy teraz. Kamieniem milowym był dla niej (dość umownie) rok 2001, kiedy zmienił się jednokierunkowy paradygmat komunikacji. Wówczas to rozpoczęła się ekspansja blogów, nastał czas Wikipedii, a następnie Facebooka (serwisów społecznościowych w ogólności) i YouTube, kiedy to użytkownik zaczął aktywnie tworzyć treści znajdujące się w Internecie.

0x01 graphic

Za flagowe serwisy Web 2.0 można uznać na przykład sklepy internetowe, w których pojawiały się recenzje amatorów, a nie fachowców (Amazon, polski Merlin), czy niektóre internetowe stacje radiowe (last.fm, amerykańska Pandora), podpowiadające użytkownikowi treści, które mogą mu się spodobać ("osoby, które zakupiły tą książkę zwróciły też uwagę na tytuł.."). Jeśli chodzi o stacje radiowe, to stawia je to w opozycji do tradycyjnych radiostacji, gdzie królem był DJ.

 

Ucieleśnieniem Web 2.0 są społeczności, których pochodną są serwisy typu Facebook. To na społeczności oparty był jeden z pierwszych czynników konstytuujących Web 2.0 - Page Rank Google'a. Jest on wykorzystywany w wyszukiwarce aby określić, które z miliardów stron internetowych najlepiej odpowiadają wpisanemu zapytaniu, a polega przede wszystkim na ustaleniu, ile witryn zewnętrznych linkuje do danej strony. W bardzo dużym uproszczeniu im witryn takich więcej, tym wyżej pojawia się strona w wynikach wyszukiwania. Page Rank opiera się na założeniu, że strona X musi być wyjątkowa, skoro tak wiele pozostałych do niej linkuje.

 

W efekcie ludzie zaczęli ufać opiniom innych ludzi, nawet tych, których nie znali i o których nic nie wiedzieli. Zamiast szukać informacji u ekspertów (np. czytając prasę) coraz częściej po prostu wyszukiwali jej w sieci, ufając jakości algorytmów szukania.

Zaburzenia komunikacji

Szybko okazało się jednak, że "wypowiedzi" innych ludzi w internecie mogą być fałszowane przez wyspecjalizowane automaty lub po prostu spamerów, a same serwisy wyskakujące na pierwszych miejscach wynikach wyszukiwania są tworzone jedynie w celu przekierowania nas w inne miejsce - za odpowiednią prowizją. Komu nie zdarzyło się szukać np. "konkretnego hotelu w Grecji" i trafić na stronę, które z wakacjami, z Grecją i z hotelem wiele wspólnego nie miała. Z pewnością jednak mogliśmy na niej kupić bilety tanich linii lotniczych. W efekcie celowość niektórych poszukiwań w internecie przestała mieć sens - nie spełniała naszych oczekiwań.

 

Rozwiązaniem tego problemu może być właśnie Web 3.0, który ma wyszukiwać informacje rozumiejąc nasze intencje oraz kontekst poszukiwań. Inteligentne roboty mają widzieć, że szukając hotelu w Grecji naprawdę nie interesują mnie jeszcze przeloty.

 

Pionierzy

 

Jedną z bardziej banalnych przesłanek jest ostatni pomysł Facebooka na stworzenie na łamach serwisu sekcji Pytania i Odpowiedzi. Dotychczas z wątpliwościami lub pytaniami w Sieci radziliśmy sobie na kilka sposobów. Albo wpisywaliśmy zapytanie do wyszukiwarki albo pytaliśmy na forach, w gronie znajomych na serwisach społecznościowych. W Polsce niezbyt przyjęły się rozwiązania typu Yahoo Answers. Jedną z prób jest serwis Podaj Dalej ale jak dotychczas osiągniętej przez niego popularności nie można oceniać w kategoriach narodowych (jak np. Nasza Klasa).

 

0x01 graphic

 

Niemniej sekcja Q&A na Facebooku może być hitem. Nie-anonimowe osoby odpowiadające na pytania, których reputacja jest znana z racji umiejscowienia w grupie. Dla Yahoo może to być dość duży cios, podobnie jak dla Google, który w lutym kupił serwis Aardvark pełniący dość podobne funkcje. Dla Facebooka może to z kolei być duża szansa jeśli chodzi o pozycję zajmowaną w Sieci - może stać się wówczas miejscem do którego zwracamy się szukając odpowiedzi pewniejszej niż ta, której dostarczyć może wyszukiwarka. Dowiedzieć będziemy się mogli zarówno gdzie jest najlepsze jedzenie, jak dojechać, czy warto wybrać się na dany film, co jest sensem życia, itd. Treść uprawomocniona będzie przez kontekst; przez znaczenie.

 

Kolejnym zwiastunem zmian jest wyszukiwarka, która jest w stanie wykryć kontekst wypowiedzi i rozpoznaje sarkastyczne zdania. To bardzo ważny krok w kierunku sieci semantycznej, która przecież oparta ma być na znaczeniu. Jeśli uda się w przyszłości rozszerzyć zakres możliwości mechanizmu tak, by rozpoznawał wypowiedzi inne, niż sarkastyczne, posuniemy się naprzód jeszcze bardziej. Do tej pory przy wyszukiwaniu na przykład recenzji produktu można było trafić na opinie

 

Przepiękny, wyświetlacz całkiem spory, producent obiecuje niewiarygodną wydajność. Szkoda, że ma wadę fabryczną i ekran wyświetla jedynie kolor zielony.

 

Wyszukiwarki które potrafią rozpoznawać kontekst nie umieszczą strony z taką recenzją w wynikach wyszukiwania na przykładowe zapytanie "(produkt) wydajność".

 

Inna opcja wyszukiwania kontekstowego już pojawiła się na rynku (amerykańskim, oczywiście). Chodzi o usługę Google Product Search na urządzeniach mobilnych. Wyszukiwarka jest w stanie ustalić nie tylko nasze położenie (GPS), lecz również przy wyszukiwaniu konkretnych produktów wskazać, czy i w jakiej cenie znajdują się w pobliskich sklepach.

 

Do tego można dodać opcję także wprowadzoną przez Google - determinację wyszukiwania mobilnego na podstawie położenia. Na przykład podczas ostatniej powodzi frazy wpisywane w wyszukiwarkę trzeba było dokładnie precyzować - "poziom wody w Wiśle, Kraków". Na podstawie geolokalizacji system sam wie, wyniki z jakiego obszaru przedstawiać jako najważniejsze.

0x01 graphic

 

Nie rozstajemy się już prawie z komputerem i Internetem. Część z nas ma ciągle do nich dostęp i nosi je we własnej kieszeni. Dostęp do Sieci możemy mieć za pośrednictwem samochodu, lodówki i jeszcze kilku urządzeń. Na fali rozwoju technologii 3D tylko patrzeć, jak wyniki wyszukiwania będą układać się w sześcian. Wchodzimy w interakcje z komputerem, które nie wymagają użycia peryferiów takich jak klawiatura czy myszka (Wii, Natal, ekrany dotykowe). W takich okolicznościach Web 3.0 tylko patrzeć.

 

Web 3.0 - co nas czeka?

 

Starając się utrzymać treść na poziomie raczej popularno-naukowym, niż naukowym definicja Web 3.0 będzie dość uproszczona. Kolejne "wydanie" Sieci w dojrzałej wersji zakłada istnienie inteligentnych robotów, które będą w stanie odnaleźć interesujące nas informacje na podstawie kontekstu (najtańsze meble, najkrótszy utwór danego wykonawcy) i częściowo przejmą niektóre funkcje komunikacji w Sieci (ustalenie wolnych terminów spotkania dwóch osób, rezerwacja stolika). Internet będzie bardziej "dopasowany" do użytkowników; będzie odgadywał ich potrzeby bez konieczności dawania wyszukiwarce precyzyjnych wskazówek.

 

Już teraz eksperci wskazują na fakt, że ilość danych znajdujących się w Internecie staje się zbyt duża na możliwości "tradycyjnych wyszukiwarek". Trzeba wypracować nowe sposoby, w jakie wiedza może być systematyzowana i odnajdywana. Web 3.0 w znacznej mierze opiera się na rozwoju sztucznej inteligencji i nie sposób zaprzeczyć, że ten, komu pierwszemu uda się zaimplementować podstawowe założenia Web 3.0 zdetronizuje obecnych władców Internetu.

 

Efektem ubocznym Web 3.0 jest jednak uproszczenie sieciowych aktywności. O ile sugerowanie mi w sklepie internetowym, że ta książka może mi się spodobać jest wielce przydatne, o tyle personalizowanie wszystkich doświadczeń internetowych jakoś niezbyt do mnie przemawia. Ale to pewnie wrodzone malkontenctwo i siła przyzwyczajenia. Tak więc jesteśmy świadkami dokonującej się (r)ewolucji, która umyka naszej uwadze, a nasze dzieci pewnie będą czytać o niej w przyszłym odpowiedniku Wikipedii na ekranie wszczepionym w skórę własnej ręki.

 

Zdanie "Obyś żył w ciekawych czasach" uznawane jest przez Chińczyków za jedno z gorszych możliwych przekleństw, co mnie zawsze zastanawiało. Żyjemy w ciekawych czasach. A mam nadzieję, że będą jeszcze ciekawsze.

 

Joanna Sosnowska

0x01 graphic
0x01 graphic
Ocena:

słabe

nic specjalnego

dobre

bardzo dobre

znakomite

3,8

93 głosy

0x01 graphic
0x01 graphic
0x01 graphic
0x01 graphic
0x01 graphic
0x01 graphic
REKLAMY GOOGLE

0x01 graphic
0x01 graphic
0x01 graphic
REKLAMA

0x01 graphic

0x01 graphic
0x01 graphic
0x01 graphic
Komentarze:

02.06.10, 15:58
zixav

ciekawe czasy, to czasy wielkich przemian i rewolucji, czyli najczęściej wojen(z chińskiego punktu widzenia, chociaż z naszego częściowo też), o to tu chodzi, artykuł bardzo dobry.

02.06.10, 16:43
koty_20

a mnie się wydaje, że do sztucznej inteligencji, do tego, że wyszukiwarki staną się inteligentne jeszcze jednak trochę brakuje.. ale dobrze, że się wszystko rozwija.. musimy iśc cały czas do przodu..

--
www.oto-one.pl - najlepsze dziewczyny z serwisów społecznościowych

02.06.10, 16:55
iceberg69

Czyżby buzz word "Web 2.0" stał się za mało brzęczliwy i powstała potrzeba stworzenia nowego?

02.06.10, 17:57
www_ecosolar_pl

Zobaczymy na czym się skończy ta zabawa ze sztuczną inteligencją w wyszukiwaniu. Oby nie było tak jak z systemami ułatwiającymi życie różnych firm, które je tak naprawdę utrudniają.

02.06.10, 18:54
dobredowcipy

Nareszcie artykuł porządnie napisany, mający więcej niż 2 zdania. I na dodatek ciekawy.

--
Uśmiechnij się: dobryzart.blox.pl

02.06.10, 19:16
108dcn

No tak jak pralka z komputerem co mysli ze wie co ja chce a robi wszystko na odwrot. I oczywiscie po wlaczeniu nic nie mozna zmienic, nie tak jak stara na mechaniczne pokretlo. Dla mnie niniejsza wersja internetu jest wystarczajaca, wiec nie powinni na sile zmienac na serwery co beda myslec ze sa madzrzejsze od klienta bo to sie nie sprawdza w praktyce.

02.06.10, 20:17
kretu23

czego to czlowiek z nudów nie wymyśli ;P

02.06.10, 20:19
dobrzanski.net

Sztuczna inteligencja brzmi może trochę jak z filmu science-fiction, ale można tak to skrócić :) Warto podkreślić tutaj rolę semantycznej sieci - każdy byt można opisać w taki sposób, by komputer wiedział o nim odpowiednio dużo: modelowanie zawartości, opisywanie relacji z innymi bytami. Tak bogaty opis umożliwi sprawniejsze wyszukiwanie/dobieranie trafniejszego kontentu.

Polecam ten artykuł: dobrzanski.net/2007/05/21/slides-on-elearning-and-ssis/ Pokazuje jak Web 2.0 i sieci semantyczne mogą ulepszyć e-learning, wprowadzić go na kolejny poziom.

02.06.10, 20:52
psychospy

"Zdanie "Obyś żył w ciekawych czasach" uznawane jest przez Chińczyków za jedno z gorszych możliwych przekleństw, co mnie zawsze zastanawiało. Żyjemy w ciekawych czasach. A mam nadzieję, że będą jeszcze ciekawsze."

Widać Autor nie jest typem Rincewinda... ^^

02.06.10, 21:42
joanna.sosnowska.net

@ psychospy

fakt, Bohater o Tysiącu Oddalających się Pleców raczej nie jest w moim
stylu :)

02.06.10, 22:12
eofek

@Iceberg: mało kto pamięta, ale to właśnie web 2.0 miał być w proroctwach sprzed 10 latu siecią semantyczną, więc to akurat nie buzzword. Określenie się zdewaluowało niestety.

03.06.10, 00:44
dleifrag

pierdu pierdu, ja poczekam na web 4.0, może w końcu spam wyeliminują.

03.06.10, 01:20
covington

żenada. nie mam konta na facebooku i nie będę miał. nie mam czasu na duperele. a do kontaktu są inne narzędzia

03.06.10, 02:53
jurgi-fld

Obiecanki-cacanki. Podobne zapowiedzi słyszę od wieków, przełomu nie ma. I nie będzie IMHO:
my.opera.com/Jurgi/blog/2009/01/05/kto-googla-pod-latarnia

03.06.10, 10:19
alltyt

Mi w tym artykule troszke brakuje wzmianki o Wolframalpha. Moze nie dziala w innych jezykach niz angielski i ma jeszcze nie taka baze jak bysmy chcieli, ale sa pytania na ktore podaje odpowiedzi!

03.06.10, 10:49
danny_boy

"pytania, których reputacja jest znana".
Czy autorka może podać przykład takich pytań?

03.06.10, 12:27
zeus_gromowladny

> To, że zmiany zachodzą zbyt wolno by można je było zauważyć (...)
> sądząc po obecnym tempie rozwoju Sieci, równie dobrze może stać się to dość szybko (...)

To w końcu Sieć rozwija się wolno czy szybko?

03.06.10, 14:08
go_bsh

A ja Wam powiem, że MY, POLACY mamy wkład w sieć semantyczną. Pamiętajmy, że to właśnie Polacy (z PROKOMU) pracowali przy czołowej wyszukiwarce semantycznej: hakia.com. To jest zagrożenie dla Google. Albo hakia zostanie zakupiona przez większy koncern albo sama powieli sukces Google'a.

03.06.10, 16:31
michal2oo3

jak dla mnie semantyka ciągle mgliście się przedstawia...

wiele osób z utęsknieniem, ja też :-) upatruje w sukcesie semantyki czy samej wyszukiwarki sematycznej sposobu na ubicie googlowego hegemona - jeśli komuś uda się to opracować, takie skuteczne narzędzie niewątpliwie może on/to się przyczynić tutaj do diametralnej zmiany...

jednak sam gugiel dysponuje mld $, najmocniejszym i najpojemniejszym chyba sprzętem i co równie ważne najtęższymi mózgami - kogo jak kogo ale ich na pewno nie można posądzić o niefrasobliwość w prowadzeniu biznesu...

no i na koniec - google znalazło doskonały, banalny, jednoznaczny sposób na przeszukiwanie zasobów www w postaci w jakiej jest ona nam wszystkim dziś dostępna... i tu jego pozycja jest niezagrożona - musi nastąpić jakaś diametralna zamiana sposobu konstrukcji sieci, informacji w niej zawartej, nie wiem jak to opisać - musi pojawić się po prostu coś zupełnie nowego, żeby znów dokonać się mogła rewolucja...

03.06.10, 17:18
go_bsh

@michal2oo3 - nic takiego nie pojawi się w konstrukcji sieci w dającej przewidzieć się przyszłości ;)
Mogą pojawić się nowe algorytmy ekstrakcji treści ze stron - zamiast analizy tylko syntaktyki mogą pojawić się algorytmy budujące odpowiednie ontologie, więc wyszukiwanie odbywało by się po zadawaniu pytań do niej. Ale: w chwili obecnej algorytmy są bardzo słabe, ale na szczęście pojawiają się - vide hakia. Pomysły takich potentatów jak choćby yahoo, by każdy udostępniał opis swoich witryn w formacie RDF był chybiony. Chcesz ontologie mojej strony - zbuduj sobie na podstawie udostępnionego tekstu ;)

a (r)ewolucja zachodzi na naszych oczach. Istniejące technologie są pakowane razem by nieść wartość dodaną - tak samo jak w przypadku Web 2.0.

03.06.10, 21:17
bron

To super, żę GW trzyma rękę na pulsie i ogłasza systematycznie kolejne numerki Web!!! Semantyczna sieć, WOW! Normalnie wyprzedziliście TechCrunch o lata świetlne.

04.06.10, 05:07
monkeysoundsystem

jeszcze wszyscy pozalujemy tych innowacji. albo i nie bedzie takiej mozliwosci. najpewniej bedzie tak, ze przez to, ze tak wolno wszystko sie zmienia nie zauwazymy jakie to jest zjebane, ale gdyby ktos was przeniosl w przyszlosc np jakies 40 lat, to byscie zeswirowali - jestem tego pewien

07.06.10, 18:46
ggrdl

Nadchodzi Web 4.0 !!! Pierwszy go ogłoszę! Trochę popierd.olę głupot, dodam kilka mądrych słów i voila!
Najważniejsza rzecz: nikt tego nie obali, ani nie udowodni, bo to tylko kwestia nazwy i otoczki, tzn. publicystycznego bełkotu.

07.06.10, 18:49
anuszka_ha3.agh.edu.pl

"rozpoznaje sarkastyczne zdania"
Laboga, te anglicyzmy. Sarkazm ma po polsku trochę inny odcień znaczeniowy, niż po angielsku: "spotęgowana ironia, używana zazwyczaj jako sposób wyrażenia negatywnego nastawienia do czegoś lub kogoś; złośliwość, wyraz pogardy". Po polsku w tym kontekście trzeba raczej użyć słowa "ironiczne".

07.06.10, 21:00
ekiwok

"oczywista oczywistość" i "kolejny truizm" xD Sam wstęp miażdży, a reszta faktycznie ładnie, choć ciut gorzej. Nadawałoby się na egzamin gimnazjalny. Byłby maksik!

Dodaj swój komentarz:



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
ZAGROŻENIA?ZROBOCIEM WŚRÓD OSÓB MŁODYCH WCHODZĄCYCH NA RYNEK PRACY praca magisterska
(P) potrzeby informacyjne i doradcze przedsiębiorców wchodzących na rynek e usług
Jak pobrać i zapisać do pliku?resy stron oraz wyszukiwarek, z których użytkownicy wchodzą na naszą s
Inwestycje zagraniczne, Z procesem wchodzenia nowych podmiotów na rynek jest związane pojęcie bezpoś
zalety i wady wprowadzenia waluty Euro na rynek polski2, szkoła
Powrót więźniów na rynek pracy, ✿Moje CHOMICZKI ✿, # prace word, pedagogika, różne
wzor profesjonalne CV, Zarządzanie - Zarządzanie Zasobami Ludzkimi WSB Chorzów, Semestr Sesja 4, Wpr
27 163031 Wp yw klina podatkowego na rynek pracy, Makroekonomia
a i jakby-cie nie wchodzili na fejsa, a i jakbyście nie wchodzili na fejsa, to ktoś widział nasz egz
Przygotowanie do wejścia na rynek pracy
Ocena mikro i makrootoczenia na rynek wina

więcej podobnych podstron