Jak oszczędzają na nas producenci


http://biznes.onet.pl/jak-oszczedzaja-na-nas-producenci,18572,5229489,1,news-detal

Jak oszczędzają na nas producenci?

Dlaczego sprzęt AGD psuje się zaraz po upływie gwarancji, a ubrania zalewie po kilku użyciach nadają się do kosza? To nie jest zbieg okoliczności, to zaplanowane działanie producentów

0x01 graphic

Pani Elżbieta, podobnie zresztą jak jej rówieśnicy, z sentymentem wspomina czasy PRL-u, zwłaszcza jeśli chodzi o sprzęty codziennego użytku. Po dziś dzień używa niektóre, a część przechowuje na strychu, z sentymentu. - Lodówka Mińsk była jak członek naszej rodziny. Ostatnie tchnienie wydała dwa lata temu. Chciałam kupić taką samą, ale córki się nie zgodziły. Mówiły, że trzeba iść z duchem czasu. Ale ta nowa, to już nie to samo. Podobnie jak pralka. Franie kupiła jeszcze moja śp. mama. Mieliśmy ją przez lata. Teraz leży na strychu. Mamy nową, ale już dwa razy się zepsuła i była oddawana do naprawy na gwarancji. A farelkę używam do dziś. W zimowe dni wspomaga ogrzewanie w łazience. Nie jest tak zimno, jak się wyjdzie z wanny. Dzisiaj to nie do pomyślenia, żeby jakikolwiek sprzęt tyle przetrwał. Wszystko się wyrzuca i kupuje nowe, bo się nie opłaca naprawiać - mówi.

 - Tak samo jest z ubraniami. Kiedyś jak się kupiło ubrania, to można w nich było chodzić latami. Nawet po praniu były jak nowe. Dzisiaj ciągle się kupuje i ciągle wyrzuca. Niektóre bluzki to prania nie doczekują, bo mechacą się po jednym użyciu. Mam sporo bluzek po mamie, spódnic, które znów wracają do mody, w niektórych rzeczach chodzą moje córy. Przetrwały lata i są w bardzo dobrym stanie - dodaje.

Na problem niskiej jakości produktów zwraca się uwagę od lat. Sprzęty AGD psują się zaraz po upływie gwarancji, ubrania są do wyrzucenia po pierwszym praniu, a produkty spożywcze nie nadają się do jedzenia. - Kiedyś towar nie był tak dostępny jak dzisiaj. Produkowało się niewiele i przykładało wagę do jakości. Teraz na rynku jest konkurencja, która wymusza schodzenie z cen. Byle dużo i tanio - uważa pan Wojciech, który w latach 70-tych pracował jako monter pralek. Odpadają nam płytki przyklejone klejem budowlanym, w składzie którego nie ma praktycznie kleju. Łamią się pod nami krzesła i łóżka wykonane z jak najtańszych materiałów, buty rozklejają się przy pierwszej deszczowej pogodzie, a wędlina po jednym dniu nadaje się do wyrzucenia. To codzienność, do której zdążyliśmy już przywyknąć.

Ile masła w maśle?

Oszczędność producentów przejawia się w każdej branży, ale najsilniej i najbardziej daje się odczuć na co dzień. Parówki cielęce bez cielęciny, wędlina bez mięsa, deser czekoladowy bez czekolady, pasztet grzybowy bez grzybów. Wydaje się nieprawdopodobne, ale takie produkty trafiają na sklepowe półki, a później do naszych domów. Producenci mają na to swoje sposoby. Tu coś uszczkną, tam uszczuplą, licząc jednocześnie na to, że konsument się nie zorientuje, a i Inspekcja Handlowa nie złapie za rękę. A nawet jeśli złapie, to z obrotów firmy, dzięki oszczędnej produkcji, będą w stanie pokryć nałożoną karę, a i jeszcze coś w kieszeni zostanie.

 - Generalnie zjawisko fałszowania produktów i zwiększania wydajności nasila się. Wynika to z rosnącego zapotrzebowania na tanią, niekoniecznie smaczną i zdrową, żywność. Tu główną przyczyną jest polityka sklepów wielkopowierzchniowych, które wymuszają na producentach produkcję po najniższej cenie. Część z nich zaczyna wtedy fałszować skład produktu, a część wypełnia go dodatkowymi składnikami, ale informacje o nich ujawnia na etykiecie w zakamuflowany sposób - twierdzi Przemysław Ruchlicki, ekspert prawno-gospodarczy Krajowej Izby Gospodarczej.

Wędlina bez zawartości mięsa

Jako konsumenci narażeni jesteśmy na dwie sytuacje. - Jedna, gdy przedsiębiorca jest oszustem i skład produktu jest znacząco różny od podanego na etykiecie, druga, kiedy nazwa produktu może wprowadzić konsumenta w błąd - mówi Ruchlicki.

 - Najczęściej fałszowane są produkty mleczne i mięso mielone. W pierwszych często znajdują się domieszki olejów roślinnych, ten nie może się znajdować w produkcie o nazwie „ser żółty”, oraz zbyt mała ilość tłuszczu, w maśle powinno być min. 80 proc.,. Z raportu UOKiK z 2010 roku wynika, że prawie 7 proc. skontrolowanych produktów było nieprawidłowych. W przypadku mięsa mielonego najczęściej znajdują się tam „wypełniacze” np. tłuszcz i skóra albo inne, tańsze gatunki mięs. Inna kategoria to mityczne parówki cielęce bez cielęciny, czyli nazwa produktu sugerująca jego skład lub właściwości, która nijak ma się do zawartości opakowania - twierdzi ekspert z KIG.

Na niemniejszą skalę rozgrywa się drugi proceder, czyli takie podawanie składu, żeby konsument nie mógł łatwo go odgadnąć. - Klasycznym przykładem jest dodawanie mięsa oddzielonego od kości mechanicznie, które w skrócie nazywa się MOM. W istocie są to zmielone wraz z kośćmi resztki przepuszczone przez sito. Ten składnik jest powszechnie dodawany do pasztetów, wędlin, a nawet gotowych posiłków dla dzieci. Co ważne dla konsumentów MOM nie jest uznawany za mięso, ponieważ są to głownie ścięgna, skóry i chrząstki. Technicznie nie ma więc przeciwwskazań, żeby wyprodukować wędlinę bez zawartości mięsa…  -  mówi Ruchlicki.

Dużo i tanio

Sposobów na oszczędność jest wiele, ale cel jeden: ma być dużo i tanio. Niektórzy producenci doszli w tym do perfekcji. Potrafią z kilograma mięsa zrobić 2 kilogramy wędliny - Szynka wysokowydajna to fachowy przepis na to, jak z kilograma surowego mięsa zrobić 1,5 do 2 kg wędliny. Mięso jest nastrzykiwane mieszanką wody, białka, konserwantów i stabilizatorów. To dlatego szynka przyniesiona ze sklepu po jednym dniu w lodówce jest śliska: wypełniacze zaczynają wypływać - twierdzi Ruchlicki.

Przykłady oszustw producentów można mnożyć. - Z ciekawych przykładów z kontroli przeprowadzonych przez UOKiK w 2010 roku, warto wymienić: mięso mielone wołowe o obniżonej zawartości tłuszczu, max 15 proc., miało go ponad 32 proc., a ponadto zawierało domieszkę wieprzowiny, kabanosy z nazwy miały ponad 50 proc. MOM w składzie, schab bieszczadzki wyprodukowany z kurczaka, pasztet grzybowy bez grzybów, parówki cielęce: 80 proc. składu to wieprzowina, masło extra z tłuszczem roślinnym, deser mleczny z czekolada i orzechami bez czekolady i orzechów, sałatki warzywne bez ujawniania niektórych składników - wymienia ekspert KIG.

Bluzka bawełniana bez bawełny

Branża spożywcza, choć notuje największą skalę oszustw, nie jest wyjątkiem. Producenci oszczędzają na wszystkim: składzie ubrań, materiałach budowlanych, sprzęcie elektronicznym. Mogą pozwolić sobie na wiele, bo konsument nie ma możliwości sprawdzenia dokładnego składu każdego produktu.

- Konsument sam nie może sprawdzić wielu parametrów dotyczących jakości. Wiele z nich można ocenić jedynie na podstawie wyników badań laboratoryjnych prowadzonych w wyspecjalizowanych laboratoriach - informuje mgr Andrzej Sawicki, zastępca Mazowieckiego Wojewódzkiego Inspektora Inspekcji Handlowej.

To daje producentom pole do popisu. Wystarczy spojrzeć do naszych szaf. Bluzki, w składzie których widnieje 100 proc. bawełny, mogą mieć jej nawet 70 proc. mniej. Nie musimy sprawdzać tego w laboratorium, wystarczy pierwsze pranie, które weryfikuje jakość ubrań. Oszczędność przejawia się również w produkcji rajstop, skarpet, bielizny. - W 2011 roku, w toku kontroli jakości i prawidłowości oznakowania wyrobów włókienniczych przeprowadzono badania laboratoryjne 39 partii wyrobów dziewiarskich, wyrobów pończoszniczych i konfekcyjnych, w wyniku których zakwestionowano 10 partii ze względu na rzeczywisty skład surowcowy niezgodny z deklarowanym przez producentów - mówi Sawicki.

Przykłady? Weźmy choćby zakwestionowaną partię koszulek męskich. - Deklarowany skład surowcowy to 65 proc. bawełna, 35 proc. poliester natomiast rzeczywisty ustalony laboratoryjnie procentowy skład surowcowy to: 33,5 proc. bawełna, 66,5 proc. poliester. Skarpety sportowe: deklarowany skład surowcowy to: 80 proc. bawełna, 15 proc. poliamid, 5 proc. elastan, natomiast  rzeczywisty ustalony laboratoryjnie procentowy skład surowcowy to: 49,3 proc. bawełna, 31,1 proc. poliester, 15,5 proc. poliamid, 3,6 proc. elastan, 0,5 proc. polipropylen - wymienia Andrzej Sawicki.

Co ciekawe, takie „potknięcia” zdarzają się nawet największym i najbardziej znanym producentom. Trudno oszacować, ilu z nich udaje się nadal bezkarnie wciskać klientom towar gorszej kategorii. - Prawda jest taka, że nie da się sprawdzić każdej bluzki, każdej skarpety czy rajstopy, ba, nie da się nawet sprawdzić każdego producenta. Jednemu uda się przez 20 lat uniknąć kontroli, inny wpadnie zaraz po miesiącu. Jest ryzyko, ale to ryzyko się opłaca. Bo przez lata można zaoszczędzić mnóstwo pieniędzy na materiale - mówi ekspert branży dziewiarskiej, prosząc jednocześnie o niepodawanie danych osobowych. - Ciekawostką dla konsumentów może być fakt, że część wyrobów nie jest, jak myślą, produkowana w Polsce. Wiele z nich sprowadza się tanim kosztem z Chin, a w Polsce tylko metkuje i sprzedaje pod określoną marką. To ogromna oszczędność - dodaje.

Sami sobie winni

Na takiej zasadzie funkcjonuje nie tylko branża dziewiarska. Uchybienia każdego roku firmom wytyka Inspekcja Handlowa. W roku ubiegłym przeprowadziła kontrolę sprzętu elektronicznego. Zakwestionowano prawie 20 proc. wszystkich skontrolowanych urządzeń w tym sprzęt AGD i RTV. Wytknięto nie tylko brak odpowiednich certyfikatów, nieprawidłowe rozwiązania technologiczne, ale również trudność w ustaleniu kraju pochodzenia sprzętu. - W niektórych przypadkach nie było możliwe stwierdzenie rzeczywistego kraju pochodzenia  wyrobu. Można zatem przypuszczać, że część produktów zakwalifikowanych jako pochodzące  z  Polski  lub  innych  krajów  Unii Europejskiej,  w rzeczywistości  zostało  wyprodukowanych  w  krajach  trzecich,  przede wszystkim w Chinach  i wprowadzonych do  obrotu na terenie UE przez podmioty unijne, które oznaczyły je własnymi markami handlowymi - czytamy w raporcie z kontroli sprzętu elektronicznej przeprowadzonej przez Inspekcję Handlową. Oszukiwani jesteśmy na każdym kroku, ale niewiele możemy z tym zrobić. Co więcej, eksperci twierdzą, że po części sami jesteśmy sobie winni. - Paradoksalnie winni jesteśmy my - konsumenci - bezkrytycznie kupując żywność i towary, kierując się tylko ceną. A wystarczy policzyć. Skoro kilogram surowego mięsa wieprzowego w sklepie kosztuje 10-20 zł, to jak z takiego kilograma można wyprodukować kiełbasę za 9,99 zł albo szynkę za 12,99 zł. Siłą rzeczy są to produkty, w których akurat mięsa jest najmniej - twierdzi Przemysław Ruchlicki z Krajowej Izby Gospodarczej. Podobnie uważa pan Wojciech. - Sam wiem, jak ja kupuję. Chodzę i szukam byle taniej. To my wymuszamy poniekąd na producentach, żeby produkowali dużo i tanio, a to oznacza, że będą używali do tego jak najtańszych elementów. Ale też nie można ich tym usprawiedliwiać, bo to, co robią to zwykłe oszustwa. Wina, jak to się mówi, leży po obu stronach - uważa.

Autor: Justyna Sobolak

Źródło: Onet

1



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
BOSSA Jak oszczędzić na podatku Belki
Jak oszczędzić na ogrzewaniu
JAK DZIAŁA NA NAS ALKOHOL, NAUKA, WIEDZA
Jak dziala na nas herbata
Jak oszczędzić na jedzeniu 1000 zł miesięcznie, cz 1
BOSSA Jak oszczędzić na podatku Belki
Jak dziala na nas herbata
Dariusz Piórkowski SJ Jak Bóg na nas patrzy
Jak działają na nas barwy
JAK OSZCZEDZIC TRANSFER NA SCIAGANIU FILMOW
Jak oszczedzic transfer na sciaganiu filmow
Tania jazda samochodem czyli 98 cennych rad, jak oszczędzić 576 zł rocznie na benzynie albo dowoln
JAK NASZA PRZESZŁOŚĆ WPŁYWA NA NAS DZISIAJ W Stefan
Jak ściągać na maturze
Jak zarobić na kryzysie
Zostań milionerem! Jak zarabiać na własnej stronie WWW
Jak zrobić na klawiaturze taki znak jak serce lub inne fajne rzeczy Zapytaj onet
Klich nie chce mówić, jak naciskał na pilotów
HLP Podraza Ciemcosc na nas uder

więcej podobnych podstron