Franciszek Zabłocki Fircyk w zalotach


FRANCISZEK ZABŁOCKI

FIRCYK W ZALOTACH

WSTĘP opracowała Janina Pawłowiczowa

I. Autor

Okres przełomu to lata 1780-1781. w tym czasie poeta napisał 10 komedii, przyniosły mu one medal Merentibus i 100 dukatów z królewskiej szkatuły.

II. Komedia Zabłockiego Fircyk w zalotach

Dzieje komedii

Fircyk jest jedynym utworem Zabłockiego i jednym z niewielu utworów teatru polskiego Oświecenia, które skutecznie oparły się działaniu czasu i niezależnie od mody literackiej cieszą się powodzeniem. Julian Krzyżanowski pisał o Fircyku jako fakturze koronkowej. Gdyż jest to pełna wdzięku komedia salonowa o przeprawach zrujnowanego łowcy posagu, schwytanego w sidła miłości przez lekkomyślną wdówkę, również szczerym uczuciem zagrzaną. Zabłocki umiał tu dosyć banalny szablon obcy zabarwić takim mnóstwem szczegółów z życia wyśmiewanych przez satyrę modnisiów, przełomowe zaś momenty akcji wyrazić z taką swobodą i dowcipem, że istotnie niepodobna było domyślić się, że świetna komedyjka, czarująca widza dzisiejszego swą koronkową fakturą, jest tylko bardzo pomysłową i bardzo oryginalną adaptacja Le Petit-maitre amoureux Romagnesiego. Nie potrafimy dokładnie powiedzieć kiedy Zabłocki rozpoczął i zakończył pracę nad swoim dziełem. Premiera komedii odbyła się dnia 16 czerwca 1781 r. na scenie teatru warszawskiego z udziałem Andrzeja Mierzyńskiego w roli tytułowej. Fircyk był również prezentowany na obiadach czwartkowych. Zabłocki co prawda nie należał do najbliższego otoczenia Stanisława Augusta, ale król znał go zapewne z posiedzeń Komisji Edukacji Narodowej. Wiosną 1780r. poeta ukończył Zabobonnika, tekst, jeszcze w rękopisie, przesłał królowi za pośrednictwem Adama Naruszewicza. Król właśnie przez Naruszewicza przekazał Zabłockiemu medal Merentibus w sierpniu 1780r. Można z tego wnioskować, że pracę nad Fircykiem poeta zaczął jesienią 1780 roku.

Opinie współczesnych o komedii

Ze współczesnych Zabłockiemu zachowała się tylko opinia Wojciecha Bogusławskiego, który nie szczędził słów uznania i uważał Fircyka za komedię oryginalną. Komedia jednak nie znalazła uznania wśród uczonych. Ani Franciszek Ksawery Dmochowski, ani Filip Neriusz Golański, ani Wojciech Turski nie wspomnieli słowem o Fircyku, ogólnie lekceważyli oni całą twórczość Zabłockiego. Utwór Zabłockiego nie jest komedią polityczną, ale gdy grano go w roku 1790, piękna przemowa Postoliny, skierowana do Fircyka, a mówiąca o poświeceniu życia za króla, ojczyznę i za swobody, na pewno brzmiała czystym patriotycznym tonem.

Utwór oryginalny czy przeróbka?

Piotr Chmielowski widział w Fircyku dzieło „rozbujanej swobodnie weny” i nazwał go nawet Arcydziełem (chyba z lekką przesadą :P). Młody Ludwik Biernacki dowodził, że komedia ta nie jest oryginalna, ponieważ przerobiona została z komedyjki Romagnesiego Le Petit maitre-amoureux. Całkowite bagatelizowanie słów Biernackiego nie jest słuszne, bo stawia twórczość Zabłockiego w fałszywym świetle. Gdy się czyta pochwały , nie wiadomo, komu się należą istotnie - Zabłockiemu czy któremuś z jego francuskich poprzedników. Stąd konieczność użycia „cyrkla, wagi i miary”, aby możliwie dokładnie sprawdzić, jak się to zagadnienie przedstawia.

Różne interpretacji komedii

Sprawa interpretacji komedii jest dwuznaczna. Zdania na ten temat są podzielone, a realizacje teatralne bardzo rozmaite. Pokrótce wyglądało to tak:

W Fircyku tkwią elementy satyry, są w nim nawet fragmenty o charakterze moralizatorskim, jest wiele szczegółów obyczajowych, trudno dopatrzeć się sentymentalizmu. Jest to jednak utwór wyjątkowo zwarty i jednolity, jest komedią bardzo sceniczną i wdzięcznym materiałem dla znakomitych aktorów. Najmniej powiedziano na temat wiersza i języka Zabłockiego, a przecież to język decyduje ostatecznie o uroku tej komedii teatru stanisławowskiego.

III. Fircyk a Petit-maitre Romagnesiego

Wiemy już, że Zabłocki posłużył się przy pisaniu Fircyka utworem Romagnesiego.

Romagnesi i jego petit-maitre

Komedyjka LePetit-maitre amoureux podobno została napisana wspólnie z Riccobonim i bardzo możliwe, że była też pomyślana jako parodia jakiegoś utworu, którego niepodobna ustalić. Francuski historyk wyraża się o tej komedii niebzyt pochlebnie. Inny Francuz, jakiś uczony (nie podano nazwisk) dziwi się, że utwór ten został w ogóle przerobiony przez Zabłockiego i tłumaczy to tym, „że zawiera on najbardziej tradycyjny portret fircyka”. I faktycznie Damon, bohater Romabnesiego, należy do najbardziej schematycznych postaci komedii. Etymologia oreślenia petit-maitre jest dosyć mglista. Dellofre sądzi, że pochodzi ona z początku XVII w., choć przyznaje, że powszechnie zaczęto jej używać dopiero w okresie Frondy (nie mam pojęcia co to za okres, nie ma do tego przypisu), określając tym mianem młodych zawadiaków otaczających buńczucznego feudała - Wielkiego Kondeusza. W owym czasie fircyk nie jest jeszcze ugładzonym bawidamkiem, szlifującym salony paryskie. W terminie petit-maitre skupia się przede wszystkim zespół cech zewnętrznych: wytworny strój, gładkie maniery, nonszalancja wobec otoczenia, specyficzny język. Jest to pewien typ pozy, przjętej przez młodzież, pozy, która ma demonstrować jakiś stosunek do otaczającego świata. Stosunek ten jest wyraźnie krytyczny: fircyk kpi ze wszystkiego - z religii i więzów rodzinnych, z przedstawicieli wszystkich warstw społecznych uznanych i szanowanych, kpi z przyjaźni i z miłości. Ale przy tym wszystkim jest to kpina dla kpiny, bo fircyk jest młody, niedojrzały i sam nie wie, czego chce. Krytyka kończy się, gdy fircyk znajduje sobie ciepłe miejsce w tym świecie, z którego kpił. I to w tym momencie przestaje być fircykiem. Ta niedojrzałość fircyka nie pozwoliła stac mu się prawdziwym bohaterem literackim, jest on prawie marionetką, czasem najzupełniej płaską, czasem pełną wdzięku i zabawną. Utwór Romagnesiego nie jest nawet tak bardzo komiczny - jak płaski. Bohater przyjeżdża do domu swojego przyjaciela, aby zdobyć serce upartej dewotki Araminty, a gdy ona nie nabiera się na grzeczne słówka, postanawia ożenić się z nią. Taka intryga oparta jest na typowym schemacie komedii dell'arte: zadufany w sobie łowca serc spotyka zadufaną w cnocie dewotkę. Obie zakłamane postaci upokarzają się wzajemnie i wzajemnie „poprawiają” przez miłość.

Związki z utworem Romagnesiego

Dokładne porównanie obu tekstów wykazuje, że Zabłocki wziął z francuskiego pierwowzoru jedynie 40% tekstu (cóż za precyzja :D). Fircyk ma nie tylko 500 wersów więcej, ale niektóre partie francuskiego zostały usunięte, a inne tak gruntownie przerobione, że nie mają w istocie nic z tekstem francuskim wspólnego. Pewne elementy pozostały obu utworom wspólne, np.:

Wszystko to co różni oba utwory jest konsekwencją spolszczenia oraz przykładem własnej inwencji twórczej Zabłockiego.

Słownictwo Zabłockiego

Okazuje się, że Zabłocki pod tym wzg był bardzo niezależny. Użyte przez Romagnesiego dwukrotnie słowo „butor” czyli „cymbał, prostak”, Zabłocki raz tłumaczy jako „przymierzły gawron” (cóż za elokwencja :P), w drugim wypadku „głupi”. Zabłocki użył przy pisaniu swojego dzieła 400 rozmaitych przymiotników. Postać językowa komedii Zabłockiego wykazuje jeszcze większą niezależność od obcego tekstu. Zabłocki nie postępuje jak tłumacz , ale swobodnie zmienia, przekształca, dopisuje to, co mu nasuwa wyobraźnia.

Charakterystyka postaci

Wszystko, co wypowiada Fircyk, Pustak czy Aryst, ważne jest nie tylko ze wzg na treść, ale i na formę. Zabłocki znacznie ożywił wszystkie postaci, bo wypowiedziom ich nadał znaczenie szybsze tempo. Ale i na tym sprawa się nie kończy. Sposób, w jaki Pustak opowiada Świstakowi o Klarysie, charakteryzuje nie tylko Klarysę , ale i Pustaka. Pustak jest zmysłowy, te wszystkie zdrobnienia, te wyliczenia wskazują przy tym na zachwyt, jaki w nim budzi postać Klarysy. Arlequin Romansiego jest bardziej lakoniczny . Zabłocki dodając dwa monologi Pustaka ukazał dodatkowo jego dobroduszność. Tak samo Świstak Zabłockiego jest znacznie dowcipniejszy od L'Oliviea i bardziej ogładzony. Polski poeta dodał mu jeszcze odrobinę nonszalancji, która wyraźnie wskazuje, że Świstak naśladuje swego pana. Klarysa Zabłockiego jest osóbką pełną wdzięku, pogodną, rozumną. Podstolina natomiast udaje świętoszkę, ale jest bardziej hipokrytką, do czego zresztą przyznaje się w końcu, gdy opowiada Arystowi, że udając pobożną wdowę strzegła się obmowy. Ale ta Podstolina wygłasza piękną patriotyczną mowę, i to dodatkowo wzbogaca jej postać. Aryst jest u Zabłockiego bardziej krewki, nerwowy, impetyczny, nawet bardziej zjadliwy. Flegmatyczny i ponury Lisimon nie może się z nim równać. Największe jednak zmiany wprowadził pisarz w postaci Fircyka.

IV. Fircyk - typowa postać epoki

Modny kawaler w komedii XVIII w.

Polski petit maitre - fircyk stał się czołową postacią literatury stanisławowskiej. Modny kawaler, z głową pełną nowej lektury i przekorny wobec rodzimych obyczajów, jest irytujący i literatura bierze go na cel, stawiając w jednym rzędzie z tępymi sarmatami, szlacheckimi pieczeniarzami, gburowatymi prowincjonalnymi niedźwiedziami. Już progu Oświecenia w komediach Franciszka Bohomolca występuje lekkomyślny wojażer, który z zagranicy przywozi do kraju nie tylko kolorowy strój, pudrowaną perukę, nonszalanckie maniery, ale także zachwyt nad stylem życia wielkich miast Europy i pociąg do łatwego trwonienia ojcowskiego majątku. Młodzian ten równie źle mówi po polsku, jak i po francusku, a nazywany jest paryżaninem polskim.

Fircyk na tle swej epoki

Literatura dydaktyczna nie dostrzegała faktu, że wychowany w surowej atmosferze sarmacko- dewocyjnej młodzieniec, zetknąwszy się z innym światem - czy to za granicą, czy też później w rozbudzonej politycznie i kulturalnie Warszawie - doznawał najpierw oszołomienia, a następnie pragnął korzystać z nieoczekiwanej swobody obyczajowej. Życie Oświecenia podszyte było libertynizmem. Literatura oficjalna jest surowa , nieoficjalna zaś śmiała, napastliwa, prowokacyjna. Biografie ludzi Oświecenia ujawniają dużą swobodę obyczajową i śmiałość poglądów.

Damon a Fircyk

Damon jest trochę zarozumiałym amantem, a trochę księżycowym kawalerem. Przybywa by zdobyć serce dewotki, gdy ona kategorycznie odmawia wolnego związku, postanawia się z nią ożenić. Natomiast, gdy Fircyk przybywa do domu Artysta, odnosimy wrażenie, że przyjeżdża on po to, aby zdobyć serce i rękę Podstoliny. Wszystko wskazuje na to, że Fircyk już wcześniej podjął decyzję o małżeństwie.

Fircyk jako „uwodziciel”

W scenach z Podstoliną Fircyk przyjmuje różne pozy. Rozpoczyna rozmowę w sposób naturalny i prosty, opowiadając z zachwytem o swoim koniu. Gdy widzi, że ten temat nie przypadł kobiecie do gustu, natychmiast zmienia ton i w bardzo rokokowy sposób schlebia jej. Ta błazenada nie znaczy oczywiście, że Fircyk nie jest naprawdę zakochany. Przecież w innym miejscu kpi sobie po prostu z Podstoliny, że jest dewotką, a przez cały czas stara się być wesoły i przekorny. Fircyk przesadza nawet wtedy, gdy jest naprawdę zakochany i naprawdę zatrwożony zdradą Postoliny. Gniewa się, puszy, bo wydaje mu się, że wzruszy wybrankę. Klęcząc u kolan ukochanej Fircyk jest szczery, wytrącony z pozy i wzruszony. W końcowej scenie Fircyk przybiera z powrotem ton fircykowy i wygłasza swą intercyzę.

Czy tylko cyniczny „półgłówek”?

Zmienianie pozy, gestu, te wszystkie jego wybryki można by wliczyć na konto błazeństwa, które czyni go bliskim krewnym wszystkich fircyków owej epoki. Ale w równej mierze jest bliski wszystkim młodym literackim bohaterom, którzy w miłości, świadomie czy nieświadomie, z mniejszym lub większym wdziękiem pozują, błaznują. Fircyk jest szczerze zakochany, wreszcie żeni się z kobietą przez siebie wybraną. Fircyk żartuje sobie z Podstoliny i Arysta. Świstaka traktuje z pobłażliwą wyższością, która imponuje lokajowi. Żartuje nawet z siebie samego, śmieje się z obyczajów warszawskich, ze skąpstwa własnego ojca i podstarzałych kokietek. Jest osobą oczytaną o czym może świadczyć jego wykład o równości wszystkich wobec natury. Fircyk szydzi z mody stołecznej, ale jak powiada Świstak, żyje według warszawskich obyczajów. Trzeba pamiętać, że Fircyk nie jest człowiekiem dojrzałym jego młodość tłumaczy wszelkie niekonsekwencje.

Różne interpretacje postaci Fircyka

To utwór przede wszystkim sceniczny i interpretacja czołowej postaci jest niezmiernie ważna. Fircyk Zabłockiego nie jest „sowiastowłosistym, lalką niezwieściałą”.

V. Charakterystyka postaci komedii Zabłockiego

Charakterystyka Arysta

Nie jest on typowym Sarmatą, choć pozuje trochę na Rzymianina. Aryst sam był kiedyś fircykiem i jego przyjaciel „płatał mu figle”, stąd Aryst tak bardzo teraz boi się Fircyka, aby ten nie zbałamucił mu żony. Udaje człowieka surowych zasad, ale bezustannie sprzeniewierza się zasadom ciągłymi podejrzeniami i stałą irytacją. Mimo pozorów jest bardziej od Fircyka ruchliwy i bardziej hałaśliwy. Przy całej swojej gburowatości i gwałtowności objawia dużo zdrowego rozsądku, jest czasem ironiczny, czasem po prostu zjadliwy, ale w sumie jest to postać żywa i interesująca.

Podstolina, Pustak, Świstak

Zabłocki obdarza ich zarówno wadami, jak i zaletami, wkłada w ich usta opinie rozsądne i banialuki. Podstolina jest po trosze histeryczką, hipokrytką, jest i trzeźwa, i egzaltowana, zależnie od sytuacji. Jest młoda, sprytna, przekorna i uparta. Wprowadza wszystkich w błąd, z wyjątkiem Świstaka.gdy uzyskuje swoje przedstawia się jako osoba rozumna i uczciwa. Jej kaprysy są dodatkowym wdziękiem jej kobiecości. Świstak jest dobrze otrzaskanym w służbie miejskim fagasem. Ma swoje ambicje i wyniośle raczej traktuje Pustaka, imponuje mu braterstwo z Fircykiem, któremu się chętnie wysługuje. Ale jest przy tym wesoły i dowcipny. Pustak jest wcieleniem chłopka - roztropka i Arlekina. Jest bardzo zmysłowy i lubi najbardziej prymitywne życiowe przyjemności: dobrze zjeść i dobrze wypić. Od czasu do czasu dostaje po gębie od swego pana, ale godzi się z tym, bo i tak dobrze mu w domu Arysta. W usta Pustaka włożył poeta krytykę obyczajów sarmackich wobec służby. Pustak dobrodusznie gani bicie służących, ale zaznacza, że nie jemu być na ludzkie wady bocianem (tu jest chyba zawarty jakiś głębszy sens z tym boćkiem :P), bo on byłby pewnie jeszcze gorszy, gdyby był panem.

Klarysa

Jej postać jest nieco odmiennie zbudowana, a jej udział w akcji jest niewielki. Narysowana jest samymi jasnymi barwami. Składa się z dowcipu, zdrowego rozsądku i uśmiechu. Podobna jest trochę do Fircyka swoim pogodnym i wesołym usposobieniem, trochę do Arysta ostrym dowcipem. Podstolina odrzuciła jej przyjaźń, więc sobie z niej pokpiwa, zresztą kpi sobie z jej surowości przede wszystkim. W usta Klarysy Zabłocki włożył ogromną ilość sentencji.

Postacie drugiego planu

Gromadce rozbawionych i barwnych postaci przeciwstawia Zabłocki, zresztą bardzo dyskretnie, świat zewnętrzny. Mówi się gdzieś o niedostępnych progach wojewodów, o karierach rajfurów, wreszcie na scenie pojawia się groteskowa postać palestranta, który wypowiada dwie kwestie po łacinie i jedną po polsku.

VI. Język i styl Fircyka

Słowo jako element artystycznej ekspresji

W dziele teatralnym słowo jest jednym z elementów artystycznej ekspresji. Zabłocki jest bezkonkurencyjny w scenach obyczajowych, że ponadto unika nastrojów sielankowych, to co u Romagnesiego jest afektowane, zmienia się pod jego piórem nie do poznania. Dzięki tym zabiegom Fircyk pozbawiony jest czułostkowości, tak nieznośnej w sztuce Francuza. Poeta uniknął monotonii, pojawia się nie tylko czysty i prosty tok swobodnej wypowiedzi. Wplecione w prosty tok przedziwne inwersje dają efekt humorystyczny.

TREŚĆ

Osoby:

ARYST - mąż Klarysy

KLARYSA

PODSTOLINA - wdowa, siostra Arysta

FIRCYK - starościc, kochanek Podstoliny

PUSTAK - sługa Arysta

ŚWISTAK - sługa Fircyka

PRAWNIK

LOKAJ

Utwór rozpoczyna się odą do Najjaśniejszego Augusta króla polskiego, Wielkiego Księcia Litewskiego etc. Pana Miłościwego przy podaniu na posiedzenie czwartkowe tej komedii.

Autor zauważa, że królowi należy się chwila odpoczynku, chwila wytchnienia pośród tylu zajmujących go spraw. Przywołuje postać Jowisza, który pomimo swoich obowiązków także potrafił odnaleźć chwilę dla siebie oraz sprowadził na niebo pokój. Za pośrednictwem apostrofy, poeta zwraca się do Muzy, aby korzystała z tych chwil kiedy król odpoczywa, gdyż rzadko można spotkać taki widok. Możliwe, że nawet teraz gdy jest w gronie swoich znajomych jego myśli zaprzątają jakieś istotne sprawy. Muza ma przerwać te myśli, ponieważ zdrowie króla jest potrzebne Polsce. Autor usprawiedliwia swoje zuchwalstwo (to że radzi Królowi jak ten ma się zachowywać) „błahym” Fircykiem. Zabłocki mówi, że jego dzieło to spłacony dług za medal (pisałam o nim we wstępie), choć zdaje on sobie sprawę, że w życiu całym nie spłaci tego długu. Podpisał się: Waszej Królewskiej Mości, Pana Mego Miłościwego wierny poddany Franciszek Zabłocki.

AKT PIERWSZY

Scena I

Akcja rozgrywa się w domu wiejskim Arysta blisko Warszawy. Bohaterami tej sceny są: Świstak i Pustak (to wyrazy o zbliżonym znaczeniu, oznaczające wesołka, psotnika, sowizdrzała).

Służący spotykają się po dłuższym czasie. Pustak pyta przyjaciela co go sprowadziło w te strony i jak tam jego samopoczucie. Świstak mówi, że co prawda zdrowy jest, ale bez grosza przy duszy. Pustak zwraca uwagę na elegancję Świstaka, jest on wygalantowany, obwieszony srebrem i złotem. Świstak mówi, że może i ubrany jest, ale za to w worku ma pusto, a co dopiero jego pan, ten to dopiero elegancik, niczym ogon pawia (stroje Fircyków były bardzo strojne i kolorowe). Ale i co z tego skoro on biedny jak mysz kościelna. Pustak pyta się za co oni w takim razie balują wiecznie, kolega mówi, że tak naprawdę to nie wiedzą za co. Ale towarzyszą im wieczne bale, uczty, hula, trunki, umizgi i biesiady. Żyją tak jak wszyscy w Warszawie. Świstak w końcu opowiada o swoim panu. To młody panicz, człek znakomity, gdyż jak sam mówi ma tytuł starościca jeszcze od pradziada (ten zwrot ma charakter żartobliwy: tytuł starościca przysługiwał synom starostów, nie łączył się z żadnym urzędem i wobec tego nie był dziedziczony), a na imię mu Fircyk. Pustak stwierdza, że zna go, bo i któż by nie znał takiego wietrznika, z resztą Fircyk to przyjaciel pana Pustaka - Arysta. Świstak lubi swojego pana, jest on szczery dobry z natury, choć szuler z leksza, kocha młode kobiety i wino stare. Pustak podsumowuje tę wypowiedź takim okrzykiem: Wszyscyśmy ludzie! (w doskonały sposób ta wzmianka o kobietach i winie ukazuje zmysłowość Pustaka). Świstak mówi, że tak jak mu Fircyk płaci tak i on mu służy (czyli licho). Następnie Pustak opowiada o swoim panu. Aryst ma gorsze humory niż diabły, jest z niego wielki brutal, złośliwy niczym żmija, ciągle bije Pustaka.za to Klarysa, jego żona to kobieta cudnej urody stanik jak łątka, nóżka jak u łani. Jest osobą o żywym usposobieniu, rozumna, wesoła. Czasem jej mąż jest zazdrosny nie do zniesienia, chodzi za nią krok w krok, mruczy, przeklina. To, że marudzi i zazdrośnik to Wszystko nic, najgorsze to że jest karciarzem i filozofem. Podobno taką już ma naturę - ponuraka. Tak na dobra sprawę Aryst nie potrafi grac w karty, to Pustak musi mu zaglądać w nie i doradzać. Ale z drugiej strony Aryst to człowiek mający poczucie honoru, w przyjaźni jest grzeczny i wierny, serce ma dobre i myśl szczerą. Jeśli chodzi o sprawy pieniężne, to blisko jest rozrzutności i zbytkowi. Pustak pyta się co sprowadza Świstaka i jego pana do Arysta. Świstak rzecze, że podobno jego pan się zakochał. Zaznacza, że Fircyk to osobnik nie do podrobienia, istny oryginał. Gdzie tylko się pojawia wszystkie dziewczyny do niego wzdychają, uwielbiają go, same dewotki pożerają go wzrokiem (przystojniak z niego musi być :D), nawet teraz ze sześć panien się w nim kocha. Ale niestety czeka je zawód, gdyż aktualnie Fircyk zainteresowany jest Podstoliną. Pustak jest tym faktem lekko zaskoczony, charakteryzuje on Podstolinę jako kobietę surową i ostrą. Świstak na to, że lubi ona ludzi, choć wzdycha do Boga i że już można ją uważać za zdobycz Fircyka. Drugi sługa, stwierdza że za szybko uważa tę sprawę za wygraną, ta pani jest wyjątkowo stateczna, każdy dzień zaczyna od pacierzy i książek, żyje w odosobnieniu. To już rok gdy żyje w takiej żałobie. Świstak natomiast widzi Postolinę jako kobietę pełną temperamentu, twierdzi że samotność nie jest dla niej ulubionym stanem. Jak się później okaże to właśnie charakterystyka Świstka będzie bliższa prawdzie, Podstolina udaje dewotkę, a w istocie rzeczy bardzo żywiołową kobietą.

Scena II

Bohaterowie: Podstolina, Fircyk, Świstak i Pustak.

Fircyk biegnie za Podstoliną, krzycząc za nią, że jest dzika. Kobieta wbiega do salonu i pyta się Pustka, czy pan już wstał (Podstolina spotyka Fircyka niespodziewanie, zmieszana jego obecnością wpada do salonu, a nie chcąc zdradzić swojego zadowolenia, zagaduje sługę zyskując tym samym na czasie - sprytna z niej bestia). Słudzy zostawiają ich samych. Podstolina udaje, że dopiero teraz zauważyła Fircyka. Zwraca się do niego w taki sposób, by dać mu do zrozumienia, że jest znudzona jego obecnością. Na co Fircyk, że jej nie wierzy i zaczyna się z nią przedrzeźniać. Młodzieniec mówi, że jest przecież grzeczny, przyjechał za nią aż do Warszawy, wszystko to dla niej zrobił. Fircyk zaczyna wychwalać swojego konia, który niósł go tu. Gdy zauważa, że Podstolina jest znudzona opowieściami o koniu, zaczyna jej prawić komplementy. Podstolina ewidentnie zadowolona mówi na stronie: Co za bałamut z niego! Co za trzpiot! - Lecz luby!, ale dalej udaje obojętną. Podstolina ironizuje, jakoby Fircyk był surowych obyczajów. Na co ten mówi, że faktycznie nigdy taki nie był i nie jest, ale jest przecież młody, z drugiej jednak strony nie chce uchodzić za rozpustnika. Chłopak stwierdza, że pewnie jego pani obraziła się o to, że ten ja kiedyś nazwał dewotką. W ramach przeprosin całuje ją po rękach, a ta się wyrywa. Fircyk nagle ujawnia swoje uczucia mówi, że kocha kogoś. Podstolina świadoma, że to o nią chodzi, udaje jednak że nic nie rozumie, a wszystko po to, aby usłyszeć więcej komplementów. Fircyk wczuwa się w rolę i zaczyna wychwalać obiekt swoich uczuć, że jaka to nie jest piękna kobieta, pełna rozumu, cnoty i wdzięku. Jednym słowem jest to ziemskie bóstwo. Aż w końcu wyznaje, że to ją opisywał, oczywiście Podstolina udaje zaskoczoną. Wdowa zaznacza jednak, że nie jest on skłonna do płochych zalotów, nie uznaje ona siebie za dewotkę, a raczej osobę roztropną. Na co fircyk bardzo się ucieszył, chciał ją nawet uściskać, ale Podstolina się wyrwała. Fircyk pyta się po co ta obłuda, on wie że i on jego kocha. Z resztą zaznacza, że jego każda kocha, wszędzie jego obecność jest pożądana. Wdowa mu na to, że ma jechać tam gdzie go tak bardzo pragną, widać tam są innego rodzaju zaloty niż tu, na wsi. Młodzieniec, zapowiada że opuścił wszystkie swoje miłostki z miasta, niejedna za nim wypłakała oczy, ale on je zostawił dla Podstoliny.

Scena III

Bohaterowie: Podstolina, Fircyk. Lokak

Ona mu na to, że wcale tego nie oczekiwała z jego strony. Wchodzi lokaj, ona może się oddalić, nie zdradzając swoich uczuć.

Scena IV

Bohaterowie: Fircyk

Mówi sam do siebie. Uświadomił sobie, że sprawa nie będzie taka prosta jak mu się zdawało. Zastanawia się on co by tu teraz wymyślić, jaki obrać plan. Decyduje, że będzie sobą, czyli natrętnym, żartobliwym i hożym mężczyzną, to niby w miłości popłaca. Fircyk rzuca przysłowiem Na pochyłe drzewo kozy skaczą (osobiście nie wiem co to znaczy). Postanawia on, że nie da sobie gra c na nosie, wychodzi on z założenia, że tam gdzie się kłócą amanci tam pewne wesele.

Scena V

Bohaterowie: Fircyk, Aryst, Pustak

Fircyk bardzo ciepło wita się z Arystem, pan domu pyta się co nowego w mieście. Gość mu odpowiada, że źle się dzieje, panuje pomorek (w tekście nie jest wyjaśnione co to znaczy, ale chyba chodzi o jakąś zarazę). Aryst się bardzo zląkł tą informacją, ale Fircykowi chodziło o jego sakiewkę, która cierpi na niedobór pieniędzy, gdyż został ograny w karty. Aryst daje mu „kazanie”, że wpadł w nałóg, że tak nie przystoi. Fircyk tłumaczy mu, że jego nie interesują morały, ale to by Aryst poratował go. Mężczyzna pyta się kolegi, czy ten nie zna jakiejś starej wdówki, ale koniecznie bogatej. Aryst mu opowiada jednej takiej co ma 60 lat i jest ślepa, ale za to jest piekielnie bogata. Fircyk mówi, że źle się dzieje, zewsząd boje bieda, nawet jego ojciec nie chce mu dać majątku, ani nie chce umrzeć. Fircyk prosi przyjaciela o 200 dukatów, gdyż ma na oku pewna miłą wdówkę. Aryst nie bardzo jest skłonny jest do pożyczki, słyszał o niewypłacalności swojego kolegi. Fircyk decyduje zagrać z nim o swoje konie, na fanty. Woła na Pustaka, by ten przyniósł stół do grania. Graja w rumel - pikiet (dzisiaj to pikieta), Aryst prosi Pustaka by ten stał za nim i nie odchodził. W grze chodzi o to, który pierwszy z graczy uzyska 900 punktów i tym samym wygra. Wygrał Fircyk, ale Aryst prosi o kolejna partyjkę. Mężczyźni grają kartami francuskimi z wizerunkami postaci historycznych i mitologicznych. Fircyk wygrywa po raz drugi, zabiera 20 dukatów i konie.

Scena VI

Bohaterowie: Aryst, Pustak

Aryst swój gniew z powodu przegranej wyładowuje na Boga duchu winnym Pustaku, to jemu się obrywa za przegraną. Pustak ubiera swojego pana, a ten ulega chwilowej refleksji. Myśli nad tym, że krzywdzi swoja rodzinę, trwoniąc majątek, nawet obiecał nie gra c więcej i na nic to wszystko, uległ pokusie. Zaczyna martwic się tez tym, że Fircyk powiedział, że idzie do jego żony. Ukazana tu zastała zazdrość Arysta nie ufa on nawet swojemu przyjacielowi, wszędzie widzi jakiś podstęp. Pustak zaczyna ubierać swojego pana, podaje mu perukę, frak, jednak wszystko Aorystowi nie pasuje. A to frak cały w pudrze i brudny, peruka angielska nie ułożona tak jak być powinna. Aryst wkłada do swoich kieszenie co tylko może, Pustak zauważa, że i Żyd by tyle rzeczy nie zmieścił.

Scena VII

Pustak w tej scenie występuje samotnie. Cieszy się z faktu, że chociaż dziś mu się upiekło i nie dostał po grzbiecie od swojego pana. Ubolewa nad charakterem Arysta, bo to przecież dobry człowiek i serce ma dobre tylko humor nieznośny. To filozof, szuler i do tego zazdrośnik.

KONIEC AKTU PIERWSZEGO

Akt drugi

Scena I

Bohaterowie: Aryst i Fircyk

Aryst był bardzo niezadowolony z powodu przegranej, była ona równoważna wartości dwóch statków pszenicy i jest ona ogromna w porównaniu z niektórymi ówczesnymi wydatkami. Aryst wymawia znamienne przysłowie: Od moru, głodu, ognia, wojny, starościca broń mnie panie! Kiedy chcesz szukaj sobie fryca! I wręcza mu pieniądze i postanawia więcej z nim nie grać. Fircyk przywołuje postać Marcyjalisza (poeta rzymski, autor ciętych epigramatów) i jeden z jego utworów (nie podano jaki ani treści tego Lutowu). Fircyk zauważa, że cały świat to szulernia, rządzi nim ślepy przypadek. A gra cały świat, więc nie ma w tym żadnej zdrożności i każdy powinien to robić, wniosek z tego taki, że: Kto przegrał, niech nos zwiesi, kto zgrał, niech wykrzyka! Oczywiście Aryst z takim rozumowaniem się nie zgadza i gani przyjaciela za ignorancję cnoty. Daje także swojemu gościowi wykład w duchu filozofii stoickiej, co jest bardzo humorystyczne w porównaniu z jego gwałtownym temperamentem. Opowiada on się tu za bojaźnią, aby patrzeć na wszystko z dystansu, przyjmować szczęście i niedolę w jednakowy sposób. Człowiek postępujący w taki sposób będzie wolny od Fortuny i nie ugnie swoich kolan przed chimerą, będzie on panem swojego serca i sprawcą własnego szczęścia. Młodzieniec kpi sobie z takiego morału i pyta się czy to Seneka jest twórcą tych myśli. Nagle odbiega od tematu i ogłasza fakt iż się żeni. Aryst w sam fakt przyszłego ślubu nie może wierzyć, a jeszcze nie wie że to chodzi o jego siostrę. Daje on rade koledze, że małżeństwo to nie jest tak jak zjeść kawałek chleba z masłem, trzeba przemyśleć ten krok, by później nie żałować. Aryst chce poznać imię wybranki Fircyka, ten jednak zachowuje to w tajemnicy, ale zapowiada, że Aryst będzie miał pierwszeństwo wśród gości weselnych. Aryst proponuje przyjacielowi by to w jego domu wyprawił swoje wesele, jego piwnice są bogate, a kuchnia smaczna. Ściska kolegę i odchodzi.

Scena II

W tej scenie występuje sam Fircyk.

Twierdzi, że to zwyczaj wieśniaczy by się gościom naprzykrzać, łapać ich za ręce i całować, tak jak gdyby Rzeczpospolita zaraz miała upaść. Fircyk zapisuje sobie w notesie sentencję: Kiedy cię gdzie nie proszą, chyba bardzo znany, strzeż się cisnąć do stołu, zwłaszcza między pany, taką ostrożność zna z własnej przygody u pewnego pana wojewody (prawdopodobnie chodzi tu o Augusta Aleksandra Czartoryskiego). Ten wojewoda to co prawda poczciwy i grzeczny człowiek, ale nie przyjazny za bardzo drugiego człowieka. Fircyk będąc u niego na obiedzie został wyproszony, ponieważ nie znajdował się w rejestrze gości.

Scena III

Bohaterowie: Fircyk i Świstak

Fircyk woła swojego sługę, ponieważ ma zamiar wyprawić jeszcze dziś wieczorem ucztę z pełna pompą, będą tańce, maskarady i koncerty. Sługa na to, że skąd pieniądze na taka hulankę? Na co słyszy odpowiedź, że w tym jego głowa właśnie. Fircyk jednak daje pieniądze i każe mu udać się do Warszawy by przywiózł uciechy ,rozkosz i zabawy, a ma ich szukać na teatrum. Sługa dziwi się skąd pan ma tyle pieniędzy, ten mu mówi, że wygrał od pana tego domu. Ale ten co je stracił odzyska w zabawie. Fircyk zachęca sługę do pracy pokazując mu duży worek pieniędzy.

Scena IV

Fircyk prowadzi tu krótki monolog, narzeka na swój los. Jest tu niewątpliwie aluzja do królewskich urzędników, organizujących wszelkiego typu zabawy dworskie. Mają oni lepszą dolę i lepsze zyski pomimo że są niższego stanu.

Scena V

Bohaterowie: Fircyk i Podstolina (jest w sukni ustrojonej, ale żałobnej).

Fircyk pyta się kobiety, któż to jest tym szczęśliwcem, dla którego ona tak się wystroiła w te wszystkie wstążeczki, świecidełka. Podstolina udaje obojętną i oznajmia, że pewnie nie dla niego. Mężczyzna się pyta co to ma naczyń to zderzenie śmierci ze światem. Chodzi tu o żałobny strój i jasny kolor jej włosów, jej żywotność i urodę. Zauważa on, że zdecydowanie bardziej do jej namiętnych ust, pięknych oczu, miękkiego serca pasowałyby inne stroje. Podstolina jak zwykle udaje obrażoną, doradza Fircykowi by odpuścił sobie tego typu umizgi, zamiast być pokornym, cichym i powolnym on wybrał sobie drogę pychy. Doga do serca wiedzie przez służbę, nadskakiwanie i nadzieję, ale na to i mało dziesięć lat. Fircyk przerywa jej szybko i stwierdza, że faktycznie sam to czytał w Starym Testamencie. I stwierdza, że dziesięć lat to nie tak dużo, skoro Jakub dla Racheli służył lat 14 (ale z niego optymista :P). Jednak to były stare czasy, ludzie wtedy żyli po 300 lat, takie zachowanie to już nie na ten okres. Fircyk powiada, że zredukuje tę sporą liczbę lat 10 do kilku tygodni, tak będzie po prostu wygodniej, albo jeśli być jeszcze dokładniejszym wystarczą dwa dni. Słysząc ten wywód Podstolina zaczyna się śmiać. Tłumaczy mu znowu, że nie taka jest miłość, jak on ją widzi. Kto kocha stara się nie rozstawać z ukochaną osobą, zakochani myślą tak samo, to tak jakby jedną naturą złączyć dwie osoby. Po czym dodaje, że mówiąc iż ma się starać 10 lat nie chodziło jej wcale o jej osobę, ale o jakąkolwiek kobietę. Zaznacza, że w jej sercu panuje uczucie gniewu skierowane do jego osoby. Za jego zuchwałość, że niby ona się w nim kocha, za umizgi i nieprzyzwoite żarty. Fircyk na to, że jego żarty to nie są drwiny i że szanuje Podstolinę oraz ma wzgląd na jej zawstydzenie. Żarty dla niego to oręż i groty, jeżeli wygra tą bronią to zwycięstwo będzie słodkie bez krzywdzenia kogokolwiek. A kto w taki sposób kocha, to kocha delikatnie. Dla Podstoliny natomiast takie uczucie jest płoche i lekkie, serce które naprawdę kocha nie żartuje sobie z miłości, ale czci je niczym bóstwo. Fircyk na to, że nic prostszego wkrótce się zmieni, odstawi żarty na bok i zajmie się nudnym wielbieniem. Jednak, gdy to uczyni stanie się do reszty biedny, ponieważ wesołość to jego jedyny majątek. Ale jeśli żąda od niego jeszcze więcej to ma on krew w żyłach i życie, które może jej ofiarować (ale desperat :}). Fircyk zastanawia się na głos, kiedy to w końcu zmiękczy się jej serce twarde niczym skała, kiedy wzruszy się patrząc na cierpiącego mężczyznę. Podstolina na to Zobaczę. I prosi go by przestał, w końcu nie ma do czynienia z dzieckiem, zdaje ona sobie sprawę, że jest on wilkiem przybranym w baranie wełny. A ona potrafi odróżnić prawdę od obłudy. Jeśli może niech jedzie sobie zwodzić kobiety do Warszawy, tu na wsi mu się to nie uda. Fircyka mówi, że co by nie zrobił i tak jest niedobrze, czy to żartuje, czy to chce życie dla niej oddać, zawsze jest źle. Na stronie mówi do siebie: Gdzie nie można przeskoczyć, tam podleźć potrzeba. A na głos, że los srogi oddala ją od niego i że pewnie darzy ona kogoś innego uczuciem. Na co Podstolina, że może i tak jest. Fircyk słysząc to chce się oddalić, ale Podstolina zatrzymuje go pytaniem: Gdzież waćpan idziesz? Fircyk jej na to, że jest stały w uczuciach i gdy ona myśli o innym on ciągle jej jest wierny.

Ta scena jest przełomowa dla akcji komedii. Fircyk, chcąc pokonać opór Podstoliny, podsuwa jej celowo pomysł z rywalem, ale jednocześnie wpada we własne sidła, co się okazuje w dalszej akcji. Postolina odpowiada wymijająco, a potem zatrzymuje Fircyka, ale on jest wyraźnie urażony i może znudzony, odchodzi więc, zostawiając Podstolinę zaskoczoną jego nagłym odejściem.

Scena VI

Podstolina prowadzi monolog.

Bohaterka jest zdenerwowana faktem, że Fircyk wie o jej miłości do niego, a jednak z tego szydzi. Przyznaje się ona sama przed sobą do miłości wobec starościca, ale myśl o nieodwzajemnionym uczuciu z jego strony zabija ją.

Scena VII

W tej scenie udział biorą: Podstolina i Klarysa

Klarysa podsłuchiwała monolog Podstoliny i teraz pragnie się dowiedzieć szczegółów, Podstolina jest wyraźnie niegrzeczna wobec Klarysy. W końcu przyznaje się do tego, że jest faktycznie zakochana. Jednak nie chce wyjawić imienia ukochanego, opisuje go jako młodzieńca, o dobrych obyczajach i gładkiej urodzie. Bratowej mówi, że go zna, przybył on niedawno z Paryża, ale prosi o dochowanie sekretu i ochodzi.

Scena VIII

Tym razem monolog prowadzi Klarysa. Zastanawia się nad tym, że dopiero Podstolina wiodła życie niczym mniszka, bardzo surowe i samotne, aż tu nagle kocha kogoś, i na dodatek trzyma to w tajemnicy. Klarysa nie może odgadnąć kim może być ów mężczyzna, który to by chciał wieść życie tak nudne i monotonne, dochodzi do wniosku, że to pewnie stary i wąsaty Sarmata.

Scena IX

Bohaterowie: Fircyk i Klarysa

Klarysa woła przechodzącego Fircyka i prosi go na rozmowę. Oznajmia mu, że wdowa zakochała się, on jej na to, że wie o tym. Na pytanie skąd o tym wie, odpowiada, że jej oczy mu tym doniosły. Klarysa uznaje to za znaki ułomne, gdyż oczy często kłamią. Fircyk mówi, że to on jest właśnie obiektem uczuć Podstoliny. Klarysa zbija go z tropu, mówiąc że tym ukochanym jest ktoś nieznajomy. Fircyk nie może w to uwierzyć, Klarysa tłumaczy, że to oczywiste że nie on jest tym ukochanym, bo czy taka kobieta stateczna jak Podstolina mogłaby by kochać takiego szaławiłę. Mężczyzna prosi, by Klarysa wstawiła się z na nim u Podstoliny.

Scena X

Aryst wkracza na scenę w momencie, gdy Fircyk wymienia walory Podstoliny. Aryst sądzi, że to o jego zonie, i jak to na niego przystaje urządza sceny zazdrości. Strofuje go nieco Fircyk i prosi o rozsądek. Wszystko co potem mówi Klarysa i Fircyk jeszcze powiększa zazdrość i podejrzliwość Arysta. Klarysa zawraca się do męża i tłumaczy mu, że gdyby chciała go naprawdę zdradzić to poszukałaby lepszego sposobu i ustronniejszego miejsca. Klarysa obiecuje Fircykowi pomóc, jeśli będzie tylko w stanie.

Scena XI

Bohaterowie: Aryst i Pustak

Pustak oznajmia swojemu panu, że ma gości, a dokładnie księdza proboszcz i wikary oraz księża kwestarze. Aryst nie jest zainteresowany ta informacją, na co Pustak, że przecież trzeba jakoś gości przyjąć. Rozwścieczony Aryst uderza sługę z obu stron w twarz.

Scena XII

W tej scenie występuje tylko Pustak. Ubolewa nad swoim losem, jeszcze nigdy tak mocno nie został pobity. Twierdzi, że nie ból jest najgorszy, a wstyd. Jeżeli ktoś się go spyta skąd ma te siniaki, będzie musiał kłamać i to nie względu na siebie a pana, żeby go ludzie nie mieli za grubianina. W końcu jednak twierdzi, że nie może oceniać postawy swojego pana, bo nie wiadomo jak on sam (Pustak), by się zachował gdyby był panem i miałby sługę.

KONIEC AKTU DRUGIEGO

AKT TRZECI

Scena I

Rozmowa Świstaka z Pustakiem. Świstak zwraca uwagę na popuchniętą twarz Pustaka, ten zaś tłumaczy się, że ukąsiły go pszczoły. Za to odwzajemnia się uwagą, że i Świstak jakiś markotny. Ale ma się nie smucić, będzie wieczorem impreza, przyjdą dziewczyny - Basia i Dorotka. Kiedy Świstak mówi, że jest nieszczęśliwy, Pustak odpowiada, iż wino i inne trunki na to by pomogło. To wypróbowany sposób - pomaga. Po takiej gorzałeczce smaczne są sny o dziewczynach, z którymi robi się różne rzeczy. (:D). W związku z tym, że kobiety są zmienne jak pogoda jesienią, trzeba tym bardziej korzystać z takich snów. Świstak żegna się z towarzyszem, tłumaczy, że Starościc ma problem z pszenicą, wyszła z tego cała afera, on chodzi jak szalony, ciągle wspominając przy tym Podstolinę. Mają zatem wyruszyć do domu w nocy. Świstak dalej narzeka na swojego pana, który wysłał go po pokaźne sprawunki i nie tylko, a on się tak nalatał, żeby wszystko zorganizować. W tym miejscu poczyna się chyba jedyna w naszej literaturze dramatycznej scena „duetu komediowego” - Świstak i Pustak wyliczają „elementy” uczty, robiąc to niemal jednocześnie - Świstak natomiast wylicza osoby (tenory, basy, śpiewaczki), które zorganizował, a Pustak swoje wyliczenia opiera na jedzeniu, które miałoby zagościć na stołach. Świstak potem tłumaczy, że zadowolenie Starościca wynika z zachowania Postoliny. Ale nie chodzi o to, że Postolina „złapała” w sidła Fircyka, ale o to, że zachowuje się tak, jakby była najważniejsza i trzeba być jej niewolnikiem. Odchodzi, bo oto idzie Aryst. Pustak przeczuwa, że z tego będzie jeszcze burza…

Scena II

Aryst wypytuje się Pustaka, czy znalazł już Klarysę. Ten powiadamia go, że ogrodnik mówił tylko, że widział ją spacerującą po ogrodzie pod rękę z Fircykiem. Aryst rozkazuje mu szukać jej, a Pustak ma wiele powodów i wytłumaczeń, dla których nie chce tego zrobić (bo to nie ma sensu, jak oni go zobaczą, to się schowają, jak będą w grocie, to on ich i tak nie dojrzy itp.). Aryst go przepędza.

Scena III

Aryst narzeka na romanse ówczesnych kobiet. Zastał żonę z Fircykiem, a oni potem urządzają sobie schadzkę i idą do lasu. Przez te problemy, nie spotka się z plebanem. Z resztą jakie on ma problemy ? - ciągle ryczy z ambony i prowadzi wojnę z libertynami i deistami, a sypie tylko teoretycznymi cytatami z Pisma Świętego i przykładami cudów. Zamiast tego powinien powiedzieć, żeby mężowie byli lepsi, a kobiety przy nich się poprawiły, że najważniejsze jest być dobrym i uczciwym człowiekiem (tym samym, nieświadomie, Aryst opiera się za deizmem).

Scena IV

Aryst spotyka Podstolinę, wypytuje ją o żonę i Fircyka. Jest tym bardziej zdenerwowany, że Postolina nie wie, gdzie oni są. Aryst informuje siostrę o zamiarach ślubnych Fircyka. Mówi, że nie wie z kim ma zamiar się żenić, ale to będzie źle dobrane małżeństwo i głupie, bo on tylko bałamuci kobiety, pewnie weźmie sobie jakąś siebie wartą.

Scena V

Postolina domyśla się, że o nią chodziło Fircykowi, gdy mówił Aorystowi o swoim planowanym ślubie. Jest z tego powodu szczęśliwa.

Scena VI

Świstak mruczy sobie pod nosem o wyjeździe, Postolina to słyszy i pyta się go o zamiary Fircyka. Świstak mówi wprost, że wyjeżdżają przez nią, bo jego panu znudziło się czekać na niezdecydowaną Podstolinę. Woli jechać do kobiet do Warszawy, które tylko na niego czekają. Postolina doszukuje się w tym jakichś głębszych celów, daje mu worek z pieniędzmi, aby dowiedzieć się, czy Fircyk aby nie chce do innej kobiety jechać. Świstak potwierdza jej wersję, mówi, że chodzi o piękną wdowę. Postolina domyśla się, że chodzi o hrabinę Cnotliwską, a Świstak nie wyprowadza jej z błędu. Życzy ironicznie udanej podróży.

Scena VII

Jest zrozpaczona swoją sytuacją, tym, że Fircyk kocha inną. Lamentuje nad tym.

Scena VIII

Fircyk mówi sobie, że pierwszą kobietę pokochał i ta od razu nim wzgardziła. Zauważa Podstolinę, podlizuje się jej, zapewnia kolejny raz o swojej miłości i informuje o wyjeździe, a także o tym, że wie, iż kocha ona kogoś innego. Podstolina nawet nie chce na niego patrzeć, wymawia mu, że ona nie bierze żadnego ślubu, to raczej on ją okłamał, przypodobując się jej, kochając hrabinę. Wyrzuca mu, że chciał jej kompromitacji. Fircyk natomiast wyprowadza ją z błędu, że do hrabiny nic nie ma, nie chce mieć wiele żon, ale tylko jedną - na całe życie.

Scena IX

Podstolina dalej nie wierzy Fircykowi, mówi mu, żeby sobie jechał do swojej ukochanej hrabiny Fircyk stwierdza neutralnie, że chyba można kochać hrabinę, bo naprawdę jest piękna. Przychodzi Świstak i radzi mówić Fircykowi, że kocha on hrabinę. Fircyk domyśla się, że to Świstak coś wymyślił. Służący pod przyciskiem przyznaje się, że to on wymyślił całą tą bajkę, ale z winy Podstoliny, bo ona dała mu pieniądze. Wtedy Podstolina ucisza Świstaka, a Fircyk go wygania. Rozkazuje mu rozsiodłać konie - zostają.

Scena X

Fircyk dalej wyjaśnia Podstolinie, że ją właśnie miał na myśli w rozmowie z Aorystem o ożenku. Jest zadowolony, że sprawa wyjaśniona. Ale chce się też dowiedzieć kogo kocha Podstolina, mówi jej, że jest przez to nieszczęśliwy i chyba stanie z tym kimś w pojedynku. Podstolina uśmiecha się sama do siebie, ciesząc się, że Klarysa nie wyjawiła tajemnicy. Mówi Fircykowi, że i jej chodziło właśnie o jego. Fircyk nie może w to uwierzyć.

Scena XI

Wchodzi Aryst. Fircyk oznajmia mu, że niedługo już będą szwagrami. Jest zniecierpliwiony i szczęśliwy z tego powodu. Aryst ma wątpliwości co do tego małżeństwa - on jest trzpiot i libertyn, a ona nabożnica. Podstolina upewnia go, że będzie dobrą żoną. Aryst skarży się na swoją żonę, a Podstolina mówi mu, że jego żona bardzo go kocha, jest mu wierna i powinien to docenić.

Scena XII

Przychodzi Klarysa. Pyta się męża o stan jego podejrzeń. Ten przeprasza żonę za niesłuszne oskarżenia, mówi jej o ślubie tamtych dwojga. Klarysa jest zaskoczona, że to tak szybko, bo przecież dopiero co Fircyk prosił ją o wyswatanie ich. Aryst mówi jej, że był zazdrosny, bo tak się razem z Fircykiem ściskała… Fircyk podkreśla, że najważniejsze jest zaufanie.

Scena XIII

Świstak przyprowadza prawnika do spisania intercyzy, czemu wszyscy się dziwią. Fircyk proponuje taką treść: jego żonie będzie wszystko wolno, nawet mieć dwóch mężów - jednego do kochania, drugiego dla zysku. Jeden ma być biedny, drugi bogaty. Może z nim robić co chce, wszyscy mogą o tym wiedzieć, byleby nie Fircyk. Na bale może chodzić sama, nie zdając mężowi relacji. A gdy Fircyk ją zdradzi, to ma po prostu zrobić to samo. Prosi o podpis Arysta. Ten się zgadza, ale chce jeszcze umieścić notę, że świat cały równego Fircykowi nie ma trzpiota, bałamuta, fiutyńca, wietrzyńca, świstaka. Fircyk dodaje, że za to nie ma nudniejszego mędrca i dziwaka nad Arystem.

Scena XIV i ostatnia

Pustak sam mówi, że jeden wart drugiego. Mogą być różne charaktery, ale ważne jest, żeby umieć wykorzystać swój charakter w odpowiedni sposób. Filozofem dobrze jest być w gabinecie, ale żeby coś znaczyć w świecie - trzeba wtedy być wietrznikiem (czyli właśnie takim Fircykiem).

KONIEC KOMEDII

13



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Franciszek Zabłocki Fircyk w zalotach
Franciszek Zabłocki Fircyk w zalotach wstęp BN
40 Franciszek Zabłocki, Fircyk w zalotach, Wrocław 1969, Akt I, oprac Marta Dziedzicka
Franciszek Zabłocki Fircyk w zalotach
41 Franciszek Zabłocki, Fircyk w zalotach, oprac J Pawłowiczowa, Wrocław 1969 AKT II Oprac Izabela L
Zablocki fircyk w zalotach
Zabłocki Fircyk w zalotach, polski, lektura+notatki, Oświecenie, Notatki
Zabłocki F , Fircyk w zalotach (opracowanie BN)
11 Zabłocki F , Fircyk w zalotach (streszczenie szczegółowe)
Zabłocki F , Fircyk w zalotach (streszczenie szczegółowe)
Zabłocki Franciszek Fircyk w zalotach
Fircyk w zalotach Franciszek Zabłocki
Fircyk w zalotach Zabłocki
Franciszek Zab ocki Fircyk w zalotach
Fircyk w zalotach streszczenie szczegółowe
HLP - oświecenie - opracowania lektur, 44. Franciszek Zabłocki, Sarmatyzm akt. II, oprac
HLP - oświecenie - opracowania lektur, 43. Franciszek Zabłocki, Sarmatyzm, AKT I.
Fircyk w zalotach streszczenie szczegółowe

więcej podobnych podstron