14
GRUDZIEÑ 2002
NR 12 (113)
PAPIER
Z RECYKLINGU
EKOSWATY
BAW SIÊ Z NAMI
SCENARIUSZ PRZEDSTAWIENIA SZKOLNEGO
OSOBY:
Fredek poszukuj¹cy ¿ony, jego Doradca, Papeczek pomocnik, Ewelina
poszukuj¹ca mê¿a, Kole¿anka I, Kole¿anka II.
SCENOGRAFIA:
Na rodku sceny stoi stó³ i trzy krzes³a. Na stole: gazety kiedy akcja rozgrywa
siê w domu Fredka; obrusik, robótki rêczne kiedy akcja rozgrywa siê w domu
Eweliny. Aktorzy ubrani stosownie do epoki A. Fredry.
Papeczek:
Bóg z waszmoci¹, mój Fredeczku.
Pêdz¹c cwa³em na rozkazy
Zamêczy³em szkap bez liku,
Wywróci³em ze sto razy,
Tak¿e z nowej mej kolaski
Gdzie po drodze tylko trzaski.
Có¿ mam dzia³aæ? Mów ¿yczenie.
Fredek:
Mój Papeczku ja siê ¿eniê.
Lecz rozprawiaæ z niewiastami
Owe jakie ba³amutnie
Afektowe wiergotanie
Niech mi zaraz ³eb kto utnie,
Nie potrafiê, Mocium panie.
Ty wiêc musisz sw¹ wymow¹...
Papeczek:
Ju¿ jest twoja, dajê s³owo.
Chcesz, przysiêgnê masz ju¿ ¿onê.
Bo ja szczêcie mam szalone.
Tylko spojrzê, ka¿da moja.
A na ka¿d¹ spojrzeæ umiem. Idê.
Fredek:
Dok¹d?
Papeczek:
Prawda. Nie wiem.
Fredek:
Ewelina...
Papeczek:
Ju¿ rozumiem, ani s³owa.
Za godzinê jest gotowa.
Wszyscy wychodz¹, przy stole siadaj¹
panie (przynosz¹ ze sob¹ rekwizyty). Wcho-
dzi Papeczek.
Papeczek:
Panno piêkna, pó³ anio³a,
Kolosalny wzorze cnoty,
Poród hemisfernej sceny,
Strojny w mi³oæ, luboæ, wdziêki,
Pozwól ugi¹æ kornie czo³a
I na niegu twojej rêki
Z³o¿yæ ustek wycinienie.
S³uga, s³u¿ka uni¿ony.
Ewelina:
Có¿ sprowadza w nasze strony?
Papeczek:
Mi³e wszystkim mam zadanie,
Twe zamêcie.
Ewelina:
Moje?
Papeczek:
W³anie, mam to szczêcie, by was swa-
taæ.
Ewelina:
Któ¿ z kim swata?
Papeczek:
Twój wybranek cz³owiek grzeczny
I majêtny, i stateczny.
On ekolog w ka¿dej mierze.
Ewelina:
Jak zobaczê, to uwierzê.
Papeczek:
Jego dom, to dom zielony.
Ekologia z ka¿dej strony.
Wszak ¿yje w zgodzie z natur¹.
Szczyci siê du¿¹ kultur¹.
Ewelina:
Mo¿e mnie przekona³, panie.
Czekam zatem na wezwanie
W progi tego tam Fredeczka.
Poogl¹dam te cudeczka,
Które raczy³ zastosowaæ,
By przyrodê uratowaæ.
Zatem zgoda, zatem czekam.
Id ju¿, id, droga daleka.
Papeczek odchodzi, kobiety rozmawiaj¹
przy stole.
Kole¿anka I:
Nazbyt ³atwo siê zgodzi³a
To powa¿na decyzyja.
Poznaj wprzódy tego cz³eka.
A ma³¿eñstwo niech zaczeka.
Jeli ³obuz, jeli k³amca?
Nie rób z niego ju¿ wybrañca.
Kole¿anka II:
Ludzie mówi¹ w ca³ej gminie,
¯e rozrzutny, z tego s³ynie.
Fredek:
Mocium panie, sêk w tym wzglêdzie,
¯e zaczynam ¿yæ w ob³êdzie.
Kawalerstwo mi siê d³u¿y,
¯adn¹ miar¹ mi nie s³u¿y.
Czas ju¿ podj¹æ decyzyjê.
Choæ nie m³ody, jeszcze ¿yjê.
¯ony dobrej czas poszukaæ,
Do serduszka jej zapukaæ.
Doradca:
Jest tu w naszej okolicy
Panna piêkna, cudne lico,
Ma dochody bardzo znaczne.
Fredek:
Chyba zaraz dzia³aæ zacznê.
To nie sekret, ¿em niem³ody,
Lecz niestary, ¿adnej miary.
Wszak i u niej co w ukryciu,
Bóg to tylko wiedzieæ raczy.
Mów mój mi³y, Mocium panie,
Jak mam podj¹æ to zadanie?
Jak omamiæ, oczarowaæ?
Jak siê mogê przypodobaæ?
Doradca:
Có¿, jest sposób dobry w³anie.
Jeli z³y, niech piorun trzanie.
Musi dom twój, zbyt praktyczny,
Staæ siê dzi ekologiczny.
Fredek:
Có¿ to znaczy? Dziwne s³owo.
Czy mam zacz¹æ ¿yæ de novo?
Czy mam z moich wygód lubych
Zrezygnowaæ dla swej zguby?
Nie chcê zmieniaæ przyzwyczajeñ.
Chcê ¿yæ dalej jak kawaler.
Doradca:
B¹d wiêc zdrów i nie pro wiêcej
O doradztwo w tym¿e wzglêdzie.
Ekologia, rzecz nie nowa
I nie trzeba rezygnowaæ
Z wygód ani te¿ z luksusu.
Starczy zmieniæ kilka rzeczy,
I tu nikt mi nie zaprzeczy,
Za tym id¹ oszczêdnoci
I op³aty jegomoci
Stan¹ siê o wiele ni¿sze:
Woda, pr¹d, gaz oczywicie
Wszystko taniej, du¿o mniej,
No i panna, ¿e a¿ hej.
Fredek:
Wo³aj mi tu mój kolego
Mego s³ugê poczciwego.
(sam do siebie)
Musi dom mój, zbyt praktyczny,
Staæ siê dzi ekologiczny.
I op³aty wiele ni¿sze:
Woda, pr¹d, gaz oczywicie.
Wszystko taniej, du¿o mniej,
No i panna, ¿e a¿ hej.
On ekolog? Nie wierz temu.
Lepiej sprawd to po swojemu.
Lepiej odwied tego drania,
Niech siê Eko nie zas³ania.
Niech poka¿e gospodarstwo,
Pewna bêdziesz, ¿e to ³garstwo.
Ewelina:
Po co naprzód siê martwicie.
Chcê odmieniæ swoje ¿ycie.
Chcê pokochaæ przyrodnika,
ekologa, botanika.
Wszystko jedno, jak nazwisko,
Byle dba³ o rodowisko.
Kole¿anka I:
Rób jak wolisz, Ewelino,
Ale nie p³acz potem skrycie,
bo ¿e swe zmarnowa³a ¿ycie.
EKOSW
EKOSW
PAPIER
Z RECYKLINGU