Medycyna naszych babć

Fragment dokumentu:

biedroneczka9 Listopad 2009, 18:24 Kiedy nasze babcie były młode, leczenie wyglądało zupełnie inaczej - wierzyły w gorące mleko z miodem, herbatę z sokiem malinowym, napar z lipy, duże ilości czosnku, kapusty kiszonej i inne takie specyfiki. Co o tym sądzicie? Myślicie, że to naprawdę pomagało, a może jeszcze stosujecie niektóre z tych sposobów?

Myślę, że coś w tym było, na przeziębienie piję czasem herbatę z malinami czy mleko z miodem, a i jakieś większe ilości czosnku się zdarzają. xD Zazwyczaj jednak wspomagam te babcine metody jakimiś lekami, te starsze sposoby na pewno w jakiś sposób pomagają, ale mimo wszystko na mocniejsze chorowanie to nie wystarczy. Fender9 Listopad 2009, 19:15 No dokładnie.. coś w tym jest.. pamiętam, dziadek przez całe swoje długie zycie, leczył sie domowymi sposobami i zawsze pomagało... heh nigdy do lekarza nie chciał iść, i zmusić do tego się go nie dało..
ja jednak do lekarza chodze, .. chociaż zdarza sie jakieś lekarstwo babuni.. [np. surowe jajko na oparzenie itd ] Szeida9 Listopad 2009, 19:18 Na pewno pomagało, skoro wszyscy to stosowali.
Moje babcie jednak nie używają takich metod (już?) co najwyżej syrop cebulowy, który się trzyma na gorącym piecu
Piłam to, pamiętam. W smaku nie był zły.
Czy leczył? Nie pamiętam. biedroneczka14 Listopad 2009, 20:31 A, tak, syrop z cebuli też piłam i chyba pomaga, bo moja mama czasem robi, jak żadnych innych środków nie ma. ^^

Jeśli chodzi o jajka, to nie stosowałam ich nigdy na oparzenia, ale słyszałam np. dużo o maseczkach na włosy - rozbełtane jajko z drożdżami i tak dalej... Pewnie coś kręcę, ale nie stosowałam i nie wiem, czy coś dają.
Wyszukiwarka

Podobne podstrony:


więcej podobnych podstron

kontakt | polityka prywatności