Z L O S N I C A, SCENARIUSZE PRZEDSZKOLNE, scenariusze, scenariusze


Z Ł O Ś N I C A

Obsada

Rodzice:

Piotr

Irena

Córki

Weronika

Klaudia

Julita

Koleżanki Weroniki

Tamara

Patrycja

Koleżanki Klaudii

Paulina

Marzena

Koleżanki Julity

Ewelina

Natalia

Koledzy

Andrzej

Paweł

Kamil

Tomasz

Dyrektor

Sekretarka

Woźne

Nauczyciele

Policja

Akt I

Scena I

/ Ławka przed blokami. Z boku przychodzą dwaj policjanci,

dzielnicowy i jego podwładny/

Policjant: Panie dzielnicowy, coś tu dzisiaj cicho. Ani głośnej muzyki, ani krzyków tych młodych blokersów

Dzielnicowy: Spokojnie są jeszcze w szkole, a ci co nie poszli do szkoły jeszcze na wagarach w „Strefie”

Policjant: A co mieliby tam robić. „Nastroje” zamknięte o tej porze, niech pan nie mówi, że poszli do kina, bo w to już nie uwierzę.

Dzielnicowy: No co, zgłupiałeś. Chodzą po sklepach.

Policjant: Szefie tam są same dobre i drogie sklepy. Przecież ja nie mam nawet tyle kasy żeby tam coś kupić, co dopiero oni

Dzielnicowy: A po co maja coś kupować. Oni tak sobie chodzą i marzą co by sobie kupili, gdyby mieli pieniądze. A jak się tak napatrzą, poprzymierzają drogie ciuchy, to dawaj atak na rodziców, aby im dali pieniądze na to wszystko co im się spodoba. Po południu to grają w bilarda...

Policjant: Za co...

Dzielnicowy: Za co. Za oszczędności rodziców. Aż strach jest w piątek lub a sobotę, bo grzeczniutkie dzieci muszą iść i zabawić się na dyskotece, za czyje pieniądze?

/kiwają głowami, a dzielnicowy wskazuje na siebie/

Za nasze, za nasze...Szkoda dyskutować. Sam mam na szczęście tylko dwoje dzieci.

Mówię ci, potrafią wyczyścić portfel....

Policjant: Szefie, ktoś się zbliża.

Dzielnicowy: Ukryjmy się. To na pewno nasi młodzi bohaterowie. Jak będzie trzeba interweniować, to wyskoczymy. A teraz cicho sza...

Scena II

/ukrywają się pod sceną. Na scenę wchodzi Weronika z koleżankami/

Weronika: Całe szczęście, że ta szkoła dziś się skończyła. Ale było dziś nudno

Tamara: Nie przesadzaj. Nie pamiętasz matmy. Ale się babka wkurzyła...

Patrycja: Jak powiedziałaś, że słabo dziś spałaś i nie rozpoznajesz liczb

Weronika: A, takie akcje to normalka

Tamara: A dyrektor, jak nas przyłapał na paleniu

Weronika: No i co?

Patrycja: Przecież mu powiedziałaś, „ Panie dyrektorze, zdaje się panu, to pan Kurnicki rozpylił gaz na Przysposobieniu Obronnym”

Tamara: A on jak szalony pobiegł do sali PO, nikogo tam nie zastał i ganiał po boisku wąchając czy to prawda i gdzie jest ten elegancik z klasą.

Weronika: No, to było dobre. Ale ominęła was największa atrakcja.

Koleżanki: Jaka...jaka

Weronika: Tak na mnie krzyczał, że w pewnym momencie się zapowietrzył i musiałam otworzyć okna i wachlować powietrze i dać mu wodę do popicia. Przyszła mi nawet ochota, aby dać mu popić wody z jego akwarium, ale bałam się aby nie wypił z wodą klopsika.... No wiecie tej jego rybki

Tamara: Ale komedia

Patrycja: Szkoda, że nas tam nie było

Weronika: Chodźmy do domu, zobaczymy co starzy przygotowali na obiadek. To co, za godzinę na ławeczce.

Tamara: Ok.

Patrycja: To, na ra

Weronika: Na ra , siostry

/odchodzą. Policjanci wychodzą z ukrycia/

Dzielnicowy: I co, nie mówiłem

Policjant: Szefie, znów ktoś idzie

Dzielnicowy: Sza...

Scena III

/do ławeczki zbliża się Klaudia i jej koleżanki/

Klaudia: Ale był dziś ciężki dzień w szkole.

Paulina: Mówisz o tych dwóch sprawdzianach i WF-ie

Klaudia: Nie, chodzi mi o zachowanie mojej siostry...dlaczego ona to robi

Marzena: No, widziałam dyrektora jak biegał dookoła szkoły i jak krzyczał na Weronikę

Paulina: A potem wyszedł ze swego gabinetu cały czerwony jak upiór

Klaudia: Ale dlaczego ona tak postępuje. Rodzice ciągle jej tłumaczą, proszą...a ona swoje. Jakby nic do niej nie docierało

Marzena: Gdzie ona teraz jest?

Paulina: Widziałam jak szła do domu z Tamarą i Patrycją

Klaudia: Nawet nie chce mi się iść do domu. Znów będzie awantura. Potem na szczęście Weronika pójdzie na ławeczki. A wieczór będzie mnie prosiła żebym jej napisała zadanie. Gdyby mnie poprosiła żebym jej pomogła, to nie odmówiłabym, ale za nią pracować nie będę.

Marzena: Ja tam bym się do niej nie odzywała, niech sobie żyje

Paulina: Wiesz co, ona jest po prostu głupia

Marzena: Nie, ale z Weroniki to taka buntowniczka bez powodu, złośnica

Klaudia: Ale to moja siostra....Idę do domu. Jak odrobię lekcje to zobaczymy, może się spotkamy...zadzwonię

Marzena i Paulina: Cześć

Scena IV

/dziewczyny się rozchodzą. Policjanci chcą wyjść na scenę ale pojawia się Julita z koleżankami/

Julita: Ale jest nudno w tej szkole. Normalnie można zwariować

Ewelina: Nie wiem co stało się dziś księdzu, pilnował jak najęty, nie można było wyciągnąć żadnego katalogu

Natalia: I co, minął cały dzień a my nie wiemy co w tym tygodniu jest na topie. Ani jaka perfuma ani ciuch. A te długopisy doprowadzają mnie do szału... popatrzcie jakie mam połamane paznokcie...

Julita: Jezu, wczoraj je pomalowałam a dziś już do konserwacji

Ewelina: Ja nie chcę chodzić do szkoły. Tam cuchnie, nikt nie ma pojęcia o modzie. Te nasze nauczycielki to się ubierają chyba w lumpeksach. Ja to bym im pokazała klasę... ale nie chcę, one i tak tego nie zrozumieją...

Julita: A nasz dyrektor, widziałyście jego garnitur....Ale cicho bo idzie...

/do ławki zbliża się dyrektor/

Julita: Dzień dobry panu. Jaki ma pan śliczny garnitur, to chyba Hugo Bosik...

/szepcze do dziewczyn/

Przecież chyba nie Hugo Boss

Natalia: A jakie doskonałe perfumy. To chyba Diamenty Armaniego....

/szepcze/

Chyba to Wars z lat 70

Ewelina: No nie mogę, ale buciki, Gino Rossi czy Churche`s

/szepcze/

Jeśli mnie wzrok nie myli to tenisówki z CCC

Dyrektor: Dzień dobry dziewczynki. Nie idziecie do domu. Czas na jakiś obiad, a potem nauka. Jutro będziecie się usprawiedliwiać, że na naukę nie było czasu. Zmykać.

Julita: Za moment. Smacznego obiadku

Natalia: Ale jest śmieszny

Ewelina: I ten jego zapach starej wody kolońskiej

/do ławki zbliża się wychowawczyni/

Dziewczyny: Dzień dobry pani.

Wychowawczyni: Dzień dobry dziewczynki. Znów przeglądacie katalogi. Przecież cały dzień to robiłyście. Idźcie do domu. Może trzeba byłoby coś pomóc rodzicom...Ale zapomniałam...Przcież zniszczyłybyście wasze pielęgnowane paznokcie...

Julita: Już idziemy

/wychowawczyni odchodzi/

Natalia: Stara ciota. Co ją to obchodzi co my robimy po szkole

Ewelina: Nawet ubrać się nie umie. Widziałyście jej rajstopy?

Julita: Pewno z Kory

/śmieją się. Koło ławki przechodzi nauczycielka polskiego/

Julita: Dzień dobry

Polonistka: Widzę, że miło spędzacie czas. Jakie tam macie nowe perfumy do zaoferowania.

Julita: „Femme”

Natalia: „Rose”

Polonistka: Doskonale. Ale jeszcze znajdźcie czas na „Romea i Julię”

/nauczycielka odchodzi/

Ewelina: Ale miała minę. Ciekawe czy chociaż wie o czym mówiłyśmy

/koło ławki przechodzi matematyczka/

Julita: Dzień dobry

Matematyczka: O moje uczennice, znów nad katalogami mody. I cóż tam wypatrzyłyście. Co wam się podoba?

Ewelina: Wszystko proszę pani.

Matematyczka: To się uczcie, a może będzie was na to stać. Do zobaczenia.

/odchodzi/

Natalia: Niech się sama uczy. Przecież jej ubiór to totalne bezguście.

/do ławki wraca Weronika z koleżankami/

Weronika: Się ma siostruniu....Do domu bo mamusia kaszką dzieli

Julita: Chodźmy, bo nadchodzi profanacja dobrej mody i smaku

Tamara: Wiecie co. Dziwie się wam, że tu siedzicie tu tyle kurzu i mogą się wam zabrudzić wasze stylowe wdzianka.

Patrycja: A te zapachy. Idźcie lepiej do domu bo całą noc nie będziecie mogły ich zmyć.

/Julita z koleżankami odchodzą. Do ławki zbliżają się chlopcy/

Scena V

Andrzej: Popatrzcie, oto nasze gwiazdy.

Paweł: Dziwię się, że jeszcze siedzą, bo gdyby głupota była lżejsza od powietrza to na pewno by pofrunęły

Kamil: Znów tu siedzą i się nie uczą

Tomasz: Jak to, przecież one zbawiają świat. W Polsce najwięcej jest przecież lekarzy i prezydentów.

Andrzej: Cześć dziewczynki. Możemy się przysiąść.

Weronika: Spadać, do domu. Mamusia przygotowała smaczny obiadek

Andrzej: Jaka ona urocza, jak fajnie udaje złą. Wiecie co z każdym dniem coraz bardziej zastanawiam się czy nie zaproponować jej chodzenie

Paweł: Chyba oszalałeś. Ja w ogóle nie wyobrażam sobie kogoś, kto mógłby się z nią związać.

Kamil: Jej mąż będzie chyba święty za życia

Tomasz: A jeśli nie, to będzie pieskiem na jej smyczy...a dajcie spokój

Andrzej: Załóżcie się, dajcie mi trzy dni. Nie poznacie jej

Paweł: Chyba zwariowałeś..

Andrzej: Nie, załóż się

Kamil: Dobra, przecinamy zakład

Tomasz: Dobrze. Za trzy dni?

Andrzej: Za trzy dni

/dziewczyny wstają z ławki/

Weronika: Panowie, co wam mówiłam spadamy

Tamara: Zjeżdżać z tąd. Wypad...

Paweł: Mamy prawo tu stać

Patrycja: Won z naszej okolicy do domu, już. My tu nie potrzebujemy chłopów

Kamil: Dziewczyny, przesadzacie...

Weronika: Już was tu nie ma. Tu jest wyż intelektualny. Powietrze was zabije

/zaczyna się szamotanina. Na scenę wracają policjanci/

Dzielnicowy: Spokój... Dosyć... Do domu

Policjant: Nie zmuszajcie mnie abym użył pałki

Weronika: O pałkerzy się pokazali.

Tamara: Niedźwiadki w niebieskich mundurkach

Patrycja: Chłopcy radarowcy

Dzielnicowy: Do domu, ale już. W podskokach.

Policjant: Jeszcze raz was tu zobaczę to mnie popamiętacie.

/młodzież odchodzi/

Dzielnicowy: No i już po akcji. Do jutra spokój. Teraz idziemy na nasz ciepły posterunek...

Policjant: Tam spiszemy treściwe opowiadanie z naszej bohaterskiej i pełnej dramatyzmu akcji

Akt II

Scena I

/dom Weroniki. Matka przygotowuje stół do posiłku. Do domu wchodzi mąż/

Piotr: Witaj

Irena: Witaj

Piotr: Co, jesteś sama. Dziewczyny jeszcze nie wróciły ze szkoły?

Irena: Za chwile powinny przyjść. Wiesz, że do domu wracają bardzo długo. Zanim Julita porozmawia z koleżankami o nowych trendach mody to trochę czasu minie, a Weronika, ona zawsze chodzi swoimi drogami, była na chwilę i gdzieś poszła. Jedynie mogę liczyć na Klaudię.

Piotr: A, właśnie, Weronika. Mam nadzieję, że nic nie przyszło ze szkoły, bo już mi się nie chce tam chodzić. Jak widzę dyrektora, to mi tak bardzo wstyd, że wolałbym zapaść się pod ziemię.

/wchodzi Klaudia/

Scena II

Klaudia: Dzień dobry

/wita się z rodzicami i siada do stołu/

Irena: Jak ci minął dzień w szkole?

Klaudia: Było dość ciężko. Dwa sprawdziany. Ale jakoś sobie poradziłam.

Irena: A gdzie siostry?

Klaudia: Nie wiem. Ja spieszyłam się do domu. Mam na jutro sporo nauki

Piotr: A co tam z Weroniką? Była w szkole?

Klaudia: Była...

Irena: Masz jakąś dziwną minę. Jak się zachowywała.

/Klaudia milczy/

Piotr: Mam nadzieję, że nie zrobiła nic złego.

Scena III

/wchodzi Weronika ze słuchawkami na uszach i idzie do swojego pokoju/

Piotr: Weronika. Proszę tu przyjść. Nie przywitałaś się z matką, ani ze mną. Siadamy do obiadu, który mama przygotowała. Co ty sobie wyobrażasz....

/Weronika wraca i siada ze słuchawkami/

Irena: Takiego zachowania nie będziemy tolerować w naszym domu. Proszę wyłączyć tą MP 3

/Piotr zrywa jej słuchawki z uszu/

Weronika: I co? Co chcesz w ten sposób osiągnąć? Tak chcecie budować rodzinę?

Irena: Takim zachowaniem nas obrażasz i lekceważysz

Weronika: Proszę, chcecie ze mną rozmawiać. Co wy wiecie o problemach młodzieży. Wiecie chociaż kto to jest Oasis, Verve....

Piotr: Czy myślisz, że problemy młodzieży na tym polegają?

Weronika: Ja wiem już od rana co możesz mi powiedzieć. Wy chcielibyście żebym chodziła do szkoły, po powrocie do domu robiła zadanie, była grzeczna i codziennie z wami oglądała dziennik....Macie przecież waszą ukochaną córeczkę....wasz ideał

Irena: Przestań ją obrażać bez powodu

Klaudia: Mamo daj spokój, ja już się do tego przyzwyczaiłam. Mam to na co dzień. Idę odrabiać lekcję. Szkoda mojego czasu....Dziękuję za obiad

Weronika: Zjeżdżaj, kujonie

Scena IV

/Klaudia wychodzi. Do mieszkania wchodzi Julita/

Weronika: O, wchodzi wasza dobra córunia. Lala od Armaniego. Wsadźcie sobie ja w ramki i zawieście na ścianie.

Julita: Kup sobie nowe ubranie, bo to już się sypie. Ale jak będziesz wchodzić do sklepu to spytaj się sprzątaczki, bo to jest twój poziom.

Weronika: Ja ci pokaże sprzątaczkę

/biją się z Julitą. Rodzice je rozdzielają i wypychają do pokojów. Siadają przy stole. Z pokoju wychodzi Julita/

Julita: Popatrzcie co mi zrobiła. Moje żelowe paznokcie. Tato daj mi na nowe.

Piotr: Masz. I idź do nauki.

Julita: Już się umówiłam z koleżankami. Idziemy do Galerii Centrum.... Na zakupy

/wychodzi. Z pokoju wychodzi Klaudia/

Irena: Tak mi przykro, że Weronika tak tobą pogardza. Jak ty to wytrzymujesz

Klaudia: Cóż, to moja siostra. Taką mam...Idę się przejść z koleżankami na spacer

/wychodzi. Z pokoju wychodzi Weronika i na stole kładzie kopertę/

Weronika: Proszę. Kolejny list od dyrektora. Zaprasza na spotkanie

Akt III

Scena I

/gabinet dyrektora. Sekretarka przygotowuje biurko do pracy. Do gabinetu wchodzą woźne /

Woźna I: Dzień dobry pani Kasiu

Woźna II: Dobrze się pani wyspała. Jak cicho jest w szkole rano.

Kasia: Już za chwilę nie będzie tak spokojnie, przyjdą nauczyciele, młodzież i znów zacznie się kolejny dzień.

Woźna I: Masz rację. Musimy iść na dół. Trzeba pootwierać szatnię. Sprawdzać mundurki i buty. Rano to jest cały galimatias....

Woźna II: Ciekawa jestem co nam dziś zaprezentują, a zwłaszcza stare znajome...no wiecie ta młoda, taka zawsze naburmuszona...jak ona ma na imię...

Woźna I: Ta od Kucharskich?....no, jak ona ma na imię...

Kasia: Weronika? ...Dziś do szkoły ma przyjść jej ojciec. Wzywa go dyrektor. Przecież wczoraj ostro nabroiła...

Woźna I: Ja to współczuję tym rodzicom. Ciągle tylko są wzywani do szkoły, jak nie ona to on

Woźna II: Ja jak bym miała takie dziecko, to nie wiem co bym jej zrobiła...

Kasia: Nic by pani nie zrobiła. Takie są dziś dzieci

Woźna I: To my idziemy na dół. Miłej pracy.

Kasia: Nawzajem...

Scena II

/do gabinetu przychodzą nauczycielki. Witają się z sekretarką Zabierają dzienniki i wychodzą do pokoju nauczycielskiego. Po krótkiej chwili do gabinetu wchodzą policjanci/

Kasia: Dzień dobry. Czym mogę panom służyć?

Dzielnicowy: Jest dyrektor?

Kasia: Jeszcze nie przyszedł. Proszę sobie usiąść i poczekać, zaraz będzie. Chyba, że ja mogę w czymś pomóc...

Dzielnicowy: Nie, to my już z samym panem dyrektorem...

/siadają. Po pewnym czasie wchodzi dyrektor/

Kasia: Witam pana. Ma pan pierwszych interesantów.

Dyrektor: No to ładnie się dzień zaczyna. Proszę panowie. Zapraszam do gabinetu

/wchodzą do dyrektora/

Dzielnicowy: Mamy dla pana wiadomość o wyczynach pana uczniów. Wczoraj przy ławce na osiedlu doszło prawie do bójki. Weronika Kucharska z koleżankami chciała pobić chłopców z waszej szkoły.

Policjant: Całe szczęście, że tam byliśmy i dzielnie interweniowaliśmy.

Dyrektor: No to ładnie....

Policjant: Jeszcze nam ubliżały, już miałem użyć pałki, ale dzielnicowy mnie powstrzymał.

Dyrektor: Ale w końcu poszli do domu?

Dzielnicowy: Tak. Ale jak to się jeszcze raz powtórzy to trzeba będzie użyć radykalniejszych środków.

Dyrektor: No cóż. Dziękuje za informację. Dziś ma być w szkole jej ojciec. Będę interweniował. Do widzenia panowie. Mam nadzieję, że w lepszych okolicznościach.

/Wychodzą/

Dyrektor: Pani Kasiu, proszę zawołać wychowawczynię Weroniki...

Kasia: Już idę

Scena III

/do gabinetu przychodzi wychowawczyni/

Dyrektor: Proszę sobie usiąść. Pani podopieczna znów wczoraj nabroiła. Wszystko zaczęło się w szkole a zakończyło się bójka na osiedlowej ławce. Przed chwilą była tu policja.

Wychowawczyni: Widziałam jak siedziały na ławce, jej siostra i koleżanki, ale Weroniki tam nie było.

Dyrektor: I co ja mam z nią zrobić? Dziś ma do mnie przyjść jej ojciec. Jak ja pani ocenia.

Wychowawczyni: Może pana zaskoczę. Weronika to nie złe dziecko. Jest zdolna, kiedy chce stać ją na kulturę osobistą, jest ambitna, ma na pewno dobre serce. Tylko jest niepoprawną buntowniczką.

Dyrektor: Ale skąd się to bierze?

Wychowawczyni: Niech pan nie zapomina, że mamy trzy siostry. Tak się złożyło, że są w jednej klasie. Może któraś jest faworyzowana....nie wiem. Ja cały czas nad nią pracuję

Dyrektor: Dziękuję pani. Niech pani wraca na lekcję.

/wychowawczyni wychodzi/

Scena IV

/do gabinetu wchodzi ojciec/

Kasia: Proszę, czym mogę panu służyć.

Piotr: Jestem ojcem Weroniki Kucharskiej. Byłem wzywany

Kasia: Niech się pan uspokoi. Proszę. Pan dyrektor czeka

/wchodzi do gabinetu. Wita się z dyrektorem/

Dyrektor: Proszę pana..../ gra muzyka/

Piotr: Bardzo mi przykro. Przepraszam za córkę. Ale naprawdę my z żoną nieustannie tłumaczymy, prosimy...to nie jest złe dziecko...

Dyrektor: Proszę z nią porozmawiać. Wiem, że to trudne, ale jeśli się nie zmieni, będę musiał podjąć bardziej radykalne decyzje

Akt IV

Scena I

/przed szkołą stoją chłopcy rozmawiając. Akcja może toczyć się przed kurtyną/

Andrzej: Witajcie panowie. Dziś pierwszy atak na naszą złośnicę. Przez parę dni starałem się z nią porozmawiać i moje przypuszczenia się potwierdziły. Nie jest taka zła. Bardziej gra i pozuje na złośnicę, niż ją jest

Paweł: Dobra, dobra. Ja nic takiego nie zauważyłem. Wprost przeciwnie. Ciągle szuka okazji do awantury. Jak komuś dokuczyć, kogoś wyśmiać i zniszczyć, ale czekam na wynik naszego zakładu.

Kamil: Musze wam panowie jeszcze coś powiedzieć. Andrzej chce zaprosić Weronikę do naszego domu. Nie wiem o co chodzi, ale to jest niesamowite. Chyba pierwszy raz chce ją zaprosić ktoś z poza jej paczki. Nie mogę się na to doczekać...ale zapowiada się gratka

Tomasz: Nasz zakład nabiera powoli smaku i emocji

Andrzej: Przynieśliście magnetofon, tak jak prosiłem.

Tomasz: Mamy komórkę. Doskonale i głośno odtwarza

Andrzej: Jak dam ci znak, to podejdziesz do Weroniki i ja nagrasz.

Paweł: Ale po co?

Andrzej: Już w tym moja głowa. Zaufajcie mi

Kamil: Tylko żeby z tego nie zrobiła się jakaś awantura. Wiesz jacy są nasi rodzice...

Andrzej: Obiecuje wam, że nic się złego nie stanie. A już na pewno nie dowiedzą się o tym nasi rodzice...Dobra idziemy do szkoły

/odchodzą, a w ich miejsce przychodzi za moment Weronika z koleżankami/

Scena II

Weronika: Już widać naszą szkołę. Wiecie co zastanawiałam się czy dziś iść ale ojciec zrobił mi ostatnio taki wykład, że wolę iść, przynajmniej przez parę dni

Tamara: No, no....nasza skała zaczyna się kruszyć

Patrycja: Mam nadzieję, że nie masz zamiaru zdradzać naszych poglądów na szkołę i całą rzeczywistość.

Weronika: Nie, ale jakbyście słyszały mojego starego to tak jakby śpiewała Rutowicz...

Tamara: Kto?

Patrycja: No nie wiesz, ta od Big Brothera

Tamara: A, ta co do Majewskiego przyszła z tym różowym koniem

Weronika: Dobra. Ruszamy do szkoły. Jeszcze trzeba zapalić. Dotlenić się przed lekcjami

/odchodzą. Przed kurtyną przechodzi Klaudia z koleżankami, które spieszą się patrząc na zegarki. Biegnie także Julita ze swoja paczką /

Julita: Co to za poranek. Przecież przeglądnęłyśmy oferty jednego sklepu...

Ewelina: Minęła przecież chwilka, a tu już dochodzi 8.00

Natalia: Dobra, dokończymy w szkole

/odchodzą. Przed kurtyną przechodzą nauczycielki/

Scena III

/Rozsuwa się kurtyna i ukazuje się wnętrze szkoły i woźne. Jedna sprawdza obuwie zastępcze, druga mundurki i wyciera podłogę. Tłum uczniów zbiera się wokół woźnej. Do szkoły wchodzą także nauczyciele/

Woźna I: Dość tego. Do klasy, wynocha. Będziecie mi tu stali. Do klas, ale już

Weronika: Ale pani Krysiu, w szatni tak przytulnie, możemy tu zostać.

Woźna I: Nie ma mowy. Wynocha mi z tąd. Do klasy

/uczniowie zajmują miejsca w klasie/

Woźna II: No nareszcie spokój. Można pozamiatać

Scena IV

/dzwonek. Do sali wchodzi matematyczka/

Matematyczka: Dzień dobry. Siadajcie. Proszę wyciągnąć zeszyty, podręczniki, przybory. Dziś mamy nowe matematyczne zagadnienia. Obecność sprawdzę sobie na zakończenie lekcji.

/uczniowie przygotowują pomoce do lekcji/

Matematyczka: Najpierw sprawdzę kilku osobom zadanie domowe...

Julita: Jezu, było coś zadane do domu?

Ewelina: Nie wiem, chyba coś zadawała

Natalia: Co ona myśli, że nie mamy nic lepszego do roboty tylko się uczyć matematyki. Po co mi matematyka na wybiegu modelek

Klaudia: Dobrze, że wczoraj nigdzie za wiele nie chodziłam, tylko przysiadłam i je zrobiłam

Paulina: Wiesz, jak mi to wytłumaczyłaś przez telefon to je zrobiłam. A ty Marzena zrobiłaś to ostatnie zadanie.

Marzena: Nie lubię odpisywać. Jakoś udało mi się je zrobić. Zobaczymy tylko czy dobrze.

Matematyczka: Proszę Klaudię o pokazanie zadania....

/sprawdza zeszyt, uśmiecha się i wpisuje ocenę/

Weronika: Jak do mnie dojdzie to zniknie z jej twarzy ten słodki uśmiech. A wy zrobiłyście zadanie

Tamara: Co ty oszalałaś

Patrycja: Dostałam wczoraj super nagrania. Nie miałam nawet czasu zerknąć do zeszytu. Zresztą nie będę tracić czasu na naukę...

Matematyczka: Proszę Julitę o pokazanie zadania

Julita: Nie mam proszę pani. Nie miałam czasu

Matematyczka: Mniej siedzenia nad katalogami na ławeczce i czas się znajdzie

Julita: Ale po co mi matematyka. W świecie projektantów mody?

Matematyczka: Tam też jest ona potrzebna. Siadaj -1

Ewelina: Ale lala...

Natalia: W świecie projektantów....

Matematyczka: Bardzo proszę o pokazanie zadania Andrzeja

/nauczycielka sprawdza zeszyt i się uśmiecha/

Patrycja: Jednak ten kolega to ma głowę ...zrobił zadanie

Tamara: Wiesz on jest nawet przystojny...z każdym dniem coraz bardziej mi się podoba. Ty Weronika to jesteś szczęściara.

Weronika: Dlaczego?

Patrycja: Nie widzisz, że już od paru dni zakręca się koło ciebie?

Weronika: Dajcie spokój, ot zwykły chłop i tyle

Matematyczka: Proszę o zadnie Weronikę

Weronika: Nie mam

Matematyczka: Proszę o pokazanie zeszytu

Weronika: Jak byłam mała, to pokazywałam...nie mam zadania ani zeszytu

/aplauz koleżanek/

Matematyczka: Proszę wstać jak do mnie mówisz

Weronika: Nie mogę, bo mnie bolą nogi

/brawa koleżanek/

Matematyczka: Albo się zaczniesz kulturalnie zachowywać, albo wzywam pana dyrektora

Weronika: Niech pani robi co chce

/matematyczka wychodzi z sali/

Paulina: Wiesz, ale masz siostrę. Szczerze współczuję

Marzena: Ale za chwilę będą akcje

Klaudia: Ja nic nie mogę zrobić. I tak wszyscy mówią do mnie często, ty jesteś siostrą Weroniki? Bardzo rzadko ktoś zwraca się do mnie po imieniu. Chyba tylko wychowawczyni. A ta sytuacja? Myślicie, że jak przyjdzie dyrektor to, to coś zmieni

/przychodzi dyrektor, nakazuje wyjść Weronice. Po pewnej chwili rozlega się dzwonek, uczniowie wychodzą na korytarz/

Scena V

Paweł: I co dalej chcesz się z nią spotykać i zapraszać do swojego domu?

Andrzej: Tak

Kamil: Gdybym ją zabrał gdzieś na imprezę i tak by się zachowała, to chyba bym się już tam nie pokazał. Co za bezczelność i arogancja.

Tomasz: Nie znacie mojego brata. On zawsze wszystkich broni i zawsze na tym przegrywa

Andrzej: Za chwilę wróci Weronika. Przygotujcie dyktafon

/wraca Weronika i staje ze swoimi koleżankami. Chłopcy przysuwają się do dziewcząt i nagrywają rozmowę/

Tamara i Patrycja: No i co ci powiedział? Był zły?

Weronika: A co mógł mi powiedzieć ten stary ramol. Tylko się nadyma jak stara purchawa i zmienia kolory jak kameleon. Mam gdzieś jego rady i upomnienia. Wisi mi to wszystko co mówi. Niech zjeżdża w podskokach do swojego domu, do swojej pięknej córci wypatrywać kiedy pojawi się u niej pierwsza zmarszczka. Stary dziad...

Klaudia: Może byś tak przestała Weronika. Przestań wszystkich wyzywać i poniżać. Każdy chce twojego dobra, a ty odwdzięczasz się niesprawiedliwością. Mam już dość przyglądania się twojemu postępowaniu. Wstydzę się ciebie...

/rozlega się dzwonek. Uczniowie udają się do klasy. Na korytarzu pozostają chłopcy i paczka Weroniki/

Andrzej: Nagraliście tą wypowiedź Weroniki

Tomasz: Tak, mam nadzieję, że się to nagrało

Paweł: No i co tam było dziwnego. Słowa takie jak zawsze. Dobrze jej wygarnęła Klaudia. Podpisuje się pod każdym jej słowem.

Kamil: Ja także. Ale co ty chcesz z tym nagraniem zrobić. Stary, myślę, że zakład jest już przegrany. Daj sobie z nią spokój. Jej nie zmienisz...mówię ci daj spokój

Andrzej: Mam dać spokój. Wszystko dopiero się rozpoczyna. Cierpliwości. Tomek Przygotuj nagranie na dzisiejszą lekcję wychowawczą.

/idą do klasy. Na korytarzu pozostają tylko dziewczyny rozmawiające ze sobą. Do klasy wchodzi polonistka. Rozpoczyna się lekcja/

Scena VI

Polonistka: Proszę usiąść.

/rozpoczyna sprawdzać obecność. Julita i koleżanki wyciągają katalogi i zaczynają je przeglądać /

Polonistka: Tamara...była dziś w szkole?

Marzena: Tak, one gdzieś poszły. Za chwile przyjdą.

Polonistka: Ale ich w tej chwili nie ma....Patrycja?....nieobecna

Paulina: Ale one na prawdę za chwilę przyjdą

Polonistka: Nieobecna....Weronika......nieobecna

/na korytarzu do dziewczyn podchodzą woźne/

Woźna I: A wy co tu robicie, nie macie lekcji

Woźna II: Już.... marsz do klasy. Jeszcze mało wam na dzisiaj

Woźna I: Weronika, ten twój ojciec to szybko przeniesie się przez ciebie do Abrahama

Woźna II: No już wynocha do klasy, ale już

/dziewczyny wchodzą do klasy i bez słowa usprawiedliwienia siadają w ławkach/

Polonistka: A panie to gdzie były...

Weronika: /do koleżanek/ Ciesz się, że w ogóle przyszłam

Polonistka: Proszę, słucham

Patrycja: Byłyśmy w toalecie

Polonistka: Od tego jest przerwa

Tamara: Przerwa tak szybko przechodzi

Weronika: Jeszcze ja zabierają dyrektor i nauczyciele....

Polonistka: Już cisza. Zabieramy się do pracy...

Weronika: /pod nosem/ Sama się zabierz

Polonistka: Na dzisiaj mieliście przygotować deklamację inwokacji z „Pana Tadeusza” . Proszę....Klaudia

/Klaudia deklamuje/

Klaudia: Litwo ,Ojczyzno moja, Ty jesteś jak zdrowie..../ 4 linijki/

/podczas muzyki deklamują, Paulina, Marzena i Tomasz/

Polonistka: Proszę teraz Julitę.....

/cisza. Dziewczyny zajęte przeglądaniem katalogów. Julita przegląda się i maluje/

Polonistka: Julitę....

Julita: Już proszę pani...przecież nie wyjdę na środek bez makijażu /do koleżanek po cichu/ przecież nie będę wyglądać jak pani

Polonistka: Co tam mruczysz pod nosem? Szybko bo wpisuję 1....czy ja wam nie przeszkadzam....proszę odłożyć te katalogi i położyć je na moim biurku

Ewelina: Już je chowamy....

Natalia: Proszę pani, my już nie będziemy...

Polonistka: Dobrze, proszę o ciszę. Proszę Julita...

Julita: Ale ja nie umiem, nie zdążyłam się przygotować

Polonistka: Trudno, niedostateczny. Siadaj

/pozostałe koleżanki tłumaczą się/

Polonistka: Prosimy teraz Weronikę

/wychodzi na środek. Rozpoczyna deklamację/

Weronika: Litwo, Ojczyzno moja..... /odwraca się do klasy i dyryguje/

My nie chcemy edukacji....

Tamara: Ani szkół, klasowych sal

Patrycja: Chcemy wolności, tolerancji

Weronika: Nauczycielem, każdy sam

Polonistka: Co to było?

Weronika: Inwokacja. Tylko nasza

Polonistka: Ja chcę usłyszeć, tą Mickiewicza

Weronika: Nasza jest lepsza

Polonistka: Jedynka, a teraz zapraszam wszystkie trzy panie do dyrektora. Tam zademonstrujecie waszą inwokację...proszę, a państwo pozostaną tu do dzwonka

Scena VII

/ wychodzą, po chwili rozlega się dzwonek. Uczniowie wychodzą na korytarz. Po chwili do uczniów dołącza paczka Weroniki. Od grupy odłącza Andrzej i podchodzi do Weroniki /

Andrzej: Weronika, chciałbym cię zaprosić jutro do siebie, do domu. Mam małą uroczystość, chciałbym abyś przyszła...

Weronika: Zastanowię się, później dam ci odpowiedź....

/dziewczyny rozmawiają podekscytowane. Rozlega się dzwonek/

Scena VIII

/do klasy wchodzi wychowawczyni/

Wychowawczyni: Proszę usiąść. Tematów na dzisiejszą lekcję jest co bez liku. Wiecie co, inni wychowawcy ciągle narzekają, że nie mają o czym mówić na lekcjach wychowawczych, a ja nie tylko, że mam o czym z wami rozmawiać, ale jeszcze częściej rozmawiam z panem dyrektorem o waszych wyczynach. Najczęściej rozmawiam oczywiście o ekscesach w wykonaniu Weroniki i jej paczki....Proszę wstać....pan dyrektor mi dziś wręczył tekst jaki zaprezentowałyście na lekcji polskiego. Nie musze go czytać, cała klasa to słyszała....

Co macie mi na ten temat do powiedzenia...słucham

Weronika: Ja nie mam nic do powiedzenia

Tamara: To były tylko takie żarty

Wychowawczyni: Żarty? A jak się czuła pani? Przeprosiłyście ją za ten wasz wybryk?

Patrycja: My nie umiałyśmy tego tekstu na polski i próbowałyśmy jakoś z tego wybrnąć...my tą panią przeprosimy

Tamara: Obiecujemy

Weronika: Ja niczego nie obiecuję

Wychowawczyni: Sprawa zaczyna być niepokojąca. Klaudia

Klaudia: Proszę

Wychowawczyni: Powiesz rodzicom, że ja się tam do was dziś wybieram. Będę około 18.00

Klaudia: Przekażę wiadomość rodzicom, choć nie wiem czy to coś da proszę pani

Wychowawczyni: Proszę przekazać....A teraz Julita i twoja paczka. Ile razy mam wam mówić, że na wasze katalogi mody nie ma miejsca na lekcjach. O dziś mamy owoc waszego postępowania. Jedynki z matematyki i polskiego. Szkoła to nie jest świat mody.

Julita: Ale nam nie starcza dnia żeby to wszystko przeglądnąć. Poza tym ja nie wyjdę na środek bez dokładnego makijażu.

Wychowawczyni: Proszę pań zejdźcie trochę na ziemię. Macie po kilkanaście lat a wyglądacie jak panie kilkudziesięcioletnie. Dajcie trochę światu waszej młodości....No dobrze. Dzisiaj chciałam po raz kolejny poruszyć temat naszej kultury słowa....

Andrzej: Proszę pani, my na dzisiejszą lekcję przygotowaliśmy coś specjalnego. Nagraliśmy jedną wypowiedź na dzisiejszej przerwie. Ilustruje idealnie nasz dzisiejszy temat. Może posłuchamy, a potem podyskutujemy

Wychowawczyni: Dobrze, posłuchajmy....

/Tomasz odtwarza nagranie Weroniki z przerwy. Zalega cisza. Paczka Weroniki parska śmiechem /

Wychowawczyni: Ja tu nie widzę nic śmiesznego. Jak ocenilibyście człowieka wypowiadającego te słowa.

/zalega cisza/

Weronika: To jakiś nie myślący półgłówek. Jakby te słowa doszły do dyrektora. Po za tym jak można tak się wyrażać. Nawet ja nie powiedziałabym czegoś takiego.

Wychowawczyni: Kto jest autorem tych słów.

Andrzej: Weronika.

/konsternacja na sali/

Te słowa powiedziała do dziewczyn na pierwszej przerwie. Po matematyce....Była tak zdenerwowana, że nawet nie myślała nad tym co mówi. Często jej się to zdarza. Wtedy rani innych. Weronika nie jest zła, tylko gra taką złośnicę. Klaudia, czy przyznasz mi rację?

Klaudia: Już dawno o tym mówiłam. Ale nikt nie chce mnie słuchać

Wychowawczyni: A ty co Julita, co sądzisz o siostrze?

Julita: Dla mnie jest ważne żeby nie grała takiej chłopczycy, zrobiła makijaż, chociaż raz ubrała spódnicę....kupiła dobry kosmetyk

Wychowawczyni: Czy ktoś chce jeszcze coś powiedzieć o Weronice?

Paulina: Weronika nie kłamie, nigdy się z tym nie spotkałam

Marzena: Może jest czasem szorstka i nieprzystępna, ale zawsze pomoże

Kamil: Nigdy na nikogo nie doniosła

Paweł: Potrafi tańczyć

Natalia: Nigdy od niej nie śmierdzi

Ewelina: I ma zawsze czyste ubranie

Wychowawczyni: Weronika, masz dużo dobrych cech, nikt cię nie odrzuca....bądź sobą. Nie musisz nikogo grać

/Weronika bierze plecak i wybiega z klasy. Za nią wybiegają po chwili jej koleżanki. Do sali wchodzi sekretarka/

Kasia: Pani jest proszona do dyrektora

Wychowawczyni: Już idę. Zostańcie w klasie do dzwonka. A państwo do następnego aktu.

/sekretarka i wychowawczyni wychodzą/

Akt V

Scena I

/mieszkanie Andrzeja i Tomka. Zgromadziła się w nim cała paczka chłopców/

Andrzej: Ciekaw jestem czy nasza koleżanka przyjdzie, czy też odrzuci moje zaproszenie

Paweł: Rzeczywiście, ciekawe. Ja na jej miejscu zapadłbym się pod ziemię. Taka kompromitacja. Skąd wiedziałeś, że Weronika nie rozpozna swojego głosu na nagraniu?

Andrzej: Od pewnego czasu zauważyłem, że kiedy się zdenerwuje nie liczy się ze słowami i czasem nic z tego wydarzenie nie pamięta. Reszta to było czyste ryzyko.

Kamil: Wiesz, mam trochę wyrzuty sumienia, że w tym uczestniczę. To jest zabawa czyimś życiem. Myślę, że tak nie można.

Andrzej: To nie jest zwykły zakład i nie jest to także zabawa. Ja chcę jej naprawdę pomóc. To nie jest zły człowiek

Tomasz: Zaprosiłeś koleżankę i nic nie przygotowujesz. Spojrzałem do lodówki i szafy przecież my nie mamy niczego aby ją poczęstować. Czemu nie powiedziałeś rodzicom, przecieżby coś kupili. Jaki wstyd

Andrzej: Tomek, nic się nie bój. Ja wszystko mam zaplanowane. Pamiętajcie, jak zadzwoni dzwonek do mieszkania szybko się schowajcie, żeby was nie widziała i uważnie obserwujcie. A ty bracie nie gniewaj się na mnie, za to co powiem...

/dzwoni dzwonek do drzwi. Chłopcy uciekają do sąsiedniego pokoju. Zostają tylko bracia/

Scena II

/do mieszkania wchodzi Weronika. Wita się z braćmi/

Weronika: Zaprosiłeś mnie, więc jestem

Andrzej: Proszę usiądź. Czym mogę cię poczęstować. Co się napijesz

Weronika: Bardzo proszę herbatę

Andrzej: Już się robi

/podchodzi di szafki i otwiera/

Andrzej: Co nie ma herbaty, ani kawy, ani niczego, nawet wody mineralnej. Tomek, przecież miałeś kupić

Tomasz: Ty mi coś mówiłeś? Kiedy

Andrzej: Wczoraj, ty ofermo. Ile razy mam ci wszystko powtarzać żebyś zapamiętał

Tomasz: Ale naprawdę nic mi nie mówiłeś

Andrzej: Ty idioto, zamknij się kiedy do ciebie mówię

Weronika: Daj spokój, przecież nic się nie stało

Andrzej: Tu się dopiero coś stanie jak mi przywalę po gębie. Tomek zjeżdżaj do biurka ty łachudro

Weronika: Co ty robisz, zostaw go w spokoju. On nic nie zrobił

Andrzej: Nic nie zrobił...ten mały móżdżek.....nic nie zrobił /chce go uderzyć/

Weronika: O co w ogóle jest ta wojna. O herbatę.....

Andrzej: Jeszcze sprawdzę jedno miejsce, jak czegoś nie będzie to się naprawdę zdenerwuję.

/podchodzi do lodówki/

Co tu tez niczego nie ma. Miałeś kupić ciastka. Tego już nie wytrzymam....zjeżdżaj do sklepu matołku. Wynocha

Tomasz: Ale Andrzej, co ty wyprawiasz?

Andrzej: Nie słyszałeś. Do sklepu migiem, ale już. I nie wracaj mi tu bez ciastek

/chwyta go za kołnierz i chce wyrzucić z mieszkania, ale powstrzymuje go Weronika/

Weronika: Co ty robisz? Tak nie wolno postępować z ludźmi. Tak nie wolno. Jak się nie uspokoisz to ja wychodzę. Nie będę się temu przyglądać

Andrzej: I ty chcesz mnie pouczać. A jak ty postępujesz z ludźmi. Ty im nie ubliżasz. A co mówisz do nauczycieli! Oni zasłużyli na twoje przezwiska i komentarze. Jak szanujesz wszystkich w klasie. Jak postępujesz wobec twojej siostry Klaudii, ona na ciebie nic złego nie pozwoli powiedzieć a ty ją przekreślasz bo się chce uczyć. A Julita, dlatego jest zła i się z niej śmiejesz bo się interesuje tym, co ciebie nie interesuje.

I ty chcesz mnie pouczać

Weronika: Już dostałam ostatnio niezłą szkołę od was, ale wydaje mi się, że skoro tak postępujesz jak dziś, nie masz prawa do wymądrzania się na mój temat

Andrzej: I ty także.

Weronika: Chodź Tomek. Nic tu po nas. Ktoś musi być mądrzejszy

/wychodzą/

Scena III

/z sąsiedniego pokoju wychodzą chłopcy/

Paweł: Andrzej, co w ciebie wstąpiło. Nigdy nie widziałem cię takim.

Kamil: Czy ty nie zwariowałeś. Przecież Tomek nigdy się do ciebie nie odezwie. Tak na niego naskoczyć.

Paweł: Co za obciach. Ja nie wiem co bym ci zrobił, gdyby mnie coś takiego spotkało

Andrzej: A widzieliście kiedyś taką Weronikę jak dzisiaj. Ty Paweł mówiłeś nie jeden raz, że ja nie stać na ludzkie uczucia, a dziś wstawiła się za Tomkiem i jeszcze wytknęła mi błędy

Kamil: I nie ugięła się pod ostrzem twojej krytyki. To naprawdę niezwykłe

Andrzej: Dlatego prosiłem Tomka żeby się nie obrażał na to co powiem

/do pokoju wchodzi uśmiechnięty Tomek/

Tomasz: Ty spryciarzu. Tak zagrałeś furiata, że ja się w pewnym momencie dałem nabrać. Byłem tak na ciebie zły, że myślałem jak skoczyć ci do gardła. Dopiero potem przypomniałem sobie twoje słowa.

Paweł: A Weronika

Tomasz: Weronika była tak wstrząśnięta tym co zobaczyła, że powiedziała tylko „jak ja mogłam być taka głupia”

Kamil: Chyba żartujesz. Gdzie poszła? Czekały na nią dziewczyny?

Tomasz: Właśnie, że nie. I to jest dziwne. Przecież ją nigdy nie opuszczały.

Andrzej: Coś mi się wydaje, ze panowie przegraliście zakład

Akt VI

/dom Weroniki. Matka sama w pokoju czyta gazetę. Do pokoju w chodzi Weronika, która wraca ze szkoły. Wita się z matką, która nie kryje zdziwienia/

Weronika: O widzę, że jesteś sama. Nie ma jeszcze nikogo

Irena: Za chwilę powinien wrócić ojciec. A gdzie są siostry?

Weronika: Za chwilę powinny przyjść, ja się dziś spieszyłam bo na jutro dużo nauki, a chciałabym wieczorem na moment spotkać się z Tamarą i Patrycją. Zawołaj mnie jak wszyscy przyjdą, zjemy razem obiad.

/matka jest wyraźnie zdziwiona. Do domu przychodzi Klaudia. Jest bardzo uśmiechnięta. Jak zawsze wita się z matką/

Klaudia: Jest Weronika?

Irena: Wróciła przed chwilą i poszła do siebie. Powiedziała, że musi się uczyć. Nie wiem co powiedzieć. Czy coś się stało?

Klaudia: Weronika wróciła wczoraj do domu wieczorem od Andrzeja, tego kolegi z naprzeciwka. Weszła do pokoju i usiadła na łóżku, wiesz jak to ona ze słuchawkami na uszach. Po chwili podeszła do mnie. Myślałam, że jak zwykle mnie szturchnie i zacznie wyzywać, ale ona zapytała czy nie pomogłabym jej z matematyki. Byłam zdziwiona, bo czegoś takiego się nie spodziewałam. Wytłumaczyłam jej zadania. Potem przyszła jeszcze raz, żebym jej sprawdziła. Byłam zaskoczona bo były zrobione dobrze. Ale jeszcze bardziej kiedy mi podziękowała. Dziś dostała po raz pierwszy czwórkę z matmy. Nie wiem co się stało, ale bardzo się cieszę

/do domu wchodzi ojciec. Wita się z żoną i Klaudią. Klaudia idzie do pokoju/

Piotr: Jakaś jesteś dziś bardziej uśmiechnięta. Czy coś tym razem dobrego z naszymi dziewczynami?

Irena: Wiesz, po raz pierwszy Weronika wchodząc do domu po szkole ze mną się przywitała, więcej, poszła do pokoju się uczyć

Piotr: To będzie chyba koniec świata...

Irena: Nie uwierzysz, ale poprosiła mnie jak będą wszyscy, abym ją zawołała do wspólnego posiłku.

Piotr: To chyba coś się stało

Irena: Zapytaj Klaudii. Ona ci opowie. Poza tym Weronika dostała dziś czwórkę z matematyki

Piotr: To jest niewiarygodne

/do domu przychodzi Julita. Wita się z rodzicami/

Julita: Czy Weronika już wróciła ze szkoły?

Irena: Co tak się dziś wszyscy o nią pytają.

Piotr: Tylko nie mów, że mam się zgłosić do szkoły

Julita: Nie. Ale nie uwierzycie. Wczoraj Weronika zaproponowała mi abyśmy razem pouczyły się inwokacji do „Pana Tadeusza” i dziś zdałyśmy ją na piątkę.....Jak się cieszę. Potem stała się rzecz niesłychana. Weronika przeprosiła przy całej klasie polonistkę. Weronika jeszcze nikogo nie przeprosiła. To jeszcze nie wszystko. Poprosiła mnie abym jutro wybrała się z nią do sklepu, bo chce sobie kupić nową, jasną kurtkę i nowe perfumy. Mówiła, że będzie was prosić abyście jej pożyczyli pieniądze. We wakacje jak pójdzie do pracy to wam wszystko odda

Piotr i Irena: Odda?

Irena: Proszę wszystkich do stołu

/z pokoju wychodzą Weronika i Klaudia rozmawiając ze sobą/

Weronika: Mamo jeszcze nie podawaj do stołu. Chcę abyście mnie posłuchali

Przez ostanie dni wiele rzeczy przemyślałam. Zrozumiałam, że trudno jest ze mną żyć. Bardzo was przepraszam za moje zachowanie i humory. Za moje słowa i traktowanie domu jak hotel. Przepraszam was siostry za to, że tak bardzo wam dokuczałem, a tak naprawdę to wam zazdrościłam. Klaudia była zawsze pilna i zdolna, jest dobrą uczennicą i dobrym człowiekiem. Julita ma swoje hobbi i tym żyje. Ja nie chciałam być taka jak one, więc wymyśliłam, że będę złośnicą i tak będę niepowtarzalne i oryginalna. Tylko zapomniałam o innych. O tobie mamo, że będziesz płakać po kątach. O tobie tato, że będziesz się musiał włóczyć po gabinetach dyrektora i nauczycieli. I o was siostry, że będziecie się musiały za mnie wstydzić. Bardzo przepraszam....wiem, że to niewiele zmieni, ale na razie mogę tylko tyle uczynić.

Rodzice usiądźcie do stołu. Dziś my podamy obiad

/dziewczyny zaczynają krzątać się przy stole/

Akt VII

Scena I

/ławeczka osiedlowa. Podchodzą do niej policjanci/

Dzielnicowy: Oto nasza osiedlowa ławeczka. Zobaczymy co się ty dziś wydarzy. Ty młody trzymaj nerwy na wodzy i przestań machać bez potrzeby pałką tak, jak ostatnio.

Policjant: Postaram się, choć nie jest łatwo. Nie będą mi smarkacze ubliżać.

Dzielnicowy: Są inne środki....może dziś będzie spokojnie. Jakoś wczoraj było tu niespodziewanie cicho. Nawet zasnąłeś i musiałem budzić „wielkiego bohatera”

Policjant: Raz mi się to zdarzyło a pan ciągle o tym.

Dzielnicowy: Słyszę głosy. Kryjemy się i pamiętaj co ci powiedziałem. Nerwy na wodzy

Scena II

/kryją się. Do ławki zbliża się paczka Weroniki ubrana na jasno/

Weronika: Usiądźmy na chwilę. Nie mogę w to uwierzyć zdobyłam dziś dwie piątki. Chyba po woli staję się kujonem, ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Najbardziej cieszy się ojciec. Od dwóch dni nie był wzywany do szkoły. To jest swoisty rekord

Patrycja: U mnie w domu tez jest wesoło. Jestem częściej w domu. Wiesz, nigdy nie przypuszczałem, że tak fajnie można porozmawiać z rodzicami. A jak im pokazałam moje nowe oceny to ojciec wczoraj zawołał mnie i dał mi 50 zł, tak od siebie

Tamara: U mnie jest tak samo. Nigdy nie przypuszczałam, że mój tata to może być prawdziwy kumpel, a mama to kobieta, która tak wiele rzeczy zna, zna się też na muzyce. Jestem w szoku.

Weronika: Nie mogę tylko patrzeć na Andrzeja. Nie mogę zapomnieć tego jak potraktował Tomka.

Patrycja: My jeszcze gorzej postępowałyśmy i inni musieli na nas patrzeć

Tamara: I znosić nasze wybryki

Scena III

/do ławki zbliżają się Julita ze swoją paczką/

Weronika: Siadajcie. Co tam macie.

Julita: Mamy najnowsze próbki z „Douglasa”. Ale was przecież to nie interesuje

Ewelina: I na pewno będziecie się z nas śmiać

Natalia: I potem przedrzeźniać. Julita chodź idziemy stąd w jakieś inne miejsce.

Weronika: Nie będziemy, daję słowo

Tamara: Chodźcie, na pewno nie będziemy.

Patrycja: Same dziś wybieramy się na zakupy

/idą na ławeczkę. Do dziewczyn zbliża się Klaudia i jej koleżanki/

Klaudia: Patrzcie dziewczyny, czegoś takiego jeszcze nie widziałam. Dwie paczki siedza razem

Paulina: I nikt się nie kłóci i nie bije. Pamiętacie w tamtym tygodniu interweniował dzielnicowy i ten jego przystojny podwładny

Marzena: Ale on jest jakiś nerwowy. Chce wszystkich bić.

Klaudia: Może to jakiś aktor, tak jak do niedawna Weronika

Weronika: Chodźcie tu dziewczyny, mamy tu coś ciekawego

Paulina: A nie będzie wam to przeszkadzać

Patrycja: Pewno, że nie. Zapraszamy

Tamara: No chodźcie tu szybko, bo za chwilę trzeba iść do domu. Nasi nauczyciele nam nie odpuszczają

/wszystkie są przy ławeczce. Panuje wspaniała atmosfera/

Scena IV

/obok ławki przechodzą nauczycielki/

Dziewczyny: Dzień dobry paniom

Wychowawczyni: Witam was drogie panie. Jak zawsze marnowanie czasu.

Weronika: Za chwilę idziemy do domu, na jutro dużo nauki

Polonistka: Słyszałyście, kto to mówi....Przypominam o Słowackim...żebyśmy mogli dyskutować, najpierw musicie coś wiedzieć

Julita: Nie zapomniałyśmy

Matematyczka: Przypominam o jutrzejszej geometrii i o modelach do wykonania

Klaudia: Już są na ukończeniu

/do nauczycielek dobiega dyrektor/

Dyrektor: Koleżanki....czekajcie

Dziewczyny: Dzień dobry panie dyrektorze

Dyrektor: Niemożliwe, wy wszystkie razem.

Polonistka: I nawet się nie szarpią za włosy.

Wychowawczyni: I mówią, że będę się uczyć

Dyrektor: I jakoś od kilku dni nie muszę wzywać ojca Weroniki

Weronika: To się już nie powtórzy panie dyrektorze

Dyrektor: Mam nadzieję....mam nadzieję

/odchodzą/

Scena V

/do ławeczki zbliżają się chłopcy/

Andrzej: Czegoś takiego nie oglądaliśmy jeszcze. Nikt się nie kłóci. Panie wszystkie razem. Zakład wygrany

Paweł: Ze smutkiem muszę przyznać, że tak. Wygrałeś. Jestem pełen uznania. Nie wierzyłem, że to ci się uda.

Kamil: Przegraliśmy, ale tak naprawdę to wszyscy wygraliśmy. Przyjemniej chodzi się do szkoły. I jakoś konflikty i przeszkody ustały.

Tomasz: Gdzie zgoda. Tam lepiej i łatwiej się żyje... To co, idziemy im powiedzieć prawdę.

/wszyscy potakują twierdząco/

Andrzej: Dziewczyny. Możemy was na chwilę prosić.

Weronika: Do takiego awanturnika nie podejdziemy. Przeprosiłeś brata za twoje zachowanie.

Paweł: Ale podejdźcie do nas. Prosimy.

/dziewczyny podchodzą/

Kamil: Chcemy wam powiedzieć o pewnym zakładzie....Andrzej nigdy nie potępiał Weroniki. Uważał, że jest tylko aktorką, a naprawdę ma dobre serce.

Paweł: My mu nie wierzyliśmy

Andrzej: Zaproponowałem im zakład. Jeśli w ciągu paru dni uda mi się dotrzeć do Weroniki i zmienić ją, zakład wygrany, jeśli nie to przegrałem zakład

Kamil: Najpierw nagrał cię na przerwie. Tomek ma dobrą komórkę. Potem zaprosił nas do siebie tak jak Weronikę. Widzieliśmy całą scenę, byliśmy w sąsiednim pokoju

Tomasz: Tak perfekcyjnie odegrał tę scenę w pokoju, że nawet ja dałem się nabrać. Weronika, może nie uwierzysz, ale my nie byliśmy umówieni. Do końca wszystko trzymał w tajemnicy.

Paweł: I wygrał zakład... my przegraliśmy

Andrzej: A tak naprawdę na tym poskromieniu złośnicy wygraliśmy wszyscy. Mamy dziś dobrą koleżankę, nauczyciele uczennicę a rodzice córkę. Wygrałem zakład. Wszyscy go wygraliśmy.

Weronika: Ale najważniejsze jest to, że nie żyję tylko swoimi problemami, zwracam tez uwagę na problemy drugiego człowieka. ...Dziękuję

/podaje rękę kolegom/

Andrzej: A w sobotę, po całym tygodniu nauki zapraszam do mnie na prywatkę. Niewykluczone, że będą tańce. A Julita, Natalia i Ewelina zaprezentują nam trendy mody.

/Wszyscy odchodzą. Na scenę wychodzą policjanci/

Dzielnicowy: No to dziś znów pokojowo. Słyszałeś to wszystko. Może będziemy mieli więcej spokoju na osiedlu. Może chociaż na tej prywatce się pobiją.

Policjant: Oby, bo inaczej pójdziemy na bezrobocie.

Dzielnicowy: Całe szczęście, że chociaż państwo od czasu do czasu się kłócą

/odchodzą. Kurtyna się zasuwa/

Koniec

1

17

1

17



Wyszukiwarka