Jak założyć własną firmę - krok po kroku, Własna firma


Jak założyć własną firmę - krok po kroku

Umieść u siebie

Wstaw poniższy kod na swoją stronę, a odwiedzający będą mogli przeczytać ten artykuł bezpośrednio na niej.

Kod:

0x01 graphic

0x08 graphic

Założenie własnej działalności nie jest wcale takie trudne. Przeczytaj listę, gdzie krok po kroku dowiesz się, jakie czynności musisz wykonać. W końcu będziesz mógł zarabiać sam dla siebie!

Zanim zaczniesz własną działalność, musisz urządzić sobie spacer po urzędach i złożyć w nich odpowiednie dokumenty. Jako, że biurokrację mamy dość przerośniętą, zwykle niezupełnie wiadomo od czego zacząć, co gdzie składać i w jakich terminach. Ten przewodnik Ci w tym pomoże.

Krok pierwszy: Rejestracja firmy w Urzędzie Miasta

Potrzebne formularze: zgłoszenie do ewidencji

Osoby fizyczne oraz wspólnicy spółek cywilnych muszą zacząć od złożenia zgłoszenia o wpis do ewidencji

działalności gospodarczej. Zawierać ono musi:
- imię i nazwisko przedsiębiorcy
- nazwę firmy (nieobowiązkowo)
- nr ewidencyjny PESEL przedsiębiorcy
- adres zamieszkania przedsiębiorcy
- adres siedziby firmy
- rodzaj działalności określony zgodnie z symbolami Polskiej Klasyfikacji Działalności (PKD)
- miejsce/a wykonywania działalności
- datę rozpoczęcia działalności

Przy zgłoszeniu działalności gospodarczej należy przedstawić dokument tożsamości. Opłata za zgłoszenie do ewidencji działalności gospodarczej wynosi 100 zł. W przypadku prowadzenia działalności gospodarczej w formie spółki cywilnej, zgłoszenia do ewidencji dokonuje każdy ze wspólników z osobna - każdy też wnosi osobno opłatę. W tym przypadku, "Przedsiębiorcą" jest każdy ze wspólników spółki cywilnej z osobna - a nie spółka jako taka.

Organ ewidencyjny wydaje zaświadczenie o wpisie do ewidencji działalności gospodarczej w ciągu maksymalnie 14 dni od złożenia wniosku, ale sprawy nie wymagające prowadzenia postępowania wyjaśniającego są załatwiane w dniu dokonania zgłoszenia.


Krok drugi: Numer REGON w Urzędzie Statystycznym

Potrzebne formularze: RG-1

W ciągu 14 dni od uzyskania wpisu do ewidencji działalności gospodarczej należy wystąpić do właściwego ze względu na adres zamieszkania urzędu statystycznego o dokonanie wpisu do Krajowego Rejestru Urzędowego Podmiotów Gospodarki Narodowej - nadanie numeru statystycznego REGON.

Wniosek o wpis do Krajowego Rejestru Urzędowego Podmiotów Gospodarki Narodowej wypełnia się na formularzu Wniosku RG-1, w którym należy wskazać podstawowy rodzaj planowanej działalności. Działalność ta musi być zgodna z deklaracją dokonaną przy wpisie do ewidencji działalności gospodarczej - zaświadczeniem o dokonaniu wpisu do rejestru przedsiębiorców.

Do złożenia wniosku, poza wypełnionym formularzem, potrzebujesz:
- kserokopii zaświadczenia o wpisie do ewidencji działalności gospodarczej (oryginał dokumentu do wglądu)
- dowodu osobistego

Wydanie REGONu zazwyczaj następuje tego samego lub następnego dnia, ale termin ustawowy to 14 dni - więc w najgorszym wypadku na tyle się należy przygotować. Samo wydanie wniosku jest bezpłatne.

W przypadku spółki cywilnej REGON nadawany jest samej spółce, a nie każdemu ze wspólników z osobna.


Krok trzeci: Firmowe konto bankowe i pieczątka

Potrzebne formularze: brak

Przy zakładaniu działalności gospodarczej na własny rachunek, należy pamiętać o obowiązku posiadania

firmowego rachunku bankowego. Obowiązkowe jest nie tylko założenie konta firmowego, ale także powiadomienie odpowiednich organów o wszelkich zmianach dotyczących rachunku bankowego Twojego przedsiębiorstwa w terminie najdalej 14 dni od daty ich powstania.

Wybrać bank możesz dowolnie, zapoznaj się więc wcześniej dokładnie z poszczególnymi ofertami i załóż konto najodpowiedniejsze dla Ciebie.

Pieczątka firmowa jest natomiast niezbędna m.in. przy zakładaniu rachunku bankowego lub wystawianiu dokumentów sprzedaży. Wyrabiając pieczątkę firmową, samodzielnie określa się dane, które się na niej znajdą. Powinna ona jednak zawierać:
- oznaczenie firmy (imię i nazwisko osoby fizycznej oraz nazwę firmy)
- dane teleadresowe siedziby firmy
- numer NIP
- numer REGON

Kosztować Cię to będzie 30-50zł.


Krok czwarty: Urząd Skarbowy - NIP i wybór formy opodatkowania

Potrzebne formularze: NIP-1

Po pierwsze, musisz dokonać rejestracji NIP. W przypadku 1-osobowej działalności gospodarczej Twój NIP stanie się jednocześnie NIPem Twojej firmy - wypełnić odpowiedni formularz jednak musisz i tak, tyle że numer znasz od razu.

Wybrać też musisz formę opodatkowania:
- zasady ogólne
- ryczałt przychodów ewidencjonowanych
- kartę podatkową
- 19% podatek dochodowy
- podatek od towarów i usług (VAT)

O wadach i zaletach każdego z nich być może opowiem później, łatwo jednak znajdziesz potrzebne informacje w Internecie.


Krok piąty: Składki na ubezpieczenie społeczne w ZUS

Potrzebne formularze: ZUS ZFA, ZUS ZPA, ZUS ZUA, ZUS ZZA

Rozpoczynający działalność gospodarczą podlega obowiązkowym ubezpieczeniom:
- emerytalnemu
- rentowemu
- wypadkowemu
- zdrowotnemu
- dodatkowo opłacanie składki na Fundusz Pracy
- dobrowolne ubezpieczenie - ubezpieczenie chorobowe

Jeśli zatrudniasz pracowników, dodatkowo opłacasz:
- składki ZUS dla pracowników
- składki na Fundusz Pracy
- składki na Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych

Do ZUS musisz się zgłosić w ciągu 7 dni od dnia rozpoczęcia wykonywania działalności gospodarczej (daty rozpoczęcia działalności).

Formularze potrzebne do zgłoszenia firmy w ZUS:
- ZUS ZFA (zgłoszenie płatnika składek - osoby fizycznej) - zgłoszenie firmy
- ZUS ZPA (zgłoszenie płatnika składek - spółki cywilnej)
- ZUS ZUA (zgłoszenie do ubezpieczenia osoby ubezpieczonej) - dotyczy sytuacji, w której poza prowadzeniem firmy podatnik nie będzie uzyskiwał dochodów w inny sposób; dotyczy również wszystkich pracowników bez względu na to, czy uzyskują dochody w inny sposób, czy nie
- ZUS ZZA (zgłoszenie do ubezpieczenia zdrowotnego) - dotyczy sytuacji, gdy poza prowadzeniem firmy przedsiębiorca uzyskuje dochody w inny sposób, np. wykonuje pracę, za którą otrzymuje płacę w wysokości minimalnego wynagrodzenia lub wyższą; można je uzyskać w oddziale ZUS.

Kwoty składek na ubezpieczenie społeczne odprowadzanych przez przedsiębiorcę - stanowią procent od dochodów, ale zadeklarowany jako podstawa do obliczenia składki dochód nie może być mniejszy, niż 60% średniego wynagrodzenia krajowego (wg GUS).

Od dnia 24 sierpnia 2005 r. początkujący przedsiębiorcy mają prawo skorzystania z możliwości odprowadzania niższych składek na ubezpieczenie społeczne (ok. 250zł).

Niższe składki na ubezpieczenia społeczne będą płacić tylko te osoby, które rozpoczęły wykonywanie działalności gospodarczej po dniu wejścia w życie nowelizacji ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych, a więc od 25 sierpnia 2005r i przez ostatnie 5 lat nie prowadziły własnej działalności. Zniżka trwa tylko 2 lata, pozwala jednak na spokojne rozpoczęcie działalności bez zbytnich obciążeń.

UWAGA! Ze zniżki nie skorzystają jednak osoby, które prowadząc firmę wykonywałyby działalność dla byłego pracodawcy, na rzecz którego w roku założenia firmy lub w poprzednim roku kalendarzowym wykonywały w ramach stosunku pracy lub spółdzielczego stosunku pracy czynności wchodzące w zakres wykonywanej działalności gospodarczej.

Krok szósty: zgłoszenie do Państwowej Inspekcji Pracy

Jeśli przedsiębiorca - pracodawca zatrudni pracownika lub pracowników, w ciągu 30 dni od daty zatrudnienia musi powiadomić na piśmie właściwego inspektora pracy Państwowej Inspekcji Pracy i właściwego państwowego inspektora sanitarnego o miejscu, rodzaju i zakresie prowadzonej działalności oraz liczbie pracowników.

Powinien także złożyć pisemną informację o środkach i procedurach przyjętych dla spełnienia wymagań wynikających z przepisów bezpieczeństwa i higieny pracy dotyczących danej dziedziny działalności.

Jeśli nie zatrudniasz pracowników - ten punkt już Cię nie dotyczy.

Linki do potrzebnych formularzy znajdziesz na mojej stronie w artykule o tym samym tytule.

--
Autorka: Kira
Artykuł ze strony http://kira.wwt.pl

Artykuł pochodzi z serwisu
www.Artelis.pl

Pewna smutna historyjka (ale z morałem)

Odnośnik do oryginalnej publikacji: http://biznes.artykularnia.pl/dzialalnosc-gospodarcza/pewna-(...)83.html

Umieść u siebie

Wstaw poniższy kod na swoją stronę, a odwiedzający będą mogli przeczytać ten artykuł bezpośrednio na niej.

Kod:

0x01 graphic



 

"Są dwa sposoby na to, żeby znaleźć się na wierzchołku dębu. Jeden to usiąść na żołędziu i czekać. Drugi, to wspiąć się na drzewo."

Zakładasz swoją firmę. Gdzieś kiedyś słyszałeś, że nie jest łatwo, szczególnie na rynku polskim, ale wierzysz w siebie i wiesz, ze Tobie akurat się uda. Przez miesiąc czasu nie robisz nic, cieszysz się po prostu, że jesteś właścicielem firmy, przedsiębiorcą, ach! jak to brzmi dumnie! W drugim miesiącu snujesz plany na temat zarobków i wszystkich luksusów, jakie będziesz mógł sobie zapewnić. Trzeci miesiąc mija, a Ty już masz pięknie wyposażone biuro, kompetentną sekretarkę, która mówi do Ciebie „Panie Prezesie” oraz pięknie wypolerowany samochód służbowy- w Twojej cudownie rozwiniętej wyobraźni. Czwarty miesiąc, płacisz kolejny ZUS i zaczynasz się niepokoić, że firma niezbyt dobrze prosperuje, właściwie wcale, no ale to dopiero początek, początki przecież zawsze bywają trudne. Dalej marzysz, ba! w szóstym miesiącu działalności spisujesz nawet cele, jakie zamierzasz osiągnąć. Pół roku minęło, a Tobie pomału kończą się oszczędności, nie masz żadnych klientów, nic nie zarobiłeś, cierpisz na bezsenność. Zaczynasz narzekać przyjaciołom na system podatkowy i ubezpieczeń społecznych, na trudne przepisy, które komplikują Ci rozwój- to już ósmy miesiąc. Co by tu zrobić- pytasz przez dziewiąty i dziesiąty miesiąc a w jedenastym miesiącu zastanawiasz się, dlaczego Ci nie wyszło.  Po roku zamykasz firmę i wyjeżdżasz do Anglii, gdzie sfrustrowany będziesz rozpowiadał, jak to w Polsce nie da się żyć.

 „Jeśli nawet znajdujesz się na właściwej drodze, zostaniesz przejechany, jeśli będziesz tam tylko siedział.” Will Rogers

 Mój ulubiony fragment „Być najlepszym” Denis Waitley: „Wyobraźmy sobie, że twój syn przychodzi do ciebie i mówi: „Tato, chciałbym zostać aktorem.” Na to ty odpowiadasz:” Fantastycznie! Zatem musimy się najpierw zorientować, czy ci się uda znaleźć prace związana blisko z jakimś miejscem, gdzie ludzie zajmują się aktorstwem. Poza tym, jak sądzę, chciałbyś zapisać się na warsztaty aktorskie i spróbować zagrać jakieś epizodyczne role w pobliskich teatrach. Czy w ten sposób właśnie myślisz?”

„Ależ skąd tato, ty nic nie rozumiesz. Ja chce być gwiazdą. Chcę występować w filmach albo napisać przebój, nagrać go i odnieść wielki sukces, tak jak Michael J.Fox albo Bruce Springsteen.”

W tym właśnie problem. Ludzie - i młodzi i starzy- nie chcą starać się, inwestować i trwać w zamiarze. Oni żądają szybkiego sukcesu i oczekują go natychmiast. Spośród wielu listów, których autorzy pytają mnie o klucz do sukcesu, na zawsze zapamiętam jeden, skomponowany z dwóch części. Pierwsza zawierała przesłanie autora, druga nie zapisana, przeznaczona była dla mnie pod hasłem „proszę odpowiedzieć poniżej”

„Szanowny doktorze Waitley, proszę o przesłanie wszelkich niezbędnych informacji, które pozwolą mi zostać mówcą, autorem nagrań i książek oraz zdobyć fortunę. Bardzo mi się spieszy, proszę wiec o odpowiedź na pozostałej, nie zapisanej części tej kartki, co pozwoli Panu sformułować ją jak najkrócej i w sposób dla mnie najwłaściwszy. Pańska odpowiedź potrzebna jest mi bardzo pilnie.”

Sumiennie zapisałem cały wolny kawałek kartki: PRACA, PRACA, PRACA, PRACA, PRACA, PRACA, PRACA, PRACA, PRACA, PRACA, PRACA, PRACA, PRACA, aż do ostatniego wolnego kawałeczka miejsca.”

Tak, tak. Bez pracy to możesz wygrać w toto lotka, choć i tu musisz przecież kupić los (skreślić numery już może za ciebie maszyna). Każdy z odnoszących sukcesy przedsiębiorców ci powie, że trzeba pracować na sukces. Trzeba DZIAŁAĆ! Coś robić i najlepiej jeszcze robić to z głową. Przestań wiec narzekać i zacznij działać! I co z tego, ze zajmie ci to trochę czasu, może więcej niż myślisz? Czas i tak mija, a Ty konsekwentnie pracując nad swoją firmą czy też jakimś projektem/przedsięwzięciem budujesz podstawy do lepszej przyszłości. Co z tego, że wymaga to wysiłku, niejednokrotnie wyrzeczeń, samodyscypliny, że będziesz czasami zmęczony? Chyba lepiej pomęczyć się teraz nad własnym sukcesem niż potem męczyć się bez niego, prawda? A zapłacić będziesz musiał tak czy siak. To jest kwestia wyboru. Ja wolę płacić już teraz. Niedawno natrafiłam na takie oto zdanie, które wisi u mnie na szafce jako najbardziej mnie inspirujące: „Ból dyscypliny jest mniejszy niż ból żalu”.

 "Bardzo wierzę w szczęście i odkrywam, że im więcej pracuję, tym więcej szczęście mi sprzyja."Thomas Jefferson 

 Nie ma windy do sukcesu. Musisz wejść po schodach.

 Pamiętaj! Tylko kura jest w stanie wysiedzieć sukces!

Ewelina Daniła- właścicielka firmy szkoleniowej Art Of Business zajmującej się szkoleniami biznesowymi jak i z zakresu samorozwoju

www.artofbusiness.pl

www.bizneszdusza.blog.onet.pl



----------

Ewelina Daniła- właścicielka firmy szkoleniowej Art Of Business zajmującej się szkoleniami biznesowymi jak i z zakresu samorozwoju
http://www.artofbusiness.pl
http://www.bizneszdusza.blog.onet.pl

10 rzeczy, które prawdziwi liderzy naprawdę robią

Umieść u siebie

Wstaw poniższy kod na swoją stronę, a odwiedzający będą mogli przeczytać ten artykuł bezpośrednio na niej.

Kod:

0x01 graphic

0x08 graphic

Bycie prawdziwym liderem to bycie osobą, której obraz nosisz w sercu i o której wiesz, że jest ci być nią przeznaczone. Bycie prawdziwym liderem nie przychodzi z portfela, czy tytułu, którym się szczycisz. W rzeczywistości prawdziwe przywództwo pochodzi z twojego „jestestwa”, z samej istoty osoby, której jesteś.

Jak by wyglądało twoje życie, gdybyś w ogóle nie odczuwał strachu? Jak jasno świeciłoby twoje światło, gdybyś uwolnił się ze wszelkich ograniczeń, czyniących cię małym?

Bycie prawdziwym liderem to bycie osobą, której obraz nosisz w sercu i o której wiesz, że jest ci być nią przeznaczone. Bycie prawdziwym liderem nie przychodzi z portfela, czy tytułu, którym się szczycisz. W rzeczywistości prawdziwe przywództwo pochodzi z twojego „jestestwa”, z samej istoty osoby, której jesteś.

10 rzeczy, które dla prawdziwych liderów stanowią przyczynę, a nie efekt ich pozycji, to:


1. Mówią prawdę i nic ponadto.

Dzisiaj w biznesie większość z nas mówi rzeczy dobre i miłe dla innych. Autentyczni liderzy są inni. Oni zawsze mówią prawdę. Oni nigdy nie zdradzą siebie, swoich przekonań, używając słów, opisujących nie to, co jest rzeczywistością dla nich i kogoś innego. Taki pogląd nie daje jednak nikomu prawa, czy obowiązku do mówienia czegoś, co rani innych ludzi. Mówienie prawdy, to po prostu bycie uczciwym, prawdziwym i czystym w słowach i czynach.


2. Ich postawa pochodzi prosto z serca.

W jakimkolwiek biznesie, czynnik ludzki jest decydujący. Każdy biznes robiony, jest przez i dla ludzi. Najlepsi liderzy dbają i interesują się innymi ludźmi. Najlepsi liderzy spędzając swój czas odkrywając ludzi wokół siebie. Najlepsi liderzy są jak słońce: słońce daje wszystko, co ma roślinom i drzewom i w zamian za to, rośliny i drzewa zawsze rosną w kierunku słońca.

3. Posiadają silne poczucie moralności, a co za tym idzie silny charakter.

Silny charakter to prawdziwa moc, którą ludzie wyczuwają na odległość. Prawdziwi liderzy bardzo mocno pracują nad swoim charakterem. Prowadzą odbywane przez siebie rozmowy drogą ściśle powiązaną z ich etyką i moralnością. Oni są słowni i dobrzy. I to, co robią, jest słowne i dobre, więc ludzi ufają im, szanują ich i słuchają ich.


4.Są odważni.

Robienie czegoś wbrew tłumowi, wbrew innym, wymaga dużo odwagi. Bycie marzycielem i wizjonerem, wymaga dużo odwagi. Robienie tego, co uważasz za prawidłowe i dobre, nawet, jeśli nie jest to w danej chwili ani przyjemne, ani łatwe, wymaga dużo odwagi. Żyjemy na świecie, w którym tak wielu ludzi kroczy po linii najmniejszego oporu. Autentyczne przywództwo to droga mało uczęszczana, trudna, ale właściwa.

5. Budują drużyny.

Jedną z najważniejszy potrzeb, której zaspokojenia ludzie poszukują w swojej pracy, jest chęć stania się członkiem drużyny, jednym ze swoich.

6. Pogłębiają sami siebie.

Zadaniem lidera jest schodzenie głębiej i dalej, niż pozostali. Autentyczni liderzy znają siebie bardzo gruntownie i dokładnie. Znają swoje słabości i wystrzegają się ich. Koncentrują się na tym, w czym są dobrzy i spędzają mnóstwo czasu na ulepszaniu swych zalet i zwalczaniu strachu.


7. Marzą.

Einstein powiedział, że wyobraźnia, jest ważniejsza od wiedzy. Wyobraźnia jest źródłem, w którym rodzą się wielki i wspaniałe rzeczy. Autentyczni liderzy marzą o niemożliwym. Oni widzą to, co wszyscy inni uważają za ułudę. Spędzają wiele czasu, skoncentrowani na wyimaginowanych projektach, prowadzących do lepszych produktów i lepszych usług.

Jak często TY zamykasz oczy i marzysz?


8. Dbają o siebie.

Dbanie o swoją fizyczną formę, jest oznaką respektowania samego siebie. Nie możesz dokonywać wielkich rzeczy, nie czując się dobrze. Autentyczni liderzy odżywiają się w prawidłowy sposób, dużo ćwiczą i dbają o wszystkie „świątynie” swojego ciała. Spędzają dużo czasu na łonie natury, piją dużo czystej wody i robią wszystko to, co jest konieczne do utrzymania się w najwyższej z dostępnych form.


9.Przekładają perfekcję na rzecz doskonałości.

Żadne ludzkie istnienie nie było, nie jest i nie będzie doskonałe. Autentyczni liderzy sprowadzają wszystko, co robią, do poziomu perfekcji. Stale podnoszą standardy własnych możliwości. Nie szukają doskonałości i są na tyle mądrzy, żeby dostrzec różnicę.

Jakie byłoby twoje życie, gdybyś zawsze i wszędzie robił wszystko na medal, starając się za każdym razem zrobić coś lepiej, niż zrobiłeś to wcześniej?

10. Dziedziczą.

Żyć w sercach i pamięci ludzi, to żyć wiecznie. Sukces jest czymś wspaniałym, ale szacunek jest lepszy. Zostałeś stworzony po to, żeby zostawić swój własny znak w otaczającym Cię świecie i ludziach. Ponosząc w tym porażkę, nie zgadzając się z tym lub nie chcąc tego robić, zdradzasz samego siebie. Autentyczni liderzy robią wszystko, żeby świat po nich był lepszym miejscem do życia.

Siedem Mitów o Biznesie

Umieść u siebie

Wstaw poniższy kod na swoją stronę, a odwiedzający będą mogli przeczytać ten artykuł bezpośrednio na niej.

Kod:

0x01 graphic

0x08 graphic

Wydaje Ci się że wiesz już wszystko o prowadzeniu biznesu? Być może jednak część Twojej wiedzy to fałszywe przekonania?

Mit Pierwszy: "Pieniądz robi pieniądz."

Gdyby pieniądz mógł naprawdę się rozmnażać, wszyscy ci, którzy wygrali miliony na loterii byliby dziś milionerami, a wcale tak nie jest. W Stanach prześledzono ostatnio losy wszystkich milionerów, którzy wzbogacili się wygrywając znienacka ogromne pieniądze na loterii i okazało się, że tylko trzy procent z tych "milionerów z przypadku" naprawdę zabezpieczyło sobie wysoką stopę życiową. Statystycznie biorąc reszta loteryjnych milionerów już po dwóch latach jest bez grosza!

Pamiętam, kiedy los, który przyniósł wygraną 46 milionów dolarów został wykupiony w 1984 roku przez młodego Polaka z pochodzenia, zamieszkałego w Chicago, który po kilku latach był już bankrutem. Uniwersalną prawdą jest, że nic nie jest bardziej trwonione niż pieniądze, które niestety się nie rozmnażają. To prawda, że w większości wypadków do rozwinięcia interesów jest potrzebny wkład finansowy, ale pieniądze są tylko jednym z wielu wymaganych składników. Jedynym przykładem kiedy pieniądz naprawdę robi pieniądz jest gotówka złożona w banku i zarabiająca odsetki. Fakt - w wielu wypadkach umiejętność prowadzenia biznesu i wysokie nakłady mogą przynieść fantastyczne zyski, niedofinansowanie zaś może być przyczyną fiaska. Jednak jest także spora ilość możliwości rozpoczęcia własnego interesu bez większej gotówki. Sprzedaż własnych umiejętności nie zawsze wymaga nakładów finansowych. Brak pieniędzy może być dla startującego interesu swego rodzaju błogosławieństwem. Jeśli wystartujesz z ograniczonymi środkami być może będziesz bardziej zdyscyplinowany. Sytuacja zmusi cię do wydajniejszej pracy, do większej troski o każdego klienta, do szukania mniej oczywistych i mniej wydeptanych ścieżek, będziesz trwonić mniej czasu i materiałów. Może będziesz mieć więcej pomysłów i będziesz lepiej kontrolować koszty, stronić od pochopnych kosztownych decyzji.

Mit Drugi: "Uczciwość w Biznesie Nie Popłaca"

Najlepszym przykładem na to jak błędne jest to stwierdzenie może być sukces firmy Sears - największej sieci domów towarowych w Stanach. Ta potężna firma licząca 880 sklepów o obrotach rocznych 40-50 miliardów dolarów oparła swoje cale istnienie na unikalnie pojętej uczciwości. Wizytówka Sears to legendarna gwarancja "Jeśli nie będziesz stuprocentowo zadowolony z naszego towaru, zwrócimy ci gotówkę lub wymienimy towar na inny." Ta gwarancja odnosi się nie tylko do telewizorów i lodówek, ale do odzieży, jubilerii, mebli, nawet kosmetyków. Czy można taką gwarancję zaoferować i wyjść na swoje? Teoretycznie firma mogłaby się szybko zrujnować. Oto co powiedział mi szef sprzedaży jednego ze sklepów, Mike Petrykowski (tak, też Polak z pochodzenia). - Większość towarów, które sprzedajemy ma gwarancje wytwórcy więc koszt nam się zwraca. Mamy zaufanie i ludzie rzadko tego zaufania nadużywają wiedząc że każdy artykuł ma jakiś limit wytrzymałości, większość reklamacji jest uzasadniona. Od czasu do czasu znajdzie się ktoś, kto zechce nieuczciwie wykorzystać Sears by wymienić stary, zużyty produkt na nowy, wymieniamy jednak wszystko bez dyskusji, bo nasza opinia przynosi nam ogromne zyski.

Mit Trzeci: "Unikaj Biznesu w Którym Jest Dużo Konkurencji"

Wejście w dziedzinę, w której istnieje sporo konkurencji jest najłatwiejsze i najbezpieczniejsze! Skoro jest konkurencja, szczególnie jeśli konkurencja odnosi sukcesy, oznacza to, że są także potrzeby konsumentów. A jeśli są potrzeby, zawsze jest miejsce na dodatkowy biznes, który jednak w jakiś sposób musi się odróżnić od innych (przeczytaj o USP), Warto się przyjrzeć konkurentom i przeanalizować: jak robić to, co oni robią - ale lepiej. No i najważniejsze - co zdaniem klientów byłoby lepsza usługą lub produktem? Nowa firma, żeby się przebić powinna zaoferować lepszą jakość, albo niższą cenę, lepszą gwarancję albo szybsze wykonanie usług, przyjemniejszą obsługę... a może nawet wszystko to razem wzięte! Fakt: Największa ilość milionerów w Stanach to ludzie, którzy dorobili się na podstawowych usługach, w których jest duża konkurencja - to właściciele pralni chemicznych! Kiedy konkurencji jest sporo, łatwiej się jest wybić, bo klienci mają nie tylko ustalone potrzeby ale także skale porównawczą i potrafią odróżnić dobra usługę albo produkt od bubla. Najtrudniejsze zaś jest przekonanie potencjalnych klientów to tego, by zaczęli wydawać pieniądze na cos zupełnie nowego. Skoro do tej pory dawali sobie rade bez tego, co chcesz im zaoferować - istnieje poważne ryzyko, ze będą się obchodzić bez tego dalej! Nawet jeśli twój pomyśl jest znakomity...

Mit Czwarty: "Reklama Dzwignią Handlu"

Zdaje sobie sprawę z tego, że brzmi to jak herezja, ale to fakt. Reklama jest w wielu wypadkach bardziej szkodliwa niż jej brak. Z niewystarczającej reklamy poza tym można się stosunkowo łatwo wygrzebać - przereklamowanie zaś może naprawdę zabić biznes, który nie jest wystarczająco przygotowany do większej liczby klientów. Kiedy zorganizujesz atrakcyjną (i kosztowną) reklamę - może się okazać, że masz pięć albo dziesięć razy więcej zamówień niż przewidywałeś. Zdarza się. A to tylko brzmi jak bajka. Nienasycony rynek może być pułapką! Co zrobisz, kiedy nie będziesz w stanie podołać zamówieniom? Zawiedziony klient pójdzie gdzie indziej, a do ciebie i do twojej reklamy straci zaufanie. Być może raz na zawsze. O wiele łatwiej jest zdobywać klientów powoli niż podreperować raz stracona reputacje. Nie próbuj rozwijać się efektownym skokiem. Najlepszym sposobem na budowanie dużego biznesu jest krok za krokiem. Mały krok za małym krokiem...

Mit Piąty: "Nie wyrażaj się dobrze o konkurencji"

Kiedy prowadziłam firmę handlu nieruchomościami, często konkurowałam - z wielkimi biurami zatrudniającymi setki agentów. Moja mała firma miała przewagę bo osobiście mogłam zaoferować więcej ekspertyzy zawodowej. W dużych firmach osoba z największą wiedzą kieruje zespołem i rzadko kiedy spotyka się z klientem sam na sam. Moja firma oferowała też lepsze ceny... Jednak kiedy klient bił się z myślami zastanawiając się komu zlecić sprzedaż swego domu mnie czy np. "Realty USA" - nie wyrażałam się źle o swojej konkurencji.. Nie znam nikogo, kto strącił klienta wyrażając się dobrze o konkurencji - zdarzyło mi się natomiast zyskać kontrakt z tego powodu. Bo inni agenci kopiąc pode mną dołki zniechęcali wielu klientów i tracili ich zaufanie! Jak wiec mówić dobrze o konkurencji nie podważając jednocześnie własnej wartości? Ja w takiej sytuacji mówiłam coś w tym rodzaju: "Realty USA? Musze przyznać, że to rzeczywiście doskonała firma. Jestem pewna, że gdyby się pan zdecydował na podpisanie kontraktu z ich agencją, byłby Pan z ich usług zadowolony. Są jednak fakty godne uwagi. Moja firma oferuje nie tylko równie wysoką jakość usług ale także gwarancje, że jeśli nie będzie pan zadowolony z moich usług, może pan unieważnić kontrakt w każdej chwili." Najlepsza dewiza jest tą, którą przejęłam kiedyś od Toma Hopkinsa, mojego trenera-guru od spraw sprzedaży: Ja się nie martwię konkurencja - niech się konkurencja martwi mną!"

Mit Szósty: "Żeby się Dobrze Sprzedać Trzeba Mieć Gadane"

Umiejętność sprzedawania to umiejętność komunikowania z innymi. To umiejętność przekonywania - a to nie ma nic wspólnego z wrodzonym gadulstwem, choć niewątpliwie sztuka trafnego wypowiadania się (oszczędnie!) jest niezwykle pomocna. W biznesie jest reguła: kto mówi mniej, wygrywa - kto mówi więcej, stawia się w pozycji przegranej. Nieposkromiona chęć mówienia (tak, tak - o produktach, o usłudze, o jakości, o niezwykłej trwałości itp.) jest jedną z największych przeszkód, które należy pokonać by odnosić sukcesy w biznesie. Nawet adwokat, który musi być wspaniałym oratorem w sądzie przemawiając do jurorów - powinien być przede wszystkim dobrym słuchaczem. Klient w obliczu sprzedawcy, który mówi prawie non-stop będzie mieć zawsze wrażenie, że towar jest mu wciskany na siłe. W biznesie unikaj więc mówienia, szczególnie zaś mówienia o sobie.

Mit Siódmy: "Dobry Pomysł Jest na Wagę Złota"

Każdy ma od czasu do czasu fantastyczny pomysł. Sama chciałabym mięć dziesięć dolarów za swój każdy dobry pomysł - byłabym dziś bardzo bogata. Pomysł nie jest jednak wiele wart. Oryginalny pomysł i opis jego realizacji, jeśli jest to opracowane w szczegółach na piśmie, stanowi czasem wartość. Ale nawet taki pomysł nie jest łatwy do sprzedania. Biura patentowe w Stanach roją się od ludzi z dobrymi pomysłami, których nikt jakoś nie chce realizować. To fakt, ze każde wielkie przedsięwzięcie rozpoczęło się od małego pomysłu. Ale o wiele więcej zostało zbudowanych na starych wypróbowanych metodach. Bądź wiec dumny jeśli potrafisz wytrząsnąć z rękawa kilka świetnych pomysłów bo to świadczy o twojej wyobraźni, kreatywności. Ale dopiero odpowiedź na pytanie co zrobisz z tym pomysłem, plan i konsekwentna realizacja tego planu są na wagę złota.

 

Wanda Loskot jest cenionym w USA doradą do spraw rozwoju biznesu. Odwiedź jej polską witrynę SukcesTwojejFirmy.com i AkademiaSukcesu.com gdzie znajdziesz wiele podobnych artykułów i nawet bezpłatny Kurs Planowania!

Powinieneś to wiedzieć aby zarabiać pieniądze oraz osiągnąć sukces w bizesie

Odnośnik do oryginalnej publikacji: http://santorski.blogbank.pl/2007/05/30/o-networkingu-slow-kilka/

Umieść u siebie

Wstaw poniższy kod na swoją stronę, a odwiedzający będą mogli przeczytać ten artykuł bezpośrednio na niej.

Kod:

0x01 graphic

 

 O networkingu słów kilka

 

Nasza kariera utknęła w martwym punkcie? Być może przyczyna tkwi w tym, że zaniedbaliśmy kontakty z ludźmi.

Jeszcze 10 lat temu amerykańscy futurolodzy przepowiadali, że najbardziej eksponowane stanowiska w ich kraju - nie wyłączając Białego Domu - zajmą wkrótce Azjaci. Co stanowiło przesłankę do snucia tego rodzaju wizji? Był nią niesłychany pęd do wiedzy, który wyróżniał - i nadal wyróżnia! - studentów o japońskich, wietnamskich, chińskich czy koreańskich korzeniach. Zdolni, pracowici, ambitni, pod względem wyników w nauce biją na głowę swoich białych czy czarnych kolegów. Jednak kluczowe stanowiska w USA nie im są pisane. Aby mogli je zdobyć, musieliby być lepiej umocowani w tamtejszej strukturze społecznej. Niestety, emigranci z Azji często żyją w swoich zamkniętych enklawach i są zbyt nieśmiali, by zaistnieć wśród przedstawicieli innych ras, kultur i narodowości.

Na układy nie ma rady - zwykło się mówić w czasach PRL. Natomiast dzisiaj stale słychać slogan o republice kolesiów czy grupie trzymającej władzę. W tej sytuacji trudno się dziwić, że my, Polacy, z taką podejrzliwością patrzymy na wszelkiego rodzaju sojusze. A przecież to, że swój popiera swego, wcale nie musi trącić jakąś patologią. Tak naprawdę bez szerokiej sieci kontaktów o sukcesie w jakiejkolwiek dziedzinie możemy sobie tylko pomarzyć. Potrzebujemy siebie nawzajem, żeby utwierdzać swoją pozycję w polityce, biznesie czy na rynku pracy.

Im więcej mamy kontaktów, tym łatwiej nam awansować, zdobywać coraz to lepsze posady i zlecenia. Dlatego taką karierę robi ostatnio słowo „networking”, które oznacza sprawnie budowaną sieć biznesowych powiązań. To właśnie dzięki nim - jak wynika z sondażu przeprowadzonego przez firmę DBM - zatrudnienie znajduje aż 57 proc. kadrowców. Inne badania pokazują, że 60-80 proc. wakatów w sektorze prywatnym jest obsadzanych bez publikacji oficjalnych ogłoszeń. Ludzie dostają tam angaż, bo ktoś wskazał lub poparł ich kandydaturę.

Networking - podobnie jak protekcja - wielu osobom kojarzy się z załatwianiem pracy „pod stołem”. Zupełnie niesłusznie, bo żaden szanujący się menedżer nie poleci człowieka tylko dlatego, że jest jego kuzynem czy kolegą ze studiów. Rekomendacja musi się opierać na merytorycznych przesłankach. W przeciwnym razie ten, który ją daje, naraża na szwank swoje dobre imię. Odtąd nikt w branży nie będzie się liczył z jego zdaniem. Znam biznesmena, który nie zatrudnił u siebie własnego brata, mimo że prosiła go o to matka. A swą odmowę uzasadniał w ten sposób: dać parę groszy - owszem, ale wpuścić na pokład krętacza - nigdy, tylko patrzeć, jak mi interes rozwali!

Jest jeszcze jeden argument przemawiający za networkingiem. Naukowcy już dawno odkryli ścisły związek między tzw. wsparciem społecznym a jakością życia. Ludzie otoczeni liczną rodziną, wieloma znajomymi i przyjaciółmi oraz udzielający się w różnych organizacjach są statystycznie zdrowsi i lepiej radzą sobie w sytuacjach kryzysowych niż osoby samotne. Częściej też dożywają późnej starości. Nawiasem mówiąc, emigranci mają na to znacznie mniejsze szanse, co się tłumaczy tym właśnie, że są tak daleko od swoich bliskich.

Spotykam na swej drodze wielu ludzi nieśmiałych, zamkniętych w sobie, pełnych kompleksów, którzy najbardziej lubią cichą pracę na zapleczu. Ale i oni przyznają, że najlepsze rzeczy zdarzają się im wtedy, gdy potrafią wyjść ze swojej skorupy.



Zobacz także

Każde słowo ma swoją wartość

Umieść u siebie

Wstaw poniższy kod na swoją stronę, a odwiedzający będą mogli przeczytać ten artykuł bezpośrednio na niej.

Kod:

0x01 graphic

0x08 graphic

Czym jest usługa ukryta pod zagadkową nazwą pozycjonowanie lub kryptonimem SEO. Spora grupa firm zajmujących się promocją i reklamą w wirtualnym świecie posiada już w swojej ofercie tę, dla niektórych tajemniczo brzmiącą, propozycję. Czy jest to skuteczna forma promocji i czy warto w nią inwestować?

0x01 graphic

Wyszukiwarki internetowe (takie jak np. Google, Windows Live Search, Yahoo itp.) są niezmierzoną i ciągle w dużym stopniu nieodkrytą w Polsce metodą skutecznej promocji. Najprostszą definicją opisującą pozycjonowanie stron internetowych - SEO (ang. Search Engine Optimization), to stwierdzenie, iż są to działania mające na celu wypromowanie serwisu internetowego tak, by ten po wpisaniu odpowiednich słów kluczowych, zajmował jak najwyższe miejsce w naturalnych wynikach wyszukiwania wyszukiwarek.

 

Audytor na stronie www

 

Działania związane z pozycjonowaniem serwisu powinny rozpocząć się od przeprowadzenia dokładnego „audytu” strony www, której dotyczą. Ma on na celu umożliwienie przygotowania listy słów kluczowych, które w jak najdokładniejszym stopniu będą oddawały „ducha” witryny poddanej zabiegowi pozycjonowania. Użyte słowa kluczowe powinny łączyć się z jej treścią i pokrywać się ze słowami i frazami znajdującymi się w tekstach na kolejnych podstronach serwisu.

 

Wielkie przekręty

 

Wzrost znaczenia pozycjonowania zbiegł się w czasie z monopolizowaniem rynku wyszukiwarek internetowych przez Google. Wcześniej sformatowanie strony w sposób, zapewniający jej pojawianie się na szczytowych pozycjach w rankingach, nie stanowiło wielkiego wyzwania. Położenie serwisu opierało się wówczas głównie na podanych przez projektanta strony słowach kluczowych w nagłówku. Jednakże sytuacja ta spowodowała pokusę manipulowania wynikami poprzez odpowiedni dobór haseł, często nie mających nic wspólnego z rzeczywistą tematyką witryny. Jak powszechnie wiadomo, tam gdzie jest pokusa, znajdą się i osoby, które zechcą z niej skorzystać. Efektem łatwości z jaką można było wpływać na wyniki zwracane przez wyszukiwarki, było pojawianie się wielu osób, które wykorzystywały te luki.

 

Wynikiem powszechności tego procederu było podjęcie prób ucywilizowania zasad związanych z SEO, co w wyniku pewnej ewolucji, doprowadziło do oparcia działania wyszukiwarek o zliczającą linki analizę topologii sieci (przykładem jest tutaj Google). Zabieg ten znacznie podniósł poziom trudności pozycjonowania stron internetowych. Skuteczność na polu SEO nie była już w zasięgu ręki przeciętnego internauty, lecz grupy osób posiadających odpowiednią wiedzę, które zaczęły specjalizować się w pozycjonowaniu serwisów www.

 

Pozycjonowanie to przede wszystkim skuteczny marketing

 

Wiele osób zada sobie z pewnością pytanie o sens całej tej „zabawy”. W tym miejscu najlepiej odwołać się do badań, które dowodzą, że statystyczny użytkownik Internetu, wpisując interesującą go frazę do wyszukiwarki, koncentruje się tylko na kilku pierwszych wynikach wyświetlonych na ekranie. Serwisy będące na kolejnych pozycjach, albo nawet na dalszych podstronach wyszukiwarki, mają minimalne szanse na bycie zauważonymi. W przypadku prowadzenia firmy, skuteczne wypozycjonowanie strony może przyczynić się do sukcesu biznesu w stopniu równym, co „klasyczna” reklama w tradycyjnych mediach.

 

Poszukiwania informacji o produktach, większość z nas rozpoczyna od przeglądnięcia zasobów Globalnej Sieci, a dopiero w przypadku braku oczekiwanych efektów tej metody, przenosi  poszukiwania do reala. Nie trzeba chyba dodawać, jak ważne jest wówczas dobre miejsce serwisu np. w wynikach Google'a, które może mieć niebagatelny wpływ na nasz sukces.

 

Każde słowo ma swoją wartość

 

W tym miejscu z pomocą przychodzą tzw. pozycjonerzy, których zadaniem jest „wywindowanie” danej witryny w naturalnych wynikach wyszukiwania. Nie jest to jednak zawsze proste - stopień trudności zależny jest od wybranych słów kluczowych, opisujących profil działalności danej witryny. W przypadku fraz popularnych, takich jak np. meble, bielizna, tłumaczenia, czy projekty domów, pozycjonowanie strony będzie żmudnym i drogim procesem.

 

Wielu klientów nie zdaje sobie często sprawy z wysokich kosztów pozycjonowania popularnych i ogólnych słów ” - mówi Marek Błyszczek, pozycjoner z serwisu www.AdSeo.pl - Skuteczniejszą i przede wszystkim tańszą metodą pozycjonowania stron www jest sprecyzowanie wpisywanych do wyszukiwarki słów kluczowych. W efekcie umożliwia to dotarcie dokładnie do takiego odbiorcy, jaki nas interesuje.”

 

W takiej sytuacji, osoba odpowiedzialna za pozycjonowanie strony www powinna pomóc klientowi dobrać słowa w jak najdokładniejszym stopniu odzwierciedlające jego działalność. Za przykład niech posłużą „meble”, czyli wyraz popularny, którego wypozycjonowanie nie będzie należało do łatwych zadań. W takim przypadku należy sobie postawić kilka pytań „pomocniczych”, mających na celu uściślenie opisu działalności klienta. Informacjami jakie można wówczas dodać są m.in. lokalizacja i uszczegółowienie rodzaju prowadzonych usług. Przykładowym efektem takiej konkretyzacji opisu będą frazy: „meble klasyczne”, „meble do jadalni”, „meble kuchenne”, dodatkowo wspomagane nazwą miejscowości, jeśli działalność prowadzona jest lokalnie, czyli np. „meble klasyczne Kraków”.

 

Zabieg ten spowoduje również obniżenie kosztów pozycjonowania witryny, które byłyby znacznie wyższe tylko dla słowa „meble”. Kolejnym profitem wynikającym z takiej optymalizacji, jest uniknięcie przypadkowych wejść na stronę internetową przez osoby z drugiego końca kraju, które np. szukają plastikowych krzeseł. Czynności te zaowocują dotarciem do targetu, zainteresowanego dokładnie takim produktem lub usługą, jaką oferuje dany przedsiębiorca. Starannie opisując rodzaj działalności, za pomocą odpowiedniego doboru słów kluczowych, sprawiamy, że internauta po wpisaniu w wyszukiwarce interesującego go zagadnienia, z dużą dozą prawdopodobieństwa, trafi na naszą stronę www.

 

Między piekłem…

 

Zamawiając usługę pozycjonowania w jakieś firmie, trzeba mieć świadomość faktu, że nie jest to proces szybki i nie należy oczekiwać natychmiastowych efektów. Skutecznemu i długotrwałemu wypozycjonowaniu witryny internetowej na wybrane słowa kluczowe trzeba poświęcić od kilku tygodni, do nawet dwóch lat. Oczywiście można natknąć się na ogłoszenia, w których oferuje się pozycjonowanie strony klienta w ekspresowym tempie. Warto uświadomić sobie jednak fakt, iż niosą one ze sobą zagrożenia tzw. „banem”, w przypadku wykorzystywania nieetycznych metod, lub nałożeniem filtra spychającego witrynę na niższe pozycje w wyszukiwarkach, w przypadku nieumiejętnego posługiwania się narzędziami pozycjonerskimi (np. szybko dodając linki).

 

„Nie należy dać się zwieść pierwszym okresem, gdyż wówczas wyniki są rzeczywiście rewelacyjne i widoczne już po krótkim czasie” - stwierdza Anna Sikorska, kierownik działu SEO/SEM w Grupie Adweb - „Trzeba pamiętać jednak o tym, że mechanizmy obronne wyszukiwarek, takich jak np. Google, są już na tyle zaawansowane, iż serwis korzystający z takich metod pozycjonowania jest bardzo szybko wykrywany i wpisywany na czarną listę. W ten prosty sposób można daną domenę skazać na długotrwałą banicję poza indeksami wyszukiwarek.”

 

Wśród metod niezgodnych z kodeksem znajdują się m.in.: wprowadzanie słów kluczowych sprzecznych z treścią witryny, ukrywanie ich poprzez użycie tekstu w kolorze tła, stosowanie ukrytych warstw, czy tzw. „cloaking”, czyli serwowanie robotom wyszukiwarek specjalnie spreparowanej wersji strony.

 

…a niebem

 

Na co więc pozwala „kodeks uczciwego pozycjonera”? Wśród etycznych sposobów podnoszenia pozycji strony internetowej w rankingach najprostszymi przykładami są:

- czytelne opisywanie linków i odnośników,

- stosowanie prostych adresów, 

- dopisywanie witryny do katalogów tematycznych,

- wprowadzenie mapy strony, ułatwiającej jej zindeksowanie wyszukiwarkowym robotom.

Podczas procesu pozycjonowania należy również bezwzględnie przestrzegać praw autorskich, zasad umieszczania znaków towarowych oraz praw związanych z publikacją informacji w Internecie.

 

Stosując m.in. powyższe metody, można mieć pewność, że nie spotka nas żadna sankcja, a jedynym ich efektem będzie ewentualna wspinaczka witryny w wynikach wyszukiwarek. Trzeba mieć jednak świadomość, że uzyskana dobra pozycja nie jest wieczna i należy bezustannie dbać o jej utrzymanie, gdyż Globalna Sieć pełna jest pretendentów chcących zająć nasze miejsce.

 

Zlecenie dla zawodowca

 

Na koniec warto odpowiedzieć na pytanie, czy próbować pozycjonować stronę we własnym zakresie, czy lepiej zlecić to zadanie profesjonaliście? W przypadku niszowej tematyki serwisu lub prywatnego charakteru strony, można pokusić się o samodzielną pracę. Zadanie tego typu nie powinno stanowić problemu, nawet dla osób dysponujących tylko podstawową wiedzą z zakresu SEO. Jeszcze nie tak dawno przykładem takiej łatwej do wypozycjonowania frazy był „wypas owiec w Bieszczadach” (w ostatnim czasie zwrot zaanektowany przez pozycjonerów).

 

W przypadku witryn zawierających popularniejsze treści oraz komercyjnych celów pozycjonowania serwisu (np. różnego rodzaju sklepy, usługi itp.)  osiągnięcie oczekiwanych efektów może nie być takie proste. Warto wtedy rozważyć zlecenie tej pracy osobom doświadczonym, gdyż nieumiejętne działania niosą ze sobą wspomniane wcześniej przykre konsekwencje.

 

„Z pozycjonowaniem jest jak z drobnymi pracami naprawczymi - teoretycznie możemy zrobić to sami. Samodzielnie możemy pomalować mieszkanie, położyć tapety i kafelki czy wymienić gniazdka elektryczne. Pytanie tylko, czy nie lepiej zlecić to zaufanej firmie, by mieć pewność, że farba nie odpryśnie, tapeta nie zacznie odklejać się od ściany, a kafelki nie spadną nam na głowę?”  - mówi Anna Sikorska - „Tak samo jest z działaniami SEO - pozycjonować stronę można samemu, po co jednak ryzykować? Czy nie lepiej oddać tego w ręce doświadczonych specjalistów, by mieć pewność, że witryna nie zostanie zbanowana czy ukarana filtrem? Przecież lepiej od początku robić coś dobrze, niż po fakcie naprawiać szkody - czasami juz nieodwracalne.”

 

Dodatkowym atutem zlecenia takiej pracy „zawodowcowi”, jest również pomoc w odpowiednim doborze słów kluczowych. Zapewnia to dotarcie serwisu do grupy osób zainteresowanych asortymentem dokładnie takim, jaki on oferuje. Warto być świadomym faktu, że metoda ta zapewnia wielokrotnie wyższą efektywność trafiania do targetu, niż nawet najlepsza reklama w tradycyjnych mediach branżowych.

Co to jest inflacja?

Odnośnik do oryginalnej publikacji: http://www.fijor.com/index-jkl.php?a=p&id=366

Umieść u siebie

Wstaw poniższy kod na swoją stronę, a odwiedzający będą mogli przeczytać ten artykuł bezpośrednio na niej.

Kod:

0x01 graphic

0x08 graphic

Żadne zagadnienie nie jest dzisiaj tak intensywnie dyskutowane - a równocześnie tak niezrozumiane - jak inflacja. Dzięki temu artykułowi zrozumiesz, dlaczego silny pieniądz jest tak ważny.

Żadne zagadnienie nie jest dzisiaj tak intensywnie dyskutowane - a równocześnie tak niezrozumiane - jak inflacja. Politycy w Waszyngtonie rozmawiają o niej, jak gdyby była jakąś straszliwą zjawą pochodzącą zza światów, czymś - takim jak powódź, zaraza, czy najazd wrogich wojska - nad czym nie mają oni żadnej kontroli. Inflacja to coś, z czym obiecują nam „walczyć”- rzecz jasna pod warunkiem, że Kongres czy lud dostarczy im odpowiedniej „broni”, albo „silnego prawa”, które im w tej walce pomogą.

Tymczasem prawda jest taka, że inflacja została powołana do życia przez naszych przywódców, poprzez ich własną politykę monetarną i fiskalną. Obiecują nam zatem, że prawą ręką będą zwalczać to, co przynoszą lewą ręką.

0x01 graphic
To, co nazywają inflacją jest, zawsze i wszędzie, wywołane głównie poprzez wzrost podaży pieniądza i kredytu. Prawdę mówiąc, inflacja jest właśnie wzrostem podaży pieniądza i wielkości kredytu. Posłużmy się dla przykładu American College Dictionary . Znajdziemy w nim następującą definicję inflacji: „Szkodliwa ekspansja lub wzrost ilości waluty krajowej, spowodowana w szczególności poprzez druk pieniądza papierowego, nie dającego się wymienić na twardy pieniądz”.

Jednakże w ostatnich latach, pojęcie to zaczęto używać w radykalnie odmiennych znaczeniu. Przedstawione jest ono w drugiej definicji podawanej przez American College Dictionary, mianowicie: „Znaczny wzrost cen wywołany szkodliwą ekspansją pieniądza papierowego lub ekspansją kredytu. Widzimy więc, że wzrost cen spowodowany ekspansją podaży pieniądza nie jest tożsamy z samą ekspansją podaży pieniądza. Przyczyna lub warunek nie jest przecież identyczny ze swoją konsekwencją. Te dwie definicje inflacji, różniące się całkowicie swoim znaczeniem, są źródłem niekończących się nieporozumień.


Słowo inflacja odnosiło się początkowo wyłącznie do ilości pieniądza. Mówiło się, że wolumen pieniądza jest napompowany, nadmuchany, przesadny. To, że domagam się powrotu do oryginalnego znaczenia terminu inflacja nie ma nic wspólnego z moją pedantycznością. Używanie terminu inflacja w znaczeniu: „wzrost cen” odwraca uwagę od prawdziwej przyczyny inflacji oraz od lekarstwa, które mogłoby ją uleczyć.


(Jednakowoż muszę tu ostrzec Czytelników, że słowo inflacja jest dziś powszechnie stosowane w znaczeniu „wzrost cen” i z tego powodu bezowocnym i czasochłonnym wydaje się unikanie tego znaczenia lub poprawianie go na każdym kroku.

Termin ten używany jest, jak chodzi o ścisłość, niemal powszechnie w dwóch znaczeniach; raz w znaczeniu pierwszym, to znaczy gdy chodzi o wzrost wolumenu pieniądza, i drugi raz, z tym że znacznie częściej, gdy chodzi o wzrost cen. Osobiście stwierdzam, że uchronienie się od popadania w tę dwuznaczność jest zajęciem beznadziejnie trudnym. Jedynym do przyjęcia kompromisem, w tym drugim znaczeniu, zwłaszcza dla tych, którzy odczuwają potrzebę odróżnienia różnych sensów terminu inflacja, będzie użycie pojęcia inflacji cenowej, dla odróżnienia od zwykłej inflacji. Starałem się to czynić w kolejnych rozdziałach, choć obawiam się, że pewnie nie zawsze konsekwentnie.)
Zobaczmy teraz, co się dzieje pod wpływem inflacji, i dlaczego tak się dzieje.

Z chwilą wzrostu podaży pieniądza, ludzie posiadają więcej pieniędzy, za które mogą nabywać dobra. Jeśli w tym samym czasie ilość dóbr nie wzrośnie - albo nie wzrośnie w stopniu równym wzrostowi podaży pieniądza - ceny dóbr wzrosną.

Każdy jeden dolar stanie się mniej wart, gdyż teraz jest tych dolarów więcej. Z tego powodu, powiedzmy, za każą parę butów czy sto buszli pszenicy, oferowanych będzie więcej dolarów. „Cena” jest wskaźnikiem wymiany (exchange ratio) między dolarem a jednostką danego dobra. Posiadając więcej dolarów, ludzie cenią każdy z nich mniej. Prowadzi to do wzrostu cen dóbr, nie dlatego że jest ich (dóbr) mniej niż przedtem, lecz dlatego że dolarów jest więcej, a stąd są one warte mniej.


W dawnych czasach, rządy wywoływały inflację poprzez oszukiwanie przy biciu monet, albo redukowanie ich wartości.

Później odkryły jednak, że ten sam efekt można osiągnąć znacznie taniej i szybciej poprzez drukowanie pieniędzy papierowych. To właśnie stało się z francuskimi asygnatami w 1789 roku, a także z naszą własną walutę w czasie amerykańskiej Rewolucji. Współczesne metody są nieco bardziej subtelne. Nasze rządy sprzedają bankom swoje obligacje lub inne papiery dłużne (IOU). W zamian za nie, banki płacą rządowi, tworząc w swoich księgach „depozyty bankowe”, z których ten ostatni może korzystać. Bank ze swej strony może ta obligacje rządowe czy inne papiery dłużne sprzedać bankowi Rezerwy Federalnej , który płaci za nie albo poprzez stworzenie kredytu depozytowego, albo poprzez druk banknotów Rezerwy Federalnej. Taki jest właśnie mechanizm produkowania pieniądza.

Zasadniczą częścią „podaży pieniądza” w Stanach Zjednoczonych nie jest gotówka, którą płacimy z rąk do rąk, lecz depozyty bankowe, z których czerpie się zasoby wystawiając w oparciu o nie czeki. Stąd, kiedy ekonomiści mówią o wielkości naszej podaży pieniądza (money supply), sumują depozyty na żądanie (a ostatnio także depozyty czasowe) z wolumenem gotówką znajdującej się w obiegu (poza bankami). Całkowita wartość pieniędzy i tak mierzonego kredytu, wliczając w to depozyty czasowe, w końcu grudnia 1939 roku wynosiła 63,3 mld dolarów, w końcu grudnia 1963 roku - 308,8 mld dolarów i 806,5 mld dolarów końcu grudnia 1977 roku. Ten wzrost podaży pieniądza wynoszący 1174 procent jest zasadniczym powodem, dla którego ceny hurtowe, w omawianym okresie, wzrosły o 398 procent.


Pewne zastrzeżenia


Panuje przekonanie, że traktowanie wzrostu ilości pieniądza, jako wyłącznego winowajcy postania inflacji jest grubym uproszczeniem. To prawda. Trzeba zatem pamiętać o szeregu zastrzeżeń.


Przykładowo, należy pamiętać, że „podaż pieniądza”, to nie tylko ilość gotówki w obiegu, lecz także podaż kredytu bankowego. Odnosi się to szczególnie do Stanów Zjednoczonych, gdzie większość płatności dokonywanych jest przy użyciu czeków.


Uproszczeniem jest także mówienie, że wartość jednostki pieniężnej (dolara) zależy wyłącznie od aktualnej ilości pieniądza znajdującego się w obiegu teraz. Otóż, wartość ta zależy także od podaży dolara oczekiwanej w przyszłości. Jeśli duża ilość ludzi obawia się, że - przykładowo - podaż dolara za rok, w stosunku do podaży dzisiaj, wzrośnie jeszcze bardziej, wówczas aktualna wartość dolara (mierzona jego siłą nabywczą) będzie niższa niż by to wynikało z obecnej ilości pieniądza w warunkach wolnych od takich obaw czy przewidywań.


Co więcej, wartość jednostki monetarnej, takiej jak dolar, zależy nie tylko od ilości dolarów, lecz także od ich jakości. Z chwilą, gdy jakiś kraj odchodzi, przykładowo, od standardu złota, znaczy to, że jego złoto, lub prawo zamiany pieniędzy na złoto, uległo przekształceniu w papier. W takich przypadkach, wartość jednostki monetarnej natychmiast spada, nawet jeśli nie nastąpił wzrost podaży pieniądza. Dzieje się tak, ponieważ ludzie mają więcej zaufania w złoto, niż do obietnic rządowych lub do poglądów urzędników państwowych zarządzających polityką monetarną. Nie znamy chyba ani jednego przypadku, który by dowodził czegoś przeciwnego; odejściu od standardu złota towarzyszy zwykle wzrost podaży kredytu bankowego i drukowanych pieniędzy papierowych.


Krótko mówiąc, wartość pieniądza zmienia się zasadniczo z tych samych powodów, co wartość każdego innego towaru. Tak jak wartość buszla pszenicy zależy nie tylko od jej obecnej podaży, lecz także od podaży oczekiwanej w przyszłości i jakości ziarna, tak wartość dolara zależy od zmiany podobnych czynników. Wartość pieniądza, podobnie jak wartość innych towarów, nie zależy wyłącznie od czynników mechanicznych czy fizycznych, lecz przede wszystkim od skomplikowanych czynników natury psychologicznej.


Zajmując się przyczynami inflacji czy sposobami jej likwidacji należy pamiętać o tym, aby nie dać się zmylić lub zdominować przez zbędne lub nieistniejące komplikacje.


Przykładowo, mówi się często, że wartość dolara zależy nie tylko od ilości tych jednostek pieniężnych, lecz także od „szybkości jego cyrkulacji”. Jednakże wzrost szybkości cyrkulacji pieniądza nie wpływa na dalszy spadek jego wartości; jest ona jedną z konsekwencją lęku o to, że wartość dolara spadnie (albo ujmując to inaczej, lęku o to, że nastąpi wzrost cen towarów). To właśnie takie przekonanie sprawia, że ludzie chętniej wymieniają dolary (pieniądze) na towary. Podkreślanie, przez niektórych autorów, znaczenia szybkości cyrkulacji jest kolejnym przykładem błędnego przypisania realnej przyczynie psychologicznej, charakteru mechanicznego.

A oto inna ślepa ścieżka: w odpowiedzi tym, którzy uważają, że inflacja cenowa spowodowana jest głównie wzrostem podaży pieniądza i kredytu, przedstawia się argument, że wzrost cen towarów ma często miejsce zanim nastąpi podaż pieniądza. To prawda. Tak się działo, na przykład, zaraz po wybuchu wojny koreańskiej. Ceny strategicznych materiałów i surowców poszły w górę z obawy o to, że może ich zabraknąć. Spekulanci i producenci zaczęli je wykupywać i przetrzymywać dla zysku lub zapewnienia sobie odpowiedniego stanu zapasów. Żeby to jednak uczynić, musieli oni pożyczyć w bankach więcej pieniędzy. Wzrostowi cen towarzyszył proporcjonalny wzrost wielkości kredytów bankowych i depozytów. Od 31 maja 1950 roku do 30 maja 1951 roku, wolumen pożyczek wzrósł o 12 mld dolarów. Gdyby tych dodatkowych pożyczek nie udzielono, a gdyby do końca stycznia 1951 roku nie wypuszczono na rynek nowych 6 miliardów dolarów, z których pożyczki te udzielano, wzrostu cen by nie utrzymano. Był on możliwy, krótko mówiąc, wyłącznie dzięki wzrostowi podaży pieniądza.


Niektóre popularne sofizmaty


Jednym z najczęściej powtarzanych sofizmatów na temat inflacji jest założenie, że nie jest ona wywołana wzrostem podaży pieniądza, lecz „niedoborem towarów”.

Prawdą jest, że wzrost cen (który, jak już wspominaliśmy, nie powinien być utożsamiany z inflacją) może być spowodowany albo wzrostem podaży pieniądza, albo niedoborami dóbr - a częściowo, i jednym, i drugim. Przykładowo, cena pszenicy może wzrosnąć, ponieważ nastąpił wzrost podaży pieniądza, albo mamy do czynienia z nieurodzajem pszenicy. Jednakże z ogólnym wzrostem cen, spowodowanym ogólnym niedostatkiem towarów, mamy do czynienia bardzo rzadko i to nawet w warunkach wojennych. Mimo niewątpliwych dowodów na fałszywość tezy, że inflacja jest spowodowana wzrostem cen, trzyma się ona :dzielnie”. Nie pomaga nawet przykład Niemiec z 1923 roku, w których przywódcy rządowi ale i miliony obywateli, winą za wzrost cen setki miliardów razy obarczali ogólny niedobór towarów, zapominając uparcie, że w tym samym czasie, do Niemiec przyjeżdżały rzesze cudzoziemców wykupujących za własne waluty lub złoto niemieckie produkty po cenach niższych niż w swoich własnych krajach.


Począwszy od 1939 roku, wzrost cen w Stanach Zjednoczonych przypisywany jest nieustannie niedoborom towarów. Tymczasem statystyki dowodzą, że wskaźnik produkcji przemysłowej w 1977 roku był sześciokrotnie wyższy niż w roku 1939. Nie ma też większego sensu twierdzenie, że wzrost cen w czasie działań wojennych wywołany jest wyłącznie niedoborami produktów cywilnych. Mimo iż w czasie wojny podaż produktów cywilnych znacznie spada, powstały niedobór nie powoduje jakiegoś znaczniejszego wzrostu cen, gdyż podatki pochłaniają taką część dochodów ludności, jaką zbrojenia i działania militarne ograniczają produkcję na cele cywilne.

W ten sposób dochodzimy do kolejnego nieporozumienia. Ludzie często utrzymują, że deficyt budżetowy jest sam w sobie wystarczającym i koniecznym powodem powstania inflacji. Tymczasem, jeśli deficyt budżetowy jest w całości finansowany ze sprzedaży obligacji rządowych, za które płacimy pieniędzmi pochodzącymi z oszczędności ludności, inflacji nie spowoduje. Z drugiej strony, nawet nadwyżka budżetowa nie chroni nas przed inflacją. Dowodzi tego sytuacja, jaka miała miejsce w roku fiskalnym zakończonym 30 czerwca, 1951, kiedy - pomimo nadwyżki budżetowej w wysokości 3,5 mld dolarów - mieliśmy do czynienia ze znaczną inflacją. To samo zjawisko obserwowaliśmy w latach rozrachunkowych, 1956 i 1957. (Od 1957 roku mamy już tylko do czynienia z deficytem budżetowym, z jednym wyjątkiem , w 1969 roku, a mimo to nawet wtedy, w 1969 roku, ceny rosły.) Deficyt budżetowy ma charakter inflacjogenny o tyle, o ile powoduje wzrost w podaży pieniądza. Zaś, inflacja może się pojawić nawet przy nadwyżce budżetowej, jeśli towarzyszy jej wzrost podaży pieniądza.


Podobny łańcuch przyczynowo - skutkowy stosowany jest do tzw. „presji inflacyjnej”, a w szczególności, do rosnącej „spirali płacowo-cenowej”. Jeśli zjawiska te nie były poprzedzone podaży pieniądza, jeśli nie towarzyszyła im ona, lub zaraz po nich nie nastąpiła, inflacji one nie spowodują, a co najwyżej wzrośnie bezrobocie. Wzrost cen, któremu nie towarzyszy wzrost gotówki w portfelach obywateli może co najwyżej wywołać spadek wolumenu sprzedaży. Wzrost płac i cen jest zwykle konsekwencją inflacji. Mogą ją one wywołać jedynie wtedy, gdy wywołają wzrost podaży pieniądza.

 

Fragment książki Inflacja, Henry Hazlitta, tłumaczenie Jan M Fijor, Wydawnictwo Fijorr Publishing. Przedruk dokonany za zgodą autora.

Przyszłość myślenia

Odnośnik do oryginalnej publikacji: http://www.dolfina.org/tose/_b/xen3.htm

Umieść u siebie

Wstaw poniższy kod na swoją stronę, a odwiedzający będą mogli przeczytać ten artykuł bezpośrednio na niej.

Kod:

0x01 graphic

0x08 graphic

Myślenie ma przyszłość. Ta fundamentalna prawda życiowa nabiera coraz większego znaczenia w dzisiejszych czasach i warto niekiedy dłużej się zastanowić nad jej rozumieniem.

Myślenie ma przyszłość. Ta fundamentalna prawda życiowa nabiera coraz większego znaczenia w dzisiejszych czasach i warto niekiedy dłużej się zastanowić nad jej rozumieniem.
Niezależna, nieskrępowana myśl ludzka jest tak samo doniosła, trwała i wymowna jak menhiry w Stonehenge czy piramidy w Gizeh. Wszak każdy powinien mięć świadomość, że wszystko co powstało było najpierw jedynie myślą a także, że jest nią nadal. Człowiek do intelektualnej obróbki danych docierających za pomocą zmysłów, zwanej potocznie myśleniem używa specyficznego organu: mózgu. Tu znajduje się siedziba świadomości. Mózg ludzki jest doprawdy instrumentem niezwykłym, stanowi ciągle wyzwanie dla medycyny, psychologii, psychiatrii oraz pośrednio wielu innych dziedzin nauki. Jednakże wszystko to, co o mózgu ludzkim dotychczas wiemy a także to czego nie wiemy staje się jeszcze bardziej zagadkowe wobec konstatacji, że oto mamy do czynienia z pewnym skandalicznym precedensem. Polega on na tym, że już dość dawno temu stwierdzono, ze Natura w swej doskonałości stworzyła organ, i to bardzo ważny organ, który... w 85% nie jest nie używany.

Współczesna nauka (używając swych ustawowych 15% ) twierdzi mianowicie, że:
1. mózg ludzki jest wykorzystywany przez człowieka tylko w 15% lub ewentualnie:
2. że człowiek (a także najwybitniejsze elity intelektualne), ma dalsze 85% wolne od zajęć i to od paru milionów lat ewolucji w darwinowskim ujęciu dziejów człowieka.

Taka informacja jest przyswajana przez każdego, kto tylko poprzestanie na przyjmowaniu prawd podanych na srebrnej zastawie lub srebrnym ekranie, zaprzestając tym samym rozważań, czy tak jest na prawdę a jeśli tak to dlaczego i czy można to zmienić.

Myślenie o zmianie tego stanu rzeczy nie jest zresztą jakąś wielka rewelacją, istnieje wiele koncepcji i sposobów na zwiększenie efektywnego użycia i funkcjonowania mózgu oraz w konsekwencji świadomości człowieka, tak by mógł on łatwiej sprostać narastającej wokół niego złożoności życia we współczesnej cywilizacji. Zasadniczo za punkt wyjścia w tych koncepcjach przyjmuje się szczegółowe poznanie funkcji prawej i lewej półkuli a następnie wprowadza się pojęcie myślenia synwergentnego, które będąc zdolnością mentalną polega na wykorzystaniu obydwu zespołów właściwości.

Myślenie konwergentne (lewopółkulowe) jest skupione, analityczne, szczegółowe. Jest używane kiedy myślimy o naszych rachunkach, przepisujemy na komputerze rękopis czy przycinamy drzewka w sadzie. Myślenie dywergentne (prawopółkulowe) jest spontaniczne, wolne i wyobrażeniowe. Jest to sposób myślenia charakterystyczny dla poczucia humoru, burzy mózgów i wolnych skojarzeń. Myślenie synwergentne jest natomiast zsynchronizowanym łączeniem myślenia konwergentnego i dywergentnego. Jest ono podstawowym sposobem myślenia dla osiągnięcia zmiany, dostrzegania nowych znaczeń i paradoksu. Ten sposób myślenia był zawsze związany z geniuszem.

Nie jest to jak wspomniałem nic nowego zwłaszcza, że metody stymulacji myślenia synwergentnego stają się coraz wydajniejsze a także coraz bardziej rozpowszechnione. Typowym przykładem zastosowania tego typu metod są chociażby dokonania Instytutu Monroe'a wraz z szeroką gamą oferowanych programów lub kursów powszechnie dostępnych.

To na co jednakże chciałbym zwrócić uwagę dotyczy innego aspektu funkcjonowania mózgu, który jest związany z jego rozwojem. Mianowicie jak wiadomo poszczególne jego części nawarstwione w toku ewolucji począwszy od gadów i ssaków aż do człowieka a w ostatecznym efekcie doprowadzające do powstania kory mózgowej są odpowiedzialne za określone modele zachowań. I tak mózg gadzi, najstarszy jest źródłem zachowań podporządkowania jak również dążeń do określania przestrzeni życiowej, obrony, rytualizmu i stereotypowych automatycznych reakcji. U ludzi przejawiają się one w poddańczych zachowaniach konformistycznych, rutynowym podejściu do wykonywania podstawowych życiowych czynności, codziennych międzyludzkich rytuałach i przesadach, podporządkowania się w sytuacjach kiedy znajdują zastosowanie normy społeczne, ceremonialnych reakcjach na określone sytuacje życiowe a także wszelkich rodzajach zachowań mających wywołać u adresata tych zachowań mylne oceny.

Czy coś wam to mówi? Czy znacie z autopsji takie sytuacje? Może macie jakieś skojarzenia? Układ limbiczny lub mózg ssaków jest ośrodkiem naszego istnienia w sferze emocji. Naukowcy wyodrębnili poszczególne jego obszary odpowiedzialne za uczucia pożądania seksualnego, złości, uniesienia, przygnębienia czy przyjemności. Układ limbiczny jest także stacja przekaźnikową bodźców zmysłowych. Innymi słowy odgrywa kluczowa role w ocenie, która informacja zostanie skierowana do najbardziej złożonej części mózgu - zwojów kory mózgowej.

Od pewnego czasu jesteśmy świadkami wykorzystania procesu opisanego w ostatnim zdaniu, w szczególności w ostatnich miesiącach. Jest jasne, że wcale nie dla naszego dobra.

Kora mózgowa składa się z prawej i lewej półkuli oraz systemu nerwowego pomiędzy zwanego corpus callosum. To jest kraina świadomości, myślenia abstrakcyjnego, planowania, analizy, syntezy i wyobraźni. Ewolucja kory mózgowej jest jedynym istniejącym przypadkiem, kiedy gatunek został wyposażony przez naturę w organ, którego nie potrafi używać. Rozwój kory mózgowej umożliwia nam przewidywać potrzeby innych jak również i nasze własne. Jest domem altruizmu. Tworząc istotę o zdolnościach zawierających w sobie zdolności wszystkich innych żyjących istot natura dokonała zwrotu o 180 stopni od tego, czym było pierwotnie wzajemne pożeranie się gadów i wszystkich innych drapieżników w świecie zwierząt. Altruizm jest przeznaczeniem ludzi i ich wybawieniem. Jak dotąd wszelkie próby altruistycznego życia człowieka były niweczone przez niekontrolowane, nieświadome przebłyski zagrożonej jego własnej gadzio - ssaczej jaźni.

W efekcie opisanej wyżej sytuacji można wyodrębnić dwa modele funkcjonowania umysłu pozostającego w takich warunkach, które są zarazem sobie przeciwstawne.
Umysł, który można określić jako psychostatyczny postrzega wszelką zmianę jako zagrożenie. Odrzuca nieznane i unika nieoznaczoności - braku możliwości kategoryzowania lub odniesienia określonych stanów rzeczy według dotychczasowego rozumienia. Ten umysł wierzy, że przeszłość określa przyszłość i poszukuje uzasadnienia dla własnego status quo. Jest motywowany strachem i opiera się innowacjom, naciskowi potrzeby tworzenia i nowym sposobom myślenia.
Z kolei umysł psychokinetyczny rozpoznaje ciągle zmieniającą się naturę istnienia i uznaje te świadomość jako przejaw podstawowego i niezmiennego fundamentu otaczającej rzeczywistości. Taki umysł ogarnia chaos poprzez kreację, odkrywa, że teraźniejszość określa przyszłość i wychodzi na przeciw nieznanemu bez obawy. Posiada zdolność własnej samooceny jakkolwiek miałoby to być trudne do przyjęcia. Umysł psychokinetyczny widzi zmianę jako obietnice czegoś lepszego.

Na powyżej przytoczonym przykładzie widać podział gatunku ludzkiego jako istniejącego obecnie tak jak i przez stulecia. Łatwo dostrzec, że umysł psychostatyczny pozostawał zawsze uznawany za normę i nadal jest normą dla ogromnej części populacji.

Dlaczego tak się dzieje?

Ponieważ utrzymywanie umysłu psychostatycznego było systematycznie wspomagane przez niewielka grupę osobników znanych jako elita władzy. Oni znają i zawsze znali prawdziwe kierunki rozwoju ewolucyjnego człowieka. Wiedza jakich pozbawiali nas zdolności przez cale stulecia i jakich zdolności chcą pozbawić nas teraz. Byliśmy deprawowani i nadal jesteśmy.

Jednakże pewne rzeczy ulęgają zmianie i elitom to się nie podoba.
Jednostki o tendencjach do myślenia psychokinetycznego są już od jakiegoś czasu w stanie łączyć się w grupy, odkrywać identyczność swoich postaw i poglądów i oczywiście dzieje się tak za sprawą udogodnień oferowanych przez internet. Zwolennicy spiskowych teorii dziejów mogą bez przeszkód ujawniać oczywiste manipulacje elity władzy, publikować dowody, oddziaływać na odbiorcę metodami prezentacji informacji, które jeszcze niedawno były dostępne jedynie elitom. W sieci są już dostępne obszerne programy audiowizualne, profesjonalnie przygotowane, prowadzone przez znanych prezenterów niezależnych mediów.

Elity jednakże doskonale rozumieją sytuacje, znają fizjologię naszych gadzio-ssaczych mózgów i bez końca atakują ośrodki emocjonalne ssaków poprzez starannie przygotowane i powtarzane emocjonalne obrazy i słowa. Pobudzają gadzie wzorce zachowań poprzez patriotyczne wezwania, kładzenie nacisku na prawo do terytorialności i podkreślanie, że musimy być lojalni wobec sprawujących władzę. Jak dotąd ten sposób działa bardzo dobrze, efektywnie tłumiąc wyższe funkcje umysłu bardzo wielu ludzi. Co więcej w tym samym czasie pobudzają delikatnie te funkcje poprzez powierzchowne odniesienia do "zjednoczonego świata" poprzez fałszywe akty humanitaryzmu, których rzekomo mieli by dokonać.

Nie potrzeba specjalnie dużo synwergentnego myślenia by zdać sobie sprawę, że to wszystko jest jednym wielkim kłamstwem. Metoda jest zawsze taka sama. Najpierw przygotowuje się problem, potem kiedy już nastąpi czeka na reakcję a następnie stosuje dawno przygotowane rozwiązanie, które realizuje z góry założone cele pozostające w ukryciu. Oczywiście czekają nas w przyszłości jeszcze większe i bardziej przerażające wydarzenia które usuną w cień zamachy z 11 września. Czy będzie to zamach nuklearny gdzieś w Europie tak by sojusznicy przyszli na kolanach błagając o pomoc? Czy też może atak ze strony pozaziemskich cywilizacji uzasadniający wprowadzenie wszystkim mieszkańcom planety obowiązkowego wszczepienia implantów.

SSpołeczność międzynarodowa nie ma dostępu do prawdziwej informacji. Luka informacyjna, która mogła by zostać dość łatwo zauważona została zastąpiona dezinformacją, pomieszaniem faktów, faktoidów i zwykłych kłamstw.

Ostatnia próba uzyskania przez władzę jakiejkolwiek wiedzy na temat wiedzy NASA o UFO był wniosek Jimmy'ego Cartera o dostarczenie raportu pod koniec lat siedemdziesiątych. Wywołało to zresztą w Agencji Kosmicznej sporo paniki. Wówczas wielu ufologów na spotkaniu w Biurze ds. Nauki i Techniki w październiku 1977 wyraziło gotowość współpracy z NASA celem przygotowania takiego raportu jeśli będzie zielone światło ze strony 'innych czynników'. Niestety urzędnik, który teoretycznie miął kompetencje by doprowadzić do takiej współpracy i wydąć odpowiednie decyzje stwierdził, że istnieją 'przeszkody polityczne niemożliwe do pokonania ponieważ istota zjawiska od lat czterdziestych począwszy spowodowała zainteresowanie określonych czynników wywiadowczych związanych z zimną wojną, zaś ich struktury i sposób zarządzania informacjami praktycznie wykluczał jakiekolwiek gwarancje, że uzyskane informacje polegają na prawdzie. Innymi słowy, to tak jakby siłą zmusić kogoś do złożenia oświadczenia, bez gwarancji, że jest ono prawdziwe.

Brak chęci do współpracy ze społeczeństwem, ciągła alienacja i instrumentalne traktowanie obywateli nasuwa pytanie, co jest siłą stojącą za kompleksem wywiadowczo-wojskowym oderwanym od swoich obywatelskich korzeni. Czy w ogóle służą oni swemu krajowi?

Ujawnianie jakichkolwiek dokumentów dotyczących spraw związanych z obecnością istot pozaziemskich jest także ryzykowne z prawnego punktu widzenia. Są one zaopatrzone bowiem w klauzulę tajności, co jest związane z odpowiedzialnością karną za ich publiczne i oficjalne ujawnianie. Administracyjna droga cofnięcia klauzuli jest nie do przebycia i nie będę się tu na ten temat rozpisywał. Pozostaje więc jedynie obieg poprzez tzw. 'wyznawców ufo' - termin jakim posługują się obecnie media określając grupy ufologów -w praktyce zatem Internet.

Społeczeństwo jest manipulowane i dezinformowane. Stopniowo daje się nawet zauważyć budowanie obrazu, który ma przekonywać do wniosku, że jedyne, co posiadają Amerykanie to szczątki jakiegoś obiektu niewiadomego pochodzenia i to wszystko. Taka wersja prawdy jest podtrzymywana przez liczne raporty sprzed wielu lat o latających spodkach.

Całościowy obraz przypomina układankę, z wciąż zmieniającymi się elementami, podglądaną w odbiciu lustra przez dziurkę od klucza drzwi percepcji. Dla każdego kto spróbuje patrzeć jest to męczące a dojście do prawdy niemożliwe. I to chodzi tym, którzy stoją za drzwiami podrzucając od niechcenia w ręku klucze.

Pozostaje zatem pytanie: co robić by dotrzeć do tej prawdy, by nie ulęgać dłużej manipulacji, nie stawać często na granicy zdrowia psychicznego oraz własnych przekonań.

Przede wszystkim należy mięć świadomość manipulacji informacją. Po drugie trzeba dotrzeć do własnego wnętrza i stawiać pytania w sobie. Kiedy zaś nadejdą odpowiedzi, po chwili, godzinie, tygodniu czy roku należy za nimi podążać, bo to nasze wnętrze kształtuje rzeczywistość, która nas otacza. Wszechświat jest doskonały, zaś nasze jego rozumienie nie. To się może nazywać medytacją, ścieżką duchową czy procesem przemiany. We wnętrzu każdego człowieka jest klucz otwierający drzwi percepcji, poza którymi nic nie może być ukryte, wszystko jest takim jakim jest w rzeczywistości. Nasze wnętrze jest przestrzenią wewnętrzną, która jest absolutnie niedostępną dla innych, jeśli będzie to wbrew naszej woli, bo tak istotę wszystkiego, co żyje skomponował Stwórca i to Jemu ma służyć. Na całe szczęście zresztą.

Dlaczego już mi się nie chce? Co mogę z tym zrobić?

Odnośnik do oryginalnej publikacji: http://rozwoj-osobisty.artykularnia.pl/odnoszenie-sukcesow/d(...)18.html

Umieść u siebie

Wstaw poniższy kod na swoją stronę, a odwiedzający będą mogli przeczytać ten artykuł bezpośrednio na niej.

Kod:

0x01 graphic

0x08 graphic

Jak możesz radzić sobie z wypaleniem zawodowym? Które z nas są bardziej narażone na de-motywację, dlaczego poddajemy się wypaleniu?

Artykuł odpowiada na pytania: Jak możesz radzić sobie z wypaleniem zawodowym? Które z nas są bardziej narażone na demotywację, dlaczego poddajemy się wypaleniu?



Jestem przekonana, że jeśli tylko spojrzysz wstecz, znajdziesz w swoim biznesowym życiu takie chwile, kiedy czułaś zniechęcenie, było ci źle, zadawałaś sobie pytania: i co dalej?, w sumie po co to wszystko? Albo mówiłaś sobie: już nie mam siły iść dalej, już nie dam rady, tyle rzeczy mi nie wychodzi.
Pamiętasz sytuacje, może całe dni, tygodnie, gdy byłaś jak gasnący płomień?

Może zaobserwowałaś wtedy u siebie emocjonalne wyjałowienie, myśląc: nie dam rady wejść już na tę górę, zaczęłaś ograniczać kontakty z innymi. Może zaczęłaś wtedy deprecjonować innych, widząc tylko ich wady, może poczułaś nienawiść albo zaczęłaś obojętnieć. Możliwe, że zwątpiłaś też we własne siły i możliwości myśląc: nie nadaję się do prowadzenia biznesu, nie poradzę sobie, jestem beznadziejna.
Te trzy symptomy -według Christiny Maslach świadczą o wypaleniu zawodowym.
Co takiego się dzieje, jakie są przyczyny utraty energii podważania zasadności wszystkiego tego, co osiągnęłaś do tej pory, tego jaka jesteś i co pozwoliło ci się mozolnie wspinać po kolejnych szczeblach twojego sukcesu?

Jak syndrom wypalenia tłumaczy psychologia?

Początkowo terminem tym opisywano efekty ustawicznego nadużywania narkotyków. W amerykańskim slangu w ten sposób określano sytuację sportowca, który osiągając świetne wyniki na treningach, przegrywał decydujące, ważne zawody.
W literaturze wypalenie opisał Green A. Burn w opowiadaniuOut Case(Przypadek wypalenia), gdzie zmęczony pracą architekt porzucił swoją pracę, by zamieszkać w afrykańskiej dżungli.

W amerykańskiej psychologii termin wypalenie pojawiło się w poł. Lat 70.
W 1974 r. Herbert J.Freudenberger określił wypalenie jako stan wyczerpania jednostki spowodowany nadmiernymi zadaniami stawianymi jej przez fizyczne lub społeczne środowisko pracy.
Generalnie wypalenie jest zdecydowanie negatywnym stanem psychologicznym. Ujmując twoją aktywność zawodową w postaci kontinuum, zobaczysz na jednym krańcu zaangażowanie w pracę a na drugim wypalenie. To tak, jakby ktoś Twoją początkową energię, pasję, zapał, fascynację nowymi zdarzeniami zamienił w niechęć, niezadowolenie ze swoich osiągnięć, wyczerpanie, a następnie przygnębienie, bezradność i brak wiary w możliwość poprawy sytuacji.

Psychologowie z American Psychology Association wyróżniają pięć charakterystycznych etapów wypalenia:
1. Miesiąc miodowy to czas, w którym jesteś zauroczona pracą( prowadzeniem firmy), jesteś pełna energii, optymizmu, entuzjazmu i odczuwasz satysfakcję ze swoich osiągnięć.
2.Przebudzenie to czas, kiedy zauważasz, że twoja ocena dotychczasowej pracy była nierealistyczna. Twoją odpowiedzią na ten stan jest obrona idealistycznej wizji ( np. swojej firmy, jej funkcjonowania, etc.) w wyniku czego zaczynasz pracować coraz więcej.
3.Szorstkość- realizujesz zadania z coraz większym zacięciem, wkładając w to dużo pracy i wysiłku; pojawiają sie jednak już pierwsze kłopoty w kontaktach społecznych ze współpracownikami, partnerem, rodziną.
4.Wypalenie pełnoobjawowe zauważasz juz u siebie pełne wyczerpanie fizyczne i psychiczne, zaczynasz zauważać u siebie stany depresyjne, masz poczucie pustki i samotności. Masz ochotę uciec jak najdalej od pracy.
5.Odradzanie się to czas, w którym leczysz rany, powstałe w wyniku wypalenia.

Skrajną postacią wypalenia jest karōshi (albo karoushi, karoshi; jap. 過労死) określające zjawisko nagłej śmierci w wyniku przepracowania i stresu. Pierwszy przypadek karōshi odnotowano w Japonii w 1969. Co ciekawe zjawisko to dotyczy ludzi w pełni zdrowych i aktywnych.



Ważne jest uświadomienie sobie, które z nas i z jakiego powodu są szczególnie narażone na syndrom wypalenia.

Specjaliści lokalizują przyczyny wypalenia w trzech płaszczyznach:

- indywidualnej; w tym przypadku wypaleniu sprzyjają pewne cechy naszej osobowości. Jeśli nie wierzysz w swoje możliwości, jesteś przekonana, że od ciebie niewiele zależy, jesteś perfekcjonistką, stawiasz sobie bardzo wysokie wymagania i czujesz frustrację, karcisz siebie, gdy ich nie spełnisz, albo traktujesz prowadzenie swojej firmy jak misję, wymagającą od Ciebie szczególnego zaangażowania i specjalnych wyrzeczeń a do tego unikasz trudnych sytuacji jesteś narażona w dużym stopniu na wypalenie zawodowe.

- interpersonalnej, wypaleniu sprzyjają w tym przypadku wszelkie stresujące sytuacje, których doświadczasz w kontaktach z innymi ludźmi, m.in. Wszelkie konflikty ze współpracownikami, zaburzona komunikacja, kwestionowanie kompetencji, blokowanie aktywności twórczej, wszelkie przejawy agresji( psychicznej, werbalnej), mobbing;

- organizacyjnej, na tej płaszczyźnie czynnikami stymulującymi powstanie wypalenia zawodowego mogą być: brak lub niedostateczna umiejętność zarządzania sobą w czasie, przeciążenie obowiązkami (jeśli prowadzisz firmę zastanów się, czy delegujesz zadania), masz zbyt mało informacji. By prawidłowo kierować, zarządzać firmą, nie potrafisz przełożyć swoich ( i firmy) celów na działania.
Czynnikami, stresorami dodatkowymi, które sprzyjają pojawieniu się wypalenia są:
- styl w jakim kierujesz swoją firmą, niedopasowany do jej zadań,
- stres związany z niemożnością pogodzenia kilku ról życiowych ( szefowej, matki, żony, córki, przyjaciółki etc.),
- stres związany ze sposobem wykonywania pracy ( np. pośpiech, monotonia, praca w godzinach wieczornych lub nocnych),
- niezadowolenie z rozwoju ( lub braku rozwoju) firmy, odpowiedzialność za współpracowników.

Co możemy zatem zrobić, abyśmy nadal rozwijały nasze firmy nie poddając się wypaleniu, aby nadal nam się chciało i abyśmy odczuwały satysfakcję z pracy?
Oczywiście najlepiej zapobiegać niż leczyć. Jeśli będziesz świadoma potencjalnych zagrożeń, oraz czynników ryzyka ( o których pisałam powyżej), zwiększających możliwość wypalenia zawodowego i wcześniej zareagujesz masz spore szanse by uniknąć wypalenia- zatem przede wszystkim profilaktyka.

Pamiętaj przy tym, że zespół wypalenia to efekt twojej trudnej sytuacji, a nie tego, że jesteś złą osobą.

Co konkretnie możesz zrobić, by zminimalizować ryzyko wypalenia u siebie i nie dopuszczać do demotywacji?

Fachowcy ( m.in. Andrzej Jedynak) zalecają byś:

Ustalała realistyczne cele- nie znaczy to, byś nie realizowała swoich marzeń, ani byś nie podnosiła wysoko poprzeczki. Ważne jest to, byś ustalając cele nie uogólniała, nie określała ich abstrakcyjnie - lecz formułowała je w kategoriach zachowań nie idei oraz rozbijała na małe cele. Takie podejście pozwoli ci: koncentrować się na celu ostatecznym, pozbyć się frustracji, dotyczącej niemożności wykonania czegoś wielkiego oraz mierzyć efekty twojej pracy.

Robiła przerwy w pracy - one pozwolą tobie na odprężenie, zdystansują ciebie do tego, co aktualnie robisz. Jeśli nie możesz zrobić sobie małej przyjemności zmień chociaż wykonywaną czynność na inną.

Traktowała sprawy mniej osobiście; nie traktuj problemów innych ludzi jak swoich własnych, staraj się zachowywać obiektywizm; nie zabieraj problemów firmy do domu, oddzielaj od siebie różne sprawy

Dbała o samą siebie; aby twoja firma dobrze funkcjonowała musi mieć mocny i silny fundament ( ciebie), wzmacniając swoje ciało i umysł, dbając o siebie dbasz pośrednio o swoją firmę.

Skupiała się na pozytywnych aspektach życia, ciesz się z drobnych przyjemności ( założę się, że w każdym dniu znajdziesz coś pozytywnego), przebywaj w towarzystwie ludzi mających pozytywne nastawienie do życia.

Poznaj siebie- świadomość własnych reakcji i twoich prawdziwych potrzeb, znajomość mocnych stron, ograniczeń, wartości i akceptacja ich oraz życie w zgodzie ze sobą to skuteczne motywatory twojego działania ( jeśli robisz rzeczy, które są całkowicie w zgodzie z tobą nosisz w sobie naturalną automotywację i zapobiegasz w dużym stopniu wypaleniu. Realizując czyjś skrypt życiowy ( rodziców, otoczenia, przyjaciół demotywujesz się, podwyższając ryzyko wypalenia zawodowego.

Robiła te same rzeczy w inny sposób- ustal, które aspekty twojej pracy możesz zmienić ( np. reguły funkcjonowania twojej firmy), skup się na rzeczach, które zależą od Ciebie. Stwarzaj sytuacje, w których to ty będziesz decydować, będziesz miała możliwość wyboru, bądź panią swojego losu.

Odpoczywała i relaksowała się, prowadź zdrowy tryb życia praktykuj regularnie techniki relaksacji, uprawiaj sport, idź na masaż do sauny, weź ciepłą kąpiel, generalnie zwolnij tempo- oczyścisz siebie w ten sposób z napięć.

Pamiętała o dekompresji zachowuj równowagę, nie skupiaj całej swojej energii na jednym obszarze ( pracy). Odpowiedz sobie na pytania: co robię, gdy nie jestem w pracy? Kim jestem, gdy nie prowadzę mojej firmy ( gdy nie jestem w pracy)? Im więcej opcji odpowiedzi na te pytania, tym efektywniejszą masz strategię ochrony siebie przed wypaleniem.

Na koniec chcę wspomnieć o jednej ważnej rzeczy. Pamiętaj, byś poważnie zastanowiła się nad opuszczeniem swojej dotychczasowej pracy, gdy nie widzisz pozytywnych zmian, pomimo zastosowania wszelkich możliwych sposobów radzenia sobie z wypaleniem.



----------

Małgorzata Dwornikiewicz, właścicielka Firmy Szkoleniowej Empiria. Jej misją jest pomaganie tylko kobietom prowadzącym swoje firmy w rozwoju osobistym i zawodowym. Wzmacniając swoje umiejętności psychologiczne ( poczucie własnej wartości, motywację, asertywność) zwiększasz swoje szanse na sukces w biznesie.
Jeśli jesteś kobietą i prowadzisz własną firmę, koniecznie tu zajrzyj http://www.empiria.dl.pl oraz czytaj mojego bloga http://empiria-przyjaciolka-kobiet.blog.onet.pl

----------

Ten artykuł pochodzi z serwisu Artykularnia.pl - źródła darmowych artykułów do przedruku!

Kochanie nie gniewaj się czyli potęga podświadomości

Odnośnik do oryginalnej publikacji: http://www.rybczynski.biz/copywriting/kochanie-nie-gniewaj-s(...)omosci/

Umieść u siebie

Wstaw poniższy kod na swoją stronę, a odwiedzający będą mogli przeczytać ten artykuł bezpośrednio na niej.

Kod:

0x01 graphic

0x08 graphic

Dlaczego nie zawsze Twoje dobre zamiary są odpowiednio interpretowane? Jak powinieneś mówić i pisać aby pozostawiać po sobie tylko dobre wrażenie? Każda informacja jaka dociera do Twojego mózgu, trafia w pierwszej kolejności do tzw. podświadomości.

“Kochanie nie gniewaj się” - powiedziałem.
A ona o dziwo sięgnęła po patelnię.

Dlaczego nie zawsze Twoje dobre zamiary są odpowiednio interpretowane?
Jak powinieneś mówić i pisać aby pozostawiać po sobie tylko dobre wrażenie?

Każda informacja jaka dociera do Twojego mózgu,
trafia w pierwszej kolejności do tzw. podświadomości. Potem dopiero analizuje ją Twój świadomy umysł.

Kiedy powiem Ci “nie myśl o białym kolorze”,
Twój podświadomy umysł musi o nim pomyśleć, aby podświadomość wiedziała czemu ma zaprzeczać.
Co za tym idzie, aby czemuś zaprzeczyć, musisz podświadomie o tym pomyśleć by wiedzieć czemu w ogóle masz zaprzeczyć.

Reasumując, podświadomość nie zna zaprzeczeń.
Nawet kiedy każesz rozmówcy o czymś nie myśleć, podświadomy umysł musi o tym pomyśleć.

Kiedy słyszysz, że Twój znajomy mówi do Ciebie “tylko się nie denerwuj”,
podświadomość podpowiada Ci, że coś jest nie tak.
Umysł świadomy, czyli ten nad którym panujesz próbuje zapewnić Cię, że wszystko jest OK.
Jednak to na marne, ponieważ bliżej Twoje intuicji jest podświadomość, która na przekór rozumie wypowiedź znajomego.
W zasadzie śmiałbym powiedzieć, że Twoją intuicją jest właśnie podświadomość.

Wyobraź sobie,
bardzo mocno pragniesz kupić sobie nowe dvd.
Trafiasz na ofertę i czytasz w niej “na nas się nie zawiedziesz”, “nie sprzedajemy bubli”, “nie oszukamy Cię”.

Jak sądzisz, co na temat tego przekazu myśli Twoja podświadomość?

Obawiasz się, że właśnie oni mogą Cię oszukać.
Zanim Twoja świadomość dojdzie do sensu tego przekazu,
Twoja podświadomość odczyta “na nas się zawiedziesz”.

Powiem więcej,
zaprzecza się zazwyczaj cechom negatywnym.
Aby napisać zaprzeczenie negatywnej cechy, musisz jej użyć w treści.

Jak pisząc oferty przekazywać tylko pozytywne emocje?

Napisz “U nas kupisz tylko markowy i sprawny sprzęt. Zawsze będziemy do Twojej dyspozycji i możesz na nas liczyć”.

Wydaje się to takie oczywiste, ale przyjrzyj się bliżej Twoim ofertom,
a samemu dostrzeżesz jak wiele błędów się w nich znajduje.

Podsumowanie
Jeśli chcesz opisać Twój produkt lub usługę w sposób skuteczny,
który przyciągnie do Ciebie rzesze klientów, używaj tylko pozytywnych stwierdzeń.
Pozytywny przekaz bez słów dających chociaż cień wątpliwości,
przekaże Twoim klientom tylko te emocje, które chcesz przekazać.

Zamiast “na nas się nie zawiedziesz” napisz “możesz na nas polegać”.
Zamiast “Nie sprzedajemy wadliwego sprzętu” napisz “sprzedajemy tylko sprawny sprzęt”.
Zamiast “nie szukaj innego sprzedawcy” napisz “znalazłeś najlepszego sprzedawcę”.

Pamiętaj
Przekazuj tylko pozytywne emocje za pomocą pozytywnych cech.

Przywództwo a inteligencja emocjonalna

Umieść u siebie

Wstaw poniższy kod na swoją stronę, a odwiedzający będą mogli przeczytać ten artykuł bezpośrednio na niej.

Kod:

0x01 graphic

0x08 graphic

Nie tylko IQ oraz umiejętności techniczne (czyli potocznie „znajomość fachu”), ale głównie inteligencja emocjonalna oraz jej składniki mają decydującą rolę w określeniu, czy ktoś jest dobrym czy złym przywódcą.

Daniel Goleman w swoim artykule opublikowanym w Harvard Business Review „Co czyni Cię przywódcą?” w sposób niezwykle precyzyjny i wiarygodny rozwiewa mity na temat przywództwa. Udowadnia on, że nie tylko IQ oraz umiejętności techniczne (czyli potocznie „znajomość fachu”), ale to inteligencja emocjonalna oraz jej składniki mają decydującą rolę w określeniu, czy ktoś jest dobrym czy złym przywódcą.

Andrzej nie zdawał sobie sprawy, ze swoich umiejętności przywódczych aż do czasu, gdy zrozumiał co to jest inteligencja emocjonalna.


Rozpoznanie potencjalnie dobrego przywódcy to duża sztuka. W dużej mierze jest efektem obserwacji i wyczucia a nie nauki. Często zdarza się, że osoba o bardzo wysokim poziomie IQ lub o ogromnych umiejętnościach technicznych awansuje na stanowisko, na którym trzeba umieć kierować ludźmi i ponosi klęskę. Z kolei osoby o przyzwoitym poziomie IQ i solidnych umiejętnościach technicznych świetnie sprawdzają się na stanowiskach menegerskich. Dlatego też większość dużych firm zatrudnia specjalistów do opracowywania tzw. „modeli kompetencji”, aby uniknąć tego rodzaju pomyłek.

Badania Golemana i innych wykazały, że wszyscy najlepsi przywódcy mają jedną wspólną cechę - wysoki poziom inteligencji emocjonalnej. Nie oznacza to, że nie jest ważne znajomość branży czy danej dziedziny, każdy lider musi być przynajmniej dobry w tym co robi, ale badania pokazują, że nie jest to kluczowe (jest podstawą). Liczy się inteligencja emocjonalna, która składa się z pięciu podstawowych elementów.

Dlaczego rozwijanie składników inteligencji emocjonalnej jest korzystne dla każdego lidera?

W 1996 roku David McClelland przeprowadził badania, z których wynikło iż dział kierowników którzy mieli pewien poziom inteligencji emocjonalnej osiągały wyniki o około 20% lepsze od spodziewanych. Oto tylko jeden z powodów. Jest ich wiele, rozwijanie własnej osobowości, umiejętność motywowania, poprawa relacji z innymi i wiele innych.

Każdemu z pięciu składników inteligencji emocjonalnej można by poświęcić osobne prace a nawet pisać książki. Ponadto, każdy z tych elementów może być rozwijany, co rozwiewa mit o tym, że przywództwa nie można się nauczyć. Przywództwa można się nauczyć, bo można rozwijać inteligencję emocjonalną. Wymaga to specyficznego podejścia, gdyż to układ limbiczny (regulujący nasze uczucia, emocje i popędy) odpowiedzialny jest za elementy składowe IE. Uczciwa odpowiedź na pytanie czy przywództwa można się nauczyć brzmi zatem „tak”, ale wymaga to wiele pracy, poświęcenia i wytrwałości.

To prawda, że zdarzają się osoby, które genetycznie czy też społecznie mają bardziej rozwinięte od innych umiejętności przywódcze. W momencie zdania sobie z nich sprawy z możliwości ich rozwijania taka osobowa może stać się jednostką wybitną, czego przykładów sporo zarówno w historii jak i obecnym świecie. Są też tacy, u których te umiejętności są słabiej rozwinięte, ale w wypadku pracy nad nimi mogą doprowadzić do co najmniej zadowalających efektów. W każdym razie, zawsze opłaca się nad nimi pracować.


Jakie jest pięć składników decydujących o jakości Twojej inteligencji emocjonalnej?

1. „Potrafię”


Samoświadomość to w największym skrócie umiejętność rozpoznawania i rozumienia własnych nastrojów (także ich źródła), impulsów i emocji oraz ich wpływu na inne osoby (co za tym idzie relacje międzyosobowe i efektywność pracy). Cechy charakterystyczne tej cechy to przede wszystkim wiara w siebie (silne poczucie własnej wartości), realistyczna samoocena oraz autoironiczne poczucie humoru.

2. „Jestem panem swoich emocji”


Samokontrola to zdolność panowania nad emocjami, popędami, nastrojami i ich niszczącym efektem czego rezultatem jest np. umiejętność wstrzymywania się od pochopnych, zainspirowanych emocjami ocen. Dobrze rozwinięta ta cecha przejawia się prawością i szlachetnością, otwartością na zmiany czy swobodą w sytuacji niejasności.

3. „Zróbmy to lepiej”


Motywacja, zamiłowanie do pracy nie tylko ze względu na pieniądze czy pozycję, entuzjazm i wytrwałość w dążeniu do realizacji wyznaczonych celów. Przejawia się ambicją, optymizmem nawet w obliczu porażki, oddaniem firmie czy organizacji.

4. „Nie jestem pępkiem świata”


Empatia to z kolei zdolność rozumienia emocji innych ludzi oraz umiejętność ich traktowania zgodnie z ich emocjonalnymi reakcjami. Przejawia się ona np. gotowością promowania w organizacji talentów, wrażliwością na różnice kulturowe, życzliwością wobec klientów i odbiorców.

5. „Chodźcie za mną”


Umiejętności społeczne to celowa życzliwość, łatwość nawiązywania kontaktów, biegłość w zarządzaniu relacjami, znajdywanie płaszczyzny porozumienia i budowanie dobrych stosunków. Przejawia się ona skutecznością kierowaniu zmianą, darem przekonywania, umiejętnością tworzenia i kierowania zespołem po to aby skłonić ludzi do podążania w obranym przez nas kierunku.

Dowiedz się więcej


Już teraz wiesz co w dużym stopniu decyduje o Twoich umiejętnościach przywódczych. Poświęć kilkanaście minut na zanalizowanie swojej osobowości pod tym kątem. Rozwijaj swoje umiejętności przywódcze i codziennie bądź lepszym.

W moim serwisie znajduje się sporo materiałów, które pomagają w stawaniu się liderem. Pamiętaj, że przywództwo odnosi się do sfery emocjonalnej i dlatego jego rozwijanie jest trudniejsze niż np. nauczenie się z podręcznika jak obsługiwać pralkę. Wymaga to przełamywania starych i utrwalania nowych nawyków. Warto.

--
Nikodem Zegzda
lideruj.pl - zostań prawdziwym przywódcą!

ciekawnik.pl - warto wiedzieć!
[ciekawnik.pl to platforma, której celem jest budowanie natchnionego i bardziej świadomego społeczeństwa wiedzy] 



Wyszukiwarka