Jądro ciemności Geneza, OPRACOWANIA LEKTUR , STRESZCZENIA


Geneza „Jądra ciemności”

Inspiracją do napisania Jądra ciemności były autentyczne przeżycia pisarza. Osiem i pół roku przed napisaniem powieści kapitan Korzeniowski przeżył przygodę zbliżoną do tej, która spotkała Marlowa. W 1890 roku narzekający na brak pracy na angielskich statkach przyszły pisarz dzięki poparciu krewnych w Brukseli, otrzymał posadę kapitana parowca na rzece Kongo, która zwolniła się, ponieważ tubylcy zabili jego poprzednika. Pełna nazwa

W wieku dziewięciu lat autor wodził palcem po mapie Afryki i zapragnął odwiedzić ten nie do końca wówczas odkryty kontynent. W wieku trzydziestu dwóch lat jego marzenie spełniło się. Jednak to, co zobaczył, wydało mu się odrażające. Znęcanie się nad czarnoskórymi i zmuszanie ich do niewolniczej pracy, brak standardów i zasad obowiązujących w Europie, liczne choroby, które go nękały - wszystko to spowodowało, iż wspomnienia z Afryki

Podzielona na trzy części powieść ukazała się po raz pierwszy na łamach Blackwood's Magazine w roku 1899. Jako całość została wydana w 1902 roku, stanowiła trzecią część woluminu Młodość autorstwa Conrada. Powieść zafascynowała czytelników i krytyków, którzy uważali, iż przełamała ona wiele konwencji narratorskich i wprowadziła angielską nowelistykę w dwudziesty wiek. Jednak nie wszystkim spodobało się dzieło Conrada. Afrykański powieściopisarz Chinua Achebe uznał Jądro ciemności za najlepszy przykład europejskiego rasizmu.

Chinua Achebe (Albert Chinualumogu Achebe) urodził się 16 listopada 1930 roku. Ten nigeryjski pisarz, poeta i krytyk zasłynął dzięki powieści Świat się rozpada z 1958 roku, która do dziś jest najchętniej czytaną książką we współczesnej literaturze afrykańskiej. W 1975 roku wygłosił kontrowersyjny wykład zatytułowany Obraz Afryki: Rasizm w Jądrze ciemności Josepha Conrada. Nie podobał mu się sposób ukazania czarnoskórych mieszkańców buszu w powieści, którą uznał za „na wskroś rasistowską”.

Czas i miejsce akcji „Jądra ciemności”

Zarówno czas jak i miejsce akcji nie są ściśle określone w powieści. Można nawet odnieść wrażenie, że Conrad unikał wszelkich nazw geograficznych lub podawania dat. Wiedząc, iż dzieło oparte jest na autentycznych przeżyciach pisarza możemy określić czas akcji na końcowe lata XIX stulecia, mieszczące się w przedziale 1876 - 1892.

W obrębie Jądra ciemności wyróżniamy dwie płaszczyzny czasowe. Na poziomie pierwszej narratorem jest nieznany marynarz, który podróżuje wraz z podstarzałym Marlowem. Druga stanowi ramę dla wydarzeń przedstawionych przez doświadczonego żeglarza, które stanowią akcję właściwą powieści. Dodatkowo pierwsza obejmuje zaledwie kilkanaście godzin. Jest to czas od ostatniego przypływu do pierwszego odpływy na Tamizie. Po zmierzchu Marlow zaczął snuć swoją opowieść członkom załogi jachtu, a skończył o świcie, przed wschodem słońca. Druga płaszczyzna jest o wiele szersza i obejmuje kilka miesięcy. Sama podróż bohatera z Europy do koloni afrykańskiej, w której miał pracować zajęła miesiąc: „Minęło z góry trzydzieści dni, nim zobaczyłem ujście wielkiej rzeki”. Następnie naprawa parowca potrwała kolejne trzy miesiące, podróż do stacji Kurtza następne dwa. Po bliżej nieokreślonym odstępie czasu Marlow powrócił do europejskiego miasta, w którym znajdowała się siedziba towarzystwa.

Podobnie jak w przypadku czasu miejsce akcji możemy podzielić na dwie płaszczyzny. Na poziomie pierwszej z nich akcja toczy się na brytyjskim jolu krążowniczym „Nellie”. Na pokładzie tego jachtu zmierzającego Tamizą do morza narratorem jest marynarz, kompan Marlowa, który nie zdradza nam swojego imienia. Mężczyzna, w odróżnieniu od głównego bohatera powieści, używa nazw geograficznych: „Przymorski obszar Tamizy rozciągał się przed nami jak początek nieskończonego wodnego szlaku”, „Powietrze było ciemne nad Gravesend (…)”, „(…) mgły na mokradłach Essexu (…)”, „Latarnia morska Chapmana, stojąca na trzech nogach wśród błotnej ławicy, rzucała silny blask”.

Latarnia morska Chapmana znajdowała się na tak zwanej mieliźnie Chapmana u upływu Tamizy, niedaleko wyspy Canvey, położonej nieopodal miejscowości Essex. Jej zadaniem było ostrzeganie jednostek pływających o niebezpiecznej mieliźnie. Postawiono ją w roku 1849. Żelazna struktura opierała się na siedmiu palach. Cała konstrukcja pomalowana była na czerwono i wznosiła się nad poziom wody na 22 metry. W 1958 została rozebrana z powodu znacznej korozji i zagrożenia zawaleniem. Dziś pozostał po niej jeden z pali, znajdujący się 730 metrów od brzegu.

Druga płaszczyzna, czyli opowieść Marlowa, która rozpoczyna się w Londynie, przenosi czytelnika wraz z bohaterem do tajemniczego miasta: „(…) płynąłem już przez kanał dla pokazania się pryncypałom i podpisania kontraktu. W bardzo niewiele godzin przybyłem do miasta, które przypomina mi zawsze pobielany grób”. Biorąc pod uwagę fakt, iż powieść ta była w znacznej mierze oparta na autentycznych przeżyciach kapitana Korzeniowskiego, łatwo stwierdzić, iż „grobowe miasto” to Bruksela.

W stolicy Belgii znajdowało się biuro towarzystwa, które w rzeczywistości zatrudniło Conrada, a powieści Marlowa. Bohater Jądra ciemności odbył trzydziestodniową podróż francuskim parowcem wzdłuż zachodniego wybrzeża Afryki, podczas której przepłynął „(…) koło różnych miejsc - osad handlowych - o nazwach takich jak Gran'Bassam, Little Popo; nazwach, które zdawały się należeć do jakiejś plugawej farsy odgrywanej na tle posępnej kurtyny”. Marlow posłużył się tymi nazwami geograficznymi nie w celu określenia jakiejś konkretnej przestrzeni, lecz by nadać Afryce groteskowości, tajemniczości i mroku jednocześnie.

Gran'Bassam to miasto należące do Wybrzeża Kości Słoniowej. W latach 1893 - 1896 było ono stolicą francuskiej kolonii. Żółta gorączka zmusiła Francuzów do przeniesienia stolicy Bingerville. Miasto to pozostawało głównym portem kolonii do roku 1930, kiedy to utraciło prymat na rzecz Abidjanu.

Bohater zmierzał do „wspaniałej kolonii”, czyli do Belgijskiego Konga w Centralnej Afryce. Poza życiorysem autora, świadczy o tym również opis: „Ale była tam przede wszystkim jedna rzeka, wielka, potężna rzeka, którą się oglądało na mapie, podobną do olbrzymiego, wyciągniętego węża, ze łbem w morzu, z tułowiem wijącym się poprzez rozległą krainę, z ogonem zagubionym w głębi lądu”. Tą rzeką jest oczywiście Kongo. „Ale moja praca

Znaczna część akcji rozgrywa się na parowcu dowodzonym przez Marlowa. Sam kapitan opisał dosyć dokładnie statek: Nasz parowiec był zupełnie podobny do krypy z pokładem. Na pokładzie stały dwa małe domki z tekowego drzewa, zaopatrzone w drzwi i okna. Kocioł był na dziobie, a maszyny na rufie. Nad tym wszystkim tkwił lekki dach wsparty na słupkach. Przez ten dach przechodził komin, a przed kominem mała kajuta zbudowana z lekkich desek służyła za domek pilota. Był tam tapczan, dwa składane krzesełka, nabity Martini-Henry stojący w kącie, mały stoliczek i koło sterowe. Z przodu domku były duże drzwi, a w bocznych ścianach okiennice. Wszystko to, oczywiście, stało otworem. Spędzałem tam dni, stercząc na przedniej krawędzi dachu nad drzwiami. W nocy spałem albo starałem się spać na tapczanie”.

Znaczenie tytułu „Jądra ciemności”

„Ciemność”, która pojawia się w tytule powieści jest często w niej wspominana, ale pozostaje do końca niewyjaśniona. Nawiązuje do nieznanego i niemożliwego do poznania, reprezentuje przeciwieństwo postępu i oświecenia, które zdominowały XIX-wieczny świat.

W oryginale tytuł powieści brzmi Heart of Darkness, czyli Serce ciemności. Co nim tak naprawdę było? Conrad zostawił tę kwestię do rozstrzygnięcia każdemu czytelnikowi. Widzimy to w słowach narratora, który o opowieściach Marlowa powiedział: „(…) według niego sens jakiegoś epizodu nie tkwił w środku jak pestka, lecz otaczał z zewnątrz opowieść, która tylko rzucała nań światło - jak blask oświetla opary - na wzór mglistych aureoli widzialnych czasem przy widmowym oświetleniu księżyca”. Następnie dodał, że historie doświadczonego marynarza nie prowadzą nigdy do „żadnych konkluzji”. Najczęściej spotykane interpretacje tytułu powieści odnoszą go do wnętrza dżungli, stacji Kurtza, czy też do jego serca.

Oryginalny tytuł powieści brzmi Hart of Darkness, co oznacza Serce ciemności.

W pierwszym przypadku tytuł odnosiłby się do czyhającego na cywilizowanego człowieka niebezpieczeństwa i zła w głębi buszu. Narrator o „ciemności” wspomina przy pierwszej wizycie w siedzibie kompanii. Atmosfera panująca w siedzibie towarzystwa przerażała Marlowa. Marynarz na długo zapamiętał pracujące w budynku dwie kobiety, chudą i grubą. Panie siedziały w recepcji i robiły na drutach, pierwsza oprowadzała, a druga spoglądała tylko przelotnie na interesantów. Marlow zwrócił uwagę, iż „Niewielu z tych, na których spojrzała, zobaczyło ją znowu - znacznie mniej niż połowa”. Marynarz nazywał je „odźwiernymi u wrót Ciemności”. Mroczne terytorium, do którego nie sięgały prawa, zasady i obyczaje białego człowieka było środowiskiem naturalnym czarnoskórych. Europejczycy nie mieli szans na przetrwanie w dżungli, a im dalej w nią brnęli popychani żądzą bogactw, tym dotkliwsze były dla nich tego konsekwencje. Wielu z nich cierpiało nie tylko na zwykłe tropikalne przypadłości, ale również na choroby psychiczne. Najbardziej przekonał się o tym Kurtz, który dotarł najdalej w głąb kraju, przez co zbliżył się zbyt bardzo do jądra ciemności. Marlow za największy walor pana Kurtza uznawał: „dar wypowiadania się, zdumiewający, oświetlający, najwznioślejszy, i najbardziej godny pogardy, strumień tętniącego światła lub zwodniczy potok wypływający z jądra nieprzeniknionej ciemności”.

W drugim przypadku tytuł oznaczałby miejsce położone w sercu dżungli, w którym absolutną władzę sprawował Kurtz. To miejsce stanowiło cel długiej i trudnej podróży Marlowa i załogi jego parowca. Dla głównego bohatera chęć spotkania z utalentowanym agentem stała się jedynym sensem pobytu w Afryce. Po niesłychanie uciążliwej przeprawie w górę wielkiej rzeki Marlow zastał miejsce, gdzie mężczyzna, którego tak bardzo chciał poznać, wybudował wokół swojej chaty palisadę zwieńczoną głowami nieposłusznych mu tubylców. Zarówno widok stacji, jak i pierwsze spotkanie z Kurtzem, były dla bohatera rozczarowujące i przerażające.

Trzecia interpretacja zakłada, iż tytuł odnosi się do serca utalentowanego agenta. Mówiąc „serce” mamy na myśli świat wewnętrzny, podświadomość, duszę człowieka. „Jądro ciemności” jest więc czymś, co każdy z nas nosi w sobie i co tylko czeka na nadarzającą się okazję do ujawnienia się. Drzemiąca w człowieku pokusa czynienia zła, gdy nikt go nie widzi stanowi jedną z jego słabości. W świecie pełnym zasad, praw, przepisów, zakazów i nakazów spycha tę cechę w głąb swojej podświadomości. Jednak gdy nadarzą się odpowiednie warunki, takie jak gwarancja bezkarności, świadomość, że nikt go nie obserwuje, w człowieku odzywają się pierwotne instynkty. Dotyczy to również ludzi wykształconych, wybitnych, humanistów takich jak Kurtz: „Zdarzają się też czasem tak miażdżąco podniosłe istoty, że są najzupełniej głuche i ślepe na wszystko prócz niebiańskich widzeń i dźwięków”. Napastowany „przez mroczne potęgi” utalentowany agent uległ i oddał im swoją duszę.

Conrad nie deklaruje, czym jest owe „jądro”, a jedynie sugeruje i podpowiada. Właśnie to sprawia, iż powieść jest tak wyjątkowa, a jej wymowa przerażająca. Problematyka psychologiczna „Jądra ciemności”

Conrad w swojej powieści zmierzył się z ciemną stroną ludzkiej psychiki, czyli z tematem, który nie był dla niego czymś nowym. Bohaterem, który nie uległ swoim mrocznym popędom w Jądrze ciemności jest Marlow. Niemal wszyscy pozostali biali, których czytelnik poznaje w Afryce, a zwłaszcza Kurtz, to ludzie ogarnięci szaleństwem.

Wielka odległość od Europy wyzwalała w kolonizatorach poczucie bezkarności: „Wszystko, wszystko można zrobić w tym kraju”, mawiał wuj dyrektora Stacji Centralnej. Taka sytuacja stanowiła pokusę dla białych ludzi, którzy przybywając do Afryki czuli się tam niczym królowie, władcy świata. O różnicy kulturowej pomiędzy Londynem a Kongiem oraz o zasadach postępowania w nowej sytuacji tak, aby nie wyrządzać zła mówił Marlow: „Macie pod nogami solidny bruk, otaczają was życzliwi sąsiedzi, którzy gotowi są dodać wam ducha albo rzucić się na was, kroczycie sobie ostrożnie między rzeźnikiem a policjantem, przejęci zbawiennym strachem przed skandalem i szubienicą, i zakładem dla obłąkanych - więc jakżebyście mogli sobie wyobrazić owe szczególne krainy pradawnych wieków, dokąd nieskrępowane kroki mogą człowieka zaprowadzić przez samotność - zupełną samotność, bez policjanta - przez milczenie - zupełne milczenie, w którym się nie rozlegnie żaden głos dobrotliwego sąsiada, szepcącego o opinii publicznej. Te wszystkie drobne rzeczy składają się na wielką różnicę. Kiedy ich zabraknie, musi się człowiek oprzeć na własnej wrodzonej sile, na swojej własnej zdolności do pozostania wiernym. Można być oczywiście zbyt wielkim głupcem, żeby zejść z prostej

Polityczno-społeczna problematyka „Jądra ciemności”

Conrad ukazał kolonizację jako wielką niszczycielską siłę. Wielu próbowało nadać temu zjawisku wyższego znaczenia, na przykład Kurtz, gdy mówił: „Każda stacja powinna być jakby pochodnią na



To wszystko jednak było fałszywą próbą zakamuflowania prawdziwego celu kolonizacji, która została ukazana w Jądrze ciemności jako bezprawny i bestialski proces eksploatacji zasobów naturalnych Afryki oraz jej rdzennych mieszkańców: „Podbój ziemi, polegający przeważnie na tym, że się ją odbiera ludziom o odmiennej cerze lub trochę bardziej płaskich nosach, nie jest rzeczą piękną, jeśli się w niego wejrzy zbyt dokładnie”. Marlow na własne oczy przekonał się, jak wygląda oblicze kolonizacji: fizycznie wyniszczeni robotnicy pracujący w urągających warunkach bez wynagrodzenia. Widział umierających czarnoskórych w gaju, których ciała przypominały czarne szkielety. Zysk był jedyną religią wyznawaną przez białych najeźdźców z Europy.


Kurtz osiągnął poprzez swoje metody najwyższą formę kolonizacji: tubylcy uznawali go za bóstwo. Dzięki temu agent mógł liczyć na niesłychaną ilość kości słoniowej. Właśnie w stacji Kurtza Marlow styka się z największym aktem barbarzyństwa, czyli z głowami „buntowników” zatkniętymi na palach. W tym momencie widzimy, że mężczyzna nie kierował się szlachetnymi ideami. W rzeczywistości chodziło mu o to, aby „Wytępić te wszystkie bestie!”.
Kolonizacja przynosiła zyski jedynie Europejczykom, pozostawiając Afryce cierpienie i śmierć.

Szczegółowy plan wydarzeń „Jądra ciemności”

1. Podczas przymusowego postoju u ujścia Tamizy załoga jachtu „Nellie” podziwia piękno okolicy, a narrator, który jest jednym z nich, zachwyca się rzeką.
2. Marlow, jedyny zawodowy marynarz na pokładzie, zastanawia się nad tym, jak wyglądały tereny ówczesnej im Anglii, gdy po raz pierwszy przybyli na nie Rzymianie.
3. Mężczyzna zaczął swoją historię nagle, pomimo, że nikt nie wykazywał nią zainteresowania, kontynuował. W tym momencie to właśnie Marlow przejął rolę narratora powieści.
4. Marlow wyjawił kolegom, iż od dziecka marzył o podróży do Afryki. Znalazł na mapie rzekę, której kształt przypominał mu węża i obiecał sobie, iż kiedyś będzie po niej pływał. Postanowił ubiegać się o posadę kapitana na jednym z parowców spółki handlowej, która właśnie stamtąd importowała kość słoniową. W

główna otrzymaniu tej pracy pomogła mu ciotka „z kontynentu” oraz śmierć jednego z kapitanów.

5. Marynarz stawił się w „grobowym mieście”, gdzie mieściła się siedziba spółki handlowej. Rozmowa z prezesem trwała zaledwie trzydzieści sekund, podpisał wszystkie dokumenty.
6. Marlow odbył jeszcze dwie rutynowe wizyty: u lekarza i swojej ciotki.
7. Podróż parowcem z Europy do zakątka w Afryce, gdzie miał pracować bohater, zajęła trzydzieści dni. W tym czasie Marlow był zdumiony niezmiennością krajobrazu za burtą. Brzeg „czarnego lądu” był szczelnie porośnięty gęstym buszem.
8. Po przebyciu dodatkowych dwustu mil w górę rzeki, bohater dotarł do pierwszej stacji towarzystwa. Zastał tam umierających z wycieńczenia czarnoskórych niewolników oraz schludnie ubranego księgowego.
9. Buchalter zapowiedział Marlowowi, iż wkrótce spotka na swojej drodze pana Kurtza, wybitnego człowieka i najlepszego dostawcę kości słoniowej dla towarzystwa.
10. Wraz z karawaną marynarz udał się do Stacji Centralnej. Po piętnastu dniach marszu dotarł do celu. Na miejscu okazało się, iż jego parowiec jest uszkodzony i spoczywa na dnie rzeki. Dyrektor stacji dał Marlowowi trzy miesiące na naprawienie statku. Parowiec był potrzebny do odbycia podróży w górę rzeki, do stacji położonej w sercu kraju, gdzie stacjonował Kurtz. Mężczyzna był podobno ciężko chory i wymagał przewiezienia w bezpieczne miejsce.

11. W tym czasie bohater poznał tajemniczego agenta, który oficjalnie był odpowiedzialny za wyrób cegieł w Stacji Centralnej, a tak naprawdę łączyły go z dyrektorem tajemnicze układy i interesy. Mężczyzna wspomniał marynarzowi o panu Kurtzu, którego Marlow znał jedynie z opowieści, lecz wystarczyło mu to, by go podziwiać.
12. Do Stacji Centralnej przybyła Wyprawa Odkrywcza Eldorado, czyli dowodzona przez wuja dyrektora grupa ludzi, zajmujących się łupieniem okolicznych wiosek z ich skarbów.
13. Marlow podsłuchał rozmowę między dyrektorem, a jego wujem, z której wynikało, iż oboje pałali nienawiścią do Kurtza. Mężczyzna stanowił przeszkodę w ich interesach.

14. Po trzech miesiącach parowiec był wreszcie sprawny. Załogę statku, poza kapitanem, stanowił dyrektor stacji, garstka jego ludzi oraz około dwudziestu „ludożerców”.
15. Parowiec przepłynął pewnego dnia obok wioski tubylców. Czarnoskórzy na widok statku wpadli w istny obłęd. Kłębili się na placu tupiąc i wymachując rękami, a przy tym donośnie krzyczeli. Załoga parowca nie wiedziała, jak odczytać takie zachowanie.
16. Znacznie później załoga parowca natknęła się na małe obozowisko przy rzece. W opuszczonej szopie Marlow odnalazł książkę oraz informację na desce, której treść była ostrzeżeniem i prośbą o zachowanie ostrożności w dalszej podróży.
17. Załoga parowca była zmuszona do przeczekania nocy, chociaż do stacji Kurtza pozostało już bardzo niewiele. O świcie statek otoczyła mgła. W oddali załoga usłyszała przeraźliwy wrzask. Parowiec nie mógł ruszyć, ponieważ rzeka była zbyt niebezpieczna, aby pływać po niej zdając się jedynie na wyczucie.

18. W dwie godziny po opadnięciu mgły parowiec został zaatakowany przez tubylców. Podczas napaści zginął czarnoskóry sternik parowca. Gwizdek parowy okazał się dużo bardziej skuteczny niż strzelby. Jego dźwięk wystraszył tubylców, którzy rozbiegli się w popłochu.
19. Marlow wyrzucił ciało sternika za burtę, co zdenerwowało zarówno czarnych, jak i białych członków załogi. Awantura ucichła natychmiast, gdy ich oczom ukazała się polana, na której stał krzywy budynek. Byłą to stacja Kurtza.
20. Załoga została powitana przez Rosjanina, zaślepionego wyznawcę Kurtza. Okazało się, iż to właśnie do niego należała książka, którą Marlow znalazł w opuszczonym obozowisku. Podczas gdy ludzie dyrektora udali się po Kurtza, bohater rozmawiał z Rosjaninem, który swoim strojem przypominał arlekina.
21. Wkrótce marynarz przekonał się, iż najlepszy agent towarzystwa w istocie oszalał. Mężczyzna grabił okoliczne wioski z kości słoniowej, do tego celu używał utworzonej z tubylców armii swoich wyznawców. Czarni traktowali Kurtza jak boga.
22. Marlow przeraził się, gdy ujrzał głowy czarnoskórych „buntowników” nabite na pale, które otaczały chatę Kurtza.
23. Kurtz rozkazał sowim wyznawcom, aby zeszli z drogi ludziom dyrektora i pozwolili im zabrać siebie na noszach na pokład parowca. Statek mógł wyruszyć dopiero następnego dnia, ponieważ nadchodziła już noc.

24. Marlow pomógł Rosjaninowi w ucieczce z pokładu parowca pod osłoną nocy. Mężczyzna obawiał się, iż groziło mu niebezpieczeństwo ze strony dyrektora, a bohater utwierdził go w tym przekonaniu.
25. Marynarz z przerażeniem odkrył, iż Kurtza nie ma w kajucie. Bez zastanowienia wyskoczył na brzeg i odnalazł tam czołgającego się z powrotem do swoich podwładnych ogarniętego chorobą poszukiwacza kości słoniowej. Marlowowi udało się namówić Kurtza, by powrócił z nim na pokład parowca.
26. W drodze powrotnej bohater spędził wiele godzin rozmawiając z Kurtzem, dzięki czemu zrozumiał, dlaczego wszyscy tak się nim zachwycali. Przeczuwając swoją śmierć, chory przekazał Marlowowi dokumenty oraz listy dla swojej narzeczonej.

27. Bohater był świadkiem ostatnich słów Kurtza, które brzmiały: „Zgroza! Zgroza!”. Po ich usłyszeniu Marlow udał się do jadalni, wkrótce potem boy dyrektora doniósł załodze o śmierci wybitnego poszukiwacza kości słoniowej.

28. Marlow powrócił do „grobowego miasta”, by tam spełnić ostatnie życzenia Kurtza. Czuł, iż już nigdy nie uwolni się od wspomnienia o wybitnym człowieku, który uległ swoim żądzom. Marynarz spotkał się z krewnym Kurtza oraz z dziennikarzem. Obydwóm przekazał dokumenty, a także rozmawiał na temat zmarłego.
29. Ostatnim zadaniem Marlowa w „grobowym mieście” było spotkanie z narzeczoną Kurtza. Zanim do niego jednak doszło, bohater spotkał na ulicy widmo zmarłego poszukiwacza kości słoniowej. Kurtz spoglądał Marlowowi w oczy i krzyczał: „Zgroza! Zgroza!”.
30. Spotkanie z kobietą okazało się dla bohatera trudniejsze niż przypuszczał. Pomimo, iż od śmierci Kurtza minęły już dwa lata, ona wciąż go opłakiwała.
31. Kobieta zapytała o ostatnie słowa narzeczonego przed śmiercią. Marlow skłamał, iż tuż przed odejściem Kurtz wypowiedział imię swojej ukochanej.
32. Marlow skończył swoją opowieść jeszcze przed wschodem słońca. Dyrektor rozkazał załodze „Nellie” przygotować się do wypłynięcia w morze.

Motyw ciemności w „Jądrze ciemności”

„Ciemność” pojawia się w już w tytule powieści, ale pozostaje do końca niewyjaśniona. Nawiązuje do nieznanego i niemożliwego do poznania, reprezentuje przeciwieństwo postępu i oświecenia, które zdominowały XIX-wieczny świat.

W oryginale tytuł powieści brzmi Heart of Darkness, czyli Serce ciemności. Co tak naprawdę było ciemnością? Conrad zostawił tę kwestię do rozstrzygnięcia każdemu czytelnikowi. Widzimy to w słowach narratora, który o opowieściach Marlowa powiedział: „(…) według niego sens jakiegoś epizodu nie tkwił w środku jak pestka, lecz otaczał z zewnątrz opowieść, która tylko rzucała nań światło - jak blask oświetla opary - na wzór mglistych aureoli widzialnych czasem przy widmowym oświetleniu księżyca”.

Tytułowa „ciemność” wydaje się przenikać utwór na wskroś. Opowieść Marlowa rozpoczyna się o zmroku, a kończy przed zmierzchem, czyli przez cały czas jest opowiadana w dosłownym mroku. Znaczna część akcji powieści toczy się w ciemnych pomieszczeniach lub pod osłoną nocy. Nawet w dzień panuje półmrok, ponieważ drzewa w buszu rosną tak blisko siebie, że promienie słoneczne niemal nie dochodzą do gruntu. Czarnoskórzy mieszkańcy Konga uzupełniają ciemny świat przedstawiony w powieści. Ponadto widoczna jest również ciemność w wymiarze filozoficznym.

Ciemność jest bardzo bogatym w znaczenia symbolem. Po pierwsze mrok symbolizuje nieznane, jego siła pochodzi z faktu, iż zakrywa rzeczy, których się obawiamy. Kilkakrotnie w powieści spotykamy się ze strachem bohaterów nie przed samą ciemnością, lecz przed tym, co się w niej może czaić. W pamięć czytelnika zapada scena, gdy pozbawiona widoczności przez mgłę załoga parowca słyszy przerażający krzyk rozpaczy, zwiastujący zbliżające się niebezpieczeństwo, na które mogą jedynie czekać.

Ciemność symbolizuje również zło, które opętało Kurtza: „Ten głos przeżył jego siły, aby skryć we wspaniałych zwojach elokwencji jałową ciemność jego serca”. Utalentowany agent uległ mrocznym głosom podświadomości, drzemiącym w każdym z nas. Właśnie w ciemności buszu, z dala od oczu swoich krajanów, Kurtz zaprzedał swoją duszę złu, co doprowadziło go ostatecznie do klęski: „Dzicz poklepała go po głowie i oto głowa ta stała się podobna do kuli, do kuli z kości słoniowej; dzicz popieściła go - i oto zwiądł; zagarnęła go, pokochała, otoczyła ramionami, przeniknęła mu do żył, pożarła ciało i przykuła jego duszę do swojej przez niepojęty rytuał jakiegoś szatańskiego wtajemniczenia. Stał się jej rozpieszczonym i zepsutym ulubieńcem”. Zło czyhało na białych ludzi w głębokiej dziczy, gdzie nie sięgało żadne stworzone przez nich prawo ani zasady. Spoglądając w zieloną dżunglę Europejczycy widzieli „przyczajoną śmierć, ukryte zło, głęboką ciemność z wnętrza lądu”.

Mrok symbolizuje ponadto zagubienie, które doskonale widać na przykładzie Kurtza. Mężczyzna był rozdarty pomiędzy dwoma światami, w jednym był utalentowanym agentem spółki handlowej, a w drugim królem i absolutnym władcą tubylców. Mężczyzna nie potrafił jednoznacznie zdecydować się, kim chce być, czy cywilizowanym humanistą, za którego uchodził w Europie, czy wielbionym przez buszmenów bogiem. Górę w nim wzięły pierwotne ludzkie instynkty, co doprowadziło do klęski i śmierci bohatera.

Ciemność skutecznie maskuje pewne barbarzyńskie akty. Mrok afrykańskiej dziczy pozwalał białym ludziom na dopuszczanie się czynów, których nigdy nie podjęliby się w Europie. Na przykład, gdy dyrektor Stacji Centralnej mówił swojemu wujowi, iż dla przykładu należałoby powiesić pomocnika znienawidzonego przez nich agenta, ten odpowiedział: „Naturalnie (…) powiesić go, i koniec! Czemu nie? Wszystko, wszystko można zrobić w tym kraju”. Kurtz dopuścił się najbardziej barbarzyńskiego czynu. Nabił mianowicie na pale głowy czarnoskórych buntowników. Człowiek, na którego „złożyła się cywilizacja Zachodu”, z pewnością nie zachowałby się podobnie w żadnym innym miejscu.

Europejczycy próbowali odepchnąć od siebie „ciemność” poprzez swoje jasne stroje, pielęgnowanie swoich cywilizacyjnych zwyczajów, innowacje technologiczne, takie jak parowce czy kolej żelazna. Jednak powieść Conrada sugeruje, iż „ciemność” jest zbyt silna, by dać się w ten sposób pokonać. Na wstępie swojej opowieści Marlow zaznaczył, iż kiedyś to Londyn był „jednym z ciemnych zakątków ziemi”. Później wspomniał o tym, jak odnalazł ciało swojego poprzednika, kapitana Freslevena, który zginął w sprzeczce z tubylcami. Marynarz zauważył wtedy: „trawa rosnąca między jego żebrami dość była wysoka, aby zasłonić kości. (…) Wieś opustoszała, chaty stały otworem, czarne, butwiejące, krzywe wśród rozwalonych płotów. Klęska spadła istotnie na wieś. Ludność znikła”. Ten fragment sugeruje, iż podobny los może spotkać Europę, gdy „ciemność” upomni się o swojej terytorium.

Uniwersalna wymowa „Jądra ciemności”

Powieść Josepha Conrada bez wątpienia cechuje się ponadczasowością. Pomimo, iż akcja utworu ma miejsce w dziewiętnastowiecznej Afryce, to słowa Marlowa sugerują, iż ciemność istnieje również w miejscach „ujarzmionych” przez ludzkość: „Prawda, że w owej chwili to miejsce nie było już puste. Od czasów mego dzieciństwa zapełniły je rzeki i jeziora, i nazwy. Przestało być próżną przestrzenią pełną rozkosznej tajemnicy - białą plamą, budzącą w chłopcach wspaniałe marzenia. Przeobraziło się w miejsce, gdzie panuje ciemność”.

Zło, cierpienie, żądza pieniędzy i władzy zawsze towarzyszyły i będą towarzyszyć człowiekowi, dlatego przemyślenia Conrada zawarte w „Jądrze ciemności” nigdy się nie zdezaktualizują. Dawniej Rzymianie podbijali Anglię, w czasach Conrada państwa europejskie zdobywały i eksploatowały kolonie. Lata późniejsze i dwie wojny światowe pokazały, że wyzysk człowieka przez drugiego człowieka nie zniknął. Słowa Korzeniowskiego o pracy, jako

Najlepszym dowodem na uniwersalność dzieła Conrada jest oparty na nim film. W Czasie apokalipsy, akcja została przeniesiona w realia dwudziestego wieku, a scenerię z afrykańskiego buszu zmieniono na wietnamską dżunglę. Zmiany fabularne nie wpłynęły na przekaz filmu, który pozostał taki sam, jak w oryginale.

Wynika z tego, że wydarzenia opisane w dziewiętnastym wieku przez wybitnego pisarza polskiego pochodzenia są ponadczasowe. Nawet w dzisiejszych czasach można odnaleźć miejsca, które przypominać będą conradowską Afrykę. Wszędzie, gdzie dochodzi do zderzenia kultur i cywilizacji istnieje zagrożenie sprawdzenia się przepowiedni zawartej w Jądrze ciemności.

Styl „Jądra ciemności”

Ponieważ historia Marlowa jest przez niego opowiadana na głos, spotykamy w tekście wiele elementów charakterystycznych dla tego typu wypowiedzi: pauzy, powtórzenia, dygresje. Czytelnik wyczuwa, iż Marlow nie tylko daje upust swoim wspomnieniom, ale sam próbuje zrozumieć znaczenie swojej opowieści. Bohater starannie dobiera słowa, aby jak najdokładniej przedstawić swoją historię.

Dzięki technice impresjonistycznej, którą zastosował Conrad, czytelnik, wraz z Marlowem, przeżywa opowieść. Na uwagę zasługuje sposób ukazywania ogólnego planu

poprzez sumę pojedynczych detali. Na przykład, gdy Marlow spostrzegł palisadę wokół domu Kurtza był przekonany, iż stanowi ona jedynie formę ogrodzenia. Nieco później, gdy patrzył przez lunetę, zorientował się, iż pale zwieńczone są czarnymi kulami, dopiero gdy wyregulował ostrość przekonał się, że w istocie były to ludzkie głowy. Przeżywamy to wszystko razem z nim, poczynając od złudzenia do nagłego zaszokowania, które również następuje etapami - najpierw zaskoczenie: „pod pierwszym wrażeniem targnąłem głowę w tył jak przed ciosem”, a następnie dedukcja. Czytelnik bierze udział w procesie myślowym bohatera. Podobną techniką opisany jest atak tubylców na parowiec.

Impresjonizm w literaturze najczęściej współistniał wraz z naturalizmem, ekspresjonizmem lub symbolizmem. Dzięki niemu narracja w prozie uległa rozluźnieniu, zwłaszcza w sferze ciągłości czasowej. Znaczący wpływ wywarł na opisywanie otoczenia, które koniecznie musiało być spowite mgłą lub nakreślone pastelowymi barwami.

Taki styl niesie za sobą inne konsekwencje. Autor kładzie nacisk na to, iż pewnym jest tylko to, czego możemy doświadczyć zmysłami. Główny bohater nieustannie poddaje badaniom swoje sensualne odczucia i wrażenia, by poznać ich znaczenie. Od narratora dowiadujemy się, iż opowieść Marlowa będzie dotyczyła „jednej z rozlicznych przygód (…) nie doprowadzających do żadnych konkluzji”, dla takiej właśnie opowieści, nierozstrzygniętej, nieprzekonywującej,

Jednak impresjonizm przejawia się głównie w opisywanym otoczeniu. Akcja powieści rozgrywa się w półmroku, przy słabym świetle, czasami w ciemnościach, a czasami we mgle. Nawet postaci ludzkie są opisywane w podobny sposób: „były to tylko czarne cienie choroby i głodu, leżące bezwładnie w zielonawym mroku”.
Narracja „Jądra ciemności”

Marlow stanowi w powieści alter ego Conrada. Jego opinie nie różnią się niemal w ogóle od tych, głoszonych przez autora. Jednak bohater ten posłużył przede wszystkim, jako wspaniałe narzędzie literackie. Poprzez użycie marynarza, jako opowiadającego, Conrad odrzucił dziewiętnastowieczny model wszystkowiedzącego narratora. Czytelnik nie wie więcej, niż pozwala mu na to wiedza Marlowa. Zamiast autentycznych motywów działania poszczególnych bohaterów, otrzymujemy jedynie spekulacje marynarza na ich temat.

Jeszcze bardziej niespotykanym i innowacyjnym pomysłem Conrada było zastosowanie bezimiennego narratora, który był świadkiem opowieści Marlowa. W ten sposób historia głównego bohatera jest zawarta w relacji jego towarzysza. Jednym z powodów, dla których Conrad nie uczynił Marlowa jedynym narratorem, była chęć, by czytelnik poczuł się jak jeden z członków załogi „Nellie” i „na własne uszy”, usłyszał historię marynarza.


Znaczenie powieści nie zamyka się jedynie opisem wydarzeń, które miały miejsce w Afryce. Ważną jej częścią jest fakt, iż bohater czuje potrzebę podzielenia się z kolegami wspomnieniami, aby ich ostrzec. Poprzez umieszczenie narratora w gronie słuchaczy Marlowa, Conrad chciał ukazać również skutki, jakie historia powinna wywrzeć na słuchaczach.

Bezimienny narrator wyjawił, iż dla Marlowa „sens jakiegoś epizodu nie tkwił w środku jak pestka, lecz otaczał z zewnątrz opowieść, która tylko rzucała nań światło - jak blask oświetla opary - na wzór mglistych aureoli widzialnych czasem przy widmowym oświetleniu księżyca”. Taka jest też narracja głównego bohatera. Skupia się nie na sednie sprawy, lecz na tym, co go otacza; nie opowiada o szaleństwie Kurtza i jego śmierci, ale zastanawia się jak do tego doszło.

Struktura i język „Jądra ciemności”

Powieść podzielona jest na trzy rozdziały. Formalnie, budowa Jądra ciemności była dość nietypowa, jak na ówczesne standardy. Największym novum była zastosowana przez autora niekonsekwencja czasowa. Marlow nie opowiada swojej powieści po kolei od początku do końca, zdarza mu się wybiegać w przyszłość i zapowiadać fakty, które wkrótce miały się wydarzyć. Inną innowacją w sposobie narracji było niweczenie przez Marlowa sytuacji narastającego napięcia. Narrator zdradzał na wstępie, czy w danym momencie nastąpi coś zaskakującego, czy też nie.

Ciekawym zabiegiem jest pojawienie się Kurtza dopiero w trzecim, ostatnim rozdziale powieści. Do tego momentu autor poświęca mu kilka stron. Są to głównie opinie Marlowa o wybitnym agencie.

Żaden z dziewiętnastowiecznych narratorów nie naruszyłby tak atmosfery narastającego napięcia, jak czynił to Conrad ustami swojego bohatera. Widać to na przykładzie, gdy załoga spowitego mgłą parowca oczekiwała na atak ze strony tubylców, Marlow zaczął wtedy zastanawiać się nad zjawiskiem kanibalizmu, co skutecznie wstrzymało akcję. Główny bohater wyjawiał swoje myśli w momencie, gdy właśnie przyszły mu do głowy, a nie w momencie, kiedy napięcie opadnie.

Conrad usiłował odnaleźć formę, która bardziej będzie przypomniała ludzkie myśli, będzie mniej oficjalna od tej, obowiązującej w tradycyjnej nowelistyce. Stąd właśnie narracyjne przeskoki w tył i w przód, niedokończone myśli i dygresje.

Motywy literackie w „Jądrze ciemności”

Imperium - w powieści symbolem imperium jest towarzystwo handlowe. Nastawiona na zysk spółka pod przykryciem wyniosłych idei prowadzi rabunkową eksploatację dziewiczych terenów Afryki. Marlow jako jedyny biały człowiek dostrzegał hipokryzję tego postępowania.


Kobieta - zarówno Narzeczona Kurtza, jak i jego afrykańska kochanka reprezentują wartości wyznawane przez środowiska, z których się wywodzą. Według Marlowa kobiety są powierniczkami świata naiwnych iluzji. Jednocześnie są one głównymi beneficjentami kolonialnej ekspansji oraz bogactw z niej płynących.

Miasto - „grobowe miasto”, czyli najprawdopodobniej Bruksela, gdzie mieści się główna siedziba towarzystwa. Pobielane groby kojarzą się ze śmiercią, a w kontekście powieści czytelnik nabiera podejrzeń, iż to właśnie na śmierci niewolników w koloniach miasto zbudowało swoją potęgę. Określenie „pobielany grób” pochodzi z Księgi św. Mateusza. W Biblii zwrot ten oznaczał coś pięknego na zewnątrz, lecz zawierającego wewnątrz coś przerażającego.

Piekło - „Zamierzałem powałęsać się trochę w ich cieniu; ale ledwie się tam znalazłem, wydało mi się, że przestąpiłem ponury krąg jakiegoś inferno”, tak zareagował Marlow, gdy zorientował się, iż w zielonym gaju umierają z wycieńczenia czarnoskórzy robotnicy.

Pieniądze - zysk był jedyną religią wyznawaną przez towarzystwo. Żądza bogactwa opętała niemal wszystkich białych bohaterów, których Marlow spotkał w Afryce. W tym kontekście na szczególną uwagę zasługuje postać księgowego, który narzeka, że odgłosy, jakie wydaje z siebie umierający agent nie pozwalają mu się skupić na liczeniu dochodów.


Praca - najwyższa wartość, jaką wyznawał Marlow. Dzięki

Przemiana - w największym stopniu uległ jej Kurtz. Wykształcony Europejczyk, który przybył do Afryki z dobrymi intencjami nie potrafił oprzeć się pokusie i wykorzystał swoją wyższość nad tubylcami. Podporządkował sobie ludność tubylczą, lecz triumf Kurtza trwał krótko, ponieważ jego duszą zawładnęła „ciemność”, której część nosi w sobie każdy człowiek. Mężczyzna z utalentowanego humanisty zmienił się w bezwzględnego barbarzyńcę, który mordował dla zdobycia kości słoniowej.

Rzeka - motyw ten ma w powieści wielkie znaczenie. To właśnie rzeka w kształcie węża przyciągnęła Marlowa do Afryki. Wyprawa pod jej prąd, do serca kraju, zajęła bohaterowi blisko dwa miesiące, a przy tym była niezwykle trudna i żmudna. Jest to oczywista sugestia autora, iż podróż każdego z nas w głąb własnej osobowości może być równie powolna i ciężka.

Szaleństwo - Afryka w powieści jest odpowiedzialna nie tylko za choroby fizyczne, ale i psychiczne. Szaleństwo pełni w Jądrze ciemności dwie funkcje. Po pierwsze jest to ironiczny mechanizm, który ma wywołać w czytelniku poczucie sympatii dla Kurtza. Marlow niemal od początku wiedział, iż agent był szalony, lecz poprzez poznawanie o nim kolejnych faktów, uznał, iż to, co dla towarzystwa było szaleństwem, jemu wydawało się pociągające. Dzięki temu Marlow wraz z czytelnikiem sympatyzują z Kurtzem, a jednocześnie nabierają podejrzeń, co do spółki. Po drugie szaleństwo Kurtza wynika z nieprzestrzegania przez niego norm zachodniej cywilizacji oraz żądzy władzy.

Śmierć - jest często spotykana w Jądrze ciemności. Marlow zetknął się z zupełnym zobojętnieniem białych ludzi na śmierć Murzynów. Ich zgon znaczył dla ludzi przedsiębiorstwa tyle, co ich życie, czyli nic. Zupełnie inaczej reaguje na nią główny bohater. Pomimo, iż nie przepadał za swoim sternikiem, to jednak uważał, iż wyprawa na spotkanie z Kurtzem nie była warta jego śmierci. To właśnie śmierć była ostateczną karą, jaką dzicz wymierzyła utalentowanemu agentowi.

Wędrowiec - czyli sam Marlow. Narrator wypowiada o na jego temat następujące zdanie: „Najgorszy zarzut, jaki mógł spotkać Marlowa, to że nie był on typowym przedstawicielem swego zawodu. Był marynarzem, ale był również wędrowcem (…)”. Bohater nie potrafił zadomowić się na dłużej w jednym miejscu. Podróżowanie było dla niego czymś naturalnym, co sprawiło mu przyjemność. Niemal przez całą opowieść widzimy Marlowa w ciągłej drodze. Najpierw trzydzieści dni płynie z Europy do Afryki, następnie przez piętnaście dni pieszo przemierza dżunglę, a jego rejs do stacji Kurtza trwa około dwóch miesięcy.

Tło historyczne powieści - sytuacja Konga Belgijskiego u schyłku XIX stulecia

Króla Belgii, Leopolda II cechowała nieustająca żądzą pieniędzy, ziemi i władzy. Sposób zaspokojenia swoich pragnień znalazł w Afryce. Poprzez serię zabiegów i machinacji udało mu się pozyskać terytorium w samym

Kongo zostało kolonią Leopolda II z kilku powodów. Kość słoniowa i kauczuk były systematycznie gromadzone i wysyłane do Europy. Poza tym belgijski władca stanowił w tym afrykańskim państwie jedyne prawo, a jego władza była absolutna. Wizerunek Leopolda II w Europie był nieskazitelny, mimo to, jego rządy Kongiem były bardzo surowe. Swoją władzę sprawował na odległość, nigdy nawet nie odwiedził afrykańskiej koloni.

Kolejnym z powodów była darmowa siła robocza w postaci czarnoskórych mężczyzn.

Najważniejszym czynnikiem była jednak odległość od Europy. Leopold II był przekonany, że mógł robić wszystko, ponieważ nikt tego nie widział.
Agenci króla byli zdeterminowani by maksymalnie wyzyskiwać tubylców. Powszechne były przypadki znęcania się nad czarnoskórymi, a nawet masowe zabijanie ich przez obcięcie głowy.

Obraz rdzennych mieszkańców Konga i Afryki w „Jądrze ciemności”

Europejczycy nie traktowali rdzennych mieszkańców Konga jak równych sobie ludzi. Uważali ich za dzikusów, co widać chociażby w słowach ciotki Marlowa, która twierdziła, że „trzeba oduczyć miliony tych ciemnych ludzi od wstrętnych obyczajów życia”.

Podczas pobytu głównego bohatera w Stacji Centralnej doszło do linczu na jednym z tubylców, uznanego przez białych za winnego podpalenia. Gdy pobity Murzyn płakał w głos, jeden z pracowników stacji rzucił z oburzeniem: „Co za hałas wyprawia to bydlę! (…)Dobrze mu tak. Przestępstwo - kara - baty! Bez litości, bez litości. To jedyny sposób”. Ta uwaga wskazuje na fakt, iż dla pracowników stacji tubylcy nie różnili się niczym od zwierząt. Nawet Marlow uległ takiemu wyobrażeniu o czarnoskórych, gdy porównał kotlarza do „psa w majtkach i kapeluszu z piórem, chodzącego na tylnych łapach”.

Jednak powieść ukazuje tubylców w dużo korzystniejszym świetle. Obraz ludożerców zatrudnionych na pokładzie parowca Marlowa jest na to najlepszym przykładem. Pozbawieni zapasów mięsa hipopotama kanibale pozostali powściągliwi i nie rzucili się na białych, ale dalej ciężko pracowali. Główny bohater był dla nich pełen podziwu. Stanowili znaczną większość na pokładzie, dzięki czemu z łatwością przejęliby władzę na statku. Pomimo to potrafili się powstrzymać, ten „hamulec” cechuje ludzi cywilizowanych, a nie zwierzęta.


Dodatkowo tubylcy demonstrowali znacznie większą troskę o Kurtza, aniżeli większość jego krajanów. Co prawda rdzenni mieszkańcy buszu wielbili agenta, co mogłoby świadczyć.


Afryka w Jądrze ciemności jest miejscem pełnym mroku, tajemnic i zgrozy. W drodze, jedynie o ich zacofanej, niecywilizowanej naturze, ale ich oddanie i chęć uchronienia Kurtza przed niebezpieczeństwem budzi podziw czytelnika. Wymowa powieści jest taka, że to Europejczycy byli „dzikusami”, a nie ci, których właśnie tak nazywali.
wzdłuż wybrzeża kontynentu, francuski parowiec, na którego pokładzie podróżował Marlow, przepływał „(…) koło różnych miejsc - osad handlowych - o nazwach takich jak Gran'Bassam, Little Popo; nazwach, które zdawały się należeć do jakiejś plugawej farsy odgrywanej na tle posępnej kurtyny”. Dzięki takim nazwom geograficznym Afryka wydaje się być czytelnikowi miejscem groteskowym, nierealnym, ale i niepokojącym. W powieści brakuje opisów wyrażających zachwyt autora nad pięknem natury „Czarnego Lądu”, zamiast tego spotykamy się z personifikacją dziczy: „Dzicz poklepała go po głowie i oto głowa ta stała się podobna do kuli, do kuli z kości słoniowej; dzicz popieściła go - i oto zwiądł; zagarnęła go, pokochała, otoczyła ramionami, przeniknęła mu do żył, pożarła ciało i przykuła jego duszę do swojej przez niepojęty rytuał jakiegoś szatańskiego wtajemniczenia”. To uosobienie występuje bardzo licznie w przekroju całej powieści.


Afrykański busz kryje w sobie nieodgadnioną tajemnicę, zło, a nawet śmierć: „Zobaczyłem, jak wyciągnął swoje kuse ramię ruchem, który ogarnął las, błoto, zatokę, rzekę, i - wobec słonecznego oblicza kraju - zdawał się przyzywać zdradziecko tym hańbiącym gestem przyczajoną śmierć, ukryte zło, głęboką ciemność z wnętrza lądu”. Z pozoru zielony, pełen życia krajobraz w rzeczywistości był bardzo mroczny i przerażający: „Rozejrzałem się i nie wiem dlaczego, ale doprawdy nigdy, nigdy jeszcze ten kraj, ta rzeka, ta dżungla, nawet sklepienie tego jaśniejącego nieba nie wydały mi się tak beznadziejne i tak ponure, tak nieprzeniknione dla ludzkiej myśli, tak bezlitosne dla ludzkiej słabości”.

Afryka stanowiła tło dla wydarzeń powieści, ale jednocześnie stała się jej nieodzowną częścią. Niezmienny krajobraz, nieprzenikniony busz, trudny klimat, choroby, sprawiały, iż Europejczycy zapadali na czarnym kontynencie nie tylko na choroby fizyczne, ale i psychiczne.

Rola kobiet w „Jądrze ciemności”

Przez znaczną część Jądro ciemności opowiada o losach mężczyzn, którzy stanowią bezapelacyjną większość postaci powieści. Dodatkowo historia, którą opowiada Marlow jest kierowana do wyłącznie męskiej załogi jachtu „Nellie”. Pomimo tego kobiety odgrywają w dziele ważną rolę.

Jeżeli białych mężczyzn, których czytelnik poznaje w Kongu nazwiemy „żołnierzami kolonizacji”, to europejskie kobiety również miały wpływ na rzeczywistość. Fakt, iż były one cichymi strategami widać najlepiej w momencie, gdy Marlow starał się o posadę na parowcu należącym do spółki handlowej. Bohater początkowo zamierzał zdobyć


Kolejnymi kobietami przedstawionymi w powieści są pracownice siedziby spółki handlowej w „grobowym mieście”: „Dwie kobiety, jedna gruba, a druga szczupła, siedziały na krzesłach wyplatanych słomą, robiąc coś na drutach z czarnej wełny”. Gdy Marlow zjawił się w biurze natknął się na nie i wydawało mu się, iż wystarczy im jedynie spojrzenie na mężczyznę, aby wszystko o nim wiedzieć. Bohater w myślach nazwał te dwie kobiety „odźwiernymi u wrót Ciemności”.

Podobną rolę w powieści pełni Narzeczona Kurtza. Autor zasugerował, że to właśnie z jej powodu wszechstronnie utalentowany mężczyzna udał się do Afryki. Marlow dowiedział się od niej, iż jej zaręczyny z Kurtzem były źle odebrane przez członków jej rodziny oraz, „że miał już dosyć tej względnej biedy i że właśnie to go tam wygnało”. Kobieta była całkowicie oddana swojemu mężczyźnie: „(…) ja w niego wierzyłam więcej niż ktokolwiek na ziemi - więcej niż jego własna matka, więcej niż... on sam”.

Kobietą, która nie pasuje do opisywanych powyżej postaci jest z pewnością kochanka Kurtza, o której Marlow powiedział: „Była dzika i przepyszna, płomiennooka i wspaniała”. Czarnoskóra piękność stanowi naturalne przeciwieństwo Narzeczonej. Kobieta zamiast opłakiwać odejście swojego ukochanego, demonstrowała swój gniew i fizyczną siłę.

Podczas rozmowy z ciotką Marlow pomyślał, iż kobiety: „Żyją we własnym świecie, który właściwie nigdy nie istniał i istnieć nie może. Jest na to o wiele za piękny, a gdyby można taki świat zbudować, rozleciałby się przed zachodem słońca”. Według niego kobiety były powierniczkami świata naiwnych iluzji. Jednocześnie można je uważać za głównych beneficjantów kolonialnej ekspansji oraz bogactw z niej płynących. Prawdą jest, że znaczna większość akcji w Jądrze ciemności podejmowana jest przez mężczyzn, lecz bez kobiet, cała historia nie mogłaby się wydarzyć.

Najważniejsze cytaty „Jądra ciemności”

„Stara rzeka, rozlana szeroko, wypoczywała bez ruchu u schyłku dnia - po całych wiekach dzielnej służby u rasy zaludniającej jej brzegi - rozpostarta spokojnie w swej godności wodnego szlaku wiodącego do najdalszych krańców ziemi (…) Łowcy złota lub łowcy sławy, wszyscy płynęli tą rzeką dzierżąc miecz, a często i pochodnię - wysłannicy potęgi z głębi kraju, niosący iskry świętego ognia. Jakaż wielkość nie płynęła z prądem tej rzeki dążąc ku tajemnicy nieznanych ziem... Marzenia ludzkie, nasiona rzeczypospolitych, zarodki cesarstw”. Narrator o Tamizie.

„A i to miejsce - powiedział nagle Marlow - było ongi jednym z ciemnych zakątków ziemi”. Marlow o Europie.

„(…) osiadłszy na jakiejś placówce w głębi lądu czuje, że dzicz, zupełna dzicz zamknęła się wkoło niego - tajemnicze życie dziczy, które tętni w lesie, w dżungli, w sercach dzikich ludzi. Nie ma wtajemniczenia w takie misteria. Nasz obywatel musi żyć pośród niepojętego, które jest także czymś wstrętnym. A jednocześnie to niepojęte ma urok, który zaczyna na niego działać. Urzeczenie obrzydliwością, rozumiecie? Wyobraźcie sobie rosnący w tym człowieku żal, pragnienie ucieczki, bezsilny wstręt, poddanie się, nienawiść”. Wyobrażenie Marlowa o odkrywcach Wysp Brytyjskich.


„Zagarniali, co mogli, ze zwykłej chciwości. Była to po prostu kradzież z włamaniem, masowe morderstwo na wielką skalę, a ludzie rzucali się w to na oślep - jak przystoi tym, którzy napastują ciemności. Podbój ziemi, polegający przeważnie na tym, że się ją odbiera ludziom o odmiennej cerze lub trochę bardziej płaskich nosach, nie jest rzeczą piękną, jeśli się w niego wejrzy zbyt dokładnie”. Zdanie Marlowa na temat kolonizacji.

„Często - gdy byłem już daleko - myślałem o tych dwóch kobietach, odźwiernych u wrót Ciemności, robiących na drutach jakby ciepły całun z czarnej wełny; wspominałem, jak jedna z nich wprowadza, wprowadza bez końca w nieznane, a druga bada obojętnie starymi oczami wesołe i głupie twarze. Ave! stara pracownico, migająca drutami nad czarną przędzą. Morituri te salutant. Niewielu z tych, na których spojrzała, zobaczyło ją znowu - znacznie mniej niż połowa”. Marlow o dwóch kobietach, pracownicach w budynku towarzystwa.

„Póty rozprawiała o tym, że «trzeba oduczyć miliony tych ciemnych ludzi od wstrętnych obyczajów życia», aż wreszcie - daję wam słowo - zrobiło mi się jakoś głupio. Ośmieliłem się nadmienić, że przecież spółka została założona dla zysku”. Rozmowa Marlowa z ciotką.

„(…) nic nie następowało. Nic nastąpić nie mogło. Było w tym działaniu coś obłąkanego, widok przypominał ponurą krotochwilę i nie rozproszył tego wrażenia jakiś człowiek z pokładu zapewniający mnie poważnie, że tam jest obóz krajowców - nazywał ich nieprzyjaciółmi! - ukryty gdzieś w głębi”. Marlow o ostrzale buszu przez francuski okręt wojenny.

„(…) wsuwaliśmy się w ujścia rzek - strumieni śmierci toczących się wśród życia - których brzegi rozpadały się w błoto, których wody, zgęszczone w szlam, ogarniały poskręcane mangrowie, zdające się wić przed naszym wzrokiem w ostatecznej, bezsilnej rozpaczy. Nie zatrzymaliśmy się nigdzie tak długo, aby można było doznać szczegółowszych wrażeń, ale ogólne uczucie nieokreślonego i dotkliwego zdziwienia wciąż we mnie wzrastało. Była to jakby uciążliwa pielgrzymka wśród zapowiedzi nocnych zmór”. Marlow o podróży z Europy do Afryki.

„Nie mogłem się raz powstrzymać od zapytania, po co on się tu w ogóle wybrał. - Żeby zarobić, naturalnie, a cóż pan sobie myśli? - odrzekł pogardliwie”. Rozmowa Marlowa z otyłym Europejczykiem.

„Czy widzicie go? Czy widzicie tę całą historię? Czy widzicie cośkolwiek? Mam wrażenie, że usiłuję wam opowiedzieć sen - a mój wysiłek jest daremny, bo żadna relacja nie może oddać wrażenia snu, tej mieszaniny bezsensu, niespodzianki i oszołomienia wśród dreszczów walki i buntu - tego poczucia, że się jest we władzy niewiarygodnego - poczucia, które stanowi prawdziwą istotę snu...(…) Nie, to niemożliwe; niepodobna dać komuś żywego pojęcia o jakiejkolwiek epoce swojego istnienia - o tym, co stanowi jej prawdę, jej znaczenie - jej subtelną i przejmującą treść. To niemożliwe. Żyjemy tak, jak śnimy - samotni...”. Marlow do załogi „Nellie” .


„Czy on tam jest sam? - Tak - odpowiedział dyrektor - odesłał swego pomocnika w dół rzeki z krótkim listem do mnie tej treści: «Niech pan wyprawi stąd tego nieboraka i nie kłopocze się przysyłaniem mi innych w tym samym rodzaju. Wolę być sam niż mieć koło siebie kogoś z ludzi, których pan ma pod ręką». To było przeszło rok temu. Czy może sobie wuj wyobrazić podobną bezczelność! - A od tamtego czasu? - spytał drugi ochrypłym głosem. - Kość słoniowa - żachnął się siostrzeniec - całe mnóstwo kości słoniowej w najlepszym gatunku; to wprost nieznośne... wszystko od niego”. Rozmowa pomiędzy dyrektorem Stacji Centralnej, a jego wujem.

„Obraz był wyraźny: łódka, czterech dzikich wioślarzy i samotny biały, który odwraca się nagle od głównej kwatery, od wypoczynku, a może i od myśli o domu; który zdąża ku głębiom dziczy, ku swej pustej i opuszczonej stacji”. Podróż Marlowa do stacji Kurtza.

„Nie lubię pracy - żaden człowiek jej nie lubi - ale lubię to, co jest w pracy- sposobność do odnalezienia siebie samego, swej własnej rzeczywistości - dla siebie, nie dla innych - której inni ludzie poznać nie mogą”. Marlow o


„Droga otwierała się przed nami i zamykała za nami, jakby las wkraczał powoli w wodę, by zagrodzić nam powrót. Przenikaliśmy wciąż głębiej i głębiej w jądro ciemności”. Podróż Marlowa do stacji Kurtza.

„Wszystko należało do niego - ale to drobnostka. Trzeba było przede wszystkim ustalić, do kogo on należał, ile ciemnych potęg uważało go za swoją własność. Skóra cierpła na człowieku, kiedy się o tym myślało. Nie można sobie było tego wyobrazić - i nawet było lepiej nie zastanawiać się nad tym. Kurtz zajął wysokie miejsce wśród szatanów tego kraju - mówię to dosłownie. Nie możecie tego zrozumieć! I cóż dziwnego?”. Słowa Marlowa, dotyczące Kurtza.

„Żadne praktyczne wskazówki nie przerywały magicznego toku zdań, chyba że uznamy za rozwinięcie metody coś w rodzaju notatki przy końcu ostatniej strony, notatki nagryzmolonej niepewną ręką widać znacznie później. Była bardzo prosta, i u końca tego wzruszającego wezwania do wszelkich altruistycznych uczuć gorzała, jaśniejąca i przeraźliwa, jak błyskawica wśród pogodnego nieba: «Wytępić te wszystkie bestie!»”. Treść notatki napisanej przez Kurtza.

„Mówię panu - zawołał - że ten człowiek wzbogacił mi duszę!”. Słowa Rosjanina, dotyczące Kurtza.

„Oświadczył, że mnie zastrzeli, jeśli mu tych kłów nie dam i nie wyniosę się potem z kraju; że mnie zastrzeli, bo może to zrobić i ma na to ochotę, i nic go na świecie nie powstrzyma od zabicia, kogo mu się żywnie podoba”. Słowa Rosjanina, dotyczące Kurtza.

„Świadczyły tylko o tym, że pan Kurtz nie posiadał hamulców w nasycaniu różnych żądz, że czegoś w nim brakowało, jakiejś drobnej rzeczy, której nie można było odnaleźć pod jego wspaniałą wymową, gdy zaszła nagląca potrzeba. Czy wiedział sam o tym swoim braku, nie umiem powiedzieć. Myślę, że uświadomił go sobie w końcu - dopiero w samym końcu. Ale dzicz przejrzała go wcześnie i wywarła na nim straszliwą zemstę za dziwaczną inwazję. Myślę, że szeptała mu rzeczy, których sam o sobie nie wiedział, rzeczy, o których nie miał pojęcia, póki ich nie podsunęła wielka samotność; a ów szept dziczy okazał się nieprzeparcie ponętny. Rozbrzmiał w Kurtzu głośnym echem, ponieważ wnętrze jego było puste...” . Słowa Marlowa, dotyczące Kurtza.

„Kurtz - Kurtz - to znaczy po niemiecku «krótki», nieprawdaż? Otóż to nazwisko było równie prawdziwe jak wszystko inne w jego życiu i śmierci” . Słowa Marlowa, dotyczące Kurtza.

„W rzeczywistości zwróciłem się myślą do dziczy, a nie do pana Kurtza, który - nie miałem zamiaru temu przeczyć - był już niejako pogrzebany. I wydało mi się przez chwilę, jakbym też leżał w obszernym grobie, pełnym niewypowiedzianych tajemnic. Czułem nieznośny ciężar uciskający mi piersi, zapach wilgotnej ziemi, niewidzialną obecność zwycięskiego zepsucia, mrok nieprzeniknionej nocy...” . Marlow o przytłaczającym ciężarze, który czuł, gdy niósł Kurtza.

„Nie zdradziłem pana Kurtza - było mi sądzone, abym go nigdy nie zdradził - było zapisane, że mam pozostać wiernym do końca zmorze, na którą padł mój wybór. Pragnąłem koniecznie rozprawić się sam na sam z tym cieniem - i do dziś dnia nie wiem, dlaczego dbałem tak zazdrośnie o to, by nie dzielić się z nikim szczególną posępnością tego przeżycia” . Słowa Marlowa, dotyczące Kurtza.

„Usiłowałem rozproszyć czar - ciężki, niemy czar dziczy - który zdawał się przyciągać Kurtza do bezlitosnej piersi, budząc w nim zapomniane i brutalne instynkty, pojąc go wspomnieniami zaspokojonych, potwornych namiętności. Byłem przekonany, że to go jedynie gnało ku skrajowi lasu, ku puszczy, w stronę blasku ognisk, dudnienia bębnów, niesamowitych zaklęć; tylko to znęciło jego pozbawioną hamulców duszę poza granice dozwolonych dążeń” . Słowa Marlowa, dotyczące Kurtza.

„Były to pospolite codzienne słowa, znane, niejasne dźwięki, które wymieniamy każdego powszedniego dnia w życiu. Ale cóż z tego? Tkwiła w nich - ja to czułem - straszliwa sugestywność słów słyszanych we śnie, zdań wypowiadanych w nocnych koszmarach” . Słowa Marlowa, dotyczące Kurtza.

„Zgroza! Zgroza!” . Ostatnie słowa Kurtza przed śmiercią.

„Śmieszna to rzecz, życie - owe tajemnicze kombinacje bezlitosnej logiki dla błahego celu. Co najwyżej można się spodziewać od życia odrobiny wiedzy o sobie samym - która przychodzi za późno i jest źródłem niewyczerpanych żalów” . Marlow po śmierci Kurtza o życiu.

„To dziwne, jak się łatwo zgodziłem na to nieprzewidziane wspólnictwo, na ten wybór między koszmarami, narzucony mi w mrocznej krainie niepokojonej przez owe nędzne i chciwe widma” . Marlow o niezwykle trudnym wyborze, jaki został przed nim postawiony.

„Wyciągnęła ramiona jakby za cofającą się postacią, czarne ze splecionymi białymi dłońmi na tle światła mierzchnącego w wąskich oknach. Nigdy go nie zobaczy. A ja widziałem go wówczas wyraźnie. Będę widział to wymowne widmo, póki żyję, i ją będę widział także jako tragiczny i bliski Cień, podobny w tym geście do innego Cienia, równie tragicznego, co pokryty bezsilnymi amuletami, wyciągał nagie, brunatne ramiona nad połyskliwą, piekielną rzeką, rzeką ciemności” . Gest, który wykonała Narzeczona Kurtza.

„Podniosłem głowę. Otwarte morze było zagrodzone czarną ławą chmur, a spokojny wodny szlak, wiodący do najdalszych krańców ziemi, ciągnął się, mroczny, pod zasępionym niebem, zdając się prowadzić do jądra niezmierzonej ciemności”. W głosie narratora słychać wpływ, jaki wywarła na nim opowieść Marlowa.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Jądro ciemności, OPRACOWANIA LEKTUR , STRESZCZENIA
Jądro ciemności(1), OPRACOWANIA LEKTUR , STRESZCZENIA
Jądro ciemności streszczenie, OPRACOWANIA LEKTUR , STRESZCZENIA
jądro ciemności - charakterystyka postaci, OPRACOWANIA LEKTUR , STRESZCZENIA
Jądro ciemności, OPRACOWANIA LEKTUR , STRESZCZENIA
Miłość nie jedno ma imię, OPRACOWANIA LEKTUR , STRESZCZENIA
Księga dżungli opracowanie, Lektury-streszczenia,testy,zadania i konspekty dla nauczycieli
9617-opracowanie epok od starożytności do renesansu wybrane zagadnienia, OPRACOWANIA LEKTUR , STRESZ
Antyk - charakterystyka epoki, OPRACOWANIA LEKTUR , STRESZCZENIA
Wyjaśnij znaczenie mit archetyp, OPRACOWANIA LEKTUR , STRESZCZENIA
mit syzyfa, OPRACOWANIA LEKTUR , STRESZCZENIA
starożytność, OPRACOWANIA LEKTUR , STRESZCZENIA
Chłopi Zima Treść, OPRACOWANIA LEKTUR , STRESZCZENIA
Chłopi Wiosna Treść, OPRACOWANIA LEKTUR , STRESZCZENIA
Chłopi Lato Treść, OPRACOWANIA LEKTUR , STRESZCZENIA
Król Edyp - streszczenie i opracowanie, OPRACOWANIA LEKTUR , STRESZCZENIA

więcej podobnych podstron