Barwy cierpienia, Slayers fanfiction, Oneshot


"Barwy cierpienia"

by Urwena

Zostało postanowione. Zrobi TO.

Złotowłosa kobieta wspinała się po schodach. Wyżej i wyżej... Nie spieszyła się. Postanowiła to wcześniej. Miała na sobie czarno-czerwoną suknię. Chylące się ku zachodowi słońce zostawiało na jej twarzy czerwoną poświatę... Może to i było piękne, ale nie lubiła czerwonego. Czarnego tak samo i właśnie dlatego miała na sobie suknię w takich kolorach.

"Cierpienie i pustka, jedyne co mi pozostało. I samotność.

Wszystko zaczęło się sypać sto lat temu. Spotkałam Linę i resztę... Walka z Dark Starem i dowiedzenie się prawdy o mojej rasie sprawiły, że mój świat legł w gruzach. Pojawił się Val... Ale on dorósł i zostałam sama. Lina, Amelia, Zelgadis już od dawna nie żyją... [autorka nie bierze Gourry'ego pod uwagę- Urwena] Zostałam sama.

Pozostała więc tylko jedna możliwość."

Była na szczycie wieży. Z zamyślenia wyrwał ją głos, jak zwykle, ale nawet się już do tego przyzwyczaiła:

-Naprawdę, jesteś tego pewna?

-Znamy się tyle lat, Xellosie. Powinieneś sam o tym najlepiej wiedzieć...

-Nie rozumiem cię. Masz dar wiecznego życia...

-Co to za dar, kiedy nie ma się dla kogo żyć. Ty jesteś, ale przychodziłeś zawsze do mnie, aby się zabawić moją nienawiścią do twojej rasy. A kiedy stało to się mi obojętne, rozkoszowałeś się moim cierpieniem po odejściu Vala...

Milczał. Miała rację, nigdy nie przyszedł do niej bezinteresownie. Nie było go stać na bezinteresowność. Przyczyna była prosta- był Mazoku. Nie miał potrzeby odczuwania uczuć ani emocji.

-Wiesz dlaczego mam czerwono-czarną suknię?

-Nie.

-Dla każdego kolory mają inne znaczenie. Mnie czerwony kojarzy się z cierpieniem i bólem. Cierpienie wbrew naukom, wcale nie jest wartością. Odczuwanie ciągłego, nieustającego psychicznego cierpienia wyniszcza, wypala od środka. A kiedy cię całkiem wypali... Stajesz się bezużyteczny, niezdolny do życia i pozbawiony chęci do niego, tak jak ja.

-Filia, jeśli cię to pocieszy twoje cierpienie sprawia mi radość.

Miała ochotę mu się zaśmiać w twarz, wiedziała od dawna, od kiedy go poznała, że jej cierpienie dla niego jest zwłaszcza ważne. Ale na uwagę, która miała ją zranić, powiedziała:

-Wiem. I to kolejny powód, żeby z tym skończyć...- milczała chwilę -Czarny to smutek, pustka i śmierć. Dwa dopełniające się kolory zniszczenia. Dlatego ich tak nienawidzę. Tak jak nienawidzę własnego życia!

-Sądzę...

-Nie sądź. Nic to nie zmieni. Już dawno temu wyznaczyłam datę. Jestem przygotowana! Przemyślałam całe moje bezsensowne życie! Do dupy z taka egzystencją, rozumiesz? Nawet ty żyjesz dla swojej pani, a ja nie mam już dla kogo i po co! Rozmyślałam nad różnymi sposobami. Otrucie się jest głpotą! Podciąć sobie żyły? Nie mam na to odwagi, nie mam, bo jestem tchórzem! Brzydzę się wieszaniem! Wiem, że ty mógłbyś to zrobić, ale nie chcę patrzeć na twoją twarz w ostatnic minutach swojego życia.

Milczała. Czuła, że jeszcze chwila i zrezygnuje.

-Odwiedziłam groby wszystkich, którzy byli mi bliscy. Valgarv dowie się albo nie, już mi na tym nie zależy nic a nic. Życie w samotności nie jest przyjemne! Po takim czasie każdemu się sprzykrzy!

-Ale ja cię odwiedzam.

-To, co ty robisz, nie można nazwać odwiedzinami! Zrozum to, głupi Mazoku! Wpadasz, wypijesz herbatę, podenerwujesz mnie i uciekasz! Można cię nazwać znajomym, który jest jak kurzajka, która nie chce zejść. Poza tym, żeby być kimś choć odrobinę więcej niż znajomym trzeba chociaż postarać się zrozumieć... A ty? Od ciebie doznałam tylko kpin i zastraszenia. Czasami nienawiści i pogardy. Dla mnie złe emocje, to żadne emocje! Tak samo cierpienie i samotność. Całe życie byłam okłamywana i oszukiwana, a mimo to byłam w jakiś sposób szczęśliwa, później świat mi się zawalił. Ale miałam Vala. Dla niego żyłam. I go straciłam. Nie mam nic. Nic! Dlatego jest tylko jedna droga!

Wspięła się na mur wysokiej, czarnej wieży. Niebo, które przybrało karminową barwę zasnuło się czarnymi chmurami.

-Mam do ciebie prośbę... Pochowasz mnie?

-Obiecałem, więc to zrobię. To jedyna przysługa z mojej strony, na którą możesz liczyć.- uśmiechnęła się do niego smutno

-Żegnaj, Xellosie. Mimo wszystko nie mam do ciebie żalu o nic. To jest twoja natura, nie mam na nią wpływu.

-Żegnaj Złoty Smoku.

Kobieta w czerwono-czarnej sukni skoczyła z czarnej wieży. Nastąpił głuchy odgłos, uderzającego o twarde podłoże, ciała.

Koniec!

urwena@o2.pl



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Barwy bieli, Slayers fanfiction, Oneshot
Domek z kart, Slayers fanfiction, Oneshot
Kiblowe perypetie, Slayers fanfiction, Oneshot
Szkarłat, Slayers fanfiction, Oneshot
Bajka bez tytułu, Slayers fanfiction, Oneshot
Przeznaczenie, Slayers fanfiction, Oneshot
Familiada, Slayers fanfiction, Oneshot
1+1+1=2, Slayers fanfiction, Oneshot
W domu Xella, Slayers fanfiction, Oneshot
Bajarz, Slayers fanfiction, Oneshot
Reakcja, Slayers fanfiction, Oneshot
Droga, Slayers fanfiction, Oneshot
Królowa Gołębi, Slayers fanfiction, Oneshot
Die, Slayers fanfiction, Oneshot
Wielki - Większy Dzień, Slayers fanfiction, Oneshot
Czekolada, Slayers fanfiction, Oneshot
Związki Zawodowe, Slayers fanfiction, Oneshot
Bambo 2, Slayers fanfiction, Oneshot
Doubt, Slayers fanfiction, Oneshot

więcej podobnych podstron